source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Turbodoładowane silniki benzynowe TCe produkowane są przez koncern Renault. Stosowane są również w autach marki Nissan i Dacia. To jednostki budowane w zgodzie z zasadami downsizingu. Jak sprawują się w trakcie eksploatacji? Jakich kosztów należy się spodziewać? bbox:experiment
Z tego artykułu dowiesz się:
* Jakie technologie są zastosowane w silnikach TCe
* Jak dane fabryczne mają się do rzeczywistego zużycia paliwa?
* Jakie znaczenie ma jakość paliwa
* Koszty serwisowania TCe
* Awarie silników TCe i koszty ich usunięcia
[/bbox]
Nowoczesne, turbodoładowane silniki benzynowe są mniejsze i lżejsze od swoich wolnossących odpowiedników. Za to są bardzo skomplikowane pod względem technicznym – droższe są również ich naprawy i serwisowanie.
Najgorsze jest to, że do dziś, nikt nie jest w stanie przewidzieć ich rzeczywistej trwałości. Najwięksi optymiści z branży motoryzacyjnej twierdzą, że będzie to 240 tys. km, pesymiści z kolei, że zaledwie 180 tys. km przebiegu. Potem naprawa silnika (a raczej generalny remont) będzie nieopłacalny.
O tym, że wprowadzenie niedopracowanej technologii downsizingu było błędem, świadczy rightsizing – obecny trend, polegający na wprowadzaniu, do oferty producentów samochodów, ponownie silników o większych pojemnościach. Trzeba jeszcze kilku lat (wówczas na rynku pojawią się auta z przebiegiem powyżej 150 – 180 tys. km), aby w pełni zweryfikować, kto miał rację.
Technologie zastosowane w silnikach TCe
Zgodnie z założeniami konstruktorów, nowoczesne jednostki benzynowe miały zostać wyposażone w małą pojemność, zmniejszoną ilość cylindrów (najczęściej z 4 na 3), a także moc taką samą lub większą od swoich wolnossących odpowiedników (np. trzycylindrowy downsizingowy silnik 1.0 miał posiadać taką samą moc lub większą od swojego wolnossącego, czterocylindrowego odpowiednika – silnika 1.4). Nowoczesne silniki miały też charakteryzować się niskim zużyciem paliwa i niską emisją szkodliwych substancji.
W tym celu, w większości silników (za wyjątkiem 0.9 TCe z wielopunktowym wtryskiem), zastosowano bezpośredni wtrysk paliwa (pompę wysokiego ciśnienia i wtryskiwaczami). Co więcej, zmniejszono wagę poszczególnych elementów. Renault wprowadziło też ciekawe rozwiązanie, zmieniając kąt ustawienia silnika pod maską, co z jednej strony wymagało przekonstruowania jednostki, a z drugiej pozwoliło na zwiększenie ilości miejsca. Silniki wyposażono w turbodoładowanie, a nawet w układy twin turbo (mała turbina przy małych prędkościach, standardowa przy większych obciążeniach). Poza tym zastosowano zmienne kąty, wzniosy rozrządu i mnóstwo elektroniki. Renault użyło również rozrządu na łańcuchu. Pojawiły się także nowe, bardziej wytrzymałe materiały, związane między innymi z tym, że w komorach spalania panuje znacznie większe ciśnienie, niż w silnikach wolnossących. Konieczne stało się też zastosowanie nowych, bardziej wydajnych poduszek silnika.
W wielu wypadkach konieczne stało się użycie dwumasowego koła zamachowego, które chroni skrzynię biegów przed drganiami jednostki napędowej.
Zużycie paliwa – dane fabryczne nijak mają się do rzeczywistego zużycia paliwa
Tak, jak w przypadku wielu innych silników downsizingowych, także i w przypadku silników TCe, trzeba liczyć się ze znacznie większym zużyciem paliwa niż deklaruje to producent. To natomiast stawia pod znakiem zapytania ekonomiczny aspekt ich zakupu.
Przykładem może być silnik 1.2 TCe o mocy 118 KM, zastosowany w Renault Clio. Dane producenta mówią o tym, że silnik w mieście zużywa 6,8 l / 100 km, w trasie 4,5 l / 100 km, a w cyklu mieszanym 5,3 l / 100 km. Test przeprowadzony przez znany magazyn motoryzacyjny wskazał, że w rzeczywistych warunkach auto zużyło 8,4 l / 100 km w mieście (1,6 l więcej!), 5 l/100 km w trasie i 6,7 l / 100 km w cyklu mieszanym.
Mały silnik 0.9 TCe, jak większość jednostek downsizingowych, jest paliwożerny w czasie dynamicznej jazdy. Niezależny test wskazał, że Renault Clio, z 0.9 TCe pod maską, zużyło o 1 l / 100 km więcej w mieście i 1.5 l / 100 km więcej w trasie, niż podawał producent.
Przez krótki czas w ofercie Renault znajdowała się jednostka 1.4 TCe o mocy 130 KM, będąca połączeniem techniki Nissana i turbodoładowania Renault. Trudno było ją jednak nazwać oszczędną. Silnik w czasie jazdy po mieście potrafił zużyć ponad 10 l / 100 km, a zatem o wiele więcej niż starsze silniki wolnossące.
Jakość paliwa jest bardzo ważna
Silniki z bezpośrednim wtryskiem paliwa (czyli wszystkie TCe za wyjątkiem 0.9) są bardzo czułe na jakość tankowanego paliwa. Zatankowanie zanieczyszczonego może spowodować zapchanie wtryskiwaczy, które są tak samo czułe, jak ich odpowiedniki w silnikach Diesla. Dlatego należy tankować na pewnych stacjach oraz często wymieniać filtr paliwa.
Koszty serwisowania TCe
Producent zaleca, aby silniki serwisować co 30 tys. km i po tym przebiegu poddawać je procesowi wymiany oleju (zalecany jest wysokiej klasy olej syntetyczny o specyfikacji 5 W 40) i filtra. Jednakże wielu mechaników zaleca, aby olej wymieniać co 15 tys. km – warto się do tego zalecenia stosować. Na wielu aukcjach internetowych można kupić markowe oleje syntetyczne w bardzo dobrych cenach.
Dobrej jakości filtr powietrza do 0.9 i 1.2 TCe kupimy już za około 40 zł. Za filtr oleju trzeba będzie zapłacić minimum 15 zł, markowe produkty kosztują ok. 30 zł. Czterolitrowe opakowanie markowego oleju o specyfikacji 5W40 kosztuje ok. 95 zł. Tyle oleju w zupełności wystarcza na wymianę. Jednakże zawsze trzeba mieć olej na tzw. dolewki, gdyż właściwy poziom oleju jest niezwykle ważny dla silników TCe (jak i dla innych, budowanych w zgodzie z zasadami downisizingu). Odpowiedni poziom oleju zapobiega np. osadzaniu się nagaru, na co cierpi wiele nowoczesnych silników.
Filtr paliwa do silników TCe można kupić już za około 15 zł. Jest on bardzo ważny, ponieważ chroni wrażliwy układ bezpośredniego wtrysku paliwa.
Dużo droższe, niż w przypadku silników wolnossących, są świece zapłonowe. Najtańsze kosztują ok. 30 zł za sztukę, a lepsze – 50 zł za sztukę.
Pasek klinowy wielorowkowy markowego producenta można kupić już za około 75 zł.
Renault zastosowało w silnikach TCe rozrząd na łańcuchu, który teoretycznie powinien wystarczyć na całe techniczne życie silnika. Wymienia się go przy objawach awarii, np. przy tzw. terkotaniu.
Wyjątkiem jest jednostka 2.0 TCe (montowana między innym w Megane), w której zastosowano rozrząd paskowy. Komplet z rolkami napinającymi kosztuje ok. 300 zł. Trzeba jeszcze pamiętać o konieczności wymiany pompy cieczy chłodzącej.
Awarie silników TCe i koszty ich usunięcia
Typowemu zużyciu eksploatacyjnego podlega turbosprężarka i wykorzystywany przez nią intercooler (chłodnica powietrza doładowania). Żywotność turbosprężarki zależy od wielu czynników, między innymi od sposobu eksploatacji przez użytkownika. W przypadku awarii, za regenerację turbiny, trzeba zapłacić od kilkuset do 1000 zł. Podczas naprawy należy również przyjrzeć się intercoolerowi.
Nowa turbosprężarka marki HOET kosztuje ok. 3200 zł. Za nowy intercooler trzeba zapłacić od 500 do 600 zł.
W przypadku zapchania wtrysków, zanieczyszczonym paliwem, albo w przypadku ich zużycia (wtryskiwacze to także elementy eksploatacyjne) również można skorzystać z regeneracji. Nowe wtryskiwacze kosztują 400 – 600 zł za sztukę.
W przypadku zużycia się cewki zapłonowej (powinna wytrzymać 100 – 150 tys. km), trzeba liczyć się z wydatkiem od 150 zł wzwyż za sztukę.
Za najtańszy czujnik spalania stukowego trzeba zapłacić ok. 100 zł, natomiast za czujnik temperatury płynu chłodzącego – ok. 50 zł. Kilkaset złotych kosztują czujniki położenia przepustnicy.
Jak na razie silniki TCe nie wykazały podwyższonej awaryjności. Cała prawda o nich wyjdzie na jaw w ciągu najdalej 3 – 4 lat, kiedy to na rynku aut używanych pojawią się tysiące pojazdów z przebiegiem powyżej 150 tys. km i większym. Wówczas okaże się, czy faktycznie niska trwałość nowoczesnych silników, budowanych w zgodzie z zasadami downsizingu, jest faktem. | Czy warto kupić auto z silnikiem TCe? |
Tablety to urządzenia, które mogą służyć jednocześnie do zabawy, pracy, ale też nauki. Zauważyli to producenci elektroniki, którzy coraz częściej powiększają swoje portfolio o tablety dedykowane dzieciom. I nie chodzi o nastolatków, a dzieci mające kilka lat, które dzięki technologii mogą się rozwijać. Tablety dla dzieci nie są zupełnie nowym zjawiskiem na rynku elektroniki, ale wciąż niewielu rodziców wie o ich istnieniu. To tymczasem bardzo ciekawe sprzęty, które powstały specjalnie z myślą o najmłodszych.
Overmax FantasyTab 2
Overmax FantasyTab 2to tablet stworzony typowo z myślą o dzieciach. Ma gumową, kolorową obudowę, która jest w stanie wytrzymać wiele. Podzespoły urządzenia zapewniają wystarczającą wydajność do komfortowej nauki i zabawy. FantasyTab 2 ma czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,5 GHz, 512 MB pamięci RAM oraz 4 GB pamięci wewnętrznej. Wyposażony jest w 7-calowy ekran LED o rozdzielczości 800 x 480 pikseli. Ma preinstalowane aplikacje edukacyjne oraz gry. Kosztuje około 330 zł.
Blow KidsTab 7.4
Warto zainteresować się także modelem Blow KidsTab 7.4. Tablet ma zainstalowany system operacyjny Android 5.1 Lollipop. Specyfikacja urządzenia to między innymi: czterordzeniowy procesor 1,2 GHz, układ graficzny Mali-400 MP2, 512 MB pamięci RAM DDR3 oraz 8 GB pamięci wewnętrznej. Tablet wyposażony jest w kontrolę rodzicielską, dzięki której rodzice mogą mieć pełną kontrolę nad tym w jaki sposób dziecko korzysta z urządzenia. Blow KidsTab 7.4 dostępny jest w różnych wersjach kolorystycznych. Pozwala także na dostęp do Sklepu Play z milionami gier i aplikacji. Kosztuje nieco ponad 200 zł.
Overmax EduTab 3
Ciekawie prezentuje się tablet o nazwie Overmax EduTab 3. Od konkurencji wyróżnia się przede wszystkim tym, że ma w zestawie klawiaturę oraz myszkę. W ten sposób można z niego stworzyć coś na wzór prostego laptopa z systemem Android. Producent wgrał na tablet kilka aplikacji edukacyjnych, np. do nauki języka angielskiego, encyklopedię geograficzną czy też liczne quizy. EduTab 3 wyposażony jest w 7-calowy ekran 800 x 480 pikseli, 1 GB pamięci RAM i czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,5 GHz. Producent nie zapomniał także o kontroli rodzicielskiej oraz grach dla dzieci. Kupno Overmax EduTab 3 wiąże się z wydatkiem rzędu 370-400 zł.
Modecom FreeTab 8002
Ale wcale nie trzeba kupować tabletu, który z góry jest przeznaczony dla dzieci. Równie dobrze można kupić tradycyjny model i samemu go skonfigurować. Wystarczy zainstalować kilka aplikacji, aby urządzenie nadawało się dla dziecka. W Sklepie Google Play mnóstwo jest programów edukacyjnych. Można także samemu zainstalować kontrolę rodzicielską, instalując aplikację Appblock. W takiej sytuacji tanim i ciekawym wyborem wydaje się być tablet Modecom FreeTab 8002 z 8-calowym ekranem i dwurdzeniowy procesorem. Kosztuje on około 280-300 zł.
Lark FreeMe X4
Lark FreeMe X4 to kolejny tablet, który nie jest specjalnie dedykowany dzieciom, ale łatwo można go dostosować do najmłodszych. Wystarczy zainstalować kilka aplikacji i nie będzie wiele różnił się od innych urządzeń. Tablet ma 7-calowy ekran o rozdzielczości 1024 x 600 pikseli, czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,0 GHz, 512 MB pamięci RAM oraz 8 GB pamięci masowej. Energię zapewnia akumulator litowo-jonowy o pojemności 3200 mAh. Do tablety warto dokupić etui, które będzie go chroniło przed upadkami. Lark FreeMe X4 kosztuje około 150-200 zł.
Kupno tabletu dla dziecka to interesujący pomysł na prezent. Wersje stworzone z myślą o najmłodszych mają zainstalowane liczne aplikacje i gry edukacyjne, a także kontrolę rodzicielską. Alternatywą jest kupno tradycyjnego modelu i ręczna konfiguracja. | Tablet pod choinkę dla dziecka – święta 2016 |
Zmiany w dyskusjach Zgodnie z zapowiedzią, od dziś wymagamy, aby Sprzedający odpowiadali w dyskusjach w ciągu 24 godzin (z wyłączeniem dni wolnych od pracy). Już 76% Sprzedających robi to w tym czasie.
Zaktualizowaliśmy artykuł 10.2 Regulaminu Allegro. Jego nowe brzmienie znajdziecie w pliku PDF. Dodane fragmenty zaznaczyliśmy w nim na zielono, a usunięte - na czerwono.
Co zyskujecie odpowiadając szybciej w dyskusjach?
* podnosicie jakość Waszej obsługi
* zwiększacie zadowolenie Waszych Klientów
* zwiększacie prawdopodobieństwo otrzymania pozytywnej oceny aż o 30% | Zmiany w dyskusjach |
Korektory dzielimy przede wszystkim na matujące i rozświetlające. O ile te pierwsze są przez kobiety często używane, o tyle drugie stosunkowo rzadko goszczą w kosmetyczkach. Warto dowiedzieć się więcej o korektorach rozświetlających i przynajmniej sprawdzić efekt ich zastosowania. Działanie korektora rozświetlającego
Korektor rozświetlający ma za zadanie głównie podkreślać i eksponować określone partie twarzy. Produkt często jest nazywany rozświetlaczem. Która kobieta powinna pomyśleć o użyciu go w codziennej pielęgnacji?
O cerze szarej, zmęczonej i bez energii.
Z cieniami pod oczami.
Pragnąca, aby skóra odżyła i wyglądała bardziej zdrowo.
W jaki sposób rozświetlacz ma w tym pomóc? Otóż korektor rozświetlający ma tak wyeksponować (przez rozświetlenie) określone części twarzy, aby niektóre partie przestały być zbyt widoczne. W efekcie skóra staje się rozjaśniona i dobrze odżywiona. Mimo że produkt nie należy do kosmetyków codziennego użytku, wiele pań przekonuje się o jego wyjątkowym działaniu. Nie zastępuje on przy tym korektora w wersji klasycznej.
Jak nakładać korektor rozświetlający?
Należy podkreślić, że rozświetlacz nie ma zadania maskującego. Nie ukryjemy pod nim wszelkiego rodzaju niedoskonałości, np. cieni pod oczami, zmarszczek czy trądziku. Korektor rozświetlający eksponuje, a nie tuszuje. W celu maskowania trzeba zastosować klasyczny korektor kryjący. Rozświetlacz zawiera specjalne składniki odbijające światło. Efekt jego zastosowania może zdumiewać, ale powinno się go aplikować w prawidłowy sposób: w pierwszej kolejności nakładając podkład, potem korektor kryjący, a na końcu rozświetlacz.
Jeśli cera ma wyglądać na naturalnie rozjaśnioną, korektor rozświetlający aplikujemy na jej określone partie. W praktyce należy uwzględnić kształt twarzy. Można też optycznie wyeksponować policzki i podkreślić usta. Najczęstszym miejscem zastosowania rozświetlacza są oczy:
Nad linią brwi – spojrzenie stanie się bardziej zmysłowe.
Pod brwiami – optyczne powiększenie oczu i ich podkreślenie.
Poniżej i na wewnętrznym kąciku oka – oczy optycznie się oddalą.
Korektor rozświetlający stosujemy również na kości policzkowe (ich podkreślenie sprawi, że twarz wyda się szczuplejsza), nad górną wargą (optyczne powiększenie ust) oraz na nos.
Przegląd korektorów rozświetlających
Wybór rozświetlaczy jest bardzo duży:
Pod oczy – niezastąpiony, gdy cera wygląda szaro, a oczy są zmęczone i niewyspane. Świetny w walce z opuchlizną, cieniami i przebarwieniami, np. L’Oréal Lumi (korektor w pędzelku, dwa odcienie – light i medium, bardzo wygodny w aplikacji, jedwabista konsystencja, dobrze rozprowadza się na skórze; cena to ok. 25 zł), Wibo (działa łagodząco, nawilżająco i przeciwalergicznie; zawartość kofeiny pozwala na uporanie się z oznakami zmęczenia i cieniami pod oczami, a tzw. botoks like – ze zmarszczkami; cena to 15 zł), Paese Clear (dla każdego rodzaju skóry, w 6 odcieniach; zawiera witaminy, D-panthenol i ekstrakt z tarczycy bajkalskiej łagodzącej stany alergiczne i zapalne; jest wygodny w aplikacji; cena to ok. 20 zł).
L’Oréal Lumi Magique – może być stosowany dwojako: pod makijaż (z efektem delikatnego rozświetlenia) lub na podkład (w rezultacie pełne rozświetlenie). Zawiera dodatek płynu Andersa – rzadkiego i cennego składnika. Cena: do 25 zł.
Catrice – o lekkiej, kremowej formule. Zawiera składniki nawilżające i pigment odbijający światło. Cena: do 15 zł.
Hean – do wszystkich rodzajów skóry. Proteiny pszeniczne wygładzają i delikatnie napinają skórę. Wygodny aplikator gwarantuje precyzyjne nakładanie. Cena to ok. 10 zł.
Korektor rozświetlający sprawi, że niezdrowo wyglądająca cera odżyje. Kosmetyk wymaga umiejętnego zastosowania i świadomości, że jego zadaniem jest eksponowanie, a nie maskowanie niedoskonałości. Rozświetlacz może być świetnym uzupełnieniem korektora kryjącego. | Przegląd korektorów rozświetlających |
Zbrodnia! Jak to zwykle bywa wydarzyła się nagle i niespodziewanie, a morderca bardzo dobrze się do niej przygotował... Do rozwikłania tej sprawy przydzieleni zostają najlepsi detektywi z najlepszych, którzy tego typu sprawy rozwiązują na śniadanie. Kiedy tylko zaczynają działać okazuje się, że na miejscu zbrodni był ktoś jeszcze. Świadek, który wszystko widział i pomoże zidentyfikować złoczyńcę... Przygotuj się do śledztwa!
Otwieranie pudełka od Podejrzanych przypomina nieco sytuację, w której młody detektyw dostaje wyprawkę odnośnie swojego zadania. Otwiera ją i przegląda dostępne materiały, które mają mu pomóc. A wśród elementów wewnątrz pudełka znajdziemy:
53 karty podejrzanych,
78 kart pytań,
12 kart przestępcy,
2 karty odpowiedzi: z tak i nie,
1 protokół,
czerwoną czapkę świadka,
instrukcję.
Uwagę każdego przykuwa przede wszystkim czapka z daszkiem - przyznaję, że jest to pierwsza gra z takim właśnie gadżetem, w którą miałem okazję zagrać. Za polskie wydanie tej niecodziennej gry odpowiada wydawnictwo Lucrum Games. W rozgrywce może brać udział od 3 do nawet 18 osób, w wieku powyżej 13 lat. Jedna partia powinna zająć ok. 30 minut.
Jak złapać bandytę?
Grając w Podejrzanych uczestnicy przyjmują odpowiednie role. Jedna z nich zostaje świadkiem - zakłada czapkę w taki sposób, aby zakryć swój wyraz twarzy. Podczas rozgrywki będzie mogła odpowiadać jedynie tak lub nie na zadawane przez pozostałych pytania. Będzie używać do tego celu kart, aby ani spojrzeniem, ani tonem głosu niczego nie sugerować pozostałym. Pozostałym, którzy jako detektywi podejmą się wyzwania odnalezienia mordercy. Gra przewiduje 2 tryby rozgrywki - w pierwszym wszyscy detektywi działają wspólnie, zaś w drugim wyłania się dwie, rywalizujące ze sobą grupy.
Mechanika gry bazuje na zasadzie eliminacji, znanej chociażby z klasycznego Zgadnij kto to?. Znaczącą różnicą jest jednak klucz zadawanych pytań. W pierwowzorze gracze wypytują się nawzajem o widoczne cechy zewnętrzne, które nie dają pola do własnych interpretacji. W Podejrzanych pytania są dużo bardziej wychodzące poza schemat (np. czy dana osoba umie jeździć na nartach, albo wierzy w kosmitów). Wiadomo, że na podstawie samego portretu nie da się jednoznacznie wskazać dobrej odpowiedzi. Wiadomo również, że w społeczeństwie panują różnego rodzaju stereotypy i wiele osób ocenia, bądź wysnuwa wnioski (czasem niesłuszne) po samym wyglądzie. Poza aspektem dedukcyjnym Podejrzani mogą być również edukacyjną wskazówką, zarówno dla młodszych, jak i starszych, która wzbudzi świadomość nasze stereotypowe osądy mogą mijać się z prawdą.
Podsumowując, Podejrzani to w moim odczuciu nowoczesne połączenie Zgadnij kto to? z elementami Mafii i jeśli podejdziemy do tej gry, jak do przyjemnej zabawy dla większej liczby osób, bez konieczności ogromnego główkowania to pozytywnie się zaskoczymy. Podejrzani dostępni są na Allegro za niewiele ponad 60zł. | „Podejrzani” - recenzja gry |
Woda w każdym ogrodzie jest na wagę złota. Aby drzewa i krzewy prawidłowo rosły, a także przetrwały okres letni, muszą być odpowiednio nawadniane. Zwłaszcza w trakcie upalnych dni woda okaże się niezbędna. Tylko jak z niej korzystać, aby nie przepłacić za rachunki? Podpowiadamy, jakie sposoby warto wziąć pod uwagę. W trakcie lata zdarzają się okresy suszy. Raz trwają one krócej, innym razem dłużej – ale tak czy inaczej się pojawiają. Wiosna to czas, kiedy coraz częściej wykonujemy prace ogrodowe. Dlatego już teraz warto pomyśleć o nawadnianiu i sposobach na oszczędne opłaty za wodę. Poniżej kilka sprawdzonych metod.
Jak podlewać ogród?
Sposób podlewania – zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak duży wpływ na nawodnienie roślin ma sposób podlewania. Wbrew pozorom użycie konewki jest najmniej ekonomicznym rozwiązaniem. Oczywiście wybór powinien być uwarunkowany tym, jak duży ogród posiadamy. Jeśli nie mamy zbyt wiele miejsca, w zupełności wystarczy nam nawadnianie wężem ze specjalną spryskującą końcówką. Natomiast w dużym ogrodzie niezbędne będzie zainstalowanie zraszaczy. W ten sposób jesteśmy w stanie zminimalizować ilość zużytej wody i to nawet o połowę.
box:offerCarousel
Kiedy podlewać?
Najlepszymi porami w ciągu dnia na podlewanie roślin są poranek i późne popołudnie. To właśnie wtedy warto wykonywać prace pielęgnacyjne, w tym nawadnianie. Zastanawiasz się, dlaczego o tej porze i w jaki sposób uda nam się zaoszczędzić? Odpowiedź jest bardzo prosta. To właśnie w tym czasie temperatury są znacznie niższe, a to z kolei wpływa na późniejsze zapotrzebowanie roślin na wodę.
O czym należy pamiętać?
Użyźnienie gleby. Kolejnym kryterium, które należy wziąć pod uwagę podczas pielęgnacji ogrodu to użyźnianie gleby. Do tego celu niezbędne będzie zwiększenie ilości próchnicy. Możemy rozłożyć dodatkową warstwę żyznej gleby albo nawozić podłoże kompostem lub obornikiem. Tym samym wzbogacone o próchnicę podłoże szybciej wchłonie wodę, która ograniczy jej parowanie i wydostawanie się na powierzchnię.
Deszczówka. Nie sposób nie wspomnieć o magazynowaniu deszczówki. Niby nic, a jednak dzięki temu będziemy w stanie zaoszczędzić dużą ilość wody. Dlatego warto zorganizować w ogrodzie takie miejsce, gdzie będziemy mogli zbierać deszczówkę. Taki rodzaj wody nie tylko będzie dobry dla roślin, ale przede wszystkim jest to woda ekologiczna. Deszczówkę możemy umieścić w beczce, natomiast do wyciągania z niej wody potrzebna nam będzie konewka.
box:offerCarousel
Odpowiednie rośliny. Podczas planowania aranżacji ogrodu należy zastanowić się nad doborem roślin. W dużej mierze odpowiednie ich dobranie pozwoli zaoszczędzić na późniejszych rachunkach za wodę. Koniecznie bierzmy pod uwagę te rodzaje, które są szczególnie odporne na brak wody. Nawet tygodniową suszę bez problemu wytrzymają goździki, lawenda, lilak, pigwowiec, świerk kłujący, brzoza czy kosodrzewina. Niezależnie od tego, jak duży ogród posiadamy, wcale nie musimy płacić dużych rachunków za jego nawadnianie. Wystarczy jedynie pamiętać o podstawowych zasadach, które pomogą zmniejszyć zużycie wody. | Jak podlewać ogród, by nie przepłacić za wodę? |
Bliskość natury zyskuje w ostatnich latach coraz więcej zwolenników, także w perspektywie urlopu. Dlatego też na wyprawy w pojedynkę decyduje się szeroka grupa turystów każdego lata. Jak wybrać namiot optymalny na wyjazd tego rodzaju? Czy namiot naprawdę jest niezbędny?
W zasadzie, bez względu na cel wyjazdu, namiot jest konieczną częścią ekwipunku. Te kilka rurek oplecionych wysokiej jakości materiałem może być twoim przenośnym domem przez całą wyprawę. Tu znajdziesz schronienie i własną przestrzeń do wypoczynku oraz regenerującego snu. Spanie pod chmurką, choć posiada niezaprzeczalne zalety, często okazuje się kłopotliwe. Deszcz czy burza są skrajnymi przeciwnościami losu, często zasnąć nie pozwalają także rozmaite insekty i owady. Dlatego też namiot będzie ci potrzebny zarówno na terenach nizinnych, jak i w górach.
Czym kierować się podczas wyboru namiotu?
Głównym kryterium powinna być jakość wykonania poszczególnych komponentów. Wysoka trwałość namiotu pozwala na jego bezproblemowe użytkowanie przez długi czas. Co więcej, podczas podróży możesz natrafić na różnego rodzaju warunki pogodowe, które mogą poważnie nadwyrężyć konstrukcję sprzętu.
Jeśli kolejne kilometry zamierzasz pokonywać pieszo, twój namiot powinien być także możliwie najlżejszy. W praktyce najlepiej sprawdzają się produkty o łącznej wadze nie większej niż 5 kg. Noszenie w plecaku cięższego namiotu jest bardzo kłopotliwe, a w perspektywie kilku dni może okazać się wręcz wyczerpujące.
Która konstrukcja jest najlepsza na samotną wyprawę?
Dobór konstrukcji w dużej mierze zależy od charakteru planowanej wyprawy. Jeśli nie przewidujesz ekstremalnych warunków pogodowych, w zupełności wystarczy namiot turystyczny. Najpopularniejszymi kształtami są standardowe igloo oraz tunel. Pierwszy daje większą przestrzeń we wnętrzu, drugi natomiast został w większym stopniu dopasowany do potrzeb jednej osoby. Namioty często posiadają także niewielkie przedsionki, gdzie można zostawić plecak czy inne przedmioty na czas snu.
Dla bardziej zaawansowanych użytkowników poleca się namioty wyprawowe. Posiadają one specjalnie podwyższone parametry dotyczące przemakalności, utrzymania ciepła oraz wytrzymałości, przez co znakomicie sprawdzają się na terenach wymagających lepszego sprzętu. Szczególną uwagę musisz zwrócić na materiał, jaki wykorzystano w czasie produkcji danego namiotu. Wysoki poziom szczelności i trwałości najłatwiej uzyskać poprzez zwiększenie ilości użytej tkaniny. Niestety w parze z tym idzie także większa waga całości. Oczywiście producenci nieustannie udostępniają nowe technologie, dlatego też ogół oferowanych przez nich towarów jest coraz wyższej jakości.
Najczęściej wykorzystuje się tkaniny poliestrowe i nylonowe. Przewaga pierwszych nad drugimi polega na tym, iż praktycznie w ogóle nie wchłaniają wody, posiadają wysoką odporność na promienie UV, stanowią także znakomitą ochronę przed wilgocią. Dlatego też poliester zwykle stosuje się przy produkcji tropików.
Podłogi namiotów natomiast najczęściej wykonuje się z nylonu. Podstawową zaletą tego materiału jest niewielka waga. Niestety wraz z tym czynnikiem maleją także właściwości, takie jak wodoodporność i mechaniczna wytrzymałość. W przypadku nylonowych podłóg zaleca się zatem stosowanie dodatkowych płacht, które zabezpieczają powierzchnię materiału przed uszkodzeniami. Musisz się jednak liczyć ze zwiększeniem wagi swojego bagażu nawet o 0,4 kg.
Stelaż
Elementy tego typu zwykle wykonane są z aluminium lub włókna szklanego. Zaletami obu jest niewielka waga i duża elastyczność, co z pewnością docenisz podczas samotnej wyprawy. Pamiętaj o tym, by zabrać ze sobą rurkę reparacyjną lub zestaw naprawczy.
Inne praktyczne informacje
Zwróć uwagę na sposób, w jaki połączony zostaje tropik z sypialnią. W czasie podróży w pojedynkę standardowe łączenie za pomocą tasiemek jest bardzo czasochłonne. Niektóre modele posiadają zintegrowane za pomocą np. tuneli, dzięki czemu namiot rozkłada się szybciej, a szansa na przemoknięcie zostaje dodatkowo zminimalizowana. Dodatkowym atutem namiotu są również liczne kieszenie, schowki i zaczepy, na których możesz przymocować chociażby latarkę.
Namiot w pojedynkę? To możliwe!
Samotna wyprawa na łono natury jest wspaniałym przeżyciem, z której szczególnie często korzystają mieszkańcy dużych miast. Pozwala na bliską relację z przyrodą oraz złapanie oddechu od pędzącej codzienności. Przygoda tego rodzaju wymaga jednak odpowiedniego przygotowania. Podczas wybierania namiotu weź pod uwagę szereg kryteriów oraz lokalizacje, w jakich zamierzasz z niego korzystać. | Jaki namiot na samotną letnią wyprawę? |
Moda na sportowe ubrania trwa od kilku sezonów. Pojawia się coraz więcej nowych marek, a te dobrze znane ciągle zaskakują nowymi rozwiązaniami. Ubrania są bardzo atrakcyjne, wygodne, dostępne w wielu kolorach i doskonale wpisują się w najnowsze trendy. Wszystko to pozwala na ubieranie ich na co dzień. Wygodne buty na co dzień
Osoby aktywne fizycznie często mają szafę pełną sportowych ubrań i butów. Adidasyświetnie sprawdzą się na co dzień, zwłaszcza kiedy planujesz cały dzień spędzić poza domem. Dobrze wyprofilowane buty sportowesprawiają, że stopa się nie męczy i ma dobrą wentylację. W tych samych modelach można chodzić na siłownię, jednak wiele marek zadbało o kolekcje lifestyle’owe, które nadają się na co dzień.
Najpopularniejsze są Airmaxy marki Nike, klasyczne New Balance czy trampki Converse. Zdecydowanie najczęściej można zobaczyć je na ulicach. Gama kolorów jest ogromna i każdy znajdzie coś dla siebie. To buty bardzo dobrej jakości, które przy dobrej impregnacji mogą zostać z nami na kilka sezonów. Ceny zaczynają się od 150 zł i – w zależności od modelu – mogą dochodzić nawet do 400–500 zł.
Moda a ubrania sportowe
Ubrania sportowe, sygnowane logo znanych marek, są bardzo dobrej jakości. Warto je kupić, zwłaszcza kiedy planujemy je nosić także na co dzień. Bluzy sportowe mogą zastępować kurtkę, można zakładać je do dżinsów, a nawet na letnie sukienki.
Możliwości jest wiele, moda sportowa na dobre zagościła na ulicach i często można obserwować ciekawe połączenia. Spodnie dresowe także nie służą już tylko do treningu. Można spotkać je w różnych wydaniach, nawet bardziej eleganckich. W tym wypadku warto mieć oddzielną parę na siłownię czy do biegania. Ubrania w kolekcjach sportowych nie muszą być drogie, często marki mają droższe i tańsze linie, dostępne na każdą kieszeń.
Poza klasycznymi ubraniami sportowymi w kolekcjach dużych marek sportowych można znaleźć ubrania na co dzień, jak płaszcze czy kurtki. Są one wykonane z materiałów wykorzystywanych w ubraniach treningowych. Dzięki temu są lekkie i wytrzymałe, ale świetnie nadają się na co dzień. Dobra kurtka przeciwdeszczowa może przydać się, kiedy lubisz biegać na zewnątrz, ale też na co dzień w deszczowe dni. To bardzo wygodne rozwiązanie.
Latem świetnie sprawdzają się sportowe koszulkii T-shirty, a także krótkie spodenki. Często mają ciekawe kolory i fasony. Są wykonane z przewiewnych materiałów i odprowadzają wilgoć z powierzchni skóry. Można wykorzystać je na co dzień i dzięki temu zaoszczędzić na kolejnych ubraniach.
Modne detale
Każdy, kto na dobre wkręci się w uprawianie sportu, lubi gadżety, które mogą ułatwić trening. Jednym z ważniejszych jest pulsometr, który może być także zegarkiem na co dzień. Do wyboru jest wiele wersji kolorystycznych i modeli zegarków z licznymi funkcjami. Każdy może dostosować go do dyscypliny, jaką uprawia. Dodatkowo często mają one wbudowane codzienne monitory aktywności, a dzięki podłączeniu ich do aplikacji, możemy śledzić ilość wykonanych kroków, spalonych kalorii i wiele innych parametrów. Bardzo popularnym modelem jest Polar M400 (kosztuje około 500 zł).
Do mody ulicznej już dawno wpisały się czapki z daszkiem. Warto mieć też sportowy plecak, który można nosić na siłownię lub na co dzień. Kobiety mogą wybierać spośród wielu modeli torebek damskich robionych przez marki sportowe. Te od Stelli McCartney projektowane dla Adidas z powodzeniem mogą zastąpić zwykłą torebkę.
Jeśli lubisz styl sportowy, możesz łączyć go z ubraniami na co dzień. Mogą to być pojedyncze detale albo większa ilość elementów sportowych. Wybór jest ogromny. Kupując dobre jakościowo ubrania, możesz być pewna, że zostaną z tobą na bardzo długo. | Moda na sportowe ubrania, nie tylko na treningu |
Praca układu hamulcowego byłaby niemożliwa bez płynu hamulcowego. Jak często należy go wymieniać i dlaczego? Jak rozpoznać zużyty płyn hamulcowy?
Najczęstszym symptomem zużycia płynu hamulcowego jest wystąpienie tzw. miękkiego hamulca. Podobny objaw występuje w momencie zapowietrzenia układu. Mimo wrażenia prawidłowego hamowania, w sytuacjach podbramkowych pedał hamulca zostaje wduszony, a hamowanie jest nieskuteczne. Oznacza to, że do płynu dostała się woda.
Płyn hamulcowy to środek higroskopijny, czyli podatny na wchłanianie wody. Cecha ta jest bardzo istotna, ponieważ brak wody w jego składzie zapewnia wysoką temperaturę wrzenia. Jest to bardzo ważne podczas mocnego i długotrwałego hamowania, gdy temperatura płynu roboczego zostaje znacznie podwyższona. Zatem im więcej wilgoci w płynie, tym niższa temperatura wrzenia i mniejsza sprawność całego układu hamulcowego.
Skąd woda w układzie?
Największe ryzyko szybkiej utraty właściwości płynu hamulcowego występuje w okresie jesienno-zimowym, ponieważ w powietrzu znajduje się dużo wilgoci. Wiele osób zapyta, jak to możliwe, że do układu dostaje się wilgoć, jeżeli nie ma wycieku płynu. Odpowiedź jest bardzo prosta – mikropory. W miękkich przewodach hamulcowych znajduje się ich duża ilość, dzięki czemu dostanie się wilgoci do układu jest możliwe.
W okresie zimowym, przy dużych mrozach, występuje ryzyko jej zamarznięcia w układzie i utworzenia tzw. korka lodowego, skutkiem czego w skrajnych przypadkach może być „brak hamulca” na kilku lub jednym kole. Należy zdawać sobie sprawę, że wilgoć w układzie to nie tylko obniżenie jego sprawności, ale również niszczenie – rdzewieją przewody hamulcowe czy zaciski hamulca.
Jak sprawdzić stan płynu i kiedy go wymienić?
Do sprawdzenia sprawności układu hamulcowego musimy użyć specjalnego przyrządu, który dokona pomiaru temperatury wrzenia/poziomu wilgoci w płynie. Na rynku dostępne są elektryczne mierniki dokonujące pomiaru i informujące w bardzo prosty sposób, przy użyciu kolorowych diod, o sprawności płynu hamulcowego. Dla przykładu – 3% wody w płynie hamulcowym obniża temperaturę wrzenia o prawie 20%. Skutkuje to poważnymi problemami podczas hamowania awaryjnego.
Według zaleceń producentów samochodów wymiana płynu hamulcowego powinna odbywać się między 30 000 a 60 000 kilometrów. Dobrym zwyczajem jest jego wymiana po przebiegu już 30 000 kilometrów lub po upływie dwóch lat. Pamiętajmy, że sprawność płynu hamulcowego ma znaczący wpływ na nasze bezpieczeństwo podczas jazdy samochodem.
Wymiana płynu hamulcowego w nowszych pojazdach jest skomplikowanym procesem wymagającym nieraz użycia komputera diagnostycznego, a liczba pojazdów, w których należy dokonać procedury odpowietrzenia, jest coraz większa. Nie zapominajmy o regularnej kontroli poziomu płynu w układzie, który powinien znajdować się w pozycji „MAX” lub delikatnie pod tą kreską.
Wybór płynu hamulcowego powinien odbywać się według zaleceń producenta. Obecnie najczęściej stosowany jest płyn hamulcowy o oznaczeniu DOT 4, jednak lepiej sprawdzić, jaki jest zalecany do naszego auta i trzymać się tych wskazówek. | Dlaczego i kiedy wymienić płyn hamulcowy? |
Wraz z wiosną przychodzi sezon wycieczek rowerowych i wypadów za miasto. Wielu mieszkańców dużych aglomeracji wykorzystuje ładną pogodę i przedłużone weekendy do aktywnego wypoczynku z dala od miejskiego zgiełku. Zanim jednak znajdziemy się w atrakcyjnym przyrodniczo terenie i wyruszymy na rowerowe szlaki, musimy bezpiecznie dotrzeć na miejsce. Jak zabrać ze sobą rower?
W zależności od tego, jakim samochodem dysponujemy, mamy do wyboru kilka możliwości zapakowania rowerów. Wielu użytkowników czterech kółek decyduje się na zapakowanie roweru do środka. Wydaje się to szczególnie wygodne w przypadku posiadania dużego kombi lub SUV-a
z odpowiednią przestrzenią bagażową. Ten sposób przewożenia roweru, chociaż na pozór najbardziej odpowiedni, należy zdecydowanie odrzucić. Bagaż znajdujący się wewnątrz auta w przypadku kolizji może powiększyć rozmiar szkód, a ponadto wprost zagraża kierowcy i pasażerom podczas nagłego hamowania czy zmiany kierunku ruchu. Zamiast więc pakować rower do środka, warto rozważyć kilka możliwości przetransportowania rowerów na zewnątrz auta.
Bagażniki dachowe
Najpopularniejszą formą przewozu rowerów jest ich umieszczanie na dachu pojazdu. Służą do tego specjalne uchwyty montowane do belek dachowych. Nikogo nie dziwi widok aut z rowerami na dachu w czasie wiosennych weekendów czy wyjazdów wakacyjnych. Belki dachowe są bardzo popularne, można je zamontować do większości aut. Ponadto nie ograniczają widoczności, nie zasłaniają świateł i nie utrudniają manewrowania pojazdem. Najważniejszą zaletą bagażników dachowych jest jednak nieograniczanie przestrzeni bagażowej pojazdów, co jest szczególnie ważne w przypadku aut kompaktowych. Z przewożenia rowerów na dachach chętnie korzystają rodziny z dziećmi, ponieważ na belkach mogą zmieścić się nawet cztery rowery.
Przewożenie rowerów na dachu – o czym trzeba pamiętać?
Odpowiednie zamontowanie roweru na dachu pojazdu wymaga od nas wielu dość niewygodnych zabiegów. Ten problem łatwo pokonać, wystarczy skorzystać z pomocy dodatkowych osób. Są jednak inne zagrożenia, wynikające z korzystania z bagażników dachowych. Jeśli rower wypadnie nam z rąk i upuścimy go na dach, możemy uszkodzić lakier, a nawet wgnieść blachę. Obsunięcie się roweru lub przemieszczenie ładunku może także zdarzyć się podczas jazdy, ponieważ rowery na dachu poddawane są działaniu dużych sił i przeciążeń. Dlatego decydując się na zakup belek dachowych i uchwytów do przewożenia rowerów warto wybrać te najmocniejsze. Co więcej, rowery zamontowane pionowo na belkach dachowych powodują znaczne opory powietrza. To skutkuje pogorszeniem właściwości jezdnych i wzrostem zużycia paliwa. Nasz samochód przestaje być aerodynamiczny, a przesunięcie środka ciężkości wpływa na komfort prowadzenia. Auto jest bardziej podatne na podmuchy wiatru i mniej stabilne. Spróbujmy też wyobrazić sobie, co stanie się z naszym ładunkiem w czasie kolizji drogowej. Nawet w przypadku niewielkiej stłuczki istnieje ryzyko, że rower wypadnie z bagażnika i spowoduje dodatkowe uszkodzenia.
Wypadek to jednak sytuacja wyjątkowa, podczas której najważniejsze jest bezpieczeństwo osób, a nie przewożonego ładunku. Dlatego mimo wszystko bagażniki dachowe stanowią dobre rozwiązanie do przewożenia rowerów. Uchwyty na dach doskonale sprawdzą się podczas pokonywania niezbyt długich tras, takich jak weekendowe wypady za miasto. Podczas bardziej odległych podróży wzrost zużycia paliwa może być na tyle dotkliwy, że warto rozważyć inny sposób transportu. Poza tym, w niektórych krajach europejskich nie możemy stosować belek dachowych. Lokalne przepisy tych państw zabraniają przewożenia rowerów na dachu. Jednak jeśli nie wybieramy się za granicę, możemy rozważyć ten sposób przewozu rowerów. Mimo kilku wad, uchwyty do belek dachowych to wciąż bardzo popularny i efektywny sposób transportowania rowerów.
Bagażniki klapowe
Bagażniki klapowe mają swoje zalety, jednak mogą być instalowane tylko w wybranych modelach pojazdów. Są montowane na klapie bagażnika za pomocą uchwytów. Bagażniki klapowe najczęściej spotyka się w klasycznych limuzynach z typowym kufrem lub piątymi drzwiami. Jednak obsunięcie się uchwytów i porysowanie auta, a nawet uszkodzenie całej klapy jest praktycznie nieuniknione na dziurawych drogach czy wybojach. Dlatego warto polecić je tylko kierowcom przemieszczającym się po równych nawierzchniach. Zaletą bagażników klapowych jest to, że ładunek nie powoduje nadmiernych oporów powietrza. Rowery transportowane są bezpiecznie i nie zmniejszają komfortu prowadzenia auta.
Bagażniki na hak
Bezwzględnie najbezpieczniejszą metodą transportowania rowerów jest umieszczenie ich na specjalnym bagażniku mocowanym do haka holowniczego. Bagażniki na haksą łatwe w instalacji, a zakładanie rowerów nie sprawia żadnych problemów nawet niewysokim osobom. Bagażnik zapina się na hak, blokuje za pomocą dźwigni i podłącza dodatkowe światła wyprowadzonym przewodem zasilania. Tak zamontowany bagażnik znajduje się na wysokości tylnego zderzaka, co umożliwia łatwe i szybkie załadowanie rowerów. Bagażniki na hak nie powodują oporów powietrza, ponieważ cały ładunek znajduje się za samochodem i nie wykracza poza jego obrys. Bagażniki rowerowe na haku holowniczym są popularne na zachodzie Europy i w Skandynawii. U nas powoli zyskują swoich zwolenników, jednak z ich stosowaniem wiąże się kilka niewiadomych. Przepisy nie do końca określają zasady korzystania z nich. Ponadto bagażniki na hak są stosunkowo drogie i wymagają dodatkowego wyposażenia. Inwestowanie w hak i taki bagażnik może okazać się dla nas mało opłacalny.
Dachowe bagażniki do przewozu rowerów są więc w naszych warunkach najbardziej uniwersalne. Na nadchodzący sezon rowerowy zakup belek i uchwytów na dach wydaje się najsensowniejszym rozwiązaniem. Warto jednak dokładnie zapoznać się z ofertą poszczególnych producentów i wybrać najodpowiedniejszy bagażnik do swojego auta. | Bagażniki dachowe. Jak bezpiecznie przewozić rowery? |
Z roku na rok coraz większą popularnością cieszy się oklejanie samochodu, które umożliwia szybką zmianę koloru oraz zabezpiecza lakier naszego pojazdu. Folia na lakier samochodowy szczególne zainteresowanie znalazła wśród osób, którzy starają się modyfikować swoje pojazdy. Zalety oklejenia folią pojazdu
Zalet oklejania folią pojazdu jest wiele. Jedną z nich jest możliwość zmiany koloru w bardzo krótkim czasie przy niewielkim nakładzie finansowym (w porównaniu do lakierowania), a co najważniejsze – proces ten jest odwracalny i to równie szybko. Wielu użytkowników pojazdów traktuje folię jako element zabezpieczający lakier pojazdu. Świadczy o tym ilość samochodów z praktycznie z zerowym przebiegiem poddawanych procesowi oklejania.
Co ciekawe, w niektórych przypadkach podczas zakupu nowego pojazdu dopłata za wymarzony lakier jest kilkakrotnie wyższa niż koszt oklejenia całego pojazdu folią o wymarzonym kolorze. Dodatkowo folia stosowana do oklejania pojazdów jest bardzo odporna i chroni lakier naszego pojazdu przed odpryskiwaniem, otarciem, a także blaknięciem w wyniku działania promieni słonecznych, do którego dochodzi z czasem użytkowania. Wiele osób decyduje się na oklejenie pojazdu folią bezbarwną, która ma jeden cel: zabezpieczenie powłoki lakieru.
Oklejanie samochodu staje się także coraz bardziej popularne w przypadku chęci ukrycia niektórych wad lakieru. Pamiętajmy, że folia daje nam nieograniczoną możliwość zmiany koloru pojazdu – dostępne są opcje metalik, matowe, a nawet opcje kameleon, umożliwiające zmianę koloru w zależności od padającego światła. Dostępne są również różne powłoki imitujące fakturę, np. carbon.
Jak okleić auto?
Proces oklejanie auta nie należy do najłatwiejszych, dlatego osobom, które robią to po raz pierwszy i nie mają doświadczenia w "pracowaniu z folią", zdecydowanie odradzam samodzielne próby oklejania pojazdu, ponieważ efekt będzie fatalny. Jeżeli zależy nam na osiągnięciu jak najlepszego efektu, radziłbym skupić się na wybraniu odpowiedniej foli oraz warsztatu specjalizującego się w tego typu usłudze.
Proces nakładania folii należy rozpocząć od dokładnego umycia pojazdu, a następnie odtłuścić lakier. Rynek oferuje dwa rodzaje folii: podstawową i wylewana. Podstawowa folia jest sztywniejsza, a jej grubość wynosi około 0,7 mm. Przeznaczona jest do powierzchni płaskich. Jej nieduża elastyczność może utrudniać bądź uniemożliwiać oklejenie większych wgłębień, na przykład wlotów powietrza. Należy ją montować na mokrą powierzchnię, przesuwając wedle potrzeb, a następnie wygładzając łopatką.
Folia wylewana jest o wiele bardziej plastyczna. Jest znacznie cieńsza niż poprzednia omawiana i daje większe możliwości na płaszczyznach, które są nieregularne. Jest delikatna, dlatego montaż może przysporzyć trudności. Folię trzeba nakładać na lakier, korzystając z ciepła opalarki – w ten sposób dostosowuje się ona do wgłębień oraz załamań. Powierzchnię wygładza się tacką oraz usuwa pęcherzyki powietrza. Godną zaufania firmą produkującą folie jest 3M.
Jak dbać o folie?
Folia nałożona na samochód jest stosunkowo mało wymagająca w pielęgnacji. Pamiętajmy, aby unikać myjni automatycznych oraz szorowania. Unikajmy agresywnej chemii, a do mycia pojazdu używajmy myjni ciśnieniowej. Wysokiej jakości folia nawet po kilku latach nie wyblaknie oraz nie odkształci się.
Oklejenie auta folią jest bardzo prostym i tanim sposobem na zmianę koloru samochodu. Pamiętajmy, aby przed przystąpieniem do prac odpowiedzieć sobie na pytanie: czy mamy wystarczające umiejętności i doświadczenie, aby samodzielnie okleić pojazd? | Oklejanie samochodu folią – jak to zrobić? |
Rośliny na obwódki rabat najlepiej wybierać pod kątem ich wymagań oraz wyglądu. Najpopularniejsze w Polsce rośliny na żywopłoty to bukszpan wiecznie zielony, berberys, trzmielina, lawenda, wrzosy i wrzośce oraz pięciornik krzewiasty i tawuła japońska. Wybierając rośliny na miniżywopłot, należy wziąć pod uwagę m.in. stanowisko, rodzaj podłoża i odczyn gleby. Istotne jest też to, w jakim sąsiedztwie sadzi się miniżywopłot – by aranżacja ogrodu pozostała spójna.
Lawenda na obwódki rabat
Do obsadzenia brzegów rabat świetnie nadaje się lawenda. Krzewinka ta kwitnie od czerwca do października. Najpopularniejsza w Polsce odmiana, lawenda wąskolistna, ma wąskie, srebrzyste listki oraz kwiaty zebrane w kłosy. Najczęściej kwiaty są fioletowe, ale mogą mieć różne odcienie niebieskiego, różowego lub być białe.
Lawenda osiąga wysokość do 60 cm. Powinno się ją sadzić na stanowiskach słonecznych i osłoniętych od wiatru. Roślina ta wymaga podłoża przepuszczalnego o odczynie zasadowym.
W pierwszym roku wzrostu krzewinki ścina się o połowę.
W marcu albo w kwietniu należy obciąć chore, uszkodzone lub zbyt wybujałe gałązki, a wszystkie pozostałe przyciąć tak, by nadać roślinie kształt (np. kulisty).
Pod koniec października lub na początku listopada, kiedy lawenda przekwitnie, obcina się kwiatostany i część ich pędów.
Niektóre odmiany lawendy są mrozoodporne.
box:offerCarousel
Miniżywopłot z wrzosu
Wrzosy kwitną od lipca do października. Mają drobne kwiaty o kształcie kielichów, a ich listki są łukowate i rosną pod kątem do łodygi. Wrzosy mogą kwitnąć na fioletowo, czerwono, różowo lub biało.
Wrzosy najlepiej sadzić w kępach po kilka sztuk, wtedy wyglądają naturalnie. Najlepiej rosną na słonecznych stanowiskach i w kwaśnej glebie, nie lubią nadmiaru wody. Wrzosy najlepiej sadzić w sąsiedztwie azalii, różaneczników i wrzośców.
Obwódkę rabaty z wrzosów najlepiej posadzić na podłożu torfowym, a po posadzeniu roślin na glebie ułożyć warstwę kory. Chroni ona wrzosy przed przesuszaniem i przed mrozem. Miniżywopłot z wrzosów należy przycinać co roku. Na przełomie marca i kwietnia obcina się kwitnące pędy poniżej miejsca, w którym były kwiaty.
Wrzosy są odporne na mróz, ale mimo to warto je po pierwszych przymrozkach zabezpieczyć agrowłókniną.
box:offerCarousel
Wrzośce do obsadzenia brzegów rabat
Wrzośce wyglądają podobnie do wrzosów, ale to inny gatunek roślin. Kwitną od lutego (a nawet od stycznia, jeśli pogoda jest dobra) do kwietnia. Kwiaty wrzośców mają kształt dzbanuszków, a listki przypominają igiełki na łodygach i rosną do nich prostopadle.
Wrzośce potrzebują gleby lekko kwaśnej, przepuszczalnej i umiarkowanie wilgotnej. Należy sadzić je na stanowiskach słonecznych lub półcienistych.
Wrzośce przycina się wiosną. Rośliny zabezpiecza się przed zimą przy użyciu agrowłókniny.
box:offerCarousel
Bukszpan – gęsty miniżywopłot łatwy do formowania
Najpopularniejszą w Polsce odmianą bukszpanu jest bukszpan wiecznie zielony. To gęsty, kulisty krzew o drobnych, intensywnie zielonych eliptycznych listkach. Bukszpan wiecznie zielony ma wiele odmian o różnym wyglądzie, np:
Suffruticosa,
Blauer Heinz,
Faulkner,
Latifolia maculata, Aureovariegata i Golden China.
Krzewy należy sadzić na stanowiskach słonecznych lub zacienionych i w glebie zasadowej oraz zwięzłej. Bukszpan nie lubi zbyt dużej wilgoci. Krzewy można formować poprzez przycinanie. Przycina się je wczesną wiosną i wczesną jesienią. Bukszpany są mrozoodporne, ale mogą być atakowane przez grzyby i szkodniki.
box:offerCarousel
Berberys na obrzeżach rabat – moc kolorów
Berberys Thunberga może mieć różnokolorowe liście, w odcieniach zieleni, żółci oraz czerwieni. Listki berberysu są owalne i zmieniają kolor w zależności od pory roku. Berberysy kwitną od maja do czerwca, owocują.
Najpopularniejsze odmiany, które nadają się na miniżywopłot do obsadzenia obwódek rabat to:
Atropurpurea,
Aurea,
Bagatelle,
Golden Ring,
Kobold.
Berberysy mają małe wymagania co do stanowiska i podłoża. Mogą być sadzone w cieniu lub na stanowiskach słonecznych, w glebie od lekkiej wapiennej do gliniastej i żyznej.
Berberysy można przycinać przez cały rok, dobrze to znoszą i ładnie się rozrastają. Berberys Thunberga jest całkowicie odporny na mróz.
box:offerCarousel
Pięciornik krzewiasty – biały, żółty lub czerwony miniżywopłot
Na obwódki rabat nadaje się też pięciornik krzewiasty. Osiąga wysokość nie większą niż 100 cm. Pięciornik ma srebrnozielone liście i kwitnie od maja lub czerwca do października. Kwiaty pięciornika mogą być żółte, białe, pomarańczowe lub w odcieniach czerwieni.
Najpopularniejsze w Polsce odmiany pięciornika krzewiastego to:
Tilford Cream,
Red Ace,
Blink,
Abbotswood.
Pięciornik krzewiasty jest odporny na mróz, suszę, szkodniki i ma małe wymagania co do podłoża. Roślina wymaga przycinania – należy pozbywać się uszkodzonych, suchych i słabych pędów co roku na przełomie marca i kwietnia.
box:offerCarousel
Trzmielina do obsadzenia brzegów rabat
Trzmielina to krzewinka, która dorasta do 40 cm. Nie kwitnie, jest ozdobą dzięki liściom, które mogą zmieniać kolor na zimę. Najpopularniejsze odmiany trzmieliny to:
Fortune'a Emerald 'n Gold,
Emerald Gaiety.
Trzmielina lubi stanowiska słoneczne lub lekko cieniste. Można sadzić ją w glebach ubogich, ale lepiej rośnie w glebach żyznych i wilgotnych. Krzewinki należy przycinać i formować. Najlepiej robić to w czerwcu i na początku sierpnia. Trzmielina jest odporna na niewielki mróz.
box:offerCarousel
Tawuła japońska – odporna na mróz, choroby i szkodniki
Tawuła japońska na jajowate, ostro zakończone liście, które zmieniają kolor wraz z porami roku. Dorasta do 100 cm. Tawuła japońska kwitnie od czerwca do września, jej kwiaty są drobne, ale zebrane w baldachogrona, przeważnie mają kolor różowy lub biały.
Tawuła japońska dobrze rośnie w glebach żyznych i próchnicznych, ale można ją sadzić na różnej jakości podłożu. Najlepiej wybierać stanowiska słoneczne, ewentualnie w półcieniu. Tawułę japońską należy przycinać najlepiej wiosną, po przekwitnięciu dodatkowo można usunąć kwiatostany.
Tawuła japońska to krzewinka odporna na choroby i szkodniki, jest odporna na mrozy i przejściowe susze. Dobrze radzi sobie w zanieczyszczonym środowisku.
box:offerCarousel
Jak wybrać rośliny na miniżywopłot? Spójna aranżacja
Rośliny na obwódki rabat powinny być wybierane tak, by komponowały się z pozostałymi roślinami w ogrodzie. Najlepiej wybierać te gatunki, które wymagają niewiele uwagi poza przycinaniem. Większość z roślin na miniżywopłot jest odporna na mróz, ale niektóre z nich należy okrywać – warto wziąć to pod uwagę.
Można sugerować się też wysokością rośliny – korzystanie wyglądają obwódki wyższe albo niższe niż rośliny znajdujące się za nimi w strefie zieleni. Zbliżona wysokość obwódki rabaty sprawia, że pozostałe rośliny się nie wyróżniają.
Warto wziąć pod uwagę również cenę. Większość sadzonek można kupić w dobrej cenie – już za kilka złotych, większe osobniki kosztują nawet kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych. Najlepiej kupować u sprawdzonych sprzedawców, którzy oferują sadzonki ze szkółek. Jakość takich roślin jest wyższa niż innych. | 8 najlepszych roślin na miniżywopłoty - obwódki rabat |
Planując spędzenie świątecznego czasu w górach, należy dobrze się do tego przygotować. Zwłaszcza zimą zawartość plecaka ma szczególne znaczenie. Górskie wędrówki, nawet po niewielkich wysokościach, są szczególnie wymagające. Spędzenie świąt w malowniczych górach to piękne przeżycie, dobre przygotowanie pozwoli zapewnić komfort w czasie całego pobytu. Kompletujemy garderobę
Bagaż wcale nie musi być duży, powinien być dostosowany do naszych potrzeb. W czasie marszu lub jazdy na nartach wystarczą spodnie z wiatroodporną membraną, ciepła bluza i kurtka. Wychodząc na niskie temperatury, zawsze należy zakładać bieliznę termoaktywną. Koszulka i getry z oddychających materiałów zapewnią komfort i zapobiegną przegrzaniu i przemarznięciu. Tak ubrani jesteśmy gotowi na górskie szklaki. W góry zdecydowanie lepiej nie wkładać dżinsów, które zupełnie nie nadają się na takie warunki.
Bardzo ważne są też odpowiednio dobrane skarpety, chroniące stopy przed odmrożeniem, a także buty. Obuwie trekkingowe powinno być wodoodporne, ciepłe i wygodne. Z reguły takie buty są bardzo wytrzymałe i lekkie dzięki zastosowaniu nowych technologii. Mimo ocieplających wkładek buty są przewiewne i chronią nogę przed przegrzaniem oraz przemarznięciem. Na zimę lepiej sprawdzą się wysokie buty, chroniące stawy skokowe przed urazem. To szczególnie ważne przy śliskich nawierzchniach i niestabilnym terenie.
Wychodząc w góry, nigdy nie można zapominać o rękawiczkach. Powinny być ciepłe, wyposażone w oddychające membrany. Przy bardzo niskich temperaturach warto założyć dwie pary, jedną cienką pod spód i grubsze jako drugą warstwę. Pomoże to ochronić delikatną skórę dłoni przed przemarznięciem. Czapka na głowie jest obowiązkowa, wilgoć i niskie temperatury mogą sprawić, że delikatne i wystające partie ciała ulegną odmrożeniu. Kiedy temperatura jest bardzo niska, dobrze jest założyć kominiarkę, która zapewni najlepszą ochronę.
Czas na małe co nieco
Kiedy dobrze przygotujemy się na wyjazd, będzie on bezpieczny, ale też przyjemny. Nic tak nie odstrasza od wędrówek, jak przemoczone i zmarznięte stopy, nogi i dłonie. Wychodząc na zewnątrz zimą, warto zabrać ze sobą małe przekąski. Czekolada lub orzechy, które szybko dodają energii, będą dobrym rozwiązaniem. Przyda się też termos z ciepłym napojem, zwłaszcza w terenie, gdzie nie ma schronisk, w których można się rozgrzać. Dzięki temu unikniemy problemu, kiedy trasa się wydłuży albo źle obliczymy drogę powrotu. Zasłabnięcie w górach lub brak odpowiedniej ilości płynów to częste błędy turystów nieprzyzwyczajonych do górskich wypraw.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Na wszelki wypadek warto zabrać ze sobą latarkę, mały model zmieści się w kieszeni. Można ponadto postawić na latarkę czołową, do wyboru jest wiele opcji. Zimą dni są krótkie i trzeba być przygotowanym w razie zmroku. Poza tym latarka zawsze może posłużyć do wzywania pomocy sygnałem powtarzanym rytmicznie trzy razy na minutę. Ważnym elementem wyposażenia jest folia NRC, czyli tzw. koc ratunkowy. Jest bardzo lekki, mały i zmieści się w kieszeni. Można się nim owinąć i ochronić przed utratą ciepła w razie potrzeby.
Kiedy wybieramy się w góry bez większego doświadczenia, warto poszukać przewodnika albo dołączyć do grupy, która lepiej zna trasy. Mapa i kompas to ciągle najlepszy sprzęt na wyprawę, w górach GPS może nie zadziałać ze względu na brak zasięgu lub niską temperaturę. Zawsze trzeba zachować rozwagę i wszystkie zasady bezpieczeństwa. Przed wyjściem należy sprawdzić pogodę, ubrać się odpowiednio i brać pod uwagę różne ewentualności. Lepiej zejść z trasy i zawrócić przed zdobyciem szczytu, niż narażać się na niebezpieczeństwo. Czas świąteczny spędzony w górach może być wyjątkowo udany, wystarczy tylko zachować rozsądek. | Święta w górach |
W życiu każdego malucha nadchodzi czas pożegnania z pieluchami i nocnikiem. Przyzwyczajanie dziecka do korzystania z „dorosłej” toalety ogromnie ułatwiają nakładki na sedes. Jakie mają wady i zalety? Dlaczego warto się w nie zaopatrzyć i czym się kierować podczas zakupu? Zapewnienie dziecku bezstresowego przejścia od pieluchy do toalety jest istotne dla jego prawidłowego rozwoju. Dziecięca nakładka na sedes to dla malca kolejny etap w drodze do niezależności. Korzystanie z niej pozwoli mu poczuć się samodzielnym i załatwiać swoje potrzeby prawie tak samo jak dorośli. Przed zakupem nakładki warto się zapoznać z jej różnymi wariantami, działaniem, a także wadami i zaletami i wybrać najbardziej odpowiednią dla swojego dziecka.
Płynne przejście
Zwykle pierwszym etapem jest „odpieluchowanie” na rzecz nocnika. Wymaga on ciągłego opróżniania, czyszczenia i dezynfekcji, ale ma dwie ogromne zalety: dziecko może samodzielnie z niego korzystać – usiądzie na nim bez naszej pomocy – oraz nie trzeba go pilnować. Aby umożliwić płynne przejście do korzystania z toalety, warto umocować na niej dziecięcą nakładkę. Bez niej sedes może się maluchowi wydawać za duży, a strach przed wpadnięciem do środka będzie go paraliżował. Większość nakładek swoją formą przypomina nocnik, dzięki czemu są dla dziecka czymś znajomym i naturalnym.
Zalety i wady
Nakładka przede wszystkim ułatwia naukę korzystania z toalety. Przesadzenie dziecka od razu z nocnika na sedes może wywołać jego opór, spowodowany strachem przed szumiącą wodą, zbyt dużym otworem i wysokością. Nakładka pozwala mu poczuć się pewnie i bez strachu załatwiać swoje potrzeby. W odróżnieniu od nocnika nie wymaga ciągłego czyszczenia, jest również łatwiejsza w transporcie i możemy ją zabrać na wakacje czy w odwiedziny do znajomych. Niestety korzystanie z nakładki, przynajmniej w początkowej fazie, wymaga obecności rodzica, ponieważ ruchliwe dziecko może spaść z sedesu i boleśnie się potłuc. Niektórym dzieciom podczas korzystania z toalety może brakować podparcia pod nogi. W tym wypadku przeważnie wystarcza zakup odpowiedniego podestu.
Rodzaje nakładek
Na rynku jest wiele nakładek różnych kształtów i typów, dodatkowo oferowanych w rozmaitych kolorach. Do najpopularniejszych należą:
Miękkie nakładki na sedes – z nieprzemakalnym siedziskiem i miękkim wypełnieniem. Taka nakładka zapewni dziecku wygodę podczas korzystania z toalety.
Nakładki na sedes z oparciem – kształtem przypominają nocnik. Dla dzieci korzystających z niego wcześniej mogą się okazać najbardziej przekonujące. Zabudowany tył zapewni stabilną pozycję i bezpieczeństwo.
Nakładki na sedes z podestem – sprzedawane w zestawie z dopasowanym kolorystycznie podestem. Umożliwi on dziecku samodzielne wspięcie się na sedes i zapewni podparcie dla nóżek.
Nakładka na sedes z uchwytami – umieszczone po obu stronach nakładki uchwyty zapewnią dziecku dodatkową stabilizację i poczucie bezpieczeństwa. Trzymając się ich, przybierze bardziej zrównoważoną pozycję, co zapobiega przypadkowemu zsunięciu się z sedesu.
Nakładki na sedes 3 w 1– zestawy, w których skład wchodzą: nocnik, podest i nakładka na sedes. Są również wersje 2 w 1 – nocnik i nakładka. W takich kompletach nakładka jest przeważnie wyjmowaną częścią nocnika, którą mocuje się na sedesie i jest to dla dziecka najłatwiejsze przejście – nocnik, z którego korzystało wcześniej, po prostu przemieścił się trochę wyżej. Może to być najlepsze rozwiązanie w przypadku dzieci szczególnie przywiązanych do swojego nocniczka.
Wybierając nakładkę, poza jej funkcjami warto się kierować preferencjami malucha – model z ulubionymi zwierzątkami czy bajkowymi bohaterami zainteresuje go i zachęci do korzystania. Pamiętajmy również, aby tę wielką dla malucha zmianę wprowadzać dobrowolnie i bezstresowo, dając mu czas na oswojenie się z nową sytuacją. | Nakładki sedesowe wielki krok ku samodzielności |
Zestaw pięknych ozdób w prezencie gwiazdkowym? Ucieszy każdą kobietę, ale pod jednym warunkiem: musi do niej pasować. Sprawdzamy, jakie komplety warto wybrać w tym roku. Komplet biżuterii to jeden z najbardziej intymnych i pięknych prezentów. Naszyjnik, kolczyki i bransoletka w kolorze i w stylu, który najbardziej lubi osoba obdarowywana, na pewno sprawią jej ogromną radość. Możesz kupić gotowy komplet lub dobrać poszczególne elementy różnych marek łączące się stylem lub motywem.
Klasyka zawsze na topie
Każda kobieta powinna mieć komplet składający się z białych pereł, które będą pasować do większości sukni wizytowych czy koktajlowych. Są nie tylko uniwersalne, ale też szykowne. Podobnie będą się prezentować białe kryształy i cyrkonie. Komplet z kryształami Swarovskiego to jeden z topowych klasyków. Klasyczne są też proste złote lub srebrne formy. Wystarczy łańcuszek i bransoleta o prostym splocie, np. żmijki, albo delikatny łańcuszek z zawieszką, a do tego subtelne kolczyki sztyfty.
box:imagePins
box:pin*
Klasyka lubi minimalizm, a także uznane formy i materiały, np. bransoletkę z diamentowego tenisa. Ta bransoletka z prostą, symetryczną linią diamencików wzięła nazwę od tenisistki Chris Evert, która zgubiła taką ozdobę podczas meczu na US Open w 1987 roku i przestała grać, by ją znaleźć. Prosta konstrukcja sprawia, że jest ona niezwykle elegancka. Bransoleta tenis plus małe sztyfty w formie kwadracików, a do tego prosty naszyjnik – i mamy zestaw idealny do małej czarnej.
Awangardowo
Na przeciwnym biegunie mamy biżuterię bardziej udziwnioną, idealnie pasującą do zestawów w stylu futurystycznym, w kosmicznym trendzie, który jest w tym sezonie na topie, ewentualnie etniczną lub inspirowaną Dzikim Zachodem, co z kolei świetnie wpisuje się w styl boho i hippie. Kosmiczna awangarda lubi duże, przeskalowane formy i geometryczne kroje. Ta afrykańska, etniczna – duże kolorowe koła, kolczyki czy naszyjniki oparte na motywie Łapacza Snów, azteckie wzorki. Modny aktualnie Dziki Zachód to biżuteria drewniana, koraliki, chwosty, rzemyki.
Modne wzory
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. KappAhl, Top Secret, Monnari, KappAhl, Monnari
Możesz też skusić się na komplet biżuterii z lejtmotywem. Projektanci najczęściej wybierają kwiaty i serca, w tym sezonie zaś modne są liście. Ciekawym tropem są inspiracje entomologią, czyli nauką o owadach. Komplety biżuterii wykrojone w srebrze w kształt owada, zdobione szlachetnymi lub półszlachetnymi kamieniami wyglądają zjawiskowo. Trendy są motywy zwierzęce. Jeśli twoja partnerka lubi lamparcie cętki, tygrysie paski czy plamki jak u żyrafy, kup jej komplet biżuterii, który będzie zdobiony takimi wzorami. Ciekawe mogą też być motywy świąteczne. Jeśli chcesz podarować zestaw z przymrużeniem oka, postaw na gwiazdkę, bałwanka albo świąteczne sanie.
Na bogato
Kolejnym tropem, którym można pójść, jest styl à la „Dynastia”. W ostatnich sezonach w modzie widać wyraźną tendencję powrotu do lat 80. i 90. W biżuterii charakterystyczny był wtedy barokowy przepych. Kipiała ona od złota i szlachetnych kamieni, łączonych często na zasadzie kontrastu – czerwień granatu z zielenią szmaragdu, obok siebie koral, opal, rubin, topaz lub przepięknie żółty cytryn. Tu sprawdzą się formy z Bliskiego Wschodu, a więc np. łezki paisley.
W stylu wiktoriańskim
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Monnari, Midori, Taranko, Monnari, Taranko
Dla zakochanych i lubiących styl retro idealna będzie biżuteria w stylu wiktoriańskim. Ażurowe formy misternie wycięte z antycznego złota, rozetki, romantyczne sekretniki, w których można umieścić portret ukochanego, róże, komplety z kameą, czarne perły ułożone w kunsztowne wzory inspirowane epoką edwardiańską.
Jeśli nie wiesz, jaki rodzaj biżuterii lubi osoba, którą chcesz obdarować, po prostu ją o to zapytaj, bo przecież nie chcesz wybrać czegoś, co wyląduje na długie lata w szkatułce. Biżuterię dobieraj pod kątem typu urody albo w ulubionym kolorze ukochanej. Dobrze jest też znać styl jej garderoby albo np. dobrać komplet biżuterii do sukni, którą najbardziej lubi. Popularne są też bransoletki charmsy, które można samodzielnie ułożyć, wpisując się w trend indywidualizowania biżuterii. Do niej można dokupić podobny naszyjnik z koralików. | Komplet biżuterii – pomysł na prezent dla niej |
Półśpioszki to rodzaj lekkich bawełnianych spodenek dla niemowląt. Każda mama przyzna, że to bardzo wygodny produkt dla każdego malucha – dodatek do body, bluzeczki lub kaftanika. Półśpioszki najczęściej są szyte z kolorowych i wygodnych materiałów, które zapewniają bezuciskowe ubranko dla naszego niemowlęcia. Półśpioszki dziecięce wyróżniają piękne, żywe lub pastelowe kolory oraz miękkość w dotyku. Żeby maluszek czuł się komfortowo, warto poszukać półśpioszków wykonanych w 100% bawełny. Półśpiochy dla niemowląt to wygodny dodatek ubraniowy do body dziecięcego lub kaftanika niemowlęcego albo bluzeczki, dlatego nie powinno ich zabraknąć w szafie naszego maluszka.
Bez ucisku na brzuszek
Główną zaletą półśpiochów jest wygoda ich użytkowania. Nie trzeba zapinać nap ani guzików na ramionkach, tak jak w przypadku śpioszków, a nasz maluszek ma na sobie wygodne, miękkie i ciepłe spodenki. Możemy je skomponować kolorystycznie z body na krótki lub długi rękaw lub założyć do kompletu z bluzeczką czy sweterkiem.
Warto wybrać półśpiochy bezuciskowe, które – zamiast wąskiej gumki – mają szeroki, bawełniany pas. Dzięki temu brzuszka dziecka nic nie ciśnie, a maluszek korzysta z pełnego komfortu, jaki zapewniają mu półśpiochy. Bezuciskowy pas jest bardzo elastyczny, dzięki czemu zapewnia maluszkowi swobodę ruchów. Szukając półśpiochów bezuciskowych, możemy przebierać w feerii barw, wzorów i fasonów. Małym elegantkom (a nawet bardziej ich mamom) z pewnością do gustu przypadną śliczne półśpiochy bezuciskowe z falbanką. Do tego wystarczy body lub bluzeczka i kreacja gotowa!
Dla dziewczynki doskonałym wyborem będą także prześliczne półśpioszki w groszki z kolekcji Paulina firmy Pinokio. Bezuciskowe półśpiochy Paulina są dostępne w dwóch wersjach: pierwsza z nich to półśpioszki w kolorze szarym w różowe groszki, a druga to kolor różowy w białe groszki. Obie wersje kolorystyczne posiadają rozkoszną naszywkę króliczka na lewej nóżce. Półśpiochy bezuciskowe Paulina posiadają szeroki ściągacz w pasie, dzięki czemu nasze dziecko ma zapewnione maksimum komfortu i nic nie uciska jego brzuszka. Ponadto możemy skomponować modne zestawy dla naszej córeczki, wybierając inne ubranka z tej kolekcji. Pinokio to polski producent ubranek dziecięcych, odznaczających się wysoką jakością, dbałością o detale, wysokogatunkową bawełną i nietuzinkowym wzornictwem.
Natomiast wybierając półśpiochy bezuciskowe dla chłopczyka, warto sięgnąć po półśpiochy firmy Barbaras. Możemy wybierać spośród wielu ciekawych motywów. Niezwykle gustowne są np. półśpiochy z ponadczasowym bohaterem polskich kreskówek – Reksiem (kolekcja „Reksio podróżnik”), utrzymane w stylu casual: niezobowiązujące, ale nie sportowe. Te półśpiochy to sekwencja paseczków w dwóch odcieniach szarości, przełamanej świeżym, wiosennym seledynem. Nogawki są wykończone praktycznymi ściągaczami. Dla pełnej wygody w pasie został wszyty szeroki, elastyczny ściągacz, który doskonale przytrzymuje spodenki, a przy tym nie uciska delikatnego brzuszka dziecka. Paseczki, kontrastowe zestawienia barw, różnokolorowe nogawki – to wszystko sprawi, że nasz niemowlak będzie ubrany stylowo i modnie. Ubranka są w pełni bezpieczne dla dzieci: nadruk wykonano farbami ekologicznymi, a tekstylia posiadają certyfikaty odzieżowe „Bezpieczny dla niemowląt” oraz „Bezpieczny dla dziecka”.
Ze stópkami czy bez?
Do wyboru mamy także półśpioszki ze stópkami lub bez.Półśpiochy bez stópekto praktyczny wybór, gdyż starczają one na dłużej, ponieważ nie ogranicza ich rozmiarowo doszyta stópka. W ciepłe dni maluszek może mieć bose stópki, a gdy temperatura nieco spadnie, można założyć mu skarpetki lub rajstopki. W takim ubranku brzuszka nic nie ciśnie, a maluszek korzysta z pełnej wygody, jaką zapewniają mu półśpiochy bez stópek. Dobrym wyborem są półśpiochy bez stópek polskiej firmy Nicol. Ozdobione fantastycznymi aplikacjami (ślimakiem, misiem, osiołkiem, króliczkiem czy liskiem) z pewnością spodobają się maluchom. A ich mamy docenią fakt, że półśpioszki tej firmy nie uciskają brzuszka i są uszyte z dobrej, miękkiej bawełny, która nie rozciągnie się po praniu.
Z kolei szukając dobrych półśpiochów ze stópkami, warto zapoznać się z ofertą firmy Ewa Klucze. Ubranka te wyróżniają rewelacyjna jakość, nowoczesne wzornictwo i prześliczne barwy, a także praktyczne rozwiązania. Przykładem są np. kontrastowe łatki w kolekcji Neon, dzięki czemu raczkujący niemowlak nie przetrze tak szybko materiału na wysokości kolanek. Natomiast półśpiochy Ewa Klucze z linii Play na stópkach mają antypoślizgową aplikację (tzw. ABS), która zapewni dziecku bezpieczeństwo. Co więcej, ABS przypomina kształtem łapę misia, więc nasze dziecko będzie zachwycone!
Półśpioszki uszyte są z mięciutkiej bawełny najwyższej jakości, bardzo przyjemnej w dotyku. Ładnie skrojone, ślicznie leżą, zachowują kolor i kształt nawet po wielu praniach. Kolekcje są tak skomponowane, by tworzyć modne zestawy na co dzień i od święta. A jest w czym wybierać, gdyż ubranka zaprojektowano w oparciu o najnowsze trendy kolekcji niemowlęcej i dziecięcej. Natomiast kolorystyka jest starannie dobierana – z dbałością o jakość uzyskanych tonacji.
Półśpioszki to element garderoby, bez którego nie może obejść się żaden niemowlak. Te bezuciskowe zapewnią pełną wygodę naszemu maluszkowi i sprawią, że będzie uśmiechnięty i zadowolony. Dzięki miękkim i kolorowym materiałom w półśpiochach każdy niemowlak będzie mógł bezpiecznie i komfortowo poznawać świat. | Półśpiochy bezuciskowe czy tradycyjne? |
Wygodne rozwiązanie na ciepłe dni. Świetne na wakacje, doskonałe w wersji nieco bardziej eleganckiej. Podpowiadamy, z czym je nosić tego lata. Większość dziewczyn dobrze czuje się w szortach, zwłaszcza gdy pierwsze promienie słońca zaczynają muskać skórę nóg. Jak wyglądać w nich modnie i z klasą? Oto nasze rady!
Królowa festiwalu
Jeansowe szorty to klasyk – nikt nie nosił ich bardziej stylowo od Kate Moss podczas festiwalu Glastonbury w Wielkiej Brytanii. Modelka wkładała krótkie spodenki do czarnych kaloszy Huntera, tworząc podstawę większości swoich stylizacji. Zestawiała je z T-shirtami i kamizelkami, z topami i longsleeve’ami oraz wojskową koszulą narzuconą na bluzkę z krótkimi rękawami. Warto podpatrzyć styl Moss, gdyż jeansowe szorty to klasyka, a moda lubi zataczać koło. Możesz wybrać spodenki o linii biodrówek lub z podwyższonym stanem – te drugie są w tym sezonie bardzo modne. Podczas słonecznych dni i na plaży noś je do espadryli i krótkiego topu.
Jak zawsze na Allegro znajdziesz mnóstwo zaskakujących, niebanalnych modeli, dlatego koniecznie je przejrzyj – znajdziesz wśród nich m.in. wystrzałowe szorty sznurowane po bokach! Mogą one stać się inspiracją do stworzenia rockowej stylizacji – noś je do koszulek z nazwami ulubionych zespołów lub białego T-shirtu. Czarno-biały zestaw jest na lato idealny, dlatego polecamy spodenki z czarnego jeansu. Modne są też szorty z postrzępionymi nogawkami i przetarciami, ozdobione ćwiekami i z doszytymi fragmentami materiału – te ostatnie niekoniecznie królują w tym sezonie, ale jeśli pozostał ci do nich sentyment po ubiegłorocznych wakacjach, noś je śmiało. Jeansy, nieważne czy w wersji krótkiej, czy długiej, należą do kanonu klasyki, dlatego możesz je eksploatować w każdym sezonie. Jeżeli szukasz bardziej fikuśnego modelu, wybierz szorty z nadrukowanymi kwiatami – są na czasie!
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Falbaniasta beza
Krótkie spodenki zarówno jeansowe, jak i uszyte z innych tkanin świetnie sprawdzą się z modną bluzką z falbanką. Polecamy bluzki bez ramiączek lub z szerokimi rękawami w stylu hiszpańskim i falbanami na dole – będziesz w nich stylowa i romantyczna. Im więcej falban, tym lepiej! W tym sezonie bezkarnie możesz występować jako urocza beza! Zrezygnuj z małych falbanek doszytych do rękawków. W dobrym stylu są luz i nonszalancja. Wśród kolorów królują beże, pudrowe róże, błękity i biel.
box:offerCarousel
Elegantka
Jeśli mimo upału chcesz być elegancka, włóż szorty do koszuli lub eleganckiej bluzki. Polecamy szorty z koronki, frędzlami lub pomponami albo przypominające skrócone „marchewy”. Do takich spodni odpowiednie będą balerinki albo szpilki – w zależności od okazji. Piękne i oryginalne są spodenki z pasem wiązanym na kokardkę – mogą stać się hitem nadchodzącego lata, warto więc się w nie zaopatrzyć! Niektóre modele mają falbankę ponad linią pasa – wsuń do środka gładką bluzkę, włóż szpilki, a takiego wyglądu pozazdroszczą ci wszystkie koleżanki!
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Kwieciście
Nikogo nie dziwi, że latem kwiaty opanowują ulice. I tego nie możemy się doczekać. Kto przejdzie bez uśmiechu obok dziewczyny, która ma na sobie koszulę w kwiatowy wzór? Jeżeli spodenki są krótkie, koszula może mieć długie rękawy. Poszukaj motywu tworzącego spójną kompozycję, unikając pojedynczych printów. Stylizację uzupełnij balerinkami i modną wiklinową torebką. | Z czym nosić szorty latem 2017? |
Uszkodzona turbosprężarka, obrócone panewki wału korbowego, zatarty silnik. Tym między innymi może się zakończyć odkładanie wymiany oleju. Jeśli nie chcesz się narazić na kosztowne naprawy, nie zaniedbuj tego elementu serwisowania pojazdu. Większość osób uważa, że w samochodzie olej odpowiedzialny jest jedynie za smarowanie ruchomych elementów silnika. Rzeczywiście to główna, ale nie jedyna jego funkcja. Olej ma swoją rolę także w chłodzeniu silnika, dba również o to, by w jednostce nie odkładały się produkty spalania (za sprawą dodatków myjących w swoim składzie). To właśnie za sprawą kwasowych zanieczyszczeń w produktach spalania w czasie eksploatacji olej traci swoje początkowe właściwości zasadowe. Jeśli zastosujemy olej słabej jakości lub nie wymienimy go, zanim jego odczyn stanie się kwaśny, możemy doprowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń w jednostce.
Z czasem olej traci także lepkość, a tym samym działanie ruchomych elementów jest znacznie utrudnione, gdyż nie są odpowiednio chronione. Nie można także zapomnieć o utracie dodatków dyspergujących, antywapiennych, depresujących czy pochłaniających wilgoć. W rezultacie we wnętrzu silniku odkłada się nagar, a poszczególne jego elementy zaczynają szwankować.
Regularnie, czyli jak często?
Czas na obalenia mitu. Wielu kierowców ma w głowie zakodowane, by wymianę oleju przeprowadzać po około 15–20 tys. przejechanych kilometrów. Czy to prawda? Przede wszystkim wymianę należy przeprowadzić zgodnie z zaleceniami producenta, ale nie oleju, a samochodu! Dlatego tak ważne jest zapoznanie się z instrukcją użytkowania pojazdu.
Zazwyczaj jest w niej mowa o 15 tys. km, ale przy założeniu, że samochód będzie eksploatowany w normalnych (czyt. łagodnych) warunkach. Co to oznacza? A no to, że na luksus tak rzadkiej wymiany oleju mogą pozwolić sobie kierowcy jeżdżący ekonomicznie, raczej unikających korków, bardzo krótkich czy długich tras (szczególnie autostradowych), jednym słowem nieeksploatujących samochodu w trudnych warunkach. I tu kolejna uwaga. „Trudne” dla producenta to warunki miejskie, a więc częste odpalanie silnika, podjazdy itp. oraz tzw. ciężka noga kierowcy, który lubi pocisnąć i wprowadzać samochód na bardzo wysokie obroty. Dlatego też w samochodach miejskich oraz sportowych i terenowych zalecana jest wymiana oleju nawet już po kilku tysiącach przejechanych kilometrów (nie rzadziej niż po 10 tys. km).
Oczywiście, najnowsze samochody zalane olejem typu long life mogą przejechać nieco więcej, jednak nie warto ufać zapewnieniom, że aż 30 tys. km. Pomyśl o jego wymianie mniej więcej po 20 tys. km.
box:offerCarousel
A jeśli nie wymienię na czas?
Niewielkie przesunięcie terminu wymiany oleju nie powinno mieć dramatycznych konsekwencji, jednak ze względu na koszty ewentualnych napraw, często przekraczające tysiąc złotych warto wyrobić sobie nawyk regularnego sprawdzania stanu i poziomu oleju oraz terminowego serwisowania. Koszt przedsięwzięcia zależy od użytego oleju i pojemności jednostki. Olej do większości popularnych jednostek będzie kosztował 12–45 zł/l (zazwyczaj potrzeba 4–5 l), do tego dojdzie cena filtra oleju (ok. 30–70 zł) oraz koszt robocizny (30–60 zł w zależności od warsztatu, a w serwisie ceny mogą być kilkakrotnie wyższe). To nadal niewiele w porównaniu z kosztami, jakie poniesiesz, gdy wyeksploatowany olej nie uchroni elementów silnika. Do czego może dojść?
1. Obrócenie panewek wału korbowego
Przyczyna: w wyniku niewłaściwego smarowania panewka narażona jest na duże obciążenia, a w wyniku wzrostu temperatury dochodzi do przesunięcia się panewki, a następnie do zatkania kanału olejowego.
Koszt: części – 130–200 zł, robocizna – ponad 1000 zł.
2. Uszkodzenia elementów składowych silnika
Przyczyna: zużyty olej nie radzi sobie z sadzą i kwasami pochodzącymi z produktów spalania, co prowadzi do przerwania tzw. filmu olejowego, czyli warstwy oleju między cylindrem a tłokiem, temperatura zaś staje się tak wysoka, że współpracujące ze sobą części mogą się nawet stopić.
Koszt: jeśli doszło do długotrwałego przerwania filmu, skutkiem może być nawet przedziurawienie bloku silnika przez korbowód. Remont silnika lub wymiana na inną jednostkę może kosztować nawet kilka tysięcy złotych.
3. Uszkodzona turbosprężarka
Przyczyna: zużyty olej powoduje uszkodzenie turbosprężarki; dochodzi do starcia bieżnika wałka i łożysk oraz powstania głębokich rys, a w wyniku zapchania kanalików smarowania gromadzonym szlamem – do zatarcia turbiny.
Koszt: regeneracja turbosprężarki 800–2000 zł, w zależności od geometrii.
Nie bagatelizuj wymiany oleju. Tylko regularny serwis jest w stanie zapewnić jednostce prawidłowe i bezawaryjne działanie. Lepiej wydać 200–300 zł na jego wymianę, niż kilka tysięcy na usunięcie ewentualnych szkód wyrządzonych przez zużyty olej. | Nie wymieniasz regularnie oleju? To cię będzie sporo kosztowało |
Sprawdzamy czy można efektywnie obejść się bez kabli HDMI. W tym celu testujemy bezprzewodowe transmitery HDMI. Zapraszamy do obejrzenia video:
box:video | Bezprzewodowe przesyłanie sygnału HDMI - video |
Jednym z głównych trendów obuwniczych na pokazach sezonu wiosna-lato 2017 były buty z paskami na kostce. To właśnie niepozorne kostki nóg mają być eksponowane tej wiosny. Niezależnie od tego, czy oplatać je będą grube skórzane paski czy delikatne sznureczki, to właśnie one mają przykuwać uwagę przechodniów na ulicach. Valentino zaprezentował niskie, zamszowe czółenka z paskami z tego samego materiału, okalające kostkę i zapinane na elegancką klamerkę. Z kolei na pokazie Off-White można było zauważyć klasyczne czarne szpilki z zamszowym brązowym paskiem zawiązanym dookoła kostki. Saint Laurent postawił na falbanki, a Dries Van Noten na cienkie sznureczki… Projektanci dobrze wiedzieli, co robią: w końcu kostki to najszczuplejsza część damskich nóg, więc owinięcie paskami to niezawodny sposób na ich zaakcentowanie.
Jeśli czujesz ten trend i chciałabyś kupić sobie takie buty, sprawdź, jakie modele znajdziesz na Allegro.
Baleriny
Wiele kobiet wraz z pierwszymi promieniami słońca zmienia ciężkie zimowe buty na płaskie i wygodne baleriny. Ten model obuwia jest nie tylko bardzo komfortowy, ale też modny. Wśród balerin na Allegro znajdziesz także te z supermodnymi paskami wokół kostki. Jeśli uwielbiasz delikatny i dziewczęcy styl, postaw na baleriny z wiązaniem ze wstążki. Dorosła baletnica to jednak nie twoja bajka? Wybierz seksowne balerinki z ostrym czubkiem i sznurowaniem z rzemyków. Prawdziwym fashionistkom z pewnością przypadną do gustu baleriny z paskami zdobionymi ćwiekami, inspirowane projektem Valentino.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Szpilki
Nie czujesz się sobą, jeśli nie masz na nogach szpilek? Nic nie szkodzi! Paski na kostce pojawiają się także w klasycznych szpilkach. Możesz wybierać spośród modeli na cieniutkiej szpilce, które znów są bardzo modne, albo postawić na wygodę i kupić buty na słupku. Szykowna czerń pasuje do wszystkiego i zawsze jest w modzie, ale wybierając buty na wiosnę, warto sięgnąć po kolorowe modele. Soczysta żółć, delikatne beże i róż, chłodny błękit i szarość na nogach świetnie sprawdzą się jako dopełnienie pastelowej stylizacji.
Platformy
Na pokazach na nadchodzący sezon królowały także platformy. Jeśli więc lubisz dodawać sobie obcasami wzrostu, ale nie dasz rady spędzić w szpilkach kilku godzin, to model dla ciebie. Platforma pod śródstopiem pozwala ustabilizować chód i odciąża stopę, a dekoracyjne paski eksponują kostkę. Takie buty mogą mieć obcas w postaci cienkiej szpilki, stabilnego słupka lub masywnego klocka. Wybierz model, w którym będziesz się czuć najpewniej i najatrakcyjniej.
Kaczuszki
Wiosna 2017 to także wielki powrót… kaczuszek. Uważane przez niektórych za synonim brzydkich butów, kitten heels wracają do łask. Jeśli lubisz bawić się modą, to wybierz typowe „babcine” buty w kolorze nude. Jeśli jednak twojemu stylowi bliżej do tego prezentowanego przez blogerki modowe, które inspirują się high fashion, postaw na minimalizm. W poszukiwaniach idealnych kaczuszek z paskami zainspiruj się projektami Acne Studios. Szwedzka marka na ten rok zaproponowała czarne, czubiaste kaczuszki z odkrytą piętą i delikatnymi paseczkami.
Botki
Uwielbiasz masywne buty w rock’n’rollowym stylu? Tej wiosny znajdziesz sporo modeli z dekoracyjnymi paskami i klamrami. Bardzo modne i na czasie są botki z wycięciami, czyli tzw. cut outs. Ten fason znajdziesz zarówno w wersji klasycznej – płaskie camelowe lub szare botki z ozdobnymi wycięciami i klamerkami – ale także glam, np. z czarnej lakierowanej skóry lub ekoskóry. Jeśli szukasz butów na obcasie, które świetnie wydłużą sylwetkę, postaw na takie botki, ale na cienkiej szpilce.
Buty z paskami na kostce to absolutny must have sezonu. Wybierz swój ulubiony fason i znajdź idealne wiosenne obuwie na Allegro! | Buty z paskami na kostce – hit na wiosnę |
Do grona znanych w Polsce twórców thrillerów kryminalnych dołącza kolejny: David Jackson ze swoim cyklem o sierżancie Nathanie Cody'm. Ten policjant najlepiej czuje się nie za biurkiem czy przed komputerem, ale na ulicy, na pierwszej linii frontu walki z przestępcami. Przez lata zajmował się pracą pod przykrywką. Niestety razem z kolegą zostali odkryci, co skończyło się sporą traumą i ostatecznie Cody wylądował w wydziale zabójstw w Liverpoolu. Kto mści się na policjantach?
Początek Stukania do mych drzwi może przyprawić o ciarki na plecach: samotna kobieta, jakieś pukanie do okna kuchennego w nocy, oddech ulgi, gdy widzi ptaka, ale tuż obok czyha już morderca, który wybrał ją sobie na ofiarę. Zmasakrowane ciało wstrząsnęło ekipą śledczą, tym bardziej że kobieta była policjantką. Gdy po kilku dniach kolejny funkcjonariusz pada ofiarą psychopaty, wiadomo już, że do złapania sprawcy zostaną rzucone wszystkie siły. Jeżeli jednak oprócz dziwnych wskazówek na miejscu zbrodni nie pozostały żadne ślady, znalezienie go może wcale nie być takie proste.
Mundur nie gwarantuje świętości
Pierwsze ofiary łączy fakt, że kiedyś wspólnie musiały tłumaczyć się w sprawie śmierci zatrzymanego przez nich człowieka. Choć wtedy wszyscy zostali uniewinnieni, nadal w ocenie wielu postronnych była to jedna z sytuacji nadużycia władzy przez policję, jej niekompetencji i bronienia swoich za wszelką cenę. Może więc właśnie w środowisku ludzi pokrzywdzonych przez służby trzeba szukać mordercy? Takich sytuacji do sprawdzenia byłoby jednak wcale nie tak mało. Ważne jest też pytanie: jak zinterpretować dziwne wiadomości, które wraz z martwymi ptakami zabójca pozostawia przy zwłokach? Policjanci ewidentnie są w defensywie – mogą jedynie czekać na rozwój wydarzeń i liczyć na błąd sprawcy. Może w takim razie lepszym pomysłem będzie wysłanie na ulicę kogoś jako wabika, licząc na to, że samotny mundurowy ściągnie na siebie uwagę psychopaty? Nathan Cody czuje, że nie ma nic do stracenia.
Pomścić kolegów
Gdy w grę wchodzą emocje i poczucie niesprawiedliwej śmierci kogoś bliskiego, trudno o racjonalne myślenie. I widzimy to zarówno w postępowaniu mordercy, jak i policjantów, którzy najchętniej wcale nie czekaliby na proces, sami wymierzając wyrok. Na pewno najbardziej ciekawi nas zagadka związana z osobą mordercy, jego motywacją, ale ta atmosfera towarzysząca śledztwu i pokazanie, że policjanci nie zawsze są idealni i nie zawsze nad sobą panują, to taki intrygujący bonus, jaki funduje nam Jackson w Stukaniu do mych drzwi.
Książka ma niezłe tempo, bohaterów widzimy nie tylko w samym prowadzonym śledztwie, ale poznajemy ich troszkę od strony prywatnych problemów, a i finał nie rozczarowuje – mamy więc do czynienia z naprawdę niezłym thrillerem policyjnym. Jak napisałem na początku, to pierwsza część cyklu, będziemy mogli więc śledzić dalsze losy sierżanta Cody'ego i rozwikłać zarysowane tu jakieś mroczne sprawy z przeszłości.
Źródło okładki: proszynski.pl | „Stukanie do mych drzwi” David Jackson – recenzja |
Zapraszamy do XIX-wiecznej Montany, miejsca dziewiczego, które tylko czeka na zasiedlenie i rozwinięcie się. Stań na czele osadników i poprowadź ich do jak największego bogactwa! Zatrudniaj robotników, dostarczaj towary, eksploruj nowe tereny i wygraj w wyścigu z pozostałymi osadnikami. A to wszystko zamknięte w prostych zasadach i szybkiej rozgrywce! Zawartość pudełka
W pudełku „Montany” znajdziemy planszę akcji, 4 plansze graczy, 1 koło zatrudnienia, 120 znaczników dóbr, 72 znaczniki robotników, 24 znaczniki bydła, 1 żeton gracza rozpoczynającego, 1 żeton początkowy, 6 żetonów menażek, 12 dużych żetonów terenu, 48 żetonów osad, 49 żetonów monet, 4 pionki graczy i oczywiście instrukcję. Za polskie wydanie gry odpowiada Lacerta. Rozgrywka przewidziana jest dla 2-4 graczy w wieku powyżej 10 lat i trwa ok. 45 minut. Jest to zatem propozycja dla osób, które szukają szybkiej rozgrywki, a jednocześnie sporej interakcji, przedstawionej w bardzo przystępnych zasadach.
Na podbój Dzikiego Zachodu!
Jak już wspomniałem, „Montana” to swego rodzaju wyścig. Wchodzimy w rolę zarządcy nowo powstałych osad na terenie tytułowej Montany i tylko od nas zależy, jak poprowadzimy swój rozwój, aby wyprzedzić pozostałych graczy. W turze gracze wybierają jedną z trzech możliwych akcji.
Jedną z nich jest zakręcenie specjalnym kołem, które pozwoli nam dobrać wybranych robotników do swojej planszy gracza. Drugą akcją jest wykorzystanie posiadanych już robotników do pracy. Efektem tego możemy pozyskać różne dobra – kamień, miedź, zboże bądź dynie. Możemy także wysłać robotników do banku bądź miasta. W mieście nasze meeple biorą udział w licytacji z pozostałymi (wykorzystując do tego posiadanie dynie jako walutę). Można również przekuć posiadane dobra w ich większe odpowiedniki. Trzecią akcją, najważniejszą, jest postawienie swojej osady na planszy, wykorzystując do tego posiadane zasoby. W jednym ruchu możemy postawić maksymalnie trzy osady. Jest to najważniejsza akcja, ponieważ osoba, która wyłoży ostatnią osadę na planszę, uruchamia zakończenie gry. Wygrywa gracz, który posiada ich najwięcej na planszy.
Jak podoba nam się ten wyścig?
„Montana” z jednej strony wpisuje się w styl gier euro – naszym celem jest jak najefektywniejsze wykorzystanie posiadanych zasobów do osiągnięcia określonego celu, z drugiej strony jednak nie przytłacza graczy liczbą zasad, jak w wielu innych grach tego typu. Dzięki zastosowaniu koła z dobieranymi robotnikami wyklucza się aspekt mozolnego przeliczania punktów, zasobów do wykorzystania w celu wykonania jakichś akcji. Tutaj musimy reagować szybko, dynamicznie, wykorzystując sytuację, w której się znaleźliśmy. Mimo pewnej losowości z tym związanej musimy jednak przyjąć pewną strategię, budować swoje osady z rozmysłem i wykorzystywać zasoby w najlepszy możliwy sposób. Połączenie tego wszystkiego sprawia, że zarówno tzw. niedzielni gracze, jak i bardziej wytrawni znajdą dla siebie coś fajnego w tym tytule. Szybkość rozgrywki, ok. 45 minut, sprawi, że „Montana” może być zarówno płynnym fillerem pomiędzy większymi tytułami, jak i udaną przystawką. W połączeniu z przystępną jak na tak dużą liczbę elementów ceną – na Allegro znajdziemy tę grę już za ok. 130 zł – jest to bardzo dobra propozycja. | „Montana” – recenzja gry planszowej |
Kombiwary halogenowe to coraz popularniejsze urządzenia w polskich kuchniach. Tego typu sprzęty mają wiele zalet, a przy tym nie są przesadnie drogie. Wystarczy już około 150 złotych, aby kupić dobrej jakości kombiwar halogenowy. Tylko jaki model wybrać? W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że kombiwary halogenowe to następstwo prodiży. Wyposażone są w grzałkę i wentylator, który tworzy we wnętrzu tzw. termoobieg. Przy ich pomocy łatwo, szybko i przede wszystkim zdrowo można przygotować wiele ciekawych potraw.
Camry CR 6305
Camry CR 6305 ma moc aż 1300 W. Dzięki temu może bardzo szybko się nagrzewać i znacząco skrócić czas przygotowywania potraw. Szklana misa ma pojemność 12 litrów, więc pozwala na przygotowanie pokaźnego posiłku dla całej rodziny. Kombiwar ma wyłącznik bezpieczeństwa. W zestawie z urządzeniem otrzymujemy ruszty niski i wysoki, pierścień powiększający pojemność, szczypce oraz stojak do pokrywy. Za Camry CR 6305 trzeba zapłacić około 180 zł.
First 5030-1
First 5030-1 to kombiwar halogenowy o mocy 1200-1400 W, co pozwala szybko i skutecznie przygotowywać smaczne potrawy. Pozwala na ustawienie temperatury pieczenia w zakresie od 65 aż do 250 stopni Celsjusza, więc jest urządzeniem bardzo uniwersalnym. Szklana, żaroodporna misa po zamontowaniu dodatkowej nadstawki ma pojemność aż 17 litrów. To w zupełności wystarczy, aby przygotować posiłek dla całej rodziny lub znajomych na imprezę. Producent udziela na swój produkt 24 miesięcy gwarancji. Za First 5030-1 trzeba zapłacić około 200 zł.
Sencor SMH331
Sencor SMH331 to kolejny bardzo ciekawy, a jednocześnie niezbyt kosztowny kombiwar halogenowy. Producent deklaruje, że w porównaniu do tradycyjnego piekarnika zużywa o 60 procent mniej energii, a przy tym pozwala niektóre dania przygotować nawet 3 razy szybciej. Zamontowany termostat pozwala na ustawianie temperatury w zakresie od 0 do 250 stopni Celsjusza. Urządzenie ma standardowo pojemność 12 litrów lub aż 17 litrów przy zamontowaniu dodatkowej nadstawki. Funkcja self-clean pozwala na łatwe i szybkie czyszczenie kombiwaru. Sencor SMH331 kosztuje mniej więcej 150 zł.
Turbo TV2800W
Turbo TV2800W ma moc 1400 W, ale producent zapewnia, że jego moc grzewcza dorównuje urządzeniom o mocy 2800 W. Sprzęt wyposażony jest w Double Speed System, który zwiększa efektywność urządzenia. Kombiwar pozwala na ustawienie temperatury w zakresie 65-250 stopni Celsjusza. Z kolei maksymalny czas pracy to 60 minut. Pojemność tego modelu to 18 litrów, czym wyróżnia się na tle konkurencji. W zestawie z urządzeniem otrzymujemy: pierścień zwiększający pojemność, górny ruszt, dolny ruszt, szczypce oraz żaroodporną misę. Cena oscyluje w granicach 150-180 zł.
Manta MM537
Model Manta MM537 także doskonale sprawdzi się jako alternatywa dla piekarnika. Urządzenie, podobnie jak konkurencyjne modele, ma 12 litrów pojemności lub 17 litrów po zamontowaniu specjalnego pierścienia. Moc tego modelu to 1450 W, czyli nieco więcej niż pozostałych sprzętów. Urządzenie ma 60-minutowy zegar z sygnałem dźwiękowym. Maksymalna temperatura to 250 stopni Celsjusza. Cena jest zbliżona do konkurencyjnych rozwiązań i oscyluje w granicach 120-180 zł.
Kombiwar halogenowy to świetna alternatywa dla tradycyjnego piekarnika. Co prawda poszczególne modele nie są aż tak pojemne, ale w zupełności wystarczą do przygotowania obiadu dla całej rodziny. Są przy tym proste w obsłudze i dużo szybsze od piekarników, ponieważ momentalnie się nagrzewają. | Kombiwary halogenowe – polecane modele |
25 czerwca między godziną 14:53 a 15:21 odnotowaliśmy problemy techniczne z kupowaniem. 25 czerwca między godziną 14:53 a 15:21 odnotowaliśmy problemy techniczne z kupowaniem.
Zgodnie z zasadami rekompensat za awarie techniczne, zwracamy opłaty za wystawienie lub przedłużamy o 24 godziny oferty kończące się podczas awarii:
* oferty kończące się w godzinach 14:53:00 - 14:58:59 - zwracamy opłaty za wystawienie
* oferty kończące się w godzinach 14:59:00 - 15:36:59 - przedłużamy o 24 godziny
Przepraszamy za utrudnienia. | Problemy techniczne Allegro 25 czerwca |
Czy pielęgnacja włosów musi być droga? Takie pytanie można sobie zadać, oglądając reklamy kosmetyków i przeglądając katalogi fryzjerskie. Każda z nas marzy o zadbanych i olśniewająco pięknych włosach, jednak ceny dostępnych na rynku preparatów często nas odstraszają i zniechęcają do zaangażowania się w pielęgnację włosów. Warto jednak wiedzieć, że na kosmetyki wcale nie trzeba wydawać dużych sum. Istnieją produkty, które, mimo zaskakująco niskiej ceny, są niezwykle skuteczne. Poniżej znajduje się ich lista. Może warto przy najbliższej okazji wybrać się do drogerii i je przetestować? 1. Woda brzozowa. Cena: 3-4zł/100ml
Jest to nic innego, jak naturalny ekstrakt z brzozy, zazwyczaj z dodatkiem alkoholu. Można ją stosować jako wcierkę: należy zaaplikować kosmetyk na skórę głowy, a następnie wykonać delikatny masaż opuszkami palców. Produkt ten odświeża skalp, wzmacnia cebulki włosowe oraz zmniejsza przetłuszczanie.
2. Olejek pod prysznic Isana. Cena: 6zł/200ml
To wielofunkcyjny kosmetyk, który świetnie sprawdzi się jako szampon. Zawiera łagodne detergenty, dzięki czemu nie wysusza włosów, a jednocześnie pozostawia je czyste, miękkie i błyszczące.
3. Olejek rycynowy. Cena: 3-4zł/50ml
Nic tak nie przyspiesza porostu włosów jak olejek rycynowy. Można stosować go solo albo w połączeniu z żółtkiem jaja, oliwy z oliwek, miodu, jogurtu bądź innych domowych składników. Aby jego działanie było optymalne, należy nakładać go na skórę głowy co najmniej na godzinę 1-2 razy w tygodniu.
4. Olejek Amla Dabur. Cena: 9zł/100ml
Ten olej jest prawdziwym hitem. To oryginalny, pochodzący z Indii kosmetyk, który jak żaden inny pomoże utrzymać twoje włosy w rewelacyjnej kondycji. Jeśli od zawsze marzyłaś o pięknych, lśniących i mocnych włosach rodem z filmów Bollywood, koniecznie musisz wypróbować Amla Dabur.
5. Odżywka Nivea Long Repair. Cena: 9zł/200ml
Jest to odżywka znanej i lubianej firmy, która odbudowuje włosy od nasady, ułatwia ich rozczesywanie i dodaje im blasku. Ponadto, dzięki lekkim silikonom w składzie, chroni je przed zniszczeniami. To dobra i niedroga odżywka, która z pewnością sprawdzi się podczas codziennego stosowania.
6. Olejek łopianowy Green Pharmacy z czerwoną papryką. Cena: 5zł/100ml
Ten olejek nie tylko pielęgnuje włosy na długości, ale także pomaga zadbać o skalp. Dzięki zawartości ekstraktu z ostrej papryki pobudza krążenie w skórze głowy, powodując jej lepsze odżywienie i dotlenienie. Dzięki temu włosy będą rosły szybciej, a do tego staną się zdrowsze i mocniejsze.
7. Odżywka do włosów i skóry głowy Jantar. Cena: 10zł/100ml
Ta odżywka to kompozycja ekstraktów roślinnych, które działają stymulująco na porost oraz wzmacniają cebulki włosów. Należy stosować ją jako wcierkę, aplikując codziennie na skórę głowy i wykonując przy tym delikatny masaż. Taka kuracja poprawia metabolizm włosów oraz łagodzi podrażnienia. Często po jej zastosowaniu na głowie pojawiają się tak zwane "baby hair".
8. Masło shea. Cena: 9zł/100g
Jeśli szukasz produktu, który wygładzi, uelastyczni i odżywi twoje włosy, wypróbuj masła i oleje naturalne. Masło shea to klasyka, która świetnie sprawdzi się nie tylko na włosach, ale również na skórze. Możesz stosować je solo przed myciem lub wzbogacać nim odżywki i maski do włosów. Najlepiej wybrać nierafinowane, gdyż zawierają najwięcej substancji odżywczych.
9. Olej kokosowy. Cena: 7zł/200ml
Podobnie jak masło shea, olej kokosowy świetnie nada się do pielęgnacji włosów i całego ciała. Od dawna jest ulubieńcem wśród włosomaniaczek, które stosują go nie tylko na całej długości włosów, ale również na skórę głowy. Po jego zastosowaniu włosy są o wiele bardziej elastyczne i błyszczące.
10. Ocet z malin Marion. Cena: 7zł/120ml
Ten kosmetyk powstał z myślą o tym, by przywrócić włosom blask i gładkość. Nie tylko pomaga on domknąć ich łuski, zregenerować je i wygładzić, ale także czaruje pięknym zapachem. Produkt polecany jest zwłaszcza do włosów farbowanych i zniszczonych, ale świetnie sprawdzi się też na włosach normalnych, dodatkowo podkreślając ich witalność i piękno. | 10 świetnych kosmetyków do włosów za mniej niż 10zł |
Coraz popularniejsza staje się praca w trybie home office. Oznacza to konieczność zaaranżowania wygodnego miejsca, w którym będziemy mogli ją wykonywać. Radzimy, jak wybrać biurko komputerowe, które zmieści się w małym mieszkaniu. Dobre biurko, czyli jakie?
Biurko komputerowe – zarówno przeznaczone do pracy, jak i do zabawy – musi być przede wszystkim wygodne. Nierzadko spędzamy przy nim kilka godzin dziennie, zatem źle dobrany mebel może niekorzystnie wpłynąć na nasze zdrowie, np. powodować bóle kręgosłupa albo karku. Dobre biurko, tak samo jak krzesło, powinno być dopasowane do naszego wzrostu oraz indywidualnych preferencji. Zakłada się, że optymalne wymiary takiego mebla to 80 cm głębokości, 75 cm wysokości oraz 120 cm szerokości. Nie są to oczywiście sztywne parametry, ale warto wziąć je pod uwagę, wybierając model biurka dla siebie. Alternatywnym rozwiązaniem jest biurko z regulowanym blatem, z którego będą mogli korzystać również inni domownicy. Poza tym konstrukcja biurka powinna być wytrzymała i odporna na uszkodzenia, ale przy tym na tyle lekka, żeby w razie potrzeby dało się je przesunąć w inne miejsce. Ciekawe są modele wyposażone w małe kółeczka, ale niezbyt stabilne.
Co jeszcze powinno mieć dobre biurko komputerowe? To zależy od tego, z jakiego sprzętu zamierzamy korzystać. W przypadku laptopa wystarczy tak naprawdę blat na czterech nogach, ale komputer stacjonarny wymaga znacznie więcej miejsca. Przede wszystkim potrzebujemy szerokiego pulpitu roboczego, na którym zmieści się monitor wraz z klawiaturą, myszą i innymi akcesoriami, np. drukarką czy skanerem. Poza tym biurko powinno mieć wydzielone miejsce na jednostkę główną – koniecznie z odpowiednią wentylacją i miejscem na kable. Przyda się również kilka szuflad, a także niewielka nadstawka z miejscem na przechowywanie płyt czy dokumentów.
Najciekawsze modele biurek
Klasyczne biurka komputerowe – zaprojektowane z myślą o komputerach stacjonarnych – mają uniwersalną konstrukcję, dlatego są do siebie bardzo podobne. Mniejsze modele (idealne do niewielkich pomieszczeń) mają wysuwaną „tacę” na klawiaturę, natomiast większe dodatkowo szafkę z szufladami bądź praktyczną nadstawkę na akcesoria. W większości przypadków tego typu biurka wykonuje się z ciemnego drewna, wzmacniając je dodatkowo metalowym stelażem. Nie są szczególnie atrakcyjne wizualnie, ale za to mocne i bardzo wytrzymałe.
Biurko Akord Jay. Wykonane z wysokogatunkowej płyty laminowanej o grubości 16 mm, z krawędziami zabezpieczonymi obrzeżem ABS. Wyposażone w szufladę, szafkę z drzwiczkami oraz wysuwaną półkę na klawiaturę z blokadą prowadnicy. Do wyboru kilkanaście wariantów kolorystycznych (również w wersji z błyszczącą powłoką akrylową). Wymiary: szerokość 90 cm, głębokość 50 cm, wysokość 74 cm. Cena: od 149 zł.
Biurko Beta. Model wyprodukowany w Polsce. Wykonany z odpornej na zarysowania oraz ścieranie płyty laminowanej o grubości 18 mm. Ma dwie przestronne szuflady, półkę na dokumenty oraz miejsce na drukarkę. Do wyboru kilka kolorów, w tym m.in. biały, wenge oraz sonoma. Wymiary: szerokość 100 cm, głębokość 45 cm, wysokość 75 cm. Cena: od 159 zł.
Biurko IKEA Micke. Wyposażone w szeroką szufladę z blokadą prowadnicy oraz otwór na przewody. Wykonane z płyt wiórowych oraz pilśniowych pomalowanych farbą akrylową i wykończonych tworzywem ABS. Dostępne w dwóch kolorach, białym i czarnym. Wymiary: szerokość 73 cm, głębokość – 50 cm, wysokość 75 cm. Maksymalne obciążenie: 25 kg. Cena: od 99 zł.
Zwolennicy laptopów mają znacznie większy wybór. Ich sprzęt ma niewielkie wymiary i niewiele waży, zatem zmieści się właściwie na każdym biurku. W tym wypadku znacznie prościej jest dopasować je do stylu, w jakim urządzone zostało wnętrze. Proste drewniane biurka na czterech ukośnych nogach sprawdzą się w aranżacjach skandynawskich, a wykonane z tworzyw sztucznych – w modernistycznych loftach z wydzielonymi strefami do pracy, odpoczynku i jedzenia.
Biurko Matis B. Nowoczesny, bardzo lekki wizualnie model w stylu skandynawskim. Stelaż wykonano ze stali malowanej proszkowo, natomiast pozostałe elementy – półkę oraz blat roboczy – z płyty MDF w kolorze dębowym. Szerokość: 74 cm, głębokość: 48 cm, wysokość całkowita: 147 cm. Cena: 244 zł.
Biurko Milan. Funkcjonalne biurko w stylu minimalistycznym wyposażone w kompaktowe szuflady oraz półeczkę na dokumenty. Blat wykonano z płyty MDF pomalowanej na biało, natomiast nogi z naturalnego drewna dębowego. Szerokość: 120 cm, głębokość: 45 cm, wysokość: 75 cm. Cena: 685 zł.
Biurko Unique DD Z-Line. Model z awangardowej kolekcji Main Desk. Konstrukcja wykonana z lakierowanego metalu, natomiast blat z hartowanego szkła o grubości 8 mm, osadzonego na gumowych elementach, które wytłumiają drgania. Istnieje możliwość zamontowania nadstawki lub połączenia dwóch biurek w jedno. Szerokość: 152 cm, głębokość: 76 cm, wysokość: 73 cm. Maksymalne obciążenie blatu to 120 kg. Cena: od 1229 zł.
box:offerCarousel
Jakie biurko w małym mieszkaniu?
Właściciele małych mieszkań wiedzą, że każdy metr kwadratowy jest na wagę złota i nie zawsze mogą sobie pozwolić na wnętrzarskie szaleństwo. Powinni zatem zrezygnować ze specjalnych biurek komputerowych (wyposażonych w półeczki, szafki oraz szuflady), ograniczając się do modeli kompaktowych. Biurko mieszczące monitor wraz z klawiaturą oraz jednostkę centralną wystarczy w zupełności, jeżeli nie dysponujemy metrażem na nieco okazalszy model. Posiadaczom laptopów przypadną do gustu niewielkie stoły o uniwersalnym zastosowaniu, które można wykorzystać zarówno jako miejsce do pracy, jak i pakowania prezentów, rysowania czy układania puzzli. Mogą oni nawet zamówić model wykonywany „na wymiar”, dokładnie wykorzystując dostępną przestrzeń.
Biurko Halmar B20. Nowoczesny model o kompaktowych wymiarach. Konstrukcja wykonana została ze stali malowanej proszkowo, natomiast blat z hartowanego szkła o grubości 9 mm. Do wyboru: z blatem czarnym lub transparentnym. Szerokość: 80 cm, głębokość: 50 cm, wysokość: 75 cm. Cena: od 145 zł.
Biurko komputerowe może być funkcjonalne i efektowne zarazem, chociaż klasyczna forma tego mebla nie jest szczególnie ciekawym elementem wystroju domowego biura. Wystarczy jednak zmienić podejście na nieco nowocześniejsze, by zyskać praktyczny, a do tego również atrakcyjny wizualnie dodatek wnętrzarski. | 7 praktycznych biurek komputerowych do małego mieszkania |
Jak przestać gromadzić i zacząć wyrzucać to, co niepotrzebne? Jak w ogóle zdecydować o tym, co jest zbędne? Które pamiątki są cenne, a którym nie warto poświęcać miejsca na półce? Oto 5 najlepszych książek, które całkowicie zrewolucjonizowały robienie domowych porządków. Zapomnij o byciu perfekcyjną panią domu! Nikt nie jest doskonały, ale Twoje życie może takie być, jeśli tylko zastosujesz kilka prostych trików. Zmień sposób myślenia
Rewelacyjna książka Marie Kondō, japońskiej konsultantki i autorki poradników, jest w stanie zreformować nawet najbardziej zatwardziałych rupieciarzy. „Magię sprzątania” wydano w ponad trzydziestu krajach, trafiła na listę bestsellerów The New York Timesa i osiągnęła zawrotną popularność na całym świecie. Autorka w przystępny sposób tłumaczy i prezentuje proste rozwiązania ułatwiające uporządkowanie swojego domu i pozbycie się niepotrzebnych rzeczy. Marie Kondō prowadzi w Tokio znaną firmę konsultingową, która pomaga klientom przekształcić nawet najbardziej zagracone przestrzenie w miejsca pełne harmonii, porządku i inspiracji.
Przeczytaj pełną recenzję książki Marie Kondo „Magia sprzątania”.
box:offerCarousel
Pozytywne zmiany w siedem dni
Mniej rzeczy oznacza mniej stresu. Amerykańska ekspertka w dziedzinie porządków, Erin Rooney Doland, pokazuje, jak upraszczając swoje otoczenie, możemy pozbyć się wszystkich życiowych problemów. Jeśli przytłacza Cię bałagan w Twoim domu, a myśli są chaotyczne, najprostszym sposobem na pozbycie się wszystkich tych problemów będą generalne porządki. Autorka „Uporządkuj swoje życie” w jasny i przystępny sposób objaśnia, jak najlepiej pozbyć się zbędnych rzeczy. Jej trzeźwe podejście pomoże każdemu stworzyć dla siebie nową, spersonalizowaną i pozbawioną zbędnych rupieci przestrzeń. Rozpraw się z bałaganem raz na zawsze i zmień swoje życie!
Jak czysty jest Twój dom?
Nie musisz być gospodynią idealną – wystarczy wiedzieć, jak być sprytną. Książka Małgorzaty Świgon „Niezła pani domu. Sposoby prawie na wszystko” faktycznie zawiera szereg porad na każdą okazję. To idealna pozycja dla tych, którzy lubią porządek, ale nie widzą sensu, by się przy jego robieniu zamęczyć. Jeśli nie masz dużo czasu na sprzątanie, ta książka jest dla Ciebie. Autorka objaśnia, jak wyczyścić przypalone garnki i jak powstrzymać się przed zagracaniem szaf, komód i szuflad. Sprytne, podane w czytelny sposób rady ułatwią życie każdemu, a zaniedbane wnętrze odmieni się nie do poznania. Uzbrój się w gumowe rękawice i ruszaj na wojnę z bałaganem!
Uporządkuj swoje życie
Książka Dominique Loreau podkreśla, jak ważne jest pozostawanie w harmonii ze swoim otoczeniem. To nie tylko obowiązek – sprzątanie ma ogromny wpływ na nasz umysł i samopoczucie. Uporządkowanie zagraconych półek może być też uporządkowaniem duchowym. Jeśli od jakiegoś czasu czujesz, że Twoje myśli są chaotyczne, a wnętrze domu bardziej przytłacza niż pomaga się zrelaksować – oto znak, że należy zacząć wyrzucać, sprzątać, pucować i odkurzać! „Sztuka sprzątania. Uporządkuj swój dom i swoje życie” pokazuje, co robić, żeby osiągnąć sukces, odzyskać dobre samopoczucie i przede wszystkim oczyścić dom i umysł z tego, co całkowicie zbędne.
Minimalizm jest przede wszystkim zdrowy
Autorka stanowczo rozprawia się z obecnie powszechną tendencją do chciwości i konsumpcjonizmu. Na podstawie osobistych obserwacji opowiada o sposobach pokonania w sobie wewnętrznego zbieracza i tłumaczy, jak osiągnąć idealną równowagę pomiędzy „być” a „mieć”. Przede wszystkim objaśnia też, dlaczego minimalizm jest dla nas tak trudnym pojęciem. Jeżeli często powtarzasz takie stwierdzenia, jak: „Bo się przyda” czy „Będzie na później” – musisz przeczytać tę książkę. Za duży wybór i pogoń za towarem kiedyś musi się skończyć, a „Minimalizm po polsku” będzie ku temu idealnym startem.
Poradniki dotyczące sprzątania i kreatywnego gospodarowania przestrzenią szybko zyskują w Polsce popularność. Głównie dlatego, że statystyczny Polak ma do swojej dyspozycji niewiele ponad 25 m2 domowej przestrzeni. Mało tego – według danych TNS-u Polacy mają tendencję do gromadzenia nieużywanych ubrań, niepotrzebnej elektroniki i sprzętów domowych, a wszystko to ze względów sentymentalnych. Guru porządków domowych radzą, by przyjrzeć się tym sentymentom bardzo krytycznie i zastanowić się, czy przedmioty naprawdę są w stanie nas uszczęśliwić. | Książki, które zmienią twoje podejście do domowych porządków |
Restrykcyjna dieta, liczenie kalorii, odmawianie sobie ulubionych potraw i siłownia kilka razy w tygodniu, a mimo to nie możesz zgubić zbędnych kilogramów? Być może popełniasz błędy, które powodują, że pomimo ciągłego bycia na diecie, nie potrafisz schudnąć. Takie błędy sprawiają, że mimo starań nie osiągniesz pożądanych efektów. Nie potrafię schudnąć
Wahania wagi nie tylko nie są wskazane dla kondycji naszej skóry i ciała, ale także źle wpływają na psychikę i zdrowie. Rozregulowany metabolizm utrudnia osiągnięcie wymarzonej wagi i przyczynia się do szybszego tycia. Jeżeli wielokrotnie, bezskutecznie stosowałeś diety odchudzające lub dopadł cię tzw. efekt jo-jo, powinieneś dokładnie przeanalizować swój rytm dnia. Kuracja odchudzająca zakończy się sukcesem, jeżeli unikniesz najczęstszych błędów.
Przede wszystkim nie zakładaj wielkich, ale krótkoterminowych celów. Diety cud nie istnieją. Przed odchudzaniem uwzględnij to, że jest to długofalowy proces, do którego trzeba się przygotować. Na początek zmień nawyki żywieniowe. Aby przygotować plan odchudzania, najpierw przeanalizuj swój dzień, zapisuj dzienne menu wraz z godzinami i zwróć uwagę na to, czy masz czas na ruch.
Zadbaj o regularne posiłki, najlepiej w odstępach 3- lub 4-godzinnych. Nie musisz liczyć kalorii, ale jedz powoli i mniejsze niż dotąd porcje, aby do mózgu mogła dotrzeć informacja, że jesteś już najedzony. Czytaj etykietki produktów żywnościowych, zwracaj uwagę na pełnowartościowe i jak najmniej przetworzone produkty. Ogranicz spożycie słodyczy, słodkich napojów oraz tłustych potraw. Pamiętaj jednak, aby się nie głodzić, nie rezygnuj ze śniadań, a kolację jedz najpóźniej 3 godziny przed snem.
Pozbądź się toksyn
Odchudzaniu sprzyja picie przynajmniej 1,5–2 litrów wody mineralnej dziennie. W trosce o dobre zdrowie nie dopuść do zatrzymania wody w organizmie, przyczynia się to do opuchnięć i cellulitu wodnego. Poza tym popijanie wody zmniejsza ochotę na dodatkowe przekąski pomiędzy głównymi posiłkami. Woda pomaga pozbyć się z organizmu zatruwających toksyn.
W detoksykacji pomogą także specjalne plastry detox. Nakleja się je na stopy, a cały proces zachodzi podczas snu. Plastry wspomagają krążenie krwi, redukują opuchnięcia i dodają energii. Zawarte w nich soki drzewne wpływają na sterylizację i detoksykację organizmu. Sprzyja to nie tylko odchudzaniu, ale także naturalnie wzmacnia odporność.
Częstym błędem jest brak wspomagania diety aktywnością fizyczną, a dieta to dopiero 70% sukcesu. Trening podczas odchudzania jest bardzo ważny, ponieważ poprawia przemianę materii, wpływa na szybsze spalanie, kondycję skóry i przeciwdziała pozostawieniu jej nadmiaru i powstawaniu rozstępów.
Największe efekty daje regularna aktywność fizyczna, np. 45-minutowy trening trzy razy w tygodniu. Jeżeli nie masz czasu na siłownię, staraj się jak najwięcje rucszać, wykonując codzienne czynności. Zamiast wszędzie jeździć samochodem, weź rower lub po prostu się przejdź. Przynajmniej dwa razy w tygodniu wybierz się na długi spacer, maszeruj. Pamiętaj, że liczy się każda forma ruchu.
Podczas odchudzania warto smarować ciało balsamami wyszczuplającymi. Wiele osób zapomina, że ważne jest nie tylko dbanie o organizm od wewnątrz, ale także o jego kondycję zewnętrzną. Oprócz balsamów warto smarować ciało olejkami ujędrniającymi, np. olejkiem kokosowym, z zielonej herbaty, z pomarańczy czy olejkiem migdałowym.
Zmień nastawienie
Odchudzanie zaczyna się w głowie. Dieta i trening to podstawa, ale ważna jest też zmiana myślenia. Nie zakładaj od razu wielkich celów, np. zrzucenia 10 kg w miesiąc. Lepszym założeniem będzie 4–5 kg zgubionych miesięcznie. Powolne chudnięcie sprzyja trwałemu efektowi i uniknięciu efektu jo-jo. | Najczęstsze błędy przy odchudzaniu, przez które nie możesz schudnąć |
Allegro Świat dziecka - bezpieczna rozrywka dla dzieci od Allegro Czy Twoje dziecko lubi kocki Lego? Zajrzyj na bezpieczną i bezpłatną stronę rozrywkową - Allegro Świat dziecka. Dzieci mogą na niej:
* oglądać filmy animowane
* grać w proste gry
* oglądać zestawy klocków
Aby korzystać ze strony, załóż dziecku konto w serwisie.
Dowiedz się więcej. | Allegro Świat dziecka - bezpieczna rozrywka dla dzieci od Allegro |
Spod auta wystają plastikowe szczątki, coś tam się telepie i furgocze… Sprawdź stan osłony silnika, jeśli została zamontowana. Jeśli nie, warto pomyśleć o jej założeniu. Gdy jest zniszczona, szybko zamontuj nową. Sprawdź stan osłony
box:offerCarousel
Aby obejrzeć dolną osłonę silnika, na ogół trzeba wejść pod auto. Można tego dokonać na dwa sposoby. Jednym jest znalezienia kanału lub najazdu. Kiedyś znajdowały się prawie na każdym osiedlu mieszkaniowym, dziś trudno je znaleźć. Poszukajmy więc, popytajmy znajomych, może ktoś zna odpowiednie miejsce albo ma kanał w garażu.
Drugim wyjściem jest podniesienie samochodu. Można zlecić mechanikowi obejrzenie podwozia, możemy też użyć do tego celu podnośnika (najwygodniejszy będzie podnośnik punktowy) i kobyłek. Ale uwaga, wchodzenie pod samochód oparty na kobyłkach wymaga ostrożności. Lepiej sprawdzić dwa razy, czy równo stoją, czy się nie przesuną i czy są dobrze zabezpieczone. W zasadzie wystarczy podnieść przód auta, ale wygodniej całe, choć wymaga to użycia czterech kobyłek, a więc wydania stu kilkudziesięciu zamiast kilkudziesięciu złotych.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Jeśli osłona jest zniszczona, w zasadzie powinniśmy się cieszyć, bo to znaczy, że była potrzebna i dobrze spełniła swoje zadanie. Wydamy trochę pieniędzy na nową, ale nie dopuściliśmy do uszkodzenia silnika lub jego osprzętu, np. miski olejowej. Górne osłony silnika raczej się nie niszczą, spełniają funkcje higieniczną i estetyczną.
box:offerCarousel
Wybierz nową osłonę
Osłony silnika są produkowane do konkretnego modelu auta, czasem różnią się w zależności od wersji silnikowej czy wyposażenia. Do wyboru jest kilka opcji. Najtańsze i najprostsze, ale też najmniej trwałe są osłony plastikowe. W większości przypadków jednak ich wybór jest najbardziej optymalny. Osłonią silnik przed kamieniami, brudem, uderzeniami wody. Jeśli poruszamy się standardową osobówką po normalnych drogach, w zupełności to wystarczy.
Bardziej zaawansowane są osłony metalowe, najczęściej używane natomiast to osłony aluminiowe. Ten materiał zapewnia odpowiednią ochronę i jest lekki. Takie osłony warto zamontować, gdy jeździmy sporo po nawierzchniach nieutwardzonych, prowadzimy auto robocze lub terenowe. Po najechaniu na wielki kamień czy krawężnik osłona plastikowa pęknie, metalowa tylko się porysuje, dlatego jest droższa! Podstawowa osłona z metalu do auta osobowego to wydatek 300–400 zł. Do samochodów dostawczych, zwłaszcza terenowych, są droższe. Trzeba na nie wydać nawet 2000–3000 zł. Metalowe osłony są montowane również w samochodach sportowych.
box:offerCarousel
Odkręć starą osłonę…
Wbrew pozorom może nie być to łatwe. Śruby mocujące osłony często rdzewieją i się zapiekają. Jeśli osłona jest z plastiku, często trzyma się na plastikowych wciskach, których wyciągnięcie bywa bardzo trudne. Trzeba zaopatrzyć się w wiele różnych, ale prostych narzędzi, zwłaszcza kombinerki, szczypce klucze i przecinak.
…i załóż nową
Jeśli dobrze wytłumaczyłeś sprzedawcy, jaki masz model samochodu, a sama osłona nie pochodzi z podejrzanej fabryki, powinna pasować jak ulał, a jej montaż nie sprawi problemów. Pamiętaj, żeby sprawdzić, czy w komplecie z osłoną znajdują się odpowiednie śruby czy wciski.
Podobnie rzecz się ma z osłonami górnymi, jednak ich demontaż i montaż jest zdecydowanie prostszy. No i do wyboru w zasadzie są tylko elementy wykonane z plastiku. | Wymiana zniszczonych osłon przedziału silnikowego w pięciu krokach |
Jeśli chodzi o indywidualne sporty, jogging już od pewnego czasu jest zdecydowanym liderem. Polskie środowisko biegaczy obecnie liczy sobie kilkaset tysięcy członków i stale się powiększa za sprawą wszechobecnej mody na aktywny tryb życia. Nic więc dziwnego, że branża sportowa przeżywa intensywny rozkwit – każdy z biegaczy chce mieć możliwie jak najlepszą markową odzież, obuwie czy chociażby akcesoria. W dzisiejszym zestawieniu przyjrzymy się produktom z tej ostatniej grupy – omówimy pokrótce niezwykle przydatne i wciąż rzadko stosowane pasy dla biegaczy. Saszetki i przyborniki – zastosowanie
Na rynku dostępne są dwa typy pasów, różniące się przede wszystkim zastosowaniem. Pierwszym rodzajem są saszetki – szyte na kształt popularnych obecnie wśród młodzieży „nerek”, które służą do przechowywania drobiazgów, takich jak klucze, pieniądze czy telefon komórkowy. Możemy znaleźć również saszetki dedykowane tylko i wyłącznie do przechowywania smartfonów, które są zabezpieczone przed wilgocią oraz umożliwiają obsługę telefonu bez konieczności jego wyciągania.
Drugim, znacznie ciekawszym i praktyczniejszym produktem, są przyborniki, czyli profesjonalne pasy dla biegaczy, które poza sporą ilością wszelkiego rodzaju kieszonek, oferują również specjalne uchwyty na bidon czy butelkę z wodą. Kieszeń do wygodnego przechowywania bidonu pozwala na swobodny bieg, bez konieczności niepotrzebnego zajmowania sobie dłoni.
Osobom biegającym rekreacyjnie na krótkich, kilkukilometrowych dystansach, w zupełności wystarczy klasyczny pas w formie saszetki, do którego schować można jakieś drobiazgi, klucze czy telefon komórkowy. Jeśli jednak pokonujemy trasy dłuższe bądź myślimy o rywalizacji, warto zastanowić się nad zakupem pasa w formie przybornika, by zawsze mieć pod ręką zapas wody.
Jaki pas do biegania kupić?
Aby ułatwić sobie wybór i zakup, przyjrzyjmy się dostępnym na rynku modelom pasów do biegania, od tych podstawowych i najtańszych, kosztujących zaledwie kilkanaście złotych, po profesjonalne przyborniki, za które zapłacimy kilkakrotnie wyższą cenę.
Saszetka do biegania 4F– to propozycja od polskiego producenta obecnego na rynku już od kilku dobrych lat. Jego produkty charakteryzują się stosunkowo dobrą jakością wykonania i tak jest również w tym przypadku. Saszetka posiada jedną kieszeń o długości 12 cm, do której z łatwością zmieścimy telefon komórkowy i chociażby klucze. Mocujemy ją na biodrach za pomocą elastycznego paska z regulowanym obwodem oraz klamrą, dzięki czemu mamy pewność, że nie zsunie nam się podczas biegu. Cena to zaledwie 20 złotych.
Pas do biegania HI-TEC– to z kolei przykład prawdziwego przybornika, w którym – poza dość pojemną kieszenią główną – znajdziemy również uchwyt na ponad półlitrowy bidon, który jest dołączany przy zakupie. Cała konstrukcja jest przemyślana – kieszeń posiada wentylację od strony ciała, dzięki czemu pas nie daje uczucia dyskomfortu, a nasze rzeczy są chronione przed wilgocią. Uchwyt na bidon ułożono pod takim kątem, by nawet podczas energicznego biegu nie wypadł gdzieś pod drodze. Elastyczny, regulowany pasek z klamrą sprawia, że produkt ma uniwersalny rozmiar. Cena oscyluje w granicach 30-40 złotych.
Pas do biegania AVENTO – w budowie jest bardzo podobny do pasa HI-TEC. Ma nieco niższą cenę, lecz jest przy tym mniej funkcjonalny. Znajdziemy w nim dwie niewielkie kieszonki – jedną zabezpieczoną zwykłą siateczką, drugą dedykowaną do przechowywania telefonu (ze względu na jej rozmiar, ciężko będzie schować do niej smartfona). Pas posiada również uchwyt na bidon (załączony w komplecie) o pojemności 500 ml, a także zapinany na klamrę, regulowany w obwodzie do nawet 100 cm, elastyczny system mocowania.
Pas do biegania BP 101 – jedna z najciekawszych propozycji w zestawieniu, posiadająca ogromną przewagę nad modelami dotychczas wymienionymi. Podczas biegu najważniejszy jest bowiem balans ciała i zachowanie równowagi w taki sposób, by równomiernie obciążać wszystkie partie mięśni. Niestety pasy wyposażone w jeden półlitrowy bidon sprawiają, że osoby o małej posturze mogą odczuwać ogromny dyskomfort. I właśnie z myślą o nich stworzono pas BP 101 – oferujący, poza całkiem pojemną kieszenią na akcesoria, również 2 rozmieszczone po bokach uchwyty na bidony (załączone w komplecie) o pojemności 170 ml każdy. Pozwala to na zachowanie właściwej postawy podczas biegu i niezwykle umila trening.
Pas do biegania Kalenji – ostatnia propozycja w naszym zestawieniu. Pas od firmy Kalenji to profesjonalny przybornik wyposażony w dwa uchwyty na załączone w komplecie bidony o pojemności 230 ml każdy. Posiada również kieszonkę na drobiazgi, jednak ze względu na jej rozmiar, trudno będzie zmieścić w niej większy telefon komórkowy. W tym wypadku płacimy przede wszystkim za naprawdę dobrą jakość wykonania, stąd blisko 60 złotych wydane na ten pas nie powinno robić na nas aż takiego wrażenia.
To już wszystko na dzisiaj. Warto jednak wspomnieć, że w naszym zestawieniu pominęliśmy grupę pasów profesjonalnych, oferowanych przez największe i najbardziej znane marki sportowe. Pas do biegania ma być przede wszystkim funkcjonalny i pomocny podczas biegania, a wymienione powyżej modele w większości przypadków znakomicie spełniają te kryteria. Oczywiście jeśli chcemy kupić pas za 100 lub więcej złotych, bo taki po prostu nam się marzy, możemy to zrobić. Miejmy jednak na uwadze to, że poza markowym logo, niczym on się nie różni od swoich tańszych odpowiedników. Życzę wam miłego i swobodnego biegania. | Kupujemy pas do biegania. Przegląd |
Podczas urządzania salonu lub pokoju wielozadaniowego, który służy jako sypialnia, salon i pracownia, ważne jest ustawienie mebli. Okazuje się, że mniejsze meble są czasami o wiele bardziej funkcjonalne niż te duże, nie mówiąc o możliwościach ich ustawiania i późniejszego przestawiania. Kluczowym elementem każdego mieszkania jest kanapa. W zależności od tego, czego od niej oczekujesz, masz do wyboru kilka opcji. Podstawową zasadą doboru kanapy do małego mieszkania jest przede wszystkim kolor. Unikaj tych bardzo ciemnych i smutnych, ponieważ taka sofa będzie optycznie pomniejszała przestrzeń oraz ją zagracała. Im jaśniejszy kolor, tym lepiej, tak samo jak w przypadku koloru ścian, o których nie można przy urządzaniu mieszkania zapomnieć.
Przede wszystkim łóżko
Nie oszukujmy się – w małym wnętrzu kanapa pełni przede wszystkim funkcję łóżka. Wiedząc, że sen jest podstawą funkcjonowania podczas całego dnia, wybór najlepszej kanapy w tym przypadku musi opierać się na dobrze urządzonej przestrzeni do spania. Najlepiej jako łóżko sprawdzają się proste kanapy z funkcją spania, złożone tylko z dwóch części, które rozkłada się poprzez złączenie części do opierania pleców z częścią do siedzenia. Dzięki temu wieczorem uzyskujesz dużą powierzchnię do spania z tylko jedną podziałką. Żartobliwie możemy powiedzieć, że to idealnie wyznaczona granica strefy spania dla niej i dla niego. Kanapy złożone z kilku części przypominających kostki nie są zbyt praktyczne, ponieważ duża ilość łączeń po rozłożeniu będzie bardzo niewygodna podczas spania.
Szukając praktycznej kanapy z funkcją spania, zwróć także uwagę na poduszki. W części kanap miejsce do spania utworzone jest z poduszek, które w ciągu dnia służą jako oparcie. Jest to jedno z najgorszych możliwych rozwiązań, ponieważ poduszki bardzo szybko się wygniatają, przez co w nocy będzie się bardzo niewygodnie spało. Ponadto liczne wygniecenia sprawią, że w ciągu dnia kanapa będzie wyglądała na ogromnie zużytą i po prostu brzydką.
Tylko dla znajomych
Największe szczęście mają osoby, które posiadają osobne łóżko, a kanapa w ich domu służy tylko do spędzania na niej wolnego czasu. Spośród wszystkich dostępnych na rynku wzorów możemy wyróżnić kilka najbardziej charakterystycznych, możliwych do zastosowania na małej przestrzeni mieszkalnej:
sofy skandynawskie – to jedne z najpopularniejszych. Cechują się prostym designem, mają twarde siedziska i bardzo dobrze wyglądają w małych wnętrzach. Ich największym plusem są dość wysokie, drewniane nogi, dzięki czemu kanapa nie spoczywa całym swoim ciężarem na podłodze. Jest to bardzo ważne szczególnie na małej przestrzeni, ponieważ takie rozwiązanie dodaje meblowi i całemu wnętrzu przestronności i lekkości. Jeśli chcesz, aby w salonie znalazł się ciekawy element kolorystyczny, rozważ pomalowanie nóg na bardzo wyrazisty kolor.
Sofy eleganckie – są stylizowane na barokowe, renesansowe i jeśli będą traktowane jako element ozdobny, stanowiąc jedyny mocny punkt całej aranżacji, mogą wyglądać dobrze nawet w małym wnętrzu. Decydując się na taki krok, miej na uwadze kolor ścian. Przy białych lub lekko szarych ścianach taka sofa może prezentować się bardzo dobrze. Dodając do niej np. czerwone lub bordowe ściany, zrobisz z małego pokoju celę, w której nie będzie chciało się przebywać.
box:offerCarousel
Leżanki i szezlongi – to bardzo dobry pomysł dla naprawdę małej przestrzeni. Są bardzo lekkie i nie tak masywne jak tradycyjne sofy. Wyglądają jak obita materiałem konstrukcja kanapy. Świetnie sprawdzą się nawet przy intensywnym użytkowaniu, ponieważ nie mają tak miękkiego siedziska jak sofa, przez co nic nie ulegnie wygnieceniu. Szezlong to jeszcze mniejsza wersja leżanki. Można postawić go nawet na środku pomieszczenia i przestrzeń nie będzie wydawała się zagracona. Możesz na nim siedzieć, leżeć, czytając książkę, ale znajdzie się na nim także miejsce dla kilku osób, kiedy przyjdą do ciebie w odwiedziny.
Kanapy narożne – można postawić je w rogu pokoju, tworząc przytulny kącik do siedzenia oraz pracy. Ich wadą jest mała mobilność, także średnio sprawdzą się w przypadku osób, które lubią często zmieniać ustawienie mebli w swoim mieszkaniu. Narożniki posiadają zwykle dodatkową funkcję spania, która może posłużyć podczas wizyty rodziców czy przedłużającej się imprezy ze znajomymi.
Kupując idealną kanapę, przed złożeniem zamówienia nie zapomnij sprawdzić, czy jej wymiary rzeczywiście będą pasowały do wnętrza. Pomoże w tym rozłożenie na podłodze kilku dużych arkuszy papieru w kształt rzeczywistych wymiarów sofy. Mimo że początkowo może ci się wydawać, że wymiary są jak najbardziej odpowiednie do wielkości wnętrza, po otrzymaniu przesyłki kanapa może zwyczajnie nie zmieścić się do wnęki czy przeznaczonego dla niej miejsca. Kartki pozwolą uniknąć tego problemu. | Nowy rok, nowe mieszkanie. Wybieramy najlepsze kanapy do małego wnętrza |
Kiedy patrzymy na biegaczy, wydaje się nam, że to najprostsza dyscyplina sportu. Wystarczy tylko przebierać jak najszybciej nogami, by osiągnąć zamierzony cel. Problem polega jednak na tym, że jeśli źle zaczniesz, nabierzesz niewłaściwych nawyków, wtedy możesz bardziej sobie zaszkodzić, niż pomóc. Aktywność fizyczna i ruch są bardzo ważne, jednak do wszystkiego należy podchodzić rozsądnie i planowo. Jeśli już na starcie coś zrobimy nie tak, możemy szybko zakończyć przygodę z bieganiem. Rozsądek jest najważniejszy
Przede wszystkim należy mieć świadomość, że trenując, narzucimy pewien rygor naszemu ciału. Dlatego najlepiej zacząć cierpliwie od krótkich i wolno pokonywanych odcinków. Jeśli nawet będziemy je przeplatać marszem, to nasz organizm łatwiej zaakceptuje wysiłek fizyczny, będzie mógł odpocząć, zregenerować się, a my z większym zapałem wyjdziemy na kolejny trening. Grunt to nie obciążać się ponad miarę.
Na początku nie zaczynaj od szybkiego biegania i pokonywania wielu kilometrów. Jeśli narzucisz zbyt duże tempo, łatwo mogą pojawić się kontuzje, różnego rodzaju dolegliwości, a z nimi – niestety – zniechęcenie.
Pamiętaj o tym, aby zawsze dobrze rozgrzać całe ciało. Najpierw spokojny trucht, następnie rozciąganie statyczne, a potem dynamiczne. Po przyjściu do domu po treningu wykonaj stretching. Wykorzystaj matę do jogi i rozluźnij każdą partię mięśni w różnych pozycjach: na stojąco, leżąco, itp. Rozmasuj łydki, uda i pośladki wałkiem do masażu. Zregenerujesz się, a co najważniejsze – następny trening będziesz mógł wykonać w pełni formy, bez dolegliwości.
Kto pyta, nie błądzi
Bardzo trudno jest samemu ocenić własne możliwości i dobrać odpowiedni trening. Warto skorzystać z rad doświadczonych instruktorów, wziąć udział w zorganizowanych zajęciach biegania lub zgłosić się po pomoc do profesjonalnego trenera. Tylko dobrze nakreślony plan pozwoli ci na korzystanie z pełni twoich możliwości oraz uniknięcie kontuzji.
Biegaj w zróżnicowanym terenie. Nie ograniczaj się tylko do asfaltu czy bieżni. Jeśli będziesz trenował po miękkiej nawierzchni w lesie, po polnych drogach, a nawet po trawie, wtedy twoje stawy nie będą zbyt przeciążone. Wystarczy tylko dobrać buty o podeszwie właściwej dla crossowych warunków. Zawsze też pamiętaj, że po przebiegnięciu wielu kilometrów obuwie traci swoje właściwości, m.in. takie, jak amortyzacja. Przynajmniej raz w roku trzeba więc kupić nowe.
Dużą wagę należy przywiązywać do ubrania dostosowanego do pogody. Zawsze trzeba pamiętać, że po jakimś czasie się rozgrzejemy na tyle, że może nam być za gorąco. Zimą jest chłodno po wyjściu na dwór, ale po kilku minutach truchtu nasz organizm jest już rozgrzany. Jeśli włożymy na siebie zbyt wiele warstw ubrań, nie będzie nam się biegło komfortowo. Organizm się przegrzeje i zbyt szybko możemy stracić siły na utrzymanie odpowiedniego tempa.
Zadbaj o szczegóły
Na trening dobrze jest zabrać odżywki energetyzujące, zwłaszcza na długie wybieganie. Batony, żele, czy cukierki odnowią siły i znów będziemy mieli motywację do dalszego pokonywania kilometrów. Nie zapomnij też o bidonie z wodą lub napojem izotonicznym. Nie trzymaj go w ręku podczas biegu, bo to zakłóci twój rytm. Weź pas biodrowy. Włożysz do niego bidon i odżywki. Ręce będziesz miał wolne i nawet nie odczujesz obciążenia.
Jeśli rano wychodzisz na krótki bieg lub jogging, zrób to na czczo. Natomiast na mocny trening lepiej udać się po śniadaniu opartym na węglowodanach. Podczas wysiłku nie opadniesz z sił i będziesz mógł w komfortowych warunkach wykonać to, co zaplanowałeś. Równie ważna jest odpowiednia technika biegu. Odbijanie się ze śródstopia, a nie z pięty powoduje, że nogi mniej się męczą. Także bardziej ekonomiczna praca rąk przekłada się na wydajność biegu.
Na jakość treningu składa się wiele elementów. Grunt to zachować rozsądek, umiar i dobre podejście logistyczne. Łatwo jest przesadzić i doprowadzić organizm do wyczerpania. Potem potrzeba dużo czasu na odbudowanie pożądanej formy. Cieszmy się zatem bieganiem, kierując się zdrowym rozsądkiem. | Jak odpowiednio trenować bieganie i nie zaszkodzić organizmowi? |
Krety to zmora wielu ogrodów. Jak się przed nimi bronić? Sposoby tępienia ich są często mało skuteczne, a zabijanie... niehumanitarne. Najlepiej więc zabezpieczyć się już na etapie zakładania trawnika. Jesień w pełni. W tym roku jest wilgotna, więc to idealne warunki do zakładania trawników. To również pora wzmożonej aktywności gryzoni, także ilość nieatrakcyjnych stożkowatych kopczyków na zielonej trawie może się zwiększyć. Każdy, kto ma trawnik, chce tego uniknąć... Krety są mięsożerne. Nie niszczą więc nadziemnych części roślin. Jednak ich tunele potrafią w krótkim czasie zrujnować murawę.
Odpowienia pora
Jesienny trawnik możemy założyć przez wysiew nasion do gruntu. Najlepiej robić to od końca sierpnia do połowy października. Po tym terminie lepiej zakładać trawnik z rolki, gdyż trawa może nie zdążyć dobrze się ukorzenić przed zimą. Czasem pogoda jesienna sprzyja na tyle, że zakładanie trawnika można przedłużyć aż do listopada. Ważne, aby nie było przymrozków i by temperatura nie spadała poniżej 6-8°C.
Przygotowanie gleby pod trawnik
Jeśli na naszym terenie są chwasty, należy się ich pozbyć. Niektórzy preferują metodę ręcznego wyrywania, a niektórzy sięgają po chemię (dwukrotny oprysk Roundup’em niszczy rośliny dwuliścienne, a trawa – jako roślina jednoliścienna – pozostaje nienaruszona). W tym jednak przypadku zależy nam na całkowitym oczyszczeniu ziemi. Decydując się na oprysk, zrób to w bezwietrzny i bezdeszczowy dzień. Opryski należy robić bardzo ostrożnie, bo preparat może zniszczyć rośliny rosnące wokół – byliny, krzewy, a nawet drzewa. Wystarczy niewielka ilość (często nawet kropla), aby zabić roślinę. Dlatego jestem zwolenniczką usuwania chwastów metodą ręczną. Najlepiej zebrać mechanicznie wierzchnią warstwę roślinności, a następnie przekopać ziemię na „sztych” (długość ostrza szpadla: 20-25 cm). Można w tym celu użyć glebogryzarki. Ważne jest, aby po przekopaniu ziemi wygrabić i wybrać nieczystości i kamienie (jeśli zakładamy trawnik na terenie dawnej budowy) oraz wszystkie zielone i podziemne fragmenty chwastów, zwłaszcza kłącza perzu. Wystarczy niewielki fragment tej rośliny, aby odrosła i zagłuszyła trawę. Co prawda perz to też roślina jednoliścienna – i przez laików jest postrzegany jako zielona trawa – jednak dla ogrodników to po prostu nieatrakcyjny, inwazyjny chwast, którego należy się pozbyć.
Kolejnym krokiem jest wyrównanie terenu. Ważne, aby zachować lekki spadek 1-3% w przypadku ciężkich gleb gliniastych. To pozwoli uniknąć zastoisk wody na trawniku. Na tym etapie warto sprawdzić odczyn gleby. Możemy to zrobić przy użyciu miernika pH. Najlepsza kwaśność ziemi pod trawnik to 5,5-6,5 pH. Jeśli gleba jest zbyt kwaśna, dobrze jest ją odkwasić. Stosuje się do tego specjalne preparaty wapniowe. Trawnik potrzebuje świeżej, przepuszczalnej gleby, więc jeśli ma być stworzony na ziemi gliniastej, należy dodać do wierzchniej warstwy nieco piasku. Jeśli zakładamy go na glebie piaszczystej, warto do niej dodać nieco odkwaszonego torfu. Jeśli ziemia jest mało zasobna, warto ją zasilić. Najlepiej zastosować o tej porze nawóz jesienny zwiększający poziom fosforu i potasu, który wpływa na prawidłowe ukorzenianie się trawy, aby ułatwić jej przetrwanie zimy.
Zabezpieczenie terenu siatką
Najprostszym i najskuteczniejszym zabezpieczeniem przed kretami jest położenie pod trawnikiem siatki ochronnej z tworzywa sztucznego. Taka siatka jest dostępna na rynku w różnych rozmiarach, o różnej grubości i wielkości oczek. Najlepiej wybrać jak najgrubszą (będzie wytrzymalsza) i o jak najmniejszych oczkach (najlepiej 10 mm x 10 mm). Wtedy ochroni trawnik nie tylko przed kretami, ale i przed nornicami. Siatka często sprzedawana jest w komplecie z kotwami, aby łatwiej było ją przymocować do podłoża. Najczęściej taką siatkę możemy kupić w rolce nawiniętej po 100, 200, 300, 400 lub 500 m.b. Siatkę zakopujemy na głębokość około 10 cm pod powierzchnią ziemi. Położona wyżej mogłaby ulec uszkodzeniu przy zabiegach pielęgnacyjnych trawnika, takich jak wertykulacja czy aeracja.
Najlepiej wykopywać pasy ziemi na szerokość rolki siatki, a następnie rozwijać ją i przytwierdzać kotwami na brzegach. Pamiętajmy, aby na łączeniu fragmentów siatki stosować zakładki około 10 cm, aby mieć pewność, że gryzoń jej nie podważy. Po położeniu siatki przykrywamy ją ponownie warstwą ziemi – 10 cm. Jeśli trawnik styka się z ogrodzeniem lub nawierzchnią nieutwardzoną, należy zawinąć siatkę tak, aby zwierzę nie przedostało się pomiędzy krawężnik lub podmurówkę a siatkę.
Istnieje oczywiście możliwość położenia siatki przy istniejącym trawniku. Wycinamy w tym celu fragmenty darni, kładziemy i mocujemy siatkę, po czym umieszczamy darń z powrotem na miejscu. Nie są to jednak zabiegi wskazane w okresie jesiennym. Możemy je wykonać dopiero wiosną.
box:offerCarousel
Wałowanie i wysiew
Po zakopaniu siatki i wyrównaniu ziemi należy ją zwałować. W tym celu stosujemy specjalne walce do trawnika. Niektóre z nich można zakupić w komplecie z kolcami do późniejszego zabiegu aeracji. Po wykonaniu tej czynności przystępujemy do wysiewu nasion. Oczywiście wcześniej należy kupić odpowiednie nasiona, uwzględniając stanowisko (nasiona traw na stanowiska cieniste, słoneczne, nasiona traw odpornych na suszę) i rodzaju użytkowania (trawy do boisk lub rekreacyjne) czy walory ozdobne (trawa dekoracyjna, kwietna łąka). Na rynku mamy szeroki wybór mieszanek trawnikowych.
box:offerCarousel
Wysiewamy nasiona ręcznie lub przy pomocy siewnika. Aby wysiew był równomierny, siejemy nasiona na krzyż, czyli najpierw liniami wszerz trawnika, a potem wzdłuż. Nierówno wysiane nasiona spowodują, że będziemy mieć skupiska trawy, które obserwowane pod kątem będą sprawiały wrażenie „plam” na trawniku (jak na poniższym zdjęciu). To samo może spowodować nierównomierne rozsypanie nawozu. Po wysianiu nasion delikatnie grabimy powierzchnię, aby przemieszać nasiona z wierzchnią warstwą ziemi (warstwa 0,5-1 cm), a następnie wałujemy. W ten sposób dociskamy nasiona do podłoża, aby uniknąć ich przemieszczania się na skutek wiatru czy podlewania.
Trawa z rolki
Droższą wersją jesiennego trawnika jest trawa z rolki. Najczęściej sprzedawana jest w formie pasów o długości 2-2,5 m i szerokości 40-50 cm. Nie oszczędzaj na trawie z rolki. Na rynku jest mnóstwo tanich ofert, ale... takie trawy są słabo zagęszczone, często przesuszone i o słabym zabarwieniu. Kupuj trawę soczyście zieloną, dobrze ukorzenioną. Nawierzchnia pod trawę z rolki powinna być wilgotna, więc przed położeniem jej trzeba podlać podłoże. Pamiętajmy, aby nie składować trawy w rolce w słońcu, bo może za mocno przeschnąć. Zielone pasy trawy kładzie się na ziemi, dokładnie dociskając je do podłoża jak i do siebie nawzajem. Trzeba uważać, żeby nie pozostawiać przerw między pasami. Po położeniu trawnika należy go dobrze zwałować.
box:offerCarousel
Podlewanie
Wysiany czy rozłożony z rolki trawnik należy podlać zaraz po zwałowaniu. W przypadku trawnika z siewu pamiętajmy, aby nie podlewać go zbyt silnym strumieniem. Najlepiej używać do tego zraszacza o drobnych kroplach, aby nie wypłukać nasion.** Przy jesiennej pogodzie, gdy dominują deszcze, nie trzeba dodatkowo podlewać trawnika w późniejszej fazie kiełkowania. Należy zadbać o jego właściwą wilgotność w przypadku braku opadów.
box:offerCarousel
Koszenie
Pierwsze koszenie wykonuje się, gdy trawa osiągnie wysokość 8-10 cm. Optymalna wysokość koszenia to 5-6 cm. Jeśli zakładamy trawnik jesienią, często pierwsze koszenie może być ostatnim. Ostatnie koszenie trawnika wykonuje się pod koniec października lub na początku listopada, jeśli jest ciepło. Nie usuwajmy śniegu z naszego trawnika. To naturalna bariera chroniąca trawę przed mrozem.
Nawet jeśli nasz trawnik z siewu nie zdąży zagęścić się przed zimą, nie martwmy się tym zbytnio. Na wiosnę odżyje i będzie się prezentował znakomicie wolny od krecich kopców. A co z kretami? Oczywiście nie znikną. Przeniosą się zapewne... na posesję najbliższego sąsiada! | Jak założyć trawnik wolny od kretów? |
Dlaczego w korespondencji w ramach Allegro nie widzę e-maila nadawcy? Od 28 maja 2018 roku stopniowo zmieniamy funkcjonowanie formularza "Pytanie do sprzedającego", dostępnego w każdej ofercie.
Adres e-mail kupującego lub sprzedającego wyświetlamy jako ciąg znaków w domenie @allegromail.pl, na przykład: [email protected]. W polu “Od”/“From” wiadomości wyświetlamy przed adresem mailowym informację zawierającą login nadawcy i oznaczenie nawiązujące do Allegro (przykładowa postać: “login (Allegro”):
Wiadomości, które wyślesz na adres w domenie @allegromail.pl będą nadal docierać na adresy odbiorców.
Jak identyfikować wiadomości od tego samego nadawcy?
Wiadomości wysłane z tego samego adresu e-mail możesz łatwo zidentyfikować, ponieważ pierwszy człon w adresie zawsze jest taki sam i odnosi się bezpośrednio do adresu nadawcy.
Co się stanie, jeśli Kontrahent wyśle do mnie e-maila na adres, którego już nie używam i został usunięty z bazy adresów przypisanych do mojego konta?
Taka wiadomość nie zostanie dostarczona na na adres e-mail usunięty z bazy adresów, ale otrzymasz ją na adres główny, przypisany do Twojego konta.
Czy mogę napisać do swojego Klienta z adresu e-mail, którego nie mam w ustawieniach konta Allegro?
Tak. Aby to zrobić, najpierw dodaj ten adres w zakładce Twoje adresy e-mail. Bez tego Twoja wiadomość nie zostanie dostarczona.
Czy e-mail od kuriera dotrze do mojego Klienta?
Tak, o ile adres znajduje się w odpowiedniej domenie. Listę domen, z których wiadomości będą docierać do Twoich Klientów znajdziesz poniżej. Nie musisz domen z listy dodawać do zakładki Twoje adresy e-mail. Poniższe zestawienie zawiera domeny najbardziej znanych firm kurierskich, brokerów a także domeny narzędzi, które wspomagają sprzedaż:
@akurier.pl
@alior.pl
@apaczka.pl
@baselinker.com
@bgzbnpparibas.pl
@brokerkurier.pl
@dbschenker.com
@dhl.com
@dhl.de
@dpd.be
@dpd.com.pl
@e-nadawca.poczta-polska.pl
@ebox24.pl
@epaka.pl
@fastpost.pl
@fedex.com
@furgonetka.pl
@geis.pl
@geisparcel.pl
@gls-group.eu
@grupakurierska.pl
@information.dpd.fr
@inpost.pl
@ipko.pl
@kurierdpd.com.pl
@kuriernetplus.pl
@mail.furgonetka.pl
@masstrade.pl
@mbank.pl
@ms.allegro.pl
@netkurier-24.pl
@notify.baselinker.com
@now.monedo.pl
@paczkawruchu.pl
@paczkomaty.pl
@paket.dpd.de
@pilnapaczka.pl
@pl.rhenus.com
@poczta.generato.pl
@poczta-polska.pl
@polkurier.pl
@raben-group.com
@sendfast.pl
@sendit.pl
@senditnow.pl
@shopgold.pl
@tani-kurierzy.pl
@tanszykurier.pl
@ups.com
@zlapkuriera.pl
Jeśli na liście brakuje domen narzędzi, z których korzystasz podczas obsługi zamówień, skontaktuj się z nami. | Jak wyświetlamy adresy e-mail w korespondencji w ramach Allegro? |
Magic Mouse to druga generacja nietypowego bezprzewodowego kontrolera produkcji Apple'a. Ta biała mysz o symetrycznej budowie z jednym przyciskiem i płytką dotykową sprawdzi się idealnie jako akcesorium do MacBooka, iMaca lub Maca Mini i powinni być z niej zadowoleni wszyscy posiadacze komputerów Apple'a. Apple sprzedaje nie tylko telefony, tablety i komputery, ale również wiele różnych akcesoriów. Wśród nich można znaleźć bezprzewodową myszkę komputerową, która bardzo wyróżnia się na tle akcesoriów tego typu i to nie tylko ze względu na wygląd.
Płytka dotykowa w Magic Mouse 2 pozwala wykonywać gesty
Magic Mouse 2 nie ma klasycznych przycisków. Cała jej powierzchnia jest jednym dużym przyciskiem, który ugina się po naciśnięciu. Nie oznacza to, że nie da się tym akcesorium wykonać prawego kliknięcia. Płytka dotykowa rejestruje, który palec naciska przycisk i wysyła odpowiedni sygnał do komputera.
Zastosowanie płytki dotykowej pozwala wykonywać za pomocą myszy proste gesty. Przesunięcie jednym palcem w lewo i w prawo pozwala wywołać polecenie „cofnij” i „dalej”, co sprawdza się bardzo dobrze np. w przeglądarce internetowej. Przesunięcie dwoma palcami pozwala przełączać się szybko między wirtualnymi pulpitami.
Płytka dotykowa w Magic Mouse 2 ma również inne zastosowania. Stuknięcie jednym palcem pozwala przybliżyć, a potem oddalić aktualnie wyświetlany ekran, czyli np. treść strony internetowej. Dwukrotne stuknięcie palcem może wywołać z kolei menu o nazwie Mission Control.
Jak Magic Mouse 2 łączy się z komputerem?
Magic Mouse 2 to myszka bezprzewodowa, która łączy się z komputerem za pośrednictwem modułu Bluetooth. Nie da się z niej korzystać z użyciem kabla w wypadku np. rozładowania się akumulatora. Znany z iPhone'a port Lightning, który pozwala podłączyć mysz do komputera lub ładowarki, znajduje się na jej spodzie, w dolnej części i służy wyłącznie do ładowania.
System macOS poinformuje użytkownika za każdym razem, gdy w akumulatorze Magic Mouse 2 zaczyna brakować energii, by ten miał czas naładować ją przed pełnym rozładowaniem. W każdej chwili można też podejrzeć stan naładowania akumulatora w myszy, klikając ikonę Bluetooth na systemowym pasku menu.
Umiejscowienie portu Lightning może być dość problematyczne
Po rozładowaniu się ogniwa zasilającego mysz trzeba podłączyć do prądu. Na szczęście kilka minut ładowania pozwoli pracować kolejną godzinę, a w dodatku to urządzenie wystarczy ładować raz na kilka tygodni. W Magic Mouse pierwszej generacji można było łatwo wymienić baterie na nowe.
Konstrukcji, poza umiejscowieniem portu Lightning, trudno cokolwiek zarzucić. W pudełku znajduje się kabel do ładowania, a mysz pod spodem ma dwa podłużne elementy o śliskiej powierzchni. Dzięki temu bardzo lekko porusza się po stole i działa dobrze na niemal każdej powierzchni.
Podsumowanie
Magic Mouse 2 to bardzo udane, chociaż nieco kosztowne akcesorium. Sprawdzi się idealnie jako uzupełnienie komputera marki Apple. Przyda się przede wszystkim posiadaczom komputerów iMac i Mac Mini, ale posiadacze MacBooków mogą wykorzystać ją w domu do pracy przy laptopie, jeśli nie odpowiada im korzystanie z płytki dotykowej.
Mysz Apple'a działa bardzo precyzyjnie i jest bardzo wygodna. Nie ma ergonomicznej konstrukcji – jest symetryczna. Dzięki temu jednak prezentuje się bardzo elegancko. Podstawa jest szara, a płytka dotykowa ma biały kolor. Powierzchnię w tym kolorze przykrywa przezroczysty plastik, co daje bardzo ciekawy efekt. Całość zdobi tylko małe, szare logo Apple'a. | Magic Mouse 2 - test |
W wyścigu o laur najlepszej z najlepszych opon letnich przodują przede wszystkim produkty należące do segmentu premium. Oto zestawienie najlepszych opon letnich w tym roku. Sprawdzamy, które z opon letnich wyróżniły się topowymi parametrami w testach takich autorytetów w świecie motoryzacji jak ADAC, Auto Bild, Auto Motor und Sport oraz Auto Zeitung.
Michelin Primacy 3
box:offerCarousel
Model Primacy 3 to jeden z najpopularniejszych produktów Michelin. W 2018 roku może pochwalić się zwycięstwem w teście ADAC opon letnich w popularnym rozmiarze 205/55 R16. Propozycja koncernu Michelin zanotowała wiodące wyniki we wszystkich badanych kategoriach ze szczególnym naciskiem na przyczepność na jezdni suchej oraz żywotność.
Wysoka trwałość to zresztą cecha charakterystyczna ogumienia Michelin, w której nie ma sobie równych już od dłuższego czasu. Warto również zaznaczyć, że nowością na rok 2018 jest czwarta generacja modelu Primacy dostępna w cenie podobnej do poprzednika.
Bridgestone Turanza T001 Evo
box:offerCarousel
W tym samym teście ADAC, tuż za plecami Michelin uplasowała się opona Bridgestone Turanza T001 Evo. Model japońskiego koncernu wyróżnił się przede wszystkim najlepszą przyczepnością na jezdni mokrej. Bridgestone zanotował także dobry rezultat na nawierzchni suchej. Podobnie jak Michelin Primacy 3, Turanza T001 Evo jest oponą wszechstronną, ale jednak nieco tańszą niż francuski konkurent.
Continental ContiPremiumContact 5 oraz PremiumContact 6
Continental to ścisła światowa czołówka, biorąc pod uwagę rozwój technologii przemysłu oponiarskiego. Z tego też powodu warto wyróżnić dwa modele producenta, które w porównaniach w roku 2018 zajmowały wysokie miejsca. Pierwszym z nich jest Continental ContiPremiumContact 5. Opona ta zajęła trzecie miejsce w teście ADAC i uzyskała identyczną ocenę końcową, jak Bridgestone Turanza T001 Evo. Propozycja marki Continental została wysoko oceniona w kontekście przyczepności i otrzymała najwyższą notę pod względem zużycia paliwa.
box:offerCarousel
Najnowszy model w gamie Continentala to PremiumContact 6. Produkt ten dostępny jest przede wszystkim w dużych rozmiarach, sięgających średnicy felgi wynoszącej nawet 22''. Niemiecki producent chwali się, że dopracował komfort jazdy oraz zwiększył żywotność opony przy zachowaniu znakomitych właściwości jezdnych. Testy potwierdzają tę informację, gdyż PremiumContact 6 zajął drugie miejsce w dwóch odrębnych porównaniach przeprowadzonych przez czasopisma "Auto Motor und Sport" oraz "Auto Zeitung".
box:offerCarousel
Michelin Pilot Sport 4 oraz Pilot Sport 4 S
Znakomitą oponą dla aut o wysokich osiągach jest Michelin Pilot Sport 4. W roku 2018 ten wielokrotnie już nagradzany model zwyciężył w testach "Auto Motor und Sport" oraz "Auto Zeitung". Osiągnął przy tym bezkonkurencyjne wyniki pod kątem przyczepności na nawierzchni suchej i mokrej.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Rozwinięciem modelu Pilot Sport 4 jest wersja z dodaną literą "S" w nazwie, która oznacza pełne przystosowanie do jazdy po torze. W teście przeprowadzonym przez Auto Bild (245/30 R20) produkt Michelin zajął pierwsze miejsce, wyprzedzając m.in. Goodyeara Eagle F1 Asymetric 2. Nic więc dziwnego, że montowany jest w ramach oryginalnego wyposażenia do aut marki Ferrari.
) | Opony letnie premium – najlepsze w testach 2018 r. |
Dzieci kochają zwierzęta. Nic dziwnego, że z upodobaniem noszą ubrania, na których znajdują się ich wizerunki. Sowa, miś, kangurek, prosiaczek, osiołek, królik – ci bohaterowie popularnej bajki to tylko kropla w morzu uwielbianych przez dzieci zwierzątek. Świat dzieci i środowisko zwierząt mają ze sobą wiele wspólnego, a ich przedstawicieli często łączy nić porozumienia, której nie są w stanie zrozumieć dorośli. Warto uczyć swoje pociechy szacunku dla „braci mniejszych” i utrwalać sympatię do nich, np. poprzez przygarnięcie jakiegoś milusińskiego albo chociażby wybór ubrania ozdobionego wizerunkiem pieska, kotka, konika, rybki czy chomika.
Producenci dziecięcej odzieży w każdym sezonie mają propozycje z motywem zwierząt czy to przytulonych do siebie papug, czy uśmiechniętego aligatora, czy sympatycznego lwa lub niedźwiedzia. Przy tej okazji warto porozmawiać z dzieckiem o tym, że są zwierzęta bardzo niebezpieczne, do których nie można się zbliżać, tylko podziwiać je z daleka. Do motywów przedstawiających zwierzątka będą pasować „zwierzęce” wzory – odciski łapek, lamparcie cętki, tygrysie paski, paski zebry, żyrafie pomarańczowo-beżowe plamki.
Przedstawiamy propozycje stylizacji z motywem zwierzątek dla różnych grup wiekowych.
Motyw lwa dla dziecka 1+
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Endo, Pinokio, 5.10.15., Bartek, Pinokio
Lew, dzięki charakterystycznej grzywie, należy do najwdzięczniejszych wzorów. W tej stylizacji mamy lwa dżentelmena – w meloniku i z muchą, na czapeczce zaś śpiącego lwa z kolorową grzywą, a pod nim podpis – mrrrau… śpiący król. Bluza jest ozdobiona trójkącikami, które kojarzą się z wzorem lwich pazurków utrwalonych na ziemi. Dobrane pod kolor baggy dresiki i sandałki z pewnością będą wygodne. Spodenki podtrzymają pieluszkę, a buciki zapewnią stópkom dopływ powietrza.
Motyw niedźwiadka dla dziecka 3+
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Reima, Endo, 5.10.15., Bartek, Pinokio
Niedźwiedzie fascynują nie tylko najmłodszych. Te groźne drapieżniki w zoo potrafią bawić się jak małe dzieci i faktycznie przypominają słodkie misie z kreskówek. Oczywiście trzeba dziecko uświadomić, jak bardzo są niebezpieczne, ale jednocześnie warto o nich opowiedzieć więcej. Wizyta w zoo może mieć też walor edukacyjny, tak samo zresztą jak noszenie ubranek w zwierzątka. Dziecko, które potrafi już mówić, bardzo chętnie będzie słuchało opowiadań o gatunkach niedźwiedzi, miejscach, w których żyją, a także ich zwyczajach. Dla małych fanów misiów proponujemy stylizację w stonowanej kolorystyce niebiesko-białej, z jednym mocnym akcentem – żółtą bluzą. Czapeczkę zdobi motyw wzorowany na pyszczku koali. Modnie i wygodnie.
Motyw żyrafy dla dziecka 5+
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Endo, Mango, Yo!, Befado, Endo
Żyrafa to kolejne egzotyczne zwierzę, które sprawi, że dziecko nie będzie chciało wyjść z zoo. W tej stylizacji dla starszego dziecka, raczej dziewczynki niż chłopca, jest bardzo kolorowo, a żyrafom towarzyszy sowa. Jeśli materiałowe spodnie w pionowe paski zamienimy na dżinsy, a bladoróżowe tenisówki na granatowe trampki, mamy gotowy zestaw dla chłopca. | Idziemy do zoo – dziecięce stylizacje z motywem zwierzątek |
Zacznij dbać o zęby twojego malucha, zanim się jeszcze pojawią! Niestety stan mleczaków wielu dzieci pozostawia sporo do życzenia. Od lat dentyści biją na alarm – według raportu Światowej Organizacji Zdrowia przeciętny polski pięciolatek ma aż trzy zęby zaatakowane próchnicą, ubytki ma również ponad 90 proc. dzieci w wieku szkolnym, i to głównie z powodu braku odpowiedniej pielęgnacji i niewłaściwej diety. Mleczaki są dużo słabiej utwardzone, niż zęby stałe, i w związku z tym bardziej narażone na próchnicę. Nie należy też zapominać, że od stanu mleczaków w dużej mierze zależy stan zębów stałych dziecka. Profilaktyczne działania mające na celu ochronę dziąseł zalecane są praktyczne od pierwszych dni życia. Na tym etapie niepotrzebne są żadne dodatkowe akcesoria, wystarczy wyjałowiony gazik i przegotowana woda. Po każdym posiłku powinniśmy delikatnie przemywać dziecku dziąsełka, by usunąć resztki mleka.
Pierwsze zęby
Gdy pojawi się pierwszy ząb, gazik należy zamienić na malutką silikonową szczoteczkę zakładaną na palec rodzica. Można też kupić szczoteczkę do zębów-gryzak. Najczęściej jest to miękka szczoteczka do zębów dla niemowlaków, idealnie nadająca się też jako gryzak. Gdy dziecko ząbkuje, należy włożyć gryzak do lodówki i schodzić, dzięki czemu przyniesie on ulgę bolącym dziąsłom. Tego typu szczoteczko-gryzak można stosować już od 3. miesiąca życia.
Gdy zębów zacznie przybywać, silikonowy czyścik wymieniamy na szczoteczkę z bardzo miękkim włosiem. Maluch, który ma już kilka ząbków, powinien je czyścić co najmniej dwa razy dziennie, najlepiej po każdym posiłku. Można też zacząć używać pasty do zębów przeznaczonych dla dzieci – jednorazowa ilość to kulka wielkości ziarenka groszku albo owocu porzeczki. Pasty dla dzieci mają różne smaki, są owocowe i miętowe. Korzystając z nich, należy dziecko nauczyć płukać zęby, by nie połykało resztek pasty, co często zdarza się na początku nauki mycia zębów.
Jak zachęcić dziecko do mycia zębów?
Oczywiście zanim nasza pociecha nauczy się myć zęby samodzielnie, minie trochę czasu. Na początku warto, by tę czynność wykonywali rodzice, bo dziecko samo nie będzie potrafiło. Czas spędzony w ten sposób może być też okazją do nauki i wspólnej zabawy. Dzieci uwielbiają naśladować dorosłych, więc wspólne mycie sprawi im na pewno dużo radości, a przy okazji maluch zdobędzie doświadczenie.
Podczas tej zabawy pomocne mogą się okazać różne akcesoria do utrzymywania higieny, które powinny być nie tylko praktyczne, ale też zachęcające, czyli wyróżniać się formą i kolorem. Na pewno przyda się szczoteczka z ulubionymi bohaterami czy szczoteczka Księżniczka lub klepsydra, dzięki której dziecko będzie wiedziało, ile czasu potrzeba poświęcić na mycie zębów. Starszym dzieciom dbanie o higienę jamy ustnej uatrakcyjni dozownik do pasty do zębów z Minionkami, który ma również uchwyt na dwie szczoteczki. Cena takiego dozownika to 30,50 zł.
W zabawę może się też przerodzić kontrola techniki samodzielnego szczotkowania. Już od początku dziecko należy uczyć, jak prawidłowo myć zęby, jakie ruchy przy tym wykonywać. Dzięki płynowi wybarwiającemu płytkę zęba szybko i pewnie sprawdzimy, czy nasz maluch wykonał to prawidłowo. Po zastosowaniu płynu osad nazębny zostaje wybarwiony na kolor niebieski. Powstałe przebarwienia usuwa się, ponownie szczotkując zęby. Jest to wspaniały sposób, aby wskazać dzieciom niedoczyszczone miejsca i zmotywować do ich mycia. Płyn ma smak gumy balonowej, więc dzieci chętnie przystępują do testu kontrolnego. Cena takiego płynu to ok. 36 zł. | Akcesoria, dzięki którym dziecko polubi mycie zębów |
Do wiosny jest coraz mniej czasu. Większość kobiet pragnie zrzucić kilka dodatkowych kilogramów przed tym, jak zimowe, ciepłe ubrania znajdą się na dnie szafy. Najważniejsze będzie wprowadzenie do codziennego menu zdrowych nawyków żywieniowych oraz zwiększenie aktywności fizycznej. Nie zawsze jednak udaje nam się wytrwać w postanowieniach, zwłaszcza jeśli dookoła czają się słodkie pokusy lub dopada nas lenistwo. Istnieją sposoby, które nie tylko pomogą ci odnieść sukces, ale także przyspieszyć drogę do celu. Wystarczy, że zaopatrzysz się w kilka niezbędnych produktów.
Suplementy diety
Suplementy diety na odchudzanie to jedne z najpopularniejszych produktów kupowanych na początku lata zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn. Prawda jest jednak taka, że aby przyniosły oczekiwane rezultaty, powinny być przyjmowane już zimą. Pamiętaj, że bezpieczne będą tylko te zakupione legalnie i zatwierdzone przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności. Na Allegro znajdziesz mnóstwo rodzajów, więc możesz być pewna, że dobierzesz coś dla siebie.
Preparaty zawierające L-karnitynę będą najlepsze dla osób aktywnych fizycznie, korzystających z siłowni, uczęszczających na kursy tańca czy uprawiających inne formy ruchu. Te, które mają duże ilości błonnika czy kofeiny, będą wykazywać działanie przeczyszczające. Takie z zawartością zielonej herbaty nie tylko pomogą pozbyć się nadprogramowych kilogramów, ale także ochronią organizm przed chorobami.
W suplementach szukaj również takich składników, jak zielona kawa, chrom, cykoria czy opuncja figowa.
Zdrowe produkty spożywcze
Zmiany musisz zacząć od kuchni. Pozbądź się z niej jak najszybciej takich produktów, jak słodycze, ciastka, węglowodany proste. Zastąp je zdrową żywnością, produktami bezglutenowymi, owocami i warzywami.
Wymień talerze, miski itp. Naukowcy udowodnili, że jedząc w mniejszych naczyniach, szybciej zaspokoisz głód. Kup mikser, blender, sokowirówkę – wybierz takie urządzenia, które pozwolą ci na szybkie przygotowanie zdrowych posiłków.
Nie oznacza to oczywiście, że musisz wyrzucać ulubioną blachę do pieczenia czy foremki na muffinki, zamiast tego zmień sposób myślenia o jedzeniu – w blaszce do ciast możesz upiec chleb bez dodatku mąki, a w małych foremkach – jajeczne babeczki.
Notes na lodówkę
Zapisywanie tego, co się zjadło oraz wypiło znacznie przyspiesza odchudzanie, ale tu także liczy się systematyczność. Aby zachęcić się do jego prowadzenia, warto wybrać notes na lodówkę lub atrakcyjny wizualnie zeszyt.
Dziennik zapewnia samokontrolę – nie tylko pomaga zaobserwować powtarzające się schematy żywieniowe i pozbyć się złych nawyków, ale także pozwala wyeliminować z menu zbędne kalorie. Tylko jeśli czarno na białym będziesz widzieć, co i w jakich ilościach spożywasz, będziesz mogła kontrolować swój plan żywieniowy.
Bidon
Specjalistyczny pojemnik na wodę przez lata zmieniał swoje oblicze. Dziś modne bidony są nie tylko praktyczne, ale i bardzo ładne. Sama możesz wybrać wzór, napis czy design, który będzie ci najbardziej odpowiadał.
Dodatkowo nowoczesne bidony są wykonywane z najwyższej jakości materiałów, które nie zmieniają smaków napojów. W ofercie możesz również znaleźć takie, które zawierają dodatkowy pojemnik na owoce lub kostki lodu oraz oznaczenia tego, ile wody udało ci się już wypić. Odpowiednie nawodnienie to klucz do szybszej utraty kilogramów.
Newslettery
Wiele firm, portali czy blogerów związanych ze zdrowym odżywianiem i aktywnym stylem życia rozsyła własne newslettery. Zazwyczaj raz w tygodniu udostępniają wszystkim, którzy się do nich zapisali, informacje o nowinkach i wskazówki dotyczące diet, produktów spożywczych, suplementów czy ćwiczeń.
Dodatkowo, aby być na bieżąco, możesz subskrybować swoje ulubione kanały i sprawdzać, np. stojąc w korku lub czekając w kolejce, co w trawie piszczy. Osoby, które otrzymują cotygodniowe maile o diecie i aktywności w ciągu zaledwie 16 tygodni znacząco zwiększają poziom aktywności fizycznej oraz spożycie zdrowej żywności.
Spiesz się – do wiosny nie pozostało już zbyt wiele czasu. Zaopatrz swoją kuchnię w produkty bezglutenowe, naklej na lodówkę notesik i systematycznie zapisuj w nim wszystko, co zjadasz. Zamów modny, kolorowy bidon na wodę i zadbaj o to, abyś codziennie przyjmowała oczyszczające suplementy diety. Zapisz się także do swoich ulubionych fit newsletterów i do dzieła! Wiosna będzie twoja! | 5 produktów, dzięki którym schudniesz do wiosny |
Przestępstwo nie popłaca, ale przygodę z westernem chyba każdy z nas chciał kiedyś przeżyć. Wplątać się w strzelaninę, bójki i napad na pędzący pociąg, a na koniec przeliczanie łupów – i wszystko najchętniej z komfortowego poziomu własnej kanapy. Ta gra mniej więcej na to właśnie pozwoli. Napad na pociąg – DIY
Wyobraźmy więc sobie taką sytuację. Dostajemy informację o drogocennym ładunku w najbliższym pociągu do Santa Fe. W wagonach jest wystarczająco dużo złota, byśmy chcieli przejść na ciemną stronę prawa. Jeśli chcemy, by nasza drużyna miała jakieś szanse na sukces, musimy sobie wszystko dobrze zaplanować i przygotować. I musimy pamiętać, że przeciwko nam będzie nie tylko szeryf, lecz również pozostali band... gracze. W najliczniejszym wariancie możemy się spotkać z przypadkiem sześciu jednoczesnych napadów na pociąg. Oznacza to oczywiście, że z całego ładunku na każdego z bandytów przypadnie mniejsza pula. W praktyce jednak istnieje możliwość, by dodatkowe łupy podkraść pozostałym.
Do samodzielnego wykonania napadu będą nam potrzebne:
lokomotywa,
wagony (w tym wypadku 6 sztuk),
pionek szeryfa (nikt nie mówił, że będzie łatwo),
pionki bandytów (do 6 graczy),
karty,
żetony,
torowisko.
A jeśli podczas jazdy pociągiem lubicie wyglądać za okno, z pewnością wykorzystacie również kaktusy i inne elementy krajobrazu, które także znajdziecie w pudełku.
Część pierwsza – planowanie
Kiedy już rozłożymy planszę i wszystkie jej elementy, możemy przystąpić do gry. Każdy z graczy otrzymuje taką samą talię kart. To, co odróżnia je od siebie, to szczególne umiejętności. Z talii wybieramy „na rękę” pięć kart, na osobnym stosie ustawiamy nasze karty pocisków i przystępujemy do fazy pierwszej. W porządnym napadzie najważniejszy jest dobry plan. Musimy więc uwzględnić naszą pozycję w pociągu, a następnie zaproponować swój kolejny ruch. W tym celu wybieramy jedną z aktualnie dostępnych kart i zagrywamy ją na stół. Zależnie od warunków tury kładziemy ją zakrytą lub odkrytą. Następny ruch (lub ruchy) należą do przeciwników, aż w końcu przyjdzie znowu nasza kolej. Wtedy planujemy nasz następny krok. Czynność powtarzamy cztery lub pięć razy (ponownie zależnie od warunków obowiązującej tury). Ruchy, które możemy wykonać, obejmują:
przejście w poziomie (z wagonu do wagonu o jedno miejsce lub z dachu na dach o ilość dopuszczaną przez sytuację – czyli maksymalnie do momentu spotkania przeciwnika),
przejście w pionie (z wagonu na dach lub z dachu do wagonu),
podniesienie łupu (a tym samym poznanie jego wartości),
poruszenie szeryfa,
strzał do przeciwnika,
uderzenie.
Dwie ostatnie czynności mają ciekawe i niespodziewane konsekwencje. Podczas napadu nie ma przecież czasu na pojedynki, zatem wymiana ognia czy ciosów nie ma większego sensu, ale i tak warto unikać bycia zamieszanym w takie działania. Cios wiąże się z tym, że uderzony upuszcza jeden ze swoich łupów, a czasem skutkuje niechcianym przemieszczeniem się do innego wagonu. Postrzał natomiast powoduje zamieszanie nieco innego typu. Każdy z graczy ma do dyspozycji skromną talię, którą regularnie i w miarę szybko się przewija. Podczas jednej tury nie można wykonać więcej niż dwóch takich samych ruchów – talia na to nie pozwala. Dlatego przewinięcie talii jest bardzo istotne, by móc wykonać dane posunięcie ponownie. Kiedy gracz zostaje postrzelony, otrzymuje od strzelającego kartę pocisku, którą następnie musi włączyć do swojej talii podstawowej. Następstwem postrzelenia jest więc zwiększenie ilości kart u danego gracza i wydłużenie czasu przewijania talii. Co więcej – od tego momentu pociski mogą zacząć pojawiać się na ręku gracza, blokując planowanie następnych ruchów.
Część druga – pora na akcję
Wyjątkowość mechaniki w „Colt Express” polega na tym, że dopiero w drugiej części wykonujemy ruchy zaplanowane uprzednio. Musimy jednak pamiętać, że nasze akcje przeplecione są posunięciami naszych przeciwników. To z kolei oznacza, że sytuacja w pociągu będzie się bardzo szybko zmieniać i niejednokrotnie nas zaskoczy. Na szczęście przynajmniej niektóre karty pozwalają na delikatną zmianę w naszych zamiarach. Często jednak może się okazać, że w momencie, gdy przyjdzie nasza pora na podjęcie łupu, nie będzie już czego podnosić. Ale trzeba przyznać wprost – na tym etapie możemy już tylko przesuwać pionki i ratować podbramkowe sytuacje. Jeśli nasze planowanie poszło złą drogą, to w tym miejscu za to zapłacimy. Dla niektórych graczy może to być czynnik zniechęcający, bo jednak trzeba umieć przewidzieć akcję tylko na podstawie szczątkowych informacji. Dla innych właśnie to będzie najciekawszym elementem gry. W jednym i drugim przypadku na końcu...
Liczy się tylko kasa
Bez względu na jakość naszych poczynań zwycięzcę wyłaniamy na drodze przeliczenia łupów. Warto wiedzieć, że na początku ich wartość jest nieznana. Dopiero gdy podniesiemy je z podłogi wagonu, dowiadujemy się, ile „zarobiliśmy”. Do zdobycia są walizki, diamenty i sakiewki o różnych zasobnościach. Dodatkowo możemy otrzymać bonus za szczególną aktywność – za wystrzelanie całego magazynka. Trzeba tu dodać, że wystrzelenie uznaje się za wykonane tylko wtedy, gdy ktoś otrzymał naszą kartę pocisku. Strzały w powietrze (z braku przeciwników w zasięgu) niestety się nie liczą. Taki rewolwerowiec może otrzymać dodatkowo 1000 $.
I tu objawia się kolejna słabość gry – odrobinę zbyt duże różnice w nagrodach. Może to doprowadzić do tego, że przy minimalnym wysiłku można zdobyć przewagę niemal niemożliwą do odrobienia. Na koniec jeszcze kilka słów o samym wyglądzie gry. Mamy tu do czynienia z trójwymiarowymi elementami, które należy najpierw złożyć, a potem można już przechowywać je złożone. Lokomotywa i wagony rozłożone na planszy prezentują się bardzo przyjemnie, a gracze mogą dosłownie przeskakiwać swoimi pionkami z jednego dachu wagonu na drugi. Pozostaje więc już tylko sprawdzić, o której przejeżdża najbliższy pociąg, i sięgnąć po swój własny egzemplarz gry. Na Allegro można go kupić już za ok. 110 zł.
Zdjęcie pudełka: www.wydawnictwo.rebel.pl | „Colt Express” – recenzja gry |
Rejestratory jazdy zdobywają coraz większą popularność, gdyż kierowcy wierzą, że w przypadku kolizji czy wypadku nagranie będzie stanowić dowód w sprawie sądowej. Czy jest to prawda? O czym należy pamiętać podczas korzystania z kamerek w samochodzie? Przydatne funkcjonalności
Kluczową funkcją wideorejestratorów jazdy jest oczywiście nagrywanie filmów przedstawiających widok pokonywanej drogi zza przedniej szyby. Solidne kamerki oferują dość wysoką, jak na tak małe urządzenia, jakość obrazu, która jest zapisywana nawet w rozdzielczości Full HD. **Niezwykle istotne jest, aby obraz był stale nagrywany podczas jazdy, bez zbędnych przerw. Nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy przytrafi się zdarzenie wymagające zarejestrowania przez pokładową kamerkę.
Większość wideorejestratorów oferuje funkcję nadpisywania materiału, dzięki której najstarsze pliki są automatycznie usuwane, aby zrobić miejsce dla aktualnych.** Warto przy tym wyposażyć się w dość pojemną kartę (np. 8 GB), która pozwoli na zapisanie wielu godzin jazdy.
Ważna jest również funkcja zabezpieczania nagrań hasłem. Dzięki temu nikt postronny nie usunie materiału filmowego. Ponadto wideorejestratory pozwalają na wykonywanie zdjęć, co przyda się przy dokumentowaniu skutków zdarzenia drogowego.
Zamieszczanie filmów w Internecie
Coraz popularniejszą formą piętnowania drogowych piratów jest publikowanie filmów z ich wyczynami na ogólnodostępnych portalach internetowych. Kwestia, o której zapomina wielu internautów, to ochrona danych osobowych. Film może zawierać wiele informacji, które pozwolą na późniejszą identyfikacje osób. Zgodnie z polskim prawem mogą to być cechy fizyczne, np. wygląd, ale nie tylko.
Świetny przykład stanowi chociażby tablica rejestracyjna. Na jej podstawie można sprawdzić, kto jest właścicielem auta, co sprawia, że publikacja filmu zawierającego informacje dotyczące numerów rejestracyjnych może zostać zinterpretowana jako łamanie Ustawy o ochronie danych osobowych. Oczywiście, jeśli nagranie wykorzystujemy tylko do celów osobistych, problem znika, gdyż przepisy wykluczają negatywne konsekwencje w takim przypadku.
Przekonaj sąd materiałem filmowym
Zdarzają się na drodze wypadki lub kolizje, gdzie ustalenie sprawcy bywa trudne chociażby z powodu braku świadków. Czy w takim wypadku film z wideorejestratora może być dowodem w sprawie? Jak się okazuje, tak. Sąd ma prawo przyjąć każdy materiał dowodowy, który uzna za przydatny do wydania sprawiedliwego wyroku. Ważne, aby nagranie było czytelne i w żaden sposób nieprzerabiane po nakręceniu, co może zaważyć na jego autentyczności.
Biorąc pod uwagę fakt, że wideorejestrator jazdy to wydatek rzędu 150 zł, można śmiało wyjść z założenia o wysokiej opłacalności takiej inwestycji. Z biegiem czasu w Dzienniku Ustaw powinna pojawić się także długo wyczekiwana ustawa o monitoringu wizyjnym, która dostarczy precyzyjnych przepisów pozwalających na pełne wykorzystanie urządzeń nagrywających. | Wideorejestratory jazdy w świetle polskich przepisów |
Część z Was miała dziś problemy z logowaniem do Allegro. Usunęliśmy już przyczynę błędu i serwis działa poprawnie. Część z Was miała dziś problemy z logowaniem do Allegro. Usunęliśmy już przyczynę błędu i serwis działa poprawnie.
Z powodu awarii przedłużyliśmy o 24 godziny oferty kończące się dziś między 12:15:00 a 12:40:59.
Przeprzaszamy za utrudnienia.
Polityka przerw technicznych oraz rekompensat za awarie techniczne | Problemy z logowaniem 6 lipca |
Zbrodniczy Śląsk? Owszem! Spotkacie tu tak fikcyjnych, jak i zupełnie rzeczywistych przestępców. Chcecie poznać mroczną twarz tamtych rejonów? Sięgnijcie po kryminały ze Śląskiem w tle i poczujcie dreszcz emocji. Wśród wybranych książek znajdziecie zarówno historie ogromnie mroczne, przytłaczające, jak i nieco lżejsze, a nawet humorystyczne.
Morderstwo w familoku
Na początek coś lekkiego. Marta Matyszczak, autorka serii „Kryminał pod psem”, w pierwszym tomie „Tajemnicza śmierć Marianny Biel” zabiera czytelników do Chorzowa. Jej główny bohater, detektyw Szymon Solański, mieszka wraz ze swym kundelkiem Guciem w typowym familoku. W tym właśnie budynku znaleziono zwłoki jego sąsiadki, tytułowej Marianny. Policja uznała jej śmierć za wypadek, ale Szymon ma inne zdanie na ten temat. Rozpoczyna więc śledztwo.
Będzie wesoło, będzie ciekawie, a pies Gucio podbije serce niejednego czytelnika. Marta Matyszczak kocha zwierzęta, Śląsk i kryminały. I to w tej książce widać doskonale.
Mroczne historie ze Śląskiem w tle
Gliwice są miejscem akcji trylogii z Dawidem Wolskim autorstwa Wojciecha Chmielarza, który z tego miasta pochodzi. Chętni mogą ruszyć śladami bohaterów, o ile oczywiście nie boją się zapuszczać w nie zawsze bezpieczne gliwickie zakamarki. Będzie okazja zrobić selfie na Placu Inwalidów, wypić piwo w lokalnym pubie czy spojrzeć na miasto z dachu bloku Osiedla Kopernik. Ponadto w „Wampirze” zajmiemy się śledztwem w sprawie śmierci mężczyzny, który z takiego właśnie dachu spadł, a w „Zombie” ktoś, kto teoretycznie przed laty stał się ofiarą morderstwa, nagle… kontaktuje się ze swoim zabójcą. Odżywają wspomnienia i dawno pogrzebane emocje. Co tak naprawdę stało się przed laty? Dwie świetne książki czekają na równie intrygujące zamknięcie cyklu.
Gdy już poznacie Gliwice, warto wybrać się do Sosnowca z bohaterami kryminału „Korzeniec” Zbigniewa Białasa. W tym celu musimy się cofnąć do 1913 roku, kiedy to na nasypie kolejowym znaleziono bezgłowe zwłoki. Wątek kryminalny wcale nie jest tu tym wiodącym, ale Sosnowiec kryje tak wiele sekretów, że tajemnicza atmosfera będzie towarzyszyć czytelnikom do końca. Warto sięgnąć po wydanie ilustrowane zawierające grafiki z epoki, w jakiej autor osadził fabułę.
Zdarzyło się naprawdę
Joachima Knychałę nazywano Wampirem z Bytomia lub Frankensteinem. Pisze o nim Przemysław Semczuk we wstrząsającej fabularyzowanej książce dokumentalnej „Kryptonim Frankenstein”. Autor przewertował akta, notki milicyjne i prasowe, protokoły przesłuchań, a także wspomnienia Knychały. Dzięki temu powstał równie przerażający, co interesujący portret mordercy, który zabił pięć kobiet, a kilka innych zabić usiłował. W tle Śląsk lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych z linią tramwajową numer sześć, którą niejednokrotnie poruszał się Knychała.
To oczywiście zaledwie mały wycinek historii kryminalnych rozgrywających się na Śląsku. Tamte rejony kryją jeszcze wiele mrocznych historii, które czekają na odkrycie. | Kryminalna mapa Śląska – 5 kryminałów ze Śląskiem w tle |
Zmiana wystroju kuchni nie musi wiązać się z uciążliwym i kosztownym remontem. Są sposoby, by szybko i tanio odmienić wystrój pomieszczenia, które dla wielu jest sercem domu. Podpowiadamy, jak to zrobić! Remont kuchni zwykle kojarzy się nam z dużym przedsięwzięciem, które nie tylko długo trwa, ale i sporo kosztuje. Rzeczywiście wymiana szafek kuchennych, odświeżenie ścian czy zakup nowego sprzętu AGD mogą mocno nadwyrężyć domowy budżet. Okazuje się jednak, że zmiana wystroju kuchni nie musi wiązać się z aż tak poważnym projektem. Czasem niewielkie w skali i wymagające niskich nakładów finansowych pomysły mogą okazać się strzałem w dziesiątkę, który całkiem odmieni styl wnętrza. A o kuchnię warto dbać, bo przecież to ona uchodzi za serce domu.
Nowe życie szafek kuchennych
Zabudowa kuchenna to obok sprzętu AGD najdroższy element wyposażenia tego pomieszczenia. Często jednak kupowane z myślą o długotrwałym użytkowaniu meble tracą estetyczny wygląd lub ich styl wydaje się przestarzały, choć one same są jeszcze w całkiem dobrej formie. W takiej sytuacji dobrym rozwiązaniem może być tchnięcie w nie nowego życia za pomocą nowych frontów, blatów czy uchwytów.
Najprościej będzie przemalować fronty (nadają się do tego zarówno szafki wykonane z drewna, jak i z płyty MDF) specjalną farbą do mebli. To tania i stosunkowo szybka opcja. Więcej kosztować nas będzie wymiana frontów lub blatów na nowe, ale to z kolei pozwoli nam na uzyskanie jeszcze większego efektu metamorfozy, bo będziemy mogli przy okazji unowocześnić kuchnię lub odwrotnie: nadać jej bardziej tradycyjny charakter. Wymiana tak niepozornych elementów jak gałki i uchwyty również może wprowadzić do wnętrza powiew świeżości. To zdecydowanie najprostsza i najszybsza metoda na zmianę wystroju kuchni.
Metamorfoza ścian
Ten sposób, choć nieco bardziej czasochłonny (wymaga zdjęcia wszystkich szafek i półek ze ścian), pozwala na zbudowanie nowego klimatu pomieszczenia. Wybrany przez ciebie kolor farby powinien być przede wszystkim dostosowany do twojego gustu, ale w niewielkiej kuchni zdecydowanie lepiej sprawdzą się jasne odcienie, które optycznie powiększą wnętrze.
Innym sposobem na odmianę kuchennej ściany będzie zakrycie jej dekoracyjną szklaną taflą – to rozwiązanie jest bardzo popularne w przypadku kuchni urządzonych nowocześnie. Wykonana z grubego, hartowanego szkła tafla nie tylko chroni ścianę przed zabrudzeniami, ale także ładnie odbija światło, stanowiąc oryginalną ozdobę. Możesz wybrać szybę mleczną, kolorową albo z jakimś wzorem.
box:offerCarousel
Ścianę pokrytą płytkami także możesz odmienić w kilka godzin i to bez potrzeby pracochłonnego skuwania i układania nowych kafelków! Na rynku dostępne są bowiem farby, którymi możesz przemalować glazurę! Ciekawym rozwiązaniem są również naklejki na płytki, które jeszcze szybciej odmienią ich wygląd.
Nowe oświetlenie
Często nie zdajemy sobie sprawy, jak ważną rolę odgrywa w pomieszczeniu oświetlenie. W kuchni, w której zwykle spędzamy dużo czasu, jest to szczególnie istotne. Zmiana podstawowego oświetlenia (żyrandola lub plafonu) to prosty sposób na odświeżenie wnętrza. Dodanie nowych źródeł oświetlenia punktowego, np. w formie LED-owej taśmy umieszczonej wzdłuż blatu roboczego lub pod wiszącymi szafkami, także sprawi, że kuchnia zyska nowy charakter.
box:offerCarousel
Nowe szaty… okna
Sztuczne źródła światła zapewniają komfort pracy wieczorami i w pochmurne dni, ale to dostęp do naturalnego, słonecznego światła jest naprawdę ważny. Okno kuchenne powinno więc być odpowiednio „ubrane”. Zrezygnuj z ciężkich firan i żaluzji, które zaciemnią pomieszczenie, a zamiast nich wybierz lekkie rolety i story. Dzięki nim łatwo zapanujesz nad ilością światła wpadającego przez okno.
box:offerCarousel
Kuchnia „otwarta”
Niektórym pomysł ten może wydawać bardzo odważny, ale bez wątpienia staje się również coraz popularniejszy, także w Polsce. Na czym polega? Aby optycznie „odciążyć” kuchnię, pozbywamy się większości górnej zabudowy, zastępując ją „otwartymi” półkami. Tak urządzone pomieszczenie nie tylko wymaga od nas dyscypliny w utrzymywaniu porządku, ale pomaga także ograniczyć liczbę potrzebnych sprzętów. Pod najniższą półką można zamontować stalowy lub aluminiowy reling, na którym zawisną najpotrzebniejsze przybory kuchenne, koszyczki na sztućce i doniczki z ziołami.
Zmiana wystroju kuchni nie musi wiązać się z czasochłonnym i kosztownym remontem. Czasem nawet pozornie niewielka zmiana może przynieść zaskakujące efekty. | 5 prostych sposobów na metamorfozę kuchni |
Tradycyjne zestawy meblowe do ogrodu powoli odchodzą do lamusa, coraz popularniejsze stają się bowiem meble modułowe. Dają one znacznie więcej możliwości aranżacyjnych, sprawdzają się zarówno na małych, jak i dużych powierzchniach, pozostawiając pole do popisu kreatywności. Meble modułowe to znakomity wybór nie tylko do salonu, ale także do ogrodu czy na taras. Pozwalają urządzić zewnętrze przestrzenie w optymalny sposób. Kupując tradycyjną kanapę ogrodową, mamy jeden mebel. W wersji modułowej natomiast ta sama kanapa jest podzielona na segmenty. Można je zestawić według uznania – połączyć razem bądź rozstawić tak, żeby każdy służył jako osobne siedzisko. W każdej chwili można dokupić dodatkowe moduły, aby uzupełnić wystrój bądź rozbudować zestaw. W takim systemie sprzedawane są nie tylko sofy, ale także fotele, leżanki, stoły, pufy i wiele innych. Są też moduły uniwersalne, które mogą posłużyć jako stolik kawowy, stołek bądź element kanapy.
Takie meble sprawdzają się we wszystkich typach ogrodów, jednak najbardziej doceniają je posiadacze nietypowych przestrzeni, np. założonych na nieregularnym planie bądź nieproporcjonalnych.
Meble modułowe do dużego ogrodu
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Miloo, Emu, Living Garden, Eva Solo, Sofotel, Primavera Furniture
Wyobraźmy sobie jedną dwu-, a nawet trzyosobową sofę ogrodową na dużym terenie. Będzie wyglądać nieproporcjonalnie do miejsca. Z kolei kilka bądź kilkanaście wolnostojących, ale zgrupowanych blisko siebie elementów da już znacznie lepszy efekt. Tworzenie takiej aranżacji warto zacząć od zaopatrzenia się w komplet mebli modułowych, a następnie uzupełniać go o brakujące obiekty. W naprawdę dużych ogrodach można sobie pozwolić na zestawy rozbudowane. Warte polecenia są szczególnie te z technorattanu. Ten materiał nie zmienia wyglądu pod wpływem warunków atmosferycznych, a jednocześnie do złudzenia przypomina naturalny rattan. Żeby układ nie był zbyt monotonny, do takiego kompletu można dodać co najmniej jeden mebel z innego materiału. Może to być na przykład efektowny leżak, czy zyskujący na popularności podwieszany fotel. Przy dużej liczbie obiektów warto wyznaczyć punkt centralny aranżacji, który wprowadzi wrażenie porządku. Może nim być palenisko, które wieczorami pozwoli wykreować wyjątkowy klimat. Ogrodowy salon można też uzupełnić o kilka poduszek przeznaczonych do użytku zewnętrznego i parasol ogrodowy na wypadek dużego słońca lub deszczu.
Meble modułowe na taras i balkon
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Vidaxl, Polux, Bonami, Seseva, Allibert
Na tarasach i balkonach zazwyczaj mamy znacznie mniej miejsca do dyspozycji niż w ogrodzie. Tutaj również lepiej się sprawdzą meble modułowe, które łatwiej wpasować w przestrzeń. Poszczególne elementy można ustawić wedle potrzeb, a moduły kupować pojedynczo. Dobrym pomysłem jest zakup modułowej sofy narożnej. Podzielona na części zapewni wystarczającą liczbę miejsc siedzących. Na najmniejszych balkonach zamiast tradycyjnego stolika sprawdzi się model składany do zawieszenia na poręczy. To bardzo sprytne rozwiązanie oszczędzające miejsce. Na poręczy można zawiesić np. donice na kwiaty. To świetny sposób, żeby wprowadzić zielone akcenty. Jeśli chcemy coś przechowywać na tarasie, wystarczy kupić skrzynię, która może służyć także jako siedzisko. Takie wielofunkcyjne sprzęty są na małych powierzchniach pożądane. Zwieńczeniem balkonowej aranżacji powinno być oświetlenie. Szczególnie popularne są od kilku sezonów świetlne girlandy, które pomogą wykreować nastrojową atmosferę. | Ogrodowe meble modułowe. Praktyczne i eleganckie |
Coraz więcej zawodów wymaga od nas spędzania czasu na siedząco. Nasze kręgosłupy nie są jednak przystosowane do takiej pozycji, więc prędzej czy później zaczynają się buntować. Podpowiadamy, jakie ćwiczenia wykonywać, by odciążyć lędźwie i kark. Ergonomiczne miejsce pracy
Codzienne siedzenie przez kilka godzin w jednej pozycji – przy biurku, za ladą, za kierownicą – może powodować bóle kręgosłupa, a w rezultacie prowadzić do stanów zwyrodnieniowych. W przypadku wykonywania pracy siedzącej przede wszystkim należy pamiętać, że prawidłową pozycję pleców zagwarantuje nam odpowiednio dobrane krzesło. Powinno mieć regulowaną wysokość, amortyzowane siedzenie zapewniające prawidłowe ułożenie miednicy, a także oparcie dopasowane do naturalnego kształtu kręgosłupa (będzie ono podparciem dla lędźwi) i sięgające nad łopatki. Dobre krzesło to takie, które wyposażone jest dodatkowo w obrotowe siedzisko oraz podłokietniki.
Treningi przy biurku
Nawet najlepiej dobrane krzesło nie uchroni nas przed bólem pleców i karku, jeśli osiem godzin dziennie spędzamy w tej samej pozycji. W ciągu dnia należy kilkakrotnie wstać, przejść się po pomieszczeniu, odetchnąć świeżym powietrzem. Przerwy są szczególnie istotne, jeśli pracujemy przed komputerem – powinno się je robić co 1–1,5 godz. Warto również wykonywać proste ćwiczenia, które rozruszają i rozluźnią napięte kości, stawy i mięśnie (np. z piłeczką antystresową).
Przeciąganie – choć uznawane za nieeleganckie, jest prostym sposobem na rozluźnienie mięśni.
Ręce do góry – zesztywniałe mięśnie można rozciągnąć, wykonując okrężne ruchy ramionami, a także podnosząc je i opuszczając (razem lub naprzemiennie). Dzięki temu krew w organizmie zaczyna szybciej krążyć, co pomaga mięśniom się rozluźnić.
Głowa do góry – zbawienny wpływ na odcinek szyjny kręgosłupa mają delikatne ruchy wykonywane głową, czyli przechylanie jej do przodu, do tyłu oraz na boki.
Trening w domu
Mocniejsze ciało lepiej radzi sobie z uwalnianiem stresu zgromadzonego w mięśniach i stawach, dlatego w przypadku osób prowadzących siedzący tryb życia bardzo ważne jest zachowanie dobrej kondycji. Regularne treningi wzmacniają kości, eliminują ból karku, barków i kręgosłupa, a także zmniejszają ryzyko występowania osteoporozy (często dotykającej osoby pracujące na siedząco). Ćwiczenia siłowe korzystnie wpływają na zdrowie i rozluźniają napięte mięśnie:
Przy wzmacnianiu mięśni pleców oraz ramion pomocne sąhantle. Stając na rozstawionych nogach, trzymamy hantle w dłoniach po obu stronach ciała. Następnie podnosimy je na wyprostowanych rękach na wysokość ramion, a po chwili opuszczamy. Ćwiczenie należy powtarzać w seriach (ich liczba zależy od naszej kondycji) po 10 razy.
Aby wyeliminować napięcie mięśniowe, można wykorzystać piłeczkę tenisową. Wykonując ćwiczenie, stajemy tyłem do ściany, wkładając między plecy a ścianę piłeczkę, którą następnie masujemy kręgosłup. Ćwiczenie to może być bolesne, ale jest bardzo skuteczne.
Dzięki piłce gimnastycznej możemy trenować stabilizację tułowia, co wzmacnia kręgosłup i zmniejsza bóle pleców. Piłkę możemy wykorzystać zamiast krzesła, pracując przy biurku lub jako podnóżek podczas oglądania telewizji (wtedy nogi pozostają uniesione).
Ćwiczenie idealne na kręgosłup lędźwiowy to: unoszenie wyprostowanych nóg w pozycji leżącej, przekładanie jednej wyprostowanej nogi nad drugą w pozycji leżącej z rozłożonymi rękami, wyginanie tułowia do tyłu z rękami ułożonymi w okolicy krzyżowej w pozycji stojącej, z rozstawionymi nogami. Możemy dodatkowo wykorzystać taśmę oporową.
) | Odciążamy lędźwie, czyli ćwiczenia dla osób siedzących |
1 sierpnia zaktualizujemy punkt 38 artykułu 1 w Załączniku nr 1 (Towary zakazane i dopuszczone warunkowo) do Regulaminu Allegro. 1 sierpnia zaktualizujemy punkt 38 artykułu 1 w Załączniku nr 1 (Towary zakazane i dopuszczone warunkowo) do Regulaminu Allegro.
Tą aktualizacją doprecyzujemy zapis o zakazie sprzedaży kodów, które umożliwiają przeglądanie treści multimedialnych w postaci tzw. video on demand.
Zmianę przedstawiamy w pliku PDF. Fragmenty, które dodamy oznaczyliśmy w nim na zielono, a te które usuniemy - na czerwono. | 1 sierpnia: Aktualizacja Załącznika nr 1 do Regulaminu Allegro |
Szlifierka kątowa jest ze swojej natury urządzeniem uniwersalnym. Na wyższy stopień uniwersalności wprowadzić może ją dodatkowa funkcjonalność, pozwalająca na regulację prędkości obrotowej urządzenia. Jest to zdolność szczególnie przydatna przy cięciu lub szlifowania materiałów innych niż stal. Niezbędna jest na przykład, gdy występuje konieczność obróbki stali nierdzewnej oraz różnych materiałów, które źle reagują na zbyt wysoką temperaturę. Temperatura obróbki zależy właśnie od prędkości obrotowej ściernicy – im większa prędkość, tym wyższa temperatura jest generowana. Krótka charakterystyka
Metabo WEV10-125Quick jest chyba jedną z mniejszych maszyn z możliwością regulacji prędkości obrotowej. Dzięki temu, że nie posiada ona zbyt dużej mocy, jest maszyną stosunkowo lekką, a więc wygodną w pracy, a przy okazji dosyć tanią, jak na maszyny ze zmienną prędkością obrotową.
Funkcje
WEV10-125Quick to szlifierka przeznaczona do współpracy ze ściernicami o średnicy 125mm. To, że w symbolu szlifierki znalazło się hasło Quick, oznacza, że Metabo zafundowało użytkownikowi udogodnienie w postaci bezkluczykowej wymiany tarczy. Metabo nie poprzestało jedynie na zastosowaniu radełkowanej nakrętki tarczy, która to jest możliwa do odkręcenia bez użycia klucza.
Każdy, kto próbował takich rozwiązań wie, że prędzej, czy później może dojść do takiego dokręcenia tarczy, że nawet radełkowana powierzchnia okaże się zbyt śliska, by ją odpowiednio uchwycić w celu poluzowania nakrętki. Co w tej materii zaoferowało Metabo? Specjalny system o nazwie M-Quick. To połączenie radełkowanej nakrętki, której faktura ma usprawnić uchwycenie nakrętki szczególnie w czasie nie odkręcania, lecz dokręcania tarczy. Nakrętka w szlifierkach Metabo z funkcją Quick odkręca się przecież samoistnie. Następuje to poprzez wciśnięcie przycisku blokady tarczy po wyłączeniu urządzenia, kiedy to tarcza szlifierska rozpędem jeszcze się kręci. Uwaga – należy to praktykować tylko w szlifierkach Metabo z funkcją Quick, które oprócz nakrętki M-Quick, charakteryzują się czerwonym przyciskiem blokady tarczy.
Szlifierka uruchamiana jest za pomocą wygodnego w użyciu włącznika. Skoro już mowa o uruchamianiu, należy wspomnieć o środkach bezpieczeństwa, jakie zostały zastosowane w przypadku tej maszyny. Chodzi przede wszystkim o zabezpieczenie przed ponownym uruchomieniem maszyny w przypadku, gdy na przykład, nastąpiła przerwa w zasilaniu urządzenia, a maszyna pozostała podłączona do sieci z załączonym włącznikiem. Przywrócenie zasilania elektrycznego w tak pozostawionym urządzeniu bez omawianej funkcji skutkowałoby niezamierzonym startem maszyny i z dużym prawdopodobieństwem byłoby to powodem niebezpiecznego zdarzenia przy pracy.
W szlifierce przewidziano dwie pozycje montażu rękojeści bocznej.
Maszyna jest wyposażona w ręcznie zwalniany mechanizm ryglujący osłonę tarczy ściernej, który umożliwia beznarzędziowe ustawiania tej osłony w różnych pozycjach.
Funkcją wyróżniającą szlifierkę Metabo WEV10-125Quick jest możliwość regulacji prędkości obrotowej. Zmiana ta jest realizowana za pomocą pokrętła nastawczego sprzężonego z układem elektronicznym sterującym maszyną.
Zadaniem elektroniki nie jest jedynie zmiana prędkości obrotowej urządzenia – realizuje o wiele więcej funkcji . Dzięki temu układowi szlifierka ma opcję tak zwanego ograniczenia prądu rozruchowego, która objawia się w powolnym rozruchu maszyny. Dzięki temu maszyna przy starcie nie szarpie, a ściernica rozpędza się łagodnie. Elektronika zabezpiecza maszynę przed przeciążeniem, uniemożliwiając pracę w chwilach granicznego przegrzania, które mogłoby uszkodzić szlifierkę. Elektroniczny układ sterujący stabilizuje również prędkość obrotową maszyny pod obciążeniem. Oznacza to, że mimo przykładanego obciążenia szlifierka nie zwalnia, co zapewnia równomierne i stałe warunki obróbki materiału.
Obudowa przekładni, tak jak w każdej małej szlifierce Metabo, jest przestawialna i można ją skręcić z korpusem w różnych ustawieniach co 90 stopni, dostosowując wzajemną pozycję wrzeciona i korpusu tak, aby praca była jeszcze bardziej wygodna.
Użyte materiały
Obudowa szlifierki wykonana jest z dobrego jakościowo tworzywa sztucznego. Obudowa przekładni szlifierki jest ciśnieniowo odlewanym stopem metali lekkich z dużą zawartością aluminium. Ta technologia formowania materiału pozwala uzyskać dużą dowolność kształtów, dzięki czemu maszyna wygląda stylistycznie dobrze, a zarazem jest wykonana z optymalnego materiału, który właściwie odprowadza ciepło, zwiększając żywotność przekładni. Do tego stalowa osłona ściernicy sprawia, że całościowo urządzenie wykonane z jest z odpowiednich materiałów wiążących w sobie zalety wytrzymałości i możliwie niskiej wagi. Rękojeść boczna, która stanowi element szlifierki kątowej, jest rękojeścią antywibracyjną. Oprócz tego, że tłumi drgania powstałe w czasie wytężonej pracy, poprawiając komfort operatora, jest pokryta antypoślizgowym materiałem gumowym.
Parametry
Metabo WEV10-125Quick jest szlifierką obsługującą najpopularniejszy rozmiar ściernic szlifierskich o średnicy 125mm. Moc znamionowa maszyny to 1000W, a prędkość obrotowa może być nastawiana w zakresie od 2800 do 10500obr/min. Waga szlifierki (bez kabla) podana przez producenta to 2,1 kg. Przy ważeniu kompletnej maszyny otrzymaliśmy wynik ok. 2,4 kg.
Rozwiązania techniczne
Funkcja szybkiego, bezkluczykowego odkręcania tarczy szlifierskiej M-Quick ma swoje podłoże w specjalnym rozwiązaniu techniczny mechanizmu blokowania obrotu tarczy szlifierskiej. W każdej szlifierce kątowej blokada tarczy realizowana jest poprzez wciśnięcie przycisku znajdującego się na obudowie przekładni kątowej. W efekcie wciśnięcia tego przycisku, przesuwamy bolec ryglujący, który trafia w jeden z otworów na kole zębatym przekładni, blokując jego obrót. W tradycyjnych szlifierkach kątowych próba takiego zblokowania obrotu w momencie pracy szlifierki skończy się najpewniej uszkodzeniem przekładni, bolca ryglującego lub obu tych elementów. Metabo zastosowało odpowiednią geometrię elementów ryglujących (otworów w kole zębatym oraz bolca ryglującego), taką, która skutecznie blokuje obrót tarczy w chwili jej dokręcania, a w momencie wciśnięcia przycisku, gdy tarcza się jeszcze obraca, powoduje cykliczne zmniejszanie prędkości i jednoczesne luzowanie się nakrętki mocującej tarczę szlifierską, któremu to zabiegowi towarzyszy charakterystyczny terkot.
Zastosowany w szlifierce silnik Metabo Marathon ma odpowiedni stosunek rozmiaru wirnika do stojanu tak, aby być możliwie małym gabarytowo przy dużym współczynniku mocy. Silnik ten charakteryzuje się wysoką odpornością na pył w związku z tym, że jego uzwojenia są wielokrotnie pokryte lakierem i wyposażone w specjalny ochronny koszyczek.
Elektronika, której zadaniem jest zmiana prędkości, to elektronika typu VC, czyli Vario-constamatic. Utrzymuje ponadto stałe obroty pod obciążeniem oraz jest elektronicznym zabezpieczeniem przed przeciążeniem maszyny. Zapewnia też funkcję zabezpieczenia urządzenia przed niepożądanym ponownym uruchomieniem oraz realizuje funkcje łagodnego rozruchu.
Szlifierka WEV10-125Quick wyposażona została w sprzęgło mechaniczne, którego zadaniem jest zabezpieczenie urządzenia przed przeciążeniem powstałym z powodu nagłego wzrostu obciążenia, na przykład w wyniku zblokowania tarczy. Zabezpiecza ono również użytkownika przed skutkami takiego zakleszczenia/sklinowania, które to może być powodem odbicia lub rozerwania tarczy szlifierskiej.
Wyposażenie
Metabo WEV10-125Quick wyposażona jest, jak każda szlifierka, w osłonę tarczy, rękojeść wibracyjną, podkładkę podporową tarczy szlifierskiej oraz nakrętkę do montażu ściernicy. Rękojeść nie jest zwyczajną rękojeścią, bo jest antywibracyjna. Nakrętka nie jest zwyczajną nakrętką, bo jest radełkowaną nakrętką systemu M-Quick. W zestawie zapakowanym standardowo w kartonie brakuje klucza trzpieniowego do montowana/demontowania tarczy szlifierskiej, ponieważ klucz ten jest niepotrzebny.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Podsumowanie
Metabo WEV10-125Quick jest małą szlifierką kątową o średniej mocy, lecz bogatym wyposażeniu. Można śmiało zakwalifikować ją do grupy najlepiej wyposażonych szlifierek kątowych tej mocy i trudno będzie znaleźć drugą taką o zbliżonym wyposażeniu i funkcjach. Można się nawet pokusić o stwierdzenie: szlifierka klasy premium. | Metabo WEV10-125Quick – mała szlifierka klasy premium |
Dwie blondynki, dwie babki, które piszą kryminały. Nie wiem, jak robi to Katarzyna Bonda, bo jej książki nadal leżą i czekają na półce, ale Gaja Grzegorzewska robi to znakomicie. Jak to się zaczęło?
Pierwsza jej książka, po którą sięgnąłem, to była „Noc z czwartku na niedzielę”. Było dobrze, ale ze zgrzytami i było o Krakowie, moim mieście. Potem był „Grób”, który przyjechał do mnie aż z Niemiec i to była książka, która mnie przytelepała, jeden z najmocniejszych kryminałów, jaki czytałem, a do tego prawie codziennie przechodzę koło cmentarza, który odgrywa w nim sporą rolę. I tyle, nie było skąd zdobyć innych książek Pani Gai, znajomi nie mieli, ceny z kosmosu, o wznowieniach nic nie słychać, aż wreszcie pojawił się on, „Betonowy pałac”.
Kim jest Profesor?
We wcześniejszych kryminałach Gai Grzegorzewskiej głównym bohaterem była detektyw Julia Dobrowolska, filigranowa blondynka, która potrafi grać naprawdę ostro i nigdy nie odpuszcza. W jednej z tych, które czytałem, pojawił się jej stary znajomy, dresiarski koleś o ksywce Profesor. Kiedyś, lata temu tę dwójkę sporo łączyło, ale ta sytuacja dawno już za nimi, a cała sprawa jest zbyt skomplikowana i ważna dla książki, aby ją tutaj wyjaśniać. To właśnie Profesor gra pierwsze skrzypce w „Betonowym pałacu”, wrócił z wyprawy na Wyspy Dziewicze i okazało się, że jego osiedlowy Kraków bardzo się zmienił i nie jest to zmiana na lepsze. Nowy boss półświatka zmusza go do wykonania zadania, od wyniku którego będzie zależało życie jego, Julii i jak się później okaże jeszcze kilku osób.
Kryminał, ale czy ciekawy?
Proza Grzegorzewskiej już we wcześniejszych książkach była bezkompromisowa i ostra, ale w „Betonowym pałacu” jest jeszcze mocniejsza. Autorka wprowadza galerię naprawdę obrzydliwych i nieprzyjemnych typów i najgorsze w tym jest to, że są oni wiarygodni. Zarówno niezrównoważony Pan Dobra Nutka, jak i elegancki Opiekun z osiedla budzą nieprzyjemny dreszcz u czytelnika, bo wydają się prawdziwi, autorce udało się ich tak napisać, jakby portretowała ludzi, których zna. No dobra, mamy ciekawe tło i interesujących bohaterów, ale co z zagadką? Jest wciągająca, zaskakująca i zwodzi czytelnika, a czegóż chcieć więcej od kryminału. Wszystko jest tak jak trzeba, bo przecież jeśli domyślimy się za wcześnie, kto pociąga za sznurki, to nie będzie przyjemności z czytania. Tutaj jest do końca.
Dziecko, ale dlaczego?
Teraz pora na jeden zgrzyt, niestety zdążają się nawet najlepszym. Nie przekonuje, czy wręcz irytuje mnie jedna postać. To pewna dziewczynka, która w pewnym momencie trafia pod skrzydła Profesora, nie przekonuje mnie jej pojawienie, nie przekonuje mnie rola, jaką odgrywa w książce, nie kupuję tego, skąd się wzięła. Rozumiem, że autorka chciała wykorzystać jej wątek, ale z całą pewnością mogła zrobić to lepiej, jest naprawdę świetną pisarką.
Mistrzyni czy nie?
Skandynawskich mistrzów kryminału mamy na pęczki, co jakiś czas pojawia się też jakaś mistrzyni zza wschodniej granicy, może jakiś król z Ameryki. Nieprzypadkowo wspomniałem na początku o Katarzynie Bondzie, często Grzegorzewska i ona są nazywane królowymi polskiego kryminału. Ja nie ośmielam się ich porównywać, nie próbuję ferować jakiś wyroków w tej sprawie, ale serdecznie zapraszam do Krakowa i „Betonowego pałacu”. Oczywiście tylko w książce, bo w rzeczywistości nigdy nie chcielibyście tam trafić.
Książka dostępna jest także jako e-book w formatach EPUB i MOBI w cenie ok. 29 zł.
Źródło okładki: www.wydawnictwoliterackie.pl | „Betonowy pałac” Gaja Grzegorzewska – recenzja |
Niepozbawioną zalet alternatywą dla kolacji walentynkowej w restauracji jest ta przygotowana w domu. We własnym mieszkaniu łatwiej uzyskać intymny nastrój, nie musimy martwić się obecnością i zachowaniem gości lokalu. Aby nadać posiłkowi uroczysty charakter, warto postarać się o tematyczną dekorację stołu. Zastawa stołowa na kolację walentynkową
W dniu Świętego Walentego najistotniejsze jest to, aby miło spędzić czas z ukochaną osobą. Pomoże nam w tym romantyczna aranżacja otoczenia, a więc także stołu, przy którym będziemy spożywać kolację. Układając plan tego, co przygotujemy do jedzenia, warto zadbać o to, w jakich naczyniach zostaną podane potrawy. Zdecydujmy się na prostą i klasyczną zastawę z białej porcelany – przygotujmy małe talerzyki deserowe i duże płytkie talerze na danie główne oraz głębokie talerze na zupę, jeśli przewidujemy podanie dwóch dań. Zupę najlepiej podać w porcelanowej wazie, przy której obowiązkowo powinna znaleźć się łyżka wazowa (chochla).
Potrzebny będzie też komplet sztućców (zestaw 24 elementów to wydatek od 20 do 600 złotych, w zależności od marki) – wybierzmy noże stołowe, widelce uniwersalne, łyżki stołowe ze stali nierdzewnej. Jeżeli planujemy serwować sałatki, niezbędny będzie widelec sałatkowy i szczypce serwisowe do nakładania warzyw. Łyżeczki deserowe sprawdzą się w trakcie degustacji domowych wypieków w kształcie serc, ułożonych na paterze. Na walentynkowym stole nie może zabraknąć kieliszków do wina i szampana, którym wzniesiemy uroczysty toast.
Tekstylia na walentynkowy stół
Pięknym tłem dla białej, porcelanowej zastawy stołowej będzie czerwony obrus. Ewentualnie można zdecydować się na jego śnieżnobiały wariant, na którym położymy bieżnik w odcieniu czerwieni. Ułóżmy go w poprzek stołu tak, aby nakrycia znalazły się naprzeciwko siebie. Na walentynkowym stole nie może zabraknąć serwetek. Warto na tę wyjątkową okoliczność kupić takie z motywem serca. Najlepiej wybrać te wykonane z lnu lub bawełny (koszt od 8 do 26 złotych) w miejsce papierowych, które stosujemy na co dzień.
Dodatki na stół w walentynki
Świece zapachowe
Na stole, przy którym będziemy spożywać kolację walentynkową, nie może zabraknąć świec. Możemy wybrać proste w formie świece w kolorze kości słoniowej i ustawić je w lampionach lub świecznikach lub zdecydować się na niewielkie świece w kształcie serc (koszt jednej sztuki to złotówka), które można ułożyć z pozoru niedbale na obrusie. Na rynku dostępne są świece bezzapachowe i zapachowe – wybór wydaje się oczywisty, dopełnieniem świątecznej atmosfery powinien być na przykład zapach róż.
Płatki róż
Oprócz świec, jako dekorację stołu walentynkowego, możemy wykorzystać płatki kwiatów. Zimą trudniej o świeże rośliny, ale możemy posiłkować się sztucznymi płatkami w wielu kolorach do wyboru (opakowanie 100 sztuk kupimy już od 2 złotych). Jeśli zdecydowaliśmy się na czerwony obrus, wybierzmy białe płatki róż, jeśli okrycie jest białe, dla kontrastu kupmy czerwone kwiaty. Płatkami pokryjmy wolną przestrzeń pomiędzy poszczególnymi elementami zastawy stołowej.
Miłosny napis
Kropką nad „i” stylizacji stołu walentynkowego będzie napis, który ułożymy z drewnianych liter (koszt jednej sztuki to od 9 do 80 złotych). Oprócz drewna, trójwymiarowe litery są produkowane ze styroduru i plexi. Mogą mieć różną wysokość i grubość – wybór czcionki zależy od naszych preferencji. Treść napisu może być krótka i prosta (na przykład: LOVE) lub bardziej skomplikowana (treść wyznania miłosnego lub imię ukochanej osoby).
Wystarczy odrobina kreatywności, aby pięknie udekorować stół na kolację walentynkową. Prosta, klasyczna zastawa stołowa w zestawieniu z czerwonymi akcesoriami stworzy atrakcyjną oprawę tego wieczoru. | Jak udekorować stół na kolację walentynkową? |
Wiosną rozpoczyna się sezon rowerowy, który zachęca do większej aktywności fizycznej. Wycieczki rowerowe to ciekawe połączenie spędzenia czasu z najbliższymi i wzmocnienia kondycji. O czym warto pamiętać podczas takiej formy rekreacji? W weekend zostaw samochód i wyciągnij z garażu lub piwnicy zakurzony rower. Przygotuj go na wiosnę i wyrusz na wycieczkę całą rodziną. Dzięki takiej formie spędzenia wolnego czasu możesz poznać najbliższe okolice. Zanim przygotujesz trasę, należy zatroszczyć się o odpowiedni sprzęt.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Podczas jazdy na rowerze w terenie zabudowanym i za miastem należy pamiętać o kasku. Przy jego wyborze warto zwrócić uwagę na odpowiednią wentylację, komfort użytkowania i wytrzymałą konstrukcję, która uchroni głowę przed uderzeniem. Dobrze, jeżeli kask ma odblaskowe elementy – jest się wówczas lepiej widocznym na drodze. Dzieci, które nie są przekonane do tego typu ochrony, można przekonać ciekawym wzornictwem lub kształtem. Bez względu na marudzenie, dziecięcy kask powinien być obowiązkową częścią wyposażenia każdego małego rowerzysty. Kaski rowerowe to wydatek od około 20 do 900 zł.
Chcąc być lepiej widocznym na drodze, warto wyposażyć się w światełka i odblaski. Szczególnie jeżeli wycieczka rowerowa ma potrwać do późnych godzin popołudniowych. Światełka rowerowe możemy kupić już od 10 zł. Warto zwrócić uwagę na ich jakość. Powinny mieć wytrzymały korpus, który uchroni sprzęt przed zniszczeniem podczas upadku roweru. Odblaski możemy mieć już za złotówkę.
Strój prawdziwego rowerzysty
Przed wiosenną wycieczką rowerową należy zatroszczyć się także o wygodny strój. Kompletując odzież, zwróćmy uwagę, czy jest ona wygodna. Nie powinna opinać i sprawiać dyskomfort. Wybierajmy materiały oddychające i odprowadzające pot na zewnątrz materiału. W zmienną wiosenną aurę sprawdzą się materiały z warstwą windstopper, które ochronią przed wiatrem.
Koszt koszulek rowerowych to wydatek od około 25 zł. Specjalne spodenki możemy kupić już za 40 zł.
Torby na bagażnik rowerowy
Na dłuższe wycieczki rowerowe warto zabrać ze sobą prowiant i dużą ilość wody. Jeżeli wolimy inne rozwiązanie niż plecak rowerowy, możemy wyposażyć się w specjalne torby na bagażnik. Dostępne są w różnych kolorach i rozmiarach. Posiadają również elementy odblaskowe. Koszt to od 30 do 280 zł. Te ostatnie mogą mieć łączną pojemność 46 l.
Chcąc mieć pod ręką picie, warto wyposażyć rower w uchwyt na bidon lub butelkę. To koszt około 8 zł.
Wybierając się na wycieczkę rowerową, pamiętaj o:
Odpowiednim stroju.
Elementach odblaskowych.
Kasku.
Działającym oświetleniu.
Torbie do przechowywania prowiantu.
Zawsze warto mieć ze sobą pompkę – tak na wszelki wypadek.
Jeżeli na wycieczkę chcemy zabrać dziecko, które jeszcze nie potrafi jeździć na własnym rowerze, możemy pomyśleć o zakupie fotelika lub przyczepki. Planując wyjazd rowerowy z dziećmi, zaczynajmy od mniejszych dystansów i róbmy postoje. Całodniowa wyprawa w foteliku może zniechęcić malucha do dalszych podróży. | Wiosenne wycieczki rowerowe dla całej rodziny – o czym warto pamiętać? |
Droga do pracy, jazda z dziećmi do szkoły i na zajęcia dodatkowe, przewożenie zakupów, weekendowe eskapady, wakacje… Wielu z nas spędza w samochodzie nawet kilka godzin dziennie, dlatego warto nieco zainwestować, by jeżdżenie było dla nas maksymalnie komfortowe i przyjemne. O tym musisz pamiętać
Podstawa to oczywiście regularne serwisowanie i bieżące naprawy wszelkich usterek. Uszkodzony amortyzator, zużyte sprzęgło czy starte hamulce nie tylko zagrażają bezpieczeństwu naszemu i innych użytkowników dróg, ale także uprzykrzają codzienną eksploatację, dodatkowo powodując stres, że za którymś razem nie dojedziemy do celu. Jest i aspekt finansowy – zwlekanie z wizytą do ostatniej chwili przynosi nierzadko skutek w postaci bardziej poważnych usterek i w związku z tym podwyższonych rachunków za naprawę.
Akcesoria do smartfona
Nie tylko kobietom poprawiają humor zakupy, szczególnie te praktyczne. Smartfony opanowały zarówno przedsiębiorstwa, jak i gospodarstwa domowe. Oprócz licznych zalet mają jednak wadę – szybko wyczerpujące się baterie. Aby móc naładować urządzenie, bez którego już mało kto wyobraża sobie codziennie życie, wystarczy kupić specjalny kabel pasujący do samochodowego gniazdka 12 V, względnie USB, jeśli mamy takowe w użytkowanym pojeździe.
Ponieważ smartfon służy nierzadko jako nawigacja, wykrywacz fotoradarów, a także źródło informacji o ruchu ulicznym, niemal konieczna w takiej sytuacji staje się inwestycja w uchwyt mocujący urządzenie na desce rozdzielczej. Bo jak wiadomo, telefonu – z punktu widzenia prawa i bezpieczeństwa – nie możemy trzymać w dłoni, a umiejscowienie go luzem może szybko zakończyć żywot dość czułego ekranu.
Bezpieczny dialog
Rozmawianie przez telefon w samochodzie nie stanowi najlepszego pomysłu. Jednak bywają sytuacje, gdy ryzyko doprowadzenia do niebezpiecznej sytuacji przez rozmowę jest niewielkie, np. gdy stoimy w korku lub podróżujemy autostradą. Poza tym czasem po prostu musimy odebrać telefon. Wtedy warto mieć zestaw głośnomówiący. Nie tylko w spokoju przeprowadzimy rozmowę, ale także nie grozi nam mandat.
Akcesoria do zasilania
Samochodem podróżuje często więcej niż jedna osoba, poza tym wiele urządzeń wymaga korzystania z gniazdka 12 V, które jeszcze kilkanaście lat temu służyło głównie jako zapalniczka, a teraz stanowi źródło zasilania. Warto zatem zaopatrzyć się w specjalny „dwójnik” lub nawet „trójnik”, pozwalający na korzystanie z samochodowej energii kilku urządzeniom równocześnie. Najlepiej, aby posiadał on wejście do USB, dzięki czemu naładujemy także swój ulubiony odtwarzacz MP3.
Akcesoria do słuchania muzyki
Zresztą idealne dźwięki wydobywające się z odtwarzacza MP3, to ważny element dla niejednego kierowcy i pasażerów, także tych z tylnych siedzeń. Skala inwestycji – w głośniki, odtwarzacz czy innego rodzaju technicznego udogodnienia – jest właściwie nieograniczona. Warto jednak pamiętać, że wszelkiego rodzaju przeróbki dokonywane w nowym samochodzie, poza autoryzowaną stacją obsługi, mogą zakończyć się utratą gwarancji importera pojazdu na określone podzespoły.
Odprężające masaże
Komfort podróżowania z pewnością zwiększą masaże. Nie trzeba zamawiać usług specjalistów lub kupować aut z wyższych segmentów. Wystarczy niewielka inwestycja w specjalne maty masujące, nakładane na siedzenie. Najprostsze urządzenia tego typu kosztują około 100 złotych, a dzięki masażom różnych części ciała, pozwalają odprężyć się zmęczonemu kierowcy. Mają one nierzadko również zastosowanie w domu lub pracy, są przeznaczone dla osób spędzających dużo czasu w pozycji siedzącej.
Coś dla pasażera
Wspomniani wcześniej pasażerowie tylnych siedzeń, szczególnie ci najmłodsi, nie będą narzekać z powodu zamontowania na przednich zagłówkach ekraników pozwalających obejrzeć podczas nudnej podróży jakiś film.
Filtry
Alergicy z kolei powinni zwrócić uwagę, by przy wymianie filtra przeciwpyłkowego nabyć filtr węglowy, a nie zwykły. Dzięki temu podróż powinna być bardziej przyjemna. | Elementy wyposażenia samochodu podwyższające komfort jazdy |
Choć już nie ma elementu zaskoczenia, że Jeanne K. Rowling, czyli autorka Harry’ego Pottera pod pseudonimem pisze kryminały, to druga z serii książek z przygodami prywatnego detektywa Cormorana Strike’a wzbudza równie wiele zainteresowania jak pierwsza, czyli „Wołanie kukułki”. W zalewie wielu kryminałów, mody na mroczne i chłodne klimaty skandynawskie, wśród tak wielu autorów rodzimych, którzy zawojowali rzesze czytelników na pewno nazwisko i renoma pisarza może pomóc w reklamie, ale na szczęście w przypadku Rowling, lub też jak woli się podpisywać pod kryminałami, w przypadku Roberta Galbraitha, nie mamy do czynienia z produktem drugiej kategorii.
W duchu Sherlocka i Poirot, choć jak najbardziej współcześnie
To kryminał w bardzo klasycznym stylu – na próżno szukać tu fajerwerków, strzelanin, pogoni, nagłych zwrotów akcji. Jest zbrodnia, miejsce jej dokonania do obejrzenia, jest zagadka do rozwiązania, szereg postaci, które trzeba przepytać, odgadnąć, kto mówi prawdę, a kto coś ukrywa, no i na końcu trzeba wskazać winnego. Proste? Ano okazuje się, że to wcale nie jest takie łatwe, bo żeby utrzymać cały czas zainteresowanie czytelnika, musisz naprawdę zadbać o wszystkie składniki takiej potrawy, czyli m.in. ciekawego bohatera, interesujące tło sprawy, a także o to, by rozwiązanie zagadki do końca pozostało na wyciągnięcie ręki, ale nie do uchwycenia.
W każdym z tych elementów „Jedwabnik” sprawdza się naprawdę dobrze. Cormoran Strike, prywatny detektyw, który po poprzednim śledztwie i sporym sukcesie trochę odżył finansowo, może pozwolić sobie na sprawę, która go trochę zaskoczyła. Choć nie liczył na wielkie honorarium, wszystko wydawało się przecież proste – żona prosi, aby odnaleźć jej męża, pisarza, od czasu do czasu znikającego w poszukiwaniu świętego spokoju. Tym razem jego nieobecność zbiegła się z narastającym zainteresowaniem jego najnowszą powieścią, dla której poszukiwał wydawcy. To zainteresowanie wcale jednak nie wynika z tego, że książka jest tak dobra. O nie, wręcz przeciwnie. Jest zła, dość obrzydliwa, a w dodatku autor nadał różnym postaciom w niej występującym cechy i rysy swoich dalszych i bliższych znajomych ze światka literackiego.
Trwają więc nie tylko poszukiwania samego autora, ale i wszystkich rękopisów powieści, która miała być jego dziełem życia, a wszyscy widzą w niej majaczenie grafomana, mieszankę fantastyki i pornografii oraz zagrożenie dla swojego dobrego imienia. Gdy odnajduje się ciało pisarza, osób, które miały motyw, by go usunąć z powierzchni ziemi okazuje się całkiem sporo.
Piękna i bestia?
Detektywa Strike’a trudno nie polubić. Weteran zmagający się ze słabością własnego ciała, cyniczny i raczej stroniący od bliższych relacji z ludźmi w życiu prywatnym potrafi nas zachwycić nie tylko swoją inteligencją i intuicją, ale okazuje się, że pod tą chłodną powłoką ma naprawdę w sobie olbrzymie ilości wrażliwości i dobroci. Jest niczym wielki niedźwiedź – wydaje się szorstki i nieprzystępny, a przy bliższym poznaniu tylko zyskuje. Pisząc o bohaterach powieści, trudno nie wymienić obok Cormorana jego uroczej asystentki Robin, która nie tylko prowadzi mu całą dokumentację spraw, ale ma ambicję, by na poważnie zająć się ich prowadzeniem. Ich wzajemne relacje, to jak dobrze się rozumieją nadają książkom Rowling vel Galbraitha bardzo fajnego klimatu i odrobiny humoru. Cały czas zastanawiamy się, czy zaiskrzy między nimi również w życiu prywatnym i kombinujemy, kto też mógłby zagrać te postacie w ekranizacji powieści (stawiam, że długo czekać nie będziemy).
Może komuś wydawać się będzie odrobinę nudne to chodzenie od jednej postaci do drugiej, ciągłe przepytywanie, wysłuchiwanie opinii, plotek, przypuszczeń, ale to przecież stanowi dodatkowy smaczek i okazję do odmalowywania całej galerii ciekawych postaci. W „Jaskółce” mieliśmy świat mody, jupiterów i mediów, a tu znów wkraczamy w środowisko wydawców, pisarzy, celebrytów. Mamy więc i ambicje, bufonadę, zazdrość, pragnienie sławy i poszukiwanie czegoś „genialnego i odkrywczego” – jak zdążyliśmy się zorientować po innej powieści Rowling pt. „Wybór” jej pióro bywa ostre i bardzo celne.
Jeżeli używacie czytników lub podobnych urządzeń do czytania książek, bo papierowe już wam się nie mieszczą na półkach, tym razem możecie się zdziwić – cena wersji elektronicznej jest bardzo zbliżona do tej tradycyjnej tj. około 27 złotych. E-book „Jedwabnik” dostępny jest w formatach EPUB i MOBI.
Zobacz również inne książki Roberta Galbraitha.
Źródło okładki: www.publicat.pl | „Jedwabnik” Robert Galbraith – recenzja |
Do Wojciecha Manna pasuje bardzo duża ilość określeń – dziennikarz, radiowiec, znawca muzyki, ale na pewno nie celebryta. Czego więc można spodziewać się po autobiografii autora, czyli po książce „RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą?”? Na pewno nie taniej sensacji czy prywatnych wynurzeń. To pełna pasji i humoru historia o narodzinach polskiego rocka, a także tego przemyconego na startych winylach zza granicy. Rockman po polsku
Książka rozpoczyna się od wyjaśnień odnośnie tytułu książki, bo przecież trzeba wytłumaczyć, czemu autor nie został saksofonistą. Na taką decyzję wpłynął splot rożnych, nietypowych wydarzeń, nazwisk, ciekawych, a także i zabawnych historii. Są one podane w lekki i niewymuszony sposób. Barwne wspomnienia znanego dziennikarza muzycznego i legendy polskiego radia, ale także prawdziwego konesera muzyki. To opowieść o muzyce, a także i muzykach z PRL-em w tle i smakiem pierwszych winylowych płyt. Książka Manna nie jest żadną spowiedzią. Jedynym, „sensacyjnym” sekretem zawartym w książce jest fakt, że autor odnawiał stare, winylowe płyty, by sprzedawać je jak nowe, ale czego nie robiło się dla muzyki?
Polska scena muzyczna
To historia dla tych, którzy interesują się polską rockową sceną muzyczną. Z Mannem wejdziemy od kulis do tamtejszego muzycznego świata, dowiemy się nieco o koncertach, festiwalach i zagranicznych gwiazdach oraz o tym, jak dostać się na koncert Stonesów. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że Mann swego czasu był także tłumaczem gwiazd światowego jazzu.
W tamtych czasach modnie było słuchać Radia Luxemburg. Nieraz koncerty były organizowane z totalnym brakiem profesjonalnego sprzętu, a mimo wszystko muzyka rozwijała się i tętniła życiem na prywatkach, koncertach i winylach.
Muzyka w życiu Wojciecha Manna jest niczym oddychanie. Chyba na tym samym miejscu należy postawić także poczucie humoru radiowca. „RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą”, wydana w 2010 roku, momentami jest nieco zagmatwana i chaotyczna, lecz nie przeszkadza to w ogólnym odbiorze. Autobiografia nosi także znamiona gawędy, a z książki wydobywa się żywy język świata rodem z radioodbiornika.
Dla Manna muzyka wiąże się ze wszystkim, także z kolekcjonowaniem płyt, prezentowaniem muzyki w mediach, a także czytaniem oraz pisaniem o muzyce. Muzyka dla autora jest wszędzie, więc także musi być i w tej opowieści. Autor wypowiada się o muzyce, nie o samym sobie. Jest skromny i nastawiony bardziej na przybliżenie swojej pasji niż swojej osoby. Mimo czasów, głębokiego PRL-u, momentami ma się ochotę do tego miejsca wrócić. Sklepy, muzyczne półki świeciły pustakami, ale w głowach pozostawała ogromna kreatywność. Nie było problemu, aby podłączyć kable do gniazdka za pomocą zapałek czy zaprosić zespół The Animals na prywatkę.
Muzycy, rockmani i jazzmani, trzeźwi i nietrzeźwi, wielcy i mniej wielcy razem z życiem Manna tworzą wyjątkowo barwną opowieść. Aż czasem ciężko uwierzyć, patrząc np. na „Szansę na sukces”, że to historia tego samego człowieka, chociaż humor pozostał ten sam.
Dystans do własnej osoby, ogromna dawka humoru, scena muzyczna za czasów PRL – po tą książkę nie warto, lecz trzeba sięgnąć, bo taka okazja nie zdarza się dwa razy. Podczas czytania można wyobrazić sobie klimat tamtych czasów. Całość uzupełniają wspaniałe fotografie z życia Wojciecha Manna. Prawdziwa książkowa perełka.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą” Wojciech Mann – recenzja |
Lotki to jedna z najpopularniejszych gier, która kojarzy się głównie z brytyjskimi pubami. Podstawowe akcesoria nie są drogie, ale z czasem ulegają zniszczeniu. Szczególnie narażona jest na to tarcza. Którą tarczę wybrać, aby móc cieszyć się grą w darta jak najdłużej? Dart to doskonała gra, ale także zabawa i rozrywka dla osób w każdym wieku, bez względu na sprawność fizyczną. Może zapełnić czas przerwy reklamowej w TV lub uatrakcyjnić spotkanie ze znajomymi. W lotki możemy grać wszędzie – w domu, w barze, na dworze. Wystarczy znaleźć miejsce na powieszenie tarczy. Kolejnym aspektem zachęcającym do rozpoczęcia przygody z dartem jest jego cena. Podstawowy zestaw do gry w lotki to koszt około 150 zł. Oczywiście im bardziej profesjonalnie chcemy się tym zajmować, tym koszt sprzętu będzie wyższy. Pamiętajmy jednak, że ze wzrostem ceny rośnie również jakość akcesoriów. W grze, w której precyzja rzutów jest najważniejsza, dobre lotki i tarcza to podstawa.
Budowa tarczy sizalowej
Dawniej tarcze do darta wykonywano ze specjalnego rodzaju drewna, które każdego wieczoru maczane było w wodzie. Zabieg ten pozwalał utrzymać właściwości tarczy zdecydowanie dłużej. Niektóre brytyjskie puby po dziś dzień nawiązują do tych historycznych metod. Są one jednak coraz rzadziej stosowane, natomiast pojawiają się tanie i wytrzymałe tarcze elektryczne oraz zdecydowanie od nich lepsze sizalowe. Tarcze sizalowe swoją nazwę zawdzięczają tropikalnej roślinie – agawie sizalowej. Jej liście mają bardzo wytrzymałe włókna, dzięki którym żywotność tarczy jest zdecydowanie dłuższa. Rzuconalotka wbija się w bardzo ciasno ułożone pasma sizalu, które po jej wyjęciu powracają do pierwotnego ułożenia. Tarcza z włókien agawy jest również rozwiązaniem bardziej komfortowym do użytku domowego. Odgłos wbijanego tipu jest praktycznie niesłyszalny. Lotka miękko osadza się w tarczy, dzięki czemu nawet nocna partia darta nie ma prawa obudzić współlokatorów.
Pola punktowe
Wszystkie tarcze do darta podzielone są na specjalne pola punktowe. Każdemu przypisana jest inna wartość, którą poszczególni gracze zliczają. Za podział na pola w tarczy sizalowej odpowiedzialny jest tzw. pająk, czyli metalowa siatka, przymocowana na stałe do materiału za pomocą drucianych skuwek lub metodą wtopienia w materiał tarczy. Druga metoda jest mniej powszechna, a stosowana w profesjonalnych tarczach sizalowych. Od rodzaju zastosowanego pająka zależy, ile lotek odbije się od tarczy. Po trafieniu w drut lotka zazwyczaj upada na ziemię. Części punktowe znakowane są dodatkowo farbami odpornymi na blaknięcie. Tarcze sizalowe znakowane są kolorem czarnym i białym, a pola podwójne i potrójne kolorem czerwonym i zielonym.
Wymiary i waga tarczy sizalowej
Producenci sprzętu do gry w darta oferują tarcze w różnych rozmiarach. Wszystko zależy od stopnia zaawansowania zawodników. Profesjonalne tarcze mają średnicę około 45 cm, z czego jedynie okrąg o średnicy 33,6 cm stanowi właściwe pole do gry. Grubość każdej tarczy jest kwestią indywidualną. Niektóre modele obudowane są w tylnej części drewnianą listwą lub cienką warstwą korka. Dodatkowo obrzeża zazwyczaj wzmacnianie są stalową obwolutą. To sprawia, że dobrej jakości tarcza może ważyć nawet około 5 kg.
Jaką tarczę sizalową kupić
Jest kilka topowych marek produkujących sprzęt do darta. Jedna z najlepszych to Unicorn i jej prestiżowy model Eclipse Pro. Jest to sprzęt bardzo dobrej jakości, a mimo to dostępny w bardzo przystępnej cenie. Wspomniany model możemy kupić już za 100 zł. Oprócz niego śmiało możemy kupić model DB180 lub Striker. Kolejną polecaną marką jest Winmau, a w szczególności model Blade 4. Wśród kilku wysokiej jakości tarcz znajdziemy również ich tańsze odpowiedniki. Są one dostępne w sklepach sportowych, a nawet supermarketach. Ceny tarcz sizalowych zaczynają się od 20 zł do 300 zł. | Plusy i minusy sizalowej tarczy do darta |
Święta tuż-tuż, a ty nadal nie wiesz, w co ubierzesz swojego malucha w ten wyjątkowy czas? Podpowiadamy, jak skomponować świąteczną wygodną i modną stylizację dla najmłodszych dziewczynek i chłopców. Oto propozycje! Boże Narodzenie to wyjątkowy, radosny czas. Szczególnie dzieci czekają niecierpliwie na Wigilię i prezenty. Ta niezwykła okazja wymaga przygotowania maluchom odpowiedniego stroju. Pamiętajmy, by stylizacje najmłodszych były nie tylko eleganckie, ale także wygodne. W przypadku dziewczynek najlepszą propozycją będzie sukienka lub komplet – bluzeczka plus spódnica. Można postawić na elegancką kreację albo dzianinowy model, np. ozdobiony motywem świątecznym. Czerwień, biel, granat, zieleń – te kolory idealnie pasują do świątecznych looków. Białe rajstopki i ciekawe ozdoby do włosów uzupełnią zestaw małej damy.
Świąteczny outfit chłopca jest nieco łatwiejszy do skomponowania. Powinny się w nim znaleźć spodnie i koszula. Na wierzch można włożyć dodatkową warstwę – dzianinową kamizelkę lub ciepły sweterek. Kolorowa mucha i krawat będą szykownym dodatkiem w stylizacji malucha. Komponując stylizację dla najmłodszych, pamiętajmy, że w ich przypadku kluczową rolę odrywa komfort i wygoda, dlatego zrezygnujmy ze sztucznych tkanin i obcisłych fasonów. Wybierajmy bawełnę lub delikatną wełnę. Dostosujmy zestaw także do warunków atmosferycznych. Jeśli na dworze jest mroźno, zapomnijmy o lekkiej sukience czy koszuli z krótkimi rękawami.
Stylizacja dla małej fashionistki
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Primark, TK Maxx, KappAhl, Next, TK Maxx, La Redoute
Stylowa mama często równie stylowo ubiera córkę, i to już od najmłodszych lat. Dla miłośniczek mody mamy propozycję nie do odrzucenia. Bordowa, dzianinowa sukienka połączona z różowym futerkiem w odcieniu pudrowym to look, który wygląda jak z pokazów mody. A jeśli podkręcimy go jasnymi dodatkami, takimi jak białe rękawiczki i kremowe podkolanówki, otrzymamy świąteczną stylizację prawdziwej fashionistki. Różowe skórzane buciki idealnie wkomponują się w kolorystkę zestawu, a czerwona opaska doda mu wyrazistości. Często mamy zadają pytanie, czy maluchy mogą nosić biżuterię. Firmy jubilerskie produkują specjalne modele, które są bezpieczne dla dzieci, dlatego bożonarodzeniową stylizację możemy podkręcić błyszczącymi kolczykami.
Młody elegant
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. KappAhl, Polo Ralph Lauren, KappAhl, TK Maxx, Next, La Redoute
Panuje opinia, że stylu uczymy się już od urodzenia, możemy zatem założyć, że elegancki maluch teraz to elegancki mężczyzna w przyszłości. Jak zatem wystylizować maluszka na święta? Zestaw składający się z białej koszuli i klasycznych spodni jest propozycją nie tylko ponadczasową, ale także uroczystą. Oczywiście ten komplet musi być miękki, wygodny i przewiewny. Koszula powinna mieć fason body, który nie będzie krępował ruchów dziecka. Elegancką stylizację dopełnią klasyczny sweterek, czapka ze świątecznym motywem i skórzane buciki. Kolorowe skarpetki wprowadzą luz i swobodę. | Elegancki maluch w święta (0–2 lata) |
Mocna i wydajna – to nie najważniejsze atrybuty wkrętarek akumulatorowych. Nauczeni doświadczeniem wiemy, że nie wszystko, co mocne i szybkie oraz wydajne, jest najlepszym rozwiązaniem w każdej sytuacji. Do uzyskania wysokiej mocy niezbędne jest poświęcenie takich cech, jak kompaktowość, lekkość, poręczność itp. Są to jednak cechy niejednokrotnie bardzo znaczące, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że użytkownicy tak naprawdę nie potrzebują często aż tak wysokiej mocy i wydajności, która ciąży – ciąży w ręce oraz jest obciążeniem dla portfela. Okazuje się że zazwyczaj wyolbrzymiamy nasze potrzeby i popadamy w maksymalizm, często prowadzący do zguby. Dlatego do łask wracają urządzenia może nie najmocniejsze, ale małe, lekkie i często multifunkcjonalne, które dzięki nowoczesnej technologii silników oraz akumulatorów dysponują zadowalającymi parametrami.
Krótka charakterystyka
Przykładem takiej zgrabnej oraz multifunkcjonalnej maszyny jest wkrętarka udarowa Metabo Powermaxx SB. Na czym polega jej wielofunkcyjność? Posiada ona trzy podstawowe tryby pracy: wiercenie, wiercenie z udarem oraz wkręcanie. Na czym polega jej kompaktowość: na niebywale małych rozmiarach – zarówno maszyny, jak i akumulatora zasilającego ją – oraz wysokiej ergonomii użytkowania.
Funkcje
Metabo Powermaxx SB posiada trzy funkcje pracy, a przełączanie ich odbywa się za pomocą osobnego pierścienia funkcyjnego poprzez jego obrót. Jest to szczególnie wygodne, gdy funkcji wiercenia lub wiercenia z udarem używa się naprzemiennie z funkcją wkręcania. Umieszczenie przełącznika na wspólnym pierścieniu z ustawianiem momentu obrotowego wymaga znacznie bardziej skomplikowanego procesu zmiany funkcji. W przypadku Powermaxx SB pierścień nastawy momentu dokręcania pozostaje nieruchomy, a manipuluje się tylko pierścieniem zmiany funkcji. Umożliwia to szybkie przełączanie między funkcjami oraz nie wymaga od użytkownika zapamiętywania nastawy sprzęgła przeciążeniowego.
Na uwagę zasługuje funkcja wiercenia udarowego, która w maszynach tego gabarytu do niedawna, była funkcja egzotyczną. Wiercenie z udarem w maszynach akumulatorowych zarezerwowano dla maszyn o wysokiej wydajności. Tymczasem w kompaktowych maszynach jest ona niezwykle przydatna, bo przecież to te maszyny najczęściej trafiają do użytku wymagających amatorów, którzy chcą mieć maszynę o możliwie największej ilości funkcji.
Drugi pierścień sprzężony jest ze sprzęgłem przeciążeniowym, które ogranicza moment dokręcania, uniemożliwiając zerwanie gwintu śruby i inne uszkodzenia materiału w czasie pracy. Sprzęgło posiada 20 zdefiniowanych na etapie produkcji stopni nastawy momentu obrotowego, co umożliwia stosunkowo płynne dopasowanie jego wartości do potrzeb.
Dwa biegi pozwalają na pracę zarówno szybką, lecz z mniejszym momentem obrotowym, jak i nieco wolniejszą z większym obciążeniem. Do zmiany biegów służy przełącznik suwakowy.
Włącznik połączony z układem elektronicznym umożliwia płynne sterowanie, dawkowanie prędkości obrotowej. Jest to przydatne przy inicjowaniu wiercenia, aby możliwe było rozpoczęcie odwiertu dokładnie w żądanym miejscu, bez poślizgu.
W okolicach włącznika znajduje się przełącznik do zmiany kierunku prędkości obrotowej, dzięki któremu możliwe jest zarówno wkręcanie, jak i wykręcanie wkrętów czy też śrub. Dioda LED efektywnie oświetla obszar roboczy w słabych warunkach oświetleniowych podczas pracy. Załącza się zaraz po wciśnięciu, a gaśnie po zwolnieniu spustu włącznika, co w połączeniu z technologią LED daje maksymalną oszczędność energii elektrycznej zmagazynowanej w akumulatorze. Diodowy wskaźnik poziomu naładowania akumulatora pozwala na zorientowanie użytkownika, ile czasu pozostało mu do pracy na obecnie używanej baterii. Zintegrowany z maszyną hak do zaczepienia na pasie narzędziowym jest dużym udogodnieniem przy pracy na wysokości.
Użyte materiały
Obudowa wiertarko-wkrętarki udarowej Metabo Powermaxx SB wykonana jest z dobrej jakości tworzywa sztucznego, a elementy rękojeści pokryte są antypoślizgową okładziną. Wyściółka ta zwiększa bezpieczeństwo pracy poprzez redukcję ryzyka wyślizgnięcia się maszyny z dłoni oraz polepsza komfort trzymania. Gumowane są również wszelkie naroża maszyny, tak aby przy ewentualnym upadku zminimalizować ryzyko uszkodzenia.
Parametry
Jak na tak małe urządzenie, wkrętarka Powermaxx SB dysponuje bardzo wysokimi parametrami roboczymi. Jej maksymalny moment obrotowy wynosi 34Nm, co przy zasilaniu akumulatorami o napięciu znamionowym 10,8V i tak kompaktowych rozmiarach jest bardzo dobrym wynikiem. Dwubiegowa przekładnia umożliwia wkręcanie czy też wiercenie z prędkością do 1400 obr/min. Akumulatory o pojemności 2Ah dają przyzwoity czas działania i zapewniają ciągłość pracy przy użyciu dwóch akumulatorów i przemiennego ich ładowania. Wszystkie te parametry osiągane są przy wadze zaledwie 1,12kg (wraz z akumulatorem).
Rozwiązania techniczne
Powermaxx SB zasilana jest akumulatorami litowo-jonowymi. Technologia ta została bardzo dobrze opanowana przez firmę Metabo. Można powiedzieć, że Metabo jest jednym ze światowych liderów tej technologii, o czym świadczy dynamiczny rozwój zarówno narzędzi, jak i samych akumulatorów. Akumulatory litowo-jonowe charakteryzują się wysoką sprawnością, możliwością doładowywania oraz dobrą charakterystyką pracy, polegającą na zachowaniu stałych parametrów roboczych narzędzia w trakcie rozładowywania się akumulatora. Standard napięcia 10,8V jest najbardziej popularnym standardem obok akumulatorów 18V. Oznacza to, że istnieje spora rodzina narzędzi kompatybilnych z tymi akumulatorami, co pozwala na ekonomiczne rozwijanie swojego warsztatu narzędziowego.
Wyposażenie
Wkrętarka Powermaxx SB Basic dostarczana jest w walizce z tworzywa sztucznego, w której w momencie zakupu powinny się znajdować 2 akumulatory o pojemności 2Ah oraz ładowarka. Na wkrętarce powinien być również metalowy zaczep do paska.
Podsumowanie
Metabo Powermaxx SB to połączenie kompaktowości, wydajności oraz multifunkcjonalności. Ewenementem jest, że dość sporo możliwości maszyny opakowane jest w bardzo małej i ergonomicznej obudowie, co sprawia, że pracuje się wygodnie i komfortowo. Jest to idealne urządzenie do prac montażowych, dla serwisów oraz w gospodarstwie domowym. Atutem maszyny jest dodatkowa funkcja wiercenia z udarem, co sprawia, że można ją wykorzystać do wiercenia otworów w murach i innych kruchych materiałach. Powermaxx SB objęta jest 3-letnią gwarancją. Gwarancji o tym samym wymiarze czasowym podlegają również akumulatory. Dodatkowo na to urządzenie Metabo udziela rocznego pakietu serwisowego, pozwalającego na darmową obsługę serwisową. | Test wkrętarki udarowej Metabo Powermaxx SB Basic |
Ptysie najczęściej jada się na słodko, z dużą ilością bitej śmietany. Jednak ciasto ptysiowe wybornie smakuje także w wersji wytrawnej. Gdy dodamy do niego karmelizowaną cebulę i przyprawimy tymiankiem, stworzymy wegetariańską, smaczną przekąskę. Składniki:
16 upieczonych ptysiów
3 cebule
70 ml oleju rzepakowego
sól
70 g startego sera gruyere
pęczek tymianku
Krok po kroku:
Cebulę kroimy w piórka i podsmażamy ją na oleju na małym ogniu. Czekamy, aż zmięknie i się przyrumieni. Dodajemy ser i tymianek. Ptysie przekładamy cebulą.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Ptysie z karmelizowaną cebulą i tymiankiem |
W pogoni za pięknem szukamy odpowiednich kosmetyków, które zapewnią naszej skórze blask, zatrzymają upływający czas i ochronią przed niszczącym działaniem zewnętrznych czynników. Serum jest powszechnie dostępne, ale nie każda z nas wie, do czego służy i jak go używać. Serum - co to jest?
Serum to skoncentrowany kosmetyk, bogaty w wysokie stężenia składników aktywnych, charakteryzujący się wodnistą, lekką konsystencją. Jest silniejszy od kremu, ale go nie zastępuje. Te dwa kosmetyki świetnie się uzupełniają.
Jakie serum wybrać?
Na rynku dostępnych jest kilka rodzajów serum, przeznaczonych do stosowania u różnych typów skóry oraz zwalczające inne problemy.
Podstawowym powodem do sięgnięcia po serum jest potrzeba zwiększenia nawilżenia skóry oraz jej ochrony. Profilaktyka pozwoli dłużej cieszyć się cerą w dobrej kondycji. Skóra wysuszona szybciej ulega procesom starzenia. Warto włączyć serum do codziennej, porannej i wieczornej pielęgnacji. Rezultatem będzie szybka i widoczna poprawa w wyglądzie.
Dla młodej skóry, w celu jej ochrony przed działaniem upływu czasu i zapobieganiu przedwczesnemu starzeniu należy stosować serum antyoksydacyjne. Skład bogaty w witaminę C pozwoli przeprowadzić kurację pielęgnującą młody wygląd. Nawilżający i odżywczy preparat zapewni skórze intensywną opiekę.
Jeśli upływ czasu jest już widoczny na naszej twarzy, powinnyśmy sięgnąć po preparat spłycający zmarszczki i bruzdy. Serum ujędrni i zagęści strukturę skóry i ją zregeneruje. Dostępne są też takie, które błyskawicznie tworzą efekt liftingu, napinając cerę, która straciła podparcie. Wzmocnienie będzie dostrzegalne gołym okiem.
Borykając się z przebarwieniami i plamami wywołanymi opalaniem, postawmy na serum depigmentacyjne, które zawiera aktywne składniki rozjaśniającei rozświetlające skórę twarzy. Preparat wyrówna koloryt. Przydatne szczególnie po okresie letnim.
Jak stosować serum?
Serum należy stosować w formie intensywnych kuracji 2-3 miesięcznych. Najlepiej wiosną, kiedy chcemy wzmocnić i zregenerować wystawianą na ekstremalne, zimowe warunki skórę oraz jesienią, na przesuszoną i przebarwioną po lecie. Całorocznie stosuje się serum tylko, jeśli skóra potrzebuje dużo uwagi, a kuracja nie zmobilizowała jej do samodzielnej, systematycznej odnowy. Ważne jest czytanie opisów konkretnych produktów. Duże dawki aktywnych składników mogą również reagować na czynniki zewnętrzne, takie jak np. słońce. Aby w pełni wykorzystać możliwości preparatu, należy ściśle trzymać się zaleceń. Zwykle serum nakłada się na czystą i stonizowaną twarz, a po wchłonięciu pokrywa kremem. Dzięki serum substancja lepiej się wchłonie, a zarazem zabezpieczy wodnisty kosmetyk przed zbyt szybkim ulotnieniem. Na noc aplikujemy odżywczy, zaś na dzień wyposażony w ochronę przeciwsłoneczną.
Kuracja za pomocą serum to większy wydatek niż sam krem, jednak dla intensywnego działania i spektakularnych efektów warto się na nie zdecydować. Nie oczekujmy jednak cudów, serum ma bogaty skład i aktywne działanie, ale niestety nie cofa czasu poświęconego na nieprawidłowej pielęgnacji. Stosujmy je jako kurację regenerującą i odżywczą po trudnych okresach w roku, a jeśli trzeba, włączmy je do codziennej kosmetyki zapobiegawczej. | Serum – kosmetyk do zadań specjalnych. Jakie wybrać dla siebie? |
Choć na willę nie każdego stać, to na basen pod oknem… owszem. Rynek oferuje szeroką paletę łatwych w montażu basenów. Część z nich to produkty „ekonomiczne” – relatywnie tanie, ale posłużą nam przez kilka lat. Na co zwrócić uwagę, kupując taki basen? Gdy zechcemy kupić basen, sprzedawca od razu zapyta, czy chodzi nam o basen rozporowy, w którym ścianki trzymają się w pionie dzięki naciskającej na nie wodzie, basen stelażowy – w tym przypadku ścianki trzymają się pionowo dzięki plastikowym lub aluminiowym rurkom - czy też o nieckę basenową z odpornego tworzywa sztucznego, np. polipropylenu.
Te pierwsze z przyczyn technologicznych mają niewielkie rozmiary, więc są przeznaczone przede wszystkim dla dzieci. Te ostatnie są drogie, bo kupno niecki basenowej to dopiero początek wydatków. Tak więc dla osób dysponujących średnimi zasobami gotówki dobrym rozwiązaniem są baseny stelażowe.
Ile trzeba wydać?
Który basen wybrać, skoro producenci oferują je w wielu cenach i rozmiarach? Po pierwsze, odpowiedzmy sobie na pytanie, jaką kwotę możemy przeznaczyć na tę przyjemność. Do ceny basenu trzeba doliczyć koszty: wody, którą do niego wlejemy, jej wymiany, środków chemicznych, które trzeba co jakiś czas zastosować, żeby zawartość po dwóch tygodniach nie była zielona od glonów. Do okrągłego basenu o średnicy 3 metrów i wysokości siedemdziesięciu kilku centymetrów wlejemy prawie 4700 litrów wody. A to już oznacza spory wydatek.
Przeczytaj również: Jak zadbać o basen ogrodowy?
Po drugie, zastanówmy się, w jaki sposób będziemy usuwać zużytą wodę i gdzie ją wlewać. Po trzecie, jeśli trafimy na superofertę, sprawdźmy, czy wraz z basenem otrzymamy sprzęt niezbędny do utrzymania wody i basenu w czystości. Osobny zakup tych akcesoriów może się okazać sporym wydatkiem. Po czwarte, sprawdźmy, czy w razie zużycia niektórych elementów, np. filtra pompy, będziemy mogli je dokupić. Gdy już to wszystko wiemy, możemy dokonać wyboru.
Do wyboru, do koloru
Oferta modeli stelażowych jest bardzo bogata, jeśli chodzi o ceny i rozmiary sprzętu, ale uboga pod względem kolorystyki i obudowy basenów, np. baseny stelażowe okrągłe, prostokątne czy o innych kształtach. Poniżej kilka naszych propozycji.
box:offerCarousel
Basen okrągły Bestway o średnicy 305 cm i wysokości ścianek 76 cm. Zbiornik jest wykonany z mocnego, trójwarstwowego PVC. Dzięki metalowemu stelażowi, basen jest trwały i stabilny. W komplecie otrzymamy niezbędne akcesoria, które pozwolą bezpiecznie korzystać z kąpieli i utrzymają stan wody na odpowiednim poziomie: pokrywę na basen, pompę filtrującą z wężami, filtr do pompy, matę pod basen, chemię basenową, zestaw naprawczy, siatkę do wyławiania zanieczyszczeń, zawór spustowy itp. Cena takiego basenu wynosi 439 zł.
Basen okrągły Intex o średnicy 366 cm, wysokości ścianek 100 cm i pojemności 8700 l. Konstrukcja opiera się na mocnych ramach stalowych malowanych proszkowo. Potrójnie laminowane boczne ściany są wzmocnione taśmą zapewniającą sztywność konstrukcji. W komplecie otrzymamy drabinkę, po której łatwo wejdziemy do basenu i wyjdziemy z niego, oraz pompę, za pomocą której usuniemy wodę w 4,5 godz., filtr do pompy, matę pod basen, pokrywę, chemię basenową, dyspenser, zestaw naprawczy. Cena zestawu to 960 zł.
Basen stelażowy okrągły Jilong o długości 450 cm, wysokości ścianek 122 cm i pojemności 15233 l. Wykonany z wytrzymałego, trójwarstwowego PVC, odpornego na warunki warunki atmosferyczne oraz środki chemiczne. Basen ogrodowy wyposażony jest w prosty system filtrowania, pokrywę na basen, matę zabezpieczającą (pod basen), zestaw naprawczy oraz niezbędne akcesoria do podłączania pompy. Cena basenu to: ok. 1250-1350 zł.
Basen prostokątny Bestway o długości 412 cm, szerokości 201 cm i wysokości 122 cm. Czas montażu – ok. 1,5 godz. Zbiornik jest wykonany z mocnego, trójwarstwowego, szarego PCW. W skład zestawu wchodzą też: pompa filtrująca o wydajności 2006 l/godz., filtr, dwustronna drabinka ułatwiająca korzystanie z basenu, mata zabezpieczająca go od spodu, pokrywa, zestaw czyszczący z kijem aluminiowym oraz końcówką odkurzacza (podłączaną do węża ogrodowego) i siatką do wyławiania nieczystości, 1 kg tabletek multifunkcyjnych, które rozpuszcza się za pomocą pływaka z regulacją siły dozowania. Cena 1599 zł.
Basen kwadratowy Intex o wymiarach 488 x 488 x 122 cm i pojemności zbiornika 25000 l. Wykonany jest z mocnego tworzywa PCV oraz dodatkowo basen jest wzmocniony o wytrzymałe stalowe ramy. Basen ma wygodny kształt kwadratu, gdzie zmieści się cała rodzina. W zestawie, oprócz basenu, pomp oraz filtrów, znajduje się również chlor, drabinka, pokrywa, mata zabezpieczająca, instrukcja a także zestaw naprawczy. Cena, jaką trzeba zapłacić za taki model basenu waha się od ok. 2200 do 2300 zł.
Basen okrągły Bestway o powierzchni 671 x 132 o pojemności 40377 l. Jest idealnym rozwiązaniem dla całej rodziny. Wytrzymała konstrukcja basenu zapewnia komfort i bezpieczeństwo podczas użytkowania. W skład zestawu basenowego wchodzi również: piaskowa pompa filtrująca, pokrywa na basen oraz zabezpieczająca mata pod powierzchnię basenu, urządzenia naprawcze, drabinka oraz instrukcja montażu. Cena basenu to koszt ok. 2900-3600 zł.
Basen prostokątny Intex o powierzchni 732 x 366 cm i głębokości 132 cm. Pomieści jednocześnie nie tylko całą rodzinę, ale i sąsiadów. Da się w nim nawet popływać. Wyposażony jest podobnie jak jego okrągły odpowiednik plus pompa kwarcowa i generator chloru. Pojemność 31 805 l. Cena 4900 zł.
Czysta woda to największa atrakcja, gdy na dworze rozpoczynają się upały. Zapewniają ją chemia basenowa i pompa filtrująca. Pamiętajmy, że ta druga powinna działać zawsze, gdy nie korzystamy z basenu, natomiast musi zostać wyłączona, jeśli chcemy zanurzyć się w wodzie. | Baseny stelażowe do 5 tys. zł |
Smartwatch to dobry pomysł na prezent, który docenią zarówno fani technologii, jak i zwykli użytkownicy. Za 500 zł można już kupić całkiem solidny i funkcjonalny sprzęt. Wybrałem najciekawsze propozycje. Poniższe zestawienie zawiera zarówno smartzegarki, jak i opaski sportowe lub tzw. monitory aktywności. Aktualnie granica pomiędzy tymi urządzeniami zatarła się – wszystkie są już w mniejszym lub większym stopniu „smart” i jednocześnie nadają się dla osób aktywnych. W poradniku zawarłem urządzenia w cenie do 500 zł, czyli także tańsze modele, gdyż może okazać się, że niedroga opaska będzie ciekawszym wyborem niż bardziej zaawansowany smartwatch za 500 zł. Czasami mniejsze możliwości są pożądane, ponieważ wysoka funkcjonalność zazwyczaj wpływa negatywnie na czas pracy. Sprawdźcie, co warto wybrać z ofert marek: Garmin, Garret, Honor, Huawei, MyKronoz oraz Xiaomi.
Xiaomi Amazfit Bip
wyświetlacz: 1,28 cala, 176 x 176 pikseli, dotykowy
procesor: MediaTek
łączność: Bluetooth 4.0, GPS z GLONASS
funkcje: pulsometr, barometr, wysokościomierz, kompas, odporność na wodę i pył IP68, monitor snu
box:offerCarousel
Xiaomi Amazfit Bip to minimalistyczny smartwatch, który robi furorę na rynku. Urządzenie nie posiada wielu zaawansowanych funkcji, ale dzięki temu jest smukłe i lekkie – Bip jest mniejszy niż klasyczny zegarek. Wrażenie robi także jego wzornictwo – sprzęt wygląda jak mieszanka kultowych urządzeń Pebble z Apple Watchem. Ekran jest dotykowy i kolorowy, przypomina technologię E-Ink, dzięki czemu pozostaje czytelny zarówno w słońcu, jak i po zmroku (to za sprawą wbudowanego podświetlenia). Urządzenie punktuje obłym szkłem Gorilla Glass 3 z powłoką oleofobową, odpornością na wodę i pył, pulsometrem, barometrem i zaskakująco dobrym GPS-em z obsługą satelitów GLONASS. Bip to także długodystansowiec – czas działania urządzenia wynosi do 45 dni, a nawet z aktywnym pomiarem pulsu i częstym korzystaniem z GPS-a można liczyć na 25 dni z dala od ładowarki. Zobacz test Xiaomi Amazfit Bip.
Garett GT18
wyświetlacz: 1,3 cala, 240 x 240 pikseli, dotykowy
procesor: MediaTek MTK2502 + 128 MB RAM
łączność: Bluetooth 4.0
funkcje: odporność na wodę i pył IP54, obsługa rozmów, pulsometr, termometr, EKG, czujnik UV, monitor snu
box:offerCarousel
Garett GT18 to inteligentny zegarek od polskiej marki, który cechuje się funkcjonalnością oraz niezłym wzornictwem. Urządzenie wygląda klasycznie i dyskretnie – koperta jest okrągła, obudowa smukła, a pasek mocny. Możliwości są bardzo duże – Garett GT18 pod wieloma względami dorównuje znacznie droższym inteligentnym zegarkom. Oprócz typowej obsługi powiadomień, krokomierza, monitora snu oraz wsparcia dla aktywności, mamy do dyspozycji także pulsometr, EKG, termometr, czujnik UV, a nawet funkcję pilota – zegarek może służyć do zdalnego wykonywania zdjęć. Garett GT18 działa do 3 dni, co nie jest zbytnio imponującym rezultatem, ale nadal stanowi dobry wynik wśród smartwatchów.
Xiaomi Mi Band 3
wyświetlacz: 0,78 cala, 128 x 80 pikseli, OLED, dotykowy
procesor: brak danych
łączność: Bluetooth 4.2
funkcje: wodoodporność 5 ATM, monitor snu, pulsometr
box:offerCarousel
Xiaomi Mi Band 3 to hit wśród monitorów aktywności. Chiński producent określa urządzenie mianem inteligentnej opaski – Mi Band 3 wibruje i pozwala na odczytanie powiadomień, posiada prognozę pogody oraz opcję monitorowania snu, ale to także opaska do biegania z pulsometrem. Informacje wyświetlane są na obłym ekranie typu OLED, który ma ostre i wyraźne czcionki. Opaska łączy się ze smartfonem za pomocą interfejsu Bluetooth w wersji 4.2. Do konfiguracji Mi Band 3 dedykowana jest aplikacja Mi Fit, która posiada intuicyjny interfejs oraz multum funkcji. W przeciwieństwie do Xiaomi Amazfit Bip opaska Mi Band 3 nie wspiera GPS-a, ale korzysta z modułu wbudowanego w smartfona. Czas działania urządzenia wynosi do 20 dni.
Huawei Band A2 oraz Band 2 Pro
wyświetlacz: 0,91 cala, PMOLED
procesor: brak danych
łączność: Bluetooth 4.0, GPS (w wersji Pro)
funkcje: wodoodporność 5 ATM, pulsometr, monitor snu (Pro)
box:offerCarousel
Band A2 i Band 2 Pro to wielofunkcyjne opaski marki Huawei. Ich wzornictwo jest minimalistyczne, ale nowoczesne, a jakość wykonania nie zawodzi. Pochwalić można solidny pasek, zrobiony z przyjemnego w dotyku silikonu, a także niezły ekran z dotykowym przyciskiem. Opaska w wersji Pro posiada szereg funkcji sportowych, czyli wbudowany GPS, trenera i monitor snu, docenią ją osoby aktywne. Jeśli jednak potrzebne są jedynie powiadomienia i krokomierz, można zaoszczędzić i wybrać wersję Huawei Band A2. Obie opaski posiadają pulsometr i są odporne na wodę, więc nawet model bez dopisku Pro pozwoli na monitorowanie stanu zdrowia i aktywne użytkowanie. Można liczyć na 3 tygodnie działania na jednym ładowaniu.
Xiaomi Amazfit Pace
wyświetlacz: 1,34 cala, 320 x 300 pikseli, dotykowy, Gorilla Glass
procesor: dwurdzeniowy Ingenic M200S + 512 MB RAM
łączność: Bluetooth 4.0, Wi-Fi, GPS z GLONASS
funkcje: odporność na wodę i pył IP67, pulsometr, monitor snu, pamięć na muzykę
box:offerCarousel
Amazfit Pace to zegarek od Xiaomi, który stanowi bardziej zaawansowaną alternatywę dla minimalistycznego modelu Bip. Wzornictwo Pace’a jest nowoczesne, ale jednocześnie uniwersalne, a to za sprawą okrągłej i obłej koperty. Wyświetlacz jest dość duży, kolorowy i o niezłej rozdzielczości, więc można liczyć na czytelne powiadomienia oraz przyjemne dla oka tarcze zegarka. Oczywiście nie zabrakło odporności na wodę i pył, pulsometru, wbudowanego GPS-a z obsługą satelitów GLONASS, a Amazfit Pace może pochwalić się także 4 GB pamięci na pliki mp3, dzięki czemu można sparować z nim słuchawki Bluetooth i słuchać ulubionych płyt bez smartfona. Amazfit Pace wytrzyma do 11 dni oszczędnego użytkowania lub 5 dni intensywnego katowania.
Honor Band 3
wyświetlacz: 0,91 cala, 128 x 32 piksele, PMOLED
procesor: brak danych
łączność: Bluetooth 4.0, GPS
funkcje: odporność na wodę i pył IP67, pulsometr, monitor snu
box:offerCarousel
Huawei często konkuruje sam ze sobą. Honor to druga marka chińskiego koncernu, która zazwyczaj oferuje tańsze i nierzadko ciekawsze odpowiedniki produktów Huaweia. Honor Band 3 to inteligentna opaska będąca alternatywą dla Huawei Band 2 i Band 2 Pro. Możliwości opaski z logo Honor są bardzo podobne – to mieszanka funkcji smart z opcjami sportowymi. Można liczyć na wodoodporność, pulsometr i monitor snu, a nie brakuje opcji powiadomień z wibracją oraz funkcji sportowych. Co ciekawe, opaska Honora może pochwalić się takim samym ekranem, ale dłuższym czasem działania, który wynosi nawet do 30 dni, czyli 9 dni dłużej od opasek Huawei.
Garmin Vivosmart HR+
wyświetlacz: 1,06 cala, 160 x 68 pikseli, dotykowy
procesor: brak danych
łączność: Bluetooth, GPS
funkcje: wodoodporność 5 ATM, wysokościomierz, licznik pięter, licznik kalorii, pulsometr, monitor snu
box:offerCarousel
Nie każdy będzie zadowolony z opasek Xiaomi lub Huawei, czasami lepsze wrażenie zrobi produkt od specjalistów. Garmin Vivosmart HR+ to propozycja dla wymagających użytkowników, którzy chcą zadbać o swoje zdrowie. Producent znany jest z precyzyjnych urządzeń pomiarowych, a Vivosmart HR+ to kompaktowa opaska, pozwalająca na wnikliwe analizowanie aktywności. Urządzenie jest solidnie wykonane i prezentuje się nowocześnie. Dotykowy ekran pozostaje czytelny w słońcu, a opaskę zapina się na solidną klamrę. Vivosmart HR+ liczy kroki lub analizuje biegi, a dzięki modułowi GPS wyniki nanosi na mapę. Urządzenie potrafi także rejestrować pokonane piętra dzięki wysokościomierzowi, a także monitorować sen za pomocą pulsometru. Do dyspozycji jest świetne oprogramowanie z mnogością statystyk, jak również funkcje smart. Wysoka funkcjonalność odbija się jednak na baterii, bowiem czas działania po jednym ładowaniu to około 5 dni (bez oszczędzania).
MyKronoz ZeRound 2HR Premium
wyświetlacz: 1,22 cale, 240 x 240 pikseli, dotykowy
procesor: brak danych + 64 MB RAM
łączność: Bluetooth 4.0
funkcje: odporność na wodę i pył IP67, obsługa rozmów, pulsometr, monitor snu
box:offerCarousel
MyKronoz ZeRound 2HR Premium to niedrogi smartwatch z okrągłą kopertą i obłym ekranem, który niejednemu wpadnie w oko. Zegarek posiada spory ekran dotykowy, wymienne paski, a także wbudowany pulsometr optyczny. Dobre wrażenie robi odporność na pył i wodę w standardzie IP67, a także obsługa głosowa asystentów Google lub Siri. Do dyspozycji jest aplikacja na smartfona, która pozwoli skonfigurować powiadomienia, cele i funkcje smart, a także przeanalizować statystyki monitora snu i skorzystać z funkcji sportowych zegarka. Urządzenie po jednym ładowaniu zaoferuje do 3 dni działania. Wątpliwości budzi jedynie dość gruba obudowa zegarka, przez co MyKronoz może rzucać się w oczy. | Smartwatch do 500 zł na prezent – Święta 2018 |
Samochody osobowe nie mają zbyt dużych możliwości transportowych. Można to zmienić montując w naszym pojeździe hak holowniczy. Dzięki niemu możemy do auta doczepić przyczepę. Hak może być pomocny podczas podróży z przyczepą na kemping, kiedy trzeba będzie przewieść coś większego np. żaglówkę czy nową sofę. Większość samochodów nie ma żadnych przeciwwskazań do montażu haka. Jakie wyróżniamy haki? W jakiej sytuacji warto dopłacić do automatycznego? Na co zwrócić uwagę? Zanim zakupimy konkretny hak holowniczy, warto zastanowić się, jaki rodzaj haka będzie nam naprawdę potrzebny i jaki będzie pasował do naszego samochodu. Nie wszystkie bowiem ich rodzaje są przystosowane do każdego auta.
Jakie są rodzaje haków holowniczych?
Bardzo trudno będzie samemu zamontować dany hak. Dlaczego? Haki są sprowadzane na specjalne zamówienia klientów albo warsztatów samochodowych trudniących się w ich zakładaniu. Biorąc pod uwagę budowę, można wymienić aż trzy rodzaje haków. Najstarszym ich typem są haki montowane na stałe. Niestety nie można ich demontować, dlatego nie cieszą się popularnością. Trzeba zaznaczyć też fakt, że w wielu krajach Unii Europejskiej nie spełniają norm. Co to oznacza? Oznacza to, że z hakiem tego typu możemy do danego kraju Unii nie wjechać. Większość kierowców w Polsce decyduje się na najnowszy rodzaj haków holowniczych. Nie dość, że można je z łatwością zdemontować to dodatkowo nie szpecą tak wyglądu naszego samochodu. Obecnie powszechne zastosowanie mają haki montowane za pomocą kilku śrub i haki posiadające system automatycznego wypinania. Dodatkowym atutem jest to, że posiadają taki system zapadkowy, że można od nich odpiąć samą końcówkę w kilka sekund. Wszystkie haki demontowane spełniają normy określone w państwach Unii Europejskiej, więc nie będzie problemu by z takim hakiem pojechać na wakacje.
Wybieramy hak – na co zwrócić uwagę?
Oprócz tego czy hak holowniczy spełnia normy Unii Europejskiej warto zwrócić uwagę na jeszcze kilka ważnych elementów. Decydując się na hak holowniczy, należy zwrócić uwagę na jego maksymalny udźwig, nazywany dla ogółu tonażem. Każdy hak powinien zawierać także wyszczególnione zalecenia dotyczące ciężaru, jaki jest w stanie udźwignąć. Pamiętajcie, że tonaż haka nie może przekraczać masy całkowitej pojazdu, do którego jest zamontowany. Dodatkowo należy pamiętać o tym, że hak holowniczy nie może stanowić zagrożenia dla użytkowników samochodu. Na tabliczce znamionowej haka musi być podany jego producent, data produkcji i co najważniejsze, dopuszczalny tonaż.
Czy hak mogę zamontować samemu?
Montując hak holowniczy, nie możemy zapominać o kilku ważnych sprawach. Przede wszystkim hak nie powinien stanowić zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego. Możemy spróbować zamontować go samemu. Warto jednak odwiedzić wyspecjalizowany warsztat. Dlaczego? Aby odpowiednio zamontować hak, potrzebne są odpowiednie narzędzia, które pomogą nam w założeniu haka. Zwykły klucz może być za słaby, by hak odpowiednio dokręcić. Warto o tym pamiętać, bo to nie tylko nasze bezpieczeństwo.
Dlaczego warto dopłacić do automatycznego?
Kiedyś haki automatyczne zarezerwowane były do samochodów luksusowych. Dzisiaj haki automatyczne to propozycja dla tych, którzy cenią sobie wygodę i komfort użytkowania. Haki automatyczne mają jeszcze kilka zalet, które je wyróżniają. Gniazdo holownicze schowane jest za zderzakiem, miejsce wypięcia kuli jest niewidoczne po wypięciu, malowany jest w taki sposób, że jest najbardziej odporny na korozję, estetycznie wygląda nawet po kilku latach użytkowania. To wszystko sprawia, że coraz więcej klientów decyduje się na wybór haka automatycznego.Haki holownicze są bardzo pomocne wtedy, gdy nie wszystko uda nam się zmieścić do samochodu. Można wtedy za jego pomocą podróżować z przyczepą. Na przyczepę możemy załadować nową sofę, żaglówkę czy motocykl. Czy warto zatem dopłacać do automatycznego haka holowniczego? Jeżeli zależy nam na wygodzie i komforcie użytkowania, to jak najbardziej. Poza tym haki automatyczne są dziś tak przemyślane, żeby po ich zdjęciu nie było nawet śladu. | Haki holownicze – w jakiej sytuacji warto dopłacić do automatycznego? Na co zwrócić uwagę? |
Wnęki nie od dziś stwarzają problemy. Wielu z nas nie ma pomysłu, jak można w ciekawy sposób je zaaranżować, aby nie tylko estetycznie się prezentowały, ale także znalazły praktyczne zastosowanie. Wbrew temu przekonaniu istnieje wiele ciekawych pomysłów, które pozwolą ozdobić nasze wnętrze. Podpowiadamy, jaki sposób warto wykorzystać. Wnęki niekiedy powstają w wyniku przebudowy, gruntownego remontu albo też drobnych przeróbek, ale zdarza się także, że ich zagospodarowanie wymusza na nas już założony wcześniej projekt. Mimo to jedno jest pewne. Każdą z nich można w łatwy i szybki sposób zaaranżować, aby okazała się nie tylko efektowna, ale przede wszystkim niezwykle funkcjonalna. Poniżej wskazówki, jak to zrobić.
Wnęka – jakie spełnia funkcje?
Choć staramy się, aby wszystkie wnęki prezentowały się wyjątkowo okazale na tle całego pomieszczenia, to jednak należy wziąć pod uwagę funkcje, jakie mają spełniać. Pierwszą i najważniejszą jest funkcja magazynowa. Jeśli posiadamy dużą wnękę, najlepszym pomysłem okaże się zabudowa szafy. Mniejsza z kolei idealnie sprawdzi się w przypadku biblioteczki lub miejsca na drobiazgi. Wystarczy jedynie zabudować ją półkami lub wiszącymi szafkami. Dodatkowo świetnym pomysłem na wnękę jest zaadaptowanie jej na miejsce do pracy, a to wszystko z uwagi na odizolowanie od reszty przestrzeni.
Wnęka – praktyczny schowek
Wnęka spełnia wiele funkcji, ale najważniejsze jest jej praktyczne zastosowanie. Jak już wcześniej wspomniano, najlepszym rozwiązaniem będzie wykorzystanie jej do przechowywania drobiazgów. Tym samym zaoszczędzimy wiele miejsca, a w zamian stworzymy miejsce na półki i różnego rodzaju schowki. Możemy umieścić tam nie tylko małe elementy dekoracyjne, ale także książki, które nie mają jeszcze swojego miejsca.
Miejsce do odpoczynku
Choć wydawać by się mogło, że wnęka może służyć jedynie jako miejsce do przechowywania, to nic bardziej mylnego. Kolejnym rozwiązaniem jest przeznaczenie jej na relaks. Możemy urządzić w niej kącik telewizyjny, czy to wieszając telewizor na ścianie, czy też stawiając na podłodze. Pamiętajmy jednak, że jeśli wybierzemy pierwszą opcję, to musimy zdawać sobie sprawę z tego, że widoczność może być nieco bardziej ograniczona.
Warto wziąć pod uwagę fakt, że odpowiednio urządzona wnęka może stać się miejscem bardzo przytulnym, sprzyjającym odpoczynkowi. Jeśli zależy więc nam na stworzeniu tego rekreacyjnego kącika, wtedy warto zainwestować w wygodną kanapę, bujane fotele i mały stolik. Tym samym sprawimy, że wnęka będzie funkcjonalna, a odpoczynek w niej okaże się wyjątkowo udany.
Miejsce na dekorację
Nie zapominajmy, że wnęka może posłużyć nam także jako niebanalna dekoracja całego pomieszczenia. Warto na przykład zaopatrzyć się w obrazy lub różnego rodzaju ramki ze zdjęciami. W przypadku dekorowania wnęki wszelkie chwyty są dozwolone. Co więcej, bez problemu możemy zamontować dekoracyjne oświetlenie, które pozwoli w estetyczny sposób zaakcentować konkretny element wystroju. Ponadto jeśli ozdobimy wnękę tapetą, koniecznie dla wzmocnienia efektu należy dodać ciekawe oświetlenie.
Dobrze zaplanowane wnęki nie tylko urozmaicają wnętrze, ale także znacznie ułatwiają jego późniejsze urządzenie. Co najważniejsze, w zależności od rozmiarów i miejsca, w którym się znajdują, mogą pełnić różne funkcje. Ich zagospodarowanie najczęściej nie sprawia żadnych problemów, ale jeśli nie zostały zaplanowane na etapie projektowania domu, a dopiero w trakcie remontu, wtedy warto zastanowić się nad wykorzystaniem jednej z wyżej wymienionych propozycji, a z pewnością wnęka okaże się funkcjonalnym i niebanalnym miejscem w naszym domu. | Sposoby na zaaranżowanie wnęk w mieszkaniu |
Plaża, piasek, słońce i zimny napój… Pewnie niejeden z nas marzy, by tak spędzić urlop. Jednak aby spełnić marzenie o zimnym napoju na plaży, trzeba trochę wcześniej pomyśleć o zakupie plażowej torby termicznej. Przyda się nam zwłaszcza teraz, gdy jest gorąco. Posłuży do przechowywania nie tylko napojów, ale i żywności. Torba termiczna na plażę jest wygodna, lekka i praktyczna. Na co zwrócić uwagę, wybierając taką torbę? Torba termiczna na plażę powinna być wygodna, praktyczna i modna. Jej podstawowe zadanie to utrzymywanie temperatury zawartych w niej napojów i posiłków. Zarówno ciepłe, jak i zimne produkty powinny zachować swoje właściwości. Dlatego torba świetnie sprawdza się szczególnie latem na plaży czy na pikniku.
Czym się kierować wybierając torbę?
Przed zakupem warto sobie odpowiedzieć na kilka pytań:
Do czego ma służyć torba termiczna? Czy tylko do krótkiego transportu zimnych lub ciepłych napojów i posiłków? Torby na krótkie podróże są najtańsze.
Jakiego rodzaju produkty chcemy przewozić w torbie? Od tego zależy jej kształt – np. na napoje świetnie sprawdzają się torby wysokie, a na małe przekąski wystarczą mniejsze.
Jak dużo produktów będziemy przewozić? Na wyjazd z całą rodziną przyda się torba o większych wymiarach, a na urlop we dwoje wystarczy np. ośmiolitrowa.
Jak długo torba powinna utrzymywać żądaną temperaturę napojów czy posiłków? Na dłuższą podróż lepszym wyborem będzie wersja z dodatkowymi warstwami izolującymi.
Wielką zaletą plażowych toreb termicznych jest to, że są stosunkowo niedrogie. Najtańsze modele kosztują 6–30 zł. Natomiast nieco lepiej wyposażone można kupić za niecałe 100 zł.
Jak działa torba termiczna i z czego jest wykonana?
Torby termiczne różnią się zarówno kształtem, wielkością, kolorem, jak i zastosowaniem. Większość z nich wykonana jest z impregnowanych tkanin (sztuczne tworzywo). Często ścianki boczne są usztywniane, co ułatwia przechowywanie żywności. Wewnętrzna warstwa izolacyjna odpowiada za utrzymywanie niskiej albo wysokiej temperatury. Jest to zazwyczaj gładkie tworzywo – najczęściej biały plastik lub srebrna folia – które może mieć kontakt z żywnością. Dzięki temu, że jest gładkie, łatwo je wyczyścić i umyć wilgotną szmatką. Torby termiczne zazwyczaj zamykane są na suwak. Dobrze, jeśli pod linią suwaka mają dodatkową przykrywkę, by zawartość wolniej się nagrzewała lub stygła. Niektóre modele mają dodatkowo wszyte kieszenie zewnętrze na drobne przedmioty.
Torba Profi.Chyba najtańsza na rynku. Nieduża, przeznaczona raczej dla jednej, najwyżej dwóch osób. Wymiary podstawy: 15,5 cm x 20 cm, wysokość 19 cm. Zmieści się w niej bidon, dwie bułki i parę drobiazgów. Wyposażono ją w praktyczną rączkę. Cena 5,98 zł.
Torba Tescoma. Wymiary podstawy: 16 cm x 24 cm, wysokość 18 cm. Nie jest więc duża. Dodatkowa wkładka termoizolacyjna zapewnia utrzymanie temperatury. Zamykana na dwustronny suwak. Ma regulowany pasek na ramię. Wykonana jest z poliestru. Według producenta można ją myć w zmywarce. Cena 68 zł.
Kuferek Apollo. Pojemna torba piknikowa z termoizolacyjnym, wyłożonym srebrną folią wnętrzem, zamykana na zamek błyskawiczny. Ma górną komorę na naczynia i sztućce. Jest też trzecia komora, na drobiazgi , również zamykana na zamek błyskawiczny. W zestawie: 2 kieliszki na wino, 2 łyżki, 2 noże, 2 widelce, otwieracz do butelek, 2 serwetki. Wymiary: 29 cm x 26 cm x 17 cm. Cena 99,99 zł.
Torba plażowa dzięki swym właściwościom świetnie chroni przechowywaną żywność przed działaniem promieni słonecznych. Ważne jest, aby była elegancka i dostosowana do naszego stylu i stylu przedmiotów, które przydadzą się na plaży. Strój kąpielowy, ręcznik, kapelusz czy inne akcesoria powinny do niej pasować. | Plażowe torby termiczne do 100 zł |
Nie masz pomysłu na arbuza? Sprawdź nasz przepis na sorbet arbuzowy oraz więcej przepisów na desery na Allegro Kuchnia - www.allegro.pl/kuchnia Składniki:
800 g miąższu z arbuza bez pestek
sok z 2 cytryn
70 g cukru
Krok po kroku:
Sok z cytryn podgrzewamy i łączymy z cukrem. Gdy cukier się rozpuści, studzimy. Arbuza miksujemy i dodajemy sok. Przekładamy do zamrażarki i mieszamy co godzinę widelcem. Po trzech razach pozostawiamy na kilka godzin do całkowitego zamrożenia. Podajemy z kawałkami świeżego arbuza lub melona.
Sprawdź inne przepisy na desery na naszym kanale YouTube
box:video | SORBET ARBUZOWY |
Thriller to gatunek literacki, która ma za zadanie wywołać dreszcz emocji i strachu u czytelnika. Jednak nie jest jednolity i dzieli się na kilka podgatunków, takich jak thriller psychologiczny, thriller medyczny, sensacyjny, prawniczy czy szpiegowski. W każdym z nich można znaleźć kilku autorów, którzy uznawani są w nim za mistrzów, a w poniższym zestawieniu zaprezentowane zostały tytuły i twórcy, których warto poznać. Thriller psychologiczny
Subtelna gra na emocjach – zarówno czytelnika, jak i bohaterów opowieści – to domena thrillerów psychologicznych. „Milczenie owiec” Thomasa Harrisa, „Kolekcjoner kości” Jeffrey'a Deavera czy „Dotyk zła” Alex Kavy to trzy różne podejścia do tego tematu. Każda z książek wymienionych autorów była wyczekiwana przez miliony fanów na całym świecie. Warto wyróżnić tu Deavera, który dodatkowo jest mistrzem suspensu, a zaskakujące zwroty akcji o 180 stopni to jego specjalność.
Zobacz także inne książki Jeffery'ego Deavera.
Oczywiście każdy wymieniony pisarz doczekał się ekranizacji swoich powieści, z których najgłośniejszą jest „Milczenie owiec”.
Thriller medyczny
W gatunku thriller medyczny od lat miano „mistrza” dzierży Robin Cook. Ten obdarzony talentem pisarskim lekarz medycyny potrafi stworzyć zajmujące opowieści, które dotyczą nieczystych praktyk przemysłu farmaceutycznego. Rozgrywają się w środowisku lekarzy oraz studentów medycyny, a przy okazji prezentowania wciągających intryg, autor przemyca fachowe informacje. Takie powieści jak „Komórka”, „Wirus” czy „Śpiączka” to historie, które czyta się „jednym tchem”, trzymające w napięciu od początku do końca. Osiem jego powieści doczekało się ekranizacji, a na bazie jednej z nich powstał cały serial.
Zobacz także inne książki Robina Cooka.
Nim Cook stał się wielką gwiazdą gatunku, tytuł ten należał do Michaela Palmera, który również pracował jako lekarz. Takie powieści jak „Ostry dyżur”, „Eksperyment” czy „Stowarzyszenie Hipokratesa” zapewniły mu należną sławę i co roku wydawane są ich wznowienia.
Thriller sensacyjny
Lista autorów, którzy odnieśli sukces na polu thrillerów sensacyjnych, jest dość długa. Warto zatem wymienić kilku najbardziej oryginalnych. Od paru lat za mistrzów gatunku uznawani są pisarze skandynawscy, których popularność rozpoczęła się od trylogii „Millenium” Stiega Larssona. Składają się na nią trzy powieści: „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”; „Dziewczyna, która igrała z ogniem” oraz „Zamek z piasku, który runął”. W zdobyciu popularności Larrsonowi pomogła zwłaszcza udana ekranizacja pierwszego tomu. Z pisarzy anglosaskich warto wymienić Toma Clancy'ego, który znany jest chyba każdemu polskiemu czytelnikowi oraz Dana Browna, którego „Kod Leonarda da Vinci” stał się międzynarodowym bestsellerem. Kontynuacja powieści „Anioły i demony” stała się filmem kultowym dla miłośników wszelkiego rodzaju teorii spiskowych. Inny pisarz, Harlan Coben, swoją drogą – dobry przyjaciel Browna, zawojował światowy rynek takimi tytułami jak „Nie mów nikomu”, „Zaginiona” czy „Bez pożegnania”.
Zobacz także inne książki Dana Browna.
Thriller prawniczy
Thriller prawniczy to podgatunek thrillera, którego akcja związana jest ściśle z sądownictwem. Tu rządzi John Grisham, autor ponad czterdziestu książek, z których wiele doczekało się udanych adaptacji filmowych, takich jak „Firma”, „Zaklinacz deszczu” czy „Raport Pelikana”. Nieco mniejszą popularność zyskał Phillip M. Margolin, prawnik z zawodu, który może poszczycić się kilkoma milionami sprzedanych książek. Najlepsze z nich to „Z polecenia prezydenta?”, „Stan oskarżenia” oraz „Dowody zbrodni”.
Zobacz także inne książki Johna Grishama.
Technothriller
Technothriller to podgatunek będący połączeniem dwóch różnych rodzajów powieści – thrillera oraz science fiction. Bardzo często motywem przewodnim są tu technologie, których wykorzystanie przyniosło inne niż oczekiwane efekty. Za pierwszą powieść w tym gatunku uważa się „Park Jurajski” Michaela Crichtona, którego ekranizacja odniosła olbrzymi sukces kasowy, a jej kontynuacje powstają do dziś. | Mistrzowie thrillerów |
Życie to dżungla – jest niebezpieczne i łatwo się w nim pogubić. Im bardziej staramy się odnaleźć i ułatwić sobie zadanie, tym więcej drzew przed nami wyrasta. Przez odległe i nieznane przestrzenie tropikalnych lasów z pasją przedziera się podróżniczka i dziennikarka – Beata Pawlikowska. Doświadczenia nauczyły ją, jak radzić sobie z życiem. Wiedzą tą postanowiła podzielić się z czytelnikami, pisząc poradniki, jak żyć i być szczęśliwym. Jak podróżniczka zostaje ekspertem od życia?
Beata Pawlikowska – znana wszystkim podróżniczka i dziennikarka, która pisze książki o swoich podróżach po egzotycznych krajach i prowadzi audycję w Radiu Zet Świat według Blondynki – od jakiegoś czasu znacznie poszerzyła swoją działalność i pisze także, oparte na własnej metodzie, podręczniki do nauki języków obcych oraz poradniki, jak być szczęśliwym.
Beata od dziecka buntowała się przeciwko narzuconym z góry, jednakowym dla wszystkich standardom życia. Nie lubiła chodzić do szkoły i uczyć się rzeczy, które jej nie interesowały. Zaczęła wagarować i pod wpływem odkrycia muzyki Beatlesów pisała, rysowała i marzyła o innych światach. W dorosłym życiu zmierzyła się z problemami, z jakimi boryka się wiele osób: z anoreksją, alkoholizmem, zawodami miłosnymi, pogonią za marzeniami o lepszym świecie gdzieś daleko, wyczerpującą pracą poniżej godności i kwalifikacji.
Autorka odkryła jednak własny sposób, aby sobie z tymi problemami radzić – zaczęła pisać do siebie listy i przede wszystkim ze sobą rozmawiać. Odpowiedzi na wszystkie dręczące cię pytania możesz odnaleźć w swoim wnętrzu. Jest to jednak trudne i wymaga ćwiczeń. Dlatego podróżniczka prowadzi nas za rękę przez kolejne trudności i zawiłości życia.
Autobiograficzny podręcznik
Książka jest połączeniem poradnika i autobiografii autorki oraz jej rysunków, opowiadań i złotych myśli. Jest bardzo osobista i zarazem stanowi swego rodzaju instrukcję obsługi życia. Pawlikowska pisze o zagubieniu, chorobach związanych z zaburzeniem odżywiania, uzależnieniami, zawodami w miłości. Na każdą z tych – jak mogłoby się wydawać – tragedii życiowych, podaje gotowe rozwiązanie. Poradzisz sobie z tym, jeśli mnie posłuchasz – zdaje się mówić autorka w każdym kolejnym rozdziale.
Klucz do szczęścia masz w swoich rękach
Kluczem do szczęścia okazuje się być akceptacja i miłość do samego siebie. Wszelkie zmiany: świata, życia, innych – powinniśmy zacząć od siebie. Jeżeli znamy siebie, jesteśmy świadomi swoich zalet i słabości, wiemy, czego chcemy lub co nas przyciąga, jesteśmy wobec siebie szczerzy i wyrozumiali, możemy wiele osiągnąć. Wystarczy być dla siebie najlepszym przyjacielem i uprościć swoje życie tak, aby było twoim modelem, a nie tym lansowanym w telewizji czy gazetach.
Więcej wskazówek dla zagubionych
W dżungli życia to pierwsza z serii książek znanej podróżniczki o życiu. W kolejnych pisze o podświadomości i fałszywych przekonaniach zakodowanych w naszych umysłach, które powodują, że cierpimy. Pisze też o szczęściu. Tworzy nawet swoisty podręcznik z ćwiczeniami, pokazując, że szczęścia, jak każdej innej umiejętności, można się nauczyć i je wyćwiczyć.
Książka W dżungli życia jest dobrą pozycją dla wszystkich, którzy czują się zagubieni i nie bardzo wiedzą, co mają zrobić ze swoim życiem. Daje nadzieję, że wszystko jeszcze przed nami i że szczęście jest czymś realnym do wypracowania przez każdego z nas.
Źródło okładki: http://burdaksiazki.pl/ | W dżungli życia, Beata Pawlikowska – recenzja |
System ABS najczęściej kojarzy się nam z samochodami, ale coraz częściej jest stosowany również w motocyklach. Zdania na ten temat są podzielone. Czy warto kupić jednoślad wyposażony w ABS? Odpowiednio działający układ hamulcowy to element niezbędny w każdym pojeździe, prawidłowo działające hamulce zapewniają przecież bezpieczną jazdę. Większość samochodów dostępnych na rynku ma zainstalowany system ABS. Wielu kierowców wciąż jeszcze nie wie o zastosowaniu go również w motocyklach, które są bardziej podatne na poślizg niż samochód. O zapewnienie jak największego bezpieczeństwa konkurują najwięksi producenci pojazdów. Wciąż ulepszane systemy bezpieczeństwa powodują, że jednoślady są nafaszerowane elektroniką, co nierzadko spotyka się z niezadowoleniem niektórych motocyklistów. Systemy te zwiększają bezpieczeństwo, ale powodują jednocześnie, że jednoślad szybciej może potrzebować wizyty w serwisie.
ABS – czym jest i jak działa
System ABS ma za zadanie zapobiegać blokowaniu się kół podczas hamowania, powodując, że koło jest mniej podatne na wpadnięcie w poślizg. Działanie ABS-u samo w sobie nie jest specjalnie skomplikowane, może natomiast wyratować z wielu groźnych sytuacji na drodze. Wszystko odbywa się poprzez stałe monitorowanie obrotów oraz prędkości koła przez specjalny czujnik umieszczony na widelcu motocykla. W przypadku wykrycia zablokowania koła natychmiast jest wysyłany sygnał do komputera pokładowego, w wyniku czego pompa hamulcowa mniejsza ciśnienie w układzie hamulcowym. Konsekwencją takiego procesu jest pulsacyjne hamowanie zapobiegające zablokowaniu koła.
Wynalazek czy dodatkowe utrudnienie?
Najwięcej negatywnych opinii na temat stosowania ABS-u w motocyklach wyrażali amatorzy jeżdżący na torze oraz zawodowcy. Ich zdaniem system ten znacząco wydłużał drogę hamowania, co na torze jest sporym utrudnieniem. W rzeczywistości jednak wszystko zależy od warunków panujących w danej chwili na drodze. Pojazd bez systemu zapobiegającemu blokowaniu się kół działa na zasadzie przypadku. W jednej sytuacji uda się zahamować o wiele szybciej niż jednośladem wyposażonym w ten system, w innej natomiast podczas próby gwałtownego użycia dźwigi hamulca kierowca traci kontrolę nad motocyklem. W przypadku użycia ABS-u droga hamowania może być czasem nieco dłuższa, ale bardziej bezpieczniejsza.
Jak skutecznie hamować motocyklem?
Wielu początkujących motocyklistów próbuje nauczyć się jak najniższego schodzenia w zakrętach na „kolano” czy też jazdy na jednym kole. Niestety większość zapomina o tak ważnej sprawie jak prawidłowe hamowanie. Gdy na drodze panują idealne, to umiejętność ta nie jest skomplikowana, ale w czasie deszczu lub rozsypanego piasku zaczynają się kłopoty. Warto pamiętać, aby nie wciskać hamulca zbyt gwałtownie nawet w niespodziewanej sytuacji. Opanowanie paniki to umiejętność, którą zdobywa się przez wiele lat. Jedna z ważniejszych zasad prawidłowego hamowania dotyczy nieużywania przedniej klamki podczas jazdy po drodze nieutwardzonej. Wciśnięcie tego hamulca w większości przypadków skończy się wywrotką. Najskuteczniej używać dwóch hamulców jednocześnie, przy czym głównym powinien być przedni hebel, natomiast tylny jedynie wspomagać zatrzymanie.
ABS w motocyklu przyczynia się do poprawy bezpieczeństwa kierowcy. Jego brak powoduje, że podczas hamowania trzeba zachować zdecydowanie większą ostrożność, aby nie doprowadzić do zablokowania koła. Przestrzeganie zasad bezpiecznego hamowania z pewnością ułatwi jazdę i pozwoli uniknąć wielu nieprzyjemnych sytuacji. Jeśli rozważasz zakup motocykla i masz do wyboru model z ABS-em i bez tego systemu, nie wahaj się wybierz ten pierwszy. Z pewnością nieraz odczujesz pozytywnie jego obecność, szczególnie że lato powoli dobiega końca i warunki drogowe ulegną pogorszeniu. Pamiętaj jednak, że nawet najdoskonalsze systemy nie zwalnia z myślenia na drodze. | ABS w motocyklu – czy rzeczywiście potrzebny? |
Nowa książka Katarzyny Michalak to kontynuacja bestsellerowego „Mistrza”. Czy autorce udało się powtórzyć jego sukces? Zdania, jak to zwykle w przypadku Michalak, są podzielone. Katarzyna Michalak to obecnie jedna z najpopularniejszych polskich pisarek. Jak to jednak zwykle bywa z twórcami, którzy odnieśli komercyjny sukces, ich dzieła poddawane są ostrzejszej krytyce i analizie, a wielu czytelników „lepszej” literatury traktuje je z pewnego rodzaju pogardą i dystansem. Tymczasem nowa powieść Michalak, zatytułowana „Zemsta”, z pewnością nie zawiedzie fanów trzymających w napięciu książek, których akcja jest wartka, a na czytelnika nieustannie czyhają nowe niespodzianki i emocje.
O co właściwie chodzi?
Próba wytłumaczenia fabuły „Zemsty” to dość karkołomne zadanie. Jest tu bowiem i tajemnica, i zbrodnia, i gangsterskie porachunki. Nie brakuje wielkiej miłości, pełnej sekretów bohaterki i jeszcze bardziej tajemniczego mężczyzny, gotowego na wiele, aby jej pomóc. Młoda kobieta znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie – właśnie uciekła z rąk nieznających litości zbirów, którzy bez mrugnięcia okiem pozbawią ją życia, gdy tylko znowu ją złapią. Marie jest ranna, a w ślad za nią ruszył już pościg. Dziewczynie wydaje się, że jest ze swoim dramatem pozostawiona sama sobie, lecz nagle okazuje się, że jest ktoś, na kogo pomoc może liczyć. Choć tajemniczy mężczyzna i Marie nigdy się nie poznali ani nawet nie widzieli, to bohater jest w stanie zaryzykować wiele, by tylko ją uratować. Nieoczekiwany sprzymierzeniec kobiety, którego sercu jest ona z pewnych powodów bardzo bliska, może z kolei liczyć na pomoc swojego syna, Tristana. Tak oto zaczyna się rozgrywka o śmierć i życie, która z każdą chwilą zatacza coraz większe kręgi, wciągając w ten dramat coraz więcej osób. Ilość przelanej krwi i poruszających zdarzeń rośnie z każdą kolejną stroną książki, a czytelnik z coraz większymi emocjami przeżywa kolejne perypetie bohaterów i kibicuje w tytułowej zemście tajemniczego obrońcy Marie.
Opinie są podzielone
Twórczość Katarzyny Michalak od początku budziła wielkie kontrowersje. Każda jej kolejna książka, mimo często mało entuzjastycznych recenzji krytyków, cieszy się ogromnym powodzeniem wśród czytelników, z miejsca trafiając na szczyty list bestsellerów. I w tym przede wszystkim tkwi siła pisarki, w tej ogromnej liczbie oddanych fanów, z zapartym tchem czekających na jej kolejne dzieło. Nie inaczej było też w przypadku „Zemsty”, a z lektury wielu poświęconych książkom Michalak for internetowych dowiedziałem się, że na tę premierę jej czytelnicy czekali wyjątkowo niecierpliwie, bo ich apetyt skutecznie rozbudził poprzedzający „Zemstę” „Mistrz”. Najwierniejsi fani Michalak będą z tej powieści zadowoleni, bo pisarka postanowiła wziąć sobie do serca ich komentarze i rady, naprawiając po części kilka popełnionych przez siebie w poprzedniej książce błędów. A co z tą częścią publiczności, która nie jest aż tak zaznajomiona z wcześniejszą twórczością Katarzyny Michalak? Tu sprawa się trochę komplikuje. Lektura „Zemsty” wymaga bowiem dużych pokładów cierpliwości. Potrzeba sporo czasu, aby przyzwyczaić się do specyficznego stylu pisarki, będącego połączeniem amerykańskich twórców powieści kryminalnych i… Nory Roberts.
Akcja, choć porywająca, toczy się zaś w sposób chaotyczny, czasem nawet męczący. Jeśli jednak potrafi się przymknąć na to oko, to „Zemsta” może być świetną i lekką rozrywką na długie wieczory.Nowa książka Katarzyny Michalak spełnia oczekiwania jej najwierniejszych fanów, a to chyba najważniejsze. Sukces „Zemsty” umocni też pozycję autorki jako jednej z najpopularniejszych współczesnych polskich pisarek, bo jestem pewien, że i ta książka szybko trafi na szczyty list bestsellerów. Krytyka literackiego kunsztu autorki nie ma tu większego znaczenia, bo liczby mówią same za siebie, a tak oddanych czytelników mogą jej pozazdrościć dużo bardziej „szanowani” twórcy. Michalak doskonale wie, za jakie struny pociągnąć, aby wzbudzić u swoich fanów wielkie emocje i zapewnić im najlepszą rozrywkę. I za to należy się jej wielkie uznanie.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Zemsta” Katarzyna Michalak – recenzja |
Róża to krzew powszechnie znany, znajdujący się niemal w każdym ogrodzie. Choć w większości przypadków są to odmiany szlachetne, to jednak wciąż na podium plasuje się dziki krzew, którego nie sposób nie docenić za jego walory dekoracyjne, kulinarne oraz lecznicze. Podpowiadamy, dlaczego warto uprawiać dziką odmianę w ogrodzie i jak to robić. Róże zaliczają się do najważniejszych krzewów uprawianych w naszych ogrodach, ale i nie tylko. Są one także w dużej mierze hodowane na kwiaty cięte na plantacjach, które wykorzystuje się później w pracowniach florystycznych. Dodatkowo w zależności od gatunku często mają swoje zastosowanie również w przemyśle perfumeryjnym, kosmetycznym, farmaceutycznym, a nawet spożywczym. Co jeszcze warto o nich wiedzieć? Poniżej cenne wskazówki, które warto wziąć pod uwagę.
Dzika róża – jak ją uprawiać?
Wbrew pozorom uprawa dzikiej róży nie jest uciążliwa ani skomplikowana. Zanim jednak zaczniemy ją sadzić, warto wyznaczyć odpowiednie do tego celu miejsce. Chcąc uprawiać dziką różę, musimy wziąć pod uwagę to, że mocno się rozrasta. Dlatego też należy przeznaczyć jej dużo miejsca. Najlepiej, jeśli będzie ono nasłonecznione, ponieważ wtedy róża kwitnie znacznie bardziej obficie. Pamiętajmy także, że podłoże powinno być przepuszczalne i umiarkowanie wilgotne, a w razie potrzeby wzbogacone kompostem. Dodatkowo roślina jest w pełni mrozoodporna, dzięki czemu nie wymaga okrycia na zimę. Tym samym możemy sadzić ją jesienią lub wczesną wiosną. Kolejnym krokiem jest nawożenie. W przeciwieństwie do wielu kwitnących krzewów dzika róża nie wymaga regularnego nawożenia, ale tylko pod warunkiem, że rośnie na zasobnym podłożu. W przeciwnym razie warto zainwestować w nawozy.
Właściwości lecznicze
Wiele roślin, których czas kwitnienia wypada na wiosnę, oprócz wspaniałego wyglądu posiada również dobroczynne właściwości. Jedną z nich jest właśnie dzika róża, która zaliczana jest do roślin nie tylko niezwykle efektownych, ale przede wszystkim wspomagających odporność. A to wszystko ze względu na duże ilości witaminy C, która zawarta jest w jej owocach. Nic więc dziwnego, że tak często wykorzystuje się ja w leczeniu przeziębień, w przypadku grypy czy też ogólnych stanach przemęczenia organizmu. Pamiętajmy jednak, że działanie owoców dzikiej róży nie ogranicza się tylko i wyłącznie do witaminy C, bowiem w składzie obecne są także bioflawonoidy zwalczające wolne rodniki oraz inne cenne substancje, choć w mniejszym stopniu – witaminy B1, B2, E, A i K. Dzika róża wspomaga również leczenie chorób dróg moczowych, m.in. krwiomoczu, wszelkich infekcji czy kamicy nerkowej. Ponadto jest bardzo skuteczna przy zapaleniu stawów i objawach reumatycznych.
Dzika róża na wiele sposobów
Dziką różę możemy przetwarzać na wiele sposobów i choć wydawać by się mogło, że jedynie przydatne będą owoce, to nic bardziej mylnego. Do celów kulinarnych oraz tych leczniczych nadają się zarówno owoce, jak i płatki kwiatów. Zdrowe owoce służą nam jako baza do soków, syropów, konfitur czy nalewek, ale warto pamiętać, że zawarta w nich witamina C może się radykalnie obniżyć wskutek zbyt długiego przygotowywania przetworów w wysokiej temperaturze. Owoce są także ważnym składnikiem wielu leczniczych mieszanek ziołowych, np. nasercowych, witaminowych, wzmacniających, a nawet o działaniu wykrztuśnym.
Z kolei kwiaty dzikiej róży wykorzystywane są w przemyśle kosmetycznym. Uzyskiwany ze świeżych płatków olejek najczęściej jest składnikiem perfum, ale dodaje się go także do kremów czy mydeł. Jak widać, niezależnie od formy – czy to pod postacią przetworów, kosmetyków, czy też środków leczniczych – warto korzystać z dobroczynnych właściwości dzikiej róży. Jej uprawa wbrew pozorom nie przysporzy nam wielu kłopotów, a w zamian zostaniemy obdarowani bogactwem cennych witamin i mikroelementów, które dobrze wpłyną na nasz organizm. | Dzika róża, czyli źródło witaminy C w ogrodzie – jak ją uprawiać? |
Nie musisz wypatrywać pogody, która umożliwi ci zorganizowanie grilla, jeśli jesteś posiadaczem odpowiedniej patelni. Pozwoli ona w łatwy sposób przyrządzić ulubione potrawy i można korzystać z niej zarówno przy kuchenkach indukcyjnych, jak i gazowych. Sprawdź, którą patelnię grillową warto wybrać, aby przez cały rok cieszyć się smakiem ulubionych potraw. Na co zwrócić uwagę przy wyborze patelni?
Patelnie grillowe są dość charakterystyczne. Zwykle mają kwadratowy lub prostokątny kształt, a ich dno to rowki, które przypominają tradycyjny grill. Ich zadaniem jest zbieranie tłuszczu, który wytopi się z mięsa, aby nie wsiąkał on w potrawę. Wśród patelni grillowych najczęściej polecane są patelnie aluminiowe i patelnie z powłoką non-stick. Dzięki niej potrawy nie przywierają do dna, nie przyklejają się, a patelnie są łatwe w utrzymaniu czystości. Alternatywą są patelnie żeliwne. Wybierają je ci, którzy grillują na tłuszczu. Patelnie żeliwne wymagają bowiem stosowania tłuszczu podczas smażenia, w przeciwnym razie jakość potraw może nie być taka, jakiej oczekujemy.
Patelnie ceramiczne
Popularne są patelnie ceramiczne. Dostępne modele przewidziane są zarówno na kuchnie gazowe, jak i indukcyjne. Ceny patelni ceramicznych kształtują się od 69 do 249 zł, w zależności od marki i jakości wykonania. Popularne są zwłaszcza patelnie ceramiczne firmy Gerlach, Berghoff czy Tefal. Polecane są patelnie z dwuwarstwową powłoką, która pozwala na zminimalizowanie ilości tłuszczu podczas grillowania mięs. Zaletą jest także dno z dyskiem ferromagnetycznym. Dzięki niemu patelnie równomiernie się nagrzewają i zapewniają szybkie, energooszczędne smażenie.
Patelnie żeliwne
Konkurencją dla nich są patelnie żeliwne. Są znacznie tańsze od ceramicznych, kupimy je w przedziale cenowym 40–99 zł. Ich minusem jest waga – są dość ciężkie. Zaletą jest utrzymywanie ciepła, dzięki czemu jedzenie długo zachowuje odpowiednią temperaturę i nie wymaga podgrzewania w trakcie posiłku. Patelnie żeliwne są bardzo trwałe, odporne na zarysowania i uszkodzenia mechaniczne.
Patelnie marmurowe
Ciekawą opcją są również patelnie grillowe marmurowe. W większości wykonane są z aluminium, marmurową powłoką pokryte jest zwykle ich dno. Marmur nie nadaje potrawom metalicznego posmaku nawet podczas smażenia bez tłuszczu. Patelnie marmurowe są łatwe w utrzymaniu czystości dzięki powłoce, do której nie przywiera jedzenie. Podobnie jak patelnie ceramiczne i żeliwne, także marmurowe patelnie są przystosowane do grillowania na wszystkich rodzajach kuchenek.
Thermo-spot
Świetnym rozwiązaniem są patelnie z tzw. thermo-spot, a więc punktem na środku, który informuje o stopniu nagrzania i utrzymania ciepła po zdjęciu z kuchenki. Gdy wskaźnik ma intensywnie czerwony kolor, patelnia jest odpowiednio nagrzana, aby rozpocząć grillowanie. Wraz ze słabnącym kolorem punktu zmniejsza się temperatura patelni. Najpopularniejsze modele thermo-spot to m.in. patelnie Tefal, dostępne także w zestawie z pokrywką. Patelnie ze wskaźnikiem thermo kupimy już od 80 zł. | Przegląd patelni grillowych |
Sony to uznana marka na świecie. Do czasu premiery – Xperii Tablet Z, to właśnie model sygnowany literą S był flagowym produktem japońskiego producenta. Czy w momencie, kiedy na sklepowych półkach pojawia się coraz więcej dobrej jakości, budżetowych tabletów, warto zapłacić więcej za Xperię Tablet S? Obudowa
Wchodząc do sklepu i przystając przy regale z tabletami, można odnieść wrażenie, że wszystkie są prawie identycznie. Z podobnego założenia wyszli chyba projektanci Sony i postanowili, że ich produkt będzie się różnił i tym samym przyciągał wzrok. Xperia S wygląda tak, jakby przedni panel został zawinięty i nakładał się w części na tył obudowy. Takie rozwiązanie stworzyło elegancki profil urządzenia, obok którego nie da się przejść obojętnie. Sprawdza się także gdy trzymamy tablet poziomo.
Wspomniane zawinięcie zostało wykonane z chropowatego plastiku dobrej jakości. Na samym jego środku, w górnej części, znajdziemy „oczko” kamery o matrycy 8 Mpix, oraz srebrny napis Xperia.
Resztę tylnej powierzchni pokrywa aluminium, co podnosi prestiż urządzenia. Na pochwałę zasługują zaokrąglone krawędzie, które wpływają na komfort korzystania z tabletu. Na prawym boku znajdziemy dwa fizyczne przyciski: „Power” (służący także do blokowania ekranu) oraz regulację głośności. Między nimi widoczna jest niewielka dioda informująca o poziomie naładowania baterii. Wyżej, w samym rogu, producent umieścił także skromnych rozmiarów diodę powiadomień. Przeciwległy bok został zagospodarowany na port mini-jack 3,5 mm oraz slot kart SD.
Na zaokrąglonej, dolnej krawędzi zamontowano dwa głośniki stereo. Rozwiązanie przemyślane, gdyż w trakcie użytkowania nie zasłonimy ich palcami.
Miedzy przetwornikami miejsce znalazł Multi-port. Co to takiego? Złącze, które służy do wszystkiego i do którego pasuje tylko jeden przewód. Jest to jedyny port komunikacyjny w urządzeniu, więc równoczesne ładowanie akumulatora i np. wymiana plików przez kabel nie jest możliwa. Użytkownik musi zawsze zabierać ze sobą ten unikalny przewód. Rodzina czy znajomi, u których będziemy akurat w momencie wyładowania się baterii, poratują nas prawdopodobnie uniwersalnymi kablami micro USB lub mini USB, jednak nie liczyłbym na to, że będą w posiadaniu przewodu SGP-UC2. W przypadku jego zgubienia, czeka nas wydatek w okolicach 90 złotych. Dodatkowo, jeżeli będziemy chcieli podłączyć do Xperii S pendrive’a, dysk zewnętrzny lub inne urządzenie, przyjdzie nam dokupić odpowiednią przejściówkę, gdyż zestaw obejmuje jedynie kabel z męskim wyjściem USB. Reasumując, unikatowy port komunikacyjny naraża użytkownika na dodatkowe koszty oraz niewygodę związaną z zabieraniem wszędzie przewodu SGP-UC2.
Skupmy się teraz na jednej z ważniejszych zalet tabletu, jaką jest odporność na zachlapania (Xperia S ma certyfikat IPX4). Według producenta urządzenie można używać wszędzie (taką informację znajdziemy na oficjalnej, polskiej stronie produktu). Jest to szerokie pojęcie, które zostało dokładnie wyjaśnione w dokumentacji, znajdującej się w zestawie. W rzeczywistości jest to dość przereklamowane. Tablet jest odporny na niewielką ilość zachlapań czystą wodą. Należy przy tym pamiętać o zaślepkach na Multi-port oraz gniazdo karty pamięci (wejście na wtyk mini-jack 3,5 mm takiego zabezpieczenia nie posiada). Sony ostrzega, że większa ilość wody czy dłuższe użytkowanie Xperii S w warunkach dużej wilgotności może jej zaszkodzić.
Powrócę jeszcze do wspomnianych uszczelek. O ile ta chroniąca slot karty pamięci jest przymocowana do urządzenia, to ta od Multi-portu już nie. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że po jakimś czasie zgubi nam się.
Ekran
Zastosowany w tytułowym tablecie ekran LCD TFT ma przekątną 9,4 cala i rozdzielczość 1280 x 800 pikseli. Jest zatem mniejszy od swoich 10,1-calowych konkurentów. Czy różnica 0,7 cala jest zauważalna? W niewielkim stopniu. Sam obraz jest nasycony barwami i bardzo wyraźny. Przy maksymalnej jasności wyświetlacza da się z niego w miarę dobrze korzystać w pogodny, słoneczny dzień. Kąty widzenia są więcej niż przyzwoite.
Oleofobowa warstwa na ekranie chroni go przed pozostawianiem śladów palców. W praktyce odciski linii papilarnych są dużo mniej widoczne, niż na wyświetlaczach budżetowych tabletów.
Audio
Dwa stereofoniczne głośniki umieszczone z tyłu urządzenia, na zaokrąglonej krawędzi, oferują wysokiej jakości dźwięk (oczywiście jak na przenośne, multimedialne urządzenie). Nie można także narzekać na maksymalny poziom głośności, przy którym pojawiają się jedynie minimalne zakłócenia. Za przetwornikami stoi oprogramowanie, które dodatkowo poprawia jakość brzmienia.
Sony w swoim produkcie zainstalowało systemy ClearAudio+ oraz S-Force Front Surround 3D. Pierwszy z nich służy do rekonstrukcji wysokich tonów, utraconych podczas konwertowania plików muzycznych do formatu mp3. Ma także poprawić jakość i czystość brzmienia utworów. Mogę potwierdzić, że słychać różnicę w odbiorze dźwięku z tym systemem.
S-Force Front Surround 3D, jak już sama nazwa może wskazywać, odpowiada za symulację dźwięku przestrzennego. Co prawda dwa niewielkich rozmiarów głośniki nie zagwarantują takiego efektu z jakim spotkamy się w kinowym multipleksie, jednak i tak byłem pozytywnie zaskoczony działaniem tego systemu.
Bateria
Pod aluminiową obudową kryje się akumulator litowo-jonowy o pojemności 6000 mAh. Według producenta powinien zapewnić dwanaście godzin ciągłej pracy na jednym ładowaniu. W rzeczywistości jest to około ośmiu-dziewięciu godzin, co i tak jest dobrym rezultatem, jak na prawie 10-calowy tablet. Piętnaście minut w grze 3D, będzie nas „kosztować” 5% poziomu naładowania baterii. Godzinne odtwarzanie filmu (pełny ekran, jasność 50%, włączone Wi-Fi, douszne słuchawki) pochłonie około 15% żywotności akumulatora
Podłączenie tabletu do komputera, przez dedykowany kabel, nie sprawi, że choć odrobinę naładujemy baterię.
Wydajność
Sony zdecydowało, że sercem tabletu będzie chipset Nvidia Tegra 3. Ten czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,3 GHz jest wspomagany przez 1 GB pamięci RAM DDR3. Oznacza to, że na sprzęcie pogramy w wiele ciekawych tytułów gier 3D, powstałych właśnie pod tę platformę. Jednym z nich jest klimatyczna, przygodowa gra Dark Meadow, której oprawa graficzna stoi na naprawdę wysokim poziomie. W czasie półgodzinnej rozgrywki, nie było żadnych „lagów”.
Podczas wykonywania innych czynności, jak np. oglądanie filmów, czytanie komiksów, korzystania z tabletu jako pilota do telewizora, także nie było żadnych opóźnień w jego działaniu.
Łączność
Sytuację z mało życiowym, bo unikatowym Multi-portem, ratują moduły łączności. Dzięki nim, użytkownik nie jest zdany na komunikację z tabletem tylko przy pomocy unikalnego przewodu. Sieć Wi-Fi działa sprawnie, to właśnie przy jej wykorzystaniu zostały pobrane wszystkie aplikacje i gry do testów. Praca Bluetooth 3.0 także zasługuje na pochwałę.
Xperia Tablet S został wyposażony w GPS, co nie jest często spotykane w tabletach. Jako nawigacja samochodowa sprawdzi się świetnie.
Tablet występuje w dwóch wersjach, z modułem łączności 3G oraz bez. Na koniec warto wspomnieć o porcie podczerwieni. Dzięki niemu tablet zmienia się w uniwersalny pilot.
Kamera
Aparaty fotograficzne w większości tabletów są mało przydatne. Chodzenie z 10-calowym urządzeniem i robienie nim zdjęć nie jest zbyt komfortowe. W budżetowych tabletach montowane są zazwyczaj kamery o matrycy 2 Mpix. Sony w Xperii Tablecie S poszlo na całego i wpakowało w niego aż 8 Mpix! Zdjęcia o maksymalnej rozdzielczości 3264 x 2448 pikseli prezentują się lepiej niż przyzwoicie.
W większości tabletów podgląd fotografii prezentowany jest z wykorzystaniem całej powierzchni wyświetlacza. W Xperii jest on mniejszy, zajmuje około 25% centralnej część ekranu. Większy podgląd pomaga np. w kadrowaniu zdjęcia.
Interfejs i oprogramowanie
Tablet w chwili testowania pracował pod kontrolą systemu operacyjnego Android w wersji 4.0.3 (Ice Cream Sandwich). Dostępna jest aktualizacja do wersji 4.1.
Ciekawymi programami są Memo oraz Clip. Ten pierwszy pozwala na tworzenie prostych notatek na pulpicie tabletu. Clip służy do wycinania dowolnego fragmentu ekranu i zapisania go do pliku graficznego.
Jeżeli mamy do czynienia z multimedialnym urządzeniem marki Sony, to oczywiście nie mogło zabraknąć aplikacji Walkman. Przeciętny użytkownik powinien być w pełni zadowolony z funkcji, jakie oferuje ten program.
Podsumowanie
Xperia Tablet S, po wyjęciu z pudełka, wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Nieprzeciętny wygląd i chłód aluminiowej obudowy, podpowiadały mi, że mam do czynienia z najwyższej klasy produktem. Jakość wykonania oraz spasowanie całości stoją na wysokim poziomie
Tablet, ze względu na obecność portu na karty SDHC, sprawdzi się w roli szybkiego, podręcznego sprzętu do przeglądania zdjęć. Świetnie posłuży w roli multimedialnego urządzenia do oglądania filmów oraz grania w tytuły o wyższych wymaganiach i dopracowanej szacie graficznej. Kusi także metalowa obudowa, Gorilla Glass i odporność na zachlapania, dzięki czemu z tabletem nie trzeba się obchodzić jak z jajkiem. Będzie w stanie przetrwać więcej niż konkurencyjne produkty. Wielu pewnie doceni również funkcję uniwersalnego pilota.
Xperia Tablet S ma także kilka większych i mniejszych wad. Największą jest port komunikacyjny, który spotkamy jedynie w tym modelu. Takie rozwiązanie skazuje użytkowników na wiele ograniczeń i potencjalne koszty. Wspomniana odporność na zachlapania jest dość przereklamowana.
Wariant z 16 GB wewnętrznej pamięci, to koszt w okolicach 1200 złotych. W tej cenie dostajemy naprawdę solidnie wykonany produkt o niesztampowym designie. | Test Sony Xperia Tablet S - unikatowy design i wodoodporność |
Radio samochodowe to praktycznie standardowy element wyposażenia każdego samochodu. Przez ostatnie kilkanaście lat można było obserwować dużą ewolucję tych urządzeń. Począwszy od kasetowych radioodtwarzaczy, przez modele obsługujące płyty CD, aż po rozbudowane stacje multimedialne. Jeśli posiadamy w samochodzie starego kaseciaka lub po prostu nie zadowala nas jakość wbudowanego radia, warto pomyśleć o jego wymianie. Jak wybrać odpowiedni model?
Wybór konkretnego radia w głównej mierze zależy od modelu samochodu. Głównym kryterium jest rozmiar otworu montażowego. Standardowy rozmiar 1DIN stosowany jest w większości aut. Jeśli nad lub pod odtwarzaczem zamontowana jest półka albo zmieniarka CD, to prawdopodobnie producent przewidział montaż radia również w formacie 2DIN. W takim przypadku możemy zamontować radio multimedialne z dużym ekranem, które dodatkowo obsługuje interfejs Bluetooth, nawigację GPS, kamerę cofania czy tuner TV.
box:offerCarousel
Właściciele samochodów, w których możliwe jest zamontowanie radia tylko w rozmiarze 1DIN, również mogą wybierać spośród nowoczesnych modeli. Na rynku dostępne są odbiorniki z wysuwanymi wyświetlaczami, które – podobnie jak ich większe odpowiedniki – są wyposażone w wiele dodatkowych funkcji.
Niezbędne akcesoria
Jeśli dokonaliśmy już zakupu radia, warto zapoznać się z dołączonym do niego wyposażeniem oraz instrukcją obsługi. Dzięki temu dowiemy się, jakie elementy należy dokupić, aby montaż przebiegł bez problemu. Standardowym wyposażeniem jest półkieszeń, która umożliwia zamontowanie radia w otworze montażowym oraz złącze ISO. Jeśli w naszym samochodzie było zamontowane fabryczne radio, prawdopodobnie konieczna będzie przejściówka z fabrycznego złącza na standard ISO. Warto także sprawdzić kompatybilność złącza antenowego z gniazdem w radiu. Fabryczne radia zazwyczaj mają ramkę w nietypowym kształcie, która dopasowana jest do pozostałych elementów deski rozdzielczej. Po zmianie odbiornika na uniwersalny konieczne jest dokupienie ramki, której zewnętrzna krawędź będzie dopasowana do otworu po fabrycznym radiu, a wewnętrzny otwór umożliwi zamontowanie standardowego. Niezbędne części można kupić na Allegro.
Czas na montaż
Kiedy mamy już skompletowany sprzęt i wszystkie niezbędne akcesoria, możemy przystąpić do montażu. Pierwszym krokiem jest wyjęcie starego radia. Jeśli jest ono wyposażone w ramkę, zaczynamy od jej demontażu. Następnie przy pomocy odpowiednich kluczyków wyciągamy odbiornik i odłączamy wszystkie kable. Kolejnym krokiem jest usunięcie półkieszeni z otworu montażowego. Do tego celu przyda nam się płaski śrubokręt, którym podważymy blaszki mocujące. Jeśli zmieniamy rozmiar radia z 1DIN na 2DIN, musimy zdemontować także sąsiadujący element (najczęściej jest to półka, schowek lub zmieniarka CD), dzięki czemu uzyskamy otwór 2DIN gotowy do zainstalowania nowego modelu.Następnym etapem jest montaż półkieszeni, która w stabilny sposób pozwoli umieścić radio w otworze montażowym. Podłączamy je do fabrycznej instalacji i powoli wsuwamy w półkieszeń, zwracając uwagę na to, żeby nie uszkodzić żadnego z kabli. Jeśli stosowaliśmy przejściówki, warto za pomocą plastikowych spinek uporządkować nadmiar kabli, aby łatwiej było je ułożyć w otworze montażowym. Po zamontowaniu radia zakładamy odpowiednią ramkę, która idealnie wkomponuje nowy odbiornik w deskę rozdzielczą.Wymiana radia nie jest czynnością trudną. Najważniejsze jest wybranie odpowiedniego modelu, który będzie dopasowany do naszego samochodu. Szczególnie w przypadku odbiorników z wysuwanym ekranem musimy zwrócić uwagę, czy nie będzie on zasłaniał ważnych elementów deski rozdzielczej. W pozostałych przypadkach wystarczy znać rozmiar otworu montażowego oraz dobrać odpowiednie akcesoria, takie jak przejściówki czy ramki. Pamiętajmy, aby przy zakupie radia unikać produktów niewiadomego pochodzenia. Mają one bardzo konkurencyjną cenę, ale ich jakość i trwałość pozostawia wiele do życzenia. Może się okazać, że po wymianie fabrycznego radia na nowe efekt będzie gorszy niż przed zmianą. | Wymiana standardowego radia krok po kroku |
To spora kwota, dzięki której możemy kupić naprawdę solidny smartfon, który praktycznie pod każdym względem będzie spełniał nasze oczekiwania. Problem jednak w tym, że smartfonów w cenie do 2000 zł znajdziemy na portalu aukcyjnym Allegro bardzo dużo. Jaki model wybrać? W tym poradniku postaram się przedstawić wam kilka polecanych smartfonów, których cena nie przekracza 2000 zł. LG G4
W naszym budżecie spokojnie możemy kupić zeszłorocznego flagowca LG, model G4. Smartfon ten kosztuje ok. 1300–1700 zł, a do zaoferowania ma naprawdę sporo. Jako ekran zamontowano tu 5,5-calową matrycę, której rozdzielczość wynosi 1440 x 2560 pikseli. Co z wydajnością? Za nią odpowiada chipset Snapdragon 808 wyposażony w sześć rdzeni, cztery są taktowane zegarem 1,44 GHz, a dwa – 1,82 GHz. Całość wspomaga 3 GB RAM i pokaźna przestrzeń na dane użytkownika (32 GB). Koniecznie trzeba wspomnieć o kamerach, ponieważ główna ma 16 Mpix i OIS, natomiast przednia została wyposażona w przetwornik 8 Mpix. Jak się pewnie domyślacie, system operacyjny to Android 5.1 Lollipop, który może być zaktualizowany do 6.0 Marshmallow.
Xiaomi Mi 5
W cenie do 2000 zł świetną propozycję ma także chiński producent smartfonów, firma Xiaomi. Model Mi 5, bo o nim mowa, ma 5,15-calowy ekran o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli, 3 GB RAM, 32 lub 64 GB pamięci wewnętrznej, a także potężny czterordzeniowy procesor Snapdragon 820 taktowany zegarem 1,8 GHz oraz 1,36 GHz. Pochwalić trzeba też kamerę główną, która ma 16 Mpix i jest wspomagana optyczną stabilizacją obrazu (OIS) oraz kamerę przednią 4 Mpix, dzięki której wykonamy świetnej jakości selfie. Sprzęt obsługuje dual SIM, co pewnie ucieszy wiele osób korzystających z dwóch numerów. Co z systemem operacyjnym? Jest tu Android w swojej najnowszej odsłonie, czyli 6.0 Marshmallow. Xiaomi Mi 5, w zależności od wariantu, na który się zdecydujemy, kosztuje ok. 1600–2000 zł.
Samsung Galaxy S6
A co powiecie na ubiegłoroczny flagowiec firmy Samsung, model Galaxy S6? Ten sprzęt możecie kupić za ok. 1600–1900 zł. Co otrzymujemy? 5,1-calowy ekran, którego rozdzielczość wynosi aż 1440 x 2560 pikseli, ośmiordzeniowy procesor Exynos 7420 Octa z rdzeniami taktowanymi zegarem 1,5 GHz oraz 2,1 GHz, 3 GB RAM, 32 lub 64 GB pamięci wewnętrznej, a także kamerę główną (z OIS) 16 Mpix i kamerę przednią 5 Mpix. Dodam jeszcze, że smartfon ten działa w oparciu o Android w wersji 5.0 Lollipop, który może być zaktualizowany do 6.0 Marshmallow.
Microsoft Lumia 950 XL
Kolejna propozycja to smartfon firmy Microsoft, który działa w oparciu o system Windows 10. Lumia 950 XL, bo o tym sprzęcie mowa, jest topowym produktem Microsoftu. W cenie 1650–2000 zł otrzymujemy potężny smartfon wyposażony w 5,7-calowy ekran o rozdzielczości 1440 x 2560 pikseli, chipset Snapdragon 810 z ośmioma rdzeniami taktowanymi zegarem 1,5 GHz i 2 GHz, 3 GB RAM oraz 32 GB powierzchni na dane użytkownika. Spory podziw budzi tu kamera główna, która ma 20 Mpix i jest wspomagana przez OIS. W roli kamery przedniej mamy tu przetwornik 5 Mpix.
Sony Xperia Z5 Compact
Na koniec coś dla osób ceniących sobie kompaktowe wymiary smartfonu. Model Sony Xperia Z5 Compact ma naprawdę topową specyfikację, ale zachowano w nim niewielkie gabaryty. Możemy więc liczyć na 4,6-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli, ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 810 taktowany zegarem 1,5 GHz oraz 2 GHz, 2 GB RAM, 32 GB pamięci wewnętrznej oraz kamerę główną 23 Mpix i przednią 5,1 Mpix. System operacyjny to w tym przypadku Android 5.1 Lollipop, który można zaktualizować do 6.0 Marshmallow. Warto dodać, że smartfon jest odporny na kurz i wodę, o czym świadczy certyfikat IP68. Cena to ok. 1650–1950 zł. | Smartfony do 2000 zł – II kwartał 2016 |
Pokrowce antyszronowe są prostym, tanim i skutecznym sposobem na radzenie sobie ze skutkami zimowych opadów i szronem pojawiającym się na szybach. Oto przegląd najpopularniejszych rozwiązań. W ostatnich latach zima nie jest już tak przewidywalna, jak jeszcze kilkanaście lat temu. Czasem śniegu nie widać tygodniami, ale jak już zacznie padać, to dostarcza kierowcom sporo ruchu przy odśnieżaniu auta. Jeśli śnieg jest luźny, nie ma problemu. Gorzej, jeśli pod nim znajduje się gruba warstwa lodu. Problem sprawia też szron osadzający się na szybach. Czasem jego usunięcie jest bardziej czasochłonne niż odśnieżenie samochodu. Są na to metody ułatwiające życie kierowcom. Przedstawiamy kilka propozycji.
Pokrowce na szyby
Zwarta warstwa lodu na przedniej szybie to spory problem, zwłaszcza że jej powierzchnia jest czasem dość spora. Standardową operacją jest użycie skrobaczki, ale zajmuje to sporo czasu. Dlatego opracowano pokrowiec antyszronowy, który chroni również przednią szybę przed opadami śniegu. Sposób użycia jest banalnie prosty. W większości przypadków wystarczy narzucić go na szybę, a nadmiar bądź sznurki przytrzasnąć drzwiami. Dostępne są różne rozmiary tak, by można było dostosować wielkość pokrowca do rozmiarów szyby w aucie.
Pokrowce antyszronowe są wykonywane z materiału odpornego na wilgoć i niskie temperatury. Dzięki temu nie nasiąka i nie zamarza, a co za tym idzie – nie łamie się. Chroni też przed opadami śniegu, który wystarczy strząsnąć.
Skoro pokrowiec na przednią szybę sprawdza się w warunkach zimowych i zwalnia od zmiatania i skrobania, to dlaczego nie pójść dalej i nie zastosować rozwiązania chroniącego wszystkie szyby? Zainteresowanym tym sposobem można polecić pokrowce na dach i szyby samochodu.
Maty antyszronowe
Podobnym rozwiązaniem są maty antyszronowe pokryte folią aluminiową. Zimą spełniają dokładnie tę samą funkcję, co wspomniane pokrowce. Używa się ich również tak samo, czyli przytrzaskując je drzwiami. W ten sposób mata odpowiednio przylega do szyby, wiatr jej nie zwieje i nikomu nie przyklei się do ręki.
Zaletą maty antyszronowej jest jej uniwersalność. Zimą chroni szybę samochodu przed śniegiem i lodem. Latem może służyć jako mata przeciwsłoneczna zapobiegająca nadmiernemu nagrzewaniu się wnętrza.
Osłony na wycieraczki
Wycieraczki przymarznięte do przedniej szyby to zmora wielu kierowców. Próba ich oderwania może zakończyć się uszkodzeniem delikatnej gumy piór, przez co nie będą one spełniać swojej roli i to w okresie, gdy mają najwięcej pracy.
Jedną z metod radzenia sobie z przymarzającymi piórami są osłony na wycieraczki. Spełniają one tę samą funkcję, co osłona antyszronowa, ale chronią podwójnie. Z jednej strony nie pozwalają na przymarzanie do szyby, z drugiej – chronią przed zaśnieżeniem.
Pokrowce na samochód
Pokrowiec na cały samochód to rozwiązanie zapewniające kompleksową ochronę przed deszczem, także marznącym, czy śniegiem. To nie wszystko, chroni lakier bowiem przed promieniowaniem UV, zapobiegając jego blaknięciu.
Pokrowiec na samochód, oprócz niezamarzającej warstwy wierzchniej, powinien mieć od spodu miękkie podbicie z bawełny lub filcu. Dzięki temu, zakładając i zdejmując go nawet codziennie, nie uszkodzimy lakieru.
Zima to ciężki okres dla szyb, wycieraczek, a nawet lakieru samochodu. Warto pomyśleć o ich ochronie za pomocą specjalnych pokrowców choćby dlatego, że zwalniają z obowiązku żmudnego i czasochłonnego odśnieżania. | Maty i pokrowce antyszronowe |
Obecnie najpopularniejszym nośnikiem danych w kamerach jest karta pamięci (microSD lub SD). I nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ są to tanie rozwiązania. Na rynku są jednak dostępne kamery cyfrowe z wbudowanym dyskiem HDD, ale czy takie urządzenia warto kupić? Tylko w niektórych przypadkach. Jakie są zalety kamer z HDD?
Kamery wyposażone w dysk twardy HDD z reguły kosztują więcej, ale pozwalają na nagrywanie długich materiałów filmowych. Zazwyczaj jeden dysk wystarcza na nagranie całej imprezy, np. wesela, bez konieczności wymiany karty pamięci i zgrywania materiałów. To bardzo ważne.
Kamery z wbudowanym dyskiem HDD można także postawić w konkretnym miejscu, np. w lesie, gdzie leśniczy będzie pilnował drewna. Jest to korzystne rozwiązanie dla praktycznie każdej firmy, która nie ma możliwości podłączenia całej sieci informatycznej.
I to niestety chyba jedyny przypadek, kiedy sprawdzi się kamera z dyskiem HDD.
Jakie są wady kamer z HDD?
Niestety kamery cyfrowe z dyskiem HDD mają więcej wad niż zalet. Przede wszystkim takie urządzenia są zdecydowanie cięższe od tych wyposażonych w karty pamięci microSD lub SD. Waga takich produktów jest o kilkaset gram większa, co podczas codziennej eksploatacji może być uciążliwe i męczące.
Kamera z dyskiem HDD potrzebuje więcej energii, dlatego musi mieć mocniejszy akumulator lub po prostu często trzeba go ładować albo wymieniać. Ponadto dysk HHD jest podatny na uszkodzenia, ponieważ składa się z wielu małych elementów. Łatwo można go zepsuć, czego efektem może być całkowita utrata danych, co z kolei może mieć opłakane skutki.
Kamery z HDD uruchamiają się również znacznie dłużej, co dla wielu może być nie do zaakceptowania. Bardzo często potrzebujemy uchwycić dane ujęcie i mamy na to raptem parę sekund. Wtedy tylko i wyłącznie trzeba korzystać z urządzenia z dyskiem SSD lub kartą pamięci.
Czy warto kupić kamerę z dyskiem HDD?
Jeśli zależy nam na tym, aby na jednym dysku zmieścić film z całego wydarzenia, to kamera z wbudowanym dyskiem HDD będzie bardzo dobrym wyborem. Zdarzają się sytuacje, kiedy nie ma możliwości zgrania materiałów na jakiekolwiek urządzenie zewnętrzne. Wtedy naturalnym wyborem jest kamera z HDD – i myślę, że tylko w takich sytuacjach takowy sprzęt się sprawdzi. W każdym innym przypadku lepiej zdecydować się na urządzenie z wymienialną kartą pamięci. | Kamera z HDD – czy warto? |
Pakiet bezpieczeństwa to jedno z podstawowych narzędzi, jakie powinien zainstalować każdy użytkownik komputera. Minęły już czasy, gdy program antywirusowy i zapora ogniowa znacznie spowalniały pracę urządzenia. Polecamy pięć aplikacji tego typu, które warto zainstalować. Programy antywirusowe i zawierające je w sobie obok zapory ogniowej (ang. firewall) różne pakiety bezpieczeństwa to bardzo przydatne oprogramowanie. Pomaga ono chronić dane użytkownika przed atakami informatycznymi, które mogą zablokować dostęp do danych, wykraść tożsamość internetową lub nawet doprowadzić do wyczyszczenia środków z rachunku bankowego. Polecamy pięć aplikacji tego typu, których kupno warto rozważyć.
ESET Smart Security
Pakiet firmy ESET o nazwie Smart Security to nie tylko program antywirusowy i firewall. Jego twórcy przygotowali dla użytkowników także zabezpieczenia chroniące przed spyware, phishingiem.Zadaniem ESET Smart Security jest również ochrona przed lukami w protokołach sieciowych i skanowanie profili w mediach społecznościowych. W pakiecie znalazło się też narzędzie pozwalające namierzać skradzione urządzenie oraz mechanizm kontroli rodzicielskiej.
Kaspersky Internet Security
Kolejnym wartym polecenia programem jest Kaspersky Internet Security. To pakiet bezpieczeństwa składający się z wielu modułów. Podstawą pakietu jest program antywirusowy wyposażony we wszystkie najważniejsze funkcje wzbogacony o moduł ochrony smartfonów i tabletów przed kradzieżą, który pozwala namierzyć utracone urządzenie.W sprzedaży są różne wersje pakietu. Kaspersky Internet Security multi-device pozwala zainstalować zestaw ochronny na wielu różnych urządzeniach jednocześnie. Takiej licencji można użyć do skorzystania z pakietu na komputerach i tabletach z systemami Windows, komputerach Apple z oprogramowaniem OS X oraz smartfonach i tabletach z systemem Google Android.
McAfee AntiVirus Plus
Trzecim polecanym oprogramowaniem antywirusowym jest McAfee AntiVirus Plus. Oprócz klasycznej ochrony antywirusowej jego twórcy wdrożyli rozwiązania służące do ochrony sieci Wi-Fi oraz ochrony prywatności. Znalazł się w nim też moduł optymalizacji wydajności komputera.McAfee AntiVirus Plus wykrywa zagrażające użytkownikowi wirusy, konie trojańskie, oprogramowanie typu rootkit itp. Zainfekowane pliki są poddawane kwarantannie. System chroniony jest też przed sieciami botów, a pakiet ochronny McAfee wykrywa niezaktualizowane oprogramowanie.
Norton Internet Security
Pakiet ochronny Norton Internet Security to kompleksowe rozwiązanie zapewniające bezpieczeństwo urządzeń takich jak komputery i tablety z oprogramowaniem Windows i komputery Apple z systemem OS X. Z oprogramowania można dodatkowo skorzystać na tabletach i smartfonach z systemem Google Android oraz Apple iOS.
AVG Internet Security
Użytkownicy komputerów powinni zainteresować się również oprogramowaniem firmy AVG. Pakiet AVG Internet Security zapewnia ochronę przeciwko wirusom i innym cyfrowym szkodnikom. Oprogramowanie zapewnia ochronę antyspamową i poprawia wydajność komputera. Do pakietu czasem dołączany jest też program AVG Antivirus Pro do smartfonów i tabletów z Androidem.W czasach, kiedy praktycznie wszystkie swoje dane i najważniejsze dokumenty przechowujemy na komputerze, powinniśmy dbać o to, by nikt nieupoważniony nie dostał się do wrażliwych informacji. W związku z tym każdy użytkownik powinien zainstalować na swoim urządzeniu odpowiednie oprogramowanie antywirusowe, które w pełni zabezpieczy nasz sprzęt przed niechcianymi gośćmi. | Pięć polecanych programów antywirusowych |
Moda to bardzo szeroka, ale też niezwykle popularna tematyka zdjęć. Stało się tak za sprawą blogów modowych, które w ciągu kilku ostatnich zyskały duże grono fanów. Jednak niewiele szafiarek potrafi zrobić naprawdę dobre zdjęcia, które odpowiednio zaprezentują dane ciuchy i dodatki. A tak naprawdę wystarczy pamiętać o kilku elementach. Fotografia modowa to niezwykle trudna sztuka. Dlatego też powinna to być praca zespołowa, bo jedna osoba – fotograf – rzadko kiedy jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim. Na szczęście jest kilka sposobów na to, jak ułatwić sobie pracę.
Studio czy plener?
Najważniejsze pytanie, na jakie musimy sobie odpowiedzieć, to gdzie chcemy robić zdjęcia – w plenerze czy też studiu fotograficznym? Ten wybór w dużej mierze determinuje to, w jaki sposób będziemy pracować i jakiego sprzętu będziemy potrzebować. W studiu mamy zdecydowanie większą kontrolę nad otoczeniem, ale wtedy konieczny będzie zakup odpowiednich lamp. Dobrym wyborem będą między innymi softboxy, które dobrze rozświetlą scenę, ale jednocześnie nie dają zbyt ostrego światła. Jako kontra przydatne mogą być także lampy błyskowe, najlepiej sterowane bezprzewodowo. Nie ulega jednak wątpliwości, że studio to rozwiązanie dla bardziej zaawansowanych użytkowników, którzy doskonale wiedzą, jakie efekty chcą osiągnąć.Dla mniej zaawansowanych dużo lepszym pomysłem będą zdjęcia w plenerze. W takiej sytuacji należy pamiętać o kilku szczegółach. Przede wszystkim na zdjęciach najważniejszą rolę odgrywa światło. Bez niego fotografia nie będzie udana. Dlatego też powinniśmy zrezygnować ze zdjęć w południe, kiedy światło słoneczne jest najostrzejsze i nie daje żadnego ciekawego efektu. Dużo lepszym pomysłem są zdjęcia wykonywane wcześnie rano lub późnym popołudniem, kiedy słońce jest niżej, a światło nie jest ostre. Dużo łatwiej wtedy o ciekawe efekty.
Wyposażenie
Nawet robiąc zdjęcia w plenerze, musimy wyposażyć się w kilka sprzętów, które pozwolą nam na osiągnięcie lepszych efektów. Najważniejsze będą blendy, które dadzą nam większą kontrolę nad światłem. Załóżmy, że znaleźliśmy fajne miejsce, które świetnie sprawdzi się w roli tła dla modelki, ale nie jest ono wystarczająco doświetlone. W takiej sytuacji możemy wykorzystać właśnie blendy i odbić od nich światło słoneczne tak, aby dobrze oświetlało fotografowaną scenę. Poza tym zdjęcia w plenerze mają to do siebie, że nawet niewielka chmurka może całkowicie zmienić światło. Blendy dają nam większą kontrolę nad sceną i dają pewną powtarzalność efektów. To niezwykle ważne, aby na każdym zdjęciu ciuchy i wszystkie dodatki wyglądały tak samo, a nie np. miały różne odcienie.Koniecznym wyposażeniem jest także statyw. Zdjęcia co prawda można robić z ręki, ale tylko w bardzo dobrych warunkach oświetleniowych albo kosztem jakości fotografii. Statyw eliminuje ten problem, ponieważ nawet przy gorszym oświetleniu mamy pewność, że zdjęcie nie będzie poruszone, a jego jakość będzie po prostu dobra.
Ustawienia aparatu
Zapomnij o trybie automatycznym. Żaden szanujący się fotograf, nawet początkujący, nie powinien w trakcie sesji fotograficznej opierać się na automatycznych ustawieniach aparatu. Jeśli urządzenie na to pozwala, to powinniśmy korzystać z trybów preselekcji przysłony lub preselekcji migawki. W pierwszej wybieramy wszystkie najważniejsze parametry, np. czułość ISO, ekspozycję, wartość przysłony czy też balans bieli, a aparat automatycznie dobierze czas naświetlania. Z kolei w preselekcji migawki wybieramy czas naświetlania, a aparat dobiera wartość przysłony. W przypadku fotografii modowej zdecydowanie lepszym wyborem będzie tryb preselekcji przysłony, ponieważ fotografujemy osobę, więc w gruncie rzeczy jest to pewnego rodzaju portret. Przy ustawianiu wartości przysłony mamy kontrolę nad głębią ostrości, która jest w takich sytuacjach niezwykle ważna.Fotografia modowa to bardzo trudna sztuka. Warto pamiętać o tym, że nie pokazujemy samych ciuchów i dodatków, a tak naprawdę osobę, która je nosi. Jeśli skupimy się na modelu lub modelce, to też odzież będzie dużo lepiej wyglądać. | Fotografia modowa – podstawy dla początkujących |
Mała rzecz, a cieszy. Niby nic takiego, ot zabawka na patyku, a tyle radości. Pchacz umili dziecku każdy spacer, zmobilizuje do chodzenia i dostarczy mnóstwa atrakcji. Wszystko za niewielkie pieniądze. To na pewno świetny pomysł na prezent. Zalety pchacza na patyku
Pchacz jest zabawką wspierającą rozwój i aktywność dzieci od roku do 3 lat. Dostarcza wielu wszelakiego rodzaju doznań – wzrokowych, słuchowych i dotykowych. Wspiera chodzenie, umiejętności manipulacyjne i operowanie ręką. To trafiona zabawka dla dzieci, które już chodzą, jak również dla tych dopiero opanowujących tę trudną sztukę. Zabawka ta doskonali bowiem zmysł równowagi. Poza tym jest ciekawa i atrakcyjna dla dziecka. Prowadzenie na kiju klekoczącej czy ruszającej się zabawki wymaga zmyślnego nią operowania. W ten sposób maluch zdobywa i doskonali wiele umiejętności:
Wyczuwanie przestrzeni.
Omijanie przeszkód.
Manipulowanie w przestrzeni.
Zapoznawanie się z prędkością i ruchem.
Zaczątki myślenia przyczynowo-skutkowego (skoro pcham zabawkę, to ona jedzie).
Poczucie samodzielności.
Poczucie sprawczości (ja prowadzę zabawkę – jedzie według mojego pomysłu).
Pchacz, jak każda inna zabawka dla dziecka, musi być bezpieczny i solidnie wykonany. Ważne, aby wszystkie elementy były stabilne i nie odpadały. Normy bezpieczeństwa powinien spełniać również materiał, z którego został wyprodukowany pchacz. Zabawka musi być trwała, gdyż maluch będzie nią potrząsał, postukiwał, obracał.
Kupujemy pchacz na patyku
Wybór tych zabawek jest duży. Niektóre modele są uniwersalne, a inne są typowo dziewczęce lub chłopięce. Przeznaczone są dla dzieci powyżej pierwszego roku życia. Wersje drewniane są droższe, ale mamy gwarancję solidnego wykonania i znacznej trwałości. Oto niektóre typy pchaczy na patyku:
Biedronka – z lakierowanego drewna, przeznaczona zarówno dla dziewczynek, jak i dla chłopców. Na kółkach zostały przyczepione gumki, dzięki którym zabawka się nie ślizga i nie rysuje podłogi. Maluch, pchając biedronkę, sprawia, że porusza ona swoimi skrzydłami, wydając przy tym oddźwięk klapania. Wyróżniają ją wesołe kolory i solidna jakość wykonania. Kijek jest wkręcany w podstawkę. Cena to 59 zł.
Kaczor – pchacz uniwersalny. Jest plastikowy, wydaje dźwięk klapania. Cena to ok. 14 zł.
Krokodyl – jest niesamowicie kolorowy i przyjaźnie wyglądający, wykonany z lakierowanego drewna. Na kółkach ma gumki, łapki krokodyla można obracać. Cena to 66 zł.
Kolorowa tęcza – to drewniana zabawka, która sprawdzi się zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Wielobarwne, toczące się koło jest dodatkową atrakcją. Wydaje zabawny dźwięk podczas pchania. Gumeczki na kołach zapobiegają ślizganiu i rysowaniu podłogi. Wyróżnia ją solidne wykonanie. Cena to 48 zł.
Koło – świeci się, zmieniając kolory. Dodatkowa opcja jest zasilana bateriami. Cena to ok. 19 zł.
Pchacz na patyku jest zabawką atrakcyjną dla dziecka. Można zabrać ją prawie wszędzie ze sobą. Bardzo szybko staje się towarzyszem codziennych spacerów. Skupia uwagę malucha, co pozwala na spokojne chodzenie, bez uciekania. | Towarzysz spacerów – pchacz na patyku |
Podróż samochodem w upalne letnie dni bywa męcząca z powodu wysokiej temperatury powietrza. Kierowcy często narzekają na upał, mimo że mogą wtedy cieszyć się suchą nawierzchnią i dobrą widocznością. Jednak ostre słońce w zależności od pory dnia niesie ze sobą wiele zagrożeń. Prowadząc samochód w słoneczny dzień, jesteśmy narażeni na wiele mocnych odblasków powodujących szybsze zmęczenie wzroku. Ponadto refleksy świetlne mogą niejednokrotnie zmylić nas w drodze albo spowodować, że inne auta będą wręcz niewidoczne. Prawdziwe pułapki czekają na nas również późnym popołudniem, gdy słońce znajduje się nisko nad horyzontem oraz wcześnie rano. Mimo konieczności jazdy na światłach przez cały rok, nieraz zdarza się, że samochód nadjeżdżający od strony słońca jest dla nas kompletnie niewidoczny. Aby uniknąć niebezpiecznych zdarzeń związanych ze złą widocznością, w sezonie letnim należy zaopatrzyć się w okulary przeciwsłoneczne. Jakie szkła wybrać, żeby zapewnić sobie maksimum komfortu i bezpieczeństwa w czasie letnich podróży? W niniejszym artykule spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie.
Okulary a prawo
Przede wszystkim należy przypomnieć, że poważne wady wzroku wymagające istotnej korekty, są zazwyczaj zapisane w naszym dokumencie prawa jazdy. Jeżeli lekarz wykonujący badania zalecił nam stosowanie okularów w samochodzie, policja ma prawo to sprawdzić. W przypadku niestosowania się do nałożonych przez lekarza ograniczeń i nieużywania okularów korekcyjnych w czasie kierowania samochodem, narażamy siebie oraz innych uczestników ruchu na poważne niebezpieczeństwo. Policja może ukarać nas mandatem, jeżeli nie posiadamy założonych okularów zgodnych z zapisem lekarza. Jeśli zamiast okularów nosimy soczewki, a nie ma tego w dokumentacji – również narażamy się na mandat.
Prawdziwy problem czeka na kierowców, którzy wbrew ograniczeniom wynikającym z wady wzroku nie stosują się do zapisów lekarza i w dodatku spowodują wypadek. Wtedy konsekwencje wynikające z uczestniczenia w kolizji drogowej mogą być znacznie poważniejsze i skończyć się zarzutami prokuratorskimi. W przypadku wad wzroku należy zatem obligatoryjnie stosować się do zaleceń lekarza i nosić okulary. Warto przypomnieć, że zgodnie z przepisami europejskimi, ograniczenia wynikające ze stanu zdrowia zapisane są na naszym prawie jazdy w kolumnie 12, w tabelce znajdującej się na odwrotnej stronie dokumentu. Większość z nas nie posiada specjalnego zalecenia do kierowania pojazdem w okularach. Jednak nawet w przypadku drobnych wad wzroku, powinniśmy zadbać o ich posiadanie.
Dobre nie znaczy odpowiednie
Wybierając okulary przeciwsłoneczne do jazdy samochodem, musimy wziąć pod uwagę szereg ograniczeń. Po pierwsze nawet najlepsze markowe okulary przeciwsłoneczne mogą okazać się nieodpowiednie do prowadzenia samochodu. Przepisy ruchu drogowego jasno określają dopuszczalny stopień przyciemnienia soczewki okularów. Wszystkie okulary przeciwsłoneczne posiadają oznaczenia stopnia przyciemnienia od zera do czterech. Kierowcy mogą stosować jedynie okulary oznaczone cyfrą 2 lub 3, przy czym te ostatnie dopuszczalne są tylko w najbardziej słoneczne dni. Zbyt ciemne okulary przeciwsłoneczne mogą powodować zmiany w postrzeganym obrazie i modyfikować kolory. Dlatego niedopuszczalne jest stosowanie okularów przepuszczających mniej niż 8% światła, a więc tych oznaczonych cyferką 4. Dobre okulary przeciwsłoneczne do jazdy samochodem nie powinny ponadto ograniczać pola widzenia. Czasami zdarza się, że modne okulary o dużych plastikowych oprawkach po prostu zawężają nasze pole widzenia. Jest to bardzo niewygodne, a ponadto naraża nas na poważne konsekwencje. Obszar niewidoczny z miejsca kierowcy określa się mianem „martwego pola”. Każdy pojazd posiada taki obszar i każdy kierowca zna sytuację, w której inny pojazd „chowa” się w martwym polu. Zakładając okulary o dużych oprawkach, możemy skutecznie powiększyć niebezpieczny obszar i utrudnić sobie kierowanie pojazdem.
Polaryzacja
Okulary polaryzacyjne często określane są jako specjalnie przeznaczone dla kierowców. Rzeczywiście likwidują one dodatkowe refleksy świetlne, które pojawiają się w ostrym słońcu. Stosując przyciemnienie i polaryzację, zmniejszamy nie tylko ostrość promieni słonecznych, ale znacznie redukujemy również ilość odblasków. Soczewki polaryzacyjne spowodują, że odbicia światła od nawierzchni i innych elementów infrastruktury drogowej nie będą dokuczliwe. Obraz stanie się bardziej widoczny, a jazda w słońcu mniej męcząca i bezpieczniejsza.
Myśląc o okularach do samochodu, nie należy zatem skupiać się na wyglądzie, ale zaopatrzyć się w produkt spełniający określone funkcje. Także marka i design okularów do jazdy samochodem nie odgrywa tak ważnej roli, jak w przypadku okularów, które kupujemy do chodzenia na co dzień. Nasze ulubione okulary od Prady czy popularne typu Ray Ban zostawmy zatem na inne okazje i zaopatrzmy się w odpowiednie do jazdy samochodem. Możemy przecież posiadać dwie pary, a te do jazdy zawsze wozić w schowku samochodowym. | Dobra widoczność w słońcu. Zadbajmy o odpowiednie okulary |
Chcemy, aby adresy stron Allegro były czytelne, przejrzyste i zrozumiałe dla wszystkich. Chcemy, aby adresy stron Allegro były czytelne, przejrzyste i zrozumiałe dla wszystkich. Dlatego zmieniliśmy adresy do zakładek Sprzedaję oraz do Waszych list ofert w poszczególnych kategoriach. Jeśli skorzystacie z poprzednich linków, przekierujemy Was na nowe adresy.
Jak wyglądają nowe linki
Zamiast dotychczasowego linku do ofert, na przykładzie konta Allegro:
http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=1680
wyświetlamy czytelniejszy - z loginem w adresie:
http://allegro.pl/uzytkownik/Allegro
Zamiast dotychczasowego linku do ofert w danej kategorii, na przykład:
http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=1680&order=m&id=2
wyświetlamy czytelniejszy - z loginem oraz nazwą kategorii w adresie:
http://allegro.pl/uzytkownik/Allegro/komputery | Uproszczone linki do stron z ofertami |
Ceramiczne, blaszane, a może silikonowe? Doradzamy, jak wybrać idealne foremki do pieczenia. Który z materiałów będzie się najlepiej nadawać do przygotowania świątecznych wypieków? Święta zbliżają się pełną parą. A to znaczy, że w naszej kuchni będzie się działo coraz więcej. Mikołajki, wigilijne spotkania oraz długie zimowe wieczory spędzone w gronie bliskich przy wspólnym gotowaniu. Gdy za oknem robi się coraz chłodniej, a wyjścia na ulicę staramy się ograniczyć do minimum, kuchenne rewolucje są dość ciekawym pomysłem na spędzenie czasu. A jeśli mówimy już o zbliżających się świętach, rzeczą całkowicie niezastąpioną na stole są ciasta i wypieki. Zanim rozpoczniemy nasze kuchenne eksperymenty, warto nabyć wszystkie niezbędne akcesoria, które znacząco ułatwią gotowanie. W taki sposób praca w kuchni będzie prawdziwą przyjemnością.
Przygotowaliśmy mały poradnik dla wszystkich pragnących spróbować swoich sił w sztuce wypieków. Jakie foremki do pieczenia będą najlepsze? Jaki materiał uchroni ciasto od możliwego przypalenia się?
Jaką formę do pieczenia wybrać?
Wybór odpowiedniej formy do pieczenia warto uzależnić od tego, jak często pieczemy i jak bardzo zaawansowane są nasze wypieki. Nie bez znaczenia są także potrawy, które przyrządzamy w piekarniku. Na przykład silikonowa foremka będzie idealnie nadawać się do przyrządzenia ciasta marchewkowego, podczas gdy do pieczenia mięsa będziemy raczej potrzebować szklanego pojemnika. Oto cztery podstawowe formy do pieczenia. Radzimy mieć je wszystkie pod ręką, abyśmy niezależnie od sytuacji byli zawsze przygotowani.
Blacha aluminiowa
Blachy aluminiowe są starym i dobrze znanym kuchennym dodatkiem. Z takich foremek korzystały jeszcze nasze babcie, które podczas przyrządzania swoich mistrzowskich wypieków korzystały z tzw. tortownic. Blachy do pieczenia zazwyczaj są bardzo tanie (cena waha się pomiędzy 8 a 20 zł).
Pojemniki te mają jednak wiele wad. Po pierwsze, podczas pieczenia wypieki przywierają do ścianek, co tłumaczy konieczność używania dodatkowego papieru do pieczenia. Po drugie, blaszki są podatne na rdzewienie. Cykl życia aluminiowego pojemnika nie jest zatem zbyt długi. Przy wyborze blaszanych foremek warto zwrócić szczególną uwagę na materiał blachy. Najlepiej sprawdzi się teflon, nieprzywierający xylan czy stal węglowa. Warto także zwrócić uwagę na powłokę pojemnika, czyli tzw. powłoka non-stick. Dzięki niej przy wyjmowaniu ciasta z foremki nasze wypieki nie stracą pierwotnej formy.
Szkło żaroodporne
Do bardziej zaawansowanego pieczenia możemy także wybrać naczynie ze szkła żaroodpornego. Taki pojemnik będzie najlepiej nadawać się do pieczenia mięsa i zapiekanek. Materiał ten szczególnie dobrze nadaje się do pieczenia tzw. mokrych ciast (jabłecznik czy sernik). A wszystko to dzięki właściwości szkła, które dobrze przepuszcza ciepło w pojemniku.
Formy ceramiczne
Służą do pieczenia tarty oraz tzw. niskich ciast, które podczas gotowania nie wyrastają zbyt wysoko. Zaletą takich foremek jest ich względna niezniszczalność. Korzystając z formy ceramicznej, nie będziemy musieli martwić się o rdzawienie materiału czy utratę kształtu. Warto jednak pamiętać, że pojemniki ceramiczne przepuszczają ciepło gorzej niż szkło czy blacha. Musimy być gotowi do tego, że pieczenie może potrwać nieco dłużej.
Formy silikonowe
Prawdopodobnie najtrwalszym pojemnikiem do pieczenia jest forma silikonowa. Prawie niezniszczalna, trwała, przez wiele lat nie traci swojej formy. Używając foremek silikonowych, nie musimy się martwić o przywieranie ciasta do ścianek. Silikon jest na tyle elastyczny i trwały, że z łatwością może wytrzymać temperaturę od –40 do +230 stopni Celsjusza. Wisienką na torcie jest długość pieczenia. Silikonowe pojemniki skracają czas gotowania o nawet 10 minut.
Podsumowanie
Wybór formy do pieczenia warto uzależnić od tego, co właściwie zamierzamy ugotować. Do mięsa i zapiekanek najlepiej będą nadawać się pojemniki ze szkła żaroodpornego. Z kolei gdy chcemy upiec tartę czy ciastka, warto wybrać formy ceramiczne czy silikonowe. Te ostatnie uważane są za najbardziej elastyczne i mogą wytrzymać temperaturę od – 40 stopni do + 230 stopni Celsjusza.
) | Foremki do pieczenia – jak wybrać? |
Black tie czy white tie – co to właściwie jest? W naszym małym poradniku wspólnie poznamy tajniki męskiego dress code’u wizytowego oraz podpowiemy, jakie elementy są obowiązkowe w wieczorowej stylizacji dla panów. Chyba nieraz zdarzyła nam się okazja otrzymać zaproszenie na poważną uroczystość. Gala, przyjęcie, oficjalna kolacja – każde z tych wydarzeń ma zazwyczaj narzucony oficjalny dress code, którego zaproszeni goście powinni koniecznie się trzymać. W przypadku kobiet elegancka balowa sukienka z pewnością będzie najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem. Mężczyźni z kolei powinni zastanowić się nad dobraniem odpowiedniego garnituru. Tutaj jednak pojawiają się schody.
Podczas gdy na większości przyjęć nie wyznacza się dokładnie, jak męski strój powinien wyglądać, niektórzy organizatorzy eventów mają bardziej rygorystyczne reguły. Najczęściej jest to black tie oraz white tie. Co to oznacza i jak należy na taką okazję się ubrać? Wspólnie rozkodujemy męski dress code i wytłumaczymy, czego nie może zabraknąć w wizytowej stylizacji mężczyzny. Podpowiemy także, jakie dodatki najlepiej podkreślą oficjalny strój.
Czy dress code jest ważny?
Zasady dress code’u obowiązywały w Starej Europie od samego początku. Brytyjczycy jako pierwsi opracowali rygorystyczny zbiór reguł panujących w modzie. Według klasycznego kanonu ubranie zawsze powinno być dopasowane do okazji. Oczywiście nikomu nie przyjdzie do głowy przyjść do pracy w dresie, a na spotkanie z przyjaciółmi w eleganckim smokingu. Na pierwszy rzut oka proste reguły mają jednak o wiele głębsze przesłanie oraz mnóstwo dodatkowych szczegółów, lekceważenie których może doprowadzić do prawdziwego wizerunkowego harakiri.
W naszych czasach istnieje wiele stylów ubioru, które mogą idealnie podkreślić męską elegancję. Do najpopularniejszych należy m.in.
Smart casual – połączenie biznesowej elegancji oraz sportowej wygody – np. spodnie z golfem czy marynarka bez krawata.
Strój biznesowy – garnitur w ciemnych kolorach oraz krawat.
Strój koktajlowy – najczęściej wymagany na przyjęciach przed 20:00. Podobny jest do smart casual. W tym przypadku możemy jednak pozwolić sobie na większą ekstrawagancję – np. skórzana marynarka.
Black tie i *white tie* – dominują na oficjalnych uroczystościach i galach.
Black i white tie – jak się ubrać?
Jak już wspomnieliśmy wcześniej, black and white tie należą do najbardziej ekskluzywnych dress code’ów wymaganych najczęściej na galach czy oficjalnych przyjęciach. Strój ten jest inaczej nazywany wieczorowym lub wizytowym. Warto pamiętać, że taką stylizację można założyć wyłącznie po godzinie 20.
Black tie – jest częściowo formalnym strojem wieczorowym wywodzącym się z tradycji brytyjskiej i amerykańskiej. Zasady stylu były znane już pod koniec XVIII wieku, niemiej jednak restrykcyjne reguły dotyczące tego ubioru wyklarowały się dopiero w połowie XIX wieku. Stylizacja black tie koniecznie musi się składać z białej koszuli, czarnego krawata, kamizelki lub czarnego pasa (tzw. cummerbund), eleganckiej marynarki oraz czarnego galowego obuwia. Marynarkę można zastąpić czarnym smokingiem. Według starego kanonu stylizacja black tie powinna być pozbawiona wszelkich kolorowych dodatków (np. poszetka czy barwny krawat). Kobiety na przyjęcie black tie mogą założyć małą czarną lub ciemną sukienkę koktajlową.
White Tie – jest najbardziej eleganckim strojem ze wszystkich znanych dress code’ów . W naszych czasach jest stosowany niezwykle rzadko. Dla mężczyzn najczęściej taka okazja przypada na dzień ślubu czy uroczysty bal. Oprócz białej muszki podstawowym elementem white tie jest frak, czyli marynarka o podłużnych połach oraz błyszczących wyłogach. Cały model przypomina lekko ogon jaskółki. W towarzystwie fraka powinny pojawić się specjalne spodnie bez mankietów i z dwoma lampasami. Nie może zabraknąć także bawełnianej kamizelki oraz usztywnionej białej koszuli. Obuwie? Kanon przewiduje wyłącznie eleganckie czarne lakierki.
Podsumowanie
Stosowanie zasad dress code’u jest niezwykle ważne dla wizerunku. Świadczy to nie tylko o naszej świadomości reguł społecznych, ale także może wiele powiedzieć o nas samych. Na oficjalne wyjście mężczyźni najczęściej stosują white tie lub black tie. Ten pierwszy jest przewidziany tylko na specjalne okazje (np. ślub), a elementem charakterystycznym stylizacji jest frak. Black tie jest mniej formalnym stylem, który zazwyczaj obowiązuje na uroczystych kolacjach czy podczas ważnych spotkań biznesowych. | Black tie czy white tie – jak się ubrać zgodnie z dress codem? |
Wydawać by się mogło, że w dobie tabletów, notebooków i smartfonów używanie drukarek i skanerów powoli odchodzi do lamusa. Po co drukować zdjęcia czy ważne dokumenty, skoro wszystkie pliki w prosty sposób można wysłać e-mailem? Owszem, jest to współczesna i bardzo wygodna metoda. Niemniej jednak, bywają takie sytuacje, w których po prostu musimy skorzystać z drukarki. Jeżeli na naszych biurkach, już od jakiegoś czasu, stoją bezużyteczne gadżety do drukowania, to najwyższy czas „tchnąć w nie nowe życie”. Wymiana tuszów, tonerów i zakup dobrego papieru do skanowania nie powinna nikomu sprawić większych trudności. Tego typu akcesoria dostępne są praktycznie od ręki, a ich wybór uzależniony jest przede wszystkim od tego, jaki rodzaj sprzętu posiadamy.
Przydatnymi elementami mogą okazać się także specjalne przełączniki, dłuższe kable USB oraz nowe zasilacze. Jeśli drukarka lub skaner nie działa prawidłowo, to trzeba podjąć się ponownej kalibracji urządzenia. W tej czynności pomocnymi gadżetami okażą się płyny do czyszczenia i udrażniania głowic.
Tusze
Nieodzownym elementem drukarek atramentowych są kartridże z tuszami. Bez nich urządzenie może służyć jedynie jako ozdoba na biurko. Jeśli nie mamy jeszcze kupionej drukarki, to zanim wybierzemy konkretny model, warto zwrócić uwagę na efektywność sprzętu i koszty eksploatacji. Przyjęło się uważać, że drukarki atramentowe są znacznie droższe w codziennym użytkowaniu od innych sprzętów tego typu. Owszem, tusze mogą zużywać się trochę szybciej niż tonery w drukarkach laserowych, nie oznacza to jednak, że zakup takiego urządzenia jest nieopłacalny. Jeżeli celem użytkownika będzie korzystanie z drukarki tylko raz na jakiś czas i nie będzie on drukować dużej ilości zdjęć czy kolorowych grafik, to prosta drukarka do domowego użytku także się sprawdzi. Zobaczmy zatem, jaki mamy wybór kartridżów z tuszami. W tej kwestii należy kierować się przede wszystkim marką urządzenia. Szukając oryginalnych pojemników, trzeba dokładnie sprawdzić nazwę producenta i numer drukarki. W wielu przypadkach sprzęty pochodzące z jednej serii umożliwiają korzystanie z takich samych tuszów. Dobry przykład może stanowić marka HP z tuszem HP 364XL, który będzie kompatybilny z serią Photosmart.
Tonery
Drukarki i wielofunkcyjne urządzenia laserowe muszą współpracować z odpowiednio dobranymi tonerami. Powszechnie uważa się, że jakość wydruków laserowych jest znacznie lepsza niż tych uzyskanych z drukarek atramentowych. Owszem, w tym stwierdzeniu jest ziarno prawdy. Na plus przemawiają także: szybkość pracy oraz niskie koszty eksploatacyjne. Chociaż oryginalne tonery nie należą do najtańszych, to nie trzeba ich zbyt często wymieniać. W kwestii doboru konkretnego tonera, podobnie jak przy drukarkach atramentowych, należy zwracać uwagę na markę i serię urządzenia. Na szczęście, wszystkie oznaczenia są proste do zapamiętania. Jeżeli koszt zakupu markowego tonera przerasta możliwości finansowe użytkowników, to dobrą alternatywą mogą być dostępne na rynku zamienniki. I tak, na przykład, dla porównania zestawmy ze sobą oryginalny toner Brother TN- 2010 w cenie około 120 złotych z zamiennikiem, którego cena wynosi zaledwie 30 złotych. Jak widać różnica jest naprawdę duża. Jednak czy o wiele niższa cena nie wpływa negatywnie na jakość? Nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Wszystko zależy od tego, czego się oczekuje od wydruków. Jeżeli mają to być wysokiej jakości zdjęcia, markowy toner z pewnością lepiej poradzi sobie z tym zadaniem. W przypadku zwykłych wydruków, różnica w jakości nie będzie aż tak widoczna.
Papier
Skaner i drukarka, oprócz dobrego oprogramowania, sprawnego zasilacza i pojemnika z tuszem, potrzebują także odpowiedniego papieru. Mnogość rodzaju tego produktu sprawia, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Użytkownicy sprzętów do skanowania i drukowania mogą wybierać z pośród papierów dwustronnych, kredowych, błyszczących, matowych i fotograficznych. Dobra jakość papieru oznacza trwały nośnik wydruku. O ile dla zwykłych dokumentów w zupełności wystarczy klasyczna ryza papieru o gramaturze 80 g/m2, o tyle do wizytówek, prac dyplomowych czy zaproszeń, przydałby się papier na specjalne okazje. I tak, na przykład, papier kredowy marki Fedrigoni, w białym lub kremowym kolorze, z specjalną powłoką „Symbol Freelife”, to bardzo ciekawy wybór. Ryza zawierająca 500 kartek w formacie A4 kosztuje około 50 złotych. Dla porównania podobną cenę osiąga papier fotograficzny marki Kodak (50 arkuszy w tym samym formacie).
Przydatne akcesoria
Gadżetem, który może się okazać bardzo pomocny dla użytkowników drukarek, będą specjalne przejściówki ułatwiające podłączenie dwóch komputerów do jednego skanera lub drukarki. Istnieją wersje automatyczne i ręczne. Podłączenie takiego przełącznika nie powinno stanowić większych trudności, wystarczy posiadać klasyczny kabel do drukarek. Ceny takich przejściówek wahają się w granicach 60-120 złotych. Przydatne będą także wspomniane wcześniej płyny do czyszczenia głowic i dysz w drukarkach. Wielu markowych producentów posiada własne środki, ale można spokojnie skorzystać z ogólnodostępnych i pasujących do każdego urządzenia płynów. Na wyróżnienie zasługuje tutaj płyn marki Vision Tech. Jego cena sięga do 10 złotych. Półlitrowa butelka zapewnia możliwość wielokrotnego użycia, a wysoka jakość sprawia, że środek jest bardzo skuteczny.
Podsumowanie
Skanery, urządzenia wielofunkcyjne i drukarki jeszcze przez wiele lat nie odejdą do lamusa. Chociaż otacza nas coraz bardziej współczesna elektronika, to klasyczna kartka papieru jest niezastąpiona w wielu sytuacjach.
Warto na nowo spojrzeć na swoją drukarkę, uzupełnić tonery i cieszyć się wspaniałymi wydrukami. Pamiętaj, jeśli posiadasz skaner, to odpowiedni przełącznik, sprawny zasilacz i długi kabel USB zapewnią ci komfortową pracę. Dzięki tym urządzeniom każdy dokument lub zdjęcie już po chwili może znaleźć się w zasobach twojego komputera. | Polecane akcesoria do skanerów i drukarek |
Dynia to prawdziwa królowa jesieni! O tej porze roku w sklepach można znaleźć wiele gatunków, które wyglądają bardzo apetycznie! Poznaj najlepsze przepisy na dynię na słodko! Aromatyczna zupa z dyni od razu kojarzy się z jesienią. W tym czasie warto ją przyrządzać na wiele sposobów: zamarynować, wykorzystać w curry i innych potrawkach. Czy wiesz, że można ją także wykorzystać jako składnik przepysznych deserów? Ciasta, naleśniki i dżemy z dyni to gratka dla wszystkich łasuchów!
Dyniowe muffiny
Niewielkie babeczki świetnie sprawdzą się jako przekąska w ciągu dnia, poobiedni deser lub prowiant do pracy. Dzięki kompozycji przypraw dyniowe muffiny zachwycają niebanalnym smakiem i aromatem!
Składniki na 12 muffinów:
1 i ¾ szklanki mąki
1 szklanka cukru
½ szklanki cukru brązowego
1 łyżeczka sody oczyszczonej
½ łyżeczki soli
2 łyżeczki cynamonu
¼ łyżeczki mielonych goździków
¼ łyżeczki gałki muszkatołowej
2 jajka
2 szklanki miąższu z dyni
½ szklanki roztopionego oleju kokosowego
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
W dużej misce wymieszaj mąkę, cukier biały i brązowy, sodę, sól i przyprawy. Dynię obierz i zblenduj. Następnie miąższ przełóż do oddzielnego naczynia i zmiksuj z jajkami, olejem kokosowym i ekstraktem waniliowym. Mokre składniki dodaj do suchych i wymieszaj. Wystarczy kilka ruchów drewnianą łyżką, aby osiągnąć odpowiednią konsystencję. Nie zwracaj uwagi na grudki. Formę do muffinów wyłóż papilotkami i napełnij ciastem. Piecz w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni, przez 20-25 minut.
box:offerCarousel
Dyniowe naleśniki z dyniowym farszem
Dynia w deserowych przepisach doskonale komponuje się kremowym serkiem. Naleśniki o jesiennej nucie to dobry pomysł zarówno na obiad, jak i śniadanie na słodko! Z podanych składników przygotujesz 4-6 porcji.
Składniki na naleśniki:
3 jajka
1 szklanka mleka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
¾ szklanki mąki kukurydzianej
3 łyżki cukru
3 łyżki purée z dyni
masło do smażenia
Składniki na farsz:
¾ szklanki purée z dyni
½ szklanki serka mascarpone
3 łyżki brązowego cukru
1 łyżka syropu klonowego
½ łyżeczki soli
1 łyżeczka cynamonu
Wszystkie składniki na naleśniki zmiksuj w dużej misce i odstaw na 20 minut. Patelnię naleśnikową rozgrzej i ustaw na średnim ogniu. Posmaruj masłem i wylewaj porcje ciasta. Przewracaj naleśniki za pomocą szpatułki, gdy na ich powierzchni pojawią się pęcherzyki powietrza. Smaż na złoty kolor.
Następnie przygotuj farsz. Purée z dyni, serek, cukier, syrop klonowy, sól i cynamon wymieszaj na gładką masę. Przed podaniem podgrzej nadzienie w kuchence mikrofalowej. Posmarowane i złożone w trójkąty naleśniki możesz podawać skropione karmelowym sosem.
box:offerCarousel
Dżem z dyni
Domowy dżem to prawdziwy raj dla kubków smakowych! Dyniowy wyrób można podawać klasycznie z chlebem lub jako dodatek do mięs czy serów. Słoiczek udekorowany wstążką dobrze sprawdzi się także jako prezent od serca na każdą okazję.
Składniki na ok 500 ml dżemu:
900 g dyni
1 i ⅓ szklanki cukru
2 łyżki soku pomarańczowego
1 łyżka soku z cytryny
szczypta soli
1 laska wanilii
Dynię pokrój na mniejsze kawałki i włóż do naczynia do gotowania na parze. Gotuj przez ok. 30 minut, aż zmięknie. Następnie zblenduj na gładkie purée. Przełóż do garnka o grubym dnie i ustaw na średnim ogniu. Dodaj cukier, sok pomarańczowy, sok z cytryny, sól oraz pestki wydrążone z laski wanilii. Mieszaj co jakiś czas. Dżem jest gotowy, gdy nabierze gęstej konsystencji. Na koniec przełóż do wyparzonych słoików.
Dynia to warzywo uniwersalne i wszechstronne. Prócz wytrawnych potraw, można z niej przygotować wiele deserów: ciasta, placki, naleśniki czy dżemy. Wypróbuj powyższe przepisy i odkryj jej smak na nowo! | Dynia na słodko – najlepsze przepisy |
Moskitiery zyskują coraz większą popularność, a to wszystko za sprawą komfortu, jaki oferują. Zwłaszcza w sezonie letnim, kiedy owady zaczynają pojawiać się w naszych domach, te proste rozwiązania cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Podpowiadamy, dlaczego tak się dzieje i czy moskitiery naprawdę są tak skuteczne. Okres letni oznacza rozpoczęcie sezonu na uciążliwe owady. Sprzyjająca pogoda i wysokie temperatury jedynie potęgują ich mnogość. Część z nich jest nieszkodliwa, zaś niektóre gatunki w skrajnych przypadkach mogą nieść ze sobą poważne konsekwencje. Dlatego też powinniśmy objąć szczególną ochroną pomieszczenia, gdzie przebywają dzieci oraz te, w których regenerujemy siły podczas nocy albo też magazynujemy żywność. W tym przypadku niezastąpione okażą się moskitiery. Poniżej cenne wskazówki niezbędne podczas wyboru.
Moskitiery – na czym polega ich fenomen?
Moskitiery to rozwiązanie, które zapewnia nam szczególne bezpieczeństwo, nawet przy oknach otwartych na oścież. Stanowią niemal niewidzialną barierę powstrzymującą owady przed wtargnięciem do naszego mieszkania. Dzieje się tak z uwagi na wielkość otworów w siatce. Została ona dobrana w taki sposób, że efektywnie zatrzymuje owady, nie utrudniając przy tym właściwej cyrkulacji powietrza.
Jakie rodzaje?
Do najpopularniejszych należą tak zwane moskitiery ramkowe. Przeznaczone są do montażu w oknach ramowych, zaś siatki stanowiące ich główną część produkowane są z włókna szklanego. Materiał ten charakteryzuje odporność na działanie wilgoci, a także doskonała przepuszczalność światła. Ramy z kolei wykonuje się z lekkiego aluminium, dzięki czemu całość można z łatwością zdjąć w dowolnym momencie. Kolejnym wartym polecenia rodzajem jest model rolowany z systemem Vertica. W tym przypadku moskitiery przeznaczone są do montażu we wnękach okiennych oraz drzwiowych. Cechuje je mechanizm sprężynowy, który wpływa na poprawę ogólnego komfortu pracy.
box:offerCarousel
Moskitiery jako ozdoby okienne
Warto pamiętać, że powyższe rozwiązanie nie tylko wpływa pozytywnie na osłonę naszych okien, ale także pełni wyjątkową ozdobę o praktycznym zastosowaniu. A to wszystko z uwagi na estetykę oferowaną przez producentów. Możemy wybierać pomiędzy profilami o różnych kolorach, nie tylko w tym klasycznym kolorze białym, powszechnie stosowanym. Ciekawą alternatywą są także modele imitujące drewno. Dzięki temu będziemy w stanie dopasować osłonę okienną przeciw owadom do kolorystyki wnęki okiennej. Wydawać by się mogło, że z moskitiery trudno będzie zrobić atrakcyjną ozdobę pomieszczenia, jednak dobór jej barwy z pewnością nam ułatwi wykonanie tego zadania.
box:offerCarousel
Jak zamontować moskitiery?
Wbrew pozorom moskitiery jest bardzo łatwo zamontować. Wystarczy jedynie przytwierdzić do ramy okna specjalne ruchome zaczepy, nie mające wpływu na późniejszą eksploatację okna. Dzięki temu, że mechanizm montażu jest tak prosty, z zawieszeniem siatki poradzi sobie tak naprawdę każdy. Pamiętajmy jednak, że po sezonie warto demontować nasze moskitiery, aby bez szwanku służyły nam w kolejnych latach.
Moskitiery powszechnie stosowane w ciepłych krajach świetnie sprawdzą się również w naszych domach w czasie upalnego, wilgotnego lata. Za pomocą tego prostego rozwiązania ochronimy nie tylko siebie, ale także pozostałych domowników, w tym przede wszystkim dzieci, przed nieprzyjemnymi, swędzącymi ukąszeniami owadów. Poza tym zamontowanie moskitiery w oknie nie jest wcale skomplikowanym zadaniem, a wręcz przeciwnie, każdy z łatwością sobie z nimi poradzi. | Moskitiera – idealny sposób na owady |
Samochodowa gra The Crew specjalnym hitem nie była. Grę przyjęto z umiarkowanym entuzjazmem, bo okazało się, że wieszczona przez Ubisoft rewolucja w gatunku wcale rewolucją nie jest. Zamiast tego dostaliśmy po prostu solidną, rzemieślniczą „ścigankę” z otwartym światem i porcją przyjemnych dla oka, licencjonowanych pojazdów. I gdy prawie wszyscy już o tej grze zapomnieli, zapowiedziano pierwsze duże rozszerzenie. Późno, bo późno, ale jest. The Crew: Wild Run nie wywraca całości do góry nogami, jest raczej zachętą do przedłużenia sobie zabawy. Ocieka festiwalową otoczką trochę na wzórForza Horizon, choć „ocieka” to chyba złe słowo – trochę to wszystko... za sztywne. Wild Run to przede wszystkim Szczyty, czyli – przynajmniej w założeniach – specjalne, okolicznościowe wydarzenia skupiające w jednym miejscu fanów motoryzacji. Co poszło nie tak?
Najsmutniejszy festiwal na świecie
No cóż, miało być festiwalowo i z polotem, a tutaj okazało się, że te całe Szczyty to... kilkanaście zaparkowanych obok siebie aut i paru ludków szwendających się po okolicy bez głębszego celu. Otoczka jest więc słaba i ma się nijak do tego, co w podobnej kwestii oferuje nam konkurencja. Zwyczajnie nie miałem wrażenia, że biorę udział w czymś szczególnym, co pewnie da się zrzucić na techniczne ograniczenia The Crew.
Świat gry jest przecież ogromny i zrozumiałe, że gdy idzie się w ilość, to siłą rzeczy ucierpi jakość. Nie jest to jednak żadna wymówka, bo Szczyty firmowane są jako główna siła The Crew: Wild Run, a w takiej postaci przypominają raczej sobotnią posiadówkę u cioci Heleny. Szczęśliwie „w środku” jest już nieco lepiej, bo każde takie wydarzenie to całe mnóstwo wyzwań, również w ramach nowych pojazdów.
Zmarnowany potencjał
Tak, The Crew: Wild Run to także nowe typy demonów prędkości. Miło, choć i tutaj jest się do czego przyczepić. Odniosłem bowiem wrażenie, że potencjał niektórych pojazdów nie został należycie wykorzystany. Do gry trafiły superszybkie dragstery, ślizgające się auta do dryftu czy nawet motocykle i.... ogromne Monster Trucki. Szkoda tylko, że tak naprawdę tylko te ostatnie wyszły z tego wszystkiego obronną ręką.
Wyzwania dryfterskie okazały się po prostu nudne, a do tego rozwiązano je naprawdę dziwnie – jeszcze bardziej mieszając w modelu jazdy. Autem rzuca na lewo i prawo i to w tak nienaturalny sposób, że nie da się do tego przyzwyczaić. Z wyścigami dragsterów też nie jest lepiej, bo całość trwa zaledwie kilka sekund i zawsze odbywa się w ten sam, zresztą mocno nieciekawy sposób. W tak wątpliwym towarzystwie rzeczone Monster Trucki po prostu błyszczą.
Wielkość ma znaczenie
Nie dość, że wyglądają po prostu obłędnie, to prowadząc takie monstrum faktycznie czuć, że mamy do czynienia z „czymś więcej”. Powiem nawet, że jest to też chyba jedyny typ pojazdu, który jako tako radzi sobie z dziwną fizyką w grze. Nawet, gdy wprowadzimy takie autko na specjalną arenę, gdzie rządzą różnej maści rampy, skocznie i inne karuzele, to Monster Truck „robi swoje” i fruwa w powietrzu aż miło. Zdecydowanie świetna zabawa.
O motocyklach wypowiadać się nie będę, bo o ile wprowadzają pewien powiew świeżości, o tyle prowadzenie takiej maszyny to wręcz proszenie się o różnej maści błędy. Mnie wystarczyło raptem kilkanaście minut, by ostatecznie przekonać się, że to nie ma sensu. Zresztą spróbujcie zrobić w tej grze czołówkę...
W tym szaleństwie jest metoda
Całkiem nieźle wspominam jednak nowe zabawy w PvP, a już szczególnie te z Monster Truckami. Pamiętam, gdy w jednym z trybów gracze musieli wydzierać sobie nawzajem flagę, a wszystko to działo się na „placu zabaw” rodem z Tony Hawk's Pro Skater 5. Auta fruwały w powietrzu niczym zabaweczki, a całości towarzyszył totalny chaos. Bawiłem się naprawdę dobrze i aż żałuję, że do gry nie trafiło więcej takiej zawartości.
Niby wszystko przed nami, bo Szczyty (i kwalifikacje do Szczytów) odbywają się na zasadzie „od czasu do czasu” i wcale nie jest powiedziane, że wszystkie imprezy mają oferować to samo. Wiele zależy więc od inwencji twórców, choć marzy mi się więcej wykręconych trybów – nawet rodem z Dirt: Showdown, które kusiło genialnie zrobionym „demolition derby”. Aż się prosi, by w temacie The Crew: Wild Run było podobnie.
Szczyt szczytów
Na tę chwilę całości brakuje polotu. Atmosfera jest znikoma, gracz nie ma w ogóle wrażenia, że bierze udział w czymś szczególnym. A kwalifikacje do Szczytu praktycznie wcale nie odbiegają od samych Szczytów, co jest wręcz... szczytem. Wierzę jednak, że rzeczony dodatek z czasem wyewoluuje i zapewni graczom o wiele bardziej zróżnicowane atrakcje. W innym wypadku szybko może okazać się, że serwery zwyczajnie opustoszeją. | The Crew: Wild Run – recenzja |
Sprawdzamy na co stać smartwatcha marki Asus. Czy oprócz atrakcyjnego wyglądu ma coś ciekawego do zaoferowania? Zapraszamy do obejrzenia video:
box:video | Asus Zenwatch 2 - videotest |
Rozpocznij dzień z jedną myślą – niech organizm odzyska równowagę! Jak to zrobić? Rozwiązania obecne są w polskiej kuchni od pokoleń, a są nimi – ziemniaki, buraki i szpinak. Zaskakujące? No cóż, nie każde warzywo ma dobry PR. Burak – to wciąż warzywo czy już suplement diety?
Polska zajmuje czwarte miejsce w Europie w produkcji wszystkich warzyw ogółem, zaś polski burak ćwikłowy stanowi aż 85% produkcji całej Unii Europejskiej. Możemy być z tego dumni, bo ten niepozorny, czerwony, czasami bardziej fioletowy smakołyk, pełen jest betaniny, kwasu foliowego, potasu i żelaza. Charakteryzuje się silnym działaniem antyoksydacyjnym poprawiającym wskaźniki krwi. Burak ma też niezwykłą moc, a mianowicie zwiększa fizjologiczne możliwości organizmu.
Wie o tym Justyna Kowalczyk, medalistka igrzysk olimpijskich, polska biegaczka narciarska, której nikomu nie trzeba przedstawiać. W wielu wywiadach podkreśla, że poranna szklanka soku z buraków to naturalny produkt poprawiający wydolność fizyczną, regenerację i odporność, dlatego stanowi stały element jej codziennego jadłospisu.
Zrób swojemu organizmowi prezent i pij rano szklankę soku z buraka! Posłuży ci ku temu sokowirówka. Możesz przygotowywać przeróżne kombinacje, dodając do smaku kawałek jabłka, marchwi lub szpinaku. Pamiętaj jednak, by zawsze obrać buraki ze skóry. Obok bomby zdrowia, jaką jest zawarta w nich mieszanka prowitamin A, witamin z grupy B i witaminy C, jadalne bulwy buraka mogą też kumulować zanieczyszczenia chemiczne pochodzące z gleby, w której dojrzewają. Jest to typowe dla warzyw korzennych.
Pysznym i chrupiącym pomysłem są chipsy z buraka. Używając suszarki do żywności, w prosty sposób urozmaicasz swoją dietę, a smak takiej dobrze doprawionej przekąski może stanowić wyśmienitą alternatywę dla niezdrowych, popularnych odpowiedników.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
„Zielono mi” od tego szpinaku!
Pamiętacie postać z komiksu i amerykańskiej kreskówki, osiłka o imieniu Popeye, który źródła swojej siły upatrywał w pochłanianym w ogromnych ilościach szpinaku? Wiedział, co robi, bo w szpinaku znajdziemy duże pokłady minerałów, a ich długą listę uzupełniają kwas foliowy, witaminy i silne przeciwutleniacze.
Świeży, umyty i osuszony za pomocą cedzaka lub durszlaka szpinak może stać się podstawą kolorowej sałatki. Sam jest delikatny, dlatego doskonale komponuje się z pozyskanym z wyciskarki do cytrusów sokiem z cytryny lub grejpfruta.
W lodówce, w szczelnym pojemniku do przechowywania żywności zachowaj szpinakową pastę, wyśmienitą do potraw zarówno mięsnych, jak i rybnych. Do blendera wrzuć świeży szpinak, czosnek, sok z cytryny i oliwę z oliwek. Trudno o zdrowsze i szybsze połączenie.
Ziemniaki, kartofle, pyry – nazywaj je, jak chcesz, ale nie mów o nich źle
Ziemniak nie ma szczęścia. Jest tani i nieelegancki, a jeszcze często winią go za otyłość. On zaś nie ma z tym nic wspólnego. Ziemniaki zawierają białko oraz aminokwasy, składniki mineralne takie, jak: żelazo, jod czy wapń, witaminy A, B, C i przeciwutleniacze, a niektóre odmiany usprawniają nawet układ krążenia.
Wciąż nie masz przekonania? A jeśli powiem, że indeks glikemiczny zarówno ziemniaków pieczonych, jak i gotowanych, młodych i starych jest wciąż o połowę niższy niż tej samej gramatury ryżu? To smażenie sprawia, że stają się prawie czterokrotnie bardziej kaloryczne. Należy więc unikać tego sposobu ich przyrządzania.
Burak, szpinak i ziemniak to trzej muszkieterowie polskiej kuchni
Śmiesznie to wszystko brzmi, ale wprowadzenie tych warzyw do codziennej diety może być jedynie pozytywne w skutkach. Jeśli ich odkwaszająca moc nie ma wystarczającego znaczenia, to i tak warto dać im szansę, bo dobrze przyrządzone są zwyczajnie bardzo smaczne. | Trzy wspaniałe produkty, które odkwaszają organizm. Siła zdrowego organizmu czerpana z natury |
Grzeją szyję i jednocześnie zdobią. Szaliki w tym sezonie nie są dodatkiem, ale pełnoprawnym elementem garderoby. Nawet całkiem niepozorne potrafią zdziałać cuda i uzupełnić każdą stylizację. Czas się nimi owinąć i z uśmiechem przywitać zimową szarugę. Szaliki tej zimy mają być kolorowe, wzorzyste lub z napisami. Najlepiej, gdy są ekstrawaganckie i w rozmiarze XXL. Będą ciekawą alternatywą dla futrzanych kołnierzy i eleganckich apaszek. Obowiązuje zasada: ma być superciepło i wygodnie, abyśmy w dobrej kondycji przetrwali zimę. Już w cenie do 100 zł znajdziemy je w fasonach i kolorach, które zgodnie z najnowszymi trendami mają skupiać na sobie uwagę.
Szaliki z napisami
Nowością są długie, niekiedy sięgające kostek szaliki z napisami, przypominające noszone przez kibiców. Zawładnęły pokazami Versace, Sportmax czy Tommy’ego Hilfigera. Mimo że mają sportowy rodowód, nosi się je głównie „na elegancko”. Fashionistki, które szybko podchwyciły trend na szaliki kibica, zakładają je do szpilek, garsonek i sukienek. Moda na duże logo dotyczy zresztą nie tylko szalików, ale także torebek, swetrów czy bluz. Chcesz być trendy? Wyglądaj tak, jakbyś właśnie wybierała się na mecz piłki nożnej!
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Szal niczym pled
Przypominają koce albo raczej ciepłe pledy. Masywne szale zdobią stroje modelek na pokazach Céline oraz wielu innych domów mody. Są długie, szerokie i wykończone frędzlami. Mięsiste i gęsto utkane z wełny moherowej. W cieplejsze dni z powodzeniem zastąpią okrycie wierzchnie, a podczas mrozów wszyscy będą patrzeć na nie z zazdrością. Najmodniejsze mają kolor żywej zieleni, kobaltu, czerwieni czy pomarańczy. Można zarzucić je na jedno lub dwa ramiona albo przewiązać w pasie jak ponczo. I warto zawsze mieć w pogotowiu taki szalik w samochodzie czy w pracy – na pewno się przyda. Jednokolorowe najlepiej wyglądają zestawione z płaszczami w kratkę, ale pasują też do czarnej garderoby. Kraciaste nosi się do parek czy puchowych kurtek.
box:offerCarousel
Szale w kratkę
Szalik w kratkę? Banał! Kratka o różnej wielkości i kombinacji kolorystycznej pojawia się na tej części garderoby niemal od wieków. Jest symbolem brytyjskiej arystokracji i elegancji. Czy to beżowo-czarno-czerwona, niewychodząca z mody od lat 50. w stylu Burberry, czy też klasyczna szkocka z dominacją czerwieni. Ten sezon należy jednak do kratki księcia Walii, biało-czarnej, dużej i nieregularnej, która rządzi na wszystkich częściach garderoby. Na szaliku najkorzystniej wygląda w kombinacji z jednolitymi kolorystycznie płaszczami: zielonymi, czerwonymi lub czarnymi, a także z czarną kożuchową ramoneską.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Kolorowe i dziergane
Masz w domu włóczkę i druty? Nie czekaj. Kolorowe wełniane szaliki dziergane na grubych drutach bez trudu możesz wykonać sama albo przejrzeć oferty sklepów. Ponieważ należą do gorącego trendu, tej zimy znajdziesz ich mnóstwo. A sploty obowiązują w tym sezonie? Przede wszystkim wyraziste, fakturowe, zarówno warkocze, jak ściągacze. Fashionistki pokochały zwłaszcza fasony ze ściągaczami przy końcach, które przypominają rękawy swetrów. Możesz je owinąć wokół szyi albo zawiązać nonszalancko wokół pasa. A jeśli zależy ci na wygodzie, zdecyduj się na pleciony komin i noś go zarówno w wersji casualowej, jak i eleganckiej.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Jak je nosić?
Wiązanie szalika zwykle przysparza problemów. Jak sprawić, by wyglądał stylowo i pasował do najmodniejszej garderoby? W zależności od całego ubioru pozwalamy mu luźno opadać lub wybieramy jedną z wielu wersji jego zakładania. Najczęściej przerzucamy go przez szyję tak, by oba końce zwisały z przodu. Taki sposób wiązania sprawdzi się w przypadku długich szalików. Popularne jest także owijanie go wokół szyi, aby jeden z jego końców znajdował się z przodu, drugi z tyłu. To wiązanie będzie pasować zwłaszcza do szali typu pled. Cieńszym szalikiem możemy z kolei opleść kilkakrotnie szyję, po czym końcówki przewiązać w supeł i schować pod inne warstwy.
Jeśli jeszcze nie masz jednego z najbardziej pożądanych dodatków sezonu, najwyższy czas o nim pomyśleć. Tegoroczne stylizacje wymagają fantazji, która ciekawym akcentem przełamie szarość i nudę za oknem. Projektanci doskonale wiedzą, że oprócz stylu potrzeba nam tej zimy także ciepła. Czas więc wybrać szalik, który sprawi, że niska temperatura będzie dla nas błahostką. | Szaliki do 100 zł – kolorowe, w kratę i z napisami |
Liczby i symbole otaczają każdego z nas. Warto więc poszerzyć swoją wiedzę i dowiedzieć się czegoś o ich znaczeniu. Książki o numerologii i symbolice są nie tylko ciekawe, ale także pozwalają spojrzeć na świat z innej perspektywy. Co oznaczają liczby towarzyszące nam przez całe życie? Jakie ukryte znaczenia kryją się za symbolami? Książki o znaczeniach liczb, symbolice i numerologii są wciągającą, pasjonującą lekturą, która rozwija i prezentuje rzeczy, na jakie wcześniej mogliśmy nie zwracać uwagi.
Co oznacza data naszych urodzin?
Podobno moment, w którym się rodzimy, jest decydujący dla całego naszego życia. Książka Violetty Kuklińskiej-Woźny „Liczby życia – co numerologia mówi o tobie i innych” pozwoli zobaczyć, jak nasze narodziny determinują los i co można powiedzieć o człowieku, znając tylko jego datę urodzenia.
Wprowadzenie do świata numerologii
„Vademecum numerologii. Znaczenie liczb w Twoim życiu” Edithy Wust i Sabine Schieferle to przewodnik po świecie numerologii, który w przystępny sposób przybliża zagadnienia symboliki i znaczenia liczb. Książka sprawia, że każdy będzie mógł zinterpretować swoje cechy, wykorzystując wiedzę o liczbach, które towarzyszą mu przez całe życie.
Reinkarnacja i liczby
„Numerologia. Kody reinkarnacji” to czwarta książka Małgorzaty Brzozy, w której autorka wyjaśnia, w jaki sposób działa proces reinkarnacji i jakie znaczenie mają liczby, jeśli chodzi o odkrycie prawdy o poprzednich wcieleniach. Autorka wskazuje drogę, dzięki której można zrozumieć i wcielić w życie lekcje z poprzednich wcieleń, a także oczyścić swoją karmę.
Liczby i nasza osobowość
Jak ocenić własną osobowość na podstawie liczb? Co kryje nasza przeszłość? „Numerologia dla początkujących” Gerie Bauer to doskonały poradnik dla każdego, kto chciałby poznać podstawy numerologii, zrozumieć, na czym polegają cykle numerologiczne, oraz dowiedzieć się, jak wprowadzić tajniki starożytnej wiedzy do swojego życia.
Symbole i psychika
„Alchemia. Wprowadzenie do psychologii i symboliki” to zbiór wykładów Marie-Louise von Franz, w których autorka porusza zagadnienia z dziedzin symboliki i alchemii, powołując się na oryginalne teksty historyczne. To nie tylko doskonały przewodnik po świecie wiedzy, ale także po historii cywilizacji oraz myśli psychologicznej.
Wiedza tajemna czy naukowa?
Ezoteryka to dziedzina, która wzbudza zainteresowanie także wśród przedstawicieli świata nauki. „Numerologia. Ezoteryka od podstaw” Emmy Lange to pierwszy tom serii w naukowy sposób wyjaśniającej zagadnienia ezoteryczne. Wibracje liczb„Magia numerologii” Gladys Lobos opisuje ponad 30-letnią praktykę autorki w dziedzinie numerologii. Opowiada o wibracjach liczb, które wpływają na nasze życie, zdolności, relacje międzyludzkie. Autorka opowiada o sposobach, w jakie można wykorzystać wiedzę o numerologii. | Numerologia i symbolika – 6 najlepszych książek |
Perfumy arabskie to zapachy o niezwykle długiej tradycji. To właśnie Arabowie byli od stuleci mistrzami tworzenia pięknych kompozycji zapachowych. Cechą charakterystyczną tych produktów jest ich wyjątkowa trwałość, a także zmienność zapachu w zależności od czasu oraz konkretnej osoby, która skropi się perfumami. Zapachy Wschodu kojarzyć się mogą z nutami piżma oraz głębokim aromatem róży. To właśnie woda różana, której destylację przeprowadził jako pierwszy Awicenna, jest pierwszym „zapachem nowożytnym”. Wystarczy kilka kropel tego skoncentrowanego olejku, żeby zapach pozostał na skórze bardzo długo – nawet do kilku dni. Wiele zależy oczywiście od jakości poszczególnych wyrobów.
Sekret długotrwałego zapachu – naturalne składniki
Arabskie perfumy, w przeciwieństwie do znanych marek zachodnich, opierają się na składnikach naturalnych, niesyntetycznych. Jest to jeden z sekretów ich niesamowitej trwałości. Arabski olejek zapachowy utrzymuje się na skórze od kilku godzin nawet do kilku dni. Oryginalne orientalne perfumy nie zawierają alkoholu, dzięki czemu nie wyparowują szybko z powierzchni skóry. Co więcej, arabskie zapachy rozwijają się powoli, z czasem przechodzą subtelne metamorfozy i można powiedzieć, że „dostosowują się” do właścicielki. Jeśli dwie osoby skropią się tymi samymi perfumami, i tak będą pachniały nieco inaczej.
Jakie są najczęściej spotykane składniki arabskich kompozycji zapachowych? To przede wszystkim piżmo, charakterystyczne m.in. dla Maroka, a także oud – nuta zapachowa, która ostatnio inspiruje także czołowych zachodnich producentów perfum. Oud to aromatyczna żywica pochodząca z konarów drzewa agarowego. To wyjątkowe połączenie słodkiego, balsamicznego oraz ostro-przyprawowego zapachu. Wystarczy kilka kropel, aby zapach otulił całe ciało, a po pewnym czasie, gdy nieco osłabnie, z olejku zaczną wydobywać się także inne, bardziej subtelne nuty zapachowe.
W różnych orientalnych kompozycjach zapachowych nie brakuje także nut kwiatowych (oprócz wspomnianej róży damasceńskiej są to np. jaśmin, hiacynt, frezja, orchidea czy kwiat pomarańczy) czy aromatów drzewnych (popularne jest zwłaszcza drzewo sandałowe). Wbrew obiegowej opinii, perfumy arabskie to nie tylko cięższe kompozycje idealne na wieczór. Wśród propozycji orientalnych producentów znajdziemy niejeden orzeźwiający zapach cytrusowy, inne nuty owocowe czy delikatne zapachy ziół. Nie zabraknie także czegoś dla miłośniczek kompozycji słodkich (wanilia, karmel) oraz nieco cięższych (aromaty bursztynu, a także ciekawe zapachy na bazie orientalnych przypraw, w tym szafranu).
Olejek zamiast atomizera
W przeciwieństwie do marek zachodnich, które najczęściej proponują paniom perfumy we flakonach z atomizerem, marki orientalne produkują przede wszystkim skoncentrowane olejki zapachowe. Jest to najpopularniejsza forma perfum na Bliskim Wschodzie. Olejek aplikowany jest na skórę zazwyczaj przy pomocy szklanej pipety. Perfumy arabskie nakładamy najpierw na palce u stóp. Następnie kropla na wewnętrzną stronę kolan, na wewnętrzną stronę nadgarstków, łokcie, a na koniec po kropli na dekolt i szyję. Nie trzeba dodawać, że przy tak skoncentrowanym zapachu nie należy nakładać więcej niż parę kropel olejku – najlepiej po jednej małej kropelce na każdy wymieniony punkt ciała. Nie dajmy się zmylić delikatności niektórych zapachów – mogą być one słabo wyczuwalne na początku, ale z czasem urosną w siłę, gdy będą nagrzewały się za sprawą temperatury ciała oraz ruchów wykonywanych w ciągu dnia.
Obecnie niektóre zapachy można nabyć także w postaci sprayu czy roll-ona.
Jak znaleźć dobre perfumy arabskie?
Jeśli nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z arabskimi perfumami, najlepiej na początek wypróbować kilka zapachów, decydując się na zakup małych opakowań-próbek. Pozwoli nam to wybrać te zapachy, na które później będzie warto wydać nieco więcej. Przed zakupem nie zaszkodzi też porównać opisy z listami nut tworzącymi kompozycje naszych ulubionych perfum – jako pewien punkt odniesienia. Chyba że ktoś przywiózł nam już wcześniej z wakacji perfumy zakupione na suku w Egipcie, Tunezji czy Maroku. Możemy wówczas poszukać podobnych zapachów. Pamiętajmy jednak, że najsłynniejsze, renomowane marki wywodzą się przede wszystkim z Półwyspu Arabskiego – z krajów takich jak Bahrajn, Arabia Saudyjska czy Zjednoczone Emiraty Arabskie (w innych krajach arabskich również można je nabyć). Do przykładowych marek, które eksportują swoje produkty za granicę, należą: Al-Rehab, Al-Haramain, Arabian Oud czy Rasha oraz wiele innych. Nie zapominajmy też, że świat arabskich zapachów to nie tylko domena kobiet. Orientalni producenci przygotowali także linie zapachów męskich.
Perfumy arabskie to bogactwo zapachów dla wielbicielek rozmaitych nut, zarówno cięższych, jak i tych orzeźwiających. Są to bez wątpienia zapachy ekskluzywne, oryginalne, a szyku dodają im przepiękne flakony, które będą prezentowały się na toaletce niczym skarb z „Baśni tysiąca i jednej nocy”. | Zapach Orientu |
Wielu kierowców marzy o tym, aby ich auto było komfortowe i doskonale trzymało się drogi. Marzenia te można spełnić, wybierając pojazd z wielowahaczowym zawieszeniem tylnej osi albo z wielowahaczowym zawieszeniem obydwu osi. Trzeba jednak pamiętać o starej zasadzie – za komfort trzeba płacić. Czasami naprawdę sporo. Jeszcze kilkanaście lat temu ten rodzaj zawieszenia występował tylko w samochodach klasy wyższej i premium. Potem pojawił się w niektórych pojazdach kompaktowych (w tym przypadku zawieszenie wielowahaczowe stosowano tylko na tylnej osi). Czasami to rozwiązanie jest także spotykane w fabrycznie usportowionych samochodach klasy B, z silnikami o dużej mocy, czyli w tak zwanych hot hatchach. Wielowahaczowe zawieszenie tylnej osi zapewnia świetny komfort jazdy, co w szczególności doceniają pasażerowie tylnej kanapy. Poza tym dzięki niemu auto ma świetne właściwości jezdne, co sprawia, że doskonale się prowadzi.
Jak zbudowane jest zawieszenie wielowahaczowe?
Nie ma jednej stałej konstrukcji. Każdy producent samochodów stosuje swój układ. W skład zawieszenia wielowahaczowego tylnej osi wchodzi wiele elementów. Są to wahacze wzdłużne, wahacze poprzeczne, wahacze skośne i drążki oraz oczywiście amortyzatory. Elementy zawieszenia najczęściej montuje się do ramy pomocniczej. Ona z kolej jest przymocowana do karoserii auta. Zawieszenie wielowahaczowe jest faktycznie bardziej komfortowe, ale, co oczywiste, zwiększa ono skomplikowanie konstrukcji samochodu. To znów ma wpływ na koszty utrzymania, napraw i serwisowania.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
To oczywiste, że wysokie koszty naprawy zawieszenia nie zrobią żadnego wrażenia na osobie, która kupuje samochód klasy premium i jest już niejako przygotowana na to, że drogie auto będzie wymagało drogich napraw, aby utrzymać właściwy poziom komfortu i sprawności. Natomiast wysokie koszty naprawy zawieszenia bardzo zaskakiwały posiadaczy aut kompaktowych, w których takie zawieszenie zamontowano. Niestety, ale zawieszenie wielowahaczowe tylnej osi w większości przypadków nie okazywało się tak trwałe, jak typowe rozwiązanie, stosowane w kompaktach, czyli tylna belka skrętna. A jego naprawy generują spore koszty.
W niektórych, bardzo popularnych autach, nie wystarczało dokonać wymiany elementów na przykład po przekroczeniu stu pięćdziesięciu tysięcy kilometrów przebiegu. Problemy pojawiały się bardzo często. Na rynku znaleźć można wiele zamienników. Są na szczęście produkty wysokiej jakości, tańsze od części oryginalnych, ale równocześnie oferują świetną trwałość. Można także zakupić zamienniki tanie, ale niestety, słabej jakości. Ponieważ praca mechanika także jest droga, bardziej opłaca się nabyć elementy wyższej jakości, aby efekty naprawy były trwalsze.
Jak objawiają się awarie zawieszenia wielowahaczowego tylnej osi?
Pierwszy objaw stanowi hałas pojawiający się podczas pokonywania nierówności – dość wyraźne stukanie, które jest powodowane przez luzy. Drugi objaw to utrata precyzji prowadzenia auta. Samochód zaczyna myszkować albo zarzucać tyłem.
Co się psuje?
Przede wszystkim zużyciu ulegają sworznie wahaczy oraz tuleje wahaczy. To elementy, których zadaniem jest łączenie wahaczy między sobą i z ramą pomocniczą.
Jak wygląda naprawa?
Tutaj są dwie różne teorie. Pierwsza zakłada, że nie trzeba wymieniać kompletnych wahaczy, tylko wystarczy je wymontować i wymienić w nich zużyte sworznie oraz tuleje. Aby móc zamontować nową tuleję w wahaczu, mechanik musi dysponować prasą hydrauliczną. Tuleje sprzedawane są zazwyczaj w kompletach. Niestety, nie zawsze są to elementy tanie. Druga teoria mówi o tym, że powinno się wymieniać kompletne wahacze na nowe, a nie poddawać je naprawie. Dlaczego specjaliści zalecają, aby wymieniać cały komplet wahaczy, a nie tylko jeden, który jest zużyty?
Całe zawieszenie wielowahaczowe tylnej osi to komplet naczyń połączonych. Jeden uszkodzony (zużyty) wahacz powoduje przyspieszone zużycie pozostałych. Co się stanie, jeśli wymieni się tylko ten jeden zużyty element? Teraz pozostałe, pracujące już w układzie, będą powodować jego przyspieszone zużycie. Dlatego należy wymieniać cały komplet, co niestety, sporo kosztuje. W niektórych modelach aut jeden wahacz nieoryginalny może kosztować kilkaset złotych, a oryginał – dużo więcej.
Zawieszenie wielowahaczowe zapewnia świetny komfort w czasie jazdy, a do tego znacząco polepsza jakość prowadzenia. Niestety, w zamian za to trzeba być przygotowanym na niższą trwałość elementów zawieszenia i na wysokie koszty naprawy. | Typowe problemy aut z tylną osią wielowahaczową – co się psuje i ile kosztują naprawy? |
Przedział cenowy od 1200 zł do 1500 zł określany jest często jako złoty środek. Smartfony w tej cenie oferują już poziom zbliżony do flagowego. W praktyce często działają tak samo szybko, są równie solidnie wykonane i niewiele brakuje im pod względem funkcjonalności do najwyższej jakości. Telefon w tej cenie spodoba się osobom stawiającym praktykę ponad wyniki testów syntetycznych. Huawei Mate 10 Lite
box:offerCarousel
wyświetlacz: 5,9 cala, IPS, Full HD+ (1080 x 2160 pikseli), szkło 2.5D
procesor: HiSilicon Kirin 659 + 3 GB RAM
pamięć: 32 GB + obsługa kart microSD do 256 GB
format karty SIM: nano (hybrydowy Dual SIM)
łączność: LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n, Wi-Di, Bluetooth 4.1 LE, GPS z GLONASS i A-GPS
aparaty: podwójny główny 16 Mpix, podwójny przedni 13 Mpix
bateria: 3340 mAh
wymiary i masa: 156,2 x 75,2 x 7,5 mm, 164 g
Mate 10 Lite od Huawei to świeżutki smartfon, który narobił prawie tyle samo hałasu, co flagowy Mate 10 Pro. To jeden z pierwszych średniaków klasy premium z ekranem o nowych proporcjach 18:9. Wyświetlacz o przekątnej 5,9 cala mieści się zatem w obudowie o standardowych wymiarach, a dodatkowo posiada zwiększoną rozdzielczość Full HD+. Mate 10 Lite wyposażony jest też w podwójne aparaty z obu stron, a jego system operacyjny, jak zwykle w modelach Huawei, jest rozbudowany. Akumulator smartfona powinien zapewnić długi czas pracy. Układ Kirin 659 należy do wysokiej średniej półki, to wysoko taktowany, ośmiordzeniowy procesor. Nie zabraknie też RAM-u (4 GB) i pamięci wbudowanej (64 GB). Wady? Brak NFC, USB typu C i dwuzakresowego Wi-Fi.
Samsung Galaxy A5 (2017)
box:offerCarousel
wyświetlacz: 5,2 cala, Super AMOLED, 1080 x 1920 pikseli, szkło 2.5D, Gorilla Glass 4
procesor: Exynos 7880 + 3 GB RAM
pamięć: 32 GB + obsługa kart microSD do 256 GB
format karty SIM: nano
łączność: LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac (2,4 + 5 GHz), Wi-Di, Bluetooth 4.2 LE z NFC, GPS z GLONASS i A-GPS
aparaty: główny 16 Mpix, przedni 16 Mpix
bateria: 3000 mAh
wymiary i masa: 146,1 x 71,4 x 7,9 mm, 157 g
Galaxy A5 2017 to smartfon, który początkowo kosztował zbyt wiele, około 1900 zł. Aktualnie jest już dużo tańszy, przez co jego zakup stał się zdecydowanie bardziej atrakcyjny. A5-tka ma wiele cech flagowej serii – jest szklano-metalowa, posiada wiele funkcji premium i przypomina Galaxy S7. To solidnie wykonany smartfon z fenomenalnym ekranem 5,2 cala Super AMOLED. Układ oferuje średnią wydajność, ale dzięki 3 GB RAM-u i dobrej optymalizacji urządzenie działa szybko i stabilnie. Akumulator o pojemności 3000 mAh zapewnia niezły czas pracy, aparaty pozwalają uzyskać wysoką jakość zdjęć, a docenić można także dobre brzmienie na słuchawkach. Niczego nie brakuje także pod względem łączności. Więcej o tym smartfonie dowiesz się z naszego testu.
Lenovo P2
box:offerCarousel
wyświetlacz: 5,5 cala, Super AMOLED, 1080 x 1920 pikseli, szkło 2.5D, Gorilla Glass 3
procesor: Snapdragon 625 + 4 GB RAM
pamięć: 32 GB + obsługa kart microSD do 256 GB
format karty SIM: nano (hybrydowy Dual SIM)
łączność: LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac (2,4 + 5 GHz), Wi-Di, Bluetooth 4.1 z NFC, GPS z GLONASS i A-GPS
aparaty: główny 13 Mpix, przedni 5 Mpix
bateria: 5100 mAh
wymiary i masa: 153 x 76 x 8,3 mm, 177 g
Lenovo P2 to tańszy model w zestawieniu, ale pod wieloma względami przewyższający konkurencję. To metalowy smartfon z ekranem przeszklonym Gorilla Glass 3, który wykonany jest w technologii Super AMOLED, dzięki czemu czerń jest wzorowa, barwy mocne, a podświetlenia nie brakuje. Urządzenie posiada czytnik linii papilarnych, ale producent poskąpił USB typu C. Układ to w tej cenie nic wyjątkowego, ale RAM-u jest dużo, a lekki i dobrze zoptymalizowany system sprawia, że Lenovo P2 (test) działa odpowiednio szybko i płynnie. Urządzenie może popisać się rekordowym czasem pracy na baterii – akumulatora 5100 mAh nie sposób rozładować w ciągu jednego dnia.
Honor 8
box:offerCarousel
wyświetlacz: 5,2 cala, 1080 x 1920 pikseli, LTPS, szkło 2.5D, Gorilla Glass 3
procesor: HiSilicon Kirin 950 + 4 GB RAM
pamięć: 32 GB + obsługa kart microSD do 256 GB
format karty SIM: nano + micro (hybrydowy Dual SIM)
łączność: LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac (2,4 + 5 GHz), Wi-Di, Bluetooth 4.2 LE z NFC, GPS z GLONASS i A-GPS
aparaty: podwójny główny 12 Mpix, przedni 8 Mpix
bateria: 3000 mAh
wymiary i masa: 145,5 x 71 x 7,5 mm, 153 g
Honor 8 to hit spośród urządzeń z półki premium, aktualnie smartfona można kupić za mniej niż 1500 zł. Specyfikacja tego eksflagowca jeszcze długo się nie zestarzeje. Ma bardzo dobry ekran 5,2 cala, któremu nic nie brakuje, oraz wydajny układ z 4 GB RAM-u – smartfon działa idealnie. To urządzenie z rozbudowanym systemem, bardzo dobrym akumulatorem oraz w pełni satysfakcjonującymi aparatami (główny jest podwójny). Nie oszczędzano na czytniku palca, NFC ani USB typu C, a urządzenie wspiera także szybkie ładowanie. Pod względem wykonania i wzornictwa smartfon dorównuje Samsungowi Galaxy S7 – to szklano-metalowa obudowa, która pięknie mieni się w świetle. Więcej informacji znajdziesz w teście Honora 8.
Motorola Moto Z Play
box:offerCarousel
wyświetlacz: 5,5 cala, Super AMOLED, 1080 x 1920 pikseli, Gorilla Glass 3
procesor: Snapdragon 625 + 3 GB RAM
pamięć: 32 GB + obsługa kart microSD do 256 GB
format karty SIM: 2x nano (Dual SIM)
łączność: LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n, Wi-Di, Bluetooth 4.0 LE z NFC, GPS z GLONASS i A-GPS
aparaty: podwójny główny 16 Mpix, przedni 5 Mpix
bateria: 3510 mAh
wymiary i masa: 156,6 x 76,5 x 7 mm, 165 g
Moto Z Play to smartfon, który w momencie premiery kosztował około 2300 zł, a aktualnie jest atrakcyjnym średniakiem za około 1500 zł. Niedawno pojawił się model Z2 Play (test), oferujący podobny poziom, ale pod kilkoma względami ustępujący pierwowzorowi. Pierwsza generacja Z Play to smartfon wyjątkowy – szklano-metalowy, obsługujący dodatkowe moduły, czyli magnetyczne rozszerzenia. Do wyboru są banki energii, aparaty, głośniki, projektory, klapki i wiele innych gadżetów zdecydowanie rozszerzających funkcjonalność urządzenia. Pod względem wydajności nie można smartfonowi nic zarzucić – optymalizacja jest świetna, Moto Z Play działa niczym flagowiec. Oferuje także rewelacyjny czas pracy, który jest trochę gorszy od Lenovo P2, ale Z Play to także smartfon długodystansowy.
Motorola Moto G5S Plus
box:offerCarousel
wyświetlacz: 5,5 cala, 1080 x 1920 pikseli, IPS, szkło 2.5D, Gorilla Glass 3
procesor: Snapdragon 625 + 3 GB RAM
pamięć: 32 GB + obsługa kart microSD do 256 GB
format karty SIM: 2x nano (Dual SIM)
łączność: LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n (2,4 + 5 GHz), Wi-Di, Bluetooth 4.2 z NFC, GPS z GLONASS i A-GPS
aparaty: podwójny główny 13 Mpix, przedni 8 Mpix
bateria: 3000 mAh
wymiary i masa: 153,5 x 76,2 x 8 mm, 168 g
Moto G5S Plus to ulepszona wersja modelu G5 Plus. Tworzywa sztuczne zastąpiło smukłe aluminium, a wzornictwo stało się bardziej nowoczesne. Smartfon wyposażony jest w podwójny aparat główny, który potrafi zrobić bardzo dobre zdjęcia. G5S Plus (test) to również rewelacyjnie zoptymalizowany, czysty i wzorowo działający Android. Można liczyć na niezły ekran, długi czas pracy na baterii, świetne brzmienie na słuchawkach oraz wiele funkcji dodatkowych. Do dyspozycji jest system gestów, a smartfona da się obsługiwać za pomocą dotykowego czytnika palca, nie trzeba zatem używać ekranowych przycisków. Niestety zabrakło USB typu C oraz diody powiadomień, Wi-Fi jest dwuzakresowe, ale niestety nie w standardzie n.
Sony Xperia XA1 Ultra
box:offerCarousel
wyświetlacz: 6 cali, IPS, 1080 x 1920 pikseli, Gorilla Glass (niewiadomej generacji)
procesor: MediaTek Helio P20 + 4 GB RAM
pamięć: 32 GB + obsługa kart microSD do 256 GB
format karty SIM: nano
łączność: LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n, Wi-Di, Bluetooth 4.2 z NFC, GPS z GLONASS i A-GPS
aparaty: główny 23 Mpix, przedni 16 Mpix
bateria: 2700 mAh
wymiary i masa: 165 x 79 x 8,1 mm, 188 g
Xperia XA1 Ultra to smartfon i tablet w jednym. Urządzenie jest tylko częściowo wykonane z aluminium, ale mimo to prezentuje się wzorowo. Ekran ma wielkość aż 6 cali, oferuje wysoką jakość obrazu i został zabezpieczony szkłem Gorilla Glass (nieznanej generacji). Smartfon jest długi, dolna i górna ramka są szerokie, ale za to bocznych prawie nie widać. Nie zabrakło czujnika NFC, aparaty mają dużo dodatkowych funkcji, a na dole obudowy umieszczono gniazdo USB typu C. Mimo niewielkiego akumulatora (2700 mAh) czas pracy jest całkiem niezły – smartfon wytrzyma intensywny dzień użytkowania. W cenie wynoszącej około 1500 zł układ Helio P20 to nic wyjątkowego, ale wspierają go 4 GB pamięci operacyjnej, a sam system został dobrze zoptymalizowany, więc Sony Xperia XA1 Ultra (test) działa płynnie.
Zobacz również: Smartfon na prezent do 1200 zł – Święta 2017
Zobacz również: Smartfon na prezent do 2000 zł – Święta 2017 | Smartfon na prezent do 1500 zł – Święta 2017 |
Już sam wybór smartfonu może przyprawić wiele osób o ból głowy. Ofert na Allegro znajdziemy tysiące. Problem staje się jeszcze większy, jeśli szukamy urządzenia, którym będziemy w stanie zrobić naprawdę dobre zdjęcia. Jak wybrać właściwy sprzęt? W tym poradniku polecę wam kilka modeli, za pomocą których możemy zrobić naprawdę niezłe fotografie. Chcąc mieć naprawdę dobry smartfon do robienia fotografii, będziemy musieli zwrócić uwagę raczej na topowe sprzęty, które tę funkcjonalność mają dopracowaną praktycznie do perfekcji. Co więc wybrać?
LG G5
G5 to najnowszy flagowy smartfon firmy LG. Nie ma się więc co dziwić, że to urządzenie zostało wyposażone w naprawdę porządny aparat. LG G5 ma podwójną główną kamerę – jedną wyposażoną w przetwornik 16 Mpix z obiektywem o światłosile f/1,8 oraz drugą – 8 Mpix i f/2,4. Aparat jest wspomagany przez optyczną 3-osiową stabilizację obrazu, a także laserowy autofokus. Po co są dwie kamery główne? Dzięki nim możemy wykonać m.in. zdjęcie szerokokątne o kącie aż 135 stopni. Co istotne, LG G5 potrafi nagrywać filmy w jakości 2160p z prędkością 30 klatek na sekundę. Trzeba też dodać, że urządzenie ma 8 Mpix (f/2,0) kamerę przednią do selfie. Cena G5 to ok. 2000–2800 zł.
Samsung Galaxy S7
Jeśli szukamy smartfonów idealnych do robienia zdjęć, nie możemy zapominać o najnowszym flagowcu Samsunga, modelu Galaxy S7. Do dyspozycji mamy kamerę 12 Mpix z obiektywem o światłosile f/1,7 i przetwornikiem o wielkości 1/2,6”. Producent chwali się, że każdy piksel przetwornika ma wielkość 1,4 um, co przekłada się na jeszcze lepsze przechwytywanie światła. Kamerę wspomaga optyczna stabilizacja obrazu i detekcja fazy diametralnie przyśpieszająca autofokus aparatu. Jak przystało na flagowca, nie zabrakło tu możliwości nagrywania filmów w jakości 2160 p z prędkością 30 klatek na sekundę. Warto też wspomnieć o kamerze przedniej, która ma 5 Mpix i jasność f/1,7. Co z ceną? Samsung Galaxy S7 kosztuje ok. 2200–3000 zł.
Microsoft Lumia 950 XL
Jeśli zamiast systemu Android preferujecie Microsoft Windows 10, warto zastanowić się nad modelem Lumia 950 XL. Jest tu potężna kamera główna 20 Mpix, uzbrojona w optykę Carl Zeiss o jasności f/1,9 oraz sensor 1/2,4” z dużymi pikselami o wielkości 1,12 um. Jak przystało na topowy smartfon, jest tu również optyczna stabilizacja obrazu. Amatorów nagrywania filmów ucieszy fakt, że Lumia 950 XL nagrywa wideo w jakości 2160 p z prędkością 30 klatek na sekundę. Kamera przednia ma rozdzielczość 5 Mpix i obiektyw o jasności f/2,4. Ten smartfon kosztuje ok. 1550–2100 zł, więc na tle konkurencji jest stosunkowo tani.
Apple iPhone 6s Plus
A co, jeśli dysponujecie naprawdę solidnym budżetem i preferujecie produkty Apple? W takim przypadku koniecznie musicie poznać smartfon iPhone 6s Plus. Jest tu kamera główna 12 Mpix z sensorem o wielkości 1/3” i pikselami 1,22 um. Kamerę wspomaga detekcja fazy i optyczna stabilizacja obrazu. Sprzęt firmy Apple potrafi nagrywać wideo 2160 p z prędkością 30 klatek na sekundę. Co z kamerą do selfie? Ta ma 5 Mpix i obiektyw o światłosile f/2,2. Cena tego urządzenia wynosi od 2500 do nawet 4500 zł.
Sony Xperia Z5 oraz Xperia Z5 Premium
Za Sony Xperię Z5 trzeba zapłacić ok. 1800–2000 zł lub 2300–3200 zł (wersja Premium). Jaki aparat otrzymujemy w tym przypadku? Z5 dysponuje aparatem z sensorem 23 Mpix (o wielkości 1/2,3”), wspomaganym przez detekcję fazy, oraz obiektyw o jasności f/2,0. Jak przystało na porządny flagowiec, możemy liczyć na nagrywanie 2160 p z prędkością 30 klatek na sekundę. Wielbicieli selfie ucieszy fakt, że Sony Xperia Z5 posiada 5,1 Mpix kamerę przednią, doposażoną obiektywem o światłosile f/2,4. | Smartfony do robienia zdjęć – II kwartał 2016 |
Francuzki znane są ze swojego nieskazitelnego stylu i perfekcyjności. Na półkach w księgarniach znajdziemy mnóstwo poradników o każdym aspekcie życia kobiety, dowiemy się nawet, że w Paryżu dzieci nie grymaszą. Paryski szyk, to synonim doskonałego wyglądu niezależnie od wieku. Francuzki opanowały to do perfekcji, dlaczego więc by się od nich czegoś nie nauczyć? Pokochaj rytuały
Pierwszą i chyba najważniejszą zasadą, jaką wyznają Francuzki jest to, że codzienna pielęgnacja i dbanie o siebie to przyjemność, a nie przykry obowiązek. Kobiety we Francji kochają kremy i wklepują je z przyjemnością w każdy kawałek swojego ciała. A kremy są na wszystko i jest to główny asortyment aptek. Oczywiście numerem jeden są balsamy na cellulit – na dzień i na noc. Obowiązkowy jest też krem przeciwzmarszczkowy, aplikowany często już przez dziewczyny w okolicach dwudziestych urodzin – w myśl zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Nie może też zabraknąć emulsji nawilżających. Co najmniej raz w roku Francuzki fundują swojemu ciału chociaż kilka zabiegów w SPA. Niezwykłą popularnością cieszy się talasoteriapia, której podstawą jest woda morska w wielu odsłonach i zastosowaniach. Są to zarówno zabiegi bezpośrednio na skórę – bicze wodne, owijanie wodorostami, kąpiele w błocie, jak i np. inhalacje.
Kontrola wagi
Bardzo ważnym elementem dobrego wyglądu i samopoczucia jest utrzymywanie stałej masy ciała, co potwierdzają lekarze. Po trzydziestym roku życia wahania wagi w którąkolwiek ze stron niekorzystnie wpływają na nasz wygląd i samopoczucie, a w przypadku dużych różnic także na zdrowie. We Francji, w przeciwieństwie do reszty świata, nie są dobrze widziane interwencje chirurgiczne mające na celu zatrzymanie upływającego czasu. Tajemnicą Francuzek jest samokontrola, częste i niewielkie posiłki oraz... preparaty odchudzające. Tu kobiety nie wylewają siódmych potów na siłowni – co najwyżej mogą sobie pozwolić na spacerowanie (najczęściej w szpilkach). Wiara w suplementy jest ogromna, a te odchudzające są na listach sprzedaży aptek tuż za kremami.
Urodowe triki
Skoro Francuzki nie uprawiają sportu i nie poddają się operacjom plastycznym, to muszą mieć jakieś swoje tajemnice na zachowanie zdrowego wyglądu i pięknej sylwetki.
Są to pilnie strzeżone tajemnice, ale kilka z nich wyciekło do reszty Europy, oto one:
Dbaj o stopy i dłonie, łuszczący się naskórek zniweczy nawet najbardziej spektakularne efekty w pozostałych partiach ciała. Wcieraj krem, dużo kremu. Raz na miesiąc możesz nałożyć naprawdę grubą warstwę na stopy, założyć niezbyt ciasne skarpety i pozwolić się wchłaniać do rana.
Balsam po kąpieli nakładaj zawsze na jeszcze mokrą skórę. Dzięki temu będzie gładka i jedwabista – odpowiednio nawilżona.
Przed ważnym wyjściem należy spać w maseczce nawilżającej, a wcześniej koniecznie zrobić peeling. Wskazane jest też picie dużej ilości rumianku lub melisy na rozluźnienie i dobry sen, co pozwoli uniknąć podkrążonych oczu.
Aby zachować jędrność biustu należy kąpać go codziennie w zimnej wodzie. Najlepiej zmoczyć ręcznik lodowatą wodą i umieścić na piersiach.
Kosmetyki kolorowe
Tu rządzi jedna podstawowa zasada – mniej znaczy więcej. Gdy już mamy piękną i zadbaną cerę zastosowanie się do tego makijażowego przykazania nie jest trudne. Francuzki, jeśli decydują się na podkład, to musi on być naprawdę dobrej jakości. Lekki i idealnie dopasowany do koloru cery, aby nie zapychał porów i nie uwydatniał zmarszczek. Róż do policzków jest bardzo pożądany, ale musi być użyty z umiarem, nie ma mowy o przesadzie. Obowiązkowy jest tusz do rzęs i prawdziwy must have – błyszczyk do ust. Bez błyszczyka nie wolno wyjść z domu, a i czterech ścianach lepiej się bez niego nie pokazywać. Francuzka prędzej zapomni telefonu komórkowego niż ulubionego błyszczyku. Najlepszy makijaż to taki, którego w ogóle nie widać. Uwodzić należy naturalnym wdziękiem i kobiecym sexapilem. Na pytanie, na jakie partie ciała należy aplikować perfumy, Coco Chanel odpowiedziała, że na wszystkie, które mają być całowane.
Francuzki, przynajmniej w powszechnej opinii cechuje pewność siebie i niesamowita skuteczność w uwodzeniu. Zawdzięczają ją z pewnością podejściu do pielęgnacji. Tyle samo czasu i uwagi poświęcają tym partiom ciała, które są widoczne dla wszystkich, jak i tym które są skrywane pod ubraniem czy bielizną. Dzięki temu są pewne, że cokolwiek się nie wydarzy i komukolwiek pozwolą się oglądać – będzie to widok doskonały w każdym calu. Tego z pewnością warto się od nich uczyć. | Codzienna pielęgnacja według Francuzek |
Kiedy sięgamy po książkę Fiodora Dostojewskiego czy Jamesa Joyce’a, najczęściej zapominamy, że nie pisali oni w języku polskim. Zdarza się, że nazwiska tłumaczy są pomijane w Internecie i w druku, a rozmawia się o nich dopiero przy okazji skandalu, jak wtedy, gdy odkryto, że „Rękopis znaleziony w Saragossie”, jaki znamy z przekładu Edmunda Chojeckiego, nie jest do końca tą książką, którą napisał Jan Potocki. Kim więc jest tłumacz? Odpowiedzi na to pytanie szuka Zofia Zaleska w „Przejęzyczeniu. Rozmowach o przekładzie”. Tłumacz – postać nieznana
Co sprawia, że człowiek postanawia zostać tłumaczem? Ciekawość świata, dążenie do zrozumienia nowych rzeczy, a czasem impuls, jak w przypadku Ireneusza Kani, który do tego stopnia zachwycił się „Boską komedią” Dantego w przekładzie Edwarda Porębowicza, że postanowił nauczyć się języka włoskiego i kiedyś przeczytać tę książkę w oryginale.
Praca tłumacza to za każdym razem nowe wyzwanie intelektualne, zadanie wymagające konsekwencji w działaniu i dbałości o szczegóły. To konieczność zbliżania się do oryginału, ale ze świadomością, że nie można pozostać mu do końca wiernym. To wreszcie zawód ciągle niedoceniony, bo tłumacza usuwa się zawsze w cień autora. Wyciągnąć go stamtąd próbuje Zofia Zaleska w swojej publikacji „Przejęzyczenie. Rozmowy o przekładzie”.
Tłumaczenie jest interpretacją
W książce Zaleskiej mowa o problemach i dylematach, z jakimi styka się tłumacz w swojej codziennej pracy. Jest on bardzo specyficznym rodzajem czytelnika. Nigdy do końca nie może zaufać swojemu rozumieniu tekstu. Jednocześnie tłumacząc dzieła danego autora, powinien go doskonale znać, czuć pewnego rodzaju więź z nim. Jeśli tak nie jest, przekładowi może zabraknąć tego, co kluczowe w oryginale.
Praca tłumacza wiąże się z koniecznością wpuszczenia czyjegoś świata do swojej głowy. Dokonujący przekładu angażuje się w książkę i szuka sposobu, w jaki można ją wyrazić najlepiej, tak, aby tekst brzmiał wiarygodnie w innym języku.
I wreszcie największe wyzwanie – tłumaczenie dzieł wybitnych. Trudno jest nie robić tego „na kolanach”, ze szczególnego rodzaju szacunkiem dla tekstu, ze świadomością, że nie ma w nim niczego przypadkowego. Taka wierność oryginałowi niekoniecznie jednak może być dobra dla prozy i – tym bardziej – dla poezji. Ważne jest, by tłumacz miał w sobie odwagę i potrafił odciąć się od autora, zapomnieć o nim na chwilę.
Rozmówcy Zofii Zaleskiej (wśród nich między innymi Anna Wasilewska oraz Ireneusz Kania) to ciekawe postaci, które radzą sobie z niebanalnymi pytaniami i o przekładach opowiadają w taki sposób, że nawet jeśli wcześniej nie do końca doceniało się ich pracę, trudno byłoby nie zrobić tego po przeczytaniu książki.
W „Przejęzyczeniu” znalazło się też sporo rozmów o literaturze w ogóle, co jest najlepszym dowodem na to, że tłumacze to przede wszystkim uważni czytelnicy, od których możemy się sporo dowiedzieć na temat autorów oraz – oczywiście – ich dzieł.
Książka dostępna jest również w wersji elektronicznej za ok. 32zł.
Źródło okładki: www.czarne.com.pl | „Przejęzyczenie. Rozmowy o przekładzie” Zofia Zaleska – recenzja |
Chociaż obecnie rolę papierowych słowników przejęły głównie źródła internetowe, nadal w każdym domu da się znaleźć półkę z tomami pełnymi definicji. A może warto urozmaicić jej zawartość? Na rynku da się znaleźć o wiele więcej niż tylko obowiązkowy słownik Kopalińskiego. 1. Słowniki slangu i języka potocznego
Słowniki mowy potocznej mogą być zarówno źródłem rozrywki, jak i świetnym narzędziem przydatnym do nauki języków obcych. Swobodne rozumienie i użycie slangu, pozwala przejść na zupełnie nowy poziom komunikacji w języku obcym, szczególnie w przypadku rozmów z jego natywnymi użytkownikami. W niektórych językach, jak choćby np. francuskim, rozdźwięk między językiem potocznym a jego standardową odmianą, nauczaną na kursach i w szkołach, może być tak duży, że przesądza o zrozumieniu rozmowy. Stąd też liczne propozycje wydawnictw naukowych, które mają na celu ułatwienie nauki tej jakże zmiennej wariacji języka. Dobrym przykładem jest tu np. wydawnictwo Lingea, które oferuje całą gamę słowników mowy młodzieżowej w najpopularniejszych językach europejskich.
2. Słowniki obrazkowe
To słowniki, w których hasła pogrupowane są za pomocą ilustracji, np. ludzkiego ciała, na którym podpisane są wszystkie jego części i organy. Kolorowa i atrakcyjna dla oka oprawa graficzna pozwala na szybsze zaznajomienie się z treścią – to metoda szczególnie efektywna dla tych, którzy zapamiętują wzrokowo. Jednocześnie słowniki takie ograniczają użycie języka rodzimego, co pozwala na naukę metodą zanurzeniową, pomagają także odszukać słowo, którego nie znamy nawet w języku polskim. Ciekawą podgrupą są też słowniki obrazkowe przeznaczone dla młodszych użytkowników – na pewno uczynią naukę łatwiejszą i ciekawszą.
3. Słowniki motywów literackich
Każdy słyszał o słownikach terminów literackich – ale co z motywami? Słownik ten gromadzi motywy, powtarzające się w literaturze i w skrótowy sposób, w oparciu o bardziej i mniej znane przykłady, obrazuje ich najczęstsze użycie. To jeden z tych słowników, które mogą być ciekawą lekturą same w sobie lub stanowić przyczynek do własnych dalszych poszukiwań.
4. Słowniki gwar
Choć język polski nie posiada dziś takiej rozpiętości trudnych do rozszyfrowania akcentów, jaka występuje chociażby w języku angielskim, to jednak możemy się pochwalić licznymi regionalnymi gwarami. Często pozostają one kompletnie niezrozumiałe dla kogoś „z zewnątrz”, co może prowadzić do kłopotliwych albo wręcz komicznych nieporozumień. Od „ślonskiej godki” po gwary z okolic Lubelszczyzny czy Sandomierza – być może warto zainteresować się bardziej tajemniczymi odmianami naszego ojczystego języka?
5. Słowniki grypsery
Grypsera, czyli slang należących do więziennej „elity”, fascynuje językoznawców już od wielu dziesięcioleci. To zjawisko szeroko omawiane zarówno w artykułach naukowych, jak i przedstawiane w serialach, książkach czy filmach, jak np. w słynnej „Symetrii” Konrada Niewolskiego. Grypsera to skomplikowany system językowy i kulturowy, który czerpie nie tylko ze standardowego rejestru języka polskiego, ale też z języka dawnego czy języków obcych, np. jidysz. Warto też zauważyć, że zapożyczenia te działają w obie strony – wiele terminów z grypsery na stałe weszło do języka polskiego. Słownik gwary przestępczej to z pewnością ciekawa lektura, dająca wgląd w tak odmienny świat, który pozostaje zazwyczaj zamknięty dla „zwykłego” człowieka. | 5 nietypowych słowników |
Lata siedemdziesiąte w muzyce to Pink Floyd, Led Zeppelin, ale też Abba, eksplozja disco i – w zupełnie odmiennej estetyce – punk rocka. W literaturze ten okres też był zróżnicowany. Na własnych przeżyciach
W 1970 roku literacką Nagrodę Nobla dostał Aleksander Sołżenicyn. Trzy lata później światło dzienne ujrzał monumentalny „Archipelag Gułag”: oparta na własnych przeżyciach autora, relacjach świadków i listach więźniów opowieść o systemie obozów pracy przymusowej w Związku Radzieckim. Książka wstrząsnęła opinią publiczną na Zachodzie, a Sołżenicyn został wydalony z ZSRR.
Literackim przetworzeniem łagrowych przeżyć są też „Opowiadania kołymskie” Warłama Szałamowa, pisane przez niemal 20 lat i ostatecznie wydane na Zachodzie w 1978 roku. Pisarz był już wtedy wrakiem człowieka i zmarł kilka lat później w szpitalu psychiatrycznym.
Książki oparte na własnej biografii przyniosły też literackiego Nobla Imre Kertészowi, Węgrowi, który w wieku 15 lat trafił do Auschwitz, a potem do innych obozów koncentracyjnych. W „Losie utraconym”z perspektywy naiwnego chłopaka opisuje otaczającą go rzeczywistość.
Interesującym przekształceniem własnych wojennych wspomnień jest„Ptasiek”, debiut Williama Whartona, wielowarstwowa, niejednoznaczna historia chłopaka, który pod wpływem traumatycznych przeżyć zapadł się w sobie. Walkę o jego powrót do normalnego życia podejmuje przyjaciel z dzieciństwa.
Mozaika tematów
„Jeśli zimową nocą podróżny” Italo Calvino opowiada o czytelniku, który próbuje doczytać kupioną w księgarni powieść, ale dziwnym trafem jednak stale dostaje inne dzieła. Na potrzeby swojej powieści Calvino stworzył początki dziesięciu fikcyjnych utworów: prawdziwą mozaikę rozmaitych gatunków, stylów i tematów. Taką mozaiką są też dalsze polecane przeze mnie książki z siódmej dekady ubiegłego stulecia.
„Wybór Zofii” Williama Styrona – znany może bardziej z ekranizacji z Meryl Streep w roli tytułowej – to przejmująca i bolesna opowieść o Polce, która przeżyła Auschwitz i w Ameryce rozpaczliwie próbuje na nowo ułożyć sobie życie.
Układaniu życiu po swojemu, wbrew konwenansom, poświęcony jest też po części „Świat według Garpa” Johna Irvinga. Matka głównego bohatera chce mieć dziecko, ale nie chce mieć do czynienia z żadnym mężczyzną. Od samego poczęcia żywot Garpa układa się więc bardzo nietypowo. Jako pisarz zmagać się musi choćby z tym, że jego matka osiągnęła większy sukces wydawniczy.
Problem popularności w latach siedemdziesiątych niezbyt interesował za to pisarzy z Europy Środkowej: oni zmagać się musieli z cenzurą, która nie pozwalała im opisywać rzeczywistości. Próba wyjścia poza ograniczenia kończyć się mogła zakazem druku lub nawet wygnaniem, które stało się udziałem czechosłowackiego pisarza-opozycjonisty Pavla Kohouta. Jego historia nastoletniej Lizinki („Kacica”), kształcącej się na kacicę, a jednocześnie, niemal nieświadomie, doprowadzającej mężczyzn na skraj szaleństwa, jest nie tylko przesycona czarnym humorem, ale demaskuje też mechanizmy funkcjonowania ustroju totalitarnego.
Zwolenników egzotycznych klimatów przekona do siebie na pewno „Shogun”, powieść Jamesa Clavella, osadzona w siedemnastowiecznej Japonii. Jest to historia angielskiego marynarza Blackthorne’a, który po rozbiciu swego statku ląduje na japońskim wybrzeżu. Obserwuje egzotyczne dla siebie zwyczaje, a w końcu zostaje wplątany w rozgrywki polityczne po śmierci wybitnego wodza Toyotomiego Hideyoshiego i pomaga w zwycięstwie jednemu z pretendentów do władzy. Pasjonująca lektura, chociaż niezwykle obszerna, fascynuje nie tylko dynamicznymi wątkami przygodowymi (i miłosnym), ale też ukazuje mechanizmy polityczne i zderzenie dwóch mentalności: zachodniej i wschodniej.
Na zakończenie tego krótkiego przeglądu książka lżejsza, ale pełna wdzięku: bezpretensjonalne opowieści z praktyki wiejskiego weterynarza. „Jeśli tylko potrafiłyby mówić”to pierwsza część cyklu Jamesa Herriota, który pod koniec lat trzydziestych, świeżo po studiach, rozpoczął pracę w Yorkshire. Ciepło i z humorem opisuje niełatwe życie adepta weterynarii, portretuje swych współpracowników, farmerów i właścicieli zwierząt, ale przede wszystkim całą galerię swych pacjentów.
Książki wydane w latach 70. XX wieku są bardzo zróżnicowane. Nie brakuje tu też dzieł, które wpisały się w kanony literatury światowej. Warto przyjrzeć się bliżej wymienionym tytułom, które pomimo upływu czasu wciąż wzruszają, szokują, ciekawią. | 10 książek wydanych w latach 70. XX wieku, które powinieneś przeczytać |
Subsets and Splits
No saved queries yet
Save your SQL queries to embed, download, and access them later. Queries will appear here once saved.