source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Jakość dźwięku i obrazu w niczym nie ustępująca (poza rozmiarem, ale i to powoli się zmienia, na co dowodem są 111-calowe telewizory) kinowej w domowym zaciszu? To możliwe, ale tylko z dobrym odtwarzaczem Blu-Ray. Dla przypomnienia
Blu-Ray to technologia, która zastępuje przestarzałe już płyty DVD. Płyty wyglądem przypominają te, do których jesteśmy przyzwyczajeni, odróżniają się jednak gęstością zapisu. Zmniejszenie gęstości było możliwe dzięki zastosowaniu nie czerwonego, a niebieskiego lasera – znanego odkrycia polskich naukowców. Standardowa płyta Blu-Ray mieści w sobie aż 25 GB danych, istnieją też płyty wielowarstwowe, pozwalające na zapis nawet 400 GB danych! Nie musimy chyba podkreślać, że większa ilość miejsca na dane pozwala na znaczne polepszenie jakości.
Odtwarzacze Blu-Ray
Płyty Blu-Ray nie da się, co logiczne, odtworzyć w standardowym odtwarzaczu DVD. Wymagają one dedykowanych do nich urządzeń. Dobra wiadomość jest taka, że ich ceny są coraz bardziej przystępne. Za około 500 zł można kupić w pełni funkcjonalne urządzenie, pozwalające cieszyć się doskonałej jakości filmami.
Rodzaje odtwarzaczy i obsługiwane formaty
Pierwszym krokiem, jaki musi postawić każdy kupujący, jest wybór typu urządzenia. Na rynku pojawiły się bowiem odtwarzacze komputerowe (montowane jako napęd wewnętrzny lub zewnętrzny komputera), przenośne oraz, nazwijmy je, tradycyjne, przypominające odtwarzacz DVD.Większość dostępnych na rynku odtwarzaczy Blu-Ray w przypadku jakości obrazu prezentują bardzo podobne osiągi. Zasadniczą różnicą są dla nich formaty, a więc typy plików, jakie potrafią odtworzyć. Absolutny standard dla odtwarzaczy Blu-Ray to obsługa plików typu VCD i SVCD, dodatkowo zdecydowana większość radzi sobie ze starszymi, ale wciąż używanymi formatami DivX i Xvid. Decydując się na konkretny model warto, by odtwarzał on dodatkowo takie pliki, jak Avi, Mov, Wmv oraz Mkv - popularne formaty w Internecie.
Równie ważny jak obraz jest dźwięk - tu ważna jest obsługa VD Audio i DVD Audio, a także innych formatów, takich jak mp3, WMA oraz tych, związanych z dźwiękiem przestrzennym (DD 5.1, True HD 7.1).
Dodatkowe funkcje i łącza
Dobrze, by przyszły odtwarzacz Blu-Ray wyposażony był w port USB, co pozwali na odtwarzanie plików z pamięci przenośnej. Warto poszukać modelu wyposażonego w funkcję Bd-Live, umożliwiającą korzystanie z wielu dodatkowych opcji, jak np. wspólne oglądanie filmów z innymi użytkownikami.
Spośród ważnych łączy warto podkreślić wyjścia optyczne i koaksjalne - gwarantujące najlepszą jakość dźwięku.
Odtwarzacze Blu-Ray - producenci i modele
Od razu zaznaczymy, że nie jest to żaden ranking, prezentujemy jedynie wybrane modele wraz z opisem dostępnych funkcji. Zestawienie to ma na celu orientację zarówno w cenach, jak i w oferowanych dodatkach.
LG HR720T BLU RAY 3D Z TUNEREM DVB-T FV oferuje wiele funkcji za w miarę przystępną cenę (ok. 450 - 500 złotych). Uwagę zwraca możliwość odtwarzania filmów 3D oraz, przede wszystkim, wbudowany tuner telewizyjny, pozwalający na oglądanie polskiej telewizji naziemnej. Odtwarza wszystkie wymienione wcześniej formaty, wyposażony jest w funkcję smart, która pozwala zmienić telewizor w prawdziwe domowe centrum rozrywki (oczywiście po podłączeniu do Internetu).
Bardzo podobne funkcje oferuje odtwarzacz Samsung BD-F5500 3D, który kupimy za niewiele ponad 300 złotych. Posiada on funkcję AnyNet+, właściwą tylko dla urządzeń firmy Samsung, pozwalająca na kontrolę wszystkich urządzeń (wyposażonych w tę opcję) za pomocą jednego pilota. Jeszcze tańszym modelem jest odtwarzacz Blu-ray PANASONIC DMP-BD79EG-K (ok. 260 złotych), który, poza wszystkimi podstawowymi funkcjami (w tym Bd-Live), pozwala także na odtwarzanie plików muzycznych w formacie Flac, jedynym uznawanym przez melomanów.
SONY BDP-S5200 to ostatni i najdroższy model w naszym zestawieniu. Jego koszt może nieznacznie przekroczyć sumę 500 złotych. Łączy się on z Internetem za pomocą Wi-Fi, co jest rozwiązaniem wyjątkowo wygodnym. Kolejnym udogodnieniem jest opcja kopii ekranu, pozwalająca na bezpośrednie wyświetlanie obrazu ze smartfona na ekranie telewizora. Smartfon może w tym modelu pełnić także funkcję pilota. Do tego dochodzą jeszcze funkcje interpolacji obrazu ze starszych nośników oraz szybki czas startu, ok. 1 s.
Jak już podkreślono wyżej, jest to tylko część dostępnych na rynku modeli. Zestawienie pozwala jednak na wstępną orientację w najważniejszych zagadnieniach. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości należy zawsze dopytywać sprzedawcę. Warto też zakupić model tego samego producenta, którego posiadamy telewizor i/lub zestaw kina domowego. Zagwarantuje to bezkonfliktową współpracę i możliwość obsługi wielu urządzeń jednym pilotem.
Pamiętaj, że zakup odtwarzacza zakłada posiadanie odpowiedniego, nowoczesnego telewizora, najlepiej pracującego w trybie Full HD lub wyższym. W przeciwnym razie możliwości nowego odtwarzacza nie zostaną w pełni wykorzystane. | Sprawdzone odtwarzacze blu-ray do 500 zł |
Niektóre konie tuż po założeniu siodła stają się niespokojne. Obracają się do nas zadem, tulą uszy i zabijają wzrokiem. Jednym słowem – ostrzegają nas, że nie mają dziś ochoty na ściskanie brzucha. Co gorsza, w większości przypadków, zamiast próbować odszukać przyczyny takiego zachowania, niecierpliwi i podirytowani zachowaniem konia jeźdźcy, na siłę walczą z upartym podopiecznym, pogłębiając tym samym problem. Jeżeli przyjrzymy się historii naszego własnego jeździectwa, bez problemu zauważymy, że niejednokrotnie mieliśmy do czynienia z koniem niepokojąco dziwnie reagującym na widok siodła. Jeszcze gorzej było, gdy podjęliśmy próbę podpięcia popręgu. W takich momentach, w zależności od stopnia zaawansowania i wtajemniczenia jeździeckiego, nasze reakcje i postępowanie były różne. A jak w takich sytuacjach postępuje świadomy jeździec? Na pewno nie będzie on uciekał, nie będzie też próbował robić nic na siłę. Będzie natomiast bacznie obserwował konia i starał się odnaleźć przyczynę jego złego zachowania, a później spróbuje ją wyeliminować.
Ustalmy przyczynę
Sprawdźmy, czy nasze siodło jest dobrej jakości (np. czy nic z niego nie wystaje).
Upewnijmy się, że jest dobrze dopasowane do ciała naszego podopiecznego. Zwróćmy uwagę na to, czy nie jest ono za wąskie ani położone za bardzo do przodu (za wysoko).
Przypomnijmy sobie, czy koń nie był czasem zapoprężony. Jeżeli był, to być może boi się popręgu i jego dopinania właśnie z tego powodu.
Zacznijmy działać
* Upewnijmy się, że nie robimy nic na siłę, a tym bardziej, że nie działamy za szybko.
* Uspokajamy konia już podczas czyszczenia, a nie tylko w trakcie siodłania.
* Gdy koń – widząc popręg– stoi spokojnie, poklepmy go, a następnie spróbujmy przełożyć popręg pod brzuchem. Gdy zaczyna być niespokojny, odsuńmy się i poczekajmy aż przestanie wierzgać. Poklepmy go i gdy już będzie spokojny, spróbujmy jeszcze raz. Czynność tę możemy powtarzać wielokrotnie – po pewnym czasie z całą pewnością się uda.
* Nagradzajmy konia za to, że stoi spokojnie.
* Pobawmy się z koniem i róbmy rzeczy, których się po nas nie spodziewa. Nie zakładajmy mu od razu siodła, tylko czapraki np. załóżmy mu go na szyję. W ten sposób wyzbędziemy się u konia nawyków, przełamiemy schemat siodłania i sprawimy, że nie będzie ono nudną czynnością.
* Zanim zaczniemy siodłać konia, upewnijmy się, że mamy na to wystarczająco dużo czasu. Pośpiech jest w tym przypadku najgorszym doradcą i może zaprzepaścić całe dotychczasowe starania.
* Postarajmy się wprowadzić konia w odpowiedni nastrój i działajmy dopiero w momencie, gdy będziemy widzieć, że koń zaczyna nam ufać.
* Pozwólmy podopiecznemu na zabawę z siodłem, nawet jeżeli narazi je to na zniszczenie. Jeżeli koń się z nim nie oswoi, cała dalsza nauka nie ma najmniejszego sensu.
* Zastosujmy zabawę z linką, która będzie symulować popręg. Przełóżmy ją na grzbiecie konia i delikatnie zaciskajmy – róbmy to tak, jakbyśmy zapinali popręg. Nie spieszmy się i cały czas obserwujmy reakcję zwierzęcia.
* Wszystkie ćwiczenia powtarzajmy na tyle często, by koń mógł je utrwalić (nie codziennie, do znudzenia, lecz systematycznie). Jeżeli będziemy działać spokojnie i z dużą dawką cierpliwości, z całą pewnością uda nam się przekonać konia do podpinania popręgu.
A może wierzchowiec próbuje się nadymać i nabiera powietrza w płuca? Wtedy najlepiej uzbroić się w cierpliwość i zwyczajnie poczekać, albo przeprowadzić konia w ręce. W obu przypadkach nasz rumak z czasem na pewno wypuści powietrze, a my bez problemu zapniemy mu popręg i będziemy zwycięzcami.
Pracując z końmi, musimy działać uważnie, rozsądnie i przede wszystkim uzbroić się w sporą dawkę pokory i cierpliwości. Wyzbycie się jakiegokolwiek lęku u konia jest procesem długotrwałym i każdy, nawet najmniejszy pośpiech, może zaprzepaścić całą naszą dotychczasową pracę. Musimy również pamiętać, aby podchodzić do swojego konia indywidualnie. Dopiero działając w ten sposób, mamy szansę zostać zaakceptowanymi przez konia nienawidzącego popręgu. To zaś będzie świadczyło o naszym małym-wielkim sukcesie. | Popręg – właściwe, przyjazne i bezpieczne siodłanie |
Pożegnanie starego i powitanie nowego roku to wyjątkowy czas dla osób w każdym wieku. Cieszą się z niego nie tylko najmłodsi, którzy tego wieczoru mogą iść spać wyjątkowo późno, ale także dorośli. Zazwyczaj rozmowy o planach sylwestrowych rozpoczynają się stosunkowo wcześnie. Organizacja imprezy sylwestrowej nie jest rzeczą łatwą, dlatego trzeba się do niej odpowiednio przygotować. Jeśli w tym roku to ty zapraszasz gości na tzw. domówkę, zadbaj o każdy szczegół. Jedną z ważniejszych kwestii jest nakrycie stołu. W końcu to przy nim spędzicie znaczną część czasu. Co powinno się na nim znaleźć? Bieżnik/obrus
Zacznijmy od rzeczy, która jako pierwsza powinna pojawić się na sylwestrowym stole. Bieżnik lub obrusnada spotkaniu uroczysty charakter i sprawi, że wszystkie dania będą pięknie prezentowały się na sylwestrowym stole. Może to być uniwersalne białe nakrycie, które sprawdzi się w każdej sytuacji, lub bieżnik w specjalnym noworocznym wydaniu. Najbardziej popularnym motywem są pozłacane lub posrebrzane gwiazdki. Wybierając nakrycie na tę okazję, zwróćmy uwagę na to, czy jest ono plamoodporne. Zwykle impreza trwa do białego rana, więc przez tyle godzin nietrudno o zabrudzenie lub zachlapanie stołu. Na takie okazje plamoodporne obrusy wydają się wprost stworzone.
Misy
Zapraszając do domu gości, musimy być świadomi, że wiąże się to z przygotowaniem przekąsek. Sylwestrowa noc jest przecież długa. Zamiast tradycyjnego dwudaniowego posiłku, lepiej zaopatrzyć się w większą ilość przekąsek. Łatwiej będzie po nie sięgnąć nawet podczas tańca, a poza tym da to nam większą różnorodność. Przekąski mogą występować w przeróżnych wersjach, dlatego do ich zaserwowania przyda się duża liczba mis o różnej wielkości. Sałatki, koreczki, owoce, krakersy, serowe kulki, chipsy, pasty, oliwki, sosy – to tylko jedne z nielicznych przystawek, jakie mogą pojawić się w sylwestrowym menu. Dobrze będą się one prezentowały zarówno w szklanych salaterkach, jak i eleganckich misach.
Szklanki, kieliszki, lampki
Wznoszenie toastu o północy to już tradycja, dlatego na imprezie sylwestrowej nie może zabraknąć lampek do szampana, kieliszków i szklanek. Warto zadbać, aby były one inne niż zwykle. W klimat wieczoru wpiszą się pozłacane kryształowe kieliszki, szklanki z grubego szkła oraz lampki na wysokiej nóżce. Alternatywą dla nich będą stalowe pucharki (np. firmy Zepter), które wyglądają bardzo efektownie.
Patery
Przyjęcie sylwestrowe bez ciasta? Dla wielu to nie do pomyślenia, dlatego nie zapomnijmy o przygotowaniu słodkości. Tym razem niech wystąpią one w specjalnym wydaniu. Czekoladki zaserwujmy w kryształowej bombonierze, natomiast ciasta lub muffinki dobrze jest umieścić na eleganckiej paterze. Jeśli zamierzamy podać kilka rodzajów słodkich wypieków, wybierzmy trójpoziomową paterę, która nie dość, że będzie gustowna, to jeszcze pozwoli zaoszczędzić miejsce na stole.
Materiałowe serwetki
Praktycznym elementem ozdobnym każdego stołu będą także serwetki. Na tę specjalną okazję najlepiej jest wybrać tewykonane z materiału– są dużo bardziej eleganckie niż serwetki papierowe. Serwetki wielokrotnego użytku mogą być wykonane z różnych materiałów, najczęściej jest to jednak bawełna lub len. Niektóre z nich dodatkowo mają haft narożny.
Jeśli nie mamy pomysłu na efektowne złożenie, umieśćmy je w złotych lub srebrnychobrączkach. Na przyjęcie z okazji sylwestra nadadzą się pierścienie wykonane z ozdób imitujących cyrkonie, które będą się pięknie mieniły w blasku świec. A skoro o świecach mowa, nie zapomnijmy również o klimatycznym oświetleniu. Świece umieszczone w stylowych świecznikach lub stroiku z pewnością wprowadzą nas w noworoczny klimat.
Złoto i srebro to najbardziej popularne sylwestrowe kolory. Pasuje do nich brokat, cyrkonie, mieniące się diamenty, kryształy i cekiny. Jeśli dodamy do tego elegancką zastawę i niecodzienne atrakcje (np. mieniące się konfetti lub zimne ognie), stworzymy imprezę w stylu glamour, która na długo pozostanie w pamięci gości.
Mówi się, że jaki sylwester, taki cały rok, dlatego jeśli ten wieczór będzie udany, w nowym roku czekać nas będą same szczęśliwe chwile. Pamiętajmy o tym! | Sylwestrowe nakrycia stołu, czyli co się przyda na imprezie domówce? |
Gdyby nie wygrana Trumpa w wyborach prezydenckich, ta książka być może przeszłaby bez większego echa. Dzięki temu, że zawarte w niej przemyślenia pozwalają spojrzeć trochę inaczej na Stany Zjednoczone, mamy szansę zrozumieć tych, którzy dotąd ze swoim głosem nie mogli się przebić. To oni przesądzili o tym zwycięstwie
Dzięki temu, że wspomnieniom o dorastaniu w biednej rodzinie, w tzw. Pasie Rdzy, czyli północno-wschodniej części USA, towarzyszą różne refleksje natury socjologicznej, „Elegia dla bidoków” autorstwa Vance'a nabiera dużo większej głębi. To wcale nie Afroamerykanie czy latynoscy imigranci, ale właśnie przedstawiciele białej klasy robotniczej, których najmocniej dotknął kryzys, są w chwili obecnej najbardziej sfrustrowaną grupą obywateli. I to między innymi oni dostrzegli w Trumpie obietnicę zmian, nadzieję na to, że nie będą już więcej ignorowani, ktoś ich wysłucha i zwróci uwagę na ich sytuację. Gdy ten rejon rozwijał się gospodarczo, ściągało tu mnóstwo ludzi, dziś wszyscy chcieliby uciekać, ale nie bardzo mają za co i dokąd.
Bieda, lenistwo, bezradność, ale również i duma
Pewnie i w Polsce można by wskazać sporo takich miejsc, gdzie upadek przemysłu spowodował ogromne bezrobocie, ale również wiele problemów społecznych: alkoholizm, przemoc domową, przestępczość, dziedziczoną bezradność, brak umiejętności życiowych. Bidoki to ludzie żyjący trochę na marginesie, na własnych zasadach, pogardzani lub ignorowani przez bardziej zaradnych, ale wciąż utrzymujący silne więzi społeczne i rodzinne, w pewien sposób dumni z tego, że wartości i wiara nadal są dla nich ważne. Vance w „Elegii dla bidoków” pisze z sentymentem o swojej rodzinie, o dziadkach, którym zawdzięcza opiekę i wsparcie, ale również bardzo krytycznie o wielu rzeczach, które postrzega jako szczególnie destruktywne dla kolejnych pokoleń. Zaznał niemało cierpienia (uzależnienie matki, kolejni partnerzy), chce jednak przekazać nadzieję, że wszystkie trudności można przezwyciężyć, jeżeli się tego chce i otrzyma się odpowiednią pomoc.
Wziąć odpowiedzialność za siebie, odważyć się szukać zmian
Dla dzieci, które nie wierzą w swoje możliwości, mają zupełnie inne warunki rozwoju, pewne drogi do awansu społecznego, sukcesu są bardzo utrudnione. Autorowi się udało. Dzięki determinacji i uporowi (wojsko), ale również dzięki ciężkiej pracy nad sobą (studia prawnicze), zmienił swoją roszczeniową postawę, odrzucił częściowo wściekłość wobec systemu i pisząc swoje wspomnienia, próbuje znaleźć odpowiedzi na to, jak pomóc dokonać tego samego innym. Nie oskarża polityków czy urzędników, ale sprawia, że mogą poczuć wyrzuty sumienia. Problemy, o których pisze, same się nie rozwiążą.
„Elegia dla bidoków” jest mieszanką reportażu, pamiętnika z elementami rozprawy socjologicznej, ale bez pogłębiania danych i cytowania szczegółów badawczych. To lektura nie dla specjalistów, a dla przeciętnego zjadacza chleba, któremu autor chce przybliżyć pewne sprawy. Czy to rzeczywiście odkrywanie Ameryki? Pewnie dla wielu czytelników nie będzie tu specjalnie odkrywczych rzeczy, a mimo to, dzięki zestawieniu z biografią Vance'a, czyta się to bardzo dobrze i zmusza do refleksji. Nie tylko nad sytuacją w USA, ale również i nad rozwarstwieniem społecznym w Polsce. Podsumowując: ciekawa lektura, świetnie przetłumaczona (slangowe pozostałości), choć raczej nie literacko, a jako pewien fenomen czytelniczy i socjologiczny. A jeżeli zamiast upychać ten tytuł w swoim regale, wolicie rozbudowę wirtualnej biblioteki, e-book znajdziecie na Allegro za około 26 złotych.
Źródło okładki: www.marginesy.com.pl | „Elegia dla bidoków” J.D. Vance – recenzja |
Praca na pełen etat może wykończyć. Tak samo, jak siłownia, którą starasz się odwiedzać jak najczęściej lub codzienne domowe zakupy. W natłoku obowiązków warto wygospodarować jeden dzień, podczas którego będziesz zajęta robieniem… absolutnie niczego! Leniwa niedziela to doskonała okazja do nadrobienia książkowych zaległości lub przesłuchania płyty, którą kupiłaś miesiąc temu. Jak to bywa z kobietami, do odpowiedniej atmosfery niezbędne jest także odpowiednie ubranie. Jeansy są bardzo efektowne i znajdują się w szafie każdej kobiety i każdego mężczyzny, jednak jeśli chodzi o domową wygodę, nie są aż tak idealne, jak można by było się tego spodziewać. Zwłaszcza jeansy rurki. Lekarze alarmują, że zbyt obcisłe spodnie mogą prowadzić do poważnych problemów z krążeniem w nogach, opuchnięciami, a w przyszłości nawet do powstania żylaków. Dlatego podczas leniwej niedzieli zamień jeansy na wygodny dres. Dokładnie tak, jak robią to bohaterki najpopularniejszych kobiecych filmów.
Wielozadaniowe spodnie od dresu
Wykonane z miękkiej bawełny z poręcznym ściągaczem na kostkach. W zależności od pory roku z polarową podszewką lub bez. Wybierając najlepszy rozmiar, weź te nieco większe. Znaczna większość spodni od dresu zwykle kurczy się podczas pierwszego i drugiego prania o kilka centymetrów, dlatego warto zabezpieczyć się przed takim wypadkiem. Nie martw się, że te rozmiar większe będą za duże w biodrach – każde model posiada wygodne sznurki, dzięki którym dopasujesz obwód do swoich wymiarów. Będą one nie tylko doskonałym kompanem leniwych niedziel, ale także przydadzą się podczas porannych spacerów po bułki, a nawet w czasie joggingu! Jeśli mogą nosić je gwiazdy filmowe, dlaczego ty miałabyś męczyć się w niewygodnych i sztywnych ubraniach?
Góra
Mamy już jesień, niedługo przywita nas zima. Wieczory staną się dłuższe i chłodniejsze, dlatego będziesz potrzebowała czegoś, co ogrzeje cię podczas każdej leniwej niedzieli. Pasująca do spodni bluza od dresu to super rozwiązanie, ale jeśli mimo pozostania w domu chcesz wyglądać bardziej elegancko, zdecyduj się na grubszy sweter w pasującym kolorze. Najbardziej praktyczny wydaje się ten zapinany na guziki lub zamek błyskawiczny, co pozwoli w wygodny sposób regulować temperaturę twojego ciała.
Coś pod spód
Mając już w zanadrzu ciepły dres i grzejącą bluzę lub sweter, możesz pozwolić sobie na szaleństwo w kwestii bluzki bądź koszulki. Tradycyjny T-shirt wydaje się najodpowiedniejszym do tego typu ubrań, ale równie pięknie będzie wyglądała delikatna koszulka na ramiączkach. Jej obecność pozwoli ci czuć się pięknie i kobieco, pomimo bardzo luźnych spodni na dole. Zmarzluchom doradzamy koszulki z długim rękawem, które w połączeniu z bluzą będą bardzo dobrze grzały. Jeśli nie jesteś fanką bluz, jesiennym popołudniem w zupełności wystarczy właśnie taka koszulka. Wybieraj te bawełniane, ponieważ podczas leniwej niedzieli powinnaś czuć się komfortowo, a poliestrowa koszulka (lub jakikolwiek inny element garderoby) mogłaby spowodować nawet wysypkę.
Kolory
Perfekcjonistki lubią dobrze wyglądać nawet wtedy, kiedy samotnym niedzielnym popołudniem czytają ulubioną książkę. Aby nie zepsuć sobie tego momentu, nie wybieraj bluz ani spodni w kolorze czarnym. Nic nie przyciąga do siebie takiej ilości drobnych śmieci i włosów jak ta barwa. Zwłaszcza w domu, kiedy siedzisz na kanapie, gotujesz i czasami sprzątasz, czarne, bawełniane ubrania już po kilku godzinach będą wyglądały jak kilkuletnie stare ciuchy z lumpeksu. Dlatego właśnie najlepiej sprzedającym się kolorem dresu jest szary. Nie jest zbyt jasny ani zbyt ciemny, przez co efektownie wygląda i przede wszystkim nie przyciąga śmieci. Jeśli jesteś fanką jasnych, żywych kolorów i pasują one do twojej karnacji, możesz zakupić np. dres różowy, brązowy, żółty – dokładnie taki, jaki najbardziej chcesz. Upewnij się tylko, że kolorowy materiał po zagrzaniu się od ciała (lub lekkim spoceniu) nie zafarbuje twojej białej lub równie jasnej kanapy. Różowe ślady na białej kanapie to nie jest coś, czego potrzebujesz. | Leniwa niedziela w domu – dres i wygodna odzież, w której będziesz wyglądać jak gwiazda filmowa |
Turbosprężarka występuje w większości silników wysokoprężnych, a dzięki popularnej obecnie idei downsizingu znajdziemy ją również w silnikach benzynowych. To bardzo popularne rozwiązanie pozwala zwiększyć moc jednostki napędowej przy jednoczesnej redukcji spalania. Niestety, nieprawidłowa eksploatacja turbosprężarki może doprowadzić do jej poważnej usterki i narazić nas na duże wydatki. Ochrona turbosprężarki
Turbosprężarka pracuje w bardzo trudnych, wręcz ekstremalnych warunkach. Duża prędkość obrotowa wirnika i temperatura dochodząca do 1000 stopni wymagają odpowiedniego smarowania i prawidłowej obsługi. Bardzo dużo zależy też od kierowcy i jego stylu jazdy. Jedną z podstawowych zasad jest konieczność schłodzenia turbiny przed wyłączeniem silnika. Dotąd za każdym razem musieliśmy o tym pamiętać, teraz dzięki niewielkiej modyfikacji może to za nas zrobić turbo timer.
Zasada działania tego urządzenia polega na tym, że po wyjęciu kluczyka ze stacyjki silnik pracuje jeszcze przez zaprogramowany wcześniej okres, po czym samoczynnie się wyłącza. Optymalny czas schłodzenia turbiny wynosi zazwyczaj od 3 do 5 minut.
Montujemy turbo timer
Montaż turbo timera nie jest skomplikowany, ale z uwagi na konieczność demontażu niektórych elementów plastikowych jest dosyć czasochłonny. Rozpoczynamy od zdjęcia osłony kolumny kierowniczej, aby mieć dostęp do wiązki stacyjki. W tym celu odkręcamy śruby mocujące – w zależności od modelu potrzebny będzie śrubokręt krzyżakowy lub klucze TORX. Najlepszym sposobem na instalację turbo timera jest zakup specjalnej wiązki, za pomocą której wepniemy się w fabryczną instalację stacyjki. Takie podłączenie jest proste, bezpieczne i – co ważne – bezinwazyjne. Jeśli w przyszłości będziemy chcieli zrezygnować z tego gadżetu, to po jego demontażu nie pozostanie żaden ślad.
Jeżeli nie mamy wiązki, będziemy musieli odnaleźć dwa podstawowe przewody od pierwszej i drugiej pozycji zapłonu. W tym celu najprościej jest skorzystać z uniwersalnego miernika napięcia (tzw. multimetru). Po przekręceniu kluczyka na odpowiednią pozycję sprawdzamy, na którym kablu pojawia się napięcie 12 V. Gdy już wytypujemy właściwe przewody, podłączamy do nich wiązkę turbo timera, następnie lutujemy i zabezpieczamy izolacją lub koszulką termokurczliwą. Dwa kolejne kable należy podpiąć do stałego zasilania 12 V i masy.
Ostatni przewód podłączamy do czujnika położenia hamulca ręcznego – turbo timer zadziała tylko wtedy, gdy hamulec zostanie zaciągnięty. W tym celu musimy zlokalizować odpowiedni kabel w tunelu środkowym, co zazwyczaj wiąże się z demontażem całej konsoli. Czasami jednak wystarczy wyjęcie schowka, popielniczki, zaślepki czy mieszka lewarka zmiany biegów – wszystko zależy od modelu samochodu. Warto wykazać się pomysłowością i zręcznością, ponieważ pozwoli to zaoszczędzić sporo czasu i pracy. Gdy już odnajdziemy wspomniany kabel, łączymy go z tym od turbo timera, lutujemy i zabezpieczamy.
Wiązkę turbo timera oraz panel sterujący podłączamy do modułu i umieszczamy go wewnątrz deski rozdzielczej, tak aby nie przemieszczał się w czasie jazdy. Możemy do tego celu wykorzystać taśmę dwustronną lub opaski zaciskowe, które zazwyczaj są w zestawie. Następnie skręcamy wszystkie uprzednio zdemontowane elementy plastikowe. Ostatnim etapem jest wybór miejsca, gdzie zamontujemy panel sterujący. Najlepiej zrobić to w pobliżu kolumny kierowniczej, aby skutecznie ukryć przewód połączeniowy.
Turbo timer to nie tylko fajny gadżet, ale również bardzo praktyczne urządzenie, które pomoże wydłużyć żywotność turbosprężarki. Koszt takiej modyfikacji w porównaniu do ewentualnej naprawy jest symboliczny. Na Allegro ceny turbo timerów zaczynają się już od niespełna 100 zł. Podobną kwotę wydamy na wiązkę stacyjki. Podczas zakupu zwróćmy uwagę, aby do zestawu dołączona była instrukcja z dokładnym oznaczeniem przewodów. | W trosce o turbosprężarkę – montujemy turbo timer |
Dyskomfort związany z infekcją górnych dróg oddechowych uprzykrza życie i odbiera dużą część płynącej z niego radości. Ponad połowa polskiej populacji przynajmniej raz w roku narzeka na ból gardła, kaszel i ogólne rozbicie. Na wirus przeziębienia należy uważać nie tylko w sezonie zimowym. 1. Wysypiaj się
Odpowiednia porcja pełnowartościowego snu to podstawa regeneracji całego organizmu. W trakcie nocnego odpoczynku regeneruje się przede wszystkim układ nerwowy, który w dużym stopniu decyduje o naszym samopoczuciu. Sen to także pora odpoczynku wszystkich narządów wewnętrznych, mięśni i ścięgien, układu pokarmowego, sercowo-naczyniowego i odpornościowego. Wystarczy kilka kiepskich nocy z rzędu, aby być znacznie bardziej podatnym na przeziębienia. Najlepszym suplementem przyspieszającym zaśnięcie i zwiększającym wydajność snu jest melatonina, czyli nasz naturalny hormon produkowany przez szyszynkę.
2. Niech twoja dieta będzie kolorowa
Barwne, a w szczególności ciemne owoce i warzywa są bogactwem naturalnych przeciwutleniaczy. Codziennie powinniśmy spożywać pięć porcji kolorowych roślin, najlepiej w formie surowej. Gotowane i pieczone warzywa lub suszone owoce również się liczą. Przeciwutleniacze są bronią organizmu w walce z wolnymi rodnikami i wirusami. Stanowią cenne narzędzie komórek układu odpornościowego. Jeśli zastanawiamy się nad suplementem wspomagającym odporność, warto, aby zawierał antocyjany, czyli niebieskie, fioletowe i czarne barwniki roślinne.
box:offerCarousel
3. Unikaj zastoju powietrza
Częste wietrzenie pomieszczeń jest niezwykle ważne w odniesieniu do prewencji przeziębień. Latem o tym się nie myśli, gdyż często okna są pootwierane całą dobę. W okresie jesienno-zimowym, kiedy nadrzędnym celem staje się utrzymanie stabilnej wysokiej temperatury, niestety często o tym zapominamy, co sprzyja przeziębieniom. Jeśli wietrzenie pomieszczeń nie jest możliwe warto pomyśleć chociaż o sprzęcie, który umożliwia jego filtrację i oczyszczanie. Doskonale sprawdzą się tutaj oczyszczacze powietrza, które nie dopuszczą do jego zastoju. Ceny tego rodzaju sprzętów zaczynają się już od ok. 500 zł.
box:offerCarousel
4. Zadbaj o odpowiednią podaż witaminy D i kwasów omega-3
Przy profilaktyce przeziębień niezwykle pomocne są witamina D i kwasy omega-3, gdyż najmocniej wspierają układ odpornościowy. Latem nie musimy się przejmować odpowiednią podażą witaminy D, gdyż jej wystarczająca produkcja zachodzi w skórze. Zimą jednak staje się ona najważniejszym suplementem dla całej polskiej populacji. Długołańcuchowe kwasy omega-3, zaliczane do grupy witaminy F, czyli DHA oraz EPA, możemy znaleźć przede wszystkim w tłustych morskich rybach. Jeśli nie pojawiają się one regularnie w naszym menu, kapsułki omega-3 stają się najdalej drugim najważniejszym produktem na półce z suplementami.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
5. Ruszaj się
Aktywność fizyczna to jeden z najskuteczniejszych czynników, który w perspektywie długofalowej wzmacnia układ odpornościowy. Od spacerów, poprzez wycieczki rowerowe i sporty zespołowe, aż do ciężkich treningów na siłowni czy w salach fitness – wszystkie rodzaje wysiłku w pozytywny sposób oddziałują na zdrowie i zabezpieczają przed przeziębieniami. Każda aktywność sportowa, niezależnie od Twojej kondycji i obenej formy, świetnie wpłynie na Twoje samopoczucie i wzmocni Twoją odporność.
box:offerCarousel
6. Nie marznij
Etymologia słowa przeziębienie nieprzypadkowo wiąże się z wychłodzeniem organizmu. To właśnie wtedy następuje chwilowe osłabienie sił obronnych i znacznie rośnie szansa złapania infekcji. Dbałość o odpowiednią izolację cieplną ma znaczenie przede wszystkim wtedy, gdy przebywamy na zewnątrz, i nie ogranicza się wyłącznie do okresu zimowego. Pamiętać należy o zaletach bielizny termoaktywnej, która produkowana jest w różnych grubościach i predestynowana do użytku także w umiarkowanych temperaturach. Odzież taka nie jest przecież przeznaczona stricte do grzania, ale do sprawnego odprowadzania potu i zapewnienia odpowiedniej wentylacji.
box:offerCarousel
7. Myj ręce
Według naukowców odpowiednia higiena dłoni to najważniejszy czynnik zabezpieczający przed łapaniem infekcji i nie dotyczy to tylko przeziębień. Właśnie dłonie są najpopularniejszym pośrednim punktem w podróży mikrobów i wirusów z otoczenia do wnętrza naszego ciała. Nie wszędzie jednak mycie rąk jest jednakowo łatwe. Bardzo ciężko o to na przykład w podróży czy na wycieczce rowerowej. Na te okazje warto się zaopatrzyć w antybakteryjny żel do mycia dłoni.
8. Unikaj stresu
Stres zaburza równowagę hormonalną organizmu i obniża jego odporność. Wzrost stężenia owianego złą sławą kortyzolu to tylko wierzchołek góry lodowej biochemicznych zmian w metabolizmie. Na układ odpornościowy najgorzej oddziałuje przewlekły stres, zwiększając prawdopodobieństwo złapania infekcji górnych dróg oddechowych.
9. Uważaj na klimatyzację
Latem najczęstszą przyczyną przeziębień jest nieodpowiednie użycie klimatyzacji lub niezabezpieczanie się przed jej działaniem. Nagła zmiana warunków z gorącego i wilgotnego powietrza na zimne i suche czy zbyt długie przebywanie w mocno klimatyzowanym miejscu może zakończyć się katarem, kaszlem i ogólnym rozbiciem, nawet na wyczekiwanym urlopie w ciepłych krajach. Aby tego uniknąć, należy z głową korzystać z klimatyzacji, nad którą mamy kontrolę (np. w samochodzie), i jednocześnie mieć odpowiedni ubiór w mocno klimatyzowanych pomieszczeniach.
10. Stosuj suplementy wzmacniające odporność
Na rynku istnieje wiele suplementów wspomagających odporność naszego organizmu. Szczególnie w okresach zmiennej pogody lub zwiększonych zachorowań dobrze jest suplementować swoją dietę o te właśnie substancje. Odpowiedni dla siebie preparat nalezy dobrać indywidujalnie.
Stosując się do powyższych dziesięciu propozycji nie uda się wyeliminować w stu procentach szansy na zachorowanie, jednak istnieje duża szansa, że dzięki zwiększonej odporności przeziębienie nie bęcie Tobie straszne. | Przeziębienie - jak się przed nim bronić? Zasady skutecznej profilaktyki |
Aura Estrada była młodą piękną kobietą. Uznany pisarz Francisco Goldman był od niej sporo starszy. Połączyła ich wielka miłość. Niestety podczas wakacji nad Oceanem Spokojnym Aura zginęła. „Mów do niej” to zapis wspólnej podróży przez życie Aury i Francisca oraz próba poradzenia sobie autora z tęsknotą po ukochanej żonie. Uporanie się z żałobą po śmierci najbliższej osoby jest bardzo trudne. Francisco Goldman próbuje ożywić ukochaną żonę na kartach książki i rzeczywiście – postać Aury Estrady jest jak żywa, z drobiazgami, słabościami, detalami wyglądu, charakterystycznymi zachowaniami i zagmatwanym życiorysem. W książkę wplecione są fragmenty opowiadań i listów zmarłej tragicznie pisarki, które przybliżają czytelnikom jej wrażliwość i talent.
Miłość i śmierć
Francisco Goldman poznał Aurę Estradę jako dojrzały człowiek i znany pisarz. Ona była młodą, chłonną, bardzo inteligentną kobietą i stawiała pierwsze kroki jako pisarka. Mimo dużej różnicy wieku szybko się pokochali i pobrali. Małżeństwo trwało tylko dwa lata i były to dla pisarza najszczęśliwsze lata życia. Sielanka zakończyła się podczas bodysurfingu, kiedy fala złamała Aurze kręgosłup, przerywając rdzeń.
Po śmierci Aury autor zmagał się z wyrzutami sumienia i z poczuciem odpowiedzialności za jej wypadek, a równocześnie walczył z nieuzasadnionymi oskarżeniami matki Aury o zabicie jej dziecka. Cierpiąc, przypominał sobie każdą chwilę z ukochaną kobietą i wspomnienia wspólnych momentów przelał na papier. „Mów do niej” nosi więc cechy biografii młodej pisarki, a równocześnie jest wstrząsającym świadectwem wielkiej miłości i ogromnej tęsknoty.
Wspomnienie ukochanej
Goldman opowiada o dzieciństwie swojej żony i swoim życiu przed jej poznaniem oraz krok po kroku opisuje znajomość z Aurą, poczynając od momentu, gdy ją pierwszy raz zobaczył, a kończąc na okolicznościach tragicznego wypadku i śmierci. Z książki wyłania się portret sympatycznej, ciepłej, pełnej pasji i temperamentu, planującej dziecko młodej kobiety, a przy tym momentami humorzastej i irytującej.
Okruchy wspomnień tworzące opis wspólnej drogi Aury i Francisca przeplatają się z opowieścią o życiu pisarza po śmierci żony. To przejmująca historia długiego procesu żałoby, kiedy Francisco zmagał się z bólem i niechęcią do życia, by później przypominać wspólne chwile z Aurą, to próby ucieczki od cierpienia i szukania nowego związku przeplatane z emocjami doświadczanymi na widok rzeczy z dawnego wspólnego życia. Goldman bardzo się odsłania, opowiada o swoich uczuciach i intymnych momentach, sprawiając przy tym wrażenie szczerego w swoich wyznaniach, a ból i tęsknota widoczne na kartach książki pokazują, że te zwierzenia stanowią jeden ze sposobów radzenia sobie pisarza z żałobą.
Autor pisze świetnie, plastycznie, ma lekkie pióro, do tego w książce jest dużo odniesień literackich i tropów kulturowych. „Mów do niej” czyta się jednym tchem i trudno się oderwać od przejmującej historii. Książka dostępna jest również jako e-book (formaty EPUB i MOBI) za ok. 28 zł.
Źródło okładki: www.wydawnictwoagora.pl | „Mów do niej” Francisco Goldman – recenzja |
Jak waga ciała wpływa na psychikę człowieka? Czy warto walczyć z wewnętrznymi słabościami, motywować się i za wszelką cenę brnąć do wyznaczonego celu? Aktorka Dominika Gwit, znana przede wszystkim ze słynnego filmu Galerianki, seriali Przepis na życie czy Singielka, przeszła niesamowitą metamorfozę. Jak sama twierdzi, była to przemiana zarówno fizyczna, jak i psychiczna. Swoją walkę umysłu z ciałem opisała w książce Moja droga do nowego życia.
Hej, Grubasku
Przesympatyczna i tryskającą radością Dominika Gwit długo walczyła ze swoją otyłością 3 stopnia. Wielokrotnie spotykała się z mało pochlebnymi opiniami na swój temat – „Grubaska” to jedno z bardziej subtelnych określeń, jakie mogła usłyszeć. W momencie, gdy zaczęły doskwierać jej problemy zdrowotne, postanowiła zmienić siebie, swoje życie i przejść diametralną metamorfozę.
Dieta i łzy
Pod koniec 2014 roku rozpoczęła systematyczne, ciężkie treningi i poddała się restrykcyjnej diecie. Opłacało się – w ciągu pół roku schudła aż 50 kg. Media wpadły w zachwyt, wszyscy chcieli poznać tę historię, dowiedzieć się, jak to możliwe i jednogłośnie przyznawali, że „jak się chce, to można”, prezentując Dominikę jako przykład.
A co na to sama autorka przemiany? Dominika przyznała, że popadła w obsesję, chciała być coraz chudsza. W pewnym momencie zaczęła czuć się źle. Utraciła kobiecość, przestała czuć się dobrze w swoim ciele, straciła radość życia, motywację i nie dostrzegała już żadnych pozytywów. Utracone kilogramy niekontrolowanie powracały, do takiego stopnia, że sama Dominika nie mogła sobie z tym poradzić, szukała pomocy u dietetyków. Aż w końcu stało się to, czego obawiają się ludzie na diecie – efekt jo-jo. Jej waga zbliżyła się do tej z okresu przed odchudzaniem.
Złoty środek
Książka Moja droga do nowego życiato przede wszystkim opowieść o wzlotach i upadkach w dotarciu do wyznaczonego celu. Są to kulisy walki z odchudzaniem, pilnowaniem posiłków, wylewaniem litrów potu na siłowni, ale też psychicznej walki z samą sobą. Utrata kontroli nad odchudzaniem spowodowała, że wpadła w „ślepy zaułek”, niszczyła siebie od wewnątrz. Dominika przyznała, że w dążeniu do celu, a w tym przypadku do idealnej i wymarzonej sylwetki, należy odnaleźć złoty środek. Doskonale zdała sobie sprawę, że otyłość to choroba, a nie tymczasowy problem. Dziś rozumie, czym jest szczęście, akceptuje swoje ciało, znów czerpie radość z życia.
Lektura Moja droga do nowego życia to obowiązkowa pozycja dla osób, które mają problem z opanowaniem umiejętności połączenia ciała z umysłem. Po jej zakończeniu z pewnością zastanowimy się, jaki mamy stosunek do jedzenia i naszego ciała i czy dobrze się w nim czujemy. Jeśli nie, to czy warto za wszelką cenę się zmieniać, tracąc radość z życia, czy może lepiej zaakceptować swoje mankamenty i być po prostu sobą. By odpowiedzieć sobie na te pytania, trzeba najpierw przeczytać tę książkę.
Źródło okładki: muza.com.pl | D. Gwit, Moja droga do nowego życia – recenzja |
Trampki slip-on są popularnym trendem 2015 roku. Jak wybrać idealny model? Na jakie kolory i wzory warto postawić? Jak łączyć to obuwie ze stylizacją? Poszukujesz gorących trendów na wiosnę i lato 2015? Chcesz uzupełnić swoją garderobę o kilka popularnych nowinek? Jeśli odpowiedzi na te pytania są twierdzące, w twojej szafie nie może zabraknąć trampek slip-on.
Są nie tylko wygodne, ale także niezwykle uniwersalne. Mogą dopasować się zarówno do eleganckiej stylizacji (np. w połączeniu z rozkloszowaną sukienką pastelową), jak i do ulicznych, bardziej sportowych looków. W tym sezonie trampki slip-on wzięły górę na wybiegach – pojawiły się w kolekcjach Steve’a Maddena, Tory Burch, Saint Laurent czy Salvatore Ferragamo. Dziś publikujemy kilka podstawowych informacji, które warto wiedzieć przed zakupem tego modelu obuwia. Przedstawiamy także chwyty, które wytłumaczą, jak, gdzie i z czym łączyć buty slip-on w stylizacji!
Trampki slip-on – skąd się wzięły?
Slip-on to model zabudowanych trampek na gumowej podeszwie. Nie są nowym produktem na rynku, a ich historią sięga jeszcze lat 70. Wówczas slip-ony zostały spopularyzowane przez markę Vans. Czym się charakteryzują? Przede wszystkim swoją lekkością i wygodą noszenia. Posiadają grubą gumową podeszwę i w przeciwieństwie do klasycznych trampek Converse platforma tych butów kończy się kilka centymetrów nad piętą. Modele slip-on świetnie się sprawdzają na ciepłe sezony.
Tradycyjny model od Vans miał białą podeszwę, a całość była wyprodukowana z denimu lub innych tekstyliów. Mimo że zasadniczo ten rodzaj butów był popularny wśród młodzieży (a szczególnie fanów deskorolki), w ostatnich sezonach slip-ony przeżyły swoisty renesans, pojawiając się na wybiegach znanych luksusowych marek.
Jak wybrać slip-ony – na co zwrócić uwagę przed kupnem?
Przed wyborem warto zwrócić uwagę nie tylko na kolor, styl i estetykę modelu, ale także zastanowić się nad komfortem noszenia oraz jakością produkcji wybranego obuwia. Przecież nie kupujemy butów tylko na jedno wyjście czy ewentualnie kilka miesięcy. Dobrze dobrany model może nam posłużyć przez kilka lat.
Po pierwsze, należy sprawdzić rozmiar i dopasować buty do swojej stopy. Slip-ony są zazwyczaj wykonane z gumy lub innych materiałów, które nie są miękkie i elastyczne, dlatego nie mogą dopasować się do stopy w tym stopniu co skórzane obuwie. Po drugie, warto unikać tanich tkanin, które nie chronią stopy przed wilgocią i nie przepuszczają powietrza do środka. W wyniku tego już po kilku dniach noszenia butów może pojawić się nieprzyjemny zapach. Idealnym wyborem tutaj jest np. mocny denim czy skóra ekologiczna.
Slip-ony – z czym łączyć i jak nosić?
Jak już wspomnieliśmy we wstępie, trampki slip-on są obuwniczymi kameleonami, które dopasują się niemalże do każdej stylizacji. Liczne przykłady znanych gwiazd czy internetowych blogerek udowodniły, że ten rodzaj butów idealnie sprawdzi się zarówno do zwiewnej sukienki, jak i sportowych spodni czy krótkiej spódniczki. W tym sezonie możemy znaleźć dość szeroką ofertę obuwia slip-on. Popularne są jednolite kolorystycznie modele (np. białe, czarne, szare, pomarańczowe, złote lub srebrne) na białej lub czarnej platformie. Możemy także postawić na nadruki. Hitem 2015 roku są florystyczne printy. Wzorki kwiatów czy roślin jak najbardziej wchodzą w grę.
Trampki slip-on są niezawodnym trendem sezonu. Ten model obuwia pojawia się zarówno w modzie damskiej, jak i męskiej (slip-ony dla panów). Przed wyborem konkretnego modelu warto sprawdzić przede wszystkim rozmiar oraz postawić na mocne, wytrzymałe materiały (np. denim czy ekologiczna skóra). Wewnętrzna część z kolei powinna być miękka. To wszystko znacznie poprawi komfort noszenia butów. | Trampki slip-on – jak nosić ten gorący trend? |
Przyjęło się, że każdego dnia powinno się wypijać 1,5 litra wody. Szczególnie w okresie letnim, kiedy upały nie dają spokoju, ważne jest, by codziennie mieć pod ręką butelkę z wodą. O odwodnienie nie jest trudno – jeżeli odczuwa się pragnienie, jest to pierwszy sygnał do tego, by uzupełnić niedobory płynów. Dlaczego woda jest tak ważna?
Być może nie wszyscy zdają sobie sprawę z pozytywnych aspektów picia wody. Oprócz lepszego trawienia i metabolizmu, nawilża skórę, poprawiając jej wygląd i elastyczność. Ponadto redukuje cholesterol, poprawia funkcjonowanie wątroby, a także przy połączeniu z systematycznymi ćwiczeniami redukuje cellulit i rzeźbi mięśnie. Osoby aktywne fizycznie powinny zwracać szczególną uwagę na odpowiednie nawodnienie – wpływa to na redukcję zmęczenia, skuteczność diety i poprawną pracę organizmu podczas dużego wysiłku.
Zwykła woda jest nudna
Woda owocowa nie zawsze musi oznaczać połączenie dodatków smakowych ze sztucznymi barwnikami. Wodę smakową można przygotować samodzielnie. Jeżeli zależy nam, by mieć zawsze pod ręką świeżo przygotowany napój, doskonałym wyborem będzie bidon z wyciskaczem. Butelka wykonana jest z odpornego, wytrzymałego plastiku, który jest przeznaczony do kontaktu z żywnością. Do odkręcanej dolnej części bidonu można włożyć wybrane owoce, a dzięki specjalnej wyciskarce stworzyć świeży, naturalny i pełen witamin sok. Wyciskacz ma sitko, które stanowi pewnego rodzaju zabezpieczenie przed dostaniem się do wody niepożądanych pestek czy dużych kawałków owoców.
Na Allegro możemy znaleźć bidon marki Fruit Infuser o pojemności 480 ml, którego nakrętka ma wyciąganą silikonową słomkę, ułatwiającą korzystanie. Butelkę można myć w zmywarce, ale nie można jej wkładać do kuchenki mikrofalowej. Fruit Infuser dostaniemy już za 29,99 zł. Z kolei marka Citrus Zinger proponuje większą pojemność, bo aż 980 ml. Duża pojemność bidonu to świetny sposób na zapewnienie zdrowej, owocowej wody np. podczas rodzinnej wycieczki. Ciekawą alternatywą dla bidonu z wyciskarką jest bidon ze specjalnym zbiornikiem na owoce. Po zalaniu owoców wodą sok przesącza się do głównego pojemnika z wodą i wzbogaca ją o owocowy smak.
Co warto dodawać do wody?
Jeżeli nie macie pomysłu na to, jakie owoce można połączyć z wodą, proponujemy następujące zestawienia:
Woda + truskawki = lekki i orzeźwiający smak, z nutką słodyczy.
Woda + ananas = intensywny i głęboki smak.
Woda + nektarynka = słodki smak i intensywny aromat.
Woda + melon = subtelny i delikatny smak, świetna propozycja dla miłośników melonów.
Woda + limonka + mięta = orzeźwiający, świeży smak.
Woda + pomarańcza + grejpfrut = lekko kwaskowy, intensywny smak.
Woda + cytryna + imbir = subtelny smak, działanie bakteriobójcze.
Bidon umożliwiający zrobienie świeżego zdrowego soku z wodą to świetny gadżet nie tylko dla sportowców. Z pewnością ucieszą się z niego rodzice, dla których dzieci zwykła woda jest zwyczajnie nudna, a także każda osoba, która lubi być fit i testować nowe smaki. | Sposoby na wodę owocową – bidon z wyciskaczem |
Komputer to sprzęt, który dzisiaj jest bardzo przydatny w życiu każdego ucznia. W końcu Internet to dostęp do ogromnej wiedzy, materiałów i treści, które mogą pomóc w nauce i odrabianiu lekcji. Warto jednak kupić odpowiedniego laptopa, który rzeczywiście będzie służył do nauki, a nie na przykład do grania. Kupno komputera dla pierwszoklasisty to zadanie dość trudne. Na pewno wielu rodziców zastanawia się, jaki model wybrać, aby służył do nauki i jednocześnie wytrzymał kilka lat – w końcu 7-latkowie nie należą do najbardziej ostrożnych osób na świecie. Co w takim razie kupić?
Lenovo B50-80
Bardzo ciekawym wyborem będzie model Lenovo B50-80. Jest to laptop stosunkowo tani, a jednocześnie solidny i wystarczająco wydajny do pracy i nauki. Najlepszym wyborem będzie model z procesorem Intel Core i5 i co najmniej 4 GB pamięci RAM. Takie połączenie zapewni odpowiednią wydajność na kilka lat. Co ciekawe, taki wariant można kupić już w cenie zaledwie 1400 zł, co jest wręcz rewelacyjną ofertą. Oprócz tego Lenovo B50-80 wyposażony jest w czytnik linii papilarnych, pojemny dysk HDD 500 GB, a także złącza HDMI oraz USB 3.0. Laptop ma 15,6-calowy ekran o rozdzielczości 1366 x 768 pikseli.
Asus R556LA
Asus R556LA to kolejny laptop, który doskonale sprawdzi się jako narzędzie do nauki dla pierwszoklasisty. Wyposażony jest w wydajny procesor Intel Core i5 z dwoma rdzeniami o taktowaniu 2,7 GHz, 4 GB pamięci RAM DDR3L oraz układ graficzny Intel HD 5500. Dzięki temu doskonale poradzi sobie jako pomoc dydaktyczna. Dużą zaletą jest bardzo pojemny dysk HDD 1 TB oraz matowa matryca, dzięki której z komputera można korzystać nawet w pełnym słońcu. W najtańszej wersji Asus R556LA kosztuje niecałe 2000 zł. Z kolei za 2800 zł otrzymujemy wariant z dyskiem SSD o pojemności 480 GB oraz 12 GB pamięci RAM.
Dell Vostro 3559
Dell Vostro 3559 to model, za który przyjdzie nam zapłacić od około 2000 aż do 3800 zł, w zależności od wybranej specyfikacji. W najtańszej wersji oferuje 4 GB pamięci RAM, dysk HDD 500 GB oraz wydajny procesor Intel Core i5. Najdroższa wersja to z kolei procesor Intel Core i7, 8 GB pamięci RAM i dysk SSD o pojemności 240 GB. W każdym wariancie laptop ma 15,6-calowy ekran z matową powłoką, która doskonale sprawdza się w trakcie bardzo słonecznych dni. Dell Vostro 3559 to doskonałe urządzenie do pracy i do nauki.
Acer Aspire E5-573G
Acer Aspire E5-573G można kupić już w cenie poniżej 2000 zł. Jednak będzie to wersja z procesorem Intel Core i3, który jest jednak mniej wydajny od Intel Core i5. Dlatego warto dołożyć do kwoty około 2100 zł, aby kupić egzemplarz, który posłuży nam przez kilka lat. W takiej cenie otrzymujemy także 4 GB pamięci RAM, dysk HDD o pojemności 1 TB, dedykowany układ graficzny Nvidia GeForce GT920M oraz najnowszy system operacyjny Windows 10. Poza tym laptop ma ekran o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1366 x 768 pikseli.
HP ProBook 450
HP ProBook 450 kusi przede wszystkim swoją ceną. Już za 1900 zł można kupić egzemplarz z procesorem Core i5, 4 GB pamięci RAM, dyskiem 500 GB oraz systemem Windows 10. To wszystko, czego może potrzebować pierwszoklasista do nauki. Do tego dochodzi wygodny ekran o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. Nie brakuje także złączy USB 3.0 czy też wyjścia HDMI. Komputer oferuje również dobre jakości głośniki i ma wbudowaną kamerę 720p z mikrofonem. Waży nieco ponad 2 kg.Chociaż wielu rodziców może się bać kupna komputera dla pierwszoklasisty, to jednak pod czujnym okiem może on się okazać doskonałą pomocą dydaktyczną, która będzie uczyć i rozwijać. | Najlepsze laptopy dla pierwszoklasisty |
Spożywcze suszarki przydają się nie tylko, gdy rozpocznie się sezon na grzyby. Dzięki tym urządzeniom można także suszyć owoce, warzywa, a nawet zioła. Sprawdzamy, jakie modele warto kupić do 150 zł i na co zwracać przy tym uwagę. Grzyby, owoce lub warzywa można suszyć w tradycyjny sposób na słońcu lub w lekko nagrzanym piekarniku. Niestety nie jest to zbyt wygodne i zazwyczaj trwa bardzo długo. Nie ma również gwarancji, że grzyby zostaną odpowiednio wysuszone i nie ulegną procesowi gnicia w czasie ich przechowywania. Na szczęście z pomocą przychodzą nowoczesne spożywcze suszarki do grzybów i owoców.
Jak działa suszarka do grzybów?
Suszarki do grzybów to bardzo funkcjonalne urządzenia. Pozwalają one wygodnie i szybko przygotować ulubione zioła, warzywa, owoce czy grzyby do przechowywania w miesiącach zimowych, by cieszyć się ich zapachem i smakiem. Wystarczy tylko umyć oraz pokroić produkty oraz na kilka godzin umieścić je w suszarce spożywczej.
Zadaniem suszarki jest odparowanie wody z grzybów lub owoców. Pojemność takich urządzeń to najczęściej 11 litrów, chociaż znaleźć można i większą. Każde z nich posiada zestaw sit, na których umieszcza się produkty. Niektóre z dostępnych na rynku modeli umożliwiają regulowanie położenia sit, a co za tym idzie, suszenie nawet większych kawałków owoców. Odpowiednia przestrzeń pomiędzy sitami konieczna jest też do zapewnienia właściwej cyrkulacji gorącego powietrza wewnątrz suszarki. Regulacja nadmuchu, a czasami również dodatkowy wentylator, znajdują się najczęściej w pokrywie urządzenia. Niektóre modele posiadają zabezpieczenie przed przegrzaniem, a nawet dźwiękowo informują, gdy grzyby zostaną wysuszone. Moc suszarek do grzybów i owoców to najczęściej 200-400 W. Proces suszenia może trwać od 4 do nawet 12 godzin, w zależności od tego co jest suszone.
Modele do 150 zł
Clatronic DR 3525
Szukając suszarki do 100 zł, nie sposób nie zwrócić uwagi na urządzenie Clatronic DR 3525 z 5 sitami o średnicy 27 cm. Wysokość każdego z nich to 1,2 cm. Model ten pozwala ustawiać dwa różne poziomy temperatur, powietrze natomiast skutecznie rozprowadza po wnętrzu wentylator cyrkulacyjny. Caltronic posiada także zabezpieczenie przed przegrzaniem. Moc tego urządzenia to 300 W.
box:offerCarousel
TEESA 3030 oraz 3031
Teesa 3030 to wielofunkcyjna suszarka do grzybów, warzyw i owoców. Maksymalna pojemność urządzenia to 5 kg. Produkty można ustawić na 5. sitach (ich wysokość to 3 cm). Suszarka umożliwia również regulację temperatury w przedziale 35-70 stopni Celsjusza. Natomiast Teesa 3031 to bardziej rozbudowana suszarka. Została wzbogacona o wyświetlacz LCD oraz automatyczny wyłącznik czasowy (1-48 h). Moc obu urządzeń to 250 W.
box:offerCarousel
ZELMER ZFD2050 FD1000
Produkt Zelmera to zaawansowana suszarka do grzybów i owoców. Urządzenie wykorzystuje dwustopniową regulację mocy. Pojemność tej suszarki to 11 litrów, a jej moc wynosi aż 520 W. Model ZFD2050 FD1000 posiada w komplecie 4 wygodne sita, które pozwalają suszyć nawet duże kawałki grzybów lub warzyw. Model ten został wyposażony w zabezpieczenie przed przegrzaniem. Posiada również funkcjonalny schowek na kabel.
box:offerCarousel
NIEWIADÓW 970.02
Niewiadów 970.02 to przystępna cenowo suszarka o dużej mocy (500 W) z 4. sitami o średnicy 30 cm i wysokości aż 5 cm. Model dysponuje dwustopniową mocą suszenia. Urządzenie wyposażono również w system zabezpieczający przed przegrzaniem.
box:offerCarousel
MPM MSG 05
Wśród modeli do 150 zł godnym uwagi jest suszarka MPM MSG 05, która pozwala na suszenie nawet większych kawałków grzybów, owoców lub warzyw. Urządzenie zawiera 4 duże sita o średnicy aż 33 cm. Można je regulować w zakresie od 2,4 cm do 4,5 cm. Moc suszarki to 250 W. Model posiada także zabezpieczenie przed przegrzaniem oraz przeźroczystą obudowę, pozwalającą łatwo ocenić stan wysuszenia produktów.
Suszarka do grzybów, owoców i warzyw to wygodna alternatywa dla tradycyjnych metod suszenia. Tego rodzaju urządzenia nie zajmują dużo miejsca w kuchni, a pozwalają łatwo przygotować na zimę produkty, które mogą urozmaicić dietę całej rodziny.
Zobacz również: Domowa uprawa grzybów | Suszarka do grzybów, warzyw i owoców do 150 zł |
Zakon Templariuszy już od wielu lat stanowi popularny i zarazem niezwykle interesujący temat. Co chwilę można odnaleźć kolejną publikację – bardziej lub mniej rzetelną – opisującą jego historię, początki, wspaniałość oraz nieszczególnie szlachetny koniec. Historia – fakty
Opowieść o Templariuszach sięga roku 1119 (plus minus rok), kiedy to Hugo de Payens wraz z innymi zakonnikami założył bractwo, które postawiło sobie za cel obronę pielgrzymów przybywających do Ziemi Świętej. Mowa tu o czasie wielkich krucjat i walk na tle religijnym. Sytuacja w Jerozolimie i okolicach zawsze była napięta i nieprzyjazna. Miejsce to miało szczególne znaczenie dla przynajmniej dwóch wielkich religii, które nieustannie się o nie spierały.
I tu zaczyna się początek chwały oraz koniec i tragedia Templariuszy. Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona mógłby uchodzić za pierwszą w historii profesjonalną firmę ochroniarską. Jeśli ktokolwiek wyruszał w te rejony, musiał liczyć się z możliwym zagrożeniem życia. Stacjonujący w Jerozolimie oddział rycerzy, mógł zapewnić bezpieczeństwo w zamian za pewne datki. To dość duże uogólnienie, bo zapłaty nie dokonywano oczywiście w tak bezpośredni sposób. Datki w pewnym momencie zaczęły napływać ze wszystkich stron, a zakon stał się wręcz „legendarnie” bogaty. Templariusze oprócz swojego pierwotnego zadania zaczęli pełnić również rolę swego rodzaju zakonu bankierskiego z siedzibami w całej Europie. Byli w stanie udzielać wsparcia (choć termin „pożyczka” wydaje się nieco bardziej na miejscu) nawet dworom królewskim. Paradoksalnie wydaje się, że to właśnie bogactwo przyczyniło się do upadku zakonu.
Historia – podania i podejrzenia
Fakty dotyczące ostatnich lat istnienia Templariuszy są zgodne w jednej kwestii – prawdopodobnie większość (o ile nie wszystkie) zarzutów, które im postawiono była wymyślona i zredagowana tak, by przedstawić zakon w jak najgorszym świetle. W grę wchodziły również oskarżenia o herezję, które w tamtych czasach stanowiły chyba najcięższą artylerię wytaczaną w procesach.
Historia przytaczała już wiele wersji tego, co wydarzyło się po procesach w XIV wieku. Autorzy lubią skupiać się na konkretnych, ale wybranych przez siebie wydarzeniach, które umieszczają w ogólnym zarysie dziejów. Czasem nawet zbliżają się w ten sposób do tworzenia książek sensacyjnych.
Michael Haag spróbował nieco innego podejścia. W swojej książce szeroko opisuje perypetie zakonu od momentu powstania, przez dni chwały, aż do wiadomego końca. Zastanawia się jednak, czy przypadkiem przyczyny upadku Templariuszy nie zaczęły się znacznie wcześniej, niż się to powszechnie przyjmuje i czy uprzednie niepowodzenia przy obronie strategicznych miast już wtedy nie wskazywały na utratę zaufania okazywanego im do tej pory przez europejskich władców. Być może faktycznie największym grzechem zakonu była duma i przesadna wiara we własną wielkość. Czy w ogóle mieli szansę wyjść z procesu zwycięsko, czy też była im pisana tragedia?
Przełomowych i rewolucyjnych informacji raczej tu nie znajdziemy, ale trzeba przyznać, że spojrzenie zaprezentowane przez autora i wprawne pióro sprawiają, że książkę czyta się szybko i bardzo przyjemnie.
Na Allegro znajdziecie ją już za ok. 38 złotych.
*Źródło okładki: www.wydawnictwo-astra.pl * | „Tragedia Templariuszy” Michael Haag – recenzja |
Vivofit 2 to opaska z funkcjami sportowymi, dostępna za ok. 340 zł. Ma przypominać o aktywności, precyzyjnie mierzyć ruch oraz monitorować sen. Specyfikacja Garmin Vivofit 2
wyświetlacz 25,5 x 10 mm
21 mm szerokości, 10,5 mm grubości, opaska w rozmiarze S–M – 120 x 175 mm, opaska M–L – 152 x 210 mm, waga 25,5 g
cyfrowy wyświetlacz LCD
wodoszczelność 5 ATM
zasilanie na dwie baterie pastylkowe CR1632
akcelerometr, licznik kalorii, krokomierz, pasek ruchu, monitor snu
technologia ANT+ (wsparcie dla pulsometrów)
Konstrukcja
Urządzenie ma prostą konstrukcję, charakterystyczną dla opasek sportowych Garmina. Łączy w sobie elegancję z nowoczesnością, pozostaje uniwersalne, chociaż sporo zależy od wybranego koloru (do wyboru są warianty: różowy, niebieski, czarny, biały, a można dokupić także wiele pasków w różnych kolorach i z dodatkowymi wzorami). Opaska wykonana jest z tworzyw sztucznych, plastiku i gumy. Wykorzystano podłużny wyświetlacz i zegarkowy pasek ze zmodyfikowaną zapinką.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Wyświetlacz jest lekko zaokrąglony – to prosty, cyfrowy ekranik LCD. Czcionki są grube, precyzyjne, wyglądają na lekko żółtawe, podobny kolor mają symboliczne ikonki, natomiast pasek ruchu (przypominający o aktywności) jest czerwony. Krótkie przytrzymanie przycisku uruchamia delikatne podświetlenie tła. Obok wyświetlacza znajduje się pojedynczy przycisk, schowany pod gumą paska. Ma on wyraźny i słyszalny klik, odpowiada za obsługę całego urządzenia – wyświetlacz nie jest dotykowy, jak np. w droższej opasce Vivosmart HR.
Ekran nie wystaje, lecz płynnie przechodzi w pasek (gumowy i przeciętnie elastyczny). To trochę gorszy materiał niż ten zastosowany w Vivosmart HR, ale nadal jest przyjemny w dotyku oraz odpowiednio giętki. Od wewnętrznej strony ma wytłoczenie, zatem nie dotyka skóry całą powierzchnią. Przypomina typowy zegarkowy pasek z klamerką, ale zamiast niej zastosowano zapinkę z obrotową blokadą. W zestawie jest też druga opaska w rozmiarze L z tym samym systemem.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Wykonanie urządzenia oceniam bardzo dobrze, elementy spasowane zostały poprawnie, całość jest zwarta i sztywna. Tworzywa nie brudzą się, a szybka wyświetlacza nie jest podatna na zarysowania. Na pochwałę zasługują też niska waga i uniwersalny wygląd urządzenia.
Ergonomia
Opaska została przystosowana do używania 24/7, to typowo sportowy produkt, więc zapięcie działa inaczej niż w przypadku Vivosmart. Zapinka chwyta dwa otwory paska i trzeba mocno przycisnąć, by ją wpiąć, następnie należy ją obrócić, używając paznokci, w celu zablokowania mechanizmu. Wypięcie wymaga też pewnej siły, ponownie najlepiej pomóc sobie paznokciami. Na szczęście nie musimy tego robić zbyt często, bowiem opaska jest wodoszczelna (5 ATM), zatem można się z nią nawet umyć.
Vivofit 2 bardzo dobrze trzyma się nadgarstka, jest też przyjemny w dotyku i nie drażni skóry. Dodatkowe wytłoczenie od wewnątrz poprawia cyrkulację powietrza oraz odprowadzanie potu. Zapinka jednak lekko wystaje; wolałem ją zdejmować podczas pracy przy komputerze. Wyświetlacz ma centymetr grubości, czyli dosyć dużo jak na opaskę bez pulsometru i systemu wibracji.
Na pochwałę zasługuje niska waga – opaski właściwie nie czuć na ręku, łatwo się do niej przyzwyczaić. Ekran jest czytelny nawet w słoneczny dzień, nocą zaś przydaje się lekkie podświetlenie.
Obsługa, możliwości, czas pracy
Korzystanie z opisywanego Garmina jest bardzo proste. Wystarczy naciskać jeden przycisk, który zmienia poszczególne ekrany przy krótkim kliknięciu, a przy dłuższym przytrzymaniu włącza tryb aktywności i stoper. Długie przytrzymanie przełącza funkcje: synchronizację, tryb snu oraz tryb parowania.
Główny ekran domyślnie wyświetla godzinę, następny datę, kolejne mierzą liczbę kroków, przebyty dystans, liczbę spalonych kalorii oraz ustalają cel kroków. Na każdym ekranie wyświetlany jest niezależny pasek ruchu w kolorze czerwonym, który przypomina o aktywności, także przez powiadomienie dźwiękowe. Uruchomienie trybu aktywności wyzwala nie tylko stoper. Poszczególne ekrany pokazują wtedy liczbę kroków, dystans i kalorie dla aktualnego wysiłku. Opaska może współpracować z zewnętrznym pulsometrem z technologią ANT+, nie ma jednak wbudowanej opcji pulsometru.
Vivofit 2 to tylko monitor aktywności, kompan sportowca lub pomoc w zmianie trybu życia. Nie oferuje funkcji smart, nie ma wibracji ani systemu powiadomień. Opaska nie poinformuje o nowej wiadomości, co jest według mnie dużą wadą – wystarczyłoby samo powiadomienie, nawet bez możliwości jego odczytania. Nie ma też co liczyć na rozbudowany monitor snu, opaska jedynie sumuje czas wypoczynku.
Opisywany Garmin ma pracować na baterii ponad rok, co jest świetnym wynikiem i niejako rekompensatą za brak powiadomień. Po tym czasie wystarczy zmienić dwie płaskie baterie CR1632, by cieszyć się funkcjonalnością urządzenia przez kolejny rok. Operacja wymiany baterii nie jest skomplikowana.
Oprogramowanie
Opaskę obsługuje się za pomocą dedykowanej aplikacji Garmin Connect. Zdecydowanie rozbudowuje ona funkcjonalność urządzenia, oferuje stabilną pracę oraz czysty i czytelny interfejs. Parowanie jest proste – wystarczy wyszukać opaskę na liście produktów, włączyć tryb parowania i voilá. Pierwsza konfiguracja z zakładaniem konta Garmin wymaga podania podstawowych danych biometrycznych, niestety w systemie imperialnym, dopiero później można zmienić jednostki na system metryczny. Obsługa opaski przez aplikację jest trochę inna niż w przypadku smartopasek – trzeba okresowo uruchamiać synchronizację, by zebrać statystyki na smartfonie.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Główny ekran zawiera podsumowanie dnia – pokazuje liczbę kroków, spalonych kalorii i czas snu, czas ewentualnych aktywności oraz licznik z MyFitnessPal (o ile korzysta się z tej usługi). Kolejny ekran to już precyzyjne statystyki: kroki z ostatnich 30 dni, czas snu w ostatnim tygodniu, aktywność znajomych, ekran naszej wagi (z BMI i opcją aktualizowania masy ciała), następnie widać ekrany aktywności.
Z lewej strony ekranu można otworzyć podmenu z zestawieniami, tabelami wyników, wiadomościami, kalendarzem, a także skrótem do ustawień – zarówno urządzenia, jak i profilu użytkownika. W opasce można ustawić jednostki, wyłączyć niepotrzebne ekrany czy zaprogramować cel kroków. Możliwe jest także wyłączenie dźwiękowych powiadomień o aktywności.
To nie wszystko. W zestawie z opaską znajduje się też adapter ANT+ na USB. Po podłączeniu do komputera można zsynchronizować dane, a także uruchomić Garmin Connect w przeglądarce internetowej. Pozwoli to na przeglądanie danych z poziomu komputera – statystyki mają czytelne wykresy, a za aktywność i bicie rekordów zbiera się odznaki.
Podsumowanie
Garmin Vivofit 2 to ciekawy produkt dla sportowca. Doceni go zaawansowany sportowiec i amator, a nawet osoba, która chce po prostu zadbać o swoje zdrowie. To solidnie wykonana, lekka i wygodna opaska z czytelnym wyświetlaczem. To też praktyczny monitor aktywności, ładny i jednocześnie uniwersalny, posiadający możliwość wymiany pasków na inne kolory. Dobrze sprawdza się oprogramowanie, a synchronizacja z komputerem stanowi dodatkowy atut. Opaska może także współpracować z dodatkowym pulsometrem, a na baterii działa nawet rok czasu. Jest również lekka i wodoszczelna.
Vivofit 2 nie posiada funkcji powiadomień, wydaje jedynie dźwiękowe sygnały, które przypominają o tym, by się poruszać. Szkoda, że w tej cenie nie ma chociaż prostych powiadomień o nowych wiadomościach, ale długi czas pracy jest w tym wypadku niejako rekompensatą. Trzeba też zauważyć, że grubość obudowy może czasami przeszkadzać, centymetr to sporo jak na opaskę bez pulsometru, wibracji i funkcji smart. Vivofit 2 to jednak fitness tracker i w tej roli sprawdza się wzorowo. | Garmin Vivofit 2, czyli godna zaufania opaska fitness |
Kilka sprawdzonych metod na walkę z owadami. Kadzidełka, lampy owadobójcze czy specjalistyczne kremy? Która pozycja zapewni największą ochronę? Sprawdźmy! Wraz z nastaniem ciepłych dni powraca uciążliwy problem walki z owadami, które nie tylko zakłócają nasz spokój na zewnątrz, ale również dokuczają nam w zaciszu domowym. Na szczęście istnieje wiele sposobów na rozwiązanie tej kwestii. Jak skutecznie zabezpieczyć dom przed owadami? Które preparaty mogą uchronić nasze ciało przed pogryzieniem? Jakie domowe sposoby możemy wykorzystać na odstraszenie insektów? Oto kilka podstawnych rad oraz pięć sprawdzonych sposobów na walkę z owadami.
Owady – czy istnieje zagrożenie?
Owady mogą być prawdziwą udręką dla człowieka. Ich obecność szczególnie dostrzegamy wiosną i latem. Nie każdy wie, ale wiele insektów może przenosić niebezpieczne choroby wirusowe, które mogą spowodować poważne powikłania zdrowotne. Na baczności powinni być alergicy. Ukąszenie zwykłej pszczoły lub komara może wywołać uczulenie. Komary, kleszcze, osy, meszki lub zwykłe muchy – w Polsce mamy do czynienia z różnymi rodzajami owadów. Aby uniknąć wszelkich problemów związanych z ich obecnością w środowisku zewnętrznym, warto odpowiednio zabezpieczyć ciało oraz dom.
Jakie są sposoby na walkę z owadami?
Świece i kadzidełka zapachowe
Powszechnie stosowaną metodą jest używanie świec zapachowych. W zależności od specyfiki produktu mamy do wyboru świece, które odstraszają owady w promieniu od 2 do 15 metrów. Najlepiej wykorzystywać takie świece w małych pomieszczeniach np. w sypialni. Świetną opcją są także kadzidełka zapachowe.
Lampa owadobójcza
Idealnym rozwiązaniem jest także nabycielampy owadobójczej. Im wyższa jest moc urządzenia, tym większy jest promień działania lampy. Ta opcja świetnie się nadaje na balkony lub tarasy domowe.
Elektrofumigator
Bardzo popularną i dość tanią opcją jest wykorzystanie tzw. elektrofumigatorówz owadobójczym sprayem. Urządzenie może nam posłużyć przez wiele sezonów. Butelka z preparatem jest wymienna.
Zabezpieczenie otworów
Aby zabezpieczyć dom przed przedostaniem się owadów do środka, możemy zamontować na oknach moskitiery. Możemy wybrać specjalne siatki w rolkach lub gotowe moskitiery do okien i drzwi.
Płyny i kremy do stosowania na ciało
Jeśli chcemy zabezpieczyć ciało przed ukąszeniem owadów, warto postawić na specjalne kremy lub spraye odstraszające insekty. To rozwiązanie jest szczególnie przydatne, gdy wybieramy się na wiosenny czy letni spacer lub grill na działce. Odstraszać komary i inne insekty pomoże również olejek cytrynowy (citronella), gdyż nie lubią one jego cytrynowej woni.
Uciążliwe insekty nie muszą być aż tak straszne. Na rynku możemy znaleźć wiele opcji, które skutecznie uchronią nasz dom i ciało przed owadami. Do wyboru mamy zarówno świece zapachowe, jak i lampy owadobójcze czy klasyczne moskitiery. Najlepiej jest połączyć kilka wspomnianych metod, by zwiększyć poziom ochrony. Latem i wiosną szczególnie muszą uważać alergicy, dla których ukąszenie owada może być wyjątkowo niebezpieczne. | Jak chronić dom przed owadami wiosną i latem? |
Posiadacze konsoli PlayStation 4 szybko mogą odkryć, że dysk o pojemności 500 GB nie zdoła sprostać ich wymaganiom. Na szczęście jeśli taka przestrzeń na gry i dane okaże się niewystarczająca, to gracze nie muszą kupować nowej konsoli. Są inne wyjścia z tej sytuacji. Konsola PlayStation 4 trafiła do sprzedaży z dyskiem twardym o pojemności 500 GB. Szybko wyszło, że gracze bawiący się przy wielu tytułach jednocześnie prędko zapełniają dostępną przestrzeń, co zmusza ich do usuwania zainstalowanych gier, by zrobić miejsce na kolejne tytuły.
Gry z kategorii AAA potrafią zajmować dziś po kilkadziesiąt gigabajtów, a producenci często udostępniają łatki pożerające pamięć. Sporo miejsca potrafią zajmować też stany zapisu rozgrywki. Nie bez znaczenia jest też funkcja nagrywania wideo z rozgrywki i robienia zrzutów ekranu.
Wymiana dysku w PlayStation 4
Na początku jedynym sposobem powiększenia miejsca na dane w PlayStation 4 była samodzielna wymiana dysku twardego na HDD lub SSD o większej pojemności. Wymagało to jednak zakupu dodatkowego dysku i rozkręcania PlayStation 4. Taka operacja mogła wiązać się z utratą gwarancji oraz trwałym uszkodzeniem konsoli, więc niewiele osób się na to decydowało.
Teraz w sprzedaży dostępne jest już PlayStation 4 z dyskiem 1 TB, ale to zrozumiałe, że graczom nie jest na rękę wymiana całej konsoli, by zdobyć nieco więcej miejsca na gry, stany zapisu, klipy wideo, screenshoty. Na szczęście kupno nowego sprzętu i samodzielna wymiana dysku na większy nie jest jedynym rozwiązaniem problemu.
Obsługa zewnętrznych dysków w PlayStation 4
System operacyjny konsoli Sony w wersji 4.50 wprowadził poprawioną obsługę zewnętrznych dysków. Do tej pory dysk podłączony przez port USB 3.0 zachowywał się jak pendrive, na który można było skopiować stany zapisu gier, zrzuty ekranu i nagrane filmy w celu zarchiwizowania danych.
box:offerCarousel
Nowa wersja oprogramowania rozszerza tę obsługę o możliwość instalowania gier bezpośrednio na zewnętrznym dysku. Pozwala to na rozszerzenie pamięci bez konieczności rozkręcania konsoli. Użytkownik może zdecydować, na którym nośniku chce zainstalować nową grę.
Podsumowanie
O wymianie dysku z HDD na SSD lub podłączeniu zewnętrznego dysku typu SSD przez port USB 3.0 warto też pomyśleć ze względu na przyspieszenie ładowania gier. Wzrost wydajności nie będzie co prawda znaczny, ale może delikatnie poprawić komfort rozgrywki w przypadku niektórych tytułów.
Kupując konsolę Sony, można dziś od razu zdecydować się na wersję z 1 TB pamięci. Osoby, które nabyły PlayStation 4 zaraz po premierze, mają jednak tylko 500 GB przestrzeni na dane. Nie muszą jednak wymieniać sprzętu na nowy lub ryzykować utraty gwarancji przez zmiany w oprogramowaniu. | Rozszerzanie pamięci konsoli PS4 – wykorzystaj dodatkowy dysk |
Jeżeli tradycyjne poprawiny na sali weselnej nie wpisują się w wizję drugiego dnia po ślubie, można zorganizować przyjęcie we własnym ogrodzie. To alternatywa mniej kosztowna (nie trzeba płacić za wynajem sali, jedzenie można przygotować taniej niż w restauracji), ale wymaga dobrej organizacji. O czym państwo młodzi powinni pamiętać? Organizacja poprawin w ogrodzie
Jeżeli przyszli małżonkowie zdecydowali się urządzić poprawiny w przydomowym ogrodzie, muszą określić ich charakter. Rodzinne spotkanie przy grillu czy przyjęcie z przyjaciółmi i muzyką w tle? Jeśli wybiorą drugi wariant, powinni zadbać o sprzęt grający. Ponadto należy sporządzić listę gości – ich liczba to ważny czynnik w planowaniu menu (można skorzystać z usług firmy cateringowej lub zaopatrzyć się w lokalnym zakładzie mięsnym, jeżeli została zaplanowana biesiada przy grillu).
Poprawiny przy grillu
Grill powinien być na tyle duży i wydajny, by wszyscy goście mogli w tym samym czasie otrzymać ciepły posiłek. Jego obsługa nie powinna wymagać wiele wysiłku i czasu. Warto zatem rozważyć zakup grilla gazowego (dostępny na Allegro od 145 do 25 000 zł), który nie potrzebuje długotrwałego rozpalania i nieustannej troski o podtrzymywanie ognia.
Gazowy grill jest gotowy do użycia w krótkim czasie: ruszt uzyskuje odpowiednią temperaturę po kilku minutach od podpalenia palnika. Powinien być nierdzewny (wykonany z aluminium, żeliwa lub chromowanej stali nierdzewnej). W trakcie rodzinnego grillowania niezbędne będą również takie akcesoria, jak szczypce do obracania potraw czy opiekacze do mięsa i ryb.
Najbezpieczniej zorganizować poprawiny na zewnątrz późną wiosną, latem lub wczesną jesienią, choć pogoda lubi płatać figle również w ciepłych miesiącach roku. Aby zminimalizować ryzyko konieczności przedwczesnego zakończenia imprezy, warto nabyć przestronny, wodoodporny namiot, który uchroni przed deszczem, wiatrem i chłodem.Państwo młodzi mogą wybrać model w kolorze nawiązującym do przewodniego motywu wesela lub biały namiot (dostępny od 75 zł), który można ozdobić wiązankami kwiatów i balonami.
Meble, zastawa stołowa i tekstylia na poprawiny
Oprócz grilla niezbędny będzie duży stół (od 185 zł), na tyle długi, aby swobodnie mogli przy nim biesiadować wszyscy goście, i krzesła (od 63 zł za sztukę) w liczbie odpowiadającej sumie zaproszonych osób (alternatywą są ławki). Jeżeli przyszli małżonkowie nie mają na podorędziu białych drewnianych mebli, powinni przygotować tkaninę w kolorze przewodnim wesela, by je nakryć. Plastikowe wyposażenie ogrodowe nie pasuje do charakteru wydarzenia.
Komfort biesiadowania przy stole podniosą poduszki na krzesła. Miłym gestem ze strony młodej pary będzie zapewnienie gościom koców wieczorem, kiedy temperatura spadnie. Pledy mogą być wełniane lub wykonane z dzianiny (narzuty z wełny do nabycia od 35 do 690 zł). Mimo że praktycznym rozwiązaniem jest wykorzystanie plastikowych sztućców i talerzy, to ranga spotkania na to nie pozwala. Przyszli nowożeńcy powinni zdecydować się na prosty serwis obiadowy (od 50 zł za komplet 18 elementów), niekoniecznie z porcelany – można wybrać zestaw wykonany z tworzywa sztucznego.
Dekoracje na poprawiny w ogrodzie
Aranżując ogród na poprawiny, warto zdecydować się na jeden przewodni motyw lub kolor, co stanowi duże ułatwienie w doborze dekoracji. Oprócz ozdobienia krzeseł tkaninami, para młoda może zadbać, aby na stole pojawiły się płatki kwiatów (od 2 zł za 100 sztuk) i świece. Część lampionów można wyposażyć w świeczki zapachowe (do nabycia od niespełna 2 zł), pozostałe – w świece odstraszające owady.
Organizacja poprawin w przydomowym ogrodzie wymaga czasu i pracy. Warto podjąć ten wysiłek – spotkanie w znajomym miejscu w gronie najbliższych osób będzie kolejnym miłym wspomnieniem wyjątkowego weekendu. | Poprawiny w przydomowym ogrodzie. Jak zorganizować? |
Myliłby się ktoś twierdzący, że za wyborem odpowiedniej skrobaczki do szyb nie stoi żadna filozofia. Wręcz przeciwnie – wybór jest spory i ciekawy. Zróbmy szybki przegląd tego, co jest na rynku. Zimowe poranki to w wielu polskich miastach czas gremialnego skrobania szyb. Można poznać sąsiadów i z nimi pogadać. Część z nich mozoli się, rzucając przy tym dość ciężkie słowa. Inni skrobią swoje szyby szybko i skutecznie, a w efekcie nie spóźniają się do pracy. W której grupie wolisz być?
Skrobaczki plastikowe
Z plastiku jest wykonana większość sprzętów do usuwania lodu i zmarzniętego śniegu z samochodowych szyb. Najtańsza skrobaczka może być skuteczna, ale trudno nią walczyć z dużymi powierzchniami. Warto jednak taką mieć – przydaje się do usuwania niezbyt grubej i lekko przymarzniętej warstwy. Idealnie nadaje się również do skrobania mniejszych powierzchni. Pamiętajmy, że odśnieżenie powinno obejmować wszystkie szyby i lusterka. A ich nie potraktujemy dużą skrobaczką do przedniej szyby. Plastikowe skrobaki mają wiele odmianach – od najprostszych po bardziej zaawansowane. Warto wybrać którąś z wielofunkcyjnych. Mają one często płaską powierzchnię do usuwania cienkiej warstwy lodu, drugą ząbkowaną krawędź do zeskrobywania grubej zmarzliny oraz warstwę gumy. Ta ostatnia świetnie się nadaje do ściągania topniejących zabrudzeń czy zdejmowania delikatnej warstwy szronu.
Interesującą wersją tanich plastikowych skrobaczek są te z rękawicą. Wokół uchwytu znajduje się swego rodzaju kieszonka, pozwalająca na schowanie w niej dłoni. Skrobaczki z rękawiczką są doceniane ze względu na funkcjonalność – po pierwsze, nie marznie nam ręka, po wtóre, zeskrobany lód nie wpada w mankiety, po trzecie zaś, nie moczymy swoich zwykłych rękawiczek. Same zalety. Tego typu skrobaczki kosztują na ogół kilka złotych, maksymalnie kilkanaście.
Duże skrobaki
Do oczyszczania większych powierzchni, np. przedniej szyby lub szyb w dużych samochodach, terenówkach, SUV-ach czy dostawczakach, lepiej nadają się skrobaczki z długą rączką i sporą powierzchnią, na ogół wyposażone jeszcze w zmiotkę. Pozwalają stosunkowo szybko poradzić sobie z dużą płaszczyzną szyby, a jednocześnie zmieść śnieg z dachu, maski czy błotników. Pamiętajmy, że jazda nieodśnieżonym samochodem jest zagrożona mandatem. Skrobaczka ze zmiotkąjest więc idealnym sposobem na pozbycie się całości śnieżno-lodowego problemu. Niekiedy można spotkać również modele wyposażone w łopatkę. To bardzo wygodne rozwiązanie, gdy trzeba zdjąć większą ilość śniegu z dachu. Zamiast machać zmiotką na lewo i prawo, przy okazji obsypując śniegiem wszystko dookoła, łącznie z własnymi butami i kurtką, precyzyjnie „odkopujemy” dach auta. Jeśli nasza skrobaczka nie ma tej funkcji, można dokupić lub wziąć z domu zwykłą plastikową szufelkę.
Niezłym rozwiązaniem są też skrobaczki teleskopowe, które pozwalają na swobodne dostosowanie długości rączki do aktualnych potrzeb.
Metal w służbie kierowcy
Hitem ostatnich lat są skrobaczki metalowe, które przywędrowały do nas ze Skandynawii. Ich powierzchnia wykonana jest z mosiądzu. Zwane są fińskimi, przylgnęło do nich słówko „murska”. Na pierwszy rzut oka skrobanie szyby metalem wydaje się niezbyt dobrym pomysłem. Okazuje się jednak, że skrobaczki mosiężne świetnie radzą sobie z lodem i nie niszczą szyb. Są przy tym tanie, ich ceny zaczynają się od kilku złotych za sztukę. Trzeba tylko co jakiś czas je wymieniać – kiedy ostrze skrobaczki się porysuje, może ona stać się zgubą dla szyb naszego auta.
Skrobaczka powinna mieć wygodny uchwyt. Kawałkiem plastiku, który boleśnie wrzyna się w dłoń, zdziałamy niewiele. Rączka nie powinna też być zbyt gruba. Cóż z tego, że wygląda solidnie, skoro nie można dobrze jej chwycić?
Podczas samego skrobania nie atakujmy lodu „od góry” – skrobak powinien stykać się z szybą pod ostrym kątem, tak by podważać warstwę, której chcemy się pozbyć. Nie traktujmy też szyby jak zdrapki w loterii – nie warto cisnąć w jednym miejscu, trzeba też regularnie pozbywać się urobku ze skrobaczki. W przeciwnym razie możemy nie tylko usunąć lód, ale i porysować szybę zalegającym na niej piaskiem i brudem. A to na ogół oznacza konieczność szybszej jej wymiany, czyli wysupłania przynajmniej kilkuset złotych. | Rodzaje skrobaczek do szyb |
Właściwe oświetlenie podczas czytania jest bardzo ważne, ponieważ zapewnia dobrą widoczność tekstu. Dodatkowo, oświetlając odpowiednio miejsce lektury, dbamy także o wzrok, który nie męczy się zbyt szybko, a także zapewniamy sobie komfort zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Podczas czytania, zwłaszcza gdy naturalne światło nie jest wystarczające, dobór odpowiedniego rodzaju oświetlenia sztucznego, jego mocy, jakości czy rozmieszczenia, to ważne czynniki warunkujące nie tylko naszą satysfakcję z samego czytania, ale i ochronę wzroku. Złe światło powoduje zmęczenie oczu, które może się objawiać chwilowym zwężeniem pola widzenia, oddaleniem punktu bliży, niewydolnością zbieżności oraz odchyleniem osi widzenia. Jeśli regularnie oddajemy się lekturze lub pracujemy przy nieodpowiednim oświetleniu, narażamy się na trwałe uszkodzenie wzroku.
Idealne oświetlenie do lektury
Oczom szkodzi zarówno niewystarczające, jak i nadmierne oświetlenie. Jeżeli nie mamy możliwości czytania przy świetle dziennym, potrzebujemy dwóch źródeł światła sztucznego – jednego rozproszonego, oświetlającego równomiernie pomieszczenie, i drugiego – punktowego, skupionego na książce czy biurku, na którym znajduje się czytany tekst. W ten sposób odpowiednio go doświetlimy, unikając jednocześnie nadmiernych kontrastów niebezpiecznych dla oka. Przy biurku wybierajmy oświetlenie zimne, gdyż pobudza ono do pracy. Do relaksującej lektury książki odpowiedniejsze będzie natomiast światło o ciepłej, lekko żółtej barwie. Najlepsze będą żarówki o mocy mieszczącej się w przedziale 40–80 W lub ich odpowiedniki energooszczędne. Pamiętajmy, aby żarówka nie świeciła nam w oczy. Jeśli chodzi o wybór samej lampki, warto zdecydować się na takie, które da się regulować, czyli zmieniać kąt padania światła, wysokość itd. Odległość żarówki od blatu czy książki nie powinna przekraczać 35 cm.
Czytanie skupione – lampki na biurko
Przy biurku zazwyczaj pracujemy i uczymy się – lektura tekstu jest tu zwykle nastawiona na maksymalne skupienie, zapamiętywanie informacji lub analizę. Oprócz rozproszonego światła oświetlającego cały pokój potrzebujemy więc lampy biurkowej z nieprzezroczystym abażurem i żarówką o raczej zimnej barwie światła (wyjątek stanowią tu pomieszczenia całkowicie oświetlone zimnym światłem – wówczas warto wkręcić żarówkę o barwie cieplejszej, dla zachowania równowagi). Mamy do wyboru mnóstwo lamp tradycyjnych – na podstawce, z elastyczną nóżką oraz główką pozwalającą na skierowanie strumienia światła w dowolnym kierunku. Podobne właściwości mają lampy biurkowe LED z niewymiennymi diodami. Mogą one działać, korzystając z zasilania sieciowego, ale wiele z nich wyposażonych jest także w akumulator (pozwoli nam na oświetlenie biurka nawet w razie przerw w dostawie energii elektrycznej) lub też w kabel do portu USB. Wybierając oświetlenie LED z wyższej półki, musimy zapłacić więcej niż za przeciętną lampę, ale otrzymamy światło wysokiej jakości, pozwalające zredukować zmęczenie wzroku i efekt oślepienia.
box:offerCarousel
Lektura w fotelu i w łóżku
Do relaksującej lektury w fotelu wybrać możemy bardziej dekoracyjną lampkę stołową czy nocną. I tu, podobnie jak w przypadku lampy biurkowej, najlepsze będą modele z nieprzezroczystym abażurem. Lampę ustawiamy z boku i nieco z tyłu (tak, aby nie widzieć źródła światła). Osoby praworęczne powinny mieć ją po swojej lewej stronie, leworęczne – po prawej (podobnie postępujemy przy oświetlaniu stanowiska pracy). Wówczas na książkę nie będzie padał cień.
Dobierzmy żarówkę dającą ciepłe światło. Temperatura barwowa tradycyjnych żarówek jest zawsze ciepła, natomiast wśród LED-ów mamy większy wybór, dlatego zwróćmy uwagę na charakterystykę danego produktu podaną na opakowaniu. Temperatura barwowa określana jest w kelwinach (K). Im wyższa wartość, tym zimniejsze światło. Barwa ciepła ma temperaturę do 3500 K. Przedział od 3500 do 5000 K to barwa neutralna. Powyżej 5000 K mamy do czynienia z barwą zimną.
box:offerCarousel
Wielu osobom ogromną przyjemność sprawia czytanie w łóżku przed zaśnięciem. Wybierając lampę do czytania w łóżku, zwróćmy uwagę na klasyczne rozwiązania – takie jak lampka stojąca na nocnym stoliku. Możemy również zdecydować się na lampę stojącą czy kinkiet zamocowany na ścianie za łóżkiem, ponad głową. Lampa powinna dobrze oświetlać książkę, jednak dawane przez żarówkę światło nie może być zbyt mocne – przed snem pragniemy się zrelaksować, a ostre światło raczej nas rozbudzi. Dobrym rozwiązaniem będzie lampa z regulacją natężenia światła. Pamiętajmy, że jakąkolwiek lampę wybierzemy, jej wyłącznik powinien być w zasięgu ręki – tak aby włączyć lub wyłączyć światło bez konieczności wstawania z łóżka.
Lampki „podróżne”
Małe lampki na baterie, akumulatory czy też modele zasilane z portu USB to doskonałe rozwiązanie dla czytających w podróży, ale przydadzą się także w domu – chociażby podczas lektury w łóżku, w pokoju oświetlonym delikatnym, rozproszonym światłem czy nawet w „stanie wyższej konieczności”, jakim jest przerwa w dostawie prądu. Lampki przydają się także podczas lektury e-booków. Chociaż już w 2012 roku zaczęły pojawiać się czytniki z własnym oświetleniem, bardzo często nie jest ono wystarczające. Warto wyposażyć się w lampkę LED zasilaną z portu USB (ta przyda się także podczas pracy przy notebooku) lub lampkę na baterie lub akumulator, najlepiej z klipsem.
Lampka z klipsem przyda się także przy lekturze książki papierowej. Dobrze jest wybrać model z opcją regulowania kąta padania światła – zagwarantują nam to produkty z główką na giętkim pałąku. Pałąk ten powinien być jednocześnie stabilny i dawać jasne, równomierne światło. Zwróćmy też uwagę na pobór energii, aby nie trzeba było zbyt często wymieniać baterii. Najlepsze będą modele wyposażone w nowoczesne diody. Ciekawą opcją jest lampka podwójna, którą oświetlić możemy większą powierzchnię – chociażby dwie strony książki naraz. Z kolei droższe modele często dają możliwość regulacji natężenia światła czy niekiedy nawet jego barwy, są to jednak nieco większe lampy niż kieszonkowe oświetlenie przyczepiane klipsem do kartek książki. Być może nie będą zbyt wygodne w podróży, za to ich wielofunkcyjność świetnie sprawdzi się w warunkach domowych.
Lektura – czy to w domowym zaciszu, czy w podróży – powinna być formą relaksu. Zadbanie o odpowiednie oświetlenie w czasie czytania jest tu bardzo istotne, gdyż wpływa zarówno na nasz nastrój i kondycję, jak i na zdrowie naszych oczu. | Oświetlenie dla moli książkowych – lampki do czytania |
Moja twarz w zimie? Nie wygląda najlepiej! Jest narażona na wysuszenie, podrażnienie i utratę wilgoci. Oprócz warunków atmosferycznych na skórę źle działają: ogrzewane, przesuszone powietrze w pomieszczeniach, klimatyzacja w samochodzie, nagłe zmiany temperatur. Skóra jest sucha, piecze i łuszczy się. Trzeba reagować! Prawie połowa z nas narzeka na suchą skórę i – mimo dbania o odpowiednie jej nawilżanie – trudno uporać się z tym problemem. Powodem jest przede wszystkim niewłaściwa gospodarka wodna organizmu. Pijemy mniej wody niż w innych porach roku, zmienia się nasza dieta. Sucha skóra jest bardzo delikatna, cienka, ma rozszerzone naczynia krwionośne. Jest skłonna do podrażnień, a w zimie wymaga szczególnej ochrony, bo często piecze i swędzi. Ten problem dotyka kobiety w każdym wieku. Systematyczne dbanie o cerę to również inwestycja w przyszłość, bo sucha skóra szybciej się starzeje. Odpowiednią pielęgnację zimą dobieramy do wieku, rodzaju cery i trybu życia.
Nawilżamy!
Klimatyzacja i ogrzewane pomieszczenia to wróg numer jeden, powodujący wysuszenie skóry. Należy więc stosować nawilżające kosmetyki – kremy, maseczki i balsamy. Kremy powinny zawierać glikole, kwas hialuronowy, który skutecznie zatrzymuje wodę w skórze. Inny rodzaj kremów to te powodujące uelastycznienie skóry, mające w swoim składzie różnego rodzaju olejki, np. jojoba, arganowy, aloesowy, witaminę młodości – E. Zimową kurację cery warto uzupełniać nawilżającymi maseczkami, serum i kapsułkami z witaminami.
Krem nawilżający stosujemy systematycznie i nakładamy na twarz, szyję – jeżeli jest taka możliwość – kilka razy dziennie. Na pewno nie zaszkodzi. Od czas do czasu można nałożyć na twarz grubszą warstwę kremu i poczekać, aż skóra go wchłonie lub wykonać automasaż twarzy. W składzie kosmetyku powinny się znaleźć takie składniki, jak: kwas hialuronowy, witaminy C i E, a także peptydy i aminokwasy.
Nawilżamy nie tylko skórę, ale również powietrze w pomieszczeniu. Jeżeli wilgotność powietrza w mieszkaniu czy w pracy jest mniejsza niż 30% (to jest norma), to bardzo źle i trzeba takie pomieszczenie nawilżyć. Najbardziej optymalna wartość wilgotności to 50–60%. Aby ją osiągnąć, najlepiej kupić jeden z wielu dostępnych na rynku nawilżaczy powietrza. Są różne ich rodzaje, a najbardziej zaawansowane modele spełniają jeszcze inne role, np. jonizują i oczyszczają powietrze.
Natłuszczamy!
Nawet najlepszy krem nawilżający nie przyniesie efektów bez odpowiedniego odżywienia i natłuszczenia skóry. W okresie jesienno-zimowym warto używać kremów z lipidami. Warstwa lipidowa skóry działa bowiem jak bariera ochronna, która chroni przed wysuszeniem. Odpowiednie natłuszczenie i odżywienie poprawia gęstość i koloryt skóry. Gdy znajdziemy się w ekstremalnych warunkach, np. na nartach na lodowcu, warto użyć kremu ochronnego, najlepiej półtłustego. Zwłaszcza skóra sucha potrzebuje wzmocnionej ochrony w postaci stosowania kremów półtłustych.
Makijaż, ale jaki?
Przebywając długo w klimatyzowanych pomieszczeniach, a w okresie zimy dodatkowo jeszcze ogrzewanych, warto „otulić” cerę odpowiednim makijażem. Kluczowym preparatem jest baza pod makijaż, która nie tylko przedłuży jego trwałość, ale również zatuszuje wszelkie niedoskonałości i wygładzi skórę. Nowoczesne bazy mają także właściwości pielęgnujące. W klimatyzowanych pomieszczeniach warto używać nawilżającej, lekkiej, która nie obciąży zbytnio skóry.
Bazy mają określone kolory związane z funkcją, jaką mają spełniać. Baza różowa rozświetli zmęczoną cerę, zielona zatuszuje naczynka krwionośne, natomiast fioletowa rozjaśni okolice oczu. Gdy rozprowadzimy bazę na twarz, nakładamy podkład, a całość wykańczamy pudrem, najlepiej mineralnym. Do pracy lub w miejsce, gdzie pomieszczenie jest klimatyzowane i ogrzewane, zabieramy lekki krem nawilżający lub serum z kwasem hialuronowym, które aplikujemy kilka razy w ciągu dnia.
Doskonale sprawdza się również woda termalna w sprayu. Nawilża i chroni przed podrażnieniami. Dostępne są również wszelkiego rodzaju mgiełki do twarzy. Należy zwrócić uwagę na właściwy demakijaż, który złagodzi wszelkie podrażnienia, np. z rumiankiem. Wykluczone są toniki z dodatkiem alkoholu. Wysuszają i ściągają skórę twarzy.
Warto raz na miesiąc lub częściej zaaplikować sobie specjalistyczny zabieg w gabinecie kosmetycznym, który „uspokoi” skórę twarzy i szyi. Masaż z odpowiednim preparatem nawilżającym lub kwasem hialuronowym i odpowiednia maseczka potrafią wiele zdziałać.
Dbamy o oczy
Nie tylko skóra cierpi w klimatyzowanych pomieszczeniach. Również oczy są często podrażnione, wysuszone. Cierpimy na tzw. zespół suchego oka, czyli brak nawilżenia gałki ocznej i zaburzenia wydzielania łez. Wystarczy kilka prostych sposobów, by tym dolegliwościom zaradzić. Podczas pracy, zwłaszcza gdy ciągle patrzymy w ekran komputera, należy robić kilkuminutowe przerwy i gimnastykować oczy, mrugając nimi, rozglądać się na boki, mocno zaciskać i otwierać powieki. Warto też kilka razy dziennie nawilżać oczy za pomocą kropli (tzw. sztucznych łez). Jest wiele rodzajów takich preparatów – należy wybrać najbardziej odpowiednie dla siebie lub poradzić się lekarza. | Jak zadbać o cerę w klimatyzowanych pomieszczeniach? |
Kamery samochodowe na dobre zagościły już w wielu samochodach. Dzięki temu w każdej chwili możemy czuć się obserwowani. Większość z nas montuje kamerki w trosce o własne bezpieczeństwo. Jednak zdarzają się sytuacje, w których nagranie może nas pogrążyć i to nie tylko w sytuacji, gdy jesteśmy jego głównym bohaterem. Jaka jest idea posiadania rejestratora?
Na pewno wielokrotnie byliśmy świadkami niebezpiecznego zdarzenia na drodze, zagrażającego bezpośrednio nam lub innym uczestnikom ruchu. Niestety najczęściej nie mamy możliwości zareagowania na taką sytuację, w wyniku czego sprawca pozostaje bezkarny. Jeśli nasz samochód wyposażony jest w rejestrator, to w takich okolicznościach stajemy się posiadaczami materiału dowodowego, który może pomóc w odnalezieniu sprawcy oraz ukaraniu go. Kamerki samochodowe mają tyle samo zwolenników, co przeciwników. Jedni uważają, że jest to coś w rodzaju polisy ubezpieczeniowej na wypadek nieszczęśliwego zdarzenia, dzięki której będziemy mogli dowieść swoich racji. Przeciwnicy tych urządzeń twierdzą, że jest to narzędzie idealne dla donosicieli. Każda skrajność nie jest dobra, ale jeśli ktoś przyczyni się do ujęcia pirata drogowego, który z narażeniem życia swojego i innych użytkowników drogi wykonuje niebezpieczne manewry, to na pewno nie można go nazwać donosicielem. Wiele rodzin, które przeżyły dramat w związku ze śmiercią bliskich spowodowaną brawurową jazdą pirata drogowego, na pewno oddałoby wszystko, aby ktoś wcześniej nagrał taką osobę i przyczynił się do wyeliminowania jej z grona użytkowników ruchu drogowego.
Co zrobić z nagraniem?
Jeśli jesteśmy posiadaczami nagrania, na którym ktoś w rażący i bezczelny sposób, z premedytacją łamie przepisy ruchu drogowego, powinniśmy przekazać je policji. Jeżeli zdarzenie miało miejsce podczas dłuższej podróży, to po powrocie do domu sprawdzamy, czy w materiale nagranym przez rejestrator są wszystkie detale dotyczące zdarzenia. Na filmie powinien być uwieczniony moment popełnienia wykroczenia oraz szczegóły umożliwiające zidentyfikowanie sprawcy. Następnie sporządzamy dokładny opis zdarzenia. Powinny się w nim znaleźć następujące informacje: data i godzina popełnienia wykroczenia, dokładne miejsce (np. miejscowość, numer drogi) oraz krótki opis całej sytuacji. Warto również podać swoje dane, aby w razie niejasności, można się było z nami skontaktować. Do tak przygotowanego opisu dołączamy płytę z nagraniem i wysyłamy do Wydziału Ruchu Drogowego Komedy Policji, na której terenie doszło do zdarzenia. Nagranie możemy również przekazać do najbliższej komendy policji. Niektóre jednostki, np. śląska, utworzyły specjalną skrzynkę mailową, na którą można wysyłać nagrania dokumentujące niebezpieczne zachowania kierowców.
Jak się nie pogrążyć?
Odpowiedź jest bardzo prosta – należy przestrzegać zasad ruchu drogowego. Oczywiście każdy z nas ma na sumieniu mniejsze lub większe wykroczenia, ponieważ nie ma idealnych kierowców. Ważne jednak jest, aby siadając za kierownicę, włączyć myślenie i mieć świadomość, że nie jesteśmy sami na drodze. W końcu ile razy komentowaliśmy niebezpieczne zachowania innych kierowców. Nie dopuśćmy do tego, aby ktoś musiał negatywnie oceniać nasze wyczyny na drodze. Coraz większa popularność rejestratorów będzie nas w tym dopingować. Jednak nawet, jeśli nie staniemy się antybohaterami nagrania, możemy mieć kłopoty. Wiele osób, które posiadają w samochodzie kamerkę, publikuje zgromadzone nagrania w Internecie. Sądy w niektórych krajach wydały już zakaz takiego czynu. W Polsce również prowadzone są działania w celu uregulowania tej kwestii. Musimy pamiętać, że publikując nagranie, możemy narazić się na odpowiedzialność karną za upublicznienie czyjegoś wizerunku. Mimo ogromnej popularności takich filmików w sieci, lepiej powstrzymać się od ich publikacji.Kamerka samochodowa to bardzo praktyczne i niedrogie urządzenie. Może nas wybawić z wielu opresji. Oprócz wspomnianych sytuacji może być także dowodem w sporze z policjantem, który twierdzi, że złamaliśmy przepisy, np. przejeżdżając na czerwonym świetle. Pamiętajmy jednak, że nagrany materiał może działać w obie strony, dlatego zanim postanowimy wykorzystać nagranie, zastanówmy się, czy nie obciąży ono również nas. | Co można zrobić z nagraniami z rejestratora? |
Choć trendy w modzie plażowej w tym sezonie promują przede wszystkim dziewczęce pastele, to towarzyszy im też wyjątkowo lubiany przez panie w każdym wieku kolor – intensywny róż. Podpowiadamy, jak nosić go latem na plaży! Intensywny róż, w świecie mody nazywany hot pink, to kolor wyjątkowy. Choć kojarzy się ze stylistyką godną lalki Barbie, potrafi być też niezwykle elegancki. Nic więc dziwnego, że projektanci lansujący w tym sezonie przede wszystkim delikatne, pastelowe kolory nie mogli całkiem z niego zrezygnować.
Jeśli więc lubisz wyróżniać się z tłumu i szukasz nowego kostiumu kąpielowego, ten w kolorze hot pink będzie idealny.
Jak dopasować kostium do sylwetki?
Odpowiednio dobrany do figury strój kąpielowy pozwala nie tylko podkreślić to, co lubisz w swoim ciele najbardziej, ale i zamaskować to, czym nie chcesz się chwalić. Aby właściwie go dopasować do sylwetki, musisz przede wszystkim dokładnie ją przeanalizować.
Biustonosz typu push-up najlepiej sprawdzi się w przypadku pań, które nie mają dużego biustu, ale chcą go optycznie powiększyć.
Z kolei te z was, które mogą pochwalić się obfitszymi kształtami, powinny wybrać biustonosz o podłużnych miseczkach i z wiązaniem na szyi. Taki model dobrze poradzi sobie z zebraniem skierowanych na zewnątrz piersi, odwracając uwagę od krągłych bioder i większego brzuszka.
Biustonosz typu bandeau to zaś rozwiązanie dla tych z was, których figura jest smukła i szczupła. Taka góra od bikini doda jej sportowego charakteru i podkreśli ramiona.
Jeśli chcesz wyglądać ponętniej, wybierz biustonosz w typie bardotka, który podniesie twój biust i stworzy efekt seksownego rowka. Dzięki usztywnieniu poradzi sobie nawet z większym biustem, a wiązanie na szyi sprawi, że twoje ramiona staną się optycznie wysmuklone. Właścicielki mniejszych piersi mogą zaś wybrać model z push-upem, a jeśli zdecydują się dodatkowo na ozdobne aplikacje czy hafty – efekt powiększenia biustu będzie jeszcze bardziej spektakularny.
Równie istotne co wybór biustonosza jest dobranie odpowiedniego dołu do kostiumu (jednoczęściowe stroje zostawmy sobie na jesień i zimę, bo najlepiej sprawdzą się do pływania w zadaszonych basenach).
Mocno wycięte, jednolite majtki w ciemnym kolorze optycznie zmniejszą biodra i wydłużą nogi. Jeśli dobierzesz do nich wzorzystą górę, jeszcze bardziej odwrócisz uwagę od krągłości na dole.
Jeśli chcesz zatuszować brzuszek, wybierz figi z podwyższonym stanem, które pięknie ukryją ten fragment twojego ciała.
Jednak jeżeli zależy ci na dodaniu sobie trochę kobiecych kształtów, załóż majtki z falbankami – optycznie powiększą i zaokrąglą biodra.
Hot pink, czyli róż na plaży
W tym sezonie moda plażowa zaskakuje skrajnościami. Jak już wspominaliśmy, obecnie wiodącym trendem są kostiumy w pastelowych kolorach, a także te w odcieniu nude i „ślubnej” bieli. Jednocześnie wielką popularnością wciąż cieszą się stroje kąpielowe w kolorze intensywnego, neonowego różu.
Możesz wybrać bikini tylko w tym odcieniu albo takie, które łączy róż z innymi neonowymi kolorami, np. zielenią.
Jeszcze innym pomysłem jest zestawienie jednej części kostiumu w neutralnym kolorze, np. czarnym lub białym, z drugą w odcieniu neonowego różu. Uwaga! Różowy wcale nie musi być biustonosz – świetnie będą wyglądały figi w takim kolorze, które dopasujesz do czarnego biustonosza.
Jeśli wolisz nosić jednoczęściowy kostium, wybierz seksowne monokini, które kusi wycięciami eksponującymi ciało. W tym wydaniu najlepiej wypadnie strój łączący hot pink z innym, bardziej neutralnym kolorem, np. klasyczną czernią.
Nie tylko bikini – róż w modzie plażowej
Jeśli lubisz różowy, mamy dla ciebie świetną wiadomość. Nie musisz ograniczać się tylko do różowego kostiumu kąpielowego. A jeśli wybierzesz strój łączący hot pink z innym kolorem, tym bardziej śmiało możesz dobrać do swojej plażowej stylizacji więcej elementów w tym odcieniu.
Lekka, zwiewna tunika w kolorze różu, czapka z daszkiem (ochroni twoją twarz przed palącym słońcem!), pareo lub klapki będą świetnie wyglądały, a w dodatku ładnie podkreślą twoją opaleniznę.
Róż to jeden z ulubionych kolorów projektantów mody, którzy szczególnie chętnie korzystają z niego przy kolekcjach wiosenno-letnich. Nic więc dziwnego, że również na plaży możesz zachwycać różem – i to w jego najseksowniejszym odcieniu. | Hot pink – stroje kąpielowe w najmodniejszym kolorze sezonu |
Niska waga, cicha praca, długi kabel i duża siła ciągu. Tak w kilku słowach można określić najważniejsze cechy nowoczesnego odkurzacza. Sprzątanie za pomocą tego urządzenia powinno być proste, przyjemne i efektywne. Mając coraz mniej czasu na wykonywanie codziennych obowiązków, musimy otaczać się przedmiotami, które są użyteczne i funkcjonalne. Podejmując zbyt pochopną decyzję, można narazić się na ciągłe awarie, bóle kręgosłupa czy nawet na alergie. Jeżeli zakup będzie dokładnie przemyślany, to odkurzacz stanie się sprzymierzeńcem na wiele długich lat. Producenci w tej kwestii mają wiele do zaoferowania. Utrzymywanie nieskazitelnej czystości w domu to nie lada wyzwanie. Nie każde urządzenie poradzi sobie z perskim dywanem, delikatną drewnianą podłogą czy klasyczną terakotą. Zasada jest prosta – odkurzacz powinien być wielofunkcyjny. Im więcej wymiennych ssawek, im dłużysz kabel, im bardziej zaawansowane parametry techniczne, tym lepiej. Nie bez znaczenia będzie także serwis gwarancyjny oraz jakość wykonania. Tego rodzaju sprzęt codziennie narażany jest na wiele nietypowych sytuacji. Może być podnoszony, ciągany i przestawiany. Dobrze więc, gdy będzie odporny i wytrzymały.
Moc i siła ciągu
Większość kupujących wychodzi z założenia, że wysoka moc odkurzacza równa się najwyższej jakości. Tymczasem duży i mocny silnik nie zawsze idzie w parze z efektywnością sprzątania. Mając na uwadze niższe rachunki za prąd, należy wybierać sprzęty, które charakteryzują się nie tyle dużą mocą, lecz wysoką siłą ciągu. Jest to parametr określający z jaką siłą i szybkością odkurzacz wciągnie brud do swojego wnętrza. Na chwilę obecną producenci są nam wstanie zaoferować odkurzacze z silnikiem o mocy 1500W, dla których siła ciągu sięga granicy 60 litrów na sekundę. Szukając najbardziej optymalnych wartości sprawdzających się w warunkach domowych, należy wybierać urządzenia o sile ssania mieszczącej się w granicy 40–60 l/s. Niestety ten parametr nie zawsze jest umieszczany na ulotce informacyjnej. Producenci wolą reklamować swoje produkty pod względem mocy silnika. Dobrze poinformowany doradca z łatwością udzieli jednak najważniejszych informacji.
Nowoczesne filtry
Podstawowym zadaniem każdego odkurzacza jest zbieranie kurzu i innych drobnych nieczystości. Sekret najlepszych urządzeń tkwi w tym, żeby zebrany pył nie wydostawał się z powrotem na zewnątrz. Co zrobić, żeby urządzenie nie powodowało dodatkowych alergii? Jak można zagwarantować maksymalne bezpieczeństwo? Należy przede wszystkim zwracać uwagę na sprzęty oparte na najnowszej technologii. W przypadku odkurzaczy takim rozwiązaniem jest filtr HEPA (High Efficiency Particulate Air Filter). Ma on specjalne filtrujące warstwy, które potrafią zatrzymać nawet bardzo drobne i niewidoczne dla oka zanieczyszczenia. Większość producentów stosuje rozwiązania, które mają poprawić komfort życia osobom ze skłonnościami do alergii. Wszyscy wiemy, jak istotne dla dzieci jest zachowanie odpowiednich warunków do prawidłowego rozwoju. Wybór odkurzacza spełniającego wszystkie unijne normy i pozwalającego zachować sterylną czystość powinien być priorytetem. Wspomniany filtr HEPA może mieć zastosowanie zarówno w odkurzaczach workowych, jak i bezworkowych. Technologię tę oferują marki takie jak Dyson i Hoover, Zelmer czy Samsung. Bezpieczeństwo zapewnia także szczelność kupowanego urządzenia. Nawet najlepszy filtr nic nie pomoże, jeżeli z obudowy będą wydostawać się zanieczyszczenia. Skuteczny system filtracji to w tym przypadku podstawa. Obudowa powinna być więc idealnie dopasowana, a silnik szczelnie zamknięty.
Komfort użytkowania
Profesjonalny odkurzacz powinien być uniwersalny i wielofunkcyjny. Z jednej strony musi mieć klasyczne ssawki, a z drugiej powinien charakteryzować się czymś wyjątkowym. Najnowsze urządzenia pozwalają na wykonywanie suchego prania dywanu, odkurzanie tapicerki samochodowej, a także na polerowanie podłóg. Wybierając konkretny model warto przemyśleć kilka istotnych kwestii. Przede wszystkim powinno się uwzględnić zasięg działania. Czasy, w których duże mieszkanie należało odkurzać na raty, już dawno minęły. Teraz na przykład marka Bosch oferuje odkurzacze z kablami zasilającymi o długości nawet do 12 metrów. A skoro już o kablu mowa, to nie bez znaczenia będzie także system pozwalający na automatyczne zwijanie przewodu. Dobry sprzęt musi mieć również wygodne teleskopowe rury. Z uwagi na komfort pracy i bezpieczeństwo podłóg, każdy odkurzacz powinien mieć gumowe kółka. Najnowsze modele wyposażone są także w specjalne silikonowe listwy, które chronią nasze ściany. Nawet przy bardzo uważnej pracy możne zdarzyć się mały wypadek, a ochronna listwa zapobiegnie przykrym konsekwencjom.
Ostateczny wybór
Odkurzanie jest czynnością, która w prosty i szybki sposób pozwala usunąć roztocza i inne nieczystości. Dzięki nowoczesnym urządzeniom raz dwa można rozprawić się z sierścią zwierząt, pyłkami i wszędobylskim kurzem. Na ostateczny wybór największy wpływ powinna mieć innowacyjna technologia, bezpieczne filtry i siła ciągu. Równie istotną kwestią będzie waga oraz głośność. Według obowiązujących standardów wszystkie odkurzacze powinny pracować na poziomie hałasu w granicach 70–85 decybeli. Oczywiście jest to głośność dotycząca pracy na najwyższych obrotach silnika. Podczas zakupów należy zwrócić także uwagę na wielkość mieszkania, rodzaj podłóg i pomocne akcesoria.
Jeżeli szukacie bezawaryjnego sprzętu na wiele lat, to przyjrzyjcie się warunkom gwarancji. Musicie bowiem wiedzieć, że takie elementy jak rury, przewód zasilający czy ssawki, przez wielu producentów nie są objęte gwarancją. | Kupujemy odkurzacz do domu |
Macie czasem ochotę na owocowy deser? Jeśli tak, to polecamy przyrządzić brzoskwinie z rozmarynem. Soczyste owoce dobrze komponują się z charakterystycznym smakiem przyprawy. To pożywna, słodka przekąska dla każdego. Przepis poniżej. Składniki:
4 dojrzałe brzoskwinie
700 ml wody
szklanka cukru
70 ml soku z cytryny
1 pęczek rozmarynu
Krok po kroku:
Brzoskwinie kroimy na pół i wyciągamy pestki. W garnku łączymy wodę z sokiem i cukrem. Zagotowujemy. Dodajemy brzoskwinie i gotujemy jeszcze 5 minut. Studzimy, przekładamy do słoików i dodajemy rozmaryn.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Brzoskwinie z rozmarynem |
Święta Bożego Narodzenia nieodłącznie kojarzą się z kolorem czerwonym. Ta ciepła i radosna barwa doskonale zgrywa się z delikatną bielą śniegu. Jeśli szukasz pomysłu na udekorowanie świątecznego stołu, to z powodzeniem możesz postawić na kolor czerwony. Pstrokate, wielobarwne ozdoby świąteczne wyszły z mody już jakiś czas temu. Jeśli lubisz otaczać się eleganckimi przedmiotami, a dom urządzasz w minimalistycznym stylu, to w Boże Narodzenie także sięgnij po harmonijne i stylowe dekoracje.
Po pierwsze, wybierz kolor przewodni – biel, srebro, złoto, granat, a może klasyczna czerwień? Jeden, maksymalnie dwa kolory powinny towarzyszyć wszystkim ozdobom świątecznym, które pojawią się w twoim domu. Unikniesz w ten sposób chaosu i osiągniesz stylowy efekt, od którego trudno będzie oderwać wzrok.
Obrusy i bieżniki
Ważną rolę wśród świątecznych dekoracji zajmują tekstylia. To wokół stołu toczy się w końcu świąteczna historia. O ile na wigilijnym stole koniecznie powinien znaleźć się gładki, biały obrus, o tyle w pierwszy i drugi dzień świąt możesz postawić na elegancką czerwień.
Gładki obrus w bordowym kolorze, delikatnie przełamany tylko beżową lamówką to uniwersalna opcja. Z powodzeniem wykorzystasz go nie tylko w Boże Narodzenie, ale i na inne okazje wymagające eleganckiej oprawy.
Czerwony obrus w świąteczny nadruk? Czemu nie?! Spraw sobie taki egzemplarz lub podaruj go bliskiej osobie. Nadruk w śnieżynki, bałwanki, renifery, świąteczne choinki – każdy z nich sprawdzi się doskonale podczas bożonarodzeniowych spotkań przy kawie.
Ozdobny bieżnik w ażurowe gwiazdy? Stosuj go na dwa sposoby – ułóż go na środku stołu, a pod spodem umieść klasyczny biały obrus (kontrast bieli i czerwieni to już klasyka gatunku, a jeśli dodasz do tego świeże gałązki choinkowe, to goście z pewnością zaniemówią z wrażenia) lub rozłóż go na mniejszym stoliku kawowym.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Świece, świeczniki, lampiony
Obowiązkowym elementem każdego świątecznego stołu są dekoracyjne świece. Możesz oczywiście sięgnąć po zwyczajne białe świeczki i zatknąć je na prostym świeczniku, ale czy to nie byłoby zbyt banalne? Czerwony świecznik z fantazyjnymi ramionami świetnie sprawdzi się nie tylko na wigilijnym stole. Ustawiony na parapecie czy komodzie doda mieszkaniu świątecznego blasku.
Prosta czerwona latarenka z subtelnymi śnieżynkami? Doskonały pomysł, jeśli w domu są dzieci! Osłonięty płomień będzie wyglądał magicznie i nie poparzy przy tym małych rączek. Taki lampion jest niezwykle uniwersalny – stanie się fantastyczną ozdobą wigilijnego stołu, a po wieczerzy będziesz mogła ustawić go na balkonie lub tarasie, by i tam zaprowadzić świąteczny klimat.
Szukasz eleganckiej świecy do świątecznego stroika? Błyszcząca kula posypana brokatem to prawdziwe arcydzieło. Z czasem możesz wymienić ją na świeczkę w kształcie bałwanka – na jej widok rozpromieni się każda dziecięca buzia.
Pachnąca świeca na świątecznym stole? Czemu nie! Yankee Candle to świeczki, które podbijają serca kobiet i mężczyzn na całym świecie. Opakowane w elegancki słoik z pokrywką wyglądają szykownie wszędzie, gdziekolwiek się znajdą. Wybierz jeden ze świątecznych zapachów z kolekcji i rozkoszuj się aromatem świąt, gdy tylko najdzie cię na to ochota.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Stroiki i kompozycje
Boże Narodzenie nieodłącznie kojarzy się z zapachem lasu. Jeśli chcesz wprowadzić do swojego salonu świąteczny klimat, to ułóż na stole kilka gałązek z igliwiem i przyozdób je czerwonymi kokardami, małymi bombkami lub suszonymi plastrami pomarańczy. Jeśli nie masz czasu albo niepewnie czujesz się w pracach manualnych, to z powodzeniem możesz zdecydować się na zakup gotowej kompozycji świątecznej.
Na podłużnym stole doskonale będą wyglądały wąskie, ale bogato zdobione stroiki. Udekorowane czerwonymi świecami w kształcie walca, przybrane gałązkami sosnowymi, gwiazdą betlejemską i sztucznym śniegiem stworzą w jadalni uroczysty klimat.
Na okrągłym stole umieść świąteczny wieniec. Wykonany z żywych lub sztucznych gałązek, ozdobiony korą cynamonu, szyszkami i bombkami, będzie prezentował się znakomicie na tle białego obrusu. W środek obowiązkowo wstaw elegancką świecę w czerwonym kolorze. Po wieczerzy taki wieniec będziesz mogła powiesić na drzwiach wejściowych do mieszkania i zdjąć go dopiero po skończonym sezonie świątecznym.
Jeśli Wigilię urządzasz w małym mieszkaniu i do dyspozycji masz tylko kompaktowy stół, na którym nie zmieści się ani okazały wieniec, ani tym bardziej pokaźnych rozmiarów kompozycja, to nie znaczy, że musisz zrezygnować z jego dekorowania. Sięgnij po miniaturowe stroiki i ustaw kilka sztuk na środku stołu lub bezpośrednio przy talerzach dla gości. Staną się one miłym akcentem wśród bieli klasycznej porcelany.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Czerwone akcenty na świątecznym stole to zawsze znakomity pomysł. Takie dekoracje są nie tylko stylowe, ale i uniwersalne. Nie musisz martwić się o to, że zmieniające się trendy w kolejnym sezonie narzucą nową modę. Czerwone dekoracje bożonarodzeniowe zawsze będą w cenie. Elegancki stroik, stylowa latarenka, dekoracyjne świeczki, dobrej jakości obrus – z powodzeniem wykorzystasz je podczas kolejnych Świąt Bożego Narodzenia. | Czerwone akcenty na świątecznym stole |
Jeśli uwielbiasz śledzić najnowsze trendy ze świata mody i makijażu, z pewnością wiesz, że tej zimy możesz wybierać spośród czterech wariantów malowania ust, które są na topie. Gotyckie, pastelowe, czerwone, a może naturalne? Wybierz make-up dla siebie i sprawdź, jakich kosmetyków potrzebujesz do jego wykonania. Czerwone usta
Czerwone usta są makijażowym klasykiem, który co prawda zawsze jest na topie, ale w tym sezonie stały się wyjątkowo trendy. Możesz wybierać spośród jasnych i ciemnych odcieni, jednak upewnij się, że twoja szminka będzie soczyście czerwona. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykorzystać ją w swoim make-upie na dwa sposoby. Jeśli w modzie wyznajesz zasadę – mniej znaczy więcej – zainspiruj się lookami z pokazów: Proenzy Schouler, Cushnie et Ochs, Mary Katrantzou i Roksandy. W tym wydaniu czerwona szminka to jedyny kolor, jaki nosimy na twarzy, pozostawiając powieki i policzki sauté.
Kobietom, które lubią eksperymentować z makijażem, może przypaść do gustu czerwona szminka w wydaniu makijażystów Saint Laurent. Zainspirowani stylem lat 80. wizażyści zaproponowali zestawienie jaskrawoczerwonych ust z mocnym make-upem oczu w stylu smokey eyes. Całość uzupełniają włosy zaczesane gładko do tyłu, które skupiają całą uwagę na twarzy.
Gotyckie usta
Gotyckie akcenty w makijażu wracają do łask tej zimy. Jeśli nie boisz się ciemnych barw, pomaluj usta na czarno lub śliwkowo. Nie obawiaj się, że będziesz przypominać postać z horroru – gotyckie wargi są w modzie, dlatego wybierz wersję trendu, w której będzie ci najbardziej komfortowo, i poczuj się jak gwiazda rocka.
Prawdziwie gotyckie, czarne usta to trend lansowany przez Marca Jacobsa oraz Fenty x Puma by Rihanna. Z kolei Rodarte i Nicholas K postawili na wargi w odcieniu fioletu zestawione z gładką twarzą bez śladu makijażu, której nagość podkreślają naturalne brwi. Jeżeli obawiasz się, że czerń i śliwka nie do końca pasują do twojego kolorytu, wybierz najbezpieczniejszą opcję i postaw na szminkę w kolorze rouge-noir.
Pastelowe usta
Pastelowe usta w odcieniu delikatnego, naturalnego różu, nazywane przez anglojęzycznych dziennikarzy modowych baby lips, są znowu w modzie. Wargi tej barwy dodadzą twarzy niewinności i sprawią, że wydasz się młodsza. Szminki w kolorze baby pink to jeden z najładniejszych (i najłatwiejszych do osiągnięcia w warunkach domowych) trendów beauty w tym sezonie, które wylansowali na swoich pokazach Tanya Taylor, 3.1 Phillip Lim i Banana Republic.
Możesz potraktować słodko-różowe wargi jako główny akcent wizerunku i zastosować zasadę makijażu „no make-up”, pozostawiając resztę twarzy naturalną. Jeśli jednak wolisz zainspirować się np. lookiem z pokazu Chanel, pomaluj powieki graficznym cieniem, dodając całości pazura.
Naturalne usta
Ten trend spodoba się fankom minimalizmu i kobietom, które nieszczególnie lubią spędzać długie chwile przed lustrem. Naturalne usta są albo sauté, albo jedynie muśnięte bezbarwnym błyszczkiem lub balsamem do ust. O tym, że siła tkwi w prostocie, przekonywały modelki na pokazach Valentino, Balmain i Ellie Saaba.
Jeśli stawiasz na naturalne usta, podkreśl policzki różem lub rozświetlaczem, dzięki czemu dodasz twarzy młodzieńczej świeżości. Możesz także musnąć powieki grafitowym cieniem lub podkreślić oczy brązową kredką, dzięki czemu wydadzą się większe.
Tej zimy projektanci i makijażyści pracujący nad wybiegowymi lookami nie zawiedli zwykłych kobiet. Wśród czterech głównych trendów w makijażu ust, każda z nas znajdzie ten idealny dla siebie. Ja wybieram naturalne wargi – a ty? | Trendy w makijażu ust prosto z wybiegów |
Rock star to propozycja dla odważnych kobiet, które lubią być w centrum zainteresowania, bo obok takiego stylu nikt nie przejdzie obojętnie. To wyrazisty i bardzo seksowny, ale nigdy wulgarny wygląd. Ma w sobie coś tajemniczego, a do tego jest bardzo na czasie. Podstawa to: ćwieki, metalowe ozdoby, mocna biżuteria oraz nieład we włosach i kuszące czerwone usta. Lekka niedbałość jest wskazana, bo zarówno ubrania, jak i dodatki mają niewymuszony charakter. A ty – mimo starannego dobrania wszystkich elementów stroju – powinnaś wyglądać, jakbyś wyszła z domu w 15 minut. Czy będzie ci wygodnie w rockowych ubraniach? Tak, jeśli będziesz znała kilka sztuczek, a raczej kilka części garderoby, które zarówno razem, jak i osobno zrobią z ciebie rockową dziewczynę.
Ramoneska z frędzlami
Już sama ramoneska kojarzy nam się z takimi gwiazdami rocka, jak Mick Jagger czy Kurt Cobain. Frędzle to jednak najnowszy must have. Są wszędzie – przy sukienkach, torebkach, a nawet biżuterii. Największe wrażenie robią jednak w towarzystwie zamszowych i skórzanych kurtek. Ramoneska z frędzlami to coś, co powinno znaleźć się w szafie każdej kobiety kochającej rockowe stylizacje. Dla tych ceniących klasykę dobrym wyborem będzie kurtka w kolorze czarnym, ale jeśli chcesz zaszaleć wybierz odcień purpury lub chabrów.
Skórzane rurki
To przede wszystkim propozycja na chłodniejsze dni. Kiedy temperatura wzrasta, lepiej postaw na skórzane szorty lub ciemne jeansy. Niestety, nic tak nie zbuduje rockowego stylu, jak skórzane rurki. Wiele modeli jest ozdobionych ćwiekami, nitami oraz zamkami, ale – żeby nie popaść w przesadę – bez obaw możesz z nich zrezygnować. Skórzane rurki to spodnie, które podkreślą twoje kobiece kształty, ale mogą również odkryć mankamenty.
Jeśli jesteś kobietą o seksownych pełnych kształtach, wybierz te z wyższym stanem. Jakie buty będą pasować do skórzanych rurek? Szpilki będą seksowne, zaś mokasyny dodadzą męskiego charakteru. W dodatku są bardzo wygodne.
Okulary Aviator
To prawdziwy klasyk wśród okularów. Aviator to obok Wayfarer najbardziej znany model okularów marki Ray Ban. Okulary Aviator stały się popularne, gdy do kin w roku 1986 trafił film Top Gun z Tomem Cruisem w roli głównej. Ale już znacznie wcześniej towarzyszyły na scenie jednej z największych gwiazd rocka – Freddiemu Mercury’emu. Aviator to model, który pasuje do każdej stylizacji, ale w przypadku rockowych nadaje gwiazdorskiego sznytu. Takie okulary występują w różnych wielkościach, mają też wiele kolorów szkieł do wyboru. Na pewno znajdziesz swoje ulubione. Nie rozstawaj się z nimi – idealnie zamaskują skutki nieprzespanej nocy.
Torebka z ćwiekami
Torebka z ćwiekami to prawdziwy skarb. Kiedy w doborze ubrań stawiasz na minimalizm, dodatki powinny zwracać na siebie uwagę. Torebki z rockowym dodatkiem dobierz do własnych potrzeb. Te małe sprawdzą się na imprezę, w tych większych zmieścisz wszystkie gadżety potrzebne ci w trakcie dnia. Jest jeszcze jedna zasada, na którą warto zwrócić uwagę, a raczej jej brak – nie dobieramy już koloru torebki pod kolor butów i odwrotnie. Ten trend jest zdecydowanie passé.
Koszulka z paskami
Są hitem ostatnich kilku miesięcy. Koszulki z paskami – przy dekolcie, na plecach czy ramionach to mocny rockowy dodatek, który gwarantuje stylizacji solidną dawkę kobiecości. Paski podkreślą wyjątkowo seksowne części ciała, ale nie pozbawią twojego rockowego stylu dobrego smaku. Eksperymentuj z kolorami, w końcu wiosna i lato to czas, kiedy moda daje nam o wiele więcej możliwości. Warto z nich skorzystać. | Trendy 2016: rock star. Sprawdź, czego będziesz potrzebować, żeby stworzyć niepowtarzalny styl |
Wybieramy piżamę dla pań. Jak powinna wyglądać odzież nocna na letnie dni? Jakie charakterystyki wziąć pod uwagę? W łóżku spędzamy ponad ⅓ naszego życia. 8-godzinny sen jest jednym z kluczowych elementów naszej codziennej rutyny. Dzięki niemu nasz organizm się regeneruje, a my zbieramy siły na nowy dzień. To właśnie dlatego nie warto lekceważyć tej części naszej codzienności. Aby zapewnić sobie jak najwyższy poziom komfortu, a także nabrać jak najwięcej siły na kolejny dzień, warto zadbać o każdy szczegół w sypialni. Każdy element powinien sprzyjać dobremu zasypianiu. Bardzo ważną rzeczą jest dobór odpowiedniej piżamy. Letnie dni nie są tutaj wyjątkiem.
Odzież nocna powinna chronić nasze ciało przed możliwymi przeciągami, a zarazem zapobiegać intensywnemu poceniu się ciała. Co warto wiedzieć przed kupnem letniej piżamy? Jakie damskie piżamy są obecnie popularne na rynku? Oto kilka podstawowych informacji, o których warto pamiętać.
Dlaczego warto spać w piżamie?
Jak przyznają lekarze, założenie nocnej odzieży ułatwia szybkie zasypianie, a także zwiększa komfort nocnego relaksu. Podczas gdy późną jesienią i zimą piżama powinna skutecznie izolować ciepło, wiosną i latem nocne ubranie chroni nas przed możliwymi przeciągami, a także zapobiega powstawaniu potu.
Na co zwrócić uwagę przed wyborem piżamy na lato?
Przed wyborem letniego ubrania nocnego warto koniecznie sprawdzić materiał, z którego piżama jest wykonana. Najlepiej postawić na naturalne materiały np. jedwab, bawełnę lub len. Należy unikać syntetycznych tkanin. Mogą one wywołać podrażnienia skóry, a także źle przepuszczają powietrze, przez co intensywnie się pocimy.
Pod względem koloru warto postawić na spokojne barwy. Radzimy unikać intensywnej kolorystyki. Najlepiej wybrać pastelowe barwy (np. beżowy, szary, czekoladowy), butelkową zieleń, granat lub ciemnoniebieski. Biel będzie równie dobrym wyborem.
Jak wybrać odpowiedni fason?
W damskiej modzie nocnej mamy szerokie pole do popisu. Letnią porą warto zrezygnować z długich nogawek i rękawów na rzeczkoszulek nocnych, krótkich szortów lub dżersejowej spódniczki w połączeniu ze zwykłym T-shirtem lub tank-topem. Można postawić także na bieliznę nocną, która z reguły jest o wiele luźniejsza niż ta, którą zakładamy na co dzień. Nocna bielizna zazwyczaj nie ma także gumek, które mogą ocierać skórę podczas snu.
Jeśli lubimy nocą wyjść na balkon lub do kuchni (oczywiście do nocnego podjadania nie zachęcamy), przydałoby się mieć także dłuższy szlafrok do kolan, który zapewni ciepło podczas chłodnych letnich nocy.
Wybór piżamy na letnie dni musi być uzależniony od warunków, które panują w naszej sypialni. Letnia odzież nocna powinna być miękka, lekka, wyprodukowana z naturalnych materiałów, a także dobrze przepuszczać powietrze. Dobrze także wybierać luźne fasony, które nie obcierają skóry i w których mamy pełną swobodę ruchów. | Piżama na ciepłe dni dla niej – jak wybrać? |
Geometryczne wzory, kryształki, a może klasyczny french? Jaki wzór na paznokciach jest najmodniejszy w tym sezonie? Przyjrzeliśmy się bliżej światowym trendom i przedstawiamy największe z nich. Jeśli lubisz eksperymentować ze wzorami na paznokciach, to z pewnością spodobają ci się tegoroczne trendy. Wakacyjny manicure rządzi się swoimi prawami – możemy bawić się kolorami i kształtami bez obaw, że coś nie będzie do siebie pasować. Przed tobą pięć najmodniejszych wzorów tego sezonu.
1. Flamingi
Nie możemy zacząć od niczego innego. Różowe ptaki królują na paznokciach tego lata! Występują w różnych konfiguracjach – w otoczeniu zieleni lub wśród błękitów, całe postury lub tylko głowy z dziobami. Niezależnie od tego, jaką wersję wybierzesz, możesz mieć pewność, że z flamingami na paznokciach idealnie wpasujesz się w obecne trendy. Różowy kolor w tym sezonie należy do nich!
2. Kolorowy french
Klasyczny french nigdy nie wychodzi z mody, ale tego lata artyści wprowadzają do niego innowację – kolorowe końcówki. Klasyka to paznokcie w mlecznym kolorze z białymi końcówkami. W tym sezonie łączy się nietuzinkowe barwy i kształty. Metaliczny lakier w zestawieniu z bielą czy nude prezentują się wyjątkowo. Czarne końcówki świetnie wyglądają na jasnym kolorze, zaś połyskujące idealnie współgrają z czernią. Nieraz każda końcówka ma inną barwę, więc możesz wybrać swoje ulubione odcienie.
3. Pudrowy róż
W tegorocznych trendach nie brakuje również propozycji romantycznej. Delikatne odcienie różu mogą świetnie podkreślić finezyjną stylizację. Będą idealnie współgrać z bluzkami-hiszpankami i dopasowanymi spódniczkami lub zwiewnymi sukienkami w pastelowych kolorach. Paznokcie w tym kolorze wyglądają świeżo i subtelnie również do weselnych looków.
4. Metalic
Te paznokcie z pewnością będą pięknie mienić się w słońcu. Metaliczne odcienie w kolorze żółtego lub różowego złota bądź srebra podbijają serca kobiet na całym świecie. Dotychczas ten trend widoczny był szczególnie w garderobie i dodatkach, teraz pojawia się również na paznokciach. Coraz częściej jednak metaliczne i błyszczące kolory pokrywane są matowym top coatem, czyli wierzchnią warstwę maluje się utrwalaczem, dzięki któremu barwy matowieją, a jednocześnie nabierają głębi. Jeśli lubisz eksperymentować, spróbuj połączyć matowe paznokcie z błyszczącymi i ciesz się słonecznymi dniami lata w idealnym manicurze.
5. Ombre
Ten trend nie znika z paznokci już od kilku sezonów. Słowo „ombre” początkowo dotyczyło jedynie fryzur i oznaczało płynne przejście pomiędzy kolorami włosów, które miały jaśniejsze końcówki i były ciemniejsze u nasady. Analogicznie jest w przypadku paznokci, jednak tutaj mamy więcej możliwości. Świetnie wygląda połączenie błękitów z różami, ale równie dobrze prezentują się brzoskwiniowe odcienie i fiolety. Ombre na paznokciach może być pionowe lub poziome, a ilość łączonych kolorów zależy wyłącznie od twojej inwencji twórczej. Wypróbuj wszystkie możliwości i wybierz ulubiony zestaw.
Piękne paznokcie mogą być świetnym uzupełnieniem każdej stylizacji. W wakacyjne miesiące możesz bawić się wzorami i zmieniać je z tygodnia na tydzień. Oprócz powyższych trendów, spróbuj krwistej czerwieni, brokatowych elementów czy geometrycznych rysunków. Eksperymentuj z kolorami i sprawdź, który będzie idealny dla ciebie. | Pięć najmodniejszych wzorów manicure na lato 2017 |
Smakowite fragmenty, które można wyłuskiwać z tej książki bez przerwy. Cytaty o samotności, o tęsknocie, o nostalgii za miłością, wreszcie, o relacjach damsko-męskich. Kopalnia pięknych sformułowań. To zaledwie ułamek zalet tej powieści. Choć niestety – z fabułą jest tutaj już ciut gorzej, tak jednak debiut Piotra Adamczyka jest piękną zapowiedzią na pisarza, co autor potwierdza już w kolejnej swojej pozycji, czyli „Domie tęsknot”.Tym razem jednak mowa o „Pożądanie mieszka w szafie” i opowieści pewnego samotnego dziennikarza, którego imię i nazwisko, pech chce, jest dokładnie takie samo jak pewnego aktora, który niegdyś grał papieża.
Piotr Adamczyk vs Piotr Adamczyk
Gdy człowiek nosi imię i nazwisko znanej postaci, może spodziewać się różnych sytuacji. Na przykład entuzjazmu, gdy telefonicznie zamawia pokój w hotelu, a później rozczarowania w recepcji, gdy okazuje się nie być tym Piotrem Adamczykiem. Albo galimatiasu uczuciowego, gdy zainteresuje się tą samą dziewczyną co ten Piotr Adamczyk. Ogólnie ciężko jest żyć, gdy ciągle jest się branym za kogoś innego, a jeszcze trudniej, gdy tamten odnosi sukcesy w podbojach miłosnych, podczas gdy inny Piotr Adamczyk może tylko o nich marzyć.Takich właśnie perypetii doświadcza pewien wrocławski dziennikarz, który nijak nie potrafi uniknąć serii wpadek związanych ze swoim imieniem i nazwiskiem, a także związanych z nieudanymi próbami związania się na dłużej z jakąś kobietą. Każda traktuje go jak stan przejściowy. I nijak nie jest w stanie zrozumieć powieściowy Piotr Adamczyk, że w dużej mierze to jego wina.
Zakochany kundel
Bieganie za kobietami to jest romantyczna reakcja Piotra na każdą bez mała kobietę, niezależnie od tego, czy jest nim zainteresowana, czy nie. Dodajmy do tego romantyczny bełkot, zachowanie jak narkoman po zażyciu solidnej dawki ulubionego narkotyku i wypisz, wymaluj widać obraz zakochanego kundla. A nie, to jednak nie postać z kreskówki Disneya, a nasz bohater, wiecznie uganiający się za miłością. Bridget Jones w wersji męskiej? Skojarzenia całkiem słuszne.Jak jednak łatwo się domyślić, ten nasz romantyk ma swoją dawno utraconą ukochaną, do której próbuje przymierzać każdą nowo poznaną kobietę. Dziwnie nazwana, Marysią Jezus, miłość z lat dziecięcych, jest jego ideałem i największym marzeniem, nawet gdy go wykorzystywała i kompletnie nie przystawała do wyobrażeń.
Tajemnicza Miriam
Jednakże nie jest tak, że główny bohater książki to kompletny nieudacznik. To po prostu wrażliwiec, natura mocno neurotyczna, która łaknie miłości i akceptacji bardziej jak powietrza. O dziwo, trochę tej miłości i akceptacji otrzymuje wraz z mailami od tajemniczej Miriam. W swojej wrażliwości jednakże uznaje te wiadomości za przesłane do niego przez pomyłkę.Jak na prawdziwą Bridget Jones przystało, nasz Piotr Adamczyk nie do końca ma kontakt z rzeczywistością. Porażony absurdem własnego życia i sytuacji, jakie go nagminnie spotykają, uwikłany w aferę wentylową, poszukujący ciągle tej jednej jedynej, nie zauważa, że tajemnicze maile od tajemniczej Miriam wysyła nie kto inny jak.. Ale, stop! Tego zdradzać nie wypada.
Galimatias miłosny i rubaszny humor
„Pożądanie mieszka w szafie” jest trochę jak typowy romans, trochę jak opowieść o poszukiwaniu miłości na całe życie, trochę jak pamiętnik singla w wielkim mieście, trochę jak fragment dziwacznego snu, w którym wszystkie absurdy tego świata mogą się zdarzyć, a trochę jak rubaszna komedia sytuacyjna, choć tych sytuacji nie ma znowuż tak wiele. To galimatias miłosny i jednocześnie okropne przeplątanie dziwnych sytuacji. Jest idealną lekturą na lekkie, letnie popołudnie, zostawia za sobą ślad wielu zdań perełek, ale jednocześnie nie jest jeszcze lekturą, którą Piotr Adamczyk, autor, mógłby mnie zachwycić. Znając jednak już „Dom tęsknot”, wiem jednocześnie, że „Pożądanie mieszka w szafie” było zaledwie przedsionkiem tego, co autor ma w zanadrzu. Dlatego myślę, że warto poznać debiut Piotra Adamczyka, żeby bardziej docenić i dostrzec w ogóle jego rozwój pisarski. Polecam książkę także w wersji elektronicznej, dostępnej w formatach EPUB i MOBI za niecałe 21 zł.
Źródło okładki: www.dobraliteratura.pl | „Pożądanie mieszka w szafie” Piotr Adamczyk – recenzja |
Każda młodzieńcza skóra wymaga specjalnego traktowania. Jakich kosmetyków powinnaś używać, aby zawsze wyglądać świeżo i młodo? Sprawdź propozycje, które przygotowaliśmy specjalnie dla ciebie. Naturalne kosmetyki to zbawienie dla naszej skóry. Dzięki nim wygląda ona na zdrową i rozświetloną. Szczególnie nastolatki powinny zrezygnować z przepełnionych chemią produktów i postawić na te zawierające głównie naturalne składniki. Które z nich są warte uwagi?
Podstawowy rytuał – pielęgnacja twarzy
Podstawowym, codziennym rytuałem powinna być pielęgnacja twarzy. Pierwsza zasada brzmi: pod żadnym pozorem nie wolno spać w makijażu! Pozostawianie na noc makijażu na skórze prowadzi do jej przesuszania i zatykania się porów. To tylko jedne z licznych skutków ubocznych, które w efekcie sprawiają, że nasza twarz szybciej się starzeje. Właśnie dlatego pielęgnację zaczynamy od zmycia makijażu.
Użyj płynu do demakijażu Bielenda Bio Plantacja Bawełna – to ekologiczna pielęgnacja ANTI – AGE, która przeznaczona dla posiadaczek cery suchej i wrażliwej. Płyn ten powstał na bazie roślin z certyfikowanych ekologicznych bioupraw. Pamiętaj, że sam płyn nie wystarczy. Oczyść twarz także specjalnym żelem lub pianką do mycia twarzy. Jeśli chodzi o tę drugą opcję, naszym wyborem jest EO Laboratorie z aloesem oraz olejkiem ze słodkich migdałów, który nawilży i wygładzi twoją cerę. Kolejnym krokiem jest użycie toniku (szczególnie polecamy toniki marki Vianek) – wspomoże on wchłanianie się kremów czy maseczek. Na koniec nałóż specjalny krem na noc, który nawilży twoją cerę. Kremy marki Vianek będą świetnym wyborem – posiadają wygodną pompkę, która ułatwia aplikację. Pamiętaj, aby przy każdym kroku nie pomijać także skóry dekoltu!
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Relaks dla ciała
Nie tylko skóra twarzy potrzebuje odpowiedniego traktowania – warto dbać o całe ciało. Wybieraj naturalne żele pod prysznic, np. te marki Lavera lub Bioturm. Świetnie sprawdzi się także czarne mydło. Działa ono jak peeling enzymatyczny, czyli złuszcza i oczyszcza skórę. Dzięki niemu ciało jest odpowiednio przygotowane do dalszej pielęgnacji. Naszym wyborem są produkty marek Nacomi lub Babuszka Agafia. W kolejnym kroku zastosuj balsam lub masło do ciała. Świetnie sprawdzi się także olej arganowy, który zapewni twojej skórze promienny, świeży wygląd.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Maluj się mądrze
Każda dziewczyna chce wyglądać pięknie, jednak wykonując, makijaż warto pamiętać, że młodzieńcza cera nie powinna być nadmiernie obciążana. Na twarz zamiast fluidu nałóż krem BB. Marka SO BIO posiada w swojej ofercie naturalne kremy, które nie tworzą efektu maski i zachowują „świeżość” twarzy. Dobrej jakości kremy BB znajdziesz także w asortymencie marki Vianek. Jeśli chcesz, aby twoja cera była nieco bardziej matowa – użyj pudru Lavera. Utrwali on twój makijaż i nada mu naturalne wykończenie.
Cieni do powiek używaj z umiarem – najlepiej sprawdzą się te w odcieniach jasnego beżu lub różu. Twój makijaż nie powinien być przerysowany, lecz naturalny. Zdecydowanie ważniejsze jest podkreślenie rzęs. Tutaj również warto stawiać na produkty oparte na naturalnych składnikach, aby rzęsy nie stały się łamliwe i kruche. Wybierz tusz Sante na bazie pigmentów węgla roślinnego, który jest odpowiedni nawet dla wrażliwych oczu.
Nastoletnia skóra wymaga specjalnego traktowania. Pamiętaj o tym, wybierając kosmetyki do pielęgnacji twarzy oraz te do makijażu. Kieruj się nie popularnością, a składem. W przyszłości twoja cera ci za to podziękuje! | Najlepsze naturalne kosmetyki dla nastoletniej skóry |
Jeśli dobrze się zastanowić, to jeansowa kurtka jest obecna w modzie od zawsze i chyba nigdy nie przestaje być modna! Zmieniają się nieco kroje, kolory i zdobienia najnowszych propozycji, a jednocześnie zawsze na czasie jest model w stylu vintage. Najnowszy hit to ozdabianie ich nadrukami! Jeansowe kurtki można nosić na wiele różnych sposobów. Pasują do stylu ulicznego, luźnego i nonszalanckiego. Z powodzeniem zaprezentują się też w połączeniu z dziewczęcymi sukienkami albo w ostrym rockowym wydaniu. Czy masz już jedną w swojej szafie?
Kurtki jeansowe w stylu gwiazd!
Lata 90. powróciły na całego! Trendy sprzed lat podchwyciły gwiazdy, których wyborami warto się inspirować. W jeansowych kurtkach z nadrukami zakochały się: Maffashion, Jessica Mercedes, a także siostry Kardashian, Rita Ora czy Rihanna. Noszą je od rana do nocy. To ubranie doskonale dopełnia ich luźne miejskie stylizacje, a także dodaje szyku na ściankach. Obiektem pożądania jest kultowa kurtka o nieco oversize’owym kroju, z przetarciami i naszywkami, napisami czy nadrukami.
Napisy, naszywki i nadruki – jeansowe kurtki
W obecnym sezonie, nawet w temacie uniwersalnej jeansowej kurtki, nie ma mowy o nudzie! Najmodniejsze są modele urozmaicane dodatkami. Wiele marek oferuje gotowe przykłady z wykorzystaniem nadruków, które pomogą ci wyrazić swój styl. Zwróć uwagę na odważne napisy umieszczane na plecach. Niektóre mogą wywołać uśmiech na twarzach osób, które cię zobaczą!
Prawdziwym hitem wykorzystywanym przez projektantów są naszywki. Mają być kolorowe i w dużej liczbie. Jeśli nie znajdziesz swojej wymarzonej kurtki w ofercie żadnej marki – bez obaw! Wystarczy tylko trochę umiejętności manualnych i dobrych chęci, aby wykonać ją samodzielnie. Kup zestaw lub wybrane sztuki i przyszyj do kurtki – efekt będzie powalający.
Kurtka z nadrukiem w wydaniu street style
Jak nosić kurtkę z nadrukiem? Najlepiej w ogóle się z nią nie rozstawać! To świetne okrycie wierzchnie na co dzień, które nie tylko dobrze wygląda, ale również chroni przed chłodem. Zestaw ją z luźnym T-shirtem, szortami albo bojówkami i butami w stylu worker lub sneakersami. Taka stylizacja zapewni komfort w miejskiej dżungli, a jednocześnie wygląda niebanalnie!
Kurtka z nadrukiem w dziewczęcym wydaniu
Narzucona na ramiona, lekko opadająca po plecach kurtka z naszywkami lub koronkowymi aplikacjami to plan idealny na zrównoważenie zwiewności letniej romantycznej sukienki. Choć zagrasz tu na zasadzie kontrastu, to nie popełnisz gafy! Stawiaj na koronki, szyfony i cienkie ramiączka. Na stopach niech znajdzie się płaskie obuwie, a na głowie kapelusz. To dobry wybór na weekendowe wypady za miasto czy też randkę na świeżym powietrzu.
Jeansowa kurtka z nadrukiem na rockowo
Jeansowe kurtki wspaniale spisują się jako element rockowego stylu! Jeśli chcesz dodać swojemu wizerunkowi nieco ostrości, postaw właśnie na taką stylizację. Wybierz kurtkę z napisem, który nawiązuje do hitów sprzed lat, lub z logo popularnego zespołu. Dobrze wpasują się też ćwieki oraz frędzle przy rękawach. Do tego crop top i skórzana spódnica. Na imprezy zakładaj seksowne szpilki, a na co dzień motocyklowe buty.
Jeansowe kurtki to must have w każdej szafie. Nigdy się nie nudzą, a ich uniwersalność sprawia, że chce się je nosić dosłownie wszędzie. Modne w tym sezonie nadruki, naszywki i aplikacje dodadzą im stylu i urozmaicą całość. Jeśli nie wiesz, z czym je połączyć, stawiaj na denimowy total look! | Kurtki jeansowe z nadrukami – hit w stylu gwiazd! |
Nasiona kminku zwyczajnego są naturalną substancją używaną w kuchni i medycynie ajurwedyjskiej. Stosuje się je m.in. w przypadku dolegliwości żołądkowych. Kminek zwyczajny wykorzystywany jest przy łagodzeniu kolek u dzieci, a także w syropach i tabletkach na zapalenie oskrzeli i kaszel. Brązowe i długie nasiona kminku powszechnie stosuje się jako aromatyczną przyprawę do chleba, zup, serów, a także kapusty kwaszonej. Od setek lat jego właściwości lecznicze wykorzystuje medycyna ludowa. Surowcem leczniczym w kminku są liście oraz olejek aromatyczny. Jakie dolegliwości łagodzi kminek i kiedy go stosować?
W medycynie alternatywnej kminek używany jest jako naturalny środek leczniczy w dolegliwościach, takich jak:
zaparcia,
zgaga,
bóle menstruacyjne,
nudności,
bóle brzucha,
cukrzyca,
kolki u dzieci,
biegunka,
zapalenia, choroby skóry (pasożytnicze, bakteryjne, grzybicze).
1. Kminek przy zaparciach i wzdęciach
Zawarte w kminku substancje powstrzymują powstawanie gazów w przewodzie pokarmowym i działają wiatropędnie. Kminek, podobnie jak anyż czy koper, zapobiega wzdęciom i dzięki niemu brzuch po jedzeniu „nie puchnie”. Dlatego dodaje się go do potraw wzdymających (np. do kapusty kwaszonej, bigosu) lub żuje jego nasiona bezpośrednio po obfitym posiłku. Zioło stosuje się jako środek wiatropędny najczęściej w postaci oleju i z dodatkiem oleju miętowego. Nasiona kminku pomagają również w leczeniu zaparć i powstrzymują nieprzyjemne odbijanie po posiłkach.
2. Leczenie kolek i skurczy żołądkowych
Kminek działa bezpośrednio na mięśnie jelit, a jego właściwości przeciwkolkowe wykorzystuje się np. w herbatkach dla dzieci. Kminek działa rozluźniająco na skurcze żołądkowe i pomaga złagodzić kolkę. Nasiona kminku regulują układ trawienny, powstrzymują powstawanie gazów i działają rozkurczowo.
3. Łagodzenie bólu menstruacyjnego
Ze względu na właściwości rozkurczowe, kminek doskonale nadaje się jako środek łagodzący bóle menstruacyjne. W trakcie menstruacji pomaga więc picie herbatek lub naparów z kminku. Kminek okazuje się też pomocny przy wywoływaniu opóźniającej się menstruacji.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
4. Jako środek moczopędny
Kminek wspomaga też działanie układu moczowego. Picie naparu z kminku działa moczopędnie i tym samym pomaga w zwalczaniu infekcji dróg moczowych (oczyszcza drogi moczowe).
5. Kminek na zgagę
Doskonałym środkiem na zgagę są nasiona kminku, który zwiększa wydzielanie soków trawiennych i ułatwia trawienie ciężkostrawnych potraw. Odrobina kminku dodana do tłustych dań zmniejszy prawdopodobieństwo pojawienia się zgagi.
6. Na świerzb, zmiany bakteryjne i grzybicze
Rozcieńczony olej z kminku daje dobre rezultaty w leczeniu świerzbu oraz innych zmian skórnych wywołanych przez bakterie lub grzyby.
7.Nudności i biegunka
Kminek przeciwdziała zaparciom, ale jednocześnie jest też skutecznym remedium na biegunki ze względu na właściwości ściągające. Pomaga również przy nudnościach.
8. Zwiększenie laktacji
Kobietom z problemami laktacyjnymi poleca się regularne picie herbatek z kminku na zwiększenie produkcji mleka.
9. Zapalenia gardła i kaszel
Przy infekcji gardła zastosowanie znajduje płukanka przyrządzona z nasion kminku. Zioło działa też wykrztuśnie i łagodzi kaszel. Dodaje się je do lekarstw na zapalenie oskrzeli i do syropów na kaszel.
10. Nieświeży oddech
Kminek doskonale sprawdza się jako zioło odświeżające oddech. Po zjedzeniu czosnku neutralizuje jego zapach. Nasiona kminku można więc żuć zamiast gumy.
Na schorzenia - kminek w połączeniu z innymi ziołami
Połączenie kminku z rumiankiem i tatarakiem zwyczajnym pomaga zwalczyć kolkę oraz uporczywe wzdęcia. Rzepik pospolity, jagoda wawrzynu i kminek to „lekarstwo”, które przyda się w przypadku rozwolnienia. A szanta zwyczajna i nasiona kminku pomogą złagodzić objawy zapalenia oskrzeli.
Dla kogo kminek?
Kminek uważa się za bezpieczne zioło, które można stosować nawet u bardzo małych dzieci. Zioła powinny unikać jednak osoby uczulone na rośliny z rodziny baldaszkowatych (np. marchew, seler, koper, pasternak). Choć u noworodków można stosować herbatki z kminkiem, nie powinno podawać się im oleju z kminku.
Smak kminku w potrawach albo się uwielbia, albo nienawidzi. Nie ma jednak wątpliwości co do jego zdrowotnych właściwości i skutecznego działania w powszechnych dolegliwościach. | 10 dolegliwości, które łagodzi kminek |
Pokochaj rozszerzane jeansy! To trend, który coraz częściej pojawia się na zdjęciach gwiazd i fashionistek. Łatwo go jednak zaadoptować do własnych potrzeb. Wskakuj zatem śmiało w szerokie nogawki! Wszyscy kochamy jeansy! Pozwalają podkreślić atuty naszej sylwetki, zatuszować mankamenty, pasują niemalże wszędzie i zawsze! Przez trendy przewinęło się już niezwykle dużo najróżniejszych modeli i fasonów tych kultowych spodni. Tej jesieni przyszła pora na flare jeans!
Moda zatacza koło
Większość z nas zapewne pamięta rozszerzane spodnie. Moda na dzwony przeminęła kilkanaście sezonów temu i większość z nas zapewne miała nadzieję, że prędko nie powróci. Pokochałyśmy bowiem wąskie spodnie, im ciaśniejsze nogawki rurek tym lepiej – można chwalić się nogami do woli! Jednak rurki nie każdemu pasują i są spodniami dość wymagającymi.
Za to rozszerzane spodnie to zupełnie inna bajka – jak nic innego potrafią wysmuklić naszą sylwetkę, dodać jej lekkości i kilku centymetrów wzrostu. Rozszerzane nogawki sprawiają, że wyglądamy młodzieżowo i lekko. Zatem powrót rozszerzanych spodni powinnyśmy traktować jako wybawienie od wszechobecnego podkreślania ciała i obcisłych ubrań. Wrzuć na luz i kup swoje flare jeans!
Ponowną modę na rozszerzane nogawki zaczęła wprowadzać Victoria Beckham, prawdziwa ikona dobrego gustu. Jej obecny styl śledzą miliony fanów na całym świecie, a projekty Brytyjki są doceniane przez najważniejsze magazyny modowe. W ślad za nią ruszyły fashionistki i obecnie flare jeans można spotkać wszędzie – od fashion weeków aż na nogach zwyczajnych, modnych dziewczyn. Dołącz do nich!
Casual w nowoczesnym wydaniu
Rozszerzane spodnie to idealna propozycja na zbliżającą się jesień. Doskonale wyglądają w połączeniu z rzeczami typu basic, czyli prostymi podkoszulkami, klasycznymi koszulami, ponadczasowymi ramoneskami i eleganckimi trenczami. Chcesz wyglądać modnie, kobieco, ale jednocześnie na luzie? Połącz flare jeans z białą koszulką w serek i dobierz do tego krótką skórzaną kurtkę o mocno zarysowanych ramionach.
Jeśli chcesz postawić na coś bardziej kolorowego, ale wciąż utrzymanego w lekkiej stylistyce, zdecyduj się połączyć dzwony z jasną koszulą z bawełny. Idealnie, jeśli będzie w wyrazisty wzorek, np. grochy. Do tego dorzuć plecioną torebkę, usta pomaluj wyrazistą fuksją, a włosy zwiąż wstążką. Oto idealna stylizacja na koniec lata!
Flare jeans aż się proszą o nonszalancką stylizację w klimacie wczesnej jesieni. Połącz szerokie, niebieskie jeansy, luźny, lekko za długi sweter z długimi rękawami, botki na szerokim słupku i skórzaną listonoszkę. Jeśli dorzucisz do tego kapelusz i pomalujesz usta na bordowo – zyskasz idealny, jesienny look!
Denim on denim
Nie boisz się eksperymentować z modą? Co powiesz na połączenie jeansu z… jeansem? Wybierz ciemniejsze dzwony, najlepiej w odcieniu głębokiego koloru morza, i połącz je z jaśniejszą, jeansową koszulą – najlepiej, aby była z wyraźnie cieńszego materiału. Do takiego połączenia dobierz wysokie buty i niewielką torebką. Postaw na delikatny makijaż, a włosy zwiąż w niedbały koczek, z którego wystają pojedyncze kosmyki. Nawiązanie do lat 90 i młodzieńczy styl w jednym!
Rozszerzane jeansy to doskonała propozycja na jesień – są nie tylko modne i wygodne, ale także pozwalają podkreślić atuty naszej sylwetki. Są wręcz idealne dla pań o większej pupie, gdyż równoważą proporcje. Pamiętaj jednak, aby nosić do nich wysokie buty – wtedy twoje nogi będą sięgać nieba! | Flare jeans – nowy trend, który podbija serca fashionistek |
Książki elektroniczne stają się coraz popularniejsze, a czytniki e-booków mogą okazać się na co dzień wygodniejsze od papierowych książek. Będą świetnym prezentem na nadchodzące Święta dla dzieci i dorosłych. Czytniki e-booków to urządzenia, których ekrany wykonane zostały z tzw. e-papieru, który upodabnia je do zwykłych książek. W przeciwieństwie do ekranów ciekłokrystalicznych w smartfonach, tabletach i laptopach nie generują one światła, które męczy wzrok – tak jak zwykły papier.
Dostępne są w sprzedaży modele, w których diody doświetlają tekst, przez co można czytać również tam, gdzie papierowe książki nie zdają egzaminu – w autobusach lub przed snem, bez przeszkadzania partnerowi lub partnerce. Dzięki temu e-booki mogą okazać się wygodniejsze i praktyczniejsze.
Dlaczego warto kupić czytnik e-booków?
W pamięci czytnika książek elektronicznych można zmieścić setki plików z e-bookami. W dodatku zakupione lub pobrane z dostępnych źródeł książki można czytać od razu – bez konieczności czekania na listonosza albo kuriera lub wybierania się do sklepu.
Do tego w czytnikach dostępne są słowniki, które pomogą w nauce dzieciom, a dorosłym pomogą w lekturze książek napisanych trudnym językiem. Można powiększać litery i zmieniać krój pisma, co ucieszy osoby mające problemy ze wzrokiem. W dodatku w książkach elektronicznych można też robić notatki.
Czytniki e-booków są z reguły sporo tańsze od tabletów i mają wiele zalet, co czyni je świetnymi świątecznymi prezentami. Przygotowaliśmy listę pięciu takich urządzeń z różnych półek cenowych od kilku firm, których zakup warto rozważyć w związku ze zbliżającymi się Świętami.
Kindle Paperwhite
box:offerCarousel
Jednym z najlepszych czytników, biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości, jest Kindle Paperwhite firmy Amazon. Do tej pory ukazało się kilka generacji tego urządzenia. Kindle Paperwhite 4 jest najnowszym z nich, ale nieco starszy i zarazem tańszy Kindle Paperwhite 3 również będzie świetnym zakupem.
Urządzenia z tej linii mają ekrany o bardzo wysokiej rozdzielczości, wydajne podzespoły oraz pojemne akumulatory. Zamontowano w nich dotykowe, doświetlane ekrany. Największą wadą tych czytników – z perspektywy klientów z Polski – jest brak tłumaczenia menu na nasz ojczysty język.
Amazon nie sprzedaje też polskich e-booków, ale na czytnik można łatwo wgrać książki pobrane z innych źródeł. Warto tylko pamiętać, że urządzenia Kindle nie wspierają formatu EPUB i nie najlepiej radzą sobie z plikami PDF. Na szczęście polskie e-księgarnie oferują książki w kilku formatach jednocześnie, w tym pliki MOBI, z którego korzysta Amazon.
Kindle Oasis
box:offerCarousel
Osoby poszukujące czytnika z wyższej półki, którym nie przeszkadza brak polskiego menu, mogą przyjrzeć się urządzeniom z rodziny Oasis. Mają one niesymetryczne obudowy, fizyczne przyciski do zmieniania stron w e-booku oraz jeszcze lepsze ekrany niż urządzenia z rodziny Paperwhite.
W sprzedaży są dwa modele urządzeń z tej linii: Kindle Oasis z 6-calowym wyświetlaczem oraz Kindle Oasis 2 z nieco większym, 7-calowym ekranem. Różnią się też nieznacznie specyfikacją oraz ceną. Nowszy model ma wodoodporną obudowę wykonaną z aluminium, ale jest mniej poręczny, a w zestawie nie ma etui.
Inkbook Prime HD
box:offerCarousel
Osoby poszukujące czytnika innej marki niż Amazon Kindle, który ma polskie menu, mogą przyjrzeć się ofercie marki Inkbook. Bardzo ciekawie wygląda model Inkbook Prime HD. W atrakcyjnie wyglądającej obudowie zamontowano 6-calowy doświetlany dotykowy ekran o wysokiej rozdzielczości.
Inkbook Prime HD działa pod kontrolą systemu Android, dzięki czemu można na nim instalować aplikacje do czytania znane z telefonów komórkowych. Bardzo dobrze radzi sobie dzięki temu ze wszystkimi popularnymi formatami plików z e-bookami oraz z dokumentami PDF.
Pocketbook Touch Lux 4
box:offerCarousel
Innym czytnikiem e-booków z polskim menu, który można polecić, jest Pocketbook Touch Lux 4. Podobnie jak większość innych urządzeń z tej kategorii wyposażono go w 6-calowy e-papierowy dotykowy wyświetlacz z doświetleniem.
Pocketbook Touch Lux 4 pracuje pod kontrolą autorskiego oprogramowania producenta i bardzo dobrze radzi sobie z najpopularniejszymi formatami plików. W sprzedaży można znaleźć zestawy, w których do czytnika dodawane jest eleganckie etui.
Onyx Boox C67ML
box:offerCarousel
Inną firmą, która produkuje czytniki e-booków godne polecenia, jest Onyx. Model o nazwie Onyx Boox C67ML jest nieco tańszy niż konkurencyjne modele, ale również wyposażono go w 6-calowy e-papierowy, dotykowy i doświetlany ekran.
Urządzenie działa pod kontrolą autorskiego oprogramowania producenta i podobnie jak inne wymienione wyżej modele będzie świetnym świątecznym prezentem. Onyx Boox C67ML ma polskie menu i radzi sobie ze wszystkimi popularnymi formatami plików. | Czytnik e-booków na prezent – Święta 2018 |
„Cytadela” to jedna z gier, które mile zaskoczą zarówno początkujących graczy, jak i starych wyjadaczy. Dzięki prostym zasadom ta karcianka daje niesamowicie dużo frajdy – budowanie własnego miasta nie zależy bowiem tylko od nas, ale również od tego, jaką strategię psucia nam szyków przyjmą nasi przeciwnicy. Tu oprócz taktyki przyda się też umiejętność blefowania, a negatywna interakcja jest nie do uniknięcia. Takie duże pudełko...
Przyzwyczajeni do tego, że karcianki są nie tylko dużo tańsze, ale i dają się schować w kieszeni, w przypadku „Cytadeli” możemy się trochę zdziwić. Dostajemy jednak do rąk produkt dopracowany i mimo drobnych elementów na wszystko jest miejsce, więc nic nie powinno nam zginąć. Dwie talie kart to rzecz najważniejsza – w polskich wydaniach „Cytadeli” jest ich o kilka więcej, bo dostajemy od razu niewielki dodatek pozwalający na grę z bardziej skomplikowanymi zasadami, jeżeli tylko tego zapragniemy (i wtedy mamy możliwość grania aż w 8 osób). Plastikowe żetony (złote monety) i drewniana figurka, symbolizująca królewską koronę, to rzeczy przydatne, ale w podróży w razie czego można poradzić sobie bardziej chałupniczymi metodami – bez wykorzystywania drobnych elementów. W każdym razie do samej gry miejsca dużo nie potrzeba: każdy karty trzyma przy sobie, a kilka leży na środku.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
…a w nim lekcja intryg, dyplomacji i budowania
Najważniejsze w tej grze okazuje się obranie dobrej strategii, ale nie ma tak, że podejmujemy tę decyzję raz i trzymamy się jej do końca. Wybór kart postaci, która pomaga nam w osiągnięciu celu, dokonywany jest w każdej turze gry i nie możemy być pewni, czy trafi do nas ta upragniona oraz czy będzie w stanie w 100 procentach wykorzystać swoje zdolności. Postaci jest 8 (i dziewięć z dziesięciu nowych w zaawansowanym wariancie) i są to: zabójca, złodziej, mag, król, biskup, kupiec, architekt, generał. Każdy może pomóc, ale może też okazać się w danym momencie mało przydatny lub blokowany. Do wyboru graczy zawsze trafia tyle kart, ilu ich jest, a pozostałe (bez ujawniania wszystkich) się odkłada. Na co się zdecydować? Na psucie krwi innym, na budowanie czy też na zgromadzenie większej ilości gotówki, a może dzięki królowi zapewnić sobie pierwszeństwo wyboru w kolejnej turze? Kogo wybrali pozostali gracze – czy najbardziej oczywisty i korzystny dla nich wybór nie okaże się zastawioną na nas pułapką? Możemy stracić lub zyskać nie tylko gotówkę, lecz nawet zbudowane dzielnice – wybór jest więc naprawdę niełatwy.Co lepiej budować: mniej cenne dzielnice czy też zbierać fundusze na coś z większym rozmachem, ale ryzykując, że gotówkę ktoś nam ukradnie? W każdym ruchu mamy możliwość: użycia zdolności postaci, pobrania funduszy z banku lub karty dzielnic z puli, wybudowania nowej dzielnicy. Do tego dochodzi również wybór dzielnicy (różnią się kolorami i są to: dzielnice sakralne, wojskowe, kupieckie, szlacheckie oraz dzielnice specjalne), bo one też mogą dawać nam różne korzyści.Ten, kto zbuduje miasto składające się z 8 dzielnic, kończy grę, choć i tak nie ma pewności, czy wygrał – o wszystkim może zdecydować posiadana gotówka i punkty za dzielnice.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Rozgrywka, która natychmiast rodzi chęć rewanżu
„Cytadela” najlepiej sprawdza się w wariancie na 3-5 osób, gdy nie wszystkie postacie są w użyciu, gdy musimy bardziej pokombinować, czy na pewno będziemy w stanie swoją postacią coś zdziałać. Proste zasady sprawiają, że po pierwszym rozegraniu wszyscy są już dość dobrze wdrożeni w grę i jak wskazuje praktyka – zwykle spotkanie nie kończy się na jednej rozgrywce: wszyscy mają ochotę sprawdzić się jeszcze raz i odegrać na tych, którzy najbardziej pokrzyżowali im plany rozwoju ich miasta. Na początku gra pewnie będzie zabierała Wam więcej czasu – nawet do 60 minut, potem jednak wszystko przyspiesza. Jedno jest pewne – dzięki dużej regrywalności „Cytadela” się nie nudzi.
Niech Was nie zniechęca cena, jak na karcianki dość wysoka – można upolować tę grę poniżej ceny oficjalnej, np. na Allegro jest do kupienia już od 73 złotych, a to zakup, którego na pewno nie będziecie żałować. | „Cytadela” – recenzja gry |
Jednym z najlepszych sposobów na prezent dla samochodowego maniaka jest zakup praktycznego gadżetu. Prezentujemy kilka najbardziej interesujących propozycji w niewielkiej cenie. Inteligentny brelok
Praktycznie każdemu kierowcy zdarzają się problemy z odnalezieniem kluczy do samochodu. Przypadłość ta dotyka zarówno kobiety, jak i mężczyzn, niezależnie od wieku i przyzwyczajeń. Istnieje jednak brelok, który pozwoli na szybkie zlokalizowanie chwilowej zguby. Wyjątkowość keyfinderapolega na umiejętności reagowania na gwizd. Kiedy tylko go usłyszy, zaczyna wydawać dźwięki i błyskać, dzięki czemu z łatwością odnajdziemy zagubione klucze. Koszt zakupu takiego gadżetu jest niewielki, bo zaledwie kilka złotych. Urządzenie działa na baterie i ma wyłącznik dezaktywujący jego funkcję.
Trzy zapalniczki zamiast jednej
Wraz z rozwojem technologii mobilnych przewozimy lub korzystamy w samochodzie z coraz większej ilości urządzeń elektrycznych. Mowa tu chociażby o nawigacji, wideorejestratorze jazdy, smartfonie czy tablecie. Wszystkie z nich łączy jedna cecha: są zasilane akumulatorem, który po pewnym czasie ulega rozładowaniu. Chcąc tego uniknąć, możemy podłączyć urządzenia do samochodowych ładowarek. Co jednak zrobić w sytuacji, gdy chcemy naładować większą ilość sprzętów, a także telefon, który ma jedynie możliwość ładowania przez USB?
Odpowiedzią jest rozdzielacz gniazda zapalniczki samochodowej. Urządzenie to działa jak domowy przedłużacz, który jeden wtyk zapalniczki zamienia nawet w trzy, a do tego ma do czterech złączy USB. W taki sposób możemy podłączyć i naładować kilka urządzeń elektrycznych. Koszt najtańszych rozdzielaczy to ok. 5 zł, ale warto wybrać nieco droższe (ok. 30 zł), które gwarantują wyższe natężenie dostarczanego prądu.
Świeże powietrze w kabinie auta
Wnętrze auta to przestrzeń, w której wielu kierowców spędza mnóstwo czasu zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Z tego powodu warto zadbać o samopoczucie podczas jazdy, oczyszczając powietrze w kabinie. Choć wydaje się to na pierwszy rzut oka niełatwe do osiągnięcia, to skutecznie może w tym pomóc małe urządzenie zwane jonizatorem. Jego główną funkcją jest wytwarzanie ozonu i ujemnych jonów. Mają one zdolność do eliminowania bakterii, wirusów i grzybów, dzięki czemu sprawiają, że powietrze staje się czyste. Ponadto jonizator świetnie sobie radzi z pyłkami kurzu, dlatego jego możliwości docenią także alergicy.
Emitowany ozon i ujemne jony absorbują również nieprzyjemne zapachy, w wyniku czego powietrze zyskuje na świeżości, a jazda autem staje się bardziej komfortowa. Najprostsze jonizatory kupimy już za ok. 10 zł, natomiast bardziej zaawansowane modele to wydatek ok. 50–60 zł. Urządzenia te są zasilane przez gniazdo zapalniczki.
Jak nie zasnąć za kierownicą?
Przyczyną wielu wypadków drogowych jest zaśnięcie za kierownicą, co zdarza się najczęściej w trakcie długich, nużących jazd w porze nocnej. Istnieje jednak praktyczny gadżet, który potrafi skutecznie ostrzec kierowcę o nadmiernym zmęczeniu i nie dopuścić do zaśnięcia. Mowa tu o alarmie antydrzemkowym, czyli urządzeniu przypominającym aparat słuchowy, który na podstawie niepokojących balansów ruchu głowy potrafi stwierdzić, czy kierowca nie jest narażony na zaśnięcie. Jeśli tak się stanie, to ostrzeże go wyraźnym dźwiękiem, co ma szansę uchronić nas przed kolizją i wypadkiem drogowym.
Dobry gadżet motoryzacyjny to taki, którego funkcjonalność przyda się kierowcy podczas jazdy. Jak się okazuje, aby spełnić takie założenie, nie potrzeba wydawać góry pieniędzy. Czasem wystarczy dobry pomysł. | Najnowsze trendy w gadżetach motoryzacyjnych |
Wiosną i latem otwórz się na wzory! Etniczne i florystyczne motywy, popularne kropki w stylu polka dots, pionowe pasy, szeroko rozstawiona szachownica czy drobna, kuchenna kratka gingham, to jedne z najpopularniejszych pozycji spośród wiodących tendencji. Zdobądź je wszystkie, postaw na jeden wybrany wzór lub miksuj je ze sobą. Baw się modą w tym sezonie – bez wyrzutów sumienia! W stylu tribal
Trudno sobie wyobrazić gorące lato bez kolorowych, wzorzystych tribali, podszytych klimatem etno i stylem boho. Ten etniczny i zmiksowany wakacyjny trend, zdecydowanie dominuje w tym sezonie i gości na największych pokazach mody, u takich światowych projektantów, jak: Valentino, Chanel, Isabel Marant, Balmain, Etro czy Christopher Kane.
W tym sezonie etniczne i indiańskie wzory pojawiają się nie tylko na ubraniach w tzw. wersji casual. Odkryjemy je również na bardziej eleganckiej i szykownej garderobie, nadającej się na służbowe spotkania lub wieczorne wyjścia. Mowa m.in. o dopasowanych sukienkach do kolana lub o długości midi, sięgającej połowy łydki, ołówkowych spódnicach, eleganckich spodniach cygaretkach o długości 7/8 czy koszulowych bluzkach z lżejszych i przewiewnych materiałów.
Bez obaw, wzory nosimy także w wydaniu total look, czyli od stóp do głów. Np. pod postacią bardzo kobiecego kombinezonu połączonego z lekką marynarką, zwiewnej sukienki o długości maxi z ażurową narzutką z frędzlami lub jeansowych szortów z krótkim topem, śmiało odsłaniającym brzuch. Obowiązkowe będą także etniczne dodatki i akcesoria, które doskonale uzupełnią każdą stylizację. Warto postawić na słomkowe kapelusze z szerokim rondem i ozdobną etniczną tasiemką wokół oraz okulary przeciwsłoneczne o dużych oprawkach – tzw. „muchy” – lub te mniejsze i okrągłe, czyli popularne „lenonki”. Świetnym dodatkiem będzie również niewielka torba na ramię w kształcie półksiężyca na długim pasku lub większa, trapezowa, o wygodnych uchwytach do ręki. Zamiennie nosimy je z wygodnym i pojemnym plecakiem, obowiązkowo zdobnym we wzory w klimacie etnicznym lub indiańskim. Warto zainwestować także w obuwie w stylu tribal i swoją garderobę uzupełnić o najpopularniejszy model sportowy typu slip on, do którego zaliczają się trampki i tenisówki wsuwane na nogę, bez zbędnych sznurowań i zapięć. „Slippersy”, o których mowa, to topowa pozycja wśród letniego obuwia. Obok nieśmiertelnych espadryli na grubej, słomianej podeszwie są najwygodniejszym i niezastąpionym obuwiem. W wersji eleganckiej pojawiają się niezawodne baleriny na płaskim obcasie, a ponadto obowiązkowe, delikatne szpilki i kryte sandały na koturnie lub grubszym słupku.
Pośród etnicznej biżuterii prym wiodą naszyjniki z kolorowymi frędzlami, ozdobnymi wisiorkami i koralikami. Popularne będą naszyjniki kaskadowe, trójwarstwowe czy wielowarstwowe, złożone z kilku tych samych elementów, wykonanych z cienkiego drutu, szklanych lub metalowych ozdób. Srebrna i złota biżuteria na ciało i włosy, także przeżywa swoje przysłowiowe „5 minut” i cieszy się dużym powodzeniem, szczególnie wśród odważnych pań, lubiących tego typu ozdoby. Bransoletki wykonane z cienkiego sznurka oraz rzemienia doskonale uzupełnią letnią biżuterię utrzymaną w etnicznym stylu.
Floral, czyli w zgodzie z naturą
Od kilkunastu lat niezmiennie powracają na wybieg, nadal cieszą się ogromnym powodzeniem i są topową pozycją pośród wzorów! Mowa oczywiście o kwiatowych motywach, znanych pod popularnym hasłem flower power, które nigdy, na dobre, nie odchodzą w zapomnienie. Aktualny, letni sezon w modzie charakteryzuje się obecnością wyrazistych i dużych printów. Obowiązkowe będą romantyczne róże, różnorodne kwiaty lilii, wielobarwne maki oraz tulipany. Kwiaty te goszczą w kolekcjach takich znanych projektantów, jak: Dolce & Gabbana, Chanel, Christian Dior, Jil Sander, Michael Kors, Valentino, House of Holland, Miu Miu, Matthew Williamson, Etro, MGSM, Thakoon Panichgul, Mary Katrantzou, Kate Spade, Carolina Herrera, Marni, MaxMara czy Osklen.
Świetne uzupełnienie i tło dla takich stylizacji tworzą: rzucik w drobną łączkę, pudrowe i mleczno-białe stokrotki czy mix egzotycznych gatunków kwiatów – pączków, liści, paproci, pędów oraz owoców.
Pośród kwiatowych fasonów dominują luźne szmizjerki, przepasane cienkim paskiem wokół talii, powłóczyste i satynowe „haremki”, czyli luźne spodnie, łudząco przypominające piżamę, ze ściągaczami przy mankietach i w talii. Popularne są również dżersejowe spódnice szyte z koła czy wreszcie męskie garnitury, ale w damskim wydaniu, zdobne w luźne i lejące spodnie o dzwonowatej, rozszerzanej nogawce, noszone w komplecie z lekką marynarką lub bluzką kimono, zdobną w ten sam monochromatyczny, kwiatowy motyw.
Owoce, warzywa czy tropikalne liście to także powracająca tendencja w tym sezonie, cieszy się sporą popularnością pośród projektantów mody. Odnajdujemy ją nie tylko na młodzieżowych bluzach, topach czy T-shirtach stylizowanych na lata 90. Printy te królują również na letnich tunikach, pikowanych kurtkach z tkaniny z paskiem w talii, krótkich tkaninowych płaszczach o kroju oversize lub długich trenczach bez rękawów. Są one obecne też na strojach kąpielowych – jedno lub dwuczęściowych – zdobnych w liczne falbanki czy nietypowy, asymetryczny krój, np. na jedno ramię. Obowiązkowe będą również „owocowe” gadżety na plażę, zdobne w najmodniejsze motywy soczystych truskawek i połówek kiwi, pękatych ananasów, słodkich pomarańczy czy orzeźwiających cytryn, jak np.: wsuwane klapki, zapinane na rzep na płaskiej lub grubszej platformie, ręcznik plażowy, sarong do wiązania na biodrach, słomkowa torba z łączonych materiałów oraz wzorzyste etui na paszport czy telefon.
W rytmie polki
Motyw kropek, popularnie zwanych polka dots, również zalicza swój wielki powrót do świata mody i to dosłownie, bo pod postacią wielkich i czytelnych kropek. Drobne, zlewające się ze sobą lub delikatne kropeczki w rzucik – nie mają powodzenia. W tym sezonie rządzą duże i wyraziste printy łączone dla zabawy, na zasadzie kontrastów z innymi również dominującymi motywami. Z całą pewnością zobaczymy je u takich kultowych projektantów, jak: Chloe, Dolce & Gabbana, Moschino, Valentino, Ralph Lauren, Stella McCartney, Fendi, Sportmax, Genny, Comme des Garçons, Ter et Bantine, Kenzo, Marc by Marc Jacobs, Temperley czy Burberry.
I tak, np. pokaźnych rozmiarów kropki, pojawiające się na bawełnianych koszulach z kołnierzykiem w wersji taliowanej lub oversize, świetnie pasują do spodni w męskim stylu, zdobnych w pionowe pasy. Kuchenna kratka gingham czy kwiatowe desenie również modnie będą wyglądać w zestawieniu z polka dots. Co ciekawe, motyw kropek bez obaw sprawdzi się w wersji total look. Marynarki i klasyczne płaszcze, modne kurtki typu „bomber jacket”, eleganckie bluzki z przewiewnych i półprzezroczystych materiałów, sportowe topy, dżersejowe cygaretki, dzwonowate spodnie „haremki” czy jeansowe rurki mogą być zdobione kropkami. Trapezowe sukienki bez rękawów, ołówkowe spódnice z wyższym stanem, a ponadto trampki czy sznurowane martensy wraz ze wzorzystymi skarpetkami, to kolejne przykłady „wykropkowanych” elementów garderoby, które od teraz można w swobodny sposób łączyć ze sobą.
Moja rada: Pamiętaj, że tej wiosny kropki nosimy bez względu na sylwetkę i gabaryty. Kobiece kształty także zasługują na wzór, szczególnie ten, który w odpowiedni sposób zamaskuje niedoskonałości. Jeśli kropki nie są twoim ulubionym motywem, postaw na wzorzyste kwiaty o dużych deseniach czy szeroko rozstawioną kratę w stonowanych kolorach.
Szach czy mat?
Co wybierasz? Klasyczną szachownicę czy popularną w tym sezonie kuchenną kratkę vichy?
Oba te kraciaste motywyto kultowe pozycje sezonu, cieszące się ogromną popularnością wśród projektantów i domów mody. Wiernymi jej fanami są m.in.: Oscar de la Renta, Ralph Lauren, Michael Kors, Altuzarra, Karen Walker, Bottega Veneta, a także Diane von Furstenberg.
Szachownica tradycyjnie pojawia się w klasycznych i stonowanych barwach bieli i czerni, a drobna krateczka gingham przyciąga wzrok intensywnym kolorem piknikowego koca czy kuchennego obrusa, takim jak: słoneczna i bananowa żółć, malinowa i pomidorowa czerwień, winny burgund, chabrowy niebieski, szkolny granat czy podstawowa mleczna biel.
Rozbielone i cukrowe wcielenia pudrowych różów w odcieniach landrynek, grejpfruta czy ciepłej moreli to również dobre miejsce na szachownicę. Piaskowe beże i wyszarzałe kremy czy wreszcie delikatne kolory szampana, tak dominujące letnią porą także stanowią idealny podkład pod supermodną kratkę. Vichy nie pozostaje w tyle i stara się wzmocnić barwami wyrazistego curry, rozbielonej kurkumy, fioletowej śliwki oraz lawendy. Za to obie kratki świetnie komponują się na ubraniach typu: szmizjerka o prostym fasonie, sukienka midi o rozkloszowanym dole tulipana, ołówkowa spódnica z wyższym stanem czy męskie spodnie o długości 7/8 w komplecie z pudełkową lub oversizową marynarką. Kraciaste akcesoria i dodatki to kolejny hit lata. Okulary o grubych oprawkach, kapelusze z szerokim rondem, wzorzyste turbany, damskie torebki, sportowe plecaki czy obuwie w postaci „slippersów”, trampek, pokaźnych szpilek z odkrytą piętą i sandałów na płaskiej i grubej platformie, to tylko niektóre z kraciastych przykładów, godnych polecenia.
W wiosenno-letnim sezonie, bez obaw inwestuj we wzorzyste motywy i desenie. Nie zwlekaj i zdecyduj się na popularną polkę dots, klasyczną szachownicę, subtelną kratkę gingham, odważne kwiatowe oraz owocowe motywy czy etniczne inspiracje. Odkryj opcję najlepszą dla siebie. Pozwól sobie na nietypowe połączenia oraz kontrasty i ciesz się swoją oryginalną stylizacją na co dzień lub od święta. | Odważne wzory na wiosnę i lato |
W Polsce powstaje wiele dobrych gier planszowych. Niektóre z nich mają dużą szansę zdobyć popularność także poza granicami kraju. Jednym z takich tytułów z pewnością są „Herosi” – gra, w której wcielamy się w walczących ze sobą władców żywiołów. Autorem „Herosów” jest Adam Kwapiński, który na co dzień pracuje w Fabryce Gier Historycznych – wydawnictwie specjalizującym się w grach planszowych dotyczących historii Polski. Adam jest autorem m.in. „W Zakładzie – Lubelski Lipiec ‘80” i „First to Fight”. „Herosi” to jego pierwsza gra, która w żaden sposób nie jest związana z historią.
Zasady gry, zawartość pudełka i przebieg rozgrywki
Gra przeznaczona jest dla od 2 do 4 osób w wieku od 12 lat(choć z doświadczenia wiem, że i młodsi gracze radzą sobie z nią świetnie). Rozgrywka zaś trwa około pół godziny. W dużym pudełku znajdziemy 4 plansze graczy, 180 kart, 25 kości i 104 żetony. Na początku gry każdy z graczy otrzymuje swój zestaw: planszę, 6 kości, znacznik obrażeń i karty zaklęć. Każda z planszy gracza odpowiada jednemu z żywiołów: wodzie, ogniu, powietrzu i ziemi. Plansza jest dwustronna – na jednej stronie autor zaproponował początkowy układ dla każdej armii. W kolejnych rozgrywkach można go samodzielnie modyfikować. Dzięki temu każda partia jest niepowtarzalna i emocjonująca.
W „Herosach” rozgrywka toczy się w czasie rzeczywistym. Oznacza to, że gra nie jest podzielona na tury. Wszyscy turlają kośćmi równocześnie do momentu, aż jeden z graczy nie zatrzyma gry. Wtedy może wykonać dostępne dla siebie akcje. Gra toczy się do chwili, aż jeden z graczy nie wyeliminuje pozostałych przeciwników i jego Heros nie zostanie ogłoszony zwycięzcą. W instrukcji opisane zostały różne warianty gry – osobne dla rozgrywki dwu- i wieloosobowej, osobny dla wariantu drużynowego i turniejowego.
Do walki z przeciwnikami służyć nam będą Stwory (dla każdego Herosa inne) oraz zaklęcia. Każdy z graczy rozpoczyna grę z zestawem zaklęć podstawowych, zaklęciem specjalnym i kilkoma dobranymi zaklęciami dodatkowymi. Kolejne zaklęcia będzie można zaś kupować z ogólnej puli. Stwory umieszczamy na swojej planszy, tak by otaczały i broniły Herosa. Następnie rozpoczynamy turlanie kośćmi. Można je turlać i przerzucać tak długo, aż jeden z graczy nie uzna, że otrzymany wynik go satysfakcjonuje i nie zatrzyma gry.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Brzmi skomplikowanie? Może na początku rzeczywiście tak. Ale zasad wbrew pozorom nie ma wiele. Dla tych, którzy nie lubią czytać instrukcji, autor przygotował coś naprawdę fajnego – film (który można znaleźć na YouTube), w którym objaśnia, jak przygotować grę do rozgrywki i szczegółowo tłumaczy zasady.To bardzo ułatwia rozegranie pierwszej partii!
Podsumowanie
Czym „Herosi” podbijają serca graczy? Emocjami. Nieustanny wyścig o wyturlanie jak najlepszego wyniku, ciągle zmieniająca się sytuacja i zawsze inny zestaw dostępnych czarów tworzą wprost wybuchową mieszankę! Jeśli do tego dołożymy możliwość tworzenia unikatowej armii sprzymierzeńców przy każdej rozgrywce, okaże się, że gra będzie nam towarzyszyć przez wiele wieczorów, nigdy się nie nudząc. Z czystym sumieniem mogę więc polecić „Herosów” każdemu, kto od gry oczekuje dynamiki, emocji i wyzwania rzuconego przez własne szczęście. | „Herosi” – recenzja gry |
Każdy posiadacz auta terenowego powinien być w pełni świadomy jego zalet. Nie kończą się one przecież tylko na możliwości przejazdu przez kałużę czy ekscytującego sposobu na spędzenie weekendowego popołudnia daleko od cywilizacji. Z czasem zaczynają pojawiać się chęci coraz dalszych i dłuższych wypraw. Kusząca staje się podróż w celu podboju bezdroży i rozbicia na nich obozowiska, aby kolejnego dnia rano dalej móc zmagać się błotem czy trawersami. Jednak, jakże niepraktyczne jest ciągnięcie przyczepy campingowej autem terenowym! Ani nie pojedziesz tym w teren, ani w trasę, a i o niskim zużyciu paliwa możesz od razu zapomnieć. Z pomocą przychodzą namioty dachowe dedykowane pojazdom terenowym.
Każdy, kto kiedyś planował dłuższą terenową wyprawę wie, ile z tym jest zachodu. Namioty, śpiwory, karimaty, prowiant i wszelkie niezbędne akcesoria z narzędziami czy częściami zamiennymi włącznie. W tym ferworze pakowania już po chwili nasze auto będzie zapełnione do granic możliwości. Ilość rzeczy, którą zabierzemy nie pozostanie bez znaczenia dla komfortu jazdy na drodze i w terenie. Oczami wyobraźni możemy ujrzeć sytuację, kiedy ten cały „majdan” zacznie fruwać po wnętrzu naszego auta. Dodatkowo perspektywa codziennego rozbijania obozu w plątaninie sznurków i namiotowych śledzi – po całym dniu terenowych zmagań – nie napawa optymizmem. Podstawową korzyścią wynikającą z posiadania namiotu dachowego jest całkowita niezależność w kwestii doboru miejsca na nocleg. Może być brudno, nierówno lub wręcz w kałuży. Obóz możemy rozbić dosłownie wszędzie, gdzie będziemy w stanie zaparkować samochód.
Jeżeli często wyruszamy na długie off-road’owe przygody, warto doposażyć swoje auto terenowe w namiot dachowy. Najpierw przydałoby się jednak zgłębić temat, by podjąć właściwą decyzję odnośnie najlepszego dla nas rozwiązania.
Bagażniki dachowe
Choć mogłoby się wydawać, że po ciężkim dniu zmagań wystarczy rozstawić namiot na dachu pojazdu i ułożyć się w nim do snu, to niestety sprawa nie jest aż tak oczywista. Niebagatelne znaczenie ma tutaj bowiem bagażnik dachowy. Już przy jego wyborze musimy podjąć decyzję, czy będziemy chcieli korzystać z dobrodziejstw namiotów dachowych, czy też nie. Przeciętne bagażniki montowane do standardowych relingów samochodów, są dostosowane do maksymalnego obciążenia wynoszącego około 80 kilogramów. Oczywiście dyskwalifikuje je to jako odpowiednie miejsce do zapewnienia noclegu dwóm osobom lub nawet jednemu rosłemu mężczyźnie. Konieczny jest zatem zakup solidniejszego wariantu, który mocujemy do auta za pośrednictwem tak zwanych „rynienek dachowych”. Są one częścią konstrukcji samochodu terenowego, dzięki nim możliwe jest umieszczenie na dachu cięższych przedmiotów lub nawet spędzenie tam nocy. Możemy zdecydować się na podstawowy wariant wyposażony jedynie w poprzeczne belki do przewozu przedmiotów albo wersję dodatkowo posiadającą siatkę. Ta druga zapewnia znacznie bardziej równomierny rozkład masy, co umożliwia chodzenie po konstrukcji bez narażenia naszego zdrowia i ryzyka uszkodzenia dachu samochodu.
Drugim kryterium wyboru samego bagażnika jest materiał z jakiego został on wykonany. Na rynku znajdziemy bagażniki stalowe lub aluminiowe. Ich własności są niemal identyczne, jednak warianty aluminiowe są znacznie lżejsze. Nie pozostaje to bez znaczenia dla zużycia paliwa w i tak już mocno obciążonym aucie.
Namiotowe królestwo
Gdy nasz samochód terenowy jest już gotowy do dźwigania na swoich „plecach” dużego ciężaru, pozostaje nam wybór odpowiedniego namiotu dachowego. Najprostszym rozwiązaniem wydaje się namiot przypominający wyglądem tradycyjny, tyle że rozkładany na dachu samochodu. Z reguły jednak doprowadzenie materiałowej płachty i kilku prętów do stanu, w którym będzie ona umożliwiała nocleg, wymaga sporo czasu i zdolności manualnych. Do tego typu sprzętu często dodawane są dodatkowe części umożliwiające stworzenie osłoniętego pomieszczenia na ziemi. Uzyskujemy w ten sposób znacznie więcej miejsca. Możemy spać zarówno na dachu, jak i na ziemi. Umożliwia to też nocleg większej liczby osób.
Wadą tego typu rozwiązania jest niezwykle kłopotliwy montaż, masa przekraczająca 50 kg i duże gabaryty, które nie maleją nawet po złożeniu sprzętu. Nie możemy bowiem z nim swobodnie podróżować, o off-road’dzie nawet nie wspominając. Spowodowałoby on szybkie uszkodzenie materiału. Po złożeniu namiot zajmuje niemal połowę bagażnika, co czyni go niezbyt praktycznym przy terenowych wyprawach. Znajdzie raczej zastosowanie podczas tradycyjnych campingów, jeżeli bardziej preferujemy nocleg na wysokości niż na ziemi. Biorąc jednak pod uwagę cenę najtańszych wariantów przekraczającą 3 tysiące złotych, plus wszelkie dodatki typu przedsionki, zadaszenia, itp. (których koszt może dorównać cenie namiotu bazowego), do celów wyłącznie biwakowych, warto jednak rozważyć zakup zwykłej przyczepy campingowej.
Znacznie droższa, ale o niebo wygodniejsza jest wersja typu BOX. Nie wygląda ona nawet podobnie do tradycyjnego namiotu, pod którym być może do tej pory przyszło nam nocować. Gdy jest złożony przypomina kształtem raczej materac lub duże, płaskie, plastikowe pudło. W tej formie umieszczamy go na dachu pojazdu i mocujemy do bagażnika. Ze względu na niską wysokość (około 30-40 centymetrów) nie wpływa on prawie na zwiększenie oporów powietrza, co przyczynia się do oszczędności paliwa. Dodatkowym plusem jest możliwość umieszczenia w nim różnych lekkich przedmiotów, jak śpiwory, ubrania, itp. Pozwoli to znacznie zaoszczędzić miejsce w samochodzie. Za korzyść płynącą z posiadania tego typu namiotu możemy również uznać fakt, że dosłownie w ciągu chwili możemy go złożyć i zmienić miejsce obozu lub pojechać do sklepu. Wystarczy jedynie zatrzasnąć wieko skrzyni, zabezpieczyć materiał zatrzaskami lub suwakiem i ruszyć w drogę. Taki wariant również znacznie lepiej zniesie trudne warunki terenowe, jak błoto, krzaki czy ostre gałęzie drzew. Tworzywo, z którego BOX jest wykonany charakteryzuje się odpornością na brud, wilgoć i uszkodzenia mechaniczne. Dzięki temu możemy swobodnie przemierzać bezdroża z całym dobytkiem bezpiecznie ulokowanym na dachu pojazdu.
Rozłożenie tego typu namiotu dachowego jest znacznie prostsze od wariantu tradycyjnego. Nie potrzebujemy bowiem żadnych śledzi, linek czy relingów mocujących. Wystarczy jedynie rozsunąć suwak (lub rozpiąć zatrzaski) biegnący wzdłuż i wokół skrzyni oraz unieść górną plastikową pokrywę. Naszym oczom ukażą się wówczas ściany boczne wykonane z charakterystycznego dla namiotów materiału – nieprzemakalnego i wiatroszczelnego. Większość BOX’ów po otwarciu tworzy coś na kształt trójkąta (jeden brzeg skrzyni pozostaje stale zintegrowany). Podobnie jak w przypadku konwencjonalnych namiotów, znajdziemy tu też wywietrzniki i moskitiery, chroniące przed uciążliwymi owadami. Z reguły są to warianty dwu- lub trzyosobowe. Przestrzeń do spania jest w dużej mierze uwarunkowana gabarytami naszego pojazdu. Rozmiar skrzyni nie może wystawać poza obrys samochodu.
Ceny namiotów dachowych przeznaczonych dla samochodów off-road’owych drastycznie przewyższają warianty standardowe. Za najtańszy BOX przyjdzie nam bowiem zapłacić aż 6 tysięcy złotych! Rolls Royce’y wśród tego typu namiotów to niebagatelny koszt przekraczający 10 tysięcy złotych. Jednak dużym udogodnieniem jest fakt, że rozkładają się one samoczynnie dzięki czterem amortyzatorom (całe wieko unosi się do góry, znacznie zwiększając przestrzeń noclegową). We wnętrzu znajdziemy akumulatorowe oświetlenie LED, a nawet wentylację zasilaną panelami słonecznymi.
Warianty materiałowe są znacznie tańsze, dają większe możliwości jeśli chodzi o ilość miejsc noclegowych (nawet 5 lub więcej), kształtów, rozmiarów czy konfiguracji. Najtańszy namiot 3-osobowy to koszt około 3,5 tysiąca złotych.
Dodatki
Jeżeli decydujemy się na taki sposób noclegu, niezależnie czy chcemy wówczas odwiedzić pole namiotowe, czy też rozbić obóz w środku lasu, warto pomyśleć nad dodatkowym osprzętem, który może nam znacznie ułatwić życie. Mowa choćby o lodówce turystycznej podłączanej do gniazdka zapalniczki. Dzięki niej będziemy w stanie przygotować sobie na wyprawę nieco lepszy prowiant niż tylko konserwy. Cena takiego udogodnienia to około 100-150 złotych, choć znajdziemy również większe i droższe egzemplarze. Można rozejrzeć się za metalową drabinką, montowaną z tyłu pojazdu. Jest ona znacznie solidniejsza od standardowych „sznurkowych” wariantów, często dokupowanych do zestawów z namiotami dachowymi. Jej koszt to około 300 złotych. Dodatkowo montujemy ją na stałe, więc może nam się przydać w innych okolicznościach niż tylko podczas podróżowania z namiotem na dachu.
Innym udogodnieniem może być przenośny prysznic solarny. Jest to zbiornik na wodę wykonany z ciemnego tworzywa, co powoduje jego nagrzewanie się dzięki promieniom słonecznym. Taki zbiornik o pojemności z reguły wynoszącej 20 lub 40 litrów (nieraz z dołączoną zasłonką i stelażem do niej), wieszamy choćby na drzewie i możemy swobodnie wziąć prysznic – nawet w samym sercu puszczy. Wiele planowanych tras off-road’owych biegnie przez tereny gęsto usiane jeziorami, zatem nie powinniśmy mieć problemu z pozyskaniem wody do kąpieli. Taki rodzaj prysznica uniemożliwi nam jednak mycie się w pochmurne dni. Z pomocą może przyjść zestaw prysznicowy podłączany do kanistrów z wodą oraz do gniazdka zapalniczki (12V). Koszt wersji solarnej waha się od kilkunastu do około 50 złotych. Wariant zasilany prądem jest nieco droższy, ponieważ za możliwość umycia się niezależnie od warunków pogodowych, przyjdzie nam zapłacić od 80 do 370 złotych. Komfort jest jednak nieporównywalnie większy, choćby ze względu na znaczne szybsze podgrzewanie wody. Po prysznicu kolejna osoba nie musi bowiem czekać klika albo nawet kilkanaście godzin, aż kolejna porcja wody osiągnie oczekiwaną temperaturę.
Jeżeli zdecydowaliśmy się na zakup namiotu typu BOX lub wariantu materiałowego jedynie z małym przedsionkiem na ziemi (lub wręcz bez niego), udogodnieniem mogą okazać się składane zadaszenia. Dadzą cień w gorące słoneczne dni oraz uchronią przed deszczem, gdy pogoda przestanie sprzyjać. Koszt takiego dodatku wynosi około 1000 złotych. Jeśli jednak planujemy częstsze wyprawy, bardziej praktycznym rozwiązaniem będzie zakup dodatkowej części namiotowej, którą rozbijamy na ziemi tuż obok samochodu. Nie tylko zwiększa ona przestrzeń mieszkalną, ale również zawiera zintegrowaną podłogę, co w razie deszczu zapobiegnie podmywaniu, a przy tym zapewni izolację od zimna. Rozwiązanie to jest niewiele droższe od samego zadaszenia (koszt wersji przeznaczonej do namiotu 3-osobowego to około 500 złotych), a niesie ze sobą znacznie więcej możliwości. | Off-road’owa wyprawa – namioty dachowe |
Gdy za oknem robi się coraz zimniej, zmarzluchy mają ciężkie życie. Zazwyczaj wejście do auta nie przynosi ukojenia, bo tam też jest zimno… Na szczęście są pewne gadżety, które mogą pomóc i nieco ocieplić atmosferę. Są tacy, którzy nawet przy minusowych temperaturach noszą tylko cienki sweter, a gdy inni chodzą w puchowych kurtkach, oni dopiero zaczynają myśleć, gdzie leżą ich nieco grubsze skarpetki… Inni z kolei marzną już we wrześniu, a kilkunastostopniowy mróz to dla nich mordęga. Marzną i w mieszkaniu, i w samochodzie. Czy zima musi być dla zmarzluchów okropną porą roku, czy może za pomocą kilku udogodnień i gadżetów są w stanie nieco poprawić sobie humor w mroźny poranek?
By siedziało się lepiej
box:offerCarousel
Pierwszym gadżetem, który może umilić życie zmarzlucha, jest mata podgrzewająca na fotel. Oczywiście jeśli ktoś jest szczęśliwcem mającym w aucie fabryczne podgrzewanie siedzeń, taka mata mu się nie przyda. Ale na razie samochodów z takim (działającym) wyposażeniem nie jest zbyt wiele. Dlatego propozycja firmy Waeco jest bardzo praktyczna. Firma produkuje maty zarówno montowane pod tapicerkę, jak i nakładane na fotel. Model nazwany Waeco MSH60 to mata pierwszego typu. Montuje się ją pod tapicerkę, co sprawia, że modyfikacja spodoba się estetom – z zewnątrz właściwie nie widać, że nastąpiła jakaś zmiana. Elementy grzewcze są wykonane z giętkiego materiału. Sprzęt oferuje dwa poziomy grzania i ma wbudowany czujnik temperatury, więc nie musimy się bać o oparzenie. Mata do foteli ze zdejmowanym poszyciem, zasilanie: 12 V. Cena: od 379 zł (komplet na dwa fotele: kierowcy i pasażera).
By w całym aucie było cieplej…
box:offerCarousel
Podgrzewane fotele mogą nie wystarczyć, jeżeli w całym samochodzie panuje epoka lodowcowa. Są takie dni, kiedy nawet najbardziej wydajny system ogrzewania nie wystarczy. Wtedy z pomocą przychodzi dodatkowa nagrzewnica samochodowa, zwana też farelką. Tego typu sprzęt jest zasilany z gniazda zapalniczki i przychodzi z pomocą po ruszeniu w zimny dzień. Jedną z propozycji jest nagrzewnica Geko. Ma funkcje zarówno grzania, jak i chłodzenia. Optymalna moc grzałki (150 W) gwarantuje dużą efektywność bez ryzyka szybkiego wyładowania akumulatora. Funkcja grzania, dzięki szybkiemu ogrzewaniu wydmuchiwanego powietrza, doskonale sprawdzi się w momencie, gdy szyby samochodu są mocno zaparowane bądź oszronione. Długość przewodu zasilającego to aż 135 cm, co pozwala na podłączenie sprzętu w dowolnym miejscu auta. Cena: od 34,50 zł.
box:offerCarousel
Nagrzewnica to niedrogie, ale jednak doraźne rozwiązanie. Jeżeli ktoś chce raz na zawsze pożegnać się z problemem porannego wejścia do zimnego auta – a nie ma garażu – jest jeden sposób: zakup i montaż ogrzewania postojowego. Dostępne są systemy z programowaniem czasowym – gdy rano wstajemy i robimy śniadanie, ogrzewanie już działa i wsiadamy do ciepłego samochodu. Nie ma także problemu ze skrobaniem szyb. Takie ogrzewanie jest drogie, ale warte swojej ceny. Przykładem jest produkt znanej firmy, której nazwa kojarzona jest z tym rozwiązaniem na tyle, że mówi się na ogrzewanie postojowe „webasto”. Oto Webasto Thermo Top Evo. Zarządzanie ogrzewaniem daje gwarancję komfortowego ciepła w każdą pogodę. Automatyczne uruchomienie ogrzewania sprawia, że nie trzeba go włączać. Inteligentny system zdalnego sterowania o zasięgu do 1000 metrów oblicza i sprawdza moment włączenia urządzenia grzewczego, zależnie od aktualnej temperatury otoczenia. Należy ustawić tylko wymagany czas odjazdu. Do montażu wymagany jest zestaw montażowy przeznaczony do danego modelu samochodu. Cena: od 1850 zł.
Warto wiedzieć
A na koniec serii gadżetów dla zmarzlucha – termometry. W końcu warto wiedzieć, ile jest stopni zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz auta. Dzięki temu można przewidzieć, czy wychodząc z auta „na chwilę”, trzeba wziąć czapkę i szalik. I czy droga może być śliska. Producenci to np. Ringder czy AG113.
Niezależnie od tego, na który sposób radzenia sobie z mrozem się zdecydujemy – czy będzie to mata podgrzewająca na fotel, czy zaawansowane, zdalnie sterowane ogrzewanie Webasto – będziemy zadowoleni każdego mroźnego ranka. Warto! | Gadżety samochodowe dla kierowcy zmarzlucha |
Damski bokser, profiler potrafiący stworzyć psychologiczny obraz zabójcy, a nawet… morderca. Polscy detektywi z książek kryminalnych to niebanalne postaci. Nie są czarno-biali, stoją na granicy dobra i zła i bywa, że ją przekraczają. Ale to właśnie ta ich nieoczywistość najbardziej pociąga. W ostatniej książce o prokuratorze Szackim Zygmunt Miłoszewski zupełnie miesza czytelnikowi w głowie, do czego też w wywiadach przyznaje się bez skrępowania. Jego detektyw, urzędnik z krwi i kości, skrupulant oddany prawu, który nigdy nie pozwalał sobie na to, by być kimś innym, niż przedstawicielem szacownej instytucji, zabija człowieka. Ta wolta zmienia całkowicie charakter kryminału. Teraz czytelnik nie będzie szukać sprawcy, ale przyczyny.
Detektyw z supermocą
A będzie to robił jeszcze zachłanniej wiedząc, że „Gniew” kończy trylogię opowieści o ironicznym, dla niektórych wręcz odpychającym śledczym. – Szacki padł ofiarą mojej decyzji by pożegnać się z tym gatunkiem – przyznawał autor w radiowej Dwójce dodając, że pisanie kryminałów kosztowało go zbyt wiele. - Nie uważam, by był to najwłaściwszy sposób opisywania świata – przez zabrudzone, zakrwawione szkiełko - tłumaczył.
Jednak to, co dla autora jest rokiem ciężkiej pracy, dla czytelnika może być dreszczykiem i rozrywką na kilka wieczorów. W Anglii doceniano finezję dowcipu Szackiego, we Francji wzruszano się nad dylematami moralnymi i tymi nieco bardziej przyziemnymi, jak chociażby, czy detektywa ze skromną pensją stać na obiad w restauracji. Jeszcze gdzie indziej pociągała czytelników jego niezachwiana wiara w prawo. – To rodzaj supermocy, której używa Szacki, a którą manifestuje nosząc zawsze perfekcyjnie zapięty garnitur i krawat zawiązany pod szyją – tłumaczył autor.
Przeczytaj pełną recenzję książki Zygmunta Miłoszewskiego „Gniew”.
Łajdak wzbudza sympatię
Podobną „supermocą” posługuje się też Eberhard Mock, bodaj najbardziej znany detektyw Marka Krajewskiego. To jednak nie przeszkadza mu upijać się do nieprzytomności trunkami w wyższej półki, a przy tym okazyjnie bić o dwadzieścia lat młodszą żonę. Detektyw, który tropi morderców po zakurzonych ulicach niemieckiego Breslau, jest łajdakiem oraz antybohaterem. Paradoksalnie to właśnie dzięki temu wzbudza w czytelnikach zarówno odrazę, jak i sympatię.
Ułomności zdają się przyciągać czytelników do rodzimych detektywów. Mając to w pamięci Krajewski stworzył w dziesięć lat po „Śmierci w Breslau”, w której po raz pierwszy pojawia się Mock, lwowskiego komisarza Edwarda Popielskiego, znawcę antycznych języków, chorego na padaczkę fotogenną. Dolegliwość szczególną, bo powodującą ataki epilepsji pod wpływem światła. Popielski jest krnąbrny i kłótliwy. Mimo to wielu recenzentów podchodzi do niego z rezerwą wciąż widząc w nim tylko kalkę Eberharda Mocka.
Początek XXI wieku rodzi nowy typ detektywa
Mniej więcej w tym samym czasie za sprawą Katarzyny Bondy pojawił się jednak nowy, zupełnie nieprzewidywalny typ detektywa - profiler, czyli twórca szkiców psychologicznych przestępców. Zadecydował przypadek. Jeszcze jako dziennikarka, Bonda opisywała sprawę morderstwa młodej dziewczyny. Policja grzebała się w dowodach, a dni mijały bez przełomu. Wtedy z Katowic przyjechał „psycholog w czarnym płaszczu”. Zebrał materiały, analizował je całą noc, a rano miał gotowy dokładny opis zbrodniarza. Wtedy w Katarzynie Bondzie narodził się pomysł na bohatera powieści kryminalnych. Ale, jak przekonuje, stworzony przez nią Hubert Meyer nie jest kopią prawdziwego profilera, którego wówczas poznała. Zbyt wielki z niego bałaganiarz i amator kobiet.
Tymczasem grono detektywów rośnie, bo od kilku lat pojawiają się kolejni, bardziej lub mniej przypominający poprzedników. Krajewski z Mariuszem Czubajem powołał do życia kolejnego zgryźliwego nadkomisarza, znów lingwistę, Jarosława Patera, a Błażej Przygodzki dał Wrocławiowi uwspółcześnioną wersję Mocka, czyli inspektora Niedźwieckiego. A popularność gatunku może tylko wzrosnąć, bo po czytelnikach po kryminały zaczęli sięgać filmowcy, ekranizując chociażby „Uwikłanie” czy „Ziarno prawdy” Zygmunta Miłoszewskiego, które niedawno weszło na ekrany kin. | Polscy detektywi bez tajemnic |
W przeszłości wybór był ograniczony. Wybierano między tradycyjną pieluchą tetrową a rzadko dostępną pieluszką jednorazową. Zdawałoby się, że współcześnie wybór jest oczywisty. Pieluszka jednorazowa rządzi światem maluszków. Czy na pewno? Otóż nie! Na rynku artykułów dziecięcych, zaraz obok pieluszek jednorazowych, znajdziemy pieluszki wielorazowe oraz majteczki treningowe, zwane także pieluchomajtkami. Pranie, gotowanie, suszenie i prasowanie pieluch odeszło już do lamusa. Naszym babciom i mamom należą się ogromne podziękowania i wyrazy szacunku za żmudną, monotonną i ciężką pracę przy oczyszczaniu tetrowych pieluszek. Dziś bardzo rzadko można spotkać rodziców, którzy codziennie ich używają. Pieluchy jednorazowe stały się oczywistością i nieodzownym elementem wyprawki noworodka. Towarzyszą codzienności malucha i rodziców przez kilka pierwszych lat życia. Najistotniejszą kwestią związaną z pieluszkami jest ich odpowiedni dobór. Należy dopasować właściwe pieluszki dla swojej pociechy. Pod uwagę bierzemy wagę i wielkość dziecka, po czym na tej podstawie dobieramy pieluszkę. Pamiętać trzeba także, by pieluszka była miękka i delikatna, ale jednocześnie wytrzymała. Najlepiej oddychająca, gdyż maluszek spędza w niej całe dnie i noce.
Pieluszka jednorazowa (zwana pampersem)
Raz zabrudzona nadaje się już tylko do wyrzucenia. Pieluszki jednorazowe posiadają wkłady chłonące, które do wnętrza szybko przepuszczają mocz i wolne stolce. Mogą one podrażnić skórę, dlatego niezmiernie ważne jest jak najszybsze przepuszczenie ich do wnętrza pieluszki. Wyposażone są w miękkie falbanki przy otworach na nóżki maleństwa, zapewniające dostęp powietrza. Rzepy wielokrotnego zapinania zapewniają prawidłowe, mocne zapięcie. Bardzo szybko się je nakłada i zdejmuje, co jest ważne zwłaszcza w sytuacji, gdy dziecko nie lubi być poddawane czynnościom pielęgnacyjnym.
Ich zasadniczą wadą jest liczba pieluch zużywanych codziennie przez kilka lat. Koszt jednej pieluszki jest niewielki, natomiast pomnożony przez ich liczbę potrzebną na dobę, tydzień, miesiąc i tak dalej daje już całkiem pokaźne sumy.
Pieluchomajtki
Pieluszki wielorazowe i majteczki treningowe to kompilacja majtek z wkładami chłonnymi, dlatego możemy śmiało mówić o nich jako o pieluchomajtkach.
Pieluszka wielorazowa
W przeszłości tetrowe lub flanelowe pieluszki umieszczone były między nóżkami dziecka, przytwierdzone drugą, zawiązaną pieluchą. Aby zabezpieczyć śpiochy przed przemoczeniem, na pieluszki tetrowe nakładano majteczki z ceraty.
Współczesna pieluszka wielorazowa to kolorowe majteczki wielokrotnego użytku uszyte z poliestru, które bez przeszkód można prać w pralce. Są to tzw. kieszonki. Nazywane są także otulaczami. Posiadają specjalne napy, które umożliwiają regulację rozmiaru majteczek i doskonałe dopasowanie ich do figury dziecka. Posiadają one kieszonkę, w której umieszcza się wkłady. Po niewielkim zamoczeniu można wymienić tylko wkład, a pieluszkę użyć ponownie. Do majteczek stosuje się wkłady chłonne z bambusa, konopi oraz mikrofibry. Wielorazowe pieluszki zawierają często warstwę odprowadzającą wilgoć od pupy dziecka, wykonaną z polaru lub mikropolaru. Wybór pieluszek wielorazowych jest bardzo szeroki pod względem zarówno materiałów, jak i wzorów. Dzięki zróżnicowanemu wzornictwu można wybrać kilka wzorów, co na pewno uczyni przewijanie świetną, kolorową zabawą. Ten typ pieluszek oferują m.in. Bobolider Eco Polandia, Bam Bams czy Simed.
Majteczki treningowe (pieluchomajtki)
Majtki treningowe, jak sama nazwa wskazuje, pomagają maluchowi w treningu czystości. Każde dziecko ma swoje własne tempo i w odpowiednim dla siebie czasie uczy się załatwiania potrzeb fizjologicznych na nocnik. Majtki wykonane są często z bawełny, posiadają nieprzemakalną warstwę. Nie zastępują pieluszki, ale są łagodnym przejściem od pieluch do zwykłych majtek. Ich zadaniem jest zapewnienie maluchowi uczucia wilgoci w takim stopniu, aby czuło, że coś się zmieniło. Jest to bardzo pomocne w nauce siusiania do nocnika. Takie majtki można z powodzeniem prać w pralce. Wybór wzorów majteczek treningowych jest naprawdę ogromny.
Zasadniczą zaletą pieluszek wielorazowych i majteczek treningowych jest to, że są przyjazne środowisku. Ich używanie nie przyczynia się do generowania niezliczonych ilości odpadów. Możliwość dokładnego wyprania i solidne wykonanie pozwala na wieloletnie używanie, a nawet stosowanie u więcej niż jednego dziecka.
Jeśli chodzi o koszty, to jednorazowy wydatek na pieluchę wielokrotnego użytku to ok. 20-30 zł plus koszt wkładów. Zaleca się kupienie minimum 12 sztuk oraz sporo wkładów. Jednak jest to jeden większy wydatek na lata używania. Zatem można śmiało powiedzieć, że pieluchy wielokrotnego użytku są bardziej oszczędne niż pieluszki jednorazowe. | Pielucha a pieluchomajtki. Czym się różnią? |
Galaxy S5 to topowy model w ofercie Samsunga. Sprawdźcie czy broni się przed coraz liczniejszą i silniejszą konkurencją w segmencie premium, czy może „top one” Koreańczyków ustępuje pola innym modelom? W stosunku do Galaxy S4, producent zastosował tutaj większy ekran i szybszy chipset. Sporym modyfikacjom uległa kamera, zyskując m. in. lepszy autofocus oraz możliwość nagrywania w rozdzielczości 4K. Smartfon może się w tym momencie pochwalić certyfikatem IP67, co sprawia, że wytrzyma on 1 m pod wodą przez okres 30 min. Nowością jest sensor linii papilarnych, którego użyjemy nie tylko do odblokowywania ekranu, ale przede wszystkim do autoryzacji różnych czynności, np. płatności internetowych.
Pierwsze wrażenia i jakość wykonania
Pomimo, że najmłodszy członek rodziny Galaxy S nieco „utył” (waży obecnie 145 g, czyli o 15 g więcej niż Galaxy S4), to kiedy pierwszy raz wziąłem smartfon do ręki, nie było to dla mnie w najmniejszym stopniu wyczuwalne. Telefon bardzo dobrze leży w dłoni, a dzięki mimo wszystko niższej wadze od swoich dwóch największych konkurentów (Sony Xperia Z2 – 163 g, HTC One (M8) – 160 g), zbytnio nie przeszkadza w codziennym użytkowaniu, wygodnie spoczywając w kieszeni spodni.
Jeśli chodzi o wygodę urządzenia pokaźne rozmiary obudowy (142 x 72,5 x 8,1 mm) sprawiają, że o obsłudze telefonu mogą praktycznie zapomnieć osoby z mniejszymi dłońmi.
Spoglądając na frontową część obudowy, w górnej jej części odnajdziemy grill głośnika, przedni obiektyw (2 Mpix) i zestaw sensorów. Na dole znalazł się fizyczny przycisk „Ekran główny” oraz dotykowe „Wstecz” i „Właściwości”.
Jeśli mieliście już kontakt z najnowszymi tabletami Samsunga z serii Note, bez trudu zauważycie spore podobieństwa w designie obu sprzętów. Niemal identycznie przedstawia się front oraz srebrne, „chromowane” krawędzie (na górnej mamy gniazdo mini-jack oraz port podczerwieni, z kolei na dolnej znajduje się USB 3.0 z obsługą MHL).
Spore zamieszanie w chwili debiutu S5 wywołały jego „plecy”. Nie brakowało bowiem plotek o tym, że będą one w „piątce” wyglądać tak samo, jak w urządzeniach ze wspomnianej wyżej linii Note, czyli zostaną wykończone sztuczną skórą (która, bądź co bądź, prezentuje się nie najgorzej). Tak się jednak nie stało. Tylną część obudowy wykonano z materiału, którego faktura jest przez złośliwych porównywana do lekarskiego plastra.
Moim zdaniem, pod względem wzornictwa Samsung nie stanął na wysokości zadania i wciąż jest w tyle za HTC i Sony, których design jest dalece bardziej wyszukany. Co więcej, mam poczucie, że firma nie do końca umiejętnie i trafnie połączyła, nadające pewnej dozy elegancji, chromowane krawędzie z perforowanymi „plecami”. Pisząc bez ogródek, każdy z tych elementów jest innej bajki. To oczywiście moje subiektywne odczucie.
Ekran
Światowej premierze Galaxy S5 towarzyszyły spekulacje dotyczące rozdzielczości, jaką zaoferuje jego wyświetlacz. Niektórzy obserwatorzy rynku obstawiali, że będzie on w stanie wyświetlać obraz w jakości QHD, czyli 2560 x 1440 pikseli. Samsung nie ugiął się jednak tej presji i nie wyszedł przed szereg, oferując „jedynie” tryb Full HD (1920 x 1080 pikseli). Osobiście wydaje mi się to bardzo rozsądnym posunięciem. Różnica pomiędzy wskazanymi rozdzielczościami byłaby z pewnością dostrzegalna „gołym okiem” na 50-calowym ekranie telewizora, ale na 5,1-calowym wyświetlaczu S5 już niekoniecznie. Smartfon może się pochwalić wysokim poziomem zagęszczenia pikseli, które jest równe 432 ppi.
Po ponad tygodniowym użytkowaniu, mogę z czystym sumieniem zapewnić, że twórcy zastosowanej w S5 matrycy zasługują na wyrazy uznania. Przede wszystkim S5 to w chwili obecnej smartfon, który może się pochwalić jednym z jaśniejszych ekranów mobilnych dostępnych na rynku. To zasługa autorskiego rozwiązania koreańskiej firmy – ekranu AMOLED. Dzięki niemu wyświetlacz ma świetne kąty widzenia, a kontrast okazuje się być praktycznie nieskończony, co przekłada się na idealną głębię czerni. Przed powstawaniem rys, urządzenie chroni trzecia generacja powłoki Corning Gorilla Glass.
Bateria
Koreańczycy wyposażyli testowany przeze mnie model Samsunga w wymienne ogniwo o pojemności 2800 mAh. To więcej, niż oferuje HTC One M8 (2600 mAh), ale zarazem mniej od pojemności baterii, jaka znalazła się w Sony Xperii Z2 (3200 mAh). Niemniej jednak, pomimo „papierowej” przewagi nad smartfonem Tajwańczyków, to Samsung prezentuje najkrótszy deklarowany czas czuwania, wynoszący 390 h (wobec 880 h Sony i 496 h HTC).
Pora odpowiedzieć na pytanie: jak bateria sprawowała się w praktyce? Jej działanie testowałem, używając S5 jako samochodowej nawigacji. Po przebyciu ok. 260 km na autostradowej trasie Toruń–Warszawa (ok. 2,5 h jazdy), zauważyłem ubytek 42 proc. wskaźnika baterii. Półgodzinne oglądanie filmu na YouTube (w rozdzielczości HD) wiązało się wykorzystaniem 7 proc. baterii, a trwająca tyle samo rozgrywka w Real Racing 3, zmniejszyła stopień jej naładowania o 9 proc. To świetne rezultaty.
Wydajność i oprogramowanie
Sercem testowanego Samsunga jest układ Qualcomm Snapdragon 801 – wersja MSM8974AC (4-rdzeniowy procesor Krait 400 2,5 GHz oraz układ graficzny Adreno 330). Chipsetowi towarzyszą 2 GB RAM-u oraz 16 lub 32 GB pamięci wewnętrznej. W razie potrzeby przestrzeń na dane może być rozszerzana dzięki slotowi na karty microSD (maksymalnie do 128 GB). Jeśli chodzi o łączność, to S5 wspiera A-GPS, GLONASS, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, GPRS, EDGE, HSDPA, LTE, Bluetooth oraz podczerwień.
Linia smartfonów z rodziny Galaxy S słynie z całej masy sprzętowych i programowych udogodnień oraz, mniej lub bardziej, przydatnych użytkownikowi funkcji. Piąta generacja tego produktu nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Flagowy produkt Samsunga ma w fabrycznym oprogramowaniu całą masę różnych funkcji (np. przyspieszenie pobierania plików, szybkie połączenie, zaawansowane oszczędzanie energii, aplikacja S Health, podział ekranu, skaner linii papilarnych, Air View).
Aparat
Zamontowany w tylnej części obudowy obiektyw (16 Mpix) pozwala na fotografowanie w maksymalnej rozdzielczości 5312 x 2988 pikseli. Do wyboru mamy 6 rozdzielczości (16 Mpix, 12 Mpix, 9 Mpix, 8 Mpix, 6 Mpix oraz 2,4 Mpix) oraz 3 różne stosunki boków (16:9, 4:3 i 1:1). Aparat obsługuje tryb HDR. Dostępne są takie opcje jak: wybór pola ostrości, zdjęcia seryjne, cyfrowa stabilizacja obrazu, wykrywanie twarzy, 3 tryby pomiaru (centralnie ważony, matrycowy i punktowy) oraz samowyzwalacz.
S5, zgodnie z przewidywaniami, znalazł się w dość wąskim (przynajmniej na chwilę obecną) gronie smartfonów pozwalających na filmowanie w rozdzielczości 4K. W przypadku opisywanego Samsunga, maksymalna długość takiego nagrania nie może jednak przekroczyć 5 min. Ponizej przykładowe zdjęcie wykonane aparatem:
Podsumowanie
Jak to bywa w przypadku topowych smartfonów, chętni na jego zakup muszą się przygotować na niemały wydatek. Na Allegro najtańsze egzemplarze kosztują nieco poniżej 1900 zł. Czy zatem warto skusić się na ten telefon? Za nabyciem S5 przemawia z pewnością ponadprzeciętnie wysoka wydajność, świetny aparat oraz oferujący kapitalne parametry ekran. Zadowoleni będą z pewnością użytkownicy, którzy szukają „wszystko posiadających” urządzeń.
Z drugiej strony coś, co stanowi o sile S5, może być jednocześnie jego słabością. Dla części użytkowników ogrom dostępnych w Samsungu opcji może się okazać przytłaczający i utrudnić korzystanie z urządzenia. W moim subiektywnym odczuciu, słabą stroną tego modelu jest również jego design, który sprawia wrażenie mało przemyślanego. | Test Samsunga Galaxy S5. Radość do potęgi piątej? |
Fachowcy wiedzą doskonale, że profesjonalny montaż i prawidłowe działanie domowej kanalizacji sanitarnej wiąże się z całym szeregiem wyzwań – zarówno wykonawczych, jak i dotyczących wyboru odpowiednich materiałów instalacyjnych. Nawet niewielkie błędy wystarczą, by kanalizacja sprawiała inwestorowi niemało kłopotów. Dlatego już na wczesnym etapie projektowania domu warto poświęcić jej sporo uwagi, by działała niezawodnie, wydajnie i bezawaryjnie przez cały okres użytkowania. Gdzie czekają na nas największe pułapki?
1. Za małe spadki
Dobrze wykonany spadek to absolutna podstawa prawidłowego działania każdej instalacji kanalizacyjnej. Poziome odcinki rur montuje się zawsze z uwzględnieniem nachylenia w kierunku odpływu ścieków, którego minimalna wartość wynosi w tym wypadku około 2%, czyli 2 centymetry na każdy metr montowanego przewodu. Za mały spadek uniemożliwi swobodny przepływ wody, prowadząc tym samym do występowania złogów i braku drożności całej instalacji.
2. Zbyt wysokie spadki
Projektując kanalizację, należy pamiętać, by spadek wynosił nie więcej niż 15%, co może być szczególnie kłopotliwe w przypadku domów budowanych na zboczach. Zbyt duże nachylenia poziomych odcinków przewodów, a tym samym gwałtowne spływanie ścieków powoduje podsysanie wody z syfonów, umożliwiając dopływ nieprzyjemnie pachnących gazów z kanalizacji do pomieszczeń sanitarnych.
3. Niewłaściwy dobór przekroju rur
Za przepustowość i wydajność całej kanalizacji odpowiada w dużej mierze przekrój montowanych rur, których średnica musi być dostosowana do ilości spływających nimi ścieków. Należy przyjąć zasadę, że średnica podejść zwiększa się w miarę oddalania od przyboru sanitarnego w kierunku przyłącza kanalizacji sanitarnej. Za małe przekroje rur prowadzą do niedrożności i zapychania przewodów, zbyt duża średnica znacznie utrudni ich ukrycie czy zabudowanie w ścianie.
4. Niedostateczna liczba rewizji kanalizacji sanitarnej
Szybki dostęp do poszczególnych elementów instalacji kanalizacyjnej to absolutna podstawa, zwłaszcza w wypadku rozbudowanego systemu i jego potencjalnej awarii. Dlatego już na etapie projektu warto dobrze przemyśleć sposób jej zabudowania i koniecznie pozostawić miejsce na otwory rewizyjne, które nie tylko pozwolą na zlokalizowanie usterki, ale zapewnią bezproblemowe operowanie narzędziami podczas napraw. Unikniemy w ten sposób zniszczenia okładziny użytej do wykończenia aranżacji wymarzonej kuchni czy łazienki.
5. Brak wywiewek na pionach kanalizacyjnych
Odpowiednio zainstalowana wywiewka zapewnia prawidłowe napowietrzanie instalacji i usuwanie wydzielających się gazów na zewnątrz obwodów kanalizacyjnych. Pominięcie montażu tego elementu sprawi, że ścieki będą wysysać wodę z syfonów, a do pomieszczenia przedostaną się nieprzyjemne, drażniące zapachy. Zasada jest prosta: co najmniej jeden, najbardziej odległy pion od przyłącza kanalizacyjnego powinien zostać wyposażony w nawiewkę, a pozostałe należy uzupełnić o zawory napowietrzające.
6. Pominięcie montażu zaworów zwrotnych
W budynkach podpiwniczonych, gdzie piwnica jest usytuowana poniżej poziomu gruntu, istnieje możliwość cofnięcia się ścieków lub ich gwałtownego wzbierania w przypadku intensywnych opadów deszczu. W tym wypadku należy bezwzględnie pamiętać o montażu zaworów zwrotnych na wyjściu kanalizacji, które uniemożliwią ściekom płynięcie w odwrotnym kierunku. Dodatkowo dobrym wyjściem jest montaż studzienki z pompą ściekową, która w razie awarii będzie dbała o prawidłowe i wydajne przetłaczanie wszystkich nieczystości.
7. Nieodpowiednia kompensacja rur kanalizacyjnych
Rury kanalizacyjne PCW lub PP charakteryzują się znaczącą wydłużalnością termiczną, dlatego bez odpowiedniej kompensacji, czyli zastosowania tulei przejściowych wypełnionych elastycznym uszczelnieniem, czy specjalnych uchwytów umożliwiających im swobodą pracę mogą ulec zdeformowaniu. Wielu monterów zapomina o tym dodatkowym zabezpieczeniu, co prowadzi do bezpośredniego uszkodzenia przewodów, a tym samym grozi ryzykiem zalania pomieszczenia czy naruszenia struktury ściany lub podłogi. Mocowanie stałe zastosujmy tylko w punktach węzłowych.
8. Brak wyciszenia rur kanalizacyjnych
Dźwięki dochodzące z instalacji wodno-kanalizacyjnej mogą się stać dużym problemem podczas codziennego użytkowania pomieszczeń sanitarnych, zwłaszcza jeśli sąsiadują one bezpośrednio z salonem czy sypialnią. Aby wytłumić głośną pracę przewodów, należy je wyciszyć materiałem izolacyjnym i starannie obudować lub od razu zdecydować się na montaż instalacji niskoszumowej.
9. Montaż na jednym odpływie
Zamontowanie miski klozetowej i umywalki na jednym odpływie może powodować wysysanie wody z syfonu umywalkowego. Aby uniknąć niechcianych konsekwencji w postaci nieprzyjemnego zapachu w pomieszczeniu, wszystkie podejścia odpływowe powinny zostać rozdzielone.
10. Projekt oparty na dużej liczbie złączek i rur harmonijkowych
Należy pamiętać, że im więcej elementów przejściowych w instalacji, tym więcej zagrożeń czyha na jej poprawne działanie. Sytuacja wygląda podobnie w przypadku nadużywania rur elastycznych (harmonijkowych), które z jednej strony przyśpieszają i ułatwiają montaż instalacji, z drugiej zaś sprzyjają osadzaniu się zanieczyszczeń, negatywnie wpływając na drożność i przepustowość instalacji.
Stabilne funkcjonowanie domowej kanalizacji sanitarnej wiąże się z wieloma wyzwaniami natury projektowej. Na szczęście poprawnie rozplanowana, zamontowana i uruchomiona instalacja, odwdzięczy się wieloletnim oraz wydajnym działaniem. Bez obaw przed kłopotliwymi i kosztownymi awariami.
Zobacz również:Modernizacja instalacji elektrycznej
[](
searchPhrase: "wywiewka"
limit: 3
condition: "new"
sort: "popularity desc"
buyNow: "true"
) | 10 typowych błędów w instalacji kanalizacyjnej |
Drewno to materiał ponadczasowy, wytrzymały, łatwy w formowaniu, uniwersalny, piękny i elegancki. Od dawna jest wykorzystywane do budowy i ozdoby materiałów. Jego zastosowanie jest dużo bardziej ekologiczne niż plastiku – czegóż zatem chcieć więcej na parapecie czy balkonie? Doniczki i osłonki drewniane świętują wielki powrót po okresie zachwytu plastikiem. Bez wątpienia wpływ ma na to trend ekologiczny, który dotyka wszystkich aspektów naszego życia. Coraz chętniej wybieramy kamionki, drewno, porcelanę i nawet metal. Drewno pasuje do wielu stylów wnętrzarskich, idealnie nadaje się zarówno do tego, by się dopasować, jak i by nadać wnętrzu charakteru.
Drewniane donice przez wiele lat kojarzyły się z wielkimi palmami stojącymi na szkolnych korytarzach. Tymczasem przez kilka ostatnich dekad rządził plastik jako lżejszy i tańszy. Koniec lat 90. XX w. to już rozwój ruchów ekologicznych i wzrost świadomości, że lepiej wybierać materiały bliższe naturze.
Wnętrza skandynawskie
Moda wnętrzarska ostatnich sezonów promuje wnętrza w stylu rustykalnym, skandynawskim, prowansalskim, w których drewno prezentuje się idealnie albo których jest podstawą urządzenia. Styl skandynawski opiera się na wystroju bogatych domów i szkół w Skandynawii. Cechuje się jasnością i prostotą. Odznacza go niewielka ilość dodatków, spoistość, brak wyróżniających się kolorów, oszczędność krojów i ozdób oraz prostota. Dlatego, kupując donice czy osłonki do wnętrza tego typu, staramy się wybierać modele z jasnego drewna, raczej z desek, a nie zaokrąglonych elementów.
Skandynawia to pewien ład, nie wybieramy więc przecierek, postarzania, decoupage’u, elementów stylizowanych na stare logo firmowe. Styl skandynawski czerpie z natury, a zarazem dąży do jej poskromienia i wyrównania. Naturalne materiały, takie jak kamień i drewno, są zawsze starannie dopasowane i opracowane. Do wnętrza skandynawskiego wybieramy elementy malowane na biało, bejcowaną sosnę, dokładnie opracowane i spasowane deski.
Skandynawia to także wykluczenie ornamentyki. Donice do wnętrz tego typu powinny być prostokątne lub kwadratowe, o gładkich ścianach, raczej bejcowane niż lakierowane. Kolor drewna ma znaczenie – zdecydujmy się na barwy chłodne: szare, ciemne chłodne brązy, biele.
Wiejskie inspiracje
Kolejnym trendem we wnętrzarstwie jest inspiracja rustykalna. To jeden z najpiękniejszych i najtrwalszych stylów. Wywodzi się od stylów skandynawskich, ale dopuszcza elementy lokalnego folkloru. W Polsce oznacza to rzeźbienia, ornamentykę, kolory, widoczne niedoskonałości drewna. Ponadto można wybierać elementy lakierowane – doniczka będzie bardziej trwała. Dopuszczalna jest różnorodność kształtów: podwieszane i stawiane cebrzyki, donice kwadratowe, osłonki stylizowane na stare skrzynki po owocach, skrzynie z półzaokrąglonymi elementami, przypominające trochę nieociosane bale.
Dużą popularnością zawsze cieszą się donice z pergolą – nie tylko dla roślin pnących, jak bluszcze czy winorośl, ale też ułatwiające pionizowanie krzewów różanych, a nawet pomidorów.
W lokalnej stylistyce rustykalnej możemy sobie pozwolić na kolory. Zieleń, biel czy czerń są jak najbardziej dopuszczalne, ale nie musimy się wystrzegać bejcy nadającej donicy wygląd innych rodzajów drewna, nawet tych o nieco czerwonawych odcieniach, jak dąb czy buk. Dla ozdobienia możemy również użyć donic w kształcie bucika, wózeczka czy taczki – kilka takich elementów nada mieszkaniu czy balkonowi uroku, a jednocześnie nie będzie efektu kiczu.
box:offerCarousel
Vintage i Prowansja
To najdelikatniejsze, chciałoby się powiedzieć kobiece, style w urządzaniu wnętrz. I do nich najlepiej będą pasowały donice i osłonki drewniane. Odrzucamy farby i bejce w kolorach czerwonawego drewna. Możemy za to pozwolić sobie na pastele, biel, szarość i czerń. Prawdziwym hitem są doniczki z elementami pomalowanymi farbą kredową – można na niej pisać, jaka roślinka aktualnie zasiedla doniczkę. Jest to szczególnie ważne, jeśli posialiśmy zioła. We wnętrzach tego typu świetnie wyglądają doniczki i osłonki ozdobione metodą decoupage, ozdobione malunkami inspirowanymi staroświeckimi nazwami firm.
Na Allegro bez problemu znajdziemy donice i osłonki dopasowane do naszego gustu i wystroju domu w cenie do 150 zł. Producenci zadbali nie tylko o różnorodność form i kolorów, ale też o to, by ułatwić sadzenie czy sianie roślin, co zapewniają doniczki wyłożone grubą folią – można w nich sadzić nawet rośliny lubiące dużą wilgotność. | Doniczki drewniane do 150 zł |
Smak i aromat naszej ulubionej kawy zależą od wielu czynników. Ważny jest gatunek, na jaki się decydujemy, wysokość jego uprawy, metoda zbioru, sposób pozyskiwania ziaren, warunki transportu i przechowywania oraz sposób palenia kawy. Ale to nie wszystko – przed zaparzeniem kawy trzeba te starannie wyselekcjonowane ziarna tak zmielić, aby wydobyć podczas jej parzenia wszystkie subtelne nuty smakowe i zapachowe. Najogólniej rzecz ujmując, im krótszy sposób parzenia kawy, tym drobniej powinna być ona zmielona.
Podziałów na stopnie mielenia kawy jest dużo. Najprostszym i bardzo czytelnym jest podział na cztery podstawowe:
gruboziarnista kawa – grubość podobna do ziarenek piasku,
średni stopień zmielenia – nieco drobniejsza niż cukier,
drobno zmielona – aksamitna w dotyku, o praktycznie niewyczuwalnych drobinkach kawy,
bardzo drobno zmielona – porównywana jest do grubości cukru pudru i stosowana jest w przypadku parzenia kawy po turecku.
Kawa gruboziarnista jest idealna do urządzeń, takich jak praska francuska czy ekspres przelewowy, gdzie stosuje się różnego rodzaju filtry. Działanie tych urządzeń polega na odseparowaniu fusów od zaparzonej kawy, dzięki czemu grubo zmielona kawa nie zapycha filtrów, uwalniając powoli wszystkie olejki aromatyczne. Czas parzenia takiej kawy jest stosunkowo długi.
Kawę o średnim stopniu zmielenia stosujemy, gdy parzymy ją na przykład we włoskiej kafetierce (moka). Gotująca się woda przechodzi przez sitko z kawą pod ciśnieniem i ekstrahuje z niej związki organoleptyczne, zapachowe i smakowe. Kawa taka jest bardzo aromatyczna i esencjonalna.
Ekspres ciśnieniowyw ciągu zaledwie 20-30 sekund parzy espresso. Dlatego też kawa powinna być drobno zmielona, tak aby z każdej drobinki kawy można było wydobyć bukiet smakowy i aromatyczny. Uzyskujemy w ten sposób mocny i bardzo intensywny ekstrakt.
Kawa po turecku wymaga, wbrew pozorom, kawy najdrobniej zmielonej. Kawę taką parzy się w odpowiednimtygielku, zazwyczaj z dodatkiem cukru. Kawę zalewa się zimną wodą i stawia na źródle ognia, doprowadzając do trzykrotnego wrzenia (ale jej nie gotujemy!).
Kawę ziarnistą mielimy na oczekiwaną grubość, ustawiając odpowiedni stopień mielenia w młynku. Należy jednak zwrócić uwagę, aby drobiny zmielonej kawy były takiej samej grubości. Różna ich grubość niekorzystnie wpłynie na smak naszej kawy. Ważne również jest, aby nie doprowadzić do przepalenia ziaren w młynku poprzez wytworzenie w nim zbyt wysokiej temperatury. Tak może się zdarzyć np. w młynkach z metalowymi ostrzami. Jednym ze sposobów na uniknięcie przepalenia kawy jest jej mielenie pulsacyjne. Zdecydowanie lepszy pod tym względem jest młynek z żarnami, który rozciera ziarna kawy. Pewną alternatywą są również młynki ręczne, które ogólnie sprawdzają się, ale musimy mieć trochę czasu i cierpliwości.
Kupując kawę mieloną, powinniśmy zwracać uwagę na stopień jej zmielenia. Dobry producent kawy umieszcza takie informacje na opakowaniu. Często przedstawione są w formie obrazkowej i podpowiadają najlepszy sposób parzenia: kafetierkę lub ekspres ciśnieniowy.
Mając nawet wysokiej jakości mieszankę ziaren kawy, możemy nie uzyskać w pełni subtelnych nut smakowych i aromatycznych naparu właśnie z powodu źle dobranego stopnia jej mielenia. Pamiętajmy, że kawa zbyt grubo zmielona nie odda nam podczas parzenia całego bukietu smaku i aromatu, będzie po prostu lurowata. Jeśli jednak kawę zmielimy zbyt drobno, to możemy doprowadzić do przeekstrahowania kawy i będzie ona wówczas zbyt gorzka i cierpka. | Dobieramy grubość mielenia kawy do sposobu jej parzenia |
Pomiar warunków atmosferycznych może być ciekawym hobby – nic więc dziwnego, że producenci oferują nowoczesne rozwiązania dla osób, które chcą jak najwięcej wiedzieć o pogodzie za oknem. Przyglądamy się rozbudowanym stacjom pogodowym, choć w zestawieniu znalazło się też proste i niedrogie urządzenie. Netatmo NWS01
Jeśli pieniądze nie stanowią dla nas znaczenia, możemy zaopatrzyć się w naprawdę nowoczesną stację pogodową Netatmo NWS01. Wyposażono ją w łączność Wi-Fi, dzięki czemu odczytamy jej zapisy na urządzeniach przenośnych Apple i z systemem Android lub Windows Phone. Dwa nowocześnie wyglądające czujniki z obudową wykonaną z aluminium, które znajdziemy w zestawie, oferują możliwość mierzenia temperatury zarówno wewnątrz (od 0 do 50 stopni Celsjusza), jak i na zewnątrz (od -40 do 65 stopni Celsjusza). Co ciekawe, stacje Netamto oferują również pomiar stężenia CO2 i poziomu hałasu. To mogą być przydatne informacje, jeśli mieszkamy przy ulicy. Oczywiście nie mogło zabraknąć pomiarów tak oczywistych parametrów, jak poziom wilgotności i ciśnienia.
Aplikacje mobilne stacji Netatmo umożliwiają przechowywanie historii pomiarów w chmurze bez limitu danych i dzielenie się pomiarami w serwisach społecznościowych – to ostatnie to ciekawostka, ale zapis historyczny może być przydatny dla osób, które interesują się meteorologią. Dane zapisywane w chmurze możemy również odczytać przez komputer z dostępem do Internetu. Są one prezentowane w postaci atrakcyjnych wykresów. Dane dotyczące wilgotności mierzone są z dokładnością do 3%, ciśnienie jednego megabara, a temperatura 0,3 stopnica Celsjusza. Producent obiecuje dożywotnie darmowe wsparcie dla aplikacji Netatmo. A ta ostatnio pozwala nie tylko odczytać dane, ale też poinformuje nas o potrzebie przewietrzenia mieszkania, gdy stężenie CO2 będzie zbyt duże.
Co do zasilania – moduł wewnętrzny potrzebuje do pracy zasilacza USB, który podłączamy do sieci, a zewnętrzny – dwóch baterii AA. Zestaw w droższej wersji wyposażony jest dodatkowo w deszczomierz, którego zakres pomiaru wynosi od 0,2 do 900 mm/h i działa z dokładnością 1 mm/h. Co ciekawe, deszczomierz nie tylko może nas ostrzec o opadach, ale też umożliwia wybór najlepszego momentu dla podlania naszego ogrodu.
Prestigio PTH01BT
Tańszym rozwiązaniem, które nie posiada tak rozbudowanych funkcji i składa się tylko z urządzenia pracującego we wnętrzach, jest stacja pogodowa Prestigio PTH01BT. Urządzenie łączy się ze smartfonami czy tabletami pracującymi pod kontrolą systemu Android za pomocą protokołu Bluetooth 4.0. Umożliwia pomiar temperatury, wilgotności i ciśnienia. Zakres badanej temperatury ma rozpiętość od -20 do 80 stopni Celsjusza. Stacja Prestigio PTH01BT zasilana jest dwiema bateriami AAA, które powinny wystarczyć na rok pracy urządzenia. Aplikacja Prestigio Smart Home umożliwia nie tylko odczytanie wyników pomiarów na żywo, ale też przeglądanie ich historii. Wkrótce ma pojawić się aplikacja obsługująca również urządzenia z systemem iOS. Stacja o kształcie krążka jest niewielka – mieści się w dłoni i waży zaledwie 50 g.
Oregon LW 301
Jeśli interesuje nas mierzenie pogody w sposób bliższy profesjonalnemu, dobrym wyborem będzie stacja specjalizującej się od lat w produkowaniu takich urządzeń firmy Oregon. W skład zestawu wchodzą czujniki mierzące siłę wiatru, ilość opadów oraz oczywiście temperaturę, ciśnienie i wilgotność. Wszystkie dane zbierane są przez jednostkę centralną, która łączy się z Internetem.
Całość działa, według obietnic producenta, w trybie plug & play – wystarczy więc uruchomić wszystkie czujniki, a te automatycznie połączą się z jednostką centralną. Dane przekazywane są do chmury internetowej i możemy je odczytać z jakiegokolwiek urządzenia wyposażonego w przeglądarkę i dostęp do Internetu. Nie zabrakło też aplikacji dla urządzeń z iOS i Android. Te ostatnie mogą nas ostrzegać o nagłym pogorszeniu pogody, jeśli sobie tego zażyczymy. Mamy oczywiście dostęp do danych historycznych. Opcjonalnie do zestawu Oregon LW 301 możemy dokupić również miernik promieniowania UV. | Wybieramy stację pogodową z Wi-Fi |
Kosmetyki niezawierające składników pochodzenia zwierzęcego to nie tylko propozycja dla wegetarian i wegan. To także alternatywa dla tych, którzy poszukują w produktach upiększających naturalnych, ekologicznych receptur i mniej składników chemicznych, a więcej – roślinnych i mineralnych. Główną ideą przyświecającą producentom kosmetyków wegańskich jest to, aby produkty powstawały w sposób etyczny i nie zawierały żadnych składników pochodzenia zwierzęcego bądź testowanych na zwierzętach. Jest to więc propozycja dla wszystkich, którym leży na sercu los zwierząt, ale nie tylko. Wielu producentów kosmetyków wegańskich wypracowało sobie bowiem opinię firm wprowadzających na rynek produkty bezpieczne, ekologiczne, o unikalnych właściwościach.
Wegańskie, czyli drogie? Niekoniecznie
Polski konsument wciąż jest konsumentem uczącym się. Z badań wynika, że większość Polaków nie czyta informacji zamieszczonych na opakowaniach. Najczęściej przyglądamy się etykietom produktów spożywczych, ale o wiele rzadziej – tym umieszczonym na środkach czystości czy kosmetykach. Dla większości konsumentów wciąż najistotniejszym kryterium podczas zakupów jest cena. Sugerujemy się także atrakcyjnie wyglądającym opakowaniem oraz przyzwyczajeniem do danej marki. Wiele osób nie czyta dokładnie składu kupowanych produktów i nie wie chociażby, że większość popularnych kosmetyków oraz chemii gospodarstwa domowego zawiera substancje pochodzenia zwierzęcego bądź też jest testowana na zwierzętach.
Powoli jednak świadomość konsumentów rośnie. Produkty ekologiczne i cruelty-free wzbudzają zainteresowanie nie tylko wśród wegetarian i wegan, ale też pośród konsumentów poszukujących produktów naturalnych. Ciągle jednak „wyrób wegański” kojarzy się Polakom z pewną ekskluzywnością, modą na „eko” oraz (podobnie jak w przypadku produktów „bio”) wyższą ceną, co nie jest prawdą. Rosnąca popualrność kosmetyków wegańskich sprawiła, że ich ceny są przystępne - a dodatkowo, ich jakość często jest zdecydowanie wyższa.
Bezpieczny skład i ekologiczna produkcja
Tymczasem firmy wegańskie mogą być odpowiedzią dla osób poszukujących produktów bezpiecznych, opartych na naturalnych recepturach. Warto na przykład sprawdzić skład mydeł, żeli oczyszczających do twarzy i innych wegańskich kosmetyków myjących. Nie tylko nie zawierają one składników pochodzenia zwierzęcego, ale także wszystkich tych, których obawiają się osoby unikające zbędnej chemii w produktach pielęgnacyjnych.
Większość z produktów wegańskich nich nie zawiera więc:
* parabenów,
* SLS czyli Sodium Laureth Sulfate,
* sztucznych barwników i substancji zapachowych,
* konserwantów,
* silikonu czy pochodnych ropy naftowej.
Kosmetyki te opatrzone są znaczkiem Vegan oraz Cruelty-free (nietestowane na zwierzętach; najczęściej jest to logo królika), ale także posiadają certyfikaty dokumentujące ekologiczne metody produkcji (kontrolowane uprawy ekologiczne, certyfikat neutralizowania emisji CO2 i inne). Firm proponujących takie naturalne, etyczne produkty jest coraz więcej.
Należą do nich m.in.:
* Eco Cosmetics,
* Organique,
* Avebio,
* Bioline,
* Resibo,
* Sylveco,
* Skin Blossom,
* Lavera - oferująca szeroki wachlarz produktów: od kosmetyków myjących i past do zębów przez szampony i odżywki po kremy do różnych typów cery,
* Bentley czy specjalizująca się w tradycyjnych mydłach orientalnych firma Aleppo.
Kosmetyki, a także pasty do zębów i suplementy diety Himalaya Herbals sygnują natomiast swe wyroby znakiem 100% Vegetarian (wyroby mogą zawierać np. miód).
Warto dodać, że współczesne kosmetyki roślinne i mineralne to nie tylko proste ekstrakty. Składniki poddawane są tu skomplikowanym procesom – dzięki tzw. zielonej chemii z roślin uzyskuje się m.in.: aminokwasy, flawonoidy, polisacharydy, peptydy i nienasycone kwasy tłuszczowe.
Składniki kosmetyków wegańskich
Kosmetyki ekologiczne, roślinne – wbrew opinii niektórych – nie są kosmetykami nieskutecznymi. Okazuje się, że to właśnie często obecne w produktach popularnych marek składniki ograniczają efektywność produktów. Przykładowo silikon zawarty w szamponach otacza włos swego rodzaju warstwą, która nie przepuszcza w głąb składników odżywczych. Prawdą jest natomiast, że na efekt działania niektórych kosmetyków naturalnych musimy poczekać nieco dłużej.
box:imagePins
Do popularnych składników kosmetyków wegańskich należą glinki – słynące ze swych właściwości pielęgnacyjnych, bakteriobójczych i odżywczych, bogate w składniki mineralne. Może to być glinka marokańska Ghassoul, glinka czerwona, żółta i inne (każdy rodzaj glinki ma inne właściwości). Wszechstronne zastosowanie ma także oliwka (np. tradycyjne mydła oliwkowe i oliwkowo-laurowe). Oliwa z oliwek ma właściwości nawilżające i zawiera przeciwutleniacze. Często używany jest też np. ekstrakt z rozmarynu, który działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie.
Aloes znany jest ze swych właściwości regenerujących, a ekstrakt z zielonej herbaty docenią osoby o cerze tłustej, mieszanej i trądzikowej. Masło kakaowe zawiera witaminę E i polifenole, pobudza proces odnowy komórek, zwiększa odporność i elastyczność skóry. Masło shea to składnik kremów odżywczych do ciała, kremów do rąk czy balsamów do ust. Szałwia jest z kolei rośliną pożądaną w szamponach przeciwłupieżowych oraz zapobiegających nadmiernemu wypadaniu włosów. Nierzadko spotkamy też w składzie kosmetyków rośliny egzotyczne: azjatyckie lub afrykańskie. Przykładowo działanie antybakteryjne ma używana w kremach czy maseczkach miodla indyjska, a żywica drzewa kopal to pożądana ingrediencja w kremach likwidujących przebarwienia. W skład kosmetyków wegańskich wchodzą więc rozmaite ekstrakty z ziół, kwiatów, owoców, warzyw czy drzew, różne przyprawy (np. bakteriobójcza kurkuma czy przeciwbólowy i antyseptyczny olejek goździkowy), a także inne składniki niepochodzące od zwierząt, np. koenzym Q10 czy mikrocząsteczki srebra.
Poznaj popularne wegańskie kosmetyki do twarzy
box:offerCarousel)
Istotnymi składnikami kosmetyków wegańskich są oleje roślinne. Zastępują one używane w popularnych produktach oleje pochodzenia petrochemicznego. Źródłem zapachu w kosmetykach są same ekstrakty roślinne, w tym olejki eteryczne. W wegańskich szamponach czy żelach pod prysznic substancją pieniącą nie jest SLS (Sodium Laureth Sulfate), lecz detergenty roślinne (powstałe np. na bazie oleju kokosowego). Aby zapewnić produktom trwałość, zamiast sztucznych konserwantów wykorzystuje się właściwości niektórych witamin czy olejków eterycznych. W ekologicznych kosmetykach do makijażu znajdziemy natomiast wyłącznie roślinne i mineralne pigmenty.
Coraz większy wybór kosmetyków wegańskich na polskim rynku to dobra wiadomość nie tylko dla osób, które pragną dokonywać zakupów świadomie, nie przyczyniając się do cierpienia zwierząt. To również propozycja dla wszystkich, którzy szukają w kosmetykach więcej natury, a mniej chemii.
Zobacz równiż Strefę Urodową - Kosmetyki wegańskie.
) | Kosmetyki wegańskie – ekologiczna i humanitarna alternatywa? |
Pizza czy burgery? A co, jeśli nie trzeba wybierać? Tu z pomocą przychodzi meatzza – nowe danie z kręgu fast foodów, które szturmem podbija media społecznościowe. Meatzza (po polsku pisana czasem jako „mizza”) to nic innego jak połączenie pizzy i hamburgera. Jej wykonanie jest banalne, a obie potrawy składowe pozwalają na niemal nieograniczony wybór wariantów i dodatków. Choć meatzza stanowi stosunkowo świeży trend, danie to zdążyło już pojawić się w programie kulinarnym Nigelli Lawson. W Los Angeles restauracje i bistra je serwujące wyrastają jak grzyby po deszczu. Wiele wskazuje na to, że amerykańska moda szybko przyjmie się również u nas i ta „hybrydowa” potrawa stanie się hitem tegorocznych wakacji.
Meatzza Nigelli Lawson
Danie, które proponowała Nigella w swym słynnym programie oraz książce „Nigellissima – włoskie ispiracje”, odbiega nieco od wersji znanej z Instagrama. Wyglądem przypomina bowiem nie tyle ogromnego burgera, ile raczej pizzę bądź tartę. Przygotowanie potrawy zajmuje mniej niż godzinę, z czego 30 min meatzza powinna spędzić w piekarniku. Jej przygotowanie trudno więc uznać za czasochłonne czy problematyczne.
Kluczem do każdej pizzy jest odpowiednie ciasto. W przypadku meatzzy w wersji Nigelli rolę tę pełni specjalny, hamburgerowy spód. Do jego przyrządzenia wykorzystuje się:
mięso mielone (250 gramów w wersji na dwie osoby),
starty ser żółty (dobrze jest użyć parmezanu, jednak mogą to być również inne gatunki),
jajko,
bułkę tartą,
natkę pietruszki,
1 wyciśnięty przez praskę ząbek czosnku.
Składniki te ugniatamy w misce, a następnie przekładamy do okrągłej formy do pieczenia, uprzednio posmarowanej masłem. Tak przygotowany spód smarujemy sosem pomidorowym (wykonanym z pomidorów z dodatkiem oliwy, czosnku i oregano), a następnie na wierzch kładziemy plastry odsączonej mozzarelli. Całość pieczemy w 200 stopniach Celsjusza przez 25–30 min, najlepiej w piekarniku z termoobiegiem, a po wyjęciu dekorujemy listkami bazylii.
box:offerCarousel
Tak przygotowana meatzza to najprostsza wersja potrawy — odpowiednik popularnej margherity. Danie można wzbogacić innymi dodatkami, znanymi z pizzerii: np. suszonymi pomidorami, kaparami, pomidorkami koktajlowymi czy cebulką. Świetnie smakuje z rukolą, po upieczeniu warto ją również udekorować świeżą bazylią. Ze względu na dużą zawartość wołowiny, lepiej wystrzegać się natomiast kolejnych dodatków mięsnych, jak szynka, kiełbasa czy tuńczyk.
box:offerCarousel
Meatzza w burgerowym stylu
Większość potraw, których zdjęcia znajdziemy m.in. na Instagramie, prezentuje jednak odmienne podejście do meatzzy. Dania te zbudowane są na kształt burgera – z dwiema bułkami (w tym wypadku: pizzami) otaczającymi mięsne wnętrze. Takie meatzzy znajdziemy również w większości amerykańskich knajpek. Są one na ogół bardziej kaloryczne i bliżej im do klasycznego fast foodu niż w przypadku propozycji Nigelli Lawson. Równocześnie jednak hamburgerowy kształt sprawia, że będą hitem każdej imprezy.
Przygotowanie takiej meatzzy wymaga nieco więcej zachodu. Należy zacząć od upieczenia dwóch małych pizz pepperoni, o średnicy zbliżonej do przeciętnej bułki hamburgerowej. Wykonujemy je w klasyczny sposób, z użyciem drożdżowego ciasta, najlepiej w specjalnym piecu do pizzy. Będą one stanowiły spód oraz wierzch dania. Równocześnie smażymy (lub grillujemy) mielone wołowe kotlety, które staną się sercem naszej potrawy. Do wnętrza meatzzy dodajemy żółty ser, bekon, cebulkę, pomidory i ogórki konserwowe bądź kilka liści sałaty. Oczywiście wybór dodatków jest w dużej mierze dowolny (można również przygotować pizzę inną niż pepperoni). Całość wyśmienicie smakuje z sosem musztardowym, choć bywa również podawana z ketchupem.
Meatzza nie jest co prawda najzdrowszym z dań, jednak jej kaloryczność w dużej mierze zależy od wybranego przepisu (wersja Nigelli jest mniej tucząca) i zastosowanych składników. Potrawa świetnie sprawdza się jako „cheat meal” lub poczęstunek na imprezę. | Meatzza – nowy hit kulinarny. Czym jest, jak ją przygotować? |
Jesteś początkującym ogrodnikiem i nie wiesz, jak stworzyć swoją pierwszą oazę zieleni? A może potrzebujesz specjalistycznej wiedzy o pielęgnacji roślin, bo ogrodnictwo to twoja pasja i każdą wolną chwilę spędzasz na świeżym powietrzu? Wybraliśmy dla ciebie poradniki, które pomogą ci wyczarować ogród twoich marzeń. 1. „12 miesięcy z Mają Popielarską. Kalendarium prac w ogrodzie i na tarasie” Maja Popielarska
Masz piękny ogród, ale boisz się, że nie przetrwa zimy? Nie wiesz, jakie czynności powinieneś wykonywać w swoim ogrodzie w poszczególnych miesiącach? Specjalistka od zieleni, Maja Popielarska, znana ze swojego autorskiego programu telewizyjnego o pielęgnacji ogrodów, podpowie ci, jak dbać o swój zakątek roślinności. Z poradnika wydanego w formie kalendarza prac ogrodniczych dowiesz się, w którym miesiącu siać, kiedy intensywniej podlewać oraz które narzędzia będą niezbędne. Zaplanuj rok pielęgnacji razem z Mają i obserwuj, jak twój ogród rozkwita!
box:offerCarousel
2. „Wielka księga ogrodnika i działkowca. Praktyczny poradnik” Wolfgang Kawollek
Ponad 700 stron wiedzy na temat pielęgnacji ogrodu! „Wielka księga ogrodnika i działkowca” powinna znaleźć się na półce zarówno specjalisty, jak i amatora. Być może zwłaszcza tego drugiego, ponieważ zawarte w poradniku wskazówki pomogą w zakładaniu ogrodu i jego pielęgnowaniu. Autor radzi, które rośliny wybrać, jakiej ziemi użyć, a nawet z jakich materiałów wykonać płot lub murek. Jeżeli lubisz pozycje obszernie wyczerpujące temat, ten poradnik jest zdecydowanie dla ciebie.
box:offerCarousel
3. „500 roślin ogrodowych” Agnieszka Gawłowska
Jeżeli chcesz się skupić na dokładnym poznaniu roślin, które posadzisz w swoim ogrodzie, to „500 roślin ogrodowych” Agnieszki Gawłowskiej będzie idealne. W poradniku znajdziesz alfabetycznie ułożone opisy wymagań danych gatunków, ich cech szczególnych oraz trików pielęgnacyjnych od ekspertki, która chce ułatwić i umilić ci pracę w twoim ogrodzie.
box:offerCarousel
4. „Ogródek w doniczkach” Elizabeth Millard
Nie każdy jest takim szczęściarzem jak posiadacze własnego kawałka ziemi, na którym mogą zakładać ogrody. Wielu z nas musi zadowolić się balkonem albo parapetem w mieszkaniu. Jak się okazuje, w niczym to nie przeszkadza! Dzięki poradnikowi „Ogródek w doniczkach” będziesz mógł cieszyć się własną oazą zieleni, a nawet jeść wyhodowane przez siebie warzywa. Dowiesz się, w jaki sposób stworzyć warzywnik we własnej kuchni lub na balkonie, jakie podłoże wybrać oraz jak pielęgnować swoje uprawy. Praktyczne porady i niebanalne sposoby na roślinność w domu cię zaskoczą!
box:offerCarousel
5. „Ogród dla początkujących” Witold Czuksanow
A jeżeli jeszcze nie jesteś ogrodnikiem, to Witold Czuksanow na pewno wyjaśni ci, dlaczego warto nim zostać. Bo każdy chciałby obserwować, jak zakwitają mu przed domem kwiaty, albo zajadać się samodzielnie wyhodowanymi pomidorami. Poradnik w sposób przystępny tłumaczy początkującym zapaleńcom tajniki pielęgnacji ogrodu. Jeżeli dopiero zaczynasz i wydaje ci się to trudne, autor pokaże, że wcale tak nie jest, a praca w ogrodzie to prawdziwa frajda i czas spędzony w najlepszy sposób.
Praca w ogrodzie nie powinna być żmudnym i męczącym obowiązkiem, a przyjemnością na świeżym powietrzu. Powinna pozytywnie wpływać na nasze samopoczucie oraz zdrowie. Do tego nic nie może się równać z własnymi uprawami warzyw i owoców. Ty również możesz się cieszyć tymi wszystkimi dobrodziejstwami, jeżeli tylko będziesz pielęgnować swój ogród w odpowiedni sposób. Wymienione poradniki z pewnością ci to ułatwią. | 5 najlepszych poradników o pielęgnacji ogrodu |
Istnieją kolory, które idealnie do siebie pasują. Takim duetem jest bez wątpliwości granat i winna czerwień – kolorystyczni faworyci zimowego sezonu, którzy nieomal co roku powracają do wiodących trendów. Masz je w szafie? Jeśli nie, to czas najwyższy skompletować stylowy zestaw. Nieważne, czy jesteś platynową blondynką, rudowłosą pięknością czy brunetką, granat i burgund będą pasować do ciebie idealnie. Tworzą wysmakowany duet kolorystyczny, który sprawdza się zarówno w wersji na co dzień, jak i na wieczorne wyjścia. I jeden, i drugi kolor mają w sobie styl, majestat i nutę dostojeństwa, dlatego możesz być pewna, że nie będziesz wyglądać mało gustownie lub tandetnie. Zaletą obu kolorów jest fakt, że można je stosować nie tylko w postaci dodatków do stylizacji. Równie dobrze prezentują się na dużych płaszczyznach jak sukienka, sweter czy płaszcz. Zobacz, jak je nosić ze stylem i skomponuj swój własny zestaw do zimowej garderoby.
Burgundowa sukienka i złote dodatki
Swoją przygodę z burgundowym odcieniem czerwieni zacznij od dzianinowej sukienki. To wyjątkowo wygodna opcja na co dzień, która nie tylko świetnie układa się na sylwetce, ale do tego jest komfortowa w noszeniu. Nie potrzebujesz wiele więcej, by wyglądać w niej naprawdę dobrze. Dodaj w talii pasek, wąski lub szeroki, a opadający dekolt ozdób naszyjnikiem w złotym kolorze, który doskonale komponuje się z granatem i odcieniami bordo. Stylizację uzupełnij skórzanymi butami, u nas są to wysokie kozaki z licowej skóry na szpilce, oraz minimalistyczną kopertówką na złotym łańcuszku. Dopełnieniem stylizacji mogą być również proste w formie, za to bogate w kolorze, złote kolczyki. W takim zestawie możesz wyjść na elegancką kolację do restauracji czy do teatru.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Mięsisty burgundowy sweter, jeansy i sztyblety
Kochasz otulać się ciepłymi, mięsistymi swetrami? W tym sezonie znajdziesz ich wiele, a większość z nich ma oversize’ową formę i ciepły golf. Wybierz taki w bordowym kolorze i zestaw go ze zgrabnymi cygaretkami lub ciemnogranatowymi jeansami. Do zestawu dobierz stylowe sztyblety z ozdobnym wykończeniem, a całość uzupełnij dodatkami w brązowym kolorze – skórzanym paskiem z subtelną złotą klamrą, kraciastym szalem i przepastną bordową torbą, do której schowasz wszystko, co będzie ci potrzebne w danym dniu. Na górę możesz założyć wełniany płaszcz w odcieniu wielbłądziego brązu, który doda stylizacji jeszcze więcej elegancji i połączy wszystkie kolory w gustowną całość. Wygodny zestaw na chłody zimy w przepięknych i bardzo twarzowych kolorach gotowy. Masz ochotę wypróbować? Wystarczy kilka kliknięć i w mig skompletujesz efektowną stylizację.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin)
Z jakimi kolorami nosić burgundowi czerwień i granat?
Omawiane kolory to ulubieńcy zimowego sezonu. Jeśli chciałabyś połączyć je z innymi barwami, wybierz ciepłe brązy, czerń, butelkową zieleń i odcienie szarości, bez których chyba żadna kobieta nie wyobraża sobie swojej zimowej szafy. Zestawiaj i eksperymentuj bez obaw, że nie połączą się w ciekawą całość. | Granat i burgund – stylowy kolorystyczny duet dla każdej kobiety |
Gdy czytam niektóre powieści pretendujące do miana literatury BDSM, zastanawiam się dość poważnie, jak są one odbierane przez prawdziwych zwolenników tych relacji. Czy to ich bawi? Czy w ogóle zaglądają do takich książek? Jeśli zastanawiasz się czytelniku, o czym jest „Boss”, stanowiący trzeci tom serii o rodzinie Donovanów, to uczciwa odpowiedź wymaga, by powiedzieć, że właściwie o niczym. Ale „niczym” okraszonym wieloma szczegółowymi opisami zabaw erotycznych. Zaciekawieni?
Gdy ideałem jest uległość
Moja wiedza o BDSM jest stricte teoretyczna, natomiast od czasów lektury „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, która to książka o BDSM nie mówi w zasadzie nic poza schematem relacji między dominującym a uległą, obserwuję wzmożone zainteresowanie tym tematem. Trudno jednak jest znaleźć we współczesnej literaturze jakąś naprawdę dobrą pozycję.
„Boss” to klasyczna, niemalże w duchu patriarchalnym, historyjka o dwójce ludzi, którym jak się okazało, bardzo spodobało się wprowadzenie do ich relacji pewnych zasad BDSM. Klasycznie – on z założenia lubi i chce być dominującym, ona lekko się waha, w zasadzie chce tylko spróbować i przetestować, jak to jest, a summa summarum oboje wpadają po uszy w wielką miłość – której podwalinami jest uległość kobiety.
Niespodziewana zmiana
Kelsey Lane jest ambitną, niezależną i wymagającą młodą kobietą. Chociaż jej stanowisko nosi nazwę „asystentka”, wszyscy w firmie są świadomi, że jej kompetencje, a i zaufanie szefostwa, sięgają dalece poza tę kategorię zawodową. Jest zawsze przygotowana, zawsze przed czasem i zawsze świadoma swoich atutów. Gdy zatem pewnego poniedziałkowego poranka dowiaduje się, że firmę przejął Donovan Logistics, a jej szefem odtąd jest Nathan Donovan, jest jej bardzo trudno uspokoić emocje.
Jednakże Kelsey jest przede wszystkim profesjonalistką. Mimo tego, że niespodziewana zmiana nie jest po jej myśli, podejmuje wyzwanie i po pierwszym szoku szybko wraca na zwykłe tory działań. Trudno jest jej zaprzeczyć, że od pierwszego spotkania z najmłodszym z rodziny Donovanów w ich relacji pojawiła się bardzo silna chemia.
„Dom” i jego „sub”
Kelsey wspólnie z przyjaciółką zapisała się na weekend w klubie dla BDSM, co szybko wychwytuje Nathan będący tam stałym bywalcem. W ten sposób ma możliwość wkroczyć w relację z Kelsey dużo wcześniej i uprzedzić bieg wypadków. Kelsey zaciekawiona, pełna pożądania do charyzmatycznego mężczyzny, przystaje w końcu na jego propozycję. Szybko jednak dociera do niej, że miłość może zaprzepaścić jej pragnienie kariery i niezależności.
Tak oto Nathan, oprócz bycia jej szefem, na jeden tydzień zostaje także jej „Domem”, a ona jego „sub”. Dominujący i uległa, pan i jego niewolnica, która przystaje na wszystkie nawet najbardziej irracjonalne żądania. Wszystko to oczywiście za obopólną zgodą i z wzajemnym oddaniem, nawet gdy pozornie tego w BDSM nie widać. A jednak, powoli obydwoje wkraczają w rejon nieznanych sobie dotąd uczuć.
Nudne i ciekawe jednocześnie
Ponieważ dotąd nie znałam w ogóle pewnych określeń, jak chociażby „Dom” czy „sub”, książka przypadkiem wprowadziła mnie w słownik nowej terminologii. To mnie zaciekawiło, spowodowało, że sprawdziłam, na ile autorka wie, o czym pisze, dzięki czemu mam przyjemność potwierdzić, że Sierra Cartwright odrobiła pracę domową. Jednakże poza tym autorka skoncentrowała fabułę na tak nudnym schemacie, że trudno w książce doszukiwać się plusów.
Na pewno może być interesująca z perspektywy laika BDSM. Na pewno wydawnictwo ma rację, głosząc, że powieść jest dużo gorętsza od historii Any i Christiana Greya, bo szczegóły i pikanteria są tutaj na zupełnie innym poziomie. Mam jednak szczerze wątpliwości, czy mogę uczciwie polecać zapoznanie się z tą lekturą. Jak zwykle decyzję zostawiam czytelnikom. W końcu aby brać udział w aktywnej dyskusji o tym, czy coś jest interesujące, czy nie, warto najpierw poznać omawiany tytuł.
Źródło okładki: burdaksiazki.pl | „Boss” Sierra Cartwright – recenzja |
Styl retro coraz częściej jest wykorzystywany przez wiele osób. Dzięki sprzętom RTV i AGD stylizowanym na urządzenia sprzed lat można w łatwy sposób nadać oryginalnego szyku mieszkaniu. O rosnącej popularności takich sprzętów świadczy chociażby coraz szerszy wybór w gadżetach retro. Najpopularniejsze pod tym względem są chyba czajniki. Czajniki retro nie są nowością na rynku. Od kilku lat w ofercie wielu producentów są tego typu urządzenia. Jednak w ostatnim czasie zdecydowanie przybyło modeli, wśród których można dokonać wyboru. To dobra informacja dla wszystkich klientów, którzy planują urządzić swoją kuchnię w tym stylu.
Nie tylko metalowe lub plastikowe
Elektryczne czajniki zazwyczaj są albo metalowe, albo plastikowe. Nie ma co się dziwić – to trwałe i dość tanie materiały. Ale czy sprawdzają się w przypadku stylu retro? Nie brakuje urządzeń przede wszystkim z metalową obudową, które są stylizowane na stare. Jednak są pewne wyjątki, dzięki którym kuchnia można zyskać naprawdę wyjątkowy wygląd. Mowa o czajnikach elektrycznych, których obudowa jest… ceramiczna. Dzięki temu wyglądają one jak element zestawu kawowego albo dzbanek na kawę lub herbatę. Nie tylko są wykonane z ceramiki, ale też pokryte ciekawymi i kolorowymi wzorami. Takim czajnikiem jest chociażby Concept RK0030 w cenie około 135 zł lub Concept RK0020, za który trzeba zapłacić od 110 do 170 zł. Podobne modele w swojej ofercie ma także firma Tiross, np. TS-493 o pojemności 1 litra i cenie oscylującej w granicach 85-100 zł.
Pozostałe modele
Ale w ofercie producentów można znaleźć także bardziej klasyczne modele, chociaż wciąż stylizowane na urządzenia sprzed kilku lub nawet kilkudziesięciu lat. Do wyboru jest co najmniej kilka ciekawych sprzętów.Takim urządzeniem jest np. Klarstein Aquavita Chalet w cenie około 200-210 zł. Model ten ma aż 1,7 litra pojemności oraz 2200 W mocy, dzięki czemu bardzo szybko się nagrzewa. Złącze elektryczne jest w pełni obrotowe, co oznacza, że czajnik można postawić w dowolnym kierunku i zawsze będzie działać. Czajnik ma średnicę 17 cm, wysokość 25,5 cm i waży około 950 gramów.
Moda na urządzenia retro nie ominęła także bardziej znanych producentów sprzętu AGD. Jednym z nich jest firma DeLonghi, znana między innymi z produkcji ekspresów do kawy. W ofercie tego producenta znajduje się model o oznaczeniu KBE3014-2. Ma on pojemność 1,7 litra i moc aż 3000 W, więc jest w stanie w bardzo krótkim czasie zagotować wodę na herbatę lub kawę nawet dla 6 osób. Poza tym czajnik ma obrotową podstawę, wskaźnik wody i wyjmowany filtr przeciwdziałający osadzaniu się kamienia. Za DeLonghi KBE3014-2 trzeba zapłacić około 220 zł. Do tego samego zestawu – Argento – należą także ekspres do kawy i toster w podobnej stylistyce.
Dla osób, które nie chcą wydawać aż tak dużej sumy na czajnik, dobrą propozycją może być model Eldom CS15. Urządzenie można kupić już w cenie około 85 zł, więc dużo niższej niż w przypadku konkurentów. Czajnik także ma 1,7 litra pojemności. Jego moc to 2000 W, co w zupełności wystarczy do szybkiego i komfortowego przegotowywania wody. Model CS15 jest wyposażony w niewidoczną grzałkę, 360-stopniowy, centralny system bezprzewodowy oraz wskaźnik poziomu wody. Swoim wyglądem przypomina imbryk.
To tylko kilka z propozycji czajników w bardzo popularnym ostatnio stylu retro. Coraz więcej producentów tworzy całe zestawy takich sprzętów, czego dowodem jest chociażby seria Argento marki DeLonghi.
Zobacz również - Designerskie czajniki elektryczne. Przegląd | Elektryczne czajniki w stylu retro – przegląd |
Jeżeli wraz ze zmianą pory roku, mamy w zwyczaju wprowadzać drobne modyfikacje do naszego domu lub mieszkania, dobrze jest zapoznać się z trendami wnętrzarskimi na sezon jesień–zima 2017. Jakie elementy warto kupić? Tak jak trendy modowe zmieniają się z sezonu na sezon, tak też cyklicznie nowości pojawiają się w świecie aranżacji wnętrz. Moda na określone materiały, kolory czy dodatki to pretekst do drobnych lub dużych zmian w najbliższym otoczeniu. Lista trendów jest długa, więc z pewnością znajdziemy taki, który będzie pasować do dotychczasowej aranżacji mieszkania, a przy tym pokaże gościom, że śledzimy branżę wnętrzarską na bieżąco.
Kolory
Jaka paleta barw będzie święciła triumfy tej jesieni i zimy? Okazuje się, że prym będą wiodły zarówno delikatne kolory, jak i te intensywne. Najlepiej wprowadzić do mieszkania elementy w kolorze beżu, brązu i pasteli (między innymi przybrudzonego błękitu i pudrowego różu), jak również nasyconej butelkowej zieleni, fioletu, ceglastej czerwieni i ciemnego niebieskiego.
Delikatne pastele sprawdzą się we wnętrzach urządzonych w stylu shabby-chic i prowansalskim, ale także w skandynawskich i nowoczesnych. Jeśli nie chcemy wydawać na zmiany dużej sumy pieniędzy, wystarczy, że wybierzemy tekstylia utrzymane w tych barwach. W związku z tym, że paleta barw jest szeroka, każdy znajdzie coś dla siebie tak, aby dodatki pasowały do wyposażenia mieszkania.
box:offerCarousel
Materiały
Poduszki, pledy, narzuty do salonu i sypialni powinny być wykonane z materiałów pluszowych: połyskującego weluru lub aksamitu, które są szykowne i eleganckie. Kiedyś stanowiły one tkaniny obiciowe mebli w domach najbogatszych osób. Ponadto cechują się miękkością w dotyku i są puszyste (welurową narzutę o wymiarach 200 na 200 cm kupimy na Allegro w cenie 199 zł). Tymi tkaninami mogą być też pokryte meble wypoczynkowe. Hitem nadchodzących miesięcy będzie pluszowy zagłówek. Być może warto rozważyć wymianę tej części łóżka? Z kolei kropkę nad przysłowiowym „i” w aranżacji salonu na jesień postawimy, kupując nowy chodnik – najlepiej ręcznie robiony.
box:offerCarousel
Jeżeli możemy pozwolić sobie na wydanie większej kwoty, dobrą opcją będzie zdecydowanie się na zakup mebla wykonanego z naturalnego surowca. Korek, papier, drewno to materiały, które będą popularne w kolejnych miesiącach. W związku z tym dobrze jest wyposażyć mieszkanie w drewniany stolik kawowy zachowany w naturalnym kolorze (kupimy go na Allegro w cenie 149 zł) albo w fotel z wikliny. Inne naturalne materiały, które będą mile widziane, to skóra i manila. Są dość uniwersalne, więc bez problemu wkomponujemy je w aranżację mieszkania w stylu skandynawskim, prowansalskim czy rustykalnym.
Wzory
Tegorocznej jesieni i zimy modne będą wzory – począwszy od ponadczasowej szkockiej kraty (która sprawdzi się jako pokrowiec na sofę), po motyw roślinny, owoce, dżunglę. Te ostatnie przywoływać będą na myśl tropiki, a dominuje w nich zieleń i motyw liści. Jeśli te możliwości nie wpisują się w nasz gust, można rozważyć zakup dodatków we wzory geometryczne. Koła i kwadraty na pastelowym tle zachwycają estetyczną prostotą (poduszkę dekoracyjną w trójkąty o wymiarach 40 na 40 cm nabędziemy na Allegro w cenie 25 zł). | Trendy wnętrzarskie jesień–zima 2017. Co będzie modne? |
Nie każda z nas ma figurę modelki. Co więcej, wiele kobiet, których sylwetka jest bliska ideału, również ma sobie wiele do zarzucenia. No cóż, jesteśmy krytyczne wobec siebie, ponieważ zawsze pragniemy wyglądać jak najlepiej bez względu na porę dnia, miejsce czy czas. O ile na co dzień opanowałyśmy do perfekcji sztukę optycznego wyszczuplania ciała za pomocą różnych trików, o tyle gdy nadchodzi lato, jest nam coraz trudniej. Największy problem pojawia się jednak wtedy, gdy musimy pokazać się na plaży. Wiele kobiet w obawie przed krytycznym spojrzeniem ze strony innych rezygnuje z wakacyjnych wyjazdów do nadmorskich miejscowości czy, co gorsza, w egzotyczne rejony. Stop! Z naszymi poradami będziesz boginią na każdej plaży – nieważne, czy nosisz rozmiar 36 czy 44. Wiemy, jak ukryć brzuszek i fałdki na plaży i chcemy się tym z tobą podzielić. Gotowa?
Przed wyjściem na plażę
Nieważne, czy do wyjazdu został ci miesiąc, czy tydzień, musisz zadbać o całe swoje ciało. Zwiększ spożycie wody i postaraj się chociaż o połowę wyeliminować ze swojej diety produkty wysoko przetworzone, cukier oraz sól. Nawet jeden dzień detoksu może zdziałać cuda, ale oczywiście polecamy dłuższe oczyszczanie.
Nie zapominaj o peelingu do ciała, który usuwa martwy naskórek, pobudza mikrocyrkulację i przyspiesza regenerację komórek skóry. Peeling kawowy lub antycellulitowy dodatkowo pomogą pozbyć się pomarańczowej skórki. Przyda się również krem wyszczuplający i modelujący. W miesiąc przy odpowiedniej diecie pomogą ci one wymodelować ciało, a nawet pozbyć się kilku centymetrów w talii i biodrach. Takie produkty znajdziesz wśród kosmetyków marek: L’Oréal, Garnier, Tołpa, Avon, Shiseido i Clarins.
box:offerCarousel
Nie zapominaj, że ciało wygląda znacznie szczuplej, gdy jest opalone. Chociaż raz przed wyjściem na plażę postaraj się skorzystać z dobroczynnych właściwości promieni słonecznych. Stopniowe dochodzenie do hebanowej opalenizny pozwoli ci również uniknąć bolesnych i niebezpiecznych oparzeń. Kilka minut dziennie na słońcu powinno wystarczyć. Możesz też użyć balsamu brązującego lub samoopalacza. Olejek do opalania z filtrem przeciwsłonecznym jest absolutnie konieczny na plaży. Jeśli dodatkowo zawiera delikatnie mieniące się w słońcu drobinki, to optycznie wyszczupli całe twoje ciało.
Na plaży
Nie staraj się za wszelką cenę wyglądać bosko. Zrezygnuj całkowicie z makijażu lub wybierz kosmetyki przeznaczone do makijażu plażowego. Skup się na włosach i dodatkach. Delikatne, rozpuszczone włosy, lekko pofalowane w stylu „California girl”, będą wyglądały bardzo seksownie, a do tego naturalnie. Nie zapominaj o modnych dodatkach. Letnia biżuteria odciągnie uwagę od fałdek i brzuszka. Powinna być jednak lekkie, nawet jeśli będzie dużych rozmiarów. Wybieraj biżuterię kolorową, materiałowe bransoletki, naszyjniki w afrykańskim stylu i obowiązkowo muszelki. Powinnaś zaopatrzyć się również w odlotowy kolorowy i duży zegarek, np. Casio Baby-G lub G-Shock. Idealne na plaże wodoodporne zegarki ma w swojej kolekcji także marka Swatch. Są one w bardzo przystępnych cenach.
box:offerCarousel
A teraz najważniejsze – kostium kąpielowy. Masz szczęście – do łask powróciły stroje jednoczęściowe i są hitem! Noszą je nawet najbardziej szczupłe modelki, a więc nie wahaj się ani chwili. Czarny lub czerwony kostium kąpielowy z napisem, nadrukiem lub np. numerem, który odciągnie uwagę od brzuszka i fałdek, będzie znakomitym rozwiązaniem. Moda retro wciąż jest na topie i z niej też powinnaś skorzystać. Wysokie zabudowane majtki w czarnym kolorze, a do tego góra np. w kolorze fuksji. Możesz poza tym wybrać modny wzór, np. egzotyczne kwiaty. Takie połączenie będzie dla ciebie najlepsze. Nie zapominaj o pareo. Zawiązane w formie sukienki czy spódnicy ukryje wszystko, co chcesz zasłonić.
box:offerCarousel
Pamiętaj, że ciało każdej kobiety jest piękne – bez względu na rozmiar czy wiek, musisz je tylko trochę bardziej polubić. Nie potrafisz? Sprawdź Instagram takich modelek, jak Ashley Graham czy Iskra Lawrence – one pokochały swoje fałdki i zrobiły z nich olbrzymi atut. Uwierz w siebie – też tak możesz! | Jak ukryć brzuszek i fałdki na plaży? |
Frezarki górnowrzecionowe służą przede wszystkim do frezowania wgłębnego na powierzchniach płaskich. Można wykonywać wybrania punktowe, rowków czy też powierzchniowe. Jest to idealne urządzenie, które, wyposażone w pierścień kopiujący, nadaje się do odwzorowywania kształtów przygotowanych lub standardowych szablonów. Krótka charakterystyka
RP2301FCX jest największym przedstawicielem spośród frezarek górnowrzecionowych marki Makita. Mocny silnik i uchwyt narzędziowy o dużej średnicy pozwalają na efektywną obróbkę z dużymi obciążeniami.
Funkcje
Regulacja prędkości obrotowej wrzeciona, realizowana za pomocą elektroniki sprzężonej z pokrętłem, pozwala na dostosowanie jej do obrabianego materiału i do oczekiwanego efektu obróbki.
Blokada wrzeciona ułatwia wymianę osprzętu. Do jej realizacji potrzebne jest użycie klucza luzującego i zaciskającego oprawę zaciskową uchwytu.
Frezarka posiada nastawiany ogranicznik głębokości z możliwością predefiniowania trzech nastaw głębokości oraz przełączania między nimi za pomocą rewolwerowego przełącznika. W nastawie głębokości pomaga precyzyjna i czytelna skala umieszczona na obudowie korpusu.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Obszar roboczy oświetlany jest przez dwie diody LED, dzięki czemu widoczność w miejscu pracy zostaje polepszona. Podstawa robocza urządzenia posiada otwory do zamontowania prowadnicy równoległej będącej, niezbędnym osprzętem do frezowania wzdłuż prostych krawędzi przedmiotów.
Użyte materiały
Korpus urządzenia wykonany jest z tworzywa sztucznego, a podstawa i elementy prowadnicy ze stopu aluminium. Dzięki temu urządzenie jest sztywne i stabilne nawet przy frezowaniu pod dużymi obciążeniami, które to występują przy frezowaniu frezami o znacznej średnicy i z wysokimi prędkościami. Elementy rękojeści pokryte są antypoślizgową i miękką okładziną, dzięki czemu praca maszyną jest komfortowa i wygodna. Uchwyty gałkowe są ponadto bardzo ergonomiczne i dostosowane do dłoni.
Parametry
Wydajny silnik o mocy 2100W bez problemu radzi sobie z przeróżnymi frezami o średnicy trzpienia mocującego nawet 12mm. Wymienne tulejki zaciskowe pozwalają również na montaż frezów z trzpieniem 8mm i 6mm. Prędkość obrotowa na biegu jałowym osiąga wartość 22000 obr/min. Frezować można za pomocą RP2301FCX na głębokość do 70mm. Waga urządzenia wynosi 6,1kg. Jest ona dość wysoka, co świadczy o solidnej konstrukcji. Wiadomo powszechnie, że precyzja waży.
Rozwiązania techniczne
Frezarka Makita RP2301FCX posiada układ elektroniczny stabilizujący prędkość obrotową na konkretnej, ustawionej wartości. Jest ona utrzymywana nawet pod obciążeniem. Dzięki temu frezowanie jest bardzo precyzyjne, a efekty pracy są dokładnie takie, jakich spodziewa się doświadczony fachowiec. Filtr labiryntowy powietrza wlatującego do wnętrza maszyny w celu chłodzenia sinika sprawia, że powietrze jest stosunkowo czyste, a ograniczona ilość pyłu nie oddziałuje tak destrukcyjnie na uzwojenia silnika. Frezarka posiada elektryczny hamulec, dzięki któremu wrzeciono zatrzymuje się zaraz po zwolnieniu włącznika. Eliminuje to ryzyko uszkodzenia elementu obrabianego przy zbyt szybkim manewrowaniu frezarką po zakończeniu frezowania. W maszynie możliwa jest wymiana szczotek węglowych bez konieczności gruntownego demontażu obudowy, dzięki czemu frezarka nie wymaga dłuższych przestojów serwisowych.
Wyposażenie
W wyposażeniu standardowym RP2301FCX znajduje się solidna, wykonana w dużej mierze z odlewu stopu aluminium, prowadnica równoległa. Mocna i ciężka maszyna wymaga stabilnego prowadzenia, które może się przydać przy frezowaniu wzdłuż krawędzi obrabianego przedmiotu.
Dwie dodatkowe redukcyjne tuleje zaciskowe pozwalają na montowanie osprzętu o średnicy trzpienia 6 i 8mm. Króciec do odsysania pyłu umożliwia połączenie maszyny z urządzeniem odsysającym dla ograniczenia pylenia. Do montażu frezów przewidziano klucz SW24.
Podsumowanie
Makita RP23011FCX to mocna i precyzyjna frezarka do ciężkich prac w drewnie. Nie jest to lekkie urządzenie, ale jego waga zdeterminowana jest koniecznością uzyskania wysokiej sztywności, za czym kryje się dokładność obróbki. Urządzenie objęte jest 3-letnią gwarancją producenta. Aby uzyskać gwarancję o takim wymiarze czasowym, konieczne jest zarejestrowanie maszyny i podzielenie się swoimi danymi z Makita Polska. | Test frezarki Makita RP2301FCX |
Kiedy na horyzoncie pojawiają się horrory pokroju Amnezji, od razu przekręcam klucz w drzwiach, nakładam słuchawki na uszy, gaszę światła i naparzam. Oczywiście wywracam się z krzesła co pięć minut, ale co tam – rozrywka jest. Jednak Among the Sleep budzi we mnie inny rodzaj strachu. I to jest genialne. Zacznę od samego pomysłu, który jest źródłem tak mocnych doznań. Otóż nie wcieliłem się w zagubionego w średniowiecznym zamku wędrowca, tym bardziej nie żadnego kosmonautę na obcym statku. Jestem dzieckiem. Tak. Dobrze przeczytaliście. Głównym bohaterem jest dwuletni brzdąc.
I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ot, takie pierwszoosobowe Simsy, gdyby nie fakt, że maluch ma koszmary. A przynajmniej tak wydaje się w pierwszych momentach gry, ponieważ szybko okazuje się, że mroczne „coś” wychodzi daleko poza strefę snu. I właśnie to jest najbardziej przerażające.
Jak w klatce
Kojarzycie na pewno ten podgatunek horrorów, który opiera się na wywołaniu w widzach uczucia bezsilności. Najczęściej łączy się też z jakimiś krwawymi wydarzeniami. W Among the Sleep sytuacja, choć mimo wszystko podobna, nie jest aż tak klarowna.
Mogę się założyć, że nieraz we własnych snach próbowaliście przed czymś uciec (ponoć kilkadziesiąt procent snów jest właśnie takich), ale nie mogliście. Teraz wyobraźcie sobie, że nie dość, że nie macie takiej możliwości, to jeszcze jesteście małym dzieckiem, które do tego ma przed sobą bariery, o jakich dorosły nawet by nie pomyślał.
Czołgając się pomiędzy wielkimi meblami po zaciemnionym domu, brzdąc zaczyna pogrążać się we śnie na jawie, czy może raczej jawie we śnie – tego nie wiadomo. Pewne jest natomiast to, że w końcu trafia do mrocznego lasu, w którym czai się (na niego) mnóstwo stworów, a nawet i przerażająco nieuchwytnych cieni. Obserwują i czekają na odpowiedni moment, by...
Nie wiadomo skąd
Bardzo przypadła mi do gustu narracja – dzieciak już na samym początku gry otrzymuje swojego przyjaciela-pluszaka, Teddy'ego (czyli po prostu „Miśka”), który pomaga mu w trakcie całej przygody. Nie wiadomo, jak rozpoczął się ten cały koszmar, ale niektóre sceny wskazują na to, że akurat ten czas, na który przypadła opowieść, nie jest wcale odosobnionym przypadkiem.
I chociaż rzeczywiście poziom integracji oprawy audio z wizualizacjami przyprawił mnie o dreszcz (w tym wypadku to jak najbardziej pozytywne odczucie), Among the Sleep ma jedną, poważną wadę – jest po prostu okrutnie krótka. Starcza na maksymalnie kilka godzin. Chciałbym powiedzieć „coś za coś, narracja jest genialna, ale niedługa”, choć to marne pocieszenie.
Dlaczego? Ponieważ i sam finisz jest dość... Mizerny. Nie jest zły, nie jest wybitny. Po prostu po czasie spędzonym z tym tytułem, miałem nadzieję na naprawdę dobre zakończenie. Tym bardziej, że cały klimat gry nie pozwalał mi wierzyć w nic innego. Nie zrozumcie mnie jednak źle – pokazałem Among the Sleep koledze, któremu z kolei „not-so-happy-ending” bardzo się spodobało. Tak więc w tym wypadku to najwyraźniej wyłącznie kwestia gustu.
Dobrze, ale można lepiej
Coś o samych kwestiach technicznych? Among the Sleep chodzi bardzo płynnie i nie zauważyłem, aby liczba klatek na sekundę spadła poniżej przyzwoitego poziomu. Jak na tak małą grę, opcji jest sporo, między innymi możliwość włączenia/wyłączenia audio dla systemu głośników 5.1. To bardzo dobrze świadczy o twórcach, którzy w końcu zgarnęli 250 tysięcy dolarów na Kickstarterze. Widać, że nie poszły na marne.
Normalnie grafikę w tej produkcji oceniłbym powyżej średniej, ale umiejętne budowanie klimatu grą świateł i cieni sprawia, że mam w stosunku do niej lepsze odczucia – powiedziałbym, że to mocne 7/10. Za to audio... Audio to sprawa bardzo dobra, a jednocześnie trudna do osiągnięcia na takim poziomie. Wymaga to sporych nakładów pracy, bo nie wystarczy nagrać dobrych dźwięków i kwestii (ubóstwiam!), ale trzeba to później dobrze zaimplementować.
Całość tworzy niezapomniany, surrealistyczny klimat – czyli dokładnie taki, jakim świat może widzieć dziecko. Przerażający, ale posiadający też dobre cechy, jak choćby rodzic(e), czy właśnie ukochany pluszak. Widać, że twórcy Among the Sleep chcieli, aby gracz wczuł się w odgrywaną postać (w końcu wszyscy byliśmy dziećmi i każdy ma jakieś ukryte fobie). A chociaż nie udało się im to w stu procentach, fani takiego typu produkcji na pewno nie będą zawiedzeni.
Bezsilnie... Powyżej średniej
Dokładnie tak. Among the Sleep nie jest grą wybitną. Niestety, bo ma ku temu wszelkie predyspozycje – widać, że twórcy potrafią zbudować odpowiedni klimat wokół początkowego zamysłu i że umiejętnie wkradają się z nim do głowy gracza. Pomimo tego, że wiele pozostawiono wyobraźni, nie poczytuję tego za wadę, wręcz przeciwnie. To świetny sposób, aby nie tylko zmusić odbiorcę do próby wejścia w umysł sterowanej przez niego postaci, ale także aby nakłonić do refleksji nad własnym strachem, nad percepcją strachu przez innych ludzi, również tych najmłodszych.
I właśnie dlatego tak bardzo ubolewam nad jej końcówką – nie wchodząc już nawet w szczegóły fabularne, miałem ochotę na więcej, na kolejne godziny gry. A tu, ni stąd, ni zowąd, koniec. Fin. Dziękujemy za wizytę, kubełki po popcornie na lewo, okulary 3D na prawo. Trochę szkoda mi tej produkcji, ponieważ nie została odpowiednio doceniona przez krytyków. Oczywiście każdy ma swoje zdanie i je szanuję, natomiast wydaje mi się, że oczekiwano od niej czegoś innego, co w rezultacie przełożyło się na jej przeciętne wyniki.
W końcu nie miała to być kolejna Amnezja – i nie liczcie na to, jeżeli myślicie o kupnie Among the Sleep! To miała być ciekawa, refleksyjna podróż w głąb umysłu dziecka, które widzi świat zupełnie inaczej, niż dorośli. Prosta prawda, o której jeszcze niedawno wszyscy pamiętaliśmy. Ale człowiek dorasta, zapomina, jak to było, kiedy bało się półotwartych drzwi od szafy w ciemnym pokoju. Dlatego właśnie uważam, że gra ta jest naprawdę wartościowym tytułem – nie tylko ze względu na rozrywkę, jaka stoi na wysokim poziomie, ale również dlatego, że pozwoliła mi przypomnieć sobie, że strach potrafi czaić się nawet we własnym domu.
A teraz przepraszam, idę sprawdzić, czy nic nie siedzi pod moim łóżkiem. | Among the Sleep – recenzja |
Dla wielu maluchów smoczek to często pierwszy i najważniejszy element ekwipunku. To także uroczy i zabawny gadżet, który może być śmiesznym prezentem, pamiątką lub praktycznym akcesorium ułatwiającym życie rodzicom. Prezentujemy najciekawsze nietypowe smoczki. Smoczek to jedno z najczęściej wykorzystywanych dziecięcych akcesoriów. Uspokaja, pomaga zasnąć, jego gryzienie łagodzi ból i swędzenie dziąseł podczas ząbkowania. W chwilach nudy, stresu czy niepewności pozwala również szybko i skutecznie zająć uwagę dziecka. To nie tylko ulubieniec i pocieszyciel maluchów, ale – dzięki wyposażeniu w nowe funkcje – coraz częściej staje się także wyjątkowym pomocnikiem np. w czasie choroby dziecka. Wiele mam zachowuje pierwszy smoczek swojej pociechy, traktując go jako szczególną pamiątkę. Bardzo często zauważymy również motyw smoczka podczas różnego rodzaju imprez, np. baby shower czy chrzcin, zarówno w dekoracjach, jak i na prezentach. ci, którzy szukają wyjątkowego i nietypowego gadżetu, z pewnością znajdą odpowiedni model w szerokiej ofercie smoczków.
Zabawna sesja zdjęciowa i przyjęcie dla przebierańców
Poważne zdjęcia maluchów w odświętnych, galowych strojach już dawno wyszły z mody. Organizując sesję zdjęciową naszej pociechy, staramy się, by było jak najbardziej kolorowo, bajkowo i zabawnie. Spośród dostępnych na rynku rozmaitych akcesoriów, przebrań i dodatków jednym z tańszych i prostych w użyciu, szczególnie dla najmłodszych dzieci, są śmieszne smoczki. Urok małego dżentelmena zabawnie podkreśli smoczek z wąsami. Do tego zawadiacki kapelusz, body z elegancką muchą i rozczulający strój gotowy. Wybrać możemy również ogromne, zawadiacko wyszczerzone zęby, a także, głównie dla dziewczynek, duże, różnokolorowe usta. Taki smoczek w ciekawy i zabawny sposób urozmaici wykonywane dziecku zdjęcia. Może posłużyć również za element stroju podczas przebieranej imprezy.
Praktyczne i ułatwiające opiekę nad maluchem
Bardzo często podawanie lekarstw małemu dziecku jest dla rodziców koszmarem. Jeśli maluch jest wielbicielem smoczków, warto ułatwić sobie sprawę, wykorzystując do tego celu specjalne smoczki medyczne do podawania leków. Każdy z nich został wyposażony w otwieraną komorę, do której wlewamy lekarstwo. Nadrukowana na ściance podziałka ułatwia precyzyjne odmierzenie dawki bez konieczności używania dodatkowych akcesoriów. Specjalnym przełącznikiem regulujemy wielkość otworu, przez który przepływa lekarstwo, a tym samym szybkość jego podawania. Nadaje się szczególnie do różnego rodzaju syropów i zawiesin. Jeśli maluch często choruje i potrzebuje nebulizacji, zamiast klasycznej maski możemy wykorzystać smoczek do inhalacji. Wyprofilowany kształt sprawia, że otwór, przez który wydobywa się lekarstwo, znajduje się bardzo blisko nosa dziecka, a maluch zajęty gryzieniem smoczka znacznie dłużej toleruje inhalację.
Szybkie i niezauważalne dla dziecka zmierzenie temperatury umożliwi natomiast smoczek z wbudowanym termometrem. To idealne rozwiązanie dla maluchów, które nie lubią mierzenia temperatury. Smoczek ma wyraźny wyświetlacz, na którym po mniej więcej 3 minutach możemy sprawdzić, czy dziecko ma gorączkę. Musimy jednak pamiętać, że smoczki medyczne służą jedynie do tego celu, do którego zostały przeznaczone, i nie są ani zabawką, ani tym bardziej nie mogą być używane bez przerwy jako smoczki uspokajające.
Na pamiątkę
Szukając prezentu-pamiątki dla małego dziecka, warto zwrócić uwagę na ofertę smoczków wykonanych ze srebra. Mają kształt uroczych zawieszek lub nieco większych figurek. I jedne, i drugie mogą stanowić ciekawy i przede wszystkim trwały prezent, np. z okazji przyjścia maluszka na świat lub jego pierwszych urodzin. W większości przypadków istnieje możliwość wygrawerowania daty lub dedykacji na smoczku lub dołączonej do niego tabliczce. Taki podarunek to również dobry wybór, gdy szukamy prezentu dla dziecka, które ma już wszystko.
Używając zarówno zabawnych, jak i medycznych smoczków, pamiętajmy, że podlegają takim samym zasadom higieny jak klasyczne uspokajacze. Przed użyciem trzeba je umyć, a część silikonową najlepiej polać wrzątkiem. Musimy również obserwować, czy nie pojawiają się na niej pęknięcia, dziurki lub znaczne przebarwienia. W takim wypadku należy smoczek wyrzucić i wymienić na nowy. | Zabawne, praktyczne, cenne – nietypowe smoczki |
Do niedawna każda zimowa wyprawa w góry kojarzona była z koniecznością wyposażenia auta w opony zimowe i łańcuchy śnieżne. Producenci poszli o krok dalej i wprowadzili do sprzedaży opaski antypoślizgowe. W jakim celu zakłada się łańcuchy śnieżne?
Głównym zadaniem łańcucha śnieżnego zamontowanego na kole jest zwiększenie przyczepności. Łańcuch wgniata się w miękką warstwę podłoża, zwiększając przyczepność koła, dzięki czemu możliwe jest przemieszczenie się nawet po mocno zaśnieżonych bądź oblodzonych odcinkach drogi. Pamiętajmy, że łańcuchów śnieżnych nie można stosować na niezaśnieżonych odcinkach dróg asfaltowych, ponieważ ich praca w takich warunkach przyczynia się do znaczących uszkodzeń nawierzchni drogi, co więcej – jest wysoko karana przez policję.
Opaski antypoślizgowe
Alternatywą dla łańcuchów śnieżnych są opaski antypoślizgowe. Wiele osób w momencie zobaczenia ich po raz pierwszy stwierdzi, że to nie ma prawa działać. Nic bardziej mylnego. Opaski antypoślizgowe są świetną alternatywą dla łańcuchów śnieżnych. Zachęcają ceną i swoimi rozmiarami. Pamiętajmy jednak, że większość opasek przeznaczonych jest do pojazdów wyposażonych w felgi aluminiowe, a nie stalowe.
Czym są opaski?
Opaski antypoślizgowe wykonane są z wysokiej jakości tworzywa sztucznego. Ich największą zaletą jest możliwość ekspresowego montażu na kole, który nie powinien zająć więcej niż 3 minuty. W opakowaniu opasek antypoślizgowych znajdziemy 10 pasków – do zastosowania po 5 sztuk na koło. Dzięki wysokiej jakości komponentów wykorzystanych do produkcji opaski odporne są na niskie temperatury (nie pękają) i zrywanie. Z jednej strony, która ma kontakt z podłożem, zamontowane zostały wypusty, które zapewniają przyczepność opony na śliskiej nawierzchni, natomiast powierzchnia odpowiedzialna za kontakt z bieżnikiem opony otrzymała wypustki, dzięki którym opaska nie przesuwa się na oponie podczas jazdy.
Odpowiednia konstrukcja i ich długość pozwalają na montaż praktycznie w każdym aucie osobowym oraz vanach i crossoverach. Koszt opasek antypoślizgowych wykonanych z tworzywa sztucznego to wydatek około 60 zł. Niestety, w większości przypadków produkt jest jednorazowego użytku. Oczywiście można go zdemontować i spróbować ponownie użyć, ale producenci nie dają gwarancji podczas ponownego montażu.
Alternatywa
Alternatywą dla opasek są osłony antypoślizgowe na koła wykonane z materiału, który zwiększa tarcie między oponą a podłożem. Osłony idealnie nadają się do pojazdów z obniżonym zawieszeniem, gdzie odległość między nadkolem a oponą jest niewielka, przez co montaż klasycznych łańcuchów śnieżnych byłby niemożliwy. Dodatkowo wykonane są z przyjemnego w dotyku materiału, który podczas ujemnych temperatur w przypadku montażu nie wychładza naszych dłoni. Maksymalna prędkość, z jaką może poruszać się pojazd wyposażony w osłony, nie powinna przekraczać 50 km/h. Cena zestawu, w którym znajdziemy dwie osłony (montaż na oś napędową) wynosi około 200 zł. Produkt przeznaczony jest wyłącznie do pojazdów osobowych.
Opaski antypoślizgowe na koła polecane są osobom, które raz na jakiś czas wybierają się w tereny zaśnieżone (górskie), poruszać się będą tylko głównymi drogami, a opaski antypoślizgowe zagwarantują im spokój psychiczny, gdyby zaistniał problem z przyczepnością spowodowany dużą ilością śniegu. | Czym są opaski antypoślizgowe na koła? Jak działają? |
O metodzie ultralight słyszał już chyba każdy spinningista – i nic dziwnego, skoro populacja okoni na tle innych ryb jest stosunkowo duża, a łowienie płoci czy leszczy na spinning z roku na rok ma coraz więcej zwolenników. Jak zatem wybrać wędzisko, które idealnie się do tego nada? Ultralekkie łowienie to metoda, która spodoba się każdemu wędkarzowi, niezależnie od umiejętności – ultralight jest zarówno dla starych wyjadaczy, jak i dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z wędkarstwem. Przejdźmy więc do właściwego tematu i odpowiedzmy sobie na najważniejsze pytanie – czym powinien cechować się dobry kij do metody ultralight?
Na co zwrócić uwagę przy wyborze kija?
Zdecydowanie najważniejszą rzeczą jest odpowiednia czułość wędziska, tak, aby możliwe było przenoszenie wszystkich drgań jakie wywołuje przynęta oraz zacięcie ryby w przypadku delikatnych uderzeń.
Kolejną istotną rzeczą na którą musimy zwrócić uwagę, to waga kija. Im lżejsze wędzisko, tym bardziej finezyjnie możemy poprowadzić naszą przynętę. A jeśli dodatkowo uda nam się wraz z kołowrotkiem dobrze wyważyć cały zestaw, to wtedy na pewno możemy liczyć na komfortowe łowienie przez wiele godzin.
Warto także określić arsenał przynęt jakimi będziemy się posługiwać, bo inne wędzisko powinniśmy wybrać do prowadzenia obrotówek, a inne przynęt gumowych czy mini woblerów.
Nie zapomnijmy również zdefiniować miejsc z których będziemy łowić. Wędki o długości nieprzekraczającej 240 cm będą znaczniej bardziej wygodniejsze na łódkę, natomiast ta długość może być niewystarczająca jeśli wybierzemy się nad rzekę o krzaczastym i trudnodostępnym brzegu.
Wklejanka czy blank?
Istnieją dwa rodzaje wędek UL – są nimi wędziska z wklejaną, węglową szczytówką oraz kije o pełnym blanku. To, którą należy wybrać zależy tylko od naszych własnych preferencji. Każda z nich ma własne wady i zalety, dlatego jeśli je poznamy to nie powinniśmy mieć trudności z dokonaniem decyzji.
Kije z wklejaną szczytówką charakteryzują się większą amortyzacją, dlatego pozwalają na częściowe zniwelowanie zbyt późnego zacięcia ryby. Nadają się także lepiej do prowadzenia przynęt gumowych z opadu. Minusem jest natomiast większa wrażliwość szczytówki na urazy mechaniczne, dlatego musimy mieć to zawsze na uwadze podczas transportu lub łowienia.
5 najpopularniejszych wędzisk
Popularność wędki wynika zazwyczaj z kilku czynników. Po pierwsze, musi być to produkt dobrej jakości. Po drugie musi być w akceptowalnej dla większości półce cenowej. Po trzecie, musi być to kij ogólnodostępny. Poniżej przedstawiam 5 wędzisk, które moim zdaniem zasługują na miano bycia popularnymi. Niektóre pozycje znajdują się od wielu lat na naszym rynku i są to produkty sprawdzone. Natomiast rozwój technologii w dziedzinie produkcji blanków z roku na rok staje się coraz bardziej zaawansowany i z tego powodu możemy liczyć na produkty o wyższej jakości, niż te sprzed kilku sezonów. Dlatego zawsze warto przypatrzeć się świeżym pozycjom i jeśli któraś ze specyfikacji nam odpowiada, to warto ją sprawdzić nad wodą.
Daiwa Silver Creek UL Spin 2.05m 3-14g
Kij marki Daiwa ze względu na swoją długość przeznaczony jest bardziej do połowu z łodzi niż z brzegu. Model Silver Creek posiada wklejaną, pełną, węglową szczytówkę oraz jest wyposażony w przelotki Titanium Oxyd. Waga kija to zaledwie 95 gramów.
box:offerCarousel
Dragon Elite UL-Jig 2.75/2-15g
Wędzisko Dragon posiada akcję fast (czyli szybką) i przeznaczone jest do przynęt gumowych oraz jigów. Został wyposażony w wysokiej jakości przelotki klasy SiC oraz wzmocniony blank, dzięki któremu jest bardziej odporny na obrażenia zewnętrzne – a te, w przypadku delikatnych kijów UL, są szczególnie niebezpieczne.
box:offerCarousel
Konger world champion mikros 215 (0.2-5)
Bardzo udana seria wędek firmy Konger z wyższej półki cenowej. Model Mikros jest cenioną pozycją w kategorii UL i na polskim rynku znajduje się od wielu lat. Do budowy wędki został użyty wysokomodułowy grafit IM7 oraz przelotki SiC. Waga kija to 109 gramów.
box:offerCarousel
Mikado black draft spinn 2,30m 2-15g
Wędka Mikado zbudowana jest z grafitu IM9, uzbrojona w przelotki SIC oraz blank o szybkiej i mocnej budowie. Konstrukcja wędki pozwala na użycie dosyć dużego wachlarza przynęt, dzięki czemu jest to pozycja dość uniwersalna. Komfort zapewnia twardy dolnik i elastyczna wklejka, które bardzo dobrze przekazują nawet drobne brania i pozwalają na dalekie rzuty. Waga kija to 128 gramów.
box:offerCarousel
Sakura shinjin neo 702 UL 213cm 0.5/7g
Marka Sakura to japońska jakość i technologia ceniona przez wędkarzy na całym świecie. Producent wędek Sakura specjalizuje się w produkowaniu bogato wyposażonych wędzisk z wysokiej półki – to produkty dla tych, którzy cenią komfort, ale przede wszystkim jakość. Model Shinjin Neo cechuje się idealnym wyważeniem, dynamiczną akcją oraz lekkością. Idealny na łowienie z łodzi, jak również podczas brodzenia w wodzie. Wykonany z nowoczesnych włókien węglowych IM24T oraz IM30T oraz uzbrojony w przelotki najnowszej generacji FUJI Alconite K-Frame. Waga wędziska to 117 gramów.
box:offerCarousel
Ultra lekkie łowienie to przygoda, której na pewno warto zasmakować. Możemy w niej liczyć nie tylko na ciekawe hole, kiedy naszą przynętę nieoczekiwanie zaatakuje większy drapieżnik niż się tego spodziewaliśmy. Również sam fakt finezyjnego łowienia daje naprawdę dużo przyjemności. A w przypadku, kiedy uda nam się wyciągnąć z wody pierwszą białorybę, to są to chwilę pełnej satysfakcji. Metoda ultra-light to zdecydowanie wciągające łowienie i warto mieć choć jeden kij tego typu w swoim arsenale. | Ultralekkie łowienie – 5 najpopularniejszych wędzisk |
Malowanie wciąż jest najpopularniejszym sposobem wykańczania ścian w mieszkaniach i domach. Wybrana farba powinna być nie tylko dopasowana kolorystycznie do wystroju wnętrza, ale również m.in. odporna na zabrudzenia. Jaką farbę wybrać do salonu, kuchni oraz pokoju dziecięcego? Farby do salonu i gabinetu
Salon oraz gabinet to wyjątkowe pomieszczenia w naszym domu. Wypoczywamy w nich i pracujemy, ale rzadko zajmujemy się czymś, co może się skończyć większym bałaganem. Właśnie dlatego przy wyborze farby do salonu oraz innych pomieszczeń dziennych możemy się kierować przede wszystkim naszymi upodobaniami, a nie funkcjonalnością. Świetnym kompromisem między jakością a ceną będzie w tym wypadku farba winylowa lub akrylowa. Obie mają doskonałe właściwości kryjące, można je stosować na różnych podłożach (drewnie, kartonie-gipsie, powierzchniach otynkowanych), łatwo się rozprowadzają i szybko schną. Poza tym w razie zabrudzenia można je przemywać wilgotną ściereczką, chociaż należy pamiętać, że nie są odporne na szorowanie. Farby akrylowe oraz winylowe dostępne są w wielu odcieniach z wykończeniem błyszczącym, półmatowym lub matowym.
Tikkurila Optiva Primer. Wodorozcieńczalna akrylowa farba gruntująca przeznaczona do malowania ścian wewnętrznych oraz sufitów. Wzmacnia podłoże i zwiększa przyczepność farby dekoracyjnej, korzystnie wpływając na jej wydajność. Farba jest ekologiczna, bezpieczna dla środowiska oraz nietoksyczna. Podstawowy kolor: biały (można ją barwić na kolory ze wzornika Tikkurila Symphony). Cena: od 11,99 zł/0,9 l.
box:offerCarousel
Farby do kuchni i łazienki
Zarówno kuchnia, jak i łazienka to pomieszczenia o podwyższonej wilgotności. Wszystkie znajdujące się w środku elementy narażone są na działanie wody, pary wodnej oraz wysokich temperatur. Farba, którą wykorzystamy do wykończenia ścian w tych częściach mieszkania, powinna zatem być odporna na zmywanie, a ponadto charakteryzować się niewielką nasiąkliwością, czyli nie przyjmować wody. Najlepszym rozwiązaniem będą wytrzymałe farby lateksowe, dostępne w wielu intensywnych kolorach o półmatowym wykończeniu, lub błyszczące farby emulsyjne. W sklepach są także specjalne farby do kuchni i łazienek, które mają właściwości grzybobójcze i zapobiegają rozwojowi pleśni. Wokół prysznica, nad wanną i przy zlewozmywaku warto zastosować farby olejne nowej generacji – to produkty w pełni wodoodporne, a przy tym bardzo estetyczne.
Dulux Easy Care. Plamoodporna farba lateksowa o właściwościach hydrofobowych, przeznaczona do ścian i sufitów. Odpycha płynne zabrudzenia, nie pozwalając im wniknąć w strukturę pomalowanej powierzchni. Farba jest paroprzepuszczalna, dzięki czemu pozwala ścianie oddychać, a poza tym doskonale kryje i jest bardzo odporna na szorowanie. Produkt dostępny jest w 48 kolorach z matowym wykończeniem. Cena: od 48 zł/2,5 l lub od 84,90 zł/5 l.
box:offerCarousel
Farby do pokoju dziecięcego
Każde dziecko to wulkan energii i kopalnia kreatywnych pomysłów. Maluchy uwielbiają malowanie po ścianach, dlatego ściany w pokoju dziecięcym warto wykończyć farbą odporną zarówno na zmywanie, jak i szorowanie. Tego typu produkty można czyścić odpowiednimi środkami chemicznymi bez obawy, że stracą na atrakcyjności. Do pokoju pociechy najlepsza będzie zatem farba lateksowa lub innowacyjna farba ceramiczna, która jest wyjątkowo trwała i nie przyciąga kurzu. Oba te produkty są według producentów bezpieczne dla alergików, dlatego warto rozważyć ich zakup mimo dość wysokiej ceny. Ciekawym sposobem na wykończenie ścian w pokoju małego artysty jest pomalowanie ich farbami kreatywnymi – farbą tablicową, po której można pisać kredą, lub farbą magnetyczną. Tego typu produkty korzystnie wpływają na wyobraźnię i zapewniają dziecku mnóstwo dobrej zabawy.
box:offerCarousel
Magnat Ceramic. Farba ceramiczna odporna na szorowanie i wielokrotne zmywanie. Wykazuje właściwości plamoodporne, co oznacza, że nie przyjmuje zabrudzeń. Zawarte w składzie żywice i pigmenty gwarantują wyjątkową trwałość kolorów. Farba przeznaczona jest do dekoracyjnego malowania ścian oraz sufitów wykonanych m.in. z karton-gipsu, drewna, zapraw cementowych oraz tapety. Produkt doskonale sprawdza się w pokojach dziecięcych, przedpokojach oraz aneksach jadalnych. Cena: od 49,90 zł/2,5 l lub od 116,90 zł/5 l.
Odpowiednia farba to połowa sukcesu przy wykańczaniu ścian. Wybierając odpowiedni produkt, mamy pewność, że wszystkie wnętrza w naszym mieszkaniu będą się prezentowały doskonale przez wiele lat. Sprawdź, który z produktów jest najlepszy do twojego domu! | Farby ścienne i ich rodzaje |
Nie czarujmy się, choć to mocno wyświechtane stwierdzenie, to jednak jesień jest znakomitą pora roku dla czytelników. Po pierwsze, najlepiej czyta się, siedząc pod kocem w fotelu, z herbatą w dłoni i szumem deszczu za oknem. Po drugie, wydawnictwa też świetnie o tym wiedzą i właśnie jesienią mają dla czytelników najwięcej propozycji. Ja pozwalam sobie do tego dobrego okresu zaliczać również zimę, ale nie dlatego, że trzaskający mróz czy śnieg stanowią dobrą scenerię do pozostania nadal pod tym samym kocem. Po prostu jest to czas, kiedy mogę sobie lub swoim bliskim podarować książkę.
Jest w czym wybierać
W zalewie propozycji czytelniczych chciałem polecić wam kilka prawdziwych perełek. Na początek chciałem zaproponować, odrobinę przewrotnie, książkę, która zupełnie mi się nie podobała, znudziła mnie śmiertelnie i poirytowała. Chodzi o „Terror” Dana Simmonsa (recenzja). Ta fabularyzowana opowieść o wyprawie w poszukiwaniu Przejścia Północno-Zachodniego to prawdziwie epicka historia o walce ludzi z lodem, mrozem i własnymi słabościami. Dlaczego ją polecam? Powód jest trywialny – wśród znajomych miłośników słowa pisanego jestem rodzynkiem, wszyscy inni są nią zachwyceni, zarówno warstwą fabularną, jak i jakością pisania Simmonsa. Wydaje mi się, że w tym przypadku naprawdę warto sprawdzić, kto ma rację.
Kolejne dwa tytuły warte uwagi
„Świat równoległy” (recenzja) i „Banzai. Japonia dla dociekliwych” (recenzja) to kolejne dwie pozycje warte uwagi. Można nawet powiedzieć, że łączy je w trochę podróżnicza tematyka. Pierwsza książka to zbiór ośmiu reportaży znanego dziennikarza i podróżnika – Tomka Michniewicza, który w znakomity sposób pokazuje czytelnikom, że myślenie stereotypami o otaczającym nas świecie do niczego nie prowadzi. W końcu Los Angeles to nie tylko Hollywood, ale także dzielnice, w których nadal można zginąć ze względu na kolor skóry.Natomiast „Banzai” to znakomita propozycja dla młodszego czytelnika, który chciałby dowiedzieć się czegoś o Japonii. W pięknej oprawie graficznej dostajemy kompendium wiedzy podanej w sposób zrozumiały i bardzo ciekawy dla dzieciaków.
Kryminały!
Oczywiście takie zestawienie nie mogłoby się obyć bez kryminałów, chciałem zaproponować wam dwa, bardzo różne, ale znakomite tytuły. „Azazel” Borisa Akunina (recenzja) to świetny początek serii o przygodach carskiego detektywa Erasta Fandorina, kryminał retro w najlepszym wydaniu. Zaczyna się od samobójstwa pewnego bogatego, znudzonego życiem młodzieńca, a kończy odkryciem międzynarodowego spisku.
„Motylek” Katarzyny Puzyńskiej to natomiast powieść współczesna, tytuł nieco starszy, ale z pewnością wart uwagi. To udany kryminał, którego akcja dzieje się w niewielkiej miejscowości Lipowo. Autorka czerpie w swojej prozie z najlepszych skandynawskich wzorców, tutaj również sielskie z pozoru miejsca okazują się mieć swoje mroczne tajemnice. Znakomicie zbudowane postacie i ciekawa zagadka kryminalna powodują, że „Motylka” świetnie się czyta. No i jest tego więcej, właśnie w zapowiedziach pojawił się piąty tom przygód policjantów z lipowskiego komisariatu.
Coś zabawnego
Na poprawę humoru w dżdżyste dni proponuję „Facecje” (recenzja), czyli książkową wersję jednego z najpopularniejszych polskich fanpage’y na Facebooku. Autorzy przygotowali dla czytelników naprawdę ogromną dawkę ciekawej rozrywki w bardzo nietypowej formie. Statusy z sieci społecznościowej włożone w usta postaci historycznych okazały się naprawdę zaskakująco zabawne.
Aktor z innej epoki
Jako ostatni tytuł chciałem wam zaproponować wspomnienia jednego z najlepszych polskich aktorów – Wojciecha Pokory. W rozmowie z dziennikarzem, Krzysztofem Pyzią, wspomina on zarówno dokonania artystyczne, jak i pokazuje sporo swojej prywatności. Robi to z ogromnym dystansem do siebie i spora dawką humoru, co sprawia, że książkę „Z Pokorą przez życie” (recenzja) czyta się wyśmienicie.
Duży wybór
Mam nadzieję, że każdy z was, drodzy czytelnicy, znajdzie na jesień coś interesującego dla siebie, moja siódemka to przecież tylko niewielki fragment tego, co wydawcy dla nas przygotowali. | Blogerzy polecają książki na jesień – Jan Mądrzywołek (Tramwaj nr 4) |
Berberysy – niemal w każdym ogrodzie można je spotkać. Te kolorowe, cierniste krzewy, łatwe w uprawie mają wiele do zaoferowania. Rozświetlą rabatę, jesienią dodadzą koloru każdemu skwerkowi, a nawet będą stanowić barierę nie do sforsowania. Berberys – jaki jest naprawdę?
Berberysy różnią się od siebie pokrojem, wysokością do jakiej dorastają czy kolorem liści. Drobne listki berberysów, jak ich kwiaty, zebrane są w wiązki i gęsto wyrastają z długopędów rośliny. W maju oraz czerwcu na krzewach pojawiają się silnie pachnące, drobne kwiaty barwy żółtej lub pomarańczowej. Końcem lata ukazują się zawiązane już podłużne, kilkumilimetrowe owoce, które dojrzałość osiągną jesienią. Jagody berberysów mogą mieć barwę czerwoną lub granatową, są kwaśne w smaku, aczkolwiek mają swoich amatorów. Dawna nazwa berberysu to kwaśnica, już w średniowieczu stosowano ją przeciw różnym chorobom – prócz kwasów organicznych, pektyn czy soli mineralnych, zawierają bardzo dużo witaminy C. Nasze babcie zbierały owoce berberysu (co nie jest miłym zajęciem) i robiły z nich przetwory, nalewki i dżemy na przeziębienia oraz wzmocnienie organizmu. Owoce berberysu mogą wisieć na krzewie aż do wiosny, co, niestety, rzadko się udaje – są uwielbiane przez patki, które zimą traktują krzew berberysu jak stołówkę. Sporo odmian, obojętnie czy zielonych, jak np. Erecta, złotych, jak np. Maria, czy purpurowych, jak np. Bagatelleprzebarwia się jesienią na czerwono, poprawiając krajobraz za oknem w czasie słotnych i zimnych dni przed zimą.
Niejedno oblicze berberysu
Berberysy możemy podzielić na dwie kategorie: zrzucające liście na zimę oraz odmiany zimozielone. Najczęściej miłośnicy ogrodów wybierają odmiany, które gubią liście, gdyż są one najbardziej rozpowszechnione. W wyniku krzyżowań międzygatunkowych oraz odpowiedniej selekcji, wybór roślin jest olbrzymi: odmiany o dumnie wzniesionym pokroju, leniwie przewieszających się gałązkach czy niskiej wysokości. Na chwilę obecną w sprzedaży jest kilkadziesiąt różnych odmian tych kolorowych krzewinek. Berberysy doskonale znoszą przycinanie i formowanie, dlatego też z krzewu niegdyś typowo parkowego, coraz częściej jest wręcz niezbędny przy nasadzeniach miejskich czy przydomowych. Sadzony jest wśród innych roślin na rabatach, skalnikach czy pojemnikach, nieoceniony jako roślina okrywowa skarp – najczęściej wybierana odmiana to Green Carpet.
Z kolei odmiany zimozielone czyli rośliny, na których liście pozostają cały rok, są dużo bardziej efektowne, szczególnie zimą, gdy w naszych ogrodach wieje pustką. Berberysy zimozielone zachwycają wyprostowanym pokrojem, skórzastymi podłużnymi liśćmi, przebarwiającymi się jesienią na szkarłatny kolor.
Potrzeby i wymagania
Berberysy zrzucające liście na zimę nie mają zbyt dużych potrzeb i są dość odporne na suszę. Wystarcza im przepuszczalna, przeciętna gleba o lekko kwaśnym odczynie (można wokół rośliny wysypać korą). Znoszą silne nasłonecznienie, choć w półcienistym stanowisku też będą czuły się dobrze. Nie sadzimy natomiast berberysów w cieniu, gdyż odmianom złotym, jak np. Maria czy czerwonym, np. Admirationsłabo wybarwią się liście. Podczas zimy może dojść do przemarznięcia rośliny, lecz szybko odbija ona od korzeni i rośnie sobie dalej. Berberysy potrafią przetrwać suszę, lecz jeśli jest długotrwała, osłabia pędy, które roślina traci. Najlepiej, aby ziemia zawsze była lekko wilgotna.
Odmiany zimozielone, takie jak np. Julianny, potrzebują stanowisk mocno osłoniętych, gdyż szkodzą im suche i mroźne wiatry. Nasadzane powinny być w miejscach półcienistych, ponieważ w upalne i słoneczne dni może dojść do poważnego wysuszenia liści i pędów, a przy zamarzniętej glebie rośliny nie uzupełnią w tkankach brakującej wody. Mimo to nie brakuje amatorów na tego typu rośliny, a przy dostosowaniu uprawy do ich potrzeb można doczekać się wspaniałych okazów. W przeciwieństwie do odmian gubiących liście, gleba powinna być żyzna i stale wilgotna.
Obronny charakter berberysu
Tak jak róże kojarzone są z towarzyszącymi im kolcami, tak ciernie są dewizą berberysów. W zależności od odmiany są krótsze i rzadsze u tych niskich, lecz można się mimo wszystko całkiem poważnie ukłuć. I tu wykorzystywana jest ta cecha berberysu – do żywopłotów obronnych. Oczywiście, aby taki żywopłot stworzyć, potrzeba berberysów silnie rosnących, na szczęście są one dostępne w kilku ciekawych odmianach.
Najczęściej na taki ciernisty żywopłot decydują się osoby, które posiadają działki rekreacyjne nieco dalej od miejsca zamieszkania lub ludzie, którym na sercu leży zieleń często niszczona przez wandali.
Aby w przyszłości mieć tak okolony ogród, trzeba posadzić sadzonki berberysu w odmianie np. Coronita, Atropurpurea czy Superba w dwóch rzędach, w kształcie litery VV, naprzemiennie. Nasadzając sadzonki, np. kopane z gruntu – musimy pamiętać o przycięciu pędów dość mocno, aby nasze rośliny rozrastały i rozkrzewiały się od samego podłoża. Dzięki przycinaniu i formowaniu mamy szansę mieć ciernistą ścianę i należałoby nawet współczuć osobie, która postanowiłaby się przez nią przedostać.
Cięcie młodych roślin przeprowadzamy wiosną, zaraz po nasadzeniu. W przypadku, gdy nasadzaliśmy berberysy jesienią, pierwsze cięcie odbywa się podczas następnej wiosny, przed ruszeniem wegetacji roślin.
Twój ogród pełen koloru
Berberysy to kolorowe krzewinki, łatwe w uprawie i pielęgnacji. Przy dużej ofercie tych roślin każdy znajdzie coś dla siebie: na rabatę, okrycie skarpy, żywopłot obronny, a może w wymyślnej kompozycji w donicy na balkonie. | Berberysy – rośliny z ostrym pazurem |
Monety Allegro - czym są i jak z nich korzystać? Monety Allegro to wirtualne punkty, które zbierasz podczas zakupów w Allegro. Z Monetami zapłacisz mniej przy kolejnych zakupach.
Skorzystasz z nich, jeśli masz konto zwykłe.
bbox:accordion
Monety możesz zdobywać na 2 sposoby:
* kupuj w ofertach oznaczonych ikoną:
bierz udział w naszych promocjach monetowych. Aktualne promocje sprawdzisz tutaj.
Aktualną sumę i historię zebranych Monet znajdziesz w zakładce Monety.
[/bbox]
bbox:accordion
Aby łatwo znaleźć oferty oznaczone Monetami, podczas wyszukiwania skorzystaj z filtra Monety Allegro.
[/bbox]
bbox:accordion
Jeśli kupujesz przez stronę allegro.pl:
Zrób zakupy za minimum 40 zł bez kosztów dostawy.
Przejdź do ekranu płatności. Wybierz płatność z góry.
W sekcji Płać mniej zaznacz pole z Monetami.
Określ liczbę Monet, jaką chcesz wykorzystać - od 10 do 100 Monet przy jednej płatności. Monety wymienisz co 10, na przykład: 10, 20, 30. 1 Moneta odpowiada 1 zł.
Monety mogą obniżyć koszt Twoich zakupów do minimalnie 1 zł, na przykład: przy zakupach za 41 zł wykorzystasz do 40 Monet - resztę dopłacisz przelewem z góry.
W przypadku płatności Monetami do Twojego rachunku Allegro doliczymy opłatę w wysokości 20 groszy.
Jeśli zrezygnujesz z zakupu po kliknięciu [przejdź do podsumowania], do Twojego konta zostanie przypisany kupon o wartości liczby Monet wskazanej przy metodach płatności. Wykorzystasz go w ciągu 14 dni.
Jeśli kupujesz przez aplikację mobilną Allegro, wymień Monety na kupon przed przejściem do podsumowania zakupu. Jak wymienić Monety na kupon dowiesz się w następnym punkcie.
[/bbox]
bbox:accordion
Monetami możesz płacić podczas zakupu, ale możesz je też wcześniej wymienić na kupon zniżkowy. Aby to zrobić:
1. Przejdź do zakładki Monety. Znajdziesz ją w Moim Allegro w sekcji Programy zniżkowe.
2. Wybierz kupon o wartości 10 lub 20 zł. 1 Moneta to odpowiada 1 zł.
3. Wygeneruj kupon.
Wygenerowanie kuponu kosztuje 20 groszy, które doliczmy do Twojego rachunku Allegro.
Kupon rabatowy jest ważny przez 14 dni od momentu wygenerowania.
Jeśli wymienisz już Monety na kupon, ale anulujesz płatność za zakup w formularzu dostawy i płatności, Monety nie wrócą na Twoje konto. Ale kupon odświeży się w zakładce Kupony. Możesz go wykorzystać przy płatności za kolejne zakupy, pamiętaj tylko, że kupon jest ważny 14 dni od daty odświeżenia.
[/bbox]
bbox:accordion
Monety ważne są przez rok od momentu ich naliczenia.
[/bbox]
bbox:accordion
Program Monetowy nie obejmuje kategorii:
Elektronika
Konsole i automaty > Microsoft Xbox 360 > Zdrapki
Komputery > Internet
Telefony i Akcesoria > Pre- paid
Kultura i rozrywka
Kody i doładowania > Karty podarunkowe > Karty Allegro
Gry > Gry online (MMO)
Gry > Gry na konsole > Doładowania
Dom i Ogród
Nieruchomości
Sport i turystyka
Wakacje
Motoryzacja
Samochody
Maszyny
Motocykle i quady
Inne pojazdy i łodzie
Przyczepy, naczepy
Usługi
[/bbox]
Dowiedz się więcej
Strona Programu Monetowego
Regulamin Programu Monetowego | Monety Allegro - czym są i jak z nich korzystać? |
Nawet jeśli wydaje nam się, że nigdy nie próbowaliśmy fotografii ulicznej, mylimy się. Tak wiele razy zdarzyło się nam zrobić zdjęcie na ulicy, w autobusie czy parku chociażby smartfonem. To świetny start. Na początek, zamiast czytać reguły, warto po prostu zabrać aparat i wybrać się na spacer. Zacznijmy od szukania ciekawych sytuacji i oswajania się. Dobry fotograf uliczny powinien być niewidoczny i bardzo czujny. Ważny jest strój, zachowanie, pomysł i dobre oko. Wyjątkowo sprzęt schodzi na dalszy plan. W tym rodzaju fotografii nie rażą tak bardzo szumy czy poruszone zdjęcie. Liczą się bliskie ujęcia, ale teleobiektyw zostawiamy w domu. Ciekawą inspiracją mogą być albumy fotograficzne takich sław jak Henri Cartier-Bresson czy Elliott Erwitt.
Czym jest fotografia uliczna?
Zdecydowanie jest to bardzo szerokie pojęcie. Do fotografii ulicznej zaliczymy zarówno zdjęcia wykonane na ulicy, w kawiarni, na wsi, jak i w miejskiej dżungli. Możemy wybrać bardzo dynamiczny sposób podejścia do tematu, jak ciągłe przemieszczanie się i szukanie sytuacji do sfotografowania. Równie dobrze możemy czekać w jednym miejscu na odpowiednią scenę. Bohaterem może być jedna osoba, różni ludzie w tłumie lub brak w ogóle jakiegokolwiek bohatera. Zawsze jednak podstawowym założeniem będzie spontaniczność, fotografowanie zastanej sytuacji bez aranżowania jej. Często efektem jest jedno dobre zdjęcie przedstawiające coś zabawnego, ważnego lub intrygującego.
Od czego warto zacząć?
Wielu fotografów ulicznych zaleca stanie się mniej widocznym. Oznacza to pozbycie się wielu charakterystycznych gadżetów, na przykład wymianę paska z widocznym napisem producenta czy użycie torby foliowej jako ochrony przed deszczem zamiast profesjonalnego pokrowca. Nie zabierajmy ze sobą także dużo sprzętu. Warto ubrać się skromnie, zwyczajnie, bez krzykliwych fasonów czy kolorów. Chodzi o to, aby wzbudzać zaufanie, a jednocześnie nie rzucać się w oczy. Wyjątkiem będzie oczywiście sytuacja, kiedy wybieramy się na zdjęcia w jakieś specyficzne miejsce czy wydarzenie, na przykład parada równości. Dostosujmy się wtedy chociaż odrobinę do uczestników.
Jaki sprzęt będzie odpowiedni?
Zapomnijmy o torbie pełnej sprzętu. Nie ma sensu zabierać kilku obiektywów, statywu ani nawet lampy. Lustrzanka na pewno będzie lepszym wyborem niż kompakt ze względu na czas reakcji. Na ulicy często liczy się refleks. Oczekujemy natychmiastowej reakcji po naciśnięciu spustu migawki, a tego niestety nie dam nam aparat kompaktowy. Wiele lustrzanek czy bezlusterkowców sprawdzi się w tego typu fotografii. Jeśli planujemy robić zdjęcia w trudniejszych warunkach oświetleniowych, warto wybrać aparat z dobrymi wynikami przy wysokim ISO, na przykład model EOS 4000D od Canona lub Nikona D3200. W przypadku obiektywu wybór powinien paść raczej na stałoogniskowy. Jeśli chodzi o długość ogniskowej, powinno to być 35 mm i 50 mm.
Ustawienia aparatu
Decydując się na fotografię uliczną, miejmy zawsze aparat w pogotowiu, gotowy do strzału. Powinniśmy nastawić się raczej na fotografowanie w trybie manualnym lub z preferencją przysłony. Tyczy się to również ręcznego ustawiania ostrości. Przy obiektywach stałoogniskowych najlepsza ostrość będzie zaczynała się w okolicach f5,6. Za uniwersalną przysłonę często uważana jest f8. Czas możemy wtedy pozwolić wybrać aparatowi. ISO starajmy się wybierać możliwie najniższe, ale pamiętajmy o zmianie wieczorem lub w ciemniejszych miejscach. Oczywiście kiedy nabierzemy wprawy i pewności siebie, łammy wszelkie zasady i testujmy wyobraźnię.
Dobre oko i refleks
Wspominałam już o pozostawieniu w domu teleobiektywów i nadmiernej ilości sprzętu. Chodzi o to, aby było nam wygodnie i nic nie krępowało naszych ruchów. Dodatkowo wyglądając skromnie i niepozornie, nie będziemy ściągać wzroku ani krępować ludzi na ulicy. Dużo bardziej od wysokiej klasy sprzętu liczy się obserwacja i umiejętność nawiązania kontaktu z nieznajomymi. Z tego powodu powinniśmy zacząć od spacerów i stopniowego oswajania się. Liczy się także cierpliwość. Widząc świetny krajobraz czy doskonałe tło, warto poczekać w tym miejscu z gotowym aparatem na pojawienie się odpowiedniego przechodnia. Nasz kadr będzie o wiele ciekawszy. Przy odrobinie szczęścia może wydarzyć się coś nietypowego, co dodatkowo podbije wartość obrazu.
Na końcu liczy się dobra zabawa
Fotografia uliczna jest niezwykle ciekawa i wciągająca. Daje wiele frajdy i nie wymaga wielkiego warsztatu technicznego, a tym bardziej zaawansowanego sprzętu. Miejmy szeroko otwarte oczy oraz głowę. Nie planujemy niczego. Zaczekajmy na to, co się wydarzy. Trening czyni mistrza. Prawie wszyscy na początku czują skrępowanie przez fotografowaniem obcych ludzi. Im więcej wykonamy takich zdjęć, tym będzie nam łatwiej. Przekonamy się, że to nic strasznego, a wręcz przeciwnie, to całkiem przyjemne zajęcie. | Fotografia uliczna – najważniejsze zasady, o których warto pamiętać |
Mało która dziewczynka stroni od różu – delikatnego, w pastelowych odcieniach lub głębokiej fuksji. Choć nie ma oficjalnej zasady, to jedno jest pewne – ten kolor w należy do kobiet. Zapewne każda z nas posiada w swojej szafie przynajmniej jeden element garderoby w tym odcieniu, a u dziewczynek to absolutny must have. Sprawdź, z czym łączyć różową sukienkę w stylizacjach dla małych fashionistek. To, że kobiety uwielbiają sukienki, to żadna nowość. Jednokolorowe, w różnorodne wzory, z koronką lub cekinami – wybór jest ogromny. Oprócz modelu, liczy się również kolor. Róż w tym przypadku to jeden z tych odcieni, który przypadnie do gustu każdej małej modnisi. Podpowiadamy, jak tworzyć ciekawe stylizacje z udziałem różowej sukienki.
Sukienka tiulowa
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Pierwszą propozycją dla dziewczynki jest tiulowa sukienka w różowym kolorze. Zanim mała fashionistka ją założy, koniecznie należy dobrać odpowiednie dodatki. Lada moment wiosna, a zatem warto już teraz wybrać dodatki, które będą miały swoje „pięć minut” właśnie o tej porze. Futrzana kamizelka sprawdzi się w tym przypadku idealnie. Do różu pasuje wiele kolorów, ale najlepszym pomysłem okaże się wersja szara lub biała.
Kolejnym krokiem jest dobór obuwia. Wiosna potrafi płatać figle, dlatego dobrym rozwiązaniem będą zamszowe botki. W zależności od pogody, mogą być zakładane na rajstopy lub na gołe nogi.
Sukienka z koronką
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Chcesz stworzyć niebanalną stylizację z różową sukienką w roli głównej? Tiulowy model sprawdzi się idealnie. Dodatkowo, jeśli zostanie dopełniony czarnymi dodatkami w postaci skórzanej ramoneski i lakierowanych balerinek, nie będzie miał sobie równych. Przełamany efektowną czernią przypadnie do gustu każdej modnisi. Ponadto, dzięki klasycznym dodatkom, może być wykorzystywany, zarówno na co dzień, jak i na specjalne wyjścia.
Różowa sukienka powinna znaleźć się w szafie każdej dziewczynki. Mini, midi czy maxi – każdy wariant okaże się idealnym rozwiązaniem, ale pod warunkiem, że będzie odpowiednio zestawiony z pozostałymi dodatkami. Powyższe propozycje dają duże pole manewru, nie tylko pod kątem elementów odzieży, ale przede wszystkim pod kątem kolorystyki. | Różowa sukienka – must have dla małej księżniczki |
Może się wydawać, że wybór marki pieluch jednorazowych dla dziecka nie powinien być problemem. Na rynku dostępnych jest bowiem wiele firm, które prześcigają się w pozyskiwaniu klientów. Jak się okazuje, ile mam, tyle zdań. Pieluszki, które dla jednej mamy są idealne na delikatną pupę jej dziecka, dla innej okazują się przeciekającą klapą. Jak więc wybrać najlepszą pieluszkę dla naszego dziecka? Wystarczy przeprowadzić swój własny test. Pieluszki Pampers
O tym, że pieluszki marki Pampers zawładnęły dziecięcymi pupami nie trzeba nikogo przekonywać. To właśnie od tej marki powstało określenie pieluchy jednorazowej jako "pampers", a dla wielu mam pampersy, niekoniecznie są od Pampers. Oryginalne Pampersy rzeczywiście mają wielu zwolenników. Na ich niekorzyść może działaś cena, która jest wyższa od cen pieluszek innych producentów.
Zaletą pampersów bez wątpienia jest szeroka gama rozmiarów. Pieluszki są miękkie, dobrze wykończone, przez co nie obcierają dziecięcych pachwin. Mają miękką, elastyczną gumkę, dzięki której łatwo je zapiąć i równie łatwo zdjąć, przez co pasują zarówno na szczuplejsze, jak i nieco krąglejsze dzieci. W przypadku mojego dziecka, sprawdziły się zwłaszcza pieluchomajtki Pampers Pants, zakładane podobnie, jak tradycyjne majteczki. Dzięki szwom po bokach pieluszki, łatwo było je rozerwać i zdjąć, tak samo szybko założyć. To idealne rozwiązanie dla dzieci chodzących, które nie chcą już kłaść się do przewijania. Minusem pieluchomajtek jest ich szerokość. W przypadku bardzo szczupłych dzieci nie sprawdzą się na noc, z powodu przeciekania.
Pampers wypuścił także inne serie swoich pieluszek, w tym Pampers Premium Care dla skóry wyjątkowo wrażliwej i skłonnej do odparzeń. Proponowana jest zwłaszcza noworodkom i niemowlakom. Być może rzeczywiście sprawdzają się u innych dzieci, w naszym przypadku niestety musieliśmy z nich zrezygnować z powodu zaczerwień na skórze. Zdecydowanie wolimy zielone pampersy i Pantsy.
Pieluszki Bambo Nature
Bambo Nature nie są tak znane i reklamowane jak pieluchy Pampers, a szkoda, ponieważ są to bardzo dobre pieluchy zarówno jakościowo, jak i cenowo. Bambo Nature to ekologiczne pieluszki, przyjazne dla środowiska, których produkcja nie wiąże się z żadnymi odpadami. Bambo Nature to strzał w dziesiątkę nie tylko dla eko-rodzin, ale także doskonały wybór dla dzieci, których skóra skłonna jest do podrażnień i odparzeń. Bambo Nature są na tyle elastyczne, że łatwo dopasować je w zależności od rozmiaru dziecka. Na ich korzyść przemawia także fakt, że są dość cienkie, w porównaniu np. do Pampersów, z których robią się "bombka" pod nogami po namoczeniu. W przypadku Bambo, wilgoć rozkłada się na tyle równomiernie, że nie powoduje dyskomfortu z powodu powiększenia się rozmiaru pieluszki.
Pieluszki są bardzo chłonne i przyjemne w dotyku. Dodatkowym plusem jest uroczy miś, którego widzimy z przodu. Z tyłu zaś, zobaczymy tył tego misia, co jest niezwykle zabawne dla małych dzieci a rodzicom i dziadkom ułatwia prawidłowe założenie. Ceny pieluszek Bambo Nature są porównywalne do pieluszek Pampers (cena zależy od rozmiaru i ilości pieluch w opakowaniu).
Pieluszki Happy
Pieluszki happy wyróżnia dobra cena, niższa od wspomnianych wcześniej marek. Przy pierwszym dotyku wydają się nico sztywniejsze od np. Pampersów, ale są na tyle elastyczne, że łatwo dostosowują się do pupy dziecka. Ich zaletą są szerokie skrzydełka, które utrudniają przeciekanie. Minus dałabym za chłonność. Rzeczywiście, nie zdarzyło nam się aby przeciekły, ale można mieć wrażenie, że nie wchłaniają moczu, a utrzymują go na powierzchni. Sprawdzą się zwłaszcza dla większych dzieci, ponieważ są dość szerokie i chronią przed przeciekaniem także przy ruchliwych maluchach. Plusem jest bez wątpienia jest ich przewiewność. Pieluszki posiadają technologię Air Flow, przez co skóra dziecka oddycha, a przez to spada ryzyko odparzeń.
Pieluszki Dada
Pieluchy marki Dada są dość często wybierane przede wszystkim za dobrą jakość idącą w parze z niską ceną. Łatwo dopasowują się do pupy dziecka, sprawdzają się zarówno dla niemowląt, jak i starszych dzieci. Pieluszki, w zależności od rozmiaru, mają różną grafikę. Dostępne są także okolicznościowe zestawy w kartonowym pudełku, które rozkłada się tworząc określoną makietę, np. autobus, czy domek. Posiadają podwójne opakowania pieluch w promocyjnej cenie.
Pieluchy Dada mają rozbieżne opinie. Jedni rodzice sobie je chwalą, inni zaś winią o odparzenia. Moja ocena jest dość dobra, bowiem nie miałam sytuacji, w której odparzyły dziecko, czy też obtarły w pachwinkach. Pieluchy są dość chłonne, pomimo zostawiania na powierzchni warstwy wilgoci. Moja ocena wzrosłaby wraz z poprawą jakości rzepów zapinających pieluszkę. Często miałam problem z dobrym przyklejeniem rzepy, a nawet z urwaniem skrzydełka, kiedy chciałam wyciągnąć je spod pupy. Rzepy innych marek wydają mi się bardziej rozciągliwe i elastyczne.
Pieluszki Huggies
Te pieluszki również cieszą się duża popularnością. Wykonane są z bardzo chłonnego materiału, który pozwala skórze oddychać. Dzięki elastycznym rzepkom łatwo dopasować pieluszkę do bioderek dziecka. Pieluszki są dość wysokie, co jest plusem zwłaszcza w przypadku leżących niemowląt. Huggies ładnie przylegają do ciała, ale nie uciskają. Należą do tych delikatniejszych i bardziej miękkich pieluch, mogą więc być używane przez dzieci ze skórą skłonną do odparzeń. Używając Huggies dla swojego dziecka, zwróciłabym uwagę na dokładne zapięcie pieluszek tak, aby przylegały do dołu pleców dziecka. Luźne zapięcie może powodować zsuwanie się pieluszki, a przez to przeciekanie.
Podsumowanie
Podsumowując wymienione pieluszki, w moim subiektywnym rankingu pierwsze miejsce uzyskują pieluszki Bamboo Nature, za ich przyjazność dla środowiska, a także wyjątkową miękkość, chłonność i ładne dopasowywanie się do ciała.
Na drugim miejscu plasuję Pampers Pants, za ich wygodę w użyciu, szybkie zakładanie, łatwe zdejmowanie poprzez rozerwanie oraz miękkość. Punkt odjęłam za wspomnianą szerokość.
Na trzecim miejscu stawiam Dadę - poczciwe pieluszki na każdą pupę jeszcze długo będą miały swoich zwolenników. Są tanie, przyjazne dla skóry dziecka, cienkie i chłonne. Minus daję za rzepy.
Na czwartym miejscu stawiam pieluszki Huggies i Happy, których zaletą jest wysokość i elastyczność.
Na ostatnim miejscu stawiam Pampers Premium Care. Na niekorzyść tych pieluch przemawia "bombka" między nogami już przy pierwszym zsiusianiu, jak również... odparzenia. Choć producent reklamuje te pieluchy jako stworzone do skóry delikatnej i skłonnej do podrażnień, w przypadku mojego synka przyniosły dokładnie odwrotny efekt. Na ich niekorzyść działa także zbyt wysoka, w mojej opinii, cena. | Subiektywny ranking pieluch |
Jak mawia mądrość ludowa, co dwie głowy, to nie jedna, a co za tym idzie, co duet, to jednak oryginalna kreacja fabularna. Tym razem siły połączyły dwie pisarki przyjaciółki, choć obie będące przedstawicielkami jednego nurtu powieści, to jednak zupełnie przeciwstawnych typów bohaterów i ogólnego klimatu fabuły. Jak zatem mógł wypaść taki duet skrajności? Otóż wypadł bardzo dobrze! „Never Never” to powieść niezwykle intrygująca i doskonale zapętlająca fabularne wątki.
Czysta kartka
Jak to jest nagle nie pamiętać? Nie znać ludzi dookoła, nie mieć wspomnień ze znajomości z nimi, wreszcie – nie wiedzieć, że było się z kimś parą zakochanych? Na dodatek parą popularnych nastolatków? A jednak, tak właśnie się dzieje w przypadku 18-letniego Silasa i jego o rok młodszej dziewczyny Charlie. Gdy nagle ich pamięć wraca podczas trwającej lekcji, obydwoje są przerażeni. Nie wiedzą, skąd się wzięli na lekcji, kim są otaczający ich ludzie, nic. Są jak czysta, niezapisana kartka. Dlaczego nagle utracili pamięć? Co takiego się wydarzyło przed utratą pamięci, że nagle doszło do czegoś takiego? I dlaczego nie pamiętają o swojej miłości?
Człowiek – istota wadliwa
Wkraczając w fabułę „Never Never”, czytelnik wpada jednocześnie w wir tajemnic i ciągłych zagadek. Autorki, łącząc swoje pisarskie warsztaty, stworzyły enigmatyczną, niezwykłą fabułę, w której nie ma jednoznacznych wydarzeń i w której nie jest łatwo się odnaleźć, a tym bardziej przewidzieć dalszego rozwoju akcji. Silas i Charlie z czasem zrozumieją, że coś ich łączyło i że najprawdopodobniej sami wplątali się w jakąś sytuację, która wpłynęła na ich pamięć i postrzeganie siebie nawzajem. Wierząc w miłość, człowiek uważa, że nie można zapomnieć ukochanej osoby, a jednak, jak się okazuje, można nie pamiętać, że się kocha.
Mrocznie i romantycznie
Urok Nowego Orleanu, w którym rozgrywa się fabuła powieści, romantyczna miłość między dwójką bohaterów i wreszcie tajemnica, której rozwiązanie wiele czytelniczek mocno wzburza, to zdecydowanie przepis na bestseller. Niezależnie od oceny ostatnich zdań powieści niewątpliwie każda czytelniczka znajdzie w niej duże walory znane z książek zarówno Hoover, jak i Fisher.
Hoover zapewniła powieści najpiękniejsze momenty uniesień miłosnych i romantyczne wstawki, zaś Fisher historia Charlie i Silasa zawdzięcza mroczne tajemnice i drapieżny klimat. Takie połączenie sprawia, że trylogia „Never Never”, szczęśliwie u nas wydana w jednym tomie, zapewnia rozrywkę na kilka godzin nieprzerwanej lektury. A jak wyszło zakończenie? To trzeba ocenić samodzielnie. Osobiście mogę tylko polecać!
Zobacz także inne książki Colleen Hoover.
Źródło okładki: www.otwarte.eu | „Never Never” Colleen Hoover, Tarryn Fisher – recenzja |
Wąskie, szerokie, klasyczne, a może jeszcze inne? Który fason spodni lubisz najbardziej? Jakie kroje dopasować do konkretnych sylwetek? Co jest teraz najbardziej modne wśród fasonów męskich spodni? Odpowiedzi na te pytania szukaj w moim poradniku. Jakie spodnie wybrać?
Odwieczny dylemat faceta – jakie spodnie kupić? Odpowiedź jest prosta! Po pierwsze, takie, które pasują do sylwetki, po drugie – modne, ale zarazem wygodne. Minęły czasy workowatych ubrań, obszernych spodni i szerokich nogawek.
Jeśli nawet kupujemy szersze spodnie, to odpowiadają one na aktualne trendy. Mogą to być spodnie w stylu vintage lub klasyczne oraz raczej proste. Określenie męskie spodnie nie musi oznaczać szerokich nogawek i właściwie tego nie oznacza.
Na szczęście współczesny mężczyzna jest świadomy tego, co się nosi i coraz częściej wie, jak należy to nosić, by wybrane ubranie współgrało z jego sylwetką, ogólną estetyką i nosiło znamiona stylizacji, tzn. było spójne modowo.
Regular
Inaczej classic fit, czyli zwyczajny, prosty i szeroki krój spodni. Wydaje się, że najbardziej popularne i uniwersalne, aczkolwiek najczęściej wybierane przez panów powyżej 30. roku życia. Dobrze prezentują się z marynarką, klasycznym T-shirtem czy swetrem.
Są przeznaczone dla mężczyzn o każdej figurze. Polecam je szczególnie panom szczupłym i o średniej budowie ciała. Spodnie o kroju regularnymsą znamienne dla stylu codziennego, klasycznego, mody biurowej, a także ubrań garniturowych i mundurowych.
Spodnie o kroju regularnym mogą mieć różne stopnie szerokości. Najmodniejsze to oczywiście te nie za bardzo obszerne – regular standard o prostej nogawce.
Slim
Inaczej fashion fit. To najpopularniejszy i od wielu już lat najmodniejszy fason spodni. Najchętniej zakładany przez nastolatków i młodych mężczyzn, którzy odważnie zakładają nawet te bardzo wąskie spodnie, typu rurki extra slim.
Młodzi nie mają kompleksów i są przyzwyczajeni do dopasowanych ubrań. Wąskie spodnie korespondują świetnie z innymi ubraniami tego typu, ale pasują też do luźnych i obszernych swetrów, płaszczy, koszul według zasady wąski dół, obszerna góra.
W spodniach typu slim dobrze wyglądają zarówno panowie szczupli, jak i krępi. Otóż należy pamiętać, że nie wszystkie wąskie modele są przeznaczone dla osób szczupłych, a rurki są dostępne także w rozmiarze XXL.
O ile zbyt wąskie koszule i koszulki mogą eksponować okrągły brzuch, o tyle wąskie spodnie wyszczuplają sylwetkę. Nieprawdą jest też twierdzenie, że rurki są przeznaczone dla wszystkich szczupłych. Niestety, ubrania slim mogą nadmiernie podkreślać smukłość.
Baggy
Równie modne, co wygodne. Mogą stanowić złoty środek dla niezdecydowanych i nieświadomych swojej sylwetki. Jednocześnie ukrywają wady i eksponują walory. Najczęściej wybierane przez ludzi młodych i lubiących się wyróżniać.
Spodnie baggy charakterystyczne są dla stylu codziennego, sportowego czy mody ulicy. Mogą mieć formę spodni z opuszczonym krokiem i prostymi nogawkami lub opuszczonym krokiem i luźniejszą górą z wąskim dołem, mogą też stopniowo się zwężać ku dołowi.
Wzbogacone o różne dodatkowe aplikacje, kieszenie, asymetryczne szycie, nieregularne suwaki, oryginalne guziki czy innego typu innowacje krawieckie, mogą stać się dominującym elementem stylizacji i dodać naszemu wizerunkowi ekstrawagancji.
Moje rady:
Warto nosić wąskie spodnie do luźniejszych topów.
Wybierając spodnie typu regular, lepiej zdecydować się jednak na proste i klasyczne fasony.
Urozmaicajmy swoje garderoby o różne kroje spodni, bowiem zbyt długie noszenie krojów klasycznych może sprawić, że próby włożenia na przykład rurek skończą się fiaskiem, a nawet jeśli nie, to będziemy czuć się niekomfortowo.
Krój spodni pokazuje naszą sylwetkę. Podkreślajmy więc walory, ukrywajmy mankamenty. Z pewnością typ slim uwydatni szczupłe i zgrabne nogi, optycznie wyszczupli te bardziej masywne, natomiast może podkreślać nadmierną chudość sylwetki.
Użyj modelu baggy, by przełamać konwencje modowe. | Slim, regular, skinny – poznaj męskie fasony spodni |
Cera dojrzała często przysparza wielu problemów w codziennej pielęgnacji. Skóra staje się wówczas przesuszona i odwodniona, a jednocześnie pojawiają się na niej pierwsze oznaki starzenia i zmarszczki mimiczne. Zdarza się, że towarzyszą im zmiany skórne, przebarwienia oraz nierówny koloryt. Oleje, wprowadzone do codziennej pielęgnacji cery dojrzałej, mogą skutecznie zwalczyć część z tych problemów, dlatego warto po nie sięgnąć niezależnie od wieku. Olejki w pielęgnacji cery dojrzałej
Panie z cerą dojrzałą często stawiają sobie za cel zachowanie młodego wyglądu i uniknięcie pojawiania się pierwszych oznak starzenia. Pomocne jest w tym stosowanie w codziennej pielęgnacji olejków do twarzy, które nawilżają i regenerują skórę. Takie odżywienie sprawia, że nawet powstałe wcześniej zmarszczki mimiczne stają się mniej widoczne, a skóra jest rozjaśniona i wygląda młodo i zdrowo. Nieodzowna jest w tej kwestii regularność, ponieważ najlepsze efekty działania olejów widoczne są przy ich codziennym stosowaniu.
Olejki mogą być pomocne również przy innych problemach charakterystycznych dla cery dojrzałej, takich jak utrata jędrności, nierówny koloryt czy pojawiające się przebarwienia. Najczęściej skóra tego typu jest nieco przesuszona, dlatego oleje z powodzeniem można stosować dwa razy dziennie. Jeżeli jednak obawiamy się zbytniego obciążenia cery, możemy wymieszać olejek z kremem do twarzy. Innym rozwiązaniem jest stosowanie ich w roli serum do twarzy, nakładanego jedynie wieczorem. Gwarantuje to jędrną i wygładzoną skórę o poranku.
Najlepsze olejki dla cery dojrzałej
Olej arganowy – to jeden z najbardziej znanych i najdroższych olejów. Doskonale sprawdza się przy cerze dojrzałej, ponieważ działa przeciwstarzeniowo. Regularnie stosowany, poprawia elastyczność skóry, zapobiega jej odwodnieniu oraz odżywia i regeneruje. Radzi sobie z największymi problemami: zmniejsza widoczność zmarszczek i ogranicza przesuszanie cery.
Olej z pestek dzikiej róży – oprócz zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych, znajdziemy w nim duże ilości witaminy C, która wpływa na ujednolicenie kolorytu twarzy i rozjaśnienie ewentualnych przebarwień. Przyspiesza regenerację skóry, poprawia jej nawilżenie i dobrze radzi sobie z ograniczeniem pojawiania się pierwszych oznak starzenia.
Olej z pestek malin – sprawdzi się w przeciwstarzeniowej pielęgnacji skóry dojrzałej. Pozytywnie wpływa na elastyczność i jędrność cery, ponieważ pobudza tworzenie elastyny i kolagenu w skórze. Pomaga w zredukowaniu widoczności pierwszych zmarszczek. Jest przy tym lekki i chroni skórę przed działaniem promieni słonecznych, dlatego sprawdzi się nakładany pod makijaż.
Olej z ogórecznika lekarskiego – doskonale radzi sobie z intensywną regeneracją skóry, tak istotną dla cery dojrzałej. Będzie idealny w szczególności dla kobiet, które dodatkowo mają problem z przesuszeniem i swędzeniem skóry. Olej złagodzi te dolegliwości i poprawi nawilżenie cery, a jednocześnie wpłynie na jej jędrność i elastyczność.
Olej marchewkowy – ma właściwości odżywcze i regenerujące, wzmacnia głębokie warstwy skóry. Dzięki zawartości witamin A i C sprawia, że cera staje się widocznie odmłodzona i ujędrniona. W jego składzie znajdziemy między innymi karoten odpowiedzialny za nawilżenie skóry i wpływający na opóźnienie starzenia się cery.
Cera dojrzała wymaga specjalnej pielęgnacji, dopasowanej do jej dużych potrzeb. Jest to zazwyczaj skóra wymagająca nie tylko regeneracji, ale też nawilżenia. Jej posiadaczki poszukują produktów, które pomogą zachować młody wygląd i elastyczność skóry. Wszystkie te elementy możemy uzyskać, włączając do codziennej pielęgnacji naturalne olejki, które sprawdzą się zarówno w roli intensywnego serum na noc, jak i ochrony i nawilżenia skóry w trakcie dnia. | Olejki do pielęgnacji twarzy – propozycje dla cery dojrzałej |
Różnej wielkości maskotki, tak słodkie, że od razu chciałoby się je przytulić, figurki, którymi można odgrywać scenki z bajki, pluszowe lub plastikowe pokéballe – na rynku dostępnych jest wiele zabawek, które spodobają się młodym fanom Pokémonów. Pielęgnowanie pasji to wspaniała umiejętność. Dziecko, które rozwija swoją pasję, uczy się cierpliwości i czerpania radości z wiedzy, nawet jeśli z punktu widzenia dorosłego, nie zawsze jest ona praktyczna. Jeśli młody fan Pokémonów godzinami opowiada ci o kolejnych ewolucjach poszczególnych stworzeń zamieszkujących świat Asha i jego przyjaciół, o walkach, które toczy online z innymi graczami, stworzeniach, które schwytał dzięki swej komórce, lub jeśli kolejny raz bez cienia znużenia ogląda powtórki wszystkich sezonów serialu animowanego, wówczas najlepsze co możesz zrobić, to wesprzeć go w tej pasji. Szukając idealnego prezentu, postaw na taki, który wzbogaci jego własny Poké-świat. Oto kilka propozycji:
1.Maskotka
Który fan Pokémonów nie chciałby mieć własnego stworka? Skoro jednak nie można mieć żywego, wersja pluszowa będzie bardzo dobrym zamiennikiem. Do maskotki można się przytulić, można ją podziwiać, gdy zdobi pokój, lub nosić przy sobie jako swoisty talizman, gdy jest niewielkich rozmiarów. Wybór maskotek jest całkiem spory, więc przed zakupem warto podpytać młodego fana, którego Pokémona lubi najbardziej;
2.Pokéball
„Bulbasaur, wybieram cię!” – który fan Pokémonów nie ćwiczył choć raz tej frazy? Oczywiście, nazwa Pokémona może paść dowolna, nie ma to większego znaczenia, liczą się bowiem ton głosu, stanowczość, kolejność ruchów. Pluszowy lub plastikowy pokéball idealnie nada się do tych ćwiczeń;
3.Figurki
Małe repliki Pokémonów to zawsze dobry pomysł na prezent. Sprawiają radość już samym swoim widokiem, idealnie też nadają się do odgrywania scen walk z ulubionych odcinków serialu. Dostępne są w małych lub większych zestawach, a także pojedynczo;
4.Karty do gry
Gra karciana może być równie ekscytująca jak zbieranie Pokémonów dzięki aplikacji na smartfony Pokémon Go! Do gry potrzebować będziemy trzech rodzajów kart: Pokémonów, mocy i akcji, możemy też uzupełnić swoją talię o boostery, czyli dodatkowe karty, które wzbogacają zestaw startowy np. o silniejsze stworki. Jako że karty są po angielsku, stają się automatycznie bodźcem do nauki tego języka;
5.Plecak
Zarówno Ash, Brock, jak i Misty wędrowali każdego dnia z plecakami; droga do szkoły to co prawda nie to samo co wędrówka w poszukiwaniu Pokémonów, ale plecak z odpowiednim motywem sprawi radość zarówno młodszemu, jak i nieco starszemu uczniowi;
6.Pokémon Monopoly
Monopoly jest popularną, nieskomplikowaną grą planszową polegającą na handlu nieruchomościami. W związku z zainteresowaniem, jakie budzi od lat, doczekała się bardzo wielu wersji, m.in. z Pokémonami. Przeznaczona jest dla 2–6 graczy w wieku powyżej 8 lat. Wcielamy się w niej w rolę Trenera, którego zadaniem jest skompletowanie najsilniejszej Drużyny Pokémon. Typowe pionki zostały tu zastąpione pięknymi metalowymi figurkami Pokémonów. Gra jest dostępna w dwóch wersjach językowych: angielskiej i francuskiej. Przyda się jako pomoc przy szlifowaniu języka;
7.Zegarek
Czy to w wersji tradycyjnej – na rękę i ze wskazówkami – czy w postaci elektronicznego budzika, tematyczny zegarek przyda się każdemu młodemu miłośnikowi „kieszonkowych potworów”;
8.Telefon
telefon dotykowy z efektami dźwiękowymi, świetlnymi i funkcją nagrywania głosu to propozycja dla najmłodszych miłośników Pokémonów. Ciekawa alternatywa dla klasycznych „pierwszych telefonów”;
9.Lampka
Jeden z ważniejszych elementów wyposażenia pokoju dziecka. Lampka nocna LED z motywem Pikachu, z możliwością regulowania wysokości i kąta nachylenia, emitująca przy tym lekko przytłumione, niedrażniące oczu światło wspaniale uzupełni pokémonową kolekcję młodego fana;
10.Pościel
Skoro mowa o lampce nocnej, nie sposób nie wspomnieć o przyjemnej dla skóry bawełnianej pościeli z motywem Pokémonów. Komplet obejmuje poszwę na kołdrę (wymiary 140 x 200 cm) i jedną poszewkę na poduszkę (wymiary 70 x 90 cm).
Wybierając odpowiedni prezent dla młodego fana, pamiętaj przede wszystkim o tym, by spytać go, jaki jest jego ulubieniec – wtedy wybór będzie prostszy, a sam prezent wywoła jeszcze większą radość. | „Złap je wszystkie!” – 10 prezentów dla młodego fana Pokémonów |
W dniu dzisiejszym pokażemy wam, w jaki sposób zabezpieczyć drewno przy pomocy różnych rodzajów mikstur specjalnie do tego przeznaczonych. Zaprezentujemy, jak skutecznie bejcować, woskować, olejować i politurować, oraz jak prezentuje się drewno po takich zabiegach. Jak zabezpieczyć drewno - tradycyjne sposoby: bejcowanie, woskowanie, olejowanie, politura
Elementy potrzebne do zabezpieczenia drewna:
* bejca wodna
* nitro bejca
* bejca w proszku
* bejca spirytusowa
* bejca wykonana samodzielnie z octu jabłkowego i waty stalowej
* wosk bezbarwny
* wosk barwiący
* wosk do bielenia drewna
* olej roślinny
* gotowa mieszanka olejów
* politura
box:video
Więcej poradników DIY znajdziesz na kanale allegro Wnętrza. | Jak zabezpieczyć drewno - tradycyjne sposoby: bejcowanie, woskowanie, olejowanie, politura |
Dziecięce ubranka są niezwykle urocze, zwłaszcza te najmniejsze – dla noworodków i niemowląt. Wybierając garderobę dla takiego maluszka, na pewno warto pamiętać o bawełnianym body. Wyróżnia je praktyczność i wygoda zarówno dla dziecka, jak i opiekuna. W łatwy sposób można je założyć, a także rozpiąć podczas zmiany pieluszki. Na co zwrócić uwagę, kupując body dla dziecka?
Popularne body niemowlęce dostaniemy w rozmiarach 56, 62, 68, 74, 80 i 86. Ponieważ maluszek nie rośnie skokami co 4–6 centymetrów, a z milimetra na milimetr, zawsze warto wybierać te, które są odrobinę większe, np. dla dziecka o wzroście 65 cm – rozmiar 68. Mniejszy model może uciskać je w pachwinki lub zbyt mocno naciągać materiał na ramionach.
Zwróćmy uwagę na to, jak zapinane jest body. Najczęściej mają dwa guziczki na ramieniu, aby łatwiej było zakładać je przez główkę, oraz guziki lub nity umieszczone w kroczu. Można także dostać modele rozpinane z przodu – na środku lub nieco z boku. Przypominają kaftaniki zapinane pod pieluszką. Oba rodzaje są praktyczne i warte kupienia. Zastanów się jednak nad ubrankami, w tym body, mającymi guziki z tyłu. Mogą odgniatać leżącego maluszka. Ten fason wybierz dla smyka, który chodzi lub przynajmniej siedzi.
Kupując body, najlepiej wybierać bawełniane. Przepuszczają powietrze, dzięki czemu skóra oddycha. Bawełna organiczna polecana jest zwłaszcza alergikom. Jest idealna dla delikatnej skóry maluszka. Bawełniane ubranka są miękkie i zachowują kształt nawet po praniu w pralce.
Body dla noworodka
Dla maleństwa, które dopiero przyszło na świat, najlepsze będzie body w rozmiarze 56 lub 62. Dla noworodka wybierz modele z szerokim, łódeczkowym krojem dekoltu, aby łatwiej było przełożyć je przez główkę. Dobrze sprawdzą się także body wiązane lub zapinane na boku. Najbardziej popularne są białe lub w kolorach pastelowych – różowym dla dziewczynki i błękitnym dla chłopca. Warto kupować body w wielopakach. W sezonie wiosenno-letnim wybierz te z krótkim rękawem lub spodenkami, czyli popularne rampersy. W lecie warto sięgnąć po body bez rękawów, na szerszych ramiączkach.
Body dla dziewczynki
Rodzice najchętniej sięgają po białe lub różowe body dla dziewczynek. Modne i urocze są te w delikatne paseczki lub w kropeczki. Popularnością cieszą się także body z bawełnianym, półokrągłym kołnierzykiem oraz z minispódniczką. Wśród nadruków królują oczywiście postaci z bajek – Hello Kitty, Świnka Peppa i Myszka Minnie.
Body dla chłopców
Chłopcy również mogą modnie prezentować się w body. Dla nich popularne są te w granatowe lub niebieskie paseczki oraz z nadrukami, np. kotwic, które nawiązują do stylu marynarskiego. Ciekawym pomysłem jest zakup body z nadrukiem krawatu czy kamizelki. Popularne są także body z kołnierzykiem i w angielską kratkę. Prezentują się elegancko i nie przeszkadzają dziecku podczas przygód z zabawkami. Wśród ubranek z nadrukami modne są oczywiście postaci z bajek, zwłaszcza Kubuś Puchatek czy Zygzak z bajki Auta.
Body ze śmiesznymi nadrukami
Do popularnych modeli należą także te ze śmiesznymi nadrukami. Mogą to być napisy, np. Córeczka tatusia, Mała księżniczka, Synek mamusi, Wykapany tatuś, itp. Modne są również ciekawe nadruki, np. znak Supermana, Ciasteczkowy Potwór czy ulubiony, rockowy zespół rodziców. Na Allegro znajdziesz także sprzedawców, którzy umożliwiają stworzenie własnego nadruku lub napisu na wybranym kolorze body. Dobrym pomysłem jest np. nadruk imienia dziecka. Takie pomysłowe body świetnie sprawdzą się na prezent. | Bawełniane body dla niemowlaka do 50 zł |
Zimowa pogoda umożliwia aktywne spędzanie czasu wolnego podczas wspólnych wypadów, np. na lodowisko. Zastanawiamy się, kiedy dziecko może zacząć naukę jazdy na łyżwach. W jaki sposób dobrze się do tego przygotować, by nasza pociecha czuła radość i poczucie sukcesu? Oto kilka ważnych wskazówek. Dobre przygotowanie do podstawa
Zanim dorośli zdecydują się na wyjście z dzieckiem na łyżwy, powinni nauczyć malucha, jak poruszać się na śliskiej powierzchni. Dlatego na początku warto przejść się z podopiecznym po lodowisku i poślizgać się jedynie w butach. Przy okazji warto zawsze rozmawiać o zasadach bezpieczeństwa. Pozwoli to dziecku utrwalić dobre nawyki poruszania się po lodzie.
Obserwujmy swoje dziecko. Wiek 3 lat nie u wszystkich będzie odpowiednim momentem na pierwsze założenie łyżew. Warto czasem poczekać rok lub dwa, by lepsza koordynacja ruchowa malucha, większa świadomość własnego ciała i zrozumienie przekazywanych przez dorosłego informacji umożliwiły w pełni radosną i bezpieczną naukę jazdy na łyżwach. Na początek warto przeanalizować dokładnie wyposażenie małego łyżwiarza.
Sprzęt dla początkującego łyżwiarza
Podczas pierwszej wizyty na lodowisku dziecko nie musi, a nawet nie powinno mieć własnych łyżew. Rodzic nie ma pewności, że ta forma aktywności zimowej będzie się dziecku podobała. Dlatego też warto podczas pierwszych kilku lekcji wypożyczyć łyżwy. A kiedy dziecku spodoba się ten sport, można pokusić się o kupno własnych łyżew. Na rynku mamy do wyboru:
Łyżwy tradycyjne
„Figurówki” – najczęściej wybierane dla dziewczynek, służą do robienia ósemek i piruetów na lodzie.
„Hokejówki” – przeznaczone do zwiększenia szybkości przy jeździe, często skierowane typowo do męskiej części odbiorców.
Łyżwy uniwersalne – najczęściej kupowane ze względu na praktyczną stronę użytkowania, bo reguluje się je wraz ze wzrostem stopy dziecka.
Oprócz wybrania rodzaju łyżew, niezbędne jest także zwrócenie uwagi na kilka istotnych szczegółów wpływających na komfort i bezpieczeństwo jazdy.
Ważne elementy łyżew
Koniecznie należy zwrócić uwagę na materiał, z jakiego zostały wykonane łyżwy. Idealnie, gdy są ze skóry. Pozwala to na zapewnienie większego komfortu podczas jazdy, gdyż but z czasem dopasowuje się do nogi osoby jeżdżącej. Sprawdzone marki łyżew to: Roces, K2, Botas czy NikeBauer.
Niezbędne jest również sprawdzenie metody mocowania łyżew na stopie. Lepszym sposobem są wiązania niż klamry. Sznurowadła powodują, że łyżwy stabilniej trzymają się nogi, a to znacząco wpływa na komfort godzinnej lub wielogodzinnej jazdy.
Systematycznie należy dbać o ostrzenie płóz łyżew. Wpływa to na bezpieczeństwo i komfort jazdy, gdyż dobrze naostrzone łyżwy sprawiają wrażenie lekkich.
Wszystkie te elementy oraz dobrze skompletowane ubranie pozwoli dziecku czuć się komfortowo podczas szaleństw na lodowisku. Oczywiście, nie wolno zapomnieć o tym, by dziecko zawsze miało na sobie kask. Tak przygotowany maluch może bez obaw uczyć się jazdy na łyżwach.
Szkółka łyżwiarska czy rodzice?
Nauka jazdy na łyżwach powinna odbywać się pod okiem osoby dorosłej. Jeżeli rodzic czuje się na siłach, by uczyć swoje dziecko, jest to dodatkowy element wspólnie spędzonego czasu. Można również bez większego problemu wybrać szkółkę łyżwiarską, która profesjonalnie nauczy dziecko swobodnego poruszania się na lodzie. Przy wyborze szkółki warto zwrócić uwagę na kilka kwestii:
Kim są instruktorzy łyżwiarstwa?
Czy przy szkółce funkcjonuje szatnia?
Jak długo trwa jedna lekcja?
Jak długo trwa kurs dla początkujących?
Jaka jest cena kursu?
Czy uwzględniane są przerwy podczas zajęć?
Jaki program jest przygotowany podczas nauki jazdy na łyżwach?
Czy szkoła oferuje sprzęt do wypożyczenia?
Jaka jest opinia o szkole? | Jak nauczyć dziecko jeździć na łyżwach? |
Coraz łagodniejsze warunki atmosferyczne w Polsce przekonują kierowców do wyboru opon wielosezonowych, kosztem osobnych kompletów na zimę i lato. Rozwiązanie to jest dużo wygodniejsze, a przede wszystkim tańsze. Choć opony całoroczne nie występują jeszcze w ofertach wszystkich szanujących się producentów ogumienia, to stają się w Polsce coraz bardziej popularne. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na ich uniwersalność. „Wielosezonówki” produkowane są ze specjalnych mieszanek gumy i kauczuku umożliwiając ich użytkowanie praktycznie w każdych warunkach atmosferycznych. Biorąc przy tym pod uwagę coraz łagodniejsze zimy i niezbyt gorące lata, wybór takiego ogumienia może okazać się świetnym kompromisem.
Opony wielosezonowe – dla kogo?
Wulkanizatorzy polecają je przede wszystkim kierowcom poruszającym się po krótkich przestrzeniach miejskich – odrobinę słabiej radzą sobie bowiem one podczas dłuższych tras. Jeśli nie czekają nas podróże w towarzystwie skrajnych warunków atmosferycznych, może to być wybór idealny, szczególnie, że „wielosezonówki” bardzo dobrze radzą sobie także podczas tak zwanego sezonu przejściowego (jesienią i wiosną). Ich dużą zaletą jest również wygoda. Inwestując w opony całoroczne nie musimy tracić czasu na zakup drugiego kompletu opon, ich składowanie oraz regularne wymiany.
Wybierz najlepsze opony
Rozglądając się za oponami wielosezonowymi, szukać produktów z oznaczeniem „all season”. Ogumienie całoroczne wyróżnia charakterystyczny bieżnik ze zwiększona liczbą nacięć (tak zwanych lamel), który ma zapewnić lepszą przyczepność do podłoża. To bardzo ważne w kontekście naszego bezpieczeństwa. Kupując je warto zainwestować w gumy dobrej, znanej marki. Wybierając odpowiedni model zwróćmy uwagę na jego kształt. Ważne, by opony były masywne, a kształtem przypominały komplet gum zimowych.
Jak je eksploatować?
Pod względem eksploatacji o opony wielosezonowe powinniśmy dbać tak, jak o każde inne ogumienie. Najistotniejsze jest kontrolowanie poprawnego ciśnienia, które powinno być na stałym poziomie. Jeśli jest za małe opony mogą ulec deformacji i powodować większe spalanie, w przypadku gdy będzie ono za duże, szybciej zużyją się bieżniki, a samochód straci przyczepność. Nie bez znaczenia jest również stan bieżników (ich zużycie i głębokość) oraz boków – nie powinny być zniszczone i popękane. Starajmy się także zwracać uwagę na zawory i kapturki. Co jakiś czas warto zadbać o ponowne wyważenie opon u specjalisty.
Opony wielosezonowe stają się coraz poważniejszą alternatywą dla tradycyjnego ogumienia sezonowego. Choć póki co dużo popularniejszym rozwiązaniem jest posiadanie dwóch kompletów opon na lato i zimę, to gumy całoroczne stają się ich coraz większą konkurencją. Czy warto jednak zdecydować się na takie rozwiązanie już teraz? Na to pytanie trzeba odpowiedzieć sobie samemu. | Opony wielosezonowe – jak je wybrać? |
Decydując się na zakup tabletu w cenie do 500 zł, nie możemy liczyć na najbardziej wydajne modele na rynku, ale i tak mamy wystarczająco duże pole manewru. Co więcej, w tej cenie znajdziemy ciekawe urządzenia o przyzwoitej wydajności. Kruger&Matz Eagle 801
Pierwszym modelem w zestawieniu jest tablet Kruger&Matz Eagle 801. Urządzenie wyposażono w 8-calowy ekran o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli oraz wydajny procesor czterordzeniowy Intel Atom Quad Core Z3735G o taktowaniu 1,83 GHz z 2 MB pamięci podręcznej cache, wspomagany przez 1 GB pamięci operacyjnej RAM. Na dane użytkownika przeznaczono aż 16 GB, co daje swobodę w kolekcjonowaniu zdjęć bądź ulubionej muzyki.
Na uwagę zasługuje także wbudowany moduł GPS i komplet dodatków ułatwiających komunikację, takich jak Bluetooth, Wi-Fi 802.11 b/g/n czy wbudowany modem 3G, zapewniający dostęp do internetu niemal z każdego miejsca. Kontrolę nad wszystkim sprawuje system operacyjny Google Android 5.0 Lollipop. Cena? W dniu publikacji na Allegro była to kwota około 490 zł.
Overmax Qualcore 1030
Kolejna propozycja przypadnie do gustu tym, którzy chcą zamknąć w jednym urządzeniu wiele funkcji, również tych znanych ze smartfonu. Model Overmax Qualcore 1030 wyposażono w 10-calowy ekran, którego rozdzielczość to 1024 x 600 pikseli, czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1 GHz z 1 GB pamięci operacyjnej RAM, na dane użytkownika przeznaczono natomiast 8 GB (istnieje możliwość rozszerzenia o dodatkowe 32 GB przy pomocy karty pamięci microSD). Nie są to imponujące parametry, ale w zamian dostajemy pewną ciekawostkę – obsługę dwóch kart SIM (Dual SIM) i obecność modułu 4G LTE.
Co więcej, tablet może pełnić rolę telefonu, dzięki czemu możemy prowadzić rozmowy np. przez zestaw słuchawkowy, nie przerywając przeglądania internetu. Cena tego modelu oscyluje w granicach 500 zł.
Kiano SlimTab 10
Model SlimTab 10 to idealne rozwiązanie dla tych, którzy szukają dużego tabletu o przyzwoitych parametrach, ale nie chcą podnosić ceny zbędnymi gadżetami i dodatkami. Ekran o przekątnej 10,1 cala i rozdzielczości 1280 x 800 pikseli zapewnia bardzo dobrą jakość obrazu, zaś za płynność i stabilność działania aplikacji oraz systemu operacyjnego Google Android 5.1 Lollipop odpowiada czterordzeniowy procesor Intel Atom X3 SoFIA taktowany zegarem 1,2 GHz oraz wspomagany przez 1 GB pamięci RAM. Na dane użytkownika poświęcono 8 GB pamięci wewnętrznej. Jak na dzisiejsze standardy nie jest to wiele, ale można zastosować kartę pamięci w standardzie microSD.
Nie zabrakło modułu Bluetooth 4.0, Wi-Fi 802.11 b/g/n oraz modemu 3G, który zapewni dostęp do internetu z dowolnego miejsca. Cena tego urządzenia na Allegro w dniu publikacji wynosiła około 500 zł.
Lenovo S6000
Kolejna propozycja pochodzi od bardziej znanego producenta. Model Lenovo S6000 charakteryzuje się elegancką obudową w kolorze czarnym oraz dużym ekranem IPS o przekątnych 10,1 cala oraz 1280 x 800 pikseli. Sercem urządzenia jest czterordzeniowy MediaTek MTK83895 o taktowaniu 1,2 GHz, wspomagany przez 1 GB pamięci operacyjnej RAM. Na dane użytkownika przeznaczono 16 lub 32 GB pamięci wewnętrznej – w zależności od wersji. Cena w serwisie Allegro w dniu publikacji to około 450 zł.
Huawei MediaPad T1
Zestawienie zamykamy modelem Huawei MediaPad T1, który spodoba się przede wszystkim tym, którzy przywiązują wagę do wyglądu swoich gadżetów. Sercem urządzenia jest 4-rdzeniowy procesor taktowany zegarem 1,2 GHz, wspomagany 1 GB pamięci operacyjnej RAM. Użytkownik ma możliwość skorzystania z 16 GB pamięci wewnętrznej - można ją również rozszerzyć o dodatkowe gigabajty za pomocą karty pamięci microSD. Najważniejszym elementem jest oczywiście 8-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. Cena? Ten model na Allegro w dniu publikacji kosztował około 470 zł. | Tablety do 500 zł – III kwartał 2016 |
Odgrywanie ról to zabawa, która pobudza wyobraźnię i pozwala na kreatywne spędzanie czasu. Dzieci uwielbiają wczuwać się w lekarza, weterynarza czy w policjanta. Kiedyś mały policjant kojarzył się wyłącznie z chłopcami. Obecnie ten obraz nieco się zmienił i o byciu policjantką marzą także dziewczynki. Aby dzieci już dziś mogły poczuć się małymi bohaterami, warto sięgnąć po sprawdzone zabawki. Akcesoria dla małego policjanta
Podstawowym elementem policjanta jest mundur. W jego skład zwykle wchodzą spodnie i bluzka (lub kombinezon) oraz czapka, pasek i akcesoria (np. kajdanki). Za strój policjanta zapłacimy ok. 70 zł. Dodatkowe akcesoria możemy kupić oddzielnie lub w zestawach, gdzie znajdziemy m.in.: lizak dla policjanta z drogówki, kajdanki wraz z kluczykami, krótkofalówkę, gwizdek, a nawet identyfikator czy bloczek do wypisywania mandatów.
Za zestaw małego policjanta, w zależności od jego zawartości, zapłacimy średnio 80 zł. Dodatkowo można dokupić np. latarkę, walkie-talkie czy kask. Dla starszych dzieci dostępne są zestawy, w skład których wchodzi imitacja kamizelki kuloodpornej oraz pałka lub broń. To, czy i kiedy dziecko rozpocznie zabawę, powinno zależeć od rodziców. Warto wcześniej przeprowadzić rozmowę i ustalić zasady zabawy, np. nie celujemy do innych dzieci.
Klocki i zestawy
Najbardziej popularne zestawy klocków, które pozwolą na policyjną zabawę, to Lego City. Cena za zestaw waha się od 120 do 499 zł, w zależności od rodzaju, jaki wybierzemy. Najlepiej dopasować zestaw klocków do wieku dziecka. Na topie są zwłaszcza: Mobilna Jednostka Policji (wiek dziecka 5+), Więzienna Wyspa (6+) czy Posterunek Policji (6+).
Oprócz Lego, warte uwagi są także zestawy klocków, np. Klocki Blocki – komisariat z ciężarówką czy zestaw z policyjnym helikopterem. Hitem są zestawy Ligao składające się z 600, a nawet 800 elementów. W zestawach znajdziemy m.in. duży komisariat i policyjne samochody, które uprzyjemnią zabawę.
Dla najmłodszych dzieci polecane są klocki Lego Duplo, wśród których również znajdziemy zestawy dla małych policjantów. Polecany jest w szczególności zestaw z wozem policyjnym, klocki z posterunkiem policji czy helikopterem. Duplo, proponowane dzieciom powyżej 2. roku życia, dostaniemy już od 49 zł.
Pojazdy i samochody policyjne
Nie tylko klocki i gadżety dla małych policjantów są tym, czym dzieci najbardziej lubią się bawić. Wśród zabawek przyszłego policjanta lub policjantki oczywiście nie może zabraknąć pojazdów. Najchętniej wybierane są samochody policyjne, zwłaszcza te, które mają światła i wydają dźwięk syreny. Kupimy je już od 19 zł. Popularne są także samochody z otwieranymi drzwiami, bagażnikiem, a nawet policyjne motory i samochody terenowe. Hitem są auta zdalnie sterowane, uwielbiane zwłaszcza przez starsze dzieci. Posłużą do długich zabaw zarówno w domu, jak i na świeżym powietrzu. Dostępne są w różnych wersjach i wielkościach, ich średnia cena to ok. 69 zł. | Klocki i zestawy gadżetów dla małych policjantów |
Kompletowanie wyprawki szkolnej to nie tylko zeszyty i inne akcesoria papiernicze. Do tego wszystkiego należy dodać strój na w-f i obuwie. Koszt wyprawki wówczas znacznie wzrasta. Jakie buty na w-f możemy kupić za mniej niż 50 zł? 1. Roshe Run
Pierwszą propozycją są lekkie buty sportowe wykonane z wysokiej jakości tkaniny, która przepuszcza powietrze i daje skórze oddychać. Wyściółka buta jest zrobiona z materiału tekstylnego, który łatwo dopasowuje się do kształtu stopy. Buty są w kolorze czarnym z niebieskimi cętkami i sznurówkami w takim samym odcieniu. Miękkie i wygodne, dobrze sprawdzą się na co dzień oraz na zajęciach wychowania fizycznego dla najmłodszych. Koszt obuwia Roshe Run to około 35 zł.
2. Busca Kids
Kolejną propozycją są buty sportowe Busca Kids w kolorze białym z zielonymi wstawkami i napisem. Są zapinane na rzepy, co ułatwia zakładanie przez najmłodszych. Dobrze trzymają się stopy, są lekkie i wytrzymałe. Podszewka i materiał wewnętrzny, z którego wykonano obuwie, to siateczka mesh. Podeszwa została wykonana z gumy, co zapobiega ślizganiu się podczas biegania po sali gimnastycznej. Koszt obuwia Busca Kids to około 49,99 zł.
3. Halówki Boksing
Następną propozycją obuwia na w-f do 50 zł są halówki Boksing. Buty są wytrzymałe, wygodne i lekkie. Dodatkowo wzmocniono przód i boki w celu podniesienia komfortu. Wiązane są na sznurówki, mają mięsistą podeszwę o bardzo wysokiej przyczepności. Obuwie to dobrze sprawdza się na halach sportowych i gimnastycznych. Jest dostępne w żywych, intensywnych kolorach. Koszt halówek Boksing to około 49 zł.
4. Buty sportowe Puente
Wśród butów sportowych na zajęcia wychowania fizycznego do 50 zł znajdziemy także Puente od Bejo. Cholewka obuwia w tym przypadku została wykonana z zamszu, dodano też wstawki z siateczki, które sprawiają, że stopa może oddychać. Puente są lekkie i przewiewne. Wielokolorowe, zapinane na rzepy. Koszt to około 50 zł.
5. Buty piłkarskie korki
Nawet buty piłkarskie typu korki lane możemy dostać na Allegro za mniej niż 50 zł. Buty piłkarskie od Xcore są wykonane z ekoskóry, a w środku wyłożono je materiałem tekstylnym. Sztywny zapiętek zapewnia stopie prawidłowy rozwój. Wiązane na sznurówki, sprawiają, że można dopasować je do każdej stopy. Dostępne w kolorze granatowym z pomarańczowymi wstawkami. Koszt butów piłkarskich od Xcore to około 48 zł.
6. Buty piłkarskie turfy
Kolejną propozycją na zajęcia z piłki nożnej mogą być turfy. Wykonane z wytrzymałych materiałów syntetycznych, dobrze trzymają stopę i są solidne. Przeznaczone są do gry na sztucznej nawierzchni. Dostępne między innymi w kolorze żółtym z brązowymi wstawkami. Koszt butów piłkarskich turfy to około 49 zł.
7. Adidasy sportowe
Na Allegro możemy znaleźć adidasy sportowe dla dzieci w każdym wieku. Ich koszt wcale nie musi być wysoki. Jedną z propozycji są buty w niebieskim kolorze od zewnątrz i żółtym od strony wewnętrznej. Zostały wykonane z wytrzymałego materiału, są wiązane na sznurówki. Po bokach znajdują się białe wstawki. Koszt adidasów sportowych do biegania i na co dzień to około 49 zł.
8. Badoxx
Kolejną propozycją są buty sportowe Badoxx, dostępne w wielu wzorach i kolorach. Proponujemy białe ze srebrnymi wstawkami. Wykonano je z ekoskóry z dodatkiem przewiewnej siateczki. Wewnątrz obuwia jest miękka i miła w dotyku tkanina. Koszt butów sportowych Badoxx to około 48 zł.
9. Kalenji
Godne polecenia są także buty sportowe od Kalenji. Zapinane na rzepy, dobrze trzymają się stopy, są wygodne i wytrzymałe. Ciekawie wygląda model w kolorze białym z różowymi wstawkami. Obuwie tej marki ma wzmocniony zapiętek. Przewiewne boki z kolei zapewniają oddychanie stopy. Koszt butów Kalenji zaczyna się od około 30 zł.
10. Halówki American
Ostatnią propozycją butów na zajęcia z wychowania fizycznego za mniej niż 50 zł są halówki American. Buty zrobiono z wytrzymałego materiału dodatkowo wzmocnionego naturalną skórą. Podeszwa jest wykonana z elastycznego kauczuku, co zapewnia doskonałą przyczepność i zapobiega ślizganiu się na sali gimnastycznej lub sportowej. Koszt halówek American Club to około 40 zł. | 10 par butów na w-f, które kupisz za mniej niż 50 zł |
Czapka z daszkiem to element garderoby, bez którego wielu sportowców nie wyobraża sobie treningu na świeżym powietrzu w słoneczne dni. Daszek chroni oczy przed ostrymi promieniami słońca, ale też jest modnym, praktycznym i wygodnym dodatkiem do sportowego stroju. Trochę historii
Czapki z daszkiem pojawiły się około 1820 roku. Tak zwane kaszkiety nosili głównie młodzi chłopcy. Dopiero później zaadaptowała je moda męska i zastąpiły popularne do tej pory cylindry. Noszone były do odzieży sportowej i tzw. podróżnej.
Wiele lat później kaszkiety zmieniły nieco swój kształt i zaczęto je stosować w bardzo popularnej w Ameryce grze – bejsbolu. Wtedy też zyskały nazwę czapek bejsbolowych. Ludzie nosili je nie tylko ze względu na wygodę, ale też w celu okazania sympatii drużynie, a także dlatego, że stały się niezwykle modne.
Obecnie czapki z daszkiem to w dalszym ciągu bardzo funkcjonalny i modny element stroju, nie tylko sportowców.
Czapki sportowe
Oferta czapek z daszkami dla sportowców jest naprawdę szeroka i każdy powinien znaleźć w niej coś dla siebie.
Specjalnie dla amatorów biegania firma Asics przygotowała specjalne czapki biegowe, doskonale sprawdzające się w najtrudniejszych warunkach. Zastosowane w niej panele wentylacyjne wykonane z przewiewnego meshu zapewniają wentylację oraz chronią przed przegrzaniem. Natomiast wewnętrzna tasiemka zastosowana na całym obwodzie zapobiega spływaniu potu po twarzy, gdyż absorbuje wilgoć. Czapka została wykonana z poliestru rip-stop, dodatkowo wzmocnionego dodaniem mocniejszych włókien, dzięki czemu nakrycie głowy jest odporne na rozdarcia.
Zapalonym wędkarzom naprzeciw wychodzi firma Jaxon. Odpowiednie nakrycie głowy to obowiązkowe wyposażenia każdego wędkarza. Czapka uprzyjemnia połów ryb w słoneczne dni, a także chroni głowę w czasie lekkiego deszczyku czy mżawki. Wśród różnego rodzaju modeli na uwagę zasługuje czapka wędkarska z zamontowaną w daszku latarką LED.
Fanom tenisa ziemnego firma Wilson oferuje czapkę idealną do gry na korcie. Została wykonana z dwuwarstwowej siateczki dla lepszej cyrkulacji powietrza. Daszek oraz przód czapki są dodatkowo usztywnione, a wewnętrzna opaska chroni głowę gracza przed otarciami. Dodatkowe atutu tego nakrycia głowy to lekka konstrukcja oraz możliwość regulacji obwodu.
Czapki kolarskie wykonane z bawełny produkuje natomiast firma Kross. Dają one kolarzowi poczucie komfortu i chronią przed owadami. Czapka może być także stosowana pod kask. Użyta samodzielnie ochroni kolarza przed przewianiem w chłodniejsze dni, w ciepłe natomiast zabezpieczy przed słońcem i wchłonie pot.
Coś dla kolekcjonerów
Producenci nie zapomnieli fanach piłki nożnej. Każdy miłośnik tej dyscypliny sportowej może zaopatrzyć się w czapkę z logo swojej ulubionej drużyny piłkarskiej. Gadżet ten świetnie sprawdzi się i w trakcie meczu, i jako eksponat kolekcjonerski. Z zagranicznych klubów dużą popularnością cieszą się czapki FC Barcelonyczy Realu Madryt, z polskich – nakrycia głowy dla kibiców Legii Warszawy, Wisły Kraków, Lechii Gdańsk i wielu innych.
Na rynku znaleźć możemy mnóstwo modeli czapek z daszkiem różniących się kolorem, kształtem, rodzajem materiału, wielkością daszka, a także ceną. Ich wybór zależy jednak przede wszystkim od naszych indywidualnych preferencji. Sportowe czapki z daszkiem poza spełnianiem swoich podstawowych funkcji, czyli ochroną głowy i twarzy przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi, mogą być świetnym dodatkiem do ubioru. Wiele osób wybiera je również w celu zwrócenia uwagi na jakiś problem, podkreślenia swojej osobowości i upodobań. | Sportowe czapki z daszkiem |
Katarzyna Puzyńska jest jedną z tych pisarek, których twórczość można w ciemno polecać szukającym wciągających historii kryminalnych rozgrywających się w małych społecznościach. Tylko pozornie mieszkańcy niewielkich miejscowości wiedzą o sobie wszystko. Jak wiele tajemnic kryją ci, którzy zamieszkują Lipowo i okolice? Mnóstwo! W końcu powstał już ósmy tom cyklu na ich temat. „Czarne narcyzy” to książka ogromnie wyczekiwana przez miłośników kryminałów. Kampania reklamowa powieści, w tym klimatyczna sesja zdjęciowa autorki ściskającej w dłoni… siekierę, dodatkowo zaostrzyły apetyt na lekturę.
Nawiedzony dom w środku lasu
Katarzyna Puzyńska tym razem prowadzi czytelników do opuszczonego domu w głębi lasu. Domu, z którym związana jest historia z drżeniem serc powtarzana przez mieszkańców. Samo miejsce uważane jest za przeklęte. Wygląda na to, że znalazł się jednak ktoś, kto odważył się zajrzeć do środka. Ten ktoś został tam już na zawsze…
Po wydarzeniach z poprzednich tomów ani Klementyna Kopp, ani Daniel Podgórski nie należą już do policyjnych szeregów. Nie przeszkadza im to w pałętaniu się tu i tam. Danielowi wciąż nie daje spokoju nierozwiązana sprawa morderstwa trzech bezdomnych mężczyzn. Wygląda na to, że ktoś bardzo chciał ukręcić sprawie łeb. Na dodatek pewna dziennikarka pragnie zainteresować Podgórskiego tą zbrodnią. Podobno istnieje nagranie, które nie tylko mogłoby rozjaśnić sytuację, ale także pomóc Danielowi w odzyskaniu policyjnej blachy. Dziennikarka jednak nagle znika bez śladu.
Mnóstwo pytań, niewiele odpowiedzi
W „Czarnych narcyzach” toczy się kilka mnie lub bardziej oficjalnych śledztw. Kto zamordował bezdomnych? Kim jest denatka z nawiedzonego domu? Gdzie zniknęła dziennikarka? Kto nęka psycholog (byłą partnerkę życiową Daniela) niepokojącymi SMS-ami? Dlaczego pewien złodziejaszek zginął tego dnia, kiedy opuścił więzienie? Co symbolizują czarne narcyzy znalezione na miejscu jednej ze zbrodni?
To tylko kilka pytań, które nasuwają się na początku. Im dalej w las, tym pytań więcej, bo wygląda na to, że nikt z przepytywanych w toku śledztwa nie jest szczery. Kłamstwa i sekrety utrudniają dotarcie do prawdy, a prywatne problemy bohaterów i nie zawsze proste relacje między nimi dodatkowo komplikują im pracę.
Sielanka to tylko fasada
Liczne wątki sprawiły, że początkowo trudno było mi się wciągnąć w lekturę. Ze strony na stronę robiło się jednak coraz ciekawiej. Mnogość motywów i postaci sprawiła, że nie potrafiłam rozgryźć tej historii i odkryć, kto ma na sumieniu na tyle dużo, by zabić drugą osobę. Katarzyna Puzyńska stworzyła bardzo złożoną intrygę i bohaterów, którzy mają wiele do ukrycia i nie bardzo chcą się dzielić swoimi sekretami. Autorka ponownie zgrabnie połączyła kryminał z prozą obyczajową, jednocześnie wplatając w nie wątek lokalnych legend i wiary w zdarzenia nadprzyrodzone.
„Czarne narcyzy” to intrygująca kryminalna historia osadzona w społeczności, która jedynie z pozoru jest sielankowa.
E-book dostępny jest w cenie od ok. 21 złotych.
Źródło okładki: proszynski.pl | „Czarne narcyzy” Katarzyna Puzyńska — recenzja |
Granita kawowa to dość popularny włoski deser. Mrożona, mocna kawa z bitą śmietaną będzie idealna na letnie upały, orzeźwi i pobudzi do działania. Wypróbuj poniższy przepis! Składniki:
1 l mocnej kawy
300 ml śmietany kremówki
4 łyżki cukru pudru
Krok po kroku:
Kawę wstawiamy na noc do lodówki. Następnie ubijamy śmietanę z cukrem. Granitę nakładamy do naczyń i dodajemy słodką śmietanę.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Granita kawowa z bitą śmietaną |
Nowoczesne aparaty cyfrowe posiadają wiele funkcji. Przeciętny użytkownik wybierając nowy model aparatu, musi zwracać uwagę na różne parametry, jednak chyba nikt, kto zamierza kupić aparat fotograficzny, nie zdecyduje się na zakup modelu bez zoomu. Co to jest zoom i czym różni się zoom optyczny od zoomu cyfrowego? Czy aparat musi być wyposażony w obydwa rodzaje zoomu, by można wykonywać nim dobre zdjęcia? Jak zoom wpływa na jakość zdjęć? Zoom a obiektyw – jaka jest między nimi zależność?
Dużo pytań, konkretne odpowiedzi – co to jest zoom?
Podstawową funkcją zoomu jest określenie wielkości wycinka znajdującej się przed obiektywem sceny, która zostanie zarejestrowana przez matrycę aparatu fotograficznego. Kolokwialnie rzecz ujmując, dzięki zoomowi można przybliżyć lub oddalić fotografowany przedmiot. Dzięki takiej funkcji uzyskuje się odpowiednio perspektywę, tło oraz jakość i bardzo dużą ilość szczegółów. W fachowym opisie działanie zoomu polega on na zawężaniu lub poszerzaniu pola widzenia. Zoom określa obiektyw o zmiennej ogniskowej. Zakres jego działania opisują najkrótsza i najdłuższa dostępna wartość ogniskowej obiektywu. Wartości zawsze są podawane w milimetrach np. 28 mm do 140 mm. Im wyższa wartość, tym większa odległość, z której będzie można wykonać zdjęcie. Przy krótkiej ogniskowej uzyskuje się szeroką panoramę. Natomiast w trybie „tele” (bardzo długa ogniskowa) – za pomocą zoomu zostaje rozciągnięty fragment, który jest wyjęty z szerokiego ujęcia. W nowoczesnych, cyfrowych aparatach fotograficznych wyróżniamy dwa rodzaje zoomów, a mianowicie zoom cyfrowy i zoom optyczny. Na który z nich warto zwrócić uwagę przy wyborze aparatu?
Zoom optyczny
Zoom optyczny jest niezwykle ważną funkcją każdego aparatu fotograficznego. Optyką kadruje się przecież zdjęcia. Zoom optyczny działa jak lornetka. Odpowiednie ułożenie soczewek w aparacie fotograficznym powoduje, że przybliżenie obrazu jest możliwe. Dzięki zastosowaniu zoomu optycznego zdjęcie nigdy nie traci na jakości. Warto jednak zauważyć, że duże przybliżenia wymagają stabilizacji obrazu, a co za tym idzie, konieczne jest utrzymanie idealnie nieruchomego aparatu fotograficznego. Jest to zadanie niemal niewykonalne. Przydatna w takiej sytuacji jest funkcja stabilizacji obrazu (choć i ona nie zawsze zapobiegnie „poruszeniu” zdjęcia). Gdy jednak aparat nie ma takiej możliwości technicznej, trzeba zastosować odpowiedni statyw.
Co to jest zoom cyfrowy?
Zoom cyfrowy jest większy niż zoom optyczny. Czy ta funkcja aparatu jest aż tak ważna? Raczej nie. Użycie zoomu cyfrowego, w przeciwieństwie do zoomu optycznego, nie polega na zmianie ustawień elementów optycznych wewnątrz obiektywu. Jest to tylko zabieg cyfrowy, czyli cyfrowe przybliżenie. Takie samo przybliżenie można wykonać z powodzeniem na komputerze. Warto pamiętać o tym, że zdjęcie wykonane w dużym przybliżeniu przy użyciu tylko zoomu cyfrowego, nie będzie dobrej jakości. Im większa wartość zoomu cyfrowego, tym gorzej dla zdjęcia. Używanie zoomu cyfrowego skutkuje tylko pozornym przybliżeniem. Jest to więc sztuczne powiększenie fotografowanego obrazu, które jest tworzone przez procesor umieszczony w aparacie fotograficznym. Czy informowanie klienta o dużym zoomie cyfrowym jest tylko chwytem marketingowym? Dla producentów na pewno tak. Zoom działa na klientów jak magnes.
Zoom a obiektyw, czyli jakość zdjęć
Co należy zrobić, by nie wpaść w pułapkę marketingowych chwytów i kupić aparat, którym będzie się robiło dobrej jakości zdjęcia? Użytkownicy, którzy zwracają uwagę na zoom, powinni pamiętać, że duże wartości zoomu cyfrowego nie są tak ważne, jak wartości ogniskowej, czyli zoomu optycznego. Wartości zoomu optycznego są cechą każdego obiektywu aparatu fotograficznego. To obiektyw jest najważniejszym elementem aparatu. Jego wartości w bardzo dużej mierze wpływają na jakość wykonywanych zdjęć. Ale nawet najlepsze wartości ogniskowej nie wystarczą, by zdjęcia były bardzo dobrej jakości. Zoom optyczny może być niemal doskonały, ale obiektyw musi być jasny. Gdy obiektyw jest ciemny, nawet przy długim czasie naświetlania, na zdjęciu nie zarejestruje się wielu szczegółów, a samo zdjęcie będzie dodatkowo „poruszone”. Jasny obiektyw wpuszcza natomiast odpowiednią ilość światła, dzięki czemu zdjęcia są bogatsze w szczegóły i bardziej „ostre”. Dlatego też warto poszukać takiego aparatu fotograficznego, który ma jasny obiektyw, czyli jego parametry wynoszą 1:2,0. Wartości te wynikają ze stosunku średnicy maksymalnego otworu przysłony obiektywu do długości ogniskowej. „Ostre” i szczegółowe zdjęcia powstaną wtedy, kiedy stosunek maksymalnego otworu i ogniskowej jest prawidłowy. Zawsze jednak warto pamiętać także o statywie.
Jak można podsumować te rozważania? Dla jakości zdjęć ważny jest zoom optyczny, zoom cyfrowy raczej nie. Zoom optyczny w połączeniu z jasnym obiektywem i statywem pozwoli zrobić bardzo dobre zdjęcie. Pamiętaj o tym, kupując aparat fotograficzny. | Zoom cyfrowy i optyczny – czym się różni? |
Stylizacje biznesowe rządzą się swoimi prawami. Nie ma w nich miejsca na sportowe obuwie, dresowe spodnie czy bluzę z kapturem. Wszystkie elementy powinny być eleganckie, schludne i z klasą. Tylko w jaki sposób prezentować się zawsze nienagannie podczas letnich upałów? Podpowiadamy, jak należy się wtedy ubierać. Kiedy lato w pełni, upały stają się nie do zniesienia. Temperatura przekracza normę, a przebywanie na formalnych spotkaniach nie sprawia przyjemności. Nic zatem dziwnego, że mężczyźni szukają odpowiedników, które sprawdzą się podczas biznesowych spotkań. Poniżej kilka sprawdzonych propozycji.
Niezbędne elementy garderoby podczas upałów
Lniana koszula – zanim zdecydujemy się na biznesową stylizację do pracy w trakcie upałów, warto zastanowić się nad doborem materiału. Jest to kwestia, która w dużym stopniu wpływa na nasze późniejsze samopoczucie. Len ma to do siebie, że jest przewiewny i nie odczujemy w nim dyskomfortu. Jego dużym atutem jest uniwersalność, ponieważ pasuje niemal do wszystkich elementów garderoby.
Jednak w zestawie do pracy lniana koszula powinna być zestawiona z klasycznymi spodniami, najlepiej w czarnym lub granatowym kolorze. Szarość w towarzystwie białej koszuli również zaprezentuje się efektownie. Pamiętajmy, że podczas spotkania biznesowego koszula nie może być luzem puszczona na spodnie, dlatego niezbędny będzie skórzany pasek.
Mokasyny – zabudowane obuwie z dobranymi skarpetkami to klasyczny zestaw do pracy. Jeśli jednak wysokie temperatury dają się we znaki, warto odstawić ten rodzaj obuwia i zdecydować się na jego lżejszy odpowiednik. Zamszowe mokasyny to buty, które podbiły światowy męski rynek obuwniczy i nic nie wskazuje na to, aby przestały być na topie.
Choć ten model z pozoru wydaje się nieformalny, to jednak niewiele potrzeba, aby stworzyć strój na spotkanie biznesowe. Wystarczy jedynie zestawić go z odpowiednimi elementami garderoby. Zamszowy pasek, dopasowany kolorystycznie krawat i zestaw gotowy.
Lniane spodnie – len ma to do siebie, że na spotkaniach biznesowych sprawdzi się zarówno w przypadku górnej części garderoby, jak i dolnej. Lniane spodnie dopełnią każdą stylizację, od luźnych, casualowych zestawów po formalne zestawienia z koszulą w roli głównej. W przypadku lnianych spodni warto łączyć je z gładką koszulą, najlepiej w stonowanej kolorystyce. W okresie letnim na topie są koszule w pastelowych odcieniach – pudrowy róż, delikatny błękit czy też stonowana zieleń.
Koszulka polo – w tym przypadku dużą rolę odgrywa dolna część zestawu. Przy koszulce polo koniecznością jest właściwy dobór spodni. Nie mogą być zbyt formalne albo też zbyt swobodne. Najlepiej wybrać materiałowy model, do którego będą pasować wsuwane półbuty.
Kiedy za oknem temperatury przekraczają 25 stopni, warto zrobić przegląd swojej szafy. Spotkania biznesowe mają to do siebie, że należy prezentować się podczas nich nienagannie. Powyższe propozycje pomogą przetrwać ten ciężki okres bez potu i częstych zmian w zawartości swojej garderoby. | Spotkanie biznesowe podczas upałów – jak się ubrać? Propozycje dla niego |
Skóra maluszka po kąpieli często jest szorstka i wysuszona. Nawet gdy używamy nawilżającego mydełka, część utworzonej przez nie warstwy wsiąka w ręcznik podczas wycierania dziecka. Dlatego konieczne jest zastosowanie odpowiedniego kremu, który odżywi, nawilży i zabezpieczy skórę. Na co zwrócić uwagę i jaki preparat wybrać, aby zapewnić dziecku maksimum komfortu i pielęgnacji? Zasady, których warto przestrzegać
Wybierając krem pielęgnacyjny dla naszej pociechy, powinniśmy pamiętać o kilku zasadach. Oto one:
Krem dla dziecka, nie dla całej rodziny – często ze względów finansowych nawet bardzo małe dzieci używają kosmetyków przeznaczonych dla całej rodziny. Jednak nie są one dla nich odpowiednie. Najwcześniej niektórych delikatnych kosmetyków wspólnych mogą używać maluchy po ukończeniu 3. roku życia. Wcześniej należy korzystać wyłącznie ze środków przeznaczonych dla najmłodszych.
Odpowiednie do wieku i potrzeb – do pielęgnacji noworodków można używać kremów, na których widnieje wyraźna informacja, iż są dopuszczone do użytku od 1. dnia życia, a po tygodniu od porodu – kremów przeznaczonych dla dzieci od 1. tygodnia życia. Przestrzegajmy zaleceń na opakowaniu i dobierajmy krem odpowiedni do wieku i skóry naszego dziecka.
Nie zmieniajmy kosmetyków bez uzasadnienia – jeśli udało nam się znaleźć środek, z którego jesteśmy zadowoleni – właściwie nawilża i pielęgnuje, a u dziecka nie pojawia się żadna reakcja alergiczna – nie eksperymentujmy i nie zmieniajmy go na inny pod wpływem reklamy, promocji w sklepie czy porady znajomych.
Bezpieczne składniki i aktualne atesty – czytajmy etykiety. Jeśli lista składników kremu ciągnie się w nieskończoność, nie świadczy to o nim dobrze. Warto sprawdzić, czy nie ma wśród nich parabenów (methylparabenu, ethylparabenu itd.) oraz PEG (politlenku etylenu, polyethylene glycol, polyethylene oxide). Dobrze jest, gdy do kosmetyku dołączono także informacje o atestach, pozytywnej opinii IMiD i badaniach klinicznych.
Dla pięknej i zdrowej skóry
Aby zapewnić skórze naszego dziecka odpowiednią pielęgnację, wybierajmy delikatne środki, zawierające naturalne składniki ożywcze. Bardzo odpowiednia będzie naturalna oliwka, wyciągi z roślin oraz witaminy. Znajdziemy je np. w kremie pielęgnacyjnymHiPP(olej z nasion słonecznika, olejek migdałowy, łagodzący panthenol), kremach Mustela Hydra (perseoza awokado, olejek z jojoby, witamina F, masło shea) czy ekologicznych kosmetykach Momme(oleje: ze słodkich migdałów, macadamia, arbuzowy, wosk pszczeli, witamina E). Właściwie dobrany zestaw składników nawilży skórę podrażnioną i wysuszoną po kąpieli, zapewni jej odżywienie i przyczyni się do jej pięknego wyglądu w przyszłości.
Emolienty
Jeśli nasz maluch ma skórę atopową, wyjątkowo suchą, szorstką czy łuszczącą się, konieczne jest stosowanie emolientów. Są to środki, których głównym celem jest nawilżenie skóry poprzez utworzenie na skórze szczelnej bariery tłuszczowej, uniemożliwiającej wyparowywanie wody. Oczywiście dodatkowym efektem takiego działania jest regeneracja i odżywienie skóry. Wybrać możemy np. kremy z serii Balneum czy popularne Emolium. Pamiętajmy jednak, że są to kosmetyki o specyficznym działaniu i nie powinniśmy stosować ich bez potrzeby. Używanie emolientów na zdrową, odpowiednio nawilżoną skórę może zaburzać jej naturalną gospodarkę wodną i przyczyniać się do powstawania problemów skórnych.
Odpowiednia ochrona skóry dziecka to inwestycja w jego przyszłość. Właściwa pielęgnacja uchroni ją przed problemami, zabezpieczy przed szkodliwymi czynnikami oraz zapewni dziecku spokój i komfort. Jeśli skóra naszej pociechy po kąpieli jest sucha, podrażniona i swędząca, każdorazowo powinniśmy posmarować ją kremem pielęgnacyjnym odpowiednim do wieku i indywidualnych preferencji i umożliwić jego swobodne wchłonięcie. Dobrym pomysłem jest również używanie nawilżającego środka do kąpieli z tej samej gamy produktów. Pozwoli to na kompleksową ochronę skóry oraz wzajemne uzupełnianie się i przedłużanie działania kosmetyków. | Kremy pielęgnacyjne po kąpieli |
Libido po łacinie oznacza dosłownie żądzę. Coś, co sprawia, że mamy ochotę na seks, wewnętrzna potrzeba, która popycha nas do działania, aby odbyć stosunek seksualny, zwłaszcza jeśli już wiemy, jak przyjemna nagroda czeka nas po wszystkim. bbox:experiment
Z tego artukyłu dowiesz się:
* Libido - skąd się bierze
* Uwarunkowanie kulturowe
* Libido u kobiet
* Seksualny apetyt
* Libido a związki
[/bbox]
Przyjemność to oczywiście drugorzędna sprawa. Mechanizm pożądania i nagrody miał przede wszystkim zachęcić naszych przodków do uprawiania seksu, aby przedłużyć ludzki gatunek, celem była prokreacja. Popęd płciowy rządzi więc naszym zachowaniem, jednak nauczyliśmy się go okiełznywać i na niego wpływać, trzymać w ryzach. Inna sprawa, przepracowanie i stres często obniżają naszą ochotę na seks. Negatywnie na popęd wpływają też używki (zwłaszcza w dużych ilościach), niektóre leki oraz depresja.
Libido - skąd się bierze
Może się wydawać, że libido to niezmienna cecha, z którą przychodzimy na świat. Tymczasem to raczej pewien potencjał, który faktycznie jest nam dany od początku, ale rozwija się i zmienia wraz z nami, z naszą sytuacją życiową. Nasza seksualność kształtuje się od najmłodszych lat, oddziałuje na nią to, jak nasi najbliżsi odnoszą się do siebie, czy i jak okazują sobie czułość, jak w naszym rodzinnym domu mówi się o seksie, czy jest on traktowany jako temat tabu, coś wstydliwego czy raczej pozytywnego.
Uwarunkowanie kulturowe
Kolejnym istotnym czynnikiem są przekazy kulturowe i środowisko, w jakim się obracamy. Odpowiednia edukacja seksualna, czytanie, rozmawianie o seksualności wpływa na otwartość w tym temacie. A pozwalanie sobie na myślenie o swoich pragnieniach, fantazjowanie, eksplorowanie ciała i sprawdzanie, co daje nam przyjemność, to rozwijanie seksualnego potencjału.
Może być jednak i tak, że w niesprzyjających warunkach nasz popęd będzie tłumiony, będziemy uważali nasze potrzeby za grzeszne czy brudne, co bez wątpienia może utrudnić przyszłe kontakty seksualne. Cóż, ochota na seks siedzi przede wszystkim w głowie, a udany seks – w dużym skrócie – to mariaż ciała i umysłu.
Nasze libido zaczyna szaleć, kiedy dojrzewamy. Burza młodzieńczych hormonów popycha nas do działania – nic więc dziwnego, że to zwykle między 16 a 18 rokiem życia rozpoczynamy życie seksualne. Pierwsze i kolejne doświadczenia erotyczne to znów czynniki, które mają wpływ na nasz popęd czy też bardziej nasz stosunek do jego zaspokajania.
Libido u kobiet
Warto również pochylić się nad kobiecym libido, co jest nieco bardziej skomplikowaną kwestią niż popęd płciowy u mężczyzn. Po pierwsze należy obalić mit, że kobiety mają niższe libido. Może się tak wydawać, ponieważ kobieca seksualność była przez lata tłumiona. Dziś jeszcze musimy walczyć z podziałem na święte i dziwki. Dlatego część kobiet uwewnętrznia powszechny pogląd, że kobiecie nie wypada być inicjatorką zbliżeń, mieć wielu partnerów, oglądać porno czy się masturbować. Panujący mit urody, ideał piękna po obróbce w Photoshopie, jest zaś przyczyną kompleksów i może powodować, że część kobiet unika stosunków, mimo że jak najbardziej mają na nie ochotę.
Jeszcze inna sprawa, że na kobiecy popęd płciowy wpływają uwarunkowania biologiczne – ciąża i okres po niej bywa czasem seksualnego wyciszenia (choć nie musi, pamiętajmy, że libido to indywidualna sprawa), menopauza też często jest momentem wycofania się z życia seksualnego, ponieważ stosunki waginalne mogą stać się bolesne, zmniejsza się naturalna lubrykacja, spada poziom hormonów. Warto podkreślić, że zastępcza terapia hormonalna, stosowanie lubrykantów i znalezienie nowych seksualnych technik pozwalają dziś cieszyć się intymnymi chwilami, które mogą mieć tylko pozytywny wpływ na klimakterium.
Kobiece libido powiązane jest również z cyklem owulacyjnym. W dni płodne zwykle wzrasta ochota na seks (tu znów odzywa się natura), podobnie jak pod koniec menstruacji. Spada ona tuż przed nią i na jej początku, choć też nie zawsze, a niektóre kobiety lubią "period sex" i doceniają jego zbawienny wpływ, czy to na PMS, czy na łagodzenie skurczy miesiączkowych.
Seksualny apetyt
Z naszym seksualnym apetytem jest tak, że może zostać uśpiony, bo nie mamy aktualnie partnerki czy partnera, bo inne sprawy są dla nas priorytetowe. Stres, zły stan zdrowia, otyłość, brak aktywności fizycznej również wpływają negatywnie na libido. Jednak pozytywne emocje, dobre jedzenie (afrodyzjaki!), alkohol w ograniczonych ilościach, a nawet kawa – wszystko, co pobudza – może wywołać chęć na seks.
Warto przypomnieć sobie choćby koncert, kiedy wibracje z głośników przechodzą przez całe ciało, wyjątkową kolację czy imprezę – sytuacje, kiedy wzrasta seksualne napięcie. Niektórzy bez pary rozglądają się wtedy wokół i postanawiają zrealizować potrzebę. Nic też dziwnego, że aplikacje randkowe, które powstały z myślą o dobieraniu się w pary, często służą nam do umawiania się na niezobowiązujący seks. Coraz bardziej otwieramy się na nasze seksualne potrzeby bez względu na płeć, wzrasta nasza seksualna świadomość i nie zamierzamy odmawiać sobie przyjemności niezależnie od naszego statusu matrymonialnego.
Libido a związki
Libido ma również niebagatelny wpływ na nasze związki. Niestety można bardzo się kochać i być źle dobranym pod kątem seksualnych apetytów. Wchodzimy w relacje z bagażem różnych łóżkowych doświadczeń i konkretnych przekonań co do seksu. Oczywiście jeśli jest chęć współdziałania, otwarcie mówi się o swoich potrzebach, istnieje możliwość dotarcia się. Niestety często bywa tak, że jedna ze stron kapituluje i albo godzi się na częste stosunki dla świętego spokoju, albo rezygnuje ze swoich dużych potrzeb, co bywa frustrujące.
Inna sprawa, że nawet w najlepszych relacjach temperatura czasem spada, momenty wyciszenia mogą nastąpić z różnych indywidualnych powodów, jak wspomnieliśmy wcześniej, i nie ma co panikować. Jednak okresy abstynencji seksualnej w związku mogą być też sygnałem, że warto bardziej zatroszczyć się o relację, bo nieporozumienia dnia codziennego przekładają się na brak ochoty na seks. | Libido – co warto o nim wiedzieć i dlaczego rządzi naszym życiem? |
W dobie wszechobecnych aplikacji, usług internetowych i materiałów wideo coraz więcej osób interesuje się urządzeniami, które po podłączeniu do telewizora zamieniają się w multimedialne centrum. Przystawki oparte na Androidzie idealnie sprawdzają się w tej roli. Co kupić, by być zadowolonym? Oto polecane Android Boxy w cenie do 200 zł. MXQ Pro
Pierwszym z proponowanych urządzeń jest MXQ Pro. Sprzęt można kupić na Allegro za około 150 zł. To świetna cena jak za gadżet o takich możliwościach. Przystawka jest wyposażona w czterordzeniowy procesor taktowany z częstotliwością 2 GHz oraz 1 GB pamięci RAM. Pamięć wewnętrzna wynosi 8 GB. MXQ Pro umożliwia odtwarzanie materiałów video w rozdzielczości 4K. Użytkownik może instalować ulubione aplikacje i proste gry na Androida. Domyślnie urządzenie jest sprzedawane z preinstalowanym oprogramowaniem Kodi, czyli jednym z najbardziej cenionych odtwarzaczy multimedialnych. W zestawie znajduje się pilot do wygodnej obsługi menu.
M8S
Za około 190 zł można kupić urządzenie występujące pod nazwą M8S. W tym przypadku mamy do czynienia z odtwarzaczem opartym na Androidzie 4.4.2 KitKat. Sprzęt jest napędzany przez czterordzeniowy procesor kręcony z częstotliwością 2 GHz. Producent zadbał też o 2 GB pamięci RAM. Oprócz odtwarzania własnych filmów z dysku, możliwe jest korzystanie z aplikacji. Nie zabrakło centrum multimedialnego Kodi. Na uwagę zasługuje wsparcie dla technologii AirPlay, DLNA i Miracast. W zestawie znajdziemy pilota do wygodnej nawigacji po menu.
GenBox X96
Ciekawą propozycją, dostępną już za około 150 zł, jest produkt marki GenBox. X96 oferuje stosunkowo nowy Android 6.0 Marshmallow, a zatem możliwość instalacji ulubionych aplikacji. Sprzęt działa w oparciu o czterordzeniowy procesor 2 GHz i 1 GB pamięci RAM. Pamięć wewnętrzna wynosi 8 GB. Podobnie jak u konkurencji, także i tu znajdziemy preinstalowany odtwarzacz Kodi. Maksymalna obsługiwana przez urządzenie rozdzielczość to 4K. W zestawie znajduje się przedłużka modułu podczerwieni, dzięki czemu gadżet możemy schować za telewizorem i wciąż wygodnie korzystać z pilota.
CS918
Kolejnym odtwarzaczem, dostępnym już za około 160 zł, jest CS918. Ze względu na kształt swoim wyglądem nieco przypomina router. Urządzenie oparto na Androidzie 4.4 KitKat. Moc obliczeniową zapewnia czterordzeniowy procesor taktowany z częstotliwością 1,6 GHz. Wyróżnikiem jest 2 GB pamięci RAM. Sprzęt obsługuje rozdzielczość Full HD i bezproblemowo radzi sobie z dekodowaniem obrazu H265. Producent preinstalował odtwarzacz Kodi. Użytkownik może instalować dowolne aplikacje dostępne w Google Play. W zestawie znajduje się wygodny pilot i kabel HDMI do podłączenia do telewizora.
MK809IV
Ostatnia propozycja wyróżnia się wyglądem, ponieważ przypomina pendrive’a. MK809IV działa pod kontrolą czterordzeniowego procesora 1,6 GHz i oferuje 2 GB pamięci RAM. W przypadku Androida mamy do czynienia z wersją 4.4.2 KitKat. Dostępność sklepu Play pozwala instalować dowolne aplikacje. Zastosowany układ graficzny umożliwia odtwarzanie filmów w rozdzielczości Full HD w 60 klatkach na sekundę. Sprzęt podłącza się bezpośrednio do złącza HDMI, bez użycia kabla. Jest to zatem propozycja dla osób, które nie lubią, gdy obok telewizora stoi zbyt wiele gadżetów. MK809IV można już kupić za około 140 zł. | Polecane przystawki z Androidem do 200 zł |
Patrzysz na swoje auto – ma już parę lat, pierwotny blask i urok gdzieś zniknął. Pojawiają się rysy, zadrapania, ślady po gałęziach, owadach, ptasie kupy. Lakierować? Czasem nie trzeba, bo taniej będzie okleić specjalną folią. Ale nie zawsze… Oklejenie autafolią jest dobrym sposobem na odświeżenie wyglądu kilkuletniego samochodu. To również metoda na zabezpieczenie lakieru nowego auta. Chodzi przede wszystkim o koszty. Oklejenie samochodu średniej wielkości kosztuje około 3,5–4 tys. złotych, choć zależy to od lokalizacji. W mniejszych miejscowościach może wystarczyć nawet połowa tej sumy, ale sprawdźmy, czy zakład ma odpowiednie doświadczenie. Nie jest to kalibracja akceleratora cząstek elementarnych, ale wymaga nieco precyzji i pomysłowości.
Wydaj, by zaoszczędzić
W przypadku użycia droższej folii i sporego auta koszt oklejenia może sięgnąć 5–6 tys. zł. Czy to dużo? Cóż, sporo, ale jeśli kupujemy nowy samochód za kilkadziesiąt czy sto kilkadziesiąt tysięcy, z pewnością się to opłaca. Dlaczego? Otóż porządnie przyklejone folie dobrej jakości wytrzymują na aucie nawet 10 lat. Czyli przez dekadę lakier jest zabezpieczony najlepiej, jak tylko możemy sobie wymarzyć – jest po prostu jak nowy. A to z pewnością doceni kolejny właściciel, nie wahając się wyłożyć na stół sumy większej niż standardowa.
Czego potrzebujemy do oklejenia auta? Folii. Oklejać można cały samochód, można też fragmenty. Pierwsza opcja to raczej zadanie dla specjalistów. Owszem, można się z tym bawić samodzielnie, ale zdecydowanie lepiej zdać się na fachowców. Oni okleili już pewnie dziesiątki aut i mają o tym pojęcie. My się namęczymy, a efekt może być głęboko niezadowalający.
Bogata oferta folii
Z całą pewnością możemy sami kupić folię do oklejania. Kolorów jest mnóstwo, możemy iść w klasyczne barwy albo zaszaleć. Możemy wybrać matową, zapewniającą tzw. efekt łał. Sporą popularnością w autach, które mają mieć sportowy sznyt, są folie imitujące włókno węglowe – tzw. karbonowe. Można nim okleić na przykład zderzaki albo dach. Warto też nabyć folię dobrej jakości, renomowanymi producentami są m.in. 3M i Oracal. Rolka taniej folii kosztuje mniej więcej 20–30 zł, uznane marki są nieco droższe – od 30 do 50 zł za rolkę, ale może być i więcej. Musimy to sobie dokładnie policzyć, ale w sumie oszczędność 200 czy 300 zł na całej powierzchni auta może nie być specjalnie atrakcyjna, jeśli chcemy, by wyglądało naprawdę dobrze.
Samodzielnie możemy za to zająć się nałożeniemfolii ochronnej, bezbarwnej. Służy ona do zabezpieczania szczególnie wrażliwych elementów auta w sposób bardzo dyskretny. Chodzi przede wszystkim o progi, maskę, okolice otworu bagażnika – zwłaszcza gdy wkładamy do niego przedmioty o nieregularnych kształtach albo wozimy w nim psa. Przed aplikacją folii musimy dobrze umyć miejsca, które okleimy, najlepiej zwykłym szamponem – bez wosku. Trzeba sobie też zapewnić odpowiednie warunki – bez kurzu, piachu, deszczu czy spadających liści.
Niektóre rodzaje folii, szczególnie te kolorowe, do oklejania całego samochodu mogą wymagać podgrzania, lepiej wtedy przylegają do lakieru i nie robią się na nich fałdki. Folie ochronne zwykle są samoprzylepne. Przed aplikacją przeczytajmy dokładnie instrukcję i stosujmy się do zaleceń producenta. Przydatnym gadżetem będzie rakla – plastikowa szpatułka z filcem do wyrównywania powierzchni klejonej folii.
Zalety folii
Zaletą folii jest też to, że łatwo możemy ją zdjąć. Wystarczy ją po prostu zerwać. Trochę to potrwa i nie można się śpieszyć, ale na zdrowym lakierze nie pozostaną żadne ślady. Gorzej, jeśli był on wcześniej skorodowany lub pokrywał warstwę szpachli. Tu mogą się pojawić problemy – ale nie oznacza to, że spowodowała je folia.
Czasem jednak warto po prostu polakierować auto bądź poszczególne części. Porysowany błotnik czy maska? Cóż, rzadko uda nam się dobrać identyczny kolor folii. Lakiernik, znając kod lakieru, poradzi sobie lepiej. Problemem jest oszacowanie kosztów tego procesu. Jedni zażądają półtora czy dwóch tysięcy za malowanie całego auta, inni – dziesięciu. Ceny różnią się w zależności od rejonu i jakości lakierowania. Można jednak przyjąć, że poszczególne części kosztują od stu kilkudziesięciu złotych wzwyż. Ergo – jeśli chcemy tylko naprawić błotnik, zwróćmy się do lakiernika. Jeśli chcemy zabezpieczyć progi – sami naklejmy folię ochronną. A jeśli całe auto – taniej będzie je chyba okleić… oczywiście u profesjonalisty. | Nowy lakier czy folia? |
Przygotowujesz się do rewolucji w obrębie swoich czterech kątów? Zastanawiasz się, co obecnie znajduje się na topie, a czego warto się już pozbyć? Minął pierwszy kwartał 2016 roku, a zatem śmiało możemy zajrzeć do nowoczesnych mieszkań i sprawdzić, jak przewidywania magazynów wnętrzarskich mają się do rzeczywistości. Spójrzmy zatem na Instagram i sprawdźmy, cóż nowego proponują nam użytkownicy tej aplikacji. Przestrzeń zaktualizowana
Jednego możemy być pewni – zmiany nie są aż tak drastyczne. Wciąż króluje, popularny w latach poprzednich, skandynawski minimalizm, jednak nie jest to już władza absolutna, ale raczej monarchia postępowa. Przestrzenie, które w minionych sezonach zagospodarowywane były dość oszczędnie, śmiało wyposażyć możemy teraz w większą ilość detali. Nie będzie to jednak barokowy przepych, a jedynie szczypta ekstrawagancji czy nawet luksusu. Warto rozejrzeć się za ciekawym obrazem bądź nowoczesną rzeźbą, gdyż te elementy pozwolą twojemu salonowi nabrać charakteru nowoczesnego penthouse’u. Niezwykle modne ostatnimi czasy stały się trójwymiarowe napisy, które zawiesić możesz na ścianie, ale też postawić na komódce. Tylko od ciebie zależy, o czym chcesz poinformować swoich gości, dlatego ozdobne litery układać się mogą w twój ulubiony cytat z książki bądź piosenki, życiowe motto, a jeśli jesteś minimalistą, mogą to być słowa pojedyncze, takie jak love czy happiness. Pamiętaj tylko, żeby nie przesadzić z detalami na ścianie – przesyt nigdy nie jest w dobrym guście!
Surowa kuchnia i geometryczna łazienka
Do kuchni, dla odmiany, śmiało wkracza użyteczna surowizna. Zachodnie portale wnętrzarskie wrzucają na Instagram zdjęcia, na których dominuje czarna, nierdzewna stal. Ten luksusowy minimalizm podkreślić można zastosowaniem marmurowych wykończeń – szczególnie w przypadku konsol czy blatów. Przy wyborze płytek ceramicznych do łazienki dobrze rozejrzeć się za motywami geometrycznymi. Sześciany? Kwadraty? Jak najbardziej!
Salon i sypialnia w kratę
Zgodnie z trendami obowiązującymi obecnie w świecie mody, do mieszkań wkradnie się angielska krata. Nie bójmy się zatem czarno-białej pepitki na dywanie czy obiciach mebli. Z mody nie wyszły dodatki vintage, dlatego nie zanośmy na strych starych plakatów, lamp, drewnianych mebli i innych elementów wyposażenia. Ich pomysłowe rozmieszczenie w nowym salonie, a nawet w kuchni czy łazience, wniesie przytulną swojskość do nowoczesnego wnętrza. Powieś na ścianie duży plakat ze starego filmu (nic nie sprawdza się tak dobrze, jak klasyczny poster z Casablanki czy Tramwaju zwanego pożądaniem!).
Pokaż swoje książki! Użytkownicy Instagrama, którzy śmiało podążają za nowinkami z wnętrzarskiego świata, jednoznacznie dają do zrozumienia, że czytanie jest w modzie (choć powinno być zawsze, prawda?). Ascetyczna, jasna półka na twoje zbiory książkowe to zawsze bardzo dobry pomysł. Tomów nie układaj jednak według wielkości czy zgodnie z kolorystyką! Twoja domowa biblioteka będzie prezentowała się najlepiej, kiedy utrzymasz ją w pozornym nieładzie i przypadkowości. | Wnętrzarskie trendy prosto z Instagrama |
Zakup większych felg wydaje się szczególnie kuszącą propozycją pozwalającą na poprawę wyglądu samochodu. W większości przypadków dotyczy to obręczy aluminiowych. Co jednak ze stalowymi? Czy warto kupować produkty tego typu o większej średnicy? Stal a aluminium
Zastanawiający jest fakt, dlaczego większość felg o dużym rozmiarze produkowana jest przy użyciu aluminium, który nie dość, że jest materiałem droższym, to ponadto jest mniej odporny na uszkodzenia mechaniczne w porównaniu do stali. Odpowiedź związana jest z dwoma argumentami. Pierwszy z nich to wysoka plastyczność aluminium, dzięki czemu w praktyce możliwe jest wyprodukowanie felg o skomplikowanych wzorach. Trzeba bowiem pamiętać, że jednym z głównych powodów zakupu większych obręczy jest chęć nadania autu bardziej atrakcyjnego wyglądu. Z drugiej strony aluminium jest także lżejsze od stali. Ma to przede wszystkim wpływ na masę nieresorowaną, a więc ciężar elementów auta, które nie są amortyzowane przez pracę zawieszenia. Należą do nich m.in. felgi, opony czy hamulce. Im większa jest ta masa, tym większe siły działać będą na podzespoły prowadzące i resorujące, a co za tym idzie zawieszenie będzie zużywać się szybciej.
Do 16 cali felgi stalowe w sam raz
Z punktu widzenia szybkości zużycia zawieszenia kupowanie felg stalowych o dużym rozmiarze nie ma większego sensu. Jednakże mniej więcej do rozmiaru 16 cali różnice w masie między obręczami aluminiowymi a stalowymi nie są duże, dlatego śmiało można skusić się na tańszą opcję. A taką z pewnością jest felga wykonana ze stopu stali. Komplet kosztować będzie niewiele, niezależnie od tego, czy potrzebujemy średnicę 14, 15 czy 16 cali. Ceny są bowiem podobne i oscylują w granicach 420–450 zł za 4 szt., co daje kwotę nieco ponad 100 zł za szt. Stanowi to bardzo dobrą propozycję cenową, choć niestety w praktyce do wyboru pozostaje praktycznie tylko jeden wzór felgi stalowej i dwa kolory: czarny oraz srebrny.
W przypadku niektórych modeli aut (szczególnie Opla) dostępne są też obręcze strukturalne, a więc przypominające wyglądem aluminiowe, mimo tego, że wykonane są ze stali. Ich cena jest jednak znacznie wyższa i rodzi obawy o sens zakupu. Ponadto do felgi o rozmiarze 16 cali z powodzeniem kupimy niedrogie kołpaki, które pozwolą na uatrakcyjnienie wyglądu kół. Za ich komplet przyjdzie nam zapłacić mniej więcej 50–70 zł.
Powyżej 16 cali wygrywa aluminium
Dostępność felg stalowych w rozmiarze 17 cali jest drastycznie mniejsza w porównaniu do 16 cali. Większe obręcze dedykowane są przede wszystkim droższym autom, których posiadacze cenią szyk i elegancję, a więc cechy stanowiące uosobienie kół aluminiowych.
Ten, kto oszczędności stawia na pierwszym miejscu, może zakupić felgi stalowe za kwotę ok. 800 zł za komplet. Różnica w cenie między 16 calami a 17 jest więc znacząca i wynosi prawie dwa razy tyle. Zestaw obręczy aluminiowych będzie oczywiście jeszcze droższy, ponieważ – biorąc pod uwagę najtańsze modele – cena zakupu wyniesie co najmniej 1400 zł. Wciąż zatem widać pole do zaoszczędzenia kilkuset złotych. Trzeba dodatkowo pamiętać, że felga stalowa nie dość, że jest tańsza, to jeszcze jest bardziej wytrzymała oraz łatwiejsza w naprawie. Rzadko kiedy dochodzi do pęknięć, a prostowanie jest relatywnie prostą czynnością. Dużo bardziej kosztowne będą naprawy kół wykonanych z aluminium, szczególnie gdy z uszkodzenia wyniknie konieczność ich spawania. | Czy warto kupić felgi stalowe o dużej średnicy? |
Planowanie aranżacji wnętrza nie tylko wymaga od nas założenia funkcjonalności, ale także niezwykłej dbałości o szczegóły. Dlatego też nie powinniśmy traktować po macoszemu mechanizmów otwierania szafek. Ten istotny szczegół w dużej mierze może przyczynić się do podkreślenia uroku całości. Podpowiadamy, czym należy się kierować podczas wyboru odpowiedniego rodzaju uchwytów. Obecnie na rynku istnieje wiele modeli dostępnych w różnych wzorach i kolorach. Dlatego też w trakcie poszukiwania najtrafniejszych rozwiązań do naszego mieszkania warto przeanalizować wszelkie rodzaje, aby były idealnie dopasowane do stylu, jaki panuje w naszym wnętrzu. Poniżej wskazówki, które pomogą nam w podjęciu ostatecznej decyzji.
Rodzaje uchwytów
Uchwytydo szafek możemy podzielić na górne, dolne, ale także zewnętrzne oraz ukryte. W zależności od konkretnego stylu, a także naszych indywidualnych upodobań, mogą być o prostej formie albo też znacznie bardziej okazałe, przykuwające uwagę. Warto jednak pamiętać, że rozróżniamy również uchwyty gałkowe, bardzo często stosowane. Doskonale sprawdzają się w przypadku mebli lakierowanych oraz takich, które stylizowane są na stare. Ich zaletą jest łatwość utrzymania w czystości, wyjątkowa trwałość i praktyczność. Poza tym charakteryzuje je niska cena, w przeciwieństwie do nowoczesnych rozwiązań. Z kolei ten nowoczesny charakter uzyskamy, stosując wariant wpuszczany. Tworzą one jedną linię z frontem mebla, a wyprofilowane zagłębienie służy do wygodnego otwierania. Jest to ciekawa alternatywa, jednak należy pamiętać, że z uwagi na dużą ilość zakamarków nie są już tak łatwe w usunięciu zanieczyszczeń.
Dobór odpowiednich kolorów
Zastanawiając się nad tym, czym należy kierować się podczas wyboru uchwytów, warto pamiętać, że istotny jest kolor mebli, jakie posiadamy. Podpowiedzią dla nas okaże się gatunek drewna albo rodzaj tworzywa. Jeśli utrzymane są w odcieniach brązu, wtedy dobrym pomysłem będą dodatki w kolorach postarzałego złota czy też platynowego mosiądzu. W przypadku mebli białych lub delikatnie kremowych należy dobrać do nich akcesoria w odcieniu srebrnym.
Uchwyty – jaki rozmiar?
Kolejną równie istotną kwestią, którą powinniśmy ustalić przed dokonaniem zakupu, jest wielkość naszych uchwytów. Producenci oferują nam zarówno modele jednopunktowe, jak i dwupunktowe, o szerokościach 32 mm, 64 mm, 96 mm, 128 mm, 160 mm po 192 mm. Dzięki wielu dostępnym rozmiarom możemy swobodnie dopasować uchwyty nie tylko do szafki kuchennej czy komody, ale także wąskiej szuflady, a nawet kompletów mebli modułowych.
Jakie tworzywo?
Pamiętajmy, że poza kolorem i rozmiarem uchwytów warto zastanowić się nad materiałem, z jakiego zostały wykonane. Jest to niezwykle ważne z tego względu, że może mieć to wpływ na ich późniejszą prawidłową funkcjonalność. Najczęściej uchwyty tworzone są ze stopu cynku oraz aluminium, które w następnej kolejności poddawane są wielu procesom, aby umożliwiały nam prawidłowe korzystanie z nich. Dodatkowo zabiegi tworzą różnorodne wykończenia, od chromowanych po miedziane, srebrne czy satynowe.
Podsumowując, jeśli mniej więcej wiemy, czego szukamy i jak chcielibyśmy, aby wyglądały nasze uchwyty, to musimy zastanowić się, czy będą one pasować do naszego wnętrza. Umiejętnie dobrane będą pełnić nie tylko funkcję użytkową, ale także dekoracyjną. Dlatego w trakcie poszukiwań odpowiedniego dla nas modelu zastanówmy się, który rodzaj okaże się dla nas strzałem w dziesiątkę, podkreślając wszelkie atuty naszych mebli. | Jak wybrać uchwyty do szafek? |
Potoczna opinia, że mężczyzna na zimę potrzebuje jedynie płaszcza i butów, już dawno wyszła z obiegu. Teraz faceci chcą być tak samo modni i stylowi, jak kobiety. Nic dziwnego – odpowiedni ubiór skutkuje elegancją. A co w męskiej modzie jest na topie w tym sezonie jesienno-zimowym? Ilu projektantów, tyle propozycji. Na wybiegach w modzie męskiej można było zobaczyć wiele różnych rozwiązań. My przyjrzymy się tym z jednej strony najbardziej praktycznym, a z drugiej – najciekawszym. Zaczynamy!
Trend nr 1 – puchowe kurtki
To nie nowość, bo puchowe kurtki od kilku sezonów nie wychodzą z mody. Wręcz przeciwnie – stają się coraz bardziej popularne. W tym sezonie jesiennym panowie powinni jednak zrezygnować z jednolitych okryć i postawić na te z przeróżnymi wzorami i przede wszystkim w odważnych kolorach. Jesienią i zimą 2017/2018 zawładną poza tym długie kurtki i płaszcze puchowe. Modne będzie też ubieranie się „na cebulkę”, lecz w wydaniu złożonym z dwóch kurtek. Takie rozwiązanie lansuje Kenzo.
Trend nr 2 – skóra
Jesień należy do ubrań skórzanych. Panowie mogą wybierać spośród klasycznych ramonesek, skórzanych spodni rodem z klubu motocyklowego i sięgających ziemi skórzanych płaszczy. Skóra w tym sezonie ma wiele twarzy: może błyszczeć, może być także matowa. Stylowo będzie wyglądać w czarnym total looku lub w połączeniu z T-shirtem z nadrukiem logo zespołu muzycznego.
box:offerCarousel
Trend nr 3 – inspiracja podróżami
O tym, że mężczyźni czują w sobie duszę odkrywcy, wiadomo nie od dziś. Ale to właśnie w tegorocznym sezonie owa dusza ma być podkreślona strojem. Panowie, którzy lubią naturę, uwielbiają piesze wędrówki i wszelakie ekspedycje, powinni przyjrzeć się propozycjom Grega Laurena. Projektant odwołuje się do męskich archetypów i stawia na surowy męski styl. Materiały do jego wykreowania są miękkie i delikatne – to wełna, dżersej i flanela. Dzisiejsi podróżnicy częściej bowiem podróżują po bezkresach miast niż dzikich krańców świata, muszą więc czuć się komfortowo.
Trend nr 4 – walka
box:imagePins
box:pin
Kurtki, płaszcze, marynarki – to wszystko ma przypominać mundur. Rządzi on męską modą od dłuższego czasu i nie zanosi się na koniec. Ubrania rodem z wojska nie przypominają jednak twardych drelichów. Stylistycznie – owszem – do nich nawiązują, ale fakturowo – już nie. Mężczyźni mogą więc nosić długie wełniane płaszcze w kolorach zieleni, khaki, beży, moro. Do tego rzecz jasna obowiązkowo dobieramy ciężkie buty. To będzie tej jesieni hit.
Trend nr 5 – biznes code
Tym razem coś dla panów, którzy na co dzień chodzą w garniturze. Teraz krawat i biznes look wychodzą na ulice, z tym że w wydaniu czerpiącym z klasyki lat 90. XX wieku. Modę traktujemy zatem pół żartem, pół serio, zakładając szerokie spodnie czy trampki do garnituru. Przypomina to raczej zabawę modą niż poważny biznesowy strój.
Trend nr 6 – dwurzędowy płaszcz
box:imagePins
box:pin
To element, który – niezależnie od trendów – w swojej szafie powinien mieć każdy mężczyzna. W tym roku płaszcz można połączyć z modnym golfem, marynarką w kratę i stylowym szalikiem. Modne kolory? Na czasie jest szary, beżowy, zieleń, khaki. Odważni panowie mogą postawić na czerwień lub pomarańcz. Istne szaleństwo!
Moda męska nie zmienia się tak dynamicznie, jak damska. Wiele rozwiązań z ubiegłego sezonu będzie aktualnych jeszcze teraz. Mimo to czasem warto odświeżyć szafę i wyjść naprzeciw temu, co proponują projektanci. | Trendy w modzie męskiej na sezon jesień–zima 2017/2018 |
Frisbee od lat zyskują coraz większą popularność. Te kolorowe, latające, okrągłe dyski można używać do zabawy nie tylko z ulubionymi czworonogami. Frisbee to również dobry towarzysz zabaw z dziećmi, a także między dorosłymi. Latające dyski można stosować na plaży, w ogrodzie, w parku czy w wodzie. Co ciekawe, istnieje nawet kilka odmian gry we frisbee. Frisbee jest okrągłe, ma średnicę około 20-25 cm, choć można spotkać też mniejsze. Zazwyczaj wykonane jest z plastiku. Są także wersje poliestrowe i z miękkiego materiału. Modele różnią się wielkością i materiałem, z którego są wykonane. Parametry te wpływają na zachowanie dysku podczas lotu. To, na który model się zdecydujemy, zależy od przeznaczenia dysku. Te wykonane z miękkiego materiału przydadzą się do zabawy z dziećmi i małymi psami. Ewentualna siła uderzenia w przypadku niezłapania frisbee jest wtedy mniejsza.
Frisbee dostępne są w różnych kolorach. Są nawet modele, które zawierają farbę fosforyzującą, dzięki czemu świecą w nocy po wcześniejszym naświetleniu. Są wersje z wyciętym kołem w środku dysku, z wypustkami na brzegu i ze wzorami, które podczas lotu sprawiają wrażenie kręcenia się, czy dmuchane modele nadające się do zabawy w wodzie z dziećmi.Dobre frisbee musi mieć odpowiednie proporcje elastyczności i twardości, musi być także właściwie wyważone.
Kupić można także dyski Daredevil, które są oficjalnymi dyskami kanadyjskich mistrzostw odmiany gry we frisbee – Ultimate. Ich ceny wahają się od 70 do 80 zł. Najdroższe modele frisbee (w cenie nawet 150 zł) mają diody LED i światłowody, dzięki czemu świecą podczas rzucania. W komplecie z dyskiem kupuje się dodatkowo baterie.
Gry z wykorzystaniem frisbee
Rzucony dysk leci dzięki wprawieniu go w ruch siłą naszych mięśni oraz dzięki różnicy ciśnień powietrza, powstających nad i pod tym przedmiotem. Zabawa we frisbee to nic prostszego jak rzucanie dysku i łapanie go przez drugą osobę. Powstało nawet kilka gier wykorzystujących ten przedmiot.
Opisane poniżej gry są bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych. Coraz częściej zyskują też zwolenników w naszym kraju. Są nawet lokalne drużyny fanów gry we frisbee.
Wyróżniamy następujące odmiany gry z użyciem tego latającego dysku:
ultimate frisbee– drużynowa gra z użyciem frisbee. To poniekąd połączenie koszykówki i futbolu amerykańskiego, trochę także tenisa. Punkty w grze otrzymuje się za złapanie dysku. Boisko do gry powinno mieć wymiary 100 x 37 m. W grze biorą udział dwie drużyny, każda może liczyć maksymalnie 7 osób. Po obu stronach boiska tworzy się specjalne strefy o długości 18 m, na które przeciwny zespół musi przerzucić dysk, gdyż tylko złapanie go tam daje punkty. Gra polega na przerzucaniu pomiędzy zawodnikami frisbee tak, aby osoby z przeciwnej drużyny nie złapały go. Prawie jak w koszykówce z podawaniem piłki, z tym że tutaj, gdy zawodnik trzyma dysk, nie może przemieszczać się. Gdy zawodnik przeciwnej drużyny przechwyci dysk, wówczas jego zespół podaje go sobie w taki sposób, by przerzucić go do strefy przeciwnika. W tej grze wyróżniamy nawet kilka rodzajów rzutów. Podobnie jak w tenisie, tu także występują: forehand (rzut z prawej strony), backhand (rzut z lewej strony) i overhead (rzut znad głowy). Co ciekawe, w profesjonalnych rozgrywkach – a takie są już organizowane na świecie – nie ma sędziów. To zawodnicy sami rozstrzygają sporne kwestie i decydują o dalszych losach gry i zawodników,
freestyle frisbee – to pokazy umiejętności zawodników z frisbee. Wykonują oni różne ewolucje z użyciem tych latających dysków. Do tej odmiany zabawy wykorzystuje się specjalne frisbee, które ważą 160 gramów i mają głębokie brzegi. Ma to bowiem wpływ na aerodynamikę przedmiotu w akcji. Wygrywa ten zawodnik, który potrafi zrobić najciekawsze triki z dyskiem, a jego frisbee lata najdłużej. Tu także można znaleźć elementy gry podobne do koszykówki. Zawodnicy kręcą bowiem dyskiem na czubkach swoich palców, wykonując różne ewolucje – podobnie jak kręci się na palcu piłkę do koszykówki. We freestyle frisbee zawodnicy przerzucają dysk za swoimi plecami, pod nogami i nad głową, a także przetaczają go po swoich rękach, nogach czy tułowiu. Dozwolone jest również uderzanie ręką w brzeg frisbee, co wpływa na zachowanie dysku,
frisbee golf (zwany też disc golfem) – zabawa podobna do gry w golfa, z tym że w tym przypadku nie ma kija ani piłeczki. Do gry używa się latającego dysku, który trzeba wrzucić do kosza. Osoba, która zrobi to przy jak najmniejszej liczbie prób, wygrywa. Kolejny rzut rozpoczyna się z miejsca, w którym upadło frisbee. Zazwyczaj wykorzystuje się do gry 18 lub 24 kosze. Odległość między nimi powinna wynosić od 50 do 150 m,
dog frisbee – zabawa, w której uczestniczą psy, którym rzucamy frisbee. Psy uwielbiają skakać i łapać w locie dyski, by następnie przynieść je osobie rzucającej, prosząc tym samym o kolejny rzut i dalszą zabawę. Wyróżniamy różne rodzaje tej odmiany gry, np. rzucanie dysku tak, aby pies złapał go w odpowiednim, wcześniej wyznaczonym miejscu, oddawanie długiego rzutu frisbee, a wtedy pies musi złapać dysk w jak najkrótszym czasie, czy np. ocenianie sposobu, w jaki pies łapie dysk: czy robi to z oderwaniem wszystkich łap od podłoża, czy w inny sposób.
Zabawa z wykorzystaniem frisbee może przynieść wiele radości. Jest dobrym rozwiązaniem, gdy chcemy aktywnie spędzić czas na świeżym powietrzu z rodziną, przyjaciółmi czy dziećmi. Nie wymaga dużych nakładów finansowych. Ceny frisbee zaczynają się już od 2 zł. Nie potrzebujemy też do tej zabawy specjalnego stroju, zasad gry czy boiska. Wystarczy wygodny strój, najlepiej sportowy, frisbee, osoba do zabawy i dobry humor. | Frisbee – latające dyski do zabawy |
W dzisiejszych czasach brązowe ciało jest uznawane za atrakcyjne i seksowne, dlatego wiele osób dąży do tego, aby mieć miodowy kolor skóry przez cały rok. Oczywiście można chodzić do solarium i korzystać z dobrodziejstw sztucznego słońca, lecz – mimo szybkich efektów – nie jest to zbyt zdrowe i korzystne dla naszej skóry. Na szczęście istnieją naturalne sposoby, które pomagają zatrzymać wakacyjną opaleniznę na dłużej. Aż trudno uwierzyć, że jednym z nich jest odpowiednia dieta. Opalanie – jak to możliwe?
Najważniejszą rolę w procesie opalania odgrywa naturalny barwnik zwany melaniną. U osób z jasną karnacją występuje on wyłącznie w warstwie podstawnej, znajdującej się najgłębiej, sąsiadującej ze skórą właściwą. Dużo więcej tego pigmentu mają osoby z ciemną karnacją. Melanina znajduje się u nich w każdej warstwie naskórka, dlatego ich skóra jest ciemniejsza i bardziej podatna na działanie promieni słonecznych. W syntezie melaniny uczestniczą składniki mineralne, witaminy i aminokwasy, dlatego warto zwrócić uwagę, czy dostarczamy je w odpowiednich ilościach do organizmu.
Witamina A i beta-karoten
Witamina A odgrywa ogromną rolę w procesie opalania – wpływa na wzmocnienie odporności skóry, chroni komórki przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych i pomaga uzyskać złoto-brązowy kolor skóry. Najbardziej znaną i skuteczną formą witaminy A jest beta-karoten, który działa jak filtr przeciwsłoneczny, nie dopuszczając do powstania plam i oparzeń słonecznych (co oczywiście nie oznacza, że możemy nim zastąpić krem z odpowiednim filtrem).
Beta-karoten, nazywany również prowitaminą A, jest całkowicie bezpieczny, ponieważ nie sposób go przedawkować (organizm przetworzy tylko taką ilość, jaka będzie potrzebna), dlatego można go spożywać przez cały rok. Gdzie go można znaleźć? Najlepszym źródłem beta-karotenu jest marchew (także sok marchwiowy), dynia, brokuły, szpinak, morele, papryka, pomidory, a także większość warzyw i owoców o czerwonej i pomarańczowej barwie. Często występuje też w formie suplementu, np. w połączeniu z innymi witaminami.
Witamina E
Idealnym dopełnieniem witaminy A jest witamina E, nazywana witaminą młodości. Wpływa ona na produkcję melaniny i sprawia, że komórki szybciej się regenerują. Dzięki niej skóra jest gładka, elastyczna i nawilżona, a brązowy pigment utrzymuje się znacznie dłużej. Witamina E jest częstym składnikiem kosmetyków wspomagających opalanie, ale powinna być również dostarczana z pożywieniem. Gdzie ją znajdziemy? W tłuszczach roślinnych (np. oliwie z oliwek), kiełkach, orzechach, rybach, nasionach słonecznika lub awokado.
Cynk i selen
Utrwalenie opalenizny zapewnią również takie minerały, jak cynk i selen. Ponadto tworzą one barierę ochronną dla skóry, łagodzą podrażnienia i zapewniają regenerację komórek. Co więcej, cynk wpływa na produkcję kolagenu, więc w efekcie opóźnia proces starzenia się skóry. W jakich produktach występują? Źródłem cynku są: ryby, drożdże, nasiona słonecznika i dyni, jaja, pełnoziarniste pieczywo, grzyby. Selen znajdziemy w brokułach, czosnku, ogórkach, kapuście, orzechach brazylijskich, owocach morza, brązowym ryżu lub drożdżach.
O tym, że dieta może zdziałać cuda, wiedzą nie tylko specjaliści od żywienia. Odpowiednio skomponowany jadłospis potrafi zredukować wagę, zlikwidować uciążliwe dolegliwości lub znacznie wpłynąć na włosy, paznokcie lub skórę. Warto więc wziąć pod lupę swoje żywienie i przeanalizować je pod kątem dostarczanych witamin i składników odżywczych, aby cieszyć się wakacyjną opalenizną przez długi czas. | Dieta na utrzymanie wakacyjnej opalenizny |
Parka – dłuższa kurtka z kapturem, niezastąpiona, gdy na dworze zrobi się chłodno, idealna na co dzień i do eleganckich stylizacji. Tej zimy znowu pojawia się w męskich kolekcjach. Nic dziwnego, jest przecież wygodna, ciepła i stylowa. Jeśli jeszcze jej nie masz, najwyższy czas zaprosić ją do swojej szafy. Parki pojawiły się ponownie w modzie kilka lat temu. Od tego czasu nieprzerwanie królują na wybiegach. Szybko podbiły męskie serca ze względu na praktyczność i uniwersalność. Tym, co je wyróżnia, jest prosty fason, długość poza linię bioder lub przed kolana oraz liczne kieszenie. Doskonałą ochronę przed zimnem i wiatrem zapewniają wysoka stójka, kaptur, ściągacze przy rękawach i guziki ukryte pod zakładką. Zapina się ją także na suwak zarówno od góry, jak i od dołu, co jest bardzo wygodne, np. podczas wsiadania i wysiadania z samochodu. Niektóre modele mają od środka w pasie umieszczony sznurek lub gumkę, w związku z czym lepiej otulają ciało, nie pozwalając zmarznąć. Wszystkie te szczegóły decydują o tym, że ta kurtka, jak żadna inna jest najchętniej wybierana przez panów, i to nie tylko do jesiennych i zimowych stylizacji.
Parka
Rodowód parki sięga obszarów polarnych. Tego typu kurtki przypominają noszone przez Eskimosów anoraki. Pod koniec lat 50. ubiegłego stulecia pojawiły się w wojsku amerykańskim. Noszone wówczas przez żołnierzy modele N3-B doskonale chroniły przed wiatrem i temperaturami spadającymi poniżej -50 stopni Celsjusza. Były ocieplane wełną, z zewnętrzną warstwą nylonową, która nie chłonęła wody. Miały kaptur obszyty futrem początkowo naturalnym, z czasem sztucznym. To na tym kultowym modelu do dziś wzoruje się większość współczesnych producentów. Od tego czasu parki stały się szeroko dostępne. Ponieważ były tanie i wygodne, wkroczyły do brytyjskiej młodzieżowej subkultury modsów. Wyśmiewane w latach 80. popadły w chwilowe zapomnienie, by wrócić w latach 90. i ponownie kilka lat temu.
Najpopularniejsze kolory i materiały
box:offerCarousel
Ponieważ szczególnie ważna jest wygoda, zimowe parki powinny być lekkie i oddychające. Poza tym wodoodporne, aby zapewniały ochronę nawet przy najgorszej pogodzie. Nie ma jednego zarezerwowanego dla nich rodzaju materiału, choć najczęściej jest nim impregnowana bawełna. Spotykamy także modele poliestrowe bądź nylonowe. Niektórzy projektanci posunęli się jeszcze dalej i zaproponowali wełnianą flanelę lub jedwab. Tkaniny szlachetne, choć pięknie się prezentują, nie są jednak praktyczne. Na chłodniejszą pogodę najlepiej wybrać fasony grubsze, a nawet ocieplane, np. puchem lub kożuszkową podpinką, którą można odpiąć i wówczas nosić kurtkę nie tylko podczas siarczystych mrozów, ale także w cieplejsze wiosenne dni. A jaki kolor najczęściej pojawia się na parkach?
box:offerCarousel
Klasyczne parki są w kolorach khaki, granacie i czerni, oprócz tego w bardzo modne wzory moro. Tej jesieni nie brak też odcieni wiśni, camelowych, a nawet czerwonych czy pomarańczowych, które całkowicie pozbawiają je wojskowego charakteru. Kolorowa, a nawet wzorzysta może być także podszewka, widoczna przy rozpięciu kurtki lub na wewnętrznej stronie kołnierza. Zimą najefektowniej prezentują się fasony wykańczane futerkiem naturalnym ze skóry owiec lub jenotów oraz sztucznym. Zazwyczaj jest ono odpinane, co pozwala w razie potrzeby kurtkę uprać, a także nosić ją w cieplejsze dni.
Jak nosi się parkę?
Parki są zarazem funkcjonalne i stylowe. Kluczem do noszenia ich w różnych stylizacjach jest wybranie ich w odpowiedniej długości. Do ubiorów sportowych: dżinsów czy chinosów lepiej wyglądają fasony sięgające linii bioder, dłuższe przed lub nawet za kolana są zarezerwowane do ubiorów eleganckich, pod warunkiem że materiał nie będzie błyszczący. Wkłada się je na garnitur czy marynarkę zamiast tradycyjnego płaszcza – nie tylko te prostsze fasony, ale także wykańczane futerkowym obszyciem. Można też wybierać w pasujących do parki fasonach butów. Od obuwia sportowego, zimowego, po najbardziej eleganckie półbuty. Bo parka, jak żadna inna kurtka, pasuje absolutnie do wszystkiego.
Odpowiednio dobrana do twojego stylu będzie najprostszą i zarazem najciekawszą bazą do jesiennych stylizacji. Pomoże ci stworzyć wyjątkowy look. A przy tym z pewnością nie zmarzniesz, będzie ci wygodnie i będziesz się świetnie prezentować. | Stylowa parka na jesień dla niego |
Lubisz kwiaty, ale nie masz czasu lub nie posiadasz umiejętności, które pozwoliłyby ci się nimi odpowiednio zająć? W tym przypadku kluczem do sukcesu okażą się kwiaty doniczkowe. Są piękną dekoracją, a jednocześnie nie wymagają specjalnej uwagi i dodatkowej pielęgnacji. Podpowiadamy, jakie gatunki wybrać, aby spełniały nasze wymogi. Kwiaty doniczkowe – czym się charakteryzują?
Rośliny doniczkowe są chętnie wybierane, bowiem jako jedne z niewielu są bardzo łatwe w uprawie i nie potrzebują wiele uwagi. Ich odporność i efektowność to zasługa egzotycznego pochodzenia. Najczęściej występują one w afrykańskich i indyjskich zakątkach. Ze względu na łatwość uprawy dzielą się na takie, które wymagają regularnego podlewania oraz takie, które nie potrzebują tego w tak dużym stopniu.
10 łatwych w pielęgnacji roślin pokojowych
Nolina – pochodzi z pustynnych terenów Meksyku, dzięki czemu magazynuje wodę w swoim pniu. Tym samym nie potrzebuje jej dużej ilości, dlatego możemy podlewać ją rzadko. Dodatkowym jej atutem jest odporność na mróz i suszę. Ma zwisające liście, które upodabniają ją do palmy. Roślina ta jest ciekawym rozwiązaniem dla osób leniwych, gdyż bardzo wolno rośnie, przez co powinno się ją przesadzać raz na 2-3 lata.
Grubosz drzewiasty – powszechnie nazywany drzewkiem szczęścia. Nie jest wymagający, jednak warto mieć kilka kwestii na uwadze. Po pierwsze, nie można go często podlewać, a w okresie letnim wystarczy jedynie raz na 2 tygodnie. Po drugie, nie lubi ciepła, dlatego pod żadnym pozorem nie umieszczajmy go w pobliżu grzejnika. W przeciwnym razie może tracić kolor i gubić liście.
Kalanchoe – kwiat doniczkowy niewymagający od nas specjalnego zaangażowania w jego pielęgnację. Idealnym miejscem dla niego jest nasłoneczniona przestrzeń, najlepiej jeśli będzie rosnąć na parapecie. Dużym plusem jest ograniczenie podlewania, dlatego śmiało możemy zostawić go na kilka tygodni. Dodatkowo dostępny jest w wielu wariantach kolorystycznych.
Hobbit – roślina doniczkowa nazywana pieszczotliwie „hobbitem”, nie jest to tylko intrygująca nazwa, ale także ciekawy i prosty w utrzymaniu kwiat. Jego cechą szczególną jest fakt, że część liści nie zamyka się w pełną, tak zwaną, rurkę. Pamiętajmy jednak, że nie lubi być często podlewana. Co ciekawe, dużo światła, brak wody i chłodne pomieszczenie sprawiają, że roślina ta wzmaga swoje kwitnienie.
Zamiokulkas – cieszy się dużą popularnością ze względu na swój niespotykany wygląd oraz łatwość w utrzymaniu. Zamiokulkas nie potrzebuje częstego podlewania czy nasłonecznionego miejsca. Lubi umiarkowanie wilgotne podłoże, ale można go nawet przesuszyć. Dodatkowym atutem jest to, że nie wymaga częstego przesadzania, a jedynie raz do roku.
Sukulenty i kaktusy – sukulenty to rośliny posiadające zdolność magazynowania wody. Charakteryzują się ciekawymi kształtami i pięknymi kwiatami. Do najbardziej znanej grupy, która je wyróżnia, zaliczają się kaktusy. Są to rośliny wywodzące się z terenów pustynnych, stąd zbyt częste nawadnianie może spowodować gnicie korzeni.
Aloes – w warunkach domowych aloes może rosnąć nawet przez wiele lat. Jest to wytrzymała i niekłopotliwa roślina doniczkowa. Pamiętajmy jednak o tym, że nadmiar wilgoci nie jest tutaj wskazany, dlatego zadbajmy o jej umiarkowanie wilgotne podłoże.
Sansewieria gwinejska – jest to popularna roślina doniczkowa, najchętniej wybierana do aranżacji mieszkań czy pomieszczeń biurowych. Dzieje się tak ze względu na jej długowieczność i tolerancję na niekorzystne warunki. Warto pamiętać, że nie lubi częstego i obfitego podlewania.
Dracena obrzeżona – łatwa w uprawie i wyjątkowo odporna. Lubi jasne stanowiska, ale dobrze czuje się także w lekkim półcieniu. Jeśli zaś chodzi o podlewanie, wystarczy jedynie robic to raz na tydzień.
Dracena sandera – często nazywana bambusem. Nie wymaga szczególnej pielęgnacji, jednak warto pamiętać, że bardzo dobrze się czuje w wodzie. Należy ją zatem często podlewać i dbać o to, aby jej podłoże nie było przesuszone.
Jeżeli nie należysz do miłośników pielęgnacji flory, a chcesz ozdobić swoje mieszkanie, możesz wybrać jedną z wyżej wymienionych propozycji. Rośliny te nie tylko upiększą nasze wnętrze, ale także nie będą sprawiały trudności w ich pielęgnacji. | 10 mało wymagających kwiatów doniczkowych |
Kompletowanie wyprawki szkolnej wymaga przygotowań, bo tylko przemyślane zakupy sprawią, że maluch będzie miał zapewnione niezbędne przybory, a rodzice nie przeznaczą na ten cel całej wypłaty. W piórniku pierwszaka muszą znaleźć się przede wszystkim akcesoria do pisania, kolorowania, linijki, nożyczki i temperówka. Wśród bogatej oferty piórników znajdują się modele już wyposażone oraz te, które trzeba samodzielnie zapełnić, np. piórniki w formie sztywnej tuby lub saszetki. Najważniejszym elementem wyposażenia jest pióro lub długopis dobrej jakości. Niezbędne w plecaku pierwszaka są również kredki świecowe.
Piórnik do pierwszej klasy – model
Dobry piórnik to taki, który jest wytrzymały i odporny na zabrudzenia. Nie może być również zbyt ciężki. Dziecko będzie w nim nosiło dużą ilość przyborów, dlatego etui na nie powinno być dodatkowym obciążeniem dla kręgosłupa.
Kolorowy piórniki-tuba Spokey Easy oraz piórnik jamnik czy piórnik płaski są dobrym wyborem, gdy maluch chce i potrafi sam zaaranżować w nim przestrzeń. Mają one jedną komorę i formę saszetki lub usztywnianego etui. Jednak liczba przyborów, które muszą się znaleźć w plecaku pierwszaka powoduje, że bardziej funkcjonalne w tym przypadku będą piórniki komorowe, zasuwane z boku. Można w nich utrzymać większy porządek. Dobrym przykładem jest piórnik dwukomorowy, np. z linii Coolpack. Jeżeli dziecko potrzebuje organizera, najlepiej kupić mu piórnik rozkładany, z dwiema lub trzema komorami oraz przegródkami i pętlami na długopisy czy kredki. Dzięki temu wszystko będzie zawsze na swoim miejscu i pod ręką.
Wyposażenie piórnika dla pierwszoklasisty
Rozkładany piórnik z wyposażeniem to dobry pomysł, gdy na szczegółowe kompletowanie jego zawartości nie ma już czasu lub dziecko samo chce wybrać wszystkie przybory. Jednak tego rodzaju modele (szczególnie te w cenie do 50 zł) często zawierają artykuły piśmiennicze niskiej jakości. Decydując się na zakup piórnika z wyposażeniem, najlepiej sięgnąć po model z nieco „wyższej cenowo półki”. Piórnik z wyposażeniem może być jedno, dwu, trzy, a nawet czterokomorowy. Należy pamiętać, że im większa liczba komór tym piórnik będzie cięższy.
Najważniejsze w piórniku są długopis lub pióro. Piórniki z wyposażeniem często nie zawierają tego elementu, za to mają miejsce na jego uzupełnienie. Jest on kluczowy, dlatego najlepiej wybierać spośród produktów dobrej jakości, np. Stabillo czy Parker. Pierwszak, a szczególnie leworęczny, potrzebuje długopisu lub pióra (najlepiej kulkowego) szybkoschnącego. Dzięki temu nie będzie rozmazywał dłonią napisanych liter.
Siedmiolatek potrzebuje w szkole dużej ilości kredek. Niezbędne będą kredki ołówkowe i świecowe. Ważne również jest, by w przypadku piórników z wyposażeniem zwrócić uwagę, czy kredki mają wymagany w szkole zestaw kolorów. Powinny znaleźć się w nim przede wszystkim kolory, takie jak: czarny, brązowy, niebieski, zielony, czerwony, żółty i różowy. Niektóre piórniki z wyposażeniem mają dodatkowe miejsca na dołożenie własnych akcesoriów, np. długopisu czy kolorów kredek. Piórniki z wyposażeniem najczęściej nie mają kredek świecowych, za to imponujący zestaw flamastrów, których ilość można zredukować o połowę lub całkowicie je usunąć na rzecz niezbędnych świecówek.
W piórniku pierwszoklasisty musi być również miejsce na ołówek (optymalną twardością będzie HB), linijkę, ekierkę, gumkę do ścierania (najlepiej nie niszczącą papieru – polimerową) kątomierz, temperówkę i cyrkiel.
Warto zwrócić uwagę, czy wybrany model piórnika jest wyposażony w bardzo funkcjonalną przezroczystą przegródkę na plan lekcji.
Jaki piórnik dla pierwszoklasisty – design i kolorystyka
Dziecko, które samo decyduje o wyborze akcesoriów szkolnych chętniej z nich korzysta. Ważne jest, by maluch był zaangażowany w proces kompletowania wyprawki i uwzględnione zostały jego preferencje. Wśród piórników można znaleźć takie, które mają nadruk z postaciami z bajek, jak Hot Wheels, Kraina Lodu, Reksio, Minionki czy Barbie. Są też egzemplarze pluszowe, z wizerunkami zwierząt, kolorowymi printami oraz jednobarwne. Można też stylistycznie dobrać piórnik do plecaka. Jednak warto pamiętać, że designerski piórnik, np. w kształcie piłkarskiego buta może nie być funkcjonalny, ponieważ ma zbyt mało miejsca w środku. Wówczas konieczne będzie zakupienie dodatkowego piórnika na wszystkie niezbędne akcesoria. Piórniki dla dzieci najczęściej wykonane są z odpornego na eksploatację i zabrudzenia poliestru. Warto zdecydować się na model dobrej jakości, który wytrzyma przynajmniej do końca roku szkolnego. | Piórnik dla pierwszaka |
Allegrowych ofert smartfonów w cenie do 800 zł jest mnóstwo. Jeśli jednak tylko minimalnie znacie się na mobilnych technologiach, może być bardzo trudno wybrać właściwe urządzenie dla siebie. Postaram się nieco ułatwić wam ten wybór. LG K10 (2017)
Pierwszym smartfonem, który chcę polecić, jest LG K10 (2017). Sprzęt ten jest sprzedawany w dwóch wariantach – z dual SIM oraz single SIM. Ten pierwszy pozwala oczywiście na korzystanie z dwóch kart SIM, z czego zapewne bardzo ucieszą się wszystkie te osoby, które muszą używać dwóch numerów telefonicznych. W zależności do wybranej wersji za LG K10 (2017) przyjdzie zapłacić ok. 610–690 zł. Jak prezentuje się reszta specyfikacji tego urządzenia?
Do dyspozycji jest tu 5,3-calowy ekran o rozdzielczości wynoszącej 720 x 1280 pikseli, 13 Mpix oraz 5 Mpix kamery, 8-rdzeniowy procesor mogący się pochwalić zegarem o taktowaniu 1,5 GHz, a także 2 GB RAM i 16 GB przestrzeni na dane. Bateria ma pojemność 2800 mAh, natomiast system operacyjny to Android w dość nowej odsłonie – 7 Nougat.
box:offerCarousel
Xiaomi Redmi Note 4
W cenie ok. 700 zł powinien was zainteresować smartfon produkowany przez firmę Xiaomi – model Redmi Note 4. Xiaomi może i w naszym kraju nie jest tak dobrze znany, jak np. Apple czy Samsung, lecz firma ta tworzy naprawdę interesujące urządzenia.
Redmi Note 4 został wyposażony w 5,5-calowy ekran o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli), 3 GB RAM, 32 GB przestrzeni na dane oraz dwie kamery – 13 Mpix i 5 Mpix. Za moc obliczeniową jest tu odpowiedzialny mocarny procesor, oparty o 8 rdzeni i 2 GHz zegar. Xiaomi nie poskąpiło na baterii, ponieważ ma ona pojemność wynoszącą aż 4100 mAh. System operacyjny to w tym przypadku Android w wersji 6 Marshmallow, który ma zostać zaktualizowany do wersji 7 Nougat. Jednym z mocnych argumentów za zakupem właśnie tego urządzenia (oprócz wcześniej wspomnianej mocnej specyfikacji) jest to, że Redmi Note 4 obsługuje dual SIM.
box:offerCarousel
Samsung Galaxy J3 (2017)
A co powiecie na propozycję koreańskiego potentata w dziedzinie urządzeń mobilnych, firmy Samsung? Model Galaxy J3 (2017), bo to właśnie jego chcę nieco przybliżyć, kosztuje ok. 770–800 zł. Sprzęt ten można kupić zarówno w wariancie z single SIM, jak i dual SIM. Czego możemy się spodziewać, jeśli zdecydujemy się na zakup właśnie tego smartfona?
„Pod maską” znajdziemy m.in. 4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,4 GHz, 2 GB RAM, 16 GB przestrzeni na dane oraz 13 Mpix kamerę główną i 5 Mpix przednią. Ekran stanowi tu 5-calowa matryca o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli. Bateria ma 2400 mAh. Jak wygląda sytuacja z systemem operacyjnym? Pewnie sami się domyślacie, że sprzęt ten działa w oparciu o Android. Na szczęście Samsung pokusił się o zainstalowanie tu jednej z jego nowszych odsłon – 7 Nougat.
box:offerCarousel
Lenovo K6 Power
Na koniec mam dla was bardzo ciekawą propozycję firmy Lenovo, smartfon K6 Power. Jest to naprawdę mocna propozycja, wyposażona w dual SIM, 5-calowy ekran Full HD (1920 x 1080 pikseli), aż 8-rdzeniowy wydajny procesor z zegarem 1,4 GHz, 2 GB RAM, 16 GB przestrzeni na dane użytkownika, a także niezłe 13 Mpix i 8 Mpix kamery. Dzięki niewielkiemu, jak na dzisiejsze standardy, bo 5-calowemu ekranowi, K6 Power ma poręczne gabaryty. Mimo wszystko producentowi we wnętrzu udało się zamontować sporą, bo 4000 mAh, baterię. Co z systemem operacyjnym? Naturalnie jest tu Android, tym razem w wersji 6 Marshmallow, która może zostać zaktualizowana do 7 Nougat. | Smartfony do 800 zł – III kwartał 2017 |
Trzustka to organ, który pełni w organizmie człowieka bardzo ważną funkcję. Bywa, że z powodu nagromadzenia szkodliwych substancji nie pracuje prawidłowo. Wówczas możemy mieć problemy ze zdrowiem i cierpieć z powodu takich dolegliwości, jak np. ból brzucha czy gorączka. Dlatego systematycznie należy przeprowadzać detoks trzustki, który poprawi wydolność tego organu. Rola trzustki w organizmie człowieka
Trzustka to organ zlokalizowany w górnej części brzucha. Ma wydłużony, nieregularny kształt. Składa się z głowy, szyjki i trzonu. Jest odpowiedzialna za filtrowanie produktów przemiany materii. Ponadto na liście obowiązków tego narządu wewnętrznego znajduje się: produkcja hormonów, regulacja poziomu cukru we krwi i wytwarzanie soków trawiennych. Nagromadzenie toksyn sprawia, że narząd ten nie realizuje swoich zadań prawidłowo. Na szczęście istnieją proste sposoby na usunięcie z organizmu szkodliwych substancji. Wśród naturalnych metod detoksykacji trzustki wskazuje się m.in. picie naparów przygotowanych z powszechnie znanych ziół.
Napary detoksykujące trzustkę – zioła
W celu oczyszczenia trzustki z toksyn możemy wykorzystać następujące rośliny lecznicze:
Szałwia
Jej nazwa pochodzi od łacińskiego słowa salvere, czyli ‘leczyć i ratować’. Ziele to od wieków jest wykorzystywane w medycynie naturalnej. Stosuje się je na dolegliwości trawienne i potliwość, a także w celu złagodzenia problemów skórnych i jamy ustnej. 200 g liści szałwii kupimy na Allegro już od 1,40 zł.
box:offerCarousel
Ostropest plamisty
Hamuje namnażanie wolnych rodników, jest jednym z najlepszych środków służących do odtruwania organizmu. Ziarna ostropestu plamistego są dostępne od 5 zł za 200 g. Można także zakupić olej z ostropestu plamistego.
box:offerCarousel
Babka lancetowata
Ma działanie przeciwzapalne na śluzówkę przewodu pokarmowego. Jej liście możemy nabyć na Allegro w cenie od 1,70 zł za 50 g.
box:offerCarousel
Inne sposoby na oczyszczenie trzustki ze szkodliwych substancji to regularna aktywność fizyczna, zdrowa dieta (m.in. rezygnacja z żywności wysoko przetworzonej na rzecz większej ilości warzyw i owoców) oraz ograniczenie spożycia kawy i alkoholu. Ponadto warto jeść lekkostrawne i nieduże pod względem objętości kolacje.
Napar z szałwii i rozmarynu
Lista składników:
* 5 listków szałwii,
* gałązka rozmarynu,
* szklanka wody,
* odrobina miodu pszczelego (do smaku).
Sposób przygotowania: wystarczy zagotować wodę z dodatkiem roślin leczniczych. Odstawiamy płyn i czekamy, aż zioła się zaparzą. Po ostygnięciu naparu dodajemy do niego niedużą ilość miodu. Żeby oczyścić trzustkę z toksyn, zaleca się pić go codziennie wieczorem, po kolacji.
Napar z ostropestu plamistego
Lista składników:
* szklanka wody,
* łyżeczka nasion ostropestu plamistego.
Sposób przygotowania: nasiona zalewamy gorącą wodą (wrzątkiem) i odstawiamy. Czekamy, aż się zaparzą, a płyn wystygnie. W celu oczyszczenia trzustki ze szkodliwych substancji napar z ostropestu należy pić po każdym głównym posiłku, który spożywamy w ciągu dnia.
box:offerCarousel
Napar z babki lancetowatej i lukrecji
Lista składników:
* szklanka wody,
* łyżeczka babki lancetowatej,
* kilka sztuk korzenia lukrecji.
Sposób przygotowania: kompozycję ziół zalewamy gorącą (ale nie wrzącą) wodą. Tak przyrządzony napar (po ostudzeniu) pijemy raz dziennie po jednym z głównych posiłków. Pomoże on oczyścić trzustkę z nagromadzonych toksyn. | Napary oczyszczające trzustkę. Z jakich ziół je przygotować? |
Subsets and Splits
No saved queries yet
Save your SQL queries to embed, download, and access them later. Queries will appear here once saved.