source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Pod koniec września swoją oficjalną premierę miał Windows 10 Mobile, czyli przeznaczona dla smartfonów i tabletów wersja systemu Windows 10. Jak na razie trafiła ona tylko na najnowsze, zaprezentowane smart fony. Niebawem Microsoft ma wyposażyć w nowy system operacyjny także starsze urządzenia pracujące do tej pory pod kontrolą systemu Windows Phone 8.1. Jeśli chcecie jak najszybciej skorzystać z systemu Microsoftu, musicie zdecydować się na kupno jednego z nowych smartfonów, fabrycznie wyposażonych w system Windows 10 Mobile. Są to Microsoft Lumia 950 oraz Microsoft Lumia 950 XL. Modele te kosztują kolejno 2799 i 3099 zł, a do sklepów trafią pod koniec listopada. Zwolennicy tańszych rozwiązań mogą zdecydować się na kupno smartfonu Lumia 550, którego cena to zaledwie 549 zł. Ten model trafi do użytkowników w pierwszych dniach grudnia.
Pierwsze smartfony, które otrzymają Windows 10 Mobile
Osoby, które chcą korzystać z Windows 10 Mobile bez kupna nowego smartfonu, będą mogły to zrobić. Microsoft obiecał bowiem, że w grudniu rozpocznie proces aktualizacji pierwszych smartfonów z systemem Windows Phone 8.1. Pierwsza fala aktualizacji ma trafić do modeli Microsoft Lumia 435,Microsoft Lumia 535, Nokia Lumia 635 (1 GB), Microsoft Lumia 640, Microsoft Lumia 640 XL, Nokia Lumia 735, Nokia Lumia 830 i Nokia Lumia 930.
Kolejne fale aktualizacji
Microsoft co prawda nie określił, które smartfony finalnie otrzymają aktualizację do systemu Windows 10 Mobile, ale należy się spodziewać, że będzie to zdecydowana większość modeli dostępnych na rynku. Druga i kolejne fale aktualizacji powinny rozpocząć się na początku 2016 roku. Bardzo możliwe jest, że smartfony z systemem Microsoftu wyprodukowane przez HTC, Huawei oraz inne firmy nie otrzymają nowego systemu operacyjnego. To jednak nie jest problem, ponieważ zdecydowana większość smartfonów z Windows Phone 8.1 na rynku to właśnie urządzenia Lumia wyprodukowane przez Microsoft.
Mimo że firma z Redmond przez długi czas zapowiadała, że wszystkie smartfony Lumia otrzymają odpowiednią aktualizację, to z powodu problemów technicznych prawdopodobnie się tak nie stanie. Już teraz Microsoft ogłosił, że dostarczenie aktualizacji może nie być możliwe w przypadku smartfonów wyposażonych w mniej niż 8 GB pamięci flash. Jedyną dobrą stroną tego rozwiązania jest fakt, że smartfonów wyposażonych w mniej niż 8 GB pamięci flash jest jak na lekarstwo. Należą do nich HTC 8S, Huawei W1, Prestigio MultiPhone 8400DUO oraz kilka innych egzotycznych modeli. Jedynym tego typu smartfonem z serii Lumia jest Nokia Lumia 530. Jednocześnie Microsoft stara się znaleźć sposób na dostarczenie nowego systemu nawet na wyżej wymienione modele.
Warto jednak pamiętać, że informacje te nie są potwierdzone, a Microsoft może ostatecznie nie dotrzymać swoich obietnic dotyczących aktualizacji wszystkich smartfonów z Windows Phone 8. W końcu najstarsze modele z tym oprogramowaniem mają już ponad trzy lata i firma z Redmond może uznać, że przyszedł najwyższy czas na porzucenie wybranych modeli, zwłaszcza tych o słabej specyfikacji technicznej. Na przykład wyposażonych w dwurdzeniowe procesory (obecnie stosowane są czterordzeniowe modele) lub 512 MB pamięci RAM (obecnie smartfony z Windows mają 1-3 GB pamięci operacyjnej).
Windows 10 Mobile nie wszędzie będzie taki sam
Warto jednak pamiętać, że obecność Windows 10 Mobile na smartfonie nie sprawi, że otrzyma on wszystkie funkcje obecne na najdroższych urządzeniach z tym samym oprogramowaniem. Microsoft już jakiś czas temu ogłosił, że smartfony z systemem Windows 10 Mobile, zależnie od swojej specyfikacji sprzętowej, będą cechować się dostępnością niektórych funkcji. Najbardziej wyraźnym przykładem tego jest Continuum, czyli funkcja pozwalająca na podłączenie komputera do stacji dokującej i używania go niczym komputera. Będzie ona dostępna wyłącznie na najwydajniejszych urządzeniach z Windows 10 Mobile, takich jak Lumia 950 oraz Lumia 950 XL.
Można też spodziewać się, że Microsoft zastosuje tę samą strategię, co przy wprowadzeniu na rynek systemu Windows Phone 8. Wówczas firma z Redmond również obiecywała, że wszystkie smartfony z Windows Phone 7 otrzymają aktualizację do nowego systemu. Okazało się jednak, że ich specyfikacja techniczna na to nie pozwala. W tej sytuacji Microsoft zdecydował się na dostarczenie do nich oprogramowania Windows Phone 7.8, które wyglądało jak Windows Phone 8, było wyposażone w kilka znanych z niego funkcji, ale nie było kompatybilne z pełnoprawnym Windows Phone 8. Możliwe jest, że podobny los obecnie czeka najmniej wydajne smartfony z Windows Phone 8. Jednak nim o tym się przekonamy, minie co najmniej kilka miesięcy. | Na tych telefonach zainstalujesz Windows 10 Mobile |
Jak nosić szerokie bluzy na wzór gwiazd? Jakie bluzy oversize wybrać w tym sezonie? Sprawdź modne połączenia. Bluzy o kilka rozmiarów za duże, wyglądające jak pożyczone z męskiej szafy, to hit jesieni. Najmodniejsze będą fasony z rękawami przysłaniającymi nadgarstki. Z pewnością pojawią się one w modnych garderobach gwiazd. Warto łączyć je w zestawy na wzór takich sław, jak Rihanna, Kim Kardashian czy Beyoncé.
Modne kolory bluz oversize – z czym zestawiają je gwiazdy?
Gwiazdy w tym sezonie z pewnością zobaczymy w szarych luźnych bluzach. Jednym z chętniej wybieranych połączeń są rockowe spodnie. Obowiązkowo musi się pojawić skórzana ramoneska lub luźna kurtka bomberka. Kobiecego charakteru takim zestawom nadadzą błyszczące pantofle na cienkiej szpilce.
Sprawdzonym przepisem na luźne bluzy są jednokolorowe zestawy. Celebryci chętnie sięgną po czarne zestawy z modnymi bluzami. Tej jesieni w trendy wpiszą się bluzy z szerokimi rękawami i golfem. Zestawimy je z czarnymi poszarpanymi rurkami, sznurowanymi trzewikami i dużą czarną torebką. Na wierzch można założyć luźny wełniany płaszcz w czarnym odcieniu.
W zestawieniu z dopasowanymi spodniami w podobnym kolorze, sylwetka wydaje się szczuplejsza. Do granatowej bluzy dodajmy granatowe rurki. Na podobnej zasadzie łączymy szarą bluzę i szare rurki. W trendy wprowadzi nas również zestaw z cielistych rurek i cielistej bluzy oversize.
Trendy fasony luźnych bluz – jak noszą je celebrytki?
Gwiazdy swoje idealne figury z chęcią pokażą w zestawach z legginsami i krótkimi topami. Stylistyka rodem z siłowni to hit na jesień. Tutaj trendy bluzy oversize równoważą całość. Dobrym wyborem będą szerokie rozpinane bluzy na zamek, które idealnie zastąpią nam kurtki. Nie zapominamy o sportowych butach, np. białych na grubej podeszwie.
Proste, luźne bluzy nadają swobodnego charakteru stylizacjom. Moda na kontrasty to mocna tendencja sezonu. Gwiazdy zestawiają sportowe góry z eleganckimi dołami. Do ołówkowej spódnicy w cekiny dobierzmy czarną bluzę z napisami. Ta sama bluza podkreśli koronkową lub tiulową spódnicę. Buty możemy wybrać w wersji eleganckiej z błyszczącym wykończeniem.
Celebryci modne bluzy chętnie łączą z trendy butami. Tej jesieni przebojem są kozaki za kolano. Luźna bluza założona do krótkich spodni i lakierowanych muszkieterek to propozycja dla odważnych. Przypominamy, że nawiązania do stylistyki lat 90. wpisują się w gorące trendy, na które zwracają uwagę gwiazdy.
Bluzy oversize ze sportowym akcentem
Ciepłe bluzy oversize zestawmy z luźnymi spodniami dresowymi. Ten duet świetnie sprawdzi się w chłodne dni. Możemy wybrać dresy w stylu baggy ze ściągaczami przy kostkach. Pamiętamy także o sportowych dodatkach typu plecak i czapka z prostym daszkiem.
Gwiazdy noszą szerokie bluzy jako sukienki. Pamiętajmy o modnych kolorach bluz typu oliwka, bordo czy fiolet. W chłodne dni dodajmy ciepłą kurtkę, np. luźną skórzaną pilotkę. Do takiej bazy zakładamy buty na obcasie. Czekają na nas klasyczne szpilki i gładkie botki z noskiem w czubek.
Szerokie bluzy na wzór gwiazd warto zestawiać z jeansowymi katanami. Czarna bluza z kapturem będzie świetną bazą w zestawie ze skórzanymi rurkami i jasną jeansową kurtką. Poza tym modny efekt uzyskamy, zestawiając ją ze spodniami typu boyfriend w długości do połowy łydki. Tutaj możemy dobrać wysokie botki za kostkę na małym obcasie. | Bluzy oversize, czyli najnowszy hit wśród gwiazd i celebrytek. Z czym je nosić? |
Mgiełki do twarzy to idealny wybór na lato, zwłaszcza w bardzo upalne dni. Woda termalna bądź inne kosmetyki pielęgnacyjne w sprayu doskonale chłodzą i nawilżają skórę. Mgiełki do twarzy można dobrać do indywidualnych potrzeb skóry, ponieważ na rynku dostępne są produkty o właściwościach nawilżających, łagodzących, matujących, a nawet utrwalających makijaż. Mgiełka do twarzy to wygodny kosmetyk, który warto mieć zawsze przy sobie, zwłaszcza w upalne dni. Lekkie kosmetyki rewelacyjnie odświeżą i orzeźwią cerę, zapobiegną nadmiernemu błyszczeniu się skóry, a także wykazują właściwości nawilżające. Delikatne mgiłki utrwalające makijaż przedłużą trwałość make upu nawet w najbardziej upalne dni, z kolei woda termalna to idealnie rozwiązanie do każdego rodzaju cery, zwłaszcza wrażliwej i skłonnej do podrażnień.
Woda termalna w sprayu
Woda termalna w sprayu to kosmetyk bogaty w minerały, takie jak: cynk i wapń (łagodzące podrażnienia), krzem (działający ochronnie na skórę) czy miedź oraz mangan (przyspieszający procesy naprawcze naskórka). Preparat sprawdza się do pielęgnacji każdego rodzaju cery, zwłaszcza wrażliwej i przesuszonej. Jest to kosmetyk izotoniczny, dlatego nie wymaga osuszania.
Mgiełka do twarzy - rodzaje
Rynek kosmetyczny oferuje kilka rodzajów mgiełek do twarzy o różnych właściwościach pielęgnacyjnych, tak aby ułatwić dobór odpowiedniego kosmetyku do rodzaju cery. Niektóre z nich łączą w sobie działanie kilku preparatów, np. delikatna mgiełka nawilżająca na bazie dzikiej róży, dzięki wzbogaceniu jej składu o alantoinę, działa również łagodząco, więc mogą jej używać zarówno osoby z suchą cerą, jak i wrażliwą i skłonną do podrażnień.
Najpopularniejsze mgiełki do twarzy to, np.:
Nawilżająca mgiełka do twarzy - to idealne rozwiązanie dla skóry, która potrzebuje dodatkowego nawilżenia. Lekki kosmetyk w sprayu można aplikować na twarz zarówno przed nałożeniem makijażu, jak i w ciągu dnia, aby odświeżyć i nawodnić skórę w dowolnej chwili. Mgiełki do suchej skóry tworzone są na bazie nawilżających składników, takich jak: olej z kiełków pszenicy, gliceryna, ekstrakt z owsa, kwas fitowy, mocznik, olej kokosowy.
box:offerCarousel
Matująca mgiełka do twarzy - to przydatny kosmetyk latem, zwłaszcza dla osób, których cera wydziela nadmierne ilości sebum, powodując nieestetyczne świecenie się skóry. Kosmetyk skutecznie matowi cerę oraz zmniejsza widoczność rozszerzonych porów. Pudrująco-matującą mgiełkę wystarczy rozpylić na twarz, w odległości ok. 15 cm.
box:offerCarousel
Odświeżająca mgiełka do twarzy - zwykle zawierają w sobie uniwersalne składniki, które sprawdzają się do pielęgnacji każdego typu cery. Kosmetyk ma za zadanie odświeżyć skórę w ciągu dnia i usunąć z niej zgromadzone zanieczyszczenia.
box:offerCarousel
Mgiełka do twarzy na bazie liści oczaru, dzięki zawartości flawonoidów i garbników, rewelacyjnie oczyszcza cerę tłustą i mieszaną.
box:offerCarousel
Łagodząca mgiełka do twarzy - sprawdza się w pielęgnacji wyjątkowo wrażliwej i skłonnej do podrażnień cery. Kosmetyk przywraca skórze naturalne pH, a dzięki zawartości łagodzących składników, jak: alantoina, kwas laktobionowy, koi i wycisza podrażnienia skórne.
box:offerCarousel
Mgiełka do utrwalania makijażu
box:imagePins
box:pin
Mgiełki do twarzy utrwalające makijaż to ultralekkie kosmetyki, które oprócz ochrony trwałości kolorowych kosmetyków, odświeżają i tonizują skórę. Produkty przedłużają trwałość makijażu nawet do 10 godzin i są idealnym preparatem, zarówno na wieczorne wyjście, jak i w ciągu dnia, gdy wysoka temperatura może powodować zniszczenie pracochłonnie wykonanego makijażu.
Mgiełki do twarzy to wielofunkcyjne kosmetyki, które można stosować, jako uzupełnienie codziennej pielęgnacji. Są wygodne w użyciu i dają natychmiastowe efekty, dlatego sprawdzają się latem, zwłaszcza w bardzo upalne dni. Mgiełki dostępne są do różnego rodzaju cery. Osoby z bardzo wrażliwą skórą mogą skorzystać z wody termalnej w sprayu, z kolei do utrwalenia makijażu latem sprawdzają się lekkie mgiełki utrwalające. | Mgiełki do twarzy i woda termalna - idealne kosmetyki na lato |
Bestsellerowy cykl Maggie Stiefvater dobiega końca – ostatni tom to nie tylko pędząca akcja, walka z czasem i przepowiednią, ale także spora dawka zaskoczeń. Punkt obowiązkowy dla fanów rezolutnej Blue i jej przyjaciół. „Przebudzenie króla” to już czwarty, a zarazem ostatni tom cyklu „The Raven Cycle”. Ci, którzy obawiają się zakończenia, mogą odetchnąć z ulgą – czwarta część przygód czwórki przyjaciół to książka pełna akcji i emocji, które razem dają doskonałe pożegnanie z cyklem. Przed Ganseyem, Adamem, Ronanen, Noah i Blue ostateczne starcie – czy uda im się wyjść z niego zwycięsko?
Odnaleźć Glendowera
Grupa przyjaciół jest coraz bliżej odnalezienia kryjówki legendarnego walijskiego króla. Czasu mają jednak coraz mniej – tuż za nimi są siły ciemności, które wciąż przybierają na sile. Czy uda im się dotrzeć do Glendowera przed wszystkimi innymi? Jak rozegra się ostateczna walka z siłami dobra i demonicznym mrokiem? I co z przepowiednią, która mówi, że Gansey niedługo zginie od pocałunku Blue?
Magiczne sny
Cykl „The Raven Cycle” Maggie Stiefvater opowiada o przyjaciołach, którzy mają niezwykłe moce. Według mnie na szczególne uznanie zasługuje Ronan, który jest postacią bardzo oryginalną, a jego moce są wyjątkowo kreatywne. Ronan potrafi bowiem wyśnić dowolną rzecz i sprowadzić ją z sennej krainy. W „Przebudzeniu króla” bardzo ciekawie rysują się watki właśnie z jego snami, a raczej koszmarami. Ostatni tom cyklu sugeruje też, że ten bohater doczeka się swojej własnej książki – według mnie to bardzo ciekawy pomysł, na który z pewnością warto czekać! W końcu Maggie Stiefvater to bardzo kreatywna autorka, który ma oko do nietuzinkowych postaci i rozwiązań.
Delikatna miłość nastolatków
Maggie Stiefvater w niezwykle interesujący sposób opisała młodzieńczą miłość między Blue a Ganseyem. Często w młodzieżowej literaturze, gdy para bohaterów zaczyna ze sobą romansować, taki związek wysuwa się na pierwszy plan i zaczyna przysłaniać akcję. W „Przebudzeniu króla” tak się na szczęście nie dzieje. Owszem, jest tutaj romans, ale rozpisany bardzo dyskretnie, delikatnie, będący świetnym uzupełnieniem akcji, które dokłada do historii całe mnóstwo uroczych momentów.
„Przebudzenie króla” to powieść, która zdecydowanie podzieliła fanów Maggie Stiefvater. Część jest zachwycona, inni narzekają, że ostatni tom zbytnio skupia się na wątkach pobocznych zamiast na wyjaśnieniu spraw, które zastanawiały nas w poprzednich powieściach. Po czyjej stronie należy stanąć? Najlepiej przeczytać książkę i przekonać się na własnej skórze.
Źródło okładki: www.gwfoksal.pl | „Przebudzenie króla” Maggie Stiefvater – recenzja |
Elektroniczna niania bywa nieocenioną pomocą w opiece nad małym dzieckiem. Co potrafi kosztujący blisko 500 zł model Xblitz See You? Sprawdzam. Elektroniczna niania Xblitz See You niestety nie jest tanim tego typu urządzeniem, można bowiem bez problemu kupić modele, które kosztują nawet połowę kwoty, którą trzeba wydać na opisywany model. Testując Xblitz See You, skupiłem się na tych aspektach, którymi ten model różni się od tańszych niań elektronicznych, np. oferowanego w cenie ok. 350 zł Xblitz Kinder, który miałem już okazję recenzować dla Was na łamach Allegro tutaj.
Pierwsze wrażenie
Jak na elektroniczną nianię przystało, Xblitz See You pozwala na podgląd na żywo obrazu wraz z dźwiękiem. Zestaw składa się zasadniczo z dwóch elementów: kamery oraz odbiornika z ekranem.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Zacznijmy od kamery. Wyglądem przypomina kamery stosowane w monitoringu, montowane na elewacjach budynków czy pod sufitami. Ważną informacją dotyczącą kamery elektronicznej niani Xblitz See You jest to, że ma ona ruchomą głowicę, którą można sterować zdalnie. To właśnie ten element wyróżnia model Xblitz See You od innych tego typu urządzeń, których kamera jest nieruchoma. Kadr ustawiony na łóżeczko dziecka wystarczy, jeśli jest ono jeszcze w wieku niemowlęcym, natomiast zdalne doglądanie pociechy, gdy zaczyna już raczkować, stanie się niemożliwe. Dlatego funkcja zdalnej zmiany kadru jest tak istotna i przydatna w praktyce.
Kamera niani Xblitz See You posiada sensor 1/4 CMOS, zapewniający dobrą jakość obrazu – także w nocy dzięki specjalnemu trybowi działania w ciemnościach.
Zasięg kamery wynosi nawet 250 metrów w przestrzeni otwartej, jednak w realnych warunkach, czyli domu czy mieszkaniu, stanowi on w praktyce kilka, kilkanaście metrów, w zależności od rozkładu mieszkania i materiałów, z którego zostało zbudowane (ściana gipsowa będzie lepiej przepuszczać sygnał niż zbrojony beton).
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Warto zaznaczyć, że kamera może być zasilana za pomocą dołączonego zasilacza, a także wbudowanej baterii, które wystarczą na ok. 1,5 godziny pracy. Nie jest to długi czas, ale na pewno rodzice docenią taką opcję, gdyż dostęp do gniazdka w pokoju dziecka bywa ograniczony, a zasilanie z baterii zapewnia swobodę w ustawieniu elektronicznej niani.
Obraz z kamery odbieramy i oglądamy na ekranie. Wyświetlacz LCD jest całkiem spory – ma przekątną 3,5 cala i rozdzielczość 320x240 pikseli. Po bokach ekranu znajdują się przyciski – po prawej stronie służące do zdalnego obracania kamery, z lewej strony do obsługi pozostałych funkcji, w tym dźwięku. Odbiornik z wyświetlaczem również może być zasilany za pomocą baterii lub zasilacza.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Cały zestaw robi dobre wrażenie pod względem zarówno jakości wykonania, jak i ergonomii obsługi. Nie bez znaczenia jest również stonowana czarno-biała kolorystyka, dzięki której sprzęt po ustawieniu nie zwraca zbytnio uwagi.
Widzę i słyszę cię…
Elektroniczna niania Xblitz See You służy do zdalnego podglądania dziecka, i w tej roli sprawdza się bez zarzutu. Kamera jest mała i poręczna. Jest także niska, co zapewnia dużą stabilność po jej ustawieniu.
Do ruchomej głowicy sterowanej za pomocą monitora na początku podchodziłem sceptycznie, uznając to za dodatek niepotrzebnie windujący cenę urządzenia. Jednak już w pierwszych dniach korzystania z niej zdałem sobie sprawę, że to bardzo przydatna funkcja. Oto przykład – mając dwóch synów, mogłem bez problemu obserwować ich obu w pokoju dziecięcym, podczas gdy jeden leżał w swoim łóżeczku, a starszy syn bawił się puzzlami na podłodze. Tradycyjna niania elektroniczna mająca nieruchomą kamerę nie umożliwia tego.
Wielką zaletą elektronicznej niani Xblitz See You jest również opcja zoom. Umożliwia ona zbliżenie obrazu dwukrotnie z zachowaniem dobrej jakości obrazu. Dzięki temu możemy sprawdzić, czy dziecko ma zamknięte oczy i śpi.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Niania Xblitz See You pozwala odbierać nie tylko obraz, ale także dźwięk. Komunikacja głosowa odbywa się dwukierunkowo, co oznacza, że można podsłuchiwać dziecko i mówić do niego przez głośnik wbudowany w kamerę. Możemy więc zarówno nucić kołysankę niemowlęciu, jak i zawołać starsze dziecko do drugiego pokoju.
Kolejną przydatną funkcją niani elektronicznej Xblitz See You jest podawanie temperatury w pokoju dziecka. Wydaje się to drobnostka, ale w praktyce często się przydaje, pozwala bowiem ocenić, czy konieczne jest przewietrzenie, czy zwiększenie temperatury w okresie grzewczym.
Podsumowanie
Czy wydanie blisko 500 zł na elektroniczną nianię Xblitz See You ma sens? Moim zdaniem tak, tym bardziej że dzięki ruchomej głowicy kamery i możliwości zdalnej zmiany kadru zyskujemy naprawdę wiele możliwości. Szkoda tylko, że w porównaniu do tańszego modelu niani Xblitz Kinder ma ona niewiele wbudowanych kołysanek, które moglibyśmy zdalnie włączać dziecku – zaledwie trzy w porównaniu do kilkunastu melodii dostępnych w tańszym urządzeniu.
ZALETY
Zdalnie sterowana głowica kamery
Dwukierunkowa komunikacja głosowa
Wbudowane baterie w kamerze i monitorze
Duży ekran monitora
WADY
Cena
Mało melodii wbudowanych kołysanek | Xblitz See You – testujemy elektroniczną nianię |
Przyjaźnie zawiązane w młodości często okazują się tymi na całe życie. Nic dziwnego, że takie relacje są niekończącym się źródłem inspiracji dla twórców. Czy wciąż utrzymujesz bliski kontakt ze swoim najlepszym przyjacielem z młodości? A może czasem łapiesz się na rozmyślaniu o przyjaźni, która nie przetrwała próby czasu? Nic dziwnego! Wszak naukowcy udowodnili już, że relacje nawiązane we wczesnej młodości i okresie dojrzewania, które trwają minimum siedem lat, mają największe szanse na przetrwanie do końca życia. Być może to właśnie niezwykła złożoność tego typu relacji sprawia, że przyjacielska więź od setek lat inspiruje także twórców. Oto 6 książek o przyjaźni dla młodzieży, które uznaliśmy za najciekawsze.
1. „Charlie” Stephen Chbosky
Bestsellerowa powieść Stephena Chbosky’ego w samych Stanach Zjednoczonych sprzedała się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy. I nic dziwnego, bo opisywane przez tytułowego „Charliego” w listach do tajemniczego przyjaciela rozterki spotkają się ze zrozumieniem każdego nastolatka. Chłopak jest niezwykle wrażliwy, przez co z trudem podejmuje decyzje i godzi się na nowe wyzwania. Pisane do przyjaciela listy stają się formą terapii, a czytelnikowi pozwalają lepiej zrozumieć motywy działania bohatera.
box:offerCarousel
2. „Ponad wszystko” Nicola Yoon
Bohaterką książki „Ponad wszystko” jest siedemnastoletnia Maddie, która jest uczulona na wszystko. Dziewczyna cierpi na rzadką przypadłość, która nie pozwala jej wychodzić z domu, a całym światem stają się dla niej ascetyczny, biały pokój i książki. Pozbawiona kontaktu z rówieśnikami Maddie nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo brakuje jej normalności, dopóki do domu obok nie wprowadza się nowa rodzina z synem – chłopakiem w jej wieku. Pomiędzy Maddie a Oliverem szybko nawiązuje się nić porozumienia, choć ich kontakty są specyficzne. Choroba dziewczyny mocno komplikuje im życie i sprawia, że Maddie zupełnie inaczej spojrzy na tę relację i swój los.
3. „19 razy Katherine” John Green
Autor hitowej powieści „Gwiazd naszych wina” tym razem porywa młodych czytelników w wyjątkową podróż. Powieść drogi zdawała się być wprawdzie gatunkiem wymierającym, ale wygląda na to, że „19 razy Katherine” zapoczątkowała nową modą.
To historia dwóch przyjaciół, którzy mając w kieszeni 10 tysięcy dolarów, wyruszają w podróż po Stanach Zjednoczonych. Po drodze czeka na nich niezliczona liczba przygód, kilka całkiem groźnych perypetii, a przede wszystkim mnóstwo czasu na poznawanie samych siebie.
Książkę czyta się szybko, akcja wciąga już od pierwszych stron, a w całej powieści mnóstwo pojawia się wiele odnośników do popkulturowych ikon.
Przeczytaj pełną recenzję książki Johna Greena „19 razy Katherine”.
box:offerCarousel
4. „Will Grayson, Will Grayson” John Green, David Levithan
Kolejna książka Greena, choć tym razem napisana w duecie z Davidem Levithanem. „Will Grayson, Will Grayson” to zaskakująca opowieść o dwóch licealistach, których, poza tym samym imieniem i nazwiskiem, łączy bardzo dużo. Ich drogi przecinają się w sex shopie, a potem robi się tylko ciekawiej.
Książka dotyka tematów ważnych również dla polskich nastolatków, takich jak problemy związane z pierwszą miłością, homoseksualizmem i towarzyszącą mu w szkołach homofobią czy odkrywaniem własnej tożsamości. Całość jest wprawdzie szalenie „zamerykanizowana”, więc niekiedy trudno przełożyć ją na polskie warunki, ale powieść o dwóch Willach czyta się szybko i z zainteresowaniem.
Przeczytaj pełną recenzję książki Johna Greena i Davida Levithana „Will Grayson, Will Grayson”.
box:offerCarousel
5. „Kryptonim Verity” Elizabeth Wein
Książka o niezwykle skomplikowanej, intrygującej i wciągającej fabule. W czasie II wojny światowej rozbija się samolot z dwoma agentkami brytyjskiego wywiadu. Jedna zostaje w kokpicie zniszczonej maszyny, a druga trafia w ręce gestapo. Podczas przesłuchań snuje swoją opowieść w nadziei, że uda jej się odzyskać wolność.
„Kryptonim Verity” jest opowieścią o najmroczniejszym okresie współczesnych dziejów, jednak to przede wszystkim historia skomplikowanej przyjaźni między dwoma kobietami.
Przyjaźnie nadają życiu sens i pomagają nam odkryć nasze prawdziwe „ja”. Nic dziwnego, że w literaturze nie brakuje fascynujących przykładów opisów tych skomplikowanych i wyjątkowych więzi, bez których nasze życie nie byłoby takie samo. | 5 książek o przyjaźni dla młodzieży |
Beton architektoniczny w ostatnim czasie stał się popularnym elementem wykorzystywanym w aranżacji wnętrz. Stało się tak dlatego, że daje on ogromne możliwości dekoracyjne. Wykorzystywany jest jako materiał wykończeniowy ścian, choć nie tylko. Podpowiadamy, jak w inny sposób możemy go wykorzystać w naszym w mieszkaniu. Beton architektoniczny – co to jest?
Jest to specjalna mieszanka drobnego kruszywa, nowoczesnych polimerów i plastyfikatorów, a także najwyższej jakości cementu. W odróżnieniu od tradycyjnego betonu, zbrojeniem są w tym przypadku włókna szklane, które pozwalają podnieść wytrzymałość, tym samym zmniejszając grubość wykonywanych elementów i ich ciężar. Może mieć on zarówno idealną, gładką powierzchnię, jak też widoczne porowate struktury, powstałe poprzez stosowanie odpowiednich matryc w procesie produkcji. Jego atutem jest to, że nie wymaga tynkowania lub malowania, choć oczywiście jeśli chcemy, możemy barwić go na różne kolory.
Jakie zalety?
Beton architektoniczny ma wiele zalet, które sprawiają, że stał się on uniwersalnym materiałem wykończeniowym. Po pierwsze, ma on najwyższą klasę odporności na ogień, czyli jest niepalny. Po drugie, ma wysoką mrozoodporność, dlatego też z powodzeniem można go wykorzystać jako materiał wykończeniowy w ogrodzeniach, na tarasach czy elewacjach. Wartą podkreślenia zaletą jest także jego niska ścieralność, przez co będzie idealnym rozwiązaniem jako alternatywa dla płytek czy drewna na podłogę. Jak widać, beton posiada wiele zalet, a dodatkowo bardzo dobrze komponuje się z naturalnymi materiałami, takimi jak metal, a nawet szkło. Dzięki temu możemy wykorzystać go w nowoczesnych, odważnych i industrialnych wnętrzach. Pamiętajmy również o tym, że nie wymaga on szczególnej pielęgnacji, tak jak w przypadku wyżej wymienionych materiałów.
Jak wykorzystać beton w mieszkaniu?
Beton znajduje coraz szersze zastosowanie nie tylko w budownictwie, ale przede wszystkim w architekturze wnętrz. Z uwagi na jego oryginalność, szlachetność i elegancję świetnie odnajduje się w każdym wnętrzu, przez co jest tak często wybierany. Beton architektoniczny jest stosowany jako okładzina ścian, również tych wewnętrznych, sufitów i podłóg, choć nie tylko. Płyty betonowe mogą być wykorzystywane również w obudowie wanny, zlewozmywaka bądź blatu stołu kuchennego. Z powodzeniem można zastosować beton w mniejszych elementach dekoracyjnych, np. w schodach, barierkach, komodach, fotelach, ścianach działowych, regałach. Najczęściej wykorzystywany jest w ściankach pod telewizor w salonie, który stanowi z reguły główne miejsce wypoczynku i centralną część mieszkania. Równie ciekawym pomysłem jest zabudowa kominka. Jeśli dodatkowo zestawimy beton z drewnianymi dodatkami, uzyskamy naprawdę bardzo gustowny efekt. Pamiętajmy, że ten materiał kocha przestrzeń, dlatego nie przesadzajmy z ilością mebli i dodatków. Liczy się minimalizm, więc wystarczą jedynie małe dekoracje, nawet pod postacią betonowych donic.
Mimo swojego surowego stylu, beton stwarza we wnętrzach niepowtarzalny klimat. Dzięki temu zyskuje coraz większą popularność, przez co znajduje szerokie zastosowanie w budownictwie i aranżacji wnętrz. Jeszcze do niedawna kojarzony był jedynie ze stylem industrialnym i chłodnymi wnętrzami, co nie do końca jest prawdą. Świetnie nadaje się nie tylko do takich wnętrz, ale także do wszystkich innych, od minimalistycznych po glamour. Dzieje się tak dlatego, że jest bardzo uniwersalny i przy odrobinie pomysłu na aranżację przestrzeni potrafi zdziałać cuda. | Beton architektoniczny – jak go wykorzystać we wnętrzu? |
Klasyczny trencz to jeden z tych elementów garderoby, który powinien znaleźć się w każdej szafie. To modowe must have zarówno w kobiecym, jak i w męskim wydaniu. Te płaszcze są na tyle uniwersalne, że sprawdzają się na co dzień, ale także na specjalne okazje. Jeśli jeszcze nie masz go w posiadaniu, warto zastanowić się nad wyborem idealnego modelu. Trencze rozsławiły kultowe filmy, jak Casablanca oraz Śniadanie u Tiffany’ego. Gwiazdy filmowe chroniły się nimi przed chłodem, a dzięki sławie, jaką zdobyły, na dobre zagościły w powracających z roku na rok trendach. Trencz jest jak mała czarna, biała koszula oraz dopasowane jeansy – po prostu musisz go mieć!
Klasyczny trencz – kiedy i z czym go nosić?
W naszej strefie klimatycznej wiosna potrafi zaskoczyć niespodziewanym chłodem i zimniejszym podmuchem wiatru, ale także dogrzać pierwszymi cieplejszymi promieniami słońca. W tym okresie idealnie sprawdzi się klasyczny trencz. Kiedy już zrezygnujemy z grubych swetrów i ciepłych zimowych okryć wierzchnich, sięgnijmy po ten prosty, ale jakże efektowny ubiór. Taki płaszcz jest na tyle popularny, że można spotkać w sprzedaży jego różne odsłony. Od prostych dwurzędowych, najczęściej beżowych tradycyjnych modeli po różne wariacje w temacie: długie po kostki, ze stójką oraz ozdobione pagonami. Możemy wybierać również wśród różnych fasonów, dobierając odpowiedni do naszej sylwetki. Trencz (lub jak to się w Polsce utarło: prochowiec) jest dosłownie dla każdego.
Klasyczny trencz sprawdza się zarówno na co dzień, nałożony na niezbyt grube ubrania, do pracy czy na kawę, jak i na większe wyjścia, uroczyste kolacje, skrywający pod spodem koktajlową sukienkę. Zakładamy do niego już lżejsze obuwie niż zimowe kozaki. Botki na obcasie, płaskie sztyblety lub mokasyny sprawdzą się idealnie. Dołem wystawać mogą zarówno proste eleganckie spodnie i spódnice, jak i bardziej casualowe wersje jeansów. Trencz jest na tyle neutralny i uniwersalny, że nie nadaje wyraźnego stylu kreacji, a raczej podkreśla szyk i ponadczasowy gust posiadaczki.
Jak dobrać trencz do swojej sylwetki?
Trencze mają na tyle zrównoważone kroje, że nie powinny zaburzać sylwetki, jeśli nie jest ona sama w sobie skrajnie asymetryczna. Szczupłe panie, o idealnej figurze klepsydry, nie powinny martwić się o dobór modelu. Klasyczny, prosty, z paskiem podkreślającym wcięcie w talii sprawdzi się tu idealnie oraz uwydatni zalety figury. Osoby o kształtach gruszki powinny ukryć szerokie biodra pod rozszerzającymi się już od wysokości pasa płaszczami. Ramiona należy podkreślić, dzięki czemu proporcje zostaną wyrównane, a całość będzie prezentować się bardzo korzystnie. Dla kobiet o sylwetce kielicha, z szeroką górą, przygotowano propozycje nieco bardziej rozkloszowane, które skutecznie zrównoważą kształty. Panie o figurze jabłka powinny skupić się na wyrazistości rzędów guzików, które optycznie je wydłużą.
Klasyczny trencz to ubiór, który każda kobieta powinna mieć w swojej szafie. Skutecznie ratuje w awaryjnych sytuacjach, a sprawdza się w każdym wydaniu. Zarówno w połączeniu ze sportowym obuwiem, narzucony niedbale na ramiona, okrywając nas przed chłodem, jak i jako dopełnienie eleganckiej, pełnej szyku i klasy stylizacji na specjalne okazje. Dostępność modeli i krojów jest na tyle szeroka, że każda z nas dopasuje idealny dla siebie. | Klasyczny trencz na wiosnę – jak wybrać? |
Obecnie, niezależnie od tego czy mieszkasz w lofcie, czy w nim nie mieszkasz, we wnętrzach modne są stylizacje industrialne. Pasują zarówno do stylu skandynawskiego, jak i nowoczesnych aranżacji, zatem nie musisz się przejmować, że nie żyjesz w poprzemysłowym obiekcie. Poznaj popularne dodatki w tej kategorii wnętrz. Nie dysponujesz przestrzenią w starej fabryce, magazynie albo hucie? Nie zamierzasz w najbliższym czasie zasiedlić osiedla specjalnie budowanych loftów? Nie szkodzi, teraz nawet wnętrze w bloku albo kamienicy – przy paru zmianach – możesz stylizować na loft. Oczywiście nikt nie wymaga od ciebie wykonywania betonowych wylewek na podłodze, wyciągania instalacji hydraulicznych czy elektrycznych na zewnątrz albo poszerzania otworów okiennych. Ale na pewno potrzebna ci będzie do tego maksymalnie otwarta przestrzeń w mieszkaniu, jak najmniej ścianek działowych i mebli oraz odpowiednie dodatki, tworzące wnętrze znacznie surowsze niż do tej pory i nawiązujące do stylu przemysłowego.
Oświetlenie jak z fabryki
Od oświetlenia możesz zacząć – lampy to numer jeden na liście wnętrz industrialnych. W wyborze pomoże ci niezmiernie bogata oferta na rynku. Duże, metalowe lampy,stylizowane na fabryczne można znaleźć niemalże wszędzie. Oczywiście te pojedyncze, wyjątkowe egzemplarze możesz próbować wyszukiwać w antykwariatach lub na giełdach staroci, ale oferta rynkowa w niczym nie odbiega od rozwiązań retro. Modele są naprawdę ciekawe i porządnie wykonane. Takie lampy wieszamy po kilka sztuk nad stołem, nad sofą lub nad kącikiem do pracy.
Innym rozwiązaniem jest zamontowanie sufitu podwieszanego, a w nim punktowego oświetlenia. To jednak rozwiązanie droższe, bardziej czasochłonne i nie w każdym wnętrzu się sprawdzi.
Ściana z cegieł
Ceglana ściana to niemalże podstawa loftowych wnętrz. Kiedy zasiedlano pierwsze poprzemysłowe obiekty, ich nowi lokatorzy, najczęściej artyści, nie mieli pieniędzy na kosztowne remonty. Dlatego ściany zostawały dokładnie takie, jak na początku – obdrapane, przybrudzone tynki, beton lub surowa cegła. Dziś, aby uzyskać taki efekt, stylizujemy mieszkania. Jeszcze niedawno trzeba było zdzierać ścianę do cegieł, był to efekt bardzo mozolny i zniechęcający, dziś można wykorzystać do tego gotowe płytki imitujące cegłę. Rynek oferuje nam szeroki wybór wśród tradycyjnych gotowych płytek klinkierowych lub płytek ceramicznych, wykonywanych ręcznie, stylizowanych na stare cegły (ich atutem jest to, że są cienkie). Klinkier jest rozwiązaniem znacznie tańszym i trwalszym, jest odporny na brud i wilgoć. Jest też łatwiejszy w użyciu, bowiem płytki stylizowane na cegły najczęściej mają nieregularne kształty (efekt zamierzony). Oba rodzaje kafli mają wymiary tradycyjnych cegieł i doskonale wyglądają na ścianie. Niektórzy decydują się na przemalowanie tradycyjnych odcieni cegieł na inny kolor: szary lub biały – wygląda to bardzo elegancko.
Stal lub metal
Metalowe przedmioty to obowiązkowe wyposażenie mieszkań w industrialnym stylu. Szafki, regały, stoliki, metalowe tablice to tylko nieliczne przykłady wykorzystania tego surowca. Stare meble, szafki możesz wyszukać na pchlich targach. Nie musisz jednak kupować od razu kilku mebli. Można na początek zmienić fronty szafek lub przemalować coś farbą metaliczną albo po prostu na początek postawić w mieszkaniu metalowypiwniczny regał. Możesz jako element dekoracyjny wykorzystać stalowe drzwi lub pancerną szafkę, skrzynkę albo sejf.
Zbędne dodatki
Lofty to surowy minimalizm, w którym nie ma miejsca na rzeczy niepotrzebne. W oknach nie ma firan ani zasłon, na półkach i blatach brakuje bibelotów. To właśnie ta prostota czyni wnętrze klimatycznym. Dlatego, oprócz kupowania nowych dodatków, musimy pozbyć się niektórych starych. Zapamiętaj: unikaj przytulnych elementów, może za wyjątkiem poduszek, rozrzuconych na wielkiej sofie lub łóżku. Nasze wnętrze powinno być spójne zarówno pod względem stonowanych chłodnych barw, jak i dodatków.
Mieszkania w stylu loftowym to przestrzeń i surowe wnętrza. Dobrze się w nich żyje, nie przytaczają, nie są zagracone. Dlatego warto wykorzystywać te rozwiązania, bo wnoszą ze sobą klimat i odciążają otoczenie. Choć początkowo kojarzone z artystami, dziś oznaczają smak, luksus i naprawdę piękne aranżacje. | Popularne dodatki w stylu loft |
W każdym z nas drzemie nutka artysty, tylko czasem potrzeba jakiegoś zapłonu, aby ją obudzić. Jednak tworzenie oryginałów to wcale nie taka łatwa sprawa. Dlatego działanie odtwórcze wydaje się czasami najprostsze. Choć bywa, że najprostsze działania nie zawsze są najłatwiejsze. Praca nad falsyfikatem toczy się w atmosferze dużej konkurencji. Wielu artystów chce sobie przypisać jego autorstwo. Oczywiście ten, kto tego dokona, zdobędzie całe wynagrodzenie… Wnętrzności i przygotowanie do gry
W nie za dużym pudełku znajdziemy 25 kart arcydzieł i 60 kart maźnięć (po 12 sztuk w kolorze żółtym, niebieskim, brązowym, zielonym i różowym). Jak to w świecie sztuki bywa, grafika na kartach jest dość abstrakcyjna. Obrazy są chwilami szalone, maźnięcia niezrozumiałe, ale sztuka może być trochę postrzelona. Wszystkie elementy są bardzo dobrej jakości, a całość cieszy oko.
Gra jest przeznaczona dla 2 do 4 graczy w wieku co najmniej 8 lat. Na początku tasujemy karty arcydzieł i tworzymy z nich odkrytą talię (gracze muszą widzieć pojedynek malarzy na awersie). Potem tasujemy karty maźnięć i rozdajemy każdemu graczowi po 5 sztuk rewersami do góry. Resztę kart umieszczamy na stole w postaci zakrytego stosu. Losujemy pierwszą kartę arcydzieła i kładziemy ją na środku. Po jej bokach będziemy zagrywać bieżące karty. Rozgrywka będzie się toczyła różnie w zależności od liczby graczy. Dwóch graczy zmierzy się w pojedynku, trzech graczy walczy z każdym, a czterech graczy dzieli się na dwie drużyny (oczywiście dwuosobowe).
Przebieg rozgrywki
Gra toczy się przez kilka rund. Gracze będą zagrywać karty na arcydzieła. Po zakończeniu lub zniszczeniu arcydzieła przechodzimy do następnego i kontynuujemy grę. Każdy gracz w swoim ruchu może dokonać retuszu lub gryzmolenia dzieła przy pomocy jednej karty maźnięcia. Wybrana z tych akcji jest obowiązkowa, nie ma możliwości spasowania. Gra trwa do chwili, gdy któryś z graczy (lub drużyna) zdobędzie co najmniej 25$.
Do retuszy dzieła trzeba zagrać jedną kartę lub więcej do strefy retuszy. Na karcie arcydzieła widać, ile i w jakich kolorach trzeba zagrać kart maźnięć, aby ukończyć obraz. Natomiast gryzmolenie arcydzieła zależy już od fantazji artysty, a może raczej od kart dostępnych na ręce. W celu gryzmolenia gracz zagrywa tylko jedną kartę, które nie może posłużyć do retuszu danego obrazu. Jeśli na ręce nie posiadamy kart pasujących kolorem do retuszu, to naturalną kolejną rzeczy jesteśmy zmuszeni do gryzmolenia. Gracz na koniec swojego ruchu zawsze uzupełnia karty na ręce do 5 sztuk.
Oczywiście mozolny trud za pracę przy arcydziełach jest nagradzany punktami widocznym na kartach. Jeśli gracz zagra ostatnią potrzebną kartę do retuszu obrazu, to odwraca ją na drugą stronę i kładzie przed sobą (przy 4 graczach dokonuje tego tylko jeden gracz z danej pary). Jednak jeśli padło na nas dołożenie trzeciej karty gryzmołów, to kartę zdobywa przeciwnik. Kładzie ją wtedy przed sobą bez odwracania (przy trzech graczach punkty idą pomiędzy przeciwników). Potem odrzucamy karty ze strefy retuszów i gryzmołów. Kładziemy na środku kolejne arcydzieło i ruszamy z dalszą zabawą. Kto pierwszy zdobędzie odpowiednią liczbę pieniędzy, wygrywa.
Podsumowanie
„Dzieła mistrzów” są grą prostą, lekką i przyjemną. Jest to tytuł, który możemy zaproponować początkującym graczom, dzięki czemu świetnie sprawdzi się podczas rodzinnych potyczek, kiedy to mamy do czynienia z graczami o różnym poziomie zaawansowania. Gra toczy się dość szybko, a ruchy graczy są krótkie. Trochę kombinowania i rozruszania szarych komórek powoduje, że gra postępuje przyjemnie, a jednocześnie bez przeciążeń. „Dzieła mistrzów” świetnie wypadają przy różnej liczbie graczy. Dodatkowo gra jest dobrze wydana i cieszy oko. | „Dzieła mistrzów” – recenzja gry |
W trakcie zawodów sportowych mogą wystąpić różnego rodzaju zdarzenia, gdy trzeba udzielić komuś pierwszej pomocy medycznej. Mogą to być sytuacje związane bezpośrednio z rywalizacją pomiędzy zawodnikami, jak też wynikające z przyczyn od nich niezależnych. Należą do nich urazy mechaniczne, w wyniku kontaktu ze sobą przeciwników, oraz omdlenia czy zasłabnięcia spowodowane niewydolnością organizmu lub zjawiskami pogodowymi. Torba medyczna na każdą okazję
Podczas sportowych zmagań warto zabezpieczyć się przed różnego rodzaju sytuacjami. Jeśli wyjeżdżamy gdzieś z grupą zawodników, trzeba zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt pomocny w udzielaniu pierwszej pomocy, łagodzący urazy i dolegliwości. Najlepiej mieć wszystko pod ręką, czyli w sportowej torbie medycznej. Przy zakupie warto wybrać taką, która spełnia wszelkie wymogi i posiada odpowiednio dużo miejsca, by zabrać potrzebne rzeczy.
Na różnego rodzaju zawody sportowe, mecze, itp. przydają się woreczki z lodem, spraye chłodzące, opatrunki, maści, bandaże, plastry i różne medykamenty. Torba zatem powinna mieć wiele przegródek, aby w uporządkowany sposób zmieściły się tam wszystkie potrzebne przedmioty. Dostęp do nich musi być łatwy i natychmiastowy. Kieszenie boczne też się przydadzą. Można w nie włożyć bidony z napojami izotonicznymi lub wodą.
Produkty znanych marek
Torba medyczna marki Select to produkt bardzo dobrej jakości. Wytrzymała i o mocnych szwach, pomieści wszystkie potrzebne rzeczy. Jest praktyczna, pojemna i solidnie wykonana. Regulowany pasek na ramię pozwoli na swobodne i wygodne przenoszenie jej nawet na duże odległości. Rączka umieszczona na górze przyda się, gdy trzeba będzie szybko zareagować i podbiec do poszkodowanego w razie nagłego zdarzenia lub wypadku.
Można ją kupić już od 39,99 zł. Najdroższy model kosztuje 193,30 zł. Są to torby bez wyposażenia w sprzęt medyczny. Jeśli jednak nie chcemy tracić energii i czasu na kompletowanie odpowiednich przedmiotów i medykamentów, można kupić pełne zestawy. Medyczne torby sportowe marki Select z wyposażeniem kosztują od 125 zł w wersji mini do 379 zł.
W środku znajdują się woreczki z lodem na obrzęki, opuchlizny, stłuczenia i skręcenia, opatrunek kompresyjny, maść na obolałe i urażone mięśnie, a także maść rozgrzewająca z kamforą. Oprócz tego w zestawie jest plaster na pęcherze wraz z nożyczkami. Jeśli ktoś przechodził niedawno kontuzję lub odczuwa bóle w różnych miejscach, można zastosować tzw. taping sportowy. Do tego idealnie nadają się plastry, które również znajdują się w środku torby.
Firma Adidas zadbała o wyprodukowanie wielu rodzajów sportowych toreb medycznych. Użyty w nich dobrej jakości materiał gwarantuje trwałość i należytą jakość wykonania. Ich ceny są różne. Można kupić torby zarówno za 87,99 zł, jak i bardziej obszerne z wieloma przegródkami za 239,99 zł. Wybór jest duży, więc każdy znajdzie najlepszą dla siebie.
Chroń się przed urazami
Nawet podczas treningów warto mieć przy sobie odpowiedni sprzęt medyczny. Od tego zależy, czy uraz, który może się przytrafić w każdej sytuacji, się nie pogłębi. Zbagatelizowanie sprawy może zapoczątkować kontuzję i absencję w ćwiczeniach. Każdy trener powinien mieć ze sobą torbę medyczną. Pozwoli to uniknąć kłopotów i kontuzjowany szybko wróci do formy.
Zadbanie o bezpieczeństwo zawodników to podstawowa sprawa przed każdym treningiem, zawodami czy wyjazdem na obóz sportowy. Trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Jeśli mamy pod ręką potrzebny sprzęt medyczny, mniej się denerwujemy i mamy spokojną głowę. Możemy skupić się na emocjach sportowych czy treningu. To zapewni nam komfort i radość z uprawiania sportu. | Sportowa torba medyczna – nieodzowny sprzęt podczas zawodów i wyjazdów sportowych |
Debiut Joanny Szwechłowicz to nie tylko udany kryminał retro, ale także niebanalna opowieść o prowincjonalnym miasteczku i o kobietach nieśmiało stawiających pierwsze kroki na drodze do emancypacji. Wielkopolskie miasteczko, rok 1922. Rynek, szpital, apteka, kilka ładnych kamienic. I szkoła dla panien, ale nie taka zwyczajna, w której dziewczęta uczą się szycia i gry na instrumentach. W szkole w Mańkowicach wykładana jest matematyka, a mężczyźni z okolicy krzywo patrzą na dziewczęta, które zaprzątają sobie główki sprawami powszechnie uważanymi za domenę mężczyzn.
Intryga kryminalna
W tym ciekawym środowisku popełnione zostaje przestępstwo. Gdy jedna z wychowanek zostaje znaleziona martwa, początkowo uważa się, iż popełniła samobójstwo. Szybko okazuje się jednak, że została zamordowana i policja zaczyna śledztwo. Śledztwo zdecydowanie niemrawe, raczej polegające na główkowaniu, a nie na zbieraniu śladów i przesłuchiwaniu świadków. Nie znaczy to jednak, że wątek kryminalny nie jest interesujący. Intryga jest wystarczająca zawikłana, żeby zadowolić wymagającego czytelnika, przy okazji zaś poruszane są kwestie ważne i trudne, stawiane pytania, na które trudno znaleźć odpowiedzi.
Dwuznaczni bohaterowie
Choć autorka jest debiutantką, potrafi doskonale skonstruować swoich bohaterów. Wymykają się oni łatwym ocenom. Prowadzący śledztwo Hieronim Ratajczak to człowiek ze skomplikowaną przeszłością, nie mający o sobie wysokiego mniemania. Dąży do tego, żeby stać się kimś lepszym, ważniejszym, jednak w trakcie akcji okaże się, że nie jest bynajmniej jednoznaczną postacią.
To samo można powiedzieć o osobie, z którą spotykamy się już na pierwszych stronach powieści – Łucji Kalinowskiej, nauczycielce przyrody. Jest doskonale wykształcona, prawdopodobnie za dobrze, żeby pracować w prowincjonalnej szkółce. Bystra i skryta, będzie prowadziła własne śledztwo. Zresztą nie jest jedyną interesującą kobietą w Mańkowicach – jest ich tam sporo. Są inteligentne, niezależne i zdecydowanie wykraczają poza swoją epokę. Spętane konwenansami nieśmiało zaczynają żyć po swojemu.
Realia sprzed stu lat
Największym atutem książki jest właśnie ten obraz ludzi żyjących u schyłku pewnej epoki. Niektórzy wciąż żyją tak, jak ich rodzice i dziadkowie, inni jednak zaczynają dostrzegać możliwość zmian. Kobiety ścinają włosy, wkładają krótsze spódnice, uczą się matematyki. Panowie zmieniają się mniej chętnie, wydają się nieporadni, choć to przecież nie oni są w tej książce ofiarami.
Mańkowice z powieści „Tajemnica szkoły panien” to mroczne i intrygujące miejsce. W tej niewielkiej społeczności wyraźnie widać rozterki targające społeczeństwem. Autorka opisuje je sugestywnie, sprawiając, że czytelnikowi wydaje się, iż doskonale rozumie ten oddalony w czasie o prawie sto lat świat, choć zarazem nie przestaje mu się dziwić.
„Tajemnicę szkoły dla panien” można kupić w formie e-booka w formatach EPUB i MOBI już od 23 zł.
Źródło okładki: www.proszynski.pl | „Tajemnica szkoły dla panien” Joanna Szwechłowicz – recenzja |
Czekolada smakuje prawdziwie niebiańsko. Jednak nieziemski wymiar kakao przypisywany mu jest nie ze względu na smak, a właściwości. Te z kolei coraz częściej wykorzystywane są poza kuchnią – w kosmetyce. W tym artykule przedstawimy przegląd kosmetyków na bazie kakao oraz zalety płynące z ich stosowania. Flawonoidy – zapobiegają chorobom układu krążenia i poprawiają pamięć, antyoksydanty – chronią organizm przeciwko wolnym rodnikom powodującym jego starzenie się, magnez – relaksuje mięśnie, wzmacnia kości i obniża poziom stresu, żelazo – wspomaga produkcję hemoglobiny, chrom – współpracuje przy utrzymaniu właściwego poziomu cukru we krwi, kwasy tłuszczowe Omega-6, witamina C... To tylko niektóre z substancji zawartych w ziarnach kakaowca, nazywanych również pokarmem bogów. Każdy sięgający od czasu do czasu po kostkę czekolady z pewnością zgodzi się z tym określeniem.
Kremy do twarzy na bazie masła kakaowego
Kremy do twarzy na bazie masła kakaowego to kosmetyki szczególnie polecane dla skóry suchej i bardzo suchej lub jako ochrona przed niskimi temperaturami w okresie zimy. Wyprodukowane w oparciu o bogaty wyciąg z ziaren kakaowca wzmacniają, relaksują i zmiękczają cerę twarzy dodając jej blasku i wypoczętego wyglądu. Niwelują dyskomfort płynący z nadmiernego przesuszenia a podczas chłodnych pór roku chronią przed odmrożeniami. Podczas ciepłych miesięcy chronią zaś skórę przed działaniem promieni UV oraz pomagają zachować piękną opaleniznę. Dzięki wykorzystaniu naturalnych składników kremy takie są przyjazne zarówno dla naszego ciała jak i dla środowiska. Istnieje wiele firm produkujących takie czekoladowe kremy do twarzy. Każdy znajdzie więc z pewnością ten, który najlepiej będzie odpowiadał potrzebom ich skóry oraz możliwościom portfela.
Maseczki do twarzy na bazie wyciągu z ziaren kakaowca
Czekoladowe maseczki do twarzy to szybka i intensywna kuracja dla bardzo wysuszonej lub zmęczonej skóry. Są dobrym rozwiązaniem przed ważnym wyjściem, podczas którego chcielibyśmy pięknie i promiennie wyglądać. Relaksują one cerę, dodają jej blasku, miękkości i aksamitnego dotyku oraz - wspaniale i słodko smakują i pachną!
Czekoladowe kąpiele
Kosmetyki do kąpieli, takie jak płyny i żele pod prysznic oparte o wyciąg z ziaren kakaowca posiadają podobne zalety, co kremy o podobnym składzie. Zapewniają one dobre nawilżenie skóry po kąpieli ponieważ zapobiegają nadmiernemu wymywaniu jej warstwy lipidowej. Po takiej czekoladowej kąpieli skóra będzie miękka i aksamitna, a piękny zapach kosmetyków zapewni nam również lepsze samopoczucie.
Pachnące czekoladą balsamy i mleczka do ciała
Balsamy i mleczka do ciała na bazie masła kakaowego to kosmetyki, które nie tylko nawilżą, lecz również odpowiednio wzmocnią naszą skórę. Używając ich zapobiegniemy powstawaniu przebarwień i rozstępów. Z tego powodu kosmetyki zawierające wyciąg z ziaren kakaowca są często wykorzystywane przez kobiety w ciąży, aby rozciągająca się skóra brzucha i biustu pozostała piękna i elastyczna. Używając takiego pięknie pachnącego balsamu lub mleczka rano, nutka czekoladowego zapachu będzie towarzyszyć nam aż do wieczora.
W czekoladowym nastroju przez cały dzień
Czekolada pachnie tak pięknie, że czasami chcielibyśmy nieustannie otaczać się jej intensywnym zapachem. Jest to możliwe dzięki słodko i kusząco pachnącym perfumom z wyciągiem z ziaren kakaowca. Otoczeni takim zapachem z pewnością pozostaniemy w dobrym nastroju przez cały dzień.
Kosmetyki na bazie wyciągu z ziaren kakaowca to prawdziwie pyszna i zdrowa rewolucja. Znane już od tysiącleci, dzisiaj znów znajdują swoje miejsce w naszym życiu. Dzięki nim, w bardzo naturalny sposób możemy cieszyć się lepszym zdrowiem i samopoczuciem oraz piękniejszym wyglądem. Są one oparte na naturalnych składnikach, a więc kremy, balsamy i żele pod prysznic na bazie ziaren kakaowca są też dużo bardziej przyjazne dla środowiska niż bardziej przetworzone kosmetyki. Korzystając z nich, żyjemy bliżej natury i w zgodzie z tym, co ma nam ona do zaoferowania. Cieszmy się więc zaletami tego naturalnego i pysznego bogactwa używając czekoladowych kosmetyków na bazie kakao. Bądźmy piękni i zdrowi – na czekoladowo. | Czekoladowo – przegląd kosmetyków na bazie kakao |
Każdego roku zadajemy sobie pytanie, w co ubrać dzieci na świąteczną kolację. Nie tylko dla niezdecydowanych przygotowaliśmy przegląd świątecznych ubrań dla małych dżentelmenów. Skomponowanie nietuzinkowej wigilijnej stylizacji dla chłopca przebiegnie teraz wyjątkowo szybko. Dziecięca świąteczna stylizacja powinna być ładna i wygodna. Nie ubierajmy dzieci, tak jak sami chcielibyśmy wyglądać. Słuchajmy ich zdania i dostosujmy wigilijny zestaw do gustu i temperamentu naszych synów. Marynarka czy sweter? Koszula czy T-shirt? Pamiętajmy, że pociecha będzie dużo się poruszała i chętnie bawiła się z rówieśnikami z rodziny. Ubiór na Wigilię powinien być przede wszystkim wygodny. Nie zaszkodzi też trochę elegancji. Pamiętajmy również, aby skonsultować z dzieckiem całą stylizację i spytać, czy czuje się w niej komfortowo. Nie chcemy przecież popsuć mu tego wyjątkowego święta niedobranym ubiorem. Chłopcy zazwyczaj nie lubią się przesadnie elegancko przebierać. Wystarczy, że włożymy synkowi białą lub błękitną koszulę i dżinsowe lub sztruksowe spodnie. Zwróćmy uwagę, że dziecko będzie się dużo poruszało i może się czymś zachlapać, więc warto mieć przygotowany strój awaryjny. Przydadzą się dodatkowa koszulka i spodenki.
Koszula – podstawa świątecznej stylizacji
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. H&M, Next, H&M, TK Maxx, Polo Ralph Lauren
Mały elegant najlepiej będzie się czuł w klasycznej białej koszuli. Dla odważniejszych chłopców lepsze będą koszule w intensywnych kolorach lub wzorzyste, np. w kratę, gwiazdy lub choinki. Ze względów praktycznych polecamy raczej ciemne kolory – bordo, granat lub zieleń. Kiedy już ustalimy, w jakim kolorze koszuli najlepiej będzie czuł się synek, warto pomyśleć o dodatkach. Krawat w zabawne świąteczne wzory lub aksamitna mucha doskonale uzupełnią świąteczną stylizację. Pamiętajmy, że uroczyste wydarzenia często są dla dzieci stresujące, dlatego nie ma sensu wzmacniać ich lęków niewygodną, formalną stylizacją. Odrobina luzu i zabawy może się przydać.
Marynarka czy sweter?
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. TK Maxx, Debenhams, H&M, Primark
Wszystko zależy od upodobań dziecka i zwyczajów, jakie panują w naszym domu. Jeśli tradycja mówi, że kolacja wigilijna to wyjątkowo uroczyste wydarzenie, wybierzmy marynarkę. Jeśli natomiast podczas świąt w naszym domu panuje luźna atmosfera, sprawmy dziecku przyjemność i pozwólmy mu włożyć sweter ze świątecznym wzorem. Decydując się na marynarkę, wybierajmy klasyczne kolory – bordo lub czerń będą najlepsze. W przypadku swetra sprawdzą się stonowane szarości i ciemne zielenie. Zarówno marynarkę, jak i sweter wkładamy na koszule.
Spodnie idealne
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. H&M, TK Maxx, Zara
Tak jak w przypadku koszuli, swetra i marynarki, w tym przypadku również obowiązuje ta sama zasada – spodnie muszą być przede wszystkim wygodne. Możemy zadecydować się na ciemne dżinsy lub pokusić się o coś bardziej odważnego, np. czerwone sztruksy lub spodnie w kratę. Doskonałym rozwiązaniem są spodnie na szelki, by synek do woli bawił się w towarzystwie kuzynów. Spodnie dobierajmy pod kątem koszuli. | Wybieramy strój na wigilię dla chłopca – przegląd |
Strój małego narciarza powinien być równie profesjonalny, co osoby dorosłej. O jakich częściach stroju powinniśmy pamiętać? Dlaczego ich jakość ma tak duże znaczenie? Skompletuj z nami strój małego narciarza. Bielizna termoaktywna
Pierwszym ubiorem na naszej liście powinna być bielizna termoaktywna. Najczęściej jest ona wykonana z włókien poliestrowych i odpowiada za odprowadzanie wilgoci ze skóry do kolejnej warstwy ubrania. Dzięki temu ciało pozostaje suche.
Skarpetki
Wydaje się, że skarpetki są mało istotne w doborze stroju narciarskiego. Tymczasem są one bardzo ważne. Odpowiednie skarpetki powinny być dobrze dopasowane, nie mogą zwijać się podczas chodzenia. Należy zwrócić uwagę na to, aby były wykonane z szybko schnącego materiału – polecane jest włókno Thermolite. Jednocześnie zapewnia ono ciepło przy niskiej temperaturze.
Polar – jakiej grubości?
Polar ma za zadanie zapewnić dziecku ciepło. Wykonany z włókien poliestrowych, odprowadza również wilgoć. Grubość polaru powinniśmy dostosować do warunków pogodowych na stoku. Dobrze dobrana bielizna termoaktywna i polar sprawią, że dziecko podczas zabawy na śniegu będzie miało suche plecy. Cała wilgoć wydostanie się bowiem na zewnątrz.
Kurtka narciarska i spodnie
Młodsze dzieci łatwiej ubrać w kombinezon jednoczęściowy. Ponadto będziemy mieć pewność, że dobrze zabezpieczy on plecy malucha. Starsze dziecko z pewnością wybrałoby kombinezon dwuczęściowy – kurtkę i spodnie z szelkami. Jest znacznie wygodniejsza i praktyczniejsza, na przykład gdy dziecko chce skorzystać z łazienki.
Spodnie narciarskie dla dzieci powinny posiadać szelki. Dzięki nim spodnie nie zsuną się podczas pobytu na stoku. Kurtka musi mieć odpowiednią długość, czyli taką, która nie będzie utrudniała zjazdu na nartach. Dobrze, jeżeli kaptur jest odpinany – podczas jazdy na nartach nie jest konieczny, a wręcz może utrudniać zjazd. Obowiązkowym elementem w kurtce jest natomiast wysoki kołnierz, który zasłoni część twarzy i ochroni dziecko przed wiatrem. Korzystnym elementem narciarskiej kurtki – choć nie obowiązkowym – jest dodatkowy pas chroniący przed śniegiem i wewnętrzne ochraniacze na dłonie z otworem na kciuk.
Pamiętajmy również, że kurtka i spodnie lub kombinezon jednoczęściowy powinny być wodoodporne. Mały narciarz większość swojego czasu spędza na śniegu, szczególnie jeżeli ma pierwszy raz narty na nogach.
Czapka i szalik
Jeżeli kurtka, którą posiada maluch, nie ma wysokiego kołnierza, a polar nie ma golfa, warto dokupić polarowy komin. Wszelkie szaliki nie są wskazane do jazdy na nartach. Dziecko może się w niego zaplątać podczas jazdy, albo – co gorsze – szalik może wplątać się w wyciąg, a to zagraża bezpieczeństwu.
Czapka nie jest potrzebna, jeżeli temperatura nie jest zbyt niska, a dziecko ma na głowie kask. W przypadku chłodniejszej pogody warto zaopatrzyć się w cienką kominiarkę, którą zakłada się pod kask. Cieplejsza czapka przyda się, gdy dziecko zejdzie ze stoku.
Rękawiczki
Do wyboru mamy rękawiczki jedno- lub pięciopalczaste. Wybierając je, należy zwrócić uwagę na materiał. Powinien być wodoodporny i posiadać bardzo dobrą izolację cieplną.
Poza odpowiednim ubraniem narciarz powinien być wyposażony w:
Kask – obowiązkowo.
Gogle – chronią oczy przed śniegiem, promieniami słonecznymi i urazami.
Kompletowanie stroju małego narciarza
Należy pamiętać, że każda część garderoby powinna być wykonana z dobrej jakościowo, oddychającej tkaniny, której przeznaczeniem jest aktywność na śniegu. W przeciwnym razie woda nie będzie odprowadzana do kolejnej warstwy ubrania, dziecko będzie spocone na plecach, zziębnięte i o chorobę nie trudno. | Kompletujemy strój dla małego narciarza |
Nie nazywasz się Małgorzata Rozenek i nie robisz testu „białej rękawiczki”? Nic nie szkodzi. Dzięki naszym pomysłowym radom Ty także będziesz mogła dumnie nazwać się perfekcyjną panią domu! Przedstawiamy 10 sztuczek, które związane są z prowadzeniem domu: poprzez sprzątanie, pranie, po gotowanie, pieczenie i tworzenie przytulnej atmosfery. Doradzamy i wskazujemy, jakie produkty pomogą ci osiągnąć cel.
1 trik: mniej znaczy więcej
Ostatnio króluje minimalizm. Stąd ta odmiana? Otóż, jak dowodzą fakty, żyjemy w świecie nadmiaru wszystkiego… Także nadmiaru rzeczy, które nas otaczają. Im więcej, tym lepiej? Wręcz przeciwnie! Nadmiar posiadanych przez nas przedmiotów ogranicza naszą wolność, a to pozbawia nas energii i jest najczęściej źródłem lęku, niepokoju, zmartwień. Minimalizm i pozbycie się niepotrzebnych rzeczy jest kluczem do osiągnięcia wewnętrznej harmonii.
Brzmi dobrze, ale… od czego zacząć? Od gruntownych porządków – podzielenia przedmiotów, ubrań, zabawek dziecięcych na te, które są i będą jeszcze potrzebne oraz na te niepotrzebne. Jeśli trudno ci dodać etykietę: Niepotrzebne, przyjmij kryterium: Czy daną rzecz używałaś w ciągu ostatniego roku?
Co jeszcze pomoże w utrzymaniu porządku? Przede wszystkim kolorowe, pomysłoweorganizery występujące w różnych rozmiarach. Wśród nich pudełka na buty, na bieliznę, drobiazgi, biżuterię czy krawaty… Wybierz pod kątem swoich potrzeb i uporządkuj zawartość szaf!
2 trik: znikajcie plamy i zabrudzenia!
Perfekcyjna pani domu jest przygotowana na wszystko. Wyobraźmy sobie taką sytuację: Jesteś w restauracji, jesz z mężem uroczysty obiad. Nagle – nieszczęście: plama z czerwonego wina pojawia się na koszuli męża. Co zrobić? Przede wszystkim nie wpadaj w panikę ani nie uciekaj pospiesznie do domu, tylko… wyjmij z torebki odplamiacz – najlepiej taki w markerze. Ten niecodzienny flamaster nadaje się do plam po winie, kawie, herbacie, czekoladzie i sosie pomidorowym, a wiemy, że nie są to łatwe do usunięcia ślady.
Inna, bardzo prawdopodobna historia: jesteś w domu, spokój, cisza, twoje dzieci rysują w swoim pokoju… Jest cicho, aż… za cicho! Idziesz sprawdzić, co się dzieje i widzisz, że twoje pociechy przeniosły swoje obrazki na ścianę! Kredki świecowe na ścianie pomalowanej farbą? Czym to usunąć? Wystarczy sięgnąć po magiczną gąbkę do czyszczenia trudnych do usunięcia zabrudzeń. Gąbka świetnie poradzi sobie z zabrudzeniami na ścianach, skórze, plastiku lub… jasnej tapicerce samochodowej. Kilka potarć i po problemie!
3 trik: soczysty kurczak
Każdej perfekcyjnej pani domu zależy na tym, by przygotowany przez nią obiad zachwycał smakiem i aromatem… Proponujemy proste rozwiązanie, dzięki któremu na niedzielny obiad upieczesz pysznego, soczystego kurczaka. Oto stojak do pieczenia kurczaka, który sprawi, że upieczony w piekarniku drób będzie zdrowy i bardzo smaczny, chrupiący z zewnątrz i niewysuszony w środku. Nadmiar wytopionego tłuszczu spłynie na dno naczynia, a następnie można tym tłuszczem polewać z zewnątrz kurczaka. Co ważne, drób będzie również równomiernie wypieczony ze wszystkich stron. Żeby nie tracić wielu godzin na pichcenie posiłków, warto ułatwiać sobie pracę, a stojak pozwoli na proste przygotowanie pysznego kurczaka w wygodny sposób. Polecamy!
4 trik: stylowa kafejka w zaciszu domowym
Nie samym sprzątaniem pani domu żyje… pamiętajmy, że perfekcyjna gospodyni dba nie tylko o porządek, ale także potrafi stworzyć wspaniałą, domową atmosferę, która koi nerwy po całym dniu pracy. Na dobrą aurę w domu składa się wiele elementów, ale jednym z nich są drobne przyjemności, dzięki którym życie staje się piękniejsze. Taką przyjemnością z pewnością jest pyszna kawa ze spienionym podgrzanym mlekiem, upiększona wzorem ze startej czekolady lub cynamonu. Poza dobrym ekspresem do kawy i spieniaczem do mleka, bardzo ważne są piękne filiżanki do kawy. W zależności od tego, jaką kawę lubisz najbardziej, możesz dobrać przepiękne filiżanki do espresso, szklanki do latte lub wysoki kubek do kawy po amerykańsku. Oryginalna zastawa stołowa zachwyci domowników i sprawi, że wspólna chwila przy kawie będzie smakować jeszcze lepiej!
5 trik: szybkie pranie bez obaw
W domu idealnej gospodyni nie ma miejsca na błędy, a jednym z nich byłoby niewątpliwe pofarbowanie ubrań podczas wspólnego prania tkanin jasnych i kolorowych. Czy jedynym ratunkiem jest sortowanie ubrań i pranie ich osobno? Okazuje się, że nie! Z pomocą przychodzi nam producent chusteczek do prania wyłapujących kolor.
Chusteczki wyłapują kolor farbujących ubrań z wody w praniu, dzięki czemu nie przechodzi on z ubrania na ubranie. Co więcej, chusteczki pochłaniają również brud, dzięki czemu kolory są jak nowe, nie bledną, a czarne ubrania zachowują głęboką czerń. Wśród zalet należy również wskazać fakt, że chusteczki są biodegradowalne i bezpieczne dla środowiska. A ty dzięki nim zaoszczędzisz czas, pieniądze i energię: nie musisz już sortować prania ani wykonywać wielu prań dla każdego koloru osobno. A zyskany w ten sposób czas możesz przeznaczyć na ciekawsze czynności!
6 trik: urzekające dekoracje roślin doniczkowych
Równie ważne, obok porządku, domowej atmosfery, pyszności na stole jest estetyka wnętrz. Zwykle to właśnie panie przykładają do tego aspektu większą wagę, choć nie jest to regułą. Polecamy dekorację, która oczaruje każdego! Zamiast tradycyjnej ziemi do kwiatów doniczkowych lub podłoża do storczyków, spróbuj dodać nowości w branży ogrodniczej, jaką są hydrożelowe kulki. Te małe galaretowate kuleczki absorbują wodę wraz z substancjami odżywczymi i uwalniają je w miarę potrzeb rośliny. Możemy je spokojnie zastosować nawet jeśli w domu są małe dzieci – kulki są całkowicie nietoksyczne (choć oczywiście trzeba chronić dzieci przed ich połknięciem).
Co bardzo istotne, poza wspaniałymi właściwościami nawadniającymi i odżywiającymi roślinę, hydrożel idealnie nadaje się do celów dekoracyjnych, np. do tworzenia kompozycji z kwiatów żywych i sztucznych, jako podstawa do świec i innych elementów ozdobnych. Jest to fantastyczny produkt do tworzenia niezliczonych ciekawych aranżacji. Przezroczyste naczynia z pięknymi, barwnymi warstwami dodadzą uroku każdemu parapetowi czy stolikowi. Hydrożel jest jeszcze polecany do uprawy storczyków, kalatei, alokazji, paproci – możesz dobrać kolorystykę kulek np. pod kolor kwiatów lub do koloru wnętrza. Ważną zaletą jest fakt, że hydrożel doskonale wpływa na śluzówkę nosa , gdyż jest idealnym nawilżaczem powietrza.
7 trik: nastrojowe oświetlenie
Niezwykle ważne dla budowania przytulnego nastroju w domu jest odpowiednie oświetlenie. Białe, zimne górne światło dobre jest w biurze, ale w domu lepiej sprawdzą się lampy i kinkiety dające miękkie, ciepłe światło. Wydaje się, że ma to małe znaczenie, ale jest wręcz przeciwnie. Światło tworzy atmosferę domu, podkreśla jego klimat, potrafi też wpływać na nastrój domowników: kojąco lub drażniąco. Dlatego zadbaj o przyjemne światło w swym domu!
W szerokiej ofercie lamp podłogowych, lamp sufitowych czy efektownych kinkietów można przebierać bez końca, dobierając oświetlenie do stylu mieszkania lub domu. My proponujemy dzisiaj coś innego: Cotton Ball lights. To ciepłe, miękkie światło zamknięte w czarujących kolorowych, bawełnianych kulach. Taka ozdoba świetlna delikatnie przystroi Twoje mieszkanie: okno, szafę, stół, łóżko dziecka i nada tym miejscom magiczny nastrój. Cztery długości girland i ponad 40 kolorów kul dają niemal nieograniczoną ilość kombinacji, a każda z nich na pewno zachwyci domowników i gości!
8 trik: udane przyjęcia
Każda perfekcyjna pani domu szczyci się także tym, że potrafi zorganizowane wspaniałe spotkanie towarzyskie w gronie przyjaciół lub rodziny. Jak się do tego zabrać? Zacznij od ustalenia daty przyjęcia i zaproś gości odpowiednio wcześniej. Uszykuj wszystko zgodnie z własnym pomysłem – zaangażuj w pomoc także domowników. Podczas przyjęcia przywitaj każdego gościa osobiście i zaoferuj mu coś do picia. Zadbaj o gości: sprawnie podawaj napoje, posiłki i sprzątaj ze stołu puste naczynia, ale zatroszcz się także o dobrą zabawę. Zapoznaj gości ze sobą, jeśli się nie znają, zaproponuj ciekawy, lekki, zabawny temat do rozmowy lub opowiedz coś, co rozpocznie szerszą dyskusję. Po jedzeniu zaproponuj kawę, podaną w stylowej zastawie. Na koniec podziękuj wszystkim i pożegnaj każdego gościa.
Co jeszcze możesz zrobić? Możesz zaopatrzyć się także w pomysłowe i stylowe akcesoria firmy Vacu Vin: m.in. karafki, schładzacze do wina, widelczyki do zakąsek, termometry do wina, napowietrzacze do wina (wzbogacają smak) czy bogatą gamę drobiazgów pomocnych przy serwowaniu owoców (ananasów, truskawek, cytrusów). Dzięki temu pokażesz, ze jesteś nie tylko perfekcyjna, ale i nowoczesna.
9 trik: wyśmienite wypieki
Po przekroczeniu progu domu poczuć zapach domowego ciasta lub pieczonej pizzy… Któż tego nie lubi? Perfekcyjna pani domu dba o to, by dogadzać podniebieniom domowników. Co jest ważne przy pieczeniu? Sprawdzony przepis, składniki najwyższej jakości, cierpliwość oraz sprawny piekarnik. Pracę mogą nam ułatwić liczne akcesoria kuchenne do pieczenia: formy, blachy, miski, miarki, stolnice. Jeśli sporo pieczemy, na słodko i na wytrawnie niewątpliwie przyda nam się także regulowany wałek Joseph Joseph. Dzięki niemu uzyskamy idealną grubość ciasta na pierogi, pizzę, tartę lub lasagne w szybki sposób. Wałek wykonany jest z drewna, a na jego końcach znajdują się kolorowe krążki, które podnoszą go na odpowiednią wysokość wałkowania (od 1 cm do 2 mm). Z takim pomocnikiem ciasto będzie zawsze równomiernie rozwałkowane, a podziałka na wałku pozwala dodatkowo precyzyjnie odmierzyć średnicę rozwałkowanego ciasta.
10 trik: świeżość kanapek lub sałatki na dłużej
Perfekcyjna pani domu dba nie tylko o to, by dom, jego otoczenie i mieszkańcy byli zadowoleni, ale troszczy się także o zdrowe i smaczne posiłki poza domem. W tym pomogą neoprenowe torby na żywność i napoje oferowane m.in. przez nowojorską markę Built. Torebki na lunch utrzymają na dłużej świeżość kanapek, a pojemniki na wino i piwo zachowują poza domem temperaturę napoju odpowiednią do spożycia. Nosidełka na wino są bardzo przydatne choćby podczas romantycznego pikniku.
Z neoprenu stworzone są także pokrowce na niemowlęce butelki, utrzymując ciepło – np. mleka czy herbatki – do 4 godzin. Co więcej, neopren jest wytrzymały, elastyczny i miękko otula szklane butelki, zapobiegając ich rozbiciu. Torby mają modny wygląd: bajecznie kolorowe lub wzorzyste, naprawdę jest w czym wybierać! Gdy są niepotrzebne, nie zajmują wiele miejsca – łatwo je zrolować i odłożyć. A w razie pobrudzenia łatwo się piorą i szybko schną. Praktyczne i piękne!
Obowiązków w domu jest bez liku. Wydawałoby się, że żeby zadbać o wszystko, doba musiałaby trwać 48 godzin. To nieprawda! Wystarczą sprytne triki, które przedstawiliśmy powyżej oraz własne sprawdzone pomysły. Dzięki wykorzystaniu nowoczesnych produktów dla domu możesz stać się perfekcyjną panią domu, zaoszczędzając przy tym czas i energię. | 10 trików, dzięki którym i Ty będziesz perfekcyjną panią domu |
Lato trwa, a tobie znudziły się już dodatki do stylizacji z poprzedniego sezonu? Nic straconego! Przedstawiamy kilka trendów biżuteryjnych, które zatriumfowały na największych wybiegach w 2017 roku. Od Kenzo, przez Roberto Cavali, Alexandra McQuenna, Balmain, aż po Gucci czy Givenchy – wszyscy stawiają na oryginalne dodatki do letnich stylizacji, które dopełniają look i sprawiają, że jest nieoczywisty i nietuzinkowy. Projektanci wciąż dużą wagę przywiązują do biżuterii. Na co zdecydować się w tym sezonie?
1. Choker w innym wydaniu
Od kilku sezonów nie wychodzą z mody. Szturmem wdarły się na światowe wybiegi i podbiły serca milionów kobiet na całym świecie. Chokery, bo o nich mowa, to świetny dodatek do każdej stylizacji. Ich wybór jest niemal nieograniczony, od cienkich, rzemykowych sznurków, przez koronkowe, delikatne, aż po grube, metalowe, z biżuteryjnymi wstawkami, a nawet skórzane pasy. Możesz więc dowolnie wybierać i zmieniać tak, by znaleźć odpowiedni choker do każdej stylizacji.
2. Zgubiony kolczyk?
Jeśli oglądasz pokazy mody, to na pewno widziałaś modelki chodzące po wybiegach w jednym kolczyku. Czy to oznacza, że drugi zapodział się gdzieś tuż przed wejściem na scenę? Otóż nie! Ten trend również przywędrował do nas z zachodu. Masywny, duży i dobrze widoczny kolczyk zdobiący jedno ucho, który świetnie współgra ze stylizacją, będzie stanowił idealne wykończenie całego looku.
3. Kolczyki nie do pary
Kto powiedział, że kolczyki, które zdobią twoje uszy, muszą być identyczne? Na pewno nie największe domy mody z całego świata! Ten trend, to sugestia, by zostawić za sobą wszystko, co symetryczne i idealne, czas otworzyć się na asymetrię i zacząć zabawę modą. Spróbuj do jednego ucha włożyć sztyft, zaś do drugiego piękny, wiszący kolczyk, który będzie sięgał aż do ramienia albo dobierz parę, w której jeden kolczyk to cyrkonia, a drugi rozłożysty kwiat. Masz mnóstwo możliwości, ale najlepsze jest to, że każda będzie dobra, jeśli odpowiednio zgra się ze stylizacją.
4. Bransoletki na ramię
To nie koniec biżuteryjnych trendów. Przed tobą kolejny hit coraz chętniej wybierany przez modne kobiety z całego świata. Bransoletki nie muszą zdobić wyłącznie nadgarstków. Teraz możesz nosić je również na ramionach!
To właściwie powrót do czasów starożytnych. Biżuteria naramienna była jednym z elementów strojów starożytnych Egipcjanek. Teraz bransoletki tego typu są oryginalnym dodatkiem do współczesnych stylizacji. Na Allegro znajdziesz wiele ciekawych wzorów, np. w kształcie wijącego się węża czy skręconego pióra, ale dostępne są również swobodnie opadające łańcuszki lub nawet muszelki.
5. Uzbrój swoje przedramiona
Pozostajemy w temacie bransoletek. Widziałaś kiedyś strój arabskich tancerek brzucha? Zwróciłaś uwagę na ich ręce? Zazwyczaj mają na nich mnóstwo bransoletek, które wydają charakterystyczne dźwięki podczas tańca. Tak! To właśnie taki styl wkroczył na wybiegi w 2017 roku. Jeśli chcesz wyglądać modnie, noś bransoletki, ale zwiększ ich ilość. Mieszaj złoto ze srebrem, do masywnych bransoletek dodaj te delikatne, a do matowych dołóż świecące. Baw się kolorami i wzorami. Pamiętaj tylko, żeby nie przesadzić, więc postaraj się, aby reszta looku współgrała z ozdobami na rękach.
Tego lata na ulicach króluje odwaga. Baw się modą, eksploruj i znajdź najlepsze rozwiązanie dla siebie. Oprócz powyższych propozycji, możesz jeszcze zainwestować w pierścionki – nawet na każdym palcu prezentują się zjawiskowo czy bransoletkę na stopę. Nawet najzwyklejszy strój będzie wyglądać wyjątkowo, jeśli dobierzesz do niego odpowiednie dodatki.
To co? Gotowa na wielkie wyjście? | Modna biżuteria - 5 hitów na lato 2017 |
Prezentujemy męskie propozycje na rower – modne ubrania na każdy dzień tygodnia, niezależnie od pogody. Już nie musisz godzinami głowić się jaki strój wybrać na rower, aby połączyć użyteczność i wygodę z modnym fasonem. Prezentujemy stylizacje, w których możesz pozwolić sobie na większą swobodę w działaniu.
Modny casual
Chcąc być modnym, również na rowerze, postaw na casualowy look. Wybierz wygodny model marynarki (na przykład z bawełny) i dobierz do niej krótkie szorty lub chinosy.
Możesz także pokusić się o dół w postaci dresowych spodni.
Warto pamiętać o dodatkach takich jak: szelki czy pasek, które świetnie komponują się z każdą górą – T-shirtem, swetrem czy jeansową koszulą.
Na rowerze przydatne będą również okulary przeciwsłoneczne, najmodniejsze modele to te typu wayfarer czy clubmaster, koniecznie z filtrem UV, czy polaryzacją.
Moja rada: Nie obawiaj się długich spodni – podwijając nogawki zawsze uzyskasz modny efekt, dzięki czemu twoja stylizacja będzie ciekawsza, a przy okazji ochronisz swoje spodnie przed ubrudzeniem.
Sport w miejskim wydaniu
To propozycja dla osób ceniących sportowy styl na co dzień, jednak w nowej odsłonie.
Warto wypróbować z pozoru nietypowe połączenia eleganckiej marynarki czy koszuli ze sportowym dołem w postaci dresu. Jako inny przykład stylizacji doskonale sprawdzi się też sportowa kurtka wiatrówka z eleganckimi spodniami czy obuwiem.
Istotne będą także dodatki o sportowym charakterze, dlatego uzupełnij swój look o modną czapkę z daszkiem, która z pewnością ochroni twoją fryzurę przed deszczem. | Modny cyklista |
Wydaje się, że pakowanie prezentów jest łatwe, ale gdy zaczynamy to robić samodzielnie, okazuje się, że to czynność wymagająca precyzji. Typowe paczki – większe lub mniejsze pudełeczka – może nie nastręczają kłopotów, ale z rzeczami o nietypowych kształtach bywa różnie... Uwielbiam zaskakiwać moich bliskich, dlatego postanowiłam, że w tym roku prezenty mikołajkowe i gwiazdkowe będę pakować samodzielnie. To duże wyzwanie, zwłaszcza jeśli chodzi o zapakowanie ubrań, zabawek bez kartoników czy przedmiotów o okrągłych lub owalnych kształtach. Dziś pokażę wam, jak zapakować gitarę, okrągłe pudełko na skarby i rulon z niespodzianką dla dziecka.
Gitara dla małego muzyka
Potrzebne produkty:
biały papier z rolki,
wstążka,
zszywacz,
klej,
taśma washi,
kolorowa kartka do wycięcia kokardy.
Gitara nie ma pudełka… No coż… Potrzebny mi biały papier. Najłatwiej będzie, gdy skorzystam z papieru z rolki.
Kładę gitarę na papierze.
Zawijam papier i łączę brzegi za pomocą zszywacza.
To prezent dla dziecka, więc opakowanie nie może być takie ascetyczne... Nutki na pięciolinii to będzie odpowiednia ozdoba. Wydrukowałam gotowy szablon z Internetu. Ale możecie pokusić się o samodzielne wykonanie. Efekt na pewno będzie imponujący!
Nutki już są. Może jeszcze kokarda? Łatwo ją wykonać – wystarczy sztywny kolorowy papier, z którego wycinamy odpowiedni kształt. Warto też okleić paczkę taśmą washi – ja wybrałam taśmę z klawiaturą fortepianu, bo ma być muzycznie... I w ten sposób gitara, która nie miała pudełka, zyskała piękne opakowanie. Myślę, że mały pasjonat instrumentów będzie zadowolony nie tylko z prezentu!
box:offerCarousel
Okrągłe pudełeczko
Potrzebne produkty:
* sznurek,
* bibuła (zielona),
* nożyczki,
* susz do dekoracji,
* tasiemka,
* pistolet do klejenia,
* tektura falista.
Chcę, aby mój prezent – pudełeczko na skarby – po zapakowaniu przypominał kwiat. To łatwe! Wystarczy dosłownie kilka ozdób!
Wycinamy kwadratowy kawałek bibuły.
Końce docinamy tak, aby nadać im kształt płatków, a następnie wkładamy pudełko i związujemy ciasno sznurkiem. Formujemy na górze pozostałą część bibuły. I gotowe!
Hmmm… Czegoś tu brakuje… Warto dodać jakąś ozdobę. Może suszone kwiatki?
Doklejam kwiatuszek na koniec sznurka za pomocą pistoletu do klejenia.
I gotowe! Jeden już mamy!
A teraz z tektury falistej wycinamy serduszko.
box:offerCarousel
Naklejamy serce na wstążkę i już mamy fantastyczne opakowanie!
Paczuszka-cukierek
Potrzebne produkty:
* bibuła marszczona,
* wstążka ozdobna,
* bilecik,
* sznurek,
* klej,
* nożyczki.
Ubrania, pluszaki i inne prezenty o podłużnych kształtach można zapakować tak, by przypominały cukierki. Polecam papier i marszczoną bibułę (można ją delikatnie naciągać) lub materiał. Gdy zdecydujemy, w co chcemy zapakować prezent, wycinamy odpowiedni kształt.
Zawijamy i związujemy z obu stron. Uformowanie papieru na końcach może się wydawać nieco trudne, ale to tylko pozory!
Można dodać kolorową naklejkę lub owinąć paczkę wstążką, a także dokleić bilecik.
box:offerCarousel
I prezent jest gotowy do wręczenia!
Zajmuje to dosłownie chwilę. A jaki efekt!
Gdy będzie wam brakowało pomysłów na zapakowanie prezentów, wcale nie musicie kupować torebek. Przecież można sobie poradzić samemu! A obdarowana osoba na pewno doceni włożony wysiłek i od razu rozpozna "hand made". Wszystkie elementy dekoracyjne można kupić w sieci!
Prezenty dla dzieci można ozdabiać postaciami z bajek. Czasami wystarczy wyciąć uszy Myszki Miki i dokleić do paczki, by wywołać uśmiech na twarzy malucha. | Jak pakować prezenty o nietypowych kształtach? |
Nadchodzi sezon plażowy, a ty jak co roku obawiasz się tego, co nadmorski wiatr pozostawi na twojej głowie? Szukasz łatwej fryzury, która utrzyma twoje włosy w ryzach? Wydaje ci się, że nie potrafisz stworzyć modnego uczesania? Bez obaw, przychodzimy na pomoc. Fryzura na plażę to pozornie trudny temat. W końcu chodzi o uczesanie idealne: takie, które utrzyma się przez wiele godzin, a na dodatek będzie ładnie wyglądać. Również ułożenie takiej fryzury nie powinno zajmować dużo czasu, bo przecież szkoda go tracić przed lustrem. Prezentujemy pięć propozycji, które będziesz w stanie wykonać szybko i samodzielnie.
Szykowny koczek
Jeśli marzy ci się idealny koczek, który prezentują gwiazdy na czerwonych dywanach, musisz przygotować swoje włosy przed ich ułożeniem. Zacznij od aplikacji ochronnego spreju na mokre włosy, np. Kerastase Micro-Voile Protecteur. Następnie ściągnij włosy w kucyk z tyłu głowy i zwiąż je gumką. Opleć kucyk dookoła jego podstawy i podepnij tak powstały koczek wsuwkami.
Warkocz francuski
Warkocze są zawsze supermodne latem i idealnie pasują do luźnych plażowych stylizacji. Jeśli chcesz, żeby twój warkocz przypominał ten wykreowany przez fryzjera, zaaplikuj na mokre włosy odżywkę bez spłukiwania, aby nadać im gładkości. Następnie zrób przedziałek z boku głowy i zacznij zaplatać warkocz wzdłuż linii włosów w kierunku ucha. Wykonaj ten krok po obu stronach przedziałka. Następnie zwiąż końce warkoczy gumką.
Idealny kucyk
Jaki jest sekret idealnego kucyka? Kluczem jest suszenie włosów: pozwól im wyschnąć naturalnie lub susz je z pomocą suszarki z głową spuszczoną w dół. Zaaplikuj kosmetyk, który nada włosom jeszcze więcej objętości. Możesz wypróbować np. nawilżającą mgiełkę do włosów. Następnie luźno ściągnij włosy w kucyk – bardzo nisko, tak aby opierał się na potylicy. Zwiąż kucyk gumką. Możesz także wyciągnąć pasmo włosów i opleść je wokół kucyka – w ten sposób ukryjesz gumkę.
Swobodne fale
Ta fryzura jest idealna dla posiadaczek naturalnie falujących się włosów. Jak jednak osiągnąć burzę fal zamiast stogu siana na głowie? Umyj włosy, a następnie zacznij je ugniatać, aplikując ochronny żel do stylizacji. Tak przygotowanym włosom pozwól wyschnąć bez suszarki. Potrzebują chwili odpoczynku, tak aby loki uformowały się naturalnie. Jeśli będziesz próbowała pracować na wilgotnych, schnących jeszcze włosach, końcowym efektem będzie kędzierzawy puch.
Pojedyncze warkoczyki
W tej fryzurze chodzi o zaplatanie przypadkowych warkoczyków we włosach. Najpierw nałóż na włosy serum lub krem, aby nadać im nieco tekstury – nie aplikuj za dużo kosmetyku, w przeciwnym wypadku włosy mogą wydawać się przetłuszczone. Zrób przedziałek na boku i zapleć kilka warkoczyków po jego stronach, a także parę z tyłu głowy. Jeśli chcesz nadać fryzurze trochę szaleństwa, wpleć w warkoczyki kolorowe paski materiału.
Latem pamiętaj też o ochronie włosów. Słońce, woda morska, chlor – to wszystko wpływa na nie negatywnie i może je wysuszać. Niezależnie od tego, jaką fryzurę wybierzesz na plażę, nie zapominaj o filtrach przeciwsłonecznych dla twoich włosów. Chcesz przecież, aby twoje kosmyki wyglądały na zdrowe, lśniące i nawilżone. Korzystaj z olejków do włosów i kosmetyków chroniących je przez słońcem. Dzięki temu twoje włosy nie ulegną wysuszeniu, a zamiast tego będą gładkie i błyszczące. | Fryzury idealne na plażę |
Asymetryczne bluzki przebojem wkroczyły na wybiegi. Z dłuższym tyłem, odkrytym ramieniem czy plecami, fantazyjnymi cięciami i marszczeniami – wyobraźnia projektantów zdaje się nie mieć granic i dobrze, bo dzięki temu masz możliwość stworzyć ciekawą stylizację. Dlaczego asymetryczne bluzki są takie fajne? Po pierwsze, asymetrię da się zastosować w wielu fasonach, dzięki czemu pasują zarówno na panie szczupłe, jak również na te o okrąglejszych kształtach. Po drugie, pozwalają zachować równowagę między tym, co odkrywamy, a tym, co ukrywamy, są także bardzo kobiece oraz dodają sylwetce lekkości. Idealnie sprawdzają się w zestawieniach warstwowych, świetnie modelują figurę. W zależności od kroju noś je ze spodniami – idealne będą rurki, cygaretki, dzwony czy modele z szerokimi nogawkami – ale równie dobrze z szortami i dowolnie baw się materiałami.
Asymetryczne doły
Bardzo popularne są wszelkiego rodzaju bluzki z asymetrycznym dołem. Może to być przedłużony tył, wydłużone boki (oba lub tylko jeden) – wszystko jest dopuszczalne, oczywiście pod warunkiem, że odpowiednio dopasujesz do tego spódnicę lub spodnie.
box:offerCarousel
Fasony oversize’owe pozwolą ukryć co nieco paniom z dodatkowymi kilogramami. Trapezowy kształt o wydłużonych bokach ukryje fałdki na brzuchu i wydłuży sylwetkę, a jeśli jesteś posiadaczką szczupłych nóg, wąskich bioder, szerokich ramion i małego biustu, dodaj sobie nieco objętości, wkładając asymetryczną bluzkę z baskinką wydłużoną z tyłu
Asymetryczne cięcie na dole optycznie podwyższy cię o kilka centymetrów oraz wyszczupli sylwetkę, z kolei tył do ud zestawiony z ołówkową spódnicą czy rurkami sprytnie zamaskuje obfite kształty i odciąży sylwetkę.
Starożytnie?
Która z nas nie pamięta z lekcji historii pięknych Greczynek i Rzymianek ubranych w długie zwiewne suknie wiązane na jednym ramieniu? Zdaje się, że również projektanci nie spali na szkolnych zajęciach, bo inspirując się tymi modelami, tworzą bluzki na jedno ramię
. W zależności od materiału, z jakiego są wykonane, pozwalają tworzyć casualowy lub wieczorowy look.
Elegancka bluzka na jedno ramię z szyfonu czy jedwabiu zestawiona z długą bandażową spódnicą lub eleganckimi spodniami 7/8 i sandałkami na wysokim obcasie nada się na wieczorne wyjście – nie zapomnij o długich kolczykach i kopertówce. Jeśli cenisz swobodę, wybierz fason oversize, który połączony z dopasowanym dołem – rurkami czy szortami – stworzy propozycję na co dzień.
Jeśli podążasz za panującymi trendami, połącz asymetrię bluzki na jedno ramię z bardzo modnymi falbanami. Sprawdzi się też klasyczna hiszpanka, którą naciągniesz na jedno ramię – zalety takiego rozwiązania docenią panie o niedużym biuście, gdyż falbany dodadzą objętości klatce piersiowej. Z tego względu generalnie nie jest to fason dla pań o dużych piersiach. Natomiast świetnie się nadaje, by pokazać piękną szyję i ramiona, dlatego jeśli to twoje mocne strony, wkładaj asymetryczne bluzki na jedno ramię najczęściej, jak się da.
Asymetryczne plecy
Niezwykle kobiece i zmysłowe są bluzki odkrywające plecy, wysoko zabudowane z przodu i mocno wycięte z tyłu, idealne na sezon wiosenno-letni. W romantyczny, a zarazem subtelny sposób kuszą dużo bardziej niż mini czy głęboki dekolt z przodu.
W wersji oversize sprawdzą się na randce czy wypadzie na miasto ze znajomymi, głębokość dekoltu zależy wyłącznie od twoich upodobań – może to być dyskretne wycięcie odsłaniające kark i plecy, ale równie dobrze fason odsłaniający całe plecy. Spory dekolt na plecach radzimy uzupełnić biżuterią – cieniutki, długi łańcuszek będzie strzałem w dziesiątkę.
W sezonie wiosna-lato 2017 asymetria to absolutny hit! Bluzki to tylko jedna z alternatyw, bo fantazyjne cięcia są także na spódnicach, spodniach i butach, a fashionistki noszą asymetryczne kolczyki. Nie czekaj więc ani chwili i już dziś znajdź swój sposób noszenia asymetrycznej garderoby. | Must have: asymetryczne bluzki |
Czy wiedziałeś, że za pomocą odpowiedniego oświetlenia możesz wpłynąć na nastrój, apetyt, a nawet wygląd? Naukowcy już dawno udowodnili, że delikatna muzyka i łagodne światło oddziałują na to, jak bardzo kaloryczne są posiłki, które zjemy. Dzięki drobnym zmianom można pobudzić lub wyciszyć uczucie głodu i sytości. Barwa światła ma również niebagatelny wpływ na nasz nastrój i samopoczucie. Ciepłe światło sprawia, że stajemy się odprężeni i zrelaksowani. Wnętrza stają się bardziej przytulne, a my jesteśmy spokojniejsi. Z kolei światło białe, zimne, dodaje energii i pobudza do działania jak duży kubek mocnej kawy. A co z wyglądem? W blasku świec znikają niedoskonałości cery, oczy nabierają blasku i nawet delikatny makijaż staje się bardziej wyrazisty.
Teraz już wiesz, że wybór odpowiedniego oświetlenia ma ogromne znacznie. Światło to również bardzo ważny symbol kulturowy związany ze starosłowiańskimi obrzędami i tradycjami. Zwłaszcza podczas świąt Bożego Narodzenia ma szczególną moc i znaczenie, dlatego warto zadbać o to, aby go w tym czasie nie zabrakło. Jak za pomocą odpowiedniego oświetlenia nadać wigilijnemu wieczorowi niezapomniany klimat? Już podpowiadamy.
Jak u Griswoldów
Pamiętasz kultowy film W krzywym zwierciadle: witaj święty Mikołaju, w którym w rolę główną wcielił się Chevy Chase? Jednym z najważniejszych zadań należących do głowy rodziny podczas świątecznych przygotowań było ozdobienie domu pięknymi lampkami świątecznymi. W filmie niestety to się nie udało, ale ty możesz stworzyć niezwykłe dekoracje świąteczne, które będą zapierały dech w piersiach. To prostsze, niż ci się wydaje.
Jeśli jesteś szczęściarzem i mieszkasz w jednorodzinnym domu, nie musisz się ograniczać do zawieszenia kolorowych lampek LED w oknach czy przystrojenia drzwi LED-ową taśmą. Możesz pójść na całość! Przed domem postaw świecące figurki reniferów, a na drzewach lub krzewach zawieś piękne lampki choinkowe na baterie. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś udekorował swoje drzwi wejściowe. Pięknie oświetlone na pewno wywołają uśmiech na twarzy twoich gości. Wystarczy, że kolorowe światełka umieścisz w ozdobnym wianku świątecznym, który zgodnie z tradycją wiesza się na drzwiach.
Jeśli jednak zależy ci na szybkim stworzeniu niezwykłego oświetlenia domu z zewnątrz, w tym roku kup laserowy projektor, który zapewni niezapomniane wrażenia. Jest wodoodporny; wystarczy, że wbijesz go w ziemię przed domem i włączysz, a kolorowe wiązki laserowego światła zmienią twój dom nie do poznania.
Wnętrze jak z bajki
O odpowiednie oświetlenie podczas wieczoru wigilijnego musisz również zadbać wewnątrz swojego mieszkania. Zamiast mocnego, zimnego światła postaw na ciepłe barwy, które wprowadzą gości w stan odprężenia i spokoju. W kilku miejscach na podłodze ustaw lampki nocne, które z reguły zapewniają znacznie delikatniejsze światło. Nie zapominaj również o takich elementach dekoracyjnych, jak świecące wiszące sople czy gwiazdy, które – tworząc świetlne kurtyny – pięknie ozdobią puste ściany w domu. Możesz je także zawiesić w oknach lub drzwiach. Na parapetach w otoczeniu okazałych gwiazd betlejemskich ustaw świecące się małe aniołki i podgrzewacze w szklanych świecznikach, a na stole wigilijnym niech nie zabraknie blasku świec.
Nie zapomnij o gwieździe wieczoru, czyli choince. Delikatne światełka w mlecznych barwach lub metalowe, ażurowe lampki rozświetlą cały pokój. Pamiętaj jednak, że wieczór wigilijny to moment wyciszenia, wspólnego biesiadowania i ciepłych rozmów przy suto zastawionym stole, a lampki grające lub zmieniające szybko kolory mogą ten piękny nastrój tylko zepsuć. | Wigilijna magia, jak za pomocą oświetlenia nadać temu dniu niezapomniany klimat |
Urządzanie pokoju dziecka to dla rodziców nie tylko prawdziwa przyjemność, ale również ogromne wyzwanie. Konieczny będzie wybór ergonomicznych mebli, praktycznych akcesoriów oraz ciekawych dodatków, dzięki którym mały człowiek poczuje się „u siebie”. Podpowiadamy, jak efektownie udekorować dziewczęcy pokój za pomocą naklejek ściennych. Dekoracja dla każdego
Jednym z popularniejszych trendów aranżacyjnych ostatnich lat są naklejki ścienne. Pozwalają w oryginalny, a przy tym niedrogi (już od 15 zł) sposób udekorować dziecięcy pokój. To doskonałe rozwiązanie w przypadku dorastających dziewczynek, których gust często się zmienia. Naklejki można bez problemu usunąć, ponieważ nie pozostawiają śladów na ścianie, i szybko zastąpić je innym wzorem. A ponieważ dostępnych jest wiele różnorodnych kompozycji, bez problemu dobierzemy taką, która będzie idealnie pasowała do dziewczęcego pokoju. Warto podkreślić, że jest to dekoracja łatwa w montażu – nie wymaga specjalistycznych narzędzi ani kleju – i może zostać przyklejona na wielu powierzchniach, np. drzwiach szafy czy płytkach ceramicznych. Dobrej jakości naklejki ścienne wykonane są z wytrzymałej folii PCW, która będzie się trzymać ściany nawet przez 5 lat!
Naklejki klasyczne
Najpopularniejsze są naklejki ścienne wykonane z samoprzylepnej folii o płaskiej, błyszczącej powierzchni. Rzadziej wybierane (głównie ze względu na cenę), ale bardzo atrakcyjne wizualnie są modele z filcu oraz drewna. Klasyczne naklejki, dostępne w wielu oryginalnych wzorach i kolorach, na pewno przypadną do gustu zarówno maluchom, jak i nastolatkom. Nie zabrakło wśród nich naklejek z motywami z filmów wytwórni Walta Disneya: Kubusia Puchatka, Myszki Miki oraz bohaterów kreskówki „Auta”. Znajdą się również inne projekty, chociażby drzewa z kolorowymi listkami, motyle ze skrzydłami o fantazyjnych kształtach, urocze zwierzaki (np. króliczki, ptaszki czy sarny) i inspirujące napisy. Ciekawą propozycją są naklejki pełniące funkcję edukacyjną, wspomagające naukę czytania, liczenia, języków obcych czy geografii. Może to być ogromna mapa świata z nazwami wszystkich państw, tabliczka mnożenia,wesoły alfabetlub różne przedmioty z ich nazwami po angielsku. Naklejki mogą również tworzyć umowne granice między poszczególnymi częściami pokoju: chmurki nad łóżkiem kojarzą się odpoczynkiem, motyle wyznaczają miejsce do zabawy, a pomoce szkolne – strefę naukową.
Edukacyjna Mapa Świata.Kolorowa mapa ścienna z oznaczeniami najważniejszych i najciekawszych zabytków z wybranych miast. Drukowana na profesjonalnej maszynie marki Roland, co gwarantuje doskonałą jakość wydruku. Kolory są żywe, a nadruki wyraźne. Dostępna w trzech rozmiarach. Cena: od 59,99 zł.
Naklejki trójwymiarowe
Wraz z rosnącą popularnością naklejek ściennych w sklepach zaczęły pojawiać się ich ciekawsze i nieco bardziej skomplikowane wersje. Na uwagę zasługują wzory trójwymiarowe, tzw. 3D. Odstają od ściany, dzięki czemu stworzone z nich kompozycje są bardzo dynamiczne. Motyle wyglądają tak, jakby zaraz miały odlecieć, a kwiaty sprawiają wrażenie poruszonych podmuchem wiatru. Zarówno młodsze, jak i starsze dziewczynki pokochają tę nietypową dekorację. Wyjątkowo kreatywną wersją naklejek ściennych są wzory imitujące meble bądź przedmioty codziennego użytku połączone z elementami, z których faktycznie można skorzystać. Mowa tu np. onaklejce w kształcie zegarasprzedawanej w komplecie z prawdziwą tarczą lub przypominającej wieszak na ubrania, do którego montuje się praktyczne haczyki. Taka ozdoba w dziewczęcym pokoju będzie nie tylko efektowna, ale również funkcjonalna, a dodatkowo pozwoli zaoszczędzić cenne miejsce.
Motyle 3D. Wykonane z samoprzylepnej folii PCW. Do wyboru 12 kompletów, każdy w innym kolorze. W każdym komplecie znajduje się 12 motyli w różnych rozmiarach. Motyle można naklejać na ściany (również pokryte glazurą), okna oraz meble. Cena: 13,99 zł.
Naklejki ścienne to bardzo efektowna dekoracja, która całkowicie odmieni lub delikatnie podkreśli aranżację dziewczęcego pokoju. Łatwość montażu oraz niska cena sprawiają, że jest to jedno z najchętniej wybieranych rozwiązań aranżacyjnych – również w salonie, sypialni, a nawet kuchni! | Naklejki ścienne do pokoju dziewczęcego |
Niecały miesiąc temu zadebiutował PES 2019, teraz przyszedł czas na jego popularniejszego rywala. FIFA 19 wchodzi na boisko, a my sprawdzamy, czy gra bawi lepiej niż przed rokiem. To, na co bez wątpienia wszyscy miłośnicy FIF-y czekali od ładnych kilku lat, to licencja na europejskie puchary. W tym roku, po wygaśnięciu dziesięcioletniej umowy UEFA z Konami, wszystkie najważniejsze rozgrywki ze Starego Kontynentu trafiły do serii tworzonej przez EA Sports. Tym samym w FIF-ie 19 możemy spróbować swoich sił w Lidze Mistrzów oraz Lidze Europy.
Oczywiście twórcy postarali się o odwzorowanie wszystkich elementów oprawy powiązanych z tymi rozgrywkami, takich jak chociażby kultowy hymn. Całość stoi na najwyższym poziomie i tym samym FIFA 19 może pochwalić się pełnym wyborem wszystkich najważniejszych, licencjonowanych zmagań piłkarskich, a miłośnicy PES-a? Cóż, mogą po raz kolejny zazgrzytać zębami – wyższość FIF-y pod tym względem od dawna, niestety, nie podlega dyskusji.
House Rules to strzał w dziesiątkę
Zanim przejdziemy do elementów odnoszących się w sposób bezpośredni do rozgrywki, warto zatrzymać się jeszcze na moment przy trybach zabawy, bo nie brakuje tu ciekawych nowości. Do tych z pewnością należy moduł House Rules, szczególnie dobrze pasujący do spotkań ze znajomymi. To zestaw gierek, w których zupełnie jak podczas meczów na podwórku możemy modyfikować zasady albo nawet kompletnie z nich zrezygnować. Nic nie stoi na przeszkodzie, by postawić na strzały z dystansu, gole zdobywane wyłącznie z główki lub z woleja czy wziąć udział w specjalnej rozgrywce, gdzie po każdej zdobytej bramce tracimy jednego (wybranego losowo) piłkarza. Możemy też, jeśli lubimy faulować, zrezygnować z sędziów rozdających zawodnikom upomnienia. To świetny pomysł, który kapitalnie sprawdza się, gdy gramy we dwie osoby na jednym ekranie.
FIFA 19 pozwala także zaliczyć kolejny epizod przygód Alexa Huntera – bohatera trybu fabularnego, znanego z dwóch wcześniejszych części serii. Tym razem mamy do czynienia z ostatnią już odsłoną tej opowieści, w której udział biorą także siostra protagonisty – Kim Hunter oraz jego przyjaciel – Danny Williams. Historia tradycyjnie prowadzi nas przez boiska na całym świecie, począwszy od Tokio, a skończywszy na Madrycie, zaś w tle nie brakuje menedżerskich zagrywek, wielkich pieniędzy, sławy i splendoru.
Mam wrażenie, że wątek ten w najnowszej części cyklu jest nieco bardziej dynamiczny i ciekawszy od tego, co mogliśmy zobaczyć w poprzednich odcinkach owego wirtualnego serialu. Nie da się jednak ukryć, że próżno szukać tu wybitnego, zaskakującego scenariusza z wieloma zwrotami akcji – całość została sprawnie opowiedziana, ale stanowczo przydałby się jakiś fabularny twist. Jeśli podobały Wam się wcześniejsze przygody Alexa Huntera i jego ferajny, bez wątpienia powinniście prześledzić jego piłkarską historię także i tym razem – zwłaszcza że mamy do czynienia z jej ostatnim rozdziałem.
Poza tym w grze znajdziemy wszystko, co znamy z poprzednich odsłon serii – jest tryb menedżera, możliwość zrobienia kariery, wcielając się w zawodnika z pola lub bramkarza, nie brak także szansy rozegrania całego turnieju czy wspomnianych już europejskich pucharów. Jedno jest pewne – trybów zabawy solo mamy pod dostatkiem (choć nie uświadczymy w nich istotnych zmian), a jest przecież także całe mnóstwo trybów sieciowych, z modułem FIFA Ultimate Team na czele.
Gra skrzydłami jest aż nadto skuteczna
Elektronicy rzecz jasna nie zapomnieli też o zmianach na boisku, które zapewne najbardziej interesują spore grono miłośników tego cyklu. To, na co od razu zwróciłem uwagę, to fakt, że EA Sports wyraźnie postawiło na grę bocznymi strefami. To właśnie na skrzydłach toczy się większość akcji – z tego też powodu w każdym ze spotkań w pole karne posyłamy dziesiątki wrzutek, które regularnie kończą się bramkami. Rozgrywanie futbolówki środkiem pola jest dość trudne ze względu na naprawdę duże zagęszczenie obrońców na tym fragmencie murawy i zdecydowanie bardziej efektywnym pomysłem jest korzystanie z umiejętności skrzydłowych.
Zdobycie bramki wydaje się więc prostsze niż w poprzednich częściach serii – a z czego to wynika? Jednym z elementów wpływających na ten stan rzeczy jest momentami nieporadna gra defensorów – o ile skasowanie ataku pozycyjnego raczej nie nastręcza zbyt wielkich problemów, tak wybronienie nieźle rozegranej kontry to już czasami wyzwanie ponad ich siły. Kluczem do sukcesu wydaje się także postawienie na wysokich stoperów – przeciwnicy również mają ciągoty do gry bocznymi sektorami boiska, więc nie pozostaje nic innego, jak wpuścić na murawę rosłych obrońców.
Wciąż w wielu sytuacjach nie najlepiej radzą sobie bramkarze – to kwestia przede wszystkim walki o piłkę po dośrodkowaniach, golkiperom zdarza się także w nienaturalny sposób wypluć futbolówkę po strzale z dalszej odległości. Gołym okiem widać, że w tym aspekcie jest jeszcze trochę do poprawy. To, co jednak cieszy, to naprawdę spora liczba nowych animacji – zdecydowanie największa od kilku lat. To oczywiście przekłada się na bardziej rozbudowany wachlarz zagrań zawodników, przede wszystkim w kontekście przyjęcia futbolówki, dryblingu oraz walki fizycznej z innymi piłkarzami.
Gra prezentuje się także bardzo przyzwoicie od strony technicznej – dobre wrażenie robią zwłaszcza projekty stadionów, a wspomniane już nowe animacje zawodników zostały wykonane z odpowiednią starannością i dokładnością.
Może nie idealna, ale naprawdę dobra
Nowa FIFA to gra pełna sprzeczności – z jednej strony mamy długo oczekiwane licencje na europejskie puchary, z drugiej zaś tryb fabularny nadal nie zachwyca i jego zakończenie jest jak najbardziej dobrą decyzją. Razi nieco przesadne skierowanie rozgrywki na skrzydła, a jednocześnie szereg nowych animacji i zachowań piłkarzy poszerza możliwości w ofensywie. Nie zmienia to jednak faktu, że w FIF-ę 19 gra się po prostu bardzo przyjemnie i jest to kolejna udana odsłona tej futbolowej sagi. A czy lepsza od PES-a 2019? Cóż, tutaj mam już pewne wątpliwości.
Plusy:
* licencja na europejskie puchary, w szczególności na Ligę Mistrzów;
* świetny tryb House Rules;
* bogaty zestaw nowych animacji zawodników;
* oprawa wizualna nadal na wysokim poziomie;
* to wciąż stara, dobra FIFA, w którą po prostu przyjemnie się gra.
Minusy:
* nadmierny nacisk na grę skrzydłami;
* tryb fabularny jak nie zachwycał wcześniej, tak nie zachwyca i tym razem;
* brak zmian w modułach rozgrywki dla jednego gracza.
Gra FIFA 19 dostępna jest w wersjach na PC oraz konsole Xbox 360, Xbox One, PlayStation 3, PlayStation 4 i Nintendo Switch. | „FIFA 19” – recenzja gry |
Grunge to styl, który kocha kontrasty, nie podąża za aktualnymi trendami, miesza różne fasony. Jest stworzony dla tych, którzy nie lubią klasyki, prostych krojów i grzecznych stylizacji. Poszukują czegoś innego, wyrażającego ich osobowość. Styl grunge to nie tylko moda. To przede wszystkim energia, luz, a także pozorna niedbałość. Narodził się w latach 90., kiedy w modzie panowała swoboda łączenia kolorów, wzorów i różnych materiałów. Na początku był uwielbiany tylko przez osoby młode, gdyż dzięki oryginalnym stylizacjom mogły wyrażać siebie. Mimo upływu lat wciąż jest na topie i z upodobaniem prezentowany jest przez wiele osób, niezależnie od wieku.
Dla kogo?
Styl grunge został stworzony dla wszystkich, którzy chcą się wyróżniać na tle innych osób. Kraciaste spódnice, trampki za kostkę czy wielkie czapki nie tylko świetnie wyglądają na młodych osobach, ale i dojrzałych kobietach. Jeśli obawiasz się, że duża ilość warstw cię pogrubi, możesz wybrać cieńsze tkaniny, te z kolei sprawią, że będziesz wyglądać szczuplej. Jeśli uwielbiasz torby, a jesteś niskiego wzrostu, koniecznie pamiętaj, żeby miały krótkie rączki do trzymania.
Jaki fason?
Grunge stawia się na naturalność, luz i wygodę. Stylizacje opierają się na szerokich swetrach, bluzach, koszulach w kratkę, luźnych spodniach, legginsach czy prostych sukienkach. Latem możemy zdecydować się na dżinsowe szorty lub tunikę z aplikacją, która będzie służyć nam jako sukienka. Jesień natomiast kojarzy się z klasycznymi skórzanymi ramoneskami, które idealnie komponują się ze skórzanymi czarnymi butami. Zimą z kolei warto uzupełnić stylizację o kurtkę z futrzanym kołnierzem czy długi, ciemny płaszcz. Jeśli chodzi o obuwie, to najczęściej wybierane są trampki, glany, botki lub kozaki oficerki.
Kolorystyka i desenie
W tym stylu przeważają barwy ciemne, takie jak czerń, brąz, szarość, ciemna zieleń, bordo, oliwka i khaki. Jeśli jednak chcemy przełamać jakimś akcentem te kolory, możemy dodać do stylizacji np. czerwony dodatek w postaci szala. Wszystkie te barwy są stonowane, co wpływa na późniejsze postrzeganie stosunkowo luźnego stroju, jako przemyślanego i w jakimś stopniu nawet eleganckiego. Pamiętajmy, że grunge to także wszystkie detale, np. ćwieki, przetarcia, suwaki czy łańcuchy. To one dodają drapieżności i rockowego charakteru. Dominującymi wzorami są przede wszystkim kratka, motywy zwierzęce, różne aplikacje, napisy, a także motyw wojskowy.
Co z dodatkami?
Dodatki podkreślają konkretny styl, ale tym samym go nie zmieniają. W tym przypadku są bardzo istotne, ponieważ to dzięki nim każdy strój staje się wyjątkowy i niepowtarzalny. Grunge stawia na mocne, rockowe dodatki. Koniecznie musi się znaleźć wyrazista biżuteria – duże łańcuchy, masywne, metalowe bransoletki i pierścionki. Kolejnymi niezbędnymi akcesoriami są chusty w kratę albo wełniane kominy. Młode osoby często również sięgają po czapki. Może to być zarówno beret, znoszony kapelusz, jak i modna od kilku sezonów czapka w rozmiarze XXL. Całą kompozycję powinny dopełniać rękawiczki bez palców i koniecznie duże torby. Można zdecydować się na wersję klasyczną, skórzaną, robioną na drutach albo też bardziej odważną wersję z frędzlami.
Styl grunge dawniej był postrzegany jako niedbały, dla osób, które nie mają pomysłu na to, co na siebie włożyć i dlatego zakładają wszystko, co przyjdzie im na myśl. Przez wiele lat styl ten uległ modyfikacjom, ale nie zatracił swojego luzu, swobody i odważnego charakteru. Grunge nadal jest kombinacją ciężkich materiałów, dużej ilości nadruków i zdobień, ale jedno jest pewne – jeśli raz ci się spodoba, to tak już zostanie. Ten chaos jest cały czas w modzie, ale jest to kontrolowany nieład w dobrym guście. | Styl grunge – czym się charakteryzuje? |
W upalne lato wnętrze samochodu rozgrzewa się nawet do 50–60 stopni Celsjusza, w zimie bez włączonego ogrzewania dokucza nam przejmujący chłód. Układ klimatyzacji pozwoli uporać się z takimi problemami pod warunkiem, że jest sprawny. Klimatyzację tworzy układ kilku urządzeń: skraplacz (pełniący rolę chłodnicy klimatyzacji), zawór rozprężny, parownik, sprężarka (kompresor) oraz osuszacz z filtrami. Każda z tych części spełnia swoje określone zadanie i musi być sprawna, by klimatyzacja efektywnie działała. Zasada działania samochodowego układu klimatyzacji jest następująca: w skraplaczu czynnik chłodzący przechodzi ze stanu gazowego w ciekły. Sprężarkazapewnia obieg płynu w systemie klimatyzacji, a zawór rozprężny zmienia czynnik chłodzący ze stanu ciekłego w gazowy. Przy rozprężaniu następuje znaczny spadek temperatury powietrza, które gromadzi się wokół parownika i jest nadmuchiwane wentylatorem do wnętrza pojazdu. Za eliminację nieznacznej ilości wilgoci z układu odpowiedzialny jest osuszacz. Jeśli klimatyzacja w naszym aucie źle działa, to znaczy wnętrze auta nie nagrzewa się w odpowiednim czasie do optymalnej, ustawionej (ręcznie lub automatycznie) temperatury lub bez powodu parują nam szyby w aucie, to znak, że któryś z elementów nie jest sprawny. Czasem z nawiewów wentylacyjnych w kokpicie auta wydobywa się nieprzyjemny zapach – to również jest wyraźny sygnał, że nadszedł czas na przegląd i czyszczenie klimatyzacji.
Typowe usterki układu klimatyzacyjnego:
Nieszczelność układu klimatyzacji – spowodowana jest uszkodzeniem skraplacza, który w razie sporego ubytku trzeba wymienić na nowy. Przyczyną nieszczelności mogą być również skorodowane przewody gumowe czy rurki aluminiowe.
Zatkany układ klimatyzacji – to wina niewymienianego przez długie lata osuszacza. Granulat znajdujący się w osuszaczu/filtrze klimatyzacji wylatuje, zatykając układ.
Uszkodzony wentylator skraplacza – jego awaria powoduje, że układ pracuje w warunkach podwyższonego ciśnienia, co w konsekwencji prowadzi do zatarcia kompresora.
Mała ilość czynnika chłodzącego – to wynik braku szczelności układu. Mała ilość tego płynu powoduje przegrzanie sprężarki i jej uszkodzenie.
Uszkodzona sprężarka – zatarcie sprężarki najczęściej jest spowodowane pracą bez oleju, który krąży w układzie razem z czynnikiem chłodniczym.
Z dokładnym sprawdzeniem układu klimatyzacji i ustaleniem przyczyn jej niedomagania poradzi sobie jedynie specjalista, nawet nie każdy mechanik podoła temu zadaniu. W razie niedomagania układu bardzo istotne jest również przeprowadzenie testu na szczelność układu. W autach wyposażonych w klimatronik (układem steruje elektronika) często pojawiają się kłopoty z działaniem panelu, czasem też zawodzi mechanizm sterujący klapkami nawiewu.
Przyczyny źle działającej klimatyzacji
Gdy pogarsza się wydajność chłodzenia wewnątrz kabiny, warto zacząć od sprawdzenia rzeczy najprostszych, zanim udamy się do warsztatu. Jeżeli w ciągu ostatniego roku nie wymienialiśmy filtra kabinowego, warto to zrobić. Należy go wymieniać raz do roku lub co 15 tys. km, w przeciwnym wypadku zatkany filtr spowoduje niską wydajność nadmuchu w kokpicie auta. Znacznie rzadziej, bo co 3–4 lata trzeba wymieniać osuszaczczynnika chłodniczego, który odpowiada za usuwanie wilgoci z układu klimatyzacyjnego. Poza tym można przeczyścić kanały dystrybucji powietrza do wnętrza kabiny. Co pewien czas dokonujemy również odgrzybiania parownika i sprawdzamy drożność kanału odprowadzającego skropliny z parownika klimatyzacji oraz oczyszczamy wloty powietrza umieszczone na zewnątrz pojazdu.
Równie ważną czynnością serwisową jest sprawdzenie ilości oleju w sprężarce. Specjaliści zalecają, aby sprawdzać go regularnie, najlepiej co pół roku. To najbardziej newralgiczna część całego układu klimatyzacji. Dodatkowo regularnie sprawdzamy i uzupełniamy czynnik chłodzący, jego niedobór również negatywnie wpływa na funkcjonowanie urządzenia. Powinno się to robić nie rzadziej niż co dwa lata, choć jeżeli pojazd eksploatowany jest w trudnych warunkach, np. częste jazdy po bezdrożach, kurz, pylące drzewa, to wymianę filtra oraz czyszczenie kanałów powinniśmy wykonywać dwa razy w roku. Najlepszy moment na przegląd klimatyzacji to wczesna wiosna lub jesień.
Aby klimatyzacja działała wydajnie i skutecznie, należy przestrzegać pewnych zasad. W lecie, gdy na zewnątrz panują bardzo wysokie temperatury i samochód wewnątrz jest mocno nagrzany, przed włączeniem klimatyzacji powinno się go przewietrzyć. Wówczas klimatyzacja znacznie łatwiej poradzi sobie ze schłodzeniem powietrza i będzie mogła pracować w sposób cykliczny. W dni, kiedy pada deszcz i w powietrzu jest duża wilgotność, sprawnie działająca klimatyzacja pozwoli zdecydowanie szybciej usunąć parę z szyby – z nawiewów leci wówczas osuszone, a nie wilgotne powietrze. | Jak sprawdzić, czy klimatyzacja pracuje wystarczająco wydajnie? |
Pokój nastolatka musi spełniać kilka różnych funkcji. Sypialnia powinna łączyć się w jego królestwie ze strefą do nauki i rozrywki. Jak urządzić pokój nastolatka, który jest prawdziwy fanem rock’n’rolla? Dorastający młody człowiek potrzebuje swojej przestrzeni, w której to, co jeszcze dziecinne, będzie doskonale zbalansowane z tym, co już dorosłe. Młodzieżowy pokój, którego wystrój zaprojektowano zgodnie ze wszystkimi funkcjami, jakie ma do spełnienia, może jednak nie sprostać wszystkim oczekiwaniom jego lokatora. Nastolatek oczekuje pokoju, w którym będzie mógł realizować swoje pasje, dlatego najlepiej zapytać własną pociechę o jej wizję. Dla miłośnika rock’n’rolla z pewnością będzie to wnętrze przepełnione płytami, nutami i dźwiękami gitary, które ma do spełnienia trzy funkcje:
Funkcja 1: miejsce do nauki
Najważniejszym obowiązkiem kilkunastoletniego dziecka jest nauka. Właśnie dlatego podstawową funkcją jego pokoju, o którą powinnaś zadbać, jest przygotowanie mu do tego odpowiedniego miejsca. Przyswajaniu informacji i pobudzeniu koncentracji sprzyja przede wszystkim porządek w miejscu pracy. W królestwie nastolatka przyda się szafa wnękowa z drzwiami przesuwnymi, której wnętrze można dowolnie zaprojektować.
W przestronnej szafie znajdą się zatem nie tylko wieszaki na ubrania i szuflady typowe dla komody, ale także półki na książki, zeszyty i inne akcesoria przydatne w szkole i w trakcie nauki w domu. Ogromne znaczenie dla łatwości uczenia się, ale i dla wzroku ma prawidłowe oświetlenie dość dużego biurka (najlepiej o szerokości ok. 60 cm i długości 100-120 cm). Ten mebel najlepiej ustawić przy oknie – tak, żeby światło dzienne padało zawsze przed piszącą ręką, nie rzucając cieni na zeszyt czy książkę.
Podobną zasadę stosuje się dla sztucznych źródeł światła – praworęczni powinni korzystać z lampki ustawionej po ich lewej stronie, a leworęczni – po prawej. Odradza się ustawianie biurka tak, żeby uczeń mógł patrzeć wprost na okno. Świat przed jego oczami będzie go nieustannie rozpraszał. Bardzo ważna jest również odpowiedź na pytanie, jaką lampkę na biurkowybrać. Kształt, kolorystyka i styl lampy zależy rzecz jasna od całego wystroju, szukając lampy odpowiedniej do pokoju nastolatka warto jednak wziąć pod uwagę ruchomą lampę z szerokim kloszem. Takie źródło światła oświetla od razu dużą część biurka, a ruchome albo zginane na całej długości ramię lampy pozwala dokładnie doświetlić konkretne miejsce.
Funkcja 2: realizowanie pasji i dodatki z pazurem
Tutaj twórca aranżacji może popuścić wodze fantazji i dać prawdziwy popis swoich umiejętności! Płyty winylowe albo gitara zawieszona na ścianie, fototapeta z nutami, regał odgrywający rolę płytoteki – to nieodłączne atrybuty wnętrza tego typu. Młody człowiek zawzięcie zgłębiający swoją pasję doceni też kącik do ćwiczenia gry na gitarze czy perkusji, a rodzice i sąsiedzi – słuchawki, dzięki którym tylko lokator będzie słyszał muzykę odtwarzaną z wieży.
W pokoju nastolatka zakochanego w gitarowych dźwiękach koniecznym elementem jest też oczywiście odpowiedni sprzęt grający i właściwe nagłośnienie – głośniki warto umieścić w dwóch różnych częściach pokoju, najlepiej na półkach z książkami zawieszonymi wysoko na ścianie albo na specjalnych mocowaniach do głośników umieszczonych przy suficie.
Przyda się też biblioteczka z podręcznikami do nauki gry na gitarze oraz biografiami ulubionych muzyków i zespołów. Ta strefa pokoju określa rock’n’rollowy charakter wnętrza i jest dla nastoletniego ucznia odskocznią od codziennych obowiązków szkolnych. Element koncertowy albo muzyczny można nawet wkomponować w drzwi szafy wnękowej – wystarczy przykleić na nie fototapetę z festiwalową publicznością albo muzykami punkowymi grającymi na scenie.
Funkcja 3: przestrzeń do spania i odpoczynku
Nastolatek potrzebuje od 8 do 10 godzin snu na dobę. Młody, wciąż rozwijający się organizm wymaga czasu na codzienną regenerację – wówczas doskonale funkcjonuje w trakcie intensywnych godzin w szkole i nauki w domu. Właśnie dlatego kolejną niezwykle istotną przestrzenią w pokoju nastoletniego miłośnika rock’n’rolla jest strefa snu i odpoczynku.
Łóżko na antresoli pozwoli zaoszczędzić metraż w małym pokoju, dając miejsce na biurko albo wygodny fotel. Składana kanapa okazuje się jednak bardziej praktyczna – można na niej i siedzieć, i leżeć, ucinając sobie popołudniową drzemkę. Na kanapie można dla ozdoby położyć miękkie dekoracyjne poduchy w kształcie nuty, bębna czy gitary elektrycznej, a na ścianie tuż nad łóżkiem powiesić pamiątki z koncertów. Bilety, festiwalowe opaski, plakaty albo kartki z podpisami muzycznych idoli warto oprawić w dekoracyjne ramki, aby móc je właściwie wyeksponować.
Każdy nastolatek ma swój własny świat i sprecyzowane zainteresowania. Warto zaplanować urządzenie pokoju razem z nim, tak aby mógł realizować swoje pasje i abyś Ty była spokojna o komfortową naukę i zdrowy sen swojej pociechy. | Pokój nastoletniego fana rock’n’rolla – wybierz dodatki z pazurem! |
Dalmierz to specjalistyczny sprzęt, którego nazwa mówi sama za siebie – służy on do obliczania dystansu. Nie jest powszechnie znanym urządzeniem, ale coraz częściej producenci smartfonów i urządzeń elektronicznych wyposażają je w niego, wychodząc z założenia, że może się jednak przydać. Często jest on na wyposażeniu obok GPS-u. Na co powinniśmy zwrócić uwagę, jeśli chcemy kupić samodzielny dalmierz? Dalmierz – jak działa?
Dalmierz dalmierzowi nierówny – są trzy ich różne rodzaje, każdy działający w inny sposób. Te rodzaje to dalmierze laserowe, optyczne oraz ultradźwiękowe. Dalmierz laserowy wysyła promień lasera w kierunku obiektu, który odbija się od niego i wraca. Na podstawie czasu, jaki mija od wysłania do powrotu, obliczana jest odległość dalmierza od obiektu. W ten sam sposób działają modele ultradźwiękowe, tu jednak laser zastąpiony jest falami radiowymi o ustalonej częstotliwości. Dalmierze optyczne to modele najprostsze i zarazem najstarsze na rynku. Każdy posiada dwa obiektywy, których obrazy należy na siebie nałożyć, co wytworzy jeden, dający wynik co do odległości widzianego obiektu. Pomiar wykonywany jest na podstawie pomiaru kąta paralaksy osi optycznych obu obiektywów.
Dalmierz – komu jest potrzebny?&
Komu potrzebne są takie urządzenia? Dalmierze stosuje się do pomiarów w budownictwie, wojsku, a także myślistwie. W tych dwóch ostatnich przykładach są one często połączone z urządzeniami optycznymi, jak lornety czy lunety. Od kilkunastu lat dalmierze stosowane są także w sporcie.
Co powinno cechować dobry dalmierz budowlany?
Dobry dalmierz powinien mieć dwie ważne cechy – dużą dokładność pomiaru oraz odpowiedni jego zakres. Jeśli nabywa się dalmierz na potrzeby budownictwa, zakres nie musi być duży – wystarczy 150-200 metrów, jednak musi cechować go duża dokładność. Służy on do obliczania powierzchni oraz kubatury pomieszczeń, mierzenia wysokości w oparciu o twierdzenie Pitagorasa, pomiaru ciągłego oraz powinien być zaopatrzony w funkcje trygonometryczne. Dobrym przykładem jest Leica Distro. To kosztujące niecałe 400 złotych urządzenie o ergonomicznym kształcie ma zasięg wynoszący 60 m, a poszczycić się może dokładnością pomiarów 1,5 mm. W ich odczytaniu pomaga podświetlany ekranik, a także sygnalizacja dźwiękowa. Ten dalmierz ma niewielkie wymiary: 111 x 43 x 23 mm, dzięki czemu mieści się swobodnie w dłoni oraz kieszeni.
Dalmierz militarny – na co zwrócić uwagę?
Ze względu na odmienne niż w budownictwie zastosowanie, dalmierz wojskowy ma nieco inne priorytety. Urządzenia tego typu mają zasięg znacznie większy, który w najlepszych modelach wynosi ponad 20 km! Oczywiście te najlepsze nie są przeznaczone dla zwykłego użytkownika, tylko dla wojska, jednak w przypadku osób prywatnych można dostać takie modele, jak na przykład Bushnell YP Sport 850. Dobry dalmierz militarny ma proste zadanie – wymierzyć odległość do danego punktu oraz odległość między dwoma obiektami oddalonymi od urządzenia, a także wysokość. YP Sport 850 ma zasięg do 765 metrów, a dokładność jego pomiarów waha się do 1 m. Jest również urządzaniem optycznym, może pełnić funkcję monokularu. Oferuje użytkownikowi stałe powiększenie 4x oraz średnicę obiektywu 20 mm. Zastosowane powłoki FMC (ang. Fully Multi Coated – w pełni wielokrotnie powlekane) gwarantują wysokiej jakości, bardzo jasny obraz.
Dalmierz – jaka cena?
Najtańsze dalmierze można nabyć za kwoty mniejsze niż 100 zł. Do zastosowań prywatnych będą jak znalazł, jednak w przypadku zastosowań profesjonalnych należy liczyć się z wydatkiem co najmniej kilkuset złotych, a najlepsze to wydatek nawet ponad 1000 złotych. Koszt uzależniony jest między innymi od ilości funkcji oferowanych przez dany dalmierz oraz jego zasięgu i dokładności pomiarów.
Podsumowanie
Wśród ofert znajdują się dalmierze przeznaczone do rozmaitych celów, dlatego też nikt nie powinien mieć problemów ze znalezieniem takiego, który znajdzie się w zasięgu posiadanego przez niego budżetu. | Jak wybrać najlepszy dalmierz? |
Pojawiające się na skórze nóg pajączki, czyli sieć rozszerzonych naczynek, to problem wielu osób, zwłaszcza kobiet. Jest on szczególnie dokuczliwy latem, kiedy wiele pań z powodu nieestetycznego defektu musi zrezygnować z noszenia krótkich spodenek i spódniczek. Jak się pozbyć tego problemu? Skąd biorą się pajączki?
Za rozszerzanie się naczynek krwionośnych w dużej mierze odpowiedzialne są geny. Jeżeli nasze matki czy babcie zmagały się z tym problemem, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wystąpi on także u nas. Do powstania zmian mogą jednak przyczynić się inne czynniki, przede wszystkim nadmierne obciążanie kończyn dolnych. Winę ponosi głównie nieodpowiednio dobrane obuwie, chociaż ryzyko powstania pajączków rośnie, gdy nosimy zbyt ciasną, utrudniającą krążenie krwi bieliznę lub często zakładamy nogę na nogę.
Kondycji naczynek krwionośnych nie sprzyjają ponadto nałogi, zwłaszcza nikotynizm. Na ich powstanie w o wiele większym stopniu narażone są także osoby zmagające się z nadwagą. Źródłem problemu, zwłaszcza w przypadku palących pań, które przekroczyły 35. rok życia, może być także niewłaściwie dobrana tabletka antykoncepcyjna.
Pielęgnacja skóry naczynkowej
W celu wzmocnienia ścian naczynek krwionośnych warto sięgnąć po preparaty, które w swym składzie zawierają wyciąg z kasztanowca lub arniki górskiej – wykazują one właściwości obkurczające. Pomocne są także kosmetyki w postaci żelów i maści niwelujących obrzęki oraz uczucie ciężkich nóg, które często towarzyszy paniom zmagającym się z problemem pajączków. W takiej sytuacji powinniśmy wykonać badanie dopplerowskie, które pozwala ocenić wydajność pracy żył i tętnic kończyn dolnych. Objawy tego typu mogą świadczyć o rozwijających się żylakach.
Codzienna pielęgnacja nie może obyć się bez kremów przeznaczonych dla skóry wrażliwej. Ich stosowanie ważne jest zwłaszcza jesienią i zimą, kiedy na skutek oddziaływania niskich temperatur naczynka szczególnie narażone są na pękanie. Warto wówczas wykorzystać kremy tłuste bądź półtłuste. Pomocna jest także suplementacja witaminy K, dzięki której naczynia krwionośne stają się bardziej elastyczne i mocniejsze.
Skórze dobrze zrobi wykonany od czasu do czasu peeling, dzięki któremu wchłonięcie substancji zawartych w aplikowanych kosmetykach będzie łatwiejsze. Zaleca się peeling enzymatyczny, który doskonale nadaje się do pielęgnacji skóry wrażliwej – nie zawiera ścierających drobin, dlatego nie wywołuje podrażnień. Złuszczanie martwego naskórka następuje na skutek działania enzymów pochodzenia roślinnego.
Co jeszcze warto wiedzieć?
Aby nie dopuścić do powiększenia się widocznych już pajączków, należy dokonać pewnych zmian w prowadzonym trybie życia. Ważna jest przede wszystkim aktywność fizyczna. Codzienna dawka ruchu pozytywnie wpłynie na krążenie i sprawi, a stan naszej skóry ulegnie widocznej poprawie. Do swojego menu warto wprowadzić produkty bogate w witaminę C, niezbędną do produkcji kolagenu.
Pomocne jest także zażywanie preparatów zawierających wyciąg z ziół, np. z rutyny, która działa przeciwzapalnie i uszczelnia naczynia krwionośne. Sprawdzą się również przygotowane na ich bazie napary. Warto w tym celu wykorzystać przede wszystkim miłorząb japoński, kwiat lipy czy oczar wirginijski. Mają one pozytywny wpływ na stań naczyń krwionośnych i włosowatych, które za ich sprawą stają się bardziej elastyczne i mniej kruche.
Zaniedbanie pojawiających się pajączków może skutkować koniecznością skorzystania z pomocy chirurgicznej. W leczeniu popękanych naczynek wykorzystuje się zabieg skleroterapii polegający na wstrzyknięciu w zmienione miejsce specjalnego preparatu, który wspomaga zarastanie naczynek. Częściej stosowana jest całkowicie bezbolesna laseroterapia – w tym przypadku do zamykania naczynek dochodzi na skutek naświetlania. | Jak pozbyć się pajączków na nogach? |
Panele podłogowe są uniwersalne, szybkie w montażu, łatwe do utrzymania w czystości i niezwykle wytrzymałe. Jak je pielęgnować, aby na długo zachowały swoje właściwości? Podstawowe zasady
Pielęgnacja paneli podłogowych jest stosunkowo łatwa, ale wymaga systematyczności. Ważne jest regularne usuwanie zabrudzeń, czyli odkurzanie oraz zamiatania, a także korzystanie z odpowiednich preparatów w trakcie ich mycia. Ogromne znaczenie ma ponadto cykliczne odnawianie oraz konserwowanie paneli, dzięki czemu będą bardziej odporne na uszkodzenia mechaniczne. Pamiętać należy również o tym, aby podczas mycia podłogi oszczędnie korzystać z wody – jeżeli dostanie się ona do szczelin między panelami, mogą zacząć puchnąć. Nie należy też stosować akcesoriów, które zbierają piach (np. mopów sznurkowych). Panele laminowane nie nadają się do renowacji, co jest ich największą wadą. Można je najwyżej wymienić na nowe, dlatego decydując się na ten rodzaj podłogi, należy wybierać materiały wysokiej jakości.
Mop parowy Vileda Steam. Mop parowy o działaniu antybakteryjnym. Przeznaczony do podłóg wszystkich typów. Wyposażony został w funkcję szybkiego nagrzewania, pojemnik na wodę o pojemności 400 ml, obrotowy przegub, nakładkę do pielęgnacji dywanów oraz dwa wkłady czyszczące wykonane z mikrofibry. Moc: 1550 W. Waga: 2,6 kg. Cena: od 249,99 zł.
Podsumowując, oto pięć sposobów na piękne panele:
Regularne odkurzamy i zamiatamy.
Oszczędnie korzystamy z wody.
Stosujemy preparaty przeznaczone do paneli.
Używamy miękkich szmatek i mopów.
Nie chodzimy po mieszkaniu w butach.
box:offerCarousel
Czym czyścić panele?
Panele podłogowe, zwłaszcza w przedpokoju oraz w kuchni, narażone są na kontakt z czynnikami, które niekorzystnie wpływają na ich jakość. Drobinki piachu, woda oraz nieodpowiednio dobrane środki chemiczne uszkadzają ich powierzchnię, przez co stają się mniej wytrzymałe, a ponadto zaczynają nieestetycznie wyglądać. Panele laminowane są odporne na zabrudzenia, ścieranie oraz promieniowanie słoneczne, ale przyciągają kurz. Do ich czyszczenia stosuje się mleczka antystatyczne oraz ekologiczne preparaty pozbawione amoniaku, które należy nanosić miękką ściereczką z mikrofibry, aby nie uszkodzić laminatu. Podłogę można również pielęgnować domowymi sposobami. Płyn do mycia naczyń rozprawi się z plamami z soku, benzyna ekstrakcyjna usunie ślady pasty do butów, spirytusem zetrzemy resztki atramentu, a roztworem wody z płynem do płukania ust wyeliminujemy nieprzyjemny zapach zwierzęcego moczu. Doskonale sprawdza się również woda z dodatkiem octu, która bez problemu zlikwiduje nawet bardzo stare zabrudzenia i delikatnie odświeży podłogę.
Czyste panele Sann Profi. Preparat do czyszczenia paneli laminowanych. Nie zawiera zagęszczaczy ani szkodliwego dla laminatu mydła. Usuwa zabrudzenia, zatłuszczenia, chroni przed powstawaniem plam oraz zmatowieniem. Nie pozostawia smug, nadaje czyszczonej powierzchni delikatny satynowy połysk. Środek w 100% bezpieczny, bez substancji żrących. Pojemność: 500 ml. Cena: od 15 zł.
box:offerCarousel
O czym warto pamiętać?
Panele podłogowe mogą ulec uszkodzeniu nie tylko w wyniku kontaktu z drobinkami piasku, ale także z meblami. Podczas przesuwania krzeseł czy odsuwania stołu na czas sprzątania na powierzchni podłogi powstają drobne rysy, które z czasem stają się coraz bardziej widoczne, a ich usunięcie jest niemożliwe. Warto zatem wszystkie elementy wyposażenia mające stały kontakt z podłogą podkleić praktycznymi filcowymi podkładkami. Po panelach podłogowych nie powinniśmy chodzić w butach, zwłaszcza mających ciemną podeszwę oraz wąskie obcasy. Idealne będą natomiast miękkie kapcie czy antypoślizgowe skarpety.
Panele laminowane to bardzo często wybierane rozwiązanie wykończeniowe. Ich uniwersalna stylistyka oraz szeroka gama kolorystyczna sprawia, że doskonale prezentują się w przeróżnych wnętrzach. Sprawdź, jak o nie dbać, aby zachwycały naturalną jakością. | 5 sposobów na pielęgnację paneli laminowanych |
Marynarka to element męskiej garderoby ważny niemal tak, jak spodnie. O tym, że garnitur w szafie mieć trzeba, wie już chyba każdy. Ale noszenie marynarki „nie od kompletu” jeszcze kilkanaście lat temu było symbolem luksusu i akademickiej elegancji. Mężczyźni zakładali ją na wyjątkowe okazje. Dziś to klasyczne okrycie trafiło do codziennych stylizacji i sprawdza się zwłaszcza jesienią. Stało się tak m.in. za sprawą różnorodnych materiałów, z których się je szyje. Szczególnie popularne są marynarki z bawełny. Bawełniane marynarki idealnie wpisują się w styl niezobowiązującej elegancji codziennej. Ale nie tylko – można je nosić także podczas imprez towarzyskich i specjalnych okazji, takich jak uroczystości rodzinne. Te swobodne okrycia wyróżniają się kilkoma charakterystycznymi cechami: mają wąskie klapy, dwa rozcięcia z tyłu i dwa guziki z przodu w jednym rzędzie. Ich kieszenie nie muszą być schowane pod klapkami jak w eleganckich wersjach, ale mogą być naszywane. W kwestii kroju panuje dowolność – sportowe marynarki mogą być i luźne i dopasowane.
Zanim wybierzesz odpowiednią do okoliczności bawełnianą marynarkę, poznaj zasady tworzenia zestawów koordynowanych, czyli łączenia marynarki ze spodniami:
Marynarka nie może być za szeroka w ramionach. Zbyt obszerna postarza, deformuje sylwetkę i dodaje kilogramów.
Rękaw marynarki nie może być za długi – powinien sięgać nadgarstka. Mankiet koszuli może wystawać z rękawa, ale najwyżej na 2 cm.
Marynarka powinna być o kilka tonów ciemniejsza od spodni. Obecnie do tej zasady można podejść nieco bardziej elastycznie, ważne jednak, by zachować kontrast między górą a dołem.
Dolny guzik marynarki zawsze powinien być rozpięty.
Mężczyźni o dużej masie ciała powinni się wystrzegać zbyt jasnych spodni.
Nigdy nie należy zakładać samej marynarki od garnituru, ponieważ kroi się je w inny sposób niż oddzielne marynarki – wprawne oko krawca i stylisty zawsze dostrzeże różnicę.
Do biura klasycznie
Moda przeminie, styl zostanie – mawiają eksperci od kreowania wizerunku. Dlatego kompletując garderobę do pracy, wybieraj rzeczy uniwersalne i ponadczasowe. Styl smart casual w biurze prawdopodobnie będzie obowiązywał zawsze, a marynarki przecież nie kupujesz co miesiąc, dlatego zainwestuj w ubranie jak najlepszej jakości. Jeśli twoja praca to biznesowe spotkania w ciągu dnia, prezentacje i rozmowy z klientami, zaopatrz się w bawełniane marynarki kilku typów. Ciekawe propozycje znaleźć można w dobrych sklepach sieciowych, np. H&M oferuje marynarki doskonałe do biura. Są to proste, dopasowane modele w stonowanych odcieniach. Jeżeli jednak w twoim miejscu pracy obowiązuje ścisły styl biznesowy, nakazujący oficjalną – garniturową – elegancję, sprawa jest oczywista – zapomnij o zestawach koordynowanych, a kolorowe, np. różowe i czerwone marynarki zostaw na inne okazje. Postaw raczej na sprawdzone modele, kroje i barwy materiałów.
RADA: WYKORZYSTAJ MOC DODATKÓW!
Należysz do indywidualistów, którzy chcą podkreślać swój styl? Zatem znasz siłę dodatków. Chcąc dodać stylizacji nieco fantazji, dobierz coś oryginalnego – może soczyście kolorową chusteczkę do poszetki? Sygnalizuje ona, że dbasz o szczegóły ubioru i że dobrze się czujesz w tym stroju. A może efektowna mucha albo rzucające się w oczy skarpetki? Te ostatnie na dobre już weszły do kanonu mody męskiej. Świadczą o dystansie do siebie i poczuciu humoru właściciela.
Na uroczystość rodzinną
Spotkanie w gronie najbliższych zobowiązuje, zwłaszcza gdy są to wyjątkowe okoliczności, takie jak chrzciny nowego członka rodziny, rocznica ślubu rodziców lub teściów czy 90. urodziny dziadka. W każdej z tych sytuacji powinieneś się prezentować szykownie, ale z odrobiną luzu. Połącz wizytową, bawełnianą marynarkę z elegancką koszulą – gładką lub w prążki. W chłodniejszy dzień możesz włożyć jeszcze sweterek z klasycznym dekoltem w serek, w kolorze kontrastującym z marynarką, a zamiast krawata założyć muchę. Spodnie powinny mieć zaprasowany kant, a jeżeli jesteś wysoki, możesz sobie pozwolić na mankiety. Buty powinny być eleganckie – najlepsze będą ciemne oksfordy lub monki z dwiema klamerkami. Gdy chcesz podkreślić swoją szczupłą sylwetkę, dobrym wyborem będzie marynarka slim fit, np. polskiej marki Lancerto. Zdecyduj się na błękit lub granat. Do takich kolorów świetnie będą pasowały spodnie w różnych odcieniach szarości.
Na piątkową imprezę ze współpracownikami
Jeśli pracujesz w biurze, zapewne twoja garderoba już od dawna jest skompletowana i dobrana w sposób przemyślany. Masz ulubione zestawy i sprawdzone, stonowane kolory. Za to tuż przed weekendem pozwalasz sobie na lekkie szaleństwo związane z tzw. luźnym piątkiem. To tradycja, według której w piątki w korporacjach nie obowiązuje elegancki dress code. Można wtedy wyglądać swobodniej. Początek weekendu można także świętować z kolegami z biura, idąc na pracowniczą imprezkę. A skoro masz się dobrze bawić, musisz być ubrany w wygodne rzeczy. Wybierz bawełnianą, sportową marynarkę. Jej szary kolor podkreśli nieformalny styl, a klasyczny krój doda ci męskości i pewności siebie. Za sprawą bawełny dobrej jakości ubranie posłuży ci kilka sezonów. Dobierz koszulę w jasną kratkę, ulubione jeansy lub chinosy w modnym kolorze – odpowiednia będzie ciemna zieleń lub stalowy błękit. Dobre będą buty utrzymane w stylu smart casual, czyli kontrolowanego luzu. Mogą to być np. zamszowe brogsy.
Na egzamin, czyli ładnemu łatwiej
Marynarkę warto nosić nie tylko od święta. Pomyśl o niej, idąc np. na egzamin na uczelni, w szkole językowej lub na prawo jazdy. Jeśli masz do załatwienia sprawę w instytucji publicznej i czeka cię rozmowa z urzędnikiem, pamiętaj, że marynarka dodaje mężczyźnie powagi i klasy. Prawdziwe jest powiedzenie: „Ładnemu w życiu łatwiej” – dobry wygląd po prostu się opłaca.
Cena elegancji
Bawełniana marynarka to strój niezobowiązujący, ale pozytywnie wpływający na twój image. A poprawienie wyglądu wcale nie kosztuje wiele – ceny marynarek z bawełny zaczynają się już od 69 zł. Dobrym wyborem ze średniej półki będą casualowe marynarki marki Dstreet z dekoracyjnymi łatkami na łokciach. Kupisz je już za 170 zł. Jeszcze lepszą cenę oferuje polska marka Be trendy, której marynarki wykonane z miękkiej dresówki kosztują 99 zł. Hiszpańska Zara zawsze oferuje interesujące casualowe okrycia męskie w uniwersalnym stylu. Ich ceny zaczynają się od 60 zł. Szykowne marynarki sportowe klasy premium są nieco droższe. Markowe, solidnej jakości okrycie możesz kupić już za mniej więcej 300 zł. Warto w tej kategorii przyjrzeć się np. projektom amerykańskiego projektanta Tommy'ego Hilfigera. W jego kolekcjach na jesień 2016 królują marynarki krótkie, wąskie i dopasowane. | Męskie marynarki z bawełny na jesień 2016 |
Sprawdź naszą listę top ubrań i akcesoriów na jesień. Świetnie w nich wypadniesz podczas spaceru, wycieczki i wizyty w muzeum! Podpowiemy, jak stworzyć z nich efektowne stylizacje. Dzięki naładowanym w czasie wakacji akumulatorom pod koniec roku mamy jeszcze sporo energii do działania. Świetnym pomysłem jest zatem spożytkowanie jej i wybranie się do muzeum w swoim mieście lub odbycie krótkiej wycieczki, którą uatrakcyjni wizyta w galerii sztuki.
Zawsze modne
Jak one to robią? Na pewno masz koleżanki, które zawsze świetnie wypadają na zdjęciach. Zdarza się też, że podczas zakupów w osiedlowym sklepie wpadasz na sąsiadkę, która mimo że nie jest wystrojona w szpilki i sukienkę, również za każdym razem fantastycznie wygląda. Zamiast zazdrościć, zastanówmy się, w czym tkwi modowa siła tych dziewczyn. Po pierwsze, dziewczyny, które zawsze wyglądają stylowo, nie chomikują rzeczy, których okres świetności już dawno minął. Jeśli z powodu sentymentu trzymasz w swojej szafie stare dresy i ciuchy, które nosiłaś jeszcze w liceum, to błąd! Jeżeli naprawdę lubiłaś te rzeczy, z pewnością miałaś je na sobie więcej niż kilka razy. Pranie i użytkowanie powoduje, że ubrania się zużywają, dlatego nie ma sensu z powodu miłych wspomnień przechowywać ich w swoim mieszkaniu. Po gruntownych porządkach w szafie zrobi się miejsce na nowe nabytki, a ty szybko zapomnisz o sentymentach! Unikniesz zatem sytuacji, kiedy w pośpiechu wyciągasz z szafy znoszone dżinsy i bluzę, w której chodziłaś na zajęcia z tenisa w czwartej klasie, i będziesz zmuszona założyć coś, w czym na pewno wyglądasz atrakcyjnie.
Myśl zestawami – rada stylistów
Jesień w Polsce często bywa niełaskawa, zatem chcąc aktywnie spędzić weekend, musimy często dostosować się do deszczowej i chłodnej pogody. Podstawowym trickiem stylistów podczas pracy z indywidualnymi klientami jest stworzenie zestawów. Słynny przegląd szafy, który oferują, polega na tym, że po pozbyciu się wszelkich znoszonych rzeczy o niemodnych fasonach (których nie da się wytłumaczyć filozofią vintage), pozostałe ubrania dobierają w zestawy, a następnie tworzą listę zakupów i umieszczają na niej rzeczy, które owe zestawy uzupełnią. Abyście modnie wyglądały tej jesieni, stworzyliśmy specjalnie dla was listę stylowych, a zarazem wygodnych ubrań. Podpowiemy, jakie zestawy idealnie nadadzą się na wypad do muzeum.
Stylizacje idealne do muzeum
box:offerCarousel
Niektóre z nas uwielbiają sukienki i spódnice, jeśli jednak planujesz jesienne spacery, zdecydowanie bardziej praktyczne będą spodnie. Muszą się doskonale komponować z butami, płaszczem lub kurtką oraz torbą. Jeśli chodzi o spodnie, niech będą to uniwersalne i zawsze modne ciemne rurki, np. z grunge’owymi przetarciami lub przypiętymi do szlufek metalowymi elementami.
Możesz też wybrać spodnie skórzane lub lateksowe, które nadadzą jesiennej stylizacji żywego, modowego sznytu. Szarą aurę warto ożywić – jeśli nie kolorem, to formą ubrania.
W przypadku butów zrezygnuj z trampek i balerinek, stawiając na oxfordy lub sztyblety. Nie przemiękną i będą pasowały praktycznie do każdej stylizacji.
box:offerCarousel
Jeśli chodzi o okrycia wierzchnie, tej jesieni zdecydowanie króluje płaszcz w drobną kratkę! Najmodniejszy będzie w kolorze szarym w połączeniu z czarnym lub bordo. Jesteśmy pewni, że ten deseń jeszcze długo nie wyjdzie z mody! Marynarki w kratkę są w sieciówkach (H&M, Zara, Bershka) już od kilku miesięcy i uwielbiają je trendsetterki takie jak Joanna Horodyńska, Maja Sablewska czy Jessica Mercedes. Kratka w takim wydaniu jest oficjalna i elegancka, nawiązuje do męskiego stylu, ale świetnie wypada również z bardzo kobiecymi elementami garderoby. Płaszcz możesz dodatkowo urozmaicić futrzanym kołnierzem – z szarością świetnie współgra brąz, który nie ,,pokłóci się” z czarnymi spodniami i butami.
box:offerCarousel
Najmodniejszymi nakryciami głowy są w tym sezonie militarne kaszkiety oraz berety (zwłaszcza skórzane lub aksamitne). Jeśli zaopatrzysz się w taki dodatek, na pewno wyróżnisz się na ulicy.
Dopełnieniem looku musi być torba – bez niej na wycieczkę ani rusz. Co prawda w tym sezonie królują minitorebki, nie możemy ci ich jednak zarekomendować na zwiedzanie wystaw. O ile świetnie wyglądają, nie wciśniesz w nie parasola, wody mineralnej ani aparatu, żeby uwiecznić wrażenia ze swojej wyprawy. Rozwiązaniem może być dodatkowa lekka torba o prostokątnym fasonie, w której schowasz cięższe rzeczy.
box:offerCarousel
Pod płaszcz włóż oversizowy golf o grubym splocie, w kolorze szarym, musztardowym, zielonym lub bordowym. Taki klasyk w swojej szafie ma każda paryżanka – m.in. dzięki niemu Francuzki pozostają stylowe bez względu na porę roku. Koniecznie zwróć uwagę na materiał, z którego jest wykonany sweter – unikaj sztuczności. Akryl, mimo że wygląda niemal jak wełna, sprawi, że już po kilku minutach spaceru zaczniesz się ,,gotować”. Najlepsza będzie oddychająca wełna – warto w nią zainwestować i mieć w swojej szafie choć jeden dobrej jakości sweter na dłuższe wyprawy.
W zestawie na pierwszy dzień weekendu połącz płaszcz w kratkę (np. z dopiętym futrzanym kołnierzem), klasyczne, ciemne rurki lub lateksowe, czarne spodnie, golf, wygodne sztyblety lub oxfordy z małą torebeczka i większym shopperem oraz beretem lub kaszkietem.
box:offerCarousel
box:offerCarousel)
Na drugi dzień weekendu proponujemy ci modny kraciasty total look: do cygaretek i marynarki w kratkę włóż np. podkoszulek w rockowym stylu, który będzie doskonałym przełamaniem wariacji na temat eleganckiej stylizacji. Aby nie było nudno, postaw na buty w nietypowym kolorze, np. bordo. Najmodniejsze są w tym sezonie materiałowe botki przylegające do łydki. Włóż płaszcz o prostym, męskim kroju i dopieść zestaw kaszkietem, ponownie wykorzystując patent z torebką w wersji mini plus większy egzemplarz!
Miłego zwiedzania! | Weekend w muzeach – jak się stylowo i wygodnie ubrać |
Małe dzieci komunikują się ze światem przede wszystkim za pomocą gestów, ruchów, intonacji i mowy ciała. Bawiąc się z dzieckiem, włączamy się w jego emocje. Dziecko, aby zapamiętać jakieś słowo, powinno je usłyszeć kilka, a nawet kilkanaście razy. Musi zapamiętać jego znaczenie, zorientować się, jak przy jego wypowiadaniu ułożony jest język, wargi i dopiero wtedy jest w stanie je samodzielnie wypowiedzieć. Jak uczyć dziecko mówienia?
Mowa rodziców powinna być krótka, ale – co najważniejsze – poprawna. Maluszek, ucząc się nowych słów, musi znać ich poprawną wymowę, dlatego należy unikać zdrobnień czy przekształceń. Jeżeli ma za zadanie nauczyć się np. słowa „kot”, to wyraz musi pojawić się w zrozumiałym i prostym komunikacie.
Do nauki słów polecane są interaktywne książeczki tematyczne, w których znajdziemy proste ilustracje z krótkim opisem i dźwiękiem. Ich ceny zamykają się w przedziale od 30 do 100 złotych. Jest to wydatek, który może zaprocentować wzbudzeniem zainteresowania liczeniem czy poznawaniem słów, kolorów lub zwierząt. Im bardziej książeczka jest kolorowa i atrakcyjna pod względem wizualnym i dźwiękowym, tym chętniej dziecko po nią sięgnie.
Inne propozycje zabawek
Przy nauce poznawania nowych słów pomocne mogą okazać się stoliki edukacyjne. Są one nie tylko pomocą w treningu małej motoryki, ale także w poznawaniu nowych wyrazów. Aby dowiedzieć się, jak działa dany przedmiot, np. klocki czy zabawkowy telefon, dziecko najpierw musi poznać jego nazwę. Zdobyta w ten sposób wiedza jest możliwa do wykorzystania w praktyce w innych sytuacjach. Koszt edukacyjnego stolika, który ma kilka, a nawet kilkanaście elementów stymulujących mowę, słuch czy dotyk to 150–170 złotych.
Innym pomysłem na wspieranie nauki nowych słów mogą być piankowe maty edukacyjne, dostępne w różnych wymiarach, kolorystyce i wzorach, np. mata ze zwierzętami mieszkającymi w lesie. Zabawa na niej jest okazją do poznawania nie tylko nowych słów, ale i dźwięków. Maty są dostępne w różnej cenie – może to być koszt 100 złotych, ale są także droższe egzemplarze, np. za 350 złotych.
Podobne funkcje pełnią stojaki gimnastyczne, które są przeznaczone dla starszych dzieci. W tym przypadku chodzi nie tylko o zachętę do poznawania nowych wyrazów i ich znaczenia, ale także ćwiczenie motoryki małej i dużej. Ponieważ najczęściej stojaki mają mniej elementów stymulujących, ich ceny zaczynają się od 100 złotych i nie powinny przekraczać 300 złotych.
W sklepach można także kupić interaktywne maskotki. Wśród rodziców dużym powodzeniem cieszą się te, które uczą malucha nazw poszczególnych części ciała, może to być np. interaktywny miś, który po naciśnięciu opowiada dziecku, jak dana część się nazywa. Są też takie, które zadają pytania zachęcające do odnalezienia kolejnego przycisku. Takie zabawki mogą być w różnych wersjach językowych. Interaktywne misie mogą kosztować 100 złotych, ale są też tańsze modele, np. za 70 złotych.
Naprawdę warto
Do nauki nowych słów warto zainwestować w zabawki nie tylko kolorowe, ale również innowacyjne, stymulujące rozwój wyobraźni dziecka, nauki języka i wcielania się w nowe role. Dziecko najszybciej uczy się przez zabawę, dlatego atrakcyjna zabawka może być motywacją do podejmowania nowych, nawet tych najtrudniejszych wyzwań. | Zabawki stymulujące mowę |
Naprawy osprzętu nowoczesnych silników wysokoprężnych są bardzo kosztowne. W wielu przypadkach trzeba liczyć się z wydatkami idącymi w tysiące złotych. Nic zatem dziwnego, że wielu kierowców decyduje się na regenerację. Jednakże nie każdą część można regenerować. Poza tym na rynku można znaleźć wiele fabrycznie nowych i niedrogich zamienników. Mówiąc o niedrogich zamiennikach, absolutnie nie mamy na myśli podzespołów podrabianych w Chinach ani części najgorszej jakości, tzw. bezmarkowych, na których producent wstydzi się umieścić swoje logo.
Czy warto kupować części używane pochodzące z demontażu?
Niekiedy kierowcy, chcąc ratować się przed wysokimi kosztami napraw, decydują się na zakup używanych części zamiennych pochodzących z demontażu. W ten sposób kupuje się wtryskiwacze, kompletne turbosprężarki, a nawet dwumasowe koła zamachowe.
Taki zakup może być tani, ale obarczony jest ogromnym ryzykiem. Nikt nie jest w stanie zweryfikować stanu używanego wtryskiwacza czy turbiny bez poddania ich specjalistycznym testom. Może więc okazać się, że pieniądze na zakup używanej części zostały po prostu wyrzucone w błoto. Do tego trzeba było sporo zapłacić za usługę w warsztacie samochodowym.
Zregenerowane – z gwarancją
Na aukcjach internetowych można kupić także części zregenerowane. To już nieco bezpieczniejsza opcja niż zakup części używanych. Głównie dlatego, że firmy oferujące takie podzespoły udzielają na nie gwarancji, najczęściej na rok.
W ten sposób można zakupić zregenerowaną turbinę, zregenerowane wtryskiwacze albo intercooler (chłodnicę powietrza doładowującego).
Usuwanie elementów osprzętu silnika – to żadne rozwiązanie
Zdarzają się też sytuacje, w których właściciel samochodu jest totalnie zaskoczony ceną, jaką musi zapłacić za naprawę. Cóż, przed zakupem samochodu trzeba kierować się zasadami TCO, czyli nie tylko ceną zakupu, ale także wszystkimi kosztami, jakie trzeba będzie ponieść w czasie użytkowania pojazdu.
Często w takich sytuacjach kierowca decyduje się na usunięcie niektórych elementów osprzętu silnika wysokoprężnego. Na terenie kraju działa wiele firm, które zajmują się usuwaniem filtrów cząstek stałych. Oprócz wymontowania filtra konieczny jest montaż jego emulatora, który oszukuje komputer ECU. Warto pamiętać, że to działanie niezgodne z prawem, do tego powodujące zatrucie powietrza. Poza tym usuwa się także układy recyrkulacji spalin EGR. Jest to dużo prostsze niż w przypadku filtra DPF.
Niektórzy kierowcy decydują się również na usunięcie dwumasowego koła zamachowego. W jego miejsce montuje się specjalny zamiennik – sztywne, jednomasowe koło zamachowe ze zmodernizowaną tarczą sprzęgła, wyposażoną w powiększone tłumiki drgań skrętnych. Stosowanie takiego zestawu przede wszystkim znacząco zmniejsza komfort – wyraźnie odczuwalne są drgania i hałas – w czasie jazdy, na biegu jałowym i podczas uruchamiania silnika. Rozwiązanie sprawdza się tylko (i to nie zawsze) w silnikach o małej mocy. W większych może dojść do przyspieszonego zużycia i uszkodzenia skrzyni biegów (głównie synchronizatorów i łożysk), a także elementów układu napędowego, takich jak półosie napędowe. Oszczędność, uzyskana na wymontowaniu dwumasowego koła zamachowego i zamontowaniu zestawu zastępczego, może zemścić się koniecznością kosztownej naprawy skrzyni biegów.
Jeszcze gorszym rozwiązaniem jest zamontowanie standardowego koła zamachowego i sprzęgła. Z pewnością doprowadzi to do szybkiego zniszczenia skrzyni biegów, która jest chroniona przed drganiami przenoszonymi z silnika przez dwumasowe koło zamachowe.
Regeneracja – co można regenerować i co się opłaca?
W Polsce istnieje już rozbudowana sieć warsztatów mechanicznych, w których można profesjonalnie regenerować turbosprężarki. Typowa regeneracja polega na rozebraniu podzespołu, wymianie łożysk i uszczelek, wymianie uszkodzonych elementów (na przykład uszkodzonego koła kompresji, które uległo zniszczeniu na skutek przepuszczenia zanieczyszczenia przez filtr powietrza), wyważeniu, piaskowaniu obudowy, złożeniu wszystkich elementów w całość i przeprowadzeniu dokładnych testów. Dokładnemu sprawdzeniu trzeba poddać również intercooler, a także elementy osprzętu turbiny, takie jak przewód doprowadzający olej i smok olejowy (może być zapchany). Najważniejsze jest to, aby nie tylko naprawić podzespół, ale też znaleźć powód jego uszkodzenia, by w przyszłości go wyeliminować.
Opłacalna jest także regeneracja wtryskiwaczy. Do tego celu potrzebny jest specjalistyczny sprzęt. Regeneracja wtryskiwaczy rozpoczyna się od wstępnego czyszczenia, po czym przeprowadza się ich test na specjalnej maszynie i przygotowuje raport z ich pracy. Następnie wtryskiwacz rozbiera się do najmniejszych elementów. Poddaje się go myciu przy pomocy ultradźwięków. Następnie dokonuje się dokładnej weryfikacji stanu technicznego poszczególnych części, wchodzących w skład wtryskiwacza, między innymi przy pomocy mikroskopu stereoskopowego. Kolejny krok to wymiana uszkodzonych elementów, na przykład końcówek wtrysku na nowe. Na koniec pozostaje jeszcze regulacja i sprawdzenie.
Regeneracji poddać można także pompy wtryskowe, które w dieslach zwiększają ciśnienie oleju napędowego podawanego do wtryskiwaczy.
W ostatnich miesiącach pojawiła się również możliwość regeneracji dwumasowego koła zamachowego. Po demontażu koła jest ono rozbierane (oddzielane są od siebie koła masy pierwotnej i wtórnej). Koła następnie trzeba dokładnie oczyścić. Warsztaty montują nową tarczę zabierakową (to ona przekazuje moment obrotowy z silnika na skrzynię biegów), nowe łożysko, nowe sprężyny łukowe i ślizgi. Cały podzespół jest montowany, a następnie wyważany (konieczny może być montaż ciężarka albo wywiercenie otworu).
Regenerować można także filtr cząstek stałych, nawet jeśli uległ on zapchaniu. Najpierw trzeba go wymontować, czasami niestety wyciąć, jeśli demontaż się nie uda. Filtr poddaje się diagnostyce, testowi, a następnie wypala się go w piecu indukcyjnym w temperaturze do 700 stopni Celsjusza. Na koniec przeprowadzany jest test sprawdzający drożność kanalików. Jeśli nie jest ona zadowalająca, filtr wraca do pieca.
Nie każdą część można zregenerować
Posiadacze samochodów, w których zastosowano wtryski piezoelektryczne, zazwyczaj muszą zakupić fabrycznie nowe wtryskiwacze Common Rail. W większości przypadków regeneracja nie jest możliwa, czasami ze względu na brak części zamiennych.
Jeśli koło masy wtórnej w dwumasowym kole zamachowym jest porysowane albo popękane (zazwyczaj powodem jest jazda z uszkodzonym sprzęgłem), to również nie ma możliwości jego regeneracji. Trzeba zakupić nowe dwumasowe koło zamachowe, najlepiej w komplecie ze sprzęgłem.
Uszkodzony zawór recyrkulacji spalin EGR także trzeba wymienić na nowy.
Optymalne rozwiązanie – nowy zamiennik i dbanie o to, aby służył jak najdłużej
Ceny części zamiennych w wielu przypadkach spadły już na tyle, że regeneracja jest często nieopłacalna. Dlatego zawsze warto najpierw sprawdzić ceny nowych podzespołów na aukcjach internetowych. Nowe dwumasowe koło zamachowe (zamiennik) do wielu modeli można kupić już za niecałe 2 tysiące złotych, czasami taniej. Fabrycznie nowe wtryskiwacze do niektórych aut kosztują kilkaset złotych. Nowe turbosprężarki także mogą kosztować około 2 tysięcy złotych i mniej.
Paliwo dobrej jakości i częsta wymiana filtra paliwa pozwoli na przedłużenie życia wtryskiwaczy i pompy wtryskowej. Spokojna jazda, bez szarpania, zwiększy żywotność dwumasowego koła zamachowego. Zużywa się ono także mniej, gdy kierowca jeździ dużo po trasach. Ten sposób eksploatacji jest też bardzo korzystny dla filtra cząstek stałych.
Ciekawa jest również oferta producentów katalizatorów uniwersalnych, które w dieslach także ulegają zapchaniu. Ceny fabrycznie nowych zamienników są nawet dziesięciokrotnie niższe od oryginalnych. Oczywiście zamienniki nie mają tak dużej trwałości jak oryginały, ale oszczędność jest ogromna.
Przy zakupie zamienników warto pamiętać o oznaczeniach zgodnych z przepisami GVO, obowiązującymi na terenie całej Europy. Zamienniki porównywalnej jakości noszą oznaczenia P, PC, PT i PJ. Takie są najbardziej warte zakupu. | Które części można regenerować w autach z silnikami wysokoprężnymi? |
Gdzie wyświetlicie informację, że w ofercie dostępna jest wysyłka w ramach Allegro Smart! Wejdź i sprawdź odpowiedzi na nurtujące Cię pytania w Pomocy Allegro. Wprowadzimy oznaczenia na liście ofert, na stronach samych ofert oraz w formularzu opcji dostawy podczas płatności za zakupy. | Gdzie wyświetlicie informację, że w ofercie dostępna jest wysyłka w ramach Allegro Smart! |
W wielu przypadkach zakup nowych części do samochodu jest po prostu nieopłacalny. Na szczęście naprzeciw wychodzą warsztaty świadczące usługę regeneracji uszkodzonych podzespołów. Jakie elementy warto regenerować? Alternator
box:offerCarousel
Alternator to prądnica prądu przemiennego, która jest niezbędnym elementem każdego pojazdu. To właśnie alternator jest odpowiedzialny za dostarczanie prądu wszystkim podzespołom podczas pracy silnika oraz doładowywanie akumulatora. Niestety, jest też elementem, który stosunkowo często ulega uszkodzeniu. Do najczęstszych usterek należą zużywające się szczotki lub łożyska. Znacznie rzadziej awarii ulega regulator napięcia bądź dochodzi do przepalenia uzwojenia. Alternator jest elementem, który w bardzo łatwy sposób można zregenerować, wymieniając praktycznie wszystkie części oprócz obudowy. Jego regeneracja jest znacznie tańsza od zakupu nowego.
Rozrusznik
box:offerCarousel
Rozrusznik jest elementem umożliwiającym rozruch silnika spalinowego. To właśnie on obraca wał korbowy silnika i nadaje mu odpowiednią prędkość, dzięki czemu silnik może rozpocząć pracę. Jedną z najczęstszych usterek jest awaria mechanizmu sprzęgającego. Najlepszym rozwiązaniem usterki rozrusznika jest zakup nowego elementu, jednak jest to totalnie nieopłacalne. Jego regeneracja bowiem może być nawet trzykrotnie tańsza niż zakup nowego elementu.
Kompresor klimatyzacji
box:offerCarousel
Kompresor klimatyzacji jest sercem całego układu. Jego głównym zadaniem jest wprawianie w ruch czynnika oraz jego sprężanie. To właśnie ten proces sprawia, że układ klimatyzacji schładza powietrze, które trafia do kabiny pojazdu. Niestety, sprężarka jest stosunkowo skomplikowanym urządzeniem, dlatego możemy spotkać się z jej awarią. Najczęściej dochodzi do jej zatarcia, które w najgorszym przypadku wiąże się z koniecznością kompleksowego remontu układu klimatyzacji. Stosunkowo często dochodzi również do awarii sprzęgła klimatyzacji. Istnieje wiele firm świadczących usługi regeneracji kompresora klimatyzacji. Nowa sprężarka klimatyzacji to natomiast często wydatek paru tysięcy złotych.
Turbosprężarka
box:offerCarousel
Turbosprężarka jest elementem, który umożliwia wykorzystanie maksymalnej mocy silnika przy zużyciu optymalnej ilości paliwa. W jej skład wchodzą dwa kluczowe elementy – turbina i sprężarka, które są zamontowane na jednej osi. Gazy wylotowe skierowane na turbinę napędzają równocześnie wirnik sprężarki, która wtłacza do cylindra większą ilość powietrza. Dzięki temu do każdego cylindra trafia większa ilość tlenu, umożliwiając spalenie w tej samej objętości komory znacznie większe ilości paliwa, co z kolei przekłada się na wzrost mocy silnika.
Najczęstszą awarią turbosprężarki jest zbyt niskie ciśnienie oleju, przez co zwiększone jest tarcie między wałkiem wirnika a łożyskiem. Wówczas dochodzi do przegrzania i nadmiernego zużycia tych elementów. W wielu przypadkach do turbiny dostają się opiłki metalu lub inne ciała stałe, czego efektem jest blokowanie wirnika i wyginanie łopatek. W większości przypadków regeneracja turbosprężarki jest możliwa i jest najlepszym rozwiązaniem, ponieważ zakup nowej wiąże się z ogromnym wydatkiem.
Decydując się na regenerację poszczególnych części, pamiętajmy, aby upewnić się, że na wykonaną usługę otrzymamy gwarancję. Proces regeneracji w większości przypadków polega na wymianie praktycznie wszystkich elementów danego podzespołu auta – najczęściej ze starego elementu pozostaje tylko obudowa. | Regeneracja części. Które elementy warto regenerować? |
Mikroskop pozwala dzieciom odkrywać to, co nie jest widoczne gołym okiem. To prawdziwa przygoda, w której młody człowiek może poznać świat mikrobiologii. Nauka staje się dla niego bardziej przystępna, ciekawa i pasjonująca. Jakie mikroskopy do 100 zł znajdziemy na Allegro? Mikroskop terenowy
Najciekawsze rzeczy dzieją się na dworze. Dziecko poznaje nowe zjawiska i świat przyrody, który jest dla niego czymś niesamowitym i nie do opisania. Mikroskopy terenowe i kieszonkowe mogą zapoczątkować przygodę z mikrobiologią. Mają niewielkie rozmiary, są poręczne i można zabrać je dosłownie wszędzie. Już nie trzeba czekać na powrót do domu, aby sprawdzić, jak wygląda w powiększeniu listek lub kolec łupinki kasztana. Teraz to wszystko można zobaczyć na spacerze w parku lub wracając ze szkoły.
Mikroskop terenowy ma wymiary 16 x 6 x 4 cm, wbudowane podświetlenie, tasiemkę do łatwego przenoszenia i powiększenie x20 i x60. Koszt mikroskopu terenowego to około 22 zł. Mikroskop kieszonkowy ma jeszcze bardziej kompaktowe wymiary – 3,5 x 4cm, zbliżenie x60 i jest jednym z najmniejszych urządzeń tego typu. Wyposażony jest w podświetlenie LED z trzema diodami. Jego dużą zaletą jest płynna regulacja, co umożliwia dobranie wyraźnego i ostrego obrazu. Koszt mikroskopu kieszonkowego to około 23 zł.
Oko pająka
Mikroskop o przyciągającej nazwie „Oko pająka” również jest bardzo poręczny i dobrze sprawdza się w zabawie najmłodszych dzieci. Jest prosty w użyciu, można nim dokładnie ustawić ostrość widzenia przedmiotu i ma niewielkie rozmiary – 17 x 8 x 6 cm. Mikroskop „Oko pająka” zwraca uwagę nietuzinkowym wyglądem. Tuba w kolorze żółtym, niebieskim lub zielonym opiera się na czterech nóżkach przypominających nogi pająka. Koszt mikroskopu to około 20 zł.
Mikroskop Dromader
Mikroskop Dromader to propozycja dla tych, którzy oczekują od takiego sprzętu nieco więcej. Przeznaczony jest dla dzieci w wieku od 8 lat. Wielokrotność powiększeń w modelach mikroskopów Dromader jest regulowana przez trzy obiektywy o mocy 100x, 400x i 1200x. W zestawie znajdziemy również 2 pojemniczki i pudełko na próbki, czystą etykietę, szkiełka do próbek oraz pęsetę. Koszt to około 50 zł. Do mikroskopu potrzebne są dwie baterie AA (niedołączone do kompletu).
Mikroskop Opticon Lab
Jeszcze bardziej wymagający i głodni wiedzy mali naukowcy mogą wybrać mikroskop Opticon Lab. Zestaw składa się z 77 elementów i jest ciekawą propozycją dla każdego małego odkrywcy. W walizeczce znajdziemy 18 szkiełek podstawowych, 18 szkiełek nakrywkowych, 18 markerów na szkiełka, szpatułkę, pipetę, mieszadełko, pęsetę, 2 fiolki z odczynami, probówkę, menzurkę, szalkę, szkło powiększające, 5 gotowych preparatów, 4 fiolki na próbki oraz zapasową żarówkę.
Głównym elementem całego zestawu jest oczywiście mikroskop z zakresem powiększeń 300x, 600x oraz 1200x. Mikroskop umożliwia wiele godzin doświadczeń, obserwacji i nauki przez zabawę. Koszt zestawu Opticon Lab to około 100 zł.
Podsumowanie
Pierwszy mikroskop może być wstępem do odkrywania zupełnie innego świata, niewidocznego gołym okiem. Może to być sprzęt, który dziecko z łatwością zabierze ze sobą na spacer lub do szkoły. W przyszłości, kiedy obserwacja preparatów pod mikroskopem zamieni się w pasję, można sięgnąć po zestaw dla bardziej wymagających naukowców. | Mikroskop dla dzieci – przegląd modeli do 100 zł |
Kiedy zaczynamy uprawiać jakiś sport lub po prostu jesteśmy aktywni ruchowo, zakup dobrych butów staje się bardzo ważną sprawą. To od nich w dużej mierze zależy, jak czujemy się na hali, boisku czy podczas pokonywania różnego rodzaju dróg, przemierzając wiele kilometrów. Większość osób nie dba o buty sportowe, a przecież poświęcając kilka minut na ich pielęgnację po przyjściu z treningu, można im zapewnić dłuższą żywotność i sprawność. Zapewnij komfort swojej stopie
Przede wszystkim należy pamiętać, żeby dobrać odpowiedni rozmiar. Buty, które są na nas za małe, będą się wypaczały przy rozwijaniu dużych prędkości, co spowoduje niszczenie materiału, z którego są wykonane. Warto zwrócić uwagę na ukształtowanie stopy, by dobrać obuwie, które dla nas jest najlepsze. W bieganiu liczy się też praca nad odpowiednią techniką, gdyż przy niewłaściwej podeszwa butów może się ścierać na krawędziach i szybciej się zużyje.
Po przyjściu z treningu należy zawsze pamiętać o kilku zasadach. Obojętnie, czy grałeś w piłkę nożną, siatkową, koszykówkę na hali lub biegałeś na boisku, polnej drodze, asfalcie, zawsze powinieneś pamiętać, aby wytrzeć buty do sucha. Jeśli tego nie zrobisz, wewnątrz mogą rozwinąć się pleśnie lub grzyby. Obuwie wycieramy zwykłą ściereczką lub używamy suszarki elektrycznej.
Należy jednak to robić bardzo ostrożnie. Suszarkę wkłada się do środka buta. Jest ona tak zaprojektowana, aby ciepło nie powodowało odkształcania się materiału i jego deformacji ani rozklejania się obuwia. Wyprofilowany kształt sprawia, że ciepło dociera równomiernie w każde miejsce. Jest to ważne, gdyż na następny trening będziesz mógł włożyć stopę do suchego buta. Pot wyparuje, przez co zadbasz o odpowiednią higienę. Jeśli ćwiczyłeś podczas opadów lub na mokrej nawierzchni, jest to idealne rozwiązanie.
Zaopatrz się w odpowiednie akcesoria
Mokrych butów nie powinieneś wkładać do szafki. Pamiętaj też, żeby nie kłaść ich bezpośrednio na kaloryferze czy innym źródle ciepła, gdyż mogą się zdeformować pod wpływem zbyt wysokiej temperatury. Pozostawianie obuwia na słońcu też nie jest dobrym rozwiązaniem. Najlepsze jest miejsce ocienione, ale przewiewne. Wyciągnij ze środka wkładki, żeby też je osuszyć. Po wyschnięciu butów przetrzyj je w środku ściereczką, żeby zebrać sól, która wydziela się wraz z potem.
Dbając o obuwie sportowe, należy zaopatrzyć się w odpowiedni zestaw do czyszczenia. Często trenujemy w trudnych warunkach atmosferycznych i na różnej nawierzchni. Piasek, żwir, błoto to „pamiątki”, których powinniśmy się pozbyć. Szczególną uwagę należy zwrócić zwłaszcza na podeszwę butów. Drobne kamyki, które dostają się w zagłębienia, trzeba wydłubać. Jeśli tego nie zrobimy w przypadku np. obuwia trailowego, może ono stracić swoje walory.
Jeśli buty wykonane są nie tylko ze skóry, ale z materiałów syntetycznych, to również należy je czyścić specjalnymi impregnatami. Często zabezpieczają one przed przemakaniem. Tworzą na powierzchni obuwia warstwę ochronną, dzięki której woda nie wdziera się do środka. Ważne jest też to, że materiał nie traci właściwości oddychających, a wilgoć odparowywana jest na zewnątrz. Takie impregnaty powinno się stosować regularnie, dzięki czemu żywotność obuwia będzie dłuższa.
Twoje buty świadczą o tobie
Dobrym zabezpieczeniem przed wysypywaną zimą na ulice solą jest stosowanie wosku. Chroni on przed zanieczyszczeniami oraz wilgocią. Pamiętajmy, że do uprawiania każdej dyscypliny sportu przeznaczone jest inne obuwie. Jeśli chcemy kopać piłkę, to wybierając buty koszykarskie lub do biegania, popełniamy błąd. Nieprzystosowane do danego ruchu, szybciej się zniszczą, a poza tym nasza stopa będzie się w nich męczyła i o kontuzję w takim wypadku nietrudno.
Dobrze pielęgnowane buty zapewnią nam odpowiedni komfort, dłużej posłużą i nie najemy się wstydu, zakładając niewyczyszczone podczas zawodów sportowych. Utrzymanie ich w należytej higienie da nam to, że nie będziemy skazani na przykre zapachy i różne niespodzianki w postaci pleśni i grzybów. Traktujmy więc swoje obuwie z należytym szacunkiem. | Jak dbać o buty sportowe? |
Podczas długich poszukiwań idealnej gofrownicy przetestowałam kilka modeli różnych producentów. Wresczie znalazłam taką, w której upieczone gofry są najlepsze – tradycyjną gofrownicę polskiej marki Dezal 301.5. Nie znam osoby, która nie lubiłaby gofrów. Lekkie, chrupiące ciasto można przyrządzać zarówno na słodko jak i słono z różnymi dodatkami. Ogranicza nas jedynie nasza wyobraźnia i oczywiście smaki, które lubimy. Nie przygotujemy jednak dobrych gofrów bez dobrej gofrownicy.
Nikt z nas nie lubi niedopieczonych miękkich gofrów. Niestety większość dostępnych na rynku gofrownic, bez względu na użyte ciasto na gofry, wypieka właśnie takie. Kiedy szukamy przepisu na idealne ciasto, okazuje się, że problem najczęściej tkwi w gofrownicy. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Z gofrownicy Dezal 301.5 korzystam od 1,5 roku i nie zawiodła mnie ani razu.
Wykonanie
Gofrownica Dezal jest wykonana z bardzo solidnych i trwałych materiałów. Przypomina stare i rewelacyjnie wypiekające gofrownice, które tak trudno już dziś znaleźć w naszych domach. Głównymi elementami gofrownicy Dezal są płyty grzewcze wykonane ze stopu aluminium, pokryte warstwą wysoko odpornego na zarysowania i uszkodzenia greblonu, który dodatkowo chroni przed przywieraniem ciasta do płyt.
W dolnej części urządzenia przy dolnej płycie grzewczej znajduje się czujnik utrzymujący odpowiednią temperaturę płyt. Dzięki temu urządzenie się nie przegrzewa. Podczas korzystania z gofrownicy Dezal należy zachować wysoką ostrożność, ponieważ temperatura robocza urządzenia wynosi około 195 stopni Celsjusza (przy zamkniętym urządzeniu).
Warto wspomnieć o solidnym uchwycie, który izoluje termicznie, dzięki czemu uchwyt nie nagrzewa się i bez obawy można go chwycić ręką. Uchwyt jest poręczny i solidny. Lekko nieregularna jego powierzchnia sprawia, że ręka nie ślizga się po nim. Bezpieczeństwo na najwyższym poziomie – to lubię.
Obsługa i użytkowanie
Gofrownica Dezal 301.5 jest bardzo łatwa w obsłudze. Dzięki automatycznej regulacji temperatury jedyne, co należy zrobić, aby upiec gofry, to podłączyć ją do zasilania i odczekać około 5 minut, aż płyty osiągną optymalną temperaturę. Następnie wlać ciasto, zamknąć pokrywę z górną płytą grzewczą i po około 4 minutach mamy gotowe gofry. Producent zaleca każdorazowo posmarowanie płyt tłuszczem spożywczym, np. olejem kokosowym przed pieczeniem pierwszego gofra, ja dodaję odrobinę oleju do ciasta i wtedy nie smaruję już dodatkowo płyt.
Gofrownica Dezal 301.5 posiada dość długi kabel zasilający, co umożliwia wygodne i swobodne korzystanie. Szerokie, lekko zaokrąglone nóżki sprawiają, że gofrownica stabilnie stoi na blacie kuchennym lub stole.
Czyszczenie gofrownicy sprowadza się do przetarcia płyt wilgotną ściereczką lub ręcznikiem papierowym. W razie wlania zbyt dużej ilości ciasta i jego wycieku poza obszar płyt po wystudzeniu należy z urządzenia usunąć resztki ciasta i umyć obudowę gofrownicy. Co istotne, gofrownica Dezal 301.5 jest dość lekka, ponieważ waży około 3 kg. Jej przenoszenie nie sprawia więc problemu.
Istotne dane techniczne:
Moc urządzenia: 1300 W
Liczba i kształt gofrów: 2 prostokąty
Wielkość gofra: 9,5 × 15 cm
Liczba kratek gofra: 4 x 7, tzw. gruba kratka gofra
Grubość gofra: 1,5–2,0 cm
Automatyczna regulacja temperatury
Temperatura robocza: ok. 195 °C (przy zamkniętych płytach)
Płyty aluminiowe pokryte greblonem: powłoka zabezpieczająca przed przywieraniem
Pokrywa metalowa: malowana proszkowo, odporna na wysoką temperaturę
Budowa przystosowana do ciągłej pracy urządzenia
Uchwyt z izolacją termiczną
Nóżki: okrągłe
Moc: 1300 W
Napięcie i częstotliwość: 220–240 V, 50/60Hz
Czas nagrzewania: do 5 min
Czas pieczenia: 3,5 - 5 min
Atest: B, CE – spełnia normy europejskie
Napięcie zasilania: 230 V
Moja opinia
Choć ta gofrownica jest najczęściej stosowana do użytku domowego, świetnie sprawdzi się również podczas większych imprez i uroczystości. Dzięki solidnemu wykonaniu możemy z niej korzystać praktycznie cały dzień. Nie wolno zapominać o wyłączeniu urządzenia, kiedy z niego nie korzystamy. Gofrownica jest łatwa do utrzymania w czystości. Jest odporna na zarysowania i zabrudzenia, a przy tym estetycznie wykonana. To jedno z urządzeń dodatkowych, które warto mieć w swojej kuchni.
Gofrownica Dezal 301.5 to niezawodne urządzenie w rozsądnej i przystępnej cenie. Dzięki czemu jest dostępna dla każdego z nas. Powinni ją mieć smakosze gofrów pod wszelkimi postaciami! | Gofrownica Dezal 301.5 – test urządzenia |
Obcowanie z naturą pozytywnie wpływa na zdrowie, nie zawsze jednak mamy czas na długi spacer po lesie czy chwilę odpoczynku na świeżym powietrzu. Nie pozostaje więc nic innego, jak wprowadzić do domu akcesoria wykonane z surowców, które występują w przyrodzie, takie jak drewno,wiklina i len. Styl naturalny kojarzy się zazwyczaj z wnętrzami o charakterze ekologicznym lub rustykalnym. Miłośnicy minimalizmu natomiast mogą wyposażyć dom w akcesoria codziennego użytku wykonane z surowców naturalnych. Podczas wyboru tego rodzaju dodatków trzeba wystrzegać się dominującego materiału. Najlepiej prezentuje się miks drewna, lnu i wikliny. Takie akcesoria można wykorzystywać w każdym pomieszczeniu – ten sam koszyk może służyć jako pudełeczko na biżuterię w salonie lub pojemnik na płatki kosmetyczne w łazience. Uniwersalność jest praktyczna, pozwala bowiem sporo zaoszczędzić. Odpowiednie nasłonecznienie też ma istotne znaczenie w każdego typu pomieszczeniach, jednak we wnętrzach w stylu naturalnym spełnia ono podwójną funkcję. Oświetla, a jednocześnie tworzy atmosferę nawiązującą do bezpośredniej bliskości z przyrodą. Światła naturalnego powinno być więc jak najwięcej. W tym celu warto ozdobić okna delikatnymi firankami lub zasłonami. Popularne są też rolety z bambusa, nadające wnętrzu egzotyczny charakter. Istotną rolę w pomieszczeniu o naturalnym charakterze odgrywa roślinność, a świeże kwiaty w wazonie podkreślą klimat domu.
Natura w łazience
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. TK Maxx, Penneys, Amara, Amara, TK Maxx
Łazienka to idealne miejsce na dużą ilość naturalnych dodatków. Akcesoriów wykonanych z bambusa, drewna czy wikliny, które ozdobią naszą łazienkę, znajdziemy całe mnóstwo. Ciekawym rozwiązaniem jest zawieszenie w łazience długiej lnianej zasłony – ona doda elegancji całemu wnętrzu. Drewniana półka na wannę, wiklinowy kosz na pranie, kwietnik z juty, w którym umieścimy np. piękną monsterę to absolutne hity! W takiej łazience odpoczynek jest po prostu gwarantowany.
Naturalne ciepło w kuchni
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Wilko, Amara, Nest, Amara, TK Maxx
Drewniane łyżki, bambusowa deska do krojenia czy drewniany chlebak to akcesoria kuchenne, które są w użyciu od dawien dawna. I niech tak zostanie! Nie ma sensu zamienić ich na modne obecnie akcesoria z plastiku! Kuchnia zyska jeszcze bardziej naturalny charakter, gdy na wieszaku znajdą się ściereczki z lnu, a na blacie kuchennym będzie leżała drewniana taca. W przyjaznej, bo zgodnej z duchem natury kuchni potrawy nabiorą wyjątkowego smaku.
Niech natura zagości też w salonie
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Cuckooland, TK Maxx, Laredoute, Amara, Amara
Drewniane dodatki w salonie kojarzą się z ciepłym i przytulnym stylem skandynawskim. Drewno, wiklina, len mają delikatną energię, która relaksuje, odpręża i pozwala zapomnieć o problemach. Właśnie dlatego Skandynawowie tak bardzo pokochali te materiały. Jeden lub dwa naturalne duże dodatki, np. dywan i lustro, lub kilka małych akcesoriów, takich jak koszyki czy świeczniki, podkreślą nawiązanie do przyrody. | Siła w naturze – akcesoria z drewna, wikliny i lnu do salonu, kuchni i łazienki |
Jeśli w roku 2016 chcesz prezentować się zawsze modnie i stylowo, koniecznie zapoznaj się z poniższym zestawieniem trendów obuwniczych. Dzięki niemu dowiesz się, na jakie fasony i detale warto zwrócić uwagę podczas zakupów! Trendy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Na największych pokazach można zauważyć, że z sezonu na sezon kreowane są nowe tendencje, a inne wracają po latach nieobecności. Jaki pod tym względem będzie rok 2016? Być może zupełnie cię zaskoczy! Jeśli nadal nie wiesz, w co zainwestować, koniecznie przeczytaj poniższy artykuł.
Sneakersy na każdą okazję
Któż mógłby sobie odmówić wygody i uniwersalności sneakersów? To trend ponadczasowy, który na dobre zagościł w wielu garderobach. Jeżeli jeszcze nie masz swojej ulubionej pary, koniecznie zaopatrz się w nie. Na topie są marki takie jak: Nike, Adidas, New Balance oraz Converse. Wręcz prześcigają się w opracowywaniu nowych projektów oraz współpracy z największymi gwiazdami. Sneakersy w 2016 roku noś bez względu na okazję. Dobrze zrównoważona stylizacja sprawi, że to sportowe obuwie świetnie ją podkreśli. Komfortowe sznurowane buty noś do spodni, szortów, a nawet sukienek. Baw się modą i dodaj swojemu stylowi energii i spontaniczności!
Ekstrawaganckie gladiatorki
Obuwiem idealnym na lato w tym roku będą gladiatorki. W najbliższym sezonie modne modele przybierają bardzo śmiałe formy. Najlepsze będą te na płaskiej podeszwie z paskami pokrywającymi całą łydkę, aż do kolana. Zwróć uwagę na style boho i hippie, które dodadzą twoim stylizacjom pazura. Wybieraj kolory ziemi: beże, brązy oraz szalone mieszanki w etnicznym klimacie – czerwień z indygo oraz soczyste żółcienie. Buty te noś do szortów i koronkowych albo plecionych narzutek na ramiona. Przyda się też torebka z frędzlami i koralikami. Obowiązkowym hitem stały się też kapelusze. Dzięki nim poczujesz się jak prawdziwa podróżniczka!
Stop dla nudnych szpilek
W 2016 roku schowaj głęboko do szafy nudne, minimalistyczne oraz klasyczne szpilki. Kolory nude czy stonowane czernie odeszły już do lamusa. Stawiaj na: żywe barwy, wielość detali, ozdoby z pasków, klamerki, wiązania i nietypowe obcasy. Takie buty świetnie urozmaicają strój i nadają się nie tylko na imprezę, ale sprawdzą się również w codziennych sytuacjach. Pod tym względem wiosna i lato będą naprawdę radosne. Pamiętaj: wszystkie chwyty dozwolone!
Wiązanie wokół kostki
Trendem, którym koniecznie musisz się zainteresować, ponieważ nieczęsto powraca, są wiązania wokół kostki, jak u baletnicy. Wstążka na tej wysokości może optycznie skrócić nogę, jednak dobrze skomponowane ubrania zniwelują ten efekt. Szukaj takich detali w płaskich butach: espadrylach i balerinach, ale też w szpilkach i sandałkach na wysokim obcasie. Otrzymasz efekt bardzo uroczy i dziewczęcy, wnoszący wiele nowego do twojego stylu.
Kowbojki na każdą porę
W Polsce zwykło się nosić kowbojki jesienią i zimą. Pamiętaj jednak, że jest to obuwie na cały rok, a latem prezentują się na nogach wręcz wyśmienicie! Dodają nieco rockowej nuty jeansom, szortom, a nawet zwiewnym sukienkom. Idealne w ciągu dnia i na wieczór. Postaw na nietypowy kolor: jasny beż, róż czy błękit, aby zrównoważyć całość. To jeden z tych trendów, który zapewnia komfort i wygodę, a o to w modzie jest zwykle dosyć ciężko.
Oksford style
Jeśli jesteś wielbicielką męskiego stylu i przemycania do swoich stylizacji elementów z szafy chłopaka, rozejrzyj się za oksfordkami. Te buty świetnie dopełnią biznesowy look, ale też codzienne, luźne zestawy. Latem noś modele z wycinanymi prześwitami, jesienią bardziej zakryte opcje. W kwestii kolorów – pełna dowolność. Na pokazach największych domów mody widziano zarówno bordo, granat, jak i czystą biel, np. w połączeniu z szerokimi spodniami.
Rok 2016 obfituje w zróżnicowane możliwości. Niezależnie od stylu, jaki preferujesz, z pewnością dobierzesz modne i stylowe buty na każdą okazję. Zaopatrz się w parę szalonych szpilek na wiosnę, gladiatorek na lato i oksfordek na jesień. Nie zapominaj również o bajecznie wygodnych dizajnerskich sneakersach! | Buty, które będziemy nosić w 2016 roku |
Hashimoto jest jedną z najczęściej występujących chorób autoimmunologicznych na świecie. Problem tego rodzaju niedoczynności tarczycy dotyczy głównie kobiet, ale występuje również u mężczyzn. Większość ekspertów jest zgodna co do tego, że kluczowy wpływ na samopoczucie i złagodzenie objawów ma odpowiednio zbilansowana dieta. Poniżej znajduje się 5 książek, które w przystępny sposób radzą jak żyć z Hashimoto. Napisane są z perspektywy osób chorych oraz lekarzy, dietetyków i farmaceutów. Zawierają praktyczne wskazówki dotyczące tego jak złagodzić objawy choroby.
„Hashimoto. Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie” - Izabella Wentz
„Hashimoto. Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie” to poradnik napisany przez Izabellę Wentz, która jest farmaceutką i od 2009 również osobą chorującą na Hashimoto. Dzięki temu książka jest napisana przystępnym językiem, a zawarte w niej informacje poparte są doświadczeniem i wiedzą merytoryczną. Autorka opracowała 90-dniową kurację będącą połączeniem medycyny klasycznej z alternatywnymi sposobami leczenia, która skutecznie poprawia jakość życia. W poradniku zawarte są również informacje dotyczące diety oraz tego, w jaki sposób rozmawiać i współpracować z lekarzami.
„Zdrowa tarczyca. Twoja droga do równowagi hormonalnej” - Karolina Szaciłło, Maciej Szaciłło
„Zdrowa tarczyca. Twoja droga do równowagi hormonalnej” to poradnik autorstwa ekspertów żywieniowych. W książce znajdują się m. in. dokładne jadłospisy (z podziałem na pory roku), wskazówki dotyczące stosowania ćwiczeń oddechowych, medytacji i zabiegów olejowych, które w szybki i widoczny sposób poprawiają samopoczucie chorego. Bardzo pomocne są również informacje o substancjach toksycznych zawartych w kosmetykach, żywności i detergentach, które mogą mieć niekorzystny wpływ na gospodarkę hormonalną. Ponadto omówione są uwarunkowania genetyczne i objawy niedoczynności tarczycy ze szczególnym uwzględnieniem Hashimoto.
„Zatrzymaj Hashimoto. Wzmocnij tarczycę!” - Marek Zaremba
„Zatrzymaj Hashimoto. Wzmocnij tarczycę!” Marka Zaremby do kompendium praktycznej wiedzy pisane z perspektywy człowieka zmagającego się z Hashimoto od kilkunastu lat. Autor dzieli się z czytelnikiem wiedzą oraz metodami łagodzenia objawów choroby, które sam z powodzeniem stosuje. Ważnym działem książki jest również część, w której omówione są zagadnienia dotyczące stresu oraz sposobów radzenia sobie ze stanami depresyjnymi. Poradnik Zaremby skupia się głównie wokół zdrowej kuchni, naturalnej suplementacji i detoksykacji organizmu.
„Jak wyleczyć chorobę Hashimoto. Holistyczna strategia powrotu do zdrowia” – Marc Ryan
„Jak wyleczyć chorobę Hashimoto. Holistyczna strategia powrotu do zdrowia” to spojrzenie na chorobę w sposób całościowy. Marc Ryan podkreśla wielowymiarowy aspekt Hashimoto, zwracając uwagę na to, że nie jest to jedynie niedoczynność tarczycy, ale schorzenie obejmujące cały organizm – zarówno pod względem somatycznym, jak i psychicznym. W poradniku można znaleźć wskazówki dotyczące tego, jak za pomocą diety dostosowanej do specyfiki chorób autoimmunologicznych, medytacji i ćwiczeń przywrócić równowagę organizmu.
Jak żyć z Hashimoto? Poradnik dla pacjenta - A. Brakebusch L. Heufelder
"Jak żyć z Hashimoto? Poradnik dla pacjenta" to pozycja, która w bardzo przystępny sposób wyjaśnia wszystkie zagadnienia dotyczące choroby. To lektura obowiązkowa dla pacjentów i ich bliskich. Autorzy omawiają bardzo szczegółowo zagadnienia, takie jak: objawy Hashimoto, rodzaje stosowanych terapii, choroby współwystępujące oraz zaburzenia przemiany materii. Ponadto znajduje się tu osobny rozdział poświęcony kobietom w ciąży i dzieciom cierpiącym na ten rodzaj niedoczynności tarczycy. | Jak leczyć Hashimoto? 5 najlepszych poradników |
Liquid Z630 to przystępny cenowo, 5,5-calowy średniak. Wyposażony został w ekran IPS o rozdzielczości 720p, czterordzeniowy procesor oraz 2 GB RAM-u. Czy warto wydać na niego około 700 zł? Specyfikacja Acer Liquid Z630
wyświetlacz: 5,5 cala, IPS, 1280 x 720 pikseli
chipset: Mediatek MT6735 (4x 1,3 GHz Cortex-A53 + grafika Mali-T720MP2)
RAM: 2 GB
pamięć: 16 GB + czytnik kart microSD
obsługa dwóch kart microSIM
łączność: LTE, Bluetooth 4.0 A2DP, GPS z A-GPS
system operacyjny: Android Lollipop 5.1
aparat: główny 8 Mpix z autofokusem i diodą LED; 8 Mpix z przodu
wbudowana dioda powiadomień
czujniki: akcelerometr, zbliżeniowy, kompas
bateria: 4000 mAh
wymiary: 156,3 x 77,5 x 8,9 mm
waga: 165 g
Acer zastosował sensowny chipset – układ Mediateka jest wydajniejszy niż Qualcomm Snapdragon 410, który nadal pozostaje bardzo popularny wśród telefonów w tym przedziale cenowym. Do tego procesor wspiera odpowiednia ilość RAM-u (2 GB) oraz 16 GB pamięci rozszerzalnej o kartę microSD. Co więcej, smartfon obsługuje dwie karty SIM, a uwagę zwraca też bateria o sporej pojemności (4000 mAh).
Konstrukcja
Acer Liquid Z630 to duży i dosyć ciężki phablet. Wykonany został z tworzyw sztucznych imitujących metale, a jego konstrukcję cechują dosyć łagodne i zaokrąglone kształty. Mimo całkiem dużych wymiarów i sporej baterii udało się zachować przyzwoicie cienką bryłę, której grubość nie przekracza 9 mm.
Front jest przeszklony – tajwański producent nie podaje szczegółów na temat użytej technologii, ale tafla szkła jest sztywna, gładka i przyjemna w dotyku. Po bokach ekran otaczają ramki, mają po 3 mm, ta u góry ma 15 mm, a dolna aż 18 mm. Niestety pod ekranem nie znajdziemy dotykowych przycisków, widać jedynie logo producenta. Nad wyświetlaczem jest nietypowy, bo okrągły, głośnik rozmów ukryty za metaliczną, srebrną maskownicą. Z prawej strony, w rogu ulokowano obiektyw kamery, pomiędzy nim a głośnikiem da się dostrzec czujniki. Lewy róg skrywa diodę powiadomień i zasilania, czyli praktyczny dodatek, który nie zawsze jest montowany w smartfonach ze średniej półki (czasem brak go i w droższych urządzeniach).
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Boki Z630 otacza imitująca metal ramka, krawędzie są lekko ścięte, profilowane oraz matowe w dotyku. Na prawą ściankę trafiły przyciski regulacji głośności (z wypustką) oraz włącznik, który umieszczono niżej. Oba guziki wyraźnie odstają i mają precyzyjny skok z klikiem. Na górnej ściance znalazło się tylko gniazdo słuchawkowe, a na dolnej złącze microUSB.
Pokrywę baterii wykonano z tworzyw sztucznych, ale posiada ona estetyczne szczotkowanie. Jej środek zdobi metaliczne logo producenta, z kolei w górnym rogu widać lekko odstający obiektyw kamery z metalicznym pierścieniem, a pod nim niewielką diodę LED. Dolna krawędź zawiera podłużny otwór maskownicy głośnika multimedialnego. Pokrywa ma szczelinę do podważenia, która daje dostęp do dużej, wymiennej baterii, ta blokuje dwa czytniki kart microSIM oraz pojedynczy microSD.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
W swojej cenie (~700 zł) wykonanie urządzenia nie daje powodów do narzekań – konstrukcja jest sztywna, nie ugina się. Tworzywa są dobrze spasowane, potrafią czasami lekko zatrzeszczeć, ale pierwszy kontakt z telefonem jest pozytywny. Zastrzeżenia można mieć jedynie odnośnie wyglądu – nie jest to prestiżowa konstrukcja, choć wygląda estetycznie. Design zaburza jedynie maskownica głośnika rozmów, która przypomina... wylot słuchawki prysznicowej.
Ergonomia i użytkowanie
Liquid Z630 to większy smartfon. Jego obsługa raczej nie będzie zbyt wygodna dla posiadaczy mniejszych dłoni, a samo urządzenie może też przeszkadzać w kieszeni. Lubię 5,5-calowe telefony, ale Z630 jest dla mnie trochę nieporęczny. To dobry sprzęt do korzystania multimediów, surfowania po sieci czy oglądania filmów, ale stanowi bardziej alternatywę dla tabletu niż uniwersalny smartfon do rozmów. Opisywany Acer jest szeroki i wyraźnie wydłużony – szkoda, że pod ekranem nie znalazły się przyciski dotykowe. Wymiary czuć podczas rozmów telefonicznych, co może być uciążliwe dla osób młodszych lub kobiet. Na szczęście palce nie ślizgają się po obudowie, a zaokrąglone krawędzie pokrywy stabilizują chwyt i ułatwiają podnoszenie smartfona z blatu mebla.
Obudowa wyraźnie zbiera odciski palców, zwłaszcza ekran, ale smugi widać także na jej tylnej części. Na szczęście łatwo je przetrzeć, a tworzywa nie są specjalnie podatne na zarysowania. Smartfon tylko lekko nagrzewa się przy dużym obciążeniu. Temperatura wzrasta głównie w górnej części obudowy, ale obsługa Acera nadal jest komfortowa.
Głośnik multimedialny powędrował na tył, na szczęście niewielka wypustka lekko unosi smartfona, więc dźwięk nie jest „przytkany”. Głośności nie zabraknie, brzmienie nie jest idealnie czyste, słychać zniekształcenia. Co do dzwonków, to są one wyraźnie słyszalne.
Obiektyw aparatu umieszczono w rogu, blisko krawędzi, dlatego podczas wykonywania zdjęć można przypadkowo go zasłonić. Cóż, do jego lokalizacji trzeba się przyzwyczaić.
Na pochwałę zasługuje też obecność diody powiadomień, a także bardzo dobry silnik odpowiedzialny za wibracje – są one mocne i wyraźnie wyczuwalne. Wbudowaną pamięć łatwo rozszerzyć za pomocą karty microSD. Należy też pamiętać, że Liquid Z630 obsługuje karty SIM w formacie micro, a nie nano. Dobrze spisują się przyciski, łatwo je wyczuć i zlokalizować. Podczas testów nie miałem problemów z zasięgiem LTE, Wi-Fi czy jakością rozmów.
Wyświetlacz
Ekran IPS zasługuje na pochwałę, chociaż rozdzielczość 720p na 5,5 calach nie zachwyca, dając zagęszczenie na poziomie 267 ppi. Z bliska obraz nie jest idealnie ostry, ale w normalnym użytku wygląda nieźle. Kontrast jest wysoki, kolory nasycone i naturalne – biel wydaje się lekko ciepła, zaś czerń przyzwoicie głęboka. Kąty widzenia są szerokie w każdej płaszczyźnie, narzekać można natomiast na jasność wyświetlacza. Przy minimalnym poziomie nie oślepi po zmroku, ale już w pełnym słońcu może brakować maksymalnego podświetlenia. Dobrze spisuje się za to automatyczna regulacja podświetlenia – nie ma efektu migotania, a jasność jest odpowiednio dobierana do panujących warunków.
Interfejs dotykowy obsługuje pięć punktów dotyku i nie sprawia problemów. Jest responsywny i czuły, więc obsługa ekranu satysfakcjonuje.
System operacyjny i wydajność
Android Lollipop 5.1 został przez producenta wyraźnie zmodyfikowany, ale w wielu miejscach widać google’owski Material Design. Acer postawił na proste ramki interfejsu oraz charakterystyczne dla tajwańskiej marki zielone akcenty. Górna belka została przebudowana – przypomina tę standardową, ale jej rozwijana część ma inne ikony oraz sporo opcji, wśród których znaleźć można pływające okna pozwalające otworzyć kalkulator, notatki lub kalendarz. Niestety, regulacja jasności wymaga dodatkowego rozwinięcia belki, a gest rozwijania dwoma palcami nie działa. Szuflada aplikacji nie została zmodyfikowana, menu ustawień to także znany układ, jedynie ze zmienionymi ikonami i kolorami. Są też opcje dodatkowe, jak np. szybkie dotknięcia, czyli rysowanie liter na ekranie, które wyzwala odpowiednie funkcje lub aplikacje. Możliwe jest także odblokowanie urządzenia za pomocą prostego gestu ekranowego. Lewy pulpit zastąpił agregat newsów oraz informacja pogodowa, a całość nazwano po prostu Left Page.
Nakładka interfejsu nie zawodzi, praktyczne opcje zasługują na pochwałę, ale w pamięci urządzenia pozostaje bardzo dużo dodatkowych aplikacji, np. menedżer plików, odtwarzacz muzyki, przeglądarka zdjęć, programy biurowe, nawigacja, centrum aplikacji dla dzieci, czytniki newsów, gry i wiele innych. Można wśród nich znaleźć praktyczne aplikacje np. AcerEXTEND, czyli program pozwalający wyświetlić ekran smartfona na sparowanym komputerze, niemniej jednak wiele z nich wydaje się zbędne.
Mimo dużej ilości fabrycznie zainstalowanego oprogramowania smartfon działa szybko i płynnie. Nie spowalnia, nie zacina się nawet podczas instalowania aktualizacji w tle. Czasem zdarzają się minimalne przycięcia animacji, ale aplikacje uruchamiają się szybko, można bez problemu przełączać się pomiędzy nimi, gdyż nie są wczytywane ponownie. Ogólna wydajność robi bardzo dobre wrażenie, potwierdzają ją też dobre wyniki benchmarków. W AnTuTu 6.1.4 opisywany telefon uzyskał 31316 punktów, a w GeekBench 3 611 punktów w teście pojedynczego rdzenia oraz 1831 punktów w teście wielordzeniowym. To zdecydowanie lepsze wyniki od Snapdragona 410, który zazwyczaj w AnTuTu uzyskuje około 20000 punktów. Trudny test 3DMark Slingshot ES 3.1 ocenił urządzenie na 124 punkty, to wynik zbliżony do tego, który osiągają Meizu M2 i Samsung Galaxy S5.
Bateria
Duże ogniwo (4000 mAh) sugeruje długi czas pracy. Rzeczywiście telefon pod tym względem wypada bardzo dobrze – dwa dni pracy to nie wyzwanie, smartfon wytrzyma pełny dzień pracy bez oszczędzania na multimediach. Osoby oszczędne osiągną 3–3,5 dnia na jednym ładowaniu. Można też liczyć na 4–5 godzin na włączonym ekranie (screen-on-time) podczas normalnej pracy i około 8 godzin ciągłego korzystania z multimediów. Sam proces ładowania baterii trwa ponad 3 godziny.
Multimedia – gry, aparat, audio
Liquid Z630 docenią fani gier. Proste gry 3D i 2D nie stanowią wyzwania dla smartfona. Alto’s Adventure działa płynnie, podobnie jak Subway Surfers. Ekran o wielkości 5,5 cala oraz czuły interfejs dotykowy sprawiają, że rozgrywka jest przyjemna. Bardziej wymagające gry, jak Asphalt 8, Real Racing 3 czy Modern Combat 5, potrafią zwolnić, ich grafika nie stoi na najwyższym poziomie, ale są nadal grywalne.
Aplikacja aparatu jest rozbudowana. Interfejs imituje metaliczne przyciski spustu migawki, które znalazły się z prawej strony. Umieszczono tam skrót do zdjęć oraz trybu wideo, jest tam również rozwijana lista ustawień. Do wyboru są tryby sceny, HDR, efekty, można też dostosować balans bieli, ekspozycję i samowyzwalacz. Po drugiej stronie ulokowano skrót do ustawień jakości zdjęć i wideo oraz serii i interfejsu aplikacji. Lewy górny róg zawiera ustawienia lampy, komend głosowych oraz przycisk zmiany obiektywu. Zdjęcia można też wykonać, mówiąc słowo cheese. Ilość opcji jest duża, ale mają one swoje zastosowanie, gdyż jakość zdjęć jest przyzwoita. Fotki są ziarniste, nie ma co liczyć na detale, ale ostrość, jakość kolorów i kontrast zasługują na pochwałę. Zdjęcia wykonywane są także dosyć szybko, lecz trzeba pamiętać o powtórkach – czasami bywają bowiem problemy z ostrością na brzegach kadru. Nie ma także co liczyć na wysoką jakość zdjęć w kiepskich warunkach oświetleniowych lub po zmroku. Przykładowe zdjęcia dostępne w linkach poniżej:
zdjęcie 1, zdjęcie 2, zdjęcie 3.
Jakość dźwięku na słuchawkach pozytywnie zaskakuje. Brzmienie jest czyste, cechuje je dobra przestrzeń i sporo mocy. Domyślnie włączony jest tryb DTS, który poprawia tony niskie i wysokie, da się także zastosować korektor (6 opcji). Dźwięk wydaje się dosyć sztuczny, ale DTS i tak sprawdza się dobrze – bez niego muzyka sprawia wrażenie bardziej zabrudzonej i odchudzonej w niższych rejestrach.
Podsumowanie
Acer Liquid Z630 to bardzo udany smartfon ze średniej półki. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia, ale w rzeczywistości oferuje całkiem sporo. Ma dobry wyświetlacz, długi czas pracy na baterii, a do tego solidną wydajność. Działa sprawnie, pozwala pracować na wielu aplikacjach, a także bezproblemowo korzystać z multimediów. Jakość zdjęć nadaje się do podstawowych zadań, a dźwięk docenią melomani. Pod względem wykonania smartfon również prezentuje się dobrze – mimo dominujących w jego konstrukcji tworzyw sztucznych wygląda estetycznie.
Szkoda jedynie, że nie zdecydowano się na zastosowanie dotykowych przycisków pod ekranem, bo miejsca jest tam sporo, a tak obudowa jest mocno wydłużona i dosyć szeroka. Trochę przesadzono też z ilością fabrycznie zainstalowanych aplikacji, co prawda, dla użytkownika wciąż pozostaje dużo wolnej pamięci, ale większość oprogramowania nie będzie zbyt przydatna. Przydałby się także trochę jaśniejszy ekran. Jednak w kontekście ceny (~700 zł) opisywany Acer i tak wypada atrakcyjnie. | Test Acer Liquid Z630 – solidny smartfon średniej klasy |
Zimowa aktywność rodzinna to duże przeżycie, zwłaszcza dla małych sportowców. Wybierając się wspólnie na sanki, zabierzmy rzeczy, które zagwarantują, że eskapada będzie miłym wspomnieniem. Ktoś może zapytać, czy faktycznie trzeba aż takich przygotowań do zwykłego wyjścia na sanki. Oczywiście, że to konieczne, bo dla dzieciaków jest to przeżycie niezwykłe! Czekają cały rok na harce na śniegu, więc jeżeli pogoda dopisuje, zapewnijmy im tę atrakcję.
Napoje i przekąski
Jeśli nie chcemy zabierać ze sobą wielkiej torby lub plecaka, musimy wybrać przekąski, które dadzą uczucie sytości i są przez członków rodziny lubiane. Dobre rozwiązanie to suszone owoce, ciasteczka owsiane pakowane po 3–4 sztuki, batoniki energetyczne na bazie ziaren i musli. Nie warto zabierać czekoladowych przekąsek, ponieważ łatwo się nimi zabrudzić, a na mrozie trudniej wyczyścić dziecku buzię. Nie powinniśmy przy niskich temperaturach używać na świeżym powietrzu mokrych chusteczek, by nie odmrozić twarzy i rąk. Warto też zabrać gotowe porcjowane owoce – wtedy nieodzowne staje się pudełko na posiłek, dzięki któremu nie odnajdziemy na dnie plecaka... dżemu. Zarówno tym, którzy prowadzą sanki, jak i tym, którzy na nich podróżują przyda się ciepły napój. Nie powinniśmy na mrozie pić zimnej wody lub soku, więc koniecznie zabierzmy herbatę w termosie. Dziś bez problemu można kupić metalowe termosy, które świetnie utrzymują temperaturę. Na przykład firma Fjord Nansen proponuje sprawdzone termosy o objętości:
* 0,5 litra w cenie ok. 45 zł,
* 1 litr w cenie ok. 70 zł.
Kosmetyki i środki ochronne
W słoneczny dzień światło odbijające się od śniegu może szybko opalić, więc zimą też stosujmy kremy z filtrem UV. Nie wybierajmy się bez nich z domu. Dodatkowo natłuszczona skóra nie podda się odmrożeniom, a wiadomo, że szczególnie dziecięca cera jest bardzo wrażliwa. Warto również zabrać pomadkę wazelinową do ust, by móc je choćby po zjedzeniu małej przekąski na nowo posmarować. Chusteczki również są konieczne, ale jak już wspomnieliśmy, nie mogą być mokre. Możemy również zapakować dla każdego parę okularów przeciwsłonecznych z filtrem UV, nawet dla małych uczestników rodzinnego saneczkowania. Światło odbijające się od śniegu jest bardzo mocne i wystawianie się na nie bez ochrony może spowodować nawet oparzenie spojówek.
Dodatkowa odzież
Odpowiedni strój do zabawy na śniegu to podstawa udanego saneczkowania. Wywrotki, czasem zakończone tarzaniem się w śniegu i bitwą na śnieżki, skutkują tym, że śnieg dostaje się wszędzie, więc żeby nie dopuścić do wyziębienia, warto zabrać ze sobą dodatkowe elementy garderoby. W rodzinnym ekwipunku powinna się znaleźć dodatkowa para rękawiczek dla każdego. Dla dzieci również czapki i szaliki, kominy lub chusty na szyję. Można się pokusić o kupno chust lub kominów termoaktywnych, które zapewnią odprowadzanie wilgoci i izolację cieplną. Na przykład firma Brubeck oferuje takie w serii Athletic w cenie ok. 40 zł.
Inne akcesoria
Do plecaka wrzućmy koniecznie jeszcze trzy rzeczy:
box:offerCarousel
ogrzewacze żelowe – można je kupić w kolorowej, wesołej stylistyce, która zapewne zaciekawi dzieci i może być fajnym, zajmujących ich uwagę gadżetem – zestaw kosztuje 10–20 zł;
box:offerCarousel
folię NRC – czyli tak zwany koc termiczny, który zajmuje mało miejsca, kosztuje 3–4 zł, a w sytuacji krytycznej zapobiegnie wyziębieniu organizmu i poważnym konsekwencjom zdrowotnym;
naładowany i chroniony przez zimnem telefon – aplikacja z mapą i GPS to funkcje, dzięki którym możemy poczuć się bezpiecznie w nowym miejscu, a do tego aparat fotograficzny pozwalający na uwiecznienie rodzinnej wyprawy i wspominanie szalonej zabawy, gdy w domu usiądziemy z kubkiem aromatycznego, gorącego kakao.
Wrzućmy w nieduży plecak to, co niezbędne, i cieszmy się zimą na całego! | Rodzinny wypad na sanki – co ze sobą zabrać? |
Styropian, czyli inaczej polistyren ekspandowany, określany w skrócie EPS, to wciąż najpopularniejszy w Polsce materiał termoizolacyjny, stosowany podczas ociepleń ścian zewnętrznych budynków, podłóg na stropach oraz podłóg na gruncie. Według szacunkowych danych z roku 2009, nadal stosowany jest w prawie w 70% prac poprawiających izolacyjność cieplną poszczególnych przegród budowlanych. Na rynku istnieje bardzo duża ilość producentów styropianu, co wynika z taniej i stosunkowo prostej technologii jego produkcji. Większość z nich ma jedynie lokalny zasięg działania, ponieważ niewielki ciężar styropianu przy znacznych wielkościach opakowań jednostkowych sprawia, że nie opłaca się jego transport na dalsze odległości. Na rynku można spotkać różne rodzaje styropianu – standardowy, elastyfikowany, perforowany, grafitowy (szary, srebrny) oraz pomarańczowy. Wszystkie te rodzaje nieco różnią się pomiędzy sobą, dlatego dobrze jest poznać ich właściwości i zalecany zakres stosowania.
Styropian standardowy
Jest najpopularniejszy i najczęściej spotykany w handlu. Płyty mają biały kolor i charakteryzują się współczynnikiem przewodzenia ciepła na poziomie ok. 0,040-0,042 W/mK. Jest to wystarczająca wielkość, aby płyty tego typu zastosować na stropach i podłogach. Mogą być również stosowane w przypadku ocieplania ścian zewnętrznych budynku, jednak trzeba pamiętać, że aby spełnić coraz bardziej zaostrzone przepisy dotyczące izolacyjności, trzeba zastosować stosunkowo grubą warstwę płyt.
Styropian elastyfikowany
Jest rzadziej stosowany, mniej dostępny na rynku i droższy od standardowego styropianu. Różni się od niego przede wszystkim znacznie lepszymi parametrami pod względem izolacyjności akustycznej, czyli bardziej wycisza i tłumi dźwięki. Ta właściwość predysponuje do zastosowania styropianu elastyfikowanego przede wszystkim jako izolacji akustycznej podłóg na stropach międzykondygnacyjnych.
box:offerCarousel
Styropian perforowany
Styropian tego typu różni się od tradycyjnych płyt styropianowych perforacją powierzchni za pomocą układu równomiernie rozmieszczonych, drobnych otworków o niewielkiej, rzędu kilku milimetrów średnicy. Dzięki temu kilkukrotnie zostaje obniżony współczynnik oporu dyfuzyjnego μ płyty, czyli zwiększona jest jego paroprzepuszczalność. Standardowy styropian ma opór dyfuzyjny ok. 20-50, podczas gdy styropian perforowany ok. 10. Zastosowanie styropianu perforowanego przewidziane jest przede wszystkim podczas ocieplania ścian zewnętrznych budynków na zawilgoconych podłożach, w przypadku budynków modernizowanych, ewentualnie nowych w przypadku pominięcia przerw technologicznych. Dzięki niższemu oporowi dyfuzyjnemu warstwy materiału termoizolacyjnego, większa ilość wilgoci może zostać odprowadzona z podłoża, nawet po wykonaniu warstwy ocieplenia.
Styropian grafitowy
Styropian grafitowy to najnowocześniejsze rozwiązanie w zakresie płyt termoizolacyjnych ze styropianu. Dzięki zastosowaniu specjalnego rodzaju surowca, czyli polistyrenu zawierającego grafit, który częściowo pochłania, a częściowo odbija promieniowanie cieplne, uzyskuje się lepszy efekt termoizolacji – współczynnik przewodzenia ciepła obniżono do wartości 0,032 W/mK. Pozwala to na zastosowanie płyt o mniejszej grubości niż w przypadku styropianu standardowego. Poprzez użycie płyt grafitowych można zredukować grubość termoizolacji nawet o 20%, czyli zamiast 15 cm styropianu białego, można zastosować tylko 12 cm styropianu grafitowego. Jest to bardzo istotny czynnik, gdy nie można zastosować płyt o dużej grubości np. ze względu na loggie balkonowe i budynki zabytkowe lub ze względów użytkowych – gdy pogrubienie przegród zewnętrznych może zmniejszyć ilość światła docierającego do pomieszczeń. Zawartość grafitu sprawia, iż po spienieniu płyty mają charakterystyczny, szary kolor – z tego względu często nazywane są właśnie styropianem grafitowym lub srebrnym.
box:offerCarousel
Niezależnie od rodzaju, wszystkie styropiany podlegają wymaganiom normy europejskiej PN-EN 13163 „Wyroby do izolacje cieplnej w budownictwie. Wyroby ze styropianu (EPS) produkowane fabrycznie. Specyfikacja”. Zapis najbardziej istotnych właściwości styropianu ma zawsze formę kodu, podawanego na każdym opakowaniu (brycie). W kodzie zapisane są deklarowane przez producenta właściwości materiału i wygląda on na przykład następująco: T2-L2-W2-S1-P3-BS115-DS(N)2-DS(70,-)2-TR100. | Rodzaje styropianu na rynku |
Spencer, Aria, Hanna i Emily zostają oskarżone o zabicie Alison i wkrótce czeka je rozprawa. Wszyscy sądzą, że są winne, i nie wierzą, że zostały wrobione. Mordercze intrygi A. i groźba więzienia sprawiają, że dziewczyny mają coraz mniej czasu i zaczynają popełniać błędy. Sara Shepard to najnowsza gwiazda thrillerów dla młodzieży. Jest znana przede wszystkim z serii książek „Pretty Little Liars”, która doczekała się nawet swojej adaptacji filmowej. Serial ABC Family „Słodkie kłamstewka” pojawił się w czerwcu 2010 roku i szybko pobił wszelkie rekordy oglądalności wśród młodych widzów.
„Gotowe na wszystko” dla nastolatek
„Mordercze” to ostatni tom bestsellerowej serii „Pretty Little Liars”. Wszystkie sprawy mają zostać rozwiązane, koniec z zagadkami i pytaniami pozostawionymi bez odpowiedzi. Nie obyło się oczywiście bez szczypty kiczu, ale liczne zaskoczenia z pewnością to wynagradzają. Szesnasty tom sagi czyta się tak samo dobrze, jak wszystkie pozostałe. Lekkie pióro autorki i umiejętność prowadzenia intrygi, która nie ustaje aż do samego końca, usatysfakcjonują każdego fana sensacyjnej serii.
Mordercze przyjaciółki
Historia Kłamczuch i tajemniczego stalkera A. została poprowadzona w dość zręczny sposób, chociaż być może nie wymagała aż szesnastu tomów i dwóch dodatkowych powieści. Niemniej jednak czytelnicy mieli okazję obserwować, jak cztery przyjaciółki dorastają i zmieniają się z czasem, i trzeba przyznać, że opis subtelnego rozwoju postaci wyszedł autorce niezwykle zgrabnie. Sara Shepard oparła swoją sagę na elementach thrillera i sądzę, że to właśnie ten składnik przyczynił się do tak oszałamiającej popularności „Pretty Little Liars”.
Wielki finał
Zakończenie z pewnością nie pozostawia wiele do życzenia, każdy wątek został harmonijnie podsumowany – wręcz zapakowany i obwiązany wstążką. Biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe chwile napięcia i dramatyczne zwroty akcji, Sara Shepard zdołała udźwignąć oczekiwania fanów i stworzyć finał, który jest naprawdę wiarygodny – być może pozbawiony fajerwerków w porównaniu do niektórych poprzednich części, ale wiarygodny mimo wszystko, a przede wszystkim wciąż dobrze napisany.
„Pretty Little Liars”, jako książki oraz serial, ma rzesze wiernych fanów na całym świecie, ale i zmęczonych nieco przeciągniętą fabułą przeciwników. Pomimo wszystko jednego nie można tu odmówić sprawczyni całego zamieszania: stworzyła naprawdę skomplikowany ciąg wydarzeń, który w ogólnym podsumowaniu trzyma poziom przez wszystkie tomy. Miejmy tylko nadzieję, że autorka powstrzyma się od wykorzystania nieco „otwartego” zakończenia, by za parę lat odkopać tę, bardzo zgrabną bądź co bądź, serię i zrobić wielki comeback.
Zobacz także inne książki Sary Shepard.
Źródło okładki: www.otwarte.eu | „Pretty Little Liars. Mordercze” Sara Shepard – recenzja |
Branża narzędziowa to branża sprzętu i osprzętu funkcyjnego, a więc przeznaczonego do wykonywania konkretnej pracy. Kiedy wyobrażamy sobie pracujących budowlańców, ekipy montażowe, a nawet domorosłych rzemieślników, często w naszych myślach, oprócz narzędzi ręcznych, elektronarzędzi i innych elementów ściśle związanych z zawodem, pojawia się muzyka. Muzyka towarzyszy ludziom podczas pracy bardzo często, gdyż umila im tę czynność. Dobry fachowiec to taki, który czerpie radość i przyjemność z pracy. Dlatego fachowcy często korzystają na przykład z odbiorników radiowych. Krótka charakterystyka
Wychodząc naprzeciw tym potrzebom, producenci profesjonalnych elektronarzędzi masowo wprowadzają do swojej oferty radia budowlane. Czym różnią się od tradycyjnych odbiorników radiowych? Przede wszystkim kompatybilnością z akumulatorami stosowanymi w elektronarzędziach bateryjnych oraz odpornością na trudne warunki pracy, a więc kurz, pył i wilgoć. Ich obudowy są solidniejsze i bardziej wytrzymałe na uderzenia itp. To właśnie te podstawowe i niezmiernie ważne warunki kwalifikujące odbiornik radiowy jak urządzenie budowlane spełnia radio Makita DMR102.
Funkcje
Radio Makita DMR102 jest łatwe w transportowaniu. Pomaga w tej czynności wygodny, duży oraz solidny uchwyt, pełniący rolę rękojeści. Jest on składany, dzięki czemu przechowywanie radia w kartonie lub w samochodzie jest ułatwione.
W odbiorniku radiowym najważniejszym elementem jest jednak emisja dźwięku: jego jakość oraz moc. W przypadku radia Makita DMR102 mamy do czynienia z dwoma głośnikami oraz systemem stereo.
Radio może być zasilane na wiele sposobów. Jednym nich jest zasilanie 230V za pomocą zasilacza. Korzysta się z niego w przypadku, gdy dostęp do sieci elektrycznej nie jest utrudniony. W warunkach roboczych okazuje się jednak czasami, że prąd elektryczny jest jeszcze niedostępny, gdyż prace na budowie wykonuje się często bez podłączonych jakichkolwiek mediów. Z kolei ciągnięcie długich przedłużaczy jest niewygodne. Z pomocą przychodzi wtedy możliwość zasilania radia za pomocą akumulatorów marki Makita. Radio jest kompatybilne z większością akumulatorów, zarówno niklowo-kadmowych, wodoro-tlenkowych jak i najbardziej nowoczesnych: litowo-jonowych. Gniazda do akumulatorów ukryte są pod szczelną pokrywą, która zabezpiecza połączenie elektryczne przed pyłem i wilgocią.
Zamontowany w odbiorniku wyświetlacz LCD pozwala na zorientowanie się odnośnie parametrów, z jakimi pracuje odbiornik: na temat ustawionej częstotliwości, poziomu głośności i innych.
Do ustawiania tych parametrów służą przyciski oraz pokrętło wielofunkcyjne umieszczone na przednim panelu sterującym radiem.
Radia można użyć jako głośnika dla innych urządzeń odtwarzających muzykę. Można je podłączyć za pomocą złącza typu Jack. Jest to dość uniwersalne złącze, a więc umożliwia połączenie ze smartfonami, odtwarzaczami mp3 i wieloma innymi. Złącze umieszczone jest wewnątrz komory do akumulatorów. Dzięki temu można tam pozostawić urządzenie odtwarzające i zabezpieczyć również je przed wpływem szkodliwych czynników środowiskowych. Radio może odbierać zakres częstotliwości FM oraz AM.
Użyte materiały
Radio, ze względu na swoje przeznaczenie, wykonane jest ze znacznie bardziej trwałych i odpornych, na wszelkie warunki środowiskowe materiałów niż tradycyjne domowego użytku odbiorniki radiowe. Obudowa wykonana została z odpornego na zadrapania oraz uderzenia tworzywa sztucznego. Wszelkie połączenia i pokrywy są uszczelnione, gdyż spełniają normę ochronności w stopniu IPX4. Oznacza to, że odbiornik radiowy Makita DMR102 jest odporny na pył i zachlapanie wodą. Rękojeść przeznaczona do przenoszenia radia jest wyścielona antypoślizgową i miękką powłoką, dzięki czemu jego przenoszenie jest wygodniejsze i bardziej pewne. Naroża korpusu radia dodatkowo okute są bardziej miękkim materiałem, co chroni przed niepożądanym skutkami na przykład upadku.
Parametry
Radio DMR102 ma możliwość odbioru stacji radiowych AM i FM w zakresach 522-1629 kHZ i 87,5-108 Mhz. Zasilane jest ono z zasilacza o napięciu znamionowym 12V lub z akumulatorów marki Makita. Mogą to być zarówno akumulatory litowo-jonowe jak i niklowo-kadmowe o następującym napięciu: 7,2V, 9,6V, 108V, 12V, 14,4V, 18V. Tak uniwersalne przyłącze do załadowania akumulatorów pozwala na montaż praktycznie każdego rodzaju akumulatora marki Makita. Oznacza to, że DMR102 jest idealnym uzupełnieniem,czy też udogodnieniem dla użytkowników narzędzi akumulatorowych Makita, niemalże każdego rodzaju. Niemalże... są na rynku akumulatory nieobsługiwane przez radio, ale są to specjalne wydania ekonomicznych akumulatorów Li-Ion, które najczęściej oferowane są przez wielkopowierzchniowe markety. Radio waży 4,1kg, co świadczy o solidności jego wykonania. Głośniki w systemie stereo posiadają moc 0,5-3,5 W. Są one źródłem dobrej jakości dźwięku.
Rozwiązania techniczne
Niewiele odbiorników o przeznaczeniu do specjalnych zastosowań na budowie czy też w trudnych warunkach roboczych posiada system nagłośnienia stereo. Dzięki temu jakość dźwięku jest naprawdę imponująca na tle innych odbiorników radiowych z tego segmentu.
Wyposażenie
Radio posiada w wyposażeniu standardowym zasilacz, umożliwiający podłączenie go do sieci 230V. Pozwala to na pracę bez konieczności podłączania akumulatora. Oznacza to, że Makita DMR102 nie jest zarezerwowany tylko i wyłącznie dla użytkowników akumulatorów marki Makita. Wykręcana oraz składana antena pozwala na polepszenie zasięgu radiowego.
Podsumowanie
W warunkach budowlanych czy też w produkcyjnych nawet odbiornik radiowy powinien posiadać szczególne właściwości, a konkretnie odporność na pył, wilgoć czy na uderzenia, zadrapania itp. Takimi właśnie cechami charakteryzuje się radio Makita DMR102. Ponadto wyróżnia się dobrą jakością dźwięku i prostotą obsługi. To właśnie podstawowe funkcje źródeł dźwięku są w czasie pracy najczęściej używane. Budowlany odbiornik radiowy musi być solidny, intuicyjny w obsłudze, a także działać w trybie bezprzewodowym. Wszystkie te wymagania spełnia Makita DMR102. | Test radia budowlanego Makita DMR102 |
Wielkimi krokami zbliżają się święta Bożego Narodzenia, na które czekaliśmy przez cały rok. Czas szybko leci, a świąteczne podarki same nie pojawią się pod choinką, dlatego warto już teraz rozejrzeć się za prezentami dla bliskich. Zanim zdecydujemy się na zakup konkretnego produktu, pomyślmy, co dana osoba najbardziej lubi robić i w jaki sposób najchętniej spędza czas wolny. W tym poradniku podpowiadamy, jakie prezenty mogą się spodobać pasjonatom kulinarnym, czyli osobom, które nie tylko kochają jeść, ale też przygotowywać dania. Zestaw kuchenny (fartuch, rękawica, chwytak)
Zdarza się, że po przygotowaniu bardziej wymagającego dania kucharz wygląda jakby wrócił z pola bitwy. Pryskający na prawo i lewo tłuszcz, nieostrożne wyjmowanie blachy z piekarnika i częste testowanie potrawy potrafi nie tylko wybrudzić ubrania, ale również może doprowadzić do drobnych poparzeń. Z pomocą przychodzą akcesoria, które powinny znajdować się w każdej kuchni. Mowa o fartuchu, rękawicy i chwytaku. Nie zawsze są one dopasowane kolorystycznie, dlatego praktycznym prezentem będzie zakup całego zestawu, który świetnie sprawdzi się w roli gwiazdkowego prezentu.
Deska do krojenia z grawerem
Mimo że deska do krojenia zalicza się do obowiązkowego wyposażenia każdej kuchni, warto uwzględnić ją w ramach świątecznego podarku. Dlaczego? Po jakimś czasie mogą pojawić się na niej odkształcenia lub wcięcia od noża oraz nieprzyjemny zapach związany z nagromadzeniem bakterii. To znak, że deskę należy wymienić na nową. Na prezent doskonale nadaje się deska do krojenia z grawerem. Może pojawić się na niej imię adresata, wybrana sentencja lub napis w stylu: „Moja kuchnia, moje zasady” lub „Królowa kuchni”.
Obrotowy przyprawnik
Czymże byłaby potrawa bez odpowiednich przypraw? Dla prawdziwego miłośnika gotowania sól i pieprz to stanowczo za mało. Odpowiednio dobrana mieszanka ziół i przypraw jest w stanie całkowicie odmienić smak dania oraz dostarczyć niezapomnianych doznań kulinarnych, dlatego kolejnym pomysłem na świąteczny prezent jest zestaw przypraw. Najbardziej efektowne są przyprawy umieszczone na obrotowym stojaku, który dodatkowo pełni funkcję dekoracyjną.
Książki, poradniki, przepiśniki, notesy na przepisy
Miłośnicy gotowania z pewnością mają swoje autorskie przepisy lub ich modyfikacje. Często jednak w roztargnieniu zapisują je na pojedynczych kartkach, w poplamionych zeszytach lub próbują zapamiętać recepturę. Ci bardziej skrupulatni zapisują swoje ulubione przepisy w zeszytach, ale i w nich kiedyś się kończy miejsce. Dobrym pomysłem na prezent zarówno dla jednej, jak i drugiej grupy jest specjalny notes na przepisy, czyli tzw. przepiśnik. Najbardziej praktyczny będzie ten wyposażony w przekładki tematyczne, kieszonkę, długopis i spiralę umożliwiającą wygodne wertowanie poszczególnych kartek.
Innym rozwiązaniem, z którego powinni ucieszyć się pasjonaci gotowania, są książki kucharskie i poradniki. Aktualnie na rynku mamy ogromny wybór, dlatego bez problemu znajdziemy pozycje, z którymi nie miał okazji zapoznać się nasz kucharz. Wystarczy tylko podpatrzeć, co ma w swojej biblioteczce.
Warsztaty kulinarne
Prezent ten nie będzie zajmował wiele miejsca i z pewnością zmieści się do koperty. O czym mowa? O voucherze na wybrane warsztaty kulinarne. Może osoba, której chcesz sprawić taki prezent, jest zafascynowana kuchnią włoską lub zawsze marzyła o podróży na Tajwan? Podaruj jej coś, co dostarczy niesamowitych wrażeń kulinarnych i pozwoli poznać tajniki wybranej kuchni. Często ciężko jest zrobić taki krok samemu, dlatego uważam, że voucher z określonym terminem ważności może okazać się strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza dla osoby niezdecydowanej. | Pomysły na prezent świąteczny dla pasjonatów gotowania |
Czego może pragnąć do szczęścia młoda dziewczyna, której matka choruje na raka? Odmiany od codzienności pełnej bólu, leków i niepewnej przyszłości? Wspaniałych wakacji z przyjaciółmi? Pocieszenia, otuchy w trudnych chwilach? A może po prostu utraty dziewictwa? Hm…
Przejmując stery
Mia Corelli nie ma łatwego życia. Opiekuje się chorą matką, jej codzienność wypełniają obowiązki z tym związane, nie ma czasu dla samej siebie i na realizację swoich potrzeb. Jednak przychodzi krótki moment wytchnienia, opiekę nad mamą ma przejąć na jakiś czas ciocia, a Mia ma możliwość wyjechania na krótkie wakacje. Dziewczynie do samego końca trudno jest podjąć decyzję o wyjeździe, ale jednocześnie jest już przeciążona rolą opiekunki i sama czuje, że potrzebuje, żeby ktoś się nią zaopiekował.
Decyzja o wyjeździe do rodzinnej Alabamy i dawnej przyjaciółki wydaje się więc dobrym rozwiązaniem. Do tego mama zapewnia ją, że czuje się zdecydowanie lepiej. Mia ma jednak jeszcze dodatkowy plan związany z wyjazdem: postanawia przed nim rozprawić się ze swoim dziewictwem. Trochę jakby to była znoszona rękawiczka, którą należy zastąpić nową, albo opatrunek, który trzeba szybko zmienić. Dodatkowo decyduje, że zrobi to z kimś zupełnie przypadkowym, najlepiej poznanym w barze…
Od słów do czynów
Ten prosty plan istotnie szybko udało się zrealizować i oto Mia przeżywa upojną noc z obcym sobie mężczyzną, z którym wszystko, co dotąd wiedziała o pierwszym razie, staje się od tej pory jedynie mitem. Ponieważ jednak nie chciała łączyć się ze swoim przypadkowym pierwszym kochankiem, następnego dnia rano opuszcza go równie szybko, jak szybko wtargnęła w jego życie. Szast-prast, kwestia dziewictwa została sprawnie załatwiona…
A dalej już tylko wyjazd, radosne powitanie z przyjaciółką, plany na wspaniały pobyt oraz odkrycie… że ów tajemniczy kochanek to nie kto inny, jak brat przyjaciółki, dawny prześladowca z dzieciństwa, którego dziewczyna żywiołowo nienawidziła. Ot komedia omyłek i złośliwy chichot losu.
Schemat goni schemat
Jessica Daniels jest amerykańską autorką czterotomowego cyklu znanego jako „Alabama Summer”. Seria, jak się okazuje, jest bardzo popularna wśród czytelniczek i dobrze znana ze swojego schematu w fabule. Schematu o parze, której połączenie wydaje się co najmniej bardzo złym pomysłem. Obydwoje bardzo się różnią, mieli jakiś zatarg w przeszłości i bardzo trudno jest im przyjąć do wiadomości, że coś do siebie czują.
A jednak miłość pokonuje te wszystkie bariery i ostatecznie, jak to w romansie bywa, zwyciężają wewnętrzne przekonania dwójki bohaterów. Nie inaczej się dzieje w historii Mii i Bena. I być może byłaby to historia dużo ciekawsza, gdyby nie ów schemat, który – ma się wrażenie – wręcz dostosowuje do imperatywu narracyjnego, w którym rządzi wyłącznie miłość. Nawet gdy bohaterka ryzykuje tak wiele, idąc do łóżka z przypadkowym mężczyzną. Czy zatem warto sięgnąć po „Moje miejsce na ziemi”? Przekonajcie się sami!
Źródło okładki: www.edipresse.pl | „Moje miejsce na ziemi” J. Daniels – recenzja |
Głośna praca grzejnika i jego nierównomierne oddawanie ciepła to typowe objawy, które oznaczają, że do instalacji dostało się powietrze. Przyczyn tego typu zjawiska może być wiele, ale na rynku możemy znaleźć urządzenia, dzięki którym zyskamy bezpieczeństwo użytkowania naszego systemu grzewczego. Podpowiadamy, jak odpowietrzyć nasz grzejnik i dlaczego jest to tak ważne? Zapowietrzone grzejniki to problem, z jakim styka się tak naprawdę każdy, choć w przypadku niektórych instalacji centralnego ogrzewania zdarza się to znacznie rzadziej niż w innych. Oczywiście powstanie tego zjawiska zależy od wielu różnych czynników. Najważniejsze jest jednak regularne odpowietrzenie grzejników, gdyż w przeciwnym razie nie spełniają one swoich podstawowych zadań.
Przyczyny zapowietrzania grzejników
Najczęstszą przyczyną zapowietrzenia grzejników jest niewłaściwe napełnianie wodą instalacji centralnego ogrzewania. To właśnie podczas tego procesu powietrze ma okazję dostać się do instalacji. Kolejną przyczyną zapowietrzenia jest proces dyfuzji, który polega na tym, że powietrze przedostaje się do obiegu poprzez rury wykonane z tworzywa sztucznego. Pamiętajmy, że elementy z tworzyw nigdy nie są w pełni szczelne. Oczywiście to całkowicie naturalne zjawiska, choć ciężko jest im zaradzić i niełatwo przeciwdziałać.
Objawy zapowietrzenia
Głównym objawem zapowietrzenia grzejnika jest jego wychłodzenie oraz specyficzny dźwięk wydobywający się z wnętrza. Jeśli okaże się, że mimo rozpalenia pieca grzejniki są letnie bądź całkowicie zimne, to znak, że trzeba je odpowietrzyć. W takiej sytuacji należy jak najszybciej usunąć nagromadzone wewnątrz powietrze. Liczy się tutaj czas, bowiem owo powietrze może wywołać rdzewienie poszczególnych elementów, co z kolei wpłynie na ich późniejsze funkcjonowanie. Warto o tym pamiętać, ponieważ długotrwałe zapowietrzenie wiąże się z zagrożeniem trwałego uszkodzenia grzejnika. Jeśli pojawi się korozja, może doprowadzić do niedrożności, a niekiedy nawet perforacji.
Jak odpowietrzyć grzejnik?
Posiadacze automatycznych zaworów odpowietrzających nie muszą wykonywać żadnych czynności, gdyż w tym przypadku grzejnik sam się odpowietrzy. Z kolei jeśli jesteśmy posiadaczami ręcznych zaworów, wtedy możemy wykonać to zadanie samodzielnie, biorąc pod uwagę kilka prostych kroków. Po pierwsze, przed przystąpieniem do czynności należy wyłączyć kocioł orazpompę obiegową instalacji centralnego ogrzewania. Jest to kluczowa kwestia, bowiem umożliwia zatrzymanie obiegu wody. Następnie trzeba zamknąć głowicę termostatyczną. Ma to na celu odcięcie grzejnika od reszty elementów, dzięki czemu znajdujące się w nim powietrze pozostanie nadal w swoim miejscu. Kolejnym krokiem jest odkręcenie odpowietrznika. Na koniec warto sprawdzić, czy nie ma na nim śladów przeciekania. Jeśli zaś pojawią się krople, wtedy należy go ponownie dokręcić. Zdarzyć się może, że będziemy zmuszeni wykonać tę czynność kilkakrotnie, dlatego warto sprawdzić ciśnienie wody i uzupełnić ewentualne braki.
Specjalne urządzenia
Na rynku dostępne są odpowiednie urządzenia, które zakładane na odpowietrznik grzejnikowy ułatwią nam jego odkręcenie. Istotną rolę odgrywa tutaj specjalny zbiorniczek, w którym gromadzi się wypływająca woda. Można zakupić również separatory, dzięki którym możliwe jest nie tylko usuwanie powietrza z instalacji, ale również eliminowanie z obiegu stałych zanieczyszczeń.
Zapowietrzenie grzejnika to naturalny proces, który może być wynikiem niewłaściwego napełniania instalacji centralnego ogrzewania lub procesu dyfuzji. Pamiętajmy jednak, że nie wolno nam lekceważyć tego problemu, gdyż może prowadzić do poważnych konsekwencji. Stosując się do powyższych rad, z pewnością usunięcie powietrza nie będzie czynnością trudną i przy pomocy domowych narzędzi będziemy w stanie wykonać to samodzielnie. | Odpowietrzanie grzejnika – dlaczego jest takie istotne? |
Jak zaparzyć kawę? Może się wydawać, że nie ma nic banalniejszego... Ot, bierzesz filiżankę, wsypujesz kopiastą lub mniej kopiastą łyżeczkę mielonej kawy, zalewasz gorącą wodą i gotowe! Albo korzystasz z ekspresu ciśnieniowego, przelewowego lub na kapsułki, po prostu naciskając odpowiedni przycisk. Niby tak, ale są sposoby na bardziej nietypowe przygotowanie ulubionego napoju. Dziś przedstawię wam przepis niezwykle prosty, mało znany i dający niesamowite efekty smakowe. Oto przygotowanie kawy metodą cold brew! To bardzo mało znana w Polsce metoda parzenia kawy, czyli kawa parzona na zimno. Dziwne, prawda? Kawa parzona i na zimno? Wydaje się, że to jakieś nieporozumienie, ale tak nie jest. Metoda ta została wymyślona w Stanach Zjednoczonych już pięćdziesiąt lat temu, a dziś w sklepach można kupić małe kartoniki zawierające przygotowaną w ten sposób kawę z dodatkiem syropu klonowego. Kawa cold brew jest dobrze znana, a teraz zyskuje popularność również w Europie. Dzieje się tak chociażby ze względu na jej subtelny i bogaty smak, ale przede wszystkim z powodu jej małej kwasowości. W niskiej temperaturze kwasy słabo się rozpuszczają i dlatego też niewiele z nich przenika z kawy do naparu. Przygotowana tą metodą kawa jest zatem delikatniejsza dla żołądka i ma niepowtarzalny smak. I tu uwaga, kawy cold brew nie należy mylić z kawą podawaną na zimno, która jest schłodzonym naparem kawy uprzednio zaparzonej gorącą wodą.
Jak przygotować cold brew?
Kawę cold brew możesz w bardzo łatwy sposób przygotować samodzielnie w domu, chociaż dostępne są również specjalne urządzenia do parzenia kawy tą metodą. Najlepiej przygotować koncentrat kawy, ponieważ kawę cold brew możesz przechowywać nawet do dwóch tygodni w lodówce, bez obaw o utratę jej walorów smakowych i świeżość. Kawa zajmuje mniej miejsca, a ty możesz ją w każdej chwili przygotować w ulubiony sposób. Sam proces parzenia kawy trwa od 12 do 24 godzin, dlatego planując spotkanie ze znajomymi przy kawie, za jej przygotowanie musisz się zatem zabrać odpowiednio wcześniej.
Aby cieszyć się smakiem kawy cold brew, potrzebujesz tylko grubo zmielonej kawy, zimnej wody i dużego słoika lub butelki oraz filtra do kawy.Kawa powinna być wysokiej jakości i najlepiej jeśli wybierzesz arabikę, ponieważ ten gatunek kawy, w zależności od regionu uprawy, jest bogaty w nuty kwiatowe, cytrusowe, orzechowe czy czekoladowe. Podczas tak długiego procesu parzenia kawa oddaje te wszystkie cenne walory smakowe i aromatyczne. Pamiętaj również o dobrej jakości wody, aby nie zepsuć smaku kawy. Do przygotowanej butelki wsyp kawę i zalej ją zimną wodą w proporcji 1:5. Najłatwiej jest proporcje odmierzyć kubkiem czy filiżanką, czyli na każdą jedną porcję kawy powinieneś wlać pięć objętości wody. Możesz oczywiście przygotować ją trochę mocniejszą lub słabszą, w zależności od upodobań. Całość dobrze przemieszaj, by woda dotarła do każdej drobinki kawy a na powierzchni nie zrobiła się skorupka. Naczynie szczelnie zamknij, ponieważ kawa bardzo łatwo przejmuje obce zapachy i odstaw w ciemne miejsce o temperaturze pokojowej na 12 do 24 godzin. Naciągającą kawę powinno się kilka razy przemieszać. Po kilkunastu godzinach fusy opadną na dno, a kawa nabierze intensywnej, ciemnej barwy. Teraz musisz ją już tylko przefiltrować, aby była klarowna. Tak przygotowaną możesz przechowywać w lodówce.
Kawa parzona metodą cold brew jest intensywna w smaku i wbrew pozorom zawiera więcej kofeiny w porównaniu z kawą parzoną tradycyjnymi metodami. Latem wystarczy dodać do niej kostki lodu, jesienią czy zimą można pić ją na ciepło z dodatkiem ciepłego mleka lub wody. To również kawa, która smakuje ze wszystkimi możliwymi dodatkami: miodem, bitą śmietaną, cynamonem czy czekoladą... Spróbuj! | Cold brew, czyli kawa parzona na zimno |
Dzisiaj nikt już nie wyobraża sobie funkcjonowania bez telefonu. To sprzęt, który zrewolucjonizował życie współczesnego człowieka. Ciągle udoskonalany stanowi jedno z najważniejszych urządzeń codziennego użytku. Towarzyszy człowiekowi niemal wszędzie. Nowoczesne smartfony pozawalają na znacznie więcej niż dostępne jeszcze kilka lat temu telefony komórkowe. Zostały one dostosowane do coraz szybszego i bardziej aktywnego trybu życia. Taki sposób funkcjonowania użytkowników wymaga od smartfonów posiadania konkretnych funkcji i akcesoriów.
Dostępne na rynku modele smartfonów i dołączane do nich lub dokupowane osobno akcesoria pozwalają jeszcze bardziej poszerzyć zakres zastosowań tych urządzeń. Jest to niezwykle ważne dla wszystkich aktywnych i uprawiających sport. W dobie kultu wysportowanej sylwetki powstaje coraz więcej aplikacji na smartfony, które umożliwiają kontrolowanie wysiłku fizycznego, spalanych kalorii oraz wagi. Istotne jest odpowiednie dobranie telefonu i akcesoriów pomocnych w treningu.
Smartfony dla aktywnych
To modele, które przeszły szereg testów będących gwarancją, że nawet najbardziej ekstremalny sport nie uszkodzi telefonu. Wytrzymałe urządzenia posiadają mocne, wykonane z trwałych materiałów obudowy. Jeśli podczas biegania smartfon trzymany jest w ręku, warto wybrać model z gumową obudową, która zapobiegnie wyślizgnięciu się urządzenia z dłoni. Czasami zdarza się biegać także w deszczu. Mokry ekran telefonu uniemożliwi swobodne korzystanie, dlatego warto zdecydować się na model z tradycyjną klawiaturą.
Warto zwrócić także uwagę na ekran telefonu. Dodatkowa osłona zabezpieczy wyświetlacz przed ewentualnym uszkodzeniem, a jak wiadomo podczas intensywnego treningu wystarczy chwila nieuwagi i nasz sprzęt nie nadaje się do użytku.
Co do odporności na upadki – na rynku dostępne są modele smartfonów, które przetrwają upadek nawet z 3 metrów. Jeśli zatem telefon kupuje miłośnik wspinaczki, powinien zwrócić uwagę na odporność urządzenia. Uprawianie sportów wiąże się też dość często z przebywaniem w miejscach o zróżnicowanych temperaturach, warto zatem dowiedzieć się, czy oferowany model poradzi sobie z mroźną zimą oraz upalną pogodą. Aby mieć pewność, że wybrany smartfon jest niezawodny, należy zwrócić uwagę na certyfikaty. Dla fanów sportów wodnych ważny powinien być certyfikat IP67, który gwarantuje możliwość zanurzenia telefonu na głębokość 1 metra, nawet do 30 minut, natomiast na ciągłe zanurzanie w wodzie pozwalają modele opatrzone certyfikatem IP68. Na wszelkie wstrząsy oraz pogodowe anomalie odporny będzie telefon z certyfikatem MIL-STD-810G. Przetrwa niemal wszystko.
Funkcje dla aktywnych
Smartfon, który będzie używany „w trasie”, powinien być wyposażony w GPS. Dzięki niemu można wyznaczyć dokładną trasę biegu, przejażdżki rowerowej czy spaceru z kijkami. Pamiętać należy aby model telefonu posiadał niezawodną i wytrzymałą baterię. Na nic się nie zda taka, która wytrzymuje jeden dzień. Włączenie funkcji GPS lub mobilnej aplikacji spowoduje, że urządzenie szybko się rozładuje, warto więc wybrać model z mocnym akumulatorem np. 2000 mAh – tyle powinna wynosić minimalna pojemność baterii modeli, które będą wykorzystywane przez osoby czynnie uprawiające sport.
Smartfon wyposażony w latarkę, kompas, termometr oraz krokomierz to już niemal standard. Jednak zagorzali zwolennicy aktywnego trybu życia powinni zwrócić uwagę na dodatkowe funkcje i akcesoria. Oto one:
– moduł ANT+ – zbiera dane z czujników treningowych, umożliwiając sparowanie wykorzystywanych akcesoriów sportowych,
– opaska HRM – idealna dla osób uprawiających dość wyczerpujący sport, umożliwia ona stałe monitorowanie tętna,
– czujnik rowerowy – urządzenie przeznaczone dla osób lubiących przejażdżki rowerowe. Za pomocą wbudowanego Bluetootha można skomunikować go ze smartfonem. Jeśli telefon będzie wykorzystywany właśnie w taki sposób, warto zaopatrzyć rower w uchwyt. Taki specjalnie dopasowany uchwyt z klipsami umożliwi jazdę na rowerze nawet po dużych wybojach,
– opaska na ramię – proste etui zakładane na ramię, które doskonale usprawnia bieganie oraz uprawianie innych sportów. Dzięki niej nie trzeba trzymać telefonu w dłoni,
– słuchawki – nieodłączny element każdego sportowca. Można w nich słuchać ulubionej muzyki lub postępów, o których informuje mobilna aplikacja,
–ładowarka solarna – przydatna w momencie, gdy urządzenie nie posiada wytrzymałej baterii, a tradycyjne podładowanie jest niemożliwe. Wykorzystana energia słoneczna przedłuży żywotność telefonu,
–rękawiczki do smartfonów – korzystanie ze smartfonów zimą to prawdziwa udręka. Jest jednak na to sposób. Wystarczy wyposażyć się w rękawiczki do obsługi telefonów z ekranem dotykowym. Umożliwi to korzystanie z urządzenia nawet na stoku narciarskim.
Jeśli i ty czynnie uprawiasz jakiś sport, wyposaż już dziś swój telefon w dodatkowe akcesoria, które znacznie usprawnią twoją aktywność fizyczną. Jeśli natomiast dopiero stoisz przed wyborem odpowiedniego modelu, wybierz smartfon, który posiada certyfikaty świadczące o jego wytrzymałości.
"
standardAllegro: "true"
categoryId: "348"
limit: 12
) | Akcesoria do smartfonów dla aktywnych |
Początek jesieni to czas największych dylematów w kwestii doboru stroju. Ranki i wieczory są coraz chłodniejsze, a w ciągu dnia bywa ciepło i słonecznie. Jak zatem ubrać się odpowiednio do zmiennej jesiennej aury? Trudno nam rozstać się ze zwiewnymi, wakacyjnymi spódniczkami, ale jest na to rada – letnie tkaniny najlepiej zastąpić kultowym jeansem. Jeansowa spódnica zawsze będzie doskonałym pomysłem na modną stylizację. Wybór jest bardzo szeroki, jak zatem odnaleźć się w jeansowym świecie? Jeśli weźmiemy pod uwagę długość, to wyróżniamy trzy grupy spódniczek: mini, midi i maxi. W tych grupach mamy różne kroje i fasony, przyjrzyjmy się zatem dokładnie rodzajom jeansowych spódniczek.
Jeansowa minispódniczka – nie tylko na lato
Jeansowa mini, a wśród nich klasyczna mini z kieszeniami, przypominająca spodnie, świetnie prezentuje się w zestawie z topem oversize. Jest idealna zarówno do obuwia sportowego, jak i do balerinek, botków, a także kozaków. Wbrew pozorom, jest odpowiednia do każdego typu figury, zarówno dla wysokich, jak i dla niskich dziewczyn.
Dodając do jeansowej mini szelki, nadamy jej charakterystycznego, kowbojskiego charakteru. Doskonałym uzupełnieniem stylizacji będą niezmiennie modne botki na obcasie i ramoneska. W takim stroju możemy śmiało wybrać się z chłopakiem na koncert rockowy.
Jeans nie musi koniecznie kojarzyć się z buntem i niezależnością. Krótka jeansówka – fason zwany bombką lub tulipanem – dobrze wygląda w towarzystwie balerinek i obcisłego topu, a także żakieciku.
Rozkloszowana mini, a do niej trampki – to dobrana para na nadchodzące jesienne dni dla młodych, energicznych dziewczyn. Zestaw jest nieskomplikowany, a tworzy sprawdzony efekt.
Mini z falbankami to bardzo dziewczęca propozycja. Pięknie wygląda w zestawieniu ze sweterkiem typu oversize. Aby ochronić się przed kapryśną jesienną pogodą, na głowę możemy założyć beret – będzie wyśmienitym uzupełnieniem takiej stylizacji.
Jeansowa midispódniczka – na każdą okazję i pogodę
W tej długości klasykiem jest spódnica jeansowa z kieszeniami i delikatnym rozcięciem z tyłu. W zależności od potrzeby oraz pogody możemy jej nadać elegancki lub sportowy charakter, dobierając odpowiednie buty i topy. Świetnie wygląda w towarzystwie kaloszy, dzięki czemu zachowujemy szyk nawet podczas niesprzyjającej deszczowej aury.
Ołówkowa jeansowa spódniczka to pozycja obowiązkowa w każdej damskiej szafie. Doskonale podkreśla atuty kobiecej figury, zwłaszcza noszona do butów na wysokim obcasie lub koturnie. W parze z białą koszulą będzie ciekawą alternatywą wobec tradycyjnego, ogranego stroju biurowego.
Jeansowa midi z guzikami to absolutny hit. Można ją nosić przez okrągły rok. Uroczo wygląda w towarzystwie zarówno sandałów i zwiewnej bluzki, jak i kozaków i swetra.
Midi na szelkach, z podwyższonym stanem, będzie doskonała szczególnie dla tych pań, które chciałyby zaznaczyć swoją talię. Dobierzmy do niej buty na obcasie i mamy już pomysł na wyjątkowy kobiecy strój – elegancki, ale z charakterem.
Wyjątkowym rodzajem midi jest asymetryczna jeansowa spódnica, do której pasują raczej gładkie topy, niepróbujące zdominować zadziornego charakteru spódniczki, a także kalosze i kurtka typu parka.
Jeansowa maxispódnica – oryginalność i klasa
Jeansowe maxi są najrzadziej spotykane. Wydawałoby się, że swoją świetność przeżywały w latach 90. Obecnie jednak wracają i warto mieć choć jedną w swojej szafie. Klasyczna maxi najlepsza będzie na jesień, gdy poranki są chłodne, a w ciągu dnia robi się ciepło. Można ją zestawić z casualowymi ubraniami albo połączyć z marynarką i odpowiednim obuwiem – będzie wtedy wyglądała elegancko.
Lekka, zwiewna jeansowa maxi – wydawałoby się, że można ją nosić tylko w letnie dni. Nic bardziej mylnego, rewelacyjnie prezentuje się bowiem z botkami lub kozakami, tworząc będącą obecnie na topie stylizację w stylu boho.
Maxi z guzikami doskonale nadaje się do modnych w tym sezonie stylizacji w stylu hippie. Może być również elementem codziennego stroju.
Jeśli chodzi o jeansowe spódnice, to naprawdę jest w czym wybierać. Każda kobieta znajdzie coś odpowiedniego do swojej figury, a także pogody, okazji i nastroju. Spódnica jeansowa to absolutne must have. Jest uniwersalna i pasuje do każdej stylizacji – od bardzo eleganckiej po codzienną i sportową. Dobór reszty elementów stroju do jeansowej spódniczki jest naprawdę prosty – to kultowa odzież, pasuje więc do niej prawie każda stylizacja. Zatem bez względu na to, czy założymy trampki i bluzę dresową, czy szpilki i żakiet, możemy mieć pewność, że będziemy świetnie wyglądały. | Jeansowe spódniczki – przegląd |
Wiosna to idealna okazja do rozpoczęcia prac w grodzie. Zwłaszcza kwiecień kojarzony jest z intensywną pracą, bowiem to czas wysiewu nasion, sadzenia roślin jednorocznych, przycinania i przesadzania bylin, a także porządków w ogródkach warzywnych. Podpowiadamy, jakie jeszcze obowiązki czekają na nas w tym miesiącu i na co warto zwrócić szczególną uwagę. Porządki po zimie
Bez wątpienia wiosenne prace należy rozpocząć od zdjęcia zimowych okryć z roślin. Zaraz po ustąpieniu mrozów warto odkryć zabezpieczone przed zimą rabaty roślin cebulowych oraz te znacznie bardziej odporne na niskie temperatury – krzewy ozdobne. Następnym krokiem jest dokładne wygrabienie pozostałości.
Sadzenie roślin
Pod koniec kwietnia możemy zacząć sadzić w naszym ogrodzie rośliny cebulowe i bulwiaste, m.in. mieczyki, dalie, pacioreczniki, błonczatki czy zawilce wieńcowate. Kwitnące wczesną wiosną tulipany lub odmiany narcyzów ogławiamy, tym samym usuwając pozostałość kwiatostanu. Koniecznie jednak pozostawmy łodygę i liście, aby ich procesy życiowe nie zostały zahamowane. Dzięki temu cebulki będą nadal rosły.
Dodatkowo pamiętajmy o roślinach jednorocznych, które zostały wysiane w poprzednich miesiącach. Możemy je teraz uszczykiwać, aby się rozkrzewiły. Pod koniec kwietnia hartujemy również sadzonki przed wysadzeniem do gruntu. Należy jednak zwrócić uwagę na to, aby regularnie, przez około tydzień, wystawiać rośliny na świeże powietrze.
Nie można zapomnieć także o bylinach. Dzielimy i przesadzamy na nowe miejsca te, które kwitną latem i jesienią. Ciepłolubne rośliny, świeżo posadzone w ogrodzie, w razie zapowiadanych przymrozków przykrywajmy na noc agrowłókninąlub specjalną folią, aby je zabezpieczyć.
Opryski i nawożenie roślin
Kwiecień wiąże się także z przeprowadzeniem pierwszego wiosennego nawożenia. Wokół mniejszych krzewów i drzew możemy rozrzucić kompost, jednak opryski dotyczą głównie drzew pestkowych. Zatem jeśli posiadamy w naszym ogrodzie brzoskwinie, wiśnie czy śliwy, skutecznie uchronimy je przed kędzierzawością liści, która jest przypadłością bardzo często występującą.
Podlewanie roślin
Kiedy posadzimy w naszym ogrodzie świeże rośliny, nie zapominajmy o systematycznym i częstym podlewaniu, szczególnie wtedy, gdy dni są ciepłe. Jeśli więc mamy zainstalowany system automatycznego nawadniania, przyda się jak o żadnej innej porze. Wiosna to czas, kiedy warto zainwestować w czujnik deszczu. Nasze rośliny potrzebują odpowiedniej porcji nawodnienia, jednak należy uważać, aby nie przesadzić z ilością wody. Jeśli zaś zakupimy to niewielkie urządzenie, w przypadku dużych opadów deszczu odetnie ono dopływ wody do zraszaczy.
Trawnik – jak o niego zadbać?
By móc w pełni cieszyć się pięknym ogrodem, zaraz po ustaniu mrozów i stopnieniu pokrywy śnieżnej należy zwrócić uwagę, w jakim stanie jest nasz trawnik. W okresie wiosennym niezbędne jest wykonanie kilku podstawowych zabiegów. Przede wszystkim należy wykonać zabieg aeracji i wertykulacji. Po zimie powierzchnia trawnika pokryta jest filcowatą, martwą tkanką, która powstała z obumierających pędów traw, chwastów wieloletnich czy nawet resztek po koszeniu. Dlatego też powinniśmy się nią odpowiednio zająć i usunąć obumarłe części roślin poprzez dokładne wygrabienie powierzchni. Do tego celu niezbędny okaże się wertykulator, czyli urządzenie posiadające liczne noże nacinające pionowo darń.
Nie zapominajmy także o systematycznym koszeniu, ponieważ kwiecień sprzyja rozwojowi trawy, co potęguje jej szybki wzrost. W przypadku, kiedy pojawią się niechciane chwasty, warto zacząć z nimi walczyć za pomocą odchwaszczacza. Na rynku dostępnych jest wiele środków chemicznych, które ułatwią nam wykonanie tego zadania.
Wiosna to czas, kiedy zdecydowanie należy rozpocząć liczne prace ogrodowe. Jest ich wiele, lecz nasza sumienność i staranność przy wykonywaniu prac ogrodowych sprawi, że będziemy mogli cieszyć się przez długi czas pięknym i zadbanym ogrodem. | Prace, które musisz wykonać w ogrodzie w kwietniu |
Wymiana oleju jest stosunkowo niedroga, a ma olbrzymie znaczenie dla prawidłowego działania silnika samochodu. Przy odrobinie umiejętności jesteśmy w stanie zrobić to samodzielnie. Bez czego samochód nie może jeździć? Oczywiście bez paliwa – ale równie ważny jest olej silnikowy. Gdy nie ma paliwa, samochód po prostu nie pojedzie. A gdy nie ma oleju, nie tylko nie pojedziemy, ale będziemy też musieli zapłacić słony rachunek u mechanika za remont całej jednostki napędowej.
Stan oleju należy więc regularnie kontrolować (najlepiej przy co drugim tankowaniu i przed każdym dalszym wyjazdem) i dbać o to, by był wymieniany nie rzadziej, niż zaleca producent – a w przypadku niektórych aut, zwłaszcza sportowych, lepiej robić to jeszcze częściej, niż podaje instrukcja. Lepiej nie przekraczać 15 tys. km od ostatniej wymiany.
Jaki olej wybrać?
Na rynku jest wiele przeróżnych olejów silnikowych – oleje mineralne, syntetyczne czy półsyntetyczne. Różnią się też parametrami – przede wszystkim klasą lepkości (np. olej 5W30 czy 0W20), wyróżnia się też ich rodzaje, np. „długodystansowe” oleje long life. Oczywiście są też różni producenci – warto tu wspomnieć na przykład o markach Motul, Castrol, Elf, Lotos, czy Valvoline.
Odpowiedź na pytanie, jaki olej wybrać, brzmi: najlepiej taki, jaki zaleca producent danego samochodu i typu silnika. Nie ma jednak przy tym większego znaczenia wytwórca oleju (choć oczywiście warto trzymać się markowych, sprawdzonych firm i kupować od zaufanych dostawców), natomiast liczą się jego parametry, czyli typ i lepkość.
Niektórzy właściciele aut wlewają inne oleje, niż zalecane, na własną rękę dobierając parametry. Miewają też ulubionych producentów i twierdzą, że samochód z jednym olejem zachowuje się lepiej, niż z drugim. Takie działanie oczywiście nie musi być złe – ale jeśli ktoś chce tak robić, zalecam ostrożność, dokładne przeczytanie tematycznych forów dyskusyjnych i konsultację z mechanikiem.
Kupując olej, sprawdźmy wcześniej w instrukcji auta, ilu litrów potrzebujemy. Lepiej nie kupować „na styk” – gdy weźmiemy większą butlę, zostanie nam trochę oleju na późniejsze dolewki.
Jak kupić tanio
Taniej może być u mechanika, któremu zlecamy wymianę oleju (często nie płacimy już za robociznę), na Allegro, gdzie można trafić np. na 20-procentową obniżkę cen, albo gdy kupujemy „hurtowo” – z sąsiadem, szwagrem i teściową (cena jednostkowa litra powinna być korzystniejsza i nie zapłacimy za przesyłkę).
Jak wymienić olej
Oczywiście najprościej jest oddać samochód do wyspecjalizowanego warsztatu. Nie każdy jednak lubi powierzać ukochany samochód obcym mechanikom, nie bez znaczenia jest też aspekt finansowy. Jeżeli już się za to zabieramy, warto mieć jednak trochę czasu i pewien dryg do mechaniki. Pamiętajmy, że razem z olejem trzeba wymienić też filtr oleju – oszczędzanie na nim kilkunastu złotych zupełnie mija się z celem. Należy dobrać go odpowiednio do samochodu.
Jak przeprowadzić tę operację? Po pierwsze, samochód musi stać na płaskim, poziomym podłożu. Najlepiej ustawić go na podnośniku, ewentualnie najechać na specjalną rampę lub skorzystać z kanału, jeżeli mamy go w garażu. Po drugie, silnik samochodu powinien być rozgrzany, co pomoże w pozbyciu się starego oleju.
Podczas samej wymiany silnik musi być już wyłączony. Potrzebujemy roboczych rękawiczek i czegoś, w co wlejemy stary olej: może być to beczka czy wystarczająco duże wiadro. Dobrze, by miało pojemność nawet dziesięciu litrów. Następnie musimy odkręcić śrubę spustową miski olejowej. Nie róbmy tego szybko – najpierw dociśnijmy korek do miski olejowej, a dopiero gdy będziemy pewni, że jest odkręcony, szybko go usuńmy. W ten sposób unikniemy mocnego pobrudzenia się wypływającym olejem. Pojemnik najlepiej trzymać jak najwyżej, warto zabezpieczyć też podłoże (na przykład starymi gazetami).
Następnie musimy się pozbyć starego filtra oleju – pojemnik podstawiamy pod filtr i odkręcamy go specjalnym kluczem do filtra oleju albo zwykłym płaskim (zależnie od typu filtra). Wylewamy resztki oleju ze starego filtra i czyścimy jego miejsce mocowania. Uszczelkę w nowym filtrze zwilżamy świeżym olejem i dokręcamy filtr, aż poczujemy opór. Nie kręćmy za mocno, bo możemy ukręcić gwint.
Później oczyszczamy korek i spust, a potem wkręcamy śrubę spustową. Teraz nadeszła pora na wlanie nowego oleju do silnika – robimy to przez specjalny otwór pod maską. Nie wlewamy od razu całości – najpierw ¾, planowanego litrażu, a później czekamy kilka minut, aż płyn rozprowadzi się w silniku, i dopiero dolewamy do końca.
Następnie sprawdzamy poziom oleju bagnetem. Jeśli jest w porządku, włączamy silnik i dajemy mu popracować kilka minut na wolnych obrotach. Następnie ponownie sprawdzamy bagnetem i szukamy wycieków w okolicy korka i filtra. Jeżeli wszystko jest w porządku, pozostaje nam oddać stary olej do utylizacji i zapisać datę wlania nowego. Najpóźniej za rok lub za około 15 tys. km musimy powtórzyć całą procedurę. | Jak tanio kupić i wymienić olej w samochodzie? |
Podziękowanie gościom za udział w ważnym rodzinnym święcie, jakim jest Pierwsza Komunia Święta, to bardzo miły zwyczaj. W jaki sposób możemy to zrobić? Bardzo prosto! Podziękujmy, wręczając każdemu z uczestników uroczystości niezobowiązujący drobiazg. Co takim drobnym prezencikiem może być? Po pierwsze, coś dla podniebienia, po drugie, coś użytecznego, po trzecie coś, na czym często spoczywa wzrok.
Mamy sporo możliwości podarowania gościom czegoś, co przedłuży pamięć o wspólnym świętowaniu przynajmniej przez kilka dni. Przedstawiamy pięć prostych pomysłów.
Coś na ząb
Na przykład tabliczka czekolady z wydrukowanym na opakowaniu symbolem pierwszokomunijnym i napisem, np. „Moja Pierwsza Komunia Święta”. Kosztuje niewiele, bo niecałe 3 zł, a na pewno będzie mile widzianym prezentem. Czekolada może mieć różny kształt. Oferowane są nie tylko tradycyjne prostokątne tabliczki, ale i kwadratowe czy w kształcie serduszka (3,2 zł) lub owalu (69 zł/150 szt.). Coraz większą popularnością cieszą się też pralinki ze zdjęciem dziecka na opakowaniu i oczywiście stosownym napisem. Za paczkę z 10 czekoladkami zapłacimy niecałe 10 zł. Na rynku są też lukrowane ciasteczka (najczęściej pierniki) z motywem pierwszokomunijnym. Zapakowane w przezroczysty celofan i zaopatrzone w bilecik wykonany własnoręcznie przez dziecko będą na pewno stosownym upominkiem.
Z tej okazji rodzice dziecka chętnie darowują gościom ciasto. Oczywiście odpowiednio opakowane w kartonowe ozdobne pudełka. Opakowania są najczęściej na tyle duże, że mieści się w nich 4–6 kawałków ciasta.
* Pudełko z rączką. Na ciasto, tort z kartonu o podwyższonej odporności na wilgoć przeznaczone do kontaktu z żywnością. Ma łatwo składające się dno. Wymiary złożonego pudełka: 18,8 cm x 13,8 cm x 8,8 cm. Cena: 1,80 zł.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Jeśli jednak chcemy, by porcje ciasta lub czekoladek były raczej symboliczne (choćby z powodu dużej liczby obdarowywanych), możemy je zapakować w malutkie kartony ozdobne z motywem komunijnym. Kosztują 2–4 zł. To nic, że wyprodukowano je jako opakowania komunijnych prezentów, np. łańcuszka czy zegarka. Są piękne – białe, kolorowe, ze wstążkami i innymi okolicznościowymi zdobieniami – a przy tym na tyle pojemne, że zmieści się w nich ciastko czy czekoladki. Jeśli chcemy, możemy wydrukować na karteczce krótkie podziękowanie i włożyć do środka.
Zdjęcie dziecka
Jest zawsze trafionym prezentem. Możemy je zrobić już przy okazji mierzenia komunijnego stroju i sami wydrukować, jeśli mamy dobrej jakości drukarkę i papier. Pamiętajmy, by umieścić na nim odpowiedni napis. Możemy podarować je samo, ale warto włożyć je w ramki, by obdarowani mogli zawiesić je na ścianie. Fotografię możemy też umieścić w stojaku ze szkła czy pleksi. By upominek był bardziej symboliczny, zdjęcie dziecka możemy wydrukować na opłatku. Koszt takiego zdjęcia to ok. 20 zł.
* Opłatek z wydrukowanym zdjęciem i napisem. Zdjęcie na opłatku o formacie A4 z okazji Pierwszej Komunii Świętej w ozdobnej ramce. Cena: 18 zł.
Statuetki i figurki
Sporą popularnością cieszą się figurki aniołków z gipsu, na których zapisuje się formułę podziękowania, oraz podświetlane statuetki ze sztucznego tworzywa.
* Statuetka LED. Pamiątka Pierwszej Komunii Świętej wykonana z nietłukącego szkła akrylowego – pleksi 4 mm. Grawerowana i wycinana laserem. Podświetlana sześcioma mocnymi różnokolorowymi diodami LED. Nie wymaga montażu ani klejenia. Cena: 49 zł.
Magnesy
Statuetki i figurki są ładne, ale jeśli zależy nam, by podarunek był praktyczny, można postawić na magnesy na lodówkę – obdarowani jeszcze długo będą pamiętać o wielkim wydarzeniu, w którym brali udział. Na przykład możemy kupić aniołki z masy solnej, ręcznie formowane, następnie wypiekane w wysokiej temperaturze, malowane, lakierowane i odpowiednio ozdabiane, co zapewnia im trwałość. Kosztują 7 zł/szt. Możemy nabyć aniołki opakowane w celofan z dołączonym bilecikiem, na którym znajdzie się wybrany przez nas tekst.
Laurki
Podziękowania dla gości komunijnych możemy wykonać również prawie bezkosztowo. Wystarczy, że odpowiednio wcześniej siądziemy z dzieckiem do pracy zaopatrzeni w tekturkę, klej, kolorowy papier i parę innych akcesoriów do prac plastycznych. Takie własnoręcznie wykonane podziękowanie ma bardzo osobisty charakter i na pewno będzie przechowywane przez wiele lat w rodzinnych archiwach. Bo która z babć wyrzuci do kosza kartonik ze zdjęciem ukochanej wnuczki lub wnuka opatrzony napisem: „Babciu! Dziękuję, że byłaś ze mną w dniu, kiedy po raz pierwszy przyjęłam do serca Pana Jezusa Eucharystycznego. Bardzo Cię kocham”. | Pięć pomysłów na podziękowania dla gości komunijnych |
Jeżeli mamy potrzebę wożenia ze sobą połowy naszego asortymentu, warto pomyśleć nad organizacją małego magazynu w bagażniku naszego samochodu. Ma to szczególne znaczenie w przypadku aut terenowych. Jak to zrobić? Niezależnie od tego, jakim autem jeździmy na co dzień, wielu z nas wozi w bagażniku całą masę mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy. Zwykle są to: podstawowe narzędzia, skrzynki bądź siatki na zakupy, zapasowy płyn do spryskiwaczy, a w przypadku pań często nawet buty czy elementy garderoby. W myśl zasady, że samochód jest swego rodzaju „przedłużeniem damskiej torebki”, powinny się w nim znajdować wszystkie artykuły, które w takich czy innych okolicznościach mogą okazać się niezbędne.
To czy przewożenie w bagażniku pełnego asortymentu zakupowo-naprawczo-odzieżowego jest potrzebne, zależy wyłącznie od preferencji kierowcy. Z praktycznego punktu widzenia lepiej mieć w aucie jak najmniej zbędnych rzeczy. Po pierwsze – permanentny bałagan w aucie może w kryzysowej sytuacji utrudnić znalezienie rzeczy naprawdę potrzebnej. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której pilnie potrzebujemy gaśnicy albo trójkąta ostrzegawczego, ale by się do nich dostać konieczne jest „przekopanie się” przez odmęty bagażnikowego składu bibelotów.
Druga kwestia to zużycie paliwa. Choć jedno pudełko z butami nie waży dużo, gdy włożymy ich do auta kilka, dorzucimy: składaną skrzynkę na zakupy, kurtkę czy wiertarkę szwagra, którą ciągle zapominamy oddać, bądź całą masę innych, pozornie lekkich rzeczy, uzbiera się z tego ciężar porównywalny do wagi dziecka. Co prawda paliwa nie zużywamy dużo więcej, niż gdybyśmy tych przedmiotów nie wozili, ale trzeba pamiętać, że każdy dodatkowy kilogram to obciążenie dla silnika naszego auta.
Trzeci aspekt to bezpieczeństwo. Jeśli wewnątrz samochodu panuje bałagan i wiele przedmiotów przewraca się w tylnej części kabiny pasażerskiej, to teoretycznie stanowią one zagrożenie. Na przykład podczas ostrego hamowania ciężkie elementy mogą przelecieć przez pojazd i wybić przednią szybę, bądź uderzyć w głowę kierowcy lub jego towarzysza. Również przez szczelinę pod fotelem kierowcy różne elementy (np. butelki) mają możliwość przedostania się do przedniej części pojazdu, gdzie mogą utknąć pod pedałem hamulca. Wówczas nietrudno o tragedię.
„Im mniej, tym lepiej” – taka zasada powinna przyświecać kierowcom, kiedy myślą o przewożeniu „ponadprogramowych” przedmiotów w aucie. Drobna zachowawczość w myśl powyższej reguły, pozwoli bezpiecznie podróżować i pozytywnie wpłynąć także na ekonomię jazdy. Po dokonaniu selekcji przedmiotów z bagażnikowego składziku, warto zainteresować się prawidłowym przechowywaniem pozostałych bibelotów. W sklepach znajdziemy szeroką gamę organizerów, skrzynek, toreb czy przegródek, mających ułatwić przechowywanie zawartości bagażnika w pojeździe, tym samym zapobiegając permanentnemu nieładowi.
Off-roadowy bałagan
W przypadku samochodów terenowych, sytuacja nie jest jednak tak prosta (głównie ze względu na dużo większą dynamikę jazdy w stosunku do aut poruszających się jedynie po drogach). Podjazdy, trawersy, kałuże i koleiny sprawiają, że samochód terenowy wraz ze swoją zawartością przypomina shaker do drinków. Druga kwestia – rodzaj przewożonych przedmiotów. W samochodach typowo terenowych, którym nie straszne nawet najgłębsze bagna i kałuże, miejsce butów zajmują: składane łopaty, narzędzia, szekle, ubłocone poprzednim wyjazdem kalosze (a więc jest i obuwie!), liny, toporki, maczety, latarki i cała masa ciężkiego sprzętu. W odróżnieniu od czterech par butów w różnych kolorach, pasujących do wielu stylizacji, przedmioty w aucie terenowym ciężko nazwać zbędnymi. Każdy z nich może okazać się naprawdę potrzebny w sytuacji, gdy zdani jedynie na siebie utkniemy po pas w błocie w środku lasu.
W terenie, tak jak i na drodze, również zdarzają się intensywne dohamowania. Z pewnością nie chcielibyśmy być świadkami widoku lecącej przez wnętrze auta siekiery, jaka ma zamiar spotkać się z przednią szybą naszego pojazdu. Z tego względu zabudowy bagażników samochodów terenowych muszą być nie tylko większe i bardziej wytrzymałe, ale też zamykane. Tutaj tradycyjne filcowo-tekturowe organizery raczej nie zdadzą egzaminu.
Organizacja w terenie
W zabudowach wyprawowych samochodów terenowych nie możemy przebierać do woli. Z reguły jest to po prostu mało finezyjna drewniana lub metalowa skrzynia, wyposażona w jedną lub kilka szuflad. Co istotne, musi ona być dopasowana do konkretnego modelu pojazdu, aby idealnie wpasować się we wnętrze jego tylnej części. Zabudowę umieszczamy bezpośrednio na podłodze bagażnika i na tym w zasadzie kończy się montaż. Skrzynia sama w sobie jest na tyle ciężka, że nie będzie podskakiwać nawet na wybojach, a idealne spasowanie jej wymiarów z wnętrzem auta zapobiegnie przesuwaniu. Najbardziej wymagający kierowcy mogą jednak dodatkowo zamocować ją do haków w podłodze bagażnika.
Układ szuflad zależy tylko i wyłącznie od naszych preferencji. Możemy zdecydować się na jedną dużą komorę, którą rozdzielimy przegródkami, dwie niezależne szuflady w układzie poziomym lub pionowym czy dodatkowe organizery wewnątrz nich. Pełna dowolność gwarantuje dostosowanie tego produktu do potrzeb użytkownika. Jeżeli nie chcemy na rzecz zabudowy wyprawowej tracić całej powierzchni podłogi bagażnika, wybierzmy wersję połówkową. Wówczas jedna część bagażnika będzie stanowiła zamknięty pojemnik, a druga pozostanie wolna, co znacznie ułatwi przewożenie większych przedmiotów. W tej sytuacji konieczne jest jednak dodatkowe zabezpieczenie zabudowy przed przesuwaniem się na boki.
Jeżeli zdecydujemy się na pełny wariant, może nam to ułatwić kilkudniowe wyprawy off-roadowe. Z reguły wymiar pionowy skrzyni bagażnikowej jest taki sam, jak wysokość tylnej kanapy po jej złożeniu (wynika to z indywidualnego projektowania zabudowy do danego modelu pojazdu). Wówczas zyskujemy dużą, płaską przestrzeń, na której wystarczy położyć materac lub karimatę, by rozkładanie namiotu stało się zbędne.
Zachowanie komfortu płynącego z zachowania porządku w bagażniku samochodu terenowego niestety nie należy do najtańszych wygód. Cena zabudowy wyprawowej jest zależna przede wszystkim od tego, na jaki jej typ się zdecydujemy (metalowy, drewniany, z dodatkowymi obiciami), ale również od modelu naszego auta. Większość firm zajmujących się produkcją tego typu skrzyń wykonuje je na zamówienie do konkretnych pojazdów. Koszt najtańszego wariantu to ponad 2 tysiące złotych. Najbardziej rozbudowane zabudowy do dużych aut terenowych (takich jak Land Rover Defender czy Nissan Patrol), to wydatek nawet do 5 tysięcy złotych.
Zrób to sam
Jeśli chcemy zorganizować przestrzeń bagażową naszego samochodu terenowego, to (na całe szczęście) nie musimy na zabudowę wyprawową wydawać niemal połowy jego wartości. Wystarczy nam znajomy stolarz lub „pan złota rączka” i narzędzie do cięcia drewna (najlepiej elektryczna wyrzynarka, choć da się to również zrobić ręczną piłą do drewna). Możliwe jest oczywiście wykonanie takiej zabudowy z metalu, jednak czynność ta będzie wymagała użycia takich narzędzi, jak: giętarka do blachy, spawarka, szlifierka kątowa. Zbudowanie drewnianego wariantu jest znacznie prostsze i tańsze.
Po zaopatrzeniu się w płyty wiórowe lub ze sklejki (o grubości około 15 milimetrów), konieczne jest dokładne wymierzenie wnętrza bagażnika i przystąpienie do pracy. Stworzenie prostopadłościanu z drewna nie jest trudne i może przypominać prace techniczne, z jakimi wielu z nas miało do czynienia w szkole podstawowej (z tą tylko różnicą, że elementy układanki są nieco większe). Po docięciu płyt na odpowiedni wymiar trzeba w określony sposób wywiercić otwory umożliwiające skręcenie konstrukcji. Dwie osoby posiadające odrobinę wyobraźni przestrzennej, dużą ilość chęci i zdolności manualne w jeden dzień są w stanie stworzyć dobrą zabudowę wyprawową, tak by zaoszczędzić wspomniane kilka tysięcy złotych. Może samodzielny wyrób nie będzie tak ładny i idealny jak te, wychodzące „spod ręki” firm zajmujących się masową produkcją tegoż elementu, ale szekle, siekiery oraz pozostały sprzęt przydatny w terenie nie będzie chyba „narzekać” na brak luksusu.
Dla własnego komfortu i uzyskania fajnego efektu wizualnego, możemy obić powstałą zabudowę grubym materiałem, który będzie prezentował się znacznie lepiej niż surowa płyta wiórowa. Koszt wykonania takiej skrzyni do samochodu terenowego nie powinien wynieść więcej niż kilkaset złotych, a jakością z pewnością wcale nie odbiegnie od oryginałów, które przecież też są wykonywane ręcznie.
Jeżeli często koła naszego samochodu rozstają się z asfaltem i utwardzoną nawierzchnią, po to by przez kilka godzin taplać się w błocie, podbijając leśne bezdroża, warto zadbać o organizację zawartości bagażnika. Wiele elementów może okazać się niezbędnych podczas takiej wyprawy, ale również niebezpiecznych w razie potencjalnego ostrego hamowania lub przechylenia pojazdu. Dlatego w trosce o kierowcę, pasażerów, jak również sam samochód, trzeba by wszystkie ciężkie przedmioty odpowiednio zabezpieczyć, aby służyły nam wtedy, gdy będziemy ich potrzebować, a nie wówczas, gdy pokieruje nimi siła bezwładności. | Zabudowy wyprawowe – sposób na organizację bagażnika w samochodzie terenowym |
Dalekie podróże samochodem w czasie zimy wiążą się z szeregiem niedogodności. Trzeba być przygotowanym na cały szereg problemów a także na to, że nawet słaba zima potrafi zaskoczyć. Dlatego najlepiej być przygotowanym na najgorsze. Co dokucza kierowcom w czasie zimy? Z pewnością szybkie zapadanie zmroku, które niestety męczy wzrok. Do tego dochodzi oślepianie światłami przez inne samochody. Wielu kierowców nie dba o to, czy oślepia innych źle wyregulowanymi światłami albo pseudo ksenonami. Poza tym kierowcom z pewnością przeszkadza zimno, parujące szyby i pojawiające się na drodze oblodzenia, które są niezwykle groźne. Poza tym pozostawienie auta na postoju wiąże się z koniecznością czyszczenia jego szyb ze szronu. Po kilkugodzinnym postoju na mrozie może dojść do rozładowania akumulatora, zamarznięcia zamków czy też całkowitego pokrycia karoserii szronem. W ciężkich warunkach zużywają się także wycieraczki. Nawet w czasie niewielkiego mrozu cierpi też silnik samochodu, który musi zmagać się ze zgęstniałym olejem silnikowym. Problemy sprawia także oczekiwanie na postoju, wystarczy pół godziny, aby naprawdę mocno zmarznąć. Można się także zakopać na podmiejskiej drodze, na której śnieg leży na warstwie lodu.
Tymczasem w obecnych czasach mobilność jest w cenie i dotyczy to szeregu osób, które albo pracują w firmach, albo prowadzą własną działalność gospodarczą. I trzeba wyruszać w kilkusetkilometrową trasę, nawet wtedy, gdy warunki na drodze są naprawdę fatalne.
Jak przygotować się do dalekich, zimowych podróży?
Lampy przeciwmgielne
box:offerCarousel
Kiedy nagle zmienia się pogoda i nadciągają masy cieplejszego albo zimniejszego powietrza, nad łąkami i polami pojawiają się mgły. Niekiedy są one niezwykle groźne, gdyż bardzo mocno ograniczają widoczność. W tym przypadku przyda się doposażenie auta w lampy przeciwmgielne, choć… Nie można przeceniać ich możliwości. W czasie silnej mgły najlepiej dojechać do pierwszego hotelu przy drodze i przeczekać. Opłata za pokój będzie z pewnością o wiele niższa od kosztów naprawy auta i leczenia zdrowia po wypadku.
Wycieraczki samochodowe
box:offerCarousel.
Bezpieczniki samochodowe
Bezpieczniki samochodowe to kolejny element, którego nie może zabraknąć we wnętrzu kabiny auta. W czasie zimy niezwykle ważne jest sprawne działanie oświetlenia, a także nawiewów czy też ogrzewania. Przepalenie się bezpiecznika może niestety spowodować wiele problemów. Warto też zaopatrzyć się od razu w małe szczypce, które pomogą bezpiecznik wymienić.
Zapasowe żarówki
box:offerCarousel
Czego jeszcze nie może zabraknąć w samochodzie w czasie dalekich zimowych podróży? Zimą niezwykle ważne jest sprawne oświetlenie auta. Dlatego koniecznie trzeba mieć przy sobie komplet zapasowych żarówek, nie tylko do przednich reflektorów, ale także do tylnych lamp. Wcześniej warto także zapoznać się z tym, jak się je wymienia. Niestety, może to być problematyczne.
Filtr kabinowy
Zimą bardzo doskwiera parowanie szyb, które jest przede wszystkim powodowane przez wilgoć we wnętrzu kabiny. To z kolei sprawia, że w czasie jazdy trzeba ciągle korzystać z włączonych nawiewów na szyby, pracujących z pełną mocą. Czasami jednak wystarczy wcześniej wymienić filtr kabinowy, a także zastosować we wnętrzu dywaniki gumowe, aby parowanie nie było tak uciążliwe. Przyda się także sucha ściereczka bawełniana do czyszczenia szyb od wewnętrznej strony. Jeśli auto wyposażone jest w klimatyzację, to można od razu stoczyć zwycięską bitwę z parowaniem, albowiem nic nie osusza wnętrza auta skuteczniej, niż ten układ. Musi być on jednak przed zimą poddany kontroli szczelności, trzeba go także oczyścić (zdezynfekować nawiewy) oraz uzupełnić poziom płynu.
Okulary dla kierowców
Rozbłyski także znacząco utrudniają dalekie podróże. To promienie słońca, które odbijają się od śniegu czy wody. Niestety, nie ma na nie w stu procentach skutecznego sposobu. Najlepsze wydają się okulary dla kierowców.
Zabezpieczenia przed szronem
box:offerCarousel
Kiedy wyruszamy w daleką podróż, w czasie której będziemy mieć kilku – kilkunastogodzinne przestoje (na przykład na noc w hotelu, na konferencję czy rozmowy handlowe), warto zaopatrzyć się w osłonę termiczną na przednią szybę, która uchroni ją przed pokryciem szronem. Aby szron nie pojawiał się na wewnętrznej stronie szyby, warto zastosować proste rozwiązanie – po wyłączeniu silnika na kilka minut trzeba otworzyć drzwi, aby temperatura we wnętrzu pojazdu się obniżyła. Poza tym z pewnością przyda się płyn do rozmrażania szyb i do rozmrażania zamków.
Booster
box:offerCarousel
W czasie postoju może także dojść do rozładowania akumulatora. Dlatego warto mieć przy sobie (naładowany wcześniej w domu) booster (akumulator rozruchowy), dzięki któremu o każdej porze dnia i nocy, uruchomimy silnik, bez konieczności szukania kierowcy, który pożyczy prąd.
Co jeszcze może zagrozić w czasie dalekiej podróży? Zakopanie się na śliskiej drodze albo na parkingu. Co warto mieć ze sobą? Składaną łopatkę, sól a może nawet nieco żółtego piasku w szczelnej torbie.
W czasie dalekich podróży w samochodzie niezbędna będzie także pompka do kół, latarka oraz podstawowy komplet kluczy.
Ogrzewanie postojowe
box:offerCarousel
A jak sobie poradzić z marznięciem w czasie postojów i z utrudnionym, zimowym rozruchem silnika? W tym przypadku trzeba zdecydować się na inwestycję w ogrzewanie postojowe. Pozwala ono na dogrzewanie auta bez konieczności uruchamiania silnika, a także ogrzewa płyn chłodniczy, dzięki czemu blok silnika jest ciepły, olej silnikowy płynny i nie ma problemów z utrudnionym rozruchem.
Zimowe podróże bywają trudne, ale absolutnie nie muszą być udręką. Szereg przydatnych akcesoriów znacznie je uprzyjemni. | Przydatne akcesoria do dalekich, zimowych podróży samochodem |
Są takie powieści, których lekturę przeżywa się mocno, ale mówi się o nich niezwykle trudno. Wszystkie słowa wydają się banalne, a streszczenie fabuły ogromnie ją spłyca. Należy do nich książka „Dokąd odchodzą parasolki” Alfonso Cruza. Polecam ją gorąco, jako powieść emocjonalnie trudną, ale przy tym bardzo mądrą, refleksyjną, taką, obok której trudno przejść obojętnie. Taką, która pozostawia w czytelniku ślad. Nie daje o sobie zapomnieć.
Dywan życia i atrakcyjność formy
Ogromnie spodobało mi się widniejące na okładce porównanie powieści do dywanu życia. Portugalski pisarz tka historię z wielu wątków, splatając je misternie w barwny kilim. Trudno słowami oddać magię tej książki, jej złożoność, klimat. Pełno tu niebanalnych postaci, intryguje forma powieści, udzielają się emocje, kusi egzotyczne tło.
Nierzadko mamy tu do czynienia z nietypowym zapisem treści, niespodzianką jest ilustrowana przypowieść otwierająca książkę. Dalej także natkniemy się na ilustracje, choć tym razem już czarno-białe. Kolejnym elementem uatrakcyjniającym lekturę są cytaty z „Urywków perskich”. Wplecione w fabułę i zebrane na końcu książki. Warto się nad nimi pochylić, bo kryje się w nich wiele mądrych myśli.
Tolerancja
Opowiadanie fabuły powieści „Dokąd odchodzą parasolki” mija się z celem. Spłyci ją ogromnie, a to będzie dla tej niesamowitej książki bardzo krzywdzące. Warto jednak wiedzieć, że choć historia osadzona jest w konkretnych realiach (wielokulturowym, egzotycznym Oriencie), to jest przy tym ogromnie uniwersalna.
Do opowieści o mężczyźnie, który stracił swego jedynego syna, i załamany, by poradzić sobie z bólem, zdecydował się na dość niekonwencjonalną metodę stawania na nogi, portugalskiego pisarza zainspirowała historia Ghandiego. Wiąże się ona w mocny sposób z tematem tolerancji, trudnego i ważnego kroku w jej stronę.
„Dokąd odchodzą parasolki” to powieść ogromnie przejmująca, często bardzo smutna, bo pełna bólu, pustki, samotności, straty, poczucia niedopasowania. To powieść o odchodzeniu, o nie zawsze zaspokojonej potrzebie miłości. Nie brak tu życiowych mądrości dotyczących rozmaitych tematów. Nie brak tu wątków trudnych. Nietolerancji, religii, przemocy. Jest wątek kobiet w krajach muzułmańskich czy dzieci zmuszonych do pracy ponad siły.
Znajdziecie tu wiele postaci zwyczajnych i niezwyczajnych jednocześnie. Jak mężczyzna, który chciałby pozostać niewidzialnym. Jak chłopiec desperacko pragnący uwagi nowej matki. Jak niemy poeta dłońmi malujący najpiękniejsze wiersze. Jak dziecko marzące o tym, by unosić się w przestworzach niczym radziecki samolot. Jak kobieta pragnąca dostatniego życia u boku niebieskookiego męża. Jak hinduski mężczyzna zakochany w muzułmańskiej kobiecie.
Zachęcam z całego serca do lektury. Alfonso Cruz ma do zaproponowania naprawdę wielką opowieść.
„Dokąd odchodzą parasolki” w wersji elektronicznej (epub, mobi) można zakupić w cenie od ok. 28 złotych.
Źródło okładki: www.rebis.com.pl | „Dokąd odchodzą parasolki” Alfonso Cruz – recenzja |
Historie trzech kobiet, które coś łączy. Co takiego? O tym warto się przekonać, sięgając po tę wciągającą książkę! Trzy autorki, trzy pokolenia bohaterów i jedna, ciągnąca się przez kilkadziesiąt lat, historia: to wszystko mogłoby wróżyć książkową katastrofę. Wydaje się być bowiem pomysłem popularnym, ale rzadko odpowiednio realizowanym. Karen White, Beatriz Williams i Lauren Willig musiały zdawać sobie z tego sprawę. Na szczęście udało im się właściwie połączyć swoje talenty, by stworzyć wciągającą i rozrywkową powieść zatytułowaną „Zapomniany pokój”. Wraz z jej bohaterkami poruszamy się w czasie, odkrywając po drodze, że te trzy kobiety łączy dużo więcej niż tylko dom, w którym przez pewien czas mieszka każda z nich.
Trzy historie
Bohaterkami powieści są Olive, Lucy i Kate. Każda z nich żyje w innej epoce, korzystając z innych praw i przywilejów. Akcja powieści swobodnie przeskakuje w czasie, zabierając nas w podróż po losach kobiet. Rok 1892. Olive Van Alan zatrudniła się jako pokojówka u rodziny, która doprowadziła jej ojca do samobójstwa. Rok 1920. Lucy Young, chcąc dowiedzieć się, kim tak naprawdę był jej ojciec, rozpoczęła pracę w kancelarii prawnej, żeby sprawdzić dokumenty pewnej bogatej rodziny. Rok 1944. Kate Schuyler była jedną z pierwszych kobiet lekarzy w nowojorskim szpitalu i na każdym kolejnym kroku musiała udowadniać swoją wartość.
Dodatkowo każda z kobiet angażuje się w związek z kimś, kto okazuje się dla niej niewłaściwy, a relacja ta właściwie z góry skazana jest na porażkę. Czytelnicy powoli odkrywają łączące kobiety zależności i tajemnicę tytułowego „Zapomnianego pokoju”, będącego świadkiem ważnych wydarzeń w ich życiu.
Trzy głosy jednym tonem
Wydaje się jasne, że każda z autorek wybrała sobie jedną bohaterkę, by opowiedzieć jej historię. To dość proste i oczywiste rozwiązanie. Sprawa komplikuje się jednak, gdy trzy osobne historie chcemy połączyć w jedną, spójną całość. Jak udało im się sprawić, że każdy rozdział przeniknął do historii pozostałych dwóch? Przecież te wydarzenia nie mają miejsca w próżni. Dodatkowa fraza w jednym miejscu albo nieoczekiwany wątek akcji dodany gdzie indziej mogą mieć znaczący wpływ na historie, które dopiero mają się wydarzyć!
White, Williams i Willig sublimują swoje indywidualne umiejętności opowiadania w typowym dla siebie stylu i sprawiają, że książka mówi tylko jednym, pełnym głosem. Postaci – choć są różne – mają podobne cechy i emocje. I ilekroć już nam się wydaje, że rozgryzamy zagadkę tych kobiet i tego, co może je łączyć, akcja znowu przenosi się w czasie, burząc nasze przekonania. To wspaniały sposób na prowadzenie narracji, ponieważ każda z głównych bohaterek jest równie silna i fascynująca. Historia każdej z postaci jest pięknie opisana i urzekająca, a w ich życiu miłość przeplata się ze strachem i tajemnicą. Każda z tych historii jest też równie porywająca.
„Zapomniany pokój” to niewątpliwie jedna z piękniejszych powieści, której akcja zadziwia i intryguje. Nie brakuje tu powikłanych losów, marzeń wciąż oczekujących na spełnienie i nadziei, która – jak wiadomo – umiera ostatnia.
Źródło okładki: www.gwfoksal.pl | „Zapomniany pokój” Karen White, Beatriz Williams, Lauren Willig – recenzja |
Prowadzenie aktywnego trybu życia i bycie fit stało się w dzisiejszych czasach bardzo modne. Kluczową rolę w trakcie treningu odgrywa właściwie dobrany strój. Bardzo popularne w ostatnim czasie stały się legginsy nie tylko wśród pań, ale również wśród panów. Dla wielu siłownia, fitness czy jogging to już nie tylko hobby, ale niemal styl życia. Jeśli chcesz czerpać z treningu maksimum korzyści, musisz pamiętać o właściwym doborze stroju. Profesjonalni sportowcy bardzo chętnie noszą specjalistyczną odzież, która przylega do ciała. Za jej główny atut uznają to, że prawie jej nie czują nawet podczas wykonywania skomplikowanych ćwiczeń. Właśnie te cechy mają legginsy, które są idealne na trening. I to nie tylko profesjonalny. Jeszcze do niedawna w legginsach mogliśmy zobaczyć tylko panie, teraz jednak coraz częściej spotykamy również panów, gdyż męskie legginsy sportowe stały się w ostatnim czasie prawdziwym hitem treningowym.
Dlaczego są hitem?
Legginsy to przede wszystkim komfort w trakcie treningu. Są idealnie dopasowane do ciała i tym samym nie przeszkadzają w trakcie wykonywania ćwiczeń czy podczas biegania. Można kupić modele przeznaczone do ćwiczeń w siłowni oraz takie, które idealnie sprawdzą się w trakcie treningu pod chmurką nawet w chłodne dni. Charakteryzują się tym, że zatrzymują ciepło, a termoaktywny materiał doskonale odprowadza wilgoć i zapewnia oddychanie. Wiele modeli wyposażonych jest w taśmę silikonową, która zapobiega podciąganiu się nogawek. Możemy znaleźć również sporo fasonów, w których nogawki są zapinane na zamek. To bardzo praktyczne i pomocne podczas wkładania i zdejmowania legginsów, zwłaszcza po ćwiczeniach, gdy ciało jest spocone. Jednym słowem, legginsy to niezwykła wygoda, bez której wielu sportowców nie wyobraża sobie treningu.
Oprócz wygody liczy się również wygląd
Oczywiście komfort to nie wszystko. W dzisiejszych czasach równie ważną, a dla niektórych nawet najważniejszą kwestią jest wygląd. Nie inaczej jest podczas ćwiczeń w siłowni czy każdego innego treningu. Staramy ubierać się tak, aby wyglądać modnie i rzucać się w oczy. Wybór jest naprawdę ogromny. Legginsy dostępne są niemal we wszystkich kolorach. Nietrudno zauważyć, że w ostatnim czasie moro znów stało się bardzo trendy. Bez problemu odnajdziemy ten wzór na sportowych, męskich legginsach. Legginsy moro są bardzo często wybierane przez panów, ponieważ wyglądają naprawdę dobrze i męsko. Bardzo korzystnie prezentują się również szare legginsy. W połączeniu z czarną koszulką tworzą naprawdę fajny strój treningowy. Najwięcej mężczyzn wciąż jednak preferuje tradycyjne, czarne legginsy z małym logo marki. Czarny to kolor ponadczasowy i niemal zawsze wygląda ładnie. Jeśli więc lubimy klasykę, taki wybór będzie dla najlepszy.
Przegląd cen i marek
box:offerCarousel
Wiele ciekawych modeli w przystępnej cenie oferuje firma Nike. Jej legginsy zapewnią maksymalny komfort w trakcie treningu, a kompresyjny krój powoduje, że idealnie dopasowują się do ciała. Cechą charakterystyczną tego wzoru są płaskie szwy, które nie podrażniają ciała.Najtańsze modele Nike kosztują około 80 zł, a najlepsze kupisz za około 160 zł.
box:offerCarousel
Jeżeli szukasz nieco tańszych wersji, to warto postawić na legginsy polskiej firmy 4f. Większość to wzory tradycyjne, jednolite, z małym logo marki. Dzięki temu pasują praktycznie do każdej koszulki i każdych butów. Kosztują 80–100 zł.
box:offerCarousel
Warto wspomnieć również o modelach oferowanych przez firmę Reebok, od lat specjalizującą się w produkcji odzieży do siłowni i fitnessu. Legginsy tej marki mają wstawki z siatki, które zapewnią lepszą wentylację w czasie intensywnych treningów. Są to jednak produkty nieco droższe, kosztują od 120 zł nawet do 200 zł.
box:offerCarousel
Na rynku są również legginsy, za które zapłacisz nie więcej niż 75 zł. Modele w tej cenie oferuje marka Brugi.
Męskie legginsy stały się prawdziwym treningowym hitem ostatnich miesięcy. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ są bardzo praktyczne i zapewniają komfort. Dodatkowo wyglądają bardzo atrakcyjnie, a ich szeroki wybór sprawia, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Zatem jeżeli nie masz jeszcze legginsów, kup je jak najszybciej i trenuj z przyjemnością! | Męskie legginsy sportowe – hit treningowy! |
Legendarna seria „Worms” wraca w nowo-starym wydaniu. Czy ponownie przykuje do komputerów rzesze fanów? Seria „Worms” ma już prawie 23 lata. Dzięki tytułom z ery dwuwymiarowej zyskała status kultowej i zebrała pokaźne grono fanów. Do dziś „Worms Armageddon” ma liczne grono aktywnych graczy. Po wielu eksperymentach z formą i przeniesieniu świata Worsmów do trójwymiaru marka serii nieco podupadła. W nowej odsłonie „Worms W.M.D” robaki wracają do korzeni. Przyjrzyjmy się, jak im poszło!
Model destrukcji
Główne zasady pozostają bez zmian. Drużyny robaków toczą zabawne walki na arenach, dokonując destrukcji otoczenia. Ich głównym celem jest pozbycie się oponentów z wrogich drużyn dzięki użyciu wymyślnego arsenału. Potyczki są prowadzone w turach, a gracze mają ograniczony czas na wykonanie swojego ruchu.
Tak jak wcześniej, głównym daniem „Worms W.M.D.” są rozgrywki wieloosobowe. Można je prowadzić zarówno w trybie online, jak i lokalnie na jednym urządzeniu. Twórcy nie zapomnieli jednak o pojedynczych graczach. Dla nich dostępna jest kampania składająca się z misji polegających na osiągnięciu konkretnych celów. Dodatkowym urozmaiceniem jest ciekawy tryb wyzwań, wymuszający wykorzystanie nietuzinkowych taktyk. Nie mogło zabraknąć również trybu potyczki z SI.
W trybie wieloosobowym będziemy mogli korzystać z generatora map, który stworzy zróżnicowane, pełne detalów plansze. Powiewem świeżości jest pojawienie się na nich budynków, do których mogą wejść robale. Służą one jako kryjówka i osłona terenowa chroniąca przed ostrzałem.
Arsenał Pana Gadżeta
Na początku skupmy się na tym, z czego będziemy korzystać najczęściej podczas rozgrywki, czyli na arsenale. W grze przyjdzie nam miotać pociski albo strzelać z nietypowego uzbrojenia. Składa się na nie dużo niepozornych obiektów mających zdolność eksplozji (w tym babcia!). Zestaw gadżetów zaczyna się od standardowej bazooki, a kończy na klasykach pokroju betonowy osioł i święty granat ręczny. Nie brakuje również nowości w postaci chociażby owcy na linie.
Jedną z ciekawszych nowości jest system tworzenia broni. Tym razem w odbywających się co kilka tur standardowych zrzutach wyposażenia na mapę nie otrzymamy już konkretnych broni, a będzie to pewna ilość któregoś z czterech dostępnych komponentów. Z nich, pomiędzy turami, będziemy tworzyć dowolne wyposażenie oraz warianty standardowych broni. Będziemy mogli stworzyć latającą „superowcę”, która truje wrogów swoimi gazami, czy wykonać bombardowanie z powietrza wzmocnione użyciem napalmu. Dzięki tym urozmaiceniom wachlarz narzędzi mordu, którymi dysponuje gracz, znacząco się zwiększył.
System ten ma zarówno wady, jak i zalety. Nie ma już dreszczyku emocji spowodowanego niewiadomą zawartością skrzynek oraz potrzebą radzenia sobie z tym, co dostaliśmy. Zyskujemy natomiast dowolność w sposobie prowadzenia działań wojennych.
Na tym nie koniec nowości. Kolejną są pojazdy. Pojawiają się w postaci zrzutów. Każdy robak będzie mógł usiąść za sterami i przejąć nad nimi kontrolę. Do dyspozycji otrzymamy czołg z potężnym działem, helikopter z działkiem pokładowym, mech bojowy walczący wręcz oraz łódź wyposażoną w ostrza, która przebija się przez grube ściany i niszczy wrogie robaki. Ponadto na mapie będą się znajdować różne typy broni stacjonarnej, które są wzmocnionymi odpowiednikami broni podstawowej.
Pojazdy nie są przekombinowane, jak klasy z „Worms Revolution”. Są to rodzaje broni oferujące mobilność lub zwiększoną siłę ognia. Dzięki temu, że każdy z robaków może zająć pojazd, nawet gdy ktoś jest już za sterami, nie ma możliwości zawłaszczenia maszyny. Tę nowość którą przyjąłem z satysfakcją.
Powrót do przeszłości
Jeśli miałbym porównywać „Worms W.M.D” do poprzednich produkcji, uważam, że jest im najbliżej do „Worms World Party” oraz „Worms Armageddon”, co jest dużym komplementem. Rozgrywka wróciła do starej, dobrej, nieograniczonej rozwałki. Poszczególne modele broni powodują potężne, demolujące mapę eksplozje, w czasie których robaki radośnie latają w różnych kierunkach. Ponadto posłuchano próśb fanów i znacznie zwiększono limit robaków-wojaków, którzy mogą znaleźć się w jednym momencie na mapie. W jednej z aktualizacji dodano również znany z wcześniejszych odsłon tryb fortów.
Grę możemy jeszcze bardziej upodobnić do starszych tytułów dzięki opcjom modyfikacji zasad potyczek. Mamy możliwość pozbycia się wprowadzonych nowości i przywrócenia starego systemu zrzutów, wyłączając przy tym tworzenie przedmiotów.
Zmieniono także warstwę graficzną, co można zauważyć już po maskotce gry pojawiającej się na ekranie tytułowym. Powrócono do zadziornej kreskówkowej estetyki.
Podsumowanie
„Worms W.M.D” produkcji Team17 jest świetnym przykładem tego, że często lepiej zrobić krok do tyłu, aby wykonać dwa kroki naprzód. Twórcy słusznie zrezygnowali z „rewolucyjnych” mechanik niedawnych odsłon i wykorzystali z cieszących się największą popularnością. Dodali przy tym kilka dobrze przemyślanych pomysłów. Nowa odsłona serii nie zasługuje jeszcze na to, by ogłaszać powrót legendy, ale jest właściwym krokiem, by to osiągnąć. Już teraz jest ona w stanie przyciągnąć do ekranów graczy zainteresowanych radosną, pełną humoru rozwałką. Jest to tytuł wart nie tylko uwagi, lecz również polecenia.
Gra dostępna na platformy: PC, PlayStation 4
Minimalne wymagania sprzętowe:
System operacyjny: 32-bit. Windows 7/8.1/10
Procesor: Intel Dual Core 6600 2,4 GHz
Pamięć: 2 GB RAM
Karta graficzna: Intel 4400, GeForce GTX 280 lub AMD Radeon HD 7750
DirectX: wersja 11
Zalecane wymagania sprzętowe:
System operacyjny: 64-bit. Windows 7/8.1/10
Procesor: i5-2500k 3.3GHz lub AMD FX 6300 3,5 GHz
Pamięć: 4 GB RAM
Karta graficzna: GeForce GTX 750 lub AMD R7 370
DirectX: wersja 11 | „Worms W.M.D.” – recenzja gry |
Manicure hybrydowy to popularna metoda stylizacji paznokci, w której często wprowadza się innowacyjne zmiany, które mają na celu przedłużenuie trwałości zdobień na płytce. Nowym trendem, jaki został zapoczątkowany w Korei, jest manicure kombinowany. Manicure kombinowany - co to jest?
Manicure kombinowany to metoda stylizacji paznokci, która polega na bardzo dokładnym przygotowaniu ich powierzchni, poprzez precyzyjne odepchnięcie, wycięcie i wyfrezowanie nieestetycznych skórek. Istotną manicuru jest stworzenie płynnego przejścia między płytką paznokcia a skórą. Kolejnym ważnym etapem zabiegu jest dokładne pomalowanie płytki kolorem, np. lakierem hybrydowym lub zwykłym, w taki sposób, aby precyzyjnie pokryć lakierem całą płytkę paznokcia, nie pozostawiając wolnych przestrzeni między skórą a powierzchnią płytki. Wazne jest także dokładne usunięcie naskórka i wygładzenie paznokcia, które pozwala nałożyć kolor “pod skórki”. Dzięki temu, manicure kombinowany optycznie wydłuża płytkę i daje bardzo naturalne i efektowne wykończenie.
box:offerCarousel
Manicure kombinowany - zalety
Manicure kombinowany zyskuje coraz więcej zwolenniczek, głównie dzięki temu, że metoda stylizacji w dużym stopniu przedłuża czas noszenia hybryd. Aplikacja lakieru “pod skórki” powoduje, że odrost jest widoczny dopiero po tygodniu, a w niektórych przypadkach po dwóch tygodniach, w zależności od szybkości, w jakiej rosną paznokcie. Manicure kombinowany ma także bardzo estetyczne wykończenie, które optycznie przedłuża płytkę, przez co osoby nawet z krótkimi paznokciami mogą w pełni zaprezentować nałożony odcień lakieru, a także pozwolić sobie na fantazyjne wzorki, naklejki czy kalkomanie.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Manicure kombinowany - niezbędne akcesoria do paznokci
Akcesoria do paznokci, które pomagają w wykonaniu precyzyjnego manicure kombinowanego to: frezarka, cążki do wycinania skórek, pilniki o różnej gradacji oraz blok polerski. Do zrobienia manicure można użyć lakierów hybrydowych bądź zwykłych. Jeśli zdecydujesz się na manicure hybrydowy do jego wykonania przyda Ci się lampa UV lub LED. Możesz tez zakupić cały zestaw do wykonywania manicure hybrydowego.
box:offerCarousel
Frezarka do paznokci to urządzenie wyposażone w specjalne wiertła, które ułatwiają nadanie odpowiedniego kształtu paznokciom oraz usunięcie skórek. Manicure kombinowany wymaga pracy ostrymi narzędziami na wrażliwym odcinku u palca, dlatego przed zastosowaniem jakichkolwiek akcesoriów należy je dokładnie wysterylizować i w czasie zabiegu zachować szczególną ostrożność, aby się nie skaleczyć.
O bezpiecznych metodach wykonania manicure kombinowanego można dowiedzieć się na Targach BEAUTY FORUM & SPA. Wydarzenie odbędzie się 22 i 23 września 2018 roku w Warszawie. Jednym z tematów wykładów, które odbędą się w czasie targów będzie: "Precyzyjny manicure kombinowany - bezpieczne wykonanie". | Manicure kombinowany - czym jest i jak go wykonać? |
Jeśli chodzi o ciągniki, to w ostatnich latach dużym powodzeniem zaczął cieszyć się wśród rolników New Holland. Sporą popularność zyskał też Zetor. Rolnicy nadal mają w posiadaniu ogromną ilość Ursusów C-330 oraz C-360 i wciąż chętnie je kupują. Nasz rodzimy ciągnik cieszy się dużym powodzeniem za granicą, choćby w Afryce. Spora część rolników chwali tę maszynę m.in. z powodu dostępności części zamiennych. Z łatwością można też kupić (nawet nowe) kabiny do tego modelu ciągnika, także na Allegro. Ceny są zróżnicowane w zależności od tego, czy kabina ma być z błotnikiem, czy bez niego. Kabiny traktorowe są produkowane w taki sposób, by nadawały się do samodzielnego montażu. Może okazać się on łatwiejszy niż np. samochodowej skrzyni biegów. Kabiny na ogół są dostępne w dwóch zasadniczych wersjach – z błotnikami i bez błotników. Charakterystyczną cechą jest uchylny dach, który również można nabyć osobno, podobnie jak szyby czy tylną osłonę lub płócienną ścianę tylną. Na życzenie klienta producent może zamontować dodatkowe elementy, np. zewnętrzne oświetlenie. Kabina ciągnika może być też wyposażona w nagrzewnicę lub dmuchawę.
Kabiny do Ursusa C-330 i C-360
Zacznijmy od ceny kabin do wymienionych modeli Ursusa. Na Allegro nowe modele nie są w zbyt wysokich cenach, na ogół w granicach niespełna 2000 zł. Natomiast wykonane są dosyć komfortowo, z profili stalowych, co zapewnia wytrzymałość konstrukcji. Ursus nie należy do zbyt cichych ciągników, więc najnowsze kabiny są w środku wytapicerowanie i uszczelnione, zaś szyby są wykonane z hartowanego szkła i znajdują się w gumowych uszczelkach, które tłumią drgania. Sprzedawca zapewnia komplet śrub i uchwytów mocujących. Kabiny mają lusterka i wycieraczkę na przedniej szybie. Drzwi z obu stron mogą być zamykane na kluczyk.
Tylna szyba kabiny na ogół jest uchylna, chyba że jest to kabina z płócienną kurtyną. Wtedy w płóciennej tylnej ścianie znajduje się szyba o wymiarach 65 na 40 cm, wykonana z twardego, przeźroczystego plastiku. Ceny takiej kurtyny kształtują się w granicach 60 zł. Dużo droższa jest zmodernizowana kabina w wersji z 2016 r., bo kosztuje około 7000 zł. Ma ona m.in. gięte szyby i błotniki (tapicerowane od wewnątrz) z plastikowymi zakończeniami. Ogrzewanie i instalację ma zintegrowaną z panelem dachowym. Lusterka zewnętrzne można regulować.
Kabiny – detale
Tylna ściana ciągnika (o ile nie jest z płótna) może być u dołu zabezpieczona specjalną osłoną, wykonaną najczęściej z elastycznego materiału. Można taką kupić na Allegro w cenie 116 zł. Pasuje ona do Ursusa C-360. Wśród kabinowych detali można kupić dmuchawy powietrza, m.in. do marki ciągnika New Holland. Ceny dmuchaw – od 750 do 1350 zł. Dostępne są również klamki, zamki do drzwi kabinowych i uszczelki do łączenia szyb. Natomiast najnowsze kabiny z podwyższonym dachem mają nawet miejsce na radio i głośniki. Tylną szybę do C-360 można kupić za 22 zł, a za 18 zł – szybę przednią dolną.
Wśród propozycji kabin traktorowych nieprzypadkowo dominują te dostosowane do Ursusów C-330 i C-360, ponieważ jest ich najwięcej w użytkowaniu w naszym kraju. Modele ciągników zachodnich, choćby wspomniany New Holland, sprzedawane są jako trwale zintegrowane z kabinami. Mimo to rodzimym producentom nadal opłaca się produkować kabiny do ciągników. | Kabiny i osłony kabin traktorowych |
W walce o idealną sylwetkę podstawę stanowi zbilansowana dieta w połączeniu z aktywnością fizyczną, jednak gdy do lata zostaje coraz mniej czasu, wiele osób sięga po preparaty wspomagające odchudzanie. Jak stosować suplementy na bazie ziół i owoców, by przynosiły oczekiwane efekty? Do wyboru, do koloru
Nawet jeśli do lata zostało kilka miesięcy czy tygodni, watro zacząć od zaplanowania całego procesu odchudzania i wybrać preparaty lub dermokosmetyki, których skład i działanie będą współgrały z potrzebami organizmu. Leków, suplementów i innych produktów wspomagających trawienie i proces zrzucania kilogramów jest mnóstwo. Najogólniejszy podział wyróżnia preparaty odchudzające (redukujące tkankę tłuszczową), hamujące łaknienie oraz regulujące trawienie. Dostępne są także mieszanki ziołowe i herbaciane, których właściwości mogą być pożądane przy diecie.
Pogromca wilczego apetytu
Podjadanie słodyczy i niezdrowych przekąsek pomiędzy głównymi daniami, a także przyjmowanie zbyt dużych porcji posiłków prowadzi do nagromadzenia zbędnej tkanki tłuszczowej. Osoby, które nie mogą pohamować się przed zjedzeniem deseru, kilku batoników czy nocnym odwiedzaniem lodówki, powinny wypróbować preparaty zmniejszające łaknienie. Zwykle przyjmuje się je tuż przed posiłkami, jednak na tyle wcześnie, by składniki zdążyły się wchłonąć. Jeśli są to tabletki, trzeba zażywać je pół godziny przed jedzeniem. Proszki musujące, koktajle czy inne środki przyjmowane w formie płynnej, mogą być pite kilkanaście minut przed posiłkiem. W składzie tych specyfików najczęściej jest błonnik lub jego pochodne, takie jak pektyna czy celuloza. To substancje pochodzenia roślinnego, które nie są trawione przez ludzi. Tym samym wydawałoby się, że składniki te zbędnie obciążają organizm, jednak nie do końca! Dzięki skłonności do pęcznienia, a dokładniej właściwościom absorpcyjnym (pochłaniającym wodę z organizmu), błonnik jest idealnym „napełniaczem”, który powoduje uczucie sytości. Stosowanie go prowadzi do jedzenia bardziej racjonalnych i odpowiadających dziennemu zapotrzebowaniu porcji, a tym samym sprawia, że kontrola wagi jest łatwiejsza.
Fat killer
W przypadku otyłości należy wybrać produkty, które skutecznie spalają tkankę tłuszczową. Środki o takim przeznaczeniu zawierają w składzie L-karnitynę. Karnityna to związek chemiczny pochodzenia organicznego występujący w mięśniach, a L-karnityna to substancja naturalna obecna w wielu produktach spożywczych, która przyjmowana bywa wraz z pożywieniem lub poprzez specjalne suplementy. Właściwości tego składnika polegają na transportowaniu kwasów tłuszczowych, co umożliwia ich rozkład i zamianę w energię. Dzięki temu tłuszcze nie odkładają się w komórkach, a są przetwarzane. Pomocna w walce z nadwagą jest także zielona herbata, która przyspiesza proces spalania kalorii. Z kolei herbata czerwona to prawdziwy pogromca tłuszczu. Dzięki zawartości flawonoidów oczyszcza organizm z toksyn i przyspiesza metabolizm. Pita tuż po obfitych posiłkach działa bardzo podobnie jak L-karnityna, tj. ogranicza wchłanianie się tłuszczu i zwiększa jego zamianę w energię, a nie w komórki tłuszczowe.
Aktywiści od trawienia
Poza preparatami typowo odchudzającymi w aptekach i sklepach zielarskich znajduje się cała gama herbat i środków, np. leki bez recepty, które nie tyle spalają tłuszcz, co pomagają przyspieszyć metabolizm i usprawnić pracę jelit. Osoby z nadwagą często mają problemy z zaparciami. Nadmiar spożywanego pożywienia, brak ruchu i sportu sprawia, że organizm spowalnia swoją pracę. W tym przypadku należy wybrać preparaty ziołowe, których głównym składnikiem jest koper włoski. Warzywo to, inaczej zwane fenkułem dzięki zawartości błonnika jest stosowane jako naturalny środek przeczyszczający. Występuje w ziołowych mieszankach wraz z miętą, kminkiem, anyżem lub lukrecją. Napar z tych ziół pity regularnie przez kilka dni pozwoli zapomnieć o zaparciach.
Alternatywy w produktach spożywczych
Decydując się na stosowanie jednego z opisanych suplementów, warto urozmaicić dietę o produkty naturalnie bogate w składniki odchudzające. I tak błonnik obecny jest w produktach zbożowych – zwłaszcza otrębach, kaszy i produktach powstających na bazie zbóż z otrębami, np. pieczywie, makaronach. Pod postacią pektyny błonnik występuje w większości owoców i warzyw, największe ilości znajdują się w jabłkach, marchwi i ananasach. L-karnityna odpowiedzialna za przemianę kwasów tłuszczowych w energię obecna jest w mięsie, głównie w czerwonym i rybach. Z kolei zielona lub czerwona herbata z powodzeniem zastąpi wysokosłodzone soki i napoje.
Ostatnia deska ratunku
Wiele osób marząc o zgrabnym ciele stosuje kilka preparatów jednocześnie, chcąc osiągnąć lepszy, a zwłaszcza szybszy efekt. Decydowanie się na tak radykalne kroki, zwłaszcza tuż przed sezonem bikini i zwiewnych ubrań, jest sporym błędem. Przedawkowanie leków mających w składzie błonnik czy inne higroskopijne związki może prowadzić do odwodnienia. Z kolei nieodpowiednie stosowanie leków może powodować problemy skórne. Warto zatem swoją decyzję skonsultować i wybrać produkt odpowiedni dla siebie. | Suplementy diety na bazie owoców i ziół wspomagające odchudzanie |
Jesienią i zimą widać tendencję do wybierania przez ludzi ubioru w ciemnych, zimnych kolorów, które tylko podkreślają przygnębiającą pogodę. Sposobem na przełamanie tej konwencji jest jesienno-zimowy hit mody, jakim jest total look w kolorze beżu. Beż to kolor, który służy każdej kobiecie i jest odpowiedni w każdym wieku. Występuje w wielu odcieniach i stopniach nasycenia. Niemal nigdy nie postarza ani nie zmienia wyglądu cery. Jest stosowny w każdej sytuacji i na każdą okazję
Na czym polega total look?
Total look to zasada noszenia wszystkich elementów stylizacji w tym samym kolorze. Wydaje się nudne? Monotonne? Tylko w pierwszym momencie. Monozestawy dają szerokie możliwości, zaskakują kreatywnością i zachwycają efektem końcowym! W strojach w jednym kolorze gramy odcieniami, delikatnymi przejściami tonów w szerokiej palecie. Tu również niesamowite znaczenie ma rodzaj i faktura materiału. Mieszamy ze sobą gładką skórę, zamsz, dzianinę, mięsistą wełnę i zwiewne jedwabie oraz szyfony. W takim wydaniu krój jest nie tylko podkreślony, ale wręcz gra pierwsze skrzypce. Stylizacja sprawia wrażenie dopracowanej w każdym wymiarze i prezentuje się bardzo szlachetnie.
Beż – kolor do zadań specjalnych!
Kolor beżowy trudno jest zepsuć, pasuje niemal do wszystkiego oraz do każdej okazji. Nie bez przyczyny nazywany jest „nową czernią”. Ponadto skutecznie rozświetla i odmładza wizerunek. Daje wiele możliwości. Jest naturalny, ponadczasowy, minimalistyczny, kiedy tego potrzeba, i otwarty na urozmaicanie dodatkami. Wielbłądzi beż, kawa z mlekiem, toffi, safari, kość słoniowa – wyboru nic nie ogranicza. Jak nosić beżowy total look?
Beż – profesjonalny kolor do pracy
Pracowniczy, biznesowy dress code rządzi się swoimi prawami. Nie wolno pozwolić sobie na zbytnią frywolność ani na dozę szaleństwa. Beżowy zestaw do biura to strzał w dziesiątkę – jednocześnie zrywa z nudną czernią i granatem, a i nie jest zbyt przesadzony. Jesienną i zimową porą warto postawić na dzianinową sukienkę z rękawem 3/4 . Prosty krój nie rozproszy uwagi oraz nada profesjonalizmu. Do tego beżowe rajstopy oraz camelowe botki. Torebka w odcieniu kości słoniowej noszona w zgięciu łokcia doda kobiecości. A na całość wystarczy narzucić klasyczny wełniany płaszcz w jasnym wydaniu.
Na randkę – beżowy total look
Beże potrafią skutecznie odmłodzić nasze oblicze i nawet w ciemny ponury dzień epatować światłem i świeżością. Warto wybrać je na spotkanie z partnerem. Stylizacja będzie udana i na czasie. W tym sezonie bardzo modne, ciepłe, jak również niesamowicie urocze są włochate sweterki. Wybierzmy model w ciepłym odcieniu beżu, który jeszcze podkreśli jego miękkość. Do tego rozkloszowana spódniczka w kolorze toffi. Kozaki za kolano, zamszowa torebka z frędzlami i prosty płaszcz o kroju szlafrokowym. Trendy nie muszą być trudne!
Beżowy total look na co dzień
W wydaniu weekendowym oraz codziennym możemy sobie pozwolić na nieco luzu. Całość opiera się na wygodzie, abyśmy zarówno w miejskiej dżungli, jak i na łonie natury czuły się idealnie. Hitem ostatnich lookbooków są botki z frędzlami. Idealnie sprawdzą się zarówno te na płaskiej podeszwie, jak i nieznacznym słupku. Do tego beżowe spodnie-cygaretki, lekka koszula w odcieniu kości słoniowej, kardigan, aby zapewnić ciepło, i płaszcz sięgający do kolan. Nie zapomnijmy o wielkim szalu w rozmiarze koca i wełnianej czapce!
Beżowy jest kolorem wdzięcznym, daje mnóstwo możliwości stylizacji. Tej zimy nosimy go od stóp do głów, tworząc niesamowite zestawy z połączenia faktur i wzorów materiałów. Warto wypróbować tę modną konwencję i wyróżnić się chłodną porą roku! | Hit na sezon jesień/zima – beżowy total look |
Nie w każdym domu potrzebny jest wielofunkcyjny i bardzo zaawansowany sprzęt drukujący. Niektórym wystarczy kilka podstawowych funkcji, prosta obsługa i ekonomiczna eksploatacja. Takie właśnie są atramentowe urządzenia wielofunkcyjne w cenie do 200 zł. Sprawdźmy, na które warto zwrócić uwagę. HP DeskJet 3520
Nasze zestawienie otwiera ekonomiczna, bardzo gustowna, a jednocześnie wydajna i funkcjonalna drukarka atramentowa HP DeskJet 3520. Jest to urządzenie wielofunkcyjne pełniące także rolę skanera i kopiarki. W kompaktowej obudowie zamknięto sprzęt będący w stanie wydrukować do 8 stron na minutę w kolorze oraz rozdzielczości 4800 x 1200 dpi. Ciekawostką w tym przedziale cenowym jest z pewnością automatyczny druk dwustronny (dupleks), który znacząco poprawia komfort użytkowania i szybkość pracy. Miłym dodatkiem jest również czytelny wyświetlacz kolorowy. Cena tego urządzenia na Allegro w dniu publikacji to około 200 zł.
HP Photosmart 6510
Kolejne urządzenie to HP Photosmart 6510, które zaskakuje funkcjonalnością, zważywszy na niewygórowaną cenę zakupu – w dniu publikacji około 200 zł. Atramentowe urządzenie wielofunkcyjne wyposażono w takie dodatki, jak moduł komunikacji bezprzewodowej Wi-Fi, automatyczny druk dwustronny (dupleks), czytnik kart pamięci oraz czytelny i duży wyświetlacz dotykowy. Prędkość druku w czerni i kolorze to nawet 22 strony na minutę, zaś maksymalna rozdzielczość to 4800 x 1200 dpi. Pojemność ukrytego podajnika to około 80 arkuszy. Całość zamknięto w eleganckiej, choć dość dużej obudowie w czarnym kolorze.
HP DeskJet 2130
Ostatnim urządzeniem marki HP jest model DeskJet 2130, czyli proste urządzenie wielofunkcyjne, które sprawdzi się w domu przy podstawowych zastosowaniach. Mimo prostoty wykonania producent zastosował bardzo przydatny dodatek w postaci druku dwustronnego (dupleks). Maksymalna rozdzielczość druku w kolorze to 4800 x 1200 dpi, natomiast prędkość wydruku to skromne 5,5 strony na minutę. Całość zamknięto w kompaktowej obudowie w białym kolorze. Cena w dniu publikacji opiewała na kwotę około 160 zł.
Canon Pixma 2450
Z firmy Canon mamy dwa urządzenia. Jednym z nich jest model Pixma 2450 – proste i ekonomiczne atramentowe urządzenie wielofunkcyjne. Rozdzielczość druku w kolorze to 4800 x 600 dpi, prędkość to 4 strony na minutę, zaś maksymalny rozmiar papieru to standardowe A4. Całość zamknięto w kompaktowej obudowie w odcieniach bieli i szarości. Co prawda, wydajność dyskwalifikuje sprzęt z zastosowań biurowych, ale w domowych i mało skomplikowanych zadaniach sprawdzi się idealnie. Cena to około 160 zł.
Canon MG3550
Ciekawą propozycją jest także model Canon MG3550 w cenie około 150 zł. Mimo atrakcyjnej ceny znajdziemy tu druk dwustronny (dupleks), łączność bezprzewodową Wi-Fi i podstawowe funkcje urządzenia wielofunkcyjnego: skaner, ksero itp. Nieźle prezentują się też parametry pracy – prędkość druku w czerni to 10 stron na minutę, w kolorze zaś 6 stron na minutę. Maksymalna rozdzielczość druku w kolorze to 4800 x 1200 dpi. Całość zamknięto w niewielkiej obudowie w czarnym lub białym kolorze. | Drukarka atramentowa do 200 zł – III kwartał 2016 roku |
Szukasz książki, która dostarczy ci solidnej dawki emocji w spokojny, jesienny wieczór? Sięgnij po jeden z ostatnio wydanych reportaży – wypieki na twarzy i wzruszenia są gwarantowane! „Jeszcze jeden oddech” Paul Kalanithi
Paul Kalanithi był świetnym amerykańskim neurochirurgiem, a jednocześnie miłośnikiem poezji. W przełomowym momencie swojego życia i kariery usłyszał przerażającą diagnozę: IV stadium raka płuc. Jego praca jako lekarza, pomagającego chorym uległa zawieszeniu, a on sam stał się pacjentem, który walczy o życie i spisuje swoje zmagania z nowotworem. „Jeszcze jeden oddech” to niedokończona książka, którą Paul tworzył nieprzerwanie aż do śmierci. Prawdziwa i wzruszająca historia wybitnego lekarza stała się międzynarodowym bestsellerem.
Przeczytaj pełną recenzję książki Paula Kalanithiego „Jeszcze jeden oddech”.
box:offerCarousel
„Polowanie na Escobara. Historia najsłynniejszego barona narkotykowego” Mark Bowden
„Polowanie na Escobara” to opowieść o jednym z najbogatszych kryminalistów w historii, o jego potędze i upadku. Pablo Escobar kontrolował aż 80% światowego rynku kokainy, nie przejmując się kolumbijskim rządem i Stanami Zjednoczonymi. Jego działania stały się przyczyną wielu zamachów terrorystycznych i krwawej wojny narkotykowej. Książka Bowdena pokazuje brutalny świat narkotykowej mafii i przekonuje, że rzeczywistość często może być bardziej przerażająca niż fikcja.
„Wilk zwany Romeo” Nick Jans
Nick Jans wziął na warsztat niesamowitą historię wilka, który przez siedem lat żył w przyjaźni z mieszkańcami niewielkiego miasteczka na Alasce. Romeo pojawił się w Juneau znikąd, wzbudzając nieufność, ale i fascynację. Czarny zwierz zaczął towarzyszyć narciarzom, bawić się z ich psami i wylegiwać na zamarzniętej tafli jeziora w słoneczne popołudnia. Autor całą opowieść okrasza najnowszymi odkryciami naukowymi z zakresu psychologii zwierząt i własnymi doświadczeniami z życia na Alasce.
Przeczytaj pełną recenzję książki Nicka Jansa „Wilk zwany Romeo”.
box:offerCarousel
„Kongo. Opowieść o zrujnowanym kraju” David Van Reybrouck
„Kongo”to jeden z najlepszych i najbardziej wstrząsających reportaży ostatnich lat, uhonorowany takimi nagrodami, jak: Premio Ryszard Kapuściński, Premio Tiziano Terzani oraz Prix Médicis. David Van Reybrouck snuje opowieść o afrykańskim kraju, zaczynając od czasów prehistorycznych, poprzez kolonizację w XIX wieku, a na współczesności skończywszy. Przejmująca książka przybliża czytelnikowi całe naturalne bogactwo i kulturę Konga, ale także jego cierpienia i tragedie.
„Syn dwóch matek” Małgorzata Karolina Piekarska, Maciej Piekarski
„Syn dwóch matek” to książka, która opowiada o zagładzie Zamojszczyzny przez pryzmat historii Jana Tchórza. Bohater w 1944 roku został adoptowany przez małżeństwo Piekarskich, jako dziecko o nieznanej tożsamości, uratowane przez warszawskich kolejarzy z transportu do Oświęcimia. Trudne dzieje wojennej Polski, które obrazują splecione losy dwóch rodzin, Tchórzów i Piekarskich, stały się głównym wątkiem reportażu ojca i córki. Przejmująca książka o okrucieństwach konfliktu zbrojnego, ale też o miłości, to obowiązkowa lektura dla fanów reportażu historycznego.
Zimne, jesienne wieczory nie zachęcają do spędzania czasu poza domem, dlatego wielu z nas postanawia zaszyć się w czterech ścianach z książką. Jeśli uwielbiasz czytać dobrze napisane historie, sięgnij po jedną z naszych reportażowych propozycji. | Najlepsze reportaże wśród jesiennych nowości książkowych |
Rytmiczne, monotonne kołysanie to jeden z najlepszych sposobów, by uspokoić maluszka i pomóc mu zasnąć, dlatego też, gdy dziecko przychodzi na świat, wielu rodziców decyduje się na zakup kołyski. Jej wybór nie jest jednak oczywisty, dlatego zanim rozpoczniemy poszukiwania tej najlepszej, warto zapoznać się z krótkim poradnikiem dotyczącym tego niezwykle praktycznego mebelka. Kołyski drewniane lub wiklinowe
Najtańsze spośród modeli dostępnych na rynku są kołyski wykonane z drewna bądź wikliny. Można z nich korzystać przez kilka miesięcy, do momentu aż dziecko zacznie samodzielnie siadać. Przed zakupem kołyski wiklinowej należy upewnić się, że żadne ostre elementy nie będą zagrażały delikatnej skórze naszego dziecka. W przypadku kołyski drewnianej warto sprawdzić, czy nie jest ona świeżo malowana i klejona. Wystarczy, że ją powąchamy. Świeżo nałożone farby i kleje wydzielają charakterystyczny ostry zapach, który może szkodzić naszemu dziecku.
Należy również upewnić się, czy głębokość mebla będzie wystarczająca, kiedy do środka włożymy materac, i czy możliwe jest wyjęcie tkaniny wyściełającej wnętrze w celu jej uprania. Choć przy wyborze kołyski względy estetyczne są ważne, pamiętajmy, że kupując modele o finezyjnych, ozdobnych kształtach możemy mieć problem z doborem odpowiedniego materacyka – istnieje ryzyko, że nie uda nam się znaleźć takiego, który będzie odpowiadał niestandardowym kształtom mebelka.
Kołyski kombajny
Sprzęty tego typu są wyposażone w szereg różnych funkcji, np. możliwość automatycznego bujania, melodyjki czy wibracje. Bardziej zaawansowane modele są sterowane za pomocą pilota, co jest niezwykle wygodnym rozwiązaniem np. nocą – by skorzystać z danej funkcji, rodzic nie musi wstawać z łóżka. Dzięki dołączonym do zestawu pasom bezpieczeństwa kołyska może służyć dziecku o wiele dłużej, nawet wtedy, gdy już siedzi. Przed zakupem należy sprawdzić intensywność bujania, by upewnić się, że maluch nie wypadnie, gdy zacznie się w niej żwawo ruszać, a także możliwość regulacji głośności dźwięków.
Łóżeczka z funkcją bujania
Inną opcją jest wybór łóżeczka z kołyską. Choć taki mebel nie ma zazwyczaj szuflad i ze względu na to, że nie jest zbyt stabilny, nie można położyć na nim przewijaka, jego atutem jest fakt, że po zdemontowaniu może służyć jako miejsce do spania malucha nawet kilka lat. Na rynku możemy znaleźć modele z możliwością blokady kołysania, co jest istotne w przypadku dzieci, które potrafią już wstawać i stawiać pierwsze kroki. Przed kupnem powinniśmy jednak upewnić się, że po zablokowaniu łóżeczko rzeczywiście staje się całkowicie stabilne – w przypadku niektórych modeli nawet po blokadzie, mebelek odchyla się w niewielkim stopniu.
Wady i zalety korzystania z kołysek
Rozmiary tradycyjnych kołysek są zazwyczaj niewielkie, dlatego bez problemu możemy wstawić je do sypialni rodziców. Wygodę użytkowania zapewnia możliwość regulacji wysokości, w którą większość z nich jest wyposażona. Dzięki temu mama czy tata mogą ustawić je na wysokości swojego łóżka, co daje maluchowi poczucie ich bliskości i bezpieczeństwa. Kołyska to także ogromna wygoda. Możliwość bujania dziecka bez opuszczania ciepłej pościeli jest cenna zwłaszcza w przypadku nowo narodzonych pociech, które potrafią popłakiwać nawet kilka razy w ciągu nocy.
Podstawową wadą kołysek jest fakt, że dość szybko przestają być potrzebne, co jest dotkliwe zwłaszcza wtedy, gdy pozostaje to niewspółmierne z poniesionymi kosztami. Krótki okres użytkowania wiąże się z szybkim tempem rozwoju malucha, który w krótkim czasie zaczyna nabywać coraz więcej umiejętności, dlatego przebywanie w kołysce przestaje być dla niego bezpieczne.
Nie martwmy się tym, że zbyt często kołysane dziecko do tego stopnia przywyknie do bujania, że nie będzie potrafiło bez niego zasnąć. Maluchy zazwyczaj same wyrastają z kołyski po około 3–4 miesiącach. Dopiero po upływie tego czasu należy zastanowić się nad tym, czy usypianie dziecka w taki sposób jest rzeczywiście w dalszym ciągu potrzebne.
Czytaj więcej o kołyskach dla niemowląt | Kołyska – jaką wybrać? |
Czyste obuwie świadczy o właścicielu. Brudne – dyskwalifikuje już na samym wstępie. Dbanie o buty to czynność, która wydaje się dość prosta. Tak rzeczywiście jest, ale tylko wtedy, kiedy opanujemy czyszczenie butów do perfekcji. Czym czyścić buty ze skóry naturalnej?
Skóra naturalna to materiał, o który należy troszczyć się ze szczególną starannością. Z jednej strony dlatego, że jest on drogi, a wykonane z niego obuwie uznawane za najlepsze, z drugiej – ponieważ odpowiednia pielęgnacja pozwoli cieszyć się z zakupionej pary przez wiele lat. Takie buty to inwestycja, która procentuje.
Skóra nie lubi wilgoci, tłustych cieczy oraz soli. Oczywiście nie sposób przewidzieć deszczu, nie każdy też nosi ze sobą dodatkową parę obuwia przeciwdeszczowego. Jest jednak na to sposób. Buty skórzane należy, zaraz po zakupie, przed pierwszym wyjściem, zaimpregnować. Specjalny płyn lub pasta nałożone na skórę uchronią ją przed czynnikami zewnętrznymi, a sam materiał nie będzie nic chłonąć. Zapewne każdy ma doświadczenia z solą, którą sypane są chodniki podczas zimy. Pewnie też każdy po takiej zimie miał do wyrzucenia skórzane kozaki. Impregnaty pozwolą tego uniknąć. Ich użycie to pierwszy krok do pielęgnacji skórzanego obuwia. Jeśli jednak zdarzy się, że buty będą zabrudzone, należy sięgnąć po szczotkę z miękkim włosiem, która zmiecie zanieczyszczenia oraz pastę, która odświeży kolor butów. Obecnie dostępne są kolorowe pasty do butów, dzięki czemu posiadacze granatowych, czerwonych czy niebieskich butów nie muszą sięgać tylko i wyłącznie po pasty bezbarwne. Ostatnim etapem jest nabłyszczenie powierzchni skórzanej, która nada butom efekt lustrzanego odbicia. Taka warstwa to dodatkowa ochrona, ponieważ nie przywiera do niej kurz i brud.
Czym czyścić bytu zamszowe?
Powierzchnia zamszowa jest dużo bardziej wymagająca od skórzanej, licowej. Głównie ze względu na jej strukturę oraz delikatność. Zamsz, podobnie jak skóra, nie jest odporny na wilgoć oraz mocne zabrudzenia, ale i z nimi można sobie poradzić. Powierzchnię zamszową także można zaimpregnować. Nie są to jednak pasty, ale spraye, którymi spryskuje się wierzch obuwia. Występują one w trzech podstawowych kolorach: czarnym, brązowym oraz bezbarwnym – do wszystkich kolorów. Taki zabezpieczający „płaszcz” sprawia, że buty są zdecydowanie bardziej odporne na wilgoć oraz wodę.
Buty z zamszu czyści się też zupełnie inaczej niż skórzane. Do usuwania zabrudzeń używa się szczotek ze sztywnym włosiem oraz ścierającymi końcówkami lub specjalnych gumek. Pod wpływem ruchu brud z delikatnych i małych włosków zostaje starty. Aby proces ten był jeszcze łatwiejszy, można wykorzystać specjalną piankę do zamszu, która umożliwia czyszczenie powierzchni w bezpieczny sposób, bez obaw o powstanie plam.
Jak czyścić buty z tkaniny?
Tkanina, choć łatwa w czyszczeniu, w przypadku butów może okazać się najtrudniejsza. Zabrudzenia z bawełnianych powierzchni najlepiej usuwać na mokro, przy pomocy letniej wody, nietłustego mydła oraz gąbki. Niestety, nigdy nie mamy gwarancji, że po takim myciu nie powstaną zacieki. Jest to kwestia szczególnie istotna w przypadku butów jasnych, na których powierzchni widać każde, nawet najmniejsze zabrudzenia.
Są osoby, które rekomendują pranie butów materiałowych w pralce. Producenci tego nie zalecają, ale jeśli czynność ta ma być jedyną deską ratunku dla obuwia, warto spróbować. W tym celu należ zakupić specjalne woreczki. Umieszczone w nich buty zostaną wyprane równomiernie. Może się okazać, że będą wyglądać jak nowe.
Przed każdym wyjściem spójrzcie krytycznym okiem na swoje buty. Może się okazać, że potrzebują one szybkiej ingerencji i umycia. Pamiętajcie, obuwie stanowi wizytówkę człowieka. | Skórzane, zamszowe, z tkaniny – czym czyścić buty? |
Polskie drogi nie kochają samochodów. Mimo że w szybkim tempie ich przybywa i coraz bliżej im do europejskich standardów, to wiele z nich boleśnie rani nasze auta żwirem, kamieniami, smołą i asfaltem. Jak je przed tym uchronić? Na naszych ulicach i szosach ciągle zalegają tony różnych śmieci, które – wylatując spod kół innych pojazdów – rysują maski przejeżdżających opodal samochodów. Na dodatek kamyczki czy żwir mogą poranić błotniki, nawet gdy jedziemy pustą drogą – pryskają spod naszych własnych opon. Nie zapominajmy też o tym, że drogowcy kładą nowe nawierzchnie lub lepią dziury. W takich miejscach bardzo łatwo o czarne plamy na karoserii – to asfalt albo smoła czy inny lepik. Takie substancje bardzo niszczą lakier.
Folie kolorowe
Sposobów zabezpieczania auta przed drobnymi uszkodzeniami jest kilka. W zasadzie podstawowy to utrzymywanie go w czystości i woskowanie. To nie żart – wosk nie jest oczywiście pancerny, ale nie pozwala się brudowi przylepiać. Myjąc samochód, usuwamy z niego mnóstwo drobin wbitych w lakier. Dzięki temu nie powstają ogniska korozji. Na żwir i kamienie to jednak za mało.
Z pomocą przychodzą nam producenci różnego rodzaju folii. Ten sposób zabezpieczania auta – właściwie jego lakieru – jest stosunkowo młody, upowszechnia się od kilku, może kilkunastu lat. Część osób jeszcze o nim nie słyszała. A szkoda, bo to tanie, skuteczne i estetyczne.
Zabezpieczeniem często stosowanym w autach roboczych, pracujących na budowach i w podobnie trudnych warunkach są osłony na maskę. Nie jest to jednak rozwiązanie dość estetyczne, nie polecamy więc zakładania podobnych na nasze odpicowane osobówki.
Dlatego warto zainwestować w folie. Mamy pełną dowolność, za ich pomocą możemy kompletnie odmienić samochód – całkiem go oklejając, zmieniając kolor i fakturę. To jednak dość spory koszt, wynoszący – w zależności od regionu kraju – od 2 do 2,5 tys. zł w górę. Możemy go zminimalizować, zamawiając oklejanie tylko konkretnych części auta, ale nie dopasujemy koloru idealnie. No, chyba że auto jest białe, choć i ten kolor ma różne odcienie.
Folie bezbarwne
Idealnym wyjściem jest bezbarwnafolia ochronna. Po pierwsze, to rozwiązanie niedrogie, rolka o wymiarach 150 x 50 cm kosztuje około 10 zł. Po drugie, nie musimy się przejmować kolorem. A po trzecie, jeśli ją dobrze nałożymy, będzie praktycznie niezauważalna. Jak się do tego zabrać?
Najpierw umyjmy auto, ze szczególną atencją traktując części, które chcemy okleić. Uwaga – nie używajmy szamponów z woskiem. Lepiej, by lakier nie był pokryty żadną warstwą ochronną. Folia będzie wtedy lepiej przylegać i nie będzie odłazić. Następnie zajmijmy się docięciem jej do pożądanych kształtów. Jeśli nie mamy doświadczenia w pracy z tego typu materiałami, zacznijmy od małych elementów – progów, zderzaków, lusterek czy wlotu bagażnika. Do aplikacji folii niezbędna będzie rakla. To plastikowa łapka z warstwą filcu z jednej strony, ułatwiająca nakładanie i wygładzanie folii.
W niektórych przypadkach rozsądne będzie użycie preparatu do odtłuszczania. Cóż, nie wszystkie miejsca uda nam się ładnie i skutecznie domyć. Do tej czynności nie używajmy jednak substancji mogących uszkodzić lakier, szczególnie w postaci stężonej. Lepiej wydać dosłownie kilka złotych i kupić specjalny odtłuszczacz do lakieru, który go nie rozpuści. Uważajmy, by się nie pomylić i nie nabyć dużo silniejszego preparatu, np. do hamulców.
Tylko spokojnie!
Samo nakładanie folii wymaga sporo precyzji, spokoju i skupienia. Nie przejmujmy się, jeśli za pierwszym razem nam nie wyjdzie. Folia na szczęście nie jest droga, można spróbować jeszcze raz. Na pewno warto – odczujemy to szczególnie przy odsprzedaży, kiedy nabywca doceni jakość lśniącego, nieporysowanego lakieru. | Folia na odpryski – jak zabezpieczyć auto? |
Sercem domu jest kuchnia, dlatego też wiele osób przykłada dużą wagę do tego, żeby była estetyczna, funkcjonalna i wygodna. Najważniejszym elementem w kuchni, bez którego trudno się obyć w codziennym życiu, jest oczywiście lodówka. Aby dobrze wpisywała się w aranżację kuchni, warto wybrać tę do zabudowy. Na co zwrócić uwagę kupując lodówkę do zabudowy
W ofercie sklepów AGD znajduje się kilkaset modeli lodówek do zabudowy. Można je bez problemu wpasować w linie mebli kuchennych. Przy wyborze chłodziarki do zabudowy, należy zwrócić uwagę na:
miejsce lodówki w kuchni,
pojemność i wielkość urządzenia,
zamrażarkę i jej ulokowanie,
rozmieszczenie półek,
termostaty w lodówce,
klasę energetyczności,
dodatkowe funkcje,
system no-Frost.
Miejsce lodówki w kuchni
Część kuchni przeznaczona na chłodziarkę powinna być wyposażona w specjalne kratki wentylacyjne i cokoły, gwarantujące odpowiedni przepływ powietrza wewnątrz urządzenia. Lodówki do zabudowy posiadają standardowe wymiary, dostosowane do parametrów produkowanych szafek kuchennych (ok. 54 – 56 cm szerokości oraz głębokości ok. 57 cm). Wszystkie lodówki do zabudowy posiadają elementy do zamontowania drzwiczek frontowych oraz instrukcje montażu. W każdym modelu chłodziarki jest możliwość zmiany kierunku otwierania drzwi. Najczęściej fronty stanowią osobne drzwi z własnymi zawiasami, które połączone są z drzwiami lodówki poprzez prowadnice. Front może też być zamontowany bezpośrednio na drzwiach lodówki, jednak jest to rzadko stosowane rozwiązanie.Najmniejsze lodówki do zabudowy mają ok. 82 cm wysokości i mogą być zamontowane pod blatem kuchennym, w ciągu szafek. Na rynku można również spotkać niewielkie urządzenia do zabudowy w tzw. słupku szafek kuchennych, na określonej wysokości.
Pojemność i wielkość urządzenia
Pojemność lodówki jest ściśle związana z jej wysokością. Dobór wielkości wiąże się z liczbą osób w gospodarstwie domowym. Na potrzeby rodziny czteroosobowej wystarczy chłodziarka o pojemności ok. 220 litrów. Na ogół liczy się to w ten sposób, że 120 – 130 litrów przypada na pierwszą osobę, natomiast 30 litrów na każdą kolejną. Pojemność zamrażarki zależy od ilości produktów w niej przechowywanych. Zazwyczaj lodówki do zabudowy są węższe i płytsze w porównaniu do tych wolnostojących, więc przy tej samej wysokości będą miały mniejszą pojemność.
Zamrażarka i jej umiejscowienie
Najczęściej wybierane modele mają ok. 180 cm wysokości. W tych chłodziarkach część mrożąca znajduje się na dole. Zabudowa urządzenia kończy się na poziomie górnych szafek. Zamrażarka jest na wysokości dolnych szafek kuchennych, co w rezultacie prezentuje się estetycznie. Zaletą takiego rozwiązania jest duża pojemność urządzenia oraz wygoda użytkowania.
Rozmieszczenie i liczba półek
Rodzaj i rozmieszczenie półek w lodówce wpływa na jej komfort użytkowania. Najlepsze okazują się szklane, gdyż urządzenie łatwo utrzymać w czystości. Wykonane są ze szkła hartowanego, odpornego na zarysowania i pęknięcia. Ponadto wytrzymują kilkukilogramowe obciążenia.W większości modeli chłodziarek można regulować wysokość półek, a nawet je składać i pochylać, co pozwala na łatwiejszą aranżację wnętrza. Najlepiej, by szuflady w zamrażarce były przezroczyste i wysuwane. Wygodniej wtedy jest znaleźć właściwy produkt spożywczy. W zamrażarce mogą znaleźć się dwie lub trzy półki.
Liczba termostatów
Standardowo lodówki jednodrzwiowe wyposażone są w jeden agregat i jeden termostat. W niektórych modelach można spotkać dwa agregaty z dwoma termostatami, które pracują niezależnie od siebie. W tych urządzeniach można osobno ustawić temperaturę dla zamrażarki i chłodziarki oraz, w razie potrzeby, jedną z tych części wyłączyć. Zużywają one jednak więcej energii niż te z jednym agregatem. Dlatego obecnie producenci zamiast dwóch agregatów stosują jeden z dwoma termostatami. Opcja ta jest po prostu oszczędniejsza. W tych modelach lodówek można osobno regulować temperaturę dla części chłodzącej i mrożącej, ale nie można całkowicie wyłączyć jednej części urządzenia. Dwa termostaty mają ten plus, że zamrażarka ma większą zdolność mrożenia.
Klasa energetyczna lodówek
Lodówka pracuje 24 godziny na dobę. Nie bez znaczenia jest ilość pobieranej przez nią energii. Urządzenia elektryczne mają określone klasy energetyczne (od A+++ do G). Lodówki w klasie A+++ są najbardziej energooszczędne, natomiast klasa G to urządzenia, pobierające najwięcej energii elektrycznej. Standardowo w sklepach AGD można spotkać urządzenia w klasach od A do A+++.
Dodatkowe funkcje i system No Frost
Dodatkową funkcją, na którą warto zwrócić uwagę, jest system sterowania. Najlepsze są lodówki z elektronicznym systemem. W praktyce można dokładnie ustawić temperaturę chłodzenia i mrożenia oraz śledzić parametry ustawienia sprzętu na elektronicznym wyświetlaczu.Najnowsze modele lodówek posiadają tzw. system No Frost(bezszronowe), który to automatycznie kontroluje poziom wilgotności w chłodziarko-zamrażarce. Dzięki osuszaniu i wymianie powietrza zapobiega on osadzaniu się szronu. Urządzenie takie jest praktycznie bezobsługowe.
Decydując się na lodówkę do zabudowy pamiętaj, że musisz zapewnić jej odpowiednie miejsce w kuchni. Zwróć uwagę, żeby urządzenie nie stało blisko źródeł ciepła oraz by zostało podłączone do gniazdka elektrycznego z uziemieniem. | Jak wybrać lodówkę do zabudowy |
Zatankowanie niewłaściwego paliwa może się przydarzyć każdemu. Krótka chwila nieuwagi bardzo często ma poważne konsekwencje dla samochodu. Najczęstszym błędem jest wlanie benzyny do baku samochodu z silnikiem Diesla. Samochody z silnikiem benzynowym posiadają węższy wlew, co uniemożliwia włożenie pistoletu od dystrybutora z olejem napędowym. Jednak doświadczenie pokazuje, że i takie przypadki się zdarzają. Pomyłka przy tankowaniu następuje najczęściej, gdy przesiadamy się do samochodu z inną jednostką napędową lub wlewamy paliwo z kanistra. Sprawdźmy, jak poradzić sobie w takiej sytuacji. Benzyna w oleju napędowym
Wszystko zależy od tego, jak dużo benzyny znalazło się w baku samochodu z silnikiem Diesla. Z niewielką ilością powinny sobie poradzić szczególnie starsze silniki wysokoprężne. W przypadku nowoczesnych jednostek sytuacja się komplikuje, ponieważ ich zaawansowane układy wtryskowe są bardzo wrażliwe na niską jakość oleju napędowego. Obecność benzyny w baku działa jak rozpuszczalnik, pogarszając smarowanie. Konsekwencją może być uszkodzenie wtryskiwaczy lub pompowtryskiwaczy, pompy wysokiego ciśnienia oraz pompy paliwa.
W połączeniu z remontem silnika, koszt naprawy może być bardzo wysoki. Podsumowując, domieszka benzyny na poziomie kilku procent w starszych generacjach silników Diesla nie powinna zaszkodzić, jednak w przypadku nowszych jednostek wysokoprężnych każdy przejechany kilometr z benzyną w baku robi ogromne spustoszenie, generując bardzo wysokie koszty naprawy.
Olej napędowy w benzynie
Zatankowanie niewielkiej ilości oleju napędowego do samochodu z silnikiem benzynowym w większości przypadków nie powinno uszkodzić jednostki napędowej. Objawem świadczącym o pomyłce jest pogorszenie osiągów i niska kultura pracy silnika. Często jednak samochodu w ogóle nie da się uruchomić.
Gorsze w skutkach może się okazać zatankowanie oleju napędowego do samochodu z bezpośrednim wtryskiem paliwa, co może uszkodzić jego układ paliwowy. Konsekwencje pomyłki przy tankowaniu w dużym stopniu zależą od tego, jak szybko zorientujemy się, że popełniliśmy błąd. Jazda z domieszką oleju napędowego może uszkodzić katalizator i sondy lambda.
Co zrobić?
Jeśli pomyłkę zauważymy jeszcze na stacji benzynowej, nie próbujmy uruchamiać silnika. Poprośmy o pomoc obsługę – najczęściej dysponuje ona odpowiednim sprzętem do wypompowania paliwa ze zbiornika. W przeciwnym razie należy zadzwonić po lawetę, która odwiezie samochód do warsztatu. Jeśli do baku Diesla starszej generacji trafiła niewielka ilość benzyny, możemy go zatankować do pełna olejem napędowym i co pewien czas dotankowywać, aby stale zmniejszać zawartość benzyny w zbiorniku.
W sytuacji, gdy zupełnie nieświadomie zatankujemy niewłaściwe paliwo, o zaistniałym fakcie przekonamy się dopiero w czasie jazdy, gdy silnik zacznie tracić moc, nierówno pracować lub po prostu zgaśnie. Czasami może tak się stać dopiero po kilkudziesięciu kilometrach. W takiej sytuacji należy jak najszybciej zatrzymać pojazd i wezwać lawetę. Naprawa polega na wypompowaniu złego paliwa z baku oraz oczyszczeniu układu paliwowego. Jeśli to nie pomoże, należy wykonać gruntowną diagnostykę, aby określić rozmiar uszkodzeń.
Zatankowanie niewłaściwego paliwa to niewątpliwie kłopotliwa sytuacja. Jeśli jednak w porę się zorientujemy, możemy uniknąć poważnych konsekwencji. Próba kontynuowania jazdy za wszelką cenę może doprowadzić do ruiny nie tylko jednostkę napędową, ale i nasz budżet, ponieważ koszt usunięcia awarii spowodowanej pomyłką przy tankowaniu może sięgnąć nawet kilkunastu tysięcy złotych. W przypadku nowych samochodów nie mamy też co liczyć na skorzystanie z gwarancji – bardziej na jej utratę. | Pomyłka przy tankowaniu. Co zrobić, gdy zatankujemy niewłaściwe paliwo? |
Choć coraz częściej urządzając mieszkanie, eksperymentujemy z odważnymi połączeniami kolorów i faktur, to nadal najbardziej lubimy klasyczne i ponadczasowe kompozycje barw. Szarości i brązy świetnie wpisują się w ten trend, a jednocześnie idealnie pasują do nowoczesnych wnętrz. Szarości i brązy od kilku lat zyskują u nas na popularności. Nie chodzi tu jednak wyłącznie o modę, ale również o trendy w urządzaniu wnętrz. Kolory te, kiedyś kojarzone raczej z zimnymi i mało przytulnymi pomieszczeniami biurowymi, dzisiaj wykorzystywane są do aranżacji mieszkań utrzymanych zarówno w stylu nowoczesnym, jak i klasycznym.
Odcienie szarego i brązowego często spotykane są w naszych domach, ale zwykle występują osobno. Tymczasem takie połączenie kolorystyczne może stanowić nie tylko efektowną dekorację wnętrza, ale w dodatku sprawić, że będzie ono sprawiało wrażenie ciepłego i przytulnego. Podpowiadamy, jak łączyć brązy i szarości w nowoczesnym wnętrzu.
Szary – kolor uniwersalny
Szarości niesprawiedliwie kojarzone są często z chłodem i minimalistyczną pustką, która nie przywodzi na myśl przytulności i ciepła. Tymczasem jednak odcienie szarego są nie tylko eleganckie, ale – w odpowiednich ilościach – potrafią sprawić, że wnętrze będzie wydawało się dużo bardziej przyjazne i sprzyjające relaksowi.
Kolor szary jest przede wszystkim niezwykle uniwersalny i pasuje do wnętrz urządzonych właściwie w każdym stylu. Pięknie prezentuje się jako kolor przewodni, ale równie dobrze może być tylko tłem, na którym wyeksponujemy meble i dodatki w bardziej intensywnych barwach.
Gama odcieni szarości jest naprawdę imponująca – od jasnego gołębiego po ciemny grafit – co pozwala dobrze dopasować go do naszych potrzeb. Szary jest w dodatku kolorem ponadczasowym i eleganckim, nieulegającym zmiennym modom i trendom. Można nim pomalować ściany zarówno w salonie, jak i kuchni, sypialni, a nawet… w pokoju dziecięcym. Tam ciepłe odcienie szarości mogą być ciekawą alternatywą dla bezpiecznych, ale dość oklepanych beżów.
box:offerCarousel
Brąz – kolor natury
Brązy to z kolei odcienie, które przywodzą nam na myśl przyrodę. Jako jeden z kolorów ziemi sprzyja relaksowi, pomaga się odprężyć, jest ciepły i przytulny. Idealnie sprawdzi się w mieszkaniu osoby, która lubi czuć bezpieczeństwo i stabilizację. Ciemniejsze odcienie brązu dobrze pasują do wnętrz, w których wymagana jest cisza i skupienie, np. do gabinetu albo sypialni. Jaśniejsze sprawdzą się lepiej w salonie albo kuchni, bo nie przytłoczą pomieszczenia i nie zmniejszą go optycznie.
box:offerCarousel
Szarości i brązy – jak łączyć je we wnętrzu?
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Łączenie odcieni szarego z brązem staje się coraz bardziej popularne, bo oba te kolory świetnie się uzupełniają. Warto jednak pamiętać o tym, by z jednym i drugim nie przesadzić, bo w efekcie wnętrze może przytłaczać i wydawać się mniejsze niż w rzeczywistości.
Dobrze jest więc wykorzystać przy urządzaniu pokoju różne odcienie brązów i szarości. Połączenie ciemniejszych i jaśniejszych tonów pozwoli na zachowanie równowagi i nie sprawi, że pomieszczenie wyda się za ciemne. Ciekawym rozwiązaniem może też być wprowadzenie do wnętrza trzeciego koloru, np. beżu lub kości słoniowej, który dodatkowo ożywi całość i nada jej lekkości. Dodatki w odcieniach złamanej bieli dobrze wkomponują się we wnętrze urządzone w szarościach i brązach.
Nowoczesne wnętrze z szarym i brązem
Minimalistyczne, nowocześnie urządzone pomieszczenia szczególnie dobrze prezentują się w tym zestawieniu kolorystycznym. Wybierz, który kolor będzie wiodący, a który będzie dla niego tłem. Co to oznacza w praktyce?
Jeżeli chcesz wypełnić wnętrze brązowymi meblami, to pomaluj ściany (albo tylko jedną, przy której ustawisz kanapę lub efektowny regał albo komodę) na jasnoszary kolor. Całość uzupełnij dodatkami w różnych odcieniach szarości –zasłonami, dywanem czy dekoracyjnymi poduszkami.
Podobnie możesz urządzić wnętrze z wiodącą szarością – meble w tym kolorze, np. kanapa czy fotele, świetnie się zaprezentują na tle ciemnobrązowej ściany (w tym przypadku lepiej pomalować tylko jedną, by zbytnio nie zmniejszyć pokoju). Dodatki i inne meble w jaśniejszych odcieniach brązu uzupełnią całość i sprawią, że wnętrze będzie wyglądało elegancko i stylowo.
Nie zapominaj o ceramice, kloszach lamp czy ramkach zdjęć i obrazów – one też stanowią świetny sposób na udekorowanie wnętrza.
Szarości i brązy razem tworzą wyjątkowo efektowny, a przy tym prosty i elegancki duet, który opiera się przemijającym modom. Dobrze więc wybrać go, jeżeli lubisz tradycję – nawet w nowoczesnym wydaniu. | Brąz i szarość – jak je łączyć w nowoczesnym wnętrzu? |
Góry to specjalne miejsce – zarówno te nieco mniejsze, jak i te, które sięgają nieba. Mimo tego, że życie w nich jest ciężkie, to zawsze fascynowały i przyciągały ludzi, którzy marzyli o dotarciu na najwyższe szczyty. Właściwie wciąż to robią. Współcześnie to także jedno z ulubionych miejsc wypoczynku dla ogromnych rzesz ludzi – prawdopodobnie najlepszym tego przykładem są kolejki na Giewont i tłumy nad Morskim Okiem. Dzieciaki jadą W góry!
Aby uniknąć wątpliwych przyjemności wędrowania w tak ogromnej grupie, można wybrać jakieś mniej popularne miejsca albo wziąć ze sobą dziecko i pójść tropem Piotra Karskiego oraz jego świetnej książki. W góry! to naprawę interesujący tytuł dla młodych czytelników, w którym zabawa jest kreatywna, wymaga inteligencji i stoi na prawdziwie wysokim poziomie. Publikacje z wydawnictwa Dwie Siostry rzadko mnie zawodzą, a częściej zaskakują w przyjemny sposób. Dokładnie tak jest z tym tytułem – autor nie poszedł w sztampowe rozwiązania, połączył w książce bardzo wiele dziedzin, co widać w zawartej w tekście wiedzy i zadaniach.
Bo to tak naprawdę połączenie!
W góry! to tak naprawdę znakomite połączenie nauki z zabawą. Mamy tutaj sporo geografii, szczyptę matematyki oraz biologii, podstawy umiejętności orientowania się w terenie i kropelkę fizyki, a także zabawę perspektywą. Pewnie z innych dziedzin też coś znajdziemy, ale nie jesteśmy pewni, bo zarówno ja, jak i mój syn staramy się powoli dawkować sobie zadania, aby starczyło ich nam na całą zimę. To niestety nadzwyczaj trudne. Przyznam szczerze, że gdyby nauka w szkole potrafiła być tak zajmująca, to nasz siedmiolatek z pewnością byłby zachwycony. Są tutaj labirynty, jest rysowanie według własnego projektu oraz takie, w którym co nieco już dla nas przygotowano i musimy się dopasować. To książka bardzo intensywnie pobudzająca kreatywność, ale jednocześnie ujmująca ją w pewne ramy, ukierunkowująca ją. Można by się pokusić wręcz o stwierdzenie, że to coś, co pomoże stworzyć przyszłych inżynierów.
To także propozycja na zimę
Jestem przekonany, że W góry!mogą stanowić świetną propozycję na długie jesienne i zimowe wieczory. Poza tym, o czym już wspomniałem, jest w nich też nieco informacji o wyprawach w teren, a przecież te pory roku to idealny czas, aby się do takowych przygotować. Natomiast zadania, które można w tym czasie wykonać w domu, są bardzo interesujące, a opis stworzenia solnego stalaktytu to najlepszy przykład.
Niebiesko!
Wszystko to dostajemy w kolorach czarnym, niebieskim i białym. Dlaczego? Tak do końca to nie wiem, co stoi za decyzją autora, ale mam swoją teorię. Te kolory to barwy, jakich najwięcej znajdziemy w wysokich górach! Biel śniegu, błękit nieba i czerń skał są tym, co tak naprawdę definiuje główny temat tej publikacji. Poza tym przecież możemy pozostałe kolory sami uzupełnić. Pokryć stoki zielenią lasu czy kosodrzewiny, zaprosić do tej książki świstaka wychodzącego z norki czy rybę wyskakującą z górskiego jeziora. Karski dał dzieciom ramy – niech je zapełniają, a ich wyobraźnia wsparta wiedzą rodziców wypełnia przestrzenie kartek, a potem: W góry! – te prawdziwe. Mnie się podobało, syn był zachwycony. Warto!
Źródło okładki: wydawnictwodwiesiostry.pl | „W góry!” Piotr Karski – recenzja |
Elektryzujący debiut, o którym głośno było jeszcze przed premierą. Powieść Cline próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, czy dla chwili uwagi i docenienia naprawdę jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Rzadko który debiut literacki budzi w ostatnich latach takie emocje. Książka Dziewczyny, której autorką jest zaledwie 27-letnia Amerykanka Emma Cline, na długo przed premierą typowana była na bestseller. Nic dziwnego, bo młodziutka pisarka z zaskakującą dojrzałością opowiada o symbolicznych prawdach, bliskich każdemu człowiekowi. Jednocześnie Cline zakłada Dziewczynom płaszczyk niepokojącego, wywołującego dreszcz thrillera, który rozgrywa się pewnego gorącego kalifornijskiego lata niemal pół wieku temu.
Potrzeba akceptacji
Książkowy debiut Amerykanki to historia 14-letniej Evie, samotnej i poszukującej bliskości dziewczynki, która czuje się opuszczona i niepotrzebna. We wrześniu Evie ma trafić do szkoły z internatem, ale teraz czekają ją jeszcze upalne i nieznośnie ciągnące się wakacje w rodzinnej Kalifornii. Pewnego dnia główna bohaterka poznaje w parku grupę dziewcząt, które natychmiast przykuwają jej uwagę. Są wolne, pozbawione kompleksów, a przede wszystkim – mają siebie.
Evie szczególnie zafascynowana jest ich liderką, Suzanne. Dziewczyna jest charyzmatyczna, emanuje nieskrępowaną kobiecością i niedbałym ubiorem. Grupa przyjmuje Evie w swoje szeregi, widząc, jak desperacko potrzebuje ona akceptacji i towarzystwa. Szybko okazuje się, że nastolatka wpadła w szpony niebezpiecznej sekty, która niedługo będzie chciała zrealizować szokujący plan swojego lidera, Russella. Evie, ślepo wpatrzona w nowe towarzystwo, nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie grozi jej ze strony ludzi, których uznaje za przyjaciół. Nie wie też, że powoli, acz konsekwentnie, zbliża się do punktu, z którego nie będzie już powrotu do jej dawnego życia…
Prawdziwa historia opowiedziana na nowo
Dziewczyny, czego autorka nie próbuje ukrywać, czerpią silną inspirację z historii słynnej szajki Charlesa Mansona, satanistycznej grupy działającej pod koniec lat 60. w Kalifornii, która zasłynęła z wyjątkowo brutalnego morderstwa Sharon Tate, aktorki i ciężarnej żony Romana Polańskiego, oraz grupy przyjaciół pary. Już od pierwszych stron widać, że Cline na nowo opowiada tę historię: diaboliczny Manson to książkowy Russell, a charyzmatyczna Suzanne to słynna „Sexy Sadie”, czyli jego prawa ręka, Susan Atkins. Z kolei ofiarą (choć z szacunku dla jej bliskich pozostaje w książce anonimowa) jest aktorka, której brutalna śmierć przerwała doskonale zapowiadającą się karierę.
Zbrodnia nie jest w powieści jednak najważniejsza, a akcja Dziewczyn toczy się niespiesznie, jak mijające latem długie i lepkie od wysokiej temperatury dni. Na pierwszy plan wysuwa się tu bowiem aspekt psychologiczny, czyli szczególnie wyraźna potrzeba akceptacji przez grupę i bycia docenionym. Cline, sama będąc młodą kobietą, w niezwykle sugestywny sposób pisze o przełomowych momentach z życia innej dorastającej dziewczyny. W przypadku Evie te kumulują się podczas tego jednego najważniejszego lata. To wtedy bohaterka książki przełamuje swoje bariery – zarówno cielesne, jak i psychiczne, pokonuje pewną granicę i zmienia się raz na zawsze.
Akcja książki toczy się powoli, co momentami może wydawać się niezamierzonym celem autorki i oznaką niewprawionego jeszcze pióra. Te fabularne braki Emma Cline rekompensuje fantastycznymi portretami psychologicznymi bohaterów i warstwą stylistyczną. Od pierwszej do ostatniej strony Dziewczyny trzymają w napięciu. Choć przecież wiemy, jaki był finał tej historii, to i tak odczuwamy niepokój, a to wrażenie tylko wzmaga się wraz z postępującą lekturą.
To w końcu także książka o desperackiej potrzebie miłości. Evie, nie znajdując bliskości i ciepła w rodzinnym domu, sama pcha się w ramiona grupy „przyjaciół”, nieświadoma tego, że także ich towarzystwo nie da jej bezwarunkowego bezpieczeństwa i akceptacji. Póki nie dzieje się nic złego, Evie zachwyca się tą odnalezioną przypadkową przyjaźnią. Gdy wydarzy się tragedia, za jednym zamachem, jakby ciosem noża, umrze też ta miłość, która okaże się wydmuszką.
Źródło okładki: soniadraga.pl | „Dziewczyny” Emma Cline – recenzja |
Dla małej wielbicielki klocków najlepszym prezentem będzie nowy zestaw z ulubionej serii. Bez względu na to, czy mamy w domu wprawioną konstruktorkę, czy nasza pociecha dopiero zaczyna przygodę z klasycznymi Lego, w tegorocznej ofercie znajdziemy odpowiedni upominek. Największą zaletą zabawy klockami Lego jest to, że ich układanie daje równie wielką frajdę jak późniejsza zabawa, a każdy nowy zestaw może być początkiem nowej pasji i wspaniałej przygody. Więc jeśli jeszcze nie wiesz, który zestaw będzie najlepszy, sprawdź propozycję z wybranej przez nas piątki.
1. Wymarzony zamek Kopciuszka – Lego Disney Princess
box:offerCarousel
Ogromny zestaw składający się z 585 elementów do zbudowania dwupiętrowego zamku. Każde pomieszczenie jest osobnym modułem, który możemy łączyć według instrukcji lub własnej fantazji (wszystkie elementy pasują również do innych zamków z kolekcji Disney Princess). Z dołączonych klocków możemy zbudować jadalnię ze stołem i krzesłami, kuchnię, salon z zestawem wypoczynkowym, sypialnię z ukrytym w łóżku schowkiem, balkon z obrotowym parkietem, a także garderobę z toaletką. W komplecie znajdują się również dwie figurki – Kopciuszek i Książę, konik, dwie myszki i mnóstwo akcesoriów takich jak buteleczki, szczotka do włosów czy wyposażenie kuchni. Złożony zamek będzie nie tylko świetną zabawką, ale również atrakcyjnym elementem dekoracyjnym wnętrza.
2. Słoneczny katamaran – Lego Friends
box:offerCarousel
To wakacyjna propozycja dla wielbicielek przyjaciółek z Heartlake. Tym razem dziewczyny wypływają w niezapomniany rejs na pokładzie ekskluzywnej łodzi. Katamaran ma po złożeniu wymiary 32 cm x 29 cm x 17 cm. Na jego pokładzie nasze bohaterki mają do dyspozycji basen, zjeżdżalnię, miejsce do opalania, zaopatrzoną kuchnię, salon z meblami do wypoczynku i sypialnię. Na każdym z trzech poziomów znajduje się pełne wyposażenie. Oprócz tego zestaw obejmuje: skuter wodny, banana i koło do pływania, trzy minilaleczki – Olivię, Stephanie i Liam oraz dwa delfiny – Sheen i Sapphire.
3. Zabawa na plaży – Lego City
box:offerCarousel
Kolejny letni zestaw, dzięki któremu już w czerwcu przeniesiemy się na słoneczną plażę pełną fantastycznych atrakcji. W komplecie znajduje się 15 minifigurek mieszkańców Lego City. Każdy ma ze sobą ulubione akcesoria, m.in. zamek z piasku, aparat fotograficzny, hamak rozwieszony między palmami, wykrywacz metalu, siatkę i piłkę do siatkówki czy stoisko z lodami. Dodatkowo w pudełku znajdziemy rozmaite figurki zwierzaków, m.in. psa, delfina i homara. Klocki mogą funkcjonować jako samodzielna zabawka lub być uzupełnieniem innych zestawów z serii City lub plażowych Lego Friends.
4. Uroczysta łódź Ariel – Lego Disney Princess
box:offerCarousel
Komplet 380 elementów pozwalających na zbudowanie pięknie zdobionej łodzi, na której pokładzie Arielka i książę Eryk wypłyną we wspaniały rejs, a także wysepki dla kraba Sebastiana. W zestawie znajdują się dwie minifigurki (Arielka ma płaszcz z prawdziwego materiału), krabik Sebastian i piesek Maks. Łódź jest wspaniale wyposażona, a na jej pokładzie znajdziemy m.in. toaletkę, wyrzutnię fajerwerków, altankę czy obrotowy parkiet do tańca. Do tego mnóstwo akcesoriów, które wspaniale urozmaicą zabawę, m.in. kieliszki, skrzynia ze skarbem, teleskop czy buteleczka perfum. Wszystkie elementy statku mogą być dowolnie przestawiane, dzięki czemu zabawa nigdy się nie kończy.
5. Naida i zasadzka na żółwia wody – Lego Elves
box:offerCarousel
Jedno z najnowszych pudełek klocków dla miłośniczek Lego Elves. Tym razem główną bohaterką jest elf Naida (minilaleczka w zestawie), której zadaniem jest obrona wodnej żółwicy Cory przed atakiem złośliwych nietoperzy. W zestawie znajdują się klocki do budowy wysepki z miotaczem dysków, duży żółw z ruchomymi nogami, głową i miejscem na grzbiecie na umieszczenie figurki. Oprócz nich mnóstwo akcesoriów, takich jak kwiaty, mapa, babeczka, diamenty, a także figurki nietoperza Furi i żółwika Calypso.
Zestawy klocków Lego rozbudzają wyobraźnię, ich układanie przynosi satysfakcję, a gotowe konstrukcje inspirują do zabawy. Z szerokiej tematyki z łatwością wybierzemy zestaw, który wpisze się w zainteresowania naszej pociechy i sprawi jej mnóstwo radości. | 5 zestawów kloców Lego na Dzień Dziecka dla dziewczynki 5+ |
Na Północy jest ciągle jasno lub ciągle ciemno. Trudno to sobie wyobrazić, jeżeli uzależniamy rytm dnia od tego, co widzimy za oknem. Podobnie jak to, że latem na drodze można tu spotkać trzy samochody i trzysta reniferów. Jak żyje się w Finnmarku, największym i jednocześnie najsłabiej zaludnionym okręgu Norwegii? Opowiada Ilona Wiśniewska w książce „Hen. Na północy Norwegii”. Hen i jeszcze dalej
Jeśli temperatura spadnie do minus czterdziestu stopni, mieszkańcy północnej Norwegii zaczną zamykać okna w swoich domach. Minus dziesięć to dla nich moment na zamianę puchowych kurtek na coś lżejszego, a przynajmniej tak twierdzą złośliwi z Południa. Być może żarty to ich sposób na oswojenie terenów zajmujących ponad jedną trzecią własnego kraju – zimnych, surowych…
I trochę obcych, bo nie ma znaczenia, w jakim miejscu właśnie się znajdujemy – tam zawsze będzie daleko, nie po drodze. To życie gdzieś na boku sprawia, że mieszkańcy Finnmarku czują się trochę tak, jakby byli niewidzialni dla innych. Poczucie bycia kimś mniej ważnym umacnia fakt, że w książkach do historii nie znalazło się miejsce na najważniejsze momenty z przeszłości północnych terenów Norwegii. Tych przecież nie brakuje, choćby z czasów II wojny światowej, gdy Finnmark został zniszczony przez wojska niemieckie. Dlaczego uparcie się o nich zapomina? Tego nikt nie potrafi do końca wytłumaczyć.
Człowiek z trudnym życiorysem i charakterem
Ilona Wiśniewska przyzwyczaiła już czytelników do opowieści o życiu na krańcu świata swoim reportażem „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen”. Tym razem także pisze o północy Norwegii i o ludziach, którym przyszło tam żyć. Można pomyśleć, że za karę, bo czy człowiek potrafi być szczęśliwy w ciemnościach i w mrozie?
Czytając „Hen. Na północy Norwegii”, szybko dochodzi się do wniosku, że nawet jeśli jest to możliwe, to z pewnością trudne do wykonania. Północni to przecież ludzie z pogmatwanymi życiorysami i niesamowicie silnymi charakterami.
Nie po drodze
Właśnie ludzie są u Ilony Wiśniewskiej na pierwszym miejscu. „Hen. Na północy Norwegii” to tak naprawdę zbiór ich prywatnych historii. Opowieści o życiu poświęconemu pracy, morzu i codzienności. Spędzonemu trochę w samotności, bo tutaj kogoś, kto odwiedza twój sklep kilka razy w roku, nazywasz stałym bywalcem. To kolejna rzecz, którą trudno sobie wyobrazić.
Książka pełna jest takich mniejszych i większych zaskoczeń dla kogoś, kto nie miał okazji mieszkać w tak trudnych warunkach. Pozwala ona uświadomić sobie, jak bardzo świat zewnętrzny kształtuje całe nasze życie. Napisana językiem świetnie oddającym klimat miejsca, uzupełniona rewelacyjnymi zdjęciami, jest interesującym przewodnikiem po miejscach, do których większość z nas pewnie nigdy nie dotrze – bo zawsze będą nie po drodze. A co po niej? Interesującą propozycją dla tych, którym się spodoba, będzie z pewnością„Jakuck. Słownik miejsca”Michała Książka (o zupełnie innych, ale podobnie mroźnych terenach).
Książka „Hen. Na północy Norwegii” dostępna jest także jako e-book (formaty EPUB i MOBI) za ok. 36 zł.
Źródło okładki: www.czarne.com.pl | „Hen. Na północy Norwegii” Ilona Wiśniewska – recenzja |
Mamy XXI wiek, technologie bezprzewodowe rozwijają się jak kwiaty jabłoni na wiosnę. A mimo wszystko w większości samochodów nie poradzimy sobie bez kabli, ładowarek i różnego rodzaju rozgałęziaczy. Przecież nawigacja musi dostać prąd. Trzeba też naładować telefon albo nawet dwa, powerbank, odtwarzacz MP3.
Z USB
Gniazdo zapalniczki to urządzenie wręcz prymitywnie proste. Dziurka, kilka blaszek, wszystko podłączone do prądu. Kiedyś służyło do zasilania samochodowej zapalniczki, czyli metalowej sprężynki rozgrzewającej się do czerwoności. Same zapalniczki odeszły już w zasadzie do lamusa, ale gniazdo przez wiele lat zyskało wiele nowych funkcji. Stworzono dziesiątki urządzeń, które działają dzięki prądowi, który gniazdko dostarcza.
Gniazdo zapalniczki jest powoli wypierane przez gniazdo USB. Ale powoli! Na razie niewiele seryjnych aut jest w nie wyposażonych. Poza tym jeśli jest, to najwyżej jedno, może dwa. A do gniazda zapalniczki można podłączyć całkiem sporo urządzeń, oczywiście pod warunkiem, że mamy odpowiedni rozgałęziacz.
Pamiętajmy, że obecnie najlepiej kupować takie rozgałęziacze, które mają przynajmniej jedno lub dwa wejścia na USB. Dzięki temu będziemy mogli spokojnie podłączyć do niego jeden lub dwa telefony komórkowe. A wiele osób korzysta z nich podczas jazdy, do nawigacji, rozmów (oczywiście z użyciem zestawu słuchawkowego lub głośnomówiącego). No i pamiętajmy, że telefon to również źródło muzyki, którą zawsze mamy pod ręką.
Rozgałęziacz podwójny
To najprostszy rodzaj w grupie tych urządzeń, montowany na sztywno. Wtykamy go w gniazdo i mamy dwa. Zaletą jest prostota i niska cena, wadą zaś nieporęczność – szczególnie w mniejszych autach kawałek plastiku wystaje z deski rozdzielczej. Ale większości kierowców powinno to wystarczyć. Jest jeszcze jeden minus – aby podładować telefon, musimy mieć ładowarkę samochodową. Dlatego tak fajnie jest, gdy znajdziemy sobie rozgałęziacz z dodatkowym gniazdkiem USB. Dzięki temu ładowanie telefonu nie wymaga kupna ładowarki, wystarczy kabel, który dostajemy wraz z telefonem.
A może potrójny?
Rozgałęziacze potrójne stosunkowo rzadko montuje się bezpośrednio do gniazda zapalniczki, bo są po prostu duże. Dużo lepiej sięgnąć po model z kabelkiem i wtyczką. Dzięki temu w gniazdo będzie wetknięta jedynie wtyczka, a sam rozgałęziacz można włożyć choćby do schowka. Większość ma też miejsca na śrubki, które pozwalają na ich przykręcenie – na przykład do tunelu centralnego albo ściany bagażnika – bo sporo sprzętów turystycznych, jak lodówki, kompresory czy lampy jest zasilanych z gniazda zapalniczki.
W takich przypadkach nie musimy oszczędzać i możemy sobie kupić rozdzielnik z czterema czy pięcioma gniazdkami. A co, kto nam zabroni?
Minimalizm
Pewnego rodzaju nowością są minimalistyczne ładowarki, pełniące również funkcje rozgałęziacza dla urządzeń, które można podłączyć do portu USB. Czyli idealne do dwóch telefonów lub jakichkolwiek innych urządzeń – bo coraz więcej z nich jest dostosowanych do tego standardu.
Zaawansowane
Wśród nich bywają również sprzęty zaawansowane technologicznie. Za produkcję samochodowych ładowarek USB wzięło się choćby Xiaomi. Najprostsze modele z serii RoidMi to tylko ładowarki, topowe zaś pełnią też funkcje transmitera FM. Mają wbudowany mikrofon i Bluetooth, dzięki którym stają się pełnoprawnymi zestawami głośnomówiącymi. To świetny wybór, bo za kilkadziesiąt–sto kilkadziesiąt złotych dostajemy urządzenie zastępujące kilka innych.
Najtańsze
Intuicja (poparta doświadczeniem) podpowiada, by unikać najtańszych rozgałęziaczy. Najczęściej to urządzenia jednorazowe, które potrafią dosłownie rozpaść się w rękach.
Niestety dość często niedokładnie widzimy wybrany produkt, bo jest zapakowany w solidny plastikowy blister albo kupowany w Internecie. W tym drugim przypadku możemy go zwrócić w ciągu 14 dni. Mimo wszystko poszukajmy jak najwięcej zdjęć danego produktu i dokładnie go obejrzyjmy. To nie są drogie urządzenia, ale po co kupować sprzęt niskiej jakości, skoro za kilka czy kilkanaście złotych więcej możemy mieć coś, co posłuży nam kilka lat.
Więc jaki kupić do auta? Na pewno solidnie wykonany, spełniający nasze wymagania (czyli mający funkcje, z których będziemy faktycznie korzystać), niebędący w kabinie „przeszkadzajką”, kosztujący kwotę, którą będziemy w stanie przeboleć, jeśli złodziej weźmie na cel kabinę naszego auta. | Rozgałęźnik lub rozdzielacz rzeczą niezbędną w nowoczesnym samochodzie – przegląd |
Fulda, Pirelli, Michelin, a może Dunlop lub Dębica? Jakie opony najlepiej nadają się na sezon zimowy 2016/17? Wielu kierowców kupuje zimówki, kierując się jedynie ceną. Cóż, lepiej wcześniej zapoznać się z wynikami profesjonalnych testów i wybrać produkt nie tylko w przyzwoitej cenie, ale i dobry. Zobacz najnowsze poradniki:
Najlepsze opony zimowe na sezon 2017/2018
Polecane opony do miasta na zimę 2017/2018
Na początku należy jednak zaznaczyć, że testy testom nierówne, a i teoretycznie takie same opony, ale w różnych rozmiarach i założone do różnych aut, mogą spisywać się różnie. Testy sprawdzają, jak funkcjonują konkretne opony w konkretnym samochodzie. Porównują po prostu różne produkty w tych samych warunkach. Mimo to są one dość miarodajne i da się z nich wyciągnąć sensowne wnioski.
Testy ADAC
Nie bez przyczyny będziemy się posiłkować wynikami testów ADAC, niemieckiego automobilklubu, organizacji potężnej i niepodlegającej naciskom koncernów motoryzacyjnych i oponiarskich.
W tym roku specjaliści sprawdzali opony w dwóch rozmiarach – 185/65R15, czyli do aut niedużych, oraz 225/45 R17, często montowanych w pojazdach klasy średniej.
Nie wgłębiając się w metodologię, przejdźmy do wyników. W mniejszej kategorii zwycięzcą okazała się opona Goodyear UltraGrip 9. Uzyskała wysokie noty dzięki dobre trakcji w śniegu i niskim oporom toczenia. Te opony można kupić już w cenie 900–1000 zł za cztery sztuki. Oczywiście cena rośnie wraz z rozmiarem – co dotyczy wszystkich modeli w tym zestawieniu. Drugie miejsce zajęła opona Michelin Alpin A4. Deklasuje rywali trwałością, kosztuje już od 1000–1200 zł za komplet.
Kolejne miejsce należy się zimówkom Nokian WR D4 XL. Ich niewątpliwą zaletą jest świetna trakcja na mokrej lub pokrytej lodem nawierzchni oraz na śniegu. Kosztują od 1400–1600 zł za komplet.
Czwarte miejsce przypadło modelowi Vredestein Snowtrac 5. Cztery sztuki kosztują już od 800 zł wzwyż.
Miejsce piąte to opona Esa-Tecar Super Grip 9, szóste okupuje Hankook i*cept RS2 W452, dostępna już poniżej 1000 zł za komplet. Podobne – wysokie – oceny otrzymały też Bridgestone Blizzak LM001 (od 1200–1400 zł za cztery sztuki), Pirelli Cinturato Winter, Dunlop Winter Response 2, Nexen Winguard Snow'G WH2. Co ciekawe – to opony budżetowe, które można spokojnie kupić za mniej niż 1000 zł za komplet (oczywiście mówimy o małych rozmiarach).
Można by się spodziewać, że te same marki i modele sprawdziły się również w większych rozmiarach. A niekoniecznie! Najlepsze noty uzyskała opona Dunlop Winter Sport 5, bijąc konkurencję trwałością i niskimi oporami toczenia. Te gumy kosztują od 1200–1400 zł za komplet. Drugie miejsce zajęła opona Pirelli Winter Sottozero 3. Jej atutami są odporność na zużycie i małe opory toczenia. Te gumy są już sporo droższe – pełny komplet kosztuje ok. 2500 zł, ale przynajmniej w części zrekompensuje to dłuższa żywotność. Na miejscu trzecim zameldowała się opona Firestone Winterhawk 3. Okazało się, że te budżetowe gumy (od 700–800 zł za komplet) świetnie radzą sobie na lodzie i są odporne na zużycie. Kolejne miejsca zajęły opony Goodyear UltraGrip Performance Gen-1 i Hankook i*cept evo2 W320. Te pierwsze świetnie radzą sobie na lodzie i oszczędzają paliwo, są u nas dość rzadko spotykane, drugie zaś kosztują od 1200–1300 zł za komplet. To marka, której część kierowców nie dowierza – niesłusznie. Firma robi opony od 75 lat, pochodzi z Korei Południowej. Dobre oceny uzyskały też opony Uniroyal MS plus 77 (już od 1000–1100 zł za komplet), Bridgestone Blizzak LM001 (od 1200–1400 zł za cztery sztuki), Viking SnowTech II i Vredestein Wintrac Extreme S.
Niestety w niemieckim teście chyba zabrakło opon z polskich fabryk. Pamiętajmy więc o tym, że zimówki Dębicy czy Kormorana to również produkty wysokiej jakości. | Oponiarskie nowości najchętniej kupowane na zimę |
Jeśli do tej pory uważałaś beret za niemodne nakrycie głowy, czas na zmianę zdania. Tej jesieni beret jest jednym z najmodniejszych dodatków. Królują berety ozdobne, nietypowe. Sprawdź, który model będzie dla ciebie najlepszy. Podczas wietrznych, deszczowych dni warto chronić głowę przed chłodem. Jesień zwiastuje nadejście sezonu na czapki. Ale czy tylko na nie? Może czas także na berety? Kiedyś były one kojarzone ze staromodnym nakryciem głowy, obecnie jednak to się zmienia. Nie od dziś wiadomo, że moda zatacza kręgi i powraca to, co było modne dawniej. Tym razem przyszła pora na berety, które królują na pokazach mody. Ich zaletą jest fakt, że pasują do różnorodnych stylizacji – zarówno eleganckich, jak i casualowych. Odwracają uwagę od błędów w uczesaniu, jednocześnie zaś podkreślają udaną fryzurę. Są ciepłe i wygodne, więc ich powrót do łask to dobra wiadomość dla miłośniczek komfortu. Beret będzie szczególnie pasował paniom o trójkątnej twarzy, ostrych rysach lub wysokim czole. Jeśli masz twarz owalną, musisz uważać, żeby beret zbytnio nie złagodził twoich rysów.
Materiał ma znaczenie
Przy wyborze nakrycia warto zacząć od materiału. Berety wykonywane są obecnie z różnorodnych tworzyw, z którymi nie były wcześniej kojarzone. Wełna co prawda nadal jest popularna, ale może warto skusić się na małą ekstrawagancję. Pozwoli nam na to na przykład skóra – lśniąca i szykowna. Inna propozycja to błyszczące cekiny naszyte na całej powierzchni beretu lub na jego części. Dodadzą stylizacji blasku i doskonale wpasują cię w obecną modę na połysk. Pamiętaj – jeśli beret jest tak silnym akcentem, reszta ubioru powinna być stonowana, zwłaszcza jeśli chodzi o wzory. Kolor nadal może być odważny, dobrze sprawdzi się zestawienie czarnego, skórzanego beretu z czerwonym, gładkim płaszczem.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Wzory, perły, koraliki
Wszelkiego rodzaju naszywki na berety są mile widziane. A może zdecydujesz się na nakrycie głowy z wzorami haftowanymi lub wytłaczanymi? Często występują modele ozdabiane różnorodnymi rozetami, gwiazdami, pierścieniami, jodełkami i motywami kwiatowymi. Wybór naszyć jest zatem szeroki. Same wzory to za mało? Interesującą ozdobą okażą się także perełki i koraliki. Mogą tworzyć geometryczne wzory otaczające głowę lub być regularnie rozmieszczone na całej powierzchni beretu. Wszystkie dekoracje mają jedno zadanie – wzbogacić i ożywić całość.
box:offerCarousel
Kokardy, kokardki
A może zamiast licznych ozdób wolisz jeden akcent? Niepoprawnym romantyczkom i wielbicielkom fantazyjnych wiązań spodobają się berety z kokardą. Może pojawić się ona jako dodatek na berecie gęsto tkanym i wzorzystym, może też być jedynym, ale za to niezwykle wymownym, akcentem na gładkim materiale. Ten typ ozdoby doda stylizacji delikatności i łagodnego wdzięku. Beret jest z natury odważniejszym nakryciem głowy niż czapka, więc uzyskasz ten sposób ciekawy efekt.
box:offerCarousel
Postaw na kolor
Beret nie musi być bury, może być barwny. Różne kolory dodadzą szyku stylizacji, jeśli będą kontrastowe i nie będą zlewać się z całością. A co bardziej będzie rzucać się w oczy niż intensywna czerwień, hit tego sezonu? Modne są także odcienie niebieskiego. W zasadzie każdy kolor okaże się odpowiedni, jeśli tylko z daleka będzie widoczny na naszej głowie. Stylizacja bazująca na kontraście barwnym, nie powinna być pozbawiona harmonii. Dobrze sprawdzi się np. płaszcz w pastelowym odcieniu zestawiony z kontrastowymi dodatkami: beretem, szalem i rękawiczkami. Beret może być także jedynym akcentem kolorystycznym stroju, jeśli jest odpowiednio wyrazisty.
Miłośników francuskiego stylu nie trzeba przekonywać do beretów, ale niektórych może to być pewna nowość. Nie obawiaj się jej. Załóż beret i w drogę!
) | Beret – modny dodatek na jesień 2017 |
Bomber jacket jest kurtką uniwersalną i wygodną, nic więc dziwnego, że projektanci sięgają po nią w każdym sezonie. Jesienią i zimą 2018/2019 modne będą bomberki obszerne, wyglądające na za duże. Na topie wciąż pozostają pikowania. Wylansowana mocno przez Kanyego Westa bomberka jest nieodłącznym elementem męskiej mody streetwearowej, ale pojawia się też w bardziej eleganckich stylizacjach. Pikowanie dodaje jej szyku i sprawia, że możemy wykorzystywać ją nawet z zestawach smart casual.
Kurtka łącząca kultury
Historia rozwoju bomberki w modzie pokazuje jak jeden element może łączyć zupełnie różne kultury. Po bomber jacket sięgali skini, grunge`owcy, hip-hopowcy. Jej narodziny miały miejsce w amerykańskiej armii, ale podczas II wojny światowej trafiła też do Japonii, która oszalała na punkcie tej wygodnej i zgrabnej kurteczki. Odtąd wpływ na jej rozwój miały dwie, zupełnie różne kultury. Praktyczni amerykanie dbali o dobór materiałów i funkcjonalne rozwiązania – kieszonki, między innymi specjalne wewnętrzne na długopisy czy nieco współcześniej – na telefon, czy ocieplające kołnierze.
box:imagePins
box:pin
Z kolei japońska estetyka dała bomberce wzory kopiowane z kimon, a także artystyczny haft, dzięki czemu męski charakter kurtki ewoluował w stronę mody damskiej. W końcu po bomberkę sięgnęli czołowi projektanci, którzy robią z nią istne cuda, interpretując ją zupełnie dowolnie tak w modzie męskiej, jak i w damskiej czy dziecięcej. Materiały, z których są szyte bomberki, są zmieniane co sezon. Projektanci używają nie tylko skóry i wełny, lecz także jedwabiu, neoprenu, satyny. Pojawiają się elementy ozdobne, takie jak falbany, frędzle czy haftowane patchworki. Jeśli chodzi o kolory, to kurtki bomber pierwotnie pojawiły się w odcieniu niebieskiego, który później przeszedł na zgniłą zieleń pod wpływem wojny w Wietnamie, kiedy to żołnierzom łatwiej było kamuflować się w kurtce takiej właśnie barwy ochronnej. Kiedy bomberki stały się popularne pod koniec lat 60. wśród osób z kultury angielskiego punka, zmieniły swój kolor na bordowy, aby w ten sposób odciąć się od militarnych skojarzeń. Dzisiaj poza standardowym granatem, army green, czernią, brązem czy bordo, bomber jacket można znaleźć w pastelowych kolorach, takich jak róż, mięta, a także – szczególnie modne w tym sezonie – złote i srebrne.
Trendy na jesień i zimę 2018/2019
W tym sezonie stawiamy na oversize. Kurtki czy płaszcze mają wyglądać jak za duże i pojawiać się w towrzystwie luźnych spodni. Lansuje ten trend większość domów mody, w tym Balenciaga czy Vetements, który dodatkowo wydłuża kurtce rękawy, tak że ukryte w nich są nawet dłonie.
Modne są warstwy i nietypowe łączenie wzorów, jak np. u Lanvina, gdzie koszulka w paski wystaje spod bluzki w paisley, z kapturem. Na to zaskakujące połączenie zarzucona jest klasyczna bordowa bomberka. John Lawrence Sullivan proponuje bomberkę w panterkę, Prada men – niebieską, z kołnierzkiem i dużymi kieszeniami z przodu. Louis Vuitton – srebrną do granatowych spodni garniturowych slim i ciężkich, wysokich butów. W tej samej kolekcji znajdziemy też złotą lub połyskująca fioletem, z futrzanym kołnierzem. Giorgio Armani proponuje bomber jacket w kolorowe moro, z suwakiem puszczonym w poprzek, do spodni typu loser, workowatych, zebranych do cholewki wysokiego buta z szeroką podewszą. Albo bardziej elegancko, ale wciąż w stylu casual – granatową, prostą, o kroju bluzy, do czarnych, luźnych spodni i lakierowanych butów. W tej samej kolekcji znajdujemy też pikowania na klasycznej, czarnej bomberce, a także jako zdobienia rękawów zamszowej bomberki. Bomber jacket pikuje też Hermès. Dzięki pikowaniu kurtka lepiej trzyma ciepło i wygląda ciekawiej niż jej gładki odpowiednik.
Casual – jak Tom Cruise
box:imagePins
box:pin)
Fot. Ochnik, F&F, C&A, Esprit, Gant
Pilotce typu bomber jacket reklamę zrobił film Top Gun, w którym zabójczo przystojny Tom Cruise nosił właśnie taką kurtkę, narzuconą na białą koszulę w towarszyswie okularów aviatorów i oszałamiającego uśmiechu. Kobiety przed telewizorami wzdychają do dziś, oglądając ten film, a mężczyźni marzą o podobnym powodzeniu wśród płci pięknej. Zestaw czerwona, pikowana bomberka, klasyczne, proste dżinsy do białej koszulki z długim rękawem, wysokie traperki i okulary przeciwsłoneczne nota bene z napisem Top Gun – mogą być pierwszym krokiem do przyciągnia niewieścich spojrzeń. Przyda się także odrobina nonszalancji, troskliwość i urok dżentemena.
Smart casual
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Mango, Medicine, House, Sergio Bardi, Mango, Esprit
Pikowania w bomberce mogą sprawić, że będzie ona odpowiednim okryciem wierzchnim w stylu półoficjalnym, kiedy to łączymy elementy oficjalne ze sportowymi. Bomberka ma taki właśnie sportowy charakter, ale z pikowaniami i w eleganckiej szarości nabiera szyku, tak że spokojnie możemy ubrać ją na biznesowe spotkanie np. do szarej koszuli i o ton jaśniejszych, również szarych, spodni. Do półoficjalnych, zamszowych oksfordów można włożyć kolorowe skarpety, które dodadzą nieco zadziorności.
Na sportowo
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. House, Wrangler, Wrangler, Nike, Gant
I w końcu bomberka w charakterze sportowego okrycia wierzchniego, w modnej, jesiennej kolorystyce, z kapturem. Jednym z mocnych trnedów tego sezonu jest logomania – idąc tym tropem wybraliśmy spodnie dresowe.
Niezależnie od tego jaki styl na co dzień preferujesz - bomberka może być świetnym uzupełnieniem wszystkich Twoich stylizacji. | Pikowana męska bomberka. Propozycje stylizacji |
Chociaż literatura postapokaliptyczna swoimi początkami sięga aż XIX wieku, to jednak dopiero po II wojnie światowej nastąpił prawdziwy boom powieści traktujących o upadku cywilizacji. Poniżej przedstawiam osiem fascynujących książek, z którymi każdy miłośnik tego gatunku powinien się zapoznać. „Ostatni brzeg” Nevil Shute
Przywódcy światowych mocarstw rozpętali straszliwą wojnę, która doprowadziła do wytępienia życia na całej półkuli północnej. Mieszkańcom Australii udało się uniknąć pierwszej fali armagedonu, ale nie mają powodów do radości – w ich kierunku zbliża się potężna radioaktywna chmura, która prawdopodobnie dokończy dzieła zniszczenia. Ocalali zdają sobie sprawę, że zostało im zaledwie kilka miesięcy życia, mimo to próbują prowadzić spokojne, normalne życie. „Ostatni brzeg” to jedna z najbardziej poruszających książek traktujących o zagładzie – akcja nie koncentruje się na rozpaczliwych próbach przetrwania czy wojennej zawierusze, ale na ostatnich chwilach zwykłych ludzi, którzy na swój sposób próbują pogodzić się ze zbliżającym się końcem.
„Dzień tryfidów” John Wyndham
Na skutek przelatujących meteorytów niewiadomego pochodzenia większość ludzi na Ziemi traci wzrok. Pozbawieni kluczowego zmysłu ocalali muszą zmierzyć się z krwiożerczymi tryfidami – sztucznie wyhodowanymi roślinami, które potrafią się poruszać, a uwolnione zaczynają dziesiątkować ociemniałych obywateli. Powieść w niezwykle wiarygodny i szczegółowy sposób przedstawia próby stworzenia nowego społeczeństwa zdolnego do przetrwania w warunkach, w których człowiek został strącony ze szczytu łańcucha pokarmowego. Prowokuje też do zadania sobie pytania, jak byśmy się zachowali, gdybyśmy zarówno my, jak i nasi bliscy nagle zostali pozbawieni zdolności widzenia.
„Bastion” Stephen King
Monumentalna, licząca sobie grubo ponad tysiąc stron powieść ukazująca próby przetrwania resztek ludzkości po przetoczeniu się przez świat epidemii śmiertelnej supergrypy. Ocalali bohaterowie zostali postawieni w sytuacji, w której muszą nie tylko odbudować upadłą cywilizację, ale też przeciwstawić się czemuś być może jeszcze bardziej przerażającemu niż zaraza – wcieleniu zła o imieniu Randall Flagg, demonowi prowadzącemu bezlitosną rozgrywkę, w której stawką są dusze ostatnich żyjących na Ziemi ludzi.
„Apokalipsa według Pana Jana” – Robert Szmidt
Zdecydowanie najsłynniejsza polska powieść postapokaliptyczna. Rzecz dzieje się po dwóch latach od wojny nuklearnej – w czasach, kiedy państwo polskie praktycznie przestało istnieć. Spośród ruin i zgliszcz wyłania się wielki wizjoner, który marzy o budowie wielkiej Czwartej Rzeczpospolitej. Tytułowy Pan Jan – bo o nim mowa – szybko zaczyna przekuwać swoją fantazję w czyn. Tworzy wielką armię, sukcesywnie rozszerzając terytorium pod swoim panowaniem. Kiedy wszystko wskazuje na to, że jego dyktatorski sen się ziści, pojawia się nieoczekiwany przeciwnik.
„Droga” Cormac McCarthy
Straszliwy kataklizm, który doprowadził do upadku ludzkości, pozostawił po sobie tylko zgliszcza i ruiny. Świat przemierzają otępiali, rozpaczliwie poszukujący żywności ocalali. Wśród nich jest ojciec i syn – tragiczni pielgrzymi, którzy podczas swej tułaczki stoczą heroiczną walkę o utrzymanie resztek człowieczeństwa na umierającej planecie. „Droga” to książka, która niedługo po wydaniu stała się światowym bestsellerem, zyskując uznanie w oczach zarówno czytelników, jak i krytyków. Cormac McCarthy w 2007 r. otrzymał za nią prestiżową Nagrodę Pulitzera.
„Gwiazdozbiór psa” Peter Heller
Obsypana nagrodami powieść, w której ocalały z zabójczej epidemii Hig żyje na starym lotnisku, mając za towarzysza tylko wiernego psa, a za sąsiada człowieka wrogo nastawionego do całego świata. Pewnego razu w głowie zmagającego się z pustką po utracie bliskich głównego bohatera rodzi się nadzieja – dociera do niego tajemniczy sygnał radiowy z innego lotniska. Hig bez wahania porzuca wszystko i rusza na wyprawę, której motorem jest zwykłe pragnienie kontaktu z drugim człowiekiem.
„Korzenie niebios” Tullio Avoledo
Uniwersum Metro 2033, stworzone przez Dmitrija Głuchowskiego, znane jest każdemu miłośnikowi postapokalipsy. I chociaż sztandarową powieścią jest ta napisana przez rosyjskiego pisarza, to najbarwniejszą dotychczas książką całej serii w moim przekonaniu są Korzenie niebios. Akcja rozpoczyna się w katakumbach zniszczonego Watykanu. Jeden z kapłanów upadającego Kościoła katolickiego zostaje wysłany z niebezpieczną misją do Wenecji, by tam odnaleźć najważniejszego żyjącego hierarchę kościoła.
„Kompleks 7215” Bartek Biedrzycki
Druga powieść rodzimego autora w niniejszym zestawieniu, czasem nazywana polską odpowiedzią na Uniwersum „Metro 2033”. 20 lat po wyniszczającej wojnie termonuklearnej w podziemiach metra zrujnowanej Warszawy wciąż żyją niedobitki ludzkości. Głównym bohaterem jest stalker o imieniu Borka, który podejmuje heroiczną próbę odnalezienia Atomowej Kwatery Dowodzenia, znajdującej się rzekomo na terenach dawnej Puszczy Kampinoskiej.
Chociaż wymienione tytuły to sztandarowe powieści przynależące do nurtu postapokaliptycznego, to jednak bogactwo literatury ukazującej świat po zagładzie jest dziś ogromne. Jeżeli spodobają wam się książki, które proponuję, gorąco zachęcam do dalszych poszukiwań pereł tego fascynującego gatunku. | 8 najlepszych powieści postapokaliptycznych |
Problem utrzymania w czystości mebli tapicerowanych spędza sen z powiek niejednemu właścicielowi wymarzonej kanapy. Jeśli chcemy, aby nasze meble nie straciły swojego uroku, ważne jest, by wszelki brud czy kurz nie pozostawał długo na ich powierzchni. Podpowiadamy, co należy zrobić, by nasza kanapa na długo zachowała swój piękny i czysty wygląd. Kanapa to mebel codziennego użytku, który niestety bardzo łatwo i szybko ulega zabrudzeniu. Na szczęście są sposoby, które pomogą nam w usunięciu większości plam. Pamiętajmy jednak, że w tym przypadku należy działać natychmiast. Poniżej kilka porad, dzięki którym dowiesz się, jak wyczyścić meble tapicerowane domowymi sposobami.
Jaki rodzaj?
Kanapa skórzana – jeśli posiadamy kanapę wykonaną ze skóry lub materiału skóropodobnego, tzw. eko skóry, nie należy obawiać się jej czyszczenia. Wydawać by się mogło, że jest ona trudna w utrzymaniu, lecz nic podobnego. Wystarczy jedynie przemywać ją letnią wodą z dodatkiem detergentu pod postacią płynu do naczyń. Do tego celu odpowiednia będzie miękka ściereczka. W taki właśnie sposób nadamy kanapie blasku, oczyszczając ją ze wszystkich dotychczasowych plam. Oczywiście możemy również zakupić preparat do mycia skór. Nie tylko wyczyścimy nim wszelkie zabrudzenia, ale także odnowimy kolor naszej kanapy i będzie wyglądać jak nowa. Warto pamiętać, że przydatna okaże się także szczoteczka z miękkim włosiem. Przyda się ona w przypadku trudno dostępnych miejsc.
Kanapa materiałowa – jej czyszczenie możemy śmiało zacząć od odkurzacza. Następnie, jeśli nasz materiał wymaga jedynie odświeżenia, niezastąpionym sposobem będzie użycie wody z płynem do naczyń lub proszkiem do prania. Taki roztwór należy przecierać długimi i okrężnymi ruchami po powierzchni kanapy, aby zetrzeć warstwę powstałego na niej brudu i kurzu. Jeżeli nasza tapicerka jest bawełniana, najprostszym sposobem będzie czyszczenie jej specjalnym preparatem przeznaczonym do tego celu. Pamiętajmy jednak, że przed użyciem należy wypróbować go w mało widocznym miejscu, aby upewnić się, jak materiał na niego zareaguje. Z kolei w przypadku tapicerki aksamitnej, wykonanej z weluru, materiał należy czyścić zgodnie z kierunkiem ułożenia włosa, wykorzystując do tego celu roztwór z połączenia wody i amoniaku. Następnie powinniśmy miękką szczotką przeczesać włosie i delikatnie osuszyć suszarką do włosów.
box:offerCarousel
Domowe sposoby na zabrudzenia
Zapewne każdy z nas zmagał się z problemem tłustych plam. Niestety te powstałe z masła, margaryny czy olejów nie są najprostsze do usunięcia. Pamiętajmy, że wtedy liczy się szybkość działania. Jeśli zabrudzenie jest świeże, możemy pokusić się o jeden z babcinych sposobów, jakim jest posypanie miejsca mąką ziemniaczaną, sproszkowaną kredą czy talkiem. Jest on skuteczny, bowiem pył absorbuje tłuszcz. Następnie wystarczy przetrzeć powierzchnię ściereczką namoczoną wcześniej w ciepłej wodzie. Innym domowym sposobem pomagającym w walce z plamami jest kwasek cytrynowy. Po wykonaniu czynności z jego udziałem resztki zabrudzenia należy doczyścić rozpuszczonym w wodzie proszkiem do prania.
Jak widać, istnieje wiele domowych metod, które ułatwiają nam samodzielne czyszczenie kanapy. Jeżeli jednak na naszej tapicerce pojawiły się plamy, z którymi ciężko jest nam się uporać, bez względu na powyższe rady, warto wtedy pomyśleć o profesjonalnej firmie czyszczącej. Ręczne czyszczenie może okazać się niedokładne, a dodatkowo istnieje ryzyko powstania plam czy odbarwień na kanapie. Pamiętajmy jednak, że należy zadbać o to, aby fachowiec przed wykonaniem czynności, rozpoznał rodzaj materiału na naszym meblu. W przeciwnym razie może wystąpić problem dopasowania właściwych środków czyszczących i ich stężenia.
Zobacz również: 5 zasad czyszczenia rolet materiałowych | Skuteczne sposoby na wyczyszczenie kanapy |
Wyposażenie pokoju kilkulatka powinno nie tylko być estetyczne i atrakcyjne dla dziecka, ale także bogate w funkcjonalne rozwiązania. Dobrze zagospodarowana przestrzeń ułatwi organizację porządku. Jednym z najważniejszych mebli, który pojawi się w pokoju malucha jest z pewnością łóżko. Zajmuje ono dość dużo miejsca, dlatego warto wykorzystać tę przestrzeń i zdecydować się np. na łóżko z szufladami. Takie rozwiązanie sprawdzi się w niejednym dziecięcym pokoju! Łóżko z szufladą w dziecięcym pokoju - dlaczego warto?
Funkcjonalne urządzenie pokoju dla kilkulatka może owocować ułatwieniem utrzymywania w nim porządku. Rodzice sięgają więc po praktyczne rozwiązania, które pomogą w wygospodarowaniu dodatkowych schowków na zabawki lub inne dziecięce skarby. Doskonałym sposobem na wielofunkcyjne wyposażenie pokoiku malucha jest zakup łóżka z pojemnymi szufladami. Można w nich standardowo przechowywać pościel lub dodatkowe poduszki czy koc. Szuflady takie mogą też być pojemnikami na zabawki twojego dziecka. Wykorzystasz w ten sposób przestrzeń pod łóżkiem i unikniesz zagracania pokoju dodatkowymi pojemnikami. Do tego takie przechowywanie dziecięcych gadżetów z pewnością okaże się estetycznym rozwiązaniem. Łóżka bowiem zaprojektowane są nie tylko w sposób praktyczny, ale także ładny i wygodny dla malucha. Szuflady oczywiście można zastąpić specjalnymi pojemnikami przeznaczonymi pod łóżko, jednak w przypadku takich gadżetów, nie zawsze masz pewność, że będą one również dobrze wyglądać, a do tego wyciąganie ich spod łóżka nie będzie już tak proste.
Łóżko z szufladą dla dziewczynki – propozycje
Kupując łóżko dla dziewczynki z pewnością jedną z ważniejszych kwestii będzie estetyka. Już kilkulatki mają dość sprecyzowane wymagania i gusta. Dla rodziców natomiast istotna będzie solidność wykonania, bezpieczeństwo dla dziecka oraz funkcjonalność. Ostatniemu wymogowi z łatwością sprosta łóżko z szufladą. Najtańsze łóżko tego typu możesz kupić już za mniej niż 250 złotych. Kilkulatka z pewnością będzie zachwycona meblem z motywem ulubionej bajki. Wśród propozycji znajdziesz łóżka z księżniczkami Disney'a, Myszką Minnie lub wróżkami. Taki przedmiot w pokoju kilkulatki pozwoli jej na codzienne zasypianie w otoczeniu ulubionych postaci. Wygodna szuflada natomiast pozwoli na przechowywanie np. lalek. Wybierając mebel dla córki możesz też zdecydować się na łóżka za ponad 500 złotych. W takiej cenie możesz zakupić piękne, najczęściej drewniane meble, które wyposażone są zarówno w wygodne szuflady, jak i w materace. Przed podjęciem decyzji zapytaj swoją kilkulatkę o jakim łóżku marzy. Być może uda wam się znaleźć model, który spełni oczekiwania zarówno twoje, jak i twojej pociechy.
Łóżko z szufladą dla chłopca – jakie wybrać?
Łóżko powinno być na tyle atrakcyjne dla chłopca, aby lubił on w nim zasypiać oraz czuł się w nim komfortowo i bezpiecznie. Idealny nastrój możesz stworzyć wybierając np. odpowiednią pościel. Możesz jednak wybrać też łóżko z ulubionym bohaterem. W końcu spanie w towarzystwie postaci z Cars lub Supermana na pewno sprawi więcej radości. Dodatkowe szuflady natomiast pozwolą na wykorzystanie ich do uporządkowania chłopięcych skarbów. Być może staną się one garażem dla autek lub podręczną biblioteką na kolekcję komiksów. Kupując mebel do spania dla malucha warto też zainwestować w łóżko z szufladą i z materacem. Zwróć także uwagę na obecność dodatkowych poręczy. Być może twój maluch dopiero przyzwyczaja się do dużego łóżka ‒ w takim wypadku poręcze dadzą mu poczucie bezpieczeństwa i zapobiegną ewentualnemu wypadnięciu.
Zakup łóżka do pokoju dziecka powinien być przemyślany. Warto wybierać meble z praktycznymi rozwiązaniami, takimi jak np. wysuwane szuflady pod łóżkiem. Jest to doskonały sposób na wygodne przechowywanie pościeli dla malucha. Może też sprawdzić się jako dodatkowe miejsce na ubranka dziecka. Z pewnością szuflady mogą zastąpić pojemniki na drobne zabawki twojej pociechy. W ten sposób wykorzystasz w pełni przestrzeń i zyskasz dodatkowy schowek. Łóżka w zestawie z szufladami estetycznie się prezentują i z łatwością znajdziesz model, który będzie pasować do pokoju twojego dziecka.
Czytaj więcej o łóżkach z szufladą dla dzieci | Łóżko z szufladą – wygodne i praktyczne rozwiązanie do pokoju kilkulatka |
Nadszedł czas wymiany fotela w aucie na lepiej trzymający na zakrętach: z kevlaru, włókna węglowego czy z włókna szklanego? Poszczególne modele różnią się bowiem nie tylko wyglądem i trwałością, ale także ceną. Osoby, które zabierają się do modyfikacji samochodu, zwykle najpierw są zdecydowane na podniesienie mocy. Chcą mieć inny wydech, większą turbosprężarkę, zmodyfikowany dolot i ogólnie przeprowadzić tuning elektroniczny… Jeżeli jednak liczymy na coś innego niż wyniki na prostej i chcemy poprawić zachowanie się auta w zakrętach, warto podejść do sprawy z nietypowej strony.
Zainwestujmy w… siebie!
W samochodzie najważniejszy jest kierowca. Warto więc poprawić sposób, w jaki „czujemy” auto, co pozwoli na urywanie cennych ułamków sekund w zakrętach lub po prostu zwiększy poziom zadowolenia z jazdy.
Dobrym sposobem jest montaż fotela kubełkowego. Zajmujemy w nim pozycję niżej niż standardowo, będziemy też lepiej czuć plecami, co dzieje się z samochodem, a do tego ciało będzie lepiej podtrzymywane na ostro pokonywanych łukach. Jako bonus otrzymamy ciekawy, sportowy wygląd wnętrza, które nowy fotel na pewno ożywi. Jaki model wybrać i z czego fotel powinien być wykonany?
Najtańsze modele
Najprostsze fotele są oparte na rurkowym stelażu obitym gąbką. Są niedrogie, ale po pierwsze nie tak mocne jak inne, po drugie są ciężkie – ich waga może wynieść nawet 20 kg, co przy samochodzie sportowym – często przecież poddanym „kuracji odchudzającej” – ma spore znaczenie, a te dość szybko się zużywają. Lepszą propozycją jest fotel wykonany z włókna szklanego, zwanego czasem fiberglasem.
Fotel z włókna szklanego
box:offerCarousel
Znanym producentem tego typu foteli jest włoska firma Sparco, która oferuje różne modele, m.in. tańszy Sprint czy nieco bardziej zaawansowany Evo. Wart uwagi jest również model Pro.
Sparco Pro. Fotel ma rozbudowaną sekcję ochrony głowy. Konstrukcję kubełkową wykonano z włókno szklanego, którą pokryto materiałem samogaszącym ze wstawkami antypoślizgowymi. Jest zgodny z systemem HANS i posiada homologację FIA 8855-1999. Cena: od 2435 zł.
Konkurentami Sparco są firmy OMP czy Momo.
Popularne i cieszące się dobrą opinią są także fotele polskiej firmy Bimarco. Wyróżniają się one również relatywnie niską ceną.
Fotel karbonowo-kevlarowy
Fotele kubełkowe mogą być wykonane nie tylko z włókna szklanego. Jeżeli zależy nam na wyjątkowo niskiej wadze, sprawdźmy ofertę foteli z mieszanki kevlaru i włókna węglowego. Taki fotel waży ok. 4 kg (są na rynku jeszcze lżejsze modele). Cechuje się też większą wytrzymałością. Niestety, tego typu fotele są drogie, ich cena sięga kilku tysięcy złotych za sztukę.
Należy więc zastanowić się, czy warto inwestować tak duże pieniądze w fotel. Jeśli jeździmy autem za kilkaset tysięcy złotych i co weekend startujemy na innym torze wyścigowym, montaż karbonowo-kevlarowego siedzenia ma sens. W innym przypadku, przy jeździe amatorskiej, fotel z włókna szklanego wystarczy.
Pasy szelkowe
box:offerCarousel
Większość foteli kubełkowych wymaga montażu pasów szelkowych. Typowo sportowe modele nie mają też możliwości regulacji kąta nachylenia oparcia, gdyż to zaburzyłoby ich sztywność. Niektóre z kubełków są wyposażone w duże „uszy”, czyli elementy dbające o bezpieczeństwo głowy kierowcy, które jednak w zwykłym ruchu na drodze pogarszają widoczność (zwłaszcza w połączeniu z pasami szelkowymi utrudniającymi wychylanie się).
Co wybrać?
Przemyślmy więc zakup foteli kubełkowych. Być może wystarczą fotele usportowione (np. z mocniejszych wersji naszego auta), czyli takie, które zapewniają lepsze trzymanie boczne, ale zachowują więcej komfortu i funkcjonalności na co dzień.
I wybierzmy modele z homologacją FIA. Nie tylko będzie łatwiej spełnić wymogi podczas startów w imprezach sportowych, ale także będziemy mieć pewność, że produkt jest sprawdzony i bezpieczny. | Fotel kubełkowy dla kierowcy amatora – jaki wybrać? |
„Assassin’s Creed Rogue” wydany pod koniec zeszłego roku to ostatnia część serii, w jaką będą mogli pograć posiadacze konsol poprzedniej generacji. Tytuł ten znalazł się nieco w cieniu nextgenowego „Assassin’s Creed Unity”, ale fani serii zdecydowanie nie powinni go pominąć. Ubisoft pod koniec zeszłego roku wydał nie jedną, a aż dwie nowe gry w uniwersum Assassin’s Creed. Oprócz „Assassin’s Creed Unity”, którego akcja rozgrywa się w ogarniętym rewolucją Paryżu, pojawił się „Assassin’s Creed Rogue”.
To wbrew pozorom nie jest dodatek do „Assassin’s Creed IV: Black Flag”
„Assassin’s Creed Rogue” to gra przeznaczona wyłącznie na wiekowe już konsole Xbox 360 i PlayStation 3, która czerpie wiele elementów rozgrywki z„Assassin’s Creed IV: Black Flag”. Chociaż gra wykonana została na starym silniku, to wprowadza pewien powiew świeżości do serii.
Tym razem gracz nie wciela się w tytułowego zabójcę. Zamiast tego Ubisoft stawia go po drugiej stronie barykady. Główny bohater przechodzi na stronę Templariuszy i zajmuje się eksterminacją Asasynów. Wykorzystuje do tego jednak te same umiejętności i przedmioty, co bohaterowie innych odsłon cyklu.
Sprawdzona formuła i emocjonujące bitwy morskie
W wydanym na konsole nowe generacji „Assassin’s Creed Unity” akcja ponownie przenosi się do miasta, a gra przypomina nieco trylogię o przygodach Ezio. W „Assassin’s Creed Rogue” nadal pozostajemy w morskim klimacie, chociaż w bitwach z innymi statkami uczestniczymy już nie jako pirat z krwi i kości, a Templariusz nazwiskiem Shay Patrick Cormac.
Fabuła obraca się wokół odwiecznego sporu Asasynów z Templariuszami, który przedstawiony został ze świeżej perspektywy. Gracze badający wspomnienia przodków bohaterów ponownie mogą też odkrywać tajemnice we współczesnym świecie, które rzucają nieco światła na to, jak przebiega konflikt pomiędzy współczesnymi zabójcami i korporacją Abstergo.
Jeszcze raz to samo?
Gra nie wprowadza jednak żadnych nowych elementów w mechanice rozgrywki, która przeniesiona została w całości z „Assassin’s Creed IV: Black Flag”. To właśnie z tego powodu wiele osób patrzy na „Assassin’s Creed Rogue” jak na dodatek DLC do wydanej rok wcześniej gry, a nie jako pełnoprawny tytuł. Po spędzeniu z grą kilku wieczorów okazuje się jednak, że taka ocena jest zbyt surowa.
Gra jest udana, a Ubisoftowi udało się uniknąć większych wpadek, które towarzyszyły „Assassin’s Creed Unity”. Główny wątek jest znacznie dłuższy niż zwykle w dodatkach do tej kasowej serii, a do tego świat gry pełen jest misji pobocznych, najróżniejszych znalezisk do odkrycia i elementów wyposażenia do zebrania, co zapewnia ponownie świetną zabawę na wiele, wiele godzin.
Duży nacisk położony został na bitwy morskie i rozbudowę statku Shaya, które były silnym elementem poprzedniej części i zdobyły przychylność graczy. W „Assassin’s Creed Rouge” zabrakło natomiast trybu multiplayer, a gracze spragnieni wspólnego polowania na wrogów ze znajomymi muszą albo wrócić do „Assassin’s Creed IV: Black Flag” (recenzja tutaj), albo sięgnąć po wydany na nową generację konsol i komputery osobiste „Assassin’s Creed Unity” (recenzja tutaj).
Wymagania systemowe „Assassin’s Creed Rogue”
Minimalne
* System operacyjny: 64-bit Windows 7 (SP1)/Windows 8/Windows 8.1
* Procesor: IntelCore 2 Quad Q6600 2.4 GHz/AMD Athlon II X4 620 2.6 GHz
* Pamięć: 2 GB RAM
* Karta graficzna: GeForce GTS450/Radeon HD5670/Intel HD4600
* DiectX: wersja 11
* Miejsce na dysku: 12 GB dostępnej przestrzeni
Zalecane:
* System operacyjny: 64-bit Windows 7 (SP1)/Windows 8/Windows 8.1
* Procesor: Intel Core i5 2400s 2.5 GHz/AMD FX-6100 3.3 GHz lub lepsza
* Pamięć: 4 GB RAM
* Karta graficzna: GeForce GTX 560Ti/Radeon HD 6870 lub lepsza
* DirectX: wersja 11
* Miejsce na dysku: 12 GB dostępnej przestrzeni
Dostępność
Gra „Assassin’s Creed Rogue” dostępna jest na: PC, PS3, Xbox360.
Źródło okładki: www.ubisoft.com | „Assassin’s Creed Rogue” – recenzja |
Kamery przemysłowe zazwyczaj kojarzą się z drogim i rozbudowanym systemem monitoringu, który jest wykorzystywany do ochrony różnego rodzaju firm i instytucji. Niestety, każdy może paść ofiarą amatorów cudzej własności i ponieść straty finansowe związane z włamaniem i kradzieżą. Aby się przed tym uchronić i zwiększyć poziom własnego bezpieczeństwa, warto zainwestować w kamerę IP. W poniższym zestawieniu znalazło się pięć modeli w cenie do 400 zł. AVTECH AVM411
Kamera AVTECH AVM411 dysponuje rozdzielczością 2 Mpx i pozwala na nagrywanie w jakości Full HD. Zapis materiału odbywa się na karcie pamięci microSD, a dzięki specjalnej aplikacji możemy uzyskać dostęp do zdalnego podglądu na iPhonie, iPadzie i urządzeniach z systemem Android. Dodatkowym atutem jest hartowana osłona obiektywu, która skutecznie chroni go przed uszkodzeniami mechanicznymi. Kamera AVTECH AVM411 jest dostępna na Allegro w cenie 399 zł.
Media-Tech MT4059
Media-Tech MT4059 umożliwia nagrywanie w rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli. Dzięki wbudowanym diodom emitującym promieniowanie podczerwone kamera sprawdzi się także po zmroku. W specyfikacji znajdziemy również kilka praktycznych funkcji, m.in. wykrywanie ruchu, powiadomienia o zdarzeniach przez e-mail czy archiwizację nagrań na serwerach FTP. Kamera została wyposażona zarówno w interfejs Ethernet, jak i Wi-Fi, może także pracować bezprzewodowo. W komplecie otrzymujemy zasilacz 12 V. Media-Tech MT4059 jest dostępna na Allegro już od 280 zł.
Gemini-82B-2W
Gemini-82B-2W to kamera IP wyposażona w wydajny algorytm kompresji obrazu pozwalający na jego płynne przesyłanie w maksymalnej rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli. Producent podkreśla, że ten model jest w pełni zgodny ze standardem ONVIF, co gwarantuje bezproblemową współpracę w różnych systemach monitoringu. W komplecie otrzymujemy oprogramowanie, za pomocą którego w łatwy sposób można zarządzać jedną lub wieloma kamerami sieciowymi. Dostęp możliwy jest także z urządzeń mobilnych. Zakup kamery Gemini-82B-2W na Allegro wiąże się z wydatkiem 370 zł.
BCS-TIP3130IR-E
BCS-TIP3130IR-E to niewielka kamera tubowa, która dysponuje rozdzielczością 1,3 Mpx. Zgodnie ze specyfikacją obsługuje dwa systemy kodowania (H.264 i MJPEG), jest wyposażona w promiennik podczerwieni o zasięgu do 20 metrów i ma cyfrową redukcję szumów NR. Dzięki niewielkim wymiarom kamera nie rzuca się w oczy i pozwala na dyskretny montaż – będzie idealnym rozwiązaniem do monitoringu prywatnych posesji. Regularna cena kamery BCS-TIP3130IR-E oscyluje w okolicach 380 zł. Na Allegro promocyjne oferty zaczynają się od 297 zł.
Kenik KG-VU90SFP-A
Ostatnim modelem w zestawieniu jest zewnętrzna kamera Kenik KG-VU90SFP-A. Jej obrotowy uchwyt pozwala na montaż ścienny lub sufitowy, a obudowa skutecznie zabezpiecza przed aktami wandalizmu i niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Wbudowany przetwornik Sony IMX238 w połączeniu z wysokiej klasy optyką gwarantują dużą ilość szczegółów, również po zmroku. Zgodnie z zapewnieniami producenta zasięg działania podczerwieni wynosi aż 60 metrów. Kamera Kenik KG-VU90SFP-A jest dostępna na Allegro w cenie 369 zł.
Ogromną zaletą kamer IP jest to, że z każdego miejsca możemy mieć podgląd na żywo i obserwować, co aktualnie dzieje się w naszym domu, firmie lub na działce pod miastem. Większość modeli jest wyposażona w aplikacje, które da się zainstalować nie tylko na komputerze, ale też tablecie czy smartfonie. Montaż i obsługa są bardzo intuicyjne, a ceny wielu urządzeń są na tyle atrakcyjne, że niewielkim kosztem można stworzyć system złożony nawet z kilku kamer. | Kamera IP do 400 zł |
Co jeść, aby czuć się dobrze? Droga do zdrowia zaczyna się na talerzu, o czym często zdarza się nam zapominać. Aby odpowiednio dbać o swój organizm, należy jeść jak najwięcej naturalnych, bogatych w składniki odżywcze produktów. A, jak zresztą uczono nas od dziecka, najzdrowsze są rośliny. Rośliny to podstawowy składnik zdrowia, dobrego wyglądu i samopoczucia. Udowadnia to dwójka pasjonatów rozsądnego odżywiania, Violetta Domaradzka i Robert Zakrzewski. Oboje nie tylko uwielbiają kuchnię roślinną, ale są również ultramaratończykami. Organizują Bieg Wegański i Gorce Utra-Trail. Do tej pory opublikowali już kilka książek: Kuchnia dla biegaczy. Siła z roślin, 100 mil szczęścia. 12 smaków. Napisana przez nich Kuchnia dla serca. Zdrowie z roślin wydana została we współpracy z zespołem naukowym pod przewodnictwem profesora kardiologii Artura Mamcarza.
Zielone na zdrowie!
Radość z jedzenia można w prosty sposób połączyć z dbałością o zdrowie, a w tym wypadku w szczególności o serce. W książce znajduje się 120 przepisów, które prezentują niezwykle ciekawe, pożywne i zdrowe dania, dzięki którym każdy będzie mógł przekształcić swoje nawyki, zmienić sposób żywienia, a także poznać nowe smaki.
Co najważniejsze, prezentowane przez autorów potrawy są nie tylko zdrowe, ale i bardzo smaczne, a ich przygotowanie nie zajmuje zbyt dużo czasu – dzięki czemu można je stosować przy każdym trybie życia, nawet jeśli jesteśmy mocno zabiegani. Składniki nie są wyszukane, autorzy skupiają się na ogólnie dostępnych warzywach, takich jak buraki, ogórki, fasola, a także na kaszach i dodatkach. W książce znajdują się również propozycje niezwykle smacznych i pożywnych deserów, które bazują na musach i owocowych sałatkach.
Kulinarna różnorodność
Jest to doprawdy interesująca książka pod względem kulinarnej różnorodności – chociaż niektórym może się wydawać, że dieta roślinna polega na ciągłym spożywaniu tego samego, to Kuchnia dla serca. Zdrowie z roślin skutecznie udowadnia, że w rzeczywistości jest niejednolita, bogata i smaczna. Książka Violetty Domaradzkiej i Roberta Zakrzewskiego to doskonały poradnik dla każdego, kto chce zrozumieć, jak wielki wpływ na nasze zdrowie ma to, co jemy, a także jak niezwykle korzystne są dla naszego organizmu potrawy roślinne. Kuchnia dla serca to pozycja, która spodoba się każdemu miłośnikowi zdrowego gotowania, diety wegetariańskiej, a także tym, którzy po prostu chcą o siebie zadbać zaczynając od najważniejszego elementu, czyli od środka.
Źródło okładki: www.publicat.pl | „Kuchnia dla serca. Zdrowie z roślin” Violetta Domaradzka, Robert Zakrzewski – recenzja |
Problemy z cholesterolem, nadwaga czy zwiększone ryzyko miażdżycy i nowotworów… Czy jest sposób, by nie martwić się, sięgając po kolejną porcję frytek? Za problemy zdrowotne amatorów frytek odpowiada przede wszystkim tłuszcz, na którym są smażone. Dość powiedzieć, że stanowi on około 60 procent kalorii zawartych we frytkach, a 100g ziemniaków bez oleju dostarczyłoby tylko 60 kcal. Nietrudno więc wyobrazić sobie, jak codzienna porcja smacznych skądinąd frytek odbije się na naszej figurze.
Rzadko też zdarza się, że porcji oleju używamy tylko do jednego smażenia. Tymczasem już za drugim razem wydzielają się z niego nadtlenki lipidowe i inne kancerogenne substancje. Niektóre badania dowodzą nawet, że talerz frytek może być bardziej szkodliwy od paczki papierosów. Kilkakrotne użycie tego samego tłuszczu „wzbogaca” go też o nienasycone kwasy. A my, zamiast zdrowym olejem rzepakowym, zajadamy się czymś, co składem bardziej przypomina wieprzowy smalec. To zaś prosta droga do miażdżycy i choroby wieńcowej.
Co jednak, jeśli bez porcji frytek nie wyobrażamy sobie dnia? Czy można jeść je bez wyrzutów sumienia i obaw o zdrowie? Jak się okazuje – tak. Wystarczy wyposażyć się w beztłuszczową frytkownicę. Za najprostsze urządzenie zapłacimy co prawda około 200 złotych, ale jej zakup warto potraktować jako inwestycję. W dobre samopoczucie i zgrabną sylwetkę.
Jak to działa?
Zasada działania frytkownicy beztłuszczowej przypomina piekarnik konwekcyjny. Za smażenie potraw odpowiada w niej nie rozgrzany olej, a krążące, gorące powietrze. Za pomocą specjalnego systemu, powietrze jest równomiernie rozprowadzane wewnątrz urządzenia, dzięki czemu frytki są w całości przypieczone.
Oczywiście za smak smażonych frytek w jakiejś mierze odpowiada także olej. Jeśli więc chcemy, by frytki z takiego urządzenia smakowały jak tradycyjnie, możemy spryskać je odrobiną oleju. Nadal będzie to dużo zdrowsze rozwiązanie, bo zamiast kilkuset mililitrów tłuszczu użyjemy tylko jednej łyżki.
Wygodna i uniwersalna
To, że do przygotowania frytek nie potrzebujemy oleju, jest ważne nie tylko z punktu widzenia zdrowia. Dzięki temu obsługa frytkownicy staje się dużo łatwiejsza, a my nie musimy przejmować się zmienianiem tłuszczu. Właściciele beztłuszczowej frytkownicy mogą też zapomnieć o nagrzewaniu urządzenia, więc przy zachowaniu podstawowych zasad (o nich za chwilę), ryzyko oparzenia jest niemal zerowe. Warto też wspomnieć o krótszym czasie smażenia – frytki przygotujemy już w 20 minut.
Beztłuszczowa frytkownica umożliwia też smażenie innych potraw. Poza frytkami czy innymi smakołykami z ziemniaków, możemy upiec w niej babeczki lub ciastka, usmażyć kurczaka i przygotować grillowane warzywa. Szybciej i zdrowiej niż na tradycyjnej patelni, a do tego równie smacznie. Czy potrzeba innej rekomendacji?
Co kupić?
Frytkownic beztłuszczowych co prawda nie znajdziemy tak wiele, co tradycyjnych, ale na brak wyboru narzekać nie powinniśmy. Klienci z najmniej zasobnym portfelem mogą zdecydować się na najtańsze, no-name'owe produkty. Kosztują od 200 do 300 złotych, ale w porównaniu z frytkownicami z wyższej półki wypadają nieco słabiej. Mają mniej pojemne misy (zwykle około jednego litra) i są mniej wydajne – ich moc rzadko przekracza 1300W.
Około 400 złotych zapłacimy za frytkownice takich producentów jak Adler,Camryczy Russel Hobbs. Dlaczego warto dopłacić sto złotych i wybrać którąś z nich? Przede wszystkim ze względu na większą pojemność mis, które są nawet czterokrotnie obszerniejsze. Mają też większą moc (do 2000W), więc szybciej przygotujemy w nich porcję frytek dla całej rodziny.
ABC użytkownika
Użytkowanie frytkownicy beztłuszczowej nie jest trudne, ale warto poznać kilka wskazówek, dzięki którym urządzenie będzie nam dłużej służyć. Pamiętajmy przede wszystkim, że powłoka misy jest zwykle wykonana z teflonu. Ułatwia to smażenie, bo potrawy nie przywierają do rozgrzanego metalu. Niestety, teflon łatwo uszkodzić – zwłaszcza, kiedy używamy metalowych łopatek. Lepiej więc zastąpić je przyborami z silikonu lub drewna.
Podczas przewracania i mieszania potraw łatwo też o poparzenie. Gdy urządzenie jest włączone, kosz i misa mogą bowiem rozgrzać się do nawet 200°C . Przed wyciągnięciem misy koniecznie załóżmy więc rękawice kuchenne i zachowajmy maksymalną ostrożność. | Zdrowsze frytki? Z frytkownicą beztłuszczową to możliwe |
W modzie wiele jest trendów, które ciężko okiełznać i wprowadzić do własnego stylu. W tym sezonie przebojem okazały się kozaki z niebotycznie długą cholewką. Świetnie podkreślają nogi i skutecznie zwracają na nie uwagę. Z czym można łączyć kozaki, aby stylizacja była udana? Obok kozaków z długą cholewką nie da się przejść obojętnie. Chyba każda z nas myślała o ich zakupie, a wiele już znalazło miejsce na nie w swojej szafie. Przedstawiam 5 niezawodnych stylizacji z butami za kolano, które sprawdzą się w niejednej sytuacji.
Wełniane klimaty
W tym sezonie idealny sweter powinien być wielki, gruby i bardzo ciepły. Dzięki niemu, nie tylko nie straszne są nam chłody, ale również prezentujemy się bardzo stylowo. Do stylizacji z kozakami za kolano wybierzmy model wykonany z luźnego splotu w formie warkoczy z szerokiej włóczki. Bardzo modnym akcentem będzie wystająca spod spodu koronkowa spódniczka lub halka. To dosłownie kilka centymetrów, na punkcie których modowy świat oszalał. Warto wypróbować! Całość perfekcyjnie dopełni luźno opadający z ramion płaszcz i skórzana torebka na ramię. Na nogach oczywiście kozaki. Można je nosić z rajstopami lub w odważniejszej wersji – na gołe nogi.
Długie kozaki w romantycznej stylizacji
Długie kozaki w jasnych odcieniach beżu i szarości świetnie wpasują się w dziewczęcy, pełen uroku, romantyczny styl. Ten fason butów idealnie zestawia się z rozkloszowanymi spódnicami, które już kilka sezonów temu tak bardzo pokochałyśmy. Nie trzeba się z nimi rozstawać również zimą. Bluzka w takim zestawie powinna być wpuszczona pod spód, dzięki czemu podkreślimy wąską talię i nadamy atrakcyjnych proporcji sylwetce. Lekki płaszcz w camelowym odcieniu i cienki, blogerski szalik zawiązany na szyi to świetne wykończenie kreacji.
Długie kozaki w motocyklowym stylu
Kozaki za kolano wykonane z licowej skóry to doskonała baza do stylizacji z motocyklowym pazurem. Skórzane spodnie i legginsy są nadal na czasie, a z takimi butami tworzą udany zestaw. Jest to dość odważny look, który dodaje seksapilu. Na górze wystarczy prosta czarna bluzka, którą ozdobimy metalowym naszyjnikiem. Oprócz wszędobylskich płaszczy, które wpisują się mistrzowsko w każdy look tego sezonu, możemy wybrać krótką marynarkę.
Ponadczasowy punk i długie kozaki
Punkowy styl już dawno przestał być kojarzony jedynie z muzyczną subkulturą. Teraz to odważny trend, z którego czerpią fashionistki. Jego najbardziej rozpoznawalnymi elementami jest skórzana kurtka ramoneska oraz czerwona krata. Wzór jest o tyle uniwersalny, że spotkać go można na spódniczkach i koszulach – w obu przypadkach sprawdzi się celująco. Pomysłem bardzo na czasie jest przewiązywanie koszuli na biodrach. Casualowa, codzienna stylizacja z nutą awangardy gotowa.
Kozaki za kolano w eleganckim wydaniu
Kozaki za kolano mogą być bardzo eleganckie, a w niektórych przypadkach stać się częścią biznesowej stylizacji. wystarczy zestawić je z klasycznymi, prostymi w kroju elementami odzieży. Zimową porą dobrym wyborem są dzianinowe sukienki o przylegającym kroju lub w kształcie litery „A”. Czarny płaszcz z szykownymi klapami i torebka noszona w zgięciu łokcia to kwintesencja kobiecości w niezbyt wyzywającym, formalnym wariancie.
Kozaki z długą cholewką to absolutny must-have sezonu jesienno-zimowego. Na pierwszy rzut oka trudne w stylizacji i ryzykowne, po przemyśleniu tworzą świetny zestaw z wieloma rodzajami odzieży. Warto skorzystać z tego trendu i odmienić swój wizerunek. | Kozaki za kolano – 5 niezawodnych stylizacji |
Czy makijażem można ochronić skórę przed mrozem? Jakie kosmetyki sprawdzą się najlepiej podczas chłodów? Zdradzamy makijażowe triki na zimę. Na pytanie, czy warto malować się zimą, odpowiedź jest twierdząca. Zimą na głowę nakładamy czapkę, na dłonie rękawiczki, na nogi ciepłe buty, natomiast twarz pozostaje odsłonięta. Makijaż to dodatkowe wsparcie dla niej, jak kurtka dla ciała. Narażona w tym okresie na wiatr czy gwałtowne zmiany temperatur, nasza cera potrzebuje pomocy. Make-up przy minusowych temperaturach będzie stanowił barierę ochronną dla skóry.
Zmień pielęgnację na zimę
Przed rozpoczęciem ochronnego makijażu musimy zadbać o odpowiednią pielęgnację. Wysuszające emulsje i żele do mycia twarzy odstawiamy na półkę. Zimą nie możemy pozwolić sobie na suchą skórę. Warto zainwestować w lekkie pianki czy płyny micelarne. Nie zapominamy także o stosowaniu toniku nawilżającego. W tym okresie nasza cera jest najbardziej podatna na uszkodzenia. Jeżeli nie chcecie cały rok chodzić z popękanymi od mrozu policzkami, koniecznie sięgnijcie po ochronny krem na zimę. Takie produkty są specjalnie stworzone na tę porę roku i zapobiegają odmrożeniom. Pamiętać musimy jednak, że wchłaniają się one dłużej niż delikatne kremy nawilżające, które stosowałyśmy latem. Tutaj przed wykonaniem makijażu należy odczekać dłuższą chwilę, następnie aplikować kolorowe produkty.
Postaw na bazę
Zimową porą dobrze stosować bazy po makijaż. Do twarzy możemy dobrać nawilżające produkty, które dadzą naszej cerze dodatkową warstwę i przedłużą trwałość podkładu. Na oczy nakładamy bazy pod cienie o kremowej strukturze. Dzięki nim cienie lepiej przykleją się do powieki i nie będą migrowały po twarzy.
Czy kolorowe kosmetyki są potrzebne na mrozy?
Kolorowe kosmetyki mogą również nieść ze sobą właściwości ochronne. Kremowe cienie do oczu utrzymają się cały dzień i nawilżą powiekę. Podobnie róż w kremie wzbogacony w witaminy nada naszej cerze zdrowy wygląd i jednocześnie zabezpieczy policzki przed wysuszeniem. Przy kredkach do oczu wybierajmy najlepiej te o tłustej fakturze. Niezastąpionym produktem będzie także wodoodporny tusz do rzęs, który zapobiegnie rozmazaniu się naszego makijażu.
Idealne podkłady na zimę
Do szuflady chowamy lekkie fluidy, które sprawdzały się latem. Zimą potrzebujemy mocniejszych, kremowych konsystencji. Pamiętajcie, aby dobrać je do rodzaju skóry. Kryjący podkład nie tylko zamaskuje zmiany na naszej cerze, będzie on również działał ochronnie. Jeżeli nie potrzebujecie mocnego krycia, możecie zdecydować się na nawilżające fluidy. Szukajcie kosmetyków wzbogaconych w filtry UV. Często zapominamy, że w tym sezonie musimy także chronić się przed szkodliwym promieniowaniem. Miłośniczki makijażu powinny wiedzieć, że niezastąpione w tym czasie będą mocne kamuflaże.
Czy trzeba pudrować się zimą?
Sam podkład zimą nie wystarczy. Tutaj potrzebujemy wsparcia w postaci pudru kryjącego. Sypkim, utrwalającym pudrem można oprószyć twarz przed wyjściem z domu. Dobrym rozwiązaniem będzie także puder w kamieniu, który nada dodatkowo kolor naszej cerze. Dzięki takiej aplikacji podkład utrzyma się przez wiele godzin.
Chronimy usta
Nawilżanie ust zimą to podstawa. W tym czasie pod ręką powinniśmy mieć zawsze ochronne pomadki. Także bezbarwne sztyfty czy masełka do ust będą działały kojąco na spierzchnięte wargi. Niezastąpiona może okazać się tu zwykła wazelina. Wybierajcie także nawilżające kolorowe pomadki i błyszczyki. Wiele kosmetyków do ust jest wzbogaconych w oleje i witaminy, które zadziałają jak balsam odżywiający. Z domowych metod polecamy oliwę, którą najlepiej na noc smarować usta. | Makijaż ochronny na zimę |
Jeżeli bierzesz udział w transakcji z licytacją, wpisujesz do okienka maksymalną kwotę, jaką zgadzasz się zapłacić za przedmiot. Jeżeli bierzesz udział w licytacji, podajesz maksymalną kwotę, jaką zgadzasz się zapłacić za przedmiot.
Następnie system automatycznie przebija oferty innych licytujących, posługując się mechanizmem postąpienia.
[bbox:hint](
)
Kwota postąpienia to kwota, o jaką oferta innego licytującego zostaje przebita.
[/bbox]
Kwoty postąpienia są zależne od aktualnego przedziału cenowego przedmiotu
| Aktualna cena przedmiotu (zł) | Kwota postąpienia (zł) |
| :--------: | :--------: |
| 1 - 24,99 | 0,50 |
| 25 - 99,99 | 1 |
| 100 - 249,99 | 2,50 |
| 250 - 499,99 | 5 |
| 500 - 999,99 | 10 |
| 1000 - 2499,99 | 25 |
| 2500 - 4999,99 | 50 |
| powyżej 5000 | 100 |
Wysokość kwoty postąpienia może ulec zmianie
jeśli Sprzedający ustalił w licytacji cenę minimalną. Wówczas jeśli kwota, którą wpiszesz do okna licytacji, będzie równa bądź wyższa od ceny minimalnej, system automatycznie podniesie Twoją ofertę do poziomu ceny minimalnej.
Przykład: Aktualna cena w trwającej licytacji wynosi 5 zł, Twoja maksymalna oferta to 15 zł, a cena minimalna, którą ustawił sprzedający to 8 zł. W takiej sytuacji system automatycznie ustali Twoją ofertę na 8 zł, a informacja „Cena minimalna nie została osiągnięta” zniknie ze strony przedmiotu.
jeśli przebicie Twojej oferty spowoduje przekroczenie maksymalnej kwoty innego licytującego. W takiej sytuacji wysokość ostatniej oferty tego licytującego podniesie się do zaoferowanej przez niego kwoty maksymalnej.
Przykład: Aktualna cena w licytacji wynosi 4 zł, Twoja maksymalna oferta to 15 zł, ale maksymalna cena, którą ustawił w licytacji inny kupujący to 8 zł. W takiej sytuacji system automatycznie podniesie Twoją ofertę do 8,50 zł. | Kwota postąpienia - o ile wzrasta kolejne przebicie podczas licytacji? |
Pomimo malejących z roku na rok statystyk kradzieży samochodów, nadal bardzo opłacalne jest zamontowanie dodatkowego zabezpieczenia antykradzieżowego. Może się to przydać podczas negocjacji w trakcie zawierania ubezpieczenia samochodu od kradzieży. Zabezpieczenie mechaniczne
Jeszcze nie tak dawno był to najbardziej popularny sposób zabezpieczenia pojazdu. Praktycznie każde auto miało na kierownicy charakterystyczną laskę. Obecnie jej cena wynosi około 40 zł. Niestety, blokada ta stała się niefunkcjonalna, ponieważ czas potrzebny na jej zdjęcie jest bardzo krótki, a metoda jest mało skuteczna.
Na szczęście inżynierowie poszli o krok dalej i skonstruowali zabezpieczenie, które jest montowane na stałe, pod kolumną kierowniczą. Jest do niego dołączany klucz, który po przekręceniu włącza bolec, a ten unieruchamia kierownicę w jednej pozycji. Najbardziej popularnym urządzeniem tego typu jest Zeder. Cena wynosi około 150 zł.
Drugim typem popularnych mechanicznych zabezpieczeń jest blokada skrzyni biegów. Jej zadaniem jest brak możliwości „wrzucenia” innego biegu niż ten, który został ustawiony. Najczęściej jest nim bieg wsteczny. Najbardziej popularnym rozwiązaniem jest blokada Niedźwiedź-lock w cenie około 300 zł.
Blokada zapłonu
Coraz większą popularnością cieszą się blokady zapłonu, które po włączeniu zabezpieczenia uniemożliwiają rozruch. Pamiętajmy, że tego typu blokada znacząco ingeruje w instalację elektryczną auta, dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie zlecenie montażu serwisowi zajmującemu się elektryką pojazdów. Nasze zadanie powinno ograniczyć się do wyboru urządzenia.
Najczęściej kupowanym produktem jest Multiblokw cenie 30 zł, umożliwiający sensorową blokadę zapłonu. Produkt jest objęty 24-miesięczną gwarancją producenta. Wygodnym systemem jest KD 2006, ponieważ oferuje bezobsługową blokadę zapłonu po oddaleniu się od auta z pilotem dołączonym do zestawu, który jest przypięty np. do kluczy. W zestawie znajdziemy dwa piloty. Koszt blokady wynosi 185 zł.
Autoalarm
Autoalarm jest najpopularniejszym zabezpieczeniem antykradzieżowym. W większości przypadków jest montowany fabrycznie w pojeździe. Niestety, zakup fabrycznego autoalarmu jest przeważnie o wiele droższy niż montaż na własną rękę. Najprostsze systemy autoalarmowe to wydatek rzędu 80 zł. Niskobudżetowy autoalarm jest wyposażony w syrenę, czujnik wstrząsowy, dwa piloty oraz możliwość zamontowania odcięcia zapłonu.
Jeżeli lubimy gadżety, powinniśmy zainteresować się alarmem z powiadomieniem i funkcją podtrzymywania pracy silnika. Urządzenie kosztuje niecałe 300 zł i oprócz standardowych funkcji autoalarmu oferuje zdalne bądź czasowe uruchamianie silnika, dzięki któremu możemy wsiąść do ciepłego auta.
Lokalizatory GPS
Jedną z najbardziej skutecznych, ale i najdroższych metod jest lokalizator GPS. Zamontowane w aucie urządzenie potrafi wskazać jego dokładną lokalizację. Wiele osób stwierdzi, że sygnał GPS jest łatwo zakłócić. Jest w tym dużo racji, ale mimo wszystko stanowi najskuteczniejszą metodę zabezpieczenia. Dobrej jakości lokalizator to wydatek rzędu 530 zł plus roczna opłata w wysokości 45 zł. Godnym polecenia produktem jest TK104.
Jak widać, sposobów na zabezpieczenie pojazdu jest sporo, musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że żadna metoda nie daje 100-procentowej gwarancji. | Najbardziej popularne zabezpieczenia antykradzieżowe |
Szkolne lektury kojarzą się uczniom z godzinami ślęczenia nad powieścią, gorączkowym poszukiwaniem opracowań i niezrozumiałą interpretacją. Podobnie jest z nazwiskami autorów, które budzą negatywne wspomnienia nawet po zakończeniu edukacji. Prezentujemy wybór ciekawych książek spoza szkolnego kanonu.
„Wampir” Władysław Reymont
Początek XX wieku. Zenon wiedzie spokojne, szczęśliwe życie – odnosi liczne sukcesy literackie i zaręcza się ze śliczną, młodziutką Betsy. Za namową przyjaciela udaje się na seans spirytystyczny, gdzie poznaje Daisy – rudowłosą piękność przybyłą z Indii.
„Wampir” to książka oparta na wrażeniach Reymonta z pobytu w Anglii. W powieści na miękkich łapach skrada się czarna pantera, Mahatma Guru wygłasza niezwykłe teorie, które kuszą blaskiem nowego życia, a o demonicznych oczach czarującej kobiety nie da się zapomnieć… Pozycja z 1911 roku diametralnie różni się od „Chłopów” polskiego noblisty. Niepokojąca, pełna zjawisk paranormalnych, oddaje ducha epoki spirytyzmu i zdradza głębokie zainteresowanie autora okultyzmem.
Mglisty, dekadencki Londyn staje się sceną wydarzeń nieprawdopodobnych. Magia przeplata się z rzeczywistością, sen z jawą, a pośród chaosu drży jedynie wibrujący pomruk głosu tej, której nie można opuścić. Fascynująca, mroczna więź, rodząca się między Zenonem a Daisy, wywraca życie mężczyzny do góry nogami. Hipnotyzujący świat przerażających kultów kusi bohatera, a jednocześnie intryguje czytelnika, spragnionego większej dawki emocjonującej historii. Co wyniknie z niebezpiecznej znajomości? I jaką rolę odegra … trzecia kobieta? Reymont, jakiego nie znacie ze szkoły.
box:offerCarousel
„Dawid Copperfield” Charles Dickens
Chyba każdy z nas kojarzy „Opowieść wigilijną” – krótką historię o skąpcu, którego tuż przed świętami Bożego Narodzenia odwiedzają trzy duchy. Mniej osób zna inne powieści Dickensa, po które niewątpliwie warto sięgnąć.
„Dawid Copperfield” to do głębi poruszająca powieść o losach chłopca z XIX wieku, którego czytelnik poznaje od chwili narodzin. Beztroskie dzieciństwo Dawida zostaje brutalnie przerwane, a cały okres dojrzewania naznaczony jest piętnem cierpienia, przemocy, biedy i samotności.
W całej powieści można dostrzec, jak dużo serca autor włożył w kreację głównego bohatera – nic dziwnego, skoro jego przygody w znacznej części pokrywają się z doświadczeniami angielskiego pisarza.
Burzliwe perypetie chłopca, wzbudzającego sympatię, wartka akcja, doskonale zarysowane sylwetki barwnych postaci, wysmakowane poczucie humoru i ujmująca wrażliwość zestawiona z ponurą rzeczywistością – to wszystko znajdziesz w tajemniczej scenerii wiktoriańskiej epoki… Charles Dickens w najlepszym wydaniu.
box:offerCarousel
„Dzieje grzechu” Stefan Żeromski
Żeromskiego znamy przede wszystkim jako autora „Syzyfowych prac”, „Przedwiośnia” czy „Ludzi bezdomnych” – książek, z których nieraz byliśmy odpytywani. „Dzieje grzechu” to opowieść, której żaden nauczyciel nie przekazałaby do rąk swoim uczniom.
Dzieło ukazało się w 1908 roku w wersji książkowej i od samego początku wzbudziło wiele kontrowersji zarówno wśród czytelników, jak i krytyków literackich. Ze względu na swoją tematykę określano ją mianem „powieści seksualnej” lub „kolejowego romansu”.
Żeromski przedstawia historię człowieka zniewolonego, którego grzech prowadzi do absolutnej degeneracji. Szczegółowo opisuje losy Ewy – dziewczyny z dobrego domu, zakochującej się bez pamięci w żonatym mężczyźnie. Pomimo, że rosnące uczucie prowadzi ją do upadku, nie potrafi zapomnieć o kochanku. Czy istnieje szansa, by zrozpaczona kobieta odnalazła szczęście?
Autor za napisanie utworu, ukazującego tematykę seksualną, niejednokrotnie był posądzany o erotomanię. Książka porusza, a momentami szokuje brutalnością opisów oraz postępującego zgorszenia człowieka, który traci szacunek do samego siebie. Bogaty język, rozbudowana fabuła i mnogość intrygujących wątków sprawiają, że od lektury naprawdę ciężko się oderwać.
box:offerCarousel
„Pornografia” Witold Gombrowicz
W posłowiu pióra Michała Głowińskiego możemy przeczytać: „Pornografia jest dziełem wielkim. Żadna lektura ani żadna interpretacja nie jest w stanie wyczerpać jej sensów, stanowi tylko formę zbliżenia, formę wydobycia tych znaczeń, ujęć, symboli, które wydają się najdonoślejsze. Wielkie dzieło przerasta bowiem to, co jest w stanie o nim powiedzieć czytelnik i interpretator; gdyby tego nie czyniło, nie byłoby wielkim dziełem.”
Autor „Ferdydurke” jest królem metafory, zabawy słowem i niejednoznaczności. W „Pornografii” po raz kolejny zaskakuje formą i językową przewrotnością, opowiadając o dwóch starszych panach, którzy podczas pobytu u znajomych postanawiają zeswatać młodą parę. Przypisując znaczenie najdrobniejszym gestom, powoli wprowadzają swój erotyczny plan w życie, jednocześnie przyprawiając o obłęd wszystkich domowników.
Pisarz w mistrzowski sposób szydzi z wielkości, a pod każdym kolejnym słowem ukrywa wzburzone morza niedopowiedzeń. W „Pornografii” zachwyca iście gombrowiczowskie odmalowanie społecznej degrengolady. Intrygują pokrętne wnioski wysnuwane przez bohaterów, a mnogość interpretacji czyni z tego tytułu – klasyk, po który każdy dojrzały odbiorca powinien sięgnąć.
box:offerCarousel
„Dziecko Noego” Eric-Emmanuel Schmitt
W wydanej w 2004 roku powieści autor „Oskara i pani Róży” przedstawia dzieje żydowskiego chłopca Josepha, ukrywanego przez katolickiego księdza w okupowanej Belgii.
Tło historii stanowią wydarzenia wojenne, które czytelnik poznaje za pośrednictwem małego dziecka. Wspominając koszmar Holocaustu, Schmitt skłania do refleksji nad tolerancją wobec obcej kultury i religii, porusza też problem ludzkiego zagubienia w poszukiwaniu tożsamości. Zwraca uwagę na to, że człowiek zbyt często nie potrafi wyciągnąć wniosków z błędów z przeszłości i przestrzega przed powrotem bezzasadnego terroru.
„Dziecko Noego” to wzruszająca, mądra książka, w której autor przypomina o podstawowych wartościach, spychanych we współczesnych czasach na dalszy plan. W poruszającej historii niewinnego chłopca, uciekającego przed nazistowskim reżimem, każdy czytelnik może odnaleźć ułamek prawdy o sobie. Patrząc na świat oczami dziecka, dostrzegamy (zaskakująco wyraźnie) bezsens wojny i potrzebę poszanowania inności. | Nieznane książki autorów szkolnych lektur |
Jakiś czas temu, chcąc posłuchać muzyki w odosobnieniu i spokoju, godziliśmy się z plątaniną przewodów wokół szyi itp. Potem pojawiły się wygodne słuchawki bezprzewodowe, ale jakość dźwięku nie była najlepsza. Czy dziś coś się zmieniło? Czy melomani są skazani na tradycyjne słuchawki? Współczesne rozwiązania
Bezprzewodowe przesyłanie dźwięku wiąże się z jego kompresją, a co za tym idzie z pogorszeniem jakości w końcowej fazie, czyli podczas odsłuchu. Problemem jest ograniczony transfer, który nie jest w stanie poradzić sobie z dźwiękiem o dużej gfbezprzeęstości (wysoki bitrate). Obecnie oferowane modele z wyższych półek częściowo poradziły sobie z tym przez wykorzystanie najnowszych standardów łączności Bluetooth, m.in. z systemem apt-X. Co to takiego?
Technologia apt-X zapewnia bardzo wysoką jakość dźwięku, teoretycznie porównywalną z tą, którą możemy uzyskać za pomocą połączenia kablowego. W wielkim skrócie technologia ta opiera się na zmianie wielkości pliku dźwiękowego, dzięki czemu można go przesłać bezprzewodowo bez większej straty na jakości brzmienia. Oczywiście do poprawnego działania niezbędne są słuchawki oraz źródło dźwięku, które obsługuje takie rozwiązanie. To nadal nie jest idealna i pełnoprawna alternatywa połączenia przewodowego, ale zalety płynące ze słuchania muzyki bez połączenia kablowego niwelują niewielkie straty w jakości dźwięku.
Niestety, słuchawki wyposażone w technologię apt-X są dość drogie. Mimo to warto się na nie zdecydować, gdyż w większości przypadków wraz z rewelacyjną jakością dźwięku w parze idą inne korzyści, takie jak np. system ANC (Active Noise Control), czyli aktywna kontrola szumów. Pozwala on zredukować hałas otoczenia, a słuchanie muzyki staje się jeszcze przyjemniejsze choćby w zatłoczonym autobusie. Poza tym słuchawki z wyższej półki posiadają lepsze przetworniki, wiele dodatkowych funkcji oraz są lepiej wykonane. Poznajmy kilka propozycji z tego segmentu.
Bose QC35
Zestawienie rozpoczynamy od mocnego uderzenia. Bose QC35 zapewni najwyższą jakość dźwięku, choć jego koszt jest dość wysoki – około 1500 zł w dniu publikacji na Allegro. Sprzęt wyposażono m.in. w łączność Bluetooth wraz z NFC oraz aktywną redukcję hałasu otoczenia.
Na uwagę zasługuje przede wszystkim bardzo długi czas pracy bezprzewodowej na jednym ładowaniu – nawet 20 godzin. Po podłączeniu słuchawek za pomocą kabla wszystkie funkcje działają dwa razy dłużej – około 40 godzin. Rzecz jasna sprzęt został wykonany z najlepszej jakości materiałów, z metalem i alcantarą włącznie. Całość prezentuje się bardzo nowocześnie i elegancko. Model ten jest dostępny w kolorze czarnym lub srebrnym.
Denon AH-GC20
Za około 1000 zł dostaniemy równie świetny Denon AH-GC20. W tym przypadku zastosowano moduł Bluetooth z AAC i apt-X oraz funkcją Multi-Point, dzięki której możemy parować słuchawki z dwoma urządzeniami jednocześnie, np. smartfonem i telewizorem. Jest też funkcja poprawiająca czystość głosu CVC (Clear Voice Capture), zaś maksymalny czas działania na baterii to około 10 godzin. Całość została wykonana z najlepszych materiałów i prezentuje się bardzo elegancko.
Klipsch Reference Over-Ear
Na zakończenie Klipsch Reference Over-Ear w cenie około 1100 zł. Urządzenie jest dostępne w kolorze czarnym lub białym ze srebrnymi akcentami i prezentuje się bardzo stylowo. Producent zadbał o jak najlepszą jakość użytych do produkcji materiałów, co jest oczywistym zabiegiem w tym przedziale cenowym. Ponadto nie zabrakło modułu Bluetooth z profilami A2DP, AVRCP, HSP oraz HFP. Co więcej, technologia apt-X oraz ACC dba o odpowiednią reprodukcję przesyłanego bezprzewodowo dźwięku. Czas pracy akumulatora na jednym ładowaniu to około 20 godzin. | Bezprzewodowe słuchawki. Czy zapewnią dźwięk wysokiej jakości? |
Grillowanie to nowy „narodowy sport” Polaków. Ważne więc, by wybrać taki model, który spełni wasze oczekiwania i pozwoli w spokoju spędzić czas z rodziną i znajomymi. Podpowiadamy, jaki rodzaj grilla ogrodowego kupić. Wiosną, latem, a nawet i wczesną jesienią ogródki i tarasy w polskich domach stają się arenami, na których uprawiamy nasz nowy „sport narodowy” – grillowanie. Do wyboru są trzy najpopularniejsze rodzaje: węglowy, elektryczny i gazowy. Każdy z nich ma swoje atuty i wady. Pomagamy w wyborze grilla ogrodowego, który najlepiej spełni twoje oczekiwania.
Zanim kupisz grill – zastanów się
Jeśli marzy ci się własne urządzenie do grillowania albo zastanawiasz się nad zakupem nowego modelu, poświęć tej czynności trochę czasu i jasno określ swoje potrzeby. Przed wyborem konkretnego modelu, odpowiedz na pytania:
* Gdzie chcesz grillować – na tarasie, w ogrodzie, a może na campingu?
* Jak często zamierzasz korzystać z grilla?
* Jak duża jest twoja rodzina? Chcesz grillować w małym gronie, a może marzysz o ogrodowych przyjęciach w stylu amerykańskich garden parties?
* Czy twoje potrzeby ograniczają się wyłącznie do tradycyjnego grillowania, czy też oczekujesz czegoś więcej, np. robienia barbecue, a nawet wędzenia?
Odpowiedzi na te proste pytania pozwolą ci łatwiej podjąć decyzję i wybrać optymalny rodzaj grilla.
Rodzaje grillów ogrodowych: jaki wybrać?
Najpowszechniejsze wciąż pozostają proste grille węglowe, jednak to nie jedyna dostępna opcja. Sprawdź, która będzie najlepsza dla ciebie.
Grill węglowy – wciąż najpopularniejszy i najczęściej spotykany. Nic dziwnego – najprostszy grill tego rodzaju możesz kupić już za ok. 50 złotych!
Wielbiciele tego modelu zachwalają niepowtarzalny smak przygotowywanych na nim potraw, jest ponoć nieporównywalny z żadnym innym sprzętem tego typu. Grille węglowe są lekkie i występują w zdecydowanie największej liczbie rozmiarów i kształtów, a to duże ułatwienie.
Nie spodziewaj się jednak wysokiej jakości wykonania i trwałości – taki grill może być bardzo niestabilny, a to szczególnie niebezpieczne, jeżeli w domu są dzieci. Grill węglowy trudno się też czyści. To dobre rozwiązanie dla osób, które grillują tylko co jakiś czas i nie potrzebują dodatkowych funkcji.
box:offerCarousel
Grill gazowy – choć nadal ustępuje węglowemu w popularności, to staje się w Polsce coraz częściej spotykany. Dzięki zastosowaniu płomienia różnica w smaku między potrawami przyrządzonymi nad węglem i nad gazem jest stosunkowo niewielka. Zdecydowanym plusem w porównaniu z grillami węglowymi jest z pewnością fakt, że temperaturę można tu dokładnie kontrolować, a paleniska nie trzeba co chwile uzupełniać świeżym paliwem.
Minusem grillów tego typu zdecydowanie ich cena – w wersji przenośnej mogą kosztować nawet 3000 złotych. Trzeba też pamiętać o regularnym napełnianiu lub wymianie butli z gazem, która przez swoją wagę ogranicza mobilność tego sprzętu.
Grill gazowy to dobre rozwiązanie dla osób, które cenią wygodę i szybkość.
box:offerCarousel
Grill elektryczny – zdecydowanie najszybciej rosnący w popularność rodzaj grilla, który w dodatku można wykorzystywać nie tylko w ogrodzie czy na tarasie, ale również w zamkniętym pomieszczeniu. Całoroczne urządzenie to także „najczystszy” rodzaj grilla, który można – w zależności od modelu – umyć nawet pod bieżącą wodą z detergentem. Elektryczny grill pozwala też na przygotowanie zdecydowanie bardziej zróżnicowanych potraw.
Minusem grilla tego rodzaju jest jego cena. Najtańsze modele to wydatek rzędu min. 200 złotych. Wielbiciele „prawdziwych” grillów twierdzą, że przygotowywane na elektrycznym ruszcie potrawy smakują gorzej od tych upieczonych na węglu. Grill elektryczny jest więc rozwiązaniem dla osób, które nie podchodzą do tematu grillowania „ortodoksyjnie” i cenią sobie przede wszystkim wygodę i czystość.
box:offerCarousel
A może grill na stałe?
Jeżeli dysponujesz większą powierzchnią, na przykład w ogrodzie, to możesz zdecydować się na zainstalowanie grilla na stałe. Takie urządzenie jest często murowane i zapewnia najwyższej jakości smak. Dodatkowo można w nich nie tylko grillować, ale również wędzić. Koszt pieca opalanego drewnem albo stałego grilla gazowego jest jednak najwyższy – ceny modeli dobrej jakości zaczynają się od 2000 złotych.
Jeżeli lubisz przysmaki z rusztu, to z pewnością prędzej czy później zastanowisz się nad zakupem własnego grilla. | Grill ogrodowy – jaki kupić? |
W Polsce do niedawna panowało przekonanie, że człowiek po pięćdziesiątce nie nadaje się choćby do najlżejszej aktywności fizycznej. Starsze pokolenie powinno w tym wieku spokojnie wygrzewać się w bujanych fotelach, przeglądając kolorowe gazety. Nic bardziej mylnego! Pamiętaj, że od stanu aktywności zależy twoje zdrowie i to bez względu na wiek. Nordic Walking – doskonały sport dla seniora
Brak ruchu po pięćdziesiątce powoduje nieodwracalne zmiany zwyrodnieniowe w organizmie człowieka. Pierwsze objawy zaprzestania aktywności fizycznej dotyczą dolegliwości związanych z kręgosłupem. Doskonałą metodą walki z niedołężnością jest nordic walking. Wykorzystanie w tym celu specjalnych kijków pomaga zachować odpowiednią postawę w trakcie marszu. Niezmiernie istotne jest zachowanie wyprostowanej postawy, z rozluźnionymi barkami i biodrami oraz głową skierowaną na wprost.
Nie każda osoba w tym wieku może pozwolić sobie na jogging. Szybki marsz zapewnia odpowiednią stabilizację oraz równowagę. Dodatkowo wzmacnia mięśnie postawne, znacząco odciąża aparat ruchowy oraz przeciwdziała stanom zapalnym w obolałych stawach.
Nordic walking nie należy do sportów mocno obciążających domowy budżet. Wystarczy zaopatrzyć się w lekką i nie krępującą ruchów odzież sportową oraz obuwie. Sprawą priorytetową są jednak kijki do nordic walking. Sprzęt dobrej jakości charakteryzuje się trwałym i lekkim materiałem, najlepiej karbonowym. Warto zainwestować w kijki z rękojeścią o anatomicznym kształcie – dopasowana dłoń to zmniejszenie uczucia zmęczenia nadgarstków. Przy rękojeściach często spotykamy paski, natomiast kijki z wyższej półki mogą być zintegrowane z rękawiczką. Są to przydatne elementy utrzymujące kijki w dłoniach. Istotną częścią są stopki, czyli nasadki na kijki do nordic walking. Powinny mieć szerokie, gumowe „buciki”, które stłumią wszelkie drgania.
Joga dla seniora
Aktywność osób starszych nie musi się ograniczać wyłącznie do spacerów i jazdy na rowerze. Joga to doskonały sposób podtrzymania sprawności ruchowej i wcale nie wymaga wysoko rozwiniętej sprawności fizycznej. Ćwiczenia koncentrują się na utrzymaniu równowagi oraz zmniejszają napięcie mięśniowe. Joga ma na celu poprawę kondycji psychicznej oraz wydolności oddechowej.
Niezbędnym gadżetem wykorzystywanym w trakcie zajęć jogi jest mata do ćwiczeń. Uniwersalne maty gimnastyczne stosowane są także podczas zajęć fitness, pilates czy aerobiku. Wysokiej jakości maty wykonywane są z miękkiego, piankowego materiału EVA. Pozwala to na bezpieczne i komfortowe wykonywanie ćwiczeń w pozycjach siedzących, klęczących i leżących. W przypadku zajęć na świeżym powietrzu pianka doskonale chroni przed wilgocią oraz chłodem.
Siłownia w tym wieku? Czemu nie!
Wielu osobom może się wydawać, że trening siłowy w tym wieku to szalone posunięcie. Nic bardziej mylnego. W grafikach fitness klubów coraz częściej pojawiają się treningi siłowe dla osób po pięćdziesiątce. Pamiętaj, że w tym wieku nie możemy mówić o rozwijaniu muskulatury, lecz o hamowaniu spadku masy mięśniowej i wszystkich zmian funkcjonalnych z tym związanych.
Doskonałą formą podtrzymania sprawności u osób starszych są ćwiczenia siłowe połączone z aktywnością o charakterze aerobowym, np. aerobikiem. Najważniejsze jest umiejętne dawkowanie obciążeń oraz dostosowanie sprzętu do sprawności osoby trenującej. Trening z hantelkami lub obciążnikami to świetne rozwiązanie dla osób pragnących wzmocnić obręcz barkową, ramiona oraz nogi. Ich waga waha się od 0,5 do 4 kilogramów.
Jeżeli planujesz uatrakcyjnić swoje zajęcia, zastanów się nad zakupem piłki fitness. Plusem ćwiczeń z wykorzystaniem gumowych kul jest odciążanie stawów, dzięki czemu zmniejszysz ryzyko odniesienia kontuzji. Zajęcia z piłkami gimnastycznymi wymagają zachowania równowagi, przez co nasze ciało nieświadomie napina wszystkie najważniejsze partie mięśniowe. To doskonałe ćwiczenie wzmacniające praktycznie całe ciało.
Pamiętaj, że na ruch nigdy nie jest za późno! Każdy z nas chce cieszyć się pełnią życia. Aktywny tryb życia to klucz do zachowania sprawności i witalności. | Ćwiczenia po pięćdziesiątce |
Model HS-42M to najnowsze słuchawki nagłowne od rodzimej marki Snab. Posiadają konstrukcję zamkniętą i wokółuszną, mają sprawdzić się zarówno w użytku mobilnym, jak i stacjonarnym. Jak wypadają pod względem brzmienia i wygody? Czy warto wydać na nie 150 zł? Producent zasłynął z produkcji słuchawek o dobrej relacji ceny do jakości. Najbardziej popularne były tanie dokanałówki Overtone EP-81 (test) oraz droższe EP-101M (test). W obu przypadkach wykonanie stało na wysokim poziomie, wyposażenie było bogate, a brzmienie w kontekście ceny wypadało bardzo dobrze. HS-42M nie są pierwszymi dużymi słuchawkami w ofercie Snab. Producent zaoferował wcześniej model HS-ANC41M – dobre słuchawki z aktywną redukcją hałasu. Tytułowe HS-42M to bardziej klasyczna konstrukcja. Słuchawki są pasywne i mają być uniwersalne pod względem ergonomicznym, funkcjonalnym i brzmieniowym.
Wyposażenie
Proste opakowanie ze szczegółowymi opisami w języku polskim skrywa słuchawki w plastikowej foremce oraz praktyczne akcesoria. Do wyboru mamy dwa przewody o płaskich izolacjach. Pierwszy jest mobilny – został wyposażony w jednoprzyciskowy pilot z mikrofonem i mierzy 1,2 m. Drugi kabel jest stacjonarny – został pozbawiony mikrofonu, a jego długość wynosi 2,5 m. Do słuchawek jest także dołączony woreczek przeciwkurzowy zaciskany na sznurek, wykonany z cienkiego, gładkiego i śliskiego w dotyku materiału.
Wygląd
Poprzednie słuchawki nagłowne miały stonowany, nowoczesny design. Model HS-42M jest już bardziej specyficzny. Kolorystyka jest czarno-niebieska, dominują tworzywa, sztuczna skóra oraz materiałowe nauszniki. Wizualnie słuchawki można zaliczyć do stylu retro – można je określić mianem vintage. Przypominają stare słuchawki studyjne lub nawet lotnicze.
Muszle słuchawek są eliptyczne, wydłużone. Zostały zamocowane w pałąk za pomocą zawiasów kulowych. Na lewej słuchawce, w dolnej części jest gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, prawa słuchawka pozostała pusta. Na ranty założono nauszniki, które imitują welur, od zewnętrznej i wewnętrznej strony obszyto je sztuczną skórą. Przetworniki przysłaniane są przez cienkie siateczki.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Widełki pałąka są metalowe, otaczają koliste mocowania z logo producenta. Przy szynach widać przewody połączeniowe kopułek, zabezpieczone dodatkową izolacją. Regulacja rozmiaru jest rozsuwana – oferuje osiem niezbyt precyzyjnych skoków. Pałąk jest obszyty od spodu grubą opaską ze sztucznej skóry, która ma na szczycie wytłoczone logo Snab i jest wypełniona sprężystą gąbką. Pałąk jest mocny i giętki.
Snab HS-42M najpewniej nie zachwycą wyglądem, ale nadal prezentują się nieźle i oryginalnie. Wykonanie to jednak niższa półka, mimo wszystko konstrukcja jest zwarta, dobrze spasowana i wygląda na trwałą. Jakość niektórych tworzyw jest niska, a tyczy się to także szorstkiego materiału nauszników.
Komfort i obsługa
Pod względem ergonomii jest dobrze. Czuć, że pałąk jest dużo cięższy niż kopułki, ale masa została rozłożona poprawnie. Pałąk ma optymalny nacisk i dobrze przylega do głowy, ma też odpowiedni profil. Nie uciska czubka głowy, gdyż gąbka odpowiednio neutralizuje nacisk. Niestety może brakować rozmiaru – słuchawki są za małe dla posiadaczy dużych głów. Aby umieścić je na mojej głowie (średniej w rozmiarze), musiałem rozsuwać pałąk prawie na maksymalny poziom. Regulacja jest też nieprecyzyjna, wymaga odpowiedniego ustawienia pozycji dla obu stron.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Rzeczywiście HS-42M można używać także mobilnie. Przydadzą się do tego także wymienne przewody – to świetne rozwiązanie. Wtyczki nie mają systemu blokady, ale trzymają się gniazd pewnie i nie wypną się przez przypadek. Na pochwałę zasługuje zastosowanie wtyku kompatybilnego z różnymi smartfonami. Słuchawki nie wymagają też dużej mocy, zabrzmią ze smartfona, odtwarzacza lub laptopa, a można je też podłączyć do większego sprzętu audio.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Mimo pewnej szorstkości nauszniki są nadal przyjemne dla skóry. Trochę szeleszczą przy poruszaniu głową, ale nie przeszkadza to podczas słuchania muzyki. Duże małżowiny mogą nie zmieścić się wewnątrz, ale nauszniki są odpowiednio miękkie, zatem nie powinny ich uciskać. Skóra uszu oddycha i nie poci się w trakcie odsłuchów.
Pod względem ergonomicznym i funkcjonalnym słuchawki sprawdzą się w użytku stacjonarnym oraz mobilnym, ale jednak lepiej wypadają w tej pierwszej opcji. Mimo zamkniętej konstrukcji tłumienie hałasu otoczenia nie jest intensywne. Głośne dźwięki będą przenikały do naszych uszu, a muzyka może też wyciekać na zewnątrz, będzie słyszalna dla osób postronnych. Na spacerze w parku nie będzie problemu, ale w głośnej komunikacji miejskiej lub w pociągach izolacja może nie wystarczyć. W domu przy średnich poziomach głośności otoczenie nie powinno już przeszkadzać.
Specyfikacja Snab Overtone HS-42M
przetworniki 40 mm
pasmo przenoszenia 20 Hz–20 kHz
THD-N < 5%
skuteczność 95 dB (+/-3 dB)
znamionowy pobór mocy 10 mW, maksymalny 20 mW
impedancja 32 Ω
czułość mikrofonu 38 dB
długość kabla 1,2 m z mikrofonem (wtyk CTIA/AHJ); 2,5 m bez mikrofonu
waga bez kabla ok. 270 g
Brzmienie
Snab HS-42M może nie są najpiękniejsze i nie zachwycają wykonaniem, ale nadrabiają brzmieniem. Pod względem jakości dźwięku jest bardzo dobrze. Słuchawki oferują sygnaturę neutralną w barwie. Nie wydają się ani zimne i jasne, ani ciemne i ciepłe – co rzadko zdarza się wśród taniego audio. Nie jest to jednak idealnie zrównoważone brzmienie – bas i sopran lekko wychodzą do przodu. Można tutaj mówić o sygnaturze na planie litery „V” i podkreśleniu skrajnych pasm, ale nie jest to jeszcze intensywnie odczuwalne. Snab Overtone HS-42M nie powinny ograniczyć puli słuchanych gatunków muzycznych.
Bas jest wyraźny i czytelny, ale nie jest serwowany w ekstremalnych dawkach. Niskie tony słychać raczej w średnim i niskim zakresie basu, potrafią zabrzmieć efektownie w elektronice i dosyć naturalnie w lżejszych gatunkach. Są dynamicznie i szybkie, ale nie dominują – nie zalewają pozostałych pasm, nie dudnią i nie buczą. To nadal dosyć uniwersalny dźwięk. Bas poradzi sobie z gitarą basową, kontrabasem, nie będzie też problemu z cyfrowymi samplami.
Pasmo średnie jest lekko wycofane. Brzmi jednak równo, neutralnie, czysto, szczegółowo i nadal bezpośrednio. Bas i sopran wychodzą lekko przed szereg, ale wokale nadal są dobrze słyszalne, żywe instrumenty także pozostają bliskie. Nie jest to jednak dźwięk naturalny – nie słychać ocieplenia i mocnego nasycenia. Jest w średnicy HS-42M coś lekko sztucznego i analitycznego. Słuchawki pozwalają usłyszeć drobniejsze szczegóły za sprawą krystalicznego, dobrze odseparowanego dźwięku.
Wysokie tony mają podobną tendencję do basu. Jest ich trochę więcej, nadają brzmieniu czytelności i klarowności. Muzyka jest bezpośrednia, nie ma wrażenia zdystansowania, ukrycia czy przyciemnienia dźwięku. Nie trzeba wytężać słuchu, wszystko podawane jest jak na dłoni. Sopran bywa nieco ostrzejszy, kiepsko zrealizowana muzyka może delikatnie zasyczeć, ale z typowym smartfonem lub odtwarzaczem nie powinno być problemu.
Scena dźwiękowa również robi dobre wrażenie. Przestrzeń jest duża – słuchawki rozkładają dźwięk w stereo, różnicują lewy i prawy kanał, słychać efekty stereofoniczne. Da się wyczuć głębię, to znaczy, że słuchawki potrafią zabrzmieć zarówno z przodu, jak i z tyłu głowy. Separacja dźwięków jest dobra – instrumenty są od siebie wyraźnie oddalone, a wydaje się, że wokół nich jest dużo pustego miejsca, czyli brzmienie jest także napowietrzone.
Podsumowanie
Snab Overtone HS-42M na pierwszy rzut oka mogą nie przypaść do gustu. Wyglądają trochę staromodnie, a tworzywa, z których je wykonano, są dosyć surowe. Jednak słuchawki rekompensują to funkcjonalnością, dobrą ergonomią i przede wszystkim brzmieniem – w tym przypadku to dźwięk jest najważniejszy. Możemy liczyć na brzmienie o dużej rozdzielczości, rozrywkowe, ale nadal uniwersalne.
W cenie wynoszącej 150 zł nowe Snab HS-42M zasługują na rekomendację. Trzeba jednak pamiętać, by nie oceniać ich od razu po wyjęciu z pudełka, lepiej pozwolić słuchawkom rozruszać membrany. Nie można też mieć przesadnych oczekiwań – brzmienie nadal ma swoje wady. Może wydać się sztuczne, trochę suche lub surowe. W kontekście ceny jest i tak bardzo dobrze – muzyki słuchałem na nich z przyjemnością.
Słuchawki mają sporą konkurencję np. w produktach marki Superlux. W podobnej cenie są dostępne HD669, HD681 EVO lub HD660 oraz HD330. Snab lepiej sprawdzą się jako słuchawki mobilne, zaoferują bardziej rozrywkowy dźwięk niż HD669, jaśniejszy oraz bardziej przestrzenny od HD681 EVO, HD660 i HD330. Te ostatnie są wysokoomowe i mogą wymagać więcej mocy. Słuchawki Snab mogą być tak zwanym złotym środkiem.
Zalety: mocna konstrukcja; dobra ergonomia; wypinane przewody (dwa w zestawie); dobre stacjonarnie i mobilnie; neutralne brzmienie z lekko podkreślonym basem i sopranem, nadal uniwersalne, dynamiczne, szczegółowe i przestrzenne.
Wady: nieciekawy design; przeciętna jakość materiałów; słabe tłumienie odgłosów otoczenia. | Test słuchawek Snab Overtone HS-42M – niedrogie i uniwersalne? |
Masz wrażenie, że w modzie wszystko już było? Zgadza się. Projektanci często czerpią z przeszłości i co sezon proponują ubrania i dodatki inspirowane różnymi trendami z odległych dekad. Po niedawnej fascynacji latami 70. przyszła pora na niemniej kolorowe lata 80. Wyciągaj z szuflady elektroniczny zegarek i dżinsy z marmurkowym deseniem – będzie się działo! Z perspektywy czasu moda lat 80. to w większości kolorowy kicz, w którym dominowało nachalne logo, szał neonowych kolorów i wyraziste wzory. Fascynacja sportem i tężyzną fizyczną oraz bogactwem, bezpośrednio przełożyła się na ubiór – w garderobie z lat 80. nie mogło zabraknąć kultowych białych sneakersów, kolorowych wiatrówek, dresów z kreszu oraz dżinsowej katany i ciężkiej biżuterii. Wystarczy spojrzeć na najnowsze kolekcje, zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn, by zauważyć, ile z ówczesnych trendów znów jest modnych. Jeśli więc chcesz przeżyć powrót do przeszłości lub taka właśnie estetyka gra ci w duszy, nic trudnego! Skompletowanie stylizacji w stylu lat 80. naprawdę nie będzie skomplikowane. Nie musisz od razu przeprowadzać modowej rewolucji – wystarczy ci kilka akcesoriów, które wprowadzą klimat tamtych lat. Zobacz nasze podpowiedzi i ruszaj na łowy!
1. Saszetka „nerka”
Żaden modniś z lat 80. nie mógł się bez niej obyć. Miała niewielki rozmiar, była wygodna, bo nie trzeba było trzymać jej w ręce i każdy zmieścił w niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy – a jak wiemy, mężczyzna ich wiele z sobą nie nosi. O czym mowa? O „nerce”, czyli małej torebce na pasku zapinanej w pasie. Obciach? Być może, ale się przyjął i wraca z wielką mocą, jeśli zatem chcesz pobawić się swoim wizerunkiem, musisz ją mieć. Niekoniecznie z kolorowego, sztucznego materiału! Postaw na wersję ze skóry i z ciekawymi wykończeniami.
2. Zegarek elektroniczny
Elektroniczny, połyskujący na nadgarstku Casio na bransolecie albo jego sportowa wersja z plastiku, to były obiekty westchnień w latach 80. Bardzo możliwe, że żaden inny zegarek nie kojarzy się tak bardzo z tamtymi czasami jak właśnie ten. Jeśli fantazja poniesie cię w stronę looku „na bogato” to nie obędziesz się bez błyszczącego, złotego, analogowego zegarka. Przystojniacy z Miami Vice też je mieli.
3. Para białych Reebok Classics
Lata 80. kochały się w modzie sportowej. Właśnie wtedy joggery, sportowe bluzy, wiatrówki i trampki zaczęły coraz częściej pojawiać się w modzie codziennej, a nie tylko w strojach na siłownię czy bieżnię. Obok popularnych wtedy Conversów przebojem były białe sneakersy – te do kostki i te wysokie. Masz już takie? Jeśli nie, to zerknij na kultowy model Reebok Classics z charakterystyczną podeszwą zawiniętą na czubek buta i cholewką z miękkiej białej skóry. Klasyk!
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
4. Okulary przeciwsłoneczne w kolorowej oprawce
Zapomnij o stonowanej eleganckiej palecie kolorów. Moda lat 80. porażała odważnymi neonami i nęciła pastelowymi słodkościami. Sam decyduj, czego chcesz spróbować. Jeśli brakuje ci odwagi, by wskoczyć w pastelowe szorty lub żywo pomarańczową koszulkę, wypróbuj kolorowe akcesoria, na przykład kultowe okulary Ray Ban wayfarer w wyrazistym kolorze – efekt murowany.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
5. Słuchawki
Miłośnik muzyki i technologii z lat 80. musiał mieć walkmana, z którego sączył się ekscentryczny David Bowie, natapirowany Limahl i prowokująca Madonna. Potrzebne mu też były słuchawki – duże, dizajnerskie, nauszne – nie maleństwa wkładane do uszu! Słuchawki były nie tylko niezbędnym sprzętem, ale integralną częścią wizerunku. Załóż takie i dopraw swoją stylizację akcentem z lat 80. No i nie zapomnij w niej o dżinsowej kurtce, koszulce w hawajski wzór i spodniach z wysokim stanem.
Sezon wiosna-lato 2018 jest idealnym momentem na powrót w kolorowe lata 80. Bez trudu znajdziesz ubrania i akcesoria, które odwołują się do estetyki tamtych lat, ale jednocześnie mają w sobie coś nowoczesnego. Poszukaj inspiracji i wyjdź poza strefę modowego komfortu! | Akcesoria w stylu lat 80. – modne akcenty w męskiej szafie |
Subsets and Splits
No saved queries yet
Save your SQL queries to embed, download, and access them later. Queries will appear here once saved.