source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Zimą podczas minusowych temperatur musisz zadbać o te części ciała, przez które ciepło ucieka najszybciej. Chodzi tu najbardziej o głowę. Ci, którzy biegają bez żadnej osłony, muszą się liczyć z poważnymi konsekwencjami, takimi jak przeziębienia i odmrożenia policzków, nosa, a zwłaszcza uszu. Chodzi też o zapewnienie sobie komfortu podczas biegu, zwłaszcza kiedy prószy śnieg lub wieje porywisty wiatr. Ochrona głowy Przy doborze odpowiedniej czapki ważne jest zwrócenie uwagi na kilka aspektów. Przede wszystkim powinna być termoaktywna i utrzymywać wilgoć z dala od skóry. Dzięki temu biegacz nie będzie czuł chłodu i zimna, a taki komfort zapewni właściwe zrealizowanie planu treningowego. Materiał, z jakiego taka czapka jest wykonana, zapewnia szybkie schnięcie, pozostaje miękki, jednocześnie zapewniając odpowiednią oddychalność. Wartymi polecenia produktami na zimowe bieganie są czapki firmy Asics zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Występują w różnych kolorach i deseniach. Są wykonane z miękkich i przyjemnych w dotyku materiałów. Chronią przed zimnem, a jednocześnie dzięki otworom wentylacyjnym zapewniają dobry przepływ powietrza i odprowadzanie wilgoci na zewnątrz. Zaletą wielu z nich jest to, że są dwustronne. Utrzymywanie ciepła, pozbywanie się wilgoci Czapki do biegania mają ergonomiczny kształt, przez co idealnie dopasowują się do głowy użytkownika. Dobrze przylegają, nie pozwalając, by mróz dotarł do chronionych części. Zimą, kiedy zmrok zapada szybciej i nawet w ciągu dnia widoczność jest słabsza, nasza czapka powinna posiadać elementy odblaskowe. Warto na to zwrócić uwagę ze względu na bezpieczeństwo podczas przemierzania różnego rodzaju dróg.Również czapki firmy Nike, wykonane w 100% z akrylu, spełniają oczekiwania wielu amatorów biegania w okresie zimowym. Ich zaletą jest technologia Therma-fit, dzięki której następuje szybkie suszenie mikrowłókien polaru poprzez nagromadzenie na nim ogrzanego przez ciało powietrza. Jest to doskonała ochrona przed zimnem i wiatrem. Materiał zatrzymuje ciepło wewnątrz, dzięki czemu temperatura ciała cały czas utrzymuje się na pożądanym poziomie. Wilgoć, czyli pot, odprowadzana jest na zewnątrz, a dzianina pozostaje sucha i oddychająca. To zapewnia biegaczowi wyjątkowy komfort. Ochrona twarzy Kiedy organizm jest już na tyle rozgrzany, że nie odczuwamy mrozu, i tak należy chronić twarz, oczy i uszy. Idealnym rozwiązaniem jest szalokominiarka. Wykonana z termoaktywnej, elastycznej dzianiny chroni od niekorzystnych warunków atmosferycznych, w tym niskich temperatur. Można ją nosić jako kominiarkę, bandanę, chustę, opaskę oraz jako czapkę. Nie tylko chroni twarz, ale również jej dolną część. Nie wymaga prasowania. Szczególnie warte polecenia są szalokominiarki firmy Buff. Wykonane z bezszwowej mikrofibry, nie podrażniają skóry, mają właściwości oddychające, zapewniają ciepło oraz dobrą izolację od mrozu i wiatru. Można je stosować dwustronnie. Wyroby te charakteryzują się barwną kolorystyką i bogatym wzornictwem. Bardzo wolno chłoną zapachy i długo utrzymują świeżość. Nawet przy większym wysiłku fizycznym dzianina zachowuje właściwą higienę. Zawsze należy pamiętać o odpowiedniej osłonie głowy, twarzy, uszu i nosa przed zmarznięciem. Odpowiednia czapka lub szalokominiarka zapewni też ochronę przed deszczem, wiatrem oraz śniegiem. Pamiętajmy o tym wychodząc na zimowy, biegowy trening. Wszak zdrowie jest bardzo ważne.
Jak chronić głowę przed mrozami podczas biegania?
Układ hamulcowy jest podstawowym układem, w który wyposażony jest każdy pojazd. Jak właściwie o niego dbać, aby nie generował dodatkowych kosztów? Układ hamulcowy – czym jest i jaką odgrywa rolę Układ hamulcowy jest układem, w który wyposażony jest każdy samochód. Jego zadaniem jest hamowanie, które prowadzi do zatrzymania pojazdu. Dzieje się tak poprzez wytworzenie siły tarcia, czyli hamowania, która przeciwdziała siłom, które rozpędziły samochód. Obecnie najczęściej spotykanym układem hamulcowym jest układ cierny, do którego zaliczają się zarówno hamulce bębnowe, jak i tarczowe. Z roku na rok można zauważyć coraz większe wypieranie rozwiązania bębnowego na rzecz tarczowego. Dlaczego? Technologia bębnowa ma mniejszą wydajność, a obecne pojazdy wyposażone są w coraz to mocniejsze silniki, przez co hamulce muszą mieć coraz większą sprawność. Z czego zbudowany jest układ hamulcowy? Podstawowy układ hamulcowy (nie wyposażony w system ABS) składa się z: tarczy hamulcowych, klocków hamulcowych, zacisków hamulca, sieci rurek, w której krąży płyn hamulcowy, serca całego układu, czyli pompy hamulcowej, pedała hamulca oraz korektora rozkładu siły hamowania. Oczywiście w przypadku układów wyposażonych w system ABS dochodzą jeszcze podzespoły odpowiedzialne za pracę i sterowanie tym systemem. Jak działa układ hamulcowy? Obecnie układy hamulcowe wykorzystują prawo Pascala, a co za tym idzie – płyn hamulcowy utrzymywany w stałości ciśnienia w szczelnym układzie hydraulicznym może zwielokrotnić siłę nacisku na elementy robocze, takie jak zaciski. Nacisk wywierany jest dzięki naduszeniu pedału hamulca – oczywiście praca układu byłaby niemożliwa, gdyby nie pompa hamulcowa. Najczęstsze usterki układu hamulcowego Najczęstszą usterką układu hamulcowego jest zużycie się poszczególnych elementów. Elementem, który najczęściej ulega wymianie, jest klocek hamulcowy, który podczas hamowania ociera się o tarczę hamulcową. To właśnie te dwa elementy, czyli klocki i tarcze hamulcowe, należy regularnie kontrolować – przede wszystkim ich grubość oraz to, czy nie są krzywe. Krzywe tarcze hamulcowe można bardzo łatwo zdiagnozować – podczas hamowania z wyższych prędkości – 100–110 km/h – naduszenie pedału hamulca powoduje trzęsienie kierownicy. W większości przypadków zużycie klocków hamulcowych będzie sygnalizowane kontrolką na desce rozdzielczej pojazdu. Warto raz w roku sprawdzić dokładnie stan rurek hamulcowych, które niestety wraz z upływem czasu potrafią "zgnić", przez co płyn hamulcowy zaczyna tracić swoje właściwości, a co gorsza – może dojść do jego wycieku, co może być opłakane w skutkach. Diagnostyka i konserwacja Elementem podstawowym diagnostyki jest sprawdzenie grubości tarczy oraz klocków hamulcowych. W przypadku pojawienia się błędów na desce rozdzielczej najprawdopodobniej nie obejdzie się bez diagnostyki komputerowej, która w większości przypadków odpowie, w czym leży problem. W przypadku układów hamulcowych wyposażonych w system ABS bardzo często dochodzi do usterek czujników prędkości kół. W przypadku chęci konserwacji układu hamulcowego sprawdźmy dokładnie stan rurek hamulcowych oraz pamiętajmy o regularnej wymianie płynu hamulcowego. Według producentów płyn hamulcowy powinien być wymieniany przynajmniej raz na dwa lata bądź po przejechaniu 60 000 kilometrów. Układ hamulcowy pełni bardzo ważne zadanie w naszym pojeździe i wpływa bezpośrednio na nasze bezpieczeństwo, dlatego regularnie kontrolujmy jego stan techniczny, a w przypadku zużycia poszczególnych elementów nie zwlekajmy z ich wymianą na nowe!
Układ hamulcowy. Diagnostyka i właściwa konserwacja
Bóle głowy i zatok, infekcje, katar oraz częste przeziębienia – to wszystko może nas spotkać, gdy będziemy jesienią i zimą biegać z gołą głową. Jednym z ważniejszych elementów wyposażenia biegacza w okresie jesienno-zimowym jest czapka. By właściwie spełniła swoje zadanie, czyli dobrze chroniła głowę przed nadmiernym wyziębieniem, musi spełniać kilka warunków. Dobra czapka Przede wszystkim czapka do biegania powinna być termoaktywna, czyli wykonana z materiału oddychającego, który odprowadza wilgoć. Musi też być idealnie dopasowana. Nie może się zsuwać na oczy, spadać lub podskakiwać. Najlepiej, gdy dokładnie przylega do głowy, by zimne powietrze nie dostawało się do środka. Musi też zakrywać uszy i chronić zatoki. Dodatkowe cechy, na które warto zwrócić uwagę przy zakupie czapki, to: wstawki zapewniające wentylację, odblaskowe elementy gwarantujące bezpieczeństwo, tasiemki zapobiegające spływaniu potu na twarz oraz szwy zapobiegające otarciom. Te wszystkie warunki spełniają czapki z membraną windstopper, obecnie jedną z najlepszych i najbardziej skutecznych membran wiatroszczelnych na świecie i cieszącą się ogromną popularnością wśród użytkowników odzieży i akcesoriów sportowych. Na uwagę zasługują czapki firmy Viking – są całkowicie wodoodporne, wiatroszczelne i oddychające. Idealnie sprawdzają się na nartach, snowboardzie, podczas biegania oraz w codziennym użyciu. Dzięki swym właściwościom bardzo dobrze chronią przed zimnem, wilgocią i wiatrem. Praktyczne i modne modele czapek biegowych box:offerCarousel * Czapka biegowa Viking windstopper to klasyczny model z kolorowymi płaskimi szwami. Jej mocną cechą jest termo-regulator, dlatego czapka świetnie się sprawdza również jako izolacja w chłodne, zimowe dni. Użyta w czapce technologia Windstopper zapewnia ochronę przed wiatrem i chłodem, jest niezwykle funkcjonalna dlatego sprawdzi się nie tylko w czasie joggingu. Cena: od 69zł. box:offerCarousel * Czapka termoaktywna 4f to dwustronny model z tegorocznej kolejci jesień/zima. Dzięki eleastycznemu materiałowi idealnie dopasowuje się do głowy, nie uciskając jej. Dwustronna konstrukcja zapewnia pozwala na jeszcze lepsze dostosowanie do swoich potrzeb. Odblaskowe elementy sprawiają, że biegacz jest widoczny także po zmroku. Cena: od 28,90zł. Czapka Akus firmy Marko to cienka, dopasowana, nieprzewiewna czapka, która nadaje się również do włożenia pod kask, wykonana z dwóch materiałów: nieprzewiewanej membrany no wind i lycry. Dzięki zastosowaniu tego materiału w okolicach uszu, kasku i czoła została zapewniona doskonała ochrona, głównie przed wiatrem i zimnem. W dotyku przypomina miły polar o dużej gęstości włókien. Materiał stanowi zaporę dla silnych i zimnych podmuchów, a jednocześnie pozwala swobodnie oddychać skórze. Natomiast elastyczność lycry zastosowanej w górnej części zapewnia idealne dopasowanie się czapki do kształtu głowy. Dzięki niej czapeczka łatwo się zakłada i pewnie trzyma na głowie. Cena: od 25, 49 zł. Podobne właściwości ma czapka termoaktywna HIGH-THERM COOLMAX z membraną WIND-STOPPER, która świetnie odprowadza wilgoć z powierzchni skóry. Jednocześnie daje przyjemne uczucie chłodu oraz świeżości, zapewnia wysoki komfort noszenia. Dodatkowo wzbogacana jest o jony srebra, które działają bakteriobójczo. Czapka HIGH-THERM utrzymuje swój kształt i wygląd dzięki elastyczności i rozciągliwości zastosowanych włókien, bardzo dobrze przylega do głowy, dostosowując się do jej kształtu, nie traci elastyczności nawet po długim, intensywnym noszeniu. Krótki czas schnięcia chroni ciało przed wychłodzeniem. Czapka bardzo dobrze sprawdza się podczas chłodnych i zimnych dni. Cena: od 17,29 zł. box:offerCarousel * Ostatnia propozycja pochodzi od firmy Craft. Model Active Extreme WS posiada membranę Wind Stopper, która minimalizuje uczucie zimna, a cienki materiał z którego jest wykonana doskonale radzi sobie z odprowadzaniem wilgoci, zapobiegając tym samym wychłodzeniu głowy. Może być stosowana samodzielnie, ale doskonale nadaje się też pod kask, co sprawia, że jest produktem bardzo uniwersalnym. Liczne elementy odblaskowe zapewniają bezpieczeństwo po zmroku lub podczas złych warunków pogodowych. Cena od 77zł. Jesienią i zimą trudniej uprawiać sport na świeżym powietrzu. Zmienna, wietrzna, deszczowa pogoda nie zachęca do wyjścia na zewnątrz. I niestety dużo łatwiej się przeziębić, zwłaszcza gdy nie jesteśmy odpowiednio przygotowani. Dlatego strój do biegania w tym okresie trzeba dobrać starannie.
Trendy 2017/18. Czapki biegowe z windstopperem
Obecnie komputery do gier przeżywają prawdziwe apogeum popularności, zaś akcesoria oraz podzespoły dedykowane graczom są coraz ciekawsze i… droższe. Jeśli ktoś chce mieć wszystko pod kontrolą, powinien złożyć komputer samodzielnie. Na co zwrócić uwagę, wybierając elementy? Procesor Wbrew obiegowej opinii obecnie składanie komputera najlepiej zacząć od podjęcia decyzji dotyczącej procesora. O ile 2–3 lata temu oczywistym wyborem było rozwiązanie Intela, gdyż propozycje AMD były dużo gorsze pod względem wydajności, o tyle teraz, gdy pojawiły się rewelacyjne konstrukcje z serii AMD Ryzen, wybór nie jest tak oczywisty. Tradycjonaliści i ci, którzy do tej pory korzystali z procesorów Intela, być może napędzani sentymentem sięgną po procesory z serii Core. Oczywiście najlepszą propozycją dla graczy są procesory z serii Intel Core i7. Na uwagę zasługuje i7-8700K. To 6-rdzeniowy i 12-wątkowy układ o taktowaniu bazowym 3,7 GHz, choć w trybie Turbo bez żadnego podkręcania można osiągnąć poziom 4,7 GHz. Procesor działa na podstawce LGA1151v2 (podobnej do LGA1151), która nie jest kompatybilna z poprzednią generacją – ma inny rozstaw pinów. Koszt to ok. 2000 zł. Tańszą alternatywą jest procesor Intel Core i5. Obecnie wartym uwagi modelem poprzedniej generacji jest Intel Core i5-7640X. To 4-rdzeniowa konstrukcja o taktowaniu do 4,2 GHz w trybie Turbo, współpracująca z podstawką LGA2066. Cena – ok. 1100 zł. Dla tych, którzy chcą spróbować czegoś nowego, przeznaczono procesory AMD Ryzen. Wymagający gracze zapewne sięgną po model AMD Ryzen 7 1800X, czyli 8-rdzeniową konstrukcję o maksymalnym taktowaniu 4,2 GHz, choć zapaleni użytkownicy z pewnością bez problemu osiągną o wiele wyższe taktowanie. Procesor ten działa na podstawce AM4. Cena tego rozwiązania w dniu publikacji to ok. 2300 zł. O wiele tańszą alternatywą działającą na tej samej podstawce jest AMD Ryzen 5 1600X. To 6-rdzeniowy układ o taktowaniu do 4 GHz w cenie ok. 1200 zł. Płyta główna Gdy już wybierzemy procesor, czas na dobór odpowiedniej płyty głównej, która zapewni stabilność i wydajność nawet pod dużym obciążeniem. Dla procesorów Intel najpopularniejszym rozwiązaniem jest podstawka LGA1151. Wybór jest ogromny, a osoby wymagające z pewnością sięgną po Asrock Z270 Extreme z wieloma interesującymi rozwiązaniami (metalowe wzmocnienia gniazd PCI-Express czy PCB o zwiększonej sztywności) lub MSI Z270 Gaming M5 z rewelacyjnym dźwiękiem i podświetleniem LED RGB. Dla osób, które zdecydują się na procesory AMD Ryzen, przygotowano płyty główne z podstawką AM4. W tym przypadku jedną z topowych propozycji jest model Gigabyte GA-AX370-Gaming K7 z metalowymi złączami PCI-Express, podświetleniem, rozbudowanym chłodzeniem i ogromną ilością złącz i portów. Jest poza tym rewelacyjny model Asus Prime X370-PRO przeznaczony dla tradycjonalistów, którym zależy przede wszystkim na wydajności, ale i na atrakcyjnym wyglądzie z podświetleniem LED RGB. Koszt wszystkich modeli mieści się w przedziale od 700 do 1200 zł, ale znajdziemy również droższe konstrukcje dla entuzjastów. Są także tańsze propozycje, lecz jeśli komuś zależy na późniejszym rozbudowaniu konstrukcji przez dodanie pamięci RAM bądź dodatkowej karty graficznej, prostsza płyta główna może ograniczyć takie możliwości. Zwróćmy dodatkowo uwagę na złącze M.2, które pozwoli na podłączenie bardzo szybkiego dysku SSD. Pamięć RAM Wielu graczy wychodzi z założenia, że pamięci RAM nigdy za wiele. Sporo w tym prawdy, choć obecnie ceny modułów są dość wysokie i lepiej postawić na solidną parę 2x8 lub 2x16 GB niż kupować 4 moduły o mniejszej pojemności, np. 4x4 GB lub 4x8 GB w wysokiej cenie. Późniejsza odsprzedaż może przynieść sporo straty. Oczywiście w grę wchodzi tylko DDR4. Pamiętajmy o taktowaniu pamięci na poziomie co najmniej 3000 MHz. Zapewni to elastyczność i większe możliwości podkręcania procesora. Wprawdzie można zakupić moduły o taktowaniu 2133 MHz, ale tylko w przypadku, gdy nie planujemy zmian w taktowaniu procesora. Warto też zainteresować się modelami z radiatorami nie tylko ze względu na zabezpieczenie modułów przed przegrzaniem, ale i tych estetycznych. Niektóre modele mają nawet podświetlenie LED. Karta graficzna Przejdźmy do tego, co gracze lubią najbardziej – karty graficznej. I w tym przypadku rozpętała się wojna pomiędzy konstrukcjami Nvidia GeForce i AMD Radeon Vega. Jakiś czas temu znów wybralibyśmy wydajną konstrukcję z serii GTX, ale gdy pojawiła się Vega, gracze dostali ciekawą alternatywę. Zacznijmy od konstrukcji Nvidia GeForce. Teoretycznie już GTX 1060 z pamięcią 6 GB w cenie ok. 1200 zł powinien zapewnić wydajność na poziomie 60 kl./s w rozdzielczości 1080p w większości nowych tytułów, ale jeśli ktoś oczekuje zapasu mocy przy najwyższych ustawieniach w tej rozdzielczości, powinien sięgnąć po model z serii GTX 1070. Za ok. 1800 zł otrzymamy potężny układ z rdzeniem graficznym m.in. o taktowaniu powyżej 1800 MHz, pamięcią 8 GB GDDR5 na 256-bitowej szynie i bardzo rozbudowanym systemem chłodzenia. Tu można się pokusić o rozdzielczość 1440p oraz zastosowania w technologii VR. Topową wydajność zapewni GTX 1080. Co więcej, jeśli zainwestujemy np. 4000 zł w model GTX 1080 Ti, otrzymamy wydajnościowego potwora z rdzeniem o taktowaniu ok. 1700 Mhz i aż 11 GB pamięci GDDR5X na 352-bitowej szynie. W tym przypadku rozdzielczość 4K nie będzie problemem, VR też dostarczy niesamowitych emocji. Co więcej, połączenie kilku układów graficznych pozwoli na granie nawet na układzie kilku monitorów. Alternatywą są układy AMD Radeon Vega, choć ich dostępność w dniu publikacji artykułu stała na bardzo niskim poziomie. Do wyboru jest model Vega 56 z pamięcią 8 GB oraz Vega 64, która może być wyposażona nawet w 16 GB pamięci HBM2. Ceny? Od ok. 3000 zł do ok. 6000 zł za odmianę z 16 GB pamięci i chłodzeniem wodnym. Dyski twarde/SSD W pogoni za parametrami często zapominamy o nośniku danych, który musi nie tylko pomieścić system, multimedia, ale i programy oraz gry, które potrafią obecnie zajmować kilkadziesiąt gigabajtów. Niestety, zazwyczaj bywa tak, że wydając mnóstwo pieniędzy na podzespoły, oszczędzamy na dysku twardym i nabywamy najprostsze rozwiązanie. Pamiętajmy, że wolny dysk może być wąskim gardłem dla całego układu, przez co ładowanie systemu, uruchamianie gier i programów będzie trwało bardzo długo. Aby tego uniknąć, warto zastosować połączenie dwóch rozwiązań – szybkiego dysku SSD i pojemnego HDD. Jeśli zdecydujemy się na płytę główną ze złączem M.2, możemy kupić dysk M.2 PCIe NVMe, który oferuje prędkość odczytu na poziomie ponad 3000 MB/s. Przykładem może być dysk Samsung 960 Evo – pojemność 512 GB to koszt ok. 1000 zł. Alternatywą są tańsze i wolniejsze dyski SSD z interfejsem SATA III. Przykładowo dysk GoodRam CX300 o pojemności 240 GB z transferem odczytu na poziomie 555 MB/s to koszt około 360 zł. Na dane, które są mniej ważne i dostęp do nich nie musi być błyskawiczny, najlepiej przeznaczyć pojemny i stosunkowo tani dysk HDD. Model Toshiba P300 o pojemności 3 TB to koszt ok. 340 zł. Dla naprawdę wymagających przeznaczono dyski o pojemności aż 10 TB – to koszt ok. 1600 zł. Zasilacz Zasilacz, który będzie w stanie dostarczyć prąd do każdego podzespołu, to niezwykle ważny element. Zaniedbanie tej kwestii może prowadzić do niestabilności układu, zawieszania lub resetowania systemu, a nawet uszkodzenia podzespołów. Minimalną wartością dla zestawu złożonego z procesora Intel Core i5, 16 GB pamięci RAM i karty graficznej Nvidia GeForce GTX 1060 jest 600 W. Rzecz jasna zalecamy stosowanie mocniejszych układów na wypadek dalszej rozbudowy czy chęci podkręcenia procesora, pamięci lub karty graficznej. Topowe zestawy powinny być zasilane modelem o mocy 1000 W lub więcej. Obudowa Z pozoru najmniej ważna, pełniąca rolę głównie ozdobną, ot, pudełko na wszystkie części – obudowa. To oczywiście błędne myślenie, które może doprowadzić np. do przegrzania podzespołów lub ich uszkodzenia. Poza tym obudowa powinna być obszerna. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na konstrukcję najnowszych kart graficznych, które są nie tylko bardzo duże, ale i ciężkie, dlatego obudowa z dodatkowymi uchwytami, szynami, wzmocnieniami, a przede wszystkim z wydajnym chłodzeniem będzie idealnym rozwiązaniem. Koszt? Modele w cenie od 300 zł są w stanie zaoferować naprawdę ciekawe rozwiązania, zaś te za powyżej 500 zł to propozycje dla entuzjastów, którzy planują zastosować chłodzenie wodne, podświetlenie itd.
Jak samodzielnie złożyć komputer do gier?
Telewizory plazmowe nie są tak popularne, jak modele oparte o technologie LCD LED i OLED. Nadal jednak można zdecydować się na plazmę, a kilka firm ma tego typu urządzenia w swojej ofercie, a są obszary, gdzie telewizor plazmowy może sprawdzić się lepiej. Podpowiadamy, jak wybrać odpowiedni model do swoich potrzeb. Telewizory mogą być wykonane z użyciem różnych technologii. Obecnie najczęściej spotyka się telewizory typu LCD, a w przypadku nieco droższych modeli LCD LED. Oprócz tego można znaleźć telewizory typu OLED. Plazmy, które często wybierają osoby budujące kino domowe, nie zniknęły jednak całkowicie z rynku. Telewizor plazmowy – co trzeba wiedzieć? Producenci telewizorów korzystają z wielu różnych technologii wyświetlania obrazu. Telewizory plazmowe wykorzystują gazy szlachetne. Przyłożenie do nich napięcia zmienia ich stan skupienia na plazmę, co doprowadza do emisji promieniowania, a promieniowanie po przejściu przez dodatkową warstwę gazu – w tym przypadku fosforu – generuje widoczny dla oka kolor. Plazma działa na zupełnie innej zasadzie niż telewizory LED. Każdy piksel na ekranie jest samodzielnym źródłem światła. Telewizory plazmowe upodobały sobie przede wszystkim osoby, które budują kino domowe. Modele wykonane w tej technologii mają zwykle bardzo długie przekątne i bardzo dobrze sprawdzają się podczas oglądania filmów po zmroku. Zalety telewizorów plazmowych Kupując telewizor plazmowy, można sobie pozwolić na model o bardzo długiej przekątnej i warto to wykorzystać. Należy jednak pamiętać, że nie do każdego pomieszczenia będzie pasował ogromny telewizor, dlatego nie zawsze większy telewizor będzie lepszy – a plazmy dostępne są tylko w dużych rozmiarach. Trzeba tylko pamiętać, że kupując telewizor plazmowy, nie ma co liczyć na modele wyświetlające obraz 4K. Do wielu zastosowań świetnie sprawdzą się jednak telewizory o rozdzielczości Full HD, natomiast lepiej unikać modeli, które mają rozdzielczość HD Ready. Spory wybór plazm ma w swoim portfolio Panasonic. Telewizory plazmowe – wady Poszukując sprzętu dla siebie, warto wybrać taki model, który cechuje się bardzo dobrymi kątami widzenia, wysokim współczynnikiem kontrastu i dobrym odwzorowaniem czerni. Kupując telewizor plazmowy, trzeba niestety pamiętać o kilku mankamentach tego sprzętu. Plazmy są uciążliwe w transporcie i trzeba dbać o to, by przenosić je z miejsca na miejsce tylko w pozycji pionowej. Ustawienie telewizora plazmowego w poziomie może doprowadzić do uszkodzenia ekranu i trzeba obchodzić się z nimi bardzo ostrożnie. Telewizor plazmowy dobrze się sprawdzi podczas nocnych seansów, więc będzie dobrym wyborem np. do sypialni. Niestety urządzenia tego typu cechuje niska jasność w porównaniu do telewizorów wykonanych w innej technologii, a w ciągu dnia w pomieszczeniu pełnym okien obraz może być zbyt ciemny. Warto też wziąć pod uwagę to, że telewizory plazmowe są z reguły bardzo łakome na prąd. Wybór takiego urządzenia, zamiast telewizora LCD LED, może skutkować nawet dwukrotnie większym zużyciem energii elektrycznej. To może zwiększyć koszt eksploatacji tego sprzętu. Osoby, które zdecydowały się na telewizor plazmowy, będą musiały się z tym pogodzić.
Na co zwrócić uwagę, wybierając telewizor plazmowy?
Dziewczynki kochają lalki. To ich oddane przyjaciółki i kompanki do zabawy. Powierniczki sekretów i najmilsze przytulani. Nic więc dziwnego, że na święta muszą je obdarować wspaniałymi prezentami. Nie zdziwmy się więc, kiedy zostaniemy poproszeni o zakup dla lalki wyjątkowego prezentu gwiazdkowego. Będzie to dla dziecka szansa na stworzenie własnego świata, którego główną bohaterką będzie ukochana zabawka. Nim jednak dokonamy zakupu, warto sprawdzić, dla jakiej lalki ma być przeznaczony. Czy dla bobaska, Barbie czy może jednej z bohaterek filmu Disneya? Oto 10 propozycji na najlepszy prezent. 1. Domek Lalka musi gdzieś mieszkać. Dlatego bezwarunkowo trzeba postarać się dla niej o domek. Koniecznie dopasowany do jej wielkości. Powinien mieć wygodne meble, świetnie wyposażoną kuchnię i łazienkę. Te najwspanialsze mają kilka kondygnacji i są urządzone z troską o najmniejsze szczegóły. Mogą być drewniane lub plastikowe. Ich cena zależy od wielkości. Najdroższe to wydatek ok. 1400 zł. Wykonane z ogromną troska o szczegóły pozwalają wykreować wspaniałą zabawę. Tańsze i niewielkie można kupić już za ok. 20 zł. 2. Mebelki Miejsce zamieszkania musi być odpowiednio urządzone. Dlatego jeśli w zestawie z domkiem nie ma mebli warto dokupić je w osobnym komplecie. Duże zestawyskładające się z 47 elementów kosztują ok. 160 zł. Znajdą się w nich wszystkie niezbędne sprzęty. Są wśród nich lampy, pościele, dywaniki czy telewizor. 3. Modne ubrania Lalka nie może wyglądać byle jak. Musi mieć piękne ubrania i to nie tylko jedno. Najlepiej kreacje na wszystkie okazje. Piękna sukienka i buciki zawsze będą wymarzonym prezentem. A może jakaś inna część garderoby? Ubranka dla lalek podążają za aktualnymi trendami. Można znaleźć np. piękną kurteczkę z futerkiem, najmodniejsze legginsy z cekinami albo malutkie śpiworki idealne dla bobasa. Najdroższe części garderoby to prawdziwe cacka, jednak ich cena odpowiada często ubraniom dziecięcym 9-140 zł za sukienkę. 4. Kosmetyki Kosmetyki są nieodłącznym atrybutem każdej kobiety. Wybierzmy takie, które pozwolą stworzyć bajeczny makijaż. Dziewczynka może ćwiczyć na lalce jak perfekcyjnie pomalować usta czy nałożyć cienie na powieki i pobawić się w prawdziwą stylistkę. Zestaw kosmetyków upiększających kosztuje od 5 -35 zł. Znajdziemy w nim m.in. szminki, lusterko i kolorowe brokaty niezbędne do stworzenia wieczorowego makijażu. 5.Łóżeczko i kołyska Każda lalka musi gdzieś spać. Dlatego obowiązkowo trzeba kupić jej kołyskę lub wygodne łóżeczko. Najtańsze kosztuje ok. 20 zł, najdroższe z efektownym baldachimem, to wydatek rzędu 230 zł. 6. Wózek Zwykła, rozkładana spacerówka wykonana z plastiku i tkaniny kosztuje ok. 12 zł. Najdroższe wózkidoskonale imitujące te prawdziwe kosztują ponad 300 zł. Utrzymane w ciekawej gustownej kolorystyce, z budką i torbą na wszystkie potrzebne przybory są miniaturką wózków niemowlęcych. 7. Samochód „Dorosła” lalka musi mieć piękny samochód. Najlepiej będzie się prezentowała w różowym lub czerwonym kabriolecie – ok. 100 zł. A może zafundujemy jej pojazd zdalnie sterowany H2OProjectMc 2, napędzany wodą. Wystarczy włożyć silnik, podłączyć go i dodać wody do zbiornika. Zapalą się przednie światła, a z rury wydechowej wydobywać będzie się para – jego cena to ok. 200 zł. 8. Rower Jeśli lalka prowadzi aktywny tryb życia koniecznie należy zadbać o jej formę. Pomoże jej w tym rower. Koniecznie w jego podstawowym wyposażeniu musi się znaleźć kask, koszyk na zakupy i na pieska. A ponieważ Barbie kochają róż, śmiało możemy kupić go w kolorze landrynkowym. 9. Piesek lub kotek Smutne jest życie bez czworonoga. Aby lalce się nudziło kupmy jej pieska lub kotka. Będzie miała z kim wychodzić na spacery. Może warto wybrać pieska w zestawie z praktyczną wanienką, gąbką, ręcznikiem czy mydełkiem, które to pozwolą jej utrzymać pupila w idealnej czystości – cena ok. 90 zł. 10. Towarzystwo A może potrzebne jest jej inne towarzystwo? Dlatego w prezencie kupmy jej koleżankę lub kolegę. Sympatycznego, bobaska, wyglądającego jak prawdziwy , za 260 zł. A może ma to być bajkowa lalka Disneya – ok. 110 zł lub też kultowa, wiecznie młoda i piękna Barbie200-300 zł. Wybór prezentu gwiazdkowego dla lalki nie jest łatwy. Musimy wziąć pod uwagę jej wielkość, tak aby zakupione przedmioty do niej pasowały. Starajmy się wybierać zabawki, które mają odpowiednie certyfikaty i których używanie jest bezpieczne dla dziecka.
10 pomysłów na prezent dla lalki
Luksusowa limuzyna? Świetne wyposażona terenówka? Niespotykana u nas Acura? Ogromny klasyk z sześciolitrowym benzyniakem pod maską? A może mocno obita Tesla? To wszystko można w dobrych cenach kupić w USA. I sprowadzić do Polski. Na co zwrócić uwagę przy sprowadzaniu auta z USA? W Polsce działa już sporo firm, które zajmują się sprowadzaniem pojazdów z USA. Wiele osób uważa, że tylko Polska jest miejscem, w którym sprzedawcy oszukują nabywców aut używanych. W innych krajach handlem używanymi autami zajmują się tylko ludzie krystalicznie uczciwi. Będąc tak naiwnym, można się bardzo brutalnie zdziwić. Rzekomo bezwypadkowe auto mogło zostać zespawane z trzech innych. A amerykański mechanik w kraciastej koszuli i teksańskim kapeluszu na głowie potrafi posługiwać się szpachlą i lakierem tak samo, jak polski. A może lepiej. Samochód z USA – czym różni się od europejskiego? USA to wielki rynek samochodowy. Największy na świecie. Dlatego producenci samochodów muszą o amerykańskich klientów dbać. Jak tylko potrafią najlepiej. Auta na rynek amerykański są uzbrajane najczęściej w automatyczną skrzynię biegów. Są też bardzo dobrze wyposażone. Obowiązuje w nich światowy standard OBD2, zatem nie powinno być problemu z ich diagnostyką i obsługą w europejskich warsztatach. Nie oznacza to jednak, że nie będzie innych problemów. Otóż nawet modele globalne, kierowane na rynek amerykański, mogą w wielu aspektach różnić się od tych sprzedawanych w Europie. Inne mogą być w nich elementy przedniego i tylnego pasa (reflektory, zderzaki, grille), inne mogą być części użyte na pierwszym montażu i inaczej rozmieszczone. Są też inne typowe różnice, odróżniające każde amerykańskie auto od europejskiego. To: * migacze pełniące funkcję świateł postojowych, czyli tak zwane obrysówki, * czerwone migacze z tyłu auta, * inne ustawienie świateł przednich – świecą na wprost; zgodnie z prawem, w Europie świecą asymetrycznie, * analogowe wskaźniki na desce rozdzielczej wyskalowane są w jednostkach anglosaskich – milach, galonach i Fahrenheitach. Wszystko to należy wymienić, aby auto mogło przejść przegląd zerowy. Koszt takiej operacji może być wysoki – od kilkuset złotych do nawet kilku tysięcy w przypadku aut premium. Trzeba zakupić nowe reflektory przednie, wymienić tylne lampy, a w autach z analogowymi wskaźnikami dokonać wymiany na nowe wskaźniki deski rozdzielczej. Problemu nie ma zazwyczaj w samochodach klasy Premium, które zamiast standardowych, analogowych zegarów, posiadają wyświetlacze LED. W nich za pomocą menu można zmienić ustawienia miar na europejskie, metryczne. # Jak kupić auto w USA? Czy można zrobić to zdalnie? Metod jest kilka. Najdroższa to oczywiście taka, w której samodzielnie wybierzemy się do USA po wymarzony pojazd. Musimy wówczas liczyć się z koniecznością błagania o łaskę w sprawie wizy, a także z wysokim kosztem przelotu i utrzymania. Można poprosić o pomoc przyjaciela lub dobrego wujka z Ameryki. Jest też inna metoda. Na terenie USA działają wyspecjalizowane firmy, które zajmują się sprowadzaniem aut na życzenie klientów z Polski. Coś jak zakupy w Internecie. Kupujemy pojazd zdalnie, pracownicy danej firmy sprawdzają go, wydają werdykt, a kiedy zapłacimy, pakują nasz pojazd na statek i wysyłają go do Polski. Biorą za to odpowiednią opłatę – 1000–2000 USD, czasami więcej, jeśli jest to pojazd luksusowy sporej wartości. No dobrze, a co, jeśli nie do końca ufamy pracownikom takiej firmy? Prawidłowo! Możemy skorzystać z pomocy amerykańskich ekspertów motoryzacyjnych, którzy po dokonaniu odpowiedniej opłaty (150–200 USD) dokładnie prześwietlą wskazany przez nasz samochód. W pełni profesjonalnie. Ale sami musimy się z nimi skontaktować, wskazać im auto i opłacić ich usługi. Druga sprawa to raport VIN. Za profesjonalny raport musimy zapłacić ok. 50 USD. Warto, bo w ten sposób prześwietlimy całą historię samochodu – ilość właścicieli, przebyte stłuczki, zdjęcia ewentualnych uszkodzeń. Jakie dokumenty musimy otrzymać wraz z zakupionym autem w USA? Firma, która dostarczy nam auto, musi również przekazać nam jego dokumenty. Musimy otrzymać: fakturę zakupu pojazdu, dokument własności (certyficate of title), dowód rejestracyjny i oczywiście tablice rejestracyjne. Auto musi mieć opłacone ubezpieczenie OC, inaczej nie będzie możliwe uzyskanie dowodu rejestracyjnego. Jeśli auto do portu pojedzie na lawecie, dowód rejestracyjny nie jest potrzebny. Koszty dodatkowe Cena za samochód, opłata za usługi pośrednika i sprawdzenie auta to nie wszystkie wydatki. Trzeba się liczyć z całym szeregiem dodatkowych opłat. I to wcale nie małych. Co jeszcze może odchudzić nam konto? * Transport samochodu do portu – koszt doprowadzenia przez pośrednika albo podróż na lawecie. Cena zależna jest od odległości do portu. Średnio: kilkaset dolarów. * Różne opłaty dodatkowe za parking, paliwo, koszt uzupełnienia płynów eksploatacyjnych itd. * Opłata za "nadanie" samochodu transportem morskim * Koszt transportu morskiego – średnio od 1000 do 2000 USD. Najbezpieczniej, ale i najdrożej – w kontenerze zamkniętym. * Ubezpieczenie dodatkowe pojazdu na czas podróży – warto je opłacić. Różne rzeczy mogą się wydarzyć w trakcie drogi. Niekoniecznie statek musi zatonąć. Wystarczy, że ktoś źle rozładuje kontener albo źle zapakuje do niego auto i zamiast wymarzonego pojazdu w Europie z wnętrza kontenera wyjedzie grat. * Koszt rozładunku pojazdu w Europie i opłata za przeprowadzenie formalności celnych – kilkaset dolarów. Kiedy już wymarzony pojazd z USA wyląduje szczęśliwie na europejskiej ziemi, przyjdzie czas na dokonanie szeregu danin. Sam sposób ich wyliczenia jest skonstruowany tak, aby szczęśliwego nabywcę jak najbardziej uderzyć po kieszeni. Na początek cło – 10 procent w przypadku standardowej osobówki i 22 procent w przypadku pickupów i aut użytkowych. Ale uwaga! Cło naliczane jest nie tylko od ceny, jaką zapłaciliśmy za auto w USA. Cło naliczane jest od ceny, do której doliczony jest... koszt transportu (fracht i wszystkie opłaty) oraz ubezpieczenia. To tzw. wartość celna. A to dopiero początek. Kolejna opłata to akcyza. Jej wysokość zależna jest od wielkości silnika. Przy pojemności do 2 litrów stawka wynosi 3,1 procent wartości celnej, a przy silniku powyżej 2.0 litrów pojemności – już 18,6 procent wartości celnej. W USA pod maskami aut dominują większe jednostki, zatem musimy przygotować się na drugą, bardziej bolesną stawkę. Zostaje nam jeszcze trzecia opłata. VAT w wysokości 23 procent. I znów niespodzianka. Niemiła. Naliczany od sumy wartości celnej i akcyzy. To naprawdę boli. Kolejny krok to transport auta – na lawecie – do miejsca zamieszkania. Koszt – zazwyczaj kilkaset złotych. Auto jest już prawie nasze. Prawie, bo następnie musimy je, na lawecie, dostarczyć do warsztatu. Tutaj musi zostać poddane przeróbkom, aby dostosować je do europejskich standardów. Koszt zależny od modelu. Od kilkuset do 2000 zł. Co dalej? Tłumaczenia amerykańskich dokumentów w biurze tłumaczy przysięgłych (200–500 zł), przegląd zerowy w SKP (158 zł) i koszt rejestracji (245 zł). To wszystko? Teoretycznie tak. Szczęśliwemu nabywcy pozostaje już tylko zajrzeć do naszych poradników na Allegro, aby sprawdzić, co należy wymienić w nowo zakupionym aucie z drugiej ręki. A będzie tego sporo. Olej silnikowy, olej przekładniowy, filtr powietrza, filtr oleju, filtr kabinowy, filtr paliwa, pasek rozrządu, pasek wieloklinowy, świece zapłonowe, płyn hamulcowy, klocki i tarcze hamulcowe... Na szczęście my nie doliczamy do zakupów cła i akcyzy, a dzięki Allegro Smart paczkę z filtrami i świeżutkimi płynami możemy otrzymać już za 13 groszy. A potem możemy już mknąć i cieszyć się naszym pięknym, nowym, amerykańskim autem!
Samochody używane z USA – na co zwrócić uwagę?
Nie wystarcza ci zwykła wędrówka i myślisz o pieszych wyprawach w trudniejszych warunkach? Zimowe wycieczki mogą być ekscytujące i wymagające sportowo pod warunkiem, że masz dobre buty. W czasie pieszych wędrówek możesz mieć byle jakie spodnie czy czapkę (chociaż zachęcamy do zakupu dobrej zimowych odzieży trekkingowej), ale twoje buty do trekkingu powinny być z najwyższej półki. W trudnych warunkach to od nich zależy twoje bezpieczeństwo, wygoda, tempo marszu i możliwości sportowe (w złym obuwiu pewnych tras nie pokonasz). Jak dobrać buty do zimowego trekkingu? Sprawdź. Warunki, do których muszą być dostosowane buty trekkingowe Zimą obuwie poddawane jest dużym obciążeniom, dlatego warto uważnie czytać opisy poszczególnych modeli i wiedzieć, na co powinno być przygotowane: * lód, * błoto (nawet w czasie mrozu w mocno nasłonecznionych miejscach śnieg się topi), * mróz, * skoki temperatury: w ciągu krótkiego okresu może się ona wahać od -20 do +10 stopni, * wiatr, * duża wilgotność (np. wisząca w powietrzu mgła), * długotrwała praca (podczas całodziennej wędrówki buty narażone są na wielogodzinne wstrząsy: podeszwa pracuje w różnych kierunkach, cholewka jest naciągana itd.). UWAGA. Nie ma butów „do wszystkiego”. Lepiej kupić kilka par, aby zapewnić sobie możliwość dostosowania do warunków. Jedne modele sprawdzają się latem, inne zimą, jedne na podejściach, inne na równym terenie. Są buty na krótkie lub długie wycieczki. Wszystko zależy od twoich potrzeb. Na co zwrócić uwagę Zanim kupisz buty, sprawdź, czy spełniają poniższe warunki. Możesz potraktować to jak rodzaj listy kontrolnej przed zakupami. Cechy dobrych butów zimowych do trekkingu: 1. Chronią przed wychłodzeniem. Ze zmarzniętymi stopami nie wyczujwasz dobrze podłoża, co stanowi zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa. Materiał cholewek i podeszew musi zapewniać izolację. 2. Podeszwy radzą sobie w zróżnicowanym terenie, bo są na tyle twarde, że nie czujesz kamieni czy szyszek. Na płaskim i równym terenie nie czujesz się ciężko i niezgrabnie, a na błocie cały czas zachowujesz przyczepność. 3. Wytrzymałość: dobrze się sprawdzają np. cholewki skórzane i mieszane. 4. Przyczepność: zapewnią ją wyprofilowane podeszwa z wypustkami/ząbkami. 5. Cholewki: nie wpuszczają od góry wody ani śniegu. 6. Oddychalność: nawet w niskich temperaturach stopy się pocą, a i wilgoć może dostawać się także od góry lub przez sznurowania, a mokra skóra łatwiej ulega obtarciom. Dlatego tak ważna jest dobra wentylacja butów, którą zapewni dobra membrana albo drobno tkana siateczka. 7. Stabilizacja: jeśli planujesz wędrówkę poza szlakami, poszukaj butów wysokich. Dobrze sprawdzą się też na nierównym podłożu – modele ze sztywniejszymi cholewkami zapewniają stabilizację stawów skokowych. Wszystkie chronią przed podrapaniem czy porysowaniem skóry i przed wyziębieniem. Śnieg – specjalny test dla butów Okrywa śniegowa nigdy nie jest jednolita: miejscami śnieg jest zmrożony, gdzie indziej sypki jak piach. Na wszystkie te sytuacje powinny być przygotowane podeszwy butów. Wypustki zapewnią przyczepność na ślizgawce, a materiał, z którego podeszwy są wykonane, powinien zabezpieczyć przed niekontrolowanym zjeżdżaniem po podłożu sypkim lub mokrym. Z tego powodu warto również zainwestować w stuptuty, raki lub nakładki antypoślizgowe. Zasady zimowego trekkingu Zanim wybierzesz się na zimowy trekking, postaraj się zdobyć doświadczenie w czasie ciepłych miesięcy. Wyprawy zimowe są niebezpieczne dla osób mniej zaawansowanych i wyrobionych sportowo. Weź ze sobą naładowany telefon i pieniądze. Jeśli masz tracker GPS, włóż go do plecaka. Nie zapomnij o ochronie przeciwsłonecznej. Zimowe słońce, szczególnie odbite od śniegu, jest groźne dla oczu. Wystarczą dobre turystyczne okulary z filtrem. Zabierz ze sobą apteczkę: minimum to folia NRC (zabezpieczy przed wychłodzeniem w kryzysowej sytuacji) rękawiczki i maseczka do sztucznego oddychania. Jeżeli przybycie pomocy jest utrudnione, to musisz zapewnić bezpieczeństwo sobie i innym uczestnikom wyprawy. Nie uzależniaj się od elektroniki, np. warto mieć mapę w wersji papierowej. Wybór butów do zimowego trekkingu nie jest łatwy. Jeżeli masz wątpliwości, poproś o poradę kogoś doświadczonego, czytaj uważnie opisy produktów i opinie o sprzedawcach. Tu chodzi o twój komfort i bezpieczeństwo.
Buty do zimowego trekkingu
Wszyscy mają Yankee Candle! No tak, nie wszyscy, ale wystarczy prześledzić blogi, portale internetowe czy profile celebrytów na Instagramie, by zobaczyć, że większość z nich pali świece i woski dość często. Przyglądając się uważniej, zobaczymy, że zwykle są to produkty jednej marki: Yankee Candle. Dlaczego właśnie one? Co takiego jest w woskowych tartaletkach i świecach w szkle, wyglądem przypominających znicze, że oszalała na ich punkcie Polska oraz cały świat? Królestwo zapachów Mówiąc o fenomenie Yankee Candle nie wypada nie wspomnieć historii marki. A ta, trzeba przyznać, jest dość wyjątkowa. Sięga Bożego Narodzenia roku 1969 (licząc więc świecom wiek, są to już stateczne 40-latki). Wtedy to 17-letni Mike Kittredge, który był zbyt ubogi, by kupić matce prezent gwiazdkowy, postanowił wykonać go samodzielnie. Wytopił wówczas (z kredek) pierwszą świecę. Sąsiadka państwa Kittredge była tak zachwycona rezultatem pracy chłopaka, że namówiła go do wykonania drugiego egzemplarza świecy. Tym razem jednak nie na prezent, ale na sprzedaż. Jak nietrudno się domyślić, świeca okazała się sukcesem, a Mike został „woskowym” przedsiębiorcą. Obecnie Yankee to duże przedsiębiorstwo, zatrudniające ponad pięć tysięcy osób, z główną siedzibą w Stanach Zjednoczonych, a także oddziałem w Anglii oraz siecią dystrybucji w 26 krajach europejskich i 45 pozaeuropejskich. Siłą Yankee Candles jest rozpoznawalny design opakowań oraz – co najważniejsze – udane kompozycje zapachowe. Bo filozofią marki jest budowanie zapachów jak najbliższych naturze, kojarzących się z najpiękniejszymi miejscami i chwilami w naszym życiu. Yankee przywołują wspomnienia, pobudzają marzenia i fantazje. 150 świec o różnych zapachach box:offerCarousel Bogactwo kompozycji świec i wosków jest naprawdę ogromne. 150 różnych aromatów (liczba szacunkowa) w stałej ofercie, do tego zapachy sezonowe. Jest to największy wybór zapachów świec na świecie. Każdego sezonu w ofercie firmy pojawiają się przynajmniej dwa nowe zapachy, z których większość trafia do stałej sprzedaży. Poza serią Classic (świece w stożkowych słojach z naklejkami w stylu retro, kolorowe woski, przypominające tartaletki, także w stylu retro) Yankee ma w ofercie także eleganckie świece Decor oraz serię zapachów do domu i samochodu (spraye do pomieszczeń, dyfuzory zapachowe, zapachy samochodowe). Nieodzowną i równie ważną częścią oferty firmy są akcesoria do palenia wosków i świec. To autorskie kominki na woski zapachowe, podstawki na świece, „żyrandole” do świec, gasidełka do knotów i nożyce do ich przycinania, świeczniki przygotowane specjalnie na tealighty Yankee Candle i wiele innych – dzięki akcesoriom palenie wosków i świec zmienia się w prawdziwy rytuał. box:offerCarousel Wosk za 7 zł, świeca za 97 zł – słowo o rodzajach i cenach Ceny produktów Yankee Candle powszechnie uważa się za wysokie, natomiast ich głównym wyznacznikiem jest wielkość produktu, a dokładniej ilość użytego do jego wykonania wosku. Wosk, serce Yankee Candle i wyznacznik jej jakości oraz trwałości, decyduje o czasie palenia, jakości spalania się świecy i intensywności zapachu. Oczywiście, im wosku w produkcie więcej, tym wyższa cena. Do tego dochodzi koszt opakowania – woskowe tartaletki są tylko owinięte folią, natomiast duże świece opakowano w szklany słoik z pokrywką albo kamionkowe naczynie, także z przykrywką. Wracając jednak do wosku – miernikiem jakości i opłacalności zakupu świecy jest głównie czas i równomierność jego spalania, która gwarantuje, że świeca będzie palić się aż do końca, po samo dno, przez co będziemy dłużej cieszyć się jej aromatem. Yankee Candle to świece i woski o różnej gramaturze i czasie palenia. Kiedy porównujemy YC z innymi świecami, często okazuje się, że różnica w cenie wynika właśnie z większej pojemności. box:offerCarousel Yankee Candle w serii Classic Woski zapachowe. Tartaletki do topienia w specjalnych kominkach, które topią się w ciągu ok. 15 minut, a ich trwałość i intensywność zależy od ilości stopionego produktu. Są świetną alternatywą dla świec nie tylko ze względu na niską cenę (regularna to ok. 7 zł/szt, ale często zdarzają się oferty miesiąca oraz przeceny na konkretne zapachy, dzięki czemu jeden wosk można kupić już za 5 zł), ale też ciekawy wygląd (jak małe babeczki) oraz nieograniczoną możliwość mieszania i tworzenia własnych kompozycji zapachowych (więcej o mieszaniu wosków już za chwilę). Woski nie spalają się, ale oddają przez jakiś czas swój aromat. Stąd, zamiast o czasie palenia, w ich przypadku mówimy o czasie działania – jest to około ośmiu godzin. Samplery. Malutkie świece bez szklanego opakowania, idealne do wypróbowania nowego zapachu. Ponieważ podczas palenia rozpuszczają się całkowicie, trzeba zadbać o bezpieczeństwo i osłonić świecę (wstawić do głębokiego świecznika, słoiczka, szklanki). Samplery są malutkie, ale niedrogie. Kosztują 10 złotych, a palą się (oddając zapach do otoczenia) do 25 godzin. Świece w słoikach. Flagowy produkt Yankee w charakterystycznym, przezroczystym słoju z nakrętką. Pali się bardzo długo i równomiernie. Występuje w trzech wielkościach. Małe słoje to miniatury dużych słoików o identycznym wyglądzie. Mają 8,5 cm wysokości i palą się 25-40 godzin. Za mały słój zapłacimy ok. 40 złotych (cena regularna, bez promocji). Do tego rodzaju świec można dokupić gasidła, klosze, podstawki i nożyce do knota (wszystkie knoty Yankee Candle są ręcznie robione i testowane pod kątem równomierności i długości czasu spalania). Średnie słoje są dowodem na to, że YC to inwestycja, bo wagowo i pod względem czasu palenia są równe dużym słojom innych firm. Wyglądają i pachną tak samo intensywnie jak pozostałe świece Yankee. Są dwukrotnie większe niż małe słoje, ale także kosztują dwa razy więcej (ok. 79 zł to ich cena regularna). Do świec można dokupić: nożyczki do przycinania knota, gasidło, podstawki dekoracyjne, klosz i długie zapałki (bardzo przydatne, gdy poziom wypalenia świecy jest znaczny – bo podłużny kształt słoja uniemożliwia zapalenie YC za pomocą zwykłych zapałek czy zapalniczki). Duże słoje, świece rozmiaru XXL. Palą się 100-150 godzin (koniecznie trzeba przycinać knot, by czas palenia był jak najdłuższy) i kosztują 97 zł (cena regularna). Pasują do nich te same akcesoria, co do świec średnich. box:offerCarousel Tumblery. To świece z dwoma knotami, które różnią się wyglądem od zwykłych świec. Mają proste, szklane opakowanie (nie przypomina znicza, raczej szklankę) z aluminiową pokrywką. Różnią się także od świec i samplerów zapachami (tumblery mają swoje, dedykowane aromaty). Występują w dwóch wielkościach: duże (kosztują ok. 99 zł i palą się 70-90 godzin) oraz małe (kosztują 52 zł i palą się przez 35-50 godzin). Duże tumblery – dzięki podwójnemu knotowi – są najlepsze do aromatyzowania większych przestrzeni. Są też bardziej eleganckie za sprawą minimalistycznych, nowoczesnych opakowań. Tealighty. Małe świeczki zapachowe, umieszczone w plastikowych osłonkach, o wyglądzie i funkcji typowych tealightów. Nie dają mocnego aromatu ani światła, ale ich zapach można intensyfikować, paląc jednocześnie kilka sztuk (niekoniecznie tego samego rodzaju, bo tealighty – tak jak woski – dają możliwość tworzenia własnych kompozycji zapachowych). Paczka (12 sztuk) kosztuje w cenie regularnej 39 zł, a każdy tealight pali się 4-6 godzin. Świece Yankee Candle, mimo dość wysokich cen, są trwałe i oferują ogromny wybór zapachów. Ale czy naprawdę nie ma innych produktów tego typu, o podobnych właściwościach, ale w niższych cenach? Jeśli nie Yankee Candle, to co? Dobre wieści są takie, że nie trzeba wcale decydować się na zakup Yankee, by palić w domu woski i świece znakomitej jakości i o przepięknych zapachach. Największą konkurencją YC jest firma należąca do… syna jednego z właścicieli Yankee, który postanowił robić świece po swojemu, na swoich zasadach. Kringle Candle, bo o nich mowa, to produkty znacznie bardziej eleganckie – o subtelniejszych aromatach i bardziej wysmakowanych opakowaniach. Są coraz bardziej popularne w Polsce, bo oferują także duży wybór produktów (woski, świece, zapachy do domu), a ich ceny są nieco niższe niż Yankee. box:offerCarousel Amatorzy wosków i wielbiciele natury powinni wypróbować woski Busy Bee, które są tworzone z naturalnego wosku sojowego i aromatycznych kompozycji, również bez cienia sztuczności. Aromaty świeżych kwiatów i owoców, a także… popularnych drinków, zamknięte w ciekawym pudełeczku z pokrywką, są tańsze (5-6 zł/szt) i bardziej poręczne niż woski Yankee. Bardzo popularne i o znakomitej renomie świece, dyfuzory i woski produkuje także marka Woodwick. Co ciekawe, knoty tych świec spalają się tak, że wydają dźwięk inspirowany trzaskaniem palonego w kominku drewna. Świece mają bardzo eleganckie opakowania z drewnianymi przykrywkami. Nie są tanie, ale równie okazałe jak Yankee. Najpopularniejsza alternatywa dla zakupów Yankee Candle to… Yankee Candle. Dokładnie zaś seria Simply Home, oferująca świece o bardziej nowoczesnym, prostym designie, nieco mniejszych pojemnościach i krótszym czasie palenia, za to w lepszych cenach. Liczba aromatów dostępnych w serii Simply Home jest także pokaźna, choć bez porównania mniejsza od serii Classic. W domowym laboratorium Pierwsze kroki z pachnącymi produktami do domu? Najlepiej zacząć od samplerów i wosków. Te pierwsze dają wyobrażenie o jakości świecy, drugie – nieograniczone możliwości mieszania aromatów. Już same kompozycje zapachowe Yankee są tak zbudowane, by tworzyć zgraną całość. Nie ma jednak przeszkód, by to, co dobre, jeszcze ulepszyć. Woski dają się łatwo kruszyć, więc warto zacząć od mieszania dwóch w różnych proporcjach: większa ilość zapachu bazowego (np. pół tartaletki) i akcent innego zapachu (ćwierć tartaletki). Dla zaawansowanych najlepszą opcją jest kupowanie prostych zapachów i mieszanie trzech, a nawet czterech wosków. Oto kilka kompozycji sprawdzonych i polecanych na początek przygody z mieszaniem: Vanilla Cupcake i Black Cherry French Lavender i Vanilla Lime Salted Carmel i Sweet Strawberry White Gardenia i Sparkling Lemon Honey&Spice, Salted Caramel i Warm Spice Fresh Cut Roses i Clean Cotton Czy warto ulec woskowemu szaleństwu? Świece i woski to nie produkt pierwszej potrzeby, jednak dla amatorów domowego relaksu mogą okazać się wspaniałym gadżetem. Duże świece i tumblery są bardzo dekoracyjne. Zdobią dom i są świetnym pomysłem na prezent. Woski i samplery to małe i niedrogie pachnące przyjemności na kilka godzin, które odpręża po stresującym dniu albo uprzyjemnią kąpiel. Jak widać, wybór nie tylko zapachów, ale też wielkości i cen jest ogromny. Co więcej, alternatywne dla Yankee marki regularnie poszerzają ofertę. Król jest jeden, jednak peleton zbliża się do niego z każdą sekundą.
Yankee Candle – światowy fenomen pachnących wosków i świec
Zbliżające się święta Bożego Narodzenia to dobry czas na obdarowanie bliskich wyjątkowymi prezentami, a zawsze dobrym pomysłem jest książka. Przygotowaliśmy listę najciekawszych nowości z gatunku science fiction, które niedawno trafiły do sprzedaży. Wybierając książkę na prezent, warto poznać gusta czytelnicze osoby, która ma otrzymać podarunek, i zajrzeć do jej lub jego biblioteczki. Pozwoli to uniknąć niezręcznej sytuacji, gdy bliscy zostaną obdarowani lekturą, którą już dawno przeczytali. Aby zminimalizować ryzyko wystąpienia takiej sytuacji, najlepiej wybrać coś świeżego – nowość, której z pewnością nie mieli jeszcze w rękach. Na prezent-niespodziankę najlepiej sprawdzi się książka wydana w przeciągu ostatnich kilku tygodni przed świętami. Przygotowaliśmy listę kilku ciekawych tytułów, które pojawiły się w Polsce stosunkowo niedawno i są autorstwa zarówno rodzimych, jak i zagranicznych autorów. Są to powieści lub zbiory opowiadań, które powinny zadowolić każdego fana gatunku science-fiction. „Łowca z lasu” Andriej Lewicki Nowa powieść autorstwa Andrieja Lewickiego będzie świetną lekturą dla każdego fana post-apokaliptycznych klimatów. „Łowca z lasu” opowiada o świecie, który uznawany jest ze względu na klimat za zbliżony do świata przedstawionego w serii gier „S.T.A.L.K.E.R”. To też pierwsza wydana w naszym kraju powieść, której akcja dzieje się w uniwersum Survarium. Głównym bohaterem książki jest myśliwy Stas Łogin, który wciągnięty zostaje w groźną intrygę i stara się rozwiązać zagadkę dotyczącą Poligonu Śmierci. Świat w XXI wieku opisany na kartach „Łowcy z lasu” jest szalenie niebezpieczny od czasu pojawienia się tajemniczego lasu nazywanego „bio-anomalią”. To siedlisko zmutowanych roślin i zwierząt, które zmieniły się w straszliwe potwory próbujące zniszczyć ludzkość. „Sodoma” Marcin Wolski Nowa powieść Marcina Wolskiego po „Agentach Dołu” i „Psie w studni” opowiada historię Tola Willera, mieszkańca 10-milionowej futurystycznej metropolii. Postawiony on został przed niemal niemożliwym do zrealizowania zadaniem, a od jego powodzenia zależą losy wszystkich mieszkańców współczesnej Sodomy. Skojarzenia z biblijnym miastem są tutaj na miejscu, a bohater musi wśród milionów mieszkańców odszukać przynajmniej dziesięciu sprawiedliwych ludzi. Ma na to tylko trzy dni, ale w zadaniu mogą mu pomóc parapsychiczne zdolności. Jeśli mu się to nie powiedzie, wszyscy mieszkańcy olbrzymiego miasta zginą. W „Sodomie” nie sposób nie kibicować głównemu protagoniście, a akcja pędzi w zawrotnym tempie od początku aż do finału. Bohater ma szczytny cel, ale w jego realizacji przeszkadza pojawienie się na drodze Tola Willera młodej, osiemnastoletniej i tajemniczej kobiety o imieniu Claire. „Kroki w Nieznane. Tom 10. Almanach fantastyki” Pod koniec listopada swoją premierę miał dziesiąty tom cyklu „Kroki w nieznane”, w którym zamieszczono zbiór świetnych opowiadań z pogranicza gatunków fantastyki i science fiction. Ze względu na to, że seria składa się z opowiadań można w ramach prezentu kupić najnowszy, dziesiąty tom i nie martwić się o to, czy osoba przyjmująca prezent czytała poprzednie wydania almanachów. Opowiadania są bardzo różnorodne, a każde z nich napisane zostało w swoim własnym, unikalnym stylu. W kolejnych tomach cyklu „Kroki w nieznane” publikowane są opowieści różnych autorów z Polski i zza granicy (m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Anglii, Chin, Kanady, Rosji i krajów Ameryki Południowej). Zaproszeni do udziału w projekcie pisarze to zarówno głośne nazwiska, jak i nieznani szerszej publiczności debiutanci. W dziesiątym tomie almanachu fantastyki, tak jak w poprzednich wydaniach, autorów łączy lekkość pióra, bardzo dobry warsztat i poważne podejście do tematu. Wśród autorów dziesiątego tomu „Kronik w nieznane” warto wymienić Jonathana Lethema, K.J. Parkera, Brandona Sandersona i Petera Wattsa. Te nazwiska same w sobie są gwarantem udanej lektury. „Data ważności” William Campbell Powell Debiutancka książka z gatunku science-ficton od Williama Campbella przypadnie do gustu zwłaszcza fanom twórczości Stanisława Lema i Phillipa K. Dicka. Powieść „Data ważności” przedstawia wymierający świat, w którym dzieci zostały zastąpione przez androidy zwane Teknoidami w desperackiej próbie ratowania cywilizacji. Główną postacią w „Dacie ważności” jest nastolatka o imieniu Tanya. Po wakacjach odkrywa nagle inne androidy w swoim otoczeniu, a o bycie Teknoidem podejrzewa nawet swoją najbliższa przyjaciółkę. Bohaterka sama jest androidem i szukając odpowiedzi na to, co to znaczy być człowiekiem, wyrusza w podróż do Oxted – miejsca, w którym ją stworzono. „Wezwał nas honor” H. Paul Honsinger Powieść z gatunku science-ficton autorstwa H. Paula Honsingera należy do serii „Man of War”. Książka „Wezwał na honor” przedstawia świat przyszłości, w którym ludzkość zrzeszona w ramach Unii Terrańskiej jest w stanie wojny z rasą obcych nazywanych Krag. Autor opisuje losy młodego oficera nazwiskiem Max Robichaux, który w 2315 roku przejmuje dowodzenie nad statkiem OKU „Cumberland” – niszczycielem gwiezdnym najnowszej generacji o bardzo złej reputacji. Max Robichaux dostaje zadanie patrolowania w Wolnym Korytarzu, czyli przestrzeni wykorzystywanej przez rasę Krag do handlu. Przeciwnicy ludzkości kupują tam zapasy umożliwiające im dalsze prowadzenie wojny. Drugim zadaniem kapitana statku OKU „Cumberland” jest zniszczenie wszystkich statków należących do szmuglerów. W trakcie wykonywania swojej misji Max i jego pokładowy medyk Sahin nie mają łączności radiowej z dowództwem i odkrywają, że tylko oni mogą uratować ludzkość przed nadchodzącym atakiem Krag. Książka science fiction to doskonały prezent dla fana tego gatunku. Jeśli chcemy uniknąć sytuacji, w której obdarowywana osoba czytała już dany tytuł, warto spojrzeć do jej biblioteczki lub wybrać książkę, która miała swoją premierę niedawno. Wymienione wcześniej nowości z pewnością ucieszą każdego fana science fiction.
Książkowe nowości science fiction na prezent
„Assassin’s Creed IV: Black Flag” to kolejna gra z tytułowymi Zabójcami w roli głównej. W tym udanym tytule Ubisoftu z 2013 roku gracz wciela się tym razem nie w rolę młodego adepta bractwa Asasynów, a w pirata Edwarda Kenwaya. Antybohater jest przodkiem Connora z trzeciej części cyklu i razem z nim można przeżyć prawdziwą awanturniczą przygodę pod czarną banderą. Seria gier Ubisoftu traktująca o odwiecznej walce Asasynów z Templariuszami co roku doczekuje się kolejnej odsłony. Jedną z ostatnich części cyklu jest „Assassin’s Creed IV: Black Flag”. Współczesny wątek historii został nieco ograniczony na rzecz eksploracji wspomnień kolejnego przodka Desmonda Milesa. Walka na przestrzeni wieków Gry Ubisoftu z serii „Assassin’s Creed” opowiadają o walce broniących wolności Asasynów ze złowrogim Zakonem Templariuszy funkcjonującym współcześnie jako korporacja Abstergo. Obie zwaśnione frakcje zwalczają się od zarania dziejów i poszukują artefaktów pozostawionych przez wymarłą już cywilizację Prekursorów, którzy zamieszkiwali Ziemię przed ludźmi. W celu odkrycia lokalizacji tych przedmiotów o magicznej wręcz mocy Asasyni i Templariusze wykorzystują technologię o nazwie Animus. Postępy we współczesnej nauce w świecie gry pozwalają badać wspomnienia przodków. Informacje te są zapisane w DNA, a z wykorzystaniem odpowiedniej aparatury można przypomnieć sobie wydarzenia z poprzednich pokoleń. W „Assassin’s Creed IV: Black Flag” gracz wciela się w pracownika Abstergo, którego zadaniem jest badanie wspomnień przodków Desmonda Milesa, bohatera poprzednich części cyklu, i przekazywanie uzyskanych informacji Asasynom. Nie Asasyn, a pirat Do tej pory bohaterowie, których wspomnienia badali gracze, byli oddanymi przedstawicielami Zakonu Asasynów walczącymi o słuszną sprawę. Nadawało to historii patetycznego wydźwięku. Tym razem Ubisoft postanowił nieco rozluźnić klimat. Gracze kierują piratem pływającym pod koniec XVIII wieku po karaibskich wodach. Ta zmiana wyszła serii na dobre. Edward Kenwey jest postacią, której nie sposób nie polubić za jego poczucie humoru i nieskomplikowany system wartości. Co prawda bohater szybko wplątuje się w spór Asasynów i Templariuszy, ale zamiast opowiedzieć się po jednej ze stron, bardzo długo stoi z boku i dalej wiedzie pełny przygód żywot pirata, spotykając na swojej drodze takie postaci jak chociażby Czarnobrodego. Nowe elementy rozgrywki Każda kolejna gra z serii „Assassin’s Creed” wprowadza nowe elementy do rozgrywki i tak jest też tym razem. Oprócz walk z wykorzystaniem szabli, pistoletów i ikonicznych ukrytych ostrzy duży nacisk położony został na morskie pojedynki. Wielu graczy spędzi w „Assassin’s Creed IV: Black Flag” więcej czasu na morzu niż na lądzie i nie będzie się przy tym w żadnym razie nudzić. Statek Edwarda, o wdzięcznej nazwie Kawka, można bardzo pokaźnie rozbudować, a po zakończeniu morskiego pojedynku można przystąpić do emocjonującego abordażu. Ważnym elementem gry są wymagające ataki na forty, a największą satysfakcję sprawia pokonanie legendarnych okrętów, które ukrywają się w zakamarkach ogromnej i zróżnicowanej mapy. Nowa formuła wychodzi serii „Assassin’s Creed” na dobre Gracze jak w każdym innym sandboxowym tytule mogą wykonywać misje z głównego wątku albo zwiedzać malownicze karaibskie krajobrazy, pływając od wysepki do wysepki, wykonując zadania poboczne. Oprócz typowych dla serii zabójstw na zlecenie i zadań wymagających śledzenia z ukrycia konkretnych postaci można między innymi skradać się do magazynów z zaopatrzeniem, infiltrować kryjówki przemytników i polować na rekiny lub inne wodne stworzenia. „Assassin’s Creed IV: Black Flag” to zabawa na długie godziny w doskonałej jak na poprzednią generację konsol oprawie graficznej. Twórcy nie ustrzegli się co prawda błędów trapiących serię od jej początków, w tym słabego mechanizmu walki, ale nie przeszkadza to w cieszeniu się rozgrywką. Zróżnicowane zadania poboczne wynagradzają nieco krótki wątek główny, a grze nie można odmówić jednego: wspaniałego i wciągającego klimatu. Każdą sesję z grą bardzo trudno przerwać, bo przecież „została w zasięgu wzroku już tylko ta jedna mała wysepka…”. Wymagania systemowe „Assassin’s Creed IV: Black Flag” Minimalne * System operacyjny: Windows Vista (SP2)/Windows 7 (SP1)/Windows 8 * Procesor: Intel Core 2 Quad Q8400 2.6 GHz/AMD Athlon II X4 620 2.6 GHz * Pamięć: 2 GB RAM * Karta graficzna: GeForce GTX 260/Radeon HD 4870 * Miejsce na dysku: 30 GB dostępnej przestrzeni Zalecane: * System operacyjny: Windows Vista (SP2)/Windows 7 (SP1)/Windows 8 * Procesor: IntelCore i5 2400s 2.5 GHz/AMD Phenom II x4 940 3.0 GHz lub lepszy * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: GeForce GTX 470/Radeon HD 5850 lub lepsza * Miejsce na dysku: 30 GB dostępnej przestrzeni Dostępność Gra „Assassin’s Creed IV: Black Flag” jest dostępna na: PC, PS3, PS4, Xbox360, XboxOne, Wii U. Źródło okładki: www.ubisoft.com
„Assassin’s Creed IV: Black Flag” – recenzja
Baterie i akumulatorki typu AA, czyli popularne „paluszki”, w wielu przypadkach okazują się niewystarczające. Mocne, bardzo jasne latarki, powerbanki, elektronarzędzia, elektroniczne papierosy i inne urządzenia pobierające dużą ilość energii wymagają zastosowania innego rodzaju ogniw: wydajniejszych, pojemniejszych i przede wszystkim o wysokim maksymalnym prądzie rozładowania, wynoszącym nawet 30 A. Takie parametry spełniają wysokoprądowe ogniwa typu 18650 Akumulatory te są nieznacznie większe od akumulatorków typu AA, nie stanowią więc ich zamienników. Dzięki większym rozmiarom są w stanie zmagazynować więcej energii. LG HG2 Akumulator LG HG2 na przykład jest w stanie zmagazynować aż 3000 mAh, a przy okazji jest to akumulatorek wysokoprądowy, o maksymalnym prądzie rozładowania 20 A. Można więc nim zasilać wszelkie urządzenia elektroniczne wymagające dużej mocy. Sony VTC5 Podobnie akumulator Sony VTC5 polecany głównie ze względu na dużą stabilność i wierność podawanym przez producenta parametrom. Ma, co prawda, nieco mniejszą pojemność – 2600 mAh, jednak dużo wyższy prąd rozładowania, sięgający aż 30 A. Sony VTC5 kosztuje na Allegro około 25 złotych, co czyni go bardzo konkurencyjnym. Sony VTC4 Niewiele słabszym, ale również bardzo dobrym i skutecznym ogniwem jest starszy model Sony, czyli Sony VTC4 – przy okazji jest on także tańszy. W cenie ok. 15-20 złotych można mieć świetne ogniwo, o prądzie rozładowania wystarczającym do zasilenia najbardziej popularnych urządzeń elektronicznych i elektronarzędzi. Używając ogniw 18650, należy pamiętać o środkach ostrożności. Akumulatorki te są bardzo niestabilne, szczególnie jeśli będziemy obchodzić się z nimi nieodpowiednio. Należy przede wszystkim unikać wszelkiego rodzaju zwarć. Nie zaleca się przenoszenia ich w sposób, który może doprowadzić do kontaktu z metalowymi przedmiotami, czyli np. w kieszeni, gdzie mogą znajdować się klucze lub monety. Jeśli koszulka ochronna jest uszkodzona, baterię taką należy bezwzględnie zutylizować w punkcie zbiórki elektrośmieci. # Czym najlepiej ładować ogniwa? Do ładowania akumulatora należy stosować wysokiej jakości ładowarki, z odcięciem ładowania przy napięciu nie wyższym niż 4,2 V. Nie wolno także dopuszczać do rozładowania ogniwa poniżej napięcia 2,5 V i o to także powinna zadbać ładowarka. Czterokanałowa ładowarka Nitecore D4 ma wbudowany automatyczny tryb doboru odpowiedniego prądu ładowania do konkretnego akumulatora. Wyposażona jest w wyświetlacz LCD, na którym można śledzić cały proces, od aktualnego prądu ładowania, poprzez oporność baterii, po ilość prądu zmagazynowanego w akumulatorku. Bardzo ważną cechą są również wbudowane zabezpieczenia zwarciowe, termiczne oraz przed odwrotną polaryzacją. Dodatkową zaletą Nitecore D4 jest możliwość zasilania ładowarki z samochodowego gniazda 12 V. Dzięki temu użytkownik zyskuje dużo większą mobilność i może używać akumulatorków 18650 także w terenie, w którym nie ma dostępu do sieci 230 V.
Ogniwa 18650 – jakie wybrać i czym ładować?
Już niebawem ruszy akcja „przygotuj się do lata”. Jak co roku kolorowe gazety będą krzyczeć z okładek na temat diet i najlepszych treningów. Nie czekaj na ostatnią chwilę. Jeśli marzysz o poprawie sylwetki, zacznij działać. Zmień nawyki – tylko w ten sposób uzyskasz trwały efekt, którego nie będzie trzeba co rok odnawiać. Dbanie o siebie, zarówno o zdrową dietę, jak i aktywność, jest bardzo ważne. Pozwala lepiej poczuć się w swoim ciele, zyskać większą pewność siebie. To najlepszy sposób na poprawę nastroju i spróbowanie czegoś nowego. Jakie sporty pozwalają spalić najwięcej kalorii? Jest ich całkiem sporo, na pewno wybierzesz coś dla siebie. Jogging Bieganie to jeden z największych wydatków energetycznych. W czasie godziny średnio intensywnego biegu spalisz około 500 kalorii. To całkiem sporo. Trening tlenowy skutecznie spala tkankę tłuszczową oraz pomaga wysmuklić nogi, pośladki i brzuch. Na tych partiach ciała zależy zazwyczaj paniom, ale bieganie służy każdemu. Potrzebujeszdobrych butów i wygodnego stroju – legginsy i koszulka sprawdzą się najlepiej. Kiedy jest chłodniej, warto mieć kurtkę. Jazda na rowerze To świetna rekreacja, niebawem zacznie się sezon rowerowy. Godzina na rowerze pozwala spalić nawet 500–550 kalorii. Dzięki mocnemu pedałowaniu wzmocnisz nogi i poprawisz wydolność. Jeżdżąc na zewnątrz, nie zapominaj o kasku dla zachowania bezpieczeństwa. Dla dzieci przydadzą się też ochraniacze. Rowerzyści są zazwyczaj smukli i nie mają problemów z wagą. Warto postawić na ten sport, bo nie obciąża stawów i jest polecany w każdym wieku. Wspinaczka Ścianka wspinaczkowa to bardzo popularna aktywność. Wzmacnia ciało i poprawia kondycję. Trenując regularnie, wzmocnisz mięśnie ramion, klatki piersiowej, ale też brzucha, pośladków i nóg. W ciągu godziny możesz spalić nawet 600 kalorii. Przyda ci się zestaw na ściankę, który pozwoli na bezpieczne wspinanie. Crossfit To sport bardzo intensywny, który angażuje całe ciało i wymaga używania różnego sprzętu, np. sztangi, kettlebell, hantli. Trening sprawia, że można spalić nawet 1000 kalorii. Amatorzy mogą podjąć taką aktywność, rozpoczynając od krótszego czasu oraz korzystając z mniejszego obciążenia. Nie zaczynaj treningu crossfitu zbyt intensywnie, by nie przeciążyć organizmu. Kickboxing Ostatnio to bardzo popularny sport, zyskujący wiele zwolenniczek wśród kobiet. To świetny sposób na rozładowanie złych emocji i stresu. W ciągu godziny możesz wypocić nawet 650 kalorii. Podobnie jak inne sporty walki, kickboxing angażuje całe ciało, zarówno dolne, jak i górne partie. Pozwala skutecznie spalić tkankę tłuszczową. Przydadzą się rękawice bokserskie i ochraniacze na zęby. Tenis To sport, do którego oprócz rakiety potrzebujesz także partnera. Jeśli masz z kim trenować i lubisz szybki sport, warto spróbować. Godzina na korcie intensywnego meczu pozwala spalić nawet 500 kalorii. To trening wzmacniający całe ciało, zarówno górne, jak i dolne partie. Szczególną pracę wykonują jednak nogi, które cały czas muszą być w gotowości. Warto pamiętać, że poza spalonymi kaloriami sport przyspiesza tempo przemiany materii, pozwala spalić zbędną tkankę tłuszczową i korzystnie wpływa na samopoczucie. Warto próbować i szukać dobrej dla siebie dyscypliny. Nie zawsze pierwszy wybór okaże się dobry, ale nie zrażaj się. Znajdź sport, który będzie sprawiał ci radość.
Jakie sporty pozwalają spalić najwięcej kalorii?
Herbaciarka jest idealnym sposobem na przechowywanie ulubionych gatunków herbat – każdy z nich można umieścić w oddzielnej przegródce. To także świetna ozdoba, zwłaszcza gdy sami nadamy jej oryginalny charakter. Herbaciarki najczęściej są wykonane z drewna lub sklejki. Zanim kupimy takie pudełko, trzeba sprawdzić, czy nie jest wypaczone, czy dobrze się zamyka, czy nie jest uszkodzone itp. Dostępne są w wielu rozmiarach – mają dwie, cztery, sześć, a nawet dwanaście przegródek. To, jaką wielkość wybierzemy, zależy od naszych potrzeb. Do wyboru są pudełka otwarte albo z wieczkiem zamykanym na zameczek. Zamykane są bardziej praktyczne, ponieważ herbata nie wietrzeje, a torebeczki nie muszą być w idealnym porządku. Ponadto daje to większe możliwości ozdabiania. A na tym przecież nam zależy. Przygotuj: drewniane pudełko na herbatę, farby akrylowe w kolorach turkusowym i białym, serwetkę z wybranym motywem, klej do decoupage’u, żelazko, papier do pieczenia, szablon, pastę strukturalną, szpachelkę, lakier, pędzelki do farby, kleju i lakieru, nożyczki, papier ścierny, taśmę malarską, wstążkę. Krok 1. Wyjmij ze środka przegródki. Papierem ściernym lekko przeszlifuj wszystkie powierzchnie pudełka – w środku, z zewnątrz i ścianki przegródek. Krok 2. Przyklej taśmę malarską na górne brzegi pudełka. Krok 3. Dół pomaluj turkusową farbą i zostaw do wyschnięcia. Jeśli okaże się, że spod spodu prześwituje drewno, nałóż jeszcze jedną warstwę. Wysusz, odklej taśmę. Krok 4. Przyklej taśmę na dolne brzegi pudełka. Pomaluj górę białą farbą, po wyschnięciu nałóż jeszcze jedną warstwę. Wysusz. Krok 5. Wieczko posmaruj cienką warstwą kleju. Zostaw do wyschnięcia. Krok 6. Wytnij z serwetki motywy do przyklejenia. Rozdziel jej warstwy, zostawiając tylko tę z nadrukiem. Pozostałe dwie wyrzuć. Krok 7. Przyłóż serwetkę i ułóż na wieczku pudełka. Połóż na nią papier do pieczenia i dociśnij żelazkiem rozgrzanym do temperatury około 150 stopni C. Przez chwilę „prasuj”. Krok 8. Pędzlem umoczonym w kleju wygładź wszelkie zmarszczki i nierówności. Prowadź go od środka wzoru do krawędzi tak, aby wypchnąć na zewnątrz ewentualne pęcherzyki powietrza. Zostaw do wyschnięcia. Krok 9. Wyrównaj brzegi, ścierając papierem ścierem nadmiar serwetki. Krok 10. Polakieruj pudełko. Zostaw do wyschnięcia. Następnie nałóż jeszcze dwie warstwy lakieru, czekając. aż poprzednia warstwa wyschnie. Krok 11. Przetrzyj całość delikatnie papierem ściernym, wygładzając powierzchnię. Nałóż warstwę lakieru i zostaw do wyschnięcia. Krok 12. Do pojemnika nałóż pastę strukturalną, dodaj do niej kroplę turkusowej farby, wymieszaj. Krok 13. W wybranym miejscu przyłóż szablon i przymocuj go taśmą. Szpachelką nabieraj pastę i przeciągaj po szablonie, wypełniając nią wzór. Krok 14. Na bokach wieczka przyklej koronkę. Na ozdobienie herbaciarki potrzeba kilku godzin. Większość czasu zajmuje schnięcie kleju, farb, lakieru i pasty. Procesy te można przyśpieszyć i suszyć suszarką do włosów. Zastosowanie żelazka sprawdza się przy przyklejaniu dużych powierzchni serwetek, tak jak w tym przypadku. Mniejsze fragmenty lub jeśli mamy wprawę przykleja się tradycyjnie.
Decoupage – jak ozdobić pudełko na herbatę
Body zyskuje coraz większą popularność. Nic w tym dziwnego, ponieważ można je wykorzystać w wielu stylizacjach. Wspaniale prezentuje się w delikatnym zestawie ze spódnicą lub też w drapieżnym, rockowym stylu z przetartymi jeansami. Podpowiadamy, jak nosić body i z jakimi elementami garderoby warto je łączyć, aby uzyskać zamierzony efekt. Body znane jest od dawien dawna, choć dopiero w ostatnim czasie coraz częściej brane jest pod uwagę w doborze odpowiedniej garderoby. Pasuje do wielu zestawień i to głównie dzięki temu podbija kobiece serca. Poniżej kilka ciekawych propozycji na stylizację z body w roli głównej, zarówno w wieczorowej, jak też codziennej odsłonie. Casualowe zestawienie Body pasuje niemal do wszystkich elementów ubioru, dlatego z powodzeniem może być zakładane do casualowych stylizacji. W połączeniu z dopasowanymi jeansami i marynarką będzie wspaniale współgrał model ze sznurowaniem przy dekolcie. Do tego zestawu warto dobrać sportowe obuwie lub też wprost przeciwnie – buty na wysokim obcasie. Jeden i drugi wariant będzie prezentował się równie efektownie. Koronka zawsze na topie Koronkowe body zachwyci każdą kobietę, bez wyjątku. Łącząc je z seksownym kombinezonem lub mocno wyciętą sukienką, uzyskamy niezwykle kobiecy zestaw. Warto jednak pamiętać, że ta propozycja najlepiej sprawdzi się między innymi podczas randki. W sytuacji, kiedy potrzebujemy natchnienia na stworzenie udanego zestawu na formalne wyjście, wtedy zdecydowanie lepiej będzie odpuścić ten wariant i postawić na eleganckie, mniej wyzywające elementy ubioru. Formalny zestaw z body Jeśli poszukujesz alternatywy dla stworzenia eleganckiego zestawu, body również w tym przypadku okaże się strzałem w dziesiątkę. Na formalne wyjście lub też w sytuacji, gdy nasze stanowisko w pracy wymusza na nas klasyczny ubiór, gładkie i zabudowane body może prezentować się kobieco i efektownie. Do tego warto dodać ołówkową spódnicę, elegancki trencz i wysokie szpilki. Biżuteria zaś powinna być minimalistyczna, bez zbędnych dodatków. Body z pazurem Szykuje ci się koncert, a może impreza, która wymaga założenia czegoś zupełnie innego? Jeśli na co dzień stawiamy na klasyczne zestawienia, rockowy styl będzie stanowił dla nas ciekawą alternatywę. W takiej sytuacji niezbędne będą krótkie jeansowe szorty, najlepiej z licznymi przetarciami. Ponadto możemy wykorzystać skórzaną ramoneskę lub kamizelkę, również wykonaną z jeansu. Taki zestaw dopełnią botki z ćwiekami. Subtelny duet Zawsze możemy pokusić się o subtelny duet w połączeniu ze zwiewną sukienką. Warto jednak pamiętać, że wtedy body musi być delikatne, bez zbędnych ozdób i detali. Dodatki pod postacią obuwia i torebki również powinny być subtelne, najlepiej w pastelowych kolorach i o gładkiej fakturze. Jednak gdy zależy nam na tym, aby wyróżniać się z tłumu, możemy zaszaleć z biżuterią. Duży naszyjnik, długie kolczyki sięgające ramion – z nimi stylizacja będzie udana. Jeśli jeszcze nie masz w swojej szafie body, najwyższa pora to zmienić. Jest to taki element ubioru, który wysmukli i podkreśli talię, a ponadto zawsze pozostanie na miejscu, bez zawijania i tworzenia nieestetycznie wyglądających fałd na koszulach lub innych elementach ubioru.
5 stylizacji z body w roli głównej
Obecnie jest bardzo duży boom na weganizm, czyli dietę całkowicie pozbawioną składników odzwierzęcych oraz nieużywanie kosmetyków ani żadnych przedmiotów, np. torebek, które mają takie pochodzenie. Najczęściej spotykane składniki pochodzenia zwierzęcego w kosmetykach to: lanolina (lanolinum) – czyli tłuszcz zwierzęcy, który uzyskuje się podczas czyszczenia wełny owiec. Często znajduje się w balsamach do ust lub gęstych kremach i maściach; wosk pszczeli (cera alba, beeswax), miód (mel) – czasem spotyka się go w produktach do ust, kremach do twarzy lub ciała. Wegańskim odpowiednikiem jest wosk syntetyczny, który tworzy warstwę ochronną, ale jednocześnie nie pozwala oddychać skórze, zatem osoby o cerze skłonnej do zapychania się powinny unikać wosków syntetycznych; jedwab (silk), keratyna (keratin), elastyna (elastin) – składniki często występujące w kosmetykach do włosów, ale również w kremach do twarzy; kolagen (collagen) – spotykany w kosmetykach do włosów, ale zdecydowanie częściej w produktach do ciała oraz twarzy; gliceryna (glycerin) – w większości przypadków w kosmetykach jest ona wegańska (pochodzi np. z oleju kokosowego), ale może być pozyskiwana również z tłuszczu zwierzęcego; proteiny mleczne (milk protein), jogurt (yogurt) – często występują w produktach do włosów i ciała, natomiast kwas mlekowy jest wegański; karmin, koszenila (carmine) – czerwony barwnik, który używany jest np. w pomadkach. Czerwień koszenilowa jest wegańska. Aby dany kosmetyk został uznany za wegański, nie może być testowany na zwierzętach – dotyczy to produktu finalnego oraz składników, z których jest on zrobiony. W Unii Europejskiej od 2013 roku istnieje zakaz wprowadzania na rynek kosmetyków, które są testowane na zwierzętach. Z drugiej strony – np. na rynku chińskim – istnieją regulacje prawne mówiące, że kosmetyk musi być przetestowany na zwierzętach. Może dojść więc do takiej sytuacji, że marka nie testuje na zwierzętach kosmetyków, które sprzedawane są w Europie, ale produkty przeznaczone na rynek chiński dalej przechodzą takie testy. Z tego powodu niektóre marki utraciły status cruelty-free, potwierdzający sprzedaż kosmetyków nietestowanych na zwierzętach. Część kosmetyków ma specjalne oznaczenia (zazwyczaj z obrazkiem przekreślonego królika) potwierdzające ich wegański skład, ale nie wszystkie marki go posiadają, na szczęście organizacje często certyfikują produkt co rok. Jednym z bardziej znanych certyfikatów jest Viva! dla wegetarian i wegan. Częściej niż obrazek królika na opakowaniach kosmetyków można zobaczyć informację mówiącą o tym, że nie były one testowane na zwierzętach. Niemniej jednak brak takiej informacji nie jest jednoznaczny z tym, że kosmetyki były testowane na zwierzętach lub że zawierają składniki pochodzenia zwierzęcego. Trzeba czytać składy i sprawdzać to, co dane marki piszą na stronach, a także posiłkować się specjalnymi forami poświęconymi wegańskim kosmetykom. Wegańskie marki Oto lista kilku firm, które mają w swojej ofercie tylko kosmetyki wegańskie: Pat&Rub – czyli marka Kingi Rusin. W ofercie znajdziesz kosmetyki do pielęgnacji ciała twarzy oraz włosów. Wszystko robione jest na bazie naturalnych składników z dużą ilością olejów. BioIQ – kolejna polska firma stosująca tylko naturalne kosmetyki. Została stworzona przez dwie genialne kobiety, które miały problem z włosami i skórą głowy. Rozwiązały go i przy okazji pomogły wielu innym kobietom na całym świecie. Marka ma w swojej ofercie bogaty asortyment kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Resibo – firma podbiła Internet swoim olejkiem do demakijażu i pięknymi ekologicznymi opakowaniami z kartonu. Ciekawostką jest fakt, że również została stworzona przez kobietę. Be Organic – polska marka, która w ofercie ma kosmetyki naturalne, określane jako apteczne. Lista marek, które nie testują swoich produktów na zwierzętach, jest zdecydowanie dłuższa. Można wymienić jeszcze takie firmy, jak: Ava, Annabelle Minerals, Bandi, Biały Jeleń, Bomb Cosmetics, Catrice, Gosh, IsaDora, Joanna, Kiko, Lily Lolo, Milani, Nabla, Orientana, Organique, Orly, Sylveco, Petal Fresh, Rouge Bunny Rouge, Vipera, W7, Zoya. Kosmetyki ze składnikami odzwierzęcymi (ale nietestowane na zwierzętach) oraz tanie produkty wegańskie rozświetlacz Mary Lou od The Balm – jeden z najbardziej kultowych rozświetlaczy na rynku; podkład Skin Balance od Pierre’a Rene – trwały, wodoodporny podkład z kryciem średnio mocnym – nie są mu straszne ani upały, ani nierówności cery; pasta do zębów od marki Himalaya – producent udowodnił, że pasta do zębów również może być wegańska; oliwkowe mydło pod prysznic marki Ziaja – większość kosmetyków Ziai jest wegańska, nieliczne zawierają lanolinę; tymiankowy żel do mycia twarzy od Sylveco – spora część kosmetyków tej marki jest wegańska, ale kilka produktów w ofercie zawiera miód lub wosk pszczeli; nawilżający szampon do włosów marki Vianek – nie zawiera SLS, idealny do delikatnych włosów i wrażliwej skóry głowy – spora część kosmetyków marki Vianek jest wegańska; seria kosmetyków Barwa Siarkowa – idealna dla cery tłustej, mieszanej i tej z problemami typu trądzik; lakier do paznokci Glam Wear marki Bell – nie jest to kosmetyk naturalny, ale jest wegański; żel do brwi Make Me Brow od Essence – świetny żel do brwi z mikrowłóknami, które dodają objętości brwiom oraz je zagęszczają; Magic Rose olejek upiększający do twarzy od Evree – olejki są świetne dla każdego rodzaju cery, również tej tłustej i mieszanej! Kosmetyki wegańskie możesz znaleźć na każdym kroku, często zdarza się tak, że produkty, których do tej pory używałaś, były wegańskie, lecz nie zdawałaś sobie z tego sprawy. Pamiętaj, że nie wszystkie kosmetyki naturalne są wegańskie, dlatego czytaj i analizuj składy, aby nie dokładać cierpienia zwierzętom.
10 kosmetyków, o których nie wiesz, że są wegańskie
Historia fascynuje i budzi emocje. Nic więc dziwnego, że książki poświęcone tej tematyce cieszą się u nas niesłabnącą popularnością. Sprawdźcie, które publikacje historyczne wydane w 2016 roku uznaliśmy za najlepsze! Książki historyczne od lat cieszą się w Polsce wielką popularnością. Wiele z nich zajmuje czołowe miejsca na listach bestsellerów, a te poświęcone najnowszej historii naszego kraju często budzą wielkie emocje. My wybraliśmy 5 najciekawszych książek o tematyce historycznej, jakie ukazały się w minionym roku na naszym rynku. To nie tylko powieści, ale również reportaże i zapisy prawdziwych wydarzeń, często przedstawione w zupełnie nowy sposób. Bo historia nigdy nie stoi w miejscu, wciąż zaskakując i odkrywając coraz to nowe fakty i dowody. Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka, Cezary Łazarewicz Nagrodzony tytułem „Książki Historycznej Roku” reportaż Cezarego Łazarewicza to wstrząsający i niezwykle szczegółowy zapis jednej z najgłośniejszych i najbardziej tajemniczych zbrodni PRL-u. Żeby nie było śladów kompleksowo opisuje morderstwo Grzegorza Przemyka, świeżo upieczonego maturzysty, który w 1983 roku został zakatowany przez milicjantów i ZOMO-wców. Łazarewicz próbuje rozwiązać zagadkę śmierci Przemyka, analizując sprawę od samego początku aż do sfingowanego przez władzę procesu. To jednocześnie książka o szokujących metodach działania komunistycznych działaczy i o kłamstwie, które pod przymusem (ale czasem i z własnej woli), rozpowszechniali zaangażowani w sprawę. Żeby nie było śladów to przykład dziennikarstwa śledczego najwyższej klasy. Wiek krwi, Bogusław Wołoszański Wołoszański, jeden z najpopularniejszych polskich dziennikarzy historycznych, na pracę nad tą książką poświęcił aż pięć lat. Czemu trwało to tak długo? Bo choć wydawać by się mogło, że wydarzenia XX wieku przeanalizowano już w każdy możliwy sposób, to okazuje się, że minione stulecie kryje jeszcze wiele tajemnic. Każdy rozdział z tego opasłego, liczącego ponad 800 (!) stron tomu, poświęcony został innemu krwawemu wydarzeniu, jakie rozegrało się pomiędzy 1901 a 2001 rokiem. Część opisywanych przez Wołoszańskiego w Wieku krwi historii jest dokładnie udokumentowana, a przy opisie innych autor musiał porywać się na stawianie hipotez i pytań. Całość czyta się jednak szybko, bo autor Tajemnic XX wieku pisze językiem prostym i przystępnym, a książka wciąga od pierwszych stron. Szpieg, Paulo Coelho Twórczość brazylijskiego pisarza, mimo niezaprzeczalnego sukcesu komercyjnego (Coelho sprzedał na całym świecie ponad 200 milionów książek), wciąż budzi wielkie kontrowersje. Jedni go kochają, inni – nienawidzą. Okazuje się jednak, że gdy autor Alchemika bierze się za temat, w którym nie ma miejsca na zbytnie filozofowanie i serwowanie czytelnikowi licznych prawd objawionych, to efekty mogą być zaskakująco… przyjemne. Szpieg, najnowsza powieść Paulo Coelho, to historia najsłynniejszej agentki wywiadu, Maty Hari. Brazylijczyk postanowił opowiedzieć jej dzieje w oryginalny i nietuzinkowy sposób – poprzez fikcyjną korespondencję, jaką Hari miała wymieniać w więzieniu ze swoim adwokatem. Z tej specyficznej dyskusji wyłania się obraz kobiety niezwykłej, świadomej swojej winy, ale i skrzywdzonej, pełnej wątpliwości co do życiowych wyborów, jakie czyniła w przeszłości. Takiego Coelho z czystym sumieniem polecam każdemu. Historia brudu, Katherine Ashenburg Dbanie o czystość i higienę osobistą przeszło na przestrzeni dziejów fascynującą ewolucję. Tę wciągającą historię opowiedziała w Historii brudu Katherine Ashenburg, a niedawno na polskim rynku ukazała się odświeżona i poprawiona wersja tej książki. Bogato ilustrowany zbiór ciekawostek na temat dbania o higienę zaskakuje i bawi. Nie ma tu wprawdzie zbyt wiele informacji dotyczących zwyczajów mieszkańców naszej części Europy, ale mimo to pozycja autorstwa Ashenburg to rozwijająca i pouczająca lektura. Wołyń ’43, Grzegorz Motyka Temat rzezi wołyńskiej wciąż budzi ogromne emocje. W zeszłym roku o tragedii, która wydarzyła się na Kresach w 1943 roku było szczególnie głośno, bo swoją premierę miał długo wyczekiwany film Wojciecha Smarzowskiego poświęcony tej sprawie. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tym, co działo się na Wołyniu w czasie II wojny światowej, sięgnijcie po książkę Wołyń ’43 autorstwa Grzegorza Motyki. Dziennikarz i historyk uznawany jest za jednego z największych specjalistów w dziedzinie stosunków polsko-ukraińskich, a w swojej drugiej już książce poświęconej rzezi wołyńskiej przedstawia nieznane wcześniej fakty i relacje świadków. To mocna i wstrząsająca lektura, którą powinien przeczytać każdy Polak interesujący się najnowszą historią naszego kraju.
5 najlepszych książek 2016 roku o tematyce historycznej
Ekoprezenty niektórym osobom mogą kojarzyć się wyłącznie z przedmiotami wykonanymi ze zużytych materiałów. Niesłusznie, ponieważ eko są m.in. ubrania z certyfikatem, który potwierdza przestrzeganie norm ekologicznych oraz wiele innych rzeczy. A jakie wybrać na prezent dla przyszłej mamy? Ekoprezenty, czyli jakie? Do ekologicznych wytworów można zaliczyć np. książkę wyprodukowaną z odzyskanego z makulatury papieru czy biżuterię zrobioną z elementów recyklingowych. Co ciekawe, każdy z ekoproduktów jest niepowtarzalny, gustowny i świetnie nadaje się na upominek. Warto poszukać takiego dla przyszłej mamy, która najczęściej zwraca baczniejszą uwagę na to, co spożywa, zakłada na siebie i co znajduje się w otoczeniu. Niewątpliwie stawia zatem na jakość. Prezent w duchu eko z pewnością będzie strzałem w dziesiątkę. Skorzystaj z naszych propozycji. 1. Szkatułka na biżuterię na kluczyk Przepiękne ręcznie malowane szkatułki (kuferki) o niepowtarzalnym designie są w 100% ekologiczne. Do ich wyprodukowania zastosowano surowce wysokiej jakości. Wybór jest naprawdę szeroki, ponieważ są dostępne różne, niezwykle oryginalne wzory (m.in. ludowy, konie, różyczki, koty w przeróżnych wariacjach, kompozycje kwiatowe, serca, sowy i wiele innych). Zazwyczaj znajduje się w nich lusterko. Przyszła mama będzie zachwycona, mogąc przechowywać w takim wyjątkowym pudełku biżuterię. Co więcej, kuferek jest zamykany na kluczyk. box:offerCarousel 2. Poduszka do karmienia bambus Tym razem rzecz, która przyda się każdej przyszłej mamie już na etapie ciąży w trakcie spania (zwłaszcza na boku), a następnie – już po urodzeniu maluszka – do karmienia. Kobieta spodziewająca się dziecka może ją głównie docenić w trzecim trymestrze, gdy spokojny sen i wygodne ułożenie ciała są skutecznie utrudnianie przez powiększający się brzuszek. Poduszka będzie więc trafionym podarunkiem, z możliwością używania na różny sposób. Wyróżnia ją wysoka jakość wykonania w 100% z bawełny organicznej, wolnej od chemicznych środków i sztucznych nawozów. box:offerCarousel 3. Chusta do noszenia dziecka Chusta sprawi przyszłej mamie szczególną radość, gdy dopytamy wcześniej o jej preferencje. Decydując się na zakup, trzeba pamiętać, że nie wszystkie panie są zwolenniczkami chustonoszenia. Nawet jeśli założymy, że przyszła mama chciałaby nosić dziecko chuście, to jednak powinna nam wskazać model najbardziej jej odpowiadający. Chusty są przede wszystkim bawełniane. box:offerCarousel 4. Ziołowe masełko pielęgnacyjne MomMe Wspaniały ekoprodukt, idealny dla przyszłej mamy. Masełko jest teoretycznie przeznaczone dla maluszków, ale jego właściwości doceni każda kobieta. Ciąża jest czasem trudnym dla skóry i takie kosmetyki przynoszą sporą ulgę. Dlaczego jest to dobry wybór? Zawiera naturalne i organiczne składniki oraz bardzo dobre dla wrażliwej skóry bioaktywne zestawienie 7 ziół. Zapewnia komfort skórze suchej i swędzącej. To must have w kosmetyczce mamy i jej dziecka. box:offerCarousel 5. Ekologiczne mydło Cudownie pachnące, z kwiatem nagietka lekarskiego. Do jego produkcji wykorzystano oleje i olejki eteryczne najwyższej jakości – w 100% ekologiczne, z certyfikowanych upraw. Przyda się również do mycia skóry maluszka. box:offerCarousel 6. Gryzak drewniany, klonowy Każda ekomama doceni też prezent, który będzie stanowił element wyprawki maluszka. Gryzak drewniany to zdecydowanie dobry pomysł, tym bardziej że możemy znaleźć na Allegro oferty, w których jest dostępny w zestawie z uroczą apaszką. Co jest ważne w przypadku tego produktu? Wykonano go z materiału nietoksycznego, w pełni naturalnego, antybakteryjnego i antyalergicznego. box:offerCarousel Wybierając ekoprezent dla przyszłej mamy, dobrze jest pamiętać także o opakowaniu. Powinno być rzecz jasna eko, a przy tym zadziwiać oryginalnością. Zapakowanie w szary papier czy starą mapę skutecznie dopełni całości. Przyszła mama doceni, że dbamy o każdy szczegół.
Ekoprezenty dla przyszłej mamy
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia i zarazem czas obdarowywania bliskich prezentami. Przygotowaliśmy listę 10 gier wideo na różne platformy, które każdy zapalony gracz chciałby znaleźć pod choinką. Co roku na komputery i konsole do gier wydawane są dziesiątki świetnych gier. Wybraliśmy 10 tytułów z premierą w 2017 roku, które są warte uwagi. Dobraliśmy tytuły z najróżniejszych gatunków – od strzelanin przez gry akcji, bijatyki i wyścigi aż po produkcje dla dzieci. Na poniższej liście każdy powinien znaleźć coś dla siebie. 1. „Star Wars: Battlefront 2” box:offerCarousel Nowa gra w uniwersum „Gwiezdnych wojen” jest tytułem wyjątkowym. To wieloosobowa strzelanina, która zabiera graczy na pola bitwy gdzieś w odległej galaktyce. W przeciwieństwie do poprzednika w „Star Wars Battlefront 2” dodano kampanię dla jednego gracza, która opowiada o wydarzeniach pomiędzy szóstym i siódmym epizodem sagi z perspektywy Imperium. Obowiązkowa pozycja dla każdego fana „Star Wars”. Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One Przeczytaj pełną recenzję gry „Star Wars: Battlefront 2”. 2. „Call of Duty: WWII” box:offerCarousel Fani strzelanin, którzy wolą przyziemny klimat, mogą zainteresować się nową odsłoną serii „Call of Duty”. Po kilku częściach osadzonych fabularnie w przyszłości i w kosmosie cykl wraca do korzeni. „Call of Duty: WWII”zabiera graczy na front drugiej wojny światowej w trybie wieloosobowym i w kampanii. Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One Przeczytaj pełną recenzję gry „Call of Duty: WWII”. 3. „Wolfenstein 2: The New Colossus” box:offerCarousel Trzecią strzelaniną z tego roku, której warto poświęcić czas, jest „Wolfenstein 2: The New Colossus”. Gracze mogą ponownie wejść w buty BJ Blazkowitza, by walczyć z nazistami, którzy wygrali wojnę i przemodelowali Stany Zjednoczone na swoją modłę. W grę warto zagrać przede wszystkim dla kampanii. Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One Przeczytaj pełną recenzję gry „Wolfenstein 2: The New Colossus”. 4. „Destiny 2” box:offerCarousel Fani zmagań dla wielu graczy z perspektywy pierwszej osoby powinni przyjrzeć się nowej odsłonie serii futurystycznych gier od Bungie. Twórcy pierwszych odsłon „Halo” w „Destiny 2” jeszcze mocniej postawili na fabułę, która bardzo zgrabnie łączy się z modułem kooperacji i trybem PvP. Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One Przeczytaj pełną recenzję gry „Destiny 2”. 5. „Assassin’s Creed: Origins” box:offerCarousel Ubisoft kazał graczom czekać na nową odsłonę serii gier o zabójcach aż dwa lata. „Assassin’s Creed: Origins” to bardzo udany powrót do korzeni. Tym razem gracze badają wspomnienia asasyna w starożytnym Egipcie. Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One Przeczytaj pełną recenzję gry „Assassin’s Creed: Origins”. 6. „Middle-Earth: Shadow of War” box:offerCarousel Warner Bros. w tym roku zaprasza graczy na ponowną wycieczkę do tolkienowskiego Śródziemia. „Middle-Earth: Shadow of War” to kontynuacja bardzo dobrze przyjętego „Shadow of Mordor”, w którym gracz podróżuje po niegościnnej krainie i prowadzi wojnę z armią orków. Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One 7. „Mass Effect: Andromeda” box:offerCarousel Seria gier o eksploracji kosmosu doczekała się nowej odsłony, która zabiera graczy do innej galaktyki. „Mass Effect: Andromeda” to klasyczna space opera w formie gry z gatunku cRPG, która ucieszy wszystkich fanów eksploracji. Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One Przeczytaj pełną recenzję gry „Mass Effect: Andromeda”. 8. „Injustice 2” box:offerCarousel Druga część bijatyki na licencji DC Comics to świetna propozycja dla wszystkich fanów komiksowych superbohaterów. Na różnorodnych arenach spotykają się w pojedynkach takie postaci jak Batman, Superman czy Joker. Za rekomendację może posłużyć fakt, że „Injustice 2” opracowało studio NetherRealm, które dało graczom serię „Mortal Kombat”. Platformy: PC (wkrótce), PlayStation 4, Xbox One Przeczytaj pełną recenzję gry „Injustice 2”. 9. „Forza Motorsport 7” / „Gran Turismo Sport” box:offerCarousel Najlepsze gry wyścigowe to produkcje na wyłączność. Posiadacze konsoli Microsoftu i maszyn z systemem Windows mogą zagrać w najnowszą odsłonę serii studia Turn 10, czyli „Forza Motorsport 7”. Użytkownicy konsoli Sony mogą zaś bawić się przy długo oczekiwanym „Gran Turismo Sport”. Platformy: PC i Xbox One („Forza Motorsport 7”), PlayStation 4 („Gran Turismo Sport”) Przeczytaj pełną recenzję gry „Forza Motorsport 7”. Przeczytaj pełną recenzję gry „Gran Turismo Sport”. 10. „Lego Worlds” box:offerCarousel Na liście nie mogło zabraknąć pozycji dla nieco młodszego odbiorcy. „Lego Worlds” to sandboksowa gra, w której można budować wymyślne konstrukcje z ikonicznych klocków. W przeciwieństwie do wielu innych produkcji na licencji Lego ten tytuł nie bazuje na żadnej serii filmów. Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One, Nintendo Switch Przeczytaj pełną recenzję gry „Lego Worlds”. Podsumowanie Gry wideo zawsze będą świetnym prezentem dla fanów tej formy rozrywki. Przed zakupem trzeba tylko sprawdzić, jakimi platformami dysponuje osoba, dla której szukamy prezentu, i upewnić się, że wybranego tytułu nie ma już w swojej bibliotece!
10 polecanych gier na prezent pod choinkę
Sezon wakacyjny w pełni, dlatego jeśli planujesz wyjazd ze swoją pociechą, warto pomyśleć nad odpowiednimi stylizacjami. Moda plażowa opiera się na zwiewnych, lekkich ubraniach i wygodnym obuwiu. W przypadku zestawów dla dziewczynek, niezbędne okażą się sukienki na ramiączkach, bawełniane szorty i topy na ramiączkach. Poniżej kilka sprawdzonych propozycji. Wybór wakacyjnych zestawów dla dziewczynek jest ogromny. Na rynku dostępnych jest wiele modeli obuwia i odzieży, które idealnie wpiszą się w letni klimat – czy to z sukienką w roli głównej, czy też z krótkimi spodenkami i basicowym t-shirtem. Podpowiadamy, jak stworzyć dziewczęcą stylizację, w sam raz na plażę. Sukienka na ramiączkach box:imagePins box:pin box:pin Sukienka na ramiączkach to absolutny must have na lato! Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza te modele, które są wykonane z delikatnych, przewiewnych materiałów. Do tego grona zalicza się przede wszystkim bawełnę i len. Zapewniają one niezwykły komfort i wygodę podczas upalnych dni, a także nie krępują ruchów. W nich nawet na plaży każda dziewczynka poczuje się jak prawdziwa księżniczka. Do sukienki niewątpliwie pasują wszystkie rodzaje obuwia, ale w przypadku wakacyjnych stylizacji najlepszym rozwiązaniem będą klapki. Mogą być gumowe lub skórzane – jeden i drugi wariant okaże się dobrym pomysłem. Bawełniane szorty box:imagePins box:pin box:pin box:pin Która dziewczynka nie ma w swojej szafie krótkich spodenek? Bawełniane szorty to zdecydowanie odpowiedni wybór na plażę. Wiadomo, że każda mała dama uwielbia pastelowe odcienie, w tym pudrowy róż, dlatego też można pokusić się o taki właśnie odcień spodenek. Największą ich zaletą jest możliwość łączenia z wieloma elementami garderoby, w tym również z obuwiem. Na plażę warto zabrać ze sobą wygodne klapki. Dzięki temu nasza pociecha nie będzie musiała się męczyć z ich zdejmowaniem. Skoro mowa o butach, nie sposób nie wspomnieć o górnej części zestawu. Jeśli twoje dziecko nie przepada za wymyślnymi stylizacjami, najlepszym wyjściem będzie połączenie szortów z dzianinowym t-shirtem z krótkim rękawem. Klasyka gatunku, w sam raz na plażowanie. Do pudrowego różu niewątpliwie pasuje błękit. Kombinezon box:imagePins box:pin box:pin Jak na wakacje przystało, w szafie dziewczynki nie powinno zabraknąć kolorowego kombinezonu. Jest to jeden z tych modeli ubrań, który idealnie wpisze się w plażowe stylizacje. Dobrze, jeśli dodatkowo będzie miał gumkę w pasie. Na rynku dostępnych jest wiele ciekawych modeli, od kombinezonów na ramiączkach, przez te „bez ramion”, aż po te na długi rękaw. W zależności od upodobań, można zestawić go z klapkami typu japonki, albo też wybrać gumowe sandały. Drugi rodzaj cieszy się szczególnie dużą popularnością wśród dziewczynek i to nie tylko ze względu na tworzywo, z jakiego jest wykonany. Niewątpliwą zaletą jest możliwość wchodzenia w nich do wody. Szukasz ciekawych i sprawdzonych propozycji na wakacyjne stylizacje dla dziewczynki? Bez obaw, z naszą pomocą uda ci się wybrać kilka zestawów, które okażą się nie tylko praktyczne, ale także efektowne. Bez wątpienia przypadną do gustu zarówno młodej damie, która na co dzień preferuje zwiewne sukienki, jak też dziewczynce, która upodobała sobie sportowe stylizacje.
Moda plażowa – wakacyjne stylizacje dla dziewczynki
Kiedy wycieraczki w twoim aucie podczas deszczu jedynie rozmazują wodę, zamiast ją zbierać, a do tego są głośne, to znak, że należy kupić nowe. Wybór jest duży i nie zawsze prosty. Sprawdź, które wycieraczki: płaskie czy przegubowe lepiej zdadzą egzamin w twoim aucie. Ograniczenie pola widzenia podczas jazdy może być szczególnie niebezpieczne. Dlatego zadbaj o to, aby twoje wycieraczki pracowały właściwie i nie zostawiały smug na szybie. Na rynku znajdziesz ich wiele rodzajów. Różnią się przede wszystkim ceną, rozmiarem i konstrukcją. Możesz wybrać wycieraczki klasyczne, przegubowe lub płaskie. Wycieraczki przegubowe To klasyczny, starszy rodzaj wycieraczek, które podparte są stelażem z przegubem. Ma on za zadanie równomiernie dociskać gumkę do szyby tak, by zbierała wodę z każdej części. Ich wybór jest stosunkowo prosty, bo w grę wchodzą dwa podstawowe czynniki: mocowanie i rozmiar. Pozwala to dobrać wycieraczki zarówno do starych, jak i nowych aut. Producenci zazwyczaj umieszczają listę modeli i roczników samochodów, do których pasuje ich sprzęt. Jeśli chcesz mieć pewność, że dokonujesz właściwego wyboru, sprawdź, czy twoje auto znajduje się na niej znajduje. Solidne wykonanie Jakość wykonania wycieraczek przegubowych ma tutaj kluczowe znaczenie. Zależy ona przede wszystkim od obróbki chemicznej, której została poddana guma. Ma ona na celu jej utwardzenie i zniwelowanie oporów tarcia. Istotny jest również materiał, z którego wykonane są wycieraczki. Najtańsze wersje zrobione są z kauczuku syntetycznego. Droższe zaś z kauczuku naturalnego. Zarówno surowiec, jak i obróbka chemiczna mają wpływ na prawidłowe działanie wycieraczek i ich wydajność. Wycieraczki płaskie Auta, które obecnie wyjeżdżają z salonów są w większości wyposażone w wycieraczki bezprzegubowe (płaskie). Rozwiązanie to zdobywa coraz więcej zwolenników, choć nie jest pozbawione wad. Przede wszystkim ten rodzaj wyposażenia jest aerodynamiczny, co sprawia, że powoduje mniejszy opór powietrza. Ponadto nie rdzewieje i lepiej przylega do szyby podczas dużych prędkości, a w trakcie mrozów łatwiej oderwać go od szyby. Jeśli więc lubisz dynamiczną jazdę, ten rodzaj wycieraczek będzie dla ciebie najlepszy. Ich cena często jest jednak znacznie wyższa od ceny tych klasycznych, a wybór może okazać się problematyczny. Jak wybierać wycieraczki płaskie? Przede wszystkim kieruj się zaleceniami producenta. Zazwyczaj zamieszcza informację, do którego modelu samochodu będą pasować dane wycieraczki. Jeśli szyba w twoim aucie jest wypukła, muszą być one odpowiednio wyprofilowane. Będą działać prawidłowo wyłącznie przy określonej krzywiźnie przedniej szyby. Pamiętaj, że takie samo mocowanie i długość nie są wyznacznikami tego, że wycieraczki płaskie będą działać prawidłowo podczas jazdy. Zużycie i wymiana Bez względu na to, jaką żywotność wycieraczek czy to przegubowych, czy płaskich obiecuje producent, należy wymieniać je mniej więcej co pół roku. Pamiętaj, że część przylegająca do szyby wykonana jest z gumy, która podlega wszelkim działaniom atmosferycznym. Zarówno mrozy, jak i wysokie temperatury mają wpływ na jej niszczenie. Dlatego ważne jest, aby utrzymać ją jak najdłużej w dobrym stanie. Wielu kierowców zapomina, że guma podlega procesom starzenia. Warto więc kontrolować stan wycieraczek. Regularnie czyść je z wszelkich zabrudzeń. Kondycja szyby również ma znaczenie. Rysy i zanieczyszczenia wpływają na żywotność gumy. Aby zapewnić sobie i pasażerom bezpieczną jazdę, zadbaj o to, by wycieraczki pracowały właściwie.
Wycieraczki przegubowe czy płaskie – które sprawdzą się w przypadku twojego samochodu?
Każdego rodzica, który wyjeżdża z dzieckiem nad wodę, czeka zakup stroju do pływania. Zanim sięgniemy po strój kąpielowy, warto rozważyć, czy zakup pianki nie będzie lepszy. Przemawia za tym komfort termiczny, którego nie zapewni żaden letni strój kąpielowy. Różne rodzaje pianek do pływania Zakup pianki nie jest wcale taki oczywisty. Do wyboru jest jej wiele rodzajów, co jednak pozwala na maksymalne dopasowanie do potrzeb użytkownika. Podział pianek: 1. Ze względu na materiał – pianki typu Single Lined oraz Double Lined. Te pierwsze z zewnątrz pokrywa gumowy neopren, a wewnątrz jest zastosowany nylon, jersey lub plusz. Są niezbyt wygodne w użytkowaniu. Drugi rodzaj pianki jest obustronnie pokryty nylonem lub jerseyem, dzięki czemu jest cieńszy od pianki typu Single. Z pewnością strój ten łatwiej się zakłada i zdejmuje, jest też bardziej trwały. 2. Ze względu na działanie – pianki półsuche (o zmniejszonym absorbowaniu wody, zwykle cieplejsze, często z kołnierzem na plecach) oraz mokre (szybko nasiąkające wodą, zwiększające odczucie chłodu). 3. Ze względu na typ budowy – długie (długie nogawki i rękawy), krótkie (krótkie rękawy i nogawki, np. Splash About), Short Arm (krótkie rękawy, długie nogawki) i Long Arm (długie rękawy, krótkie nogawki). Niektóre pianki mogą też mieć kołnierz, np. Shortie Surfer. Pianki dzieli się również ze względu na typ zapięcia czy rodzaj szwów. Taka różnorodność modeli pozwala na wybór najbardziej wygodnego modelu i decyduje o szerszym zastosowaniu niż w przypadku strojów kąpielowych. Wielość rodzajów umożliwia też dopasowanie stroju do pory roku czy warunków pogodowych. Wybór najlepszej pianki do pływania Aby pianka spełniała swoje zadania, a tym samym była lepsza od stroju kąpielowego, musi być dobrze dopasowana do dziecka. Wiadomo, że jeśli kupujemy piankę porą letnią, to powinna być cieńsza. Sprawdzi się wtedy model z krótkimi rękawami. Oczywiście ideałem byłoby posiadanie dopinanych rękawów, doczepianych wtedy, gdy pogoda szczególnie nie dopisze. Ponadto pianka musi zawsze przylegać do ciała, a więc być ściśle dopasowana. Wśród rozmiarów często pojawia się przedział wiekowy, np. 1–2 lata, 2–4 lata czy 4–6 lat. Zbyt szeroka nie spełni swoich funkcji, ponieważ woda będzie wlewała się do środka, a przecież nie o to chodzi. Nie oznacza to jednak, że pianka musi być ciasna, bo wtedy wywoła duży dyskomfort i ograniczy swobodę ruchów. Trzeba również pamiętać, że o każdą piankę trzeba odpowiednio dbać, m.in. nie przechowywać zmoczonej w zamkniętej torbie czy narażać na zahaczenie długimi paznokciami. Korzyści z zakupu pianki do pływania Podsumowując, warto jeszcze raz podkreślić zalety pianki, które sprawiają, że jej zakup jest korzystniejszy od posiadania stroju kąpielowego: Zapobiega wychłodzeniu organizmu. Pomaga w utrzymywaniu ciepła. Daje możliwość przebywania w wodzie nawet do kilku godzin. Chroni przed słońcem. Chroni przed wiatrem i piaskiem. Pomaga w utrzymywaniu się na powierzchni wody (neopren ma właściwość unoszenia się na wodzie, niemniej nie może zastępować kapoka). Dopasowanie stroju do pływania do panujących warunków pogodowych i pory roku. Pewnieszy chwyt rodziców i zapobieganie wyślizgnięciu się z rąk. Szeroki wybór, m.in. ze względu na materiał czy długość rękawów i nogawek. Ciekawy design. Pianka do pływania będzie lepsza niż tradycyjny strój kąpielowy szczególnie nad polskim morzem. Woda w Bałtyku jest stosunkowo chłodna nawet w ciepłe, słoneczne dni. Nie mówiąc już o sytuacji, gdy pogoda nie dopisze, a maluch będzie uparcie chciał się kąpać. Ponadto nieprzepuszczalny neopren zapobiegnie poparzeniom słonecznym.
Pianka do pływania – kiedy lepsza od stroju kąpielowego?
W magicznym królestwie wszystko jest możliwe. Ludzie, gobliny, krasnoludy i elfy żyją tam w przyjaźni, a życie toczy się radośnie. Jednak pewnego dnia na grzybach pojawiły się wspaniałe klejnoty, zwane kamieniami życia. Każda z ras wysłała swego przedstawiciela, aby zdobył jak największą liczbę tych drogocennych znalezisk. Dlatego gracze uruchamiają głęboko ukryte pokłady chytrości i wypełniają swe kieszenie drogocennymi kamieniami… Wnętrzności i przygotowanie do gry W średnim pudełku znajdziemy 6 płytek postaci, 5 płytek grzybów, 60 kamieni życia (w kolorze żółtym, czerwonym, niebieskim i białym) oraz czarny, aksamitny woreczek do losowania świecidełek. Wszystkie elementy są znakomitej jakości, a grafika na pudełku i w jego wnętrznościach jest bardzo bajeczna. Dodatkowo opakowanie jest smukłe i niezbyt duże, więc nie ma tutaj przerostu formy nad treścią. Gra jest przeznaczona dla od 3 do 6 osób w wieku co najmniej 8 lat. Jednak zasady są na tyle proste, że już bystry 7-latek, niepozbawiony odrobiny cwaniactwa, spokojnie sobie poradzi podczas rozgrywek. Na początku każdy z graczy wybiera postać, w którą się wcieli. Płytkę kładzie przed sobą białą ramką ku górze. Na środku rozkładamy płytki grzybów (o jeden mniej od liczby graczy). Może to przypominać zabawę w gorące krzesło, bo jakby na to nie patrzeć, grzybków nie starczy dla wszystkich. Jeden z graczy, odpowiedzialny za rozkładanie kamieni, losuje je z woreczka i umieszcza po 2 sztuki na każdym grzybku. Czas rozpocząć zdobywanie kolorowych świecidełek… Przebieg rozgrywki W tej grze wszyscy działają jednocześnie. Nikt nie czeka na swoją kolejkę, a wyniki działań można dostrzec od razu. Gracze „na trzy cztery” wskazują wybraną przez siebie płytkę grzyba. Jeśli tylko jedna osoba pokazała na dany grzyb, to zabiera leżące tam kamienie życia i kładzie na płytkę swojej postaci. W sytuacji, gdy kilku graczy wytypuje ten sam grzyb, to nikt nie zabiera łupów. Potem przechodzimy do kolejnej rundy, która nieznacznie różni się od początkowej. Na starcie nowej rundy ponownie losujemy kamienie i uzupełniamy ich liczbę na każdym grzybie do 2 sztuk. W tym etapie gracze, poza wskazywaniem płytek grzybów, mogą też pokazać płytkę należącą do przeciwnika. Jeśli jeden z nich ją wskaże, zabiera wtedy wszystkie kamienie na tabliczkę swojej postaci. Jednak jak wytypuje ją kilku graczy, to nic się nie dzieje. Przy zbyt dużej liczbie chętnych zawsze pojawia się problem z podziałem łupów, więc żeby uniknąć kłótni, wykluczono tę możliwość. Dodatkowo gracz ma szansę obrony zdobytych przez siebie kamieni poprzez zakrycie swojej płytki. Aby to zrobić na koniec rundy zdejmuje je z płytki i nikt mu już ich nie zabierze. Jednak przy tej opcji stoi następną kolejkę, więc nie będzie mógł niczego zdobyć. Ze względu na to, że wszyscy działają jednocześnie, to nikt nie wie, jak zakończy się dla niego dana konkurencja. Jednym zdaniem: raz na wozie, raz pod wozem. Jak skończą się kamienie w sakiewce, gracze przechodzą do podliczania punktów, a ten, kto zdobędzie ich najwięcej, zostaje zwycięzcą. Podsumowanie „Kamienie w Kieszenie” to typowa gra towarzyska, która sprawdzi się na chwilę odmóżdżenia. Planszówką rządzi losowość, a strategia biegnie niewidocznym torem. Ze względu na to, tytuł ten świetnie wypada jako przerywnik pomiędzy trudniejszymi grami lub początek maratonu z nimi. Zasady są bardzo proste, a rozgrywka krótka i dynamiczna. Przed graczami życiowe decyzje do podjęcia… Lepiej komuś coś podebrać czy bezpiecznie chronić swych zdobyczy? Podkradać czy działać fair play? Jedno tutaj jest pewne, emocji będzie co niemiara, a wynik rozgrywki pozostanie nieznany do ostatniej chwili.
„Kamienie w Kieszenie” – recenzja gry
Ogrodzenie często wykonywane jest z elementów klinkierowych, cegły lub kształtek, które co prawda są kosztowne w momencie zakupu i montażu, ale wyglądają efektownie i ponadczasowo. Aby przez długi okres ogrodzenia wyglądały jak nowe, potrzebują jednak regularnych napraw oraz konserwacji. Ogrodzenie z cegły klinkierowej jest niezwykle trwałe i doskonale komponuje się zarówno z nowoczesnymi domami, jak i budynkami bardziej tradycyjnymi. Oferta producentów elementów klinkierowych jest bardzo bogata pod względem kolorystycznym, jak i pod względem parametrów technicznych. W związku z tym każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Podstawą trwałości i wyglądu ogrodzenia klinkierowego jest przede wszystkim prawidłowe i staranne wykonanie, zgodne z zasadami sztuki budowlanej. Tu dochodzimy do zasadniczego problemu, z którym styka się część osób, decydujących się na drogie ogrodzenie z klinkieru. Zmorą ogrodzeń z cegły klinkierowej są bowiem wykwity, w postaci nieestetycznych białych nacieków, które nie tylko skutecznie szpecą elegancki klinkier, ale w dodatku są trudne do usunięcia. Często można je spotkać - powszechnie przyjęło się, że to niejako nieodłączny element tego typu materiałów, a w zasadzie - ryzyko wkomponowane w to rozwiązanie. Prawda jest jednak taka, że wcale nie musi tak być. Wykwity nie będą szpecić ogrodzenia, jeśli zastosujemy pewien sprytny chwyt. Dzięki temu konstrukcja zachowa swój niepowtarzalny, początkowy wygląd przez bardzo długi okres. Tajemnicą sukcesu jest kwestia nie tyle stosowanych materiałów, ile kultury i staranności wykonania ogrodzenia. To właśnie niedociągnięcia wykonawcze albo prowadzenie prac, w niesprzyjających i niewłaściwych warunkach zewnętrznych, jest w większości przypadków przyczyną wykwitów. W wyniku tego, na cegle lub zaprawie, użytej do jej wymurowania lub spoinowania, pojawiają się mniej lub bardziej widoczne wykwity, czasami jako białe i trwałe zacieki, a czasami jako pylący się i osypujący nalot. box:offerCarousel Pierwsza sytuacja to trwałe, nierozpuszczalne w wodzie wykwity będące wynikiem reakcji związków chemicznych w zaprawie z dwutlenkiem węgla obecnym w powietrzu – w wyniku tego powstają tzw. wykwity węglanowe. Usunięcie tego typu nieprawidłowości jest sporym wyzwaniem - stosowanie czystej wody, nawet z dodatkami detergentów lub podawanej pod ciśnieniem, myjką niskociśnieniową nie daje zazwyczaj oczekiwanych rezultatów. Trzeba tutaj stosować rozcieńczone kwasy - solny lub fosforowy. Niesie to jednak ze sobą spore ryzyko przebarwienia lub uszkodzenia spoin wypełnionych cementową zaprawą murarską, lub fugową. Dlatego dla każdej sytuacji, zarówno stężenie, jak i rodzaj czyścika, należy dobrać indywidualnie poprzez próby w mniej widocznym miejscu. Druga sytuacja jest nieco korzystniejsza - naloty są rozpuszczalne w wodzie. Te najlepiej usunąć na sucho, za pomocą twardej szczotki (nie wolno posługiwać się szczotkami stalowymi, z uwagi na możliwość uszkodzenia lica cegieł). Lepiej również nie stosować mycia na mokro, ponieważ może to doprowadzić do ponownego dostania się rozpuszczonych, przez użytą wodę, związków chemicznych w głąb muru i ponowne problemy w przyszłości. Jeśli wykwit po usunięciu pozostawił jasne przebarwienie, na strukturze cegły lub spoin, można zastosować ocet spożywczy (10%), dzięki któremu doczyścimy powierzchnię.
Jak odnowić ceglane ogrodzenie?
Czy cena kabla HDMI ma istotne znaczenie? Zobacz nasz materiał, w którym testujemy dwa kable HDMI - tani oraz sporo droższy. Który lepiej wybrać? Zapraszamy do obejrzenia video: box:video
Kabel HDMI - videotest taniego i drogiego modelu
W celu uniknięcia nadużyć oraz w związku z obowiązującymi regulacjami prawnymi sprzedający nie mogą organizować takich konkursów oraz promocji dla użytkowników, w których zwycięzca wybierany jest w drodze losowania lub poprzez osiągnięcie odpowiedniego poziomu wartości zakupów. W celu uniknięcia nadużyć oraz w związku z obowiązującymi regulacjami prawnymi, na Allegro nie można organizować takich konkursów oraz promocji dla Klientów, w których zwycięzca wybierany jest w drodze losowania lub poprzez osiągnięcie odpowiedniego poziomu wartości zakupów. Przeprowadzanie loterii promocyjnych, w ramach których oferowane są określone wygrane rzeczowe lub pieniężne, wymaga w wielu przypadkach udzielenia zezwoleń właściwych organów oraz stworzenia każdorazowo szczegółowego regulaminu, który również musi być zatwierdzony przez właściwy organ. Ponadto Kupujący mogą na ogół dochodzić roszczeń dotyczących przebiegu danego konkursu (gry losowej, loterii promocyjnej) tylko wtedy, gdy była ona przeprowadzona na podstawie zezwolenia, zgodnie z zasadami opisanymi powyżej. Aktualnie zdecydowana większość pojawiających się konkursów w formie gier losowych lub loterii promocyjnych organizowanych przez Sprzedających nie spełnia powyżej opisanych wymogów. Nie mamy również możliwości rzetelnej weryfikacji udzielanych zezwoleń i sprawdzania akceptacji treści regulaminów, dlatego zdecydowaliśmy się na całkowity zakaz takich form promocji. Przykłady niedozwolonych form promocji lub konkursów losowanie nagród z listy wszystkich kupujących lub licytujących z ostatniego miesiąca, obietnica przekazania nagrody temu Kupującemu, który zrobi zakupy za określoną lub najwyższą kwotę w danym okresie, oferowanie kuponów, które uprawniają do udziału w organizowanym przez sprzedającego konkursie lub losowaniu. Przykłady dozwolonych form promocji oferowanie pokrycia kosztów transportu w przypadku spełnienia ściśle określonych warunków (na przykład przy skorzystaniu z opcji [kup teraz]), oferowanie rabatu procentowego lub kwotowego w przypadku spełnienia ściśle określonych warunków (na przykład przy jednorazowym zakupie za określoną kwotę). W przypadku każdej dozwolonej promocji Sprzedający jest zobowiązany bardzo dokładnie określić jej warunki, tak by nie pozostawić niedomówień. Sprzedający powinien też odpowiedzieć na każde pytanie Klienta dotyczące danej promocji.
Konkursy i promocje
Lato, wakacje, wysokie temperatury – to wszystko sprzyja wyjazdom. Do każdej dalszej podróży specjalnie się przygotowujemy. Pakujemy najpotrzebniejsze rzeczy, zabieramy zapas prowiantu oraz wody. Podróżując w takich warunkach, nie zapominajmy o samochodzie. Oleje w nim także są płynami chłodzącymi. Warto odpowiednio zadbać o ich właściwą jakość i parametry w zależności od celu naszej podróży. Odpowiedni dobór oleju ma ogromne znaczenia bez względu na warunki atmosferyczne. W przypadku wysokich temperatur właściwy olej do skrzyni biegówodgrywa ogromną rolę i od niego zależy, czy nasza podróż przebiegnie bezproblemowo. Wysoka temperatura otoczenia połączona z jazdą np. trudnymi górskimi szlakami może okazać się zabójcza dla skrzyni biegów. Dlatego przed podjęciem decyzji o podróży samochodem w rejony, gdzie w cieniu potrafi być 40 stopni Celsjusza, należy tak dobrać płyny eksploatacyjne, aby w tych morderczych warunkach zapewniły mechanizmom samochodu właściwą ochronę. W tym artykule skupimy się na olejach do skrzyni biegów, ale warto wspomnieć, że podobnie powinniśmy zadbać o olej silnikowy oraz płyn chłodzący. Dlaczego właściwy dobór oleju do skrzyni biegów jest tak istotny? Dlatego, że właśnie olej odpowiada za smarowanie poszczególnych elementów skrzyni biegów, a zwłaszcza za ograniczenie tarcia, które między nimi występuje. Ponadto zadaniem oleju jest chronienie przed korozją, zapobieganie powstawaniu szlamów czy rozpuszczanie zanieczyszczeń. Olej do skrzyni biegów na wysokie temperatury Gdy planujemy wymianę oleju skrzyni biegów z uwagi na wysokie temperatury panujące tam, gdzie się wybieramy, podstawowym czynnikiem, na który należy zwrócić uwagę, jest lepkość oleju, powszechnie nazywana gęstością. W wysokich temperaturach im olej jest gęstszy, tym lepiej. Należy wspomnieć, że każdy olej w zależności od temperatury zmienia swoją gęstość. Co ważne, skrzynie biegów aktualnie produkowanych aut potrafią osiągać temperaturę nawet powyżej 150 stopni Celsjusza. Idealnie byłoby, gdyby olej nie zmieniał swojej gęstości wraz ze zmianą temperatury. Niestety, tak nie jest. Gdy temperatura się obniża, olej gęstnieje, wraz z jej wzrostem zaś staje się coraz rzadszy. Parametr określający lepkość oleju znajdziemy na opakowaniu każdego tego typu produktu. Klasyfikacje olejów Jest kilka klasyfikacji parametrów olejów do skrzyni biegów. Najbardziej rozpowszechniona jest klasyfikacja API (Amerykańskiego Instytutu Naftowego), zawierająca sześć klas oznaczonych literami GL i cyframi od 1 do 6. Oleje klasy GL od 1 do 3 przeznaczone są do mechanizmów poddawanych niewielkim obciążeniom. Ponieważ coraz mniej jest tego typu skrzyń biegów, oleje te praktycznie nie są już używane. Rozwiązania obecnie stosowane w skrzyniach biegów wymagają zazwyczaj olejów klasy GL-4 lub GL-5. Inna klasyfikacja olejów przekładniowych to SAE, która rozróżnia je pod kątem lepkości. Jak już wspomniano, w zależności od temperatury oleje charakteryzują się różną lepkością, więc aby mogły prawidłowo spełniać swoje zadanie, muszą pracować w odpowiednim przedziale temperatur. Klasy lepkości oznaczone są literami SAE oraz liczbami: 70, 75, 80, 85, 90, 110, 140, 190, 250. Niektóre oznaczenia parametrów oleju zawierają literę W wskazującą, że jest to olej sezonowy, na zimę. Obecnie jednak niemal wszystkie oleje są wielosezonowe i na opakowaniach znajdziemy np. oznaczenie: SAE 75/90 lub SAE 75W/90. Liczby 70, 75, 80, 85 oznaczają oleje stosowane w niskich temperaturach, zimą, przy czym SAE 70 w warunkach arktycznych. Oleje z oznaczeniem SAE 85 przeznaczone są do stosowania zimą w krajach o łagodnym klimacie. Pozostałe liczby (90, 110, 140, 190 i 250) odnoszą się do temperatur dodatnich. Oleje z oznaczeniem SAE 250 przeznaczone są do użytku w klimacie wybitnie gorącym. SAE 250 w polskim klimacie Pamiętać należy także, że stosowanie oleju o lepkości rzędu SAE 190 lub 250 jest optymalnym rozwiązaniem w miejscach, gdzie temperatury są bardzo wysokie. Taki olej w polskich warunkach sprawdzi się tylko w czasie upalnego lata, gdy temperatury przekroczą 30 stopni Celsjusza w cieniu. Natomiast używanie go w zimie, gdy temperatura spadnie do kilku stopni poniżej zera, może spowodować unieruchomienie pojazdu, bo olej stanie się za gęsty.
40 stopni w cieniu? Oleje do skrzyni biegów na bardzo wysokie temperatury
Osoby myślące o zakupie pierwszej konsoli do gier mają niezły orzech do zgryzienia. Rynek ten dzielą między sobą dwie firmy, czyli Microsoft i Sony, i już wybór marki konsoli jest niezmiernie trudny. Przed zakupem warto też przemyśleć, czy warto postawić na obecną generacją i kupić Xboxa One lub PlayStation 4, czy też zainwestować w starsze konsole Xbox 360 lub PlayStation 3. Konsole od Microsoftu i Sony to urządzenia przeznaczone głównie do uruchamiania gier wideo. Oprócz tego producenci wzbogacają je w liczne funkcje multimedialne. Urządzenia tego typu dość znacznie różnią się między sobą i to nie tylko pod względem możliwości, ale też dostępnej na nie biblioteki gier. Kolejna generacja konsol Pod koniec 2013 roku po blisko dekadzie firmy Sony i Microsoft zaprezentowały swoje nowe konsole do gier. Xbox One zastąpił wysłużonego Xboxa 360, a następcą PlayStation 3 stał się PlayStation 4. Jak na razie liczba użytkowników nowej generacji konsol jest znacznie mniejsza, ale gracze coraz chętniej wymieniają swoje urządzenia na nowsze modele. Osoby, które dopiero chcą zacząć swoją przygodę z konsolami, stają dzisiaj przed nie lada dylematem. Najważniejszym wyborem jest to, od którego producenta kupić konsolę. Każdy z nich ma swoje własne tytuły wydawane na wyłączność. Jeśli kupujemy urządzenie z myślą o grach multiplayer, to istotne jest też to, z urządzeń którego producenta korzystają nasi znajomi. Nie zawsze zakup najnowszej konsoli będzie dobrym wyborem Xbox One i PlayStation 4 oferują znacznie lepszą oprawę graficzną gier i mają o wiele więcej funkcji multimedialnych. Trzeba jednak pamiętać, że nowe konsole to też nowa architektura procesora – x86. Producenci nie zapewniają kompatybilności wstecznej, więc nie uruchomimy na nowych sprzętach gier pisanych na poprzednią generację. Kupując najnowszy model konsoli, gracz odcina się od ogromnej biblioteki gier, którą wydawcy zbudowali przez lata. Znajduje się wśród nich mnóstwo świetnych tytułów, a nie wszystkie doczekały się reedycji na PlayStation 4 i Xboxa One. Osoby zainteresowane klasyką, a nie tylko świeżymi tytułami, powinny brać to pod uwagę. PlayStation 3 i Xbox 360 są znacznie tańsze Osoba kupująca swoją pierwszą konsolę nie musi od razu wydawać blisko dwóch tysięcy złotych na najnowsze urządzenie i kilka gier. Sprzęt poprzedniej generacji można kupić za ułamek tej ceny, ale trzeba oczywiście liczyć się ze znacznie niższą wydajnością oraz mniejszą liczbą funkcji multimedialnych oraz dodatkowych aplikacji. Bardzo duże znaczenie mają ceny gier. Nowe tytuły na obecną generację konsol to czasem nawet wydatek powyżej 200 zł. Starsze gry na Xboxa 360i PlayStation 3 można kupić za kilkadziesiąt złotych. Dla osoby, która dopiero kupuje pierwszą konsolę i będzie chciała sprawdzić tytuły należące do różnych gatunków i uznanych serii, to bardzo istotne. Którą konsolę wybrać? Trzeba też pamiętać, że kupując konsolę poprzedniej generacji, gracz nie odcina się w całości od nowszych gier. Wielu deweloperów zaraz po premierze Xboxa One i PlayStation 4 wydawało swoje produkcje na konsole obu generacji, tylko te na Xboxa 360 i PlayStation 3 charakteryzowały się gorszą grafiką. Jeśli gracz chce nadrobić starsze tytuły i chce zaoszczędzić, to konsole poprzedniej generacji będą dobrym wyborem. Na konsolę nowej generacji powinny zdecydować się zaś osoby z nieco bardziej zasobnym portfelem. Xbox One i PlayStation 4 są też dla osób, które stawiają grafikę nad różnorodność dostępnych gier.
Jaką konsolę do gier wybrać – poprzednią czy obecną generację?
Szukasz rozwiązania, które pozwoli ci zabezpieczyć produkty do transportu? Pakowanie dużej ilości pojedynczych przedmiotów lub całych palet towaru może być szybkie, tanie i efektywne. Poznaj możliwości, jakie daje folia stretch i pre-stretch. Jeżeli stoisz przed wyborem opakowania, które pozwoli ci zabezpieczyć towar do wysyłki lub transportu, to powinieneś zwrócić uwagę na folię stretch. Jest to materiał do pakowania doceniany przez firmy na całym świecie. Która z dostępnych folii będzie najlepsza? To już zależy od tego, jakie produkty będziesz nią owijać. Sprawdź, czym różni się standardowy stretch od pre-stretch, i wybierz najlepsze rozwiązanie. Zastosowanie folii stretch i pre-stretch Zarówno jedna, jak i druga mają zastosowanie w każdej branży. Dostępne są do ręcznego owijania, bez konieczności używania dodatkowych narzędzi oraz do pakowania przy pomocy specjalistycznych maszyn. Możesz wykorzystać je do zabezpieczenia pojedynczych produktów (zwłaszcza tych o nieregularnym kształcie i ostrych krawędziach), przesyłek oraz do owijania całych palet z towarem. Idealnie trzymają ładunek podczas transportu. Folie dostępne są w wersji transparentnej, co umożliwia identyfikację produktów, oraz kryjącej, najczęściej w kolorze czarnym, która całkowicie zasłania towar, dzięki czemu chroni przed kradzieżą. Mają też szereg innych wspólnych cech. Zabezpieczają przesyłki oraz przedmioty przed opadami atmosferycznymi, zamoknięciem czy uszkodzeniami mechanicznymi. Folie stretch i pre-stretch są kleiste – jedna warstwa idealnie przylega do kolejnej – mimo braku kleju, który byłby wyczuwalny przez użytkownika. Pakowanie może być jeszcze tańsze Folia stretch jest tanim i wydajnym rozwiązaniem (w porównaniu do innych materiałów przeznaczonych do pakowania). Dzięki folii pre-stretch te koszty można obniżyć jeszcze bardziej. Standardową folię stretch możesz przy owijaniu naciągnąć dodatkowo od 150 do 180 procent – w zależności od potrzeb. Folia pre-stretch już na etapie produkcji jest wstępnie rozciągnięta do około 200 procent. Dzięki temu nie musisz jej dodatkowo naciągać podczas owijania. Przez to, że jest cienka, będzie zdecydowanie bardziej wydajna od standardowej wersji stretch. Obniża zużycie materiału o 40-65 procent na jednym kilogramie folii. Co wyróżnia folię pre-stretch? Folia pre-stretch to przede wszystkim niższy koszt zabezpieczenia produktów. Jest cienka, ale bardzo wytrzymała i odporna na przebicia, m.in. dzięki tworzywu, z którego jest wykonana, oraz wzmocnionym krawędziom. Nie ma konieczności owijania towaru większą ilością warstw, niż robiłbyś to, używając grubszej folii stretch. Dzięki temu jej zużycie jest o wiele mniejsze. Kolejną cechą jest większy komfort w użytkowaniu, ponieważ nie trzeba dodatkowo naciągać folii podczas zabezpieczania nią towaru. Nie rozciąga się i nie zmienia mimo magazynowania palet nawet przez kilka miesięcy. Zwróć uwagę na parametry Standardowy wymiar folii stretch do ręcznego owijania to 50 cm szerokości, 23 μm grubości i waga 1,5 kg. Taką folię możesz rozciągnąć maksymalnie do 160 procent. Folia stretch dostępna jest też w wersjach od 10 do 40 μm grubości. Folia pre-stretch ma najczęściej 43 cm szerokości, 9 μm grubości i wagę 1,45 kg. Można spotkać również te o grubości 7,8 lub 10 μm. Jeżeli wybierasz folię stretch lub pre-stretch, zwróć uwagę na szerokość, rozciągliwość, grubość oraz kolor. Te parametry dostępne są przy opisie każdego produktu. Dobierz taki rodzaj folii, który najlepiej sprawdzi się przy pakowaniu twojego towaru.
Standardowa folia stretch czy pre-stretch – którą wybrać?
Londyn ma swoje szczególne miejsce w literaturze. I bynajmniej nie chodzi mi tylko o Dickensa, Zadie Smith, czyli jego dawne lub współczesne oblicze, ale również o jego bardziej tajemniczą twarz, którą opisywał np. Neil Gaiman. Niby na zewnątrz miasto nowoczesne, ale przecież wyobraźnia wciąż podsuwa nam inne obrazy, bliższe epoce wiktoriańskiej albo zgoła zupełnie fantastyczne. To po prostu świetne miejsce dla powieści z gatunku urban fantasy. I oto niemiecki pisarz Christoph Marzi zaprasza nas do Londynu, aby opowiedzieć nam o nim kolejną, pełną magii historię. Czy można żyć bez serca? Główny bohater, David, pracuje w antykwariacie, a w wolnych chwilach uwielbia biegać po dachach, gdzie czuje się prawdziwie wolny. To właśnie tu spotyka tajemniczą Heaven, dziewczynę, która opowiada mu niesamowitą historię. Jak to jest możliwe: ktoś miałby ją napaść, wyciąć serce, a ona po ucieczce stoi przed nim i o tym wszystkim opowiada? Wszystko jednak wskazuje na to, że dziewczyna nie kłamie i naprawdę potrzebuje pomocy. Tak właśnie zaczyna się przygoda pełna zagadkowych zdarzeń, magii i momentami dość abstrakcyjnych sytuacji. Co w Londynie robią elfy? Od samego początku natrafiamy na wiele tajemnic i znaków zapytania, zaczynając od tego, kim rzeczywiście jest Heaven i jakie sekrety skrywa jej przeszłość. Czemu ktoś tak bogaty jak ona, woli proste życie bez żadnych fajerwerków? Kto ją ściga i jak można odzyskać dla niej serce? Wszystko się piętrzy i dopiero na ostatnich stronach otrzymujemy odpowiedzi na nasze różne pytania – dla mnie to było sympatyczne, choć pewnie niektórych może drażnić. Aczkolwiek jednego na pewno nie można książce zarzucić: im dalej wchodzimy w tę opowieść, tym więcej w niej fantastyki i magii. Warto zatem nie tratować jej zupełnie serio, a puścić wodze fantazji i dać się ponieść trochę odrealnionym wizjom i pomysłom. W zwyczajnym, nudnym życiu taki oddech czymś bardziej baśniowym będzie miłą odmianą. Magia miasta Nawet jeżeli bohaterowie jakimś sposobem nie wzbudzą w Was ogromnej sympatii i będziecie kręci nosem na dość prostą budowę psychologiczną różnych postaci, to myślę jednak, że „Heaven. Miasto elfów” z pewnością może zauroczyć Was klimatem. Opisy różnych miejsc Londynu oraz przejścia między teraźniejszością i cieniami przeszłości mają naprawdę dużo uroku. Niezwykle ciekawa okładka wiele obiecuje i myślę, że szczególnie młodsi czytelnicy będą tą lekturą usatysfakcjonowani, a ich oczekiwania spełnione. A starsi? Chyba jedynie pod warunkiem, że na chwilę zapomną o swojej dorosłości i dadzą się ponieść czarom zawartym w baśniach i bajkach. Uwierzcie w to, co nierealne, przymknijcie oczy na niedoskonałości i brak prawdopodobieństwa, wyłączcie logikę, a wtedy bez wątpienia będziecie mieli frajdę z lektury. W końcu nie każdego dnia możemy znaleźć się w Londynie pełnym duchów, elfów, żywych trupów i w dodatku bawić się podczas tropienia odniesień do XIX wiecznej literatury i historii. Oczywiście książka autorstwa Christopha Marzinie jest jednym z tych dzieł, które by powalało oryginalnością. To zaledwie lekkie czytadło, w którym znajdziecie wątki sensacyjne, uczuciowe, zagadki i elementy fantasy. Niby nic odkrywczego, ale czyta się przyjemnie. Książka dostępna jest również w wersji elektronicznej za ok. 25zł. Źródło okładki: www.muza.com.pl
„Heaven. Miasto elfów” Christoph Marzi – recenzja
Drewniane podłogi przyciągają swoim naturalnym i niezwykle gustownym wyglądem. Pasują do każdego wnętrza i nadają pomieszczeniu dodatkowego uroku. Ich dużym atutem jest odporność i trwałość. Jednak aby służyły nam przez lata, musimy o nie odpowiednio zadbać. Podpowiadamy, jak należy konserwować i pielęgnować drewniane podłogi. Podłogi mają to do siebie, że każdego dnia są intensywnie eksploatowane. Codziennie po nich chodzimy, zrzucamy na nie różne przedmioty, przesuwamy krzesła lub stoły, a także często zdarza nam się je brudzić w trakcie przygotowywania posiłków. Jeśli jednak chcemy, aby nasza naturalna drewniana podłoga służyła i urzekała swym pięknym wyglądem przez wiele lat, musimy w trakcie jej użytkowania odpowiednio ją konserwować i pielęgnować. Poniżej wskazówki, jak skutecznie zadbać o naszą podłogę. Jak konserwować i pielęgnować podłogi drewniane? Konserwacja – dodatkową warstwę ochronną, która wydłuża czas użytkowania drewnianej podłogi, tworzą środki do konserwacji. To właśnie za ich sprawą niewielkie zarysowania i zmatowienia zostaną zniwelowane, a podłoga dzięki odświeżeniu nabierze niezwykłego uroku. Bardzo ważne jest to, aby przed każdą konserwacją dokładnie oczyścić podłogę. W przeciwnym razie może dojść do tego, że wcześniejsze zanieczyszczenia zostaną utrwalone. W zależności od potrzeb, możemy kupić preparaty do podłóg matowych lub z połyskiem. Zabieg konserwowania należy wykonać dwukrotnie, w odstępie 45 minut, aby nie uszkodzić naniesionej pierwszej warstwy. Wykonana zgodnie z zaleceniami konserwacja zniweluje powstałe wcześniej rysy, a także ochroni powierzchnię przed kolejnymi uszkodzeniami. Pielęgnacja – w trakcie codziennej pielęgnacji niezastąpionymi akcesoriami okażą się szczotka, odkurzacz lub wilgotny mop. Pamiętajmy, że środki pielęgnacyjne muszą być dopasowane do danego rodzaju podłogi, z uwagi na różnorodność drewna. Jeśli posiadamy podłogę olejowaną, w tym przypadku musimy zastosować specjalną pielęgnację, która będzie nieunikniona z uwagi na elektryzowanie i uporczywy kurz. Wystarczy zaopatrzyć się w odpowiedni preparat, on zapewnia bowiem warstwę ochronną także przed uszkodzeniami. Pielęgnacja jest bardzo ważna z tego względu, że wzmocni zakonserwowaną wcześniej podłogę. Jakie środki czyszczące? Obecnie na rynku dostępnych jest wiele środków przeznaczonych do pielęgnacji i konserwacji podłóg drewnianych. Oparte są na silnie działających substancjach, które pozwalają szybko i skutecznie usunąć powstałe zabrudzenia. Dokonując wyboru, postawmy na te, które nadają się do powierzchni naturalnych i nie wymagają stosowania dużej ilości wody. Pamiętajmy, że nie jest ona wskazana w przypadku drewna, dlatego warto ograniczać jej zużycie. Najlepiej, jeśli będą to preparaty oparte na woskach i polimerach. Zapobiegną one szarzeniu podłogi i ułatwią codzienne prace pielęgnacyjne. Dodatkowo po każdym myciu należy podłogę wytrzeć do sucha. Jeśli posiadamy podłogę lakierowaną, wtedy powinniśmy zaopatrzyć się w środki syntetyczne, bez zawartości tłuszczu. Jak zatem widać, aby naszej podłodze żyło się długo i szczęśliwie, nie trzeba tak naprawdę wiele. Wystarczy jedynie właściwie przeprowadzona, przy użyciu odpowiednich środków czyszczących pielęgnacja i konserwacja. To właśnie te metody zapobiegają zużyciu i chronią podłogę przed szkodliwością czynników zewnętrznych. Dlatego dzięki tym kilku prostym zasadom sprawimy, że będziemy znacznie dłużej cieszyć się estetycznym wyglądem naszej podłogi. Wydłużymy jej żywotność i będzie wyglądać jak nowa.
Jak dbać o drewniane podłogi?
Kupno etui, foli ochronnej czy zestawu słuchawkowego do smartfona to standard. Są jednak akcesoria, które nietypowo wzbogacają jego i tak już mnogie funkcje. Poniżej zestawienie gadżetów do smartfona z cyklu „kiedy myślisz, że nic cię już nie zdziwi…”. Słuchawka retro Słuchawka retro to propozycja dla tych, którzy tęsknią za czasami tradycyjnych telefonów z tarczą numerową. Idąc ulicą i rozmawiając przez taki gadżet, wzbudzimy zainteresowanie i sentyment u postronnych osób. To także ciekawy pomysł na prezent. Obsługa słuchawki retro jest banalnie prosta, wystarczy podłączyć ją do portu mini-jack 3,5 mm. Powinna działać z praktycznie z każdym smartfonem i telefonem komórkowym, wyposażonym w to złącze. Również cena urządzenia nie jest wysoka. Na Allegro cena słuchawki zaczyna się od około 20 złotych i można ją dostać w wielu wariantach kolorystycznych. Pilot do aparatu fotograficznego w smartfonie Wykonanie dobrego zdjęcia rodzinnego (takiego, aby znajdowali się na nim wszyscy członkowie rodziny) przy użyciu smartfona nie jest łatwe. Można ustawić czasowy samowyzwalacz, jednak nawet wtedy nie mamy pewności, że każdy cierpliwie odczeka określoną ilość sekund. W takich przypadkach (i pewnie nie tylko), z pomocą przychodzi pilot, służący jako spust migawki aparatu. Urządzenie działa z wykorzystaniem łączności Bluetooth, a jego konfiguracja sprowadza się tylko do sparowania go ze smartfonem i naciśnięcia przycisku. Pilot niestety nie należy do najtańszych gadżetów, kosztuje około 70 złotych. Kastet i inne nietypowe pokrowce Etui ma za zadanie chronić smartfon bez rysami i przypadkowymi upadkami. Co powiecie na obudowę, która będzie zabezpieczać także użytkownika? Poliwęglanowe etui w kształcie kastetu nie wyrządzi wielkiej krzywdy napastnikowi, ale może być oryginalnym prezentem dla znajomego. Do grupy nietuzinkowych podarków zaliczyłbym też: etui w kształcie Minionków, M&M’sów, słonia czy kasety magnetofonowej. Koszt pokrowców „wyrażających” naszą osobowość jest dość niski, ceny zaczynają się od około 10 złotych. Alkomat Tradycyjne alkomaty nie są drogie, można je zakupić już za parę złotych. Jednak nie zawsze pamiętamy, aby je z sobą zabrać lub zostawić w schowku w samochodzie. Co innego, jeżeli rozmiary takiego alkomatu są mniejsze od pudełka zapałek i współpracuje on z naszym smartfonem. Takie urządzenie (z racji niewielkich wymiarów) zawsze możemy mieć przy sobie. Nie trzeba się także martwić o wyładowanie baterii, gdyż alkomat zasilany jest przez smartfon. Kosztuje relatywnie mało, w stosunku do tego przed czym może nas uchronić. Jego cena to około 50 złotych. Tuner DVB-T Chcesz oglądać kanały telewizyjne na swoim smartfonie? Nic prostszego. Wystarczy kupić tuner adapter DVB-T do telefonu i ściągnąć odpowiednią aplikację. Takie akcesorium kosztuje około 200 złotych. Dużo jednak będzie zależeć od miejsca, w którym się znajdujemy. Dołączona do zestawu antena nie jest zbyt pokaźna i może mieć problemy z czystym odbiorem sygnału. Oczywiście można dokupić większą, ale straci się wtedy na mobilności. Sphero 2.0 Na sam koniec najdroższy w tym zestawieniu gadżet. Sphero 2.0 to jednym słowem zabawka. Jej fenomen polega na kontroli niewielkiej piłki przy pomocy smartfona. Druga generacja Sphero rozwija prędkość do 2 m/s i świeci trzy razy mocniej niż jej poprzedniczka. Jest też bardziej zwrotna. Sterować kulą można nawet z odległości 30 metrów. Zabawę z Sphero urozmaicają gry, wykorzystujące wirtualną rzeczywistość. Niestety, aby móc posterować taką kulą, należy „odchudzić” portfel o około 500 złotych.
Niebanalne akcesoria do twojego smartfona
Lato się kończy, co jednak nie znaczy, że trzeba na rok zapomnieć o radosnych, słonecznych chwilach. Jesień to świetna pora, by urządzić balkon, przywołując miłe wspomnienia. Proponujemy trzy style jego aranżacji, by przedłużyć atmosferę gorących wakacji. Nie trzeba wiele, by balkon w bloku czy mały taras w domu stały się azylem podkreślającym twoją osobowość. Wyobraź sobie, że pijesz poranną kawę na balkonie otulona w ciepły, stylowy koc. To naprawdę kusząca wizja! Aby balkon stał się miejscem przytulnym, wystarczy kilka drobiazgów – poduszki, dywanik, koc, świeczki. Jeśli masz miejsce, urządź na balkonie kącik relaksacyjny, ustaw meble ogrodowe i zadbaj o oświetlenie balkonu. Przepis na nietuzinkową aranżację balkonu jest prosty: ładne przedmioty, optymistyczne kolory i pachnące świece. Proponujemy wystrój przypominający o cudowanie spędzonych wakacjach: dzikie safari, zieloną dżunglę i podwodny świat. Każdy z nich jest na tyle wyrazisty, że raczej nie ma możliwości połączenia ich w jedną aranżację. Dzikie safari box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Amara, Next, Amara, Nest Balkon w stylu safari polubią miłośnicy stonowanych kolorów – beży, zgaszonych zieleni, brązów i żółci. Ten styl łatwo odtworzyć, główną rolę bowiem odgrywa tu dywan – skóra. Ten wyrazisty element od razu przenosi na Czarny Ląd. Jego najlepszym uzupełnieniem będą poduszki w panterkę i wiszące świeczniki – nie zapominaj, aby używać świec zapachowych, ich piękny aromat umila czas spędzany na tarasie. W jesienne poranki i wieczory przyda się także ciepły koc. Do aranżacji w stylu safari pasuje w kolorze khaki lub beżu. Podwodna kraina box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Amara, TK Maxx, La Redoute, George Home Wspomnienia związane z pobytem nad morzem również można utrwalić we własnym domu! Morski styl to opcja dla osób, które nie boją się chłodnego niebieskiego koloru. Na dużym tarasie świetnie będą się prezentować meble w kolorze blue, na małych balkonach natomiast doskonale sprawdzą się takiej barwy dodatki, np. talerze, lampki, świeczniki, poduszki oraz ciepłe koce. Balkon zaaranżowany w morskim stylu będzie doskonałym miejscem do czytania książek w jesienne popołudnia. Kolor niebieski wycisza i uspokaja, zapewnia więc relaks i przygotowuje do wieczornego odpoczynku. Zielona dżungla box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Amara, TK Maxx, Next, Amara Balkon pełen roślinnych akcentów to raj dla osób potrzebujących odpoczynku i relaksu. Kolor zielony odpręża i pozwala zapomnieć o problemach. Koc w liście monstery, poduszka w palmy i talerze w kwiaty to idealne akcesoria na rajski balkon. Aby nie było tandetnie, wystarczy połączyć wzorzyste dodatki z jednokolorowymi, gładkimi. Pamiętaj, by nie ograniczać się tylko do obrazków i sztucznych roślin. Na tarasie powinny królować żywe kwiaty, tym bardziej że pora roku temu sprzyja. Trzeba jedynie wybrać takie rośliny, które znoszą coraz niższą temperaturę.
Balkony w trzech stylach – dzikie safari, zielona dżungla i podwodny świat
Sezon na spędzanie czasu na świeżym powietrzu zbliża się wielkimi krokami! Warto już teraz pomyśleć o jak najlepszym sposobie wykorzystania balkonu do relaksu w promieniach słońca. Nawet mały balkon w bloku można przeobrazić w kącik jadalniany idealny do spożywania obiadów letnią porą! Przeraża cię niewielki metraż twojego balkonu? Masz mnóstwo pomysłów, a nie wiesz, jak wcielić je w życie? Uwielbiasz spędzać czas, rozglądając się przez barierki? Koniecznie zapoznaj się z poniższym poradnikiem i wyczaruj kącik jadalniany właśnie w tym miejscu! Jak przygotować balkon przed urządzaniem? Po kilku zimowych miesiącach balkony zwykle są w opłakanym stanie. Masz jednak jeszcze czas, aby doprowadzić tę przestrzeń do stanu używalności. Niezbędne będą generalne porządki i wnikliwa segregacja rzeczy, które tu przechowujesz. Nie łudź się, że stare szpargały jeszcze się przydadzą. Zajmują miejsce, którego i tak jest mało! Następnie przejdź do czyszczenia! Umyj okna, barierki i podłogi silnymi środkami, które usuną nawet najoporniejszy brud. Zastanów się, czy podłoga na balkonie nie wymaga wymiany. Kilka metrów płytek lub odporna na czynniki atmosferyczne drewniana posadzka nie będzie kosztować wiele, a efekt wizualny wynagrodzi trud. box:offerCarousel Kącik jadalniany na balkonie – jakie meble wybrać? Mała jadalnia na balkonie nie musi pozostawać w sferze marzeń. W sprzedaży dostępne są meble i akcesoria dopasowane do różnych potrzeb. Na małym balkonie doskonale sprawdzają się modele wielofunkcyjne. Postaw na skrzynie, które mogą jednocześnie pełnić rolę siedziska, a w ich wnętrzu znajdzie się miejsce do przechowywania! Zwracaj uwagę, aby wybrane przez ciebie stoły i krzesła charakteryzowały się lekką konstrukcją. Drewniane lub metalowe, koniecznie składane, sprawdzą się wyśmienicie. Możesz je rozłożyć, gdy podajesz obiad, lub szybko sprzątnąć, kiedy trzeba wywiesić pranie! Pamiętaj, aby materiały były zabezpieczone przed wpływem promieniowania słonecznego lub deszczu. Dzięki temu posłużą wiele lat, a nie tylko jeden sezon! box:offerCarousel Kącik jadalniany na balkonie – sposób na zacienienie Jeśli balkon w twoim mieszkaniu jest mocno nasłoneczniony, warto pomyśleć o sposobie na jego zacienienie. Zwłaszcza podczas jedzenia posiłków przyda się chwila ulgi od upałów. W ofertach firm produkujących meble ogrodowe znajdziesz parasole i markizy z boczną, łamaną nogą. Dzięki temu można dowolnie ustawić kąt nachylenia czaszy, a konstrukcja nie musi stać w centralnej części balkonu i zajmować cenne miejsce! box:offerCarousel Kącik jadalniany na balkonie – dodatki i dekoracje Dobrym sposobem na przyjemną atmosferę kącika jadalnianego na balkonie są ozdoby i dekoracje. Koniecznie urozmaić wystrój tego miejsca, aby miło spędzało się w nim czas! Najlepszym wyborem są rośliny! Dzięki nim poczujesz się jak w ogrodzie. Koniecznie wykorzystaj donice, które umieszcza się na barierkach, a przy bocznej ścianie postaw wąski regał, na którego półkach staną mniejsze okazy. Kolejnym, wartym wykorzystania pomysłem jest przemyślane oświetlenie. Z pewnością przyda się podczas romantycznych kolacji wieczorową porą. Delikatne światło podkreśli nastrój i zadziała relaksująco na zmysły. Na niewielkim balkonie z kącikiem jadalnianym doskonale sprawdzą się podwieszane klosze lamp i lampiony na świece, dlatego jeszcze na etapie projektowania zaplanuj kilka haczyków w suficie! Jedzenie na balkonie wymaga też specjalnej zastawy. Idealnym wyborem są talerze i miski z niezbyt ciężkiego, cienkiego szkła lub wysokiej jakości tworzywa sztucznego. Są lekkie, dlatego łatwo będzie wynieść wszystko z kuchni. Do tego szklanki i kieliszki. Stawiaj na żywe kolory, które w słońcu będą prezentować się świetnie! Nie zapomnij o obrusie, który łatwo się pierze – będzie tego często wymagał! Nawet niewielki balkon można zaaranżować z pomysłem! Ograniczony metraż skłania do wykorzystywania rozwiązań wielofunkcyjnych, które oszczędzają miejsce. Nie zapominaj o dekoracjach i roślinach, dzięki którym wykreujesz przyjemny nastrój.
Kącik jadalniany na małym balkonie – jak go zaaranżować?
Łańcuch i zębatki to najczęściej spotykany zestaw napędowy motocykli, odpowiadający za przekazanie napędu na tylne koło. Każdy motocyklista powinien wiedzieć, jak dobrać poszczególne elementy napędu, jak o nie dbać i kiedy wymieniać. Ten najpopularniejszy zestaw napędowy wchodzi w skład wyposażenia maszyn sportowych, szosowych oraz terenowych. Jeśli jest odpowiednio dobrany oraz konserwowany, bez większych problemów wytrzyma około 30 tys. km. W przeciwnym razie jego żywotność bardzo się skróci, a skutki zaniedbań mogą być tragiczne nie tylko dla motocykla, ale i dla jego właściciela. Właściwy dobór elementów Uszczelnienia łańcucha. Na początku stosowano tzw. łańcuchy bezoringowe, obecnie standardem są już wersje oringowe – z wewnętrznymi gumowymi uszczelniaczami, które zapobiegają przedostawaniu się zanieczyszczeń między ruchome części. Do wyboru mamy tzw. o-ringi, x-ringi oraz xw-ringi. Różnica między nimi polega na liczbie punktów uszczelnienia – najprostsze o-ringi mają jeden punkt uszczelnienia, x-ringi dwa, natomiast xw-ringi mają ich trzy. Im lepsze uszczelnienie, tym żywotność łańcucha dłuższa, jednak trzeba się liczyć z większym wydatkiem – najtańsze o-ringi kosztują ok. 100 zł, x-ringi zazwyczaj dwa razy więcej, natomiast ceny xw-ringów zaczynają się od niecałych 300 zł. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Szerokość łańcucha. Najbardziej popularne rozmiary łańcuchów to 420, 428, 520, 525 oraz 530. Oczywiście im grubszy łańcuch, tym bardziej wytrzymały, ale warto wiedzieć, że szerszy łańcuch to większy opór i strata mocy przekazywanej na tylne koło. Podczas wyboru powinniśmy się kierować specyfikacją producenta, a jeśli maszyna była już modyfikowana, rozmiarem zębatki – zawsze muszą się one pokrywać. Długość łańcucha. Najłatwiej sprawdzić ją w specyfikacji (tzw. liczba pinów) lub licząc ogniwa starego łańcucha. Sposób łączenia. Na rynku są łańcuchy do zakucia (fabrycznie lub za pomocą zakuwarki) oraz łączone podczas montażu specjalnymi zapinkami. Które lepsze? Zwykle przyjmuje się, że w cieńszych łańcuchach i motocyklach do 600 ccm sprawdzą się te na zapinki – ich montaż nie jest wyjątkowo skomplikowany, nie potrzebujemy specjalistycznych narzędzi, przyda się ewentualnie osoba do pomocy. Mocniejsze maszyny lepiej wyposażać w łańcuchy zakuwane. box:offerCarousel Zębatki. Wybierając zębatkę, powinniśmy również zwracać uwagę na zalecenia fabryczne lub jej obecny model, pamiętając, że zmiana przełożenia to zmiana charakterystyki pracy motocykla. Zmniejszenie liczby zębów na tylnej zębatce i dodanie w przedniej oznacza wyższą prędkość maksymalną, ale mniejszą dynamikę. Sytuacja odwrotna – dodanie do tylnej i odjęcie z przedniej zwiększa dynamikę przy utracie prędkości maksymalnej. W Internecie możemy znaleźć katalogi, które ułatwiają wybór – po wpisaniu podstawowych danych i wybraniu modelu motocykla otrzymamy informację o seryjnych rozmiarach łańcucha i zębatek oraz dozwolonych konwersjach. Konserwacja Właściwie przeprowadzony serwis zestawu napędowego potrafi w znacznym stopniu przedłużyć jego żywotność – czynności podstawowe, takie jak mycie, smarowanie czy kontrola naciągu, z powodzeniem wykona każdy motocyklista, ewentualnie z małą pomocą kumpla czy filmiku w necie. 1. Oczyszczenie Konserwację motoru najlepiej zacząć od umieszczenia go na podnośniku motocyklowym, żeby zapewnić mu stabilność i ułatwić sobie pracę. Następnie przystępujemy do oczyszczenia łańcucha z brudu, który go oblepia, oraz pozostałości po starym smarze. Nie zalecam używania do tego myjki ciśnieniowej, bo możemy zniszczyć ringi w łańcuchu i wypłukać z nich fabryczny smar, nie używamy także benzyny ani rozpuszczalnika. Najlepiej zaopatrzyć się w preparaty czyszczące do łańcuchów – spryskujemy dokładnie, czekamy, aż brud się rozpuści, i wycieramy do sucha miękką ściereczką. W razie konieczności czynności powtarzamy. box:offerCarousel 2. Smarowanie Smarowanie powinno się wykonywać co około 500 km, po silnych ulewach oraz gdy widzimy, że rolki w środkowej części nie błyszczą i wydają się suche. Najpopularniejsze i przede wszystkim tanie są smary w spreju, które pozwalają szybko i sprawnie nasmarować łańcuch. Smar nakładamy dokładnie, ogniwo po ogniwie, nadmiar usuwamy szmatką nasączoną naftą świetlną. Można użyć automatycznej oliwiarki, ale ze względu na cenę (nawet 1000 zł) to sprzęt mało popularny. box:offerCarousel 3. Naciąganie Zalecany zakres naciągu jest różny w zależności od motocykla, dlatego warto się posłużyć specyfikacją. Regulacja zajmuje kilka minut i wymaga użycia najwyżej 3–4 kluczy. Pamiętajmy przy tym, że łańcuch nie może wisieć, ale również nie może być napięty jak struna. Na początku warto poprosić znajomego motocyklistę o pokazanie, jak naciągać łańcuch, ewentualnie za niewielką odpłatnością powierzyć tę pracę fachowcom. Czy czas na wymianę? Zestaw wymieniamy zawsze kompleksowo – nowy łańcuch i nowe zębatki. Jeśli zauważymy zużycie zębatek, ich wykrzywienie, wyciągnięcie łańcucha (naciąg jest nierównomierny), pogubione ringi czy rolki, a łańcuch musimy regulować już po kilkuset kilometrach jazdy, czas pomyśleć o wymianie. Zachowanie czystości, poprawna konserwacja oraz odpowiedni dobór i jakość poszczególnych elementów pozwolą jeździć komfortowo i bezpiecznie co najmniej przez kilka sezonów.
Zestaw napędowy motocykla – jak dobrać elementy, jak dbać i kiedy wymieniać?
Lato zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim rozpocznie się sezon obozowy. Miłośnicy jazdy konnej mogą wybierać z szerokiej oferty organizowanych w tym czasie obozów. Jak się spakować i w jaki sprzęt musimy się zaopatrzyć, aby czerpać satysfakcję z jazdy konnej? Obóz to wspaniała przygoda, możliwość poznania ciekawych ludzi i okazja do kontaktu z końmi na łonie przyrody. Uczestnicy nie tylko poznają tajniki profesjonalnej jazdy, ale również uczą się wszystkiego, co dotyczy koni. Często w programie obozów jeździeckich są zajęcia z kowalem, wykłady dotyczące hodowli, zajęcia z zakresu kompleksowej opieki nad koniem czy nauka komunikowania się z tym zwierzęciem pod okiem wykwalifikowanych i doświadczonych instruktorów. Trzeba więc dobrze się przygotować i przed wyjazdem porządnie spakować. Czasami organizatorzy dostarczają uczestnikom spis wszystkich potrzebnych rzeczy. Jeśli nie dysponujesz taką listą, sporządź ją samodzielnie, zaczynając od rzeczy, bez których nigdy nie podróżujesz. Odzież i sprzęt jeździecki Będą ci potrzebne wygodne ubrania, a więc: bielizna, piżama, bluzki z długim i krótkim rękawem, długie spodnie lub legginsy, szorty, strój sportowy i jeździecki, jeśli taki masz. Jeśli nie, możesz go zastąpić: zamiast markowych bryczesów – grube legginsy, zamiast sztybletów – kalosze lub wysokie trampki. Weź też obcisłą bluzkę, nieszeleszczącą kurtkę i bluzę, najlepiej rozpinaną. Warto się też zaopatrzyć w kask do jazdy konnej. Na pewno na obozie będzie możliwość otrzymania kasku na czas jazdy, ale nie jest to ani higieniczne, ani wygodne, bo taki kask nie jest idealnie dopasowany do twojej głowy. Jeśli masz trochę funduszy, kup też rękawiczki jeździeckie. To tani, a przydatny element stroju. W ostatniej kolejności kupuj sztyblety lub bryczesy. Jeśli jest to obóz nad morzem, nie zapomnij o stroju kąpielowym i ręczniku plażowym. Mogą ci się przydać również okulary przeciwsłoneczne oraz chustka czy też czapka chroniąca głowę. Letnia pogoda lubi płatać figle, więc weź na wszelki wypadek kurtkę lub płaszcz przeciwdeszczowy. Jeśli w programie obozu jest dyskoteka, nie zapomnij o stroju do imprezowania! Buty do jazdy konnej Obuwiu do jazdy konnej warto poświęcić więcej uwagi. Sztybletylub oficerki różnią się od standardowego obuwia sportowego. Mają niewielki obcas, są węższe i stabilizują stopę. Wybór specjalistycznego obuwia jest kwestią indywidualną. Niektórzy preferują klasyczne, wysokie oficerki, które często bywają jednak niewygodne i powodują zwiększoną potliwość stóp. Neutralnym wyborem będą sztyblety, które są bardziej komfortowe i tańsze. Dodatkowo spakuj kilka par butów, np. sandały, klapki pod prysznic i wygodne obuwie sportowe. Kosmetyki Pakując kosmetyczkę, nie zapomnij o: szczoteczce i paście do zębów, żelu pod prysznic, szamponie i innych kosmetykach, których używasz na co dzień. Miej też przy sobie krem z filtrem przeciwsłonecznym i stosuj go regularnie w słoneczne dni. Jeśli przyjmujesz jakieś leki, pamiętaj, aby koniecznie zabrać je ze sobą. Inne przydatne rzeczy O telefonie komórkowym, ładowarce, portfelu czy dokumentach na pewno nie zapomnisz. Zachęcamy jednak do zrezygnowania z tabletu czy laptopa. Taki obóz daje świetną okazję do oderwania się na chwilę od codzienności. Możesz za to wziąć według uznania: suszarkę, aparat cyfrowy, latarkę, ciekawą książkę, notatnik, coś do pisania czy rysowania. Na niektórych obozach wymagany jest własny śpiwór i poduszka. Niezbędne mogą się okazać również: sprej przeciw owadom, plastry czy zapas chusteczek higienicznych. Z tak zapakowaną po brzegi torbą, walizką czy plecakiem możesz śmiało ruszać w drogę na swój wymarzony obóz.
Pakujemy się na obóz jeździecki
Więzienie to miejsce, o którym większość z nas myśli z mieszaniną ciekawości i strachu. Nikt z własnej woli nie chciałby do niego trafić, jednak sama wiedza o tym, jak wygląda życie w zamknięciu jest niezwykle interesująca. Możemy ją poznać dzięki opowieściom zza krat – relacjom osób, które z różnych powodów trafiły do zakładów karnych i musiały odnaleźć się wśród panujących w nich reguł. Szokujące, często brutalne relacje więźniów pokazują, jak wygląda życie po drugiej stronie. Więzienne opowieści Mury Hebronu – Andrzej Stasiuk. Debiutancka książka Andrzeja Stasiuka powstała na podstawie jego wspomnień z pobytu w więzieniu, do którego trafił za uchylanie się od służby wojskowej. To bardzo realistyczna, miejscami brutalna i szokująca opowieść o tym, jak wygląda więzienna rzeczywistość i w jaki sposób zmienia osoby, które do takich zakładów trafiają. Nie ma w niej miejsca na resocjalizację, uświadomienie sobie swoich win czy nadzieję. Są sztywne reguły i niecodzienne rozrywki, którym oddają się osadzeni. Propozycja dla czytelników o mocnych nerwach, którzy cenią sobie naturalistyczne opisy. Dziewczyny z Danbury – Piper Kerman. Autorka trafia do więzienia za przemyt narkotyków, którego dopuściła się wiele lat wcześniej. Do zakładu karnego idzie już jako dorosła kobieta o ustabilizowanym życiu. Trafia do więzienia dla kobiet, w którym razem z nią przebywają zarówno drobne oszustki, jak i osoby, które dopuściły się poważniejszych przestępstw. Typowa dziewczyna z dobrego domu jest zmuszona do przestrzegania niezrozumiałych dla siebie zasad i zmagania się z często brutalną rzeczywistością. Jednocześnie styka się z największymi problemami systemu więziennictwa w USA, które celnie punktuje w swojej książce. Dziennik z Guantanamo – Mohamed Ould Slahi. Pochodzący z Mauretanii Mohamed Ould Slahi został aresztowany w 2001 roku, a następnie przekazany przez siły jordańskie do więzienia w Guantanamo. Od lat przebywa w zamknięciu, mimo że nie udowodniono mu żadnego przestępstwa. Swoją historię i pobyt w zakładzie karnym spisał, przebywając w więzieniu. Mimo że władze Stanów Zjednoczonych wykreśliły z tekstu duże fragmenty, książka cieszy się niesłabnącą popularnością. Nic w tym dziwnego – historia autora i jego opowieść są wstrząsające i nie pozwalają przejść obok tej pozycji obojętnie. Próba nadziei – Beatrice Saubin. Historia Beatrice Saubin zaczęła się, kiedy partner przekazał jej walizkę z ukrytymi narkotykami. Została osadzona w malezyjskim więzieniu, gdzie spędziła dziesięć lat, cudem unikając kary śmierci. Jej opowieść to wzruszająca historia młodej kobiety, która daje się wplątać w przestępstwo, za które przyjdzie jej słono zapłacić. Pobyt w więzieniu o ostrym rygorze, gdzie osadzona zostaje z groźnymi przestępcami, na zawsze odbił się na całym jej życiu. Emocjonalna opowieść o brutalnej rzeczywistości azjatyckiego więzienia wciąga od pierwszych stron i zostaje z czytelnikiem na długo po skończeniu lektury. Ostatni krąg. Najniebezpieczniejsze więzienie Brazylii – Drauzio Varella. Varella spędził w więzieniu wiele lat, jednak nie w roli więźnia, a pracownika próbującego ograniczyć szerzącą się tam epidemię AIDS. Codziennie miał kontakt z osadzonymi, którzy dzielili się z nim swoimi doświadczeniami, problemami i odczuciami związanymi z pobytem w zakładzie karnym. Autor z brutalnym realizmem opowiada o tym, jak wygląda codzienność w więzieniu i panująca w nim hierarchia. Nie ocenia, ale i nie wygładza relacji więźniów, dzięki czemu cała książka staje się brutalnie szczerym reportażem o życiu w jednym z najgroźniejszych więzień na świecie – brazylijskim Carandiru. Wspólnym mianownikiem wszystkich książek opowiadających o życiu w więzieniu jest brutalna rzeczywistość, z jaką muszą zmierzyć się osadzeni. Nie ma zbytniej różnicy pomiędzy odczuciami osoby znajdującej się w nim po raz pierwszy a stałym bywalcem zakładów karnych. Każdy z nich musi poradzić sobie z nagłym odebraniem wolności, więziennymi regułami i hierarchią, która ma wpływ na wszystkie codzienne czynności. Dostosowanie się do tych zasad na zawsze odciska piętno nie tylko na psychice osadzonych, ale i wszystkich pracowników takich zakładów. Przeczytaj również: „Klawisze” Drauzio Varella – recenzja
Opowieści zza krat. Najciekawsze książki o życiu w więzieniu
„Kierownica Małego Rajdowca” firmy VTech jest ciekawą propozycją nie tylko dla chłopców. Sprawdź, co potrafi, dlaczego jest dla dzieci tak interesująca i w jaki sposób może wspierać rozwój maluszka. Roczne dziecko zaczyna się interesować zabawkami interaktywnymi. A kilkulatki szczególnie lubią zabawę z naśladowanie innych i odgrywanie ról. Odgrywanie ról Powtarzanie oraz odwzorowywanie zachowań i czynności wykonywanych przez innych to nie tylko świetne zabawa, ale także okazja do rozwijania wyobraźni dziecka, wzbogacania jego słownictwa i podejmowania aktywności ruchowych. Podczas zabawy „Kierownicą Małego Rajdowca” dziecko poczuje się niczym zawodowy kierowca rajdowy. Możliwość samodzielnego obracania kierownicą, sterowanie manetką przyspieszenia, obserwowanie zmiany świateł na sygnalizatorze czy spoglądanie w lusterko to świetny wstęp do przygody z motoryzacją. Realistyczne dźwięki samochodu i dostosowanie poszczególnych elementów zabawki do możliwości motorycznych dziecka zapewnia wiele godzin świetnej zabawy. Poszerzanie słownictwa „Kierownica Małego Rajdowca” jest zabawką interaktywną. Dziecko słyszy określone dźwięki i zwroty płynące z głośnika, dzięki czemu poszerza swój zasób słownictwa. Małe dzieci chętnie podejmują próby powtarzania dźwięków i zwrotów Uczą się ich znaczenia i zaczynają na nie reagować. Tym sposobem poznają związki przyczynowo-skutkowe niezwykle istotne w procesie rozwoju i edukacji. Wspieranie rozwoju Podczas zabawy interaktywną kierownicą firmy VTech dziecko poznaje i utrwala podstawowe cyfry od 1 do 5 oraz uczy się kolorów (żółty, zielony, czerwony, niebieski, pomarańczowy, fioletowy). Taka forma przekazywania dziecku wiedzy podczas zabawy jest zdecydowanie najprzyjemniejsza i jednocześnie przynosi najlepsze efekty. „Kierownica Małego Rajdowca” to również ciekawy sposób na zapoznawanie dziecka z zasadami ruchu drogowego. Podczas zabawy dziecko uczy się działania sygnalizatorów świetlnych (zielone – jedź, czerwone – stój) oraz nabywa umiejętność operowania zwrotami: prawo i lewo. Przy kierownicy, po jej lewej stronie znajduje się niebieska dźwignia służąca do nauki wyrazów przeciwstawnych. Dzięki tak szerokiemu zakresowi edukacji, jaki oferuje zabawka, z pewnością posłuży ona każdemu dziecku przez długi czas. Producent określa docelowy wiek dziecka na 12–36 miesięcy. Dane techniczne „Kierownica Małego Rajdowca” jest wykonana z wysokiej jakości plastiku. Mimo kilkakrotnego upadku z wysokości czy zderzenia z innymi zabawkami nadal pozostaje w idealnym stanie. Jest wytrzymała, co przy małych dzieciach jest bardzo istotne. Jak przystało na edukacyjną zabawkę interaktywną, kierownica posiada wiele ciekawych dla dziecka elementów i funkcji, takich jak: * 3 moduły zabawy: zwierzęta, przejażdżka oraz muzyka – do ich zmiany służy przycisk, który dziecko bez problemu samodzielnie przesuwa; * obrotowa kierownica wraz z klaksonem i manetką, * interaktywny piesek poruszający się wraz z ruchem kierownicy po 5 kolorowych przyciskach tematycznych; * trójkolorowy sygnalizator świetlny; * oznaczenie kierunków prawo i lewo; * duże boczne lusterko, * obrotowe pokrętło uruchamiające kierownicę wraz z dwustopniową regulacją dźwięku. Moja opinia „Kierownicę Małego Rajdowca” kupiliśmy naszemu młodszemu synkowi na pierwsze urodziny. Dzisiaj ma on już 18 miesięcy i razem ze swoim 4,5-letnim starszym bratem nadal bardzo chętnie się nią bawi. Kierownica zdecydowanie się wyróżnia. Na rynku dostępnych jest sporo zabawek dla dzieci w takiej formie. Wybraliśmy ten model ze względu na solidne wykonanie i rozbudowane funkcje związane z rozwojem i edukacją dziecka, a także możliwość zabawy w dwóch trybach głośności. Po prawie 6 miesiącach używania zabawka jest w stanie idealnym i nie było potrzeby wymiany baterii. Chłopcy chętnie się nią bawią i widać, że sprawia im wiele radości. Polecam nie tylko dla chłopców, ale także dla dziewczynek zainteresowanych wszelkimi pojazdami i zabawkami interaktywnymi.
„Kierownica Małego Rajdowca” VTech – recenzja
Wybór wanny nie jest wcale tak prosty, jak mogłoby się wydawać. Na rynku dostępnych jest wiele rodzajów, różniących się nie tylko kształtem i rozmiarem, ale także materiałem, z jakiego są wykonane. Podpowiadamy, co należy wziąć pod uwagę przy wyborze. Co należy wziąć pod uwagę, wybierając wannę? Dokonując właściwego wyboru, mamy duże pole do popisu z uwagi na różne kryteria, którymi należy się kierować. Przede wszystkim liczą się tutaj nasze własne preferencje i upodobania, ale ważny jest również kształt, wielkość, konkretny odcień czy materiał. Istotnym wyznacznikiem jest także miejsce, w którym wanna będzie ustawiona, aby nie zajmowała dużo powierzchni czy też umożliwiała swobodne przemieszczanie się we wnętrzu łazienki. Pamiętajmy jednak, że odpowiedni dobór wannyłazienkowej jest dość znaczący, ponieważ jest to zakup na wiele lat. Jaki materiał? Pierwszym, ważnym kryterium przy wyborze wanny jest materiał, z jakiego została wykonana. Do wyboru mamy trzy główne rodzaje: akrylowe, żeliwne i stalowe, choć ostatnimi czasy na rynku pojawiają się także coraz częściej wersje szklane, kamienne i drewniane. Ze względu na swoją cenę są mniej popularne, ale jeśli już się na taką zdecydujemy, z pewnością będzie przykuwać wzrok i stanie się niezwykłą ozdobą naszej łazienki. Wanny akrylowe – najpopularniejsze ze względu na swój niewielki ciężar i wyjątkową łatwość w utrzymaniu czystości dzięki właściwościom antybakteryjnym. Akryl to materiał, który przez długi czas zachowuje swój kształt, a jego powierzchnia jest błyszcząca i gładka. Dostępny w wielu wariantach kolorystycznych i kształtach, ponieważ łatwo się formuje. Wanny stalowe – w tym przypadku również mamy duży wybór kształtów i kolorów, ale popularne są te prostokątne i białe. Stal jest tworzywem wyjątkowo trwałym, jednak decydując się na ten model, należy wziąć pod uwagę znacznie wyższą cenę niż w powyższym rodzaju. Dodatkowo pamiętajmy o specjalnej obudowie, która zapewni nam odpowiednią izolację akustyczną i termiczną. Wanny żeliwne – solidne i bardzo trwałe. Niestraszne im są uderzenia czy zniekształcenia. Dzięki warstwie emalii wanny te są także odporne na działanie kwasów oraz osadzanie się kamienia. Najczęściej ten materiał wykorzystywany jest przy produkcji wanien wolnostojących, choć obecnie stosuje się go dość rzadko. Niewątpliwie dużym minusem wanny żeliwnej jest fakt, że nie trzyma ciepła tak jak wyżej wymienione wanny. Jaki kształt? Kolejnym kryterium, które należy brać pod uwagę, jest kształt naszej wanny. Nie zapominajmy o tym, że powinien być on dopasowany do reszty ceramiki, która znajduje się w łazience. Jeśli więc posiadamy miskę i umywalkę owalną, wtedy warto dobrać do niej wannę o takim samym kształcie. Tym samym stworzymy harmonijne wnętrze. Zgodnie z kształtem wanny dzielimy na: asymetryczne, prostokątne i narożne. Ostatnio na topie są również wanny wolnostojące. Jaki rozmiar? Nie bez znaczenia jest także rozmiar. Jeśli posiadamy małą łazienkę, odpowiedni okaże się model narożny lub montowany przy samej ścianie. Wymiary oczywiście dobieramy indywidualnie, w oparciu o wielkość naszej łazienki. Wybrana przez nas wanna powinna być przede wszystkim wygodna, dostosowana do wielkości łazienki i funkcjonalna, bowiem będzie wykorzystywana praktycznie codziennie. Dlatego też podjęcie przez nas decyzji nie może być pochopne. Najlepiej jest zastanowić się nad tym, na czym nam najbardziej zależy, a dopiero potem zdecydować się na konkretny rodzaj. Pamiętajmy również o elementach, jakie wiążą się z zakupem wanny, m.in. stelaż montażowy i ewentualnie obudowa.
Czym kierować się przy wyborze wanny?
Wiele osób prowadzących dom rezygnuje z proszku do prania na rzecz kapsułek lub płynu. Ten pierwszy okazuje się bowiem niewystarczająco wydajny. Bywa też, że jest nieskuteczny. Jakie są zalety i wady kapsułek i płynów do prania? Płyn do prania ma gęstą konsystencję, która doskonale rozpuszcza się w wodzie, nie pozostawiając przy tym plam czy resztek produktu na odzieży. Kapsułki dostępne są w wersji 3w1, czyli zawierają jednocześnie płyn do prania, zmiękczacz do tkanin i płyn do płukania, a w niektórych przypadkach również wybielacz. Środki do prania – rodzaje Do niedawna musieliśmy wybierać jedynie pomiędzy proszkiem do prania ubrań białych i kolorowych. Dziś dostępnych jest wiele środków do usuwania plam z odzieży. Wśród nich można wskazać: Proszki Płyny/żele Kapsułki Orzechy Odplamiacze – przeznaczone zarówno do usuwania plam z kolorowych, jak i białych tkanin. Możemy dodatkowo używać chusteczek do prania, które zapobiegają przebarwieniom, usuwają brud i wybielają, wzmacniają kolory tkanin, a także pozostawiają na ubraniach przyjemny zapach. Płyn do płukania jest idealnym uzupełnieniem prania, gdyż oprócz zmiękczania tkanin i pozostawiania na nich przyjemnego zapachu, zapobiega rozciąganiu i mechaceniu się ubrań (np. płyn do płukania Woolite), a mając właściwości hipoalergiczne, jest idealny do płukania ubranek dziecięcych (np. płyn do płukania Lovela). box:offerCarousel Kapsułki do prania – zalety i wady Coraz popularniejsze kapsułki do prania dzielimy na te przeznaczone do tkanin jasnych, kolorowych i uniwersalne. Są idealne dla osób ceniących wygodę, bo nie ma chyba prostszej czynności od wrzucenia kapsułki do bębna i wybrania odpowiedniego programu. Wiele z nich to produkty ekonomiczne 2 w 1 – oprócz substancji usuwającej plamy zawierają wybielacz lub płyn do płukania. box:offerCarousel Na rynku dostępne są również wyjątkowo skuteczne kapsułki 3 w 1, zawierające proszek do prania w postaci płynnej, odplamiacz i środek zmiękczający. box:offerCarousel Kapsułki całkowicie się rozpuszczają, nie zostawiając żadnego śladu. Łatwo się przechowują, nie zajmując dużo miejsca, a w trakcie dozowania nie ma ryzyka przelania czy wysypania. Wadą kapsułek jest to, że piorąc często, musimy mieć duży zapas – jedna kapsułka to jedno pranie. Są one też dość drogie, ale Allegro oferuje swoim użytkownikom rabaty, nawet do 60%. Żele/płyny do prania – zalety i wady Płyny do prania cieszą się największą popularnością, zaraz po proszkach. Są przeznaczone do tkanin: białych, kolorowych, ciemnych, wełnianych i delikatnych. Doskonałe do krótkich programów – rozpuszczają się w wodzie szybciej niż proszek, nie pozostawiając plam na ubraniach. Wadą jest konieczność każdorazowego odmierzania odpowiedniej ilości płynu do prania i często jednoczesne stosowanie płynu do płukania. Zarówno kapsułki, jak i żele, i płyny do prania, to nowoczesne środki piorące, które łatwo rozpuszczają się w wodzie i nie pozostawiają na ubraniach żadnych śladów.
Co lepsze: kapsułki czy płyn do prania?
Chłodny minimalizm ocieplony uroczymi meblami z duszą – czy to się może udać? Jak takie kontrasty wpasują się w przestrzeń, jaką jest kuchnia? Okazuje się, że styl fusion świetnie do niej pasuje, ożywia i wyróżnia na tle tradycyjnych, nudnych aranżacji. Jak zrealizować taki projekt? Trendy na zasadzie łączenia kontrastów to domena buntowników i artystycznych dusz. Nie można tu bać się kolorów i przełamywania zasad z nimi związanych. Poszczególne elementy mogą do siebie nie pasować, ale w ogólnym zestawieniu widać konsekwencję i brak przeładowania. Styl fusion – czyli jaki? Styl fusion nie jest tak popularny, jak inne wiodące trendy w wystroju wnętrz. Powstał na przełomie XX i XXI wieku i od początku nie był traktowany poważnie. To wyraz sprzeciwienia się zimnemu, pozbawionemu duszy minimalizmowi. Dzięki wprowadzaniu elementów ozdobnych o śmiałej formie, żywej kolorystyce i historii związanej z przeszłością wyróżnia się bardzo pozytywnym wydźwiękiem i dizajnerskim sznytem. To nie kolejne nudne pomieszczenie skrojone od szablonu. W takiej aranżacji można dać się ponieść wyobraźni oraz nadać nowe życie zapomnianym sprzętom. Zasada kontrastu w stylu fusion Aby nadać wnętrzu atmosfery w stylu fusion, należy posługiwać się kontrastami. Neutralne, stonowane i delikatne kolory zestawiane są z wybarwionymi soczyście meblami. Tak samo w kategorii stylistyk. Nowoczesne, futurystyczne sprzęty kuchenne sąsiadować będą z krzesłami o konstrukcji retro. Podobnie jest w przypadku użytych materiałów: stal i szkło z egzotycznym drewnem i szlachetnymi tkaninami. Jeśli podejdziemy do sprawy konsekwentnie, całość zaprezentuje się w bardzo udany, atrakcyjny sposób. Stare meble w nowym życiu Mając do dyspozycji stare, być może odziedziczone albo zdobyte na aukcjach staroci meble, sukces stylu fusion mamy niemal w kieszeni. W kuchni świetnie sprawdzi się stary kredens, odmalowany i polakierowany, tak aby nadać mu świeżości. Kolekcjonujmy także sztućce i garnki z duszą. Nawet jeśli nie będziemy ich używać na co dzień, to świetnie spełnią swą dekoracyjną funkcję. Świetnym pomysłem jest urządzenie w kuchni kącika jadalnianego. To tutaj idealnie wpisze się drewniany stół na rzeźbionych nogach, na przykład w połączeniu z plastikowymi krzesłami, w nowoczesnym wydaniu. Zasada kontrastów jest tu niezwykle widoczna i łatwa do realizacji. Pochwała prostoty w stylu fusion Urządzając kuchnię w stylu fusion, bardzo łatwo jest dać się ponieść szalonym pomysłom. Tym, co jednak odróżnia tę stylistykę, jest jej ogólna prostota i umiar. Na minimalistycznym tle w monotonnych barwach tylko nieliczne elementy się wyróżniają. Praktycznie rzecz biorąc: decydując się na śmiały w formie żyrandol ze zwisami albo pełne przepychu dworskie krzesła, resztę pozostawmy w stonowanym wydaniu. To wszystko sprawi, że jeszcze bardziej wysunie się ona na pierwszy plan! Wzory w kuchni w stylu fusion Wzory to również ważny element kuchni w stylu fusion. Nie powinny jednak jej zdominować. Dobrze, jeśli pojawią się w jednym miejscu, na wybranej powierzchni, za to w zdecydowanym wydaniu. Idealne będą te nawiązujące do baroku, rokoka: ornamenty, układanki, roślinne motywy, ale także pop-art, kolorowe komiksy czy modernistyczne szachownice. W kuchni świetnym pomysłem będzie odważna tapeta na jednej ścianie jako kontrast dla gładkich szafek albo obicie krzeseł wzorzystą tkaniną. Styl fusion to bardzo wdzięczny temat na kuchnię. Dzięki niemu nie będzie nudna ani banalna, a czas w niej spędzony upłynie w pełnym energii nastroju. Kolory, wzory i rodzaje sprzętów mimo różnic współgrają ze sobą, harmonijnie się dopełniając. Warto pokusić się o taki wybór w swoim mieszkaniu.
Kuchnia w stylu fusion – jak to zrobić?
Witaminy dla kota powinny zostać zapewnione poprzez podawanie odpowiedniej karmy, bogatej w tłuszcze zwierzęce. Powinna zawierać np. mączkę i tłuszcz z kurczaka. Kupując jedzenie dla kota, należy zwrócić uwagę na jego wiek i stan zdrowia. Jeśli kot dostaje karmę z dużą ilością wypełniaczy, którymi najczęściej są zboża, popiół i soja, warto sięgnąć po preparaty witaminowe. Najlepiej kupować jednak konserwy bądź chrupki mające w składzie ziemniaki, stanowiące substancję wypełniającą. Na co zwrócić uwagę, wybierając karmę dla kota? Przy wyborze karmy dla kota należy kierować się jej jakością i unikać suchego pokarmu, który zawiera duże ilości zbóż. Mają one bowiem charakter wypełniaczy, nie dostarczających substancji odżywczych. Dobrym wyborem będą chrupki produkowane przez firmy, takie jak: Almo Nature, Applaws oraz Taste of the wild, a także karma Brit. Ważne, aby pokarm zawierał białko zwierzęce, np. w postaci tłuszczu lub mączki z kurczaka. W jego składzie nie powinny się znajdować barwniki. Rolę substancji konserwujących mogą pełnić ekstrakty roślinne, przykładowo przyrządzone na bazie rozmarynu. Dobra karma dla kota może zawierać mięso (także ryb), podroby oraz tłuszcz, żółtka jaj, warzywa, olej z ryb będący źródłem kwasów omega-3, dodatkową taurynę, wapń oraz witaminy i minerały. Jeśli chrupki bądź puszki, które smakują kotu nie mają w składzie kości, czyli źródła wapnia, jedzenie można posypać pokruszonymi skorupkami jajek. Przed kupnem karmy warto sprawdzić, jaką ilość konkretnych składników zawiera. Większość składu powinno stanowić białko zwierzęce: 41-51% w suchym i 9-11% w mokrym pokarmie. Tłuszcz to odpowiednio 20-35% i 4,5-7,5% pożądanej zawartości karmy, a węglowodany - maksymalnie 5% i 2%. Jeśli kot ma objawy niedoborów witamin, można sięgnąć po preparaty multiwitaminowe. Warto to zrobić między innymi wtedy, kiedy zwierzęciu wypada sierść oraz gdy jest matowa lub szorstka. Do innych niepokojących sygnałów należą ubytek masy ciała, osłabienie apetytu oraz biegunka. W każdym z tych przypadków przed podaniem dodatkowych witamin, należy skonsultować się z weterynarzem. Lekarz sprawdzi, czy nie są to objawy chorobowe. box:offerCarousel Jakie witaminy powinny znajdować się w diecie kota? W diecie kota należy zadbać o podaż: witaminy A, która zapewnia prawidłowy wzrok. Wpływa ona na wygląd skóry i sierści, a także rozwój i wzrost kości. Ma też udział w działaniu układu oddechowego i pokarmowego; witaminy B1, która odpowiada za sprawne funkcjonowanie przewodu pokarmowego, układu krążenia i tkanki nerwowej. Bierze udział w metabolizowaniu tłuszczów, aminokwasów i cukrów; witaminy B2 (ryboflawina), która jest odpowiedzialna za wzrost i odporność, a także uczestniczy w syntezie hemoglobiny i metabolizmie. Przyspiesza regenerację skóry. witaminy B3 (niacyny) biorącej udział w przemianach komórkowych; witaminy B5 (kwasu pantotenowego), która uczestniczy w metabolizmie i przenoszeniu energii; witaminy B6 (pirydoksyny) odpowiedzialnej za syntezę przeciwciał, czerwonych krwinek oraz transport glukozy do komórek nerwowych; witaminy B11, która warunkuje sprawne działanie układu odpornościowego i bierze udział w metabolizmie, a także procesach krwiotwórczych. Bierze udział w wydzielaniu endorfin; witaminy B12, niezbędnej do syntezy węglowodanów, kwasów nukleinowych oraz niektórych tłuszczów i białek. Wpływa na proces krwiotworzenia w szpiku kostnym; witaminy C, która przyspiesza gojenie się ran oraz bierze udział w produkcji kolagenu. Jest odpowiedzialna za prawidłowy stan tkanki łącznej oraz wzmacnia zęby i dziąsła. Ponadto ułatwia wchłanianie żelaza i zwiększa odporność organizmu. Ma wpływ na syntezę kortykosteroidów oraz neuroprzekaźników; witaminy D, która odpowiada za mineralizację układu kostnego oraz prawidłowy wzrost zwierzęcia; witaminy E, która umożliwia syntezę niektórych lipidów, a także reguluje metabolizm mięśni. Zapobiega chorobom układu krążenia i zapewnia prawidłowe krzepnięcie krwi. Oprócz tego jest jednym z najważniejszych przeciwutleniaczy. witaminy K, która ma wpływ na krzepnięcie krwi i uczestniczy w syntezie protrombiny w wątrobie. Ma też udział w metabolizmie układu kostnego.
Witaminy dla kotów – jak dostarczyć ich prawidłową ilość?
Kino domowe to bardzo szerokie pojęcie, pod którym kryją się zarówno potężne zestawy z amplitunerem i wysokimi kolumnami podłogowymi, jak i niewielkie komplety, które co prawda nie wygenerują tak imponującego dźwięku, ale z pewnością znacząco polepszą odbiór nie tylko filmów, ale też zwykłych programów telewizyjnych. Posiadacz kina domowego doskonale wie, że nawet reklamy brzmią o wiele lepiej niż ze zwykłych głośników wbudowanych w telewizor. Ale czy kino domowe można zamontować w niewielkim mieszkaniu? Czy warto montować kino domowe? Odpowiedź jest prosta – tak! Oczywiście, kupno wielkiego zestawu z 5 lub 7 głośnikami, z dodatkowym głośnikiem basowym (tzw. subwooferem) nie ma większego sensu, gdyż ich poprawne rozstawienie będzie kłopotliwe, zaś potencjał nigdy nie zostanie wykorzystany. Czy musimy zatem rezygnować z dźwięku przestrzennego? Na pewno nie, ale zamiast wielkich kolumn podłogowych lepiej zastosować niewielkie głośniki z możliwością powieszenia na ścianie lub postawienia na specjalnych podstawkach. Jeśli pomieszczenie jest niewielkie i nieustawne, idealną alternatywą może być zestaw 2.1 lub tzw. soundbar, czyli podłużny głośnik stereo montowany na ścianie lub ustawiany przed telewizorem. W naszym zestawieniu zaproponujemy kilka zestawów w różnych cenach, a najważniejszym kryterium będą kompaktowe wymiary. LG LAB540 Zestawienie otwieramy modelem skierowanym do osób, które – mimo niewielkiej przestrzeni w salonie – nie chcą rezygnować z najwyższej jakości dźwięku. Firma LG, tworząc soundbar o oznaczeniu LAB540, kierowała się rozsądkiem w odniesieniu do gabarytów, ale jeśli chodzi o parametry techniczne projektanci mieli niemal wolną rękę. Cały zestaw ma moc całkowitą 320 W, co jest dość imponującą wartością, biorąc pod uwagę kompaktowe wymiary. Jedynie głośnik basowy ma pokaźną wielkość, ale jego umiejscowienie w odpowiednim miejscu nie powinno nastręczać problemów, tym bardziej że jest to konstrukcja bezprzewodowa (oczywiście, nie wliczając przewodu zasilającego). Jednostka centralna została wyposażona w 4 głośniki emitujące dźwięk przestrzenny, w czym pomagają liczne autorskie systemy. Na uwagę zasługuje funkcja LG SoundPlate, która umożliwia strumieniowe przesyłanie muzyki i listy odtwarzania prosto ze smartfona lub urządzenia z funkcją Bluetooth. Jeśli chodzi o stylistykę, wszystko zamknięto w srebrnej obudowie o minimalistycznych, eleganckich kształtach. Co więcej, jednostka centralna może pełnić rolę podstawki pod telewizor. W dniu publikacji artykułu cena LG LAB540 na Allegro zaczynała się od kwoty około 1200 złotych. Pioneer SBX-N700 Kolejna propozycja dla osób, które – mimo niewielkiej przestrzeni w domu – nie chcą rezygnować z kinowej jakości dźwięku. Marka Pioneer przygotowała bardzo gustowne i kompaktowe urządzenie, które korzysta z najnowszych rozwiązań technicznych. Pewnym minusem może być brak możliwości odtwarzania tradycyjnych płyt CD, DVD czy też Blu-ray, ale zamiast tego mamy złącze USB, za pomocą którego możemy podłączyć zewnętrzny nośnik danych z zapisanymi materiałami. Urządzenie poradzi sobie z odtworzeniem filmów w takich formatach, jak 3GP, AVI, DivX, DivX HD, FLV, MP4, WMV. Oprócz tego urządzenie odtwarza muzykę zapisaną w formatach: MP3, WMA, AAC, WAV, FLAC, oraz obrazy – JPEG, PNG, GIF. Na uwagę zasługuje moduł Wi-Fi z obsługą Wi-Fi Direct oraz DLNA, umożliwiający podłączenie innych urządzeń mobilnych. Dzięki możliwości montażu jednostki centralnej na ścianie, całość zajmuje niewiele miejsca przy zachowaniu bardzo dobrych parametrów dźwięku. Moc całkowita zestawu to 220 W, zaś cena zaczyna się od około 1400 złotych. Samsung HT-H5200 Tym razem propozycja z nieco niższej półki cenowej, charakteryzująca się tradycyjną konstrukcją, tj. dwa głośniki średnio- i wysokotonowe, jeden głośnik niskotonowy oraz jednostka centralna w postaci osobnego urządzenia. Czarny materiał, z którego wykonano obudowy każdego elementu, prezentuje się elegancko, a wymiary całego zestawu sprawiają, że zmieści się on nawet w niewielkim pokoju. Mimo niższej ceny, urządzenie naszpikowano ciekawymi funkcjami. Dzięki wbudowanym w odtwarzacz aplikacjom możemy z poziomu telewizora uzyskać dostęp do różnych serwisów, np. takich, jak YouTube, Facebook, Twitter, itp. Nie musimy zatem posiadać nowoczesnego telewizora z funkcją Smart TV, aby cieszyć się wieloma przydatnymi funkcjami. Ponadto model obsługuje technologię Bluetooth, dzięki której można odtwarzać strumieniowo muzykę z urządzeń mobilnych, takich jak smartfon, tablet, itp. Oczywiście, nie sposób wymienić wszystkich funkcji, ale jedną z popularniejszych i na pewno przydatnych na co dzień może okazać się tuner radiowy z RDS. Urządzenie można kupić za około 900 złotych. Sony BDV-NF7220 Oto najdroższy komplet w naszym zestawieniu – model BDV-NF7220 marki Sony. Jeśli ktoś oprócz dużej mocy, imponującej liczby funkcji i opcji, obsługi wielu formatów ceni sobie również nietuzinkowy wygląd, powinien przyjrzeć się bliżej temu zestawowi. W wielkim skrócie jest to zaawansowane kino domowe w układzie 2.1 z odtwarzaczem płyt Blu-ray i wsparciem dla technologii 3D. Urządzenie wyposażono we wzmacniacz S-Master HX oraz moduły Bluetooth i NFC. Łączna moc całkowita to aż 500 W, dzięki czemu nawet zwykły program w telewizji nabierze zupełnie innych barw – oczywiście dźwiękowych. Nie zabrakło tunera FM z funkcją zapamiętania 20 stacji, modułu Wi-Fi z możliwością podłączenia do Internetu, opcji zdalnego sterowania za pomocą smartfona czy wsparcia dla praktycznie wszystkich formatów płyt CD, DVD i Blu-ray z 3D włącznie. Minusem może być cena, która zaczyna się od około 2000 złotych. Samsung HT-H7500WM Ostatnia propozycja jest skierowana do tych, którzy – mimo niewielkiej przestrzeni w domu – nie chcą rezygnować z tradycyjnego dźwięku przestrzennego 5.1. Zestaw marki Samsung o oznaczeniu HT-H7500WM ma 5 głośników satelitarnych oraz głośnik basowy o łącznej mocy całkowitej 1000 W. Najciekawszą cechą jest z pewnością wzmacniacz lampowy, który zapewni doskonałą jakość dźwięku, a przy okazji zwróci uwagę sposobem działania, tj. delikatnym, ciepłym światłem. Rzecz jasna odtwarzacz poradzi sobie ze wszystkimi najpopularniejszymi formatami, wspiera również odtwarzanie płyt Blu-ray z technologią 3D. Na uwagę zasługuje zastosowany dwurdzeniowy procesor, który czuwa nad płynnym i stabilnym działaniem wszystkich funkcji, zaś moduł Wi-Fi z obsługą Wi-Fi Direct pozwoli na łączenie się z innymi urządzeniami, np. smartfonem, tabletem, itp. Zestaw na Allegro kosztuje około 2000 złotych. Co wybrać? Obecnie nawet posiadacze niewielkiego mieszkania nie muszą rezygnować z kinowej jakości obrazu i dźwięku. Dopełnieniem dużego, płaskiego telewizora może być kompaktowe kino domowe, które jest w stanie zapewnić świetnej jakości dźwięk przestrzenny. Mistrzami w tej dziedzinie są z pewnością soundbary – zamknięte w niewielkiej obudowie, z możliwością montażu na ścianie, wyposażone w bezprzewodowy subwoofer, itp. Minusem paradoksalnie może być ich kompaktowa i zwarta obudowa, która ogranicza, a raczej wyklucza rozstawienie głośników szeroko, aby wzbogacić scenę dźwięku stereo. I tu do gry wchodzą konstrukcje tradycyjne, czyli dwa osobne głośniki satelitarne oraz tradycyjny subwoofer. Nie można zapominać o tradycyjnych zestawach 5.1, które również mogą mieć niewielkie wymiary i w przypadku niektórych (nawet małych) mieszkań mogą stanowić ciekawe rozwiązanie.
Kino domowe do niewielkiego mieszkania – co wybrać?
Twoje dziecko właśnie rozpoczyna przedszkolną przygodę z alfabetem? Możesz pomóc mu w zabawie i nauce. Jak? Udekoruj pokój specjalnymi literami ściennymi. Oto najciekawsze propozycje. Poznawanie liter to poważna sprawa. Ale wcale taka być nie musi, jeśli wybierzesz ciekawie wykonany alfabet. Możliwości jest wiele – możesz kupić tradycyjne naklejki, litery wypukłe, z plastiku, gumy, drewna, gipsu, a także szmaciane, z filcu lub tektury obszytej tkaninami. Alfabety ścienne to nie tylko dobra zabawa dla dzieci przedszkolnych, będą także doskonałym pomysłem na wystrój niemowlęcego kącika lub pokoiku. Sposobów ekspozycji literek jest niemal tyle, ile modeli. Przyjrzyjmy się bliżej niektórym z nich. Naklej to! Klasyczne naklejki to sprawdzone dekoracje ścienne – wiadomo, jak je przymocować oraz że czasem trudno je usunąć. Niestety wiele z nich pozostawia ślad na ścianie, choć nowsze kleje są coraz lepszej jakości. Oferta dziecięcych alfabetów jest naprawdę imponująca: chłopcy będą zachwyceni literkami z podobiznami dinozaurów lub z samochodami, a dziewczynkom spodobają się motywy związane z baletnicami i księżniczkami lub pudroworóżowa kolorystyka. Literki naklejane można zamawiać w kompletach, a większe wybierać pojedynczo, by np. ułożyć z nich imię dziecka. Będą dobrym wyborem dla starszaków, które znają już słowa i wielką radość sprawi im składanie wyrazów. Ceny liter zależą od ich wielkości. Pojedyncza, duża naklejka o wysokości ok. 25 cm kosztuje od 2 zł. Cały alfabet może kosztować nawet 50 zł. Szmacianki-przytulanki Litery z materiału to z kolei doskonały pomysł na aranżację pokoju niemowlęcia. Są zazwyczaj szyte z bawełnianych tkanin w pastelowych barwach z miękkim wypełnieniem. Doskonale sprawdzają się jako dekoracja na ścianie nad łóżeczkiem dziecka, zawieszone na ładnym sznureczku. Litery z materiału mogą też pełnić funkcje przytulanki dla nieco starszego malucha. Można ich używać jako poduszek, zwłaszcza tych o wysokości powyżej 15 cm. Wybierając litery, warto zwrócić uwagę na to, czy cena dotyczy całego imienia dziecka, czy jednej litery. Pojedynczą dużą literę można kupić za około 9 zł. Ekologiczne drewno Ciekawą dekoracją będą też literki drewniane. To jednak pomysł dla dzieci, które wyrosły już z wkładania przedmiotów do buzi, ponieważ nawet dobrze wypolerowane drewno może mieć małe zadry. Wybierając drewniany alfabet lub poszczególne litery, warto zwrócić uwagę na to, jakiego lakieru lub farby użyto do ich pomalowania – na opakowaniu producent powinien zamieścić informację o tym, czy są bezpieczne. Literki z drewna bywają różnego rodzaju – można je wieszać na sznurku, przylepiać do ściany specjalną taśmą, a niektóre modele mają podstawki i można się nimi bawić jak klockami. Drewno to oczywiście materiał bardzo polecany do zabawy, ponieważ jest naturalny. Wszelkie naturalne materiały wspierają rozwój sensoryczny dzieci, które poznają je za pomocą zmysłów, np. dotyku. Litery z drewna nie należą do tanich, a jedna sztuka kosztuje od 10 zł do 20 zł. Filcowe rękodzieło Wyjątkowo wdzięczną kategorią są litery z filcu. Miękkie, miłe w dotyku, niektóre mają dodatkowe, subtelne zdobienia w postaci zwierzątek lub innych przyjaznych motywów, np. z bajek. Są niepowtarzalne, bo szyją je zazwyczaj rękodzielnicy, którzy wkładają w swoją pracę wiele serca i zaangażowania. Warto też zauważyć, że ceny podawane przez osoby szyjące literki dotyczą całych słów, np. za imię „Maja” zapłacimy razem z kosztami przesyłki około 30 zł. Zastanawiasz się jeszcze nad zakupem literek? Nie wahaj się – dziecięcy alfabet ścienny będzie wspaniałym prezentem dla każdego dziecka od niemowlęcia do siedmiolatka. Z takiego zestawu ucieszą się także z pewnością rodzice.
Najchętniej kupowane literki na ścianę do pokoju dziecięcego
Posiadaczy sprzętów Apple'a mogą zaciekawić routery produkcji tej firmy. Najtańszym i najprostszym urządzeniem z rodziny AirPort jest AirPort Express. Sprawdzamy, co ten sprzęt ma do zaoferowania użytkownikom. AirPort to rodzina routerów marki Apple, która może zapewnić sieć Wi-Fi w domu lub biurze. W ofercie firmy są trzy urządzenia tego typu, czyli AirPort Express, AirPort Extreme i AirPort Time Capsule. Przyjrzeliśmy się podstawowej wersji o oznaczeniu Express, której obudowa to biały niski prostopadłościan o wymiarach zbliżonych do Apple TV. AirPort Express – konfiguracja Routery z rodziny Apple AirPort bardzo łatwo skonfigurować dzięki dedykowanej aplikacji. Program o nazwie Narzędzie AirPort jest preinstalowany w systemie macOS na komputerach Mac. Można go pobrać ze sklepu App Store na iPhone'a i iPada, a użytkownicy systemów Windows mogą ściągnąć Narzędzie AirPort ze strony producenta. Przed uruchomieniem urządzenia AirPort Express należy je podłączyć do prądu oraz do źródła internetu w postaci modemu. Konfiguracja z poziomu aplikacji Narzędzie AirPort zajmuje kilka minut i sprowadza się do podążania za instrukcjami wyświetlanymi na ekranie. Jaką sieć Wi-Fi oferuje AirPort Express? Posiadacze routera marki Apple mogą cieszyć się siecią Wi-Fi w standardzie 802.11n. AirPort Express to router dwuzakresowy, który może korzystać z częstotliwości 2,4 GHz i 5 GHz. Wiele starszych urządzeń obsługuje wyłącznie sieć 2,4 GHz. Nowsze mogą działać w obu zakresach i automatycznie wybierać tę, która zapewni lepszą jakość transmisji danych. W wielu wypadkach sieć 5 GHz sprawdzi się lepiej i będzie mniej podatna na zakłócenia np. w bloku, w którym sąsiedzi korzystają w większości z urządzeń obsługujących sieci 2,4 GHz. Sieć Wi-Fi 802.11n zapewniana przez AirPort Express, dająca maksymalny teoretyczny transfer na poziomie 300 Mbps jest wystarczająca, by np. bezprzewodowo przesyłać materiały wideo w rozdzielczości HD z komputera na Apple TV. Transmisja obrazu i dźwięku odbywa się bez żadnych zakłóceń. Inne funkcje AirPort Express AirPort Express można wykorzystać do poszerzenia zasięgu sieci bezprzewodowej w domu. Wystarczy ustawić to urządzenie w zasięgu sieci stworzonej przez inny egzemplarz AirPort Express bądź AirPort Extreme lub AirPort Time Capsule i skorzystać z aplikacji Narzędzie AirPort. W urządzeniu znalazł się dodatkowy port Ethernet, który pozwala podłączyć do niego komputer za pomocą kabla, jeśli połączenie Wi-Fi okaże się niewystarczające. Do tego portu można podpiąć też inne sprzęty, jak np. dyski sieciowe. AirPort i obsługa AirPlay Router Apple’a przystosowany jest do korzystania z technologii bezprzewodowej transmisji danych w ramach funkcji AirPlay. Pozwala to na wysyłanie muzyki i materiałów wideo z iPhone'ów, iPadów i komputerów Mac na Apple TV bądź inne urządzenia zgodne z tym protokołem. Oprócz tego w stacji AirPort Express znalazło się złącze minijack. Dzięki temu bezpośrednio do routera można podłączyć głośniki, które potem można wykorzystać jako wyjście audio w dowolnym urządzeniu Apple'a. Nie zabrakło też portu USB np. dla drukarki. Podsumowanie Z zakupu routera AirPort Express Apple’a powinni być zadowoleni wszyscy posiadacze iPhone'ów, iPadów, komputerów Mac i przystawek do telewizora Apple TV. To przede wszystkim z myślą o nich powstało to urządzenie. Możliwość konfigurowania routera za pośrednictwem aplikacji mobilnej od producenta wszystkich sprzętów z logo nadgryzionego jabłka jest bardzo dużym atutem. Przydatne jest też wsparcie dla technologii AirPlay, które pozwala podłączyć do routera głośniki. Osoby, które potrzebują w domu sieci w standardzie Wi-Fi 802.11ac i chciałyby wykorzystać funkcję wykonywania kopii zapasowej o nazwie Time Machine, mogą natomiast rozważyć zakup modelu AirPort Extreme lub AirPort Time Capsule.
Apple AirPort Express – test
Włosy zniszczone często potrzebują czegoś więcej niż klasyczne, drogeryjne kosmetyki. Z pomocą mogą przyjść im profesjonalne maski, bogate w substancje odżywcze przeznaczone dla włosów suchych i zniszczonych. 1. Tigi, Catwalk Oatmeal&Honey Nawilżająca maska stworzona z myślą o włosach suchych i zniszczonych. Dodatkowo ma działanie nabłyszczające i wygładzające, dzięki czemu nie tylko regeneruje włosy, ale też poprawia ich wygląd już po pierwszym użyciu. W składzie maski Catwalk Oatmeal&Honey znajdziemy, jak nazwa wskazuje, miód oraz proteiny pszenicy, które mają doskonały wpływ na włosy. Dodatkowym składnikiem jest witamina E, znana ze swojego pozytywnego wpływu na skórę, włosy i paznokcie. Maskę marki Tigi znajdziemy na Allegro w cenie 65 zł. box:offerCarousel 2. Kerastase, Resistance Therapiste Maska marki Kerastase jest przeznaczona do włosów zniszczonych, odznaczających się dużym przesuszeniem. Dzięki zawartości dużej ilości sześciu różnych aminokwasów oraz unikalnemu systemowi Fibra-Kap działa regenerująco na strukturę włosa. Regularne stosowanie maski Resistance Therapiste pozwoli przywrócić włosom zdrowy wygląd, a przy tym sprawi, że będą mocniejsze i odporniejsze na dalsze uszkodzenia. Od pierwszego użycia widoczne jest również ich wygładzenie i zwiększony blask. Koszt maski Kerastase to około 150 zł. box:offerCarousel 3. Wella SP, Repair Mask Profesjonalna maska marki Wella jest oparta na zbawiennym działaniu keratyny, która ma właściwości odbudowujące i regenerujące strukturę włosów. Po jej kilkakrotnym zastosowaniu zauważalne jest nawilżenie i wygładzenie, a także odżywienie końcówek włosów, które są najbardziej narażone na zniszczenia. Wella SP Repair Mask chroni również przed kolejnymi uszkodzeniami na skutek urazów mechanicznych lub stylizacji przy użyciu wysokich temperatur. Na Allegro kupimy ją w cenie około 70 zł. box:offerCarousel 4. L’Oréal, Absolut Repair Lipidium Maska Absolut Repair Lipidium marki L’Oréal ma działanie odbudowujące, jest przeznaczona do włosów przesuszonych, rozdwajających się lub uwrażliwionych. Sprawdzi się też w roli regeneracyjnej maski stosowanej po intensywnych zabiegach fryzjerskich. W efekcie jej używania włosy stają się mocniejsze, gładsze i bardziej błyszczące. Lepiej się układają, a ich końcówki są zdyscyplinowane i dużo rzadziej się puszą. Sama maska jest gęsta i wydajna, więc nawet stosowana często posłuży przez kilka miesięcy. Jej koszt na Allegro to około 60 zł. box:offerCarousel 5. Macadamia, Deep Repair Masque Maska do włosów zniszczonych Deep Repair Masque marki Macadamia opiera swoje działanie na mieszance nawilżających olejków. Znajdziemy w niej między innymi olej macadamia, olej arganowy oraz olejek z drzewa herbacianego, połączone z aloesem i ekstraktem z alg. Kosmetyk działa silnie nawilżająco, dzięki czemu szybko radzi sobie z objawami przesuszenia włosów. W efekcie są one odżywione, bardziej elastyczne i błyszczące. Wystarczy stosować ją dwa razy w tygodniu, aby uzyskać odżywione i zregenerowane włosy. Koszt maski to około 130 zł. Profesjonalne maski to odpowiedni sposób na zregenerowanie zniszczonych włosów. Kosmetyki tego typu nakładamy najczęściej na kilkanaście lub kilkadziesiąt minut, aby pozwolić substancjom czynnym odpowiednio zadziałać. Dobrym pomysłem jest nałożenie na głowę foliowego czepka, który zwiększy skuteczność produktu. Najczęściej pierwsze efekty poprawy kondycji włosów zauważymy już po kilku zastosowaniach maski, jednak do pełnego zregenerowania włosów konieczna jest systematyczność w jej używaniu.
5 najciekawszych masek profesjonalnych dla zniszczonych włosów
Alkohol, kobiety, perwersja i… pisanie. To nic innego jak codzienność postaci wykreowanych przez Bukowskiego. Podglądamy ich zmagania z życiem, ale czy sami nie jesteśmy do nich choć trochę podobni? Charles Bukowski jest na wskroś przesiąknięty obrzydzeniem do ludzi. Zdziera z nich szaty, pokazuje, jacy są bez przybierania ról społecznych. W zbiorze opowiadań „Kłopoty to męska specjalność” nic nie jest owiane tajemnicą. Ściągamy różowe okulary i uświadamiamy sobie, jacy jesteśmy, jakie jest nasze środowisko. Bukowski vel Chinaski Głównym bohaterem historii, a zarazem alter ego autora jest poeta Henry Chinaski. Przyglądając się biografii Bukowskiego, można stwierdzić, że ma on wiele wspólnego z pisarzem. To on staje się przewodnikiem po spelunach, odczytach autorskich, imprezach i spotkaniach z kontrowersyjnymi postaciami. Widać w tym wszystkim dużo żalu i smutku związanego z egzystencją. Poza nim pojawiają się inne osoby, równie mroczne i zagubione. Każda z nich głęboko utożsamiona jest z samym twórcą zbioru opowiadań. Kobiety i mężczyźni Czyją specjalnością są kłopoty? Męską czy żeńską? Bukowski z jednej strony nie zdradza, kto naprawdę wywołuje nieszczęścia. Z drugiej wprost uświadamia, komu się nie układa. To tylko tło do ukazania mądrości życiowej osób, które na swojej drodze spotyka Chinaski. Brud i tragizm jeszcze bardziej podkreślają prawdę o sensie istnienia i marazmie, w jaki popadamy. Postaci Bukowskiego czekają na coś, co pozwoli wyrwać się im z życia, w które sami się wplątali. Wszystkie doznania mieszają się i wybuchają w dosadnych dialogach. To znana czytelnikom siła książek amerykańskiego pisarza. Bohaterowie Bukowskiego tną słowami jak nożem, ranią i krwawią. Krew nie wysycha, a rany się nie goją. To nie wszystko, co przekazuje Bukowski, przytaczając zagmatwane historie. Zbiór opowiadań „Kłopoty to męska specjalność” to dojrzałe spojrzenie na egzystencję każdego z nas. Dotyka problemów, z którymi zmagamy się w realnym życiu. Opowieści nie są napisane w moralizatorskim tonie. Bukowski jest obserwatorem i przedstawia życie takim, jakie sam prowadził. Wulgarne, samotne, pełne nienawiści, ale mimo wszystko wartościowe. Jeśli nie boicie się wyzwań, jakie stawia ten amerykański outsider, przeczytajcie choć jedno opowiadanie z całego zbioru. Zbiór „Kłopoty to męska specjalność” dostępny jest również w formie e-booka w formatach EPUB i MOBI. Jego cena to ok. 20 zł. Źródło okładki: www.noir.pl
„Kłopoty to męska specjalność” Charles Bukowski – recenzja
Agencja T.I.M.E. zakończyła właśnie poszukiwania nowych agentów, którzy będą podróżować w czasie, aby rozwiązywać najróżniejsze zagadki. Wśród nich jesteś ty, śmiałku, który postanowiłeś zmienić przeszłość. Przed tobą pierwsza misja. Pamiętaj, czas działa na twoją niekorzyść i nieubłaganie ucieka... Zawartość pudełka „T.I.M.E. Stories”, podobnie jak część wydawanych obecnie gier, zbierała swoje fundusze na jednym z portali crowdfundingowych. O ile w przypadku mniejszych wydawnictw taki ruch jest zrozumiały, o tyle skorzystanie z tego sposobu finansowania przez jedno z największych wydawnictw w Polsce, tj. REBEL z Gdańska, budziło wiele kontrowersji w planszówkowym świecie. Niezależnie jednak od procesu wydania, jak na Rebel przystało, gra wydana jest bardzo dobrze. Od okładki przez wypraskę po poszczególne elementy w pudełku – wszystko na jak najwyższym poziomie. Po otwarciu pudełka znajdziemy w środku: 8 Pionów Agentów, Znacznik Czasu, Znacznik Grupy, Kość Kapitana Czasu, 6 Kości Akcji, 40 Tarcz z Czaszką, 7 Tarcz Czasu, 7 Tarcz Serca, 7 Tarcz Specjalnych, 140 Żetonów Zasobów, 30 Punktów Życia, 24 Żetony Zadań i do tego oczywiście plansza oraz instrukcja. Dodatkowo osoby, które zdecydowały się na wsparcie projektu, otrzymały alternatywne karty postaci (przeciwnej płci niż standardowe) do gry podstawowej oraz trzech dostępnych do kupienia dodatków. W „T.I.M.E. Stories” rozgrywka przewidziana jest dla 2–4 graczy w wieku od 12 lat, a jej czas to ok. 90 minut. Przeżyj historię... Kluczowymi elementami „T.I.M.E. Stories” są współpraca (w końcu to gra kooperacyjna) oraz wczucie się w klimat rozwiązywanej zagadki. Mechanika gry, jej przebieg – wszystko to jest spójne z poznawaną właśnie historią. Gracze wspólnie podejmują różnego rodzaju decyzje podczas odgrywania scenariusza, które mają przełożenie na późniejsze działania i w różny sposób wpływają na przebieg rozgrywki. Podczas niej gracze spotykają przeróżne postacie, wchodzą z nimi w interakcje, rozwiązują zagadki, poznają elementy składowe układanki, aby rozwiązać zagadkę i wykonać misję z sukcesem. Ciekawym zabiegiem jest wykorzystanie wypraski w pudełku w taki sposób, aby w każdym momencie możliwe było „zapisanie” gry i wrócenie do niej w innym terminie, tak jak ma to miejsce w grach komputerowych. Jednorazówka? „T.I.M.E. Stories” zawiera jeden scenariusz-zagadkę, dlatego też jeśli ktoś zakupił podstawkę i nie zamierza dokupywać dodatków – po rozegraniu tegoż scenariusza (jeśli uda się zakończyć go sukcesem!) może spokojnie odsprzedać grę na rynku wtórnym. Jeśli jednak historia na tyle go wciągnie (a jest na to duża szansa), będzie chciał rozwikłać kolejne zagadki. Dodatki to tak naprawdę nowe talie (oraz elementy ważne dla danego scenariusza), które kreują historię. Pozostałe rzeczy, jak plansza, znaczniki etc., pozostają niezmienne. Dzięki temu łatwo jest zarządzać posiadanymi dodatkami i kupować/sprzedawać je w miarę potrzeby. Na chwilę obecną dostępne są 3 dodatkowe scenariusze, jednak poza drogą oficjalną rozwijają się także wersje fanowskie. „T.I.M.E. Stories” ma zatem ogromny potencjał na rozwój i wciągnięcie graczy w przeżywane historie, mimo niemałej ceny, jak za „jednorazową” grę. „T.I.M.E. Stories” można kupić na Allegro za ok. 150 zł.
„T.I.M.E. Stories” – recenzja gry
Zespół nagłej śmierci łóżeczkowej definiuje się jako niespodziewany zgon dziecka w pierwszych 12 miesiącach życia. SIDS to nie choroba, tylko zespół czynników, których zaistnienie w konsekwencji prowadzi do śmierci niemowlęcia w czasie snu. Czym jest SIDS? Zakłada się, że w Polsce z powodu SIDS umiera rocznie 180 dzieci. Rzadko udaje się jasno określić przyczynę śmierci, specjaliści mówią jednak o grupie podwyższonego ryzyka, w której częściej dochodzi do tragedii. Najbardziej narażone są dzieci urodzone przedwcześnie, z niską wagą urodzeniową (poniżej 2500 g) i niską punktacją Apgar, a także potomkowie matek, które piły alkohol w czasie ciąży, brały narkotyki, paliły lub przebywały w towarzystwie osób palących. Większe ryzyko dotyczy również niemowląt, w których rodzinie odnotowano już przypadek nagłej śmierci łóżeczkowej. Nie znając przyczyny SIDS, trudno jest całkowicie zapobiec tragedii. Wiadomo jednak, że są pewne zalecenia, które w znacznym stopniu pozwalają zredukować zagrożenie. Sposoby zmniejszenia ryzyka SIDS Niezwykle istotne jest miejsce, w którym ma spać dziecko. Najlepiej jest, by łóżeczko znajdowało się w sypialni rodziców. Bardzo ważny jest odpowiedni materac (jego podłoże powinno być średnio twarde). Ochroni to główkę dziecka przed zapadaniem, które uniemożliwia swobodne oddychanie. Maluch bezwzględnie nie powinien spać na poduszce, nawet najcieńszej. W łóżeczku nie mogą znajdować się żadne zabawki. Istotnym zaleceniem jest przykrywanie dziecka kocykiem lub cienką kołderką, których brzegi można zawinąć pod materac. Jednak najlepszym sposobem okrycia jest śpiworek, którego dziecko z pewnością nie zarzuci sobie na główkę. Rodzice powinni również pamiętać, by nie przegrzewać dziecka. Ma to znaczenie w ciągu dnia (u dzieci zbyt ciepło ubranych dochodzi do zaburzenia termoregulacji i rozwoju naturalnej odporności), ale również w nocy – temperatura w pomieszczeniu, w którym śpi maluch, nie powinna przekraczać 20°C. Na SIDS bardziej są narażone dzieci, które do zasypiania nie używają smoczka. Amerykańska Akademia Pediatrii ogłosiła wytyczne dotyczące jego stosowania u niemowląt, gdzie zapisano między innymi, że powinno się go podawać po 3–4 tygodniach życia dziecka, jeśli karmienie piersią jest już ustabilizowane. Kolejnym, niezwykle ważnym elementem zapobiegania wystąpienia nagłej śmierci łóżeczkowej jest karmienie piersią. Mleko mamy jest najlepszym pokarmem dla dziecka. Niektórzy badacze uważają, że naturalne karmienie redukuje ryzyko wystąpienia SIDS o 60%. Pomóc może również stały rytm dnia i opanowanie – stres u dziecka może wywołać groźne w skutkach reakcje. Monitor oddechu a SIDS SIDS jest realnym zagrożeniem, występuje jednak o wiele rzadziej niż np. zatrucia, upadki z wysokości, zadławienia, których skutkiem jest śmierć dziecka. Jeśli jednak maluch znajduje się w grupie ryzyka (jest wcześniakiem lub poród przebiegał z komplikacjami), warto zamontować w łóżeczku dziecka monitor oddechu. Zadaniem tego urządzenia jest kontrolowanie mikroruchów oddechowych w czasie snu. Montuje się go pod materacem, choć na rynku dostępne są już bezprzewodowe monitory przypinane np. do pieluszki lub ubranka. Jeśli oddech będzie nieregularny lub gdy ustanie, sprzęt zaalarmuje opiekunów i pozwoli na szybką reakcję. Niektóre modele stymulują dziecko do oddechu po 15 sekundach, jeśli nie zostanie on wyczuty, a po 20 sekundach niewykrycia ruchu uruchamia się sygnał alarmowy. W większości przypadków wystarczy już samo wyciągnięcie dziecka z łóżeczka i przebudzenie go. Najlepsze monitory oddechu to te z certyfikatem sprzętu medycznego, który daje gwarancję, że sprzęt spełnia odpowiednie normy. To również zabezpieczenie przed wywołaniem fałszywych alarmów. Należy pamiętać, że nie można używać jednego monitora do kontroli oddechu np. bliźniaków. Jeśli chcemy korzystać ze sprzętu, który był wcześniej używany (choć to nie jest polecana praktyka), warto oddać go do kalibracji i dokładnego sprawdzenia. Nagłej śmierci łóżeczkowej obawia się chyba każdy rodzic. Jej przyczyny nie są poznane i udowodnione w sposób jednoznaczny, dlatego narasta wokół niej wiele nieporozumień i lęku. Warto raz jeszcze podkreślić, że SIDS nie występuje często, a do poziomu marginalnego jego pojawienie się powinno zminimalizować przestrzeganie kilku zasad opisanych powyżej.
SIDS – jak mu zapobiec?
Wideorejestratory stały się w ostatnich lata bardzo popularne. Jest jednak prostszy i tańszy sposób na nagrywanie naszej trasy. W końcu prawie każdy z nas nosi w kieszeni smartfona z aparatem. Wystarczy tylko zainstalować odpowiednią aplikację i już możemy się cieszyć prostym wideorejestratorem. Tylko jaki telefon sprawdzi się w tej roli najlepiej? Każdy smartfon z aparatem i możliwością nagrywania filmów możemy zamienić w wideorejestrator. Jednak nie każdy sprawdzi się w tej roli równie dobrze – nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Najważniejszym czynnikiem jest bez wątpienia aparat i jakość rejestrowanych filmów, ale nie tylko na to musimy zwrócić uwagę. Przede wszystkim aparat Aparat w smartfonie to najważniejszy element, który wpływa na jakość rejestrowanego obrazu. Zasada jest prosta – wybieramy jak najlepszą kamerę w telefonie. Tylko która jest najlepsza? Przede wszystkim nie ma sensu sugerować się liczbą megapikseli matrycy aparatu. Do rejestrowania filmów w rozdzielczości Full HD w zupełności wystarczy matryca 2,1 Mpix, więc czy aparat ma 14, czy 21 Mpix – nie gra już większej roli. Każdy z nich powinien zarejestrować dobrej jakości film Full HD 1920 x 1080 pikseli.Najnowsze telefony komórkowe pozwalają już nawet na nagrywanie filmów w rozdzielczości 4K Ultra HD, czyli 3840 x 2160 pikseli. Nie warto się tym kierować. Przede wszystkim o jakości filmu w główniej mierze decyduje matryca i jej rozmiar, a nie liczba pikseli. Wciąż pokutuje przekonanie, że im więcej pikseli, tym lepiej. Nie jest to prawda. Dobry aparat Full HD nagra lepszy film niż smartfon w 4K Ultra HD. Poza tym musimy pamiętać, że materiały w tak wysokiej rozdzielczości zajmują bardzo dużo miejsca w pamięci urządzenia. Kilkuminutowy materiał to plik wielkości kilku gigabajtów.Nie bez znaczenia jest także jasność obiektywu. Ten parametr mówi o tym, jak wiele światła pada na matrycę aparatu. Im tego światła więcej, tym lepszej jakości będą filmy nagrywane przede wszystkim w trudnych warunkach oświetleniowych, np. nocą. Producenci smartfonów od pewnego czasu zwracają baczną uwagę na ten parametr. I tak na przykład Samsung Galaxy S6 może się pochwalić bardzo jasnym obiektywem f/1.9 (im niższa wartość, tym więcej światła pada na matrycę). Jeszcze lepiej pod tym względem wypada LG G4, który ma obiektyw f/1.8. Nieco gorzej wypadają HTC One M9 (f/2.2) czy też Lumia 930 (f/2.4). Niestety tańsze telefony wypadają słabej i tylko topowe konstrukcje mogą się pochwalić tak dobrymi aparatami. Duża pamięć albo karta pamięci Co prawda filmy w rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 pikseli nie zajmują tak dużo miejsca, jak 4K Ultra HD, ale i tak nagranie 30-minutowej trasy będzie nas kosztować sporo miejsca w pamięci wewnętrznej. Przyjmuje się, że 1 minuta filmu zajmie w pamięci urządzenia około 200 MB przestrzeni dyskowej. Łatwo obliczyć, że kilkadziesiąt minut filmu zarejestrowanego, np. w mieście, będzie nas kosztować kilka gigabajtów pamięci. Dlatego też jeśli chcemy zamienić smartfon w wideorejestrator, warto zainwestować w model o pojemności co najmniej 32 GB. W takiej sytuacji będziemy mieli komfort, że w trakcie jazdy urządzenie nie zacznie nas informować o kończącym się miejscu na dysku. Oczywiście jeszcze lepszym wyborem będą modele 64 lub nawet 128 GB. Musimy też pamiętać, że nie całe 32 GB będą do naszej dyspozycji, gdyż system operacyjny zajmuje kilka gigabajtów.Alternatywą jest telefon z czytnikiem kart pamięci. W takiej sytuacji możemy dokupić kartę microSD o dużej pojemności i na niej zapisywać wszystkie filmy. To jednak dodatkowy koszt. No i należy pamiętać o tym, aby była to szybka karta, najlepiej Class 10, która poradzi sobie z szybkim zapisywaniem danych. Na szczęście takie modele o pojemności 32 GB można kupić już w cenie nawet 20 zł, więc nie będzie to duże obciążenie dla portfela.Stworzenie wideorejestartora ze smartfona nie jest zbyt skomplikowaną sprawą. To dobra alternatywa dla osób, które nie chcą wydawać pieniędzy na dedykowane urządzenie, gdy mają już dobry telefon. Jednak nawet najlepszy smartfon nie będzie tak dobrą kamerą samochodową, jak dobrej jakości wideorejestrator – musimy o tym pamiętać.
Jaki smartfon najlepiej sprawdzi się jako wideorejestrator?
Masz problemy z wrażliwą skórą, która na zastosowanie każdego nowego kosmetyku reaguje podrażnieniem, zaczerwienieniem, a nawet wysypką? Szukasz naturalnych, sprawdzonych kosmetyków, których skład nie spowoduje pogorszenia kondycji twojej skóry? Najlepszym wyborem może okazać się dla ciebie mydło Aleppo. Czym jest ten kosmetyk i dlaczego ma tak skuteczne działanie? Kosmetyk z Bliskiego Wschodu Mydło Aleppo wywodzi się z Bliskiego Wschodu, dokładnie z Syrii, a wytwarzane i stosowane jest już od ponad 4 tysięcy lat. Na całym świecie można je spotkać pod wieloma innymi nazwami: Mydło Ghar, Mydło Alep, Mydło laurowe, Savon d’Alep czy Szare mydło syryjskie. To właśnie dzięki naturalnym składnikom i wielowiekowej produkcji mydło Aleppo uważane jest obecnie za najlepsze, najczystsze, a jednocześnie najbardziej skuteczne spośród wszystkich mydeł produkowanych w różnych zakątkach świata. Produkcja mydła Aleppo Aby poznać i zrozumieć zastosowanie i skuteczność tego naturalnego kosmetyku, warto chociaż z grubsza wiedzieć, jak wygląda jego proces produkcyjny. Głównym składnikiem mydła Aleppo jest oliwa wytwarzana z oliwek zbieranych od września do marca. Następnie jest ona mieszana z ługiem z soli morskiej – połączenie tych dwóch składników zapoczątkowuje proces zmydlania, trwający nieco ponad tydzień. Pod koniec tej reakcji dodawany jest olej laurowy, a jego stężenie zależy od tego, jakie mydło producent chce uzyskać. Skład mydła Aleppo Oryginalne, w pełni naturalne mydło Aleppo nie powinno posiadać więcej niż 4 składniki. Wśród nich znajduje się oliwa z oliwek, woda, ług z soli morskiej oraz olej laurowy. Dopuszczalny jest jednak dodatkowy, piąty składnik mydła, o ile jest to olej z czarnuszki, olej arganowy lub glinka naturalna. Wszystkie inne składniki, które znajdziemy na opakowaniu mydła Aleppo, świadczą jedynie o tym, że mamy do czynienia z produktem, którego właściwości z pewnością nie będą równały się oryginałowi. W tańszych podróbkach znajdziemy najczęściej glicerynę i benzoesan benzylu, który w zwykłych mydłach zapewnia piękny zapach. Jest jednak często główną przyczyną powstawania podrażnień skóry. Właściwości mydła Aleppo Każdy, kto zmaga się z problematyczną cerą czy chorobami skóry, znajdzie rozwiązanie dla swojego problemu. Szare mydło syryjskie powinno przede wszystkim znaleźć się w kosmetyczce tych, którzy zmagają się z uporczywym i nawracającym trądzikiem, ponieważ skutecznie oczyszcza skórę, odblokowuje zatkane pory i pomaga w gojeniu się zmian trądzikowych i blizn potrądzikowych. Mydło Aleppo sprawdzi się także jako uniwersalny zamiennik wielu kosmetyków. Używajmy je zamiast szamponu, gdy naszym problemem jest łupież, a zamiast pianki do golenia, gdy często zmagamy się z podrażnieniami i wrastającymi włoskami. Doskonałe będzie zamiast żelu do codziennego mycia twarzy, a umycie nim ciała nie będzie wymagało już użycia balsamu czy kremu. Świetnie poradzi sobie także z poważniejszymi problemami skóry zarówno u starszych osób, jak i u najmłodszych. Pomoże w leczeniu ran odleżynowych oraz pieluszkowego zapalenia skóry. Udowodniono, że nie tylko intensywnie nawilża skórę, ale również hamuje narastanie komórek nowotworowych czerniaka oraz ból stawów spowodowany chorobą reumatyczną. Pamiętajmy, że takie właściwości i działanie gwarantuje jedynie oryginalne mydło Aleppo, a nie jego podróbki. Jakie mydło wybrać? Stojąc przed wyborem mydła Aleppo, warto przede wszystkim sprawdzić, czy mamy do czynienia z produktem oryginalnym. Jeśli mamy taką możliwość, włóżmy mydło do miski z wodą – jeśli zacznie się unosić, mamy do czynienia z oryginałem, jeśli opadnie na dno – to podróbka. Na rynku dostępne jest mydło Aleppo o różnym stężeniu. Które z nich najlepiej wybrać? Jeśli dopiero zaczynamy swoją przygodę z tym naturalnym mydłem, wybierzmy 4%, które doskonale nada się do codziennej pielęgnacji podczas każdorazowego mycia rąk. Jeśli mydłem Aleppo planujemy myć nie tylko dłonie, ale też całe ciało i włosy, wybierzmy mydło 20-25%. To mydło przeznaczone dla tych wszystkich, którzy raz na jakiś czas zmagają się z dolegliwościami skóry, jej nadmiernym wysuszeniem, zaczerwienieniem lub łupieżem. Mydło, którego stężenie wynosi od 40 do 75% polecane jest wszystkim, których skóra wymaga intensywnego leczenia, a więc osobom z odleżynami i zaawansowanymi zmianami skórnymi. Warto wiedzieć, że mydło o tak wysokim stężeniu nie jest zalecane do codziennego stosowania, a jedynie do czasowej kuracji. Najbardziej skoncentrowane mydło o stężeniu od 80 do 100% polecane jest jedynie do prania ubrań. Szczególnie polecane jest osobom, u których proszek do prania lub płyn do płukania powoduje swędzące alergie. Ile powinno kosztować oryginalne mydło? Najczęściej jest to wydatek nie większy niż 20 złotych za kostkę 200 g. Co prawda, jest to cena dużo wyższa niż koszt zwykłego mydła, jednak możemy być pewni, że stosowanie prawdziwego mydła Aleppo pozwoli nam się pożegnać z problemami skórnymi na zawsze.
Mydło Aleppo – właściwości
Wybierając ceramikę do łazienki, musimy pamiętać o kilku aspektach. Powinna być praktyczna, wygodna, estetyczna i dopasowana do stylu całego wnętrza. Podpowiadamy, jakie modele bidetów i sedesów są dostępne na rynku, a także czym się kierować przy ich wyborze. Rozsądny wybór Wybór ceramiki łazienkowej powinien być dokładnie przemyślany bez względu na to, czy łazienkę urządzamy od podstaw, remontujemy, czy tylko wymieniamy część wyposażenia. Sedes to jeden z najczęściej używanych elementów toalety, ale jednocześnie najrzadziej wymieniany. Bidet to z kolei rzadko spotykany – głównie ze względu na brak miejsca – ale wygodny gadżet. Aby oba służyły bez zarzutu przez długi czas i nie generowały dodatkowych kosztów, warto się zastanowić, jakie modele najlepiej sprawdzą się w naszym domu. Istotną kwestią przy wyborze sedesu oraz bidetu jest materiał, z którego zostały wykonane. Ze względu na intensywną eksploatację narażone są na uszkodzenia i zarysowania, dlatego ceramika, z której je wyprodukowano, powinna być pokryta specjalnym szkliwem. Zabezpiecza ono zewnętrzną powłokę przed uszkodzeniem. Warto również zwrócić uwagę na kolor ceramiki (może się on różnić w zależności od producenta) oraz stylistykę urządzeń. Najlepszym rozwiązaniem jest kupienie wszystkich elementów w jednym miejscu i z jednej kolekcji, aby na pewno do siebie pasowały. W sklepach oferta misek i bidetów jest ogromna, a do najbardziej popularnych producentów należą: Cersanit, Roca, Koło, Hybner oraz – jeśli dysponujemy większymi środkami – Karemag, Art Cream. Najtańsze modele kompaktowe można kupić już za 100–150 zł, a podwieszane za ok. 500 zł. Oczywiście jakość wykonania, większa funkcjonalność czy nowoczesne rozwiązania znacznie podwyższają koszty. Ekskluzywne firmy za sedesy z podgrzewaną deską, systemem dezynfekującym i wbudowanym odtwarzaczem MP3 liczą sobie nawet 6500 dolarów! Wiszące czy stojące? Modele stojące to najpopularniejsze, najczęściej wybierane i najbardziej uniwersalne rozwiązanie na rynku. Ich główną zaletą jest szybkość i prostota montażu, a także stabilność, ponieważ do podłogi mocowane są śrubami. box:offerCarousel Sedesy stojące dzielimy na: górnopłuki (zbiornik zawieszony pod sufitem), dolnopłuki (zbiornik nad miską) i kompaktowe. Sedesy pierwszego typu najczęściej kojarzone są ze starym budownictwem i coraz rzadziej spotyka się je w mieszkaniach. Chętnie wybierane są modele kompaktowe, ponieważ ze względu na niewielkie rozmiary zmieszczą się w każdej łazience. Dodatkowo często mają funkcję stop oraz mechanizm typu 3/6 – do spłukiwania wykorzystywana jest tylko połowa zawartości zbiornika, co pozwala na zmniejszenie zużycia wody. Miski oraz bidety podwieszane doskonale sprawdzają się w nowoczesnych wnętrzach, ponieważ wyglądają elegancko i niebanalnie. Wykorzystanie stelaża podtynkowego umożliwia ukrycie zbiornika wody, optycznie powiększając pomieszczenie. Ten typ montażu jest chętnie wybierany ze względu na łatwość czyszczenia. Brak styczności z podłożem eliminuje konieczność mycia przeróżnych zakamarków ceramiki. Modele wiszące pozornie wyglądają na niestabilne, ale są wyjątkowo wytrzymałe – ich maksymalne obciążenie wynosi nawet do 400 kg! Ich wadą jest jednak wyższa cena i dodatkowe koszty wynikające z konieczności zakupu stelaża. box:offerCarousel Mała łazienka: sedes z górno- lub dolnopłukiem, kompakty (klasyczne i narożne). Oszczędność wody: sedes z systemem 3/6, bidet z wydajnym systemem spłukiwania. Walory estetyczne: modele podwieszane z ukrytą instalacją. Podejście pionowe, odpływ w podłodze: sedes z odpływem pionowym (tzw. warszawski). Podejście poziome, odpływ w ścianie: sedes z odpływem poziomym (tzw. poznański).
Sedes i bidet - podwieszane czy stojące?
Karta graficzna to – szczególnie dla graczy – jeden z najważniejszych komponentów komputera. O ile do biurowych zastosowań wystarczy nawet wbudowany lub zintegrowany z płytą główną model, tak do bardziej zaawansowanych zadań potrzebujemy już mocniejszego sprzętu. Czy w budżecie do 900 złotych da się znaleźć jakieś ciekawe propozycje? Na co zwrócić uwagę, kupując kartę graficzną? Kupując kartę graficzną, musimy pamiętać o kilku parametrach, od których zgodności z pozostałymi komponentami naszego komputera zależy, czy będziemy w stanie poprawnie ją zamontować i wykorzystywać. W zależności od karty, którą nabędziemy, będzie ona współpracować z innymi typami zasilacza tudzież konieczne będzie zastosowanie adapterów. Należy też pamiętać, żeby dobrać kartę o mocy pasującej do mocy naszego procesora. Nie ma sensu inwestować pieniędzy w grafikę, jeżeli nie mamy na pokładzie komponentów zdolnych wykorzystywać ich moc. Słabszy procesor nie będzie w stanie w pełni jej zużytkować. Do mocniejszych kart niezbędne są i5 lub i7. Jaką kartę graficzną kupić? W segmencie cenowym do 900 złotych nie poszalejemy zanadto. Niestety, w tym przedziale ciężko o kartę graficzną, która oferowałaby oszałamiające możliwości. Znajdziemy tu modele oferujące co najwyżej poprawne osiągi. Nie odpalimy gier w jakości ultra. Nie wybierzemy tu również bardzo wysokich rozdzielczości czy nie przeskoczymy bariery 30 FPS. Pierwszym godnym uwagi modelem będzie MSI GeForce GTX750 TI 2GB. Drugi w kolejności – około dwustu złotych droższy – będzie Radeon R9 270X. Obie wymienione karty świetnie radzą sobie nawet z najnowszymi produkcjami i oferują dogodną rozgrywkę w około 50-60 FPS-ach, oczywiście przy założeniu, że ustawiamy detale na wysokie oraz że wartości różnią się dla poszczególnych tytułów. Wydajność karty w dużym stopniu może zależeć od procesora, z którym go sparujemy. Poziom wpływu może mocno się różnić w zależności od modelu. Przykładowo: GTX750 odczuwa bardzo mocne spadki, jeśli połączymy go ze słabszym procesorem, na przykład i3. Z kolei wymieniony Radeon nie wykazuje aż tak silnych różnic. Zawsze więc starajmy się kierować przy zakupie mocą własnego procesora. Górnej granicy naszego budżetu dotyka karta Radeon R9 280X. Potrafi kosztować nawet powyżej tysiąca złotych, ale jeżeli dobrze się rozejrzymy, znajdziemy ją poniżej 900 złotych. Oferuje 3 gigabajty pamięci. Spośród wszystkich wymienionych w tekście kart zdecydowanie oferuje największe możliwości i jest jednym z najlepszych możliwych wyborów w tym segmencie cenowym. W części najnowszych tytułów – jak na przykład „Shadow of Mordor” czy „FarCry 4” – pozwala na ustawienie najwyższego możliwego poziomu grafiki przy zachowaniu wysokiej liczby nawet do 70 FPS-ów. Innym, ciut gorszym, ale również wartym uwagi modelem godnym zainteresowania, jeżeli nie jesteśmy w stanie dopłacić tych dwóch, trzech setek do R9 280X, jest chociażby Asus GeForce GTX660 (jeden ze starszych, ale wciąż wydajnych modeli). Z kolei ci, którzy mogą pozwolić sobie na większy wydatek, powinni oprócz Radeona przyjrzeć się jeszcze GeForce GTX960. Na kartę nie ma jednej metody Z niektórymi sprzętami elektronicznymi jest tak, że tańsze modele po prostu zwyczajnie nie są w stanie wyciągnąć takiej jakości jak ich droższe odpowiedniki. W przypadku innych produktów czasami mniej markowe urządzenie pozwala na równie satysfakcjonujące wyniki jak droższy, bardziej rozpoznawalny odpowiednik. W świecie kar graficznych tak nie ma. Relacja ceny do jakości jest wyraźna. Schodząc z budżetem poniżej pewnego poziomu, musimy liczyć się z dużym ograniczeniem możliwości. Co nie znaczy, że uzyskana grafika będzie nieakceptowalna.
Karta graficzna do 900 zł – jaką wybrać?
Choć wiele osób cieszy się z powodu możliwości uprawiania sportów zimowych, nie każdy jest fanem śniegu i niskich temperatur. Zmarzluchy narzekają na zimne stopy, dłonie, uszy i nos. W jakie gadżety powinni się zaopatrzyć? Co rozgrzeje kończyny i pomoże przetrwać zimowy czas osobom ciepłolubnym? Zimowy gadżet dla zmarzlucha – mufka Mufka była nieodłącznym atrybutem kobiety żyjącej w XVIII wieku (co ciekawe, nosili je również mężczyźni). Schyłek popularności tego elementu garderoby nastąpił w latach 50. XX wieku. To jednoczęściowy element stroju, który chroni ręce przed zimnem – alternatywa dla dwuczęściowego dodatku o tej samej funkcji, czyli rękawic pięciopalcowych i dwupalczastych. Jest rodzajem tunelu, do którego wsuwa się dłonie z obu stron. Choć podstawowym zadaniem ciepłego futerka jest ochrona dłoni przed niskimi temperaturami, stanowi ono również modny dodatek do zimowych stylizacji z płaszczem. Na Allegro są dostępne mufki wyposażone w łańcuszek (praktyczne rozwiązanie, gdy potrzebujemy mieć wolne ręce) i kieszeń, dzięki której mogą też pełnić rolę torebki do przechowywania niewielkich przedmiotów. Zimowy gadżet dla zmarzlucha – nauszniki Nauszniki to praktyczna alternatywa dla czapki, przeznaczona dla tych, którzy nie przepadają za nakryciem głowy. Zimą często wybierają je kobiety o długich włosach, które chcą wyeksponować fryzurę lub nie zniszczyć jej, gdy wychodzą na imprezę lub spotkanie. To nakrycie głowy pozwala jednak zadbać jedynie o uszy, a nie o skórę głowy. Chroni je przed wiatrem i niskimi temperaturami powietrza. Ten gadżet można nosić też pod czapkę, która nie zakrywa uszu (ciepłe nakrycie głowy to podstawa zimowego stroju). Nauszniki to także modny dodatek do codziennej stylizacji, na którą składa się puchowa kurtka, szalik i rękawiczki. Najbardziej powszechne są nauszniki futrzane, ale na Allegro są dostępne również te obleczone dzianiną, zamszowe i z wełny merino. Zimowy gadżet dla zmarzlucha – kapcie Osoby ciepłolubne często narzekają na zmarznięte stopy, które powodują, że cały organizm odczuwa zimno (w podeszwach kończyn dolnych znajdują się bowiem zakończenia nerwów połączonych z ważnymi organami wewnętrznymi i częściami ciała). Czasami nie pomaga nawet ciepła kąpiel, rozgrzewająca gorąca herbata z dodatkiem imbiru i grube skarpetki. Wówczas warto rozważyć zakup kapci elektrycznych z funkcją ogrzewania, które emitują ciepło wnikające w głąb ciała. Gadżet umożliwia rozgrzanie tych części ciała w kilka chwil (niektóre modele rozgrzewają się do temperatury 35 stopni Celsjusza w 5 minut). Ponadto równoczesne poddawanie stóp wibracjom (wybrane egzemplarze mają funkcję masażu wibracyjnego) stymuluje lepsze krążenie krwi. Zimowy gadżet dla zmarzlucha – bielizna termoaktywna Wiele osób, które nie lubią zimy, nie wyobraża sobie przetrwania tej pory roku bez bielizny termoaktywnej. Materiał, z którego jest wyprodukowana, zapobiega wychłodzeniu organizmu i sprawia, że wilgoć szybciej odparowuje, niż jest absorbowana. Bielizna ta jest wykonana z dwóch warstw dzianiny syntetycznej – pierwsza z nich odpowiada za utrzymanie suchości, a druga reguluje temperaturę ciała. Wygodna, dopasowana do kształtów ciała (ale nie uciskająca w żadnym miejscu) i wytrzymała bielizna termoaktywna sprawdzi się nie tylko podczas zimowych wycieczek po górach, ale też na co dzień, gdy temperatura powietrza znacząco spadnie poniżej zera. Zazwyczaj jest bezszwowa, dlatego komfort jej noszenia jest wysoki.
Zimowe gadżety dla zmarzluchów
Zmiany w Regulaminie Allegro Zgodnie z zapowiedzią zaktualizowaliśmy w kilku miejscach treść Załącznika nr 1 (Towary zakazne i dopuszczone warunkowo) do Regulaminu Allegro: * w punkcie 33 Artykułu nr 1 dodaliśmy jeden zapis * Artykuł 1 zyskał zupełnie nowy punkt - 37 - wymieniamy w nim kategorie przedmiotów używanych, które nie powinny być powtórnie wykorzystywane ze względów higienicznych i z uwagi na ochronę zdrowia * a w Artykule nr 2 dodaliśmy punkt 16, w którym mowa o nowej kategorii dla monet - Monety złote do 1800 roku. Planowane zmiany zebraliśmy w pliku PDF. Dodane fragmenty oznaczyliśmy na zielono.
Zmiany w Regulaminie Allegro
Wielu z was zapewne zastanawia się, jaki prezent kupić pod choinkę bliskiej osobie. Świetnym pomysłem na taki podarunek może się okazać czytnik e-booków, zwłaszcza gdy obdarowywana osoba jest wielbicielem książek. Który czytnik wybrać? Amazon Kindle Paperwhite 3 Kindle Paperwhite to klasyk wśród czytników e-booków. Jeśli macie w zanadrzu ok. 500–700 zł, koniecznie rozważcie zakup właśnie tego urządzenia w roli upominku. Wśród Allegrowych sprzedawców znajdziecie głównie dwie wersje: z reklamami i bez reklam. Wariant bez reklam jest oczywiście nieco droższy. Ale właściwie o co chodzi? Odpowiedź jest bardzo prosta, ponieważ wersja z reklamami będzie nam serwować „oferty specjalne” na wygaszaczu ekranu i w menu głównym. Reklam nie uświadczymy natomiast podczas czytania książek. Rzecz jasna wersja bez reklam jest ich całkowicie pozbawiona. Czym może się pochwalić Amazon Kindle Paperwhite 3? Przede wszystkim podświetlanym, dotykowym ekranem Ultra HD, cechującym się zagęszczeniem pikseli na poziomie 300 ppi (rozdzielczość 1448 x 1072 pikseli). Dzięki tak dużej rozdzielczości możemy być pewni, że czcionki zawsze będą wyraźne. Przekątna ekranu to 6 cali, co jest pewnym kompromisem między mobilnością a wygodą czytania. Jeśli chodzi o pamięć, Amazon Kindle Paperwhite 3 ma 4 GB przestrzeni, którą w dużej części można wykorzystać na przechowywanie elektronicznych książek. InkBOOK Classic 2 Jeśli na prezent w postaci czytnika e-booków chcesz mimo wszystko wydać nieco mniej, warto rozważyć zakup InkBOOK Classic 2, który kosztuje ok. 320 zł. Podobnie jak we wspomnianym przed chwilą Kindle Paperwhite 3, i tu zamontowano 6-calową matrycę opartą o elektroniczny papier. Niestety, tym razem nie posiada ona podświetlenia, więc czytanie bez zewnętrznego źródła światła jest po prostu niemożliwe (tak jak podczas czytania klasycznej, papierowej książki). Na szczęście jest dotykowy ekran, więc np. strony czytanego e-booka przewracamy przez dotknięcie odpowiedniego miejsca na ekranie. Rozdzielczość w tym przypadku wynosi 800 x 600 pikseli. Producent InkBOOK Classic 2, pomimo obecności ekranu dotykowego, nie usunął z obudowy przycisków. Dzięki temu strony da się przewracać także za pomocą standardowych przycisków fizycznych. W kwestii pamięci wewnętrznej trzeba dodać, że jest jej tu 4 GB. Mocną cechą tego czytnika e-booków jest fakt, że działa pod kontrolą systemu operacyjnego Android, więc można w jego pamięci instalować różnego rodzaju aplikacje. PocketBook 626 Touch Lux 3 Paperwhite 3 to za duży wydatek, natomiast Classic 2 – nieco za mały? W takim razie świetnym wyborem może się okazać czytnik e-booków PocketBook 626 Touch Lux 3. Cena tego urządzenia to ok. 450 zł. W ramach takiego budżetu będziemy mogli obdarować bliską osobę urządzeniem posiadającym 6-calowy ekran (bazujący na elektronicznym papierze) z rozdzielczością 1024 x 758 pikseli. Matryca jest tu dotykowa, więc wszelkie interakcje przeprowadza się, dotykając jej powierzchni. Czytnik ma również fizyczne przyciski. Co najważniejsze, PocketBook 626 Touch Lux 3 posiada podświetlenie, więc elektroniczne książki można czytać nawet w zupełnych ciemnościach. Tak jak w przypadku dwóch prezentowanych wyżej sprzętów, i ten cechuje 4 GB pamięci wewnętrznej. inkBOOK PRIME W cenie ok. 550 zł z kolei znajdziemy czytnik e-booków inkBOOK PRIME. W odróżnieniu od wspomnianego wcześniej InkBOOK Classic 2, tu jest dużo lepszy ekran. Ma on, co prawda, nadal 6 cali przekątnej, ale tym razem mamy do czynienia z wyższą rozdzielczością, wynoszącą 1024 x 768 pikseli. Dodatkowo inkBOOK PRIME ma podświetlany ekran, więc książki przeczytamy praktycznie w każdych warunkach. Jak na czytnik w tej klasie cenowej przystało, ekran jest dotykowy, lecz nie zapomniano o przyciskach fizycznych, które zawsze mogą się przydać. Warto wspomnieć o pamięci wewnętrznej, bo jest jej tu aż 8 GB, co z pewnością wystarczy na przechowywanie szerokiej gamy książek. Podobnie jak InkBOOK Classic 2, sprzęt ten działa pod kontrolą Androida.
Czytnik e-booków na prezent – Święta 2017
Można się z nim uczyć języka angielskiego, matematyki, ale też oglądać bajki i grać w gry. Ucieszy się z niego każde dziecko – tablet dla przedszkolaka to dobry pomysł na gwiazdkowy prezent. Tablet dla małego dziecka jest prezentem nieco kontrowersyjnym. Jedni rodzice go cenią, ponieważ dziecko może się nim zająć, oglądając filmy i spotykając się z postaciami z ulubionych gier. Inni nie lubią, gdy ich pociecha zbyt długo wpatruje się w świecący ekran. I jedni, i drudzy doceniają jednak walory edukacyjne współczesnych modeli. Za to można mieć stuprocentową pewność, że każde dziecko ucieszy się z elektronicznego prezentu. Tabletnie jest niczym złym, kluczowe jest właściwe korzystanie z jego funkcji. Umiejętność posługiwania się nowymi technologiami jest w dzisiejszych czasach niezbędna, dlatego warto zadbać o to, by dziecko od małego uczyło się ich w mądry sposób. Edukacja ta może się odbywać właśnie z tabletem. Jaki powinien być tablet dla dziecka? prosty w obsłudze, edukacyjny, pobudzający wyobraźnię i kreatywne myślenie, umożliwiający rodzicom kontrolę treści, czasu i sposobu, w jaki dziecko z niego korzysta, odpowiedni do wieku, bezpieczny – powinien mieć oznaczenia CE i/lub EN 71, dopuszczające urządzenia do używania przez dzieci, wytrzymały – ekran powinien być odporny na upadki i zarysowania, dostępny w języku polskim, ale dobrze jest, jeśli można też skorzystać z innych języków. Mio Tab – tablet, który podoba się także rodzicom To tablet edukacyjny od firmy Lisciani, skonstruowany specjalnie dla przedszkolaków. Jest całkowicie bezpieczny, a ze względu na wiele udogodnień sympatią darzą go także rodzice. Ma funkcję kontroli rodzicielskiej, a także stoper z czasomierzem, który pozwala tak zaprogramować czas działania tabletu, by dziecko nie przesiadywało nad nim zbyt długo. Rodzic ma także możliwość ograniczenia liczby aplikacji, które jego pociecha pobierze. Na tablecie przedszkolaki znajdą m.in. laboratorium malucha, a także wiele zabaw rozwijających kreatywność. Wszystkie aktywności angażują małego użytkownika np. poprzez rymowane wierszyki i zagadki. Dziecko może się uczyć alfabetu i poznawać nowe wyrazy. Interesującą rozrywkę zapewnia biblioteczka bajek do słuchania, ale opracowano też wiele zadań nawiązujących do treści opowiadań. Tablet Mio Tab ma gumową osłonkę, która chroni go przed urazami. Aparat i kamera pozwalają na robienie zdjęć, które można umieszczać w zabawnych ramkach i przerabiać w różnych aplikacjach. W zestawie jest zasilacz i kabel USB. Cena: ok. 400 zł. Fantasy Tab 2 – rośnie razem z dzieckiem Propozycja firmy Overmax to tablet, który posłuży twojemu dziecku kilka lat i jest duża szansa, że się nie znudzi. Decyduje o tym nie tylko możliwość zmiany kolorów obudowy w dowolnym momencie, ale także dostęp do specjalnego oprogramowania dla starszych dzieci. Urządzenie korzysta też z gier z serwisu lulek.tv, polecane jest dzieciom 4-letnim i starszym. Fantasy Tab 2 spodoba się szczególnie tym przedszkolakom, które lubią zajęcia muzyczne – dzięki aplikacjom karaoke można z tym urządzeniem zaplanować prawdziwy koncert, a twoje dziecko będzie mogło skomponować własną muzykę. Urządzenie to rekomenduje edukacyjny serwis społecznościowy Sieciaki.pl, który podpowiada rodzicom, jak dbać o bezpieczeństwo ich pociech w internecie. Fantasy Tab polecany jest jako pierwszy tablet dla dziecka, bo intuicyjność obsługi zachęci je do rozwiązywania trudniejszych zadań. Cena: od 330 do 470 zł. Tablet z rysikiem – dla małych artystów Jeśli twoje dziecko przejawia artystyczne zdolności, a kocha zwłaszcza malować i rysować, to najlepszym dla niego będzie tablet z rysikiem w komplecie. Rysik to precyzyjne urządzenie zastępujące palce. Istotny z punktu widzenia rozwoju dziecka jest fakt, że prawidłowe trzymanie rysika poprawia koordynację ruchów dłoni, potrzebną do nauki pisania. Warto przyjrzeć się bliżej tabletowi marki Overmax, który w zestawie prócz rysika ma także prawdziwą, dołączaną klawiaturę – to udogodnienie dla dzieci uczących się liter. Urządzenie oferuje kilka gier, bajki, a także programy edukacyjne, np. do nauki języka angielskiego i matematyki. Cena: 250 zł. Dla małych amatorów kina 3D Każde dziecko lubi oglądać bajki, a nowoczesna technologia 3D pozwala na obcowanie z wyrazistym i niemal realnym obrazem – tak jak w kinie 3D. Teraz młodzi amatorzy filmów mogą je oglądać na tablecie edukacyjnym Kids Tab również w tej technologii, ponieważ producent dołącza do niego okulary 3D. Urządzenie zawiera także wgrane zdjęcia oraz filmy przystosowane do oglądania w trójwymiarze. Dostępne są ponadto aplikacje kreatywne – np. przewodnik po rysowaniu, edukacyjne – np. przyjazne oprogramowanie do nauki języka angielskiego, a także quizy – np. poszerzające wiedzę o Polsce. Zainstalowany w tym modelu pakiet Norton Family pozwala dorosłym kontrolować sposób, w jaki dziecko korzysta z tabletu i internetu. Cena: 180 zł. Jeśli jesteś rodzicem dziecka z tabletem lub planujesz zakup tego urządzenia: Nigdy nie kupuj starszemu dziecka urządzenia dla młodszego. Zawsze lepiej wybrać tablet dla nieco starszego dziecka, niż podarować 5-latkowi taki, który będzie miał infantylną grafikę czy zbyt proste zadania. Starszak nie będzie chciał używać sprzętu dla maluchów. Zadbaj o to, żeby zrównoważyć dziecku czas spędzony z tabletem – ruch na świeżym powietrzu to najlepsza alternatywa. Umów się z dzieckiem, że korzysta z urządzenia np. przez 20 minut, a potem je odkłada. Co 5–10 minut możesz przypominać o upływie czasu. Tablet angażuje tylko zmysł wzroku oraz częściowo dotyku. Zaproponuj więc dziecku zajęcia rozwijające również inne zmysły. Węch, smak, słuch oraz równowaga powinny mieć szansę na zetknięcie się z bodźcami.
Jaki tablet w prezencie dla pięciolatka?
Zbliżający się rok szkolny to czas kompletowania szkolnych wyprawek. Co oprócz zeszytów i książek wsadzić do plecaka gimnazjalisty i ucznia szkoły średniej? Warto zrobić listę przyborów szkolnych. Nie zapomnijmy również o stroju na zajęcia sportowe i śniadaniu. Plecaki szkolne Kompletowanie wyprawki szkolnej warto zacząć od wyboru dobrego plecaka. Gimnazjalista, a tym bardziej uczeń szkoły średniej nie będzie już zainteresowany kolorowymi tornistrami czy plecakami. Tu warto postawić na uniwersalne kolory – czarny, niebieski, granatowy, brązowy, szary, fioletowy czy ciemno zielony. Wyboru najlepiej dokonać z dzieckiem, wtedy będziemy mieli pewność, że plecak będzie mu się podobał i chętnie będzie go nosił. My jednak zwróćmy uwagę na wielkość plecaka i ciężar, jaki może unieść, zamontowane usztywnienia na plecach, możliwość regulowania pasków (szelek) i ich wyprofilowanie oraz wielkość i liczbę przegródek. Plecak ma być ładny, ale przede wszystkim wygodny i bezpieczny dla kręgosłupa naszego dziecka. Na co jeszcze zwrócić uwagę, kupując plecak szkolny? Komory plecaka powinny być zapinane na zamki, dobrze też byłoby, gdyby torba miała dodatkowo boczne, mniejsze kieszenie na drobiazgi, także zapinane na zamek lub rzep. Warto sprawdzić, czy plecak ma praktyczny uchwyt w górnej części do przenoszenia lub zawieszenia, czy zmieści książki formatu A4 oraz to, z jakiego materiału został wykonany. Część dotykająca pleców powinna być wzmocniona pianką i pokryta ergonomiczną siateczką zapewniającą przepływ powietrza. Materiał, z którego wykonany jest plecak, powinien być mocny i wodoodporny. Zakup podręczników Sen z powiek wielu rodzicom spędza zakup podręczników. Mając jednak dokładną listę niezbędnych książek do danej klasy, którą dostaniemy w szkole, możemy łatwo i ze spokojem znaleźć potrzebne podręczniki w Internecie. Szukać możemy każdego egzemplarza osobno do gimnazjum i szkoły średniej lub przejrzeć oferowane zestawy podręczników używanych lub skompletowanych nowych. Być może w ofercie znajdziemy gotowy komplet niezbędnych podręczników, dzięki czemu proces ich szukania znacznie się skróci. Wśród ofert można także znaleźć propozycje przesłania do księgarni spisu poszukiwanych podręczników, a wtedy sprzedawcy skompletują je i wycenią dla nas. Wszystkie potrzebne książki otrzymamy w jednej paczce. To także ułatwi nam zakup szkolnej wyprawki. Warto również przejrzeć oferty podręczników używanych, które są tańsze, a mogą być w bardzo dobrym stanie. Rozważmy też zakup okładek na książki. Wybieramy zeszyty Kolejnym elementem szkolnej wyprawki dla gimnazjalisty i ucznia szkoły średniej są zeszyty. Najlepiej najpierw zrobić listę przedmiotów, które będą w danym roku szkolnym, a następnie policzyć, ile i jakich rodzajów zeszytów potrzebujemy. Wybór jest ogromny – w linie, kratkę, gładkie, do nut, techniczne itp. Także objętość zeszytów jest bardzo zróżnicowana. Kupić możemy pojedyncze sztuki lub w zestawie pakowane po kilka. Dostępne są zeszyty z kolorowymi okładkami, ze wzorami, z nazwą przedmiotu, a nawet z okładkami 3D. Możemy wybierać spośród zeszytów z kolorowymi zakładkami, tzw. kołozeszytów, oraz zeszytów w twardej i miękkiej oprawie. Warto także rozważyć dokupienie okładek na zeszyty, aby dłużej służyły naszemu uczniowi. Kompletujemy przybory szkolne Wśród artykułów plastycznych znajdziemy: kleje, kredki,długopisy, mazaki, nożyczki, plastelinę i farbki, a wśród artykułów papierniczych: bloki, karteczki, notesy, plany lekcji, podkładki i teczki. Pamiętajmy także o piórniku i pomocach naukowych w postaci globusa, kalkulatora, map, przyborów geometrycznych czy tablic. Zastanówmy się także, jakich przyborów do pisania będzie potrzebował nasz uczeń. Wybierać możemy spośród długopisów, ołówków czy piór lub zdecydować się na skompletowany zestaw. Zanim rozpoczniemy zakupy, przedyskutujmy z naszym uczniem, co dokładnie będzie potrzebował w danym roku szkolnym i co zostało mu z poprzednich lat nauki. Śniadaniówki i bidony Aby każdego dnia szkoły nie pakować drugiego śniadania w papier czy woreczek, warto rozważyćzakup plastikowej śniadaniówki i bidonu na napój. Możemy je kupić oddzielnie lub w zestawie. Śniadaniówki mogą być z wkładem chłodzącym lub składać się z kilku mniejszych pojemników. Często w zestawie jest także plastikowa łyżeczka. W takim pojemniku na drugie śniadanie można wziąć nie tylko kanapki, ale także ulubioną sałatkę, makaron, warzywa lub owoce. Strój sportowy Do skompletowania pełnej wyprawki brakuje nam jeszcze stroju sportowego. Jeśli nasze dziecko będzie miało zajęcia na basenie, potrzebujemy strój kąpielowy dla dziewczynki lub kąpielówki dla chłopca. Do tego niezbędne będą okulary do pływania, czepek, klapki i ręcznik. Na zajęcia na hali sportowej czy na świeżym powietrzu potrzebne będą spodenki, koszulka, dres, odpowiednie obuwie i worek na rzeczy sportowe. Tu także wybór jest ogromny, a zakupu najlepiej dokonać z uczniem, by był zadowolony i chętnie nosił kupione rzeczy. Kompletowanie szkolnej wyprawki nie musi być męczące. Zacznijmy od sporządzenia listy potrzebnych przedmiotów i przedyskutowania niezbędnych rzeczy z naszym uczniem. Wybrane przedmioty przed zakupem możemy mu pokazać, by mieć pewność, że mu się spodobają i chętnie będzie z nich korzystać. Aby ułatwić i przyspieszyć proces zakupów, warto poszukać zestawów produktów lub kupować różne produkty szkolne u jednego sprzedawcy.
Wyprawka szkolna dla gimnazjalistów i uczniów szkoły średniej
Rower jest dobry na wszystko. Pod tym zdaniem podpisałoby się z pewnością 70% Polaków, bo aż tylu rodaków w sondażu CBOS-u deklaruje zainteresowanie kolarstwem. A co w przypadku braku czasu czy złej pogody? Wówczas z pomocą przychodzi fingerbike. Pod tą anglojęzyczną nazwą kryją się miniaturowe rowerki, które obsługiwać można za pomocą palców jednej ręki. Ich długość oscyluje w okolicach 10 cm. Fingerbike to młodszy brat fingerboard (malutkich deskorolek). Sprzęt ten kupowany jest nie tylko dla dzieci. Często sięgają po niego również... zapracowani biznesmeni, którym sport umożliwia rozładowanie stresu. Fingerbike pozwala ćwiczyć koncentrację, a jego uprawianie nie generuje dużych kosztów. W dodatku ewolucje wykonywane palcami na miniaturowych rowerach można trenować właściwie wszędzie – nie wymaga to ani specjalnych przygotowań, ani dużej powierzchni. Genialny pomysł małego chłopca Sport ten narodził się w 1998 roku. Stało się tak za sprawą… dwunastolatka, Stevena Ashera. Z powodu złej pogody musiał na jakiś czas odstawić w kąt ukochaną deskę. Nie mogąc pogodzić się z takim obrotem spraw, z pomocą tektury i flamastrów wykonał pierwszy na świecie fingerboard. Jako że ojciec Stevena był producentem zabawek, droga prototypu na sklepowe półki była wyjątkowo krótka. Fingerboardy podbiły serca nastolatków, a w niedługim czasie na rynku pojawiły się ich rowerowe odpowiedniki. Obecnie produkuje się również miniaturowe skutery czy hulajnogi. Miniaturowe BMX-y W co zatem trzeba się wyposażyć, by zacząć przygodę z fingerbike? Przede wszystkim należy wybrać odpowiedni rowerek. Profesjonalne modele stanowią dokładne kopie prawdziwego sprzętu (najczęściej BMX-ów) – poszczególne elementy to idealne odwzorowanie części normalnych rowerów. W fingerbike’ach przeznaczonych do ćwiczenia zaawansowanych ewolucji istnieje możliwość wymiany np. kierownicy czy siodełka, zdemontowania opon lub zębatek. W pudełkach znaleźć można nawet... kluczyk do odkręcania kół. Producenci mają w swej ofercie na ogół zarówno same rowerki, jak i zestawy z przeszkodami. Jak zbudować skatepark? Budowa własnego toru do jazdy fingerbikiem to chyba najbardziej kreatywna część zabawy. Przeszkody dostępne dla hobbystów stanowią wierne kopie urządzeń, które można spotkać w skateparkach. Znaleźć tu więc można zarówno rampy (o różnych gabarytach, kształtach oraz kątach nachylenia), jak i barierki, murki czy inne elementy małej architektury miejskiej. Miłośnicy sportów crossowych mogą również zbudować swój tor w oparciu o przeszkody wykonane w takiej właśnie stylistyce. Ciekawym rozwiązaniem jest zakup całych miniaturowych skateparków lub zestawu urządzeń wyglądających jak fragmenty maleńkich miejskich osiedli. Kupno gotowca nie jest wcale ograniczeniem – elementy te można łączyć według własnych pomysłów. Wybierając przeszkody z myślą o użytkowaniu fingerbike’ów, można sięgnąć do oferty firm specjalizujących się w tworzeniu skateparków dla fingerboardów – np. popularnej w Polsce marki TechDeck czy Skategoods. Ewolucje dla początkujących Największą radość amatorom fingerbike’ów przynosi jednak nauka poszczególnych tricków. Tę należy prowadzić, rzecz jasna, stopniowo, zaczynając od najprostszych sztuczek. Wielu początkujących rozpoczyna od obejrzenia kilku filmów instruktażowych. Aby zacząć ćwiczenia, trzeba najpierw perfekcyjnie opanować spokojną jazdę po płaskim terenie, zawracanie i zmiany kierunków ruchu. Dopiero później można próbować stosunkowo prostych sztuczek, jak „bunny hop” czy „tail whip”. Zwłaszcza pierwsza z nich (której nazwę można przetłumaczyć jako „króliczy skok”) nie powinna sprawiać trudności osobom początkującym. Aby ją wykonać, należy umieścić na kierownicy dwa palce – wskazujący i środkowy. Trzymając kciuk na siodełku, podnosimy rozpędzony rowerek, by po chwili postawić go z powrotem na płaskiej powierzchni. Ten sam układ palców ma również zastosowanie w figurze zwanej „wheelie” – polega ona na postawieniu roweru na tylnym kole za pomocą odpowiedniego kontrolowania nacisku. Nieco trudniejszą (choć wciąż podstawową) sztuczką jest „tailwhip”. Do sterowania kierownicą używamy tutaj co prawda tych samych palców, co uprzednio, jednak powinny one być zagięte wokół jej uchwytów. Tak trzymając rowerek, podnosimy go w górę, a następnie kciukiem i palcem serdecznym obracamy tył urządzenia. Trudniejsze sztuczki Mając już opanowane podstawy, można spróbowac swoich sił w trudniejszych ewolucjach, jak „double whip” czy „flare”, opierających się na wykonywaniu obrotów (lub półobrotów) w wysokoku. Na tym etapie warto również rozpocząć korzystanie z ramp i barierek. Szczególnie efektowne są sztuczki typu „nohander”, „1 hander” czy „superman”, gdzie w powietrzu na moment zdejmuje się palce z roweru, by „wsiąść” na niego jeszcze przed lądowaniem. Po opanowaniu podstaw warto zacząć tworzyć autorskie układy – żadna sztuczka nie jest tak efektowna jak „combo” złożone z kilku ewolucji. Fingerbike to niewielkie, niepozorne urządzenie. Treningi z jego użyciem przynoszą jednak wiele radości. Warto spróbować w nim swoich sił, a kiedy podstawowe ewolucje przestaną sprawiać trudność, udać się do Czeskiej Pragi, która jest mekką miłośników fingerboardu i fingerbike’a.
Fingerbike – jak zacząć przygodę z miniaturowym rowerem?
Wiosna dla fanów jednośladów to długo wyczekiwany początek sezonu motocyklowego. Poza serwisem sprzętu warto zrobić przegląd odzieży oraz protektorów, nie pomijając kasku. Dobrej jakości „garnek” zapewni bezpieczeństwo, które szczególnie przyda się sympatykom jazdy w terenie. Jazda offroadowa to dla wielu miłośników jednośladów (a także czterokołowców) odskocznia od codziennego życia. Piach, błoto i kamienie to coś, co kocha każdy fan wypraw offroadowych. Ze względu na trudne warunki jazdy w terenie bardzo łatwo tam o wywrotkę. Aby jazda po bezdrożach przebiegała w miarę bezpiecznie, konieczny jest odpowiedni ubiór. Jednym z niezbędnych elementów wyposażenia jest kask. Dobrej jakości sprzęt nie tylko zabezpieczy głowę w trakcie upadku, ale i zapewni komfort podczas jazdy. Kask na każdą kieszeń Poniżej prezentujemy siedem najnowszych modeli (z kolekcji na sezon 2018), wymienionych w kolejności od najtańszych do najdroższych. Każdy entuzjasta offroadu z pewnością znajdzie coś dla siebie. 1. W-Tec NK311 box:offerCarousel To ciekawa propozycja dla motocyklistów nieprzepadających za jazdą w goglach. W modelu NK-311 zastosowano szybkę – tak jak w większości kasków motocyklowych. Dodatkowym atutem kasku jest możliwość ściągnięcia daszka, a także podszewki, którą możemy wyprać. Dużą zaletą tego modelu jest możliwość zamykania otworów wentylacyjnych, co w chłodne dni znacznie zwiększa komfort jazdy. W-Tec ma certyfikat ECE. Koszt ok. 400 zł. 2. Kenny Track box:offerCarousel To kolejna propozycja kasku w niższej cenie – ok. 420 zł. Wykonany jest z poliwęglanu, który zapewnia sporą odporność na uszkodzenia. Wnętrze wyściela miękka tkanina, którą można wyjąć w celu wyczyszczenia. Kask ma regulowany daszek, a także system wentylacyjny zapewniający cyrkulację powietrza na odpowiednim poziomie. W Kenny Track zastosowano wysokiej jakości zapięcie DD. Bezpieczeństwo potwierdzone jest certyfikatem ECE. 3. Fly Kinetic Crux box:offerCarousel Dobra propozycja kasku crossowego, którego cena idzie w parze z jakością. Skorupa wykonana z poliwęglanu zapewnia bardzo dobrą odporność na uszkodzenia. W modelu Kinetic Crux zastosowano wieloportowy układ chłodzenia składający się z 13 wlotów i 6 otworów wentylacyjnych. Taka konstrukcja zapewnia doskonałą wentylację, a wykonane z miękkiego materiału wkładki wewnętrzne dodatkowo pochłaniają pot. Zapięcie typu DD-ring umożliwia regulację, a także łatwe rozpięcie. Cena: ok. 450 zł. 4. Fox V1 Race MX18 box:offerCarousel Skorupa w modelu V1 Race MX18 została wykonana z ciśnieniowo wstrzykiwanego poliwęglanu. Do wyboru mamy skorupę w trzech rozmiarach, dzięki czemu każdy znajdzie model spełniający jego oczekiwania. Propozycja od Foxa ma 9 wlotów i 4 wyloty powietrza. Na „nosie” zastosowano gumowy deflektor, który znacznie zwiększa komfort. Wnętrze kasku wykonane jest z dobrze chłonącej wilgoć pianki, która dopasowuje się do kształtu twarzy użytkownika. W razie zabrudzenia bez problemu możemy ją wyciągnąć i wyprać. Zastosowane zapięcie DD uważane jest za jedno z najbezpieczniejszych na rynku. O dobrej jakości produktu świadczą również certyfikaty ECE i DOT. Cena ok. 650 zł. 5. Fox V2 Preme MX18 box:offerCarousel Skorupa tego wysokiej jakości modelu została wykonana z włókna szklanego, bardziej odpornego na uszkodzenia niż prezentowane wcześniej modele. Trzy rozmiary skorupy umożliwiają dopasowanie do każdej głowy. Układ wentylacyjny to wielokanałowy system składający się z 10 wlotów i 4 wylotów powietrza. Wnętrze kasku stanowi dobrze chłonąca wilgoć tkanina, którą możemy z łatwością wyjąć. Model V2 Preme wyposażono ponadto w gumowy deflektor nosa, który znacznie zwiększa komfort jazdy. Kask ten pasuje też do różnego rodzaju ochraniaczy szyi dodatkowo zwiększających bezpieczeństwo. Zapięcie DD oraz certyfikaty ECE i DOT potwierdzają wysoką klasę sprzętu. Cena ok. 1200 zł. 6. Fox V3 2018 box:offerCarousel Produkt, w którym zastosowano wszystkie najnowsze systemy. Najciekawszym rozwiązaniem jest MVRS, czyli magnetyczne mocowanie daszka. W razie upadku znacznie ogranicza ryzyko urazu. Standardowe daszki mocowane na sztywno w razie kontaktu z przeszkodą przeważnie się łamią. W Fox V3 daszek automatycznie odczepi się w całości, dzięki czemu nie ulegnie uszkodzeniu. Kolejnym ciekawym rozwiązaniem jest system MIPS pochłaniający siłę uderzenia. W porównaniu do poprzednich wersji zredukowano tutaj również wagę. 14 wlotów i 4 wyloty powietrza gwarantują przyjemność jazdy w każdych warunkach. Cena ok. 2000 zł. 7. Airoh Aviator 2.2 Six days 2018 box:offerCarousel Wykonany w pełni z kevlaru. Skorupa dostępna w trzech rozmiarach gwarantuje doskonałe dopasowanie. Aviator to jeden z najlżejszych kasków w swojej klasie – waży jednie 950 g. Kask ma filtr kurzu oraz system awaryjny w postaci poduszek policzkowych. W razie jazdy w deszczu z łatwością zakryjemy wloty powietrza nakładkami dostępnymi w zestawie. Ponadto kask ma wszelkie najlepsze systemy bezpieczeństwa. Cena ok. 2400 zł. Wybór kasku offroadowego to bardzo poważna decyzja. Model dobrej jakości zapewnia ochronę przed uszkodzeniem głowy, a także zapewnia komfort podczas jazdy. Kupując kask, warto zwrócić uwagę, czy nasz potencjalny wybór ma certyfikaty bezpieczeństwa.
7 dobrej jakości kasków offroadowych na 2018 r. na każdą kieszeń
To już piąty dodatek do „WOW-a”, który mimo swoich dziesiątych urodzin nadal pozostaje najpopularniejszą grą MMO na rynku. Tym razem Blizzard nie zdecydował się na wprowadzenie nowych ras ani kolejnej grywalnej klasy postaci. Twórcy postawili na usprawnienie mechaniki, poprawę wyglądu gry oraz na bardzo dopracowany dodatek, jeśli chodzi o lokacje, zadania, lochy i raidy, które zwiedzi większość graczy. „Warlords of Draenor” zwiększa maksymalny poziom, jaki może osiągnąć nasza postać do 100. Co najlepsze: Blizzard zdaje sobie sprawę, że start od zera może odstraszyć niektórych, dlatego też razem z dodatkiem otrzymujemy jednorazową opcję zwiększenia poziomu doświadczenia wybranej przez nas postaci do 90, dzięki czemu nowi i powracający gracze mogą od razu rozpocząć zwiedzanie nowej krainy: Draenoru, czyli wersji Outland (znanej z „The Burning Crusade”) z przeszłości. To właśnie tu schronił się Garrosh Hellscream, który stanął na czele Żelaznej Hordy i planuje podbić Azeroth. Hellscream będzie też końcowym bossem tego dodatku. Zanim jednak gracze skonfrontują się z tym porywczym orkiem, czeka na nich 7 nowych pięcioosobowych lochów oraz 2 raidy (kolejne dodawane będą przez aktualizacje). Nowy kontynent składa się z 8 lokacji, które nie imponują swoim rozmiarem. Co prawda gracze zwiedzający Draenor (na razie) nie mogą korzystać z latających wierzchowców, przez co nowe strefy wydają się trochę większe, jednak nie jest to długoterminowe rozwiązanie. 10 lat robi swoje Jeśli skończyliście swoją przygodę z „WoW-em” jakiś czas temu i zastanawiacie się, czy warto do gry wrócić za sprawą nowego dodatku, to niestety nie jestem w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Gra zgodnie z obietnicami rzeczywiście wygląda lepiej, jednak nawet po liftingu widać, że mamy do czynienia z 10-letnią produkcją. Liczyłem również na to, że Blizzard po kompletnej rewolucji przeprowadzonej w drzewkach talentów i umiejętności zrobi coś z samą mechaniką questów. Przeliczyłem się. W piątym dodatku nadal trzeba znaleźć 10 tego, zabić 20 tamtych i przynieść 15 tamtego. Sytuację nieco ratuje fakt, że w Draenorze gracze po raz pierwszy w historii gry otrzymują swój własny kawałek świata – garnizon wojskowy. Oprócz jego rozbudowy możemy rekrutować swoich komputerowych towarzyszy broni, wysyłać ich na misje lub wzywać do pomocy w walce. Niestety zarządzanie garnizonem zmienia się w codzienny obowiązek, który szybko przestaje sprawiać jakąkolwiek satysfakcję. Niestety niektóre zasoby do rozwoju umiejętności postaci związanych z rzemiosłem da się uzyskać tylko z garnizonu, więc siłą rzeczy, czy komuś się to podoba, czy nie, te kilkanaście minut dziennie będzie musiał spędzić na „zabawę w dom”. Poziom trudności pozostawia wiele do życzenia Niestety „Warlords of Draenor” nie spełniło moich wszystkich wymagań. Blizzard sugerował, że poziom trudności przypominać będzie ten z „The Burning Crusade” (w końcu ponownie wracamy do Outland, tyle że w innej wersji) – nie mogę się z tym zgodzić. Moim zdaniem „Wrath of The Lich King” był trudniejszym dodatkiem niż „Draenor”. Twórcy borykają się również z problemami balansu klas postaci. Tyczy się to zarówno trybu PvE, jak i PvP. Niektórzy weterani decydują się przez to nawet na zmianę klasy swojego bohatera – nie wystawia to grze zbyt dobrego świadectwa. Czy warto? „Warlords of Draenor” to ten sam odgrzewany kotlet, serwowany nam od dziesięciu lat. Blizzard stara się eksperymentować z formułą swojej gry i dostosować jej wygląd do standardów z 2014 roku, jednak moim zdaniem nie robi tego w dostatecznym stopniu. Drobny lifting już nie wystarczy. Ci, którzy nadal grają, powinni być zadowoleni z „Warlords of Draenor”, wydaje mi się jednak, że weterani, którym „WoW” znudził się kilka dodatków temu, jeśli wrócą, to tylko na chwilę. Szkoda. Wymagania systemowe „World of Warcraft: Warlords of Draenor” Minimalne: * System operacyjny: Windows XP/Windows Vista/Windows 7/Windows 8 * Prcoesor: Intel Core 2 Duo E6600/AMD Phenom X3 8750 * Pamięć: 2 GB RAM * Karta graficzna: GeForce 8800 GT/Radeon HD 4850 * Miejsce na dysku: 35 GB dostepnej przestrzeni Zalecane: * System operacyjny: 64-bit Windows 7/Windows 8 * Procesor: Intel Core i5 * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: GeForce GT 750M/Radeon HD 6750M lub lepsza * Miejsce na dysku: 35 GB dostępnej przestrzeni Dostępność Dodatek „World of Warcraft: Warlords of Draenor” dostępny jest na PC. Sprawdź inne popularne gry MMO. Źródło okładki: www.blizzard.com
Recenzja - „World of Warcraft: Warlords of Draenor”
Smaczna, słodka i z powodzeniem zastępuje cukier. Jest przy tym bogata w wapń, żelazo i inne składniki mineralne, co dodatkowo podnosi jej atrakcyjność. Co szczególnego ma w sobie melasa i jakie są jej odmiany? Choć melasa stanowi produkt uboczny w procesie rafinowania cukru, to właśnie w niej zachowują się najlepsze właściwości roślin, z których powstaje. Jest skarbnicą witamin i soli mineralnych, między innymi żelaza, wapnia, manganu, potasu, magnezu i witaminy B6. Ze względu na zawarte w niej minerały i witaminy, a także ich wpływ na ludzki organizm jest zaliczana do żywności superfood, czyli najzdrowszych produktów spożywczych świata. Melasa jest doceniana przede wszystkim przez miłośników zdrowego trybu życia i osoby aktywne fizycznie, czyli przez ludzi, którzy świadomie dobierają pokarm do aktualnych potrzeb własnego organizmu. Z wyglądu melasa to gęsty ciemny płyn, który swą konsystencją i barwą przypomina nieco miód gryczany. W smaku jest słodka, więc z powodzeniem zastępuje w diecie zwykły cukier. Melasa trzcinowa Powstaje w procesie rafinowania cukru z trzciny cukrowej. Ze względu na swój ciemny kolor i cenne właściwości jest często nazywana czarnym złotem. Można ją stosować do słodzenia napojów, rozmaitych wypieków, a także do smarowania pieczywa. Melasa trzcinowa zawiera znaczne ilości żelaza (jedna łyżka stołowa pokrywa dzienne zapotrzebowanie na ten składnik w 20%), którego brak skutkuje ogólnym zmęczeniem, wypadaniem włosów, słabszą koncentracją, a przede wszystkim anemią. Jest również dobrym źródłem wapnia, mającego wpływ na zęby, kości i mięśnie. Wapń pomaga obniżyć poziomu cholesterolu we krwi i zachować prawidłowe ciśnienie. Dzięki zawartości cukru i żelaza, które transportuje tlen do komórek krwi, melasa trzcinowa podnosi poziom energii w organizmie, co jest szczególnie doceniane przez sportowców. Warto zauważyć, że dzięki zawartości manganu, pierwiastka mającego działanie antyoksydacyjne, melasa wspomaga usuwanie wolnych rodników, wpływając tym samym na spowolnienie procesów starzenia się. Jedna łyżka melasy to aż 27,5% dziennego zapotrzebowania na ten minerał. box:offerCarousel Melasa buraczana Powstaje jako produkt uboczny przy produkcji cukru buraczanego. W przemyśle jest wykorzystywana przy produkcji alkoholi, w kuchni codziennej zaś sprawdza się jako dodatek do wszelkiego rodzaju wypieków, naleśników, sosów, a także konfitur. Można też nią słodzić napoje, w tym kawę i herbatę. W swoim składzie melasa buraczana ma 50% sacharozy, w przeciwieństwie do melasy trzcinowej, która ma jej tylko 38%. Mimo że melasa buraczana ma mniej substancji odżywczych niż melasa trzcinowa, i tak jest znacznie zdrowsza od zwykłego cukru i słodzików. Zawiera wapń, magnez, żelazo, witaminy z grupy B, cynk (mający wpływ między innymi na piękny wygląd włosów, skóry i paznokci), chrom (dzięki któremu mamy mniejszą ochotę na słodycze), a także potas wpływający na lepsze dotlenienie mózgu, a tym samym na lepszą koncentrację i wyższą sprawność umysłową. box:offerCarousel Melasa karobowa Stosowana między innymi w diecie alergików melasa karobowa zastępuje nie tylko cukier, lecz również kakao. Karob, zwany też chlebem świętojańskim, należy do grupy roślin bobowatych. Najbardziej powszechna jego forma to zmielone nasiona strąków, które stanowią idealną alternatywę dla kakao, zawierając przy tym mniej tłuszczu. Melasa z chleba świętojańskiego nie ma w składzie ani cukru, ani glukozy. Nadaje się jako słodki dodatek do wypieków, deserów i napojów, dając im czekoladowy posmak. Z punktu widzenia zdrowotnego jest kopalnią minerałów (szczególnie manganu, wapnia , miedzi i żelaza), witamin A, E i D oraz witamin z grupy B. box:offerCarousel Melasa to smaczny i zdrowy zamiennik cukru i sztucznych słodzików. W dalszym ciągu jest to jednak substancja słodząca, należy więc pamiętać o tym, by ją stosować z umiarem.
Melasa – dla zdrowia i urody
Kozaki dla chłopców to połączenie wygody i ochrony przed chłodem, śniegiem i wilgocią. Sięgają za kostkę i mają antypoślizgową podeszwę, która chroni przed niespodziewanym upadkiem na śliskiej nawierzchni. Obuwie musi być ciepłe wewnątrz i wytrzymałe na zewnątrz. W końcu chcemy, aby przetrwało sezon zimowy. Jakie kozaki dla chłopców znajdziemy na Allegro? Kozaki od MT Trek Kozaki od MT Trek, model Snow Trek, charakteryzują się wodoszczelną i oddychającą membraną Dri-Tex. Dzięki niej są bardziej odporne na wilgoć. W butach zastosowano też Thermal Insock – wyściółkę termiczną z pianką EVA. Zapewnia nie tylko suchość stopy, ale również wpływa na jej ciepło. Dla zagwarantowania dodatkowego komfortu i ochrony przed zimową aurą wewnątrz obuwia zastosowano dzianinę polarową. Od zewnątrz buty Snow Trek są pokryte naturalną skórą. Dzięki temu są wytrzymałe, odporne na czynniki atmosferyczne i przepuszczają znacznie mniej wilgoci do środka. Koszt kozaków to około 140 zł. Kozaki z materiału Softshell Nie tylko kurtki, ale i obuwie może być wykonane z materiału Softshell. Kozaki dla chłopców są dodatkowo wyposażone w membranę RTF-TEX, która jest wiatroszczelna i wodoodporna. Zastosowana technika pozwala na odprowadzanie wilgoci (potu) na zewnątrz. Wnętrze butów zostało ocieplone grubą, naturalną wełną owczą, która zapewnia ciepło i komfort stopom podczas zimowych dni. Obuwie z materiału Softshell ma antypoślizgową podeszwę, wzmocniony zapiętek i czubek, a także elementy odblaskowe. Koszt to około 80 zł. Kozaki Badoxx Propozycja od Badoxx to kozaki, które wyglądem przypominają trapery. Wiązane na sznurówki, ale mają z boku zapięcie na zamek błyskawiczny. Ułatwia to zakładanie butów. Kozaki zostały ocieplone wewnątrz grubym futerkiem. Mają sztywny zapiętek i czubek. Podeszwa jest antypoślizgowa i elastyczna, co sprawdza się podczas szaleństw na śniegu. Buty są dostępne w wielu kolorach, na przykład jasnobrązowym, czarnym i granatowym. Koszt to około 60 zł. Kozaki Quechua Kozaki Quechua cieszą się również sporą popularnością. Dla chłopców dostępne są w kolorze czarnym i brązowym. Zapinane na rzepy, sprawdzają się nie tylko na co dzień, do szkoły, domu czy na spacer, ale także w górach. Niewątpliwą zaletą obuwia Quechua jest lekkość, odporność, nieprzemakalność i ochrona przed śniegiem. Oddychająca membrana Novadry zapewnia suchość i oddychalność materiału, co umożliwia przedostawanie się potu na zewnątrz. Kozaki mają samoczyszczącą, kauczukową podeszwę, co wpływa na wyższą przyczepność do podłoża w każdych warunkach. Koszt to około 120 zł. Kozaki Bartek Na Allegro możemy znaleźć wiele modeli obuwia zimowego Bartek, w tym kozaki. Mają one membranę BRTKtex, która odpowiada za nieprzemakalność obuwia. Zastosowane materiały pozwalają stopie oddychać. Umożliwia to regulację temperatury i zapewnia odpowiednią higienę. Wierzch kozaków został wykonany z materiału nubuk, a podszewka ze 100% wełny. Do produkcji podeszwy wykorzystano termkauczuk, który wpływa na przyczepność obuwia do podłoża. Koszt to około 200 zł.
Obuwie na zimę – przegląd kozaków dla chłopców
Ciągłe zmęczenie, stres, brak czasu na sen, a więc są i one… cienie pod oczami. To zmora, która towarzyszy nam od lat. Przedstawiamy kilka sposobów, jak skutecznie się ich pozbyć. Worki i cienie pod oczami nie muszą być twoim codziennym towarzyszem. Oczywiście, niektóre z nas mają tendencje do ich powstawania i nawet wypoczete mogą mieć z nimi problem.Owszem, możesz codziennie próbować maskować je korektorem czy innymi kosmetykami, ale to nie jest rozwiązanie na stałe. Istnieje jednak kilka sposobów, które przy systematycznym stosowaniu mogą pomóc Ci znacząco je zniwelować a nawet pozbyć się ich całkowicie! Najpierw zacznij od zdiagnozowania przyczyn tego problemu, następnie podejmij kroki w celu poprawy kondycji skóry pod oczami. Przyczyny cieni pod oczami Powinnaś zacząć od ograniczenia złych nawyków. Następnie przeanalizuj swoją dietę i ustal, czy faktycznie odpowiednio się odżywiasz. Sen. Jeśli jesteś typem pracoholiczki i pracujesz po nocach, przez co niestety, nie sypiasz najlepiej, a rano wstajesz z wielkim trudem, musisz to zmienić. Postaw siebie na pierwszym miejscu. To ty jesteś najważniejsza! Powinnaś zadbać o siebie – odpuść na chwilę i porządnie wypocznij. A kiedy ponownie wrócisz do codziennej gonitwy, zorganizuj czas tak, abyś mogła się wyspać. Pamiętaj, że 6 godzin snu na dobę to minimum! Używki. Przyczyn powstawania cieni pod oczami może być wiele. Są nimi również m.in. niezależne od nas uwarunkowania genetyczne. Jednak istnieją również takie, które możesz kontrolować, np. palenie papierosów czy nadużywanie alkoholu. Są to używki, które możesz stopniowo ograniczać, a przyczyni się to nie tylko do poprawy kondycji skóry, ale także do polepszenia stanu zdrowia. Brak pielęgnacji skóry. Również przyczynia się do powstawania sińców pod oczami. Jeżeli nie stosujesz kosmetyków czy domowych sposobów pomagających utrzymać cerę w dobrym stanie, to niestety będzie wyglądać na przemęczoną. Proponuję kilka sposobów na worki i cienie pod oczami. Sposoby na cienie pod oczami Marzysz o pięknej, rozświetlonej, zdrowej skórze, jednak bez systematycznej pielęgnacji cery nie osiągniesz oczekiwanych rezultatów. * Krem pod oczy. Jednym ze sposobów na tego typu cienie jest codzienne używanie kremu pod oczy. Na noc pamiętaj, aby wybrać bardziej skoncentrowany, cięższy krem – najlepiej jeśli wybierzesz produkt z arniką lub witaminą C. Pamiętaj również, żeby aplikować krem, wklepując go opuszkami palców, a nie rozcierając. Krem to główne panaceum na cienie pod oczami, ale jednocześnie możesz stosować także inne sposoby pozbycia się sińców pod oczami. box:offerCarousel Maseczki w postaci płatków pod oczy. To bardzo wygodny i popularny sposób na walkę ze zmęczoną skórą pod oczami. Aby szybciej działały, przed nałożeniem możesz włożyć je na 15 minut do zamrażarki. Oliwki i żele. Oprócz maseczek i kremów w sklepach znajdziesz również specjalistyczne produkty, które natłuszczą okolice oczu i pomogą pozbyć się problemu. Staraj się je nakładać podobnie jak krem, czyli wklepując w skórę. Przy wyborze odpowiedniej oliwki czy żelu sprawdź ich skład, skłaniaj się ku naturalnym składnikom. Dobrze działają również produkty, których elementy odżywcze zawierają algi. box:offerCarousel Domowe sposoby. Nie musisz wydawać pieniędzy na drogie kosmetyki czy zabiegi. Jest kilka sposobów, które bez problemu wykonasz samodzielnie za pomocą składników i akcesoriów, które znajdziesz w domu. Pierwszym jest przyłożenie kostek lodu lub schłodzonej łyżeczki na skórę pod oczami lub schłodzony okład żelowy. Chłód szybko minimalizuje opuchliznę i pomoże się uporać z problemem. Kolejnymi są okłady w postaci plasterków ze świeżego ogórka, papki ziemniaczanej czy z herbaty – te sposoby możesz stosować zamiennie, powinnaś jednak powtarzać je trzy razy w tygodniu, aby uzyskać zadowalające efekty. box:offerCarousel Cienie pod oczami – możesz z nimi wygrać! Pamiętaj, że kiedy systematycznie pielęgnujesz skórę i unikasz złych nawyków, jej stan znacznie się poprawi. Już dziś rozpocznij walkę o piękną skórę, wówczas nie tylko pozbędziesz się worków pod oczami, ale twoja cera będzie rozświetlona i po prostu zdrowa. Zauważysz również zmianę w swoim samopoczuciu, częściej będziesz wstawać uśmiechnięta i pełna energii. Powodzenia!
Sposoby na cienie pod oczami
Elektryczny hamulec postojowy ma swoich zwolenników i przeciwników. Pierwsi to ci, którzy go używają. Drudzy to ludzie, którzy nie mają o nim większego pojęcia… albo muszą go naprawiać. Zwykły hamulec ręczny jest urządzeniem prostym i skutecznym. Ciągniemy za dźwignię, napina się linka, która zwiera szczęki lub klocki hamulcowe tylnych kół. Hamujemy. Najczęściej używamy hamulca ręcznego podczas parkowania, by auto nie stoczyło się ze wzniesienia. Drugą sytuacją, w której przydaje się ręczny, jest oczywiście ruszanie ze wzniesienia, pod górę. Trzecią – frajda, jaką daje sportowa, rajdowa jazda, oczywiście w kontrolowanych warunkach. Najrzadziej używamy go faktycznie do awaryjnego hamowania, gdy zawiodą nas hamulce. Awaryjne hamowanie Może się ono zdarzyć w zasadzie tylko wtedy, gdy pęknie przewód hamulcowy i z układu wycieknie płyn. To niezwykle rzadkie zdarzenie, zwłaszcza że podstawowy układ hamulcowy jest podzielony na dwie niezależne części. Kiedy pęknie jeden przewód, stracimy hamulce w lewym przednim i prawym tylnym kole lub w drugiej parze. Wtedy używamy hamulca ręcznego. Problem w tym, że nie jest on urządzeniem doskonałym. Linka może się zerwać lub poluzować i zablokowanie kół będzie niemożliwe. Na dodatek skuteczne zahamowanie z dużej prędkości trwa potwornie długo. Trudno też nie zauważyć, że hamują tylko tylne koła, więc bezpiecznie można wytracić prędkość jedynie na prostej drodze. Szarpnięcie ręcznym podczas pokonywania zakrętu na ogół będzie oznaczało zrobienie bączka. I oby tylko tyle! Poza tym na hamulec ręczny od niepamiętnych czasów narzekają projektanci aut. Bo kto to widział, żeby zawsze w tym samym miejscu musiała się znajdować mało designerska dźwignia ręcznego? Jest pożądana w autach sportowych, których właściciele chcą i muszą mieć możliwość pokonywania zakrętów w kontrolowanym poślizgu. Ale w wysmakowanych stylistycznie limuzynach? Hamulec elektryczny Rolę zwykłego ręcznego przejmuje obecnie jego elektryczny odpowiednik. Jak to działa? Są dwa patenty. W jednym po przyciśnięciu przycisku lub podniesieniu maciupeńkiej klapki czy dźwigienki, sygnał dociera do silnika elektrycznego, który ściąga linki. Te zaś blokują klocki na tarczach hamulcowych. Drugi patent jest bardziej skomplikowany i można go określić jako „fly-by-wire”. Sygnał z przycisku hamulca trafia do silniczków, które są zamontowane tuż przy zaciskach hamulcowych. Elektryczny ręczny ma sporo innych zastosowań. Na ogół blokuje koła podczas parkowania po przełączeniu automatycznej skrzyni w tryb P. Bardzo często spięty jest z innymi systemami, takimi jak niezwykle przydatny podczas ruszania pod górę hill holder. Elektryczny ręczny jest na ogół dużo skuteczniejszy od tradycyjnego, bo angażuje wszystkie cztery koła, a nie dwa. Co może się zepsuć? Niestety wiele. Najczęstszymi awariami są zakleszczenia klocków na tarczach. Nic dziwnego, klocki zaciskają się z całą siłą i niekiedy odmawiają powrotu do pierwotnej pozycji. W takich warunkach wszystko zależy od tego, jaki system mamy zamontowany w swoim samochodzie. Pierwszy opisywany system, bardziej mechaniczny, umożliwia ręczne odblokowanie zaciśniętych hamulców i dalszą jazdę. Na ogół pod podłogą bagażnika jest umieszczona zaślepka, po której zdjęciu dostajemy się do mechanizmu odblokowującego cały system. Cała procedura musi być dokładnie opisana w instrukcji użytkowania pojazdu. Trzeba przyznać, że czynność bywa skomplikowana. W niektórych modelach samochodów trzeba aż kilkaset razy przekręcić dźwignię. Ale daje nam to dostęp do hamulców, które możemy samodzielnie naprawić. Bywa, że trzeba je odpowietrzyć. To dość prosta czynność, nie wymagająca wiele zachodu, ale potrzebne jest do tego nieco doświadczenia i wyczucia, bo można urwać zaworek odpowietrzający i napytać sobie biedy. Można także nasmarować linki ściągające hamulce czy nawet wymienić klocki hamulcowe. I to w zasadzie tyle. Niestety w przypadku drugiego typu konstrukcji elektrycznego ręcznego sami niewiele zdziałamy. Zablokowany hamulec sterowany w pełni przez elektronikę jest nienaprawialny w warunkach polowo-garażowych. Pozostaje nam telefon do pomocy drogowej i podróż z autem do serwisu. Najczęściej nie obędzie się bez ingerencji w elektronikę samochodu, a to już zadanie dla profesjonalistów.
Elektryczny ręczny – co może się zepsuć i co dasz radę naprawić?
Kopytka to bardzo popularne danie kuchni polskiej. Przedstawiamy prosty przepis na przygotowanie domowych kopytek. To świetna podstawa do tworzenia różnych smacznych posiłków na bazie kopytek! Składniki: 500 g ugotowanych ziemniaków 180 g mąki pszennej 1 jajko 150 mąki ziemniaczanej sól 4 łyżki oleju Krok po kroku: Ziemniaki studzimy i przeciskamy przez praskę, dodajemy mąkę pszenną, ziemniaczaną, jajko i olej. Zagniatamy ciasto. Kopytka gotujemy w osolonej wodzie. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Domowe kopytka
Żmudne czyszczenie końcówek wydechu wydaje się zbędną pedanterią. Wiadomo jednak, że w przypadku kosmetyki samochodowej diabeł tkwi w szczegółach. Warto zadbać nawet o takie elementy, bo niewielkim kosztem można znacznie poprawić wygląd auta. Błyszczące, często chromowane końcówki wydechu to idealne dopełnienie rasowego wyglądu auta czy motocykla. Niektórzy specjalnie przerabiają wydech w swoich pojazdach, by zyskać tego typu ozdobny element. Zwłaszcza gdy końcówek jest więcej niż jedna, efekt robi wrażenie. Jest tylko jeden warunek – wszystko musi być czyste! A utrzymanie czystości w tym miejscu nie jest łatwe. W końcu na błyszczącej powierzchni szczególnie widać brud, rdzę, kurz, a przede wszystkim sadzę i ślady po przepalonym oleju. Co więcej, podczas „rutynowego” mycia często zapominamy o końcówkach wydechu, uznając je za mało istotne. To wszystko sprawia, że zazwyczaj po błysku nie ma tu nawet śladu, a zamiast tego końcówki są osmolone i po prostu brudne. Mycie wodą nawet z myjki ciśnieniowej na niewiele się zdaje. Potrzeba specjalnej „chemii”. Na szczęście na rynku jest wiele specyfików, które pomogą uporać się z tym problemem. Preparaty Bardzo dobre opinie zbiera Autosol Metal Polish. Można go stosować na wszystkie metalowe części: jasne metale, chrom, mosiądz, miedź, nikiel, stal nierdzewną. Nadaje połysk, zapobiega matowieniu i usuwa zabrudzenia czy ślady po korozji. Preparat jest zwycięzcą międzynarodowych konkursów oraz zdobywcą wielu wyróżnień. Nie jest to pasta ścierna, więc nie rysuje powierzchni. Pojemność 75 ml. Cena: od 10,99 zł. Kolejną propozycją jest pasta Mag & Aluminium Polish firmy Mothers, reklamowana jako legendarna. „Wystarczająco mocna, aby przywrócić blask nawet najbardziej zapuszczonym metalowym powierzchniom, przy tym delikatna na tyle, że idealnie nadaje się do regularnego stosowania”. Dostępna w opakowaniach po 141 g i 283 g. Cena: od 34 zł za 141 g. Znana firma Sonax oferuje nieco tańszą od konkurencyjnych pastę do chromu i aluminium, a także metali kolorowych, takich jak miedź mosiądz, chrom. Szybko i dokładnie usuwa rdzę i patynę, rozpuszcza zabrudzenia i resztki korozji. Przywraca pierwotny połysk i konserwuje, pokrywając powierzchnię warstwą ochronną. Pojemność 75 ml. Cena: od 9,30 zł. Możemy się również zdecydować na pastę firmy K2 w rozsądnej cenie. K2 Aluchrom to produkt przeznaczony głównie do czyszczenia felg, ale nadaje się też do polerowania końcówek wydechu. Pozwala także usunąć pierwsze „cętki” korozji. Nabłyszcza. Pojemność 120 g. Cena: od 6,80 zł. Jak stosować tego typu specyfiki? Najlepiej jest nanieść pewną ilość pasty na czystą, bawełnianą szmatkę i czyścić. Zwłaszcza w przypadku mocniejszych zabrudzeń efekt może nie być widoczny od razu. Wtedy trzeba nałożyć więcej preparatu i trzeć do skutku. Gdy zabrudzeń, smoły czy rdzy jest naprawdę wiele – lub gdy końcówka wydechu jest porysowana – nawet najlepsza chemia jest bezradna. Wtedy należy sięgnąć po większy kaliber. Mowa o tzw. wełnie stalowej, zwanej też watą stalową. Jest to staliwo przeznaczone do polerowania, oferowane w różnej granulacji, często sprzedawane w zestawach składających się z kilku typów. Wełna o grubej granulacji świetnie usuwa rdzę i głębsze rysy. Wersja średnia wygładza i usuwa naloty. Wełny o najmniejszej granulacji używamy na koniec, do wypolerowania. Dobierzmy więc granulację odpowiednią do typu końcówki wydechu oraz typu jego zabrudzeń i uszkodzeń. Wełna stalowa sprawdzi się lepiej niż papier ścierny, bo daje możliwość dotarcia do zakamarków i szczelin. Ma to spore znaczenie w przypadku wydechu, zazwyczaj znajdującego się w miejscu utrudniającym zabiegi pielęgnacyjne. Może się okazać, że po polerowaniu wełną na powierzchni pozostaną ryski. Wtedy weźmy bawełnianą szmatkę, którąś z opisywanych past i dokończmy pracę. Polerowanie końcówki wydechu nie jest czynnością, o której zawsze pamiętamy przy pielęgnacji pojazdu. To błąd, bo ten element, gdy jest błyszczący, naprawdę „robi różnicę”. Zadbane auto to takie, które zostało dopieszczone w najdrobniejszych szczegółach!
Preparaty do czyszczenia końcówki wydechu
Muzyka alternatywna to określenie muzyki niezależnej, będącej w opozycji do komercyjnej, która jest grana w popularnych stacjach radiowych. W Polsce muzyczna scena niezależna ma się całkiem dobrze i zyskała grono wiernych słuchaczy. Wśród popularnych wykonawców można wymienić między innymi: Melę Koteluk, Lao Che, Fisz Emade Tworzywo, Voo Voo czy Skubasa. Mela Koteluk – Migracje Jest to druga płyta utalentowanej wokalistki. Z wydanego w ubiegłym roku albumu Migracje pochodzą przeboje Fastrygi i Żurawie origami. Utwory Meli Koteluk przywołują skojarzenia z twórczością Katarzyny Nosowskiej, a momentami również z piosenkami brytyjskiej wokalistki Florence Welch. Trzynaście piosenek znajdujących się na płycie Migracje charakteryzuje się przestrzennym brzmieniem łączącym oryginalne dźwięki z popową przystępnością. Utwory są melodyjne i przeważnie energiczne, jednak wyróżniają je nietuzinkowe teksty. Płyta łączy w sobie nowoczesność z tradycyjnym, melodyjnym śpiewaniem. Jest to propozycja zwłaszcza dla osób wrażliwych i lubiących ambitną, niebanalną twórczość. Lao Che – Dzieciom To najnowsza, wydana w 2015 roku, płyta płockiego zespołu. Muzykę wykonywaną przez Lao Che klasyfikuje się jako rock alternatywny i crossover, określający gatunki muzyczne zespołów, które wykraczają poza standardowe ramy poszczególnych stylów. Zespół istnieje od 1999 roku i ma na swoim koncie już sześć albumów studyjnych, spośród których dużą popularność zyskał zwłaszcza album Powstanie Warszawskie. Tytuł najnowszej płyty nawiązuje do twórczości Jana Brzechwy, jednak nie jest to wcale płyta dla dzieci. Zdaniem samych artystów, to album dla dorosłych dzieci, a także tych, którzy mają dzieci i wszystkich, którzy byli kiedyś dziećmi. Na płycie znalazło się 10 piosenek o intrygujących tytułach, np. Z kamerą wśród zwierząt buszujących w sieci, Legenda o Smoku, Bajka o Misiu (tom pierwszy) i Bajka o Misiu (tom drugi). Teksty wyróżniają się pewną dozą dydaktyzmu, ale i inteligentnym kpiarstwem. Dzieciom to najbardziej spontanicznie i żywiołowo stworzona płyta w dotychczasowym dorobku grupy. Fisz Emade Tworzywo – Mamut Fisz Emade Tworzywo, znani też jako Tworzywo Sztuczne, to grupa powstała z inicjatywy braci Waglewskich – Piotra „Emade”, który jest producentem muzycznym i instrumentalistą oraz Bartosza „Fisza”, będącego raperem i wokalistą. Grupa wykonuje alternatywną muzykę hiphopową z wpływami innych gatunków muzycznych, m.in. jazzu i funku. Mamut, wydany w 2014 roku, jest czwartą studyjną płytą Tworzywa. Od początku działalności ich muzyka bywała jazzująca, improwizowana i rockowa, jednak w centrum zawsze były rapowane teksty Fisza. Na swoim koncie Waglewscy mają też płyty nagrane wspólnie z ojcem, Wojciechem Waglewskim. Na nowym krążku oprócz hip hopu, jazzu i funku słychać również inne brzmienia, inspirowane muzyką elektroniczną lat 80. i 90. Album jest najbardziej melodyjny ze wszystkich nagranych do tej pory. Na płycie obecny jest duet z Katarzyną Nosowską oraz single Pył i Ślady z gościnnym udziałem Justyny Święs z zespołu The Dumplings. Krążek liczy w sumie 14 utworów. Voo Voo – Dobry Wieczór Voo Voo to legenda polskiej sceny. Zespół gra zróżnicowaną muzykę, opierającą się głównie na połączeniu rocka z folkiem i dużej ilości improwizacji. W ostatnim czasie w twórczości Voo Voo pojawiły się także elementy innych gatunków muzycznych, np. hip hopu oraz połączenie elementów jazzowych z muzyką elektroniczną. Założycielem i liderem zespołu jest Wojciech Waglewski. W 2015 roku grupa obchodzi 30-lecie istnienia. Na swoim koncie ma już 35 albumów. Na nowej płycie znalazło się 10 utworów, które są melodyjne i w pewnym stopniu improwizowane. Jazzowy posmak nadają dźwięki saksofonu Mateusza Pospieszalskiego. Na płycie nie zabrakło także orientalnych wpływów, głównie za sprawą gościnnego występu artystów z Azerbejdżanu. Mocnym elementem płyty są również solówki gitarowe Wojciecha Waglewskiego oraz niebagatelne i niepozbawione głębszej refleksji teksty jego autorstwa. Znakomicie spisali się także pozostali muzycy, czyli wspomniany Mateusz Pospieszalski, grający na kontrabasie Karim Martusewicz oraz perkusista Michał Bryndal. Skubas – Brzask Skubas to pseudonim artystyczny pochodzącego z Lublina piosenkarza i gitarzysty, Radosława Skubai. Płyta Brzask jest drugim albumem w jego artystycznym dorobku. Krążek promował singiel Nie mam dla ciebie miłości, który spotkał się z dużym zainteresowaniem fanów artysty i stacji radiowych. Na album składa się 10 piosenek będących kompozycjami Skubasa. Teksty do nich artysta napisał wspólnie z Barbarą Adamczyk. Utwory cechuje przede wszystkim autentyczność, emocjonalność i prostota. W warstwie muzycznej na plan pierwszy wysuwają się przede wszystkim gitary akustyczne. Styl Skubai jest dość minimalistyczny, ale przyciągający uwagę słuchacza. Wydane w ostatnich miesiącach płyty polskiej muzyki alternatywnej to interesujące propozycje dla osób, które lubią słuchać niebanalnych kompozycji z refleksyjnymi i nietuzinkowymi tekstami. Wśród tworzących obecnie muzyków niezależnych są zarówno nowi wykonawcy, jak i tacy, którzy tworzą muzykę już od kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu lat. Ich wydawnictwa wyróżniają się przede wszystkim oryginalnością i autentyczną pasją tworzenia.
Pięć najpopularniejszych płyt nowej polskiej muzyki alternatywnej
Bejcowanie zmienia kolor drewna, podkreślając jego rysunek, ale go nie zakrywa tak jak farba, dzięki czemu wygląda naturalnie. Bejcą można nadać drewnu inny kolor, rozjaśnić je lub przyciemnić albo odświeżyć dotychczasową barwę. Bejca jest preparatem służącym do barwienia drewna. Wnika w jego strukturę, nadając mu trwały kolor i jednocześnie podkreślając naturalny wygląd. Zabejcowaną powierzchnię należy zabezpieczyć lakierem, olejem lub woskiem. To konieczne, aby chronić ją przed uszkodzeniami i wilgocią, ale również ożywić jej barwę. Oprócz bejc do zastosowania we wnętrzach dostępne są bejce do stosowania na zewnątrz (np. do mebli ogrodowych, elementów konstrukcyjnych itp.). Zawierają one składniki chroniące drewno przed szkodnikami, grzybami itp. – innymi słowy impregnują je. Bejca do malowania mebli, np. w sypialni czy pokoju dziecięcym, powinna spełniać wytyczne normy PN-EN 71-3, informującej m.in. o tym, że preparat jest bezpieczny dla dzieci. Rodzaje bejc Bejce różnią się przede wszystkim rodzajem zastosowanego rozpuszczalnika. Barwnik, pigmenty i dodatki uszlachetniające mogą być rozpuszczone w wodzie, spirytusie lub rozpuszczalnikach organicznych (terpentyna, benzyna lakowa). * Bejce wodne – bazą jest woda. Nie barwią drewna zbyt intensywnie, schną powoli, dzięki czemu można uzyskać równomierne zabarwienie. Bejce wodne nakłada się pędzlem, tamponem lub natryskiem. To wyroby ekologiczne. * Bejce spirytusowe – pigment jest rozpuszczony w wysokoprocentowym alkoholu. Idealne do renowacji starych mebli, nadają się do każdego typu drewna. Zabarwienie jest intensywnie, preparat szybko się wchłania i schnie. Trzeba je szybko nakładać, najlepiej za pomocą pakuł lub tamponów. * Bejce nitro – powstają na bazie rozpuszczalników organicznych (terpentyna, benzyna lakowa). Podkreślają rysunek drewna, szybko schną, są odporne na działanie promieniowania. Można je nanosić za pomocą pędzla, tamponu lub natrysku. Bejce w proszku Bejcę można kupić jako gotowy produkt lub wykonać samodzielnie z proszku lub koncentratu. Zaletą drugiego rozwiązania jest niższy koszt niż gotowego produktu oraz możliwość mieszania kolorów, aby uzyskać odpowiedni odcień. Bejce do zrobienia we własnym zakresie najczęściej mają postać proszku, który trzeba rozpuścić w wodzie lub wysokoprocentowym alkoholu (spirytusie lub denaturacie). Informacja o tym znajduje się na opakowaniu. Właściwości bejc gotowych i robionych nieco się od siebie różnią. Kolorystyka Bejce występują w wielu kolorach i odcieniach drewna – od jasnych (sosna), poprzez średnie (dąb), po ciemne (heban, orzech ciemny) oraz w klasycznych kolorach (zielony, żółty). Ta sama bejca na różnych gatunkach drewna będzie wyglądać inaczej, dlatego bejce często są przeznaczone do konkretnego gatunku drewna, np. bejca do drewna sosnowego itp. Wybierając potrzebny kolor, posługujmy się wzornikiem wykonanym na tym drewnie. Jeśli chcemy np. barwić drewno dębowe, kierujmy się wzornikiem wykonanym na dębie. Pamiętajmy, że wzorniki są robione na świeżym drewnie, na starym meblu te same kolory będą wyglądały inaczej. Różne kolory bejcy Bejcowane na jasno drewno dębu Bejcowane drewno sosny Bejcowane na niebiesko drewno buku Aplikowanie bejcy Bejcę można nakładać różnymi sposobami: ręcznie (pędzlem, tamponem, wałkiem), metodą natryskową albo poprzez zanurzenie w tzw. kąpieli. Na opakowaniu znajdziemy wskazówki producenta. W warunkach domowych najczęściej stosuje się nanoszenie ręcznie. * Bardzo ważne jest odpowiednie przygotowanie powierzchni. Surowe drewno (lub materiał drewnopochodny), niemalowane wcześniej, trzeba oczyścić z zabrudzeń i plam żywicznych. Następnie przeszlifować papierem ściernym o gradacji od 150 do 220, wzdłuż włókien drewna, po czym odpylić i odkurzyć powierzchnię. Powierzchnię mebla odnawianego należy dokładnie wyszlifować, zdejmując stare warstwy lakieru, bejcy, farby itp., aby dojść do surowego drewna. Najlepiej robić to szlifierką. * Bejcę należy dokładnie wymieszać, na dnie pojemnika nie powinien pozostawać osad. * Wykonać próbę wybarwienia na kawałku drewna w niewidocznym miejscu (np. na plecach mebla). * Bejcę rozprowadza się pędzlem, wałkiem lub miękką szmatką zawsze wzdłuż słojów, nadmiar można zdjąć suchym, czystym pędzlem. Nanosi się cienkie równomierne warstwy. Najlepiej malować całą powierzchnię naraz, aby uniknąć tzw. zakładek. * Suchą powierzchnię zabezpiecza się lakierem, olejem, woskiem lub politurą. Nakładanie bejcy pędzlem Nakładanie bejcy szmatką Nakładanie bejcy wałkiem Warto wspomnieć o produkcie przez jednych lubianym, przez innych lekceważonym. Mowa o lakierobejcy – produkcie 2 w 1, będącym połączeniem pigmentu z lakierem. W większości są to produkty rozpuszczalnikowe (nie są wodne), trzeba więc nakładać ją z zastosowaniem środków ochronnych. Szybko schną, są dostępne w różnych kolorach oraz w różnym wykończeniu, np. mat, półmat, połysk. Wydawać by się mogło, że zastosowanie lakierobejcy ułatwi pracę przy wykończeniu mebla, tymczasem może być problematyczne. Dotyczy to głównie mebli odnawianych. W tym przypadku należy zdjąć starą powłokę i dotrzeć do gołego drewna (co nie zawsze jest możliwe). W przeciwnym razie powstaną plamy – w miejsca, gdzie został stary lakier, nie wniknie barwnik. Podobnie z uzupełnianiem ubytków szpachlą, lakierobejca ich nie zakryje i będą widoczne pod lakierem.
Bejcowanie drewna - naturalny efekt
Wybieranie dla małych miłośników zabawkowych zwierzątek, które je ucieszą, to świetna przygoda. Warto jednak pamiętać o potrzebach malucha i zdecydować się na zabawki nie tylko ładne, ale również bezpieczne oraz mające walory edukacyjne. Do wyboru, do koloru Wbrew pozorom znalezienie odpowiednich zabawek – czyli takich, które przypadną do gustu naszemu dziecku i będą odpowiadały zasobności portfela – wcale nie jest łatwe. Powinny one służyć nie tylko jako forma rozrywki, ale także wspierać rozwój. Poniżej polecamy te, które zainteresują maluchy i będą dla nich bezpieczne. Pluszaki. To jeden z najpopularniejszych rodzajów zabawek, polecany szczególnie dla niemowląt, które lubią czuć bliskość miękkich zwierzaków. Na rynku pojawia się coraz więcej maskotek przeznaczonych specjalnie dla najmłodszych, tzw. przytulaczy (małe kocyki z główką zwierzątka) oraz metkowców (z wystającymi metkami o różnych fakturach, za które niemowlęta uwielbiają łapać). Wybór zwierzaków jest niemal nieograniczony – króliki, kotki, popularne misie, ryby, ptaki czy słonie to tylko nieliczne z nich. Komplety interaktywne. To z reguły zestawy tematyczne, np. safari lub farma. W ich skład zazwyczaj wchodzą: budynek (np. stodoła czy zagroda), rośliny oraz różnego rodzaju zwierzaki, które maluch może dowolnie ustawiać. W zależności od tematyki, będą to np. zwierzęta gospodarcze (krowy, kurczaki, konie) lub żyjące w dziczy (żyrafy, słonie, lwy). Puzzle. To nieograniczone pole do popisu, bo nie brakuje zestawów z różnymi obrazkami do układania. Mogą to być grupy zwierząt lub pojedyncze osobniki, odwzorowane na zdjęciach, rysunkach lub w formie kreskówkowej (np. z bajek). Tamagotchi. Elektroniczna zabawka, która od niedawna przeżywa drugą młodość. Kształtem przypomina niewielkie plastikowe jajko z wyświetlaczem. Zabawa polega na opiekowaniu się wirtualnym zwierzakiem, m.in. karmieniu go, myciu i usypianiu. Ma ona znaczące walory edukacyjne, ponieważ wymaga systematyczności i odpowiedzialności – zwierzątko może umrzeć, jeśli nie będzie odpowiednio pielęgnowane. Jeździki. Zabawki w kształcie zwierzaków na patyku lub sznurku, które dziecko pcha przed sobą lub ciągnie za sobą. Zachęcają one do spacerów te maluchy, które dopiero uczą się chodzić. Wyjątkowo popularne są obecnie ekologiczne modele drewniane. Zestawy klocków Lego, Duplo czy Playmobil od wielu lat podbijają serca starszych i młodszych. Niezliczone są zestawy tematyczne, dlatego nietrudno wybrać prezent nawet dla najbardziej marudnego malucha. Wśród wielu klockowych mikroświatów znajdziemy m.in. farmy ze zwierzakami gospodarczymi, safari z lwami i małpami, krainę smoków, obóz archeologów z dinozaurami. Zabawki do kąpieli. Pływające kaczuszki, żabki i rybki doskonale sprawdzą się podczas zabaw w wodzie. Wykonane są z wodoodpornych, utrzymujących się na powierzchni materiałów. Pobudzają wyobraźnię dziecka i umilają mu chwile spędzone w wannie. Gry edukacyjne. Na rynku nie brakuje gier planszowych oraz przestrzennych, które rozwijają wyobraźnię dziecka. Niektóre polegają np. na układaniu zwierzątek jedno na drugim tak, by nie przewrócić piramidy, inne wymagają dopasowania zwierzaków do odpowiedniego otworu. Zabawki interaktywne. Figurki, pluszaki oraz inne zabawki, które reagują na to, co dzieje się dookoła nich. Najpopularniejszym modelem były swojego czasu Furby, elektroniczne zwierzaki stanowiące połączenie sowy i chomika, które mówiły (wyposażono je w system rozpoznawania mowy) i reagowały na dotyk. Liczba dostępnych na rynku zabawek może oszołomić niejednego rodzica. Ma to jednak ogromną zaletę – niemal każdy będzie w stanie wybrać tę idealną dla swojego dziecka. Podczas zakupów warto jednak słuchać głosu rozsądku i nie podejmować decyzji pochopnie. Jak wybrać odpowiednią zabawkę? Warto unikać tych, które mają ostre krawędzie i mogą grozić skaleczeniem. Z tego samego powodu złym pomysłem jest kupowanie zabawkowych pistoletów, które strzelają np. kulkami. Dzieci uwielbiają rozkładać zabawki na części, więc warto wybierać modele wytrzymałe, pozbawione luźnych elementów (łatwo je połknąć), sznurków oraz tasiemek. Jeśli kupujemy pluszaki, warto sprawdzić, czy można je prać w pralce. Zabawka powinna być także odpowiednio dobrana do wieku dziecka – informacje o przedziale wiekowym (oraz inne istotne oznaczenia) umieszczone są na etykiecie producenta. Absolutną koniecznością jest zwracanie uwagi na to, czy wybrane przez nas gadżety otrzymały niezbędne atesty i spełniają wszystkie normy bezpieczeństwa.
Zabawki dla małych miłośników zwierzątek
Wystawianie oferty wyłącznie w celu otrzymania oceny sprzedaży jest w Allegro niedozwolone. Wystawianie oferty wyłącznie w celu otrzymania oceny sprzedaży jest w Allegro niedozwolone. W przypadku stwierdzenia takiego nadużycia pracownik Allegro może: * usunąć opinie wystawione do takiej oferty * zablokować możliwość wystawienia oceny sprzedaży do takiej oferty * zastosować blokadę sprzedaży lub całkowitą blokadę konta.
Oferty wystawione dla ocen sprzedaży
W dzisiejszych czasach szykowną koszulę ze stójką po prostu trzeba mieć. Jak ją nosić? Oto nasze podpowiedzi. Stójka to nie tylko ciasno zapięty na ostatni guzik kołnierzyk bez wyłogów, zakrywający spory fragment szyi. Ten typ wykończenia miewa też bardziej otwartą formę – dekolt w kształcie litery V również może być wykończony stójką, ale taką, której się nie zapina. Stójki to również wykończenia tradycyjnych, eleganckich strojów, np. chińskich lub białoruskich, oraz współczesnych wersji oficjalnych mundurów wojskowych. Biała baza nie tylko na galowo Na jaką okazję biała koszula ze stójką jest odpowiednia? Niemal na każdą. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że jasna koszula w połączeniu z ciemnym dołem to klasyka elegancji – wiemy to od przedszkola. Można przyjąć, że biała bluzka ze stójką jest dorosłą wersją dziewczęcej koszuli z zaokrąglonym kołnierzykiem, którą zakładałyśmy, gdy pani zaznaczała, by ubrać się galowo. Koszula ta dobrze wygląda z ubraniami o różnym charakterze. Włóż ją do jeansów – poły możesz puścić swobodnie lub przepasać się w talii modnym szerokim pasem, np. z gumy. W zależności od stopnia elegancji, jaki chcesz uzyskać, włóż buty na obcasie (wówczas usta podkreśl czerwoną szminką) lub tenisówki (dobierz jakiś sportowy dodatek, np. czapkę z daszkiem). Na koszulę możesz włożyć każde okrycie wierzchnie – bomberkę, ramoneskę, kurtkę jeansową, militarną lub klasyczny żakiet – a zawsze będzie wyglądała dobrze. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Do biura – szykowny jeans i paseczki Stójkę zazwyczaj nosimy zapiętą na ostatni guzik – tak prezentuje się najkorzystniej. Tak też jest z jasną koszulą w błękitne, cienkie paseczki. Ten modowy klasyk pasuje do garsonki, pięknie wygląda z prostym, dopasowanym żakietem, doskonale też komponuje się z wąską spódnicą ołówkową i półbutami na szalenie ostatnio modnym, niezbyt wysokim obcasie. Jeśli w pracy możesz nosić ubrania o nieco mniej formalnym charakterze, włóż koszulę ze stójką z tkaniny imitującej jeans, granatowe chinosy oraz złote lub srebrne półbuty na jasnej podeszwie. Zrezygnuj ze skarpetek. Dworska falbanka Szukając wyjątkowej bluzki z wysokim kołnierzem, na pewno trafisz na modele ze stójką i falbanką przy szyi. Niektóre mają także dodatkowe zdobienia w postaci żabotów – to propozycje dla kobiet, które lubią przepych. Falbany i żaboty, a ostatnio także kolorowe hafty oraz naszywki to motywy sprawdzające się w stylizacjach, w których decydujemy się na to, by jeden element był dominujący. W tym przypadku będzie to właśnie zdobiona koszula. Nie zakrywaj jej swetrem, kurtką czy żakietem – po co ci falbany, zdobienia i żaboty, skoro będą schowane? Koszule z subtelną falbanką na wysokim kołnierzu często oferują popularne sieciówki. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Koronkowa robota Lubisz prześwity, tiule i delikatne tkaniny nawiązujące stylem do baletu lub kojarzące się z arystokratyczną elegancją spod znaku damskich parasolek koronkowych? Zdecyduj się właśnie na koronkowe bluzki z delikatnym, stójkowym wykończeniem. Nadają się na wszystkie specjalne uroczystości – i rodzinne, i biznesowe. Ale pasują się też do zwyczajnych, codziennych jeansów.
Koszula ze stójką – elegancja nie tylko do biura
Urządzanie mieszkania nigdy nie jest proste. Jeszcze trudniejszym zadaniem jest przystosowanie go do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Sprawdzamy, co musisz wiedzieć, by mieszkanie dla osoby z dysfunkcją ruchu było wygodne i bezpieczne. Otwieranie i zamykanie drzwi, sięganie po ubranie czy naczynia niezbędne do przygotowania posiłku – te czynności pełnosprawnej ruchowo osobie wydają się tak banalnie proste, że często nawet o nich nie myślimy. A co, jeśli miałbyś wykonać je, siedząc na wózku inwalidzkim? Wtedy nawet najprostsze z pozoru czynności będą stanowić nie lada wyzwanie. Oto, co musisz wiedzieć, urządzając mieszkanie przystosowane dla osoby niepełnosprawnej. Salon dla niepełnosprawnego To pomieszczenie najprościej przystosować do potrzeb osoby z dysfunkcją ruchu. Najważniejsze jest zapewnienie odpowiedniej ilości przestrzeni dla wózka lub chodzika, tak by domownik mógł swobodnie poruszać się po pomieszczeniu. Podstawą wygody dla osób niepełnosprawnych jest montowanie wszystkiego niżej niż zazwyczaj. Wysokie meble są złym rozwiązaniem, bo osoba nieporuszająca się o własnych siłach może upaść, gdy będzie po coś sięgać. Dobrym wyborem są niskie półki lub komody, które można zastawić koszykami, pojemnikami z przedmiotami codziennego użytku. Mebel taki nie powinien stać w ciągu innych mebli ze względu na łatwiejszy dostęp. Nie zapomnij też o odpowiednim zabezpieczeniu podłogi: zrezygnuj ze śliskich płytek podłogowych i niewielkich dywanów, o które łatwo się potknąć. Najlepiej sprawdzi się w tym przypadku wykładzina przylegająca do całej powierzchni podłogi. Sypialnia dla osoby niepełnosprawnej: o czym musisz pamiętać? W sypialni również najważniejsze jest zapewnienie osobie niepełnosprawnej swobody poruszania się. Pomieszczenie to powinno być na tyle duże, by z łatwością można je było zaaranżować na kilka sposobów, w zależności od potrzeb. Dobrze, by sypialnia znajdowała się bezpośrednio przy łazience. Łóżko powinno być ustawione tak, by łatwo można było uzyskać do niego dostęp z obu stron, bo to ułatwi np. zmianę pościeli. Rozmiary łóżka są zależne wyłącznie od potrzeb konkretnego użytkownika, ale dobrze, by miało ono dodatkowe, podwyższane krawędzie boczne zabezpieczające przed wypadnięciem. Osobom o znacznym stopniu niepełnosprawności poleca się łóżka z automatyczną regulacją wysokości i podgłówka. Domownicy bardziej sprawni docenią zainstalowanie drabinki, barierki lub uchwytów umożliwiających podciąganie się i przemieszczanie na łóżku. Dla osób, które ze względów zdrowotnych większą część czasu spędzają w łóżku, nieocenionym ułatwieniem będzie stolik przyłóżkowy z opcją ustawiania wysokości i stopnia nachylenia blatu. box:offerCarousel Jak urządzić kuchnię dla osoby niepełnosprawnej? Za najlepszy dla osoby z dysfunkcją ruchu uznaje się projekt kuchni oparty o kwadrat, z zabudową układającą się w kształt litery „L”. W kuchni musisz zaplanować wolną powierzchnię, która umożliwi swobodne manewrowanie wózkiem inwalidzkim. Między szafkami i urządzeniami kuchennymi powinno pozostać miejsce o powierzchni minimum 150 x 150 cm. Sprzęty AGD, blaty i zlewozmywak muszą być na tym samym poziomie – tylko w ten sposób będzie można wygodnie przesuwać naczynia. Standardowa głębokość elementów wyposażenia kuchni wynosi 60 cm i jest odpowiednia również dla osoby niepełnosprawnej. To ważne, bo pozwala na wyposażenie kuchni w sprzęt dostępny w każdym sklepie. Projektując ciąg kuchenny, musisz pamiętać, by jego linia nie miała załamań i występów utrudniających osobie na wózku przesuwanie naczyń i przygotowywanie posiłków. Najbliżej wejścia powinna stanąć lodówka, dalej zlewozmywak, a po nim urządzenia do gotowania. box:offerCarousel Drzwiczki szafek kuchennych powinny otwierać się do 110-180 stopni, bo to znacząco ułatwi manewrowanie wózkiem i sięganie po produkty. Szuflady w szafkach muszą być mocowane na prowadnicach rolkowych z blokadą uniemożliwiającą wypadnięcie. Uchwyty szafek i szuflad powinny być wygodne, o nieostrych krawędziach i nie za mocno wystające poza front szafki. Dolna krawędź szafek stojących najlepiej, żeby była cofnięta o ok. 15 cm od lica szafki na wysokości 30-40 cm, co umożliwi podjazd dla osoby na wózku. Łazienka dla niepełnosprawnego: co musisz wiedzieć? Przy projektowaniu takiej łazienki bezwzględnie trzeba pamiętać o minimalnej przestrzeni manewrowej dla wózka (150 x 150 cm). Planując mieszkanie w nowym budownictwie, będziesz miał zdecydowanie większą swobodę i możliwości w podejmowaniu decyzji. Jeśli musisz zaadaptować istniejące pomieszczenia, może się okazać, że warunkiem koniecznym dostosowania łazienki będzie wyburzenie ścian, powiększenie otworu drzwiowego, przesunięcie instalacji wodno-kanalizacyjnej, elektrycznej itd. Jeżeli WC i łazienka to osobne pomieszczenia, lepiej połączyć je w jedno. Dla osób poruszających się na wózku najlepsza jest kabina prysznicowa z wmontowanym na równi z podłogą brodzikiem. Dno brodzika musi być antypoślizgowe, np. mieć ryflowaną (czyli rowkowaną) powierzchnię. Wanna przyda się zaś wtedy, gdy konieczne okaże się zażywanie kąpieli leczniczych. Aby zapewnić użytkownikowi bezpieczeństwo, trzeba zamontować przy niej schodki lub drabinkę oraz poręcze. Dla osoby na wózku potrzebny będzie podnośnik, który przetransportuje ją do wanny. Krzesełka kąpielowe to wygodne rozwiązanie dla osób starszych i poruszających się na wózku. Montowane pod prysznicem zapewniają komfort i pozwalają na samodzielne skorzystanie z łazienki. Deski sedesowe w przedniej części nie są zamkniętym owalem, lecz mają kształt zbliżony do podkowy. To pozwala korzystającemu łatwiej wykonywać czynności higieniczne. Osoby niepełnosprawne potrafią z dużą siłą usiąść, dlatego deski te są bardziej wytrzymałe na zniszczenia i złamania. Projektowanie wnętrza dla osoby niepełnosprawnej to duże wyzwanie. Na szczęście nie brakuje rozwiązań ułatwiających im codzienne życie.
Wnętrze dla osoby niepełnosprawnej: o czym należy pamiętać przy jego urządzaniu?
Otrzymaj nawet 100 Monet za zakup instrumentu muzycznego Planujesz zakup instrumentu muzycznego? Warto poszukać go na Allegro, bo od 17 do 23 września za zakup instrumentu za minimum 500 zł otrzymasz 50 lub 100 Monet. Promocja dotyczy kategorii: Gitary i akcesoria Instrumenty klawiszowe i MIDI Instrumenty perkusyjne Instrumenty smyczkowe Liczba dodatkowych Monet, które otrzymasz, zależy od ceny przedmiotu: * za zakup w przedziale 500 zł - 999,99 zł dostaniesz 50 Monet * za zakup za minimum 1000,00 zł dostaniesz 100 Monet Regulamin promocji
Zgarnij nawet 100 Monet za zakup instrumentu muzycznego
Urządzamy miejsce do pracy w kawalerce. Jak prawidłowo zagospodarować małą przestrzeń? Które elementy wyposażenia będą niezbędne? Mieszkając w miejskiej kawalerce, z pewnością wiele razy mieliśmy do czynienia z nagminnym problemem braku miejsca. Organizowanie całego życia na kilkudziesięciu metrach kwadratowych może być dość trudne. Są jednak świetne rozwiązania wnętrzarskie, które możemy zastosować w naszym mieszkaniu. Dziś zastanowimy się, jak zaaranżować kącik do pracy w małej kawalerce? Jakich elementów będziemy do tego potrzebować? Jak wykorzystać ograniczoną przestrzeń, by była uniwersalna i funkcjonalna? Oto kilka sprawdzonych rad. Kącik do pracy – czego potrzebujemy? Na początek musimy dokładnie wiedzieć, jaki jest metraż mieszkania i ile miejsca możemy poświęcić na domowe biurko do pracy. Gdy przestrzeń jest dość ograniczona, każdy metr kwadratowy powinien być przemyślany i wykorzystany funkcjonalnie. Aby urządzić kącik do pracy, będziemy musieli zainwestować w biurko. Możemy wybrać małe modele stacjonarne lub też stoliki rozkładane. Ta ostatnia opcja jest szczególnie przydatna wtedy, gdy kącik do pracy urządzamy blisko łóżka. Kącik pracy w pobliżu miejsca do spania nie jest najlepszą opcją. W małych kawalerkach bardzo ważną rolę odgrywają podziały otwartej przestrzeni. Oddzielić biurko od strefy relaksu możemy za pomocą parawanu lub prowizorycznej ścianki działowej. Biurko powinno być odpowiednio oświetlone. Aby zapewnić sobie komfort pracy, należy postawić na kilka źródeł światła (m.in. światło rozproszone oraz kierunkowe). Świetną opcją jest np. zamontowanie lampek halogenowych nad biurkiem oraz zaopatrzenie się w zwykłą lampę biurkową. Pamiętajmy, pracę przy komputerze musimy wykonywać zawsze przy świetle. Wówczas nasze oczy będą się męczyć wolniej. Na małej przestrzeni nie możemy sobie pozwolić na bałagan. Aby wszystkie dokumenty były na swoim miejscu, a ważne rzeczy były zawsze pod ręką, warto zainwestować w pojemniki, segregatory i kosze na małe drobnostki. Oprócz biurka warto także wykorzystać przestrzeń na ścianie. W pobliżu naszego miejsca pracy możemy zamontować półki, a także postawić funkcjonalne regały. Jeśli nie chcemy zbytnio ingerować w styl wnętrza, możemy także postawić na podłodze różnego rodzaju ozdobne kartony czy wiklinowe kosze, które umożliwią przechowywanie dokumentów i artykułów biurowych. Kącik do pracy – na jakie kolory warto postawić? Niezwykle ważne są także barwy, które wykorzystamy podczas urządzania miejsca pracy. Oczywiście kolorystykę należy dopasować do przewodnich barw mieszkania. Warto jednak pamiętać, że jaskrawe kolory mogą nas rozpraszać. W pobliżu biurka najlepiej postawić na stonowane barwy – szarości, beże, brązy, biel. Jeśli mamy ograniczoną przestrzeń w mieszkaniu, każdy metr powinien być zaplanowany. Urządzając kącik do pracy w kawalerce, musimy zadbać przede wszystkim o wygodne biurko oraz oświetlenie stołu. Niezwykle ważnym elementem jest także posiadanie segregatorów oraz pojemników, gdzie będziemy mogli zgromadzić wszystkie dokumenty i drobnostki potrzebne na co dzień.
Jak urządzić kącik do pracy w kawalerce?
W dzisiejszych czasach stworzenie centralki telefonicznej dla małego biura nie jest skomplikowane i nie wymaga specjalistycznej wiedzy. Można kupić sprzęt, który taką funkcję będzie pełnił, ale jest także inne rozwiązanie, np. router z centralą telefoniczną. W każdym biurze znajduje się kilka linii telefonicznych (m.in. VoIP, analogowa, cyfrowa), a cały sygnał przekazywany jest do konkretnych, przypisanych telefonów. Każda centralka telefoniczna ma swoje ograniczenia, dlatego musimy o nich pamiętać wybierając sprzęt. Powód? Może okazać się, że zakupione urządzenie jest za słabe lub nie obsługuje wszystkich telefonów. Konfiguracja również nie jest skomplikowana, ponieważ większość producentów udostępnia prosty panel. Tak, by każdy mógł przygotować centralkę do pracy. Slican ITS-0106 Profesjonalna centrala telefoniczna do samodzielnego montażu i konfiguracji. Urządzenie obsługuje 1 analogową linię miejską, 6 analogowych abonentów, 2 linie miejskie VoIP oraz 1 abonent VoIP. Sprzętem można zarządzać za pośrednictwem sieci internetowej z pomocą przeglądarki. Slican ITS-0106 współpracuje również z faxami analogowymi. Pozostałe funkcje to zawieszanie połączenia, prezentacja numeru, melodia do połączeń oczekujących, wybór najtańszej linii połączenia, możliwość konfiguracji uprawnień, przekazywanie rozmów oraz połączenia trójstronne. Slican ITS-0106 kosztuje około 550 zł. Producent ma również nieco lepsze urządzenia, których cena wynosi od 100 zł. Router z centralą telefoniczną w jednym Niemiecka firma oferuje routery wyposażone w funkcję centrali telefonicznej. Do niedawna najlepszym produktem był model AVM FRITZ!Box 7490. Za 899 zł nadal można kupić świetny sprzęt, który został wyposażony we wszystkie nowoczesne technologie. Jednak kilka dni temu w sprzedaży pojawił się najnowszy router – AVM FRITZ!Box 7590. Urządzenie umożliwia podłączenie wszystkich telefonów linii analogowej, ISDN oraz do 10 kont VoIP. Dodatkowo umieszczono automatyczną sekretarkę oraz funkcję faksu. FRITZ! współpracuje z ADSL2+, VDSL oraz sieciami kablowymi (WAN). Korzysta z najszybszych połączeń WLAN AC (1733 Mbit/s w paśmie 5 GHz i 800 Mbit/s w paśmie 2,4 GHz). W konstrukcji umieszczono 4 porty Gigabit LAN oraz USB 3.0. Inne ważne funkcje to hotspot dla gości, szyfrowanie VPN, polskie menu, serwer multimediów oraz aktualizacja oprogramowania. FRTIZ!Box 7590 wyceniono na 1 199 zł. Mniej popularnym modelem jest produkt firmy TP-Link – TP-LINK TD-VG3631. Kosztuje nieco ponad 300 zł, a pozwala stworzyć małą centralkę telefoniczną. Ponadto posiada funkcję serwera druku oraz dysku sieciowego. W tej chwili rynek routerów z wbudowaną centralką telefoniczną został całkowicie zdominowany przez AVM. Centrala telefoniczna dla małego biura Jeśli masz małe biuro, liczące do 10 osób i potrzebujesz określonej ilości podłączonych numerów, a jednocześnie musisz udostępnić sieć Wi-Fi dla pracowników oraz gości, to zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem będzie router. Za około 1 000 zł można stworzyć dobrze zabezpieczony hotspot oraz centralę telefoniczną.
Centralka telefoniczna dla małego biura
Żaden kierowca nie lubi być oślepiany przez innych uczestników ruchu. Pamiętając o tym, powinien zadbać, by nie oślepiać innych. Część kierowców wychodzi z założenia, że skoro raz w roku podczas okresowego badania technicznego diagnosta sprawdzi stan oświetlenia i dokona niezbędnych korekt w aucie, to nie ma już potrzeby zajmować się stanem reflektorów. Często też zwyczajnie zapomina o kontrolowaniu oświetlenia, a to niedobrze, bo jego kondycja ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo. Prawidłowe ustawienie świateł Podczas badania technicznego diagnosta podnosi maskę i koryguje ustawienie świateł. Robi tak niemal przy każdej wizycie. Z czasem jednak poziom ustawienia reflektorów może się zmienić. Często winowajcą jest nie najlepszy stan dróg. Jazda po wertepach sprawia, że już po kilku miesiącach możemy oślepiać innych kierowców. Nowe samochody, które wyjechały prosto z salonu, z pewnością mają prawidłowo ustawione światła. Pierwsze badanie techniczne przechodzą jednak dopiero po trzech latach. Dlatego warto samemu zlecić sprawdzenie ustawienia świateł, np. podczas przeglądów okresowych. Jeśli pokonujemy rocznie duże odległości, nie powinniśmy ograniczać się do powierzania ustawienia świateł jedynie stacji diagnostycznej podczas obowiązkowych badań technicznych. Warto robić to dwa razy w roku, zwłaszcza że koszt regulacji nie jest wysoki i wynosi ok. 30 zł. Regulacja świateł – uwaga na obciążenie W wielu samochodach zamontowano pokrętła w kabinie służące do korekty wysokości ustawienia świateł za pomocą silniczka elektrycznego. Na co dzień powinien wskazywać pozycję „0”. Wybór każdej kolejnej cyfry na pokrętle obniża reflektor o odpowiednią wysokość. Jeśli obciążymy tył samochodu sporą masą, np. zapakujemy bagażnik ciężkim towarem, to tył auta „siądzie”, a reflektory zaczną świecić w niebo. W takich przypadkach powinniśmy dokonać korekty ustawienia świateł, by nie oślepiać kierowców jadących z naprzeciwka. O ręcznej korekcie ustawienia świateł nie muszą pamiętać właściciele samochodów wyposażonych fabrycznie w reflektory ksenonowe, które mają automatyczne urządzenia poziomujące, co gwarantuje właściwe ustawienie świateł. Zadbaj o dobre żarówki Chcąc cieszyć się dobrą widocznością na drodze, powinniśmy zadbać o odpowiednieżarówki. Stare mogą tracić własności, jeśli więc zauważymy spadek widoczności po zmroku, powinniśmy pomyśleć o ich wymianie. Czy nowa żarówka oznacza, że jest lepsza? Niekoniecznie. Decydując się na najtańsze niemarkowe produkty, miejmy świadomość, że niski koszt produkcji pociąga pewne konsekwencje, np. niską jakość wykonania i brak kontroli jakości. W praktyce taka żarówka może świecić krzywo i nawet korekta położenia reflektora niewiele tu zmieni. Podobnie jest z produktami tuningowymi, mającymi zapewnić autu jakość świateł ksenonowych lub mały pobór energii i dużą trwałość przez zastosowanie diod LED. Niestety i w tym przypadku zyskujemy jedynie inną barwę światła, która nie przekłada się na poprawę efektywności świetlnej. Wręcz przeciwnie, widoczność może spaść o jedną trzecią, a reflektory będą oślepiały pojazdy nadjeżdżające z naprzeciwka. Jeśli jakość światła emitowanego przez reflektory jest zadowalająca, najlepiej pozostać przy zwykłych żarówkach renomowanych producentów. Cechują się one wysoką jakością i trwałością, a ich koszt rzadko przekracza 10 zł. Jeśli zaś zależy nam na uzyskaniu jaśniejszej barwy światła, możemy zdecydować się na żarówki o zwiększonej intensywności świecenia lub jaśniejszej barwie światła (czysto białej lub niebieskawej). Wadami ich są przede wszystkim cena wynosząca od ok. 30 do nawet ponad 100 zł za komplet orazmniejsza trwałość. Używaj odpowiednich świateł Aby nie oślepiać innych kierowców, trzeba umiejętnie operować światłami. Oprócz niepoprawnie ustawionych reflektorów i żarówek wątpliwej jakości najczęstszą przyczyną oślepiania jest niewłaściwe używanie świateł drogowych. Pamiętajmy, że można z nich korzystać jedynie poza obszarem zabudowanym. Ważne też, by wyłączać je od razu, gdy zauważymy nadjeżdżający z przeciwka samochód, a nie dopiero wtedy, gdy jest on już blisko. Wszyscy powinniśmy dbać o oświetlenie w autach. Aby nie oślepiać innych uczestników ruchu, powinniśmy pamiętać o trzech podstawowych zasadach. Po pierwsze, systematycznie przeprowadzać regulację reflektorów, po drugie, używać jedynie żarówek renomowanych producentów, po trzecie, stosować się do zaleceń przepisów o ruchu drogowym w zakresie używania świateł drogowych.
Jak dbać o światła w aucie, by nie oślepiać innych kierowców
Zmiana pory roku i zbliżające się święta to okazja do tego, aby wprowadzić do mieszkania drobne zmiany. Jak udekorować lokum na okoliczność Wielkanocy? Możemy posiłkować się tradycyjnymi rozwiązaniami albo podążać za trendami, które obowiązują w tym sezonie. Oto kilka propozycji. Wielkanocne dekoracje do kuchni Na środku kuchennego stołu warto położyć wieniec wielkanocny ozdobiony pisankami. Najlepiej zdecydować się na drewniany lub wiklinowy z dodatkiem parcianego sznurka. W ten sposób dekoracja tego pomieszczenia wpisze się w trend ekologiczny obowiązujący w 2018 roku. Na czym on polega? Jego istotą jest m.in. samodzielne przygotowywanie ozdób, np. stroików i pisanek, jak również wprowadzanie do wnętrz naturalnych surowców. Jajka wielkanocne zdobiące ten wieniec powinny być wykonane z takich materiałów jak drewno, papier, filc czy masa solna. Stroik wielkanocny z pisankami kupimy na Allegro w cenie już od 28 złotych. box:offerCarousel Wielkanocne dekoracje do salonu Żeby wprowadzić świąteczny klimat do pokoju dziennego, wystarczy kilka elementów. W tym celu sprawdzą się m.in. figurki przedstawiające symbole Wielkanocy, a więc zajączka i baranka. Możemy zdecydować się na zakup tych wielobarwnych (to ukłon w stronę tradycji) lub ceramicznych jednokolorowych (w przypadku nowoczesnych pomieszczeń). Zajączki w kolorze srebra ("lustrzane"; zimne barwy to jeden z trendów w aranżacji wnętrz na Wielkanoc 2018) są dostępne na Allegro w cenie od 9 do niemal 70 złotych (w zależności od wielkości). box:offerCarousel Kolorem roku 2018 według Pantone jest ultrafiolet. To także barwa, która będzie modna w czasie tegorocznej Wielkanocy. Przywołuje ona na myśl takie cechy, jak szlachetność i uduchowienie, więc świetnie sprawdzi się w okresie świątecznym. Kolor ten (lub jego odcienie – burgund, malinowy róż czy fuksja) możemy wprowadzić do salonu pod postacią pisanek na patyku, które umieszcza się m.in. w doniczkach kwiatów. Są one dostępne na Allegro w wielu rozmiarach i wzorach do wyboru, już od 2 złotych (a wykonane m.in. z drewna lub styropianu). Na stoliku kawowym w strefie wypoczynkowej pokoju dziennego możemy postawić ozdobne świece. Najlepiej wybrać te o kształcie pisanek. Zapalone po południu i wieczorem stworzą sprzyjającą relaksowi atmosferę. Świeczki w formie jajek wielkanocnych są dostępne na Allegro w cenie od 3 złotych za sztukę. Z kolei komplet 6 świec w różnych kolorach kupimy, wydając niespełna 14 złotych. Pamiętajmy, że palącej się świeczki nie wolno pozostawiać bez nadzoru. box:offerCarousel Wielkanocne dekoracje do jadalni Dekoracją stołu jadalnianego, przykrytego białym obrusem wykonanym z naturalnej tkaniny (bawełny albo lnu), może być po prostu wysoki wazon wypełniony gałązkami wierzby z baziami. Taka ozdoba wpisze się w trend ekologiczny, który, jak to zostało wspomniane powyżej, obowiązuje w tegorocznym okresie wielkanocnym. Dodatkowo na gałązkach warto zawiesić modne aktualnie zawieszki, czyli pisanki, zajączki, kurczaczki i baranki na wstążeczkach, które przypominają nieco bombki, aniołki i renifery dekorujące choinki w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Można nimi przystroić również kominek albo okno w pokoju dziennym. Koszt jednej zawieszki wykonanej ze sklejki to na Allegro złotówka. Są one dostępne w wielu wariantach (kształtach, wzorach).
Wielkanocne dekoracje do mieszkania
Motocyklowe mistrzostwa świata to najbardziej prestiżowe na świecie zawodowe wyścigi motocyklowe, które można porównać tylko z Formułą 1. Studio Milestone umożliwiło graczom wcielenie się w najlepszych z najlepszych zawodników dosiadających zarówno piekielnie szybkie, jak i piękne maszyny. Rozgrywka „MotoGP 18" to symulator wyścigowy, który nie ustrzegł się drobnych problemów z grafiką i prezentacją. Można jednak na to przymknąć oko, bo wszak najważniejsze są tutaj wyścigi, a na tym froncie Milestone wykonał rewelacyjną pracę, rewelacyjnie odtwarzając akcję i fizykę rajdów motocyklowych. Gracze, którzy chcą jedynie ograniczyć się do udziału w zawodach i piąć się w rankingach, mogą korzystać z wielu dodatkowych funkcjonalności lub ustawień automatycznych, dzięki którym wyścigi nie są tak wymagające. Mniej wprawieni mogą również liczyć na podpowiedzi (opcjonalne) pojawiające się w trakcie wyścigów. Ci, którzy chcą realistycznego doświadczenia, mogą zmieniać w zasadzie wszystkie parametry motocykli począwszy od kąta natarcia, układu hamulcowego, zawieszenia, układu kierowniczego czy aerodynamiki. Ten sam poziom szczegółowości znajdziemy także w rozgrywce. Niestety bez włączenia na początku samouczka raczej się nie obejdzie. Jest mnóstwo parametrów, które należy ustawiać ręcznie, aby w ogóle móc wyprowadzić motocykl na tor i go prowadzić. Do takich należą m.in. ustawienia biegów, zarządzanie przednimi i tylnymi hamulcami, operowanie sprzęgłem, przepustnicą czy samo monitorowanie ich położenia podczas jazdy. Nowinką w tym wydaniu gry są wskaźniki wskazujące temperaturę i zużycie opon, na które należy zwracać szczególną uwagę. Prowadzenie motocykla w nowej odsłonie gry to zupełnie inne wrażenia. W „MotoGP 18” jest to znacznie bardziej realistyczne niż w poprzednich wydaniach. Każdy mały ruch kontrolera lub klawiszy wydaje się teraz mieć większy wpływ na maszynę, a błędy w prowadzeniu są zdecydowanie karane. Realizmu dodaje także nowy model kolizji. Jeśli kilka razy spadniemy z motocykla, to w najgorszym razie nie będziemy w stanie kontynuować wyścigu przez wzgląd na zepsuty pojazd. To, co powinno spodobać się fanom „MotoGP”, to fakt, że studio Milestone posiada licencję, dzięki której w grze znajdziemy praktycznie wszystkie motocykle, zespoły, zawodników i 19 torów, na których toczyły się rozgrywki mistrzostw świata w 2018 r. Świetnym rozwiązaniem zastosowanym w grze jest także tryb widza, a poprawiony system kolizji i SI umila godziny spędzone na torze. Tryby gry W trybie kariery, zanim trafimy do pierwszej ligi, musimy brać udział w mniej prestiżowych rajdach takich jak RedBull MotoGP Rookie Cup. W trakcie tej serii krótkich wyścigów zdobywamy odznaczenia i doświadczenie na mniej wydajnych motocyklach. W miarę postępów będziemy otrzymywać oferty dołączenia do różnych zespołów. Możemy dzięki temu zdobywać lepsze motory, ale musimy także sprostać wyższym wymaganiom stawianym przez team. W tym trybie mamy do dyspozycji szeroką gamę możliwości modyfikacji motorów. Dzięki temu gracze mogą dopasować swoją jazdę do panujących warunków na torach, aby osiągać lepsze wyniki. Jest też wersja alternatywna trybu kariery, gdzie skupiamy się nie tylko na wyścigach, miejscu w rankingu i ulepszaniu swoich maszyn. W trybie Managerial tworzymy zespół i dbamy o niego, zajmujemy się zatrudnianiem nowych zawodników, szukamy sponsorów, podpisujemy kontrakty, zdobywamy fundusze na utrzymanie swojej drużyny… Ostatni to tryb multiplayer, dzięki któremu jesteśmy w stanie rozgrywać nie tylko pojedyncze wyścigi, ale także mistrzostwa. Co więcej, znających grę z poprzednich wydań powinien ucieszyć fakt, iż w „MotoGP 18” wróciły sieciowe rozgrywki MotoGP eSport Championship. Z opinii na Steamie wynika, że tym razem są one lepiej dopracowane, nieco trudniejsze, a wyścigów jest więcej. Podsumowanie „MotoGP 18” to gra, w której czuje się emocje wyścigów. Nie jest to prosta produkcja, gdzie siadasz i jedziesz. Trzeba mieć czas, by opanować motocykl. To, co dzięki temu zyskujemy, to nieziemskie emocje oraz godziny skoków ciśnienia i adrenaliny za kierownicą rewelacyjnych maszyn w towarzystwie najlepszych zawodników świata. Gra dostępna na platformach: PC, PS4, XONE Minimalne wymagania sprzętowe System: Windows 7 64-bit. lub nowszy Procesor: Intel Core i5-2500, AMD FX-8100 lub lepszy RAM: 8 GB Grafika: Nvidia GeForce GTX 760, AMD Radeon HD 7950 lub lepsza Dysk: 15 GB wolnego miejsca Zalecane wymagania sprzętowe: System: Windows 7 64-bit. lub nowszy Procesor: Intel Core i7-2600, AMD FX-8350 lub lepszy RAM: 16 GB Grafika: Nvidia GeForce GTX 960, AMD Radeon R9 380 lub lepsza Dysk: 4 GB wolnego miejsca
„MotoGP 18” – recenzja gry
W sprzedaży można znaleźć dziesiątki różnych modeli tanich tabletów, a szukając urządzenia dla siebie, można utonąć w gąszczu różnych ofert. Przygotowaliśmy listę pięciu tabletów w cenie do 500 zł, których zakup warto rozważyć. Minęły już czasy, gdy zakup tabletu był ogromnym wydatkiem. Obecnie można za niewielkie pieniądze nabyć urządzenie tego typu, które świetnie się sprawdzi do przeglądania internetu i oglądania filmów. Ponadto z niektórych modeli możemy korzystać, jak ze smartfonów - tablety są wyposażone w slot na kartę SIM. Huawei MediaPad T3 box:offerCarousel Na początku zestawienia tablet od Huawei. MediaPad T3 kosztuje obecnie zaledwie około 350 złotych. W tej cenie otrzymujemy 7-calowy tablet z ekranem o rozdzielczości 1024 x 600 pikseli. Producent wyposażył ten model w czterordzeniowy procesor Mediatek MT8127 (każdy rdzeń taktowany zegarem 1,3 GHz), układ graficzny Mali-450MP4, 2 GB RAM-u oraz 16 GB pamięci wewnętrznej. Ponadto do naszej dyspozycji są dwie kamery: przednia i tylna, których matrycę mają rozdzielczość 2 Mpix. Tablet posiada slot na kartę microSD, ale na kartę SIM już nie - nie skorzystamy z niego tak, jak z telefonu komórkowego. Ma za to moduły: dwuzakresowe Wi-Fi, Bluetooth oraz GPS. Całość bazuje na systemie Android 6.0 Marshmallow i nakładce producenta EMUI w wersji 4.1 Jeśli chodzi o zasilanie, to w tablecie jest wbudowana bateria o pojemności 3100 mAh. Samsung Galaxy Tab E T560 box:offerCarousel Pierwsza z propozycji Samsunga, czyli Galaxy Tab E T560. Jest to tablet z ekranem o przekątnej 9,6 cala i rozdzielczości rozszerzonego HD (1280 x 800 pikseli). Opisywany model nie obsługuje kart SIM. Jeśli nam na tym bardzo zależy, to musielibyśmy sięgnąć po Galaxy Tab E T561 (cena przekracza tytułowe 500 złotych). Z kolei ten tablet mieści się w wyznaczonym budżecie i zapłacimy za niego około 460 złotych. Samsung wyposażył go w moduły Wi-Fi, Bluetooth oraz GPS. Za jego prawidłowe funkcjonowanie odpowiada czterordzeniowy układ Spreadtrum SC7730SE - każdy z rdzeni taktowany jest zegarem 1,3 GHz. Na pokładzie Galaxy Tab E T560 znajdziemy również 8 GB pamięci wewnętrznej i 1,5 GB pamięci operacyjnej. Jeśli chodzi o system to urządzenie bazuje na Androidzie 4.4 Kit Kat. Z kolei tablet jest zasilany przez akumulator o pojemności 5000 mAh. Oczywiście za pomocą tego modelu zrobimy również zdjęcia - przednią, 2-megapikselową kamerką lub głównym aparatem z 5-megapikselową matrycą. Kruger&Matz EAGLE 805 box:offerCarousel Czas na produkt polskiej marki, a konkretnie tablet od Kruger&Matz. Model EAGLE 805 został wyposażony w 8-calowy ekran o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. Pod obudową pracują czterordzeniowy procesor Mediatek MT8735 (każdy rdzeń taktowany zegarem 1,3 GHz) oraz układ graficzny Mali-720MP2. Jeśli chodzi o pamięć operacyjną, to do naszej dyspozycji jest tylko 1 GB RAM-u. Na dane, system i aplikacje mamy z kolei standardowe 8 GB pamięci wbudowanej. Tablet kosztuje zaledwie 400 złotych i jest tym z cyklu “coś za coś”. Bowiem urządzenie obsługuje nawet dwie karty SIM jednocześnie (mamy Dual SIM). Ponadto ten model ma wbudowany moduł LTE, oprócz tego jest oczywiście Wi-Fi, Bluetooth, czy GPS. Jeśli chodzi o system to tablet Kruger&Matz EAGLE 805 pracuje w oparciu o Androida 6.0 Marshmallow. Całość zasilana jest przez baterię o pojemności 4000 mAh. myPhone SmartView 3G box:offerCarousel Budżetowy tablet, tym razem od firmy myPhone. Sprzedawany w dwóch wersjach - 7-calowej z 8 GB pamięci na dane i aplikacje oraz 9,6-calowej z 16 GB pamięci wewnętrznej. Oba tablety obsługują oczywiście kartę SIM (nawet dual SIM) i mają wbudowany modem 3G. Ponadto reszta podzespołów standardowa dla budżetowca - 4 rdzeniowy procesor taktowany zegarem 1,3 GHz (każdy rdzeń), 1 GB RAM, dwie kamery: tylna o rozdzielczości 2 Mpix i przednia 0,3 Mpix. Oba modele są wyposażone w moduły Wi-Fi, Bluetooth i GPS oraz pracują na czystym Androidzie 7.0. Ponadto mniejsza wersja zasilana jest baterią o pojemności 2400 mAh, a większa 5000 mAh. Jak myPhone StartView wygląda cenowo? Wersję 7-calową kupimy za około 250 złotych, a za 9,6-calowy tablet zapłacimy około 400 złotych. Samsung Galaxy Tab A T280 box:offerCarousel Na koniec zestawienia wracamy do tabletów Samsunga. Tym razem na tapetę bierzemy Galaxy Tab A T280. Jest on mniejszy od modelu Galaxy Tab E T560 - został wyposażony 7-calowy ekran o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. Za to podobnie, jak poprzednio opisany tablet Samsunga, tak i ten ma wbudowane moduły Wi-Fi, Bluetooth oraz GPS. Ten model również nie ma slotu na kartę SIM, za to pamięć rozbudujemy kartą microSD. Jeśli chodzi o podzespoły, to pod obudową znajdziemy: procesor Snapdragon 410 (czterordzeniowy - każdy taktowany zegarem 1,3 GHz), grafikę Adreno 306, 1,5 GB RAM-u i 8 GB pamięci wewnętrznej. W temacie mobilnej fotografii do dyspozycji mamy dwie kamery: przednią 2 Mpix oraz tylną 5 Mpix. Sprzęt zasila bateria o pojemności 4000 mAh, a funkcjonuje w oparciu o system Android 5.1.1 Lollipop. Obecnie za Samsunga Galaxy Tab A T280 musimy zapłacić około 470 złotych. Podsumowanie Kupując tablet w przedziale cenowym do 500 złotych, sprawa wygląda podobnie, jak ze smartfonami. Nie możemy liczyć na szybką pracę podzespołów, przy jednocześnie wyświetlanym obrazie na ekranie o rozdzielczości Full HD i niezłymi parametrami wbudowanej optyki. Warto jednak zauważyć, że każdy z opisanych modeli sprawdzi się jako: odtwarzacz filmów, muzyki oraz centrum do obsługi social media i wyszukiwarka internetowa.
Tablet do 500 zł. Dobry wybór w rozsądnej cenie
Gdy robi się coraz chłodniej, miło do snu założyć coś ciepłego i przyjemnego w dotyku. Dla dzieci szczególnie ważna jest wygoda, dlatego na pewno polubią piżamki-kombinezony. Dla kogo kombinezon? W czym śpią wasze dzieci? Maluszki w śpiochach lub pajacykach? Starszaki w piżamach, koszulkach nocnych, w zależności od upodobań i temperatury z długim lub z krótkim rękawem? Jeśli zastanawiacie się, w co ubrać do spania pociechy w zimniejszych porach roku, warto przyjrzeć się bliżej kombinezonom. To idealne rozwiązanie dla maluchów, które podczas snu wiercą się, rozkopują, odkrywają i zrzucają kołdrę na podłogę. Jeśli wybierzecie ciepły kombinezon, z powodzeniem zastąpi on ciężką pościel. Dziecko wystarczy wtedy nakryć tylko cienkim kocykiem. Kombinezon ma naprawdę dużo zalet. Nie ma gumki w pasie, więc nie ugniata małego wrażliwego brzuszka. Koszulka nie podciąga się na pleckach, spodenki nie opadają. Wszystko trzyma się razem i strój pozostaje na swoim miejscu przez cały czas snu, a na dodatek jest luźny, więc w żaden sposób nie przeszkadza. Kombinezon nadaje się nie tylko dla maluszków. Polubią go też starsze dzieci, a że jest i modny, i wygodny, cenią go również nastolatki. „Onesie” – kombinezon na wiele okazji Jeśli rozpoczniecie poszukiwania kombinezonu, zwróćcie uwagę, że może on ukrywać się pod wieloma nazwami. Jeszcze niedawno to, co teraz jest kombinezonem, nazywano po prostu śpiochami, ale gdy z szafy niemowlaka, po niewielkich modyfikacjach, wywędrował w świat, wypromował się jako „onesie”. Moda na kombinezony przyszła do nas z Zachodu i stamtąd, z języka angielskiego, wzięło się to określenie. Z czasem zostało wyparte przez swojsko brzmiący jednoczęściowy dres albo wspomniany kombinezon. Teraz w kombinezonie można nie tylko spędzać noce, ale też kłaść się na drzemkę w ciągu dnia lub zwyczajnie chodzić po domu. To dzięki wygodzie kombinezon z nocnej bielizny awansował do funkcji niezobowiązującego ubrania na czas wolny. Małe dzieci mogą więc spędzić w takim wdzianku cały dzień. Od nocnego snu do przedpołudniowej drzemki, od drzemki do zabawy, przez poobiednie polegiwanie aż do wieczora. A w tym czasie bawić się, turlać po dywanie, szaleć na kanapie i robić to wszystko, co zwykle robią w domu. To bardzo wygodne. Jaki kombinezon dla dziecka wybrać? Gdy szukacie kombinezonu wyłącznie do spania, zdecydujcie się na model z przewiewnych materiałów. Ważne, żeby oddychał i odprowadzał pot, co zapewni maluchowi spokojny i zdrowy sen. I pamiętajcie, że gruby niekoniecznie znaczy ciepły. Nowoczesne tkaniny nie muszą być grube, żeby chronić przed zimnem. Jeśli kombinezon dodatkowo będzie miał stopki, dziecko na pewno nie zmarznie, nawet gdy w nocy przebudzi się i zacznie wędrować po mieszkaniu w poszukiwaniu rodziców lub czegoś do picia. Wiele kombinezonów ma kaptur – przydaje się, gdy tak ubranego malucha zabierzecie na spacer wózkiem. Kombinezon może wyglądać jak piżamka, może też do złudzenia przypominać kostium na bal przebierańców. Wybór kombinezonów-zwierzątek jest ogromny. Krówki, misie i zajączki uszyte są z przyjemnych w dotyku materiałów, mają doszyte uszka, a nawet ogonki. Zapięcie na suwak na całej długości brzuszka ułatwia zakładanie i sprawia, że są niesamowicie wygodne. Nic dziwnego, że maluchy uwielbiają zapadać w nich w drzemkę. Kombinezon jest nowoczesną alternatywą dla piżamki. Znakomicie sprawdza się w sytuacjach, gdy chcecie zapewnić dzieciom ciepło i maksimum wygody: w chłodne noce, podczas leniwych popołudniowych zabaw i w podróży.
Ciepłe kombinezony do spania dla dzieci
Wszystko wskazuje na to, że za niedługi czas kumpel gadżeciarz zaproszony na mecz nie zapyta cię o to, czy masz w lodówce napój, tylko ile jest w niej RAM lub na jakim systemie operacyjnym pracuje. Właśnie tak, czasy „Internetu rzeczy” (IoT) to nie odległa przyszłość, ale teraźniejszość. Inteligentne pralki i lodówki potrafiące komunikować się z innymi urządzeniami, naszpikowane elektroniką, są już powszechnie dostępne, a ich ceny są coraz bardziej przystępne. Lodówka Linux, 128 megabajtów pamięci operacyjnej RAM, procesor ARM z taktowaniem 400 MHz. Nie, to nie jest specyfikacja komputera czy smartfonu. To charakterystyka inteligentnych lodówek, w których pojawiły się wymienione komponenty. Są to produkty liderów branży AGD – firmy Samsung czy Electrolux. Lodówki pracują na specjalnie przystosowanym systemie operacyjnym, bazującym na Linuxie o nazwie Infinity i-Kitchen. Swoje inteligentne AGD mają także LG, Candy oraz polska Amica. Co takiego niesamowitego potrafią inteligentne, podłączone do Internetu pralki, lodówki, piekarnik czy zmywarki, czego mogą im pozazdrościć kuchenno-łazienkowe sprzęty z poprzedniej, przedinternetowej epoki? W przypadku lodówek możliwość podłączenia ich do domowej sieci otwiera przed użytkownikiem funkcję zdalnego zarządzania temperaturą. Do czego może nam się to przydać? A ile razy zostawialiście napój w zamrażarce, by go schłodzić, po czym – zapominając o tym – wychodziliście z domu? Ze smartfonu ustawicie niższą temperaturę, by nie zmrozić napoju. Taką funkcjonalność mają między innymi lodówki CANDY z serii simplyFi. Ich ceny zaczynają się od 1700 złotych. Pralka A pralka? Ile razy byliście uwięzieni w domu do czasu zakończenia prania? Szkoda marnować życie. Dzięki pralce ze zdalnym sterowaniem możecie rano wsadzić brudne rzeczy do bębna, a na godzinę przed powrotem z pracy włączyć za pomocą smartfonu pranie, by tuż po przyjeździe tylko je wyjąć i rozwiesić. Detergent zostanie pobrany ze specjalnego pojemnika. Pralka tego typu niestety nie jest tania – za Samsunga WH10H9600EW trzeba zapłacić około 5500 złotych. Piekarnik Podobne możliwości kryją się w piekarnikach z dostępem do sieci. Wybieramy się do sklepu po mrożoną pizzę i zanim ją kupimy, jeszcze stojąc w kolejce, możemy uruchomić nagrzanie pieca do odpowiedniej temperatury, aby przygotowanie posiłku trwało szybciej. Dodatkowa aplikacja poinformuje nas o konieczności czyszczenia, by na elementach pieca nie osadzał się przypalony tłuszcz. Do domowej sieci Wi-Fi możemy podłączyć piekarnik CANDY FXE825X. Jego cena to około 1500 złotych. Zmywarka O wartych uwagi informacjach może poinformować również zmywarka. Na ekranie telefonu wyświetlą się dane o aktualnym programie, konieczności dosypania soli, detergentów. Tu również liderem rynku jest CANDY ze zmywarką SimplyFi CDI 6015. Jej koszt to 1789 złotych. To dopiero początek Oczywiście dzisiejsze inteligentne urządzenia to dopiero początek innowacji, jaką niesie „Internet rzeczy” (IoT). Pokazały to chociażby ostatnie targi CES w Las Vegas, gdzie firma Samsung zaprezentowała pierwszą lodówkę z rodziny Family Hub, wyposażoną w duży, aż 21,5-calowy ekran, na którym są wyświetlane informacje o datach przydatności przechowywanych w niej produktów, brakujących składnikach do przyrządzenia konkretnej potrawy czy funkcji zamówienia w sklepie internetowym artykułów, które się kończą. Tak właśnie będzie wyglądało domowe AGD w przyszłości. A póki co kilka ciekawych propozycji sprzętów AGD podłączanych do Internetu, które możemy kupić już dziś. Swoje linie produktów AGD, wyposażonych w dostęp do sieci Wi-Fi oraz inteligentne rozwiązania, zapowiedzieli najwięksi producenci AGD. Samsung już w marcu do sprzedaży wprowadzi urządzenia z serii Chef Collection. Podobne produkty trafią do oferty LG.
Pralka, lodówka i inne sprzęty AGD z Wi-Fi – sterowane ze smartfonów. Co potrafią?
M555 to myszka optyczna stworzona z myślą o graczach, którzy poszukują dobrze działającego, budżetowego sprzętu. Za około 70 zł oferuje przełączniki Omron oraz sensor Avago 3050 z czułością do 4000 DPI. Czy to opłacalny zakup, czy jednak lepiej dołożyć do modelu M811? Specyfikacja Delux M555 myszka przewodowa sensor optyczny: Avago 3050 DPI: 1000/1500/3000/4000 Hz podświetlenie LED odświeżanie: 125/250/500/1000 Hz 7 przycisków (przełączniki Omron do 5 milionów kliknięć) i rolka (200 tys. obrotów) długość kabla: 1,6 m wymiary: 128,5 x 71,5 x 42,8 mm Wyposażenie i konstrukcja Pudełko ma pokrywę zamykaną na rzep, w środku znajduje się opis i specyfikacja urządzenia. Myszka jest solidnie zabezpieczona za pomocą plastikowej formy, pod nią umieszczono akcesoria: instrukcję obsługi, płytę CD ze sterownikami, a także komplet zapasowych ślizgaczy. Te ostatnie stanowią rzadki dodatek, którego często brakuje nawet w droższym sprzęcie tego typu. Wizualnie M555 przypomina produkty gamingowe z niższej półki. Jej design jest więc agresywny i efektowny. Wykonana została z tworzyw sztucznych, ma ogumowaną i bardzo przyjemną w dotyku pokrywę oraz połyskujące boki, na których wklejono gumowe wstawki na palce. Kształt myszki jest specyficzny, mocno wcięty po bokach i lekko wypukły z prawej strony – to konstrukcja dla praworęcznych użytkowników. Tył matowej pokrywy zdobi logo producenta, które, tak jak pierścienie wokół rolki, jest podświetlane. Kolor podświetlenia jest nasycony i dosyć równy. Czerwień, błękit, zieleń lub fiolet odpowiadają czterem poziomom DPI. Pokrywę oddzielono wąską krawędzią od dobrze wyprofilowanych i wklęsłych przycisków głównych. Przyciski mają szybki, płytki skok, wyraźnie odskakują oraz charakteryzują się minimalną amortyzacją po punkcie aktywacji. box:imageShowcase box:imageShowcase Rolka wcina się mocno pomiędzy przyciski, nie jest zabudowana, widać ją od góry, przodu i dołu. Kółko zostało ogumowane i ma wyczuwalny bieżnik oraz znaczny opór; porusza się mocnymi, wyraźnymi skokami. Dwa przyciski zmiany DPI oddalono od rolki i umieszczono na metalicznej płytce. Przyciski boczne są tylko z prawej strony, ulokowano je po łuku – zostały lekko zaokrąglone i spłaszczone, tylny jest trochę większy niż przedni. Oba mają płytki punkt aktywacji z dodatkową amortyzacją. Pod spodem są cztery ślizgacze: wąskie i małe z przodu, większe z tyłu. Co ciekawe, nie rozmieszczono ich wokół sensora. Przewód wychodzi z przodu, z lewej strony rolki. Ma 160 cm, jest cienki, schowano go w przyjemnym w dotyku oplocie. Zakończony został wydłużonym wtykiem USB z dodatkowym filtrem ferrytowym. Jakość wykonania jest bardzo dobra. Zastosowane tworzywa są mocne, sztywne i wzorowo spasowane. Na pochwałę zasługuje gruba i przyjemna w dotyku matowa powłoka, na której nie widać wielu smug. Zastanawia jednak kształt myszki, szczególnie mocne wcięcie z prawej strony. Użytkowanie i ergonomia Producent trochę przesadził z wyprofilowaniem obudowy. Niestety, z prawej strony jest dziwnie głębokie i nisko osadzone wcięcie na mały palec. Sprawia ono początkowo problemy, gdyż wymaga przyzwyczajenia dłoni. Palec trzeba trzymać dosyć nisko, przez co może on trochę szorować o podkładkę. Z czasem jest coraz lepiej, gumowana wstawka we wcięciu poprawia komfort, ale nie likwiduje problemu. Design myszki nie oferuje zatem optymalnej pozycji na mały palec. Szkoda, że nie zdecydowano się na bardziej klasyczny kształt, ale zaproponowane rozwiązanie ma jednak swoje plusy. Przez zwężenie obudowy można złapać Deluxa M555 wszystkimi stylami, czyli dłonią (palm grip), palcami (fingertip grip) i paznokciami (claw grip). Jedynie posiadacze dużych dłoni mogą mieć problem z uchwytem typu palm grip. Miejsca pod kciuk po prawej stronie jest dużo. Bardzo dobrze przemyślano też lokalizację bocznych przycisków – znajdują się one idealnie nad kciukiem i da się je wciskać bez przemieszczania palca. Rolka spisuje się świetnie, chociaż kręcenie nią wymaga użycia większej siły niż u innych modeli gamingowych. Przyciski są szybkie, a ich klik przyjemny i satysfakcjonujący. Niestety trochę zbyt mocno odsunięto przełączniki zmiany DPI, aby je kliknąć, trzeba cofać całą dłoń. Oprogramowanie Proste graficznie oprogramowanie oferuje trzy profile i dwie zakładki. Ustawienia główne dotyczą makr i konfiguracji przycisków. Opcje zaawansowane zawierają częściowo ustawienia systemowe (prędkość przewijania i szybkość kliknięcia), a także ustawienia myszki (czułość oraz częstotliwość odświeżania). Nie można ręcznie wprowadzić wartości DPI, do wyboru są cztery poziomy: 1000, 1500, 3000, 4000. Jest też możliwość wyłączenia niepotrzebnych opcji. box:imageShowcase box:imageShowcase Program jest więc podstawowy, ale spełnia swoje zadanie. Dodatkowo działa stabilnie i nie zajmuje dużo pamięci. Wydajność Myszkę sprawdziłem na podkładkach: HyperX Skyn Speed i Control, Mionix Sargas 320, Steelseries QcK oraz A4Tech X7. Nie sprawiła żadnych problemów, nie gubiła się także na plastikowych podkładkach HyperX Skyn. Sensor zachowuje się odpowiednio, myszka bez problemu osiąga zarówno wszystkie deklarowane poziomy DPI (1000, 1500, 3000, 400 DPI), jak i częstotliwości odświeżania (125, 250, 500, 1000 Hz). Udało mi się rozpędzić ją do 3 m/s na najwyższym DPI przy 500 Hz odświeżania, więc nie trzeba się bać o przeskakiwanie kursora, to dostatecznie szybki sprzęt do sieciowych strzelanek. Ruch kursora nie jest specjalnie wygładzony, porusza się on z dobrą precyzją, a sama myszka reaguje szybko. Nie wyczułem przyciągania kątowego, a akceleracja w grach jest minimalna. Delux M555 nie daje takiej kontroli, jak M811, Logitech G502 czy Razer Deathadder, ale w tej cenie oferowany poziom jest satysfakcjonujący. Jedyne zastrzeżenia mam do LOD, czyli dystansu potrzebnego do wyłączenia się sensora po podniesieniu myszki. Jest on spory, tzn. podnosząc myszkę, trzeba ją wyraźnie oderwać od podkładki, by sensor przestał działać. Podnoszona wolno potrafi wyraźnie przesunąć kursor do dołu. Fani takiej techniki gry mogą nie być w pełni zadowoleni, problem występuje szczególnie na niskich ustawieniach DPI. Sam preferuję wyższą rozdzielczość, w przypadku Delux M555 grałem z satysfakcją na 3000 DPI. Rozgrywka w Counter-Strike: Global Offensive była satysfakcjonująca. Szybsze strzelanki również dawały wiele radości. Przyciski pozwalają na wystrzeliwanie pojedynczych pocisków i kontrolowanych serii, a ślizgacze szybko i gładko suwają się po różnych podkładkach. Bardzo przyjemnie grało mi się w nowsze gry TPP, np. Rise of The Tomb Raider, Wiedźmina 3 czy GTA V. Podsumowanie Delux M555 to myszka z dużym potencjałem, jest precyzyjna, szybka i ma dobre przełączniki. Została także solidnie wykonana, nie oszczędzano na matowej powłoce i oplocie przewodu. Wszystko może popsuć jednak wątpliwa ergonomia urządzenia. Wcięcie z prawej strony jest mocne i nisko osadzone, przez co użytkowanie wymaga pewnego przyzwyczajenia. Po czasie wcięcie przestaje specjalnie przeszkadzać, ale trzeba mieć na względzie, że mały palec może lekko szorować o podkładkę podczas rozgrywki. Sam design nie jest specjalnie przekombinowany, nie można jednak wyłączyć pulsującego podświetlenia ani dowolnie modyfikować jego koloru. Myszka wygląda dosyć uniwersalnie, sprawdzi się także do zwykłej pracy przy komputerze, a nawet obróbki zdjęć. Ja jednak wolałbym dopłacić 20 zł do modelu M811, uzyskując tym samym lepszy sensor oraz ergonomię. Zalety: zapasowe ślizgacze w zestawie; dobre wykonanie; przyjemna powłoka; solidne przełączniki i konkretna rolka; dobra wydajność sensora; satysfakcjonująca w grach różnych typów. Wady: specyficzny kształt (mocne wcięcie z lewej strony); przyciski zmiany DPI zbyt mocno cofnięte; wysoki LOD.
Test myszki Delux M555 – tani i dobry sprzęt
Urządzanie małżeńskiego gniazdka to jedno z najciekawszych, ale też najtrudniejszych zadań, które spada na nowożeńców. Oprócz atrakcyjnych dodatków, które zwykle są ulubionymi gadżetami kobiet, trzeba wybrać praktyczne meble, w tym łóżko do sypialni. Podpowiadamy modne i nowoczesne modele, które zachwyciły już wiele par, a przy tym nie zrujnowały domowego budżetu. Na co zwrócić uwagę przy wyborze łóżka? W pierwszej kolejności warto pomyśleć o rozmiarze łóżka, a więc zrobić plan sypialni i ustalić, ile miejsca maksymalnie możecie na nie poświęcić. Najpopularniejsze łóżka dla par to te o wymiarach 160 x 200 cm i 180 x 200 cm. Są optymalnym rozwiązaniem do sypialni, zarówno jeśli chcesz postawić łóżko równolegle, jak i prostopadle do ściany. Ważna jest także rama łóżka, a dokładniej boki, które w drewnianych modelach wychodzą poza materac. Nie mogą być zbyt wysokie, aby nie przeszkadzały podczas siadania. Zwróćcie uwagę na zagłówek – najpraktyczniejsze są miękkie i wysokie, które pozwolą na wygodne oparcie się podczas siedzenia. Łóżka tapicerowane Do nowoczesnych sypialni najczęściej wybierane są łóżka tapicerowane. Klasyczne modele kupimy już od 349 zł. Modne są zarówno łóżka wysokie, pod którymi można umieścić szuflady na pościel, jak i niskie łóżka o szerokiej, zabudowanej ramie. Wśród łóżek tapicerowanych modne są zwłaszcza pikowane modele. Tego rodzaju tapicerka to idealne rozwiązanie dla wielbicieli minimalizmu, pasuje w szczególności do gładkich ścian. Do nowoczesnych łóżek małżeńskich bez wątpienia należą łóżka o falistym kształcie oraz te podświetlane ledami. Modele te to strzał w dziesiątkę dla miłośników designerskich wnętrz. box:offerCarousel Łóżka drewniane Ponadczasowe są łóżka drewniane, które cieszą się dużym zainteresowaniem zarówno w sypialniach, jak i pokojach dziecięcych. Najpopularniejsze są te w kolorze białym i naturalnego jasnego drewna, np. sosny. Spośród drewnianych łóżek możemy wybrać te z drewnianą ścianką po stronie nóg lub bez niej. Modele bez ścianki w nogach są praktyczniejsze, zwłaszcza do mniejszych sypialni i przy ustawieniu prostopadłym względem ściany. Łóżka metalowe Ciekawie prezentują się także łóżka metalowe, zwłaszcza w ciemniejszych sypialniach. Metalowy stelaż dostaniemy w kolorze białym, szarym, brązowym i czarnym. Podwójne łóżka metalowe kupimy od 499 zł. Do nowoczesnych sypialni najlepiej wpasują się te, które mają ciekawe zdobienie przy zagłówku. Zaletą łóżka metalowego jest łatwość w utrzymaniu czystości i uniwersalność, bowiem pasuje ono do większości wnętrz. Łóżko z palet Dla miłośników pomysłowych rozwiązań polecane są łóżka z palet. Ceny kształtują się od 600 zł, a jeśli chcemy i mamy odrobinę czasu, łóżko z palet zrobimy sami w domowym zaciszu. Tego rodzaju łóżko, które nowożeńcy wykonają sami, to nie tylko praktyczny mebel, ale i wspaniałe wspomnienia na lata. Łóżka z palet świetnie pasują do nowoczesnych wnętrz, także tych w stylu eko. Dla wielbicieli ciekawych dodatków polecane są łóżka z palet podświetlane od dołu. Świetnym pomysłem są łóżka z palet ze schodkiem ułatwiającym wejście. A dla tych, którzy nie lubią nudy w domu i sypialni, polecane są łóżka z palet do zawieszenia pod sufitem.
Nowoczesne łóżko małżeńskie. Najlepsze oferty do 700 zł
Na starym meblu każde zadrapanie ma swoją historię, każda rysa świadczy o przeszłości, po prostu widać na nim upływ czasu. Co zrobić, by mebel nie wyglądał zbyt nowocześnie? Dodać mu lat odpowiednimi technikami. Sposobów na postarzanie mebli jest sporo. Jedne są łatwiejsze w wykonaniu, inne trudniejsze, warto jednak próbować. Oto przegląd kilku najpopularniejszych technik postarzania. Przecierka w jednej warstwie To dosyć prosta technika, stosowana do postarzania mebli w stylu vintage i shabby chic. Nałóż grubą warstwę farby tak, aby dokładnie pokryła powierzchnię. Zostaw do wyschnięcia na mniej więcej godzinę. Szerokim i bardzo miękkim pędzlem nałóż bezbarwny wosk. Zostaw na 15 min, aby wosk połączył się ze składnikami farby. Przetrzyj okrągłymi lub podłużnymi ruchami, dociskając gąbkę ścierną do powierzchni. Zostaw mebel na kilka, a nawet kilkanaście godzin, zanim zaczniesz go użytkować. W tym czasie farba i wosk zyskają odporność na czynniki zewnętrzne. Dla utrwalenia efektu można wetrzeć odrobinę wosku miękką, bawełnianą szmatką. Przykład przecierki w jednej warstwie. Przecierka w dwóch lub trzech warstwach Technika podobna do poprzedniej, różnica polega na nałożeniu liczby warstw farby. Pierwszą warstwę farby nałóż grubiej niż następne. Wierzchnie warstwy możesz rozcieńczyć niewielką ilością wody, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wosk stosuj tak jak w metodzie pierwszej. Warto eksperymentować, kładąc wszystkie warstwy w jednym kierunku lub w różnych, tapując, malując okrągłymi pociągnięciami, cieńszymi i grubszymi warstwami. Efekt będzie zależał od użytej techniki. Chippy look To też przecierki, ale znacznie mocniejsze (ang. chippy – agresywny, bojowy). Pożądany jest efekt odrapania, łuszczącej się farby, odprysków, spod których widać kolejne warstwy farby. Nałóż dosyć grubą warstwę farby. Zostaw do wyschnięcia. Na powierzchni farby zrób nieregularne „plamy” z wosku. Powtórz dwa pierwsze punkty. Pomaluj powierzchnię ostatnią warstwą farby. Po wyschnięciu całość zawoskuj, zostaw na około pół godziny. Zacznij robić przecierki papierem ściernym. Rób je tak, aby odsłaniać wszystkie kolory farby. Umieszczony pomiędzy nimi wosk ułatwia robienie przetarć. Powierzchnia stolika wykończona w stylu chippy look. Patynowanie ciemnym woskiem Ta metoda nadaje się do powierzchni rzeźbionych i o nierównej fakturze, podkreśla głębię i trójwymiarowość elementów. Płaskim powierzchniom ciemny wosk nada ciekawy efekt patyny i zmieni kolor farby na ciemniejszy i mniej jaskrawy. * Suchą powierzchnię jasnej farby pokryj ciemnym woskiem i zostaw na chwilę. * Następnie przetrzyj wosk miękką szmatką okrągłymi, małymi ruchami. * Jeżeli efekt cię nie zadowala i chcesz usunąć ciemny wosk z części powierzchni, nałóż w tych miejscach wosk bezbarwny i przetrzyj. * Następnego dnia możesz wetrzeć odrobinę bezbarwnego wosku dla utrwalenia efektu. Spękania jednoskładnikowe Technikę tę stosuje się najczęściej podczas decoupage’u. Na spękaną powierzchnię przykleja się serwetki lub papier ryżowy i zabezpiecza lakierem. Pomaluj powierzchnię wybranym kolorem farby i pozostaw do wyschnięcia. Na suchą powierzchnię nałóż warstwę preparatu do spękań (jednoskładnikowego), zostaw do wyschnięcia. Proces ten możesz przyśpieszyć za pomocą suszarki do włosów. Nałóż farbę w kolorze kontrastowym do pierwszej warstwy. Możesz nakładać dwoma sposobami: używając pędzla z włosiem lub pędzelka gąbkowego. Każdy sposób daje inny efekt. Jeśli zastosujesz pędzel z włosiem, rób śmiałe, długie pociągnięcia, nie poprawiając miejsc już pomalowanych, aby nie zamalować spękań. Pędzel gąbkowy umocz w farbie, wytrzyj jej nadmiar i tapuj, czyli dotykaj miejsc obok siebie, trzymając pędzel pionowo. Spękania jednoskładnikowe wykonane pędzlem gąbkowym. Spękania jednoskładnikowe wykonane pędzlem z włosiem. Spękania dwuskładnikowe Są stosowane również w technice decoupage’u. Stanowią ostatnią warstwę ochronną. * Udekoruj powierzchnię serwetkami lub papierem. Możesz też ją tylko pomalować. * Miękkim pędzlem nałóż dosyć grubo pierwszą warstwę preparatu i pozostaw do wyschnięcia na około pół godziny. Powierzchnia powinna być prawie sucha, z połyskliwymi smugami. * Suchym pędzlem nałóż drugą warstwę i pozostaw do wyschnięcia. Spękania pojawią się po kilku godzinach, a czasami nawet po kilku dniach. Ich gęstość i grubość zależy od rodzaju użytego preparatu (na opakowaniu powinien być podany oczekiwany efekt). Przykład spękań dwuskładnikowych. Techniki postarzania sprawiają, że meble nabierają charakteru i stają się stylowe. Nawet te całkiem nowe, prosto ze sklepu wyglądają, jakby od lat stały w twoim domu, a o to przecież chodzi.
Techniki postarzania mebli
Rhod 400 RGB od Genesis to przystępna cenowo klawiatura przeznaczona dla graczy. Urządzenie cechuje się efektownym wzornictwem, konstrukcją odporną na zalanie i strefowym podświetleniem RGB, a producent obiecuje również wzorową ergonomię i wiele funkcji dla graczy. Nawet najtańsze klawiatury mechaniczne wymagają dużego wydatku, a nie każdy użytkownik lubi specyfikę ich przełączników. Wielu graczy narzeka, że są głośne, cechują się zbyt twardym i często zbyt głębokim skokiem. Genesis Rhod 400 RGB może być ciekawą alternatywą dla tego typu osób. To membranowa klawiatura, która imituje konstrukcję mechanika z wyższej półki, jest również wysokoprofilowa i posiada podświetlenie RGB, ale nie kosztuje fortuny. Sprawdźcie, jakie są atuty Genesis Rhod 400 RGB. Czy to klawiatura warta zakupu? Specyfikacja Genesis Rhod 400 RGB typ: membranowa, wysokoprofilowa interfejs: USB 2.0 liczba przycisków: 104 funkcje: podświetlenie, anti-ghosting 19-klawiszowy kabel: 1,6 m wymiary: 465 x 175 x 30 mm masa: 850 g (z kablem) Wyposażenie i konstrukcja Klawiatura jest dobrze zapakowana, zabezpiecza ją grube pudełko kartonowe. W tej cenie nie można liczyć na bogate wyposażenie, ale producent nie zapomniał o instrukcji obsługi oraz dołożył kilka naklejek z logo Genesis. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Rhod 400 RGB nie należy do minimalistycznych urządzeń – wzornictwo klawiatury jest efektowne, a kształt agresywny, jak przystało na produkt gamingowy. Niektóre krawędzie są obłe, inne ponacinane i kanciaste. Dominują czarne tworzywa sztuczne o matowym odcieniu, ale cały spód jest w barwie krwistoczerwonej. Konstrukcja została też ozdobiona aluminiowymi wzmocnieniami, przykręconymi po obu stronach klawiatury. Układ klawiszy został tylko nieznacznie zmodyfikowany. To standard QWERTY US ze elementami wersji UK – Enter jest duży, ale lewy Shift długi, nie ma obok niego przeszkadzającego ukośnika. Zachowano proporcjonalne odległości pomiędzy blokami, ale lekko powiększono Spację i efektownie wyprofilowano pierwszy rząd klawiszy. Dodatkowo zastąpiono prawy klawisz Windows przyciskiem funkcyjnym, a klawisz menu kontekstowego zamieniono na włącznik podświetlenia. W rzędzie klawiszy funkcyjnych schowano opcje multimedialne i narzędziowe, zaś klawisze Page Up i Down wzbogacono o regulację jasności podświetlenia. Skrótów jest więcej – kombinacje klawisza FN z cyframi 1–9 zmieniają efekty podświetlenia. Do wyboru są fale, jednolite podświetlenie, reakcje na wciśnięcia, a także możliwość zmiany kolorów poszczególnych stref. Podświetlenie prezentuje się bardzo dobrze – diody są jasne, a pod klawiszami widać białe tło, które równo rozświetla przestrzenie wokół nasadek. Pochwalić należy także precyzyjnie naniesione czcionki, również podświetlone, które są czytelne i przyjemne dla oczu. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Boki klawiatury zwężają się ku dołowi, ale kształt obudowy jest płaski, a nie, jak zazwyczaj to bywa w mechanikach, klinowy. Konstrukcja jest też niższa, mierzy 3 cm wysokości, czyli około 1 cm mniej niż w wielu klawiaturach mechanicznych. Na spodzie, w rogach klawiatury umieszczono cztery podkładki silikonowe, a w tylnej części są jeszcze rozkładane nóżki, ale już bez ogumowanych krawędzi. Na spodzie można dojrzeć także trzy otwory, które służą odprowadzaniu płynu w przypadku zalania urządzenia. Kabel został wpięty na stałe w prawą część tylnej krawędzi, tuż nad rzędem czerwonych diod statusowych, umieszczonych z kolei nad blokiem numerycznym. Przewód mierzy 160 cm i jest zakończony wtyczką USB z rdzeniem ferrytowym. Kabel ma gładką izolację gumową i nie został zabezpieczony oplotem. Wykonanie klawiatury jest dobre, ale nie pod każdym względem. Materiały są niezłej jakości, poszczególne elementy zostały precyzyjnie spasowane i obrobione. Nie zawodzi jakość matowych nasadek, a dobre wrażenie robią także aluminiowe wzmocnienia. Niestety konstrukcja ugina się podczas nacisku i wyraźnie odkształca w trakcie naginania boków – jest wręcz giętka. Na co dzień nie daje się to specjalnie we znaki, ale szkoda, że obudowa nie została usztywniona także wewnątrz. Oprogramowanie Klawiatura nie posiada dedykowanego oprogramowania. Konfiguracji dokonuje się z poziomu klawiszy, za pomocą kombinacji z przyciskiem funkcyjnym. W praktyce Ergonomia jest rzeczywiście na dobrym poziomie, ale znalazło się kilka mankamentów. Mimo że obudowa Rhod 400 RGB jest dosyć niska, to jednak przydałaby się podpórka pod nadgarstki. Klawiatura jest płaska, więc rozłożenie nóżek na spodzie poprawia komfort użytkowania, ale wtedy trzeba unieść mocniej dłonie. Podczas grania nie sprawia to większego problemu, ale może dać się we znaki w trakcie pisania, zatem w przyszłości warto rozważyć zakup dodatkowej podpórki. Szkoda, że nóżki nie zostały ogumowane na krawędziach – gdy są rozłożone, klawiatura może lekko przesuwać się na biurku. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Odporność na zalanie to duży plus. Otwory na spodzie ułatwią odprowadzenie wody lub napoju, a także osuszenie konstrukcji. Trzeba pamiętać, że klawiatura nie jest w pełni wodoodporna – nie należy jej zanurzać lub myć pod bieżącą wodą, a w razie zalania trzeba ją natychmiastowo odłączyć od komputera. Bardzo podoba mi się też miejsce mocowania kabla, umieszczone po prawej, dzięki niemu będzie można wygodnie ominąć nogę monitora. Mile widziany byłby też oplot kabla, którego niestety zabrakło, ale przewód jest za to elastyczny, więc łatwo ułożyć go na biurku. Praktyczny dodatek stanowi także możliwość blokady klawisza Windows, którego przypadkowe wciśnięcia potrafią uprzykrzyć rozgrywkę – zdarza się, że pomylimy go z lewym klawiszem Alt. Dzięki blokadzie WinLock nie zminimalizujemy gry przez przypadek. Nie zabrakło regulacji intensywności podświetlenia, jak również możliwości zamiany funkcjami klawiszy WASD ze strzałkami. Ta ostatnia opcja może przydać się w niektórych grach wyścigowych. Skok klawiszy jest bardzo dobry, jak na konstrukcję membranową – cichy, odpowiednio głęboki i zaskakująco precyzyjny. Zastosowano prowadnice, więc klawisze nie mają takich luzów, jak nasadki w zwykłych klawiaturach membranowych. Aktywują się poprawnie bez względu, w którym miejscu je wciskamy, dotyczy to także długich nasadek, np. Shiftów i Spacji. Odskok klawiszy jest sprężysty i szybki, więc w grach lub podczas pisania klawiatura nie powinna ograniczyć nawet najszybszych palców. Nie wyczułem też opóźnień, a anti-ghosting sprawdził się dobrze. Co prawda z 19 klawiszy, które można wcisnąć jednocześnie, zostaje 9, jeśli wciskamy dodatkowe klawisze specjalne, jak Shift lub Ctrl. Jednak to i tak wystarcza podczas grania w gry FPS. Ani razu nie udało mi się zablokować klawiatury w szybkich grach zręcznościowych. Wątpliwości budzi jedynie bardzo miękkie dno. To właściwie norma w klawiaturach membranowych, ale w przypadku modelu Rhod 400 efekt jest wyjątkowo intensywny. Na maksymalnym skoku wyczuwalne jest mocno „gumowe” lub „gąbkowe” dno. Do klawiatur mechanicznych jeszcze dużo brakuje, ale ogólny poziom jest i tak satysfakcjonujący. Podsumowanie Producent, jak zwykle, nie zawiódł. Genesis Rhod 400 RGB to dobra klawiatura, którą docenią gracze i inni użytkownicy. Urządzenie jest przyzwoicie wykonane i oferuje spore możliwości. Podświetlenie zaskakuje intensywnością i nasyceniem barw – nie spodziewałem się tylu trybów, jak również możliwości ręcznej konfiguracji stref podświetlenia. Świetnie, że nie zabrakło skrótów multimedialnych, dzięki nim wygodnie można kontrolować muzykę i dźwięk. Same klawisze cechują się odpowiednio precyzyjnym działaniem zarówno podczas grania, jak i pisania. Klawiatura raczej nie zirytuje użytkownika w szybkich FPS-ach, a pozwoli także wygodnie korzystać z komunikatorów oraz napisać dłuższy tekst do szkoły lub na zajęcia. Genesis Rhod 400 RGB kosztuje prawie 90 zł w wersji z podświetleniem RGB i prawie 70 zł w wersji z czerwonymi diodami. W takich cenach trudno narzekać na brak podpórki, nieogumowane nóżki lub przewód bez oplotu. Mile widziana byłaby trochę sztywniejsza konstrukcja, ale jej brak rekompensuje odporność na zalanie oraz wygodnie zamocowany przewód. Moim zdaniem klawiaturę warto kupić. Mimo że na co dzień korzystam z klawiatury mechanicznej, to z satysfakcją przetestowałem model Rhod 400 RGB. Jeśli potrzebujemy jeszcze tańszej i mniejszej klawiatury, a do tego nie zależy nam specjalnie na mocnym podświetleniu, warto rozważyć zakup kompaktowej Fury Hurricane. Klawiatura nie posiada bloku numerycznego, ma gorsze podświetlenie, ale dno jej klawiszy jest dużo twardsze od modelu Rhod 400, przez co użytkowaniu Hurricane bliżej do „feelingu” obcowania z prawdziwą klawiaturą mechaniczną. Jeśli jednak nie obejdzie się bez klawiatury z przełącznikami mechanicznymi, pozostaje dołożyć do małej Genesis Thor 300 TKL (159 zł) lub pełnowymiarowej Thor 300 (199 zł). Zalety: dobre materiały i niezłe wykonanie; gumowe podkładki i rozkładane nóżki; mocne podświetlenie w kilku trybach; klasyczny układ klawiszy i czytelne nadruki; funkcje dodatkowe; precyzyjna praca klawiszy i sprężysty odskok. Wady: bardzo miękkie dno klawiszy; nieogumowane nóżki; kabel bez oplotu.
Test Genesis Rhod 400 RGB – pełnowymiarowa klawiatura z efektownym podświetleniem
Jeśli lubisz otaczać się praktycznymi ozdobami, to DIY jest dla ciebie! Prosta do zrobienia tablica na zdjęcia wpisze się w każde wnętrze, niezależnie od metrażu czy wystroju. To właśnie takie osobiste przedmioty sprawiają, że wnętrze nabiera oryginalnego charakteru. Możesz ją powiesić na ścianie lub postawić na blacie biurka. Do dzieła! Co będzie nam potrzebne? Do zrobienia tablicy na zdjęcia będziemy potrzebować kilku rzeczy: drewnianej ramki na zdjęcia, w wybranym rozmiarze, jutowego sznurka, małych, drewnianych spinaczy, zszywacza tapicerskiego. Krok 1. Z ramki na zdjęcia wyjmujemy szkło. Jeśli chcesz, możesz ją pomalować. Krok 2. Odmierzamy odpowiednią długość sznurka jutowego (szerokość ramki + kilka centymetrów zapasu). Na końcach zawiązujemy supełki. Potrzebujemy łącznie trzy sznurki. Krok 3. Na brzegach ramki zaznaczamy punkty, w których przeczepimy sznurek. Odmierzamy od dolnego brzegu trzy rozłożone równomiernie punkty (po każdej stronie). Krok 4. W wyznaczonych miejscach mocujemy sznurki, używając zszywacza tapicerskiego. Krok 5. Na sznurkach umieszczamy spinacze – z ich pomocą zawieszamy zdjęcia. Nasza tablica jest już gotowa. Wystarczy tylko wybrać odpowiednie zdjęcia, które przypomną miłe chwile. A może warto podarować ją jako prezent bliskiej Ci osobie? Taki prezent sprawi wiele radości rodzinie i znajomym. Jeśli potrzebujesz więcej inspiracji, sprawdź co ciekawego możesz znaleźć na Allegro.
Tablica na zdjęcia – DIY
Nie każda bielizna jest i wygodna, i seksowna, ale można obie te cechy połączyć, by zniewalać i uwodzić przed nocnymi igraszkami. Zazwyczaj piżamy kojarzą się z miękkim, komfortowym materiałem, najczęściej bawełnianym, który nie podrażnia, nie uczula, otula ciało, byśmy mogły wygodnie położyć się spać. Ale era bawełnianych, nieatrakcyjnych piżamek w kropki już dawno minęła – teraz możesz mieć wygodę bez rezygnowania z seksapilu. Troszkę szersze box:offerCarousel Najlepsze do spania i kochania będą koszulki-sukienki typu babydoll. Nie są to słodkie, dziewczęce koszulki do spania, ale kreacje godne wampa. Wszystko przez przezroczysty materiał, a także koronkowe wstawki oraz marszczenia przy ramiączkach na biuście i dole sukienki, a także wycięcia wzdłuż ciała, które nie tylko sprawiają, że kreacja jest grzeszna i widać przez nią wszystkie kobiece atuty, ale także powodują, że sylwetka optycznie jest wysmuklona, a jej proporcje – zachowane. Babydoll to koszulka w kształcie litery A, dzięki czemu świetnie leży na każdej figurze, a nawet tuszuje mankamenty sylwetki. Przez koronkowe wstawki można dostrzec biust, uda i pośladki. Kreacja idealna na gorące wieczory, ale także do spania co noc – jest komfortowa do noszenia i spania. Do spania i na... imprezę? box:offerCarousel Kolejną doskonałą kreacją na szalone, ale i spokojniejsze wieczory są elastyczne koszulki i sukienki. Koszulki od sukienek różnią się przede wszystkim tym, że są krótsze, ale oba produkty są projektowane na bazie przezroczystych siateczek z koronkowymi wstawkami. Z przodu są to nadal ultraseksowne koszulki, przez które widać każdy skrawek kobiecego ciała, a ich dekolt i koronkowe wstawki sprawiają, że panie wyglądają w nich bosko. Warto też zaznaczyć, że śpi się w nich komfortowo. Uwaga! Z tyłu można je pomylić z bardzo odważnymi kreacjami na dyskotekę. Koszulki zazwyczaj mają regulowane ramiączka, dzięki czemu dopasowują się do każdego rodzaju biustu. Koszulki i sukienki najczęściej posiadają także pasek, który odcina i pięknie eksponuje piersi. Piękne koronkowe body to eksplozja kobiecości w czystej postaci. Można w nim również spać. Przez koronkowe body widać wszystko, co potrzeba. Natomiast to, co w seksie najważniejsze, jest częściowo zasłonięte. Body jest zazwyczaj w całości wykonywane ze szlachetnej, miękkiej koronki i wiązane na szyi, dzięki czemu w całości odsłania i idealnie podkreśla plecy. Na dole jest mocno wycięte w stringi, przez co pięknie uwydatnia pośladki. Body może nie jest najpopularniejszym produktem przeznaczonym do spania, ale warto się do niego przekonać, a będzie wygodne i uwodzicielskie. Body posłuży też jako bluzka na ostrzejsze imprezy. Komplet Miękkie koronkowe komplety to doskonałe kreacje do uwodzenia i spania. Wyobraź sobie, że czekasz na niego w takim komplecie… Nie tylko będzie on zachwycony, ale przede wszystkim ty poczujesz się w nim niesamowicie. Przepiękne komplety zniewalają kolorami oraz połączeniem niezwykłej jakości materiału z najbardziej wyselekcjonowaną koronką. Dzięki temu zniewalającemu połączeniu możesz poczuć się jak bogini seksu. Udekorowany koronką dekolt i usztywniony fiszbinami biustonosz sprawiają, że piersi będą pięknie wyeksponowane. Koszulki zazwyczaj są kompletowane ze stringami. Część biustonosza najczęściej posiada również regulowane ramiączka i zapięcie, dzięki czemu dopasowuje się do każdego typu sylwetki. W zestawie są dobrane do koszulki, głęboko wycięte stringi lub figi idealnie podkreślające pośladki. Poszczególne elementy kompletu można nosić osobno, np. dół zestawić z innym ulubionym produktem, nosić go na co dzień lub nie wkładać go w ogóle. W łóżku nie można się ograniczać – to już wiemy – ale często nie zwracamy uwagi na to, w czym się do niego kładziemy. Najczęstszym rozwiązaniem jest spanie nago, jednak możemy równie dobrze otulić ciało najlepszej jakości komfortowymi materiałami, które nie wyglądają jak stroje grzecznej dziewczynki.
Bielizna do spania i do kochania
Niewyniesione śmieci, zepsute jedzenie, kocia kuweta – wszystkie te rzeczy wydzielają nieprzyjemny zapach. Często unosi się on w powietrzu jeszcze przez kilka dni, nawet pomimo intensywnego wietrzenia pomieszczeń. Na szczęście w obecnych czasach neutralizatory zapachów stały się nie tylko popularne, ale i stosunkowo niedrogie. Dziś przyjrzymy się wielu ich rodzajom i spróbujemy dobrać ten najbardziej odpowiedni dla danej sytuacji. Jak działają neutralizatory zapachów? Neutralizatory zapachów mogą mieć zupełnie nieoczekiwaną postać. Może to być płyn o gęstszej konsystencji, bardzo gęsta pasta, spray do rozprowadzania w powietrzu, a nawet niewielkie… pudełko. Ogólna zasada ich skuteczności jest prosta – neutralizatory „odszukują” cząsteczki roznoszące zapach, a następnie je wchłaniają, równocześnie neutralizując woń. Na rynku istnieje wiele produktów, które starają się naśladować neutralizatory, choć w rzeczywistości nimi nie są. Mam w tym miejscu na myśli przede wszystkim wszelkiego rodzaju odświeżacze powietrza. Ich zadaniem jest jedynie maskowanie niepożądanego zapachu, a nie jego bezpośrednie zwalczanie. Neutralizator w formie pasty To jeden z rodzajów neutralizatorów, szczególnie popularny wśród panów, którzy z przyjemnością spędzają czas przy majsterkowaniu w warsztacie. Jak wiadomo, wszelkiego rodzaju specyfiki stosowane w motoryzacji posiadają wyjątkowo „chemiczny” zapach, drażniąc tym samym nozdrza i sprawiając, że mimo wielokrotnego umycia, ciało wciąż dziwnie pachnie. Pasta neutralizująca, poza szybkim i bezproblemowym usuwaniem zapachu, ułatwia również usuwanie wszelkiego rodzaju zabrudzeń – dzięki niej w mgnieniu oka pozbędziemy się tłustych śladów po oleju czy smarze. Sprawdzi się więc w przypadku wszystkich osób, które na co dzień mają do czynienia z substancjami chemicznymi o wyjątkowo paskudnej naturze. Neutralizator w płynie Ten rodzaj neutralizatorów znajduje zastosowanie głównie w przemyśle. Sprzedawany jest w formie zmieszanego z wodą koncentratu, zazwyczaj w dużych, kilkulitrowych opakowaniach. Choć jego głównym zadaniem jest usuwanie zabrudzeń i zapachów w dużych halach produkcyjnych, świetnie sprawdzi się w przypadku mniejszych pomieszczeń użytkowych – możemy z jego pomocą umyć podłogę w garażu czy piwnicy. Działa na podobnej zasadzie co inne neutralizatory – pochłania cząsteczki roznoszące zapach. Jego główną zaletą jest nieco niższa cena oraz bardzo ekonomiczne, duże opakowanie. Neutralizator w sprayu Najpopularniejszy rodzaj neutralizatora doraźnego. Wystarczy spryskać nim powietrze bądź fragment powierzchni, by ekspresowo pozbyć się zapachu. W sprzedaży znajdują się również środki czyszczące wyposażone dodatkowo w neutralizator zapachów – powinny one znaleźć szczególne uznanie wśród osób, które posiadają małe dzieci i bardziej niż inni dbają o czystość w domu. Producenci często stosują również neutralizatory o konkretnym, ładnym zapachu, takim jak chociażby lawenda czy aloes. Należy pamiętać, że w przeciwieństwie do odświeżaczy powietrza, nie tworzą one zapachowego miszmaszu, który dezorientuje nasze zmysły. Najpierw czyszczą powietrze, a następnie nadają mu pożądany zapach, co sprawia, że czujemy się naprawdę komfortowo. Neutralizator do kosza na śmieci Najczęściej występuje w formie naklejki żelowej i znajduje zastosowanie również w innych miejscach, takich jak chociażby lodówka. Jego zasada działania jest identyczna – wydziela z siebie cząsteczki, które rozchodzą się w powietrzu i pochłaniają niepożądany zapach. Wystarczy, że raz w miesiącu zmienimy naklejkę na nową. Na podobnej zasadzie działają neutralizatory stacjonarne, które pochłaniają zapach w całym pomieszczeniu. Są nieco większe i przez to mniej poręczne, ale wystarczają na znacznie dłużej. Sprawdzą się w przypadku pomieszczeń otwartych, ale tylko wewnątrz domu. Neutralizator automatyczny Tego typu neutralizator ma ogromną przewagę nad innymi – nie wymaga ingerencji nawet przez długie tygodnie, a potrafi przy tym oczyścić powietrze nawet w dużym mieszkaniu. Działa na bazie zasilania bateryjnego, jest w pełni programowalny, a jego serce stanowi wkład z neutralizatorem w formie sprayu. Niestety koszt zakupu neutralizatorów automatycznych to kilkadziesiąt, a nawet kilkaset złotych. Jakby tego było mało, wkłady również nie należą do najtańszych i przy tym nie imponują pojemnością – musimy wymieniać je średnio raz w miesiącu. Warto mieć je w domu! Jak sami widzicie, wybór neutralizatora powietrza może być skomplikowany, głównie ze względu na mnogość dostępnych na rynku modeli. Każdy z nich sprawdza się w danych warunkach i okolicznościach, stąd marząc o czystym powietrzu w domu czy mieszkaniu musimy liczyć się z zakupem kilku ich różnych rodzajów. Pamiętajmy przy tym, że ich przewaga nad odświeżaczami jest ogromna – jeśli nie korzystaliście z nich do tej pory, a powietrze „czyściliście” za pomocą zapachowego sprayu, będziecie pozytywnie zaskoczeni skutecznością neutralizatorów.
Neutralizatory zapachów
Po ananasach przyszła pora na usta, czyli motyw idealnie wpasowujący się w trend pop-art. Własnoręcznie przerobiona torba to świetna opcja dla osób, które na sezonową modę nie chcą wydawać kroci. To będzie potrzebne: płócienna torba, folia samoprzylepna, małe nożyczki, tektura, czerwona bądź różowa farba do tkanin, cienki pędzelek. Torba w usta – krok po kroku Na folii samoprzylepnej rysujemy usta. Szablon wycinamy i naklejamy na torbę. box:imageShowcase box:imageShowcase Farbą do tkanin obrysowujemy kontur szablonu. Odklejamy folię i tą samą farbą wypełniamy namalowany na torbie kontur. Torbę pozostawiamy do wyschnięcia na kilka godzin. Gdy farba wyschnie, zaprasowujemy torbę zgodnie z instrukcją na opakowaniu farby. Gotowe!
DIY: płócienna torba w usta
Polski komiks dla dzieci przeżywa renesans. Znajdziemy wśród nich książki ambitne, o wysokich walorach artystycznych i wychowawczych, proponowane przez pokolenie młodych twórców. Jednocześnie nie zapominajmy jednak o legendarnych komiksach, na których wychowały się całe pokolenia. Czytanie komiksów kształci: forma komiksowa angażuje uwagę czytelnika i wciąga w historię poprzez narrację wizualną, a tym samym uczy koncentracji uwagi i zrozumienia ciągłych historii. Komiksy rozwijają też u dzieci umiejętność czytania od prawej do lewej oraz oglądania z góry do dołu. To również doskonała lekcja komunikacji interpersonalnej: dzięki rysunkom dzieci uczą się rozumieć gesty ciała i mimikę twarzy. Jeśli już wiemy, że warto, to teraz poszukajmy, po jakie komiksy dla dzieci sięgnąć, by ciekawie spędzić czas? 1. Komiksy Tomka Samojlika: Bartnik Ignat i skarb puszczy, Ostatni żubr, Ryjówka przeznaczenia, wyd. Kultura Gniewu Komiksy wyróżnia humor, wartka akcja i mądra fabuła, która uczy więcej o zwyczajach zwierząt niż zwykła lekcja biologii. W Bartniku autor zabiera nas do puszczy. Mieszka tu Ignat, któremu przyjdzie się zmierzyć nie tylko z niedźwiedziami… Ostatni żubr opowiada o ocalałym żuberku, którego życie jest w niebezpieczeństwie. Ryjówka przeznaczenia jest historią dobrotliwego Dobrzyka, który podejmie się… ratowania świata! Sporo ciekawostek z życia zwierząt, wartka akcja i nienachalny dydaktyzm. 2. Kubatu. I tak nie uwierzysz, wyd. Egmont Mały chłopczyk Kaiu nie chce już spać ze swoją maskotką o wyglądzie tukana. Ta zabawka to właśnie Kubatu, wysłany przez tajemniczego czarnoksiężnika. Kubatu musi wracać. Wtedy chłopiec postanawia jednak go zatrzymać, co staje się początkiem niesamowitych przygód. 3. Lil i Put. Jak przelać kota do kieliszka, wyd. Egmont Oto komedia fantasy dla czytelnika w każdym wieku. Tytułowi bohaterowie to łakome obiboki: przemierzają świat w poszukiwaniu taniego poczęstunku. Mają tendencje do pakowania się w kłopoty. Te na dobre się zaczną, gdy poznają studentkę magii… 4. Łauma, wyd. Kultura Gniewu Dorotka przenosi się wraz z rodzicami na wieś. Tutaj dowiaduje się, że jej babcia była wiedźmą… Dziewczynka zostaje wplątana w porachunki leśnych stworów, od których… zależą losy świata! W fabule wykorzystano wierzenia Jaćwingów. 5. Strażnicy Orlego Pióra, wyd. Mandragora Seria komiksów historycznych dla dzieci, która łączy fakty i postacie historyczne z fikcyjnymi wydarzeniami i bohaterami: poznajemy historię Siemowita i Popiela. Tuż przed swoimi postrzyżynami Siemko, wraz ze swoim druhem Witoszem, spotykają wygnanych z grodu Popiela wędrowców, którzy przepowiadają im niezwykłą przyszłość… 6. Tomek i Jacek. Piraci z Lua Lua, wyd. Egmont Tomek i Jacek to zwykłe niedźwiadki – chodzą do szkoły, bawią się, grają w piłkę… Wszystko jest zwyczajne aż do dnia, gdy jadą z rodzicami na wakacje do Lua Lua. Tutejsza plaża skrywa wiele tajemnic, które obaj będą musieli rozwiązać… Pełna zwrotów akcji i nietuzinkowych pomysłów fabuła zilustrowana została doskonałą kreską Jakuba Grocholi. 7. Podróż smokiem Diplodokiem, wyd. Manzoku Lord Hokus Pokus spotyka dinozaura – Diplodoka, który jest wehikułem czasu. Razem odwiedzają niezwykłe miejsca, niczym ze snu. Z pewnością Hokus Pokus i Diplodok oczarują małych czytelników swoimi fantastycznymi przygodami. 8. Jonka, Jonek i Kleks, wyd. Egmont Legenda polskiego komiksu dziecięcego od lat 70. do 90. XX wieku. Jonka i Jonek mieszkają w szarych blokach w czasach PRL-u. Dzięki stworkowi Kleksowi wkraczają do krainy fantazji i marzeń. Pomimo zmiany realiów komiks wciąż bawi i urzeka kolejne pokolenia czytelników. 9. Seria Hej, Jędrek, wyd. Nasza Księgarnia Jędrek nigdy się nie nudzi - a wraz z nim nie nudzą się czytelnicy. To seria napisana nowoczesnym, młodzieżowym językiem. W jednym z zeszytów Jędrek próbuje poradzić sobie ze szkolnymi łobuziakami, którzy chcą wymusić od niego haracz. W dodatku, marzy mu się fantastyczna konsola z telewizyjnej reklamy. Co teraz? 10. Komiksowe Muminki, wyd. EneDueRabe Historyjki o Muminkach – mimo upływu lat – nie straciły nic ze swego absurdalnego humoru. Przy tej lekturze doskonale bawią się zarówno dzieci, jak i dorośli. Opowieści o Muminkach są proste i komiczne, nie brak tu też ironii. Komiksowymi Muminkami Tove Jansson udowadnia, że jest nie tylko pisarką, ale też ilustratorką wielkiej miary. 11. Pippi się wprowadza i inne komiksy, wyd. Zakamarki Oto Pippi Pończoszanka, jedna z naszych ukochanych bohaterek literackich, w wersji komiksowej. Powstało ponad trzydzieści historyjek komiksowych o tej niezwykłej dziewczynce. Komiksy mają już 58 lat, a Pippi Pończoszanka wciąż fascynuje! 12. Przygody Baltazara Gąbki, Wydawnictwo Literackie Kultowe powieści o przygodach profesora Baltazara Gąbki i Smoka Wawelskiego wydane w jednym tomie. Autor łączy elementy powieści przygodowej i szpiegowskiej z dużą dawką niezwykle oryginalnego humoru. Na przygodach Baltazara Gąbki wychowało się kilka pokoleń Polaków! 13. Pelerynek i pogoda pod psem, wyd. Hokus-Pokus Bohaterami serii jest para przyjaciół: ptak Pelerynek oraz malutki piesek Lupuś. Pelerynek jest ciekawy świata, ma mnóstwo pomysłów, lecz, niestety, nie zawsze wszystko wychodzi mu tak, jak to sobie zaplanował. Wtedy do akcji wkracza Lupuś. Krótka i prosta forma. 14. Chrupek i Miętus, wyd. Dwie Siostry Przezabawna opowieść o przygodach strachliwego królika Chrupka i porywczej zielonej żaby – Miętusa. W lesie nie brakuje przygód! Śmieszne ilustracje i dowcipne dialogi sprawiają, że uśmiech nie schodzi z dziecięcych buziek. Plus za proste i stonowane w kolorystyce obrazki. W dobie nowych technologii potrzeba fizycznego kontaktu z książką zanika. Widać to choćby po poziomie czytelnictwa u dorosłych. Dlatego tym ważniejsze jest zadanie rodziców: pokazać dzieciom radość obcowania z książką poprzez wspólne czytanie, przewracanie kartek, komentowanie, dopowiadanie historii… Warto postawić na książki niebanalne, intrygujące i pełne humoru. W tej roli doskonale sprawdzą się komiksy dla dzieci.
Komiksy dla dzieci – przegląd
Idealny wózek to taki, w którym dziecko chętnie podróżuje, wygodnie siedzi i dobrze śpi. Dlatego przed zakupem warto skonfrontować swoje potrzeby i wymagania z punktem widzenia przyszłego pasażera. Podpowiadamy, na co zwrócić uwagę. Wózek to jeden z najważniejszych elementów wyprawki. Już od pierwszych dni życia dziecko spędza w nim nawet kilka godzin każdego dnia. Bardzo często na zakup decydujemy się pod wpływem zauroczenia ciekawą stylistyką, niską ceną czy namów sprzedawcy. Jednak zanim dokonamy ostatecznego wyboru, powinniśmy przeanalizować, czego tak naprawdę potrzebuje nasze dziecko. Krok 1 – wybór rodzaju wózka box:offerCarousel Wózek to środek komunikacji naszego dziecka i to jemu przede wszystkim musi być wygodnie. Powinien być dostosowany do wieku i wagi malucha. Najmłodsze dzieci do momentu, gdy nauczą się samodzielnie siadać, powinny jeździć w wózku głębokim, czyli w tzw. gondoli. Dopiero gdy pozycja siedząca jest dla nich komfortowa, możemy zmienić siedzisko na spacerowe (w przypadku wózków 2 w 1) lub zakup spacerówki. Krok 2 – gondola Spacery z niemowlakiem to świetny sposób na wzmacnianie jego odporności. Większość maluszków bardzo lubi delikatne kołysanie wózka, które sprawia, że uspokajają się i z łatwością zasypiają. Dlatego wybierając pierwszy wózek, zwróćmy szczególną uwagę na gondolę. Powinna być duża, aby dziecko mogło wygodnie się w niej rozłożyć nawet w zimowym śpiworku, musi mieć wygodny, izolujący od podłoża materacyk, najlepiej wyposażony w regulację nachylenia. Im większa budka przeciwsłoneczna, tym lepiej – ochroni przed słońcem, wiatrem i śniegiem. Dobrze, żeby miała okienko dla lepszej wentylacji i opcję podniesienia tak, aby niemowlak położony na brzuszku mógł przypatrywać się otoczeniu. Krok 3 – siedzisko spacerówki box:offerCarousel Siedzące w wózku dziecko to nadal maluch, który czasem będzie z zapałem obserwował świat, a czasem smacznie drzemał przez cały spacer. Dlatego idealne siedzisko spacerówki jest duże, płynnie regulowane na kilku wysokościach i montowane zarówno przodem, jak i tyłem do kierunku jazdy. Znajdziemy je w wielu popularnych na rynku wózkach, m.in. w Bebetto Nico, Quinny Buzz czy propozycjach marki Maxi Cosi. Istotnym elementem siedziska są pasy bezpieczeństwa. Powinny być 5-punktowe i mieć osłonki na wysokości ramion, które zapewnią dziecku komfort. Ważna jest również budka. Musi dobrze osłaniać przed słońcem i niesprzyjającymi warunkami, jednak warto, by miała przezroczyste lub wykonane z siateczki boki czy otwory, przez które dziecko będzie mogło oglądać świat. Samo siedzisko spacerówki musi być dopasowane do gabarytów naszej pociechy. Na rynku znajdziemy zarówno modele przeznaczone dla dzieci do osiągnięcia przez nie wagi 15 kg, jak i nawet 24 kg. Maluch ubrany w puchową kurtkę czy kombinezon powinien móc swobodnie siedzieć. Krok 4 – zawieszenie box:offerCarousel Kupując wózek, powinniśmy zwrócić uwagę na zawieszenie. Ani śpiącemu niemowlakowi, ani odkrywającemu okolicę starszakowi nie jest wygodnie, gdy przez większość spaceru bezwładnie podskakuje na nierównościach chodników i ścieżek. Warto wybierać duże, pompowane koła wyposażone w porządne amortyzatory. Powinny umożliwiać bardzo delikatne bujanie, które nie będzie szkodliwe dla wrażliwego kręgosłupa niemowlęcia. Takie koła umożliwią również poruszanie się po każdym terenie, od osiedlowego parku, przez leśne ścieżki, piach, aż do zaśnieżonych tras, dzięki czemu każdy spacer będzie mógł się zmienić w prawdziwą przygodę. Krok 5 – dodatkowe akcesoria Producenci wózków dbają o to, aby wyposażać swoje produkty w akcesoria, które uprzyjemniają korzystanie z nich. Jednym z najpopularniejszych jest pałąk, który chroni dziecko przed nadmiernym wychyleniem się i wypadnięciem, ale jednocześnie pozwala na przyczepienie zabawek. Coraz częściej jest on jednak zastępowany przez funkcjonalną tackę z miejscem na kubek z napojem, przegrodę na przekąski czy drobne zabawki. Dzięki niej maluch może mieć najpotrzebniejsze rzeczy zawsze pod ręką. Warto również zwrócić uwagę na podnóżek. Powinien być regulowany, aby dało się go dostosować do wzrostu dziecka. Gdy wybieramy wózek, warto pamiętać, że kupujemy go dla dziecka. Nawet najdroższy czy najbardziej designerski model nie spełni swojej funkcji, jeśli maluch będzie się w nim czuł niekomfortowo. Dlatego zanim podejmiemy decyzję, popatrzmy na wybrany model choć przez chwilę z perspektywy naszej pociechy.
Wózek idealny dla dziecka – poradnik krok po kroku
W momencie, gdy zapada zmrok lub gdy jeszcze słońce nie wstało, posiłkujemy się sztucznym światłem. Lampy wszelkiego rodzaju towarzyszą nam każdego dnia. Szczególnym rodzajem oświetlenia są lampki nocne. Najczęściej znajdują się przy łóżku, na szafce nocnej, w zasięgu ręki po to, aby w momencie, kiedy decydujemy się zasnąć, szybko zgasić światło. Ich producenci mają w swoich ofertach liczne modele, które dają odpowiednie światło i podkreślają charakter wnętrz. Stojące lampki nocne Modele stawiane w sypialniach, na szafkach nocnych obok łóżka są najpopularniejsze. Cenione są za łatwość montażu oraz dostępność. Prosta budowa sprawia, że z łatwością poradzą sobie z ich instalacją nawet panie. Podstawa, żarówka, abażur i przewód, który wystarczy podłączyć do kontaktu. Lampy te jednak tylko z pozoru są proste. Na rynku dostępne są modele o rozmaitej stylistyce, dzięki czemu każdy znajdzie idealną opcję dla siebie. Do wnętrz utrzymanych w stylu glamour polecane są lampki nocne z elementami kryształowymi. Abażury z dziesiątkami szlifowanych kryształów są niezwykle modne i sprawiają, że wnętrza lśnią niebywałym blaskiem. W minimalistycznych wnętrzach sprawdzą się modele proste, z bawełnianymi abażurami. Gładkimi lub wzorzystymi – wedle uznania. Doskonałą opcją, która umożliwia indywidualny dobór lampy do wnętrza jest zakup podstawy – drewnianej, metalowej lub szklanej i dobranie do niej pasującego klosza. Ceny stojących lampek nocnych zaczynają się już od kilkudziesięciu złotych. Wiszące lampki nocne Zwisające nad łóżkiem z sufitu lampki nocne to nowoczesne rozwiązanie. Ze względu na to, że są bardziej widoczne od tych ustawianych na szafkach, należy je dobierać ze szczególną starannością. Ich montaż wymaga także wprawy. Najlepiej, gdy czynność tę oddamy w ręce fachowca. Efekt, jaki można osiągnąć za sprawą wiszących lamp nocnych, bywa imponujący. Szczególnie wtedy, gdy pasują one stylistycznie do wnętrz. W nowoczesnych wnętrzach doskonale sprawdzają się modele o futurystycznej stylistyce. Chromowane klosze, srebrne przewody i stylizowany włącznik. Takie wzornictwo wpisuje się w panujący trend i idealnie pasuje do modnych loftów oraz przestronnych apartamentów. W zależności od aranżacji wnętrza można kupić także modele minimalistyczne, z prostymi kloszami, oraz stylizowane – kryształowe. Absolutną nowością są modele z kolorowymi kablami i gwintami, bez kloszy, w których żarówka nie ma żadnej osłony. Pamiętać należy, że wiszące lampy muszą zostać zamontowane tak, aby dawały odpowiednie światło tam, gdzie znajduje się łóżko. Kinkiety Kinkiety to lampy mocowane do ściany. Mogą zostać zamontowane niemal wszędzie: w przedpokoju, przy schodach, w salonie. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby pełniły funkcję lampek nocnych w sypialni. Wówczas należy zdecydować się na zakup modelu, który włącza się i wyłącza za pomocą włącznika przy kinkiecie. Dzięki temu rozwiązaniu nie trzeba będzie wstawać z łóżka, aby w sypialni zapanowała absolutna ciemność. Montaż kinkietów wymaga znajomości zasad elektryki, zatem do tej czynności lepiej zatrudnić fachowca. Kinkiety dostępne są najczęściej w komplecie z dużymi lampami, które zawiesza się na suficie. To doskonała opcja. Dzięki temu wnętrza będą spójne i stylowe. Producenci oferują kinkiety minimalistyczne, niewielkie, które są niemal niewidoczne, oraz modele okazałe, ozdobne, które podkreślają charakter wnętrz. Wybór powinien być uzależniony od stylistyki sypialni, choć nawet do modernistycznych i prostych wnętrz warto wprowadzić trochę błysku w postaci kinkietów wykonanych z odpowiednio szlifowanego szkła. Niewątpliwą zaletą takiego rozwiązania jest to, że nie ma konieczności stawiania przy łóżku szafek nocnych. Nie zawsze w sypialni znajduje się na nie miejsce, zatem zakup lampek stojących nie jest możliwy. Kinkiety mocowane do ściany, przy której znajduje się zagłówek łóżka, to oszczędność miejsca. Wybór modelu lampki nocnej powinien być podyktowany indywidualnymi preferencjami. Pewne jest jednak jedno. Lampki nocne w sypialnianych wnętrzach muszą się znaleźć. Dlaczego? Ponieważ wprowadzają do nich wyjątkowy nastrój, pozwalają stworzyć zmysłową atmosferę oraz są praktyczne. Przy ich świetle z powodzeniem można przeczytać książkę, nie przeszkadzając współtowarzyszowi, który w tym momencie marzy tylko o śnie.
Lampki nocne ‒ stojące, wiszące czy montowane do ściany?
„Gra o tron” to serial, który podbił serca milionów ludzi na całym świecie. Wiele osób z zapartym tchem czeka na kolejny sezon. Nic więc dziwnego, że na fali sukcesu serialu powstało również wiele gier planszowych, w których gracze mogą poczuć klimat świata stworzonego przez George’a R.R. Martina. Oto zestawienie 7 gier, które warto przetestować, a które zabiorą nas do świata „Gry o tron”. „Gra o Tron: Gra Planszowa” Na początek „Gra o Tron: Gra Planszowa”, która od wielu lat gromadzi przy planszy fanów zawierania i zrywania sojuszy, wbijania sobie noża w plecy i wszechobecnej gry nad stołem. Podczas rozgrywki pokierujemy jednym z klanów i tylko od nas zależy, czy uda nam się zdominować pozostałych graczy. Jak już wspomniałem, będziemy musieli blefować, kłamać, a negatywna interakcja będzie się wręcz wylewać z rozgrywki. Gra doczekała się już drugiej, poprawionej edycji, za którą na Allegro zapłacimy ok. 200 zł. „Gra o tron: Żelazny Tron” Kolejną ciekawą propozycją jest „Gra o tron: Żelazny Tron” – szybsza wersja poprzedniego tytułu, w której również wcielimy się w jeden z rodów Westeros w walce o tytułową nagrodę – Żelazny Tron. Tutaj podobnie będziemy mieć do czynienia z zabawą w blef nad stołem i wszechobecną intrygą. Mechanika gry opiera się na serii „Cosmic Encounters”. Na wspomniany tytuł wydamy ok. 150 zł. „Gra o tron Catan: Braterstwo Straży” Niemal każdy gracz w swojej karierze planszówkowej spotkał się z grą „Osadnicy z Catanu”. Familijny tytuł, który skupia się na kolonizacji tytułowej wyspy Catan i zdobywaniu punktów, doczekał się odmiany osadzonej w świecie „Gry o tron”. Mechanika gry została dość mocno zmieniona względem oryginału. Teraz gracze przyjmują rolę przywódców Bractwa Nocnej Straży, których zadaniem jest obrona muru przed najazdami Dzikich z Północy. Rozgrywka nadal toczy się na heksach, a gracze muszą wykorzystywać surowce pozyskiwane ze swoich osad do zabezpieczenia Muru i uchronienia Daru. Za grę „Catan Gra o tron: Braterstwo Straży” zapłacimy na Allegro ok. 250 zł. „Gra o tron LCG” Jeśli ktoś jest fanem gier karcianych powinien zwrócić uwagę na „Grę o tron LCG” (Living Card Game). Jak w każdej grze LCG, tak i tutaj do zestawu podstawowego gracze mogą dokupować boostery z dodatkowymi zestawami kart, aby tworzyć jeszcze silniejsze talie i poprowadzić swój ród do wygranej. Na Allegro możemy kupić zestaw podstawowy za ok. 130 zł. „Monopoly”, „Cluedo” i „Ryzyko” w świecie „Gry o tron” Na koniec warto wspomnieć, że powstały odmiany „Monopoly”, „Cluedo” oraz „Ryzyka”, które tematyką nawiązują do „Gry o tron”. Mechanika obu gier opiera się o ich klasyczne wersje, jednak grafiki, nazwy zostały zaczerpnięte z serialu. Za „Monopoly” zapłacimy na Allegro ok. 110 zł, za „Ryzyko” ok. 140 zł, natomiast za „Cluedo” ok. 120 zł. Jak widać po powyższym zestawieniu, każdy fan „Gry o tron” może znaleźć grę dla siebie, niezależnie od tego, czy jest zwolennikiem planszy, czy np. zestawów kart. Przeniesienie tego uniwersum w świat klasycznych gier, jak np. „Monopoly”, pokazuje również, jak bogata może być tematyka gier planszowych przy wykorzystaniu znanych już mechanizmów.
Gry planszowe dla fanów „Gry o tron”
Poszetka to ozdobna chusteczka, którą wkłada się do przedniej kieszeni marynarki. Musi być widoczna i złożona w określony sposób, tak aby wyglądała elegancko. Obecnie nie cieszy się zbyt wielkim powodzeniem. Jest często postrzegana jako coś staroświeckiego – niesłusznie. Odpowiednio dobrana do stroju potrafi wspaniale urozmaicić wygląd oraz sprawić, że będzie bardziej intrygujący. Przeczytaj, dlaczego jeszcze warto ją nosić. Do czego właściwie służy poszetka? Poszetka to drobiazg, którego zadaniem jest dopełnić twój ubiór. Ma taką samą funkcję jak krawat, muszka, rękawiczki czy kolorowe skarpetki. Bardzo dobrze prezentuje się w zestawieniu z marynarką i bez krawata. W zależności od tego, jak ją dobierzesz, doda ci szyku lub spotęguje wrażenie „luźnej elegancji”. Możesz z nią dowolnie eksperymentować. Zobaczysz, że ten drobiazg jest w stanie zdziałać prawdziwe cuda. Poszetka – dopełnienie twojego stroju Wybierając poszetkę, pamiętaj o tym, że to ona ma być dodatkiem do twojego ubrania, a nie całe ubranie dodatkiem do niej. Nie może cię przytłaczać. Nie powinna również zbytnio rzucać się w oczy. Twój strój ma stanowić całość, a nie być zbiorem poszczególnych, wyłamujących się elementów. Jak dobrać poszetkę? Panowie zazwyczaj unikają poszetek, ponieważ nie wiedzą, jak je dobrać. Wbrew pozorom nie jest to wcale takie łatwe. Poszetka nie powinna być bowiem w takim samym kolorze co krawat czy inne dodatki. Jeżeli zakładasz krawat w kratkę, dobierz do niego jednobarwną, prostą poszetkę. Przy jednolitym krawacie możesz zrobić na odwrót. Wybierz poszetkę o ton jaśniejszą lub ciemniejszą od dominującego koloru krawata lub muszki, wtedy ładnie wydobędzie ich odcień. Na początku najlepiej noś białą poszetkę. Jest najbardziej uniwersalna i pasuje w zasadzie do wszystkiego. Gdy nabierzesz więcej pewności, sam przystąpisz do odważniejszych eksperymentów. Jak składać poszetkę? Kształt poszetki powinieneś dostosować do materiału, z którego jest zrobiona i wielkości kieszeni. Pamiętaj, że o wiele trudniej będzie ułożyć poszetkę z jedwabiu niż z lnu. Ta ostatnia będzie się jednak bardziej gniotła. Przy wybieraniu wzoru weź więc pod uwagę, z czego jest zrobiona. Bez problemu znajdziesz mnóstwo wręcz ekstrawaganckich sposobów na ułożenie poszetki. Najlepiej sprawdzą się jednak te najprostsze, wypróbowane wzory. Zwłaszcza na początku swojej przygody z poszetkami nie komplikuj sobie niepotrzebnie życia. Trzy proste wzory złożenia poszetki Jednym z najprostszych sposobów złożenia poszetki jest tzw. TV fold. Cała sztuka polega na tym, żeby z poszetki powstał prostokąt dopasowany szerokością do kieszeni marynarki. Prostokąt powinien lekko wystawać z kieszonki, na około 1 do 1,5 cm. Jeszcze prostszą metodą jest puff. Najlepiej sprawdzą się tutaj miękkie jedwabne chustki. Środek takiej poszetki wystarczy ująć w dwa palce, a następnie złapać pośrodku i włożyć do kieszeni. Nieco efektowniejszą wersją jest ułożenie poszetki tak, aby z kieszeni wystawały dwa rogi chusteczki. W tym celu poszetkę musisz złożyć w kwadrat i lekko rozsunąć jej rogi, a resztę złożyć w taki sposób, aby łatwo można było ją wsunąć do kieszeni. Do takiej konstrukcji najlepiej wybrać sztywniejsze chusteczki. Podobnych pomysłów można znaleźć o wiele więcej. Możesz również w granicach rozsądku sam modyfikować ułożenie swojej poszetki. Postaraj się jednak uniknąć efektu przerostu formy nad treścią. Materiał i wykończenie Przed zakupem poszetki dowiedz się, z jakiego materiału została wykonana. Zwróć też uwagę na jej wykończenie. Najwyższej jakości poszetki są z tkanin naturalnych, takich jak jedwab, len czy bawełna. Niestety wraz z jakością wzrasta ich cena. Takie poszetki będą się jednak pięknie prezentować i dłużej służyć. Chusteczki z tworzyw sztucznych to także dobry pomysł. Są tanie i dzięki nim możesz zobaczyć, czy dobrze będziesz się czuł, nosząc poszetkę. Gdy już się przekonasz i wybierzesz odpowiednie wzory oraz kolory, możesz zainwestować w chustki z droższych materiałów. Poszetka to bardzo efektowne dopełnienie męskiego stroju. Dzięki niej będziesz wyglądał elegancko i każdy zauważy twoją dbałość o szczegóły. Pamiętaj jednak, że aby to osiągnąć, poszetka musi zostać odpowiednio dobrana i złożona. Nie zniechęcaj się jednak. Wszystko jest kwestią doświadczenia i eksperymentów. Z pewnością uznasz, że efekt był wart tych zabiegów.
Poszetka – jak ją dobrać i nosić?
Czy widziałeś kiedykolwiek szczęśliwą twarz dziecka i doświadczyłeś jego radości podczas wizyty w ogrodzie zoologicznym? A może miałeś okazję oglądać z nim takie filmy, jak Księga Dżungli, Król Lew lub Pingwiny z Madagaskaru? Jedno jest pewne – dzieci kochają zwierzęta, są zafascynowane afrykańską dżunglą i marzą o pełnych przygód egzotycznych wyprawach, które widziały w swoich ulubionych bajkach i filmach. Zarówno mali chłopcy, jak i dziewczynki będą szczęśliwe, gdy stworzysz dla nich magiczny pokój w stylu safari. Dywan to podstawa Zanim zaczniesz urządzać pokój, wieszać obrazki lub plakaty ze zwierzętami, zacznij od podstaw, czyli od dywanu. Jedną z ciekawszych propozycji, która spodoba się również starszym dzieciakom, jest dywan z motywem zebry. W pokoju dziecięcym powinieneś zadbać o to, aby większość elementów wystroju była wyprodukowana z wysokiej jakości materiałów, najlepiej naturalnych. Jeśli nie jesteś fanem czarno-białych dodatków, możesz postawić na młodzieżowy dywan w cętki geparda. Warto również spojrzeć przychylnym okiem na propozycje producenta dywanów Łuszczów, który w swojej ofercie ma zarówno nowoczesne wzory dywanów ze zwierzętami, jak i ze słynnym już napisem „Hakuna matata”, czyli „Nie martw się”. Dla rodziców, którzy nie są przekonani do motywów zwierzęcych, proponujemy dywan lub matę przypominającą naturalną trawę lub po prostu w kolorze jasnej zieleni – ten sprawdzi się w przypadku najmłodszych maluchów. Meble dla dziecka Meble inspirowane stylem safari dla najmłodszych powinny być utrzymane w kolorystyce jasnej, wesołej i radosnej. Przy takiej aranżacji wnętrza sprawdzą się takie barwy, jak jasna zieleń, słoneczny żółty czy ceglana czerwień. Dobrze, jeśli łóżko, które wybierzesz, będzie mieć drabinkę, a szafki – dużo kryjówek na pamiątki z egzotycznych wypraw. Starszym dzieciom, które wyrosły już z kolorowych mebli, mogą spodobać się te w kolorze naturalnego drewna. Aby rozświetlić pokój rodem z afrykańskiej dżungli, postaw na drewno w jasnym kolorze. Dekoracyjne ściany Najszybszym i najprostszym rozwiązaniem, aby w dziecięcym pokoju stworzyć radosny klimat safari, jest przyozdobienie ścian, mebli, okien lub szyb zabawnymi naklejkami. Takie rozwiązanie może spodobać się przede wszystkim najmłodszym dzieciom, które wciąż z zapartym tchem oglądają ulubione kreskówki. Dla starszych pociech interesującą propozycją, która zachwyca również samych dorosłych, jest fototapeta z motywem dżungli. Innym rozwiązaniem jest pomalowanie ścian na delikatny zielony lub słoneczny żółty kolor. Diabeł tkwi w szczegółach Nie zapominaj, że sekretem najlepszych aranżacji nie są drogie meble czy ekskluzywne dywany, ale dodatki, które same potrafią nadać charakter każdemu pomieszczeniu. Takie zabawne gadżety w stylu safari, jak zegary ścienne, plakaty, lampy, wazony, skarbonki przypominające żyrafę lub hipopotama, stworzą w pokoju dziecka niesamowity klimat. Powinieneś zwrócić uwagę także na egzotyczną pościel. Młodszym dzieciom może spodobać się ta w kolorowe zwierzęta, starszym – z malowniczymi afrykańskimi pejzażami. Interesującym dodatkiem są również firanki inspirowane stylem safari, wykończone motywem tygrysich cętek w kolorze brązowo-złotym lub lekko szarym motywem zebry. Wśród propozycji znajdziesz również te ozdobione kolorowymi zwierzątkami, które zachwycą twojego malucha. Pokój w stylu safari to spełnienie marzeń zarówno małych, jak i nieco starszych dzieci.Nawet jeśli jeszcze nie uczestniczyły w egzotycznych wyprawach, możesz mieć pewność, że dzięki takiej aranżacji choć na chwilę właśnie tak się poczują i sprawi im to ogromną radość. A chyba nie ma nic piękniejszego, niż widzieć swoje szczęśliwe i uśmiechnięte dziecko, prawda?
Pokój dziecięcy w stylu safari
Możecie już dodawać punkty odbioru osobistego w swoich ofertach. Możecie już dodawać punkty odbioru osobistego w swoich ofertach. Wystarczy, że ustawicie je w Moje Allegro. Informacje o punktach będziemy pokazywać we wszystkich ofertach, w których udostępniacie odbiór osobisty - w sekcji Dostawa i płatność. Kupujący, który chce odebrać przedmiot osobiście, w formularzu dostawy i płatności może poinformować sprzedającego o wybranym adresie odbioru (w wiadomości do sprzedającego).
Punkty odbioru osobistego już dostępne w ofertach
Świeże, pachnące i aromatyczne zioła to idealny dodatek do rozmaitych potraw. Można je uprawiać także we własnym domu, pozwalają na to nowoczesne sprzęty. Oczywiście, najważniejsze są dobre chęci i zamiłowanie, które sprawią, że kiełkujące nasiona zamienią się w bujną roślinność, którą będzie można ze smakiem zajadać. Poznajcie hydroponikę. Czym jest hydroponika? Hydroponika to uprawa roślin przy wykorzystaniu specjalnych systemów nawadniających oraz światła. Niewielkie urządzenia do uprawy domowej zbudowane są w taki sposób, aby każdemu, nawet laikowi, zapewnić murowany sukces, którego zwieńczeniem będzie bujna roślinność. Poza chęciami to właśnie odpowiednie dostarczenie wody i energii słonecznej sprawia, że zasadzone nasiona szybko kiełkują i powstają z nich dorodne sałaty i przyprawy. Jedną z najistotniejszych cech hydroponiki jest brak udziału podłoża. Wystarcza woda, granulat lub lignina, na których umieszczane są nasiona. Sadzonki warto wzbogacić o odpowiedni nawóz. Koniecznie naturalny, który sprawi, że rośliny będą w 100% ekologiczne i pozbawione sztucznych, chemicznych substancji. Ważne, w przypadku upraw domowych jest także światło. Naturalne lub LED. Ze względu na fakt, że na naturalne można liczyć tylko latem, światło lamp LED ratuje sytuację i pozwala cieszyć się piękną i bujną roślinnością przez cały rok. Hydroponika – co będzie potrzebne? Na początku należy zaopatrzyć się w potrzebne sprzęty. Najważniejszy jest pojemnik na rozsady. Najlepiej, aby miał przegródki, wówczas rosnące rośliny będą mogły swobodnie rozwijać się i wzrastać. Jeśli poszukujemy urządzenia, które będzie łatwe w obsłudze, warto wybrać takie z automatycznym systemem nawadniającym, a rośliny pobierają wodę tylko wtedy, gdy tego potrzebują. Jeśli domowa uprawa ma stanowić także ozdobę, doskonałym pomysłem będzie regał, który swym wyglądem przypomina małą szklarnię. Istotne jest także określenie tego, jak doświetlana zostanie roślina. Jeśli decydujemy się na światło LED, można zakupić je osobno lub w komplecie z regałem na uprawę. Poza potrzebnym sprzętem zakupić należy także odpowiednie podłoże i nasiona. Warto zwrócić uwagę, aby granulat był naturalny. Może być wykonany z wełny mineralnej lub pumeksu. Oba surowce doskonale chłoną wodę i zapewniają wilgoć roślinności na długi czas. Niezwykle istotny jest także dobór nasion. Warto wybrać nasiona ziół, które odpowiadają naszym preferencjom, ale także takie, które dobrze czują się w swoim towarzystwie. Lepiej posadzić sałaty z sałatami, a zioła o intensywnym zapachu z innymi, dzięki czemu smaki i zapachy będą się przyjemnie mieszać. Jakie zioła i rośliny wybrać? Hydroponika pozwala na posadzenie i uprawę różnych roślin zielonych. Doskonale rozwijają się w niej sałaty – rzymska, roszponka, rukola czy rośliny kapustne: rukiew wodna, kapusta pak choi, biała kapusta oraz botwina, a rosnące w zawrotnym tempie liście z powodzeniem mogą stanowić uzupełnienie obiadu czy innego posiłku. Do smaku potraw warto dodać bazylię, tymianek lub oregano, a ulubioną herbatę wzbogacić o liście mięty. Wszystkie te zioła można z łatwością uprawiać w domu, dzięki hydroponice. Co ważne, ich smakiem cieszymy się przez cały rok, bez konieczności kupowania gotowych warzyw czy ziół w sklepach. Hydroponika to doskonała propozycja dla tych, którzy cenią ekologiczne uprawy, lubią eksperymenty i są fanami zdrowej kuchni. Dzięki specjalnym urządzeniom można cieszyć się świeżymi ziołami i mieć je na wyciągnięcie ręki. Wystarczy trochę cierpliwości i zasadzone nasiona zaczną kiełkować, a z niewielkich lisków urosną dorodne liście ziół i innych warzyw.
Hydroponika – przewodnik domowej uprawy. Co będzie potrzebne, by zostać ogrodnikiem we własnym domu?
Co kupić swojej kobiecie na Walentynki? O co poprosić swojego mężczyznę w ten dzień? Odpowiedź może być prostsza niż nam się wydaje – 14. lutego to najlepsza okazja, aby podarować ukochanej kobiecie coś, co podkreśli jej zmysłowość i wydobędzie ukryte pokłady seksappeal'u. Każda dziewczyna marzy o pięknej bieliźnie, tak samo jak każdy mężczyzna marzy o swojej kobiecie ubranej tylko w skąpe dessous. Kupując taki właśnie prezent, warto skorzystać z kilku podstawowych wskazówek, aby znaleźć najlepszą bieliznę dla swojej najpiękniejszej kobiety. Jaki komplet bielizny wybrać? Bielizna, którą wybieramy na prezent, powinna być wyjątkowa i seksowna. Kobieta nie marzy o termicznej bieliźnie na narty, ona chce wyglądać lepiej niż modelki reklamujące skąpe biustonosze. Jeśli dobrze znamy swoje gusta, preferencje i wymiary, na pewno taki efekt będzie osiągnięty. Komplet bielizny zawsze jest opcją idealną – nie trzeba dopasowywać kolorów, stylów, rozmiarów. Projektanci i producenci robią to za nas. Mamy pewność, że wszystkie elementy są dobrze dopasowane, tworzą spójną całość. Dla mniej odważnych pań świetnym rozwiązaniem jest zakup biustonosza i fig. Nie każda kobieta gustuje w popularnych stringach, ale każda doceni dobrze dobrany stanik w komplecie z seksownymi majtkami. Panowie powinni pamiętać, że kobiety uwielbiają biustonosze typu push-up, podnoszące i powiększające biust. Jeśli jednak wasze partnerki są posiadaczkami większych miseczek, klasyczny biustonosz będzie lepszym rozwiązaniem. Komplet bielizny warto powiększyć o trzecią część, czyli pas do pończoch. Bez trudu można znaleźć trzyczęściowe komplety, bardzo seksowne i na pewno świetnie nadające się na prezent walentynkowy. Jeśli prezent ma być naprawdę seksowny i niekoniecznie praktyczny, zwrócić uwagę należy na kolor bielizny – intensywna erotyczna czerwień, klasyczna elegancka czerń lub prowokacyjna biel na pewno usatysfakcjonują obie strony. Bielizna nie na co dzień Bielizna jako prezent niekoniecznie musi być wyborem oczywistym. Zamiast klasycznego kompletu warto pomyśleć o czymś, na co kobiecie często szkoda wydawać pieniędzy. Ciekawym pomysłem jest zakup gorsetu lub koronkowego body. Te części damskiej bielizny są ultra seksowne, podkreślają figurę i nadają tajemniczości. To także rodzaj bielizny, który kobiety rzadko ubierają na co dzień, ale większość chciałaby ją mieć w swojej szafie. Wybierając gorset, warto zwrócić uwagę na sposób jego zapinania lub wiązania, dodatkowe paski do pończoch i ramiączka. Jeśli wasza partnerka lubi pończochy, dobrym rozwiązaniem jest zakup gorsetu z dodatkowymi paskami do ich zaczepienia. Posiadaczki większych biustów na pewno zadowolone będą z dodatkowych ramiączek, utrzymujących gorset idealnie przy ciele. Body nie podkreśla talii i nie uwypukla biustu tak dobrze jak gorset, ale z całą pewnością może być jeszcze seksowniejszą częścią bielizny. Wybór body jest ogromny. Większość z nich to koronkowe, mocno wycięte, seksowne koszulki. Niewątpliwym atutem body jest jego niewymownie erotyczny charakter. Body stwarza pozory ubrania, jednocześnie rozbudzając wyobraźnię i działając prowokująco na zmysły partnera. Kupując w prezencie body istnieje małe ryzyko pomyłki rozmiaru, miseczki biustu lub złego dopasowania do ciała. Koronkowe body jest elastyczne, w większości przypadków nie posiada usztywnianych miseczek lub innych elementów wymagających dokładnego mierzenia sylwetki. Jest to idealne rozwiązanie również wtedy, gdy mężczyzna niezbyt dobrze zna dokładne wymiary partnerki. Wybór stylu, koloru i materiału zależy tylko od upodobań i wyobraźni kupującego. Kobiety lubią piękne przedmioty, nie tylko kwiaty i biżuterię – ubóstwiają bieliznę i czują się fantastycznie, gdy mogą ją założyć dla swojego męża czy chłopaka. Seksowna bielizna podgrzewa atmosferę związku, nadaje klimatu nie tylko sytuacjom intymnym, ale także codziennemu życiu. Aby trafić z prezentem w gust kobiety, warto wcześniej wspólnie obejrzeć szeroką gamę dostępnych propozycji, znaleźć najlepszy styl i kolorystykę, nie zapominając, że bielizna dla kobiety jest prezentem dla dwojga.
Prezent na Walentynki dla kobiety – jak wybrać idealną bieliznę?
Neffos C5 to niskobudżetowy smartfon od TP-Link, urządzenie charakteryzuje się 4-rdzeniowym procesorem, 5-calowym ekranem HD oraz 2 GB RAM-u. Czy warto wydawać na nie 500 zł? Specyfikacja TP-Link Neffos C5 wyświetlacz: 5 cali, IPS, 1280 x 720 pikseli chipset: MediaTek MT6375 (4x1,3 GHz, A53) grafika: Mali-T720 MP2 RAM: 2 GB pamięć: 16 GB + slot na karty microSD (do 32 GB) karta: 2x microSIM (funkcja dual SIM) łączność: LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n, Bluetooth 4.0, GPS z A-GPS i GLONASS system operacyjny: Android 5.1 Lollipop aparat główny: 8 Mpix, autofocus, dwutonowa dioda LED, nagrywanie wideo 1080p w 30 kl./s aparat przedni: 5 Mpix, nagrywanie wideo 1080p w 30 kl./s czujniki: światła, akcelerometr, zbliżeniowy, kompas bateria: 2200 mAh wymiary: 144 x 72 x 8,8 mm masa: 141 g Konstrukcja TP-Link Neffos C5 to telefon z niskiej półki cenowej, więc nie ma co liczyć na ekskluzywne materiały. Smartfon wykonano w większości z tworzyw sztucznych, jego połyskujące krawędzie imitują metal. Ekran jest przeszklony, a zastosowane tworzywa charakteryzują się wysoką jakością. box:imageShowcase box:imageShowcase Wyświetlacz otacza czarna ramka, mierzy po 3 mm od góry i boków oraz około 1,5 cm od dołu. Na dole jest jeszcze biała wstawka z tworzywa sztucznego, na której widnieje logo producenta. Przycisków fizycznych brak, są one wyświetlane na ekranie. Nad ekranem ulokowano: obiektyw aparatu przedniego, maskownicę głośnika oraz czujniki. Pokrywa zachodzi na boki aż po metaliczną lamówkę obudowy, zaś same krawędzie są zaokrąglone i mocno zwężone. Prawa strona zawiera przyciski regulacji głośności i mieszczący się poniżej niej włącznik. Na dole umiejscowiono gniazdo microUSB oraz mikrofon, a na szczycie wyjście słuchawkowe i dodatkowy mikrofon. box:imageShowcase box:imageShowcase Z tyłu obudowę zdobi logo modelu, nad nim jest obiektyw głównego aparatu z dwutonową diodą doświetlającą (rzadkość w tanich smartfonach). Sam obiektyw delikatnie odstaje, został przeszklony. Głośnik multimedialny znalazł się w prawym dolnym rogu, schowano go za maskownicą z wieloma dziurkami. Pokrywkę można zdjąć, skrywa dostęp do dwóch czytników kart microSIM oraz czytnika kart microSD, a także wymiennej baterii. Jakość wykonania jest dobra, materiały są spasowane poprawnie, a tworzywa gładkie. Co prawda, lekko połyskują, ale pozostają sztywne i nie trzeszczą. Tafla ekranu tylko nieznacznie ugina się pod mocnym naciskiem. Pod względem wizualnym jest dobrze – Neffos C5 to ładny smartfon, zastosowany design jest charakterystyczny dla telefonów z tej półki cenowej. Telefon przypomina konstrukcje LG, dostępny jest w kolorach perłowej bieli lub ciemnej szarości. Ergonomia i użytkowanie Zaoblona, łukowata konstrukcja cechuje się wysoką ergonomią – obudowa wypełnia dłoń, trzyma się ją pewnie, łatwo unosi się z płaskiej powierzchni oraz wygodnie podważa. Tworzywa są gładkie w dotyku, choć lekko szorstkie – telefon nie wyślizguje się z dłoni, nie przesuwa się też na blacie mebla. Na pochwałę zasługują przyciski, które wyraźnie odstają. Ich żłobienia czuć pod palcem, mają wyraźny i wyczuwalny klik. Z drugiej strony ekran otaczają spore ramki, jest on też wyraźnie uniesiony – na dole nie ma dotykowych przycisków, więc mimo optymalnej powierzchni, wynoszącej 5 cali, obsługa jedną dłonią wcale nie należy do wyjątkowo wygodnych, a dla użytkowników o mniejszych dłoniach może być wręcz niemożliwa. Szklana tafla spisuje się całkiem nieźle, jest odpowiednio śliska, zatem palec płynnie sunie po ekranie. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Głośnik nie zachwyca, oferuje jedynie podstawowy poziom. Gdy smartfon leży na pokrywce, dźwięk jest lekko tłumiony, choć jego słyszalność poprawiają wypustki oraz zaokrąglona obudowa. Jakość brzmienia jest przeciętna, ale dźwięk jest donośny (dzwonki są słyszalne). Wibracja jest wyraźna, wyczuwalna zarówno w dłoni, jak i w kieszeni. Brakuje diody powiadomień czy ładowania, ale dużym plusem jest dostęp do wymiennej baterii, jak również wsparcie dla obsługi dwóch kart SIM oraz obecność czytnika kart microSD. Smartfon nie grzeje się nawet podczas obciążenia, może zrobić się co najwyżej lekko ciepły, ale nie wpływa to na komfort korzystania z urządzenia. Wyświetlacz Parametry ekranu Neffosa C5 to standard w niskiej półce cenowej – konfiguracja rozdzielczości HD (294 ppi) na 5-calowym ekranie to jednak wciąż dobry poziom, obecny w dużo droższych smartfonach. W praktyce ekran nie daje specjalnych powodów do narzekania, miło się na niego patrzy – biel jest dosyć naturalna, czerń spłycona, kolory nie są wyjątkowo efektowne, ale wyglądają raczej naturalnie. Kąty widzenia czy kontrast są na dobrym poziomie, całość prezentuje się ostro i klarownie. Nie brakuje też podświetlenia – to jasny, czytelny ekran, wyposażony w sprawnie funkcjonujący sensor jasności. Interfejs dotykowy również jest w porządku, obsługuje pięć punktów dotyku, więc na czułość i precyzję nie można narzekać. System operacyjny i wydajność Smartfon działa na starym systemie, czyli Androidzie 5.1 Lollipop, który został wyraźnie zmodyfikowany, głównie pod względem wizualnym, ale nie zabrakło też nowych funkcji. C5 ma inne ikonki i grafiki interfejsu, ale ogólnie podobny układ oraz założenia. Na dole są cztery przyciski nawigacyjne z dodatkową ikonką ustawień pulpitu w formie trzech kropek. Nie ma szuflady aplikacji, te pojawiają się bezpośrednio na pulpicie. Górna belka jest biała, bardzo kanciasta, zawiera wszystkie potrzebne skróty oraz suwaki podświetlenia. Menu ustawień różni się od standardowego Lollipopa właściwie tylko bardziej kolorowymi ikonkami. Neffos C5 nie obsługuje też dodatkowych gestów czy wybudzania ekranu podwójnym puknięciem, za to na liście aktywnych aplikacji jest przycisk ich jednorazowego zamykania lub przypinania potrzebnych aplikacji, co stanowi spory plus. System wygląda przyjaźnie i dosyć uniwersalnie. Motywy można dostosować, da się wybrać styl animacji, pobrać nowe tapety, czcionki czy efekty, chociaż część z nich jest niestety płatna. Smartfon działa sprawnie, nie zawiesza się, system jest stabilny. Zazwyczaj aplikacje uruchamiają się dosyć szybko, da się pracować na kilku bez przeładowywania. Trudniejsze operacje, np. pobieranie danych w tle i uruchamianie większych aplikacji, mogą „przymulić” urządzenie, widać wtedy przycinające się animacje, ale nadal można smartfona używać. W tej cenie jest dobrze, obsługa nie irytuje, optymalizacja jest udana, można wygodnie korzystać z Internetu czy portali społecznościowych. Aplikacji da się wgrać sporo – 16 GB pamięci i czytnik kart to dużo miejsca, system nie jest również przepełniony żadnymi śmieciowymi programami. Układ to podstawowa konfiguracja dla niższej półki cenowej, jednak MediaTek 6375 wypada lepiej niż popularny Qualcomm Snapdragon 410, a do tego wspiera go 2 GB RAM-u. W AnTuTu 6.2.1 smartfon uzyskał 30982 punkty, GeekBench 3 to 620 punktów w teście jednordzeniowym i 1835 w wielordzeniowym, a wymagający 3D Mark Slingshot ES3.1 ocenił telefon na 123 punkty. Wyniki nie zachwycają, ale są całkiem niezłe. Bateria Czas pracy wypada typowo dla smartfonów z tej półki cenowej, ogniwo jest małe (2200 mAh), ale układ niewymagający, więc 2 dni bez ładowania są możliwe do osiągnięcia. Przy bardziej intensywnym użytku Neffos C5 może pracować dzień lub półtora, a ogólnie osiąga około 3,5–4 godzin z włączonym ekranem. Nie ma tragedii, ale wynik nie powala. Niestety smartfon ładuje się dosyć długo, pełny cykl ładowania zajmuje około 2,5 godziny. Multimedia – gry, aparat, audio Smartfon dobrze radzi sobie w grach. Tytuły 2D nie są dla niego wyzwaniem, nawet te bardziej wymagające wizualnie w stylu Alto’s Adventure, a to gra, która „przycina” na wielu smartfonach z niskiej półki. Dzięki rozdzielczości HD grywalne są także duże gry 3D, strzelanki w stylu Unkilled lub gry wyścigowe. Asphalt 8: Airborne działa w wysokiej jakości grafiki, i to płynnie, bez przycięć. Real Racing 3 to już bardziej wymagająca gra, nie jest idealnie płynna, ale nadal grywalna. Użytkownicy lubiący zagrać od czasu do czasu powinni być zadowoleni. Aplikacja aparatu jest prosta. Na wierzchu zawiera potrzebne skróty oraz dodatki w stylu filtrów, makijażu cyfrowego, ustawień lampy. Dostępne są także tryby HDR, panorama, automat (dodatkowo tryb „normalny”, który sprawuje się lepiej), a także tryb do fotografii jedzenia. Nie można liczyć na funkcje manualne, ale raczej i tak by się nie przydały, ponieważ jakość zdjęć jest taka sobie. Nieźle prezentują się kolory, ale zdjęcia są mocno zaszumione, nawet w słoneczny dzień. Do tego niezbyt dobrze radzi sobie autofocus – często nie ostrzy poprawnie, trzeba ręcznie wskazywać punkt ostrości oraz wykonywać wiele ujęć. Większość zdjęć jest nieostra, a te dobre często i tak wydają się rozmyte przy brzegach kadru. Przedni aparat również nie zachwyca, podobnie jak jakość wideo. Przykładowe zdjęcia dostępne w linkach poniżej: zdjęcie 1, zdjęcie 2, zdjęcie 3. Jakość dźwięku na słuchawkach jest typowa, nie prezentuje niczego specjalnego, ale osoby niewymagające powinny być zadowolone. Dźwięk jest łagodny, ciepły; nie męczy, ma słyszalny bas, ale to wciąż nie jest czyste i przestrzenne brzmienie. Łączność i jakość rozmów Nie miałem problemów z zasięgiem LTE czy Wi-Fi, dobrze spisywał się też Bluetooth. GPS zasługuje na pochwałę, opisywany TP-Link obsługuje sieć satelitów GLONASS. Jakość rozmów jest dobra, głos rozmówcy wydaje się czytelny i odpowiednio głośny, a i w drugą stronę jest nieźle przekazywany. Podsumowanie TP-Link Neffos C5 to udany smartfon. Oferuje ładną konstrukcję, dobrą jakość materiałów oraz niezłe wykonanie. Telefon może pochwalić się solidnym ekranem IPS oraz przyzwoitą wydajnością z możliwością multitaskingu, a to dzięki obecności 2 GB RAM-u. Jest też wygodny i prosty w obsłudze, jego system działa stabilnie i posiada kilka wygodnych dodatków. W podstawowych funkcjach smartfon sprawdza się bardzo dobrze, umożliwia wygodne korzystanie z multimediów, a dodatkowo nieźle radzi sobie nawet w wymagających grach. Docenić trzeba też łączność LTE i obsługę dwóch kart SIM. Przy wymagających operacjach smartfon może spowalniać, jego czas pracy na baterii jest przeciętny. Nie można oczekiwać też wysokiej jakości zdjęć czy nagrań, jakość dźwięku również nie zachwyca. Neffos C5 ma sporą konkurencję w postaci Meizu M2, Moto E drugiej generacji czy niewiele droższych Moto G trzeciej generacji lub Xiaomi Redmi 3. Kuszące są też smartfony Blueboo, takie jak Picasso lub Maya (5,5 cala) lub tańszy Cubot Note S (5,5 cala). Często wydanie dodatkowych 50–100 zł pozwoli na zakup wyraźnie szybszego urządzenia.
TP-Link Neffos C5, czyli test niezłego i niedrogiego smartfona