source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Szerokość felgi a szerokość opony Szerokość felgi a szerokość opony Szerokość opon powinna zawsze być odpowiednio dopasowana do szerokości felg. Istnieją specjalne tabele i przeliczniki, które umożliwiają idealny dobór szerokości opon do szerokości felg.
Szerokość felgi a szerokość opony
Wielu dorosłym wrotki kojarzą się z erą disco i szeleszczącymi dresami. Tymczasem to fantastyczna sportowa zabawka nie tylko dla starszych, ale i dla młodszych. Dzieci uwielbiają jazdę na wrotkach. Dlaczego warto, aby dziecko jeździło na wrotkach? Cztery kółka są dobre jako wstęp do nauki jazdy na rolkach. A w wielu przypadkach to dobra alternatywa dla rolek. Wrotki są ciekawym rozwiązaniem dla małych dzieci, mających jeszcze problemy z utrzymaniem równowagi i koordynacją. Nauka jazdy na wrotkach jest świetnym sposobem przestawienia malucha z łyżew na aktywności wiosenne. Jeśli dziecko polubiło jazdę na lodowisku, z chęcią spróbuje jazdy na wrotkach. Warto wykorzystać jego zapał, pokazując, że sport jest atrakcyjny we wszystkich porach roku. Jazda na wrotkach rozwija koordynację, usprawnia pracę mózgu i poprawia pracę organizmu. Warto pamiętać, że aktywność fizyczna jest dziecku niezbędna. Dzięki niej może się ono prawidłowo rozwijać. A jazda na wrotkach jest tylko jedną z wielu wartościowych aktywności, które pozwolą się dziecku cieszyć świeżym powietrzem, słońcem i ruchem. Zaletą wrotek jest także ich uniwersalność. Rozmiar modelu zakładanego na buty z regulowanym rozstawem kółek można dostosować do rozmiaru stopy dziecka. Kiedy dziecko może zacząć jeździć Nie ma sensu śpieszyć się z zakupem wrotek. Jazda wymaga koordynacji i równowagi, dlatego zwykle dopiero czterolatek może bezpiecznie i z przyjemnością przyswoić podstawową technikę. Gotowość swojego malucha do jazdy na kółkach poznasz po tym, że dziecko swobodnie się porusza na dwukołowym rowerku. Jak nauczyć jazdy na wrotkach? Możesz nauczyć dziecko, pokazując mu odpowiedni ruch i prosząc o powtarzanie. Zacznij od przećwiczenia z maluchem odpowiednich ruchów bez wrotek, „na sucho”. Dobrym pomysłem jest nauka w otoczeniu innych dzieci jeżdżących na wrotkach. Obserwacja pozwala szybko zrozumieć, o co chodzi. Starsze dzieci dużo skorzystają na pomocy instruktora. UWAGA. Postaraj się nie trzymać dziecka za ręce, bo w ten sposób opóźniasz moment, w którym nauczy się zachować równowagę i pracować rękami. Zasady bezpieczeństwa Stabilizacja przede wszystkim. Jeśli wybierasz wrotki z butami, pamiętaj, że nie mogą być ciasne. Za ciasne buty spowodują dyskomfort i dziecko zacznie unikać ruchu. Jednocześnie stopy nie mogą mieć luzu, bo jest to niebezpieczne. Ważne jest też trzymanie stawu skokowego: wiązanie powinno dokładnie opinać nogę tak, aby niemożliwe było skręcenie kostki. Kask jest obowiązkowy. Jeżeli chcesz dodatkowo zabezpieczyć dziecko, pomyśl o ochraniaczach na kolana i łokcie. Ubierz dziecko stosownie do pogody. Pamiętaj, że aktywność fizyczna podnosi temperaturę ciała. Jeżeli nie chcesz, aby maluch się przegrzał, ubierz go tak, jakby na termometrze było kilka stopni więcej. Pamiętaj o wodzie w bidonie. Kiedy dziecko się rusza, powinno regularnie popijać, nawet jeśli nie ma upału. To ważne, bo odwodnienie może dawać nieprzyjemne objawy: rozkojarzenie czy zmęczenie. Pamiętaj, że najlepszą nauką jest dawanie przykładu. Dlatego pomyśl o kupnie wrotek dla dorosłych i zacznij jeździć razem z dzieckiem. Dzięki temu oboje będziecie mieć z tego przyjemność i korzyści. Spróbuj, naprawdę warto!
Wrotki: trochę zapomniana zabawka dziecięca
Jest 1931 rok. Z nurtu lubelskiej rzeki Czechówki wyłowiono zwłoki zasztyletowanej kobiety. Na miejscu zjawia się Zygmunt Maciejewski, wybitny śledczy, który już niejednokrotnie wykazał się swoimi umiejętnościami. Tym razem z niepokojem spogląda na twarz ofiary morderstwa, bojąc się ujrzeć w niej rysy pewnej młodej damy. Choć tym razem może odetchnąć z ulgą, nie znaczy to, że łatwo przyjdzie mu rozwiązać dwie sprawy, które zaprzątają jego myśli. Zapowiadają się kolejne trudne śledztwa. „Kino Venus” Marcina Wrońskiego to drugi tom kryminalnego cyklu osadzonego w Lublinie i kolejna intrygująca wyprawa w przeszłość, tym razem do czasów Wielkiego Kryzysu. Dwie kobiety Odsunięty od służby w terenie Zyga Maciejewski przerzuca papiery jako kierownik komisariatu, w rejonie, w którym koordynowane przez niego patrole chodzą ściśle według grafiku, a jedynymi rysami ich rutynowych obchodów są „drobne zakłócenia spokoju”. To zdecydowanie nie jest praca marzeń dla Zygi, trudno się więc dziwić, że wyłowienie zwłok z rzeki niemal go ucieszyło. Wreszcie się coś dzieje! Maciejewski prowadzi dochodzenie w sprawie topielicy, jednocześnie zajmując się inną sprawą. Nieco wcześniej pewien prywatny detektyw zwrócił się do niego z prośbą o pomoc w znalezieniu zaginionej córki znanego przedsiębiorcy. Nos śledczego mówi mu, że te dramatyczne historie mogą mieć ze sobą wiele wspólnego. Wielki Kryzys Śledztwo opisywane w „Kinie Venus” przypada na niełatwe czasy. Wielki Kryzys to nie tylko brak stabilizacji ekonomicznej, ale także postępująca degrengolada. Z jednych bieda uczyniła desperatów walczących o przetrwanie, z drugich cwaniaków zdolnych wykorzystać nieszczęście innych, by osiągnąć własne korzyści. Maciejewski, prowadząc dochodzenie, wkracza do świata podejrzanych elementów, dziwek, alfonsów, niebezpiecznych przestępców. Handel kobietami czy przemysł pornograficzny mają się tu dobrze, a naiwność młodych panien wykorzystywana jest bezwzględnie. Tak łatwo je omamić czułym słówkiem, spojrzeniem, gestem. Marcin Wroński znów pokazuje, że jest wspaniałym opowiadaczem historii mrocznych, prawdziwych, trudnych i doskonale osadzonych w realiach historycznych. Mistrzostwo osiągnął także w kreacji bohaterów. Zyga Maciejewski jest jedną z najbardziej charakterystycznych postaci kryminału, nie tylko polskiego. To już poziom światowy, z którego, jako czytelnicy, możemy być dumni. E-book „Kino Venus” dostępny w formatach EPUB i MOBI można zakupić już za ok. 18 złotych. Zobacz również inne książki Marcina Wrońskiego. Źródło okładki: www.grupawydawniczafoksal.com
„Kino Venus” Marcin Wroński – recenzja
Jesienna słota, plucha na chodnikach, deszczowy krajobraz, nieprzyjemne wiatry – czy w takich warunkach w ogóle warto wychodzić z domu? Jak najbardziej. Trzeba tylko zadbać o właściwy strój dziecka. Jesienne zabawy na dworze – czy warto? Na pewno wiele razy mierzysz się ze zniechęceniem związanym z niesprzyjającą aurą panującą na dworze i zostajesz w domu. Nie zawsze są to jednak dobre decyzje. Spacerowanie, zabawy na świeżym powietrzu są niezbędne dla optymalnego rozwoju dziecka. Wietrzna pogoda nie jest przeszkodą, wiaterek i drobny deszczyk mogą jedynie urozmaicić czas na dworze. Nie bez znaczenia jest również aspekt zdrowotny. Takie warunki pozwalają na hartowanie się organizmu dziecka, co ma ogromne znaczenie w kształtowaniu się jego odporności. Najlepiej planować jesienne wypady w południe, bo wtedy masz największe szanse na złapanie kilku promyków słońca. Co włożyć, gdy pogoda nie rozpieszcza? Jesienna pogoda wymaga włożeniu stroju wierzchniego, dodatkowej warstwy chroniącej przed zimnem i ewentualnym deszczem. Najważniejszym elementem jest oczywiście czapka, która zabezpiecza głowę przed utratą ciepła. Koniecznie musi ona chronić uszy. To taka podstawowa warstwa osłaniająca przed przewianiem. W jesiennym okresie przejściowym możesz skorzystać zarówno z bawełnianej wersji, jak i polarowej, nieco cieplejszej. Jeśli wybrałaś już czapkę dla swojego synka, to kolejną kwestią jest zadbanie o kurtkę. Tu możesz zdecydować się na lżejszą wersję – idealną przy kilkunastu stopniach na dworze lub na jakiś przeciwdeszczowy płaszczyk, dzięki czemu twoje dziecko pozostanie suche mimo niesprzyjającej aury. Zadbałaś o głowę, ogólne odczuwanie ciepła i ochronę przed przemoczeniem ciała, to pora zatroszczyć się o buty. Przede wszystkim twojemu synkowi musi być wygodnie. Takie jesienne eskapady zakładają bieganie, skakanie, korzystanie z dobrodziejstw placów zabaw, do czego przywdzianie sportowego obuwia okazuje się niezbędne. Nie będzie ono jednak najlepszym wyborem, jeśli na dworze spotka was deszcz lub gdy zdecydujesz się wyjść na spacer w trakcie mżawki. Wtedy najlepiej, jeśli twój synek włoży kalosze. Ewentualne niedogodności wynikające z konieczności dodatkowego docieplenia stóp, wynagrodzi ich ochrona przed przemoczeniem. Jak uprzyjemnić pobyt dziecka na dworze? Jeśli zadbałaś z każdej strony o bezpieczeństwo swojego dziecka na spacerze, to kolejną rzeczą, na którą powinnaś zwrócić uwagę jest to, żeby ubranie podobało się twojemu synkowi. Pozwól mu dokonywać takich małych wyborów – w zamian otrzymasz dodatkowy czas, większą gwarancję na jego spokojne ubranie i zwyczajne zainteresowanie go swoim strojem. Inwestycja bezcenna. Pamiętaj także o tym, by ubierać dziecko na cebulkę, takie działanie okaże się przydatne choćby przy kilkunastominutowym wstąpieniu do sklepu na zakupy. Szybko zdejmiesz mu jakąś warstwę, dziecko się nie przegrzeje. Pomóż też sobie w tym zakresie i wybieraj stroje łatwe do wkładania. Pomijając wszelkie zalecenia w tej kwestii, decydujące są jednak indywidualne cechy danego dziecka. Być może, pomimo stosunkowo niskiej temperatury powietrza, nie marznie ono jednak tak bardzo, jak ci się wydaje? Lub odwrotnie – potrzebuje dodatkowego ubrania, kiedy ty odczuwasz, że się przegrzewasz. Zbadaj to czym prędzej, najgorsze i najbardziej zagrażające zdrowiu dziecka jest przegrzewanie jego organizmu. Lepiej minimalnie zmarznąć i w razie potrzeby rozgrzać organizm, niż go przegrzać, a tym samym zwiększyć prawdopodobieństwo choroby. Nużące, jesienne dni? Wyjdź na spacer! Jeśli dałaś się przekonać, że jesienne dni to nie powód, by na dobre zalegać w domowych pieleszach, to najwyższa pora, by twoje dziecko przebywało na dworze w odpowiednim stroju. Ma być mu ciepło, komfortowo, swobodnie. Ważne też jest to, żeby twój synek lubił strój, który mu zakładasz. A to, jak spędzicie czas na jesiennym spacerze, to już wasza wspólna inwencja.
Jak ubrać chłopca na jesienne zabawy na dworze?
Ubrania, które nosimy na co dzień, musimy prać w zasadzie co kilka dni. Materiały tapicerskie we współczesnych samochodach wytrzymują kilka lat bez porządnego prania. W końcu jednak poddają się brudowi. Czym najlepiej je wyczyścić lub uprać? W zdecydowanej większości samochodów tapicerka jest wykonana z tworzyw sztucznych. Nie robi się jej z bawełny i innych włókien naturalnych. Nawet alcantara – uważana za tkaninę w miarę ekskluzywną – jest po prostu z plastiku. To mieszanka poliuretanu i poliestru, produkowana z włókien 20 razy cieńszych od ludzkiego włosa. Najdroższe są oczywiście obicia skórzane, trudno jednak powiedzieć, czy ich właściwości rekompensują wysoką cenę. Również ich czyszczenie wymaga specjalnych środków. Rzućmy więc okiem na to, czym najlepiej odświeżać obicia naszych foteli. W czym prać zwykłą tapicerkę? To oczywiście zależy od stopnia zabrudzenia. Do powierzchownego odświeżania niezbyt brudnych foteli świetnie nadaje się cała gama pianek do czyszczenia tapicerki. Którą wybrać? Dobre recenzje zbieraSonax Xtreme – kosztuje ok. 20–30 zł, zależnie od pojemności i przeznaczenia, bo są wersje zarówno do tapicerki zwykłej, jak i skórzanej. Ta pierwsza nadaje się również do alcantary. Popularnością i dobrą renomą cieszą się też środki innych producentów, np. Meguiar’s, Liqui Molly czyTuff Stuff marki STP. Pianka jest bardzo prosta w użyciu – po odkurzeniu tapicerki spryskujemy ją, a następnie pozwalamy jej wchłonąć płyn. Zmiękcza ona brud. Jej działanie wzmocnimy, przecierając tapicerkę miękką szczotką lub szmatką, np. z mikrofibry. Całość następnie odkurzamy. Jest to najprostszy sposób wyczyszczenia tapicerki, niewymagający jej moczenia. Odpada więc cały proces suszenia, a do auta możemy wsiąść w zasadzie już po kilku minutach od takiego „prania”. Niestety pianka nie nadaje się do mocno zabrudzonych tkanin, nie pomoże usunąć silnych odbarwień po jedzeniu, kawie, nie da rady rozpuścić starego brudu wbitego w fotele. Czym czyścić welur? W dzisiejszych czasach ten rodzaj tapicerki jest coraz rzadziej stosowany. Pewnie znaczenie ma również fakt, że trudno się go czyści, w zasadzie jednym z niewieluśrodków do odświeżania weluru jest preparat o znaczącej nazwie „Welur”. Pranie brudnej tapicerki Czyszczenie na mokro nie jest trudne, wymaga jednak nieco więcej czasu. Szczególnie długo trwa suszenie, więc nie warto się za to zabierać w chłodne i mokre dni. W zasadzie w wersji amatorskiej mamy do dyspozycji tylko lato. Jakich płynów do prania tapicerki używać? Oczywiście jak najlepszych, czyli w zasadzie firm wymienionych w temacie pianek. Wybór jest jednak nieco większy. Mamy bowiem do dyspozycji również środki do profesjonalnego mycia w opakowaniach dla klientów indywidualnych. Robi je na przykład firma Tenzi. Jasne jest, że nie kupimy 5 czy 10 litrów płynu do prania tapicerki we własnym aucie, dlatego wykorzystując koniunkturę, producenci profesjonalnej chemii wypuszczają na rynek małolitrażowe pojemniki. Litrowe opakowanie płynu kosztuje od 10 do 20 zł. Płyny do prania produkuje też znana i ceniona firma Karcher. Jak czyścić skórę? Z zasady tapicerka skórzana nie nadaje się do prania na mokro. Na szczęście producenci środków do jej czyszczenia oferują całe zestawy preparatów, łącznie z odpowiednimi gąbkami i szmatkami. Robią tak na przykład renomowane firmy Gliptone czy Colourlock. Taki zestaw kosztuje od ok. 70 do 150 zł – zależy oczywiście od liczby środków i akcesoriów. Jeśli chcemy wydać mniej, warto się skusić na mleczko do czyszczenia skóry – na przykładSonax czy Turtle Wax. Podczas używania jakiejkolwiek chemii we wnętrzu samochodu zawsze sprawdzajmy, czy środek przeznaczony jest do materiału, który zamierzamy wyczyścić, i najpierw wypróbujmy go na jakimś mało widocznym elemencie.
Najlepsze środki do czyszczenia tapicerki
Niezależnie od miejsca, w którym spędzamy wieczór i noc sylwestrową, chcemy prezentować się nienagannie od początku do końca imprezy. Trwały makijaż i fryzurę uzyskamy, jeśli podczas przygotowań do zabawy użyjemy odpowiednich kosmetyków do twarzy i stylizacji włosów. Jakich? Kosmetyki przedłużające trwałość makijażu: baza pod podkład i baza pod cienie Aby makijaż twarzy prezentował się świeżo i był zauważalny również po północy, należy zastosować kosmetyki, które przedłużą jego trwałość i sprawią, że cienie nie będą się rolować, róż nie zniknie z policzków, a podkład nie będzie miejscowo się ścierał. W przypadku makijażu twarzy i oczu sprawdzą się bazy pod podkład i pod cienie do powiek. Zadaniem bazy pod podkład jest przedłużenie trwałości makijażu twarzy. Produkt ten sprawia, że skóra jest gładka, jednolita, aksamitna w dotyku, a pory zwężone, zatem niewidoczne. Na Allegro dostępna jest m.in. wygładzająca baza marki Paese o kremowej konsystencji w cenie od 21 do 33 zł (w opakowaniu z dozownikiem o pojemności 15 ml). Produkt jest przeznaczony do cery suchej i normalnej do stosowania pod takie kosmetyki kolorowe, jak podkład, korektor, fluid, puder czy róż. Po zaaplikowaniu bazy marki Paese twarz staje się gładka i nawilżona. Kosmetyk nie tylko przedłuża trwałość makijażu, ale też delikatnie matuje skórę. Co ważne, skład bazy został wzbogacony o witaminę E, która pomaga zachować zdrowy, młody i świeży wygląd. Aby cienie nie rolowały się w załamaniach powiek, niektórzy wizażyści zalecają nanieść na ich powierzchnię odrobinę podkładu lub korektora, ale ten sposób nie zawsze się sprawdza. Zdarza się, że produkty te się ważą. Najprostszą metodą przedłużenia trwałości cieni jest zastosowanie bazy, której zadaniem jest również ułatwienie blendowania i przeciwdziałanie osadzaniu się kosmetyków w załamaniach. Na Allegro jest dostępna m.in. baza marki Artdeco (pojemność: 5 ml, koszt od 18 do 40 zł). Po jej zastosowaniu cienie lepiej się rozprowadzają na powiekach, mają bardziej intensywny odcień i długo się utrzymują. Co więcej, stają się wodoodporne. Jak stosować ten produkt? Wystarczy opuszkiem palca nanieść go na powierzchnię całej ruchomej powieki. Kosmetyki do włosów utrwalające fryzurę: lakier i pianka do włosów Celem przedłużenia trwałości fryzury (wyprostowanych pasm, subtelnych fal albo misternego upięcia) powinnyśmy zastosować wybrany kosmetyk o właściwościach utrwalających. Używanie kilku produktów jednocześnie może zniszczyć pasma. Jednym z najpopularniejszych produktów utrwalających fryzurę jest lakier do włosów. Stosuje się go na ostatnim etapie ich stylizacji. Najlepiej rozpylać ten produkt w odległości 20–30 cm od głowy. Jeżeli użyłyśmy prostownicy, możemy spryskać nim dłonie, aby – przeczesując nimi pasma – dodatkowo je wygładzić. Lakier do włosów jest dostępny na Allegro od 9 zł. Z kolei przed przystąpieniem do modelowania włosów warto sięgnąć popiankę (produkt ten aplikujemy na jeszcze wilgotne pasma), która doda im objętości i ułatwi układanie, zwłaszcza kosmyków kręconych i falowanych. Jeśli chcemy podkreślić skręt, powinnyśmy zakręcać pasma na palce po jej nałożeniu. Pianka sprawdza się również w przypadku prostych włosów. Jeżeli nie chcemy, aby falowały się, po jej naniesieniu trzeba rozczesywać pasma grzebieniem o szeroko rozstawionych zębach z głową pochyloną do przodu. Piankę do włosów kupimy na Allegro od 12 zł.
Trwały makijaż i fryzura na sylwestra
Zdjęcia i filmy robi teraz każdy. Pytanie tylko, co zrobić, kiedy zaczyna brakować miejsca w kamerze lub aparacie? Rozwiązaniem jest oczywiście nowa karta pamięci. W zależności od pojemności, taka karta pozwoli nam nagrać godzinę wideo w różnej jakości. Dlaczego różnej? Bo na "wagę" naszego nagrania wpływa szereg czynników, o których warto wiedzieć, zanim krzykniemy (w sobie lub na zewnątrz) "akcja!". 1. Format wideo Jednym z istotniejszych elementów, od którego zależy, ile nasze wideo będzie ostatecznie "ważyć", jest format, w jakim zostało zapisane. Jednym z najpopularniejszych jest MPEG4. Wynika to głównie z faktu, że minuta wideo zapisana w tym formacie waży tylko od kilku do kilkunastu megabajtów przy zachowaniu zadowalającej jakości. Większość twórców korzysta właśnie z niego. Jak to wygląda w innych przypadkach? Klasyczny format DVD, który wielu z nas zna dobrze z płyt i odtwarzaczy, to średnia półka pod kątem zajmowanego miejsca. Jedna minuta nagrania to zazwyczaj od kilkunastu do stu megabajtów. Jest jeszcze stosowany w kamerach cyfrowych format DV, w którym minuta nagrania waży nawet kilkaset megabajtów. Oczywiście są również inne formaty – dość wspomnieć AVI, MKV, WMV, których kompresja w różnym stopniu wpływa na to, ile nasze nagranie będzie ostatecznie ważyło. 2. Rozdzielczość nagrania Tutaj matematyka jest prosta – im więcej pikseli, tym więcej nasze nagranie będzie potrzebowało przestrzeni na dysku. Ogólnie przyjmuje się, że nagranie w jakości Full HD, czyli 1920 x 1080 pikseli, waży mniej więcej 100 mb "na minutę". Choć, znów, rozpatrywanie tego w oderwaniu od konkretnego formatu (patrz wyżej), jest odrobinę nazbyt teoretyczne. Co do zasady: mniejsza rozdzielczość potrzebuje mniej, a większa – więcej pamięci na naszym urządzeniu. Proste. 3. Kodek Najprościej rzecz ujmując, kodek to program zdolny przekształcać strumienie danych lub sygnału. Kodeki zmieniają strumień danych w formę zakodowaną bądź odkodowaną, aby umożliwić ich odtwarzanie lub obróbkę. To jednak zagadnienie dla bardziej zaawansowanych filmowców. Odpowiedni dobór kodeka może bowiem wpłynąć na dobrą kompresję (zmniejszenie) wagi pliku, by nie stracił swojej pierwotnej jakości. Większość urządzeń zapisujących wideo wykorzystuje od jednego do kilku kodeków. Zazwyczaj producenci udostępniają wykorzystane programy w instrukcji sprzętu, ewentualnie na swojej stronie internetowej. Fani nagrywania i kompresji powinni bez problemu znaleźć te informacje, jeśli uważają je za niezbędne do odpowiedniego nagrywania. 4. Bitrate Bitrate to po polsku przepływność, czyli ilość danych, jaka jest transmitowana w jednostce czasu poprzez dany kanał komunikacyjny. Im wyższy bitrate tym lepiej – to oznacza, że jest bardziej płynny i posiada wyższą jakość. Oczywiście nie ma nic za darmo i wiąże się to x "wagą" takiego pliku, który będzie odpowiednio cięższy. Zazwyczaj wysokie bitrate'y są charakterystyczne dla urządzeń, których głównym celem jest nagrywanie materiałów wideo – czyli wszelkich kamer Full HD oraz aparatów fotograficznych (tych bardziej profesjonalnych). Mniej profesjonalne urządzenia, jak smartfony, oferują zazwyczaj (ale nie zawsze) mniejszą "wagę" nagrania kosztem niższego bitrate'u. To, co wybierzemy, zależy już tylko od naszych potrzeb. Czy da się zatem rozstrzygnąć pytanie – ile waży godzina nagranego wideo? Jak widać, to nie takie oczywiste. Wymienione wyżej parametry to najważniejsze, ale nie jedyne zmienne. Z tego powodu 60 minut nagrania może mieć kilkanaście megabajtów bardzo słabej jakości, kilkaset megabajtów względnie dobrej, a czasem może osiągać wagę nawet kilkunastu gigabajtów przy odpowiednio profesjonalnym sprzęcie. Jakie modele wybrać? Jednym z najpopularniejszych producentów pozostaje firma Kingston, która oferuje karty pamięci o bardzo szerokiej gamie pojemności - 16 GB, 32 GB, 64 GB. Plusem tych produktów jest to, że pozostają stosunkowo tanie (za 16 GB zapłacimy mniej niż 20 złotych), dodatkowo otrzymamy adapter, który zamieni kartę Micro SD na tradycyjne SD, co ułatwi odczyt na adapterach innych urządzeń. Dla tych, których pojemność poniżej 128 GB nie zaspokoi, polecamy ofertę Sandisk. Firma produkuje karty pamięci, których pojemność sięga do 200, a nawet 400 GB. Jednak zmieszczenie tylu gigabajtów na karcie Micro SD (w zestawie z adapterem) jest okupione stosunkowo wysoką ceną – około 600 zł. Jest to zatem oferta dla tych, którzy kręcą non stop długie filmy w wysokiej jakości. Obecnie karty pamięci, które możemy wykorzystać do magazynowania naszych nagrań, bardzo potaniały w stosunku do cen sprzed dekady. Niezależnie od naszych potrzeb, warto pomyśleć nad wartościami od 16 gigabajtów w górę. Nawet jeśli nie wykorzystamy na jedno nagranie całej pojemności, zawsze będziemy mogli zrobić jeszcze jeden większy lub kilka mniejszych filmików. Nie ma zatem sensu kupować mniejszych pojemności, bo to się po prostu nie opłaca. Podziękujecie mi później. A kiedy już wybierzemy odpowiednią pojemność, w końcu będziemy mogli zająć się filmowaniem.
Jak dużej karty pamięci potrzeba do nagrania 1 h filmu
Holocaust to jedno z największych ludobójstw we współczesnej historii światowej. Poniżej przedstawiam jedne z najlepszych książek, które opowiadają o tym strasznym okresie. Dzięki takim właśnie zapiskom jesteśmy dziś w stanie odtworzyć te wydarzenia. „Opowieść o miłości i mroku” Amos Oz Osobista relacja i kronika rodzinna, która opowiada o przeprawie rodziny Amosa Oza z Litwy, przez Ukrainę, aż do Palestyny. Dramatyczne tło wydarzeń książki stanowi druga wojna światowa i Holocaust oraz konflikt arabsko-izraelski, ale głównym wątkiem są lata dzieciństwa autora w Jerozolimie oraz jego wczesna młodość. Rodzice, którzy stanowią niezbyt dobraną parę, usychają z tęsknoty za Europą, która przecież tak bezceremonialnie ich odrzuciła. „Opowieść o miłości i mroku” stanowi klucz do zrozumienia późniejszej twórczości Amosa Oza oraz jest dokładnym zapisem tego, dlaczego niektóre rany w ludzkiej psychice po prostu się nie zabliźniają. „Farby wodne” Lidia Ostałowska Niezwykła historia utalentowanej malarki Diny Gottliebovej, która jako młoda studentka Akademii Sztuk Pięknych w 1943 roku trafia do obozu Auschwitz-Birkenau. Kiedy ozdobiła barak dziecięcy scenkami z Disneyowskiej „Królewny Śnieżki”, zainteresował się nią naczelny lekarz Zigeunerlager, doktor Mengele. Zależało mu na jak najlepszym odwzorowaniu anatomicznych szczegółów „pacjentów” w cygańskiej części obozu, a malarstwo akwarelowe mogło na to pozwolić. Dina maluje więc, żeby przeżyć. Gdy po wojnie wyjeżdża do USA, zakochuje się i wychodzi za mąż za rysownika pracującego dla Walta Disneya, Arta Babbitta. Reportaż „Farby wodne” porusza wiele wątków Holocaustu i jest jedną z najlepszych polskich publikacji traktujących o nim. „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanna Krall Pozbawiona dramatyzowania faktów historia Marka Edelmana, który po wojnie przerwał milczenie i udzielił wywiadu Hannie Krall. Ukazał przerażającą prawdę o likwidacji getta warszawskiego, walce z Niemcami oraz to, że życie w skrajnych warunkach popycha ludzi do równie skrajnych zachowań. Celem książki „Zdążyć przed Panem Bogiem” nie było jednak pisanie historii, ale przedłużenie pamięci o tych mrocznych zdarzeniach. W styczniu 1943 roku Niemcy rozpoczęli drugą akcję likwidacyjną, a Żydzi po raz pierwszy stawili opór. Gdy akcję przerwano, Heinrich Himmler wydał nakaz całkowitej likwidacji getta. Nierówna walka, zakończona podpaleniem getta przez Jurgena Stroopa, pozostawiła po sobie jedynie kilkunastu ocalałych. „I była miłość w getcie” Marek Edelman Poruszające i osobiste wspomnienia z getta autorstwa ocalałego przywódcy żydowskiego ruchu oporu. Marek Edelman opisuje w książce wydarzenia najbardziej poruszające, przypominając, że pomimo wojny życie toczyło się dalej. Ludzie dalej się kochali – pomimo strachu. W „I była miłość w getcie” spisane są opowieści smutne, czasem wręcz tragiczne, ale ważne i przede wszystkim bezcenne, bo z pierwszej ręki. Marek Edelman był znanym kardiologiem, humanistą i człowiekiem szczerym, który pomimo wszystkiego, co przeżył, nie wydawał radykalnych sądów. Druga wojna światowa to nie jest sprawa oczywista, dlatego każda kolejna książka ze wspomnieniami wnosi do tematu coś nowego. „Dziennik” Anne Frank Znany na całym świecie dziennik żydowskiej nastolatki, Anne Frank. Jej sekretne zapiski, zawierające opis wszystkich przemyśleń, lęków i uczuć, prowadzone były przez ponad dwa lata w czasie trwania wojny, gdy Anne i jej rodzina ukrywają się w Amsterdamie. Ostatni wpis w dzienniku miał datę 1 sierpnia 1944 roku – trzy dni przed aresztowaniem i wywiezieniem całej rodziny do obozu koncentracyjnego. Ojciec Anne, Otto Frank, przeżył wojnę i założył fundację imienia swojej córki. Fundacja rozpoczęła współpracę z UNICEF i razem walczą o prawa dzieci na całym świecie. Holocaust to jedno z najczarniejszych wydarzeń w światowej historii. Bezsensowna zagłada pochłonęła miliony istnień. Ci, którzy przeżyli, dali szczegółowe świadectwo tego, co się wydarzyło. Pozostaje mieć nadzieję, że jeśli świat nie zapomni, nic podobnego już się nie powtórzy.
Poruszające książki, które mówią o Holocauście
Naturalny i młody wygląd to cel wielu technik makijażowych, święcących triumfy w bieżących tendencjach, panujących na całym świecie. Bardzo często kusi nas, aby nieco poprawić urodę i podkreślić nasze atuty. Warto jednak znaleźć równowagę i spróbować czegoś delikatnego. Azjatki już od wielu lat cenią i wykonują tightlining, przez co wydaje się, że od urodzenia są tak piękne i naturalne, bez użycia kosmetyków. Sekret tkwi w podkreśleniu kształtu oka i pogłębieniu spojrzenia w subtelny i niemal niewidoczny sposób. Skąd pochodzi moda na tightlining? Koreanki kochają eksperymenty z makijażem. Wymyślają nowe zastosowania i sposoby nakładania kosmetyków, dzięki czemu osiągają niesamowite efekty, które zyskują na uznaniu i popularności na całym świecie. Z Korei właśnie pochodzi tightlining, który pozwala na podkreślenie spojrzenia oraz zagęszczenie linii rzęs w bardzo naturalny sposób. Dlatego też Azjatki wyglądają pięknie i młodo, bez posądzenia o użycie chociaż grama makijażu. Na czym polega tightlining? Tightlining polega na zagęszczaniu linii rzęs. Za pomocą ciemnej kredki lub eyelinera wykonuje się cień od spodu, pod włoskami, odchylając nieco powiekę. Ważne, aby nie przesadzić, nie zmieniać kształtu oka i nie wychodzić poza kąciki. Wypełnianie kolorem przestrzeni pomiędzy poszczególnymi włoskami prowadzimy od zewnętrznego kącika aż do środka. Warto zamalować również tzw. linię wodną, znajdującą się na granicy z gałką oczną. Czasem możemy zaobserwować stosowanie tej techniki także na dolnej powiece, jednak jest to już bardziej zauważalne i daje mniej naturalny rezultat. Co potrzebujemy do wykonania tightliningu? Aby tightlining był trwały i nie rozmazywał się, co zupełnie kłóci się z jego celem, warto używać wodoodpornych kosmetyków. Linia wodna i bliskość oka sprawiają, że makijaż narażony jest na rozpuszczanie przez łzy. Świetnie sprawdzi się wodoodporna, miękka kredka. Powinna być dobrze zaostrzona, aby bez trudu dotarła rysikiem między włoski. Warto również wypróbować eyeliner w pisaku lub do nakładania skośnym pędzelkiem. Precyzyjne włosie ułatwi nam zadanie. Tightlining i co dalej? Tightlining został stworzony w nurcie uwielbienia dla naturalności, dlatego najczęściej spotykany jest jako samodzielny akcent na idealnej twarzy. Europejki jednak bardzo często zmagają się z niedoskonałościami cery, które warto zamaskować.W celu wyrównania kolorytu w subtelny sposób, polecam stosowanie kremów BB i CC, które jednocześnie chronią i pielęgnują cerę, a także działają jak lekki podkład. Usta pociągnięte bezbarwnym błyszczykiem lub pomadką w zupełności wystarczą. W większości przypadków nie ma nawet potrzeby tuszowania rzęs. Jednak jeśli chcemy je dodatkowo podkreślić nic nie stoi na przeszkodzie. Użyjmy tuszu wodoodpornego, który wydłuży i pogrubi włoski. Tak właśnie malują się mieszkanki Dalekiego Wschodu, aby wyglądać młodo i pięknie bez teatralnego efektu maski na twarzy. Minimalizm z kosmetyce to bardzo zdrowa tendencja, z której warto korzystać. Świetnie sprawdza się na co dzień, również w profesjonalnym wydaniu, jako makijaż do pracy. Idealnie prezentuje się przy uroczystych okazjach, jako przeciwwaga dla przerysowanych i ciężkich, wymyślnych stylizacji.
Hit w makijażu – tightlining
Halloween to święto, które przyszło do Europy z Ameryki. Tam dzieci co roku przebierają się za ulubione postaci z bajek lub za straszydła, a następnie chodzą po okolicy, pukając od drzwi do drzwi i wołając „cukierek albo psikus”. W Polsce Halloween jest coraz bardziej popularne i z roku na rok przybywa mu fanów. Zabawa z dzieckiem przy tworzeniu takiej maski z pewnością rozbudzi jego kreatywność i zdolności manualne. Ponadto to świetna rozrywka dla całej rodziny! Co będzie potrzebne? Do wykonania masek potrzebne będą: - kilka kolorów filcu (w moim przypadku: czarny, żółty, czerwony i niebieski), - klej do materiału, pistolet z klejem na gorąco lub igła i nitka, - nożyczki krawieckie, - marker, - gumka, - (opcjonalnie) tektura lub karton, - centymetr. Krok 1: Zmierz buzię swojego dziecka i na podstawie jej wymiarów określ długość oraz szerokość maski, którą będziesz za chwilę projektować. Krok 2: Na filcu narysuj podstawę maski. W przypadku maski Supermana – podstawą będzie filc niebieski, w przypadku Batmana – czarny. Jeśli nie masz wprawy w rysowaniu bezpośrednio na materiale, podpowiadam, aby wydrukować gotowy szablon lub narysować wzór na papierze, a następnie dopiero odrysować na filcu. Krok 3: Wytnij podstawę maski i dziurki na oczy. Upewnij się, czy jej rozmiar będzie pasował na twarz dziecka. Krok 4: Poszczególne części znaków superbohaterów narysuj na filcu i wytnij. Krok 5: Za pomocą kleju połącz wszystkie wycięte elementy. Uwaga! Jeśli maska ma służyć do wielu zabaw, lepszą opcją będzie ich przyszycie – możesz to zrobić zarówno na maszynie, jak i ręcznie. Będzie wtedy o wiele trwalsza niż po sklejeniu. Krok 6: Centymetrem zmierz obwód głowy dziecka i odmierz długość gumki lub tasiemki. Następnie przyklej lub przyszyj ją po obu stronach maski. Proste, prawda? Opcjonalnie maskę możesz usztywnić kartonem lub tekturą. Wystarczy, że jej kształt oraz dziurki na oczy odrysujesz od gotowego wzoru i wytniesz, a następnie przykleisz. Wasze halloweenowe maski w takiej postaci są gotowe do ubrania. Możesz też skorzystać z oferty gotowych masek dostępnych na allegro! Udanej zabawy przy zbieraniu cukierków!
DIY – prosta maska z filcu na Halloween
Co takiego mają w sobie klocki Lego, że już po chwili stają się przyjacielem nawet najmłodszego dziecka? Kolor, solidne wykonanie, atrakcyjny design? Trudno powiedzieć. Wiadomo jedno – zestawy Lego są prawdopodobnie najlepiej sprzedającymi się klockami na świecie. A co jeśli chcemy zestaw rozbudować bez kupowania kolejnego? Można zainwestować w pojedyncze części. Zestawy klocków Lego Nie wiadomo, czy Ole Kirk Christensen, zakładając fabrykę klocków Lego w 1932 roku, przewidywał taki sukces. Dziś mówi się, że średnio na jednego mieszkańca Ziemi przypadają 62 klocki Lego. Po globie natomiast spaceruje 5 miliardów „ludzików” Lego. I nic dziwnego, klocki są niezwykle popularne zarówno wśród młodszych, jak i starszych dzieci. Bawią się nimi i dziewczynki, i chłopcy. Niezwykłą popularność Lego zawdzięcza dość dużej liczbie serii. Chłopcy najchętniej bawią się Lego City, Nexo Knights, Ninjago czy Star Wars, natomiast dziewczynki: Lego Friends, Elves czy Classic. Dla najmłodszych Lego wypuściło serię Lego Duplo. Wsparciem dla licznych zestawów są pojedyncze części, które można kupić, by rozbudować swoją kolekcję klocków. Płyty konstrukcyjne Są przydatne we wszystkich zestawach Lego, choć firmują serię Classic. Występują w kolorze: zielonym – imitującym trawę, beżowym – przypominającym piasek, szarym – mającym symbolizować skały lub ziemię. Płyty konstrukcyjne Lego możemy kupić w rozmiarze 25 na 25 cm lub 32 na 32 wypustki. Są uzupełnieniem do niemal każdej serii klocków, ułatwiając konstruowanie ogrodu, lasu, plaży, pustyni czy innych tworów. Ich cena to 32,90 zł. Płyty budowlane i elementy infrastruktury Chłopcom, którzy w swoim pokoju budują prawdziwe miasto, przydadzą się elementy prawdziwych dróg i skrzyżowań. Lego znowu przychodzi z pomocą, oferując płyty budowlane imitujące drogi i zakręty, pochodzące z serii Lego City. To ulice, chodniki i skrzyżowania pokryte po bokach wypustkami, do których można przymocować inne klocki, konstruując prawdziwe miasto – z budynkami sklepów, komisariatem policji, straży pożarnej i innymi. Płyt można także używać z innymi zestawami. Zadowolone będą zapewne dziewczynki, które mogą wykorzystać je do zbudowania miasta dla bohaterek serii Friends. Cena to 37,90 zł. Innym elementem infrastruktury drogowej, która wspomoże budowanie miasta, są tory kolejowe. Któż z nas w dzieciństwie nie bawił się kolejką? Tory i pociąg to jedna z ulubionych zabawek małych chłopców. Zestaw Lego Tory odnajdziemy w serii Lego City, jest on do niego dodatkiem. W komplecie znajduje się 8 elementów: zwrotnica lewostronna, zwrotnica prawostronna, cztery odcinki torów z zakrętami, nowe elementy trasy, rozjazdy kolejowe. Cena zestawu to 79,90 zł. Klocki Lego nigdy się nie nudzą. Dzięki temu, że osobno można dokupić dodatkowe elementy, są jeszcze bardziej zajmujące.
Lego – nie tylko zestawy. Propozycje części uniwersalnych
System Android był początkowo tworzony właśnie z myślą o aparatach fotograficznych, a nie smartfonach. Co prawda jego twórcy szybko zdali sobie sprawę z tego, że telefony komórkowe będą jednak lepszym wyborem, ale nie zmienia to faktu, że cyfrówki były pierwsze. Nie ma więc czemu się dziwić, że z czasem na rynku pojawiły się aparaty z Androidem. Nie jest ich dużo, ale mają spore zalety. Aparaty z Androidem mają wiele zalet. Najważniejsza z nich to przede wszystkim dostęp do setek, a nawet tysięcy aplikacji fotograficznych w Sklepie Google Play. Dzięki temu, bez komputera, można dokonać podstawowej edycji zdjęć, a nawet przesłać je przez Bluetooth, e-mail lub zapisać kopię zapasową w chmurze. Jakie modele zasługują na szczególną uwagę? Samsung EK-GC100 (Galaxy Camera) Trudno jednoznacznie określić, czy Samsung EK-GC100 to aparat z funkcją dzwonienia, czy może smartfon z rozbudowanymi funkcjami fotograficznymi. Prawda jest taka, że to po trochu jedno i drugie. Urządzenie zostało wyposażone w matrycę BSI CMOS o rozdzielczości 16,3 Mpix i czułości ISO regulowanej w zakresie od 100 do 3200. Do tego dochodzi obiektyw o ekwiwalencie 23 mm i przysłonie f/2.8 z optyczną stabilizacją obrazu oraz 21-krotnym zoomem optycznym. Poza tym, Samsung EK-GC100 ma 4,8-calowy ekran dotykowy, czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,4 GHz, 1 GB pamięci RAM i 4 GB pamięci wbudowanej. Producent nie zapomniał także o modułach GPS, WiFi, Bluetooth oraz 3G. Sprzęt pozwala na nagrywanie wideo w rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 pikseli. Za aparat trzeba zapłacić w granicach 700-900 zł. Nikon Coolpix S810C Nikon Coolpix S810C to już typowy aparat fotograficzny z systemem Android 4.2.2 Jelly Bean. Model ten korzysta z matrycy BSI CMOS o rozdzielczości 16 Mpix oraz procesora obrazu EXPEED C2, który pozwala na szybkie fotografowanie nawet w ciemnych miejscach. Dużą zaletą aparatu jest szerokokątny obiektyw o jasności f/3.3-6.3 i zakresie ogniskowych 25-300 mmm z rozszerzeniem nawet do 600 mm, dzięki funkcji 24-krotnego zoomu cyfrowego. Zdjęcia makro można robić już z odległości 2 cm od fotografowanego obiektu. Coolpix S810C ma 2,7-calowy ekran LCD, a także moduł WiFi do komunikacji bezprzewodowej. Aparatem można także nagrywać wideo w rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 pikseli. Jego cena to mniej więcej 1100-1200 zł. Sony DSC-QX10 To urządzenie pod wieloma względami wyjątkowe. Jest to z jednej strony aparat fotograficzny (chociaż bez ekranu), a z drugiej akcesorium do smartfona. Jedno jest pewne – przy pomocy gadżetu można stworzyć pełnoprawny aparat z systemem Android. Sony DC-QX10 ma wszystko to, czego można byłoby spodziewać się po cyfrówce. Urządzenie jest wyposażone w matrycę CMOS Exmor R o rozmiarze 1/2,3 cala i rozdzielczości 18,2 Mpix i czułości ISO 100-12800. Obiektyw typu G ze stabilizatorem obrazu i 10-krotnym zoomem optycznym oferuje jasność na poziomie f/3.3-5.9. To, czego w QX10 nie ma, to ekran. Dlatego też akcesorium komunikuje się ze smartfonem, który pełni rolę wyświetlacza, a zarazem systemu operacyjnego. To idealna propozycja dla osób, które już mają telefon komórkowy, a nie chcą kupować zbyt dużego aparatu fotograficznego. Sony DSC-QX10 można kupić już w cenie 760 zł. Samsung EK-GC200 (Galaxy Camera 2) To następca modelu EK-GC100. Samsung nieco ulepszył urządzenie. Model ten został wyposażony w matrycę o rozdzielczości 16,3 Mpix. Obiektyw ma ogniskową 23-483 mm i 21-krotny zoom optyczny, a także układ optycznej stabilizacji obrazu. Aparat korzysta z czterordzeniowego procesora o taktowaniu 1,6 GHz oraz 8 GB pamięci wewnętrznej, którą można rozszerzyć przy pomocy kart pamięci microSD, microSDHC lub microSDXC. Sporą zaletą jest duży ekran dotykowy o przekątnej 4,8 cala i rozdzielczości HD 1280 x 720 pikseli. Nie zapomniano również o WiFi, Bluetooth, wyjściu HDMi, czy też złączu USB. Za Samsunga EK-GC200 trzeba zapłacić około 900 zł.Android sprawia, że aparat fotograficzny ma jeszcze większe możliwości, głównie za sprawą dostępnych aplikacji mobilnych. Na rynku co prawda nie ma zbyt wielu urządzeń tego typu, ale dostępne modele prezentują się niezwykle ciekawie.
Najciekawsze aparaty fotograficzne z Androidem
Przygotowaliśmy nową opcję, dzięki której możecie śledzić wybrane oferty w Allegro - Obserwowane wyszukiwania. Przygotowaliśmy nową opcję, dzięki której możecie śledzić wybrane oferty w Allegro - Obserwowane wyszukiwania. Tym samym 30 marca wygasimy dotychczasowe powiadomienia o Nowych Ofertach oraz usuniemy zakładkę Ulubione, w której skład wchodzą: kategorie, sprzedający, kryteria wyszukiwania, kanały RSS. Za pomocą Obserwowanych wyszukiwań dokładnie określicie, jakie oferty Was interesują. Do wyboru macie wszystkie parametry dostępne w wyszukiwarce, takie jak: rozmiar, cena, marka, lokalizacja, wysyłka gratis oraz wiele innych. Aby nadal otrzymywać powiadomienia o nowych ofertach, wystarczy skorzystać z wyszukiwarki Allegro, zawęzić wynik do ulubionych parametrów, a następnie kliknąć w Obserwuj wyszukiwanie nad listą ofert. Więcej o Obserwowanych wyszukiwaniach
30 marca wygasimy powiadomienia o Nowych Ofertach
Sport i aktywne spędzenie czasu są bardzo ważne od najmłodszych lat. Dzięki temu dziecko lepiej się rozwija i może uniknąć wad postawy, które często wynikają ze zbyt słabych mięśni. Siedzenie w szkolnej ławce powinno być balansowane odpowiednią dawką ruchu każdego dnia. Dzieci z natury są aktywne i mają dużą potrzebę ruchu. Zadaniem rodziców jest zachęcanie do uprawiania sportu i dawanie dziecku takiej możliwości. To najlepsza inwestycja w zdrowie dziecka. Sporty drużynowe Do wyboru są różne dyscypliny: piłka nożna, siatkówka, piłka ręczna, sztafeta i inne. Sport zespołowy, poza zaletami związanymi z aktywnością, daje też lepszą umiejętność współpracy i pozwala na odnalezienie się w grupie. Drużyna sportowa to mała społeczność, w której dziecko wiele się nauczy. Chodzi zarówno o sprawność, jak i współpracę, dzielenie radości i smutku po przegranej rywalizacji. Ma to ogromne znaczenie i pomaga stworzyć silne więzi, którą mogą przetrwać całe życie. Każdy ma swoją rolę w drużynie i dba o to, by spełniać ją jak najlepiej. Nic nie motywuje tak dobrze, jak drużyna. A wspólne doświadczenia umacniają więzi. Bez wątpienia strój sportowy i adidasy powinny być w szafie każdego dziecka. Co wybrać? Sport powinien sprawiać dziecku radość. Jeśli będzie zadowolone z wyboru, aktywność będzie przychodziła z większą łatwością i przyjemnością. Piłka nożna To sport, o którym marzy niemal każdy chłopiec. Popularni piłkarze są wzorem do naśladowania i autorytetem. Często jest to dobry wybór. Chłopcy mogą nauczyć się, co znaczy regularny trening, jakie umiejętności są potrzebne na boisku. Na początku konieczne są jedynie korki do gry, a czasem trzeba skompletować resztę sprzętu. Bramkarz dodatkowo potrzebuje ochraniaczy. Trening piłki nożnej obejmuje nie tylko kopanie piłki, ale też inne ćwiczenia – z drabinką, skakanką i taśmą. Liczy się wiele aspektów, ale najważniejsza jest systematyczność i gotowość do podejmowania działań. Trzeba ciągle podwyższać poprzeczkę, lecz z zachowaniem rozsądku i braniem pod uwagę, że chodzi o trening, który ma być przede wszystkim zabawą. Siatkówka Do tego sportu potrzeba sporo siły. Dyscyplina ta jest równie chętnie wybierana przez chłopców i dziewczynki. Wymaga ogromnego zgrania na boisku i szybkości reakcji. Piłka siatkowa jest twarda i odbijanie jej przez siatkę wymusza wypracowanie dobrej techniki. Na początku może to sprawiać sporo trudności, ale z czasem jest o wiele łatwiej. Warto przekonać dziecko, żeby nie zniechęcało się od początku. Konieczne są ochraniacze, które zabezpieczą kolana w czasie upadku albo ślizgania się na boisku przy odbieraniu trudnych podań. Przejście przez naukę nowej dyscypliny sportowej i zgranie z grupą to bardzo cenna lekcja. Towarzysze takiego wysiłku często zostają na zawsze bliskimi osobami w życiu. Przynależność do grupy i akceptacja dają sporo siły i wiarę we własne możliwości. Uczy też negocjowania swoich celów i potrzeb. Koszykówka To mocno wymagający sport – trzeba być szybkim, zwinnym i do tego celować trafnie piłką do kosza. To trudne zdanie, do którego najwcześniej angażuje się wysokie dzieci. Piłka do kosza jest ciężka i wymaga regularnego treningu, który sprawia, że kozłowanie, podawanie i omijanie przeciwników jest znacznie łatwiejsze. Wybór sportu, który daje radość, często wiąże się z tym, że trzeba spróbować różnych dyscyplin. Nie każde dziecko odnajdzie się w grupie. Nie można wywierać presji ani zmuszać dziecka do wysiłku, na który nie ma ochoty. To nie będzie korzystne, a wręcz może je zniechęcić do uprawiania sportu w przyszłości. Dzieci, które nauczą się wcześnie współpracy w grupie, o wiele lepiej radzą sobie w dorosłym życiu. Potrafią podejmować decyzje, które mają na uwadze nie tylko własne dobro. Uczy to dobrej taktyki i ułatwia rozwiązywanie problemów w dorosłym życiu.
Sporty drużynowe – dlaczego są wskazane dla dzieci?
Żółty, gorący piasek, bezkresne błękitne niebo i morze, zielone liście palm i orzeźwiający pomarańczowy koktajl. Takimi kolorami mieni się rajska plaża – wymarzone miejsce na beztroski wypoczynek. W tym sezonie jej żywe barwy oglądamy na wybiegach. Chcesz się poczuć jak na Malediwach lub Karaibach? Zaproś odcienie słonecznych wakacji do swojej szafy i wybierz na lato sandałki w żywych kolorach. Ten sezon stawia na kolory. Wybiera dodatki w energetycznych odcieniach lata. Jeśli nie jesteś miłośniczką ubrań w żywych barwach, zdecyduj się choćby na kolorowe buty, które muszą przyciągać uwagę nie tylko oryginalnym fasonem. Na ciepłe dni najlepsze będą sandałki w odcieniach rajskich plaż. Na wysokich obcasach, wygodnych koturnach lub w najwygodniejszej wersji – na płaskich podeszwach. Zdobione chwostami, pomponami, koralikami, kryształkami, frędzlami albo innymi aplikacjami. box:offerCarousel Przykuwają wzrok modnymi wiązaniami wokół kostki czy biegnącymi na całej długości paseczkami. Zgodnie z aktualnymi trendami noś je do wszystkiego. Zarówno do stylizacji codziennych, jak i na wieczorne spotkania czy uroczystości. Z pewnością zostaniesz zauważona, a twój strój zyska pazur. Najmodniejszy kolor butów jest niebieski w odcieniu kobaltowym, soczysty zielony – greenery, uznany przez Instytut Pantone za kolor roku – albo kanarkowy żółty, który na równi z pomarańczowym wnosi do każdej wiosennej i letniej stylizacji najwięcej słonecznego klimatu. Możesz też wybrać bardzo modne sandałki wielokolorowe. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Sandały na wysokich obcasach Sandały na wysokich obcasach – słupkach lub szpilkach – wyglądają stylowo i bardzo seksownie. Poczujesz się w nich niezwykle kobieco i elegancko. Zatem jeśli latem chcesz przykuć uwagę zgrabną sylwetką i modnym wykończeniem, postaw właśnie na nie. Najmodniejsze mają wiązania wokół kostki i zachwycają żywymi kolorami, a choć ich wkładanie zajmuje więcej czasu, gwarantują wspaniały efekt. Świetnie będą pasowały do letnich sukienek, ołówkowych bądź rozkloszowanych spódnic, zwłaszcza o najmodniejszej długości do połowy łydek, a także do spodni 7/8. Dodadzą wyjątkowego szyku każdej stylizacji z jeansami – czy to boyfriendami, czy obcisłymi rurkami. Jeśli jesteś posiadaczką zgrabnych nóg, śmiało możesz włożyć takie sandały do szortów. Żywymi kolorami przyciągną uwagę, przełamią prostotę każdej stylizacji i pozwolą ci uzyskać modny wygląd. Sandałki na koturnach Sandałki na koturnach są wygodniejsze niż modele na obcasach, a w przeciwieństwie do obuwia na płaskich podeszwach optycznie wydłużają sylwetkę i wyszczuplają nogi. Świetnie pasują praktycznie do wszystkiego. Nosimy je do zwiewnych sukienek, rozkloszowanych spódnic i rozszerzanych spodni typu dzwony. W tym sezonie postawmy na fasony wiązane wokół kostki. Idealnie będą się prezentowały podczas letniego wypadu do modnego kurortu. Sandałki na płaskich podeszwach Kochasz wygodę? Wybierz sandałki na płaskich podeszwach. Powinny się znaleźć w szafie każdej kobiety bez względu na jej wiek i styl ubierania się. Nawet jeśli cenisz elegancję, zawsze znajdzie się miejsce i czas, kiedy właśnie one będą pasowały najbardziej. Na zakupy, do pracy czy choćby podczas słonecznych wakacji, kiedy pozwalają zmęczonym stopom odpocząć i oddychać. Aby wyglądały stylowo, a nie jak buty z obozu harcerskiego, wybierz model w kolorze rajskich plaż. W tym sezonie postaw na wiązane powyżej kostki rzymianki i noś je zarówno do sukienek, szortów, jak i spódnic. Sandały to niezbędny element wiosennej i letniej garderoby. Dlatego warto starannie je wybrać i dopasować do okazji. Dodadzą lekkości letniej stylizacji, a dzięki żywym kolorom twój ubiór zyska modny i szykowny charakter.
Najmodniejsze sandałki w kolorach rajskich plaż
Czasy, kiedy na rower wypadało wsiadać jedynie w dresach i sportowych adidasach, na szczęście już dawno minęły. Dziś trend cycle chic opanował całą Europę i zadomowił się również w Polsce pod nazwą „rowerowa elegancja”. To styl, który w 2006 roku zapoczątkował Duńczyk – Mikael Colville-Andersen. Jak to zrobił? Na początek umieścił w internecie galerię zdjęć pod tytułem ,,Rowerowa elegancja – dziewczyny z Kopenhagi na rowerach”. Galeria cieszyła się tak ogromną popularnością, że Andersen założył również bloga, na którym zaczął umieszczać zdjęcia modnie wystylizowanych rowerzystów. Warto pamiętać, że stylizacja na rower powinna być nie tylko modna, ale też wygodna i dopasowana do naszego codziennego stylu. Warto, żebyś czuła się w niej dobrze i swobodnie oraz byś wyglądała interesująco. Jeśli nie masz pomysłu na stylizację w stylu cycle chic, tych kilka elementów garderoby sprawi, że podczas rowerowej wycieczki z przyjaciółmi nie pozostaniesz niezauważona. Kapelusz Panama Zacznijmy od dodatków. Kapelusz Panama nie tylko ochroni twoją twarz i głowę przed słońcem w czasie rowerowych wojaży. To również dodatek, który zapanuje nad włosami, a ty nawet pod koniec dnia będziesz mogła pochwalić się nienaganną fryzurą. To fajny element stroju, który doda ci charakteru, a w dodatku świetnie prezentuje się na zdjęciach. Oryginalnie kapelusz Panama pochodzi z Ekwadoru i był wykonywany ręcznie z liści palmy jipi-japa. To ulubiony model kapelusza takich gwiazd, jak Cameron Diaz, Miranda Kerr czy Jennifer Aniston. Jest to dodatek uniwersalny, gdyż pasuje do każdej stylizacji – tym bardziej eleganckim nadaje odrobinę miejskiej swobody. Z kolei w towarzystwie luźnych zestawów będzie przykuwającym uwagę egzotycznym dodatkiem, a ty będziesz wyglądać jakbyś właśnie wróciła z wakacji. Kombinezon w kwiaty Wiele miłośniczek rowerowej elegancji na rowerowe przejażdżki wybiera luźne spódnice lub zwiewne sukienki. Niestety, dopóki nie opanujesz jazdy na rowerze do perfekcji, możesz czuć się w takim ubraniu mało komfortowo. W dodatku zapewne wiesz, jakie figle lubi płatać pogoda i przy wietrznej aurze taki strój może odsłonić zbyt wiele. Równie kobiecy jest kombinezon w kwiaty. Jest dostępny w wielu fasonach, a więc bez problemu znajdziesz ten w ulubionej długości czy z dekoltem, który podoba ci się najbardziej. Kiedy temperatura wzrasta, wybierz ten w egzotyczne kwiaty – to bardzo modny ostatnio print miejskich stylizacji. Kurtka jeansowa To prawdziwy klasyk, który w tym sezonie ponownie wrócił do łask. Kurtka jeansowa to okrycie wierzchnie, które zawsze warto mieć na sobie lub w koszyku rowerowym. Pasuje przede wszystkim do hippisowskich i rockowych ubrań, ale pokochały ją również fanki rowerowej elegancji. Nic dziwnego – może stanowić doskonałą bazę dla wielu stylizacji. Jest znacznie wygodniejsza i bardziej przyjazna dla ciała podczas upalnych dni niż kurtka skórzana, ale równie modna. Te najmodniejsze są obecnie w jasnym odcieniu i obszyte wieloma kolorowymi naszywkami. Espadryle Podobno francuskie ikony stylu nie wyobrażają sobie rowerowej elegancji bez pary obcasów. Warto jednak zastanowić się, czy są to odpowiednie i przede wszystkim bezpieczne buty na rower. Raczej nie, a przecież do wyboru mamy tyle pięknych i wygodnych modeli obuwia. Zamiast adidasów idealnym uzupełnieniem stylizacji będą lekkie espadryle. Zasada jest jedna – jeśli twój strój jest monochromatyczny, postaw na kolorowe materiały w przyciągające uwagę printy, np. kwiaty lub azteckie wzory. Jeśli z kolei reszta stroju jest żywa i kolorowa, postaw na klasykę i wybierz czarne espadryle lub najmodniejsze ostatnio – metaliczne.
Rowerowy weekend. Jak wyglądać szykownie i czuć się wygodnie?
Jest ich na kopy, tych królów i królowych, bez mała każde wydawnictwo proponujące czytelnikom kryminały ma swojego. Moim zdaniem tak naprawdę jest ich w tym momencie dwoje, Jo Nesbø, którego szanuję, ale za którym nie przepadam i Camilla Läckberg, której dwie naprawdę świetne książki pozwalają sądzić, że wydawca, nazywając ją królową, nie próbuje nas naciągnąć. Trup w wąwozie W niewielkiej szwedzkiej miejscowości letniskowej Fjällbacka życie płynie dość spokojnie, jest pełnia lata, wszędzie pełno turystów, a miejscowi zacierają już ręce na myśl o zyskach. Nagle ten mały świat zamiera, w Wąwozie Królewskim mały chłopiec podczas zabawy odnajduje zwłoki. Żeby sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej, pod martwą młodą kobietą leżą szczątki kolejnych dwóch zaginionych blisko 25 lat temu dziewczyn. W odróżnieniu od „Księżniczki z lodu” tym razem Patrick Hedströmem, małomiasteczkowy policjant zajmujący się tą sprawą, będzie musiał poradzić sobie sam, bo jego żona Erica Falck jest w zaawansowanej ciąży, a fala upałów bardzo utrudnia jej ostatnie tygodnie przed urodzeniem. Pani z małego miasteczka Autorka pisze kryminały, które najprościej chyba nazwać obyczajowymi. Zagadka kryminalna jest tu pretekstem do opowiedzenia rodzinnej historii rodziny Holtów. Już trzecie pokolenie pozostaje pod wpływem charyzmatycznego kaznodziei Ephraima, głowy rodu, który zdecydował się osiąść w niewielkim miasteczku po zakończeniu swojej religijnej kariery. Realia tej społeczności, zachowania ludzi, sąsiedzkie tajemnice i rodzinne niesnaski autorka odmalowała znakomicie, nie miała prawdopodobnie z tym kłopotu, bo urodziła się i wychowała w tym miejscu, o którym pisze, we Fjällbace. Poza znakomitym wątkiem, nazwijmy go rodzinno-kryminalnym, właśnie tło przesądza o świetnym odbiorze tej książki. Już po kilku stronach miałem wrażenie, że znam tych ludzi, te realia i to, że nigdy nie byłem w Szwecji, zupełnie nie ma znaczenia. Przyznać też szczerze trzeba, że Läckberg zrobiła genialną robotę dla promowania swojej rodzinnej miejscowości. Organizowane są tam nawet wycieczki szlakiem bohaterów, a miasteczko przestało być jakimś punktem na mapie, a stała się TYM miejscem, do którego przyjeżdżają tłumy ciekawe, jak to wygląda naprawdę. Ale czy trupy są? Jedną ze spraw jest świetne tło, ta otoczka całej tej historii. A co z kryminałem? Tak, napisałem, że to kryminał obyczajowy, ale są oczywiście trupy, jest napięcie, kiedy kibicujemy Hedströmowi i jego kolegom w poszukiwaniu kolejnej zaginionej, intrygują poplątane losy bohaterów i coraz bardziej wciąga rodzinna tajemnica Holtów. Jest zatem i sporo kryminału. Połączenie Z połączenia dwóch elementów, świetnego tła, ciekawej i intrygującej zagadki, które dodatkowo autorka przyprawiła świetnym, naprawdę lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem, otrzymujemy bardzo udaną książkę. Ostatnio miałem sporo czytania i kiedy sięgnąłem po kolejną ponad 400-stronicową „kobyłę”, odczułem na początku spore zniechęcenie. Minęło po jakiś 20 stronach i mimo zmęczenia skończyłem czytanie dopiero późnym wieczorem, kiedy oczy kleiły mi się niemiłosiernie. „Kaznodzieja” to drugi kryminał w cyklu i w niczym nie ustępuje „Księżniczce z lodu”. Jeśli w kolejnych tomach Pani Läckberg rozpędzi się równie dynamicznie, to zdecydowanie rozsiądzie się na tronie królowej kryminału na dłużej. Małe naładowane cząstki „Kaznodzieję” czytałem w papierowej wersji, ale kolejne tomy kupię już w wersji elektronicznej. Książki są grube i zajmują sporo miejsca, a nie chciałbym się ich pozbywać nawet przy najgorszej przeprowadzce. Do tego Czarna Owca wznawia je i wydaje w dwóch wersjach okładki, czarnej i białej. Zawsze bym się zastanawiał, co przyśle mi moja księgarnia internetowa, a tak okładka nie ma znaczenia. Polecam zdecydowanie. Zobacz inne książki Camilli Läckberg. Źródło okładki: www.czarnaowca.pl
„Kaznodzieja” Camilla Läckberg – recenzja
Masz już dość rozpuszczonych włosów w upalne dni? A może po prostu męczy cię ich codzienne układanie? Niezależnie od powodu, są pewne fryzury, które wyjątkowo dobrze wpisują się w letni klimat. A co więcej, zrobienie ich nie zajmie nam dłużej niż kilka minut. Podpowiadamy, jak samodzielnie zrobić niedbały koczek na głowie. Niedbały, niczym zrobiony na szybko koczek to najgorętszy trend tego sezonu! Jego największą zaletą jest nie tylko efektowny wygląd, ale przede wszystkim szybkość wykonania. Poniżej kilka wskazówek, które pomogą nam uzyskać zamierzony efekt bez spędzania wielu godzin przed lustrem. Zacznij od pielęgnacji Krok pierwszy, który musimy wykonać przed ułożeniem fryzury, to odpowiednia pielęgnacja. Nie unikajmy umycia głowy szamponem, a następnie nałożenia na włosy odżywki. Najlepiej jeśli będą to produkty nawilżające, dzięki którym włosy staną się miękkie i bardziej podatne na późniejszą stylizację. Suszenie włosów Krok drugi to dokładne wysuszenie włosów. Warto przed tym nałożyć na włosy kosmetyki, które ułatwią późniejszą stylizację. Choć niedbały koczek wbrew pozorom wydaje się banalny, to jednak suszenie włosów i to z użyciem szczotki stanie się koniecznością. Dobrze, jeśli posiadamy suszarkę z funkcją zimnego nawiewu. Dzięki temu zamkniemy łuski włosa, przez co nie będą się puszyć, a wprost przeciwnie – zostaną wygładzone. Modelowanie Modelowanie to niezbędny krok w przypadku układania jakichkolwiek fryzur. Czy to tych z użyciem gumek, opasek, czy też włosów rozpuszczonych. Bez modelowania włosy tracą objętość, co w przypadku niedbałego koczka ma duże znaczenie. Do tego etapu niezbędna będzie, w zależności od gęstości włosów, gruba lub cienka szczotka, suszarko-lokówka lub szczotka ceramiczna. Zwłaszcza ten ostatni rodzaj zasługuje na szczególną uwagę. Dosusza włosy, a jednocześnie je modeluje bez szarpania i niszczenia cebulek. Układanie fryzury Do ułożenia niedbałego koczka na głowie przyda nam się kilka przedmiotów. Niezbędna okaże się gumka, spinki (najlepiej wsuwki), szczotka lub grzebień. Po wymodelowaniu włosów musimy je związać wysoko na czubku głowy w kucyk, następnie należy przeciągnąć końcówkę kucyka przez środek pod gumką i zabezpieczyć wsuwkami. Pamiętajmy, aby gumka do włosów była elastyczna, ale nierozciągnięta. W przeciwnym razie nie będzie się dobrze trzymała na włosach. Zrobienie niedbałego koczka to metoda prób i błędów. Raz się uda zrobić go wyżej, raz niżej, ale najważniejsze, aby układać go często, ponieważ tylko wtedy jesteśmy w stanie opanować technikę. Zanim ją jednak opanujemy, pamiętajmy o odpowiednim zakończeniu i dopieszczeniu fryzury. Konieczny będzie lakier do włosów, a w przypadku cienkich kosmyków okaże się absolutnym must have. Od pewnego czasu marzy ci się niedbały koczek na głowie? A co więcej, niekiedy pod wpływem chwili udaje ci się uzyskać zamierzony efekt, ale później nie jesteś w stanie tego powtórzyć? Bez obaw, z pomocą powyższych wskazówek opracujesz technikę i wykonanie na pozór niedbałego koczka stanie się dla ciebie błahostką.
Niedbały koczek – gorący trend sezonu! Jak go samodzielnie zrobić?
Delikatna i dziewczęca, a może ekstrawertyczna, ekstrawagancka i nowoczesna? Jaka jest i jaką chce być współczesna panna młoda? Odpowiedź na to pytanie najlepiej wyrazi noszona biżuteria. To nie tylko ozdoba, ale także rzecz mówiąca dużo o jej właścicielce. Perły – najmodniejsza biżuteria ślubna To niebywałe, że jeszcze kilka lat temu perły – obecnie najmodniejszy kamień występujący w biżuterii ślubnej – były niedopuszczalnym elementem w stroju panny młodej. Perła według legend i tradycji uważana jest za kamień przynoszący pecha. Symbolizuje łzy Adama i Ewy po grzechu pierworodnym. Trzeba jednak spojrzeć na perłę z szerszym kontekście, by odkryć jej inne znaczenia. Owszem, perły symbolizują łzy, ale te anielskie, które chronią i są znakiem piękna, miłości oraz troski. W starożytnej Persji były uznawane za symbol czystości i dziewictwa, a ze względu na swą trwałość kojarzyły się także z nieśmiertelnością. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że idealnie pasują kolorystyką i charakterem do kreacji ślubnych. Białe, jasnoróżowe lub żółtawe – zebrane w sznur lub występujące pojedynczo w pierścionkach, kolczykach, naszyjnikach – pięknie dopełniają delikatne, klasyczne ślubne suknie. Nawet ekstrawaganckie wisiory lub długie sznury pereł w stylu Coco Chanel wyglądają dostojnie i elegancko. Już jeden element z tym kamieniem, np. bransoleta z perłą może upiększyć całą stylizację. Oto kilka propozycji biżuterii z perłami: – Zestawy (kolczyki, bransoletka, naszyjnik) z perłami i kryształkami. Komplety biżuterii to nieoceniona pomoc dla tych pań, które chciałyby dodać blasku prostej, minimalistycznej sukni ślubnej. Są idealnym rozwiązaniem także, jeśli ktoś obawia się mieszania wzorów biżuterii. Zestaw zawsze wygląda dobrze, ponieważ wszystko do siebie pasuje. Poszukując czegoś odpowiedniego, warto sprawdzić typowe oferty ślubne. Projektanci tego typu biżuterii wymyślili ją specjalnie do sukien (po przeanalizowaniu topowych fasonów i trendów ślubnych), jest więc duża szansa, że znajdziemy coś dla siebie. – Sznury pereł. Idealne do prostych kreacji, szczególnie zestawów z krótką spódnicą i żakietem. Warto nosić je jak Coco Chanel czy Carrie Bradshaw – po kilka sznurów na raz. Daje to wrażenie zarazem elegancji i ekstrawagancji. – Kolczyki z perłą. Modne nie tylko do ślubu, przywrócone do łask przez dom mody Chanel kilka sezonów temu. Obecnie przeżywają renesans. Popularne są zarówno klasyczne sztyfty, jak i te dwustronne (perła po zewnętrznej i wewnętrznej stronie ucha) oraz podwójne – jedna osadzona na klasycznym sztyfcie, druga wystająca z przeciwnej strony małżowiny. Kryształy Swarovskiego. Jeśli kochasz błysk Intensywnie odbijają światło, mieniąc się wszystkimi kolorami tęczy. Stały się symbolem stylu i najpopularniejszym zamiennikiem brylantów i innych kamieni szlachetnych. Kryształy Swarovskiego są także bardzo pożądanym dodatkiem do strojów ślubnych. Bardziej przystępne cenowo od brylantów, występują w nieskończonej wręcz kombinacji wzorów, kolorów i rozmiarów. Zawsze cieszą oko feerią świetlnych refleksów. Najpopularniejszym dodatkiem ślubnym są oczywiście te bezbarwne, ale także wersje kolorowe cieszą się sporym zainteresowaniem. Daniel Swarovski to austriacki jubiler, który w XIX wieku skonstruował precyzyjną maszynę do cięcia, dzięki której mógł nadać dowolny kształt i niezwykły, połyskujący efekt każdemu, nawet najmniejszemu kawałkowi szkła. Od początku XX wieku firma Swarovski stawia na nowatorskie pomysły i wiąże się ze światem mody. W latach 50-tych we współpracy z domem mody Dior powstaje najsłynniejszy kamień Swarovskiego – Aurora Borealis, który mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Do dziś kamienie tej marki to symbol stylu i wyszukanego gustu. Biżuteria z kamieniami Swarovskiego jest bardzo charakterystyczna, a unikalny blask pojawia się zarówno w kolekcjach biżuterii, jak i np. elementach wyposażenia wnętrz. W stylizacjach ślubnych szklane kamienie równie dobrze korespondują z prostymi, jak i bardziej ekstrawaganckimi kreacjami. Świetnie wyglądają, gdy są oprawione w srebro lub białe złoto. Szczególnie dobrze prezentują się w: – Naszyjnikach ślubnych. Blask kryształów podkreśla piękno kobiecego dekoltu i jest przy tym na tyle neutralny, by nie przyćmić sukni. W zależności od stylizacji, można wybrać naszyjniki z pojedynczymi kamieniami lub takie w całości nimi wysadzane. Panny młode szczególnie upodobały sobie klasyczne naszyjniki i kolie, przypominające biżuterię koronowanych głów. – Kolczykach. Kamień Swarovskiego rozjaśnia twarz i dodaje jej blasku. Minimalistyczne kolczyki na sztyft lub długie, wiszące (podkreślające łabędzią szyję) łączy elegancja i przepych. – Zestawach biżuterii. Pierścionki, kolczyki i naszyjniki z kamieniami tworzą eleganckie zestawy, które łatwo dopasować do różnych stylizacji ślubnych. Ciekawą propozycją jest zgranie biżuterii panny młodej ze spinkami do mankietów pana młodego. Można ją także uzupełnić o tatuaż z kryształów. Diamenty są wieczne Nieustająco modne, niezwykle eleganckie, minimalistyczne albo ostentacyjne – wszystko zależy od wielkości i ilości kamieni. Zwyczajowo przyjęto, by były ozdobą pierścionków zaręczynowych, jednak coraz częściej diamenty spotkamy na obrączkach panien młodych. Mogą także stać się główną ozdobą ślubnej kreacji. Historia diamentów nie jest do końca znana. Nie wiadomo dokładnie kiedy wydobyto je po raz pierwszy, ale już 400 lat p.n.e. pojawiają się przekazy, jakoby diament był przedmiotem handlu. Od XIV wieku kamienie szlifowano, nadając im gładkość i piękny połysk brylantu. Grecy nazywali go „adamas”, co znaczy niepokonany – ze względu na jego niezwykłą twardość i trwałość. Dla większości ludzi był i jest najpiękniejszym kamieniem szlachetnym, a słynny diamentowy połysk stanowi punkt odniesienia dla jakości wyrobów jubilerskich. Kierując się dewizą Marilyn Monroe, że „diamenty to najlepszy przyjaciel dziewczyny”, wiele kobiet stawia sobie za punk honoru wystąpienie w brylantowej biżuterii w dniu ślubu. Jest to zresztą zgodne z symboliką kamieni, które podkreślają wyjątkowość sakramentu, jego nierozerwalność i wieczność. Wybierając biżuterię z brylantami, poza walorami estetycznymi, koniecznie trzeba zwrócić uwagę na jakość kamieni. Każdy brylant powinien mieć stosowny certyfikat autentyczności oraz określoną masę i kolor. Czysty diament powinien być bezbarwny. Jednak często występujące domieszki innych minerałów sprawiają, że zdecydowana większość dostępnych brylantów jest jednak zabarwiona. Modne i popularne są brylanty: żółte, różowe, błękitne. Masa kamienia określana jest w karatach (jeden karat to 0,2 grama) i ma duży wpływ na wartość, a co za tym idzie cenę kamienia. Polacy najczęściej wybierają te o masie od 0,05 do 0,5 karata. Diamenty pięknie komponują się z każdym rodzajem biżuterii. Najczęściej panny młode decydują się na: – Obrączki. Aby uczynić swoją obrączkę nieco bardziej dekoracyjną i kobiecą, wystarczy nawet najmniejszy brylant. Coraz częściej zdarza się, że po obrączki z kamieniami sięgają także panowie. – Kolczyki. Maleńki sztyft ze złota i diamentów rozświetli spojrzenie i doda twarzy blasku, nie kolidując jednocześnie z charakterem i stylem założonej sukni ślubnej. – Pierścionek. Ten zaręczynowy albo kupiony specjalnie z okazji ślubu. Najmodniejszy będzie z kolorowym diamentem w rozmiarze XL albo z białym w rozmiarze XS. A może biżuteria od projektanta? Pary młode przywykły do zakupów biżuterii lub obrączek ślubnych w sieciowych salonach. Często ze względów bezpieczeństwa, w dużej sieci mamy ograniczoną możliwość wyboru i personalizacji biżuterii. Tymczasem certyfikowane diamenty czy oryginalne kryształy Swarovskiego oferują także rzemieślnicy i projektanci, którzy często przygotowują produkty na specjalne zamówienia w konkurencyjnych cenach. Ogromny wybór ręcznie wykonanych ozdób z najlepszych, certyfikowanych materiałów znajdziemy w sieci, w tym na Allegro: – Biżuteria Arteo. Pracownia, w której powstają projekty indywidualne, a także serie biżuterii tworzonej głównie ze srebra, pereł i kryształów Swarovskiego. Największą popularnością cieszy się kolekcja ślubna, zarówno regularna, jak i modyfikowana na indywidualne zamówienia klientów. Autentyczność kamieni potwierdza hologram dodawany do opakowania i wysyłany z każdym produktem. Ceny w pracowni Arteo są niższe, niż w dużych sieciach biżuteryjnych: kolczyki kupimy od 25 złotych (z oryginalnymi kamieniami Swarovskiego), naszyjniki od 47 złotych (z różową perłą), a zestawy ślubne od 35 złotych (sztuczne perły i srebro). – Obrączki Bielak. Obrączki z odciskami palców i mottem w języku elfickim. Nieszablonowe pomysły na klasyczną biżuterię ślubną to znak rozpoznawczy artysty Andrzeja Bielaka, który od lat tworzy autorskie serie obrączek. Każdy projekt i realizacja są inne – pary młode wybierają kruszec (pallad, złoto, stal, drewno), motyw, wykończenie oraz ilość i wielkość kamieni. Można zdecydować się na setki kombinacji z gotowych wzorów albo składać zamówienia indywidualne. Ceny takich produktów są porównywalne do zakupu obrączek dostępnych masowo, ze średniej półki cenowej. Pracownia oferuje także spory wybór pierścionków zaręczynowych, zazwyczaj niedostępnych u innych jubilerów.
Perły, kryształy, diamenty? Biżuteria dla panny młodej
Awaria silnika należy do najgorszych możliwych, jakie mogą spotkać każdego właściciela pojazdu. Jak najlepiej poradzić sobie z tym problemem? Zrób kosztorys Zanim podejmiemy decyzję, zróbmy dokładny kosztorys remontu i zakupu innego silnika. Pamiętajmy również, że kapitalny remont wiąże się z odstawieniem auta na minimum tydzień do warsztatu. Silnik zostanie tam rozebrany na czynniki pierwsze, następnie będzie szlifowanie wału korbowego, wygładzanie cylindrów, wymiana tłoków i panewek, sprawdzenie gniazd zaworowych, a nawet szlifowanie zaworów. Zabieg ten wymaga precyzji i sporej ilości czasu, co przekłada się na cenę. Najtańszy remont silnika to wydatek około 2500 zł i jest to wersja bardzo optymistyczna. W przypadku silników wysokoprężnych należy liczyć się z dodatkowym wydatkiem, uzależnionym od stanu faktycznego turbosprężarki i wtrysków paliwa. Jeżeli turbosprężarka jest zatarta, najlepszym rozwiązaniem będzie jej regeneracja. Przed kompletnym złożeniem silnika należy dokładnie sprawdzić, czy wtryski paliwa odpowiednio je dawkują. Jeżeli nie, pozostają dwa rozwiązania. Warto poszukać wtrysków, które poddane były regeneracji lub zdecydować się na zakup nowych. Niestety, musimy przygotować się na spory wydatek. Remont silnika W przypadku, gdy objawem awarii jest nadmierne zużycia oleju w silniku, możemy zdecydować się na częściowy remont. Pamiętajmy, że wielu producentów pojazdów w instrukcjach obsługi podaje normy zużycia oleju w przeliczeniu, np. na 10 000 km. Upewnijmy się, że nasze auto znacząco przekracza tę normę. Decydując się na częściowy remont silnika, możemy wymienić same pierścienie tłokowe. Cena powinna być o wiele mniejsza niż w przypadku całkowitego remontu silnika, jednak operacja jest bardziej ryzykowna, ponieważ w wielu sytuacjach po rozebraniu silnika okazać się może, że wymiany będą wymagać także inne jego podzespoły. Druga kwestią jest wybranie odpowiedniego warsztatu, który remont ma przeprowadzić. Niestety, w wielu wypadkach remonty silnika są robione w sposób niechlujny, a więc efekt jest mizerny. Przed przystąpieniem do decyzji o remoncie zagłębmy się w historię silnika. Jaki jest jego realny przebieg, czy wcześniej były z nim problemy? Następnie sprawdźmy cenę używanych silników o takiej samej pojemności i mocy. Starajmy się zwracać uwagę na silniki z jak najmniejszym przebiegiem. Cena powinna zawierać również wtryski, a w przypadku silników wysokoprężnych bądź „uturbionych” benzynowych – turbosprężarkę. Zakup używanego silnika Niestety, w większości przypadków zakup używanego silnika i jego wymiana będzie bardziej opłacalna niż remont obecnego silnika. Czy to dobre rozwiązanie? Jeżeli przed zakupem dokładnie upewnimy się, jaki jest stan techniczny, a przebieg jest realny, dobrym posunięciem jest wymiana jednostki na inną. Oczywiście unikajmy silników z przebiegiem powyżej 200 000 km. Pamiętajmy, aby dokładnie sprawdzić, czy jest to identyczna jednostka jak nasza, ponieważ wymiana silnika na identyczny nie wymaga adnotacji w dokumentach samochodu, w przeciwnym razie konieczna będzie wizyta w urzędzie komunikacji. Innym przypadkiem jest posiadanie jednostki, która ogólnie uznana jest za problematyczną. Przykładem jest silnik wysokoprężny o pojemności 2,5 litra V6 spotykany chociażby w Audi A4W. Wtedy najlepszym rozwiązaniem będzie jej kapitalny remont, ponieważ szansa na zakupienie jednostki, która pozbawiona jest wad ukrytych, jest bardzo mała.
Wymiana silnika czy remont? Co bardziej się opłaca?
Ostatnio coraz modniejsze stało się przyrządzanie krewetek w formie szaszłyków z najróżniejszymi dodatkami. Sprawdź naszą propozycje z ananasem oraz więcej przepisów na krewetki na Allegro Kuchnia - www.allegro.pl/kuchnia Składniki: 12 krewetek 200 g ananasa 4 łyżki oleju kokosowego sól pieprz sok z cytryny Krok po kroku: Krewetki i ananasa nadziewamy na patyczki. Następnie obtaczamy w oleju i grillujemy. Doprawiamy solą i pieprzem. Podajemy skropione sokiem z cytryny. Sprawdź inne przepisy na orientalne dania na naszym kanale YouTube box:video
SZASZŁYKI Z KREWETEK Z ANANASEM
W tęczowe paski lub gładkie, zdobione kokardami i kwiatami, bawełniane i wełniane, w kolorach natury lub soczyście neonowych odcieniach. Czapki ręcznie tworzone przez polskich projektantów to prawdziwe cuda. Oto przegląd jesiennego rękodzieła w stylu etno, boho i casual. Przedmioty tworzone ręcznie powstają dzięki pasji i wielkiemu zaangażowaniu ich twórców, dlatego są wyjątkowe i magiczne. W takiej twórczości liczy się przede wszystkim oryginalny pomysł, zaraz potem staranne wykonanie, a także solidne wykończenie. Modeli ręcznie robionych czapek jest wiele, dlatego przy wyborze kieruj się nie tylko trendami modowymi, ale też sercem. Rękodzieło – tak jak sztuka – budzić może kontrowersje. Zanim więc zdecydujesz się na konkretne nakrycie głowy, zastanów się, czy wolisz wełniane rzeczy w stylu etno, czy raczej casualowe modele z szarej lub kolorowej, nieustannie modnej dresówki. Kolory natury, które ożywią twój wygląd Najbardziej widoczną cechą większości rękodzieł są kolory, które można zaobserwować w przyrodzie – ziemiste brązy, słoneczne odcienie żółtego, zieleń leśnego mchu. Ale nowoczesne czapki handmade znajdziesz także w żywych kolorach – często są to mocne róże, morskie błękity i soczyste pomarańcze. Właśnie takie są włóczkowe czapki z kwiatkami lub z warkoczami, z których popularnością cieszą się zwłaszcza modele tęczowe. Jeśli potrzebujesz nakrycia głowy na chłodne dni, spodobają ci się wyjątkowo oryginalne czapy z kolorowymi kuleczkami z moheru, czyli bardzo ciepłej wełny kóz angorskich wypasanych w Azji. To prawdziwe rękodzielnicze perełki, niepowtarzalne, o niebanalnym wzorze. Wyjątkowo ciepłe będą też czapki z wełny dodatkowo podszyte polarem. Ożywią każdą stylizację, ponieważ powstały z różnokolorowych pasów wełny. Możesz je zakładać zarówno do kurtek, jak i do eleganckich płaszczy wieczorowych. Wełniany lub bawełniany duet Jeśli lubisz, by czapka i szalik współgrały ze sobą i były wykonane z podobnego surowca, możesz wybrać zestaw składający się zazwyczaj z czapki i komina lub szalika. Komplety wełniane będą pasowały zarówno do długich, ciepłych płaszczy z flauszu, jak i do puchowych kurtek. Wybierając taki zestaw, pamiętaj, że wełna ma doskonałe właściwości termoizolacyjne, czyli zatrzymuje ciepło blisko ciała człowieka. Wbrew pozorom wełna utkana luźno izoluje lepiej niż ciasny splot. Wełniane czapki się nie gniotą, jeśli są prane w odpowiednio niskiej temperaturze, a bawełniane wystarczy lekko przeprasować. W przypadku czapek i kominów dwustronnych zadbaj o wygląd obu warstw. Niektóre kolorowe zestawy, np. wyjątkowo barwne duety łowickie, bywają wykonane z niewymagających prasowania tkanin minky i bawełnianej dresówki. Zestawy z tkaniny dresowej łącz z kurtkami o swobodnym charakterze. Ale czapka i komin w folkowym stylu dobrze skomponują się też z ciemną jesionką i czerwonymi, dużymi koralami, które możesz założyć na czarny golf. Usta podkreśl równie wyrazistą szminką – sprawdzą się czerwień lub przydymiony róż. Rękodzieło tworzone z dbałością o naturę Kolorowe czapki handmade powstają z materiałów naturalnych – wełny lub bawełny – z niewielką domieszką syntetycznych. Włókna można barwić naturalnie, np. łupinami orzecha włoskiego, dlatego są zdrowe i nie drażnią skóry. Wełna jest też dobrym materiałem dla osób podatnych na alergie – prawie nigdy nie uczula. Jeżeli wolisz mniej ciepłe okrycia głowy, możesz się zdecydować na któraś z czapek zrobionych na drutach z mieszanki wełny i włóczki akrylowej. Są wyjątkowo barwne – wybierz ulubione połączenia kolorystyczne: energetyczny melanż fioletu z różem, soczysty duet pomarańczu i czerwieni lub spokojniejsze zestawienie zieleni z brązem czy łagodnych odcieni niebieskiego z granatem. Nie ma dwóch takich samych czapek Produkty handmade prócz wyjątkowych kolorów wyróżniają się jeszcze jednym: są niepowtarzalne! To bardzo niemiłe zaskoczenie spotkać znajomą w ubraniu dokładnie takim jak twoje. W wypadku czapek handmade, zwłaszcza robionych na drutach, ryzyko znalezienia identycznej spada do zera. Podobnie z egzemplarzami zdobionymi np. kwiatami, kokardami czy koronkami lub guzikami. Zdarzają się też modele z błyszczącymi kamykami lub tiulowymi siatkami. Są jedyne w swoim rodzaju i nadadzą twojej stylizacji wyszukany charakter. Kupuj odpowiedzialnie i indywidualnie Warto podkreślić, że czapka projektowana z pasją i tworzona ręcznie jest nie tylko praktycznym i modnym elementem ubioru, ale też dowodem, że kupujesz odpowiedzialnie. Każda rzecz ma swoją historię, charakterystyczny akcent, niepowtarzalną metkę lub znak rozpoznawczy. Kupując i nosząc artystyczne produkty oferowane przez prywatne osoby lub małe, polskie firmy, manifestujesz swoje uznanie dla rękodzieła i pokazujesz, że nie jest ci obojętny los osób zarabiających na swojej pasji tworzenia. A przy okazji wyglądasz kolorowo i oryginalnie. Szukaj więc niebanalnych motywów, ciekawych zdobień, mało znanych rękodzielników, których wyroby dodadzą blasku twoim stylizacjom. Polska marka Mococo oferuje m.in. oryginalne projekty z ręcznie malowanymi jeleniami lub naszywkami. Są to rzeczy o lekko sportowym charakterze, ale przy tym piękne i praktyczne. Pamiętaj też, że wybierając czapkę od twórcy rękodzieła, możesz zamówić własny wzór – wybrać kolor wełny lub materiału, splot, a także ewentualne dekoracje lub naszywki.
Kolorowy zawrót głowy – czapki handmade dla kobiet
Rysy na lakierze to prawdziwa zmora kierowców, dla których auto to coś więcej niż tylko środek transportu. Ubytek w lakierze nie musi oznaczać jednak wizyty u lakiernika, gdyż z pomocą przychodzi zestaw zaprawkowy. Powłoka lakiernicza Lakier samochodowy zbudowany jest z trzech warstw. Bezpośrednio na karoserię kładziony jest podkład, który pełni funkcje antykorozyjną i wiążącą. Drugą z warstw jest lakier bazowy, a więc powłoka, która nadaje autu kolor. Wierzchnią warstwę stanowi lakier bezbarwny, który jest najgrubszy i ma za zadanie chronić lakier bazowy przed uszkodzeniem. Rodzaje rys Najpłytsze rysy uszkadzają jedynie lakier bezbarwny. Ich usunięcie nie wymaga podejmowania czynności lakierniczych. Wystarczy pasta i maszyna polerska, aby skutecznie pozbyć się ubytku. Głębokie rysy przebijają się przez warstwę lakieru bezbarwnego i bazowego, odsłaniając jednocześnie podkład, który najczęściej jest koloru białego. Polerowanie na nic się w tym wypadku nie zda i konieczne jest uzupełnienie warstwy bazowej. Najgłębsze rodzaje rys odsłaniają gołą blachę karoserii, co jest niezwykle groźne, gdyż jest to pierwszy etap do powstania ogniska rdzy. Niczym niechroniona blacha zostaje bowiem poddana negatywnym działaniom warunków atmosferycznych. W takim wypadku interwencja lakiernicza jest nie tylko wskazana, ale konieczna. Lakier zaprawkowy Chcąc uporać się samodzielnie z dwoma najgłębszymi rodzajami rys, można pokusić się o nabycie zestawu zaprawkowego, którym sami uzupełnimy ubytki w lakierze. W praktyce zestaw ten składać się będzie z niewielkiej ilości lakieru bazowego w sztyfcie, sprayu lub buteleczce z pędzelkiem oraz z lakieru bezbarwnego służącego do zabezpieczenia powłoki bazowej. Lakier zaprawkowy dorobić można na podstawie kodu koloru umieszczonego na tabliczce znamionowej pojazdu lub kupić oryginalny, dedykowany zestaw naprawczy. Naprawa rysy Jeśli rysa sięga jedynie warstwy podkładu, to naprawa będzie dość prosta. Ubytek należy oczyścić z brudu i odtłuścić, np. przy pomocy benzyny ekstrakcyjnej. Następnie wystarczy zamoczyć cienki pędzelek lub wykałaczkę w lakierze zaprawkowym i nanieść go bezpośrednio na rysę. W przypadku, gdy lakier zaprawkowy wypływa ponad powierzchnię rysy, jego nadmiar trzeba usunąć. Po wyschnięciu lakieru bazowego w analogiczny sposób nakłada się warstwę lakieru bezbarwnego. W taki sposób rysa zostanie skutecznie zamaskowana. Trudniejsze jest usunięcie ubytku sięgającego blachy karoserii. Przed nałożeniem lakieru należy bowiem oczyścić powierzchnię z rdzy, a następnie nałożyć warstwę podkładu antykorozyjnego. Dopiero po wyschnięciu podkładu można nałożyć lakier i cieszyć się zabezpieczonym i zamaskowanym ubytkiem w lakierze. Lakier zaprawkowy to niezwykle cenne akcesorium, które przyda sie w garażu każdego motoryzacyjnego maniaka. Dzięki niemu za kwotę kilkudziesięciu złotych oszczędzimy sobie dużo droższej wizyty u lakiernika.
W jakich przypadkach sprawdzi się lakier zaprawkowy?
To jeden z najpiękniejszych okresów w kobiecej modzie. Zmęczone stylem hipsterskim z radością przyjmujemy wiadomość o powrocie mody tamtego okresu. Rozkloszowane sukienki i spódnice, cygaretki, balerinki i wiele innych cudownych trendów to miód na nasze serca. Zakochaj się w modzie lat 50. i zacznij dumnie podkreślać swoją kobiecość! Perfekcyjna pani domu Lata 50. to czas radości, gdyż skończyła się II wojna światowa. Po długim okresie ciężkich walk, zniszczeń i śmierci nadeszła pora na radość, zabawę i budowę nowego świata. To również okres rozwoju przemysłu, a więc i większych zarobków. Kobiety z pracownic fizycznych przemieniły się ponownie w perfekcyjne panie domu. Po długiej wojnie, gdy moda i ubiór musiały zejść na bardzo daleki plan, zapragnęły podkreślać kobiecość na nowo. W mediach lansowano wizerunek idealnej pani domu, zadbane gospodynie domowe pojawiały się w prasie i telewizji. Bardzo duży wpływ na modę miały wtedy gwiazdy dużego ekranu, takie jak: Marilyn Monroe, Sophia Loren, Brigitte Bardot i Audrey Hepburn. Moda lat 50. to przede wszystkim moda na bycie kobietą. New Look W tamtych latach liczyło się przede wszystkim dwoje projektantów: Coco Chanel i Christian Dior. Francuzka i Francuz, choć prezentowali odmienny styl, podbili serca fashionistek na całym świecie. Christian Dior i jego kolekcja „New Look” to pochwała kobiecości. Rozkloszowane spódnice midi, dopasowane żakiety z baskinką, sukienki z odkrytymi ramionami, podkreślona talia i czółenka w szpic. Kobiety dosłownie biły się o kreacje jego projektu, zapominając o byciu delikatnym kwiatkiem. To właśnie w latach 50. Coco Chanel zaprezentowała słynną pikowaną chanelkę i żakiet z dopasowaną spódnicą, które do tej pory nie wyszły z mody. I nie wyjdą! Zoom na modę lat 50. Moda odznaczała się dużą dowolnością w wyborze stroju, choć zazwyczaj i tak uwidaczniał wszystkie krągłości, szyję i nogi. Spódnica mogła być zarówno rozkloszowana, jak i dopasowana. Kobiety podkreślały wtedy przede wszystkim talię sukienkami i spódnicami odcinanymi w pasie oraz cienkimi paskami. Nosiły koszule wiązane również w talii i cygaretki. Bardzo popularne były kardigany i krótkie żakiety z ciekawymi guzikami. Moda lat 50. to również wzory: pepitka, groszki i kratka. Z dodatków płeć piękna upodobała sobie sztuczne perły, korale, klipsy i długie rękawiczki. Hitem były małe torebki na rączce oraz buty w szpic na niezbyt wysokim obcasie. Jak wyglądać modnie i nowocześnie? Na szczęście sklepy nam sprzyjają i jest w nich zatrzęsienie pięknych, rozkloszowanych spódnic midi. To wspaniała nowina dla każdej z nas, ponieważ taka spódnica pasuje niemal wszystkim kobietom! Jedynie panie z masywnymi łydkami powinny o niej zapomnieć. Kobieca, odcinana w talii sukienka to również przepiękna propozycja na ciepłe dni. Kolejnym pomysłem są modne cygaretki. Również z ich znalezieniem nie powinno być problemu. Jeśli chcesz być totalnie w temacie lat 50., wybierz spodnie w groszki lub kratkę. Krótkie topy i koszula wiązana w talii to coś, co każda z nas od dawna posiada. Zestawiaj je z wcześniej wspomnianą spódnicą lub cygaretkami. Nie zapomnij o podkreśleniu talii cienkim paskiem. Na stopy załóż balerinki lub czółenka. Korzystaj z mody na lata 50. i podkreśl swoją stylizację seksownymi kocimi okularami przeciwsłonecznymi. Inspiracje Jeśli potrzebujesz inspiracji, polecamy takie filmy jak Mój tydzień z Marilyn czy Brooklyn. To również wspaniała okazja, by zapoznać się z obrazami, w których grały: Marilyn Monroe, Audrey Hepburn, Grace Kelly, Sophia Loren i Brigitte Bardot. Kino, moda i aktorki z najwyższej półki. Jak sama widzisz, stworzenie stylizacji „na lata 50.” to kwestia banalnie prosta. Rzadko trendy tak sprzyjają kobiecym kształtom. Jesteś znudzona wszechobecnym szarym dresem i oversizowymi rzeczami? Właśnie nadarzyła się okazja, by kobiecość podkreślać, zamiast ją ukrywać. Skorzystaj!
Lata 50. Wielki powrót kobiecości
Określenie „telewizory LED” jest umowne, ponieważ system LED jest tu niezbędnym dodatkiem do elementu zajmującego większą i najbardziej wyeksponowaną powierzchnię monitora. Chodzi tu o warstwę ciekłego kryształu o zróżnicowanej przeźroczystości, gdzie system elektroniczny decyduje o włączaniu lub wyłączaniu pikseli. Równie trafną nazwą monitorów tego typu jest LCD, czyli Liquid Cristal Display. Mimo to zróżnicowanie kolorystyczne ekranu nie byłoby widoczne bez odpowiedniego podświetlenia i w tym wypadku najlepiej sprawdza się podświetlenie ledowe. Warto przy okazji podkreślić, że zasada działania monitorów LCD, czy jak kto woli – LED, nie ma nic wspólnego z działaniem ekranów plazmowych. W plazmach główną rolę pełnił, uzyskujący odpowiednie zabarwienie, gaz szlachetny. Ten typ nie był pomysłem rozwojowym i obecnie trudno jest kupić taki telewizor. Natomiast w telewizorach LCD podświetlenie ledowe może być dwojakiego rodzaju – krawędziowe i pełne (matryca LED). Krawędziowe jest umieszczone przy bocznych krawędziach ekranu, a pełne – na całej powierzchni. To drugie zdecydowanie korzystniej wpływa na jakość obrazu. Zacznijmy od najtańszych... Pierwsze telewizory LCD były bardzo drogie (pierwszy pojawił się w sprzedaży w 2004 roku), lecz szybko zaczęły tanieć. Ta metoda pokazywania obrazu upowszechniła się też w wypadku innych wyświetlaczy. Najtańszy telewizor LED o wymiarach monitora 16:9 można kupić już za 599 zł (np. Philips LED FULL HD 22HFL2819/12 100HZ). Cena jest promocyjna. Ciekawostką jest możliwość utworzenia na tym aparacie własnej strony powitalnej. Można oczywiście podłączać do niego wszelkie urządzenia multimedialne. Nieco droższy (749 zł), ale z podobnymi możliwościami jest 28-calowy LG LED 28MT48DF MPEG 4 USB -ŻYWIEC. Philips o rozdzielczości Full HD i przekątnej ekranu 24 cale kosztuje 999 zł. Dysponuje świetną ostrością obrazu. Na uwagę zasługuje estetyczna podstawka monitora w kształcie kostki. Nieco tańszy, choć również o 24-calowej przekątnej, jest Samsung LED MVA T24E310EW. Godna uwagi jest matryca IPS, która ułatwia wykorzystanie takiego telewizora do pracy z grafiką po podłączeniu do komputera. Można kupić telewizory LED również z innymi, tańszymi matrycami – VA i IPS. Są również telewizory LED przenośne, choćby MANTA LED1903A o przekątnej ekranu 19 cali. Takie niewielkie modele mogą być świetnym prezentem na Gwiazdkę. Droższe, choć nie takie znowu drogie Mowa o telewizorach LED w cenach powyżej 1000 zł, a;e nieprzekraczających 2000 zł. Na początek kolejny Samsung, tym razem LED 40 CALI UE40J5100, o bardzo dobrej rozdzielczości ekranu. Można oglądać na nim filmy bezpośrednio z USB. Na uwagę zasługuje dobra jakość dźwięku. Również 40-calowy i w podobnej cenie (1249 zł) jest LED Hyundai FLE40586SMART WiFi 200Hz. Ma on funkcję Smart TV, pozwalającą na płynne przejście z internetu na kanał telewizyjny (i odwrotnie). Za podobną cenę i z podobnymi funkcjami można kupić Samsung LED 32K5500 SMART FULLHD-ŻYWIEC. Telewizory LED w cenie do 2000 zł mają naprawdę ogromne możliwości. Część z nich jest nawet sprzedawana z goglami do oglądania obrazu trójwymiarowego. Producenci coraz częściej zapewniają pakiety bezpłatnych gier. Przykładem jest choćby LED 49 LG 49LH510V FULL HD 300Hz o 49-calowym ekranie, z odświeżaniem obrazu 300 Hz, w cenie 1999 zł. Taki telewizor zapewnia świetną rozrywkę całej rodzinie, podobnie jak LED 48 Hyundai ULS4805FE UHD. Tańszy, o nieco podobnych możliwościach, jest Samsung UE40J6240 Smart TV LED. Zobacz również - Telewizor LED do 2000 zł – selekcja modeli I kwartał 2017
Przegląd telewizorów LED do 2000 zł
Myślisz, że jedynie szpilki dodają kobiecie gracji, że tylko dzięki nim można optycznie wydłużyć sylwetkę? To nieprawda. Kluczem do oszukania wzroku jest odpowiedni dobór ubrań. Warto poznać tajniki optycznego wydłużania sylwetki, by móc je potem zastosować w praktyce. Niskie kobiety, choć piękne, często z powodu swojego wzrostu mają kompleksy. Modelki na wybiegach są przecież w większości wysokie i szczupłe, nic więc dziwnego, że panie o niższym wzroście czują się zazdrosne. Często z uporem maniaka chodzą w szpilkach lub butach na koturnie, wierząc, że tylko obuwie może im dodać centymetrów. Na szczęście istnieją modowi specjaliści. To dzięki stylistom i ich radom możemy stać się wyższe, nie rosnąc. Jak to zrobić? Za pomocą dobrze dobranych ubrań. Spodnie dla niskich kobiet Pierwsza zasada dla pań, które chcą wydawać się wyższe, brzmi: nie noś spodni 3/4, długość 7/8 też nie jest dla ciebie. Więcej: zrezygnuj z rybaczek, spodni w poprzeczne paski i jeansów typu rurki. Idealnym rozwiązaniem będą spodnie garniturowe – długie i o prostym fasonie. Można też wybrać jeansy z wysokim stanem. Te drugie robią ostatnio zawrotną karierę. Moda lat 80. i 90. wróciła jakiś czas temu i trzyma się całkiem nieźle. Jeśli chcesz iść jej tropem, dobierz do spodni bluzkę do pępka lub koszulę w kratę. Do tego trampki bądź kowbojki i gotowe. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Jeansy z szerokim stanem można ponadto połączyć z półgolfem bądź elegancką koszulą. Wszystko zależy od ciebie. Podobna zasada dotyczy spódnic. Wszystkie, które są biodrówkami, wyrzuć ze swojej szafy. Najbardziej korzystnie wyglądać będziesz w tych z podniesioną talią. Całość można dopełnić butami na słupku lub szpilce. Buty dla niskich pań Nie ma co ukrywać. Choć nie są wszystkim, stanowią jednak ważny dodatek, a czasem nawet podstawę stylizacji. Buty – a konkretnie te na obcasach – dodają wzrostu nie tylko optycznie, ale też faktycznie. W tym sezonie jesiennym popularne są buty na słupku. Możesz wybrać mokasyny, botki lub cienkie kozaki. Do biura bardziej odpowiednie będą klasyczne czółenka. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Bluzki, swetry, żakiety Każdy z wyżej wymienionych elementów garderoby niskiej kobiety powinien maksymalnie sięgać do pasa. Unikaj szerokich, wyciągniętych swetrów. Również luźne fasony bluz i koszul zamiast dodać ci wzrostu, odejmą go. A co więcej, będziesz w nich wyglądać na szerszą. Czego zatem szukać? Odpowiednie dla niskiej kobiety są bluzki, topy, żakiety, koszule i swetry, których krój jest prosty, dopasowany i nie za długi. Zrezygnuj z dekoltów typu łódka czy półkole. Najlepszy dla ciebie będzie ten w literę V. Gdy idziesz na spacer, załóż jeansy i sweter z dekoltem w literę V. Do tego dopasuj buty na słupku i luźną torebkę. Dekolt w literę V możesz wykorzystać przy stylizacji z sukienką w roli głównej. Wybierz taką, której długość sięga ci maksymalnie do kolan. Najlepiej, jeśli będzie miała zakryte plecy – duży dekolt wystarczy. Załóż do niej szpilki i dobierz małą torebkę. W wydłużeniu sylwetki podczas eleganckich wyjść mogą ci pomóc także długie kolczyki. Jeżeli nie lubisz takich nosić, zamiast nich możesz założyć wisior. Trikiem, który stosuje wiele niskich gwiazd, jest zakładanie ubrań w pionowe paski. To genialne rozwiązanie, które optycznie dodaje parę centymetrów. Szukasz pomysłu na stylizację? Zajrzyj na Allegro – znajdziesz tam wiele sukienek w pionowe pasy. Dokup do nich szpilki ze szpiczastym noskiem i gotowe. Możesz iść podbijać świat.
Stylizacje, które optycznie wydłużą sylwetkę
W Polsce arystokracja to zaledwie atawizm, powiew przeszłości. Polski szlachcic rzadko bywa kojarzony z estymą, powagą i kulturą wysoką, a raczej z dzbanem piwa, obfitą wieczerzą i ewentualnie trochę z sienkiewiczowskim wymachiwaniem szabelką i łzami wzruszenia, gdy mowa o ojczyźnie. W Wielkiej Brytanii arystokracja to osobny świat, dostępny tylko wtajemniczonym, bez mała swoiste sacrum w przestrzeni publicznej. Wbrew pozorom jest to świętość niezmiennie trwająca – mimo świata pędzącego stale do przodu, ku nowoczesności i rozwojowi. W świecie, w którym noblesse oblige Nobilitacja dla każdego oznacza coś innego. Czasami, żeby zrozumieć, co to znaczy dla danego człowieka, trzeba dobrze zgłębić krąg kulturowy, z którego się wywodzi. Gdy zatem mowa o statystycznym Angliku łatwiej jest pojąć, że dla kogoś wywodzącego się z jego kultury określenie arystokracja ma duże konotacje z prestiżem i przedostaniem się do zupełnie innej rzeczywistości. I w zasadzie o tym jest powieść Juliana Fellowesa. Gdyby spróbować obiektywnie opowiedzieć, co przedstawia fabuła, trzeba przyznać, że to właściwie jest historia rodem z Pudelka, w której dużą rolę odgrywa usiłowanie przedostania się do rodziny szlacheckiej. Gdy jednak wgryźć się w opowieść i spróbować wejść w buty przeciętnego Brytyjczyka, z wyrozumiałością dla jego dążenia do klasy wyższej, można odkryć tutaj wiele interesujących smaczków z życia angielskiej arystokracji. „Ślubując” sobie przyszłość Mogłoby się wydawać, że czasy, w których o losie kobiety decydowało dobre małżeństwo z uposażonym małżonkiem, to odległa przeszłość. A jednak wcale nie taka odległa. Bo na przykład młoda, niegłupia dziewczyna, która stoi u progu kariery zawodowej, może wybrać łatwiejszą i szybszą drogę do pewnych pieniędzy i awansu społecznego. Oczywiście chodzi tutaj o mariaż z kimś z arystokracji. Jakkolwiek książka opowiada jednak o przeszłości, bo mowa o latach dziewięćdziesiątych, to czy jest aż tak bardzo odległa od dzisiejszego sposobu na życie niektórych kobiet? Oczywiście, zamiast hrabiego można wziąć za męża znanego sportowca, dzięki czemu obawa o utrzymanie spadnie na ostatni punkt na liście życiowych zmartwień. W „Snobach” główna heroina całej opowieści, Edith, postanawia pogodzić nieustanną w jej życiu potrzebę awansu do wyższej sfery z nieodłącznie idącą z nią w parze chęcią posiadania dużego majątku, wychodząc za mąż za hrabiego. W drodze do świetności Najpierw jednak potrzeba podstaw. Podstawą w takim przypadku nie jest wcale poznanie młodego hrabiego, ale przede wszystkim pokazanie się w jego środowisku, stanie się osobą bodaj trochę rozpoznawalną, tak aby przebywając w jego otoczeniu, być jak najbardziej naturalną postacią. Edith zatem najpierw pojawia się w gronie nowo poznanych znajomych, później dość szybko przejmuje dowodzenie. Biedny Charles, hrabia Broughton, wydaje się być bez szans przy tak podjętej akcji. Dość szybko się zakochuje. Dość szybko się oświadcza. I rychło jesteśmy świadkami ślubu. Tylko czy Charles jest świadomy pobudek swojej młodej żony? W świecie drobiazgów Paradoksalnie sama intryga, próby wejścia w łaski rodziny Charlesa, czy nawet szybkie zamążpójście Edith nie są najważniejsze w całej fabule, choć one są dla niej natchnieniem. Głównym i najważniejszym bohaterem „Snobów” są właśnie tytułowe snoby. Cały ich świat i miliony drobiazgów związanych z codzienną etykietą, sposobem bycia, rozmawiania, prowadzenia domu czy przyjmowania gości. I to są właśnie owe smaczki, które niewątpliwie zachęcą wszystkich zainteresowanych zakulisowym życiem arystokracji. Obserwowanie ich zachowań, reakcji pod wpływem silnych emocji, mezaliansów, skandali, ale także podglądanie arystokratów podczas zwykłych codziennych czynności. Podejrzewam, że będzie to dla was wyśmienita lektura, ale jak sądzę, również dla wszystkich, którzy przepadają za literaturą obyczajową z nutką skandalu w tle. Świetna pozycja na zdystansowanie się od wyobrażeń o życiu elit. Źródło okładki: www.marginesy.com.pl
„Snoby” Julian Fellowes – recenzja
Okres zimowy już definitywnie minął, także warto poświęcić trochę czasu i wykonać podstawowe czynności obsługowe w samochodzie. Jest to idealny moment na przegląd naszego auta, ponieważ pozwoli w miarę wcześnie zlokalizować ewentualne usterki i przygotować samochód do dalszej eksploatacji. Wymiana opon Podstawowa czynność po zimie to wymiana opon na letnie. Nie warto z tym zwlekać, ponieważ opony zimowe z racji swojej budowy będą zużywały się szybciej niż letnie. Poza tym kiedy większość kierowców zdecyduje się na wymianę opon, w warsztatach wulkanizacyjnych może być naprawdę tłoczno. Jeśli nie posiadamy jeszcze kompletu opon letnich, jest to ostatnia szansa na upolowanie okazji. Faktem jest, że opony letnie najlepiej kupować w okresie zimowym, ponieważ mają wówczas najlepszą cenę, ale na Allegro można jeszcze znaleźć wiele cenowych okazji. Pamiętajmy, aby po demontażu opon starannie je oczyścić i zakonserwować odpowiednimi preparatami. Bez względu na to, czy posiadamy opony na przekładkę, czy też kompletne koła, warto przechowywać je w pokrowcach ochronnych. Czas na gruntowne mycie i sprzątanie Zimą przeważnie nie mamy ochoty na drobiazgowe sprzątanie samochodu. Nie ma się co dziwić, ponieważ pora roku do tego nie zachęca. Jest zimno i nieprzyjemnie, a nawet dokładne sprzątanie szybko przechodzi do historii, gdy pasażerowie na butach wniosą ogromne ilości błota, śniegu i soli. Jednak w końcu trzeba się z tym zmierzyć.Dobrze jest zacząć od wyjęcia wszystkich rzeczy z samochodu. To świetna okazja na przegląd tego, co wozimy w samochodzie i nie ukrywajmy – pozbycie się większości z tych rzeczy. Następnie gruntowanie odkurzamy wnętrze oraz bagażnik, a w razie potrzeby pierzemy tapicerkę. Elementy plastikowe warto zakonserwować odpowiednimi preparatami, co ochroni je przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych oraz zmniejszy osiadanie kurzu. Nie zapomnijmy również o dokładnym odtłuszczeniu i umyciu wszystkich szyb. Resztki brudu i soli drogowej, które pozostały na dywanikach, w prosty sposób usuniemy za pomocą myjki ciśnieniowej. Kolejnym etapem jest mycie karoserii i podwozia. Zacznijmy od dokładnego umycia progów oraz innych trudno dostępnych miejsc. Najbardziej narażone na działanie soli drogowej jest podwozie. Możemy skorzystać z oferty zakładów, które wykonują profesjonalne mycie podwozia oraz jego późniejszą konserwację. Jeśli nie mamy takiej możliwości, możemy skorzystać z ofert myjni automatycznych. Jednak gruntowne mycie karoserii najlepiej jest przeprowadzić za pomocą myjki ciśnieniowej. Oprócz tego, że zmywa brud pod wysokim ciśnieniem i nie wciera go, to pomaga również umyć trudno dostępne miejsca, takie jak nadkola. Dla lepszego efektu możemy na koniec nawoskować lakier, co dodatkowo stworzy powłokę ochronną.Dokładne umycie samochodu po zimie może odsłonić pewne mankamenty powłoki lakierniczej. Często dopiero na wiosnę uwidaczniają się różnego rodzaju otarcia lakieru oraz korozja. Jest to idealny moment, aby temu zaradzić. Jeśli czujemy się na siłach, to samodzielnie możemy wykonać niewielkie zaprawki, jednak jeśli nie mamy doświadczenia, takie prace lepiej powierzyć profesjonalistom. Przegląd techniczny Przegląd techniczny jest najważniejszą czynnością obsługową, ale celowo wspominam o niej na końcu. Zanim oddamy samochód w ręce fachowców, warto we własnym zakresie przeprowadzić jego inspekcję. Czynności, o których wspomniałem powyżej, takie jak chociażby mycie samochodu, pozwolą na zlokalizowanie niektórych usterek. Dzięki temu oddając auto do serwisu, nie tylko będziemy mogli zlecić dodatkowe naprawy, np. powłoki lakierniczej, ale też z wyprzedzeniem zaplanować takie wydatki w swoim budżecie. Podstawowy przegląd, jaki możemy wykonać samodzielnie, jest bardzo prosty i zajmie nam dosłownie kilka minut. Po otwarciu maski zaczynamy od kontroli płynów eksploatacyjnych. Sprawdzamy stan oleju silnikowego, poziom płynu chłodniczego, hamulcowego oraz płynu do spryskiwaczy. Jeśli zauważymy ubytek któregokolwiek z płynów, należy go uzupełnić. Następnie wykonujemy inspekcję silnika oraz jego podzespołów pod kątem wycieków. Na koniec kontrolujemy oświetlenie oraz stan wycieraczek. Zanim wysokie temperatury na dobre zagoszczą w naszym kraju, powinniśmy skontrolować układ klimatyzacji. W tym celu najlepiej udać się do specjalistycznego serwisu, który wykona pełny przegląd, a w razie konieczności usunie usterki. Nie warto z tym czekać aż zrobi się gorąco i klimatyzacja odmówi posłuszeństwa w najmniej oczekiwanym momencie. Lista czynności, jakie powinniśmy wykonać w samochodzie po okresie zimowym może nie jest zbyt długa, ale niewątpliwie wymaga poświęcenia sporej ilości czasu. Gruntowne porządki i podstawowy przegląd samochodu pozwolą skontrolować jego stan techniczny. Wykonując te czynności samodzielnie, możemy zaoszczędzić nawet kilkaset złotych, które będziemy mogli przeznaczyć na bardziej zaawansowane usługi serwisowe.
Czynności niezbędne do wykonania w samochodzie po okresie zimowym
Regulator napięcia występuje w każdym samochodzie wyposażonym w silnik spalinowy. Jednak mało który właściciel pojazdu zdaje sobie sprawę z jego obecności. Czym jest regulator napięcia? Regulator napięcia to podstawowy element układu ładowania akumulatora w aucie. Jego głównym zadaniem jest utrzymywanie stałego napięcia, które w samochodach osobowych wytwarza alternator. Ciekawostką jest fakt, że regulator powinien utrzymywać identyczne napięcie niezależnie od obrotów silnika. Oczywiście ma on pewne wahania i dopuszczalne są drobne odstępstwa od normy, ale nie powinny one przekraczać 0,5 V. Z czego one wynikają? Przede wszystkim z chwilowego obciążenia alternatora. Dla przykładu jednoczesne uruchomienie klimatyzacji, podgrzewania przednich foteli oraz świateł mijania może przyczynić się do chwilowego wahania napięcia w regulatorze. Zgodnie z ustalonymi normami prawidłowe napięcie ładowania akumulatora podczas pracy silnika (wymusza ona pracę alternatora, czyli urządzenia odpowiedzialnego za „wytwarzanie” prądu w samochodzie) wynosi od 14,0 do 14,4 V. Należy pamiętać, że im starszy sprzęt, tym bardziej napięcie będzie spadać. Najczęstsze problemy z regulatorem Do najczęstszych problemów z regulatorem napięcia można zaliczyć sytuacje, w których napięcie jest utrzymywane jedynie na niskich obrotach silnika, a w momencie dodania gazu można zaobserwować nagły bądź spokojny jego spadek. Zdarzają się też sytuacje odwrotne, czyli podczas zwiększania obrotów silnika napięcie wraca do wartości mieszczących się w normach, natomiast w trakcie pracy na niskich obrotach ładowania praktycznie nie ma. Co ważne, poprawna praca regulatora nie powinna się objawiać choćby stopniowymi spadkami napięcia powyżej 0,5 V, nawet w przypadku uruchomienia wielu odbiorników w jednym momencie, takich jak radio, klimatyzacja czy światła. Jak sprawdzić poprawność działania regulatora napięcia? Do sprawdzenia poprawności funkcjonowania regulatora napięcia najlepiej użyć voltomierza lub miernika uniwersalnego, który może pełnić funkcję voltomierza. Proces ten rozpocznijmy od skontrolowania, czy od alternatora do regulatora dochodzi prąd, a następnie czy regulator przekazuje odpowiednie napięcie. Jeżeli występuje sytuacja, w której z alternatora dostarczane jest napięcie do regulatora, a z regulatora na dalszą część układu już nie – wówczas regulator napięcia jest uszkodzony. Jeśli z alternatora do regulatora nie dostaje się prąd, awarii uległ alternator. box:offerCarousel Co zrobić, gdy dojdzie do awarii regulatora? Jeżeli jesteśmy pewni, że awarii uległ regulator napięcia, nie pozostaje nam nic innego, jak jego wymiana na nowy. Decydując się na zakup, wybierajmy oryginalne produkty, ponieważ tylko one cechują się wysoką jakością wykonania, co bezpośrednio przekłada się na poprawność działania tego elementu. Tańsze odpowiedniki w bardzo krótkim czasie przestają utrzymywać właściwe napięcie, przez co będą wymagać wymiany, a to rzecz jasna dodatkowy koszt. Jeśli chodzi o awarię alternatora, najlepszym rozwiązaniem jest oddanie go do regeneracji. Przy wyborze miejsca szczególną uwagę zwróćmy na gwarancję udzielaną przez warsztat regenerujący. Zakup nowego alternatora jest w zasadzie nieopłacalny, ponieważ odpowiednio przeprowadzona regeneracja praktycznie polega na wymianie wszystkich jego elementów. Pamiętajmy, że gdy w naszym pojeździe występuje problem z ładowaniem, przyczyną usterki nie zawsze musi być awaria alternatora. Warto sprawdzić także poprawność pracy regulatora napięcia.
Czym jest regulator napięcia i jak działa?
Literackie cytaty, zdania wielkich Polaków, codzienne powiedzenia, toasty, przekleństwa, zawołania kibiców i reklamowe hasła, które zrobiły zawrotną karierę w języku potocznym – to wszystko zebrał w swojej książce „500 zdań polskich” wybitny językoznawca, profesor Jerzy Bralczyk. Panie profesorze, skąd pomysł, by zebrać najsłynniejsze polskie zdania w jednej pozycji? Moje publikacje poruszające ten temat ukazywały się już wcześniej, m.in. w formie książki „444 zdania polskie”. Można tam było znaleźć przykłady z literatury pięknej, ale także slogany reklamowe, jak „Cukier krzepi” Melchiora Wańkowicza czy „Coca-cola to jest to” Agnieszki Osieckiej. W najnowszej pozycji jest podobnie, wśród opisanych najważniejszych polskich zdań są i codzienne powiedzenia, i zdania wielkich Polaków. W jaki sposób zdanie może stać się językowo ważne i na dłużej zaistnieć w naszej świadomości? Jest tak, że właściwie w języku w każdej tradycji mamy pewien określony zbiór formuł, które to poprzez długotrwałe powtarzanie współtworzą daną kulturę. Ten czynnik staje się tu najistotniejszy i ma wpływ na to, czy dane zdanie ma szansę stać się jej elementem. Czy zdania, które często używane są w języku potocznym, są ważne z językowego punktu widzenia? W Polsce nasza świadomość języka składa się nie tylko ze znajomości samych słów, ale często właśnie także z pewnych cytatów, powiedzeń, porzekadeł czy nawet fragmentów utworów, np. literackich, które pobudzają naszą tożsamość narodową i podkreślają jej odrębność. Starają się odpowiadać naszemu punktowi widzenia świata i w pewien sposób go określają. Dla językoznawcy to pewnie temat niezwykle inspirujący? Zajmowanie się w sensie językowym słowami jest bardzo atrakcyjne, ale równie ciekawe jest też zajmowanie się zdaniami – szczególnie tymi, które silnie istnieją w świadomości Polaków i których Polacy na co dzień używają. Takie codzienne powiedzenia zrobiły zawrotną karierę w języku i staram się je właśnie opisać w książce „500 zdań polskich”, łącznie z genezą ich powstania. Jakie rodzaje zdań będzie można tam znaleźć? Przeróżne, od cytatów literackich pochodzących z Mickiewicza czy Sienkiewicza przez zdania wielkich i zasłużonych Polaków, jak np. Lecha Wałęsy, aż po codzienne powiedzenia, zawołania czy hasła reklamowe. To wybór subiektywny, ale wierzę, że dla Polaków zrozumiały. Czy niektóre zdania używane potocznie świadczą o tym, że Polacy mówią niechlujnie? Nie, skądże. Jeżeli odwołujemy się do takich zintegrowanych formuł, które istnieją w języku i mają się całkiem dobrze, to pokazujemy naszą więź z kulturą, z pewnymi zdarzeniami i wydarzeniami czy choćby z tekstami literackimi. Tak jest w każdym języku i te połączenia słowne wyglądają podobnie. Ma Pan Profesor jakieś ulubione zdanie spośród tych pięciuset? Nie, uważam, że wszystkie są równie ciekawe. Trudno byłoby mi wymienić te, które darzę szczególną sympatią. Jakie cechy powinno mieć zatem zdanie, by mogło przetrwać przez lata? Pierwsza rzecz to sfera ściśle językowa. Choć brzmi to nieco prozaicznie, słowa powinny być dobrze dobrane, a z drugiej strony bardzo ważny jest sposób ich połączenia. Bywa czasami, że z jakiegoś połączenia powstaje pewien paradoks i taki zwrot staje się nadzwyczaj popularny. Profesor Jerzy Bralczyk – językoznawca, specjalista w dziedzinie języka mediów, reklamy i polityki. Członek Polskiego Towarzystwa Językoznawczego i Komitetu Językoznawstwa PAN. Autor programów telewizyjnych, audycji radiowych popularyzujących polską mowę oraz poradników i opracowań dotyczących współczesnej polszczyzny. Został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi (1988) i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Źródło zdjęć: archiwum autora; Franciszek Mazur
500 zdań profesora Bralczyka – wywiad
Urodzinowego przyjęcia dzieci wypatrują przez cały rok. Potrafią zaplanować je co do szczegółu, bowiem coraz częściej odbywa się ono w określonym przez dziecko stylu. Maluchy przychodzą poprzebierane za ulubionych bohaterów albo w strojach pasujących do tematyki party. Równie chętnie sięgają po maski, które są na topie na dziecięcych imprezach. Można je kupić albo zrobić własnoręcznie. Podpowiadamy, jak tego dokonać. Maski superbohaterów Każdy chłopiec marzy o byciu superbohaterem. Nie bez powodu śledzi poczynania Supermana, Batmana czy Spidermana. Chętnie wciela się w te postaci przy okazji przyjęć okolicznościowych. Gotowe maski możemy kupić już od 39 zł. Niemałą radość sprawi samodzielne ich wykonanie, które może być elementem urodzinowej zabawy. Niezbędna będzie duża kartka sztywnego bloku i farby plakatowe (lub kolorowy papier). Wystarczy wyciąć z papieru kształt maski wraz z miejscem na oczy i usta. Na wysokości skroni należy zrobić otworki (np. dziurkaczem) i przeciągnąć przez nie miękką gumkę, aby utrzymywała maskę na odpowiedniej wysokości. Ta zabawa zajmie nie więcej niż 30 minut i może być dobrym pomysłem na rozpoczęcie superbohaterowej, urodzinowej imprezy. Jeśli jednak papierowa maska nie jest tym, o czym marzą mali bohaterowie, postawcie na farby do malowania twarzy. Są one bezpieczne dla skóry dziecka i łatwo zmywalne. Pomaluj nimi twarze dzieci na wzór ich komiksowych idoli. Farby do ciała dostępne są w zestawach, ale można też nabyć wybrane kolory pojedynczo. Komplet 6 farb to wydatek ok. 15 zł. Pamiętaj, że niektóre postaci mają maski w jednym lub dwóch kolorach, np. Spiderman, Hulk itp., dlatego warto mieć przynajmniej dwa słoiczki farby. Zabawne maski urodzinowe Nie tylko superbohaterowie podbijają urodzinowe przyjęcia. Zwłaszcza najmłodszym dzieciom spodobają się maski z ich ulubionymi postaciami z bajek lub zwierzątkami. Można wykonać je z kartonu i ozdobić przy pomocy kolorowego papieru, flamastrów bądź kredek. Ciekawą maskę można stworzyć dzięki makaronom, ryżom czy kaszom. Pozwól dziecku na wyciętej masce poprzyklejać nieugotowany ryż lub makaron. Gdy zaschnie, pomalujcie je farbami w wybranych kolorach. W przypadku zwierząt nie zapomnij o długim nosku, który będzie można wygiąć tak, aby zabawnie odstawał. Wśród masek urodzinowych dużą popularnością cieszą się maski piratów, które są idealne na przyjęcie o tematyce marynistycznej, maski rajdowców, które wybierają mali miłośnicy motoryzacji, oraz zabawne, wielkie okulary. Świetnie prezentują się te wykonane z ciastoliny lub masy solnej, którą w łatwy sposób można utwardzić i pomalować. Równie chętnie dzieci wykonają je z modeliny. Żeby były ciekawsze, można zrobić je nie o owalnym kształcie, ale np. w serduszka czy gwiazdy. Dobrą zabawą będzie także osznurowanie okularów kolorową włóczką lub muliną. Maski dla dziewczynek Urodzinowe party dla dziewczynek to najczęściej spotkanie wróżek i księżniczek. Na długo przed datą przyjęcia odbywają się przymiarki sukni i testowane są pomysły na fryzury i diademy. Dziewczynki rzadziej niż chłopcy wybierają maski zakrywające całą twarz. Zamiast nich wolą karnawałowe maski-okulary, które można przystawić do twarzy przy pomocy patyczka. Najchętniej wybierane są te z błyszczącego papieru, zwłaszcza w kolorze złota i ciemnego różu. Hitem są maski obsypane pięknie mieniącym się brokatem, ciekawie ozdobione np. kolorowymi piórami. Jeśli tradycyjne maski, przypominające te karnawałowe, nie pasują do tematyki przyjęcia, zdaj się na kreatywność dzieci. Hitem są np. maski-palczatki. Dziecko przykłada dłoń do kolorowego papieru i wycina ją dwukrotnie. Palce będą ozdobami od zewnętrznej części oczu, a nadgarstki sklejamy ze sobą. Taką maskę wystarczy ozdobić brokatem lub cyrkoniami i przymocować do niej gumkę lub tasiemkę.
Jak zrobić maskę na urodzinowe przyjęcie?
Słynna „Mama Muminków” w wydaniu dużo poważniejszym i bardziej smutnym. Ale czy jej „dorosły repertuar” rzeczywiście okazał się lepszy? Tove Jansson zdobyła ogromną popularność dzięki swojej bestsellerowej serii o muminkach. I choć przygody sympatycznych trolli zapewniły jej sławę, fortunę i nieśmiertelność, to podobno bycie znanym tylko z tego bardzo pisarkę uwierało. W czasie swojej długiej kariery Jansson napisała też wiele utworów przeznaczonych dla dorosłych czytelników, ale dopiero niedawno zdobyły one popularność i uznanie porównywalne do „Muminków”. Kilka miesięcy temu w polskim przekładzie ukazał się kolejny tom jej „dorosłej twórczości”, zawierający aż dwie minipowieści. Tytułowe „Słoneczne miasto” wcześniej nie było u nas wydane, a „Kamienny krąg” polscy czytelnicy mogli przeczytać już pod koniec lat 80. Obie powieści, przypominające bardziej nowele, łączy podobna tematyka. Przemijanie, upływ czasu, starość i pogodzenie się z tym, co nieuniknione - to myśl przewodnia tej książki. Nieoczekiwany przystanek w podróży Gdy na początku lat 70. Jansson i jej partnerka, Tuulikki Pietila, wybrały się w ośmiomiesięczną podróż dookoła świata, jednym z przystanków na trasie było znajdujące się na Florydzie miasto St. Petersburg, którego główną atrakcją okazał się zacumowany w tamtejszym porcie statek „Bounty”, wybudowany specjalnie na potrzeby hollywoodzkiego filmu o buncie na jego pokładzie. Słoneczne miasto, o całorocznej wysokiej temperaturze, szczególnie upodobali sobie majętni, starsi Amerykanie, którzy przeprowadzali się do niego, by w spokoju dożyć swoich dni. I właśnie ta nietypowa, nieco duszna atmosfera, a także przejmująca cisza panująca w St. Petersburgu, zafascynowała Jansson do tego stopnia, że postanowiła ona opisać miasto i jego mieszkańców. Tak powstało „Słoneczne miasto”, które podsumować można po prostu jako powieść o starzeniu się i nieuchronnym upływie czasu. Wszyscy bohaterowie powieści, poza dwójką meksykańskich imigrantów, mają ponad 70 lat. Dwójka młodych, przedstawiona na tle starców, nie czekających już na nic innego jak śmierć, symbolizuje młodzieńczą energię i chęć do życia. „Kamienny krąg”, czyli druga, krótsza powieść w tomie, to z kolei historia emerytowanego dziennikarza, Jonasza, który godzi się na napisanie biografii dawnego redaktora, Igreka. Jonasz przyjmuje to zlecenie, choć tak naprawdę gardzi swoim bohaterem. Prace nad książką toczą się jak po grudzie, a mężczyznę - po raz pierwszy w życiu - zawodzą słowa. Analizując życiorys swojego bohatera, Jonasz zaczyna jednak zastanawiać się nad swoją własną biografią i dochodzi do gorzkich wniosków. Jego rachunek sumienia okazuje się bolesny, gdy wreszcie dochodzi do niego, że odsunął się od własnej rodziny, by zaszyć się w świecie niezawodnych, jak dotychczas myślał, słów. Powieści z potencjałem „Słoneczne miasto” to opowieść dotykająca trudnego i zawsze aktualnego tematu, o jakim wciąż często nie potrafimy rozmawiać wprost. Przykro jednak stwierdzić, że choć Jansson - z zamiłowania malarka i rysowniczka - potrafiła też pięknie malować słowami, to tym razem zawiodły ją. „Miasto” wydaje się bowiem powieścią mocno niedokończoną, nie do końca przemyślaną. Choć fabuła nie jest pozbawiona akcji, to jej punkt kulminacyjny rozczarowuje, a bohaterowie - choć różnią się od siebie - ostatecznie i tak zlewają się w jedno. Na jego tle zdecydowanie lepiej wypada „Kamienny krąg”, który można uznać za opowieść kompletną, dopracowaną i przemyślaną. Szczególnie rys psychologiczny bohaterów robi tu spore wrażenie i widać, że Tove Jansson poświęciła temu utworowi więcej uwagi. Może zwyczajnie jako pisarka lepiej czuła zmagania Jonasza? „Słoneczne miasto” nie jest książką złą czy nieudaną. W bibliografii „Matki muminków” z pewnością jednak znajdują się pozycje mocniejsze, bardziej dopracowane, robiące większe wrażenie. Spostrzeżenia pisarki na temat starości i upływu czasu nie straciły jednak zbytnio na aktualności i choćby dlatego warto po tę książkę sięgnąć. W końcu los jej bohaterów czeka nas wszystkich. Źródło okładki: www.marginesy.com.pl
„Słoneczne miasto” Tove Jansson – recenzja
Folia w płynie najlepiej sprawdza się podczas remontu łazienek i kuchni oraz wszędzie tam, gdzie chcemy utrzymać szczelność i dobrą hydroizolację. Nadaje się do stosowania we wnętrzach i na zewnątrz, np. na tarasie. Jest substancją produkowaną z jednego składnika na bazie żywic syntetycznych. Jej zaletą jest szczelność, elastyczność i łatwość nakładania. Folia w płynie ma wszechstronne zastosowanie i nadaje się do wykorzystania na różnych powierzchniach. Można ją nakładać m.in. na powłoki gipsowo-kartonowe, cementowo-wapienne oraz cementowe. Sprawdzi się także tam, gdzie podłoże wykonane jest z nieopornych na wilgoć elementów betonu komórkowego, płyt wiórowych czy tynków z dodatkiem jastrychów anhydrytowych. Właściwości folii w płynie: elastyczność, szczelność i trwałość Folia w płynie to od razu gotowy do użycia bezrozpuszczalnikowy materiał uszczelniający, do nałożenia którego nie musimy używać specjalistycznych narzędzi budowlanych. Jest wodoszczelna i elastyczna. W połączeniu z taśmami hydroizolacyjnymi, łatami ściennymi i uszczelniającymi narożnikami, pozwala stworzyć sprężystą ochronę pomieszczeń, szczelin dylatacyjnych, łączeń rur instalacyjnych czy połączeń ścian. Nadaje się do wykonywania izolacji wodochronnej w miejscach o dużym natężeniu wilgoci, np. kuchni, łazience, toalecie czy pralni. Glazura na ścianach i podłodze jest niewystarczającą izolacją. Mimo dobrych parametrów, wilgoć często przenika przez fugę i wchodzi w ścianę, co jest przyczyną uszkodzeń muru i tworzenia się pleśni oraz zagrzybień. Nałożona na ściany lub podłogi folia przeciwwilgociowa skutecznie zabezpiecza przed zamoczeniem podłoża. Jest szybką i łatwą w rozprowadzeniu metodą izolacji. Dzięki jej sprężystej strukturze nadaje się także jako materiał, który ukryje drobne rysy lub wzmocni wykańczaną powierzchnię. Jak posługiwać się płynną folią? Podczas aplikacji folii warto zwrócić uwagę na warunki atmosferyczne. Temperatura powietrza nie powinna być niższa niż 5 stopni ani wyższa niż 30 stopni Celsjusza, a po nałożeniu folii w środku budynku, zaleca się dokładne wietrzenie pomieszczeń. Wykonanie hydroizolacji w niższych temperaturach może osłabić jej właściwości fizyczne i chemiczne. Po otwarciu opakowania z folią, należy dokładnie wymieszać masę uszczelniającą, aby ujednolicić jej konsystencję. Pracę ułatwi nam mieszadło zamocowane w głowicy wiertarki. Preparat najlepiej nakładać dwuwarstwowo (na grubość około 2 mm) - ma wtedy najlepsze właściwości izolujące i uszczelniające. Za pierwszym razem folię możemy nakładać w dowolnym kierunku, starając się jednak dokładnie pokryć nią całe podłoże. Przed pomalowaniem drugiej powłoki folii, powinniśmy jednak odczekać od dwóch do ośmiu godzin - czas wysychania zależy od typu masy i określony jest przez producenta na opakowaniu. Druga warstwa powinna być prostopadle skierowana do pierwszej. Schnie ona nieco dłużej - około dziesięciu-dwunastu godzin. Dopiero po tym czasie można na niej układać płytki. box:offerCarousel Przygotowanie podłoża - oczyszczenie i gruntowanie Przed nałożeniem warstwy folii w płynie należy odpowiednio przygotować podłoże. To warunek konieczny, który wpływa na trwałość i właściwe działanie folii. Posadzka czy ściana powinny być równe i oczyszczone ze wszelkich pyłów, kurzu, tłustych plam, wykwitów solnych, pozostałości po klejach, smarach czy żywicach. Głębokie szczeliny i pęknięcia powinniśmy najpierw wypełnić gotową masą szpachlową. W przypadku świeżych tynków lub posadzek, zanim zaaplikujemy płynną folię, powinno minąć przynajmniej 28 dni od ich wykonania. Przed położeniem masy, należy najpierw nałożyć na posadzkę lub ścianę warstwę gruntu. Preparat gruntujący wyrównuje chłonność muru, wzmacnia go i ujednolica. Ponadto zwiększa przyczepność i umożliwia prawidłowe wysychanie płynnej folii. Gruntowanie powinniśmy rozpocząć od pomalowania miejsc trudno dostępnych, np. wnęk, szczelin i narożników. Podczas wykonywania tego typu czynności, pracę ułatwi nam posługiwanie się niewielkim (10-15 cm) wałkiem malarskim. Na pozostałą część preparat nanosimy zwykłym wałkiem, wykonując pionowe ruchy góra-dół. Na tak przygotowaną powierzchnię możemy nakładać warstwę folii w płynie. Sprawdzi się do tego wałek malarski lub pędzel, a ich wybór zależny jest od naszych indywidualnych upodobań. Stosowanie folii w płynie na zewnątrz Preparat uszczelniający i izolujący, jakim jest folia w płynie, często wzbogacany jest dodatkami modyfikującymi, które uodparniają masę na działanie niekorzystnych warunków atmosferycznych, szczególnie mrozu. Dzięki nim nadaje się ona do wykorzystywania nie tylko w pomieszczeniach, ale także na zewnątrz, np. jako hydroizolacja tarasu. Taka warstwa ochronna zmniejsza ryzyko pęknięcia płytek tarasowych i zapobiega przenikaniu wilgoci. Jest to szczególnie ważne w przypadku tarasów, które równocześnie pełnią funkcję stropów. Niekiedy na opakowaniu produktu możemy znaleźć informację o możliwości rozcieńczenia folii w płynie (zwykle w stosunku 1:1 z wodą). Można ją wówczas wykorzystać jako podkład pod tapety, farby emulsyjne czy wykładziny z tworzyw sztucznych. Należy jednak pamiętać, że możemy rozcieńczać wyłącznie te preparaty, na których opakowaniu znajduje się taka informacja. Większość płynnych folii jest gotowa do użycia bez dodatku wody.
Folia w płynie - kiedy się przyda i co warto o niej wiedzieć?
Styl boho już dawno przestał być kojarzony z hipisami i modą festiwalową. Teraz boho wchodzi do codziennych stylizacji, inspirując nie tylko dorosłych, ale także małe dziewczynki. Jest idealny zarówno w ciepłe dni, jak i te nieco chłodniejsze. Rodzice docenią go za naturalne materiały, a dzieci – za wygodę i możliwość wyrażania siebie. Sukienki w stylu boho Jeśli jest jakaś część garderoby, która jednoznacznie kojarzy się z tym stylem, to jest nią sukienka. Każda miłośniczka tego stylu powinna mieć w szafie luźną sukienkę wykonaną z naturalnych materiałów. Może być w kwiaty lub etniczne czy folkowe wzory. Często ozdabiana jest frędzlami, koralikami lub piórkami. Dziewczynkom spodoba się różnorodność motywów oraz feeria barw, w jakich występują wzory. Na chłodniejsze dni dobrym rozwiązaniem będzie sukienka z dłuższymi rękawami, do której świetnie będzie pasować kamizelka lub kurtka dżinsowa. Dla starszych dziewczynek idealne będzie połączenie z ramoneską. W cieplejsze dni, kiedy słońce daje się we znaki, sprawdzi się sukienka na ramiączkach, które mogą być dodatkowo ozdobione falbankami lub wiązane na kokardki. Można do niej dobrać rozpinaną bluzkę z szerokimi rękawami w stylu kimono lub szydełkowe ponczo. box:offerCarousel Bluzki w stylu boho Jeśli nasza mała dama nie przepada za sukienkami, to może zainteresuje ją bluzka w stylu boho . Szerokie rękawy, kwiatowy lub etniczny motyw oraz luźny krój, który nie krępuje ruchów, to coś, co wyróżnia takie bluzki spośród innych. Naturalne materiały, takie jak bawełna czy len, świetnie sprawdzą się w gorące dni. Do takiej bluzki będą pasować zarówno legginsy, jak i normalne spodnie. Jeśli chcemy wystylizować dziecko od stóp do głów, można bluzkę boho zestawić z dzwonami, które pomału wracają do łask. Bardzo modne i świetnie pasujące do wiosenno-letnich stylizacji są bluzki w kształcie litery A. Mogą być bez rękawków lub na ramiączkach. Wyglądem przypominają elementy garderoby naszych babć. Mogą być koronkowe, ozdobione kontrastującymi folkowymi haftami lub falbankami. Idealnie pasują zarówno do krótkich spodenek, jak i dzwonów. Jeśli za oknem pogoda spłata figla, można narzucić je na gładką bluzkę z długim rękawem i traktować jako rodzaj tuniki. box:offerCarousel Dzwony Dzwony na kilkanaście ładnych lat wypadły z mody. Jednak teraz pomału wkradają się na wybiegi. Pasują do wielu stylizacji, a styl boho jest dla nich wręcz stworzony. Świetnie wyglądają w połączeniu z bluzeczkami z rozszerzanymi rękawami oraz tymi w kształcie litery A. Dla starszych dziewczynek będą idealne w połączeniu z hitem tego sezonu – bluzką z odkrytymi ramionami. Dzwony najczęściej wykonane są z dżinsu lub elastycznej bawełny. Mogą być gładkie, stylizowane na zniszczone lub ozdobione cekinami i haftami. Taka różnorodność sprawia, że każda modnisia znajdzie coś dla siebie. box:offerCarousel Dodatki w stylu boho Styl boho dodatkami stoi. Bez nich żadna stylizacja nie będzie pełna. Dziewczynkom na pewno spodoba się ogromna różnorodność wisiorków, wianków , pierścionków, pasków i torebek. Większość wzorów, jakie możemy spotkać na dodatkach, to motywy etniczne lub nawiązujące do natury. Dlatego mamy tu bardzo dużo koralików, piór, muszelek i kamyczków. Popularny jest np. indiański łapacz snów. Każda dziewczynka uwielbia taką biżuterię. Cecha charakterystyczną torebek jest długi pasek, który sprawia, że torba znajduje się na wysokości biodra czy uda, oraz wszechobecne frędzle. Wianki i opaski to podstawa większości stylizacji. Noszone na włosach tak, by przecinały czoło w połowie jego wysokości, dodają uroku i romantyzmu każdej kompozycji. Jeśli nasza córka nie lubi wianków i opasek, można kupić jej spinki z doczepionymi piórkami, które powiewają na wietrze. Można również wybrać spinki ze sztucznymi włosami w różnych kolorach. Takie przypięte warkoczyki wprowadzą dużą zmianę w wyglądzie małej damy, a przecież każda kobieta, nawet ta najmniejsza, lubi eksperymentować ze swoim wyglądem. box:offerCarousel box:offerCarousel Styl boho daje możliwość kreatywnego wykazania się. Dziewczynki pokochają ten styl za jego wygodę i możliwość eksperymentowania ze swoim wyglądem.
Ubrania w stylu boho dla dziewczynek
Ślub jest jednym z ważniejszych momentów. Chwilą, z którą rozpoczyna się kolejny, bardziej wymagający etap dojrzałego życia. Jego podniosłość warto podkreślić elegancką stylizacją, która wpisze się w okoliczności i doskonale dopełni kreację panny młodej. Panie młody, wiesz już, w czym pojawisz się na ślubnym kobiercu? Jeśli jeszcze nie podjąłeś decyzji, zobacz, co podpowiadają najnowsze trendy! Ślub na horyzoncie? Zaproszenia rozdane, sala zamówiona, panna młoda w ferworze poszukiwań idealnej sukni ślubnej, a ty ze stoickim spokojem przyglądasz się tej szalonej gorączce przygotowań? Nie da się zaprzeczyć, że pan młody ma ułatwione zadanie i pewne rzeczy toczą się jakby poza nim, a wybór ślubnego garnituru też nie urasta do wieloetapowego projektu. Nie myśl jednak, że wystarczy wrzucić na siebie pierwsze lepsze ubranie z brzegu i wszystko załatwione! Tym razem postaraj się bardziej – zobacz, co jest modne, zapytaj swoją przyszłą żonę, w jakim charakterze będzie jej suknia, przyjrzyj się planowanemu wystrojowi sali i krytycznym okiem oceń swoją sylwetkę. Z takim pakietem informacji zacznij szukać stroju na miarę podniosłego wydarzenia, jakim jest twój własny ślub. I pamiętaj – spośród modnych trendów, fasonów, wzorów i kolorów wybierz coś, na co miło i bez zażenowania będzie można spojrzeć po wielu latach małżeństwa. Przed tobą najnowsze trendy ślubne w modzie męskiej! Garnitury w kolorze niebieskim box:offerCarousel Jeśli masz trochę więcej odwagi i ochotę na odejście od tradycji, skuś się na jeden z wiodących trendów w ślubnej modzie męskiej, czyli garnitur w kolorze „royal blue”. Granat jest jednym z najpopularniejszych kolorów ślubnych dla mężczyzn, ale w tym sezonie na plan pierwszy wybił się jaśniejszy i bardziej wyrazisty niebieski odcień. Jest nieco mniej oficjalny i pogodniejszy. W wersji slim, z nieskazitelnie białą koszulą, stylowymi dodatkami i parą brązowych skórzanych brogsów będzie wyglądał wyjątkowo gustownie. Idealna propozycja dla młodego wiekiem (lub duchem) pana młodego. Francja elegancja, czyli pan młody w czerni box:offerCarousel W tym sezonie dużą popularnością cieszą się również stylowe ubrania w głębokiej czerni. Nie jest to powszechny wybór na tę okazję, zazwyczaj mężczyźni sięgają po czarny garnitur lub smoking na eleganckie koktajlowe przyjęcia czy dostojne gale. W tym sezonie czerń ma swój czas również na ślubie, więc nie zastanawiaj się zbyt długo, zwłaszcza jeśli twój ślub ma mieć wytworny charakter. Odważny garnitur (koniecznie w wersji slim i ze zwężanymi nogawkami) lub smoking z jedwabnymi wyłogami uczyni z ciebie prawdziwego dżentelmena. W tak wytwornej stylizacji nie może zabraknąć eleganckiej muszki, spinek do mankietów, poszetki i półbutów z lakierowanej skóry. Ślubny color blocking Uwiera cię ślubny dress code i masz ochotę na więcej swobody? Doskonale się składa, ponieważ najgorętsze ślubne trendy w modzie męskiej wspominają o dwukolorowych garniturach. Taka propozycja powinna przypaść do gustu mężczyznom, którzy nie boją się łamać zasad. Jeśli planowany ślub ma mieć nieformalny, swobodny charakter – to może być twój typ! Skuś się na jaśniejszą marynarkę i ciemniejsze spodnie – taki zestaw robi duże wrażenie, i uzupełnij stylizację subtelnym bukiecikiem w butonierce nawiązującym do bukietu panny młodej lub elegancką poszetką. Diabeł tkwi w szczegółach! Na ślub w kraciastym garniturze box:offerCarousel Nowością w trendach ślubnych na rok 2018 są garnitury w kratkę. W końcu nikt nie powiedział, że przed ołtarzem trzeba stanąć w jednokolorowym gładkim ubraniu, prawda? Skuś się na wyjątkowo elegancką kratę windowpane, czyli subtelny wzór z cienkich linii przecinających się pod kątem prostym i tworzących regularne kwadraty. Krata z natury jest elegancka, ale również ma w sobie porcję modowej nonszalancji – w takim stroju pokażesz, że masz odwagę nie tylko powiedzieć sakramentalne „tak”, ale również podążać za trendami. Krawat z charakterem i ozdoba w butonierce box:offerCarousel Czym wyróżnia się pan młody w 2018? Krawatem! Jeśli garnitur w odważnym niebieskim kolorze lub opcja w kratkę to dla ciebie zbyt dużo, wybierz ten o dopasowanej linii w klasycznym granacie lub graficie i postaw na dodatki, które odzwierciedlą twoją osobowość lub pokażą, że wiesz, co w modowej trawie piszczy. Najmodniejszy krawat dla pana młodego jest w pastelowym kolorze – wybierz go zwłaszcza wtedy, gdy twój ślub przypada latem. Inna opcja to krawat w wyrazisty kwiatowy wzór. Nie bój się ani kolorów, ani rozmiaru wzoru – powinno się na nim dużo dziać! box:offerCarousel Kolejnym akcentem, który dopełni twoją ślubną stylizację, jest ozdoba w butonierce. Bardzo często jest ona jedyną, jaką posiada pan młody, i zazwyczaj nawiązuje do bukietu panny młodej. Najgorętsze trendy zachęcają do odważniejszych kroków – postaw na większy kwiat o wyrazistym kolorze lub kompozycję z ciekawych liści. Opcja idealna w przypadku rustykalnych, plenerowych wesel! Teraz, gdy znasz już trendy, skompletowanie stylizacji na ten szczególny dzień w twoim życiu nie będzie trudne. Daj sobie czas na przemyślenie i przejdź do działania!
Kraciasty garnitur czy kwiecisty krawat, czyli trendy ślubne 2018 dla mężczyzn
Kapelusz to niesamowicie stylowe nakrycie głowy. Ten element sprawia, że stylizacja nabiera nietuzinkowego charakteru. Ponadto jest hitem wiosenno-letniego sezonu. Warto włączyć go do swoich zestawów, aby prezentować się zachwycająco i bardzo na czasie. Do wyboru mamy naprawdę szeroką gamę kapeluszy. Od bardzo eleganckich modeli z szerokim rondem oraz zawadiackich meloników po słomkowe wersje idealne na plaże oraz energetyzujące barwne propozycje w stylu retro. Czas zamienić czapki na efektowne kapelusze! Elegancki zestaw z kapeluszem Kapelusze od razu kojarzą się z elegancją. Dodają klasy i szczypty tajemniczości wizerunkowi. Idealnym wyborem również na co dzień jest kapelusz w stylu vintage z klasycznym szerokim rondem. Idealnie zgra się ze stonowaną stylizacją. Prosteciemne spodnie i skórzane botki na wysokim obcasie pięknie podkreślą i wysmuklą nogi. Na górze dopasowana koszula o delikatnym wzorze. Na pierwsze kapryśne przejawy wiosny przyda się płaszcz. Hitem początku sezonu są lekkie trencze swobodnie okrywające sylwetkę. Kuferek przerzucony na przedramieniu doda nonszalancji całemu zestawowi. Bardzo efektownie w miejskiej dżungli będą wyglądały okulary typu awiator. To zestaw zwracający uwagę swoją prostotą i klasycznym charakterem. Kapelusze dobrze prezentują się zarówno przy rozpuszczonych włosach, jak i przy niskich upięciach. Delikatny kobiecy makijaż podkreśli całość. Szyk lat 70. znowu w cenie Do łask stylistów w tegorocznym sezonie wiosennym wróciły elementy wyjęte rodem z szalonych lat 70. Idealnie w tę stylistykę wpisuje się kapelusz z dużym miękkim rondem swobodnie opadającym przy policzkach, niemal falującym podczas ruchu. Może być wykonany z gładkiej tkaniny bądź jeansu, świetnie, jeśli znajdzie się na nim zdobienie: broszka lub kwiat. Spójną stylizację stworzymy ze znów bardzo modnymi dzwonami. Ten fason jest bardzo efektowny. Sprawi, że stylizacja będzie bardzo w klimacie dzieci-kwiatów. Do tego zwiewna bluzka. Torba z frędzlami doskonale podkreśli look. Na stopy warto założyć sandały na koturnie, dzięki którym nogi staną się dłuższe. Akcentem wieńczącym dzieło będą okulary w okrągłych oprawkach. Damski melonik w dziewczęcej stylizacji Melonik to nakrycie głowy, które chętnie podkradłyśmy z męskiej szafy, aranżując na własne potrzeby. Pozwoli stworzyć stylizację nieco dziewczęcą, ale również kuszącą. Połączmy go z rozkloszowaną spódnicą tuż przed kolano oraz botkami na obcasie. Model sznurowany świetnie wpasuje się w całość. Na górze prosty top okryty grzecznym sweterkiem. Torebka listonoszka przewieszona przez ramię idealnie sprawdzi się w tej stylizacji. To świetny zestaw zarówno na randkę, jak i na bardziej formalne spotkanie. Wakacyjny styl ze słomkowym kapeluszem Słomkowe kapelusze na dobre zagościły w wakacyjnej modzie. Wybieramy je zarówno na plażę, jako ochronę przed słońcem, jak i na wieczorny spacer po deptaku. W tym roku łączony jest z zestawami w stylu boho i hippie oraz romantycznymi, zwiewnymi kreacjami. Idealnie sprawdzi się tu pastelowa, delikatna sukienka. Kolory w wybielonych odcieniach to mocny trend sezonu. Warto włączyć je do swoich wyborów. Lekkie kobiece sandałki podkreślą jeszcze charakter całości. Na ramię zawieśmy koszyk w plażowym klimacie i dodajmy do tego duże okulary przeciwsłoneczne. Lekkie fale na włosach przywodzące na myśl fryzury surferów to strzał w dziesiątkę. Kapelusze mogą wydawać się na początku dość ryzykownym dodatkiem. Jednak w tym sezonie to modowy must-have, który sprawi, że nasze stylizacje będą prezentować się wyjątkowo. Kiedy już spróbujemy kilku zestawów, okaże się, że jest to również bardzo uniwersalne nakrycie głowy stosowne zarówno na co dzień, na spacer w mieście, jak i jako wakacyjny niezbędnik.
Damski kapelusz – do jakich stylizacji go nosić?
Dzieci uwielbiają spacerować ze swoimi zabawkami, zwłaszcza takimi, które można pchać lub ciągnąć za sobą. Przedszkolaki z przyjemnością jeżdżą na rowerku lub na wrotkach. Dobrze dobrana zabawka to gwarancja udanego pobytu na świeżym powietrzu. Samo spacerowanie jest dla dzieci nudne, to tylko chodzenie bez wyraźnego celu. Zdecydowanie lepiej jest, gdy można zająć czymś małe rączki, a po drodze zbierać szyszki lub kamienie, wkładając je do czegoś. To bardzo uatrakcyjnia samą wycieczkę i dodatkowo rozbudza wyobraźnię i kreatywność. Zabawki na kijku i sznurku Dla najmłodszych idealna będzie zabawka na kijku. Drewniany pchacz zrobiony jest z najwyższej jakości surowców. Jest kolorowy, a jego solidne wykonanie zachęca do stawiania coraz odważniejszych kroków. Do wyboru jest wiele ciekawych zwierzątek. Zabawkę tego typu ma w swojej ofercie marka Hongji Toys. Gdy wprawi się ją w ruch, barwne kuleczki kręcą się na druciku oraz sznureczkach i wesoło stukają, obracając się wokół zabawki. Koszt terkotki na kiju to ok. 25 złotych. Nieco droższy jest samochodzik na kiju, za który przyjdzie nam zapłacić blisko 50 złotych. W kolorowym autku zamontowano barwny element, który kręci się, gdy zabawka jest w ruchu. Samochodzik jest w całości wykonany z drewna, jest przy tym w pełni bezpieczny i naturalny. Na długą wędrówkę dziecko będzie chciało z pewnością zabrać swoje zwierzątko, do czego idealnie nada się zabawka do ciągnięcia. Drewniany piesek jest nie tylko pięknie pomalowany, ale i solidnie wykonany. Gdy jest w ruchu, kręci ogonkiem. Ruchomy grzbiet ma z kolei śliczna biedronka. W swojej ofercie zabawki do ciągnięcia w formie przyjaznych zwierzątek ma niemiecka firma Goki, której produkty spełniają surowe wymogi bezpieczeństwa (normy EN71, ASTM oraz CE), a same zabawki są produkowane na zasadach fair trade, co oznacza, że nie zatrudniono do tego procesu nieletnich. Rower, wrotki czy hulajnoga? Przedszkolak może już próbować swoich sił na rowerze, wrotkach lub hulajnodze. Tego typu sprzęt jest bardzo przez dzieci lubiany, pozwala na aktywne spędzenie wolnego czasu i tak potrzebną dla rozwoju aktywność fizyczną na świeżym powietrzu. Ogromną popularnością cieszy się rowerek biegowy Runner marki KinderKraft, której zaufały miliony rodziców. Rozwija zdolności motoryczne dziecka, ucząc równowagi, i przygotowuje malucha do przesiadki na klasyczny rower. Model Runner wyposażony jest w regulowane siedzisko, antypoślizgowe rączki i wytrzymałe kółka z bieżnikiem. Ułatwieniem dla rodziców jest z kolei wygodny uchwyt do noszenia. Zakup tego rodzaju rowerka biegowego to wydatek rzędu 130 złotych. Dla dzieci powyżej drugiego roku życia polecana jest hulajnoga trójkołowa. Bardzo dobre recenzje ma hulajnoga Mini Micro Sporty. Jest bardzo lekka, bezpieczna i trwała. Dzięki specjalnie opracowanej konstrukcji dziecko nie ma najmniejszych problemów z panowaniem nad pojazdem, który jest niezwykle stabilny (ryzyko przewrócenia się jest minimalne). Hulajnoga tej marki kosztuje niewiele ponad 300 złotych. Najmłodszym można również zaproponować wrotki, np. model 1-2-3 firmy Fisher Price. Mają one 3-stopniową regulację długości (od 21 do 30 cm), przeznaczone są dla dzieci od 2 do 5 lat. Wrotki są bardzo stabilne, co uzyskano dzięki zastosowaniu szerokiego rozstawu kółek. Wyróżniają się lekkością i łatwością w zakładaniu. Kosztują blisko 65 złotych. Zabawki na spacer są dla dziecka doskonałym prezentem i ciekawym pomysłem na kreatywne spędzenie czasu na świeżym powietrzu.
Zabawki do parku i na spacer
Większa funkcjonalność samochodu, uniezależnienie od coraz droższych usług transportowych – to i jeszcze więcej zapewnia hak holowniczy. Jeśli myślisz nad jego montażem, musisz znać kilka podstawowych zasad. Budujesz dom, masz swoją firmę remontową lub usługową, marzysz o własnej przyczepie kempingowej, uwielbiasz rowerowe wycieczki lub ubrudzić się podczas jazdy własnym quadem po bezdrożach? Wszystko to stanie się dużo prostsze, jeśli w wyposażeniu twojego samochodu znajdzie się hak holowniczy. Wbrew pozorom nie jest drogi, a jego montaż – wyjątkowo skomplikowany. Wiedza i pewne umiejętności pozwolą ci cieszyć się z tego pożytecznego wynalazku. Jaki hak wybrać? Wyróżnia się dwa rodzaje haków holowniczych: * haki montowane na stałe, * haki demontowane. Najstarszym i najmniej zaawansowanym technologicznie rodzajem zaczepu kulowego są haki montowane na stałe. Znajdziemy je głównie w starszych pojazdach. Bardziej zaawansowane są haki demontowane. Wśród nich wyróżniamy: * haki przykręcane najczęściej za pomocą kilku śrub, * haki półautomatyczne aktywowane za pomocą dźwigni, * haki automatyczne z zamkiem na klucz. Haki, w których montaż lub demontaż kuli odbywa się poprzez odkręcenie śrub jest wariantem podstawowym i wymaga użycia dodatkowych narzędzi. Haki z wypinaniem automatycznym są dużo bardziej wygodne, a demontaż zewnętrznej części zaczepu kulowego jest banalnie prosty i zajmuje dosłownie kilka sekund. Odrębną grupę stanowią haki składane i chowane pod zderzakiem. Jest to wariant najdroższy, ale najbardziej zaawansowany i wygodny. Ile kosztują? Ceny kształtują się następująco: * hak montowany na stałe to wydatek rzędu 200–350 zł, * hak z przykręcaną kulą 300–500 zł, * hak automatyczny kosztuje 250–2000 zł. Podejmując decyzję o zakupie, warto się kierować nie tylko ceną, ale również tym, kto wyprodukował zaczep. Nie polecamy wyrobów nieznanych firm – takie produkty mogą być nie tylko gorsze jakościowo, ale przede wszystkim nie gwarantują bezpieczeństwa użytkowania. Szukajmy więc wśród sprawdzonych marek – m.in. Auto-Hak, Bosal, Brink, Westfalia. Nie bez znaczenia jest także dopuszczalny udźwig haka, a także rodzaj wiązki elektrycznej (polecamy wybór przeznaczonej do konkretnego modelu pojazdu). Warto wiedzieć, że każdy hak musi mieć tabliczkę znamionową. Jest ona niezbędna do legalizacji w stacji diagnostycznej. Co z montażem? Teoretycznie montaż haka holowniczego nie jest specjalnie trudny. W praktyce też tak jest, o ile mamy odpowiedni sprzęt, a także nieco wiedzy – szczególnie z zakresu elektryki – oraz zacięcie do majsterkowania. Im starszy samochód, tym montaż łatwiejszy. Jeśli jednak auto naszpikowane jest elektroniką (czujnikami, systemami bezpieczeństwa itp.) zadanie staje się trudniejsze. Samo przytwierdzenie haka do konstrukcji pojazdu wymaga zazwyczaj odkręcenia zderzaka (niekiedy również demontaż tłumika), wycięcia w nim niewielkiego otworu (a czasem nie), przykręcenia wsporników i belki zaczepu do podwozia, a następnie ponownego złożenia zdemontowanych części. Jednak rozprowadzenie i wpięcie dołączonego zestawu okablowania często bywa niemożliwe. Niedoświadczony montażysta może natrafić na szereg problemów i wyrządzić sporo szkód, takich jak uszkodzenie zderzaka lub jego elementów mocujących podczas podcinania czy wycięcie zbyt dużego otworu, który będzie szpecił samochód. Problematyczna może się także okazać korozja, np. podłużnicy, a także instalacja LPG z korkiem wlewu zamontowanym w zderzaku. W trakcie podłączania wiązki elektrycznej mogą się pojawić błędy sygnalizowane przez komputer pokładowy, a rezultatem błędnie wykonanego podpięcia może być nawet uszkodzenie modułu haka. Co na to przepisy Polskie przepisy nie definiują, kto może dokonać montażu haka. Precyzują jedynie, że po jego zamontowaniu należy udać się do stacji diagnostycznej, gdzie zostanie sprawdzona poprawność montażu, działanie elektryki, ważność legalizacji. Jeśli wszystko będzie w porządku, diagnosta wyda zaświadczenie, z którym należy udać się do wydziału komunikacji, gdzie zostanie wpisana odpowiednia adnotacja do dowodu rejestracyjnego oraz karty pojazdu. Pozostaje jednak pytanie, czy montaż przeprowadzać samodzielnie, czy lepiej zlecić go fachowcom. Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Jeśli mamy odpowiednie warunki i umiejętności, nikt nie zabroni nam samodzielnego montażu, a jeśli zostanie on przeprowadzony poprawnie, bez problemu otrzymamy stosowną adnotację uprawniającą do korzystania z haka. Jeśli jednak czujemy się niepewnie, lepiej poprosić o pomoc fachowca. W większości warsztatów montaż haka powinien zająć najwyżej 2 godziny, a jego koszt w zależności od skomplikowania budowy zaczepu to mniej więcej 150–400 zł. Wydaje się niewiele, szczególnie wobec bezpieczeństwa użytkowania.
Czy samodzielnie zamontuję hak holowniczy?
Soja znalazła swoje stałe miejsce w diecie wegan i wegetarian. Spożywana jest głównie w postaci napoju sojowego z powodzeniem zastępującego mleko pochodzenia zwierzęcego. Równie smaczna i wartościowa jest także w postaci tofu, miso, natto, pasty tempeh, a nawet jogurtu czy makaronu. Soja jest rośliną strączkową pochodzącą z północno-wschodnich Chin, gdzie uprawiano ją już przed 5 tysiącami lat. Około 3 tysiące lat temu sprowadzono ją stamtąd do Japonii. Od wieków jest podstawowym składnikiem kuchni orientalnej, spożywanym w postaci zarówno ziaren, jak i kiełków. Obecnie największym producentem soi są Stany Zjednoczone, które wyprzedzają pod tym względem Brazylię, Argentynę oraz Chiny. W kuchni japońskiej soja wykorzystywana jest do produkcji sosu sojowego znanego wśród miłośników sushi, konsumuje się ją też w postaci natto (sfermentowanych ziaren soi), tofu (twarogu sojowego) i miso (pasty ze sfermentowanej soi, będącej podstawą zupy misoshiru). Wytłacza się z niej na zimno olej. W kuchni indonezyjskiej ze sfermentowanych ziaren soi przygotowuje się tempeh. Wraz z rosnącym zainteresowaniem dietą roślinną zaczęły pojawiać się artykuły spożywcze na bazie soi, będące alternatywą dla tradycyjnych produktów. Wśród produktów sojowych, poza mlekiem, na sklepowych półkach możemy znaleźć również sojowy jogurt, śmietankę, budyń, mąkę bezglutenową, kaszę, makaron, nie licząc past kanapkowych, „parówek” i „kotletów”. box:offerCarousel Źródło nie tylko białka Soja ma wiele właściwości odżywczych. Jej ziarna charakteryzują się sporą zawartością dobrze przyswajalnego białka (35 proc., w porównaniu do ryżu – 8 proc. lub pszenicy – 10 proc.), są bogate również w tłuszcze (20 proc.), witaminy z grupy B (głównie tiamina i ryboflawina), witaminę E, a także minerały, w tym wapń i żelazo. 100 g ziaren soi pokrywa 45 proc. dziennego zapotrzebowania na potas, 24 proc. na wapń, 89 proc. na żelazo, na fosfor natomiast aż 106 proc. Naukowcy zauważyli, że regularne spożywanie soi obniża poziom złego cholesterolu nawet o 20 proc., zwiększając przy tym poziom cholesterolu dobrego. Warto, by soję włączyły do swojej diety szczególnie kobiety. Dzięki obecności fitoestrogenów soja łagodzi objawy menopauzy (głównie zapobiegając nagłym „uderzeniom gorąca”), spowalnia też proces zmniejszania się gęstości mineralnej kości w tym okresie lub zaraz po nim. box:offerCarousel Osobliwe oblicza soi, czyli tempeh i natto Podobnie jak w Polsce zwykło się kisić ogórki czy kapustę, uzyskując w ten sposób produkt jeszcze bardziej wartościowy dla zdrowia, w Japonii fermentacji poddaje się ziarna soi. W wyniku tego procesu w ziarnach powstaje enzym nattokinaza, charakteryzujący się niesamowitą zdolnością do rozrzedzania krwi czy zapobiegania powstawaniu zakrzepów, będący tym samym pomocny w regulowaniu gęstości i lepkości krwi. Produktem powstałym w wyniku fermentacji soi jest natto, kleiste ziarna o niezbyt przyjemnym zapachu, lecz wspaniałych właściwościach. Natto jest przede wszystkim skutecznym probiotykiem. Reguluje skład flory bakteryjnej, pomaga usuwać z krwi nadmiar tłuszczu, przeciwdziałając tym samym wapnieniu naczyń krwionośnych. Dzięki zawartości witaminy B2 wpływa pozytywnie na skórę, włosy i paznokcie. Jest też lekkostrawne i ma dobry wpływ na układ trawienny. Warto zauważyć, że proces fermentacji podnosi w soi poziom fitoestrogenów. box:offerCarousel box:offerCarousel Drugim produktem powstającym w procesie fermentacji soi jest tempeh, potrawa charakterystyczna dla kuchni indonezyjskiej, formowana w paszteciki lub ciasteczka. Zawiera 19,5 proc. białka, charakteryzuje się przy tym niską zawartością tłuszczów nasyconych i wysoką nienasyconych. Jako że zawiera kwasy omega-3, wpływa pozytywnie na układ krążenia, obniża też stężenie cholesterolu we krwi. Zawiera również cenne dla zdrowia żelazo. Produkty sojowe, ze względu na wysoką zawartość białka, są znakomitym zamiennikiem dla mięsa dla osób pozostających na diecie wegańskiej i wegetariańskiej. Mogą być też jednak bardzo dobrym uzupełnieniem diety dla osób, które z mięsa wcale nie rezygnują.
Sojowe nie tylko "mleko". Przegląd produktów z soi
Drugie śniadanie to posiłek, który twoje dziecko zjada w szkole. Kiedyś wystarczyła torebka, do której wkładaliśmy kanapkę. Niestety, wrzucona do plecaka pełnego książek i zeszytów nie wyglądała zbyt apetycznie. Dziś mamy śniadaniówki, ale którą z nich wybrać? Podpowiadamy oraz podsuwamy kilka pomysłów na drugie śniadanie. Dzieci łatwiej do czegoś przekonać, jeżeli dana rzecz będzie miała coś wspólnego z ich ulubioną bajką, bohaterem lub kolorem. Śniadaniówki nie są tu odosobnione. Jeżeli do plecaka włożymy oryginalny pojemnik na drugie śniadanie, jest większa szansa, że dziecko do niego zajrzy i coś z niego wyciągnie. Dla rodziców liczy się szczelne zamknięcie, bezpieczny materiał, z którego jest wykonane pudełko i łatwe otwieranie śniadaniówki przez dziecko. Nawet najbardziej ciekawe śniadaniówki na nic się zdadzą, jeżeli maluch nie może ich otworzyć. Dla najmłodszych Pierwszą propozycją śniadaniówki dla najmłodszych jest zestaw marki Promis. Zestaw składa się z pojemnika na jedzenie i bidonu. Wykonane z wysokiej jakości tworzywa, w miłej dla oka kolorystyce i nadające się do mycia w zmywarce. Śniadaniówka jest odporna na uderzenia, co jest ważne w przypadku dzieci z zerówki lub szkoły podstawowej. W pojemniku jest przegródka, którą możemy wyjąć i stworzyć pudełko z jedną lub dwiema komorami. Zawiera również lekką łyżeczkę, na przykład do jogurtu. Wymiary: szerokość 19 cm, głębokość 13 cm, wysokość 6,5 cm. Dla wielbicieli piłki nożnej Dla młodego piłkarza znaleźliśmy śniadaniówkę Real Madryt oraz FC Barcelona. Pudełka mają nadruki z herbami klubów, są jednokomorowe, łatwo się otwierają i zamykają. Można myć je w zmywarce. Dla wielbicieli Angry Birds Śniadaniówka z Angry Birds plus bidon w zestawie to dla wielbicieli tych ptaszków nie lada gratka. Zestaw prezentuje edycję Angry Birds Star Wars II i został wykonany z bezpiecznych materiałów do kontaktu z żywnością. Śniadaniówka łatwo się zamyka i otwiera za pomocą dwóch plastikowych zaczepów. Bidon może pełnić rolę dużego kubka, jeżeli odkręcimy część z ustnikiem. Dla wielbicieli Lego Śniadaniówki w kształcie klocków Lego to propozycja dla prawdziwych fanów. Co więcej, pudełka można ze sobą łączyć jak zwykłe klocki. Lego Lunch Box może być ciekawym pomysłem na zapakowanie drugiego śniadania dla młodszych, ale również dla starszych dzieci. Producent oferuje pudełka w 8 kolorach – czarnym, czerwonym, żółtym, ciemnozielonym, jasnozielonym, niebieskim, różowym i białym. Jeżeli preferujecie śniadaniówki w tradycyjnym kształcie, ale wciąż szukacie czegoś z Lego, proponujemy pudełko z aplikacją Lego Friends dla dziewczynek oraz Lego Chima dla chłopców. Lunch Box młodzieżowy Na rynku mamy również duży wybór pojemników na drugie śniadanie dla młodzieży. Dostępne są w ciekawej kolorystyce, pozbawione postaci z bajek, ale posiadające funkcję termo – utrzymującą ciepło. Starsze dzieci mogą zatem zabrać ciepły posiłek i mieć pewność, że podczas długiej przerwy taki właśnie pozostanie. Jedną z propozycji jest dwukomorowy pojemnik na żywność Lunch Box. Można w nim przechowywać zimne, ale także ciepłe potrawy. Pomimo tego, że wyglądem przypomina dwa garnki ustawione jeden na drugim, nie można używać go w kuchence mikrofalowej ani na tradycyjnej kuchni. Pojemniki Lunch Box mogą mieć zastosowanie w szkole, na studiach, ale również w pracy. Pomysły na drugie śniadanie Zwyczajne kanapki mogą być nudne i kolorowa śniadaniówka niewiele tu pomoże. Jeżeli twoje dziecko jest niejadkiem, warto przygotować coś specjalnego, co nie tylko dobrze smakuje, ale również wygląda. Wówczas nikt się temu nie oprze. Kanapeczki jak z bajeczki Kanapka może wyglądać jak kanapka albo jak biedronka, żuczek, głowa stworka lub inne dzieło. Wystarczy odrobina wyobraźni, kawałek sera w kształcie skrzydełek na wierzchu, kropki z pomidorków koktajlowych, a do środka serek twarogowy i szynka. Do tego obok kilka pomidorków i gotowe. Za pomocą okrągłej obręczy możemy łatwo wyciąć koło z kromki chleba. Kanapkę przekładamy ulubionymi składnikami dziecka – szynką, serem, twarożkiem, całość przykrywamy drugą okrągłą kromką i przyozdabiamy ją krążkami z rzodkiewki i trójkątem z pomidora – oczka i nosek gotowe. Drugie śniadanie to nie zawsze same kanapki. Z naleśnika możemy przygotować pyszną tortillę z sałatą, pomidorem, szynką i serem – coś szybkiego, coś innego, coś smacznego.
Drugie śniadanie w szkole – w co je zapakować?
Szukasz imponującej rośliny o ozdobnych liściach? Jesteś na dobrym tropie. Chamedora to egzotyczna roślina, należąca do rodziny arekowatych, tak samo jak palmy. Zobacz, jak wygląda i jak o nią dbać, by cieszyła oczy przez cały rok. Chamedora, chamedora wytworna, palma koralowa – to różne nazwy tej samej rośliny. W pomieszczeniach rośnie powoli. Może osiągnąć do 1–1,5 m wysokości. Jej jasnozielone, delikatne, pierzaste liście lubią zraszanie, ale przeżyją i bez niego. Palma koralowa to zasadniczo odporna roślina, zniesie bowiem suszę, brak oświetlenia i zanieczyszczone powietrze. Wybór miejsca Mimo że chamedora wytworna nie grymasi, gdy jest postawiona w ciemnym miejscu, jasna ekspozycja przyśpiesza wzrost rośliny. Pamiętaj jednak, by nie popadać ze skrajności w skrajność. Najbardziej optymalne miejsce znajdzie się w pewnej odległości od okna. Optymalna temperatura to 18–20°C. Tak jak to było już wspominane, palma koralowa jest odporna na nasze błędy w uprawie. To, że zniesie wiele, nie znaczy, że nie ma swoich preferencji. Woli na przykład powietrze wilgotne niż przesuszone. Im wyższa temperatura, tym bardziej potrzebna wyższa wilgotność. Zima i kaloryfery – zwłaszcza w takich warunkach pamiętaj o zraszaniu. Jeśli będzie zbyt sucho, mogą pojawić się przędziorki. Te dwubarwne roztocza usuniesz specjalistycznymi preparatami, ale lepiej zapobiegać niż leczyć. Roślina rozrasta się dość szybko, więc potrzebuje wokół siebie sporo miejsca. Palma koralowa prezentuje się najpiekniej, gdy stoi sama w urokliwej scenerii, więc to nawet lepiej - dzięki temu nie popełnisz błędu w aranżacji. box:offerCarousel Podlewanie i przesadzanie Chamedora preferuje wodę przegotowaną i raczej letnią niż zimną. Podlewamy roślinę, gdy zauważymy, że powierzchnia ziemi w doniczce lekko przyschła. Latem będzie to średnio 2–3 razy w tygodniu, a zimą raz na tydzień. Po prostu obserwuj, bo mikroklimat twojego domu (a nawet pokoju) może nieco odbiegać od tych norm. Najodpowiedniejsza jest specjalistyczna ziemia dla palm. Jeśli akurat takiej nie masz, a chamedora już zawitała do twojego domu i wymaga przesadzenia, zmieszaj ziemię uniwersalną z piaskiem w stosunku 9:1. Roślinę przesadza się najlepiej na wiosnę, gdy w otworach w doniczce pojawią się spore korzenie. Zerkając na spód doniczki, w prosty sposób sprawdzisz, czy korzenie wypełniły już bryłę doniczki. W przypadku młodych roślin to 1 rok, a starszych – nawet 3–4 lata. box:offerCarousel Rozmnażanie W sprzedaży najczęściej spotyka się młode sadzonki. Wtedy sprawa jest prosta - wsadzamy roślinkę do nowej doniczki i gotowe. Co jednak robić, jeśli chcemy wyhodować swoją własną sadzonkę? Palma koralowa ma żółtawe dwupienne kwiaty, a potem owoce przypominające korale, od czego zresztą pochodzi nazwa gatunkowa. By roślinki wykiełkowały, potrzebne są: sterylne podłoże (torf i piach w równych proporcjach), stała wysoka wilgotność i temperatura, foliowe przykrycie. Powyższe elementy trudno utrzymać w domowych warunkach, ale jeśli bardzo chcesz, możesz też kupić nasiona od profesjonalnych hodowców. Wtedy będziesz obserwować krok po kroku wzrost i rozwój chamedory. Inny, łatwiejszy sposób można zastosować podczas przesadzania. Po prostu dzielimy roślinę, uważając, by zbytnio nie uszkodzić korzeni. Podsumujmy. Chamedora (palma koralowa) ma rozłożyste pierzaste liście, które będą najlepiej prezentować się w dobrze widocznym miejscu, bez sąsiedztwa innych roślin. Jest dość odporna na złe warunki, ale oczywiście lubi też, gdy się o nią dba. Może zaprosisz ją do swojego domu? ) )
Chamedora - wytworna roślina do twojego domu
Do naszego ogrodu może zawitać niekiedy zbyt duża liczba nieproszonych gości. Gryzonie i krety potrafią zniszczyć wiele roślin i oszpecić działkę. Na szczęście istnieje wiele sposobów na wyproszenie ich z ogródka. Ogród potrafi często sam obronić się przed szkodnikami – musi mieć tylko właściwie skomponowaną florę. Aby uniknąć nieproszonych gości podgryzających i podkopujących nasze grządki, dobrze jest znać te gatunki roślin, których krety czy gryzonie nie lubią. Ogrodnik powinien poznać także metody walki z takimi szkodnikami. Sposób na gryzonia Myszy, nornice, karczowniki… Te małe zwierzątka potrafią siać prawdziwe spustoszenie w ogrodzie (zwłaszcza że rozmnażają się nawet siedem razy w roku, a każdy miot liczy kilkanaście młodych). Konsumują cebulki i kłącza roślin, drążą korytarze, podkopują korzenie, raczą się młodymi pędami. Nornice i karczowniki doskwierają nam nawet zimą, kiedy ogryzają korę drzew aż do wysokości pokrywy śnieżnej (uszkodzone drzewko jest narażone na choroby czy nawet złamanie przez silniejszy wiatr). Jak zapobiec pojawieniu się inwazji gryzoni? Pierwszym krokiem jest utrzymywanie porządku w ogrodzie: przekopywanie ziemi, usuwanie resztek roślin, regularne koszenie trawy i likwidowanie chwastów. Ściółkę osłaniającą rośliny przed mrozem wykładajmy dopiero wówczas, gdy ziemia będzie już nieco zmrożona. Zbyt wcześnie położona osłona stanowi idealne schronienie dla gryzoni, podobnie zresztą jak wszelkie tereny leżące odłogiem. Naturalnymi wrogami gryzoni są koty. Jeśli nie mamy kota, warto zachęcić inne drapieżne zwierzęta do zamieszkania w naszym ogrodzie. Jeśli powykładamy w ogródku stosy ściętych gałęzi, być może zadomowią się u nas jeże. Zwierzęta te, podobnie jak inni nasi sprzymierzeńcy, czyli nieduże ptaki drapieżne (np. dzierzby), lubią także szerokie żywopłoty. box:offerCarousel Warto ponadto zasadzić w ogrodzie rośliny, których gryzonie nie lubią. Należą do nich przede wszystkim: czosnek, wilczomlecz, korona cesarska, nostrzyk, gorczyca, gryka i mięta. Jeśli mimo to gryzonie zagoszczą w naszym ogródku, do ich nor możemy wkładać gałązki lub liście czarnego bzu, ząbki czosnku, nasiona groszku żółtego, liście orzecha włoskiego czy gałązki tui. Do sposobów walki z tymi szkodnikami należą także: wykładanie trutek i pułapek oraz gazowanie nor. Jeśli nie chcemy rozprawiać się ze szkodnikami w tak drastyczny sposób, możemy zainwestować w żywołapki. Chwytają zwierzę bez krzywdzenia go. Można następnie wywieźć gryzonie z dala od działki lub emitujące ultradźwięki odstraszacze. Właściciele zwierząt domowych powinni pamiętać, aby wybrać takie urządzenie, które, odstraszając gryzonie, pozostanie jednocześnie obojętne dla psów czy kotów (nasi pupile słyszą dźwięki o wyższej częstotliwości niż my). Odstraszacze bezpieczne dla zwierząt domowych będą emitowały sygnały o zmiennej częstotliwości, które wywołają niepokój i dezorientację tylko u gryzoni. Szkodniki powinny wyprowadzić się z ogrodu po kilku dniach. Najpierw zamontujmy urządzenie blisko domu, aby następnie stopniowo przemieszczać je w stronę ogrodzenia. Funkcje odstraszające spełniają także repelenty w sprayu. Ich zapachu nie lubią jednak również zwierzęta domowe. Jak odstraszyć kreta? Kret, w przeciwieństwie do gryzoni, nie jest w ogrodzie jedynie szkodnikiem. Spełnia również pożyteczną funkcję, zjadając larwy owadów. Z drugiej strony potrafi zniszczyć wiele roślin, uszkadzając ich korzenie w trakcie kopania tuneli. To, że kret zadomowił się w naszym ogrodzie, poznamy po czubatych kopczykach. Wydrążone po ziemią tunele mają większą głębokość niż szerokość (szersze niż głębsze są tunele kopane przez karczowniki; korytarze te mają jajowaty przekrój, a gryzonie zawsze odbudowują zniszczone fragmenty – krety tego nie robią). Kret jest ponadto zwierzęciem podlegającym częściowej ochronie gatunkowej. Zwalczanie kretów powinniśmy więc ograniczyć głównie do odstraszania. box:offerCarousel Kret ma słaby wzrok, za to bardzo wyczulone zmysły dotyku, słuchu i węchu. Dlatego wybierając odstraszacz kretów, musimy zdecydować się na metodę, która będzie drażniła jeden z wrażliwych zmysłów. Może to być urządzenie solarne, które po wbiciu w ziemię generuje nieprzyjemne dla zwierzęcia, wibrujące dźwięki o wysokiej częstotliwości. Jeśli ta metoda nie poskutkuje, możemy samodzielnie zrobić i zainstalować odstraszacz (np. hałasujące metalowe puszki zatknięte na wbite w ziemię pręty). Na rynku dostępne są także preparaty (zwykle w formie proszku) o zapachu odstraszającym krety. Możemy użyć również karbidu (włożyć bryłki do tunelu, polać wodą i zasypać). Krety nie lubią ponadto woni bazylii, komosy czy aksamitki. Łakome gryzonie czy kopiące korytarze krety nie muszą oznaczać katastrofy dla naszego ogrodu. Nie trzeba posuwać się do drastycznych metod, aby pozbyć się nieproszonych gości. Wystarczy poznać nieco zwyczaje i zachowania tych zwierząt, by sprytnie je odstraszyć.
Krety i gryzonie w ogrodzie? Dowiedz się, jak je odstraszyć!
Ciepłe promienie wiosennego słońca zachęcają do częstych i dłuższych pobytów na dworze. Warto szukać takich form spędzania czasu, aby były atrakcyjne nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Świetnym pomysłem dla całej rodziny jest zorganizowanie pikniku. Najlepsze miejsce na piknik Idealne miejsce na zorganizowanie pikniku musi zapewnić bliskość z naturą. Oddalenie od ulic, zieleń i świergot ptaków stworzą warunki do odpoczynku. Absolutnym priorytetem jest świeże powietrze. Byłoby dobrze, gdyby piknik odbył się z dala od domu. Jeżeli jednak nie mamy czasu ani ochoty na wyprawy, wystarczy przydomowy ogródek. Piknik wiosną – co przygotować? Jeśli zostało wybrane miejsce na piknik, trzeba zająć się stroną organizacyjną. Wiąże się to z pakowaniem wszystkich potrzebnych rzeczy: Kosz piknikowy – może być zwykły, ale warto zakupić porządny wiklinowy kosz z wyposażeniem. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie trzeba będzie pamiętać np. o spakowaniu sztućców. Koc – idealnie sprawdzi się koc piknikowy przeznaczony do stosowania w plenerze. Koc taki jest podszyty aluminium lub ortalionem, więc można położyć go nawet na wilgotne podłoże. Niektóre koce mają w środku wypełnienie, zapewniając dodatkową ciepłotę i miękkość, a także uchwyty. Zastawy stołowe i sztućce – oczywiście zastawa nie musi być szklana czy porcelanowa. Wystarczy papierowa lub plastikowa. Im mniej łatwo tłukącego się szkła i naczyń do zmywania, tym lepiej. Ostry nóż – do obierania, przekrawania itd. Chusteczki nawilżające – każdy rodzic wie, z czym wiąże się rodzicielstwo, nawet gdy dziecko ma już kilka lat. Otóż zawsze potrzebne są wilgotne chusteczki, dosłownie do wszystkiego. Ich wartość doceniana jest m. in. na piknikach i podczas wszelkich wyjść w teren, gdzie brakuje dostępu do bieżącej wody. Worki na śmieci. Preparat na komary – szczególnie gdy piknik odbędzie się w okolicach wody, lasu lub parku; na wózek głęboki dobrze jest nałożyć moskitierę. Bez jedzenia na piknik ani rusz Tam, gdzie przebywają dzieci, a tym bardziej na świeżym powietrzu, pojawia się głód. Jedzenie i picie wydają się być nawet najważniejsze na pikniku. Na każdym pikniku pojawia się też potrzeba wypicia ciepłego napoju. Tutaj niezbędny okazuje się termos – konieczny nie tylko do transportu herbaty czy kawy, ale też przegotowanej wody (jeśli dziecko pije np. mleko modyfikowane). Kanapki i drobne przekąski (pokrojoną marchewkę, rzodkiewki, kawałki ogórka) można przechowywać w śniadaniówce . Ważne jest, żeby jedzenie zastało tak przygotowane, aby jego podanie nie wymagało żadnej dodatkowej pracy – warzywa i owoce muszą być umyte, obrane i podzielone na mniejsze porcje. Menu powinno być lekkie i mało „brudzące”. Lepiej zrezygnować z potraw, które słabo znoszą nasłonecznienie i wysoką temperaturę (np. wędliny czy słodycze z czekoladą). Świetnie sprawdzą się gotowe dania (m.in. upieczone wcześniej w piekarniku) lub domowe ciasta. Dobrym pomysłem jest grillowanie na miejscu pikniku, jeśli tylko jest to dozwolone. Produkty, które potrzebują schłodzenia lub przechowania w niższych temperaturach, można umieścić w lodówce turystycznej lub torbie termoizolacyjnej. Piknik wiosną – atrakcje dla dzieci Trudno jest oczekiwać od dzieci, żeby podczas pikniku grzecznie jadły i siedziały na kocu. Warto zaplanować im atrakcje, szczególnie wymagające ruchu. Świetnie sprawdzą się zabawy ruchowe angażujące całą rodzinę. Na piknik można zabrać ze sobą piłki, paletki i lotki do badmintona, gumę do skakania czy gry planszowe. Piknik jest nie tylko okazją do wypoczynku i zaczerpnięcia świeżego powietrza. Takie wyjście w teren pozwala na autentyczne spędzanie czasu z rodziną, z dala od komputera czy telefonu. To świetny relaks i rekreacja przy niewielkim nakładzie pieniężnym.
Piknik wiosną – jak go zorganizować?
Zawsze najtrudniej jest zacząć, ale kiedy masz chęci, na pewno uda ci się zmobilizować do działania. Bieganie to dobra metoda na wyrwanie się z rutyny dnia codziennego. Czas, jaki temu poświęcisz, na pewno nie będzie stracony i przyniesie dobre zmiany. Jeśli czujesz, że jest to sport dla ciebie i od dawna podziwiasz innych biegaczy, warto spróbować. Wskazówki na początek Na początek potrzebujesz odpowiedniego obuwia sportowego. Ważny jest także wygodny strój – spodnie dresowe lub legginsy zapewnią swobodę ruchu. Kiedy zdecydujesz się na regularne treningi, warto zaopatrzyć się w koszulkę techniczną, która będzie odprowadzać pot z powierzchni ciała, oraz wygodną bluzę. Przed rozpoczęciem aktywności, jeżeli to twoje pierwsze podejście do uprawiania sportu, skonsultuj się z lekarzem. Zgłoś mu dolegliwości bólowe w stawach, jeśli masz takie problemy. Gdy wszystko będzie w porządku, czas zacząć regularne treningi. Plan treningowy Zaczynamy spokojnie, żeby nie zrazić się do wysiłku na samym początku. Najlepiej rozpocząć od marszu przeplatanego biegiem. Szybki chód jest bardzo naturalny dla człowieka, jest to też dobra forma ruchu, która poprawia wydolność. Jeśli masz kiepską kondycję, zacznij od długich marszów, a po 2–3 tygodniach stopniowo dodawaj do nich bieg. Każdy trening warto zacząć od szybkiego marszu. To dobry pomysł na rozgrzewkę, do tego kilka ćwiczeń, np. krążenia ramionami, wymachy rąk, krążenia w stawach biodrowych i skokowych, kilka przysiadów, podskoków i ciało jest gotowe do biegu. Dobra rozgrzewka pomoże uniknąć kontuzji. Na początku skupiaj się na czasie biegu, na inne parametry nadejdzie pora później. Stopniowo wydłużaj trening. Zacznij np. od 5 minut marszu przeplatanego minutą biegu, powtórz to 3–5 razy, w zależności od możliwości. W każdym kolejnym treningu dodawaj kolejną minutę biegu. Czas odmierzaj stoperem. Nie wymuszaj zbyt szybkiego progresu, bieganie ma być przede wszystkim przyjemnością. Tempo i przebyty dystans to parametry, które są ważne, kiedy zaczniemy mocniej trenować, na początku nie jest to tak istotne. Skup się na wydłużaniu czasu biegu. Po kilku tygodniach uda ci się przebiec np. 15–20 minut bez przerwy, da ci to motywację do kolejnych działań. Cierpliwość jest bardzo ważna. Jeśli przez kilka lat siedziałeś przed komputerem, nie spodziewaj się od razu świetnych wyników. Z każdym treningiem będzie coraz lepiej, nie ma drogi na skróty, wszystko trzeba sobie wypracować. Z czasem, kiedy polubisz bieganie, przydatny może być pulsometr, dzięki któremu sprawdzisz wiele parametrów, ale też ustalisz odpowiedni plan treningów. Zapisuj swoje wyniki, możesz użyć do tego jednej z wielu aplikacji. Pozwoli to monitorować postępy. Możesz też notować swoje spostrzeżenia, zaznaczać lepsze i gorsze dni. Pierwszy plan treningowy Zacznij bieganie od 3 dni w tygodniu, np. w poniedziałek, środę, sobotę: I tydzień – 5 minut marszu/minuta biegu II tydzień – 5 minut marszu/2 minuty biegu III tydzień – 5 minut marszu/3 minuty biegu IV tydzień – 5 minut marszu/3 minuty biegu V tydzień – 5 minut marszu/4 minuty biegu VI tydzień – 10 minut marszu/8 minut biegu VII tydzień – 10 minut marszu/10 minut biegu VIII tydzień – 10 minut marszu/20 minut biegu W pierwszych trzech tygodniach wykonujemy 3–4 serie, zależnie od możliwości. W kolejnych od 3 do 5 serii jednego dnia, np. w poniedziałek mogą to być 3 serie, w środę – 4, a w sobotę – 5. Ostatni tydzień wykonujemy w jednej serii. Z każdym kolejnym tygodniem wydłużamy czas biegu o 5 minut. Systematyczna praca to najlepsza metoda na osiągnięcie biegowego sukcesu.
Zaplanuj treningi i zacznij biegać
W życiu każdego chłopca przychodzi taki moment, kiedy musi nauczyć się korzystać z toalety. Nocnik jest podstawowym wyposażeniem domu każdego rodzica małego dziecka, jednak czasami chłopcy nie chcą z niego korzystać. Co wtedy zrobić? Można wybrać zabawny pisuar, który zachęci małego mężczyznę do rezygnacji z pieluchy. Pisuar Żabka Oto pierwsza propozycja pisuaru , który jest funkcjonalny i zabawny. Pisuar w kształcie żabki bardzo łatwo mocuje się do ściany za pomocą przyssawek. Jest wykonany z tworzywa sztucznego, dzięki czemu jest lekki i można go łatwo wyczyścić. Składa się z dwóch części i ramy, do której jest zamocowana wyjmowana wkładka. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie ma potrzeby wykonywania nowej instalacji odpływowej. We wkładce dodatkowo zamocowano mały młynek, więc chłopcy będą mogli ćwiczyć celność i zminimalizują ryzyko zamoczenia podłogi wokół pisuaru. Cały pisuar jest dwukolorowy, wyjmowana wkładka zazwyczaj jest jaśniejsza lub ma inny kontrastowy kolor. Na ramie, która jest przymocowana do ściany, znajdują się zabawne oczka żabki. Pisuar Pingwinek To idealny pisuar dla chłopców do nauki siusiania na stojąco. Jego olbrzymią zaletą jest to, że rośnie razem z dzieckiem. Można go podwyższyć o około 8 cm. Dodatkowo można, ale nie trzeba, przymocować go do ściany. Jest wyposażony w stabilną nogę, która pozwala na ustawienie go w innym pomieszczeniu, gdy zajdzie taka potrzeba. Nogę można odpiąć i przymocować główną część za pomocą przyssawek do ściany. Pisuar składa się z ramy w kształcie pingwinka i wyjmowanego pojemnika umieszczonego w jego brzuchu. Pomieści 1,4 litra płynu. Atutem jest możliwość zmiany kąta nachylenia tak, by jak najbardziej dopasować go do dziecka. Minipisuar Jeśli nie posiadamy dużej łazienki i mamy obawy, że duży pisuar się w niej nie zmieści, możemy wybrać rozmiar mini. Jego prosta budowa sprawi, że zmieści się nawet w bardzo małej toalecie. Minipisuar składa się z jednej części, która pomieści 800 ml, co sprawi, że nic się nie wyleje. Do ściany mocuje się go za pomocą przyssawek i specjalnego uchwytu, dzięki któremu nie ma problemu przy usuwaniu nieczystości. Nie ma też konieczności wiercenia dziur w ścianie. Minipisuar występuje w 5 żywych kolorach: niebieskim, zielonym, żółtym, pomarańczowym i białym. Daje to możliwość dopasowania go do wystroju toalety. Jest wykonany z trwałego i łatwego do czyszczenia tworzywa sztucznego. Przenośny pisuar Odpieluchowywanie jest trudnym i żmudnym procesem. Szczególnie ciężkie są wyjścia z dzieckiem, które właśnie uczy się komunikować swoje potrzeby fizjologiczne. Aby ułatwić ten proces i zminimalizować ryzyko zmoczenia bielizny, można zaopatrzyć się w przenośny pisuar . Wyglądem przypomina on trochę bidon, lecz jest wyposażony w specjalną końcówkę, która ułatwi korzystanie z niego. Ma ona dość szerokie ujście i jest zamykana tak, by nic się nie wylało. Taki przenośny pisuar sprawdzi się w podróży, na spacerze oraz w miejscach, gdzie nie ma toalety. Dzięki małemu rozmiarowi zmieści się bez problemu w torbie czy plecaku.
Pomysłowe pisuary dla chłopców - zobacz sam!
Wymiana czy opróżnianie worków w odkurzaczach nie należy do najprzyjemniejszych obowiązków. Zakup kolejnych worków generuje także niemałe koszty. Rozwiązaniem problemu mogą być odkurzacze bezworkowe. Odkurzacza nie kupuje się co roku, dlatego warto poświęcić trochę czasu i wybrać taki, który spełni wszystkie nasze oczekiwania. Do zalet odkurzaczy bezworkowych należy w pierwszej kolejności zaliczyć brak konieczności kupowania i wymiany worków. Wszystko sprowadza się do oczyszczenia specjalnego pojemnika na brud. Choć trzeba to robić regularnie, nie stanowi to skomplikowanej czynności i nie wymaga dużego zaangażowania. Takie urządzenia są oczywiście polecane dla alergików, gdyż dość dobrze radzą sobie z roztoczami i alergenami. Na jakie modele odkurzaczy bezworkowych zwrócić uwagę? Philips PowerPro FC9333/09 box:offerCarousel Philips to bardzo wszechstronna firma, która ma w ofercie bardzo ciekawe odkurzacze bezworkowe. Jednym z nich jest PowerPro FC9333/09, który posiada moc 650 W, a jego klasa energetyczna to A. Jest to odkurzacz cyklonowy, który przyspiesza ruch powietrza w specjalnej komorze cyklonicznej. Nie zabrakło tu filtru HEPA Clean Air. Producent chwali się, że jego urządzenie posiada pojemnik, który można bardzo łatwo opróżnić. Cena? Około 420 zł. Eldom OC1200S box:offerCarousel Jeśli chcecie nieco zaoszczędzić, to w cenie około 180 zł możecie kupić odkurzacz Eldom OC1200S. Podobnie jak w prezentowanym przed chwilą odkurzaczu Philips, i tu mamy do czynienia z technologią cyklonową. Moc to 1000 W, więc jak na dzisiejsze standardy (i ograniczenia UE) to bardzo dużo. Z kolei filtr HEPA zapewnia czyste powietrze. Blaupunkt VCC301 box:offerCarousel W cenie około 200 zł jest dostępny na Allegro odkurzacz cyklonowy Blaupunkt VCC301. Dysponuje on mocą 700 W, a jego klasa energetyczna to A, więc nie musicie się martwić o nadmierne zużycie energii elektrycznej. Mamy tu też zaawansowany film przeciwalergiczny HEPA H13. Jak zapewnia producent, filtr HEPA H13 potrafi wychwycić nawet 99,97% zanieczyszczeń z wydmuchiwanego powietrza, które jest dzięki temu bardzo czyste i przyjazne nawet alergikom. Tefal TW6984 EA box:offerCarousel Tefal to firma, którą większość z nas kojarzy z produkcją garnków i patelni. Jak się jednak okazuje, ma w swojej ofercie także odkurzacze bezworkowe. Model TW6984 EA nie należy do najtańszych, bo kosztuje około 680 zł. W zamian otrzymujemy ciche urządzenie, pracujące z mocą 750 W. Mamy tu do czynienia z klasą energetyczną A oraz filtrem EPA, który usuwa z wydmuchiwanego powietrza kurz, bakterie i odchody roztoczy. Ten cyklonowy odkurzacz posiada również specjalnie zaprojektowany pojemnik na kurz, pozwalający na szybkie opróżnianie. Zelmer Aquos 829.5 SK box:offerCarousel Naturalnie w poczet odkurzaczy bezworkowy nie musimy zaliczać wyłącznie tych cyklonowych, ale i odkurzacze wodne. Jednym z nich jest Zelmer Aquos 829.5 SK, który do filtrowania zanieczyszczeń używa wody. Moc tego urządzenia to aż 1500 W. Pojemnik na wodę mieści jej 3 litry. Brudne powietrze zasysane przez odkurzacz natrafia po drodze na wodę, która przez swoją lepkość wychwytuje wszystkie zanieczyszczenia. Dla pewności, że nic na zewnątrz się nie wydostanie, został tu zastosowany filtr HEPA, więc wydmuchiwane powietrze nie jest straszne nawet dla alergików. Po każdym odkurzaniu wodę z odkurzacza trzeba wylać, a pojemnik dokładnie umyć. Jest to nieco bardziej kłopotliwe niż w odkurzaczach cyklonowych, ale mimo wszystko woda filtruje dużo lepiej i dodatkowo nieco nawilża powietrze w naszym domu. Cena, jaką musimy zapłacić za ten odkurzacz, to około 340 zł.
Ciekawe modele odkurzaczy bezworkowych
Choć świadomi kierowcy, mający prawo jazdy kategorii A, są z reguły wyposażeni w odpowiedni sprzęt, to osoby „świeże” w tej kwestii mogą zdecydować się na swobodną wyprawę w zwykłych szortach, zaopatrując się wyłącznie w obowiązkowy kask. Co trzeba wiedzieć? W dniu 24 sierpnia 2014 roku weszła w życie ustawa o możliwości prowadzenia jednośladów z jednostkami napędowymi o pojemności 125 ccm przez kierowców posiadających prawo jazdy kategorii B. Oznacza to zapewne gwałtowny wzrost liczby motocyklistów oraz kierowców większych skuterów na naszych drogach. Do tej pory kierowcy z prawem jazdy na samochody osobowe mogli prowadzić jedynie motorowery i skutery o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 ccm. Zgodnie z nowymi przepisami, uprawnienia te zostały znacznie rozszerzone. Od końca sierpnia każdy kierowca posiadający prawo jazdy kategorii B, przez okres dłuższy niż 3 lata, może legalnie kierować motocyklami o pojemności 125 ccm bez dodatkowych uprawnień. Wbrew pierwotnym założeniom, dotyczy to zarówno maszyn z automatyczną, jak i manualną skrzynią biegów. Nowy przepis nie pozwala jednak na nieograniczony tuning. Moc silnika takiego pojazdu nie może przekraczać 11 kW, a stosunek mocy do masy własnej maszyny powinien wynosić maksymalnie 0,1 kW/kg. Mimo wszystko na kierowcach nie ciąży obowiązek odbycia jakiegokolwiek szkolenia z zakresu poruszania się jednośladem. Chcąc nie chcąc, może to zaowocować wzrostem liczby wypadków z udziałem motocyklistów. Skoro więc nadszedł długo wyczekiwany dzień, w którym legalnie możemy dosiąść swoich „125-ek”, warto zawczasu skompletować motocyklową wyprawkę. Kask box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Jest to obecnie jedyny obowiązkowy element wyposażenia każdego motocyklisty. W razie jego braku, kierowcy grozi mandat o wysokości 100 zł oraz 2 punkty karne. Jednak straty finansowe, poniesione w razie kontroli, są niewspółmierne do szkód, jakie możemy sami sobie wyrządzić. Jeśli więc wcześniej nie mieliśmy styczności z motocyklami, ale (spełniająca wymogi prawne) maszyna czeka już w garażu na upragniony przez nas dzień, to zawczasu trzeba zapomnieć o jeździe bez kasku. Ich wybór może przyprawić o zawrót głowy. Mamy do wyboru kilka ich rodzajów, które przedstawię poniżej. Kaski otwarte, zwane nieraz skuterowymi, są dość wygodne i zapewniają dobrą widoczność. Umożliwiają prowadzenie pojazdu wtedy, gdy mamy włożone okulary oraz nie sprawiają, że podczas upału doświadczymy wrażenia nagłego uderzenia gorąca na naszej twarzy. Ich mankament stanowi fakt, że nie do końca osłaniają naszą twarz, co w razie kolizji, może przynieść straty dla kierowcy. Drugą propozycją są kaski integralne, czyli zamknięte. Ten wariant jest znacznie bezpieczniejszy od poprzedniego, ponieważ w całości osłania twarz kierowcy. Dodatkowym superlatywem, jaki zapewne docenią głównie miłośnicy gadżetów, jest zaopatrzenie kasku w designerską szybkę – przyciemnianą, imitującą lustro lub kolorową. Należy jednak pamiętać, że nie wszystkie takie wizjery są homologowane, czyli nie mogą być używane w ruchu drogowym. Dlatego, jeżeli zdecydujemy się na zakup takiego „bajeru”, warto wybrać te od oryginalnych producentów, które posiadają odpowiednie certyfikaty. Połączeniem dwóch poprzednich wariantów są kaski szczękowe. Wyglądają one zupełnie jak integralne, jednak oprócz otwierania i zamykania wizjera, kierowca może otworzyć kask na pełną szerokość, unosząc razem z szybką część osłaniającą szczękę. Jest to rozwiązanie szczególnie doceniane przez kierowców dużych skuterów i motocykli turystycznych. Ostatnią propozycją, uwielbianą głównie przez nastolatków i miłośników off-roadu, są kaski cross/enduro. Mają one znacznie wysuniętą część szczękową, co sprawia, że ich użytkujący niejednokrotnie odczuwają mocne podmuchy wiatru na swoich twarzach. Do jazdy w tym typie sprzętu niezbędne będą dodatkowe gogle, chroniące oczy przed owadami. Przedział cenowy, pozwalający na nabycie konkretnego kasku jest ogromny – waha się od 30 zł do 2, a nawet 3 tys. zł. O ile zakup kasku w najniższym pułapie możemy, z wiadomych przyczyn, wykluczyć już na samym początku, tak przy wyborze powinniśmy kierować się przede wszystkim jego przeznaczeniem. Weźmy pod uwagę, że nie we wszystkich dziedzinach życia ta zasada się sprawdza, lecz w przypadku kasków motocyklowych cena idzie w parze z jakością. Wszystko więc zależy od naszych preferencji, stylu jazdy oraz zasobności portfela. Dobry kask, jaki uchroni nas w razie wypadku, kupimy za ok. 700–800 zł. Kombinezon Fakt, że zaczniemy przemieszczać się po mieście skuterem lub niedużym motocyklem nie oznacza od razu, iż musimy zaopatrzyć się w drogi, torowy, skórzany kombinezon. Choć jest on rzeczywiście najbezpieczniejszy, to znacznie ogranicza komfort i wygodę. Dobrze utrzymuje ciepło, a więc jest w nim gorąco (co szczególnie dotyka kierowcę w upalne dni), ale korzystanie z niego wymaga bezwzględnego wożenia przez nas dodatkowego kompletu odzieży na zmianę. Możemy zdecydować się na jego dwuczęściowy wariant, w jakim dolny i górny element łączymy ze sobą za pomocą suwaka. Trzeba pamiętać, iż niesie on podobne nieudogodnienia, jak jego jednoczęściowy „brat” i nie stanowi konieczności, jeżeli nie poruszamy się ze znacznymi prędkościami. Wówczas wystarczającą ochronę zapewnią nam nie tylko tańsze, ale i wygodniejsze rozwiązania. Koszty skórzanego kombinezonu zaczynają się od 1000 zł, a kończą w granicach nawet 3,5 tys. zł. Najlepszą alternatywą do jazdy po mieście są kombinezony tekstylne. Podobnie do wariantów skórzanych i te składają się z kurtki oraz spodni, spinanych ze sobą, lecz dużo bardziej przepuszczają powietrze, gdyż często mają również rozbudowany system wentylacji, zapewniający chłodzenie w upalne dni. Ponadto z reguły posiadają kilka funkcjonalnych kieszeni i nie krępują ruchów. Ich koszt to około 300 zł (za najtańszy dostępny model), a nawet 2 400 zł za egzemplarz od Rolls Royce’a. W przypadkach skrajnych upałów, kurtkę zastąpimy tzw. buzerem. Jest to plastikowy ochraniacz na korpus. Ma on jednak swoje wady i zalety. Plastik nie chroni bowiem ciała kierowcy tak dobrze, jak protektory stosowane w wyższej jakości zbrojach czy kombinezonach motocyklowych. Dodatkowo nie osłania całego korpusu, dlatego niezbędne są wówczas dodatkowe ochraniacze na łokcie i ramiona. Taki rodzaj ochraniacza wykorzystują jednak z reguły jedynie kierowcy motocykli off-road’owych. box:offerCarousel box:offerCarousel Możemy również zdecydować się na jego rozbudowaną wersję, czyli zbroję. Jest ona swego rodzaju „siatkową” bluzą, która w newralgicznych punktach posiada wbudowane ochraniacze, między innymi na: łokcie, przedramiona, ramiona, barki, plecy oraz wzmocnioną część na kręgosłup. Często jest także zintegrowana z pasem nerkowym, osłaniającym dolną część pleców. Jest to rozwiązanie szczególnie dobre na upały, ponieważ pod spód możemy nie zakładać dosłownie niczego. Koszt takiej zbroi to ok. 200–300 zł. Jeśli jednak zdecydujemy się na jedną z dwóch ostatnich propozycji, pozostaje jeszcze kwestia ochrony dolnych partii naszego ciała. Kilka lat temu nieśmiertelną sławę zdobyły moto-jeansy, do dziś uwielbiane przez wielu motocyklistów. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak dość grube, jeansowe bojówki. Jednak pod dobrze wszystkim znanym, niebieskim materiałem, kryją się liczne ochraniacze, głównie na kolana, biodra i część siedzącą. Nie krępują one ruchów tak bardzo, jak typowe spodnie z kombinezonu, a w chłodniejsze dni możemy w nich chodzić nawet w pracy czy po mieście. Niestety koszt takich spodni nie jest mały i wynosi od 300 do 1 300 zł. box:offerCarousel Rękawice Dłonie to jedna z najbardziej narażonych na urazy części ciała, która cierpi najbardziej nawet przy niegroźnych „wywrotkach”. Każdy z nas, będąc dzieckiem, wywrócił się na rowerze. Gdy sięgniemy pamięcią wstecz, przypomnimy sobie moment, gdy byliśmy już niemal „rozłożeni” na drodze, a w ostatnim momencie wyciągnęliśmy ręce. Uchroniło to resztę naszego ciała przed stłuczką, ale odbiło się opłakanym stanem wewnętrznych stron naszych dłoni. Podczas upadku na motocyklu ma miejsce dokładnie to samo zdarzenie. Z jaką prędkością jechaliśmy rowerem, kiedy byliśmy mali – 15 km/h, 20? Na motocyklu bądź skuterze szybkość ta dochodzi do 100 km/h. W tej sytuacji w przypadku braku rękawic ciężko mówić o subtelnym zadrapaniu. Szeroki wybór ochraniaczy na dłonie oraz pokaźny zakres cenowy pozwalają nam wybrać coś dla siebie. Nie warto jednak polegać na najtańszych rękawicach motocyklowych, które wyłącznie zostały nazwane „skuterowymi”, ponieważ ochrona, jaką zapewniają, jest porównywalna do efektu, który osiągniemy, zakładając rękawice narciarskie. Jeśli zależy nam na naszych dłoniach, powinniśmy być przygotowani na wydatek rzędu (co najmniej) 100 zł. Górna granica cenowa plasuje się w granicach 500 zł, lecz za tę kwotę dostaniemy już rękawice profesjonalne, używane przez motocyklistów poruszających się na większych maszynach przy zachowaniu dużych prędkości. Przy wyborze lepiej zdecydować się na wariant wykonany ze skóry zwierzęcej niż z syntetycznego materiału. W wyniku długotrwałego „szorowania” po asfalcie, skóra w krytycznym momencie rozgrzeje się i poparzy nam skórę. Tekstylia zaś natomiast ulegną stopieniu przez co dodatkowo wyrządzą nam krzywdę. Rękawice muszą być solidne, wykonane z kilku warstw skóry, wzmocnione dodatkowo w wierzchniej części za pomocą specjalnych protektorów (przeważnie wykonywanych z kevlaru), PVC lub włókna węglowego czy szklanego. Buty Skoro zadbaliśmy już o ochronę większości naszego ciała, trzeba by poświęcić jeszcze chwilę, aby spełnić wymogi powiedzenia „od stóp do głów”. Mowa tu oczywiście o doborze odpowiedniego obuwia. Prawdziwi motocykliści dbają o własne zdrowie i bezpieczeństwo. Wbrew pozorom, stopy i kostki również są narażone na urazy podczas wypadku. W zależności od naszych preferencji możemy wybrać wariant niższy lub pełny. Niskie buty motocyklowe wyglądem znacząco nie różnią się od codziennego obuwia, mają oczywiście wzmocnioną podeszwę oraz protektory, chroniące wierzch stopy przed urazami. Jednak w dalszym ciągu pozostawiają kostki kierowcy odsłonięte oraz nie usztywniają stawu skokowego, przez co podczas wypadku da się niestety skręcić bądź zwichnąć nogę. Tu z pomocą przychodzą typowe buty motocyklowe, sięgające prawie do połowy łydki. Zdecydowanie stanowią najlepszy wybór, ponieważ zapewniają najwyższą ochronę. Znajdziemy wiele ich wariantów i rodzajów. Z reguły są zapinane na suwak, a dopasowanie do kształtu stopy zapewnia system zatrzasków i ściągaczy. Dostępne są też modele z wentylacją. Porządne buty motocyklowe to koszt od 250 do 1,5 tys. zł. O ile w przypadku posiadania zasobnego portfela nie da się „przesadzić” z jakością ochraniaczy, tak chyba nie warto kurczowo trzymać się najniższego zakresu cenowego. Wobec tego, winniśmy liczyć się z tym, dobre obuwie motocyklowe to wydatek rzędu 400–500 zł. Po podsumowaniu wydatków, poza motocyklem o pojemności do 125 ccm, czeka nas jeszcze wydatek ok. 2,5 tys. zł. (i to przy założeniu, że wybieramy produkty ze środkowej lub wręcz niższej półki cenowej). Jeśli jednak zamierzamy poruszać się niedużym motocyklem, co będzie wiązało się z tym, że nie będziemy musieli rozwijać dużych prędkości, to nie jest koniecznym wyposażanie się w wymyślny, bardzo drogi strój. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku kierowców większych i szybszych maszyn. Wtedy na bezpieczeństwie nie warto oszczędzać. Życie mamy w końcu tylko jedno i warto o nie zadbać. Zwłaszcza, jeśli chcemy czerpać z niego pełnymi garściami, choćby przez wolność odczuwaną w trakcie jazdy na motocyklu.
Motocyklowa wyprawka
Boom na gry RPG trwa w najlepsze. Jak w poprzednich latach, także i w 2014 roku ukazało się kilka bardzo interesujących pozycji dla fanów gatunku. Wiele wśród nich to kontynuacje serii, ale w każdym przypadku są to pozycje warte ogrania. Na rynku coraz częściej pojawiają się tytuły nawiązujące mechaniką do klasycznych gier RPG, które święciły swoje triumfy na początku minionej dekady. Za sprawą serwisów crowdfoundingowych twórcom udało się zdobyć finansowanie na tego typu projekty. Dzięki temu mniej więcej w połowie roku światło dzienne ujrzały dwa wyśmienite tytuły: „Wasteland 2” oraz „Divinity: Original Sin”. Powrót do korzeni Pierwszy z nich powinien przypaść do gustu fanom serii „Fallout”, ponieważ jest kontynuacją tytułu, który zainspirował jego twórców! Przyszło na to czekać ponad dwadzieścia lat, ale było warto. „Wasteland 2” to – podobnie jak „Fallout” – opowieść o życiu po konflikcie nuklearnym. Jako gracz kierujemy zespołem Strażników, członków organizacji starającej się utrzymać porządek w zrujnowanym świecie. Z kolei „Divinity: Original Sin” to prequel – opowieść poprzedzająca fabułę – już nie tak odległej gry, „Beyond Divinity”. Dzieje się w dość standardowym świecie fantasy. Od śledztwa w sprawie zaginięcia jednego z oficjeli w mieście Rivellon dochodzimy do konfliktu z armią nadnaturalnych sił. Oba tytuły przypadną do gustu wielbicielom klasycznych RPG, bowiem zachowano w nich wszystkie elementy, które dawniej je wyróżniały: grafikę w rzucie izometrycznym, rozbudowane boksy dialogowe, turową walkę, wysoki poziom skomplikowania rozwoju postaci, nieoczywistość sposobu wykonywania zadań. Rozgrywka będzie bardzo satysfakcjonująca zwłaszcza dla tych, których irytują uproszczenia w dzisiejszych RPG. Udane odsłony starych serii Jeżeli zaś o nich mowa, to współczesne serie również doczekały się swoich kontynuacji. Jedną z bardziej wyczekiwanych była trzecia odsłona „Risena” z podtytułem „Władcy Tytanów”. „Risen” to duchowy spadkobierca kultowego „Gothica”, praktycznie identyczny pod względem sposobu prowadzenia rozgrywki i fabuły. Po eksperymentach z piracką oprawą opowieści twórcy wrócili do korzeni, serwując nam epicką historię o walce z tytułowymi pradawnymi potęgami, dobrze znanymi osobom pamiętającym fabułę poprzednich części. W „Risenie”, podobnie jak w większości współczesnych RPG, akcję obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby i czynnie bierzemy udział w każdej potyczce za sprawą prostego systemu walki. Gra cierpi na wszystkie wady produkcji Piranha Bytes, lecz na szczęście ma również szereg zalet, które zbudowały pozycję dotychczasowych tytułów zespołu. Prawdopodobnie najgłośniejszą premierą tego roku był „Dragon Age: Inkwizycja”. Trzecia część opowieści o losach krainy Thedas. Po raz kolejny wcielamy się w nową postać – tym razem jest to przywódca tytułowej organizacji. Spotkamy za to szereg starych znajomych z obu poprzednich odsłon, poznając w końcu dalsze losy niektórych lubianych postaci. Po średnio przyjętej części drugiej trójka powraca w glorii chwały jednej z najwyżej ocenianych gier 2014 roku i na pewno będzie mocnym pretendentem do miana najlepszej elektronicznej rozrywki ostatnich dwunastu miesięcy. Jeżeli więc należałoby wskazać tylko jeden tytuł, z którym koniecznie należy się zapoznać, byłby to właśnie najnowszy „Dragon Age”. Warto wspomnieć o jeszcze dwóch grach, o każdej z innego powodu. Pierwsza dlatego, że to ciepło przyjęty na świecie polski rodzynek w zestawieniu: „Lords of the Fallen”. Nie jest to RPG czystej wody. Rozgrywka nastawiona jest na akcję. Jako jeden z trzech typów postaci – wojownik, mag lub łotrzyk – przemierzamy starożytną krainę, w której dawno temu ludzkość postanowiła uśmiercić swojego boga. Niespodziewanie dobra gra Ostatnim tytułem jest „South Park: The Stick of Truth”. Gier na motywach popularnego, kontrowersyjnego serialu animowanego było wiele, jednak przeważnie były to mało wymagające pozycje. Tym razem postanowiono przygotować pełnoprawne RPG wraz ze wszystkimi jego schematami, jak turowa walka. Choć całość utrzymana jest w konwencji serialu, a więc roi się od niewybrednych i niepoprawnych politycznie żartów, to pod przykrywką niepoważnej opowieści kryje się zaskakująco dobra rozgrywka. Sześć wymienionych tytułów to zdecydowanie nie wszystkie godne bliższego poznania gry RPG z 2014 roku, jednak to właśnie te zbierały najwyższe – czasami ku zaskoczeniu wszystkich – noty. Każdy fan gatunku znajdzie wśród nich coś dla siebie, niezależnie od tego, czy bliżej mu do klasycznych odsłon, czy nowocześniejszych klimatów. Miłego grania!
Najlepsze gry RPG 2014 roku
Inspirujące nowości i ulubione zestawy dla najmłodszych – to wszystko znajdziemy w najnowszym katalogu Lego. Jeśli jeszcze nie masz pomysłu, czym zaskoczyć swojego maluszka, sprawdź największe hity, uwielbiane przez dzieci. 1. Moje pierwsze emocje – cena katalogowa: 79,99 zł box:offerCarousel Uśmiech? Zawstydzenie? A może złość? Emocje towarzyszą dziecku każdego dnia, dlatego warto je nazywać, ale także oswoić. Lego Duplo może w tym pomóc. Dzięki klockom-główkom z nastrojami, maluchy stworzą swoje figurki i odegrają zabawne scenki. Klocki można łączyć z innymi zestawami Duplo. 2. Moje pierwsze przyjęcie – cena katalogowa: 69,99 zł Pyszne babeczki to doskonały pomysł na osłodzenie każdego spotkania. Tym razem dzieci mogą stworzyć je samodzielnie, przy pomocy klocków. Mini torciki ze świeczkami, lody w rożku, a nawet kolorowe muffinki, to tylko niektóre pomysły na kreatywną zabawę. 3. Pociąg ze zwierzątkami – cena katalogowa: 129,99 zł box:offerCarousel Jest silną konkurencją dla popularnego "Pociągu z cyferkami". Tym razem na podwoziach umieszczamy kolorowe klocki, a na nich główki zwierząt! W pociągu jedzie słoń, żyrafa z ruchomą szyją, lew z ruchomą paszczą oraz krokodyl. Wagoniki można łączyć ze sobą w pociąg, jak również rozczepiać, aby każdy zwierzak poruszał się osobno. 4. Moja pierwsza ciężarówka – cena katalogowa: 79,99 zł Gwarantuje fantastyczną zabawę zarówno dla chłopca, jak i dziewczynki. Ciężarówkę możemy przebudować na stragan z produktami spożywczymi. Każdy klocek ma nadruk towaru, np. jaja, ryby czy mleko. Do zestawu dołączono dwie figurki oraz uroczego kotka. Klocki pozwalają na zabawę w robienie zakupów. Nadają się do odgrywania scenek i pobudzają wyobraźnię. 5. Stajnia z kucykami – cena katalogowa: 129,99 zł box:offerCarousel Stajnia od Duplo oczaruje każde dziecko marzące o własnym kucyku. Z pomocą Lego może je karmić, czesać, czy kąpać. Wśród akcesoriów znajdziemy m.in. dużą szczotkę, grabie i podajnik siana. Z klocków zbudujemy stodołę wraz z pomieszczeniem dla koni i paśnikiem. 6. Przygody na farmie – cena katalogowa: 249,99 zł Wiejskie życie ciekawi niejednego szkraba, zwłaszcza, że fascynuje go opieka nad zwierzętami. Dzięki "Przygodom na famie" maluch może karmić krowy, króliki czy owce, kąpać je, kiedy się pobrudzą, i przywozić traktorem paszę, aby nakarmić je wg potrzeb. W zestawie, oprócz figurek zwierząt, znajdziemy również farmera oraz jego dzieci, pomagające mu w farmerskich obowiązkach. 7. Duży plac zabaw – cena katalogowa: 199,99 zł Kiedy pogoda nie sprzyja, rozłóż plac zabaw na dywanie i pozwól dziecku na radosną zabawę z figurkami Lego. Zjeżdżalnia, domek czy samochód na sprężynie to tylko niektóre atrakcje, jakie na możemy spotkać na placu zabaw Lego. A jeśli to wciąż za mało, zrelaksujcie się na huśtawce, albo pobawcie się w klockowym piasku. box:offerCarousel 8. Miasteczko – cena katalogowa: 249,99 zł Miasteczko to piętrowy budynek, w którym znajdziemy m.in. przychodnię, restaurację, stragan spożywczy a nawet myjnię samochodową. Wszystko to, co niezbędne jest mieszkańcom małego miasteczka, stworzymy przy pomocy Lego Duplo. W zestawie znajdziemy figurki, ale także mnóstwo akcesoriów, m.in. towary sprzedawane w sklepiku. 9. Lotnisko – cena katalogowa: 99,99 zł box:offerCarousel To idealny zestaw dla najmłodszych pilotów. Z klocków zbudujemy wieżę kontrolną wraz z taśmą przesuwającą bagaż. Na podróż czeka tata z synkiem, którzy gotowi są na podniebne przygody wraz z panią pilot. W pudełku znajdziemy także otwierany żółty samolot, w którym umieścić możemy figurki. 10. Herbatka u Belli – cena katalogowa: 89,99 zł Uroczej Belli nie trzeba nikomu przedstawiać. Tym razem, wspólnie ze swoimi towarzyszami, m.in. zegarem i czajniczkiem, urządza przyjęcie-herbatkę. Rozpal w kominku ogień i przygotuj stół. Już wkrótce nadejdą goście! Znajdź więcej zestawów Lego Duplo
10 hitów od Lego Duplo z katalogu 2018
Fotelik dla dziecka musi zapewniać bezpieczeństwo i ten parametr decyduje podczas jego zakupu. Cybex Aton 2 to model sprawdzony przez wiele rodzin, mający wysokie noty w testach i praktyczny. Bezpieczeństwo dziecka w podróży jest priorytetem, dlatego ważne jest to, w jakim foteliku samochodowym będzie przewożone niemowlę już od pierwszych dni życia. Wybierając fotelik dla maluszka, kierujemy się głównie gwarancją ochrony w razie wypadku, ale równie ważny jest komfort dziecka, łatwość utrzymania fotelika w czystości oraz sposób jego montażu. Bezpieczeństwo Fotelik Cybex Aton 2 jest uważany za jeden z najbardziej bezpiecznych fotelików dla dzieci od momentu urodzenia do osiągnięcia przez nie 12–18 miesięcy. Popularność i uznanie zawdzięcza solidnemu wykonaniu, zastosowaniu grubego styropianu, a także wysokim ocenom w niemieckich testach ADAC (fotelik otrzymał ocenę good, czyli dobrą). Dodatkowym atutem przemawiającym na korzyść fotelika jest zastosowanie systemu LSP, który zapewnia ochronę w pierwszej fazie zderzenia, a w związku z tym znaczną część energii zderzeniowej pochłania fotelik. Dzięki LSP bezpieczeństwo dziecka jest aż o 40% większe niż w przypadku poprzednich modeli tej marki. Wygoda Poza aspektami związanymi z bezpieczeństwem dziecka w podróży ważny jest również komfort jazdy. Fotelik Cybex Aton 2 jest dość lekki i bez problemu umieszcza się go w samochodzie z dzieckiem w środku. Gumowe pasy przyklejone na jego dnie gwarantują wysoką przyczepność do podłoża i uniemożliwiają przesuwanie się fotelika. Łatwa regulacja pasów, funkcja bujania czy wkładka dla niemowlaka to kolejne zalety fotelika Cybex Aton 2, które podnoszą komfort jazdy i gwarantują dziecku wygodę. Fotelik można zamocować w samochodzie za pomocą 3-punktowego pasa samochodowego lub poprzez bazę Aton Base 2-fix – w samochodach wyposażonych w system Isofix. Korzystałam z mocowania za pomocą pasów, ale podczas częstego wyjmowania i wkładania dziecka do auta baza Isofix jest zdecydowanie wygodniejszym rozwiązaniem. Cybex Aton 2 to nie tylko fotelik, z którego można korzystać w aucie. Z powodzeniem można wpinać go w stelaże wózków innych marek za pomocą specjalnych adapterów. Stelaż wózka marki Cybex nie wymaga dodatkowych mocowań. Dane techniczne Fotelik Cybex Aton 2 wyróżnia: * przedział wagowy: 0–13, * funkcja kołyski, * wkładka redukcyjna dla niemowląt, * 3-punktowe pasy bezpieczeństwa z szerokimi osłonami na pasy, * system ochrony bocznej LSP (Linear Side-mpact Protection System), * składana budka przeciwsłoneczna z filtrem UV+ 50, * tapicerka, którą można prać w temp. 30 stopni, * waga: 3,7 kg, * wymiary: 63 x 22-51,5 x 55,5 cm, * wyprodukowany i zaprojektowany w Niemczech. Moja opinia Z fotelika Cybex Aton 2 korzystało dwóch moich synków. Obaj podróżowali w nim przez pierwszy rok swojego życia. Zdecydowałam się na zakup tego modelu ze względu na pozytywne oceny w restrykcyjnych testach ADAC, ponieważ bezpieczeństwo dzieci jest dla mnie priorytetem. Nie jest to najlżejszy model z dostępnych na rynku fotelików, jednak bez problemu przemieszczałam się, nosząc w nim dzieci. Wygodny uchwyt pozwala transportować dziecko w foteliku, np. z samochodu, do domu. Ponadto może posłużyć jako pałąk do mocowania zabawek dla maluszka. Po kilku latach korzystania z fotelika doceniam materiał, z jakiego jest wykonany. Prałam go wielokrotnie w temperaturze 30–40 stopni C i nigdy nie miałam problemu z usunięciem jakichkolwiek plam. Co ważne, po takim czasie materiał nie wyblakł i fotelik nadal jest w świetnym stanie. Z czystym sumieniem mogę polecić ten model, ponieważ jest świetnie wykonany, przystępny cenowo i bardzo łatwy w utrzymaniu czystości.
Fotelik Cybex Aton 2 – test produktu
Kofty można roboczo nazwać bliskowschodnimi szaszłykami. Robi się je z mięsa mielonego, a sekret ich smaku tkwi w orientalnych przyprawach. Sprawdźcie przepis na pyszne kofty z sosem miętowym. Składniki: 800 g mielonej jagnięciny 1 posiekany ząbek czosnku 1 łyżeczka chili 1 łyżeczka przyprawy garam masala sól, pieprz 300 g jogurtu naturalnego 1 pęczek mięty 1 łyżka pasty sezamowej sok z ½ limonki Krok po kroku: Mięso łączymy z czosnkiem, chili i garam masalą. Formujemy kotleciki. Smażymy je na niewielkiej ilości oleju po 3 minuty z każdej strony. Jogurt łączymy z posiekaną miętą, pastą sezamową i sokiem z limonki. Polewamy nim ciepłe kofty. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Kofty z sosem miętowym
Mrice to nowy producent sprzętu audio z Chin. Ma jednak szansę na popularność ze względu na ciekawą ofertę produktów, np. głośników Bluetooth. Dwa testowane głośniki z serii Campers mają sprawdzić się w trudnych warunkach, są wycenione kolejno na 99 zł i 199 zł. Co potrafią i czy warto je kupić? Na pierwszy rzut oka widać, że oba modele Campers przeznaczone są raczej dla aktywnych użytkowników. Mają być odporne na wstrząsy i wodę, wykonane zostały z wielu warstw tworzywa, posiadają dodatkowe ogumowane. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by używać ich na co dzień. Design obu modeli jest podobny, głośniki wyglądają nieco ekstremalnie, co ciekawe producent określa je mianem bionicznych. To sprawa dyskusyjna, ale z pewnością kształt i design urządzeń przypadną do gustu miłośnikom motoryzacji. Specyfikacja Mrice Campers 1.0 (99 zł) wymiary: 90 x 43 mm materiał: ABS+PC waga: 190 g moc: 3 W impedancja: 2 Ω skuteczność: 110 dB zniekształcenia: 0,3% Bluetooth 2.1+EDR, zasięg do 10 m akumulator: 700 mAh wodoodporność IPX4 Konstrukcja i obsługa W zestawie z głośnikiem są dwa przewody – USB z wtyczką microUSB do ładowania oraz przewód analogowy z prostymi wtykami 3,5 mm. Oba mierzą po 45 cm. box:imageShowcase box:imageShowcase Campers 1.0 to nietuzinkowy głośnik monofoniczny, wygląda właściwie jak koło samochodowe. To grubszy krążek, ogumowany dookoła; zdobią go wcięcia, które upodabniają głośnik do opony samochodu terenowego. Na urządzeniu widać także dodatkowe nacięcia wskazujące miejsce trzech przycisków: dwa z nich to regulacja głośności i zmiana utworów w jednym (długie/krótkie wciśnięcie), środkowy to przycisk wielofunkcyjny (odpowiada również za parowanie). Obok nich jest jeszcze szczelina mikrofonu i biała dioda interfejsu Bluetooth. Sama obsługa głośnika jest prosta – przyciski pełnią kilka funkcji, ale używa się ich intuicyjnie. box:imageShowcase box:imageShowcase „Felga” konstrukcji otoczona została kolorowym pierścieniem – do wyboru jest wersja czarna, czerwona, żółta, srebrna i moro. Na urządzeniu znajdują się białe oznaczenia. Z jednej strony koła jest wylot głośnika w formie wklęsłej, metalowej maskownicy, a z drugiej wypukła obudowa, na której widać gumową zaślepkę z gniazdem microUSB, 3,5 mm oraz diodą sygnalizującą ładowanie. Zaślepkę trudno podważyć, ale jej ciasne spasowanie dobrze zabezpiecza złącza. Campers 1.0 został wyposażony w nietypowy uchwyt i nóżkę w jednym. To metalowe mocowanie przecinające obudowę. Mocowanie jest ruchome, dzięki czemu koło może się na nim obracać. Da się do niego wpiąć smyczkę, można też przypiąć głośnik do paska, a młodsi z pewnością wykorzystają go jako zabawkę. To z jednej strony wygodne rozwiązanie, z drugiej trochę problematyczne, gdyż Campers 1.0 powinien stać na bieżniku, stopka więc lekko przeszkadza, gdy chcemy skierować go wylotem do góry. Głośnik jest poręczny, dobrze leży w dłoni mimo dosyć dużej średnicy. Ogumowanie sprawdza się świetnie, jest matowe, szorstkie i grube (7 mm) – urządzenie trzyma się pewnie nawet mokrymi dłońmi. Głośnik nie jest w pełni wodoodporny, certyfikat IPX4 gwarantuje odporność na ulewy i zachlapania, lepiej więc Campersa 1.0 nie zanurzać. Urządzenie działa do 6 godzin na jednym ładowaniu, gdy słuchamy muzyki nie przekraczając 50% mocy. Takie ustawienie sprawdza się raczej w pomieszczeniach – wtedy mocy nie brakuje. Na zewnątrz konieczne będzie skorzystanie z wyższych poziomów głośności, dźwięk jest wtedy bardziej donośny. Brzmienie W przypadku tanich głośników monofonicznych należy odpowiednio dostosować swoje oczekiwania, nie ma co liczyć na potężne niskie tony, efektowną przestrzeń oraz dużo mocy. Mrice Campers 1.0 nie zagwarantuje mocnych niskich tonów, te są bardzo delikatne, na szczęście słychać melodię basu w muzyce popularnej czy elektronicznej. Głośnik nawet lekko wibruje, ale postawiono na szczelną konstrukcję, więc nie ma dodatkowych otworów, które mogłyby wzmocnić niskie tony. Ogólnie bas wypada dość chudo. Mamy za to ciepłą, dosyć naturalną średnicę, która wzmacnia żywe instrumenty i wokale. Głosy wokalistów (lub rozmówców) są bliskie, czytelne i szczegółowe. Z powodzeniem można śledzić tekst piosenek; dźwięk jest bezpośredni, czytelny i przyzwoicie czysty. Nie jest to wyjątkowo klarowne, krystaliczne brzmienie, słychać pewne zakłócenia, lekki szum, ale poziom jest jak najbardziej akceptowalny. Wysokie tony nie syczą, nie kłują, więc dźwięk nie męczy, jest na tyle jasny, by muzyka była czytelna i brzmiała satysfakcjonująco. Campers 1.0 sprawdzi się w wielu gatunkach muzycznych, jego brzmienie jest po prostu przyjemne. Głośnik brzmi dosyć kierunkowo – gdy stoi na krawędzi, dźwięk nie trafia bezpośrednio do uszu, ale pozostaje słyszalny; nie ma wtedy efektu przestrzeni. Lepiej jest, gdy go położymy – wtedy dźwięk wybrzmiewa ku górze, sprawia wrażenie bardziej donośnego i swobodnego, dlatego może go słuchać jednocześnie kilka osób. Specyfikacja Mrice Campers 2.0 (199 zł) wymiary: 170 x 170 x 50 mm głośniki stereo 45 mm materiał: ABS+PC waga: 385 g moc: 2x 5 W impedancja: 3 Ω skuteczność: 110 dB pasmo przenoszenia: 70 Hz–20 kHz zniekształcenia: 0,6% Bluetooth 2.1+EDR, zasięg do 10 m akumulator: 2500 mAh wodoodporność IPX4 Konstrukcja i obsługa Wyposażenie większego Campersa jest takie samo, jak modelu Campers 1.0 – to dwa przewody po 45 cm (USB i 3,5 mm). box:imageShowcase box:imageShowcase Campers w wersji 2.0 wykonano z podobnych materiałów co model niższy. Konstrukcja składa się z grubego ogumowania, metalu i tworzyw sztucznych. Tym razem głośnik jest stereofoniczny, to większe urządzenie przypominające gąsienicę czołgu. W przeciwieństwie do mniejszego modelu wersja 2.0 nie jest ruchoma – gąsienica się nie okręca – trochę szkoda, gdyż byłby to ciekawy patent. Na bieżniku znajdują się cztery przyciski: włącznik/przycisk parowania, zmiana utworów/regulacja głośności oraz przycisk play/wielofunkcyjny. Ich zasada działania jest podobna do tej z modelu 1.0, by zwiększyć głośność należy przytrzymać przyciski, co początkowo może się mylić. Został jednak wydzielony przycisk wielofunkcyjny, więc obsługa większego głośnika jest bardziej komfortowa. Z jednej strony są wyloty obu głośników z metalową belką i widocznymi łepkami śrub. Pomiędzy wylotami jest także niewielka pasywna membrana. Maskownice skrywają dwie białe diody: pracy i ładowania. Z drugiej strony znajduje się metalowe mocowanie do przypięcia głośnika, tym razem wygląda jak płoza – może służyć także jako oparcie odchylonego głośnika, co sprawdza się dobrze. Pod uchwytem dostrzec można wylot bass-reflexu, a nad nim zaślepkę skrywającą port microUSB, gniazdo 3,5 mm oraz czytnik kart microSD – można więc odtwarzać mp3 bezpośrednio z głośnika, bez obciążenia akumulatora smartfona. Konstrukcja posiada certyfikat IPX4 zapewniający odporność na ulewę i zachlapania, pełne zalanie może uszkodzić głośnik. Tym razem wbudowany akumulator pozwoli na 9 godzin odtwarzania muzyki przy średnim poziomie głośności – ten wystarczy także na zewnątrz. Ładowanie urządzenia trwa 4 godziny. Mimo że Campers 2.0 to głośnik stereo, nadal nie jest duży. To wąska konstrukcja, łatwo ją chwycić i przenieść, głośnik można też przypiąć do paska lub plecaka. Nie jest ciężki, więc nadaje się do zastosowań mobilnych. Brzmienie Bez wątpienia wersja 2.0 jest lepsza, choć trzeba pamiętać, że kosztuje dwa razy więcej, ale i jej brzmienie można określić jako dwukrotnie lepsze. Tym razem mamy niskie tony, bas jest podkreślony w wysokim i średnim paśmie. Mebel, na którym stoi głośnik, potrafi nawet zawibrować, bas jest wyraźnie słyszalny i dosyć swobodny, ale nadal nie ma go ekstremalnie dużo, dzięki czemu dźwięk pozostaje uniwersalny. Niskie tony nie dudnią, zatem na Campers 2.0 można posłuchać zarówno nowszych, jak i starszych gatunków muzycznych. Głośnik nie jest jednak specjalnie dynamiczny, nie uderza basem niczym większe konstrukcje. Średnica ponownie jest naturalna, ciepła i dosyć bezpośrednia. Dźwięk jest czytelny, słychać nawet pewne detale, dobrze brzmią zarówno lżejsze, jak i bardziej rozrywkowe gatunki. Nieźle słychać wokale, dobrze się przez głośnik rozmawia. Słyszalne są też pewne zakłócenia, ale jakość sygnału jest wyższa niż u Campersa 1.0. Sopran nie jest ciemny, ma łagodną prezentację, dźwięk pozostaje czytelny. Nie ma efektu krystalicznego brzmienia, klarowności, np. talerze perkusyjne są złagodzone, ale dzięki temu głośnik nie syczy i nie męczy uszu. Słychać delikatne stereo, ale dźwięk jest mocno zbity i kierunkowy. Sytuacja zmienia się, gdy głośnik skierujemy ku górze i oprzemy o metalowe mocowanie – robi się wtedy bardziej przestrzennie, dźwięk rozchodzi się na wszystkie strony i łatwiej trafia do uszu. Podsumowanie Do niedawna zakup głośnika Bluetooth wymagał dużego nakładu pieniędzy, szczególnie gdy potrzebne były mocne konstrukcje stereo. Teraz można już kupić dobry sprzęt taniej, czego przykładem są między innymi powyższe głośniki z serii Campers. Ceny 99 zł i 199 zł są atrakcyjne. Po głośnikach nie ma co spodziewać się wyjątkowej jakości brzmienia, wysokiej mocy i potężnego basu, ale w swojej cenie urządzenia prezentują bardzo dobry poziom. Do tego ceni się odporność na zachlapania oraz wzmacniane konstrukcje. Głośniki są też wygodne i proste w obsłudze. Co prawda, wizualnie prezentują się nietypowo, nie każdemu się spodobają, ale w tej cenie nie design jest najważniejszy. Jeśli budżet jest bardziej elastyczny, warto rozważyć zakup głośników Divoom. Mają one również bardzo dobry stosunek ceny do jakości i oferują jeszcze lepszy dźwięk. Trochę droższy od Campersa 1.0 jest Divoom Voombox Travel – kosztuje około 120 zł i oferuje mocniejszy bas, czystszy i jaśniejszy dźwięk, a jest podobnie wzmacniany. Sam dołożyłbym też około 70 zł i zamiast Campersa 2.0 wybrał Divoom Voombox Outdoor, który jest większy i cięższy, ale charakteryzuje się mocniejszym basem.
Test głośników Bluetooth Mrice Campers 1.0 i 2.0 – dobre, trwałe i niedrogie?
500 złotych za suknię ślubną? Prawie niewykonalne. Ale 500 złotych za cały ślubny zestaw z butami, torebką i biżuterią – to już brzmi jak bajka. Albo kiepski żart. Tymczasem wystarczy kilka sprytnych tricków i nieco wyobraźni, by stworzyć niepowtarzalną kreację z ubrań dostępnych na wyciągnięcie ręki. Niepotrzebny ekskluzywny salon, krawcowa ani włoskie buty robione na zamówienie. Przydadzą się za to magazyny modowe i kilka poradników przedślubnych. Takich, jak ten. Idzie nowe! Gorącym trendem ślubnym są kreacje upolowane na wyprzedaży, w second handzie albo na aukcjach internetowych. Suknie, sukienki i spódnice zestawione z nietuzinkowymi dodatkami i biżuterią stworzą niepowtarzalny, świeży i dziewczęcy ślubny look, który nie kosztuje fortuny, a jest niesamowicie stylowy. Czy suknia musi być biała? Nie musi! Nie musi też być długa. Kreacja ślubna w zasadzie nie musi być nawet suknią! Nowoczesne panny młode mają znacznie więcej możliwości niż tylko wizyta w salonie sukien ślubnych lub u krawcowej. Liczy się efekt, jaki chcemy osiągnąć stylizacją, a nie metka, długość czy liczba naszytych kamyków. Z jednej strony popycha do tego moda (minimalizm, nowoczesność, awangardowy styl), z drugiej rozsądek (wydanie trzech tysięcy złotych na strój, który założymy tylko raz, coraz większej grupie kobiet wydaje się niepotrzebne). Oto kilka propozycji zestawów wraz z cenami (wszystkie ubrania i ceny znalezione na Allegro). Sukienka boho i kwiaty we włosach Zamiast tracić głowę dla sukien w bajońskich cenach, lepiej skupić się na wymowie uroczystości. Ślub w sielskim stylu – na wolnym powietrzu, na wsi, na plaży – aż prosi się o skromną i zwiewną kreację w postaci szyfonowej sukni w stylu boho albo na cienkich ramiączkach. Do tego lekki kardigan, baleriny i kwiaty we włosach. Świeżo, dziewczęco, naturalnie. Składniki stylu: sukienka boho z letniej kolekcji, biała lub kremowa, koronkowa i zwiewna, np. Topshop (używana już od 35 zł) lub Victoria's Secret (nowa od ok. 230 zł), lekki kardigan (ok. 60 zł), sandałki na niskim obcasie lub baleriny (ok. 120-200 zł, skóra naturalna), pastelowa torebka (ok. 100 zł), opaska typu diadem (ok. 9,90 zł). Całość od około 330 złotych. Retro elegantka Co wybrać, jeśli impreza weselna ma być utrzymana w eleganckim stylu? Sprawdzi się mała biała (albo biała z kolorowymi elementami), do tego marynarka, klasyczne szpilki i kopertówka. Proste fasony, klasyczne materiały, harmonia stylu i kolorów. Dla tak transparentnej bazy idealnym dopełnieniem będzie nietuzinkowe akcesorium na głowie: strojny fascynator. Czy to w formie opaski, stroiku z piór i koronek, czy nawet woalu z siateczki i ozdób kwiatowych – biały, kolorowy albo nawet czarny – doda zestawowi odświętnego charakteru. Ślubna kreacja à la Jackie Kennedy albo Audrey Hepburn (ewentualnie Amal Clooney, która także pokochała klasyczny retro styl) – to brzmi świetnie. Składniki stylu: mała biała (krótka prosta sukienka w bieli lub bieli łączonej z kolorowym akcentem), np. H&M, Taranko, Asos (od 100 zł), biała marynarka – najlepsza w trochę męskim stylu, z przedłużanymi klapami, ewentualnie smokingowa (od 150 zł), klasyczne skórzane szpilki – białe lub kolorowe, dobrane do sukienki (od 150 zł, skóra naturalna), kopertówka klasyczna lub „chanelka” na łańcuszku (od 22 zł) ręcznie robiony fascynator na spince (od 40 zł). Całość od około 460 złotych. Primabalerina Wielbicielki ślubów jak z bajki także nie są na straconej pozycji, jeśli chodzi o realizację marzeń w niewygórowanej cenie. Znakomicie nadają się do tego spódnice tiulowe. Choć kojarzyć się mogą z balerinami albo dziecięcymi przebraniami, klasyczne tiulówki to świetne i piękne spódnice, dodające dziewczęcości, delikatności, szyku. Nosi je (także na co dzień) wiele modowych blogerek, noszą ikony stylu (Chiara Ferragni w długiej czarnej tiulówce założonej do prostego t-shirtu pojawiła się kilka lat temu na Milan Fashion Week), nosiła Carrie Bradshaw, jedna z najbardziej stylowych bohaterek w historii telewizji. Warto poszukać na aukcjach spódnic tiulowych w bieli, brzoskwini, jasnym różu, beżu, szarości – piękne są te o długości do kolan, ale najbardziej zjawiskowe – długie. Wygląda się w nich szykownie, parysko, a jednocześnie jak z baśni. Wielu sprzedawców Allegro oferuje je w niewygórowanych cenach; są często ręcznie szyte, a przez to niepowtarzalne. Tiulówki pięknie wyglądają zarówno z klasyczną górą (np. jedwabną bluzeczką na cienkich ramiączkach), jak i noszone bardziej awangardowo, np. z białą koszulą. Składniki stylu: spódnica tiulowa, najlepiej długa, w dowolnym kolorze (od 40 zł), bluzka na ramiączkach spaghetti z satyny, np. Nife (do 75 zł), cekinowe bolerko – złote, srebrne, kremowe (od 35 zł), naszyjnik z pereł – minimalistyczny albo sznury pereł, noszone razem, jak u Coco Chanel (od 150 zł), szpilki na platformie – aby sylwetka nabrała lekkości, warto nieco ją unieść (ok. 150-200 zł, skóra naturalna). Całość od 450 złotych. Elegantka ze... studniówki Prawda o strojach ślubnych jest taka, że kosztują średnio o połowę więcej niż ubrania na inne okazje. Dlaczego? Bo przyklejono im etykietkę (i metkę) „ślub”. Dlatego sprytna panna młoda poszukuje wymarzonej kreacji nie tylko w kategorii sukien ślubnych. Idealnie na ten wyjątkowy dzień sprawdzają się kreacje studniówkowe, wieczorowe albo letnie koktajlowe. Buszując po sklepach lub aukcjach internetowych, warto spróbować nie zamykać się w ślubnej kategorii i poszukać według innych słów kluczowych. Satynowa lejąca suknia w pastelowym różu idealnie nadająca się na elegancki ślub (także zimą, gdy założymy do niej bardzo modne sztuczne futerko) i jest na wyciągnięcie ręki, najczęściej w kategorii „studniówka” albo „suknia druhny”. Składniki stylu: długa, zwiewna suknia z satyny lub szyfonu, a w wersji droższej z jedwabiu (od 55 zł), sztuczne futerko kremowe lub pastelowe (od 150 zł za sztuczne, za naturalne od 400 zł), mała torebka z kamieniami (od. 40 zł), szpilki peep toe (od 150 zł, skóra naturalna), stroik z kwiatów i tiulu (od 34 zł), kolczyki z pereł (od 50 zł). Całość od 440 złotych. Gdzie szukać, czyli niech żyje vintage! Często panny młode poszukują alternatywy dla drogiej sukni w internecie albo w second handach – to świetny pomysł nie tylko dla oszczędnych i buntowniczek, ale także dla tych pań, które poszukują czegoś niezwykłego, niepowtarzalnego, vintage. Nie ma nic niewłaściwego w występowaniu na własnym ślubie w odzieży z drugiej ręki. Wręcz – jak nakazuje tradycja – nie wszystko, co ma na sobie panna młoda, powinno być nowe. Vintage to znakomity sposób na nietuzinkowy strój, a modna etykietka „ubrań gwiazd” albo najlepszych światowych marek zamyka usta największym krytykom. Bo nie sztuką jest ubrać się drogo. Sztuką jest wyglądać wyjątkowo. Niska cena, niska jakość? Jak widać na powyższych przykładach zestawów ślubnych do 500 złotych, ceny samych sukienek to jeden z najniższych kosztów. Dlaczego tak jest? Po pierwsze suknie bez etykietki „ślubne” oraz wielu warstw koronek można kupić przez internet znacznie taniej niż w sklepach stacjonarnych. Nie muszą one też być najwyższej jakości, wykonane ze szlachetnych tkanin, gdyż są to najczęściej stroje na jedną noc. Dodatki natomiast, zwłaszcza buty, muszą być dobrej jakości, najlepiej z naturalnych skór, odpowiednio wyważone, w dobrym rozmiarze i fasonie. Po pierwsze – będą służyć latami i pasować do wielu innych stylizacji. Po drugie – ma nam w nich być wygodnie. Biżuteria – jeśli nie z prawdziwego złota, to srebrna, a nie z metali nieszlachetnych (tę jakość naprawdę widać). Ozdoby kwiatowe – nie z plastiku, ale z prawdziwych tkanin, koronek, tiulu. Być może brzmi to jak herezja, ale w zestawach ślubnych to nie suknia, a dodatki są najważniejsze. I one nadają stylizacji charakteru, a pannie młodej – uroku i klasy. Udanego polowania i wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.
Piękna i pomysłowa panna młoda. Propozycje zestawów ślubnych do 500 złotych
Twoje dziecko pragnie odkryć tajemnice morza? Jest zafascynowane statkami i piratami? Jeśli chcesz zaspokoić jego ciekawość, a jednocześnie zafundować mu rozrywkę, która nieco bardziej rozwija wyobraźnię niż oglądanie bajek, mamy coś dla ciebie! Oto 5 książek o morskich przygodach, które pokocha twoja pociecha! „Kacper i piraci. Bajki dla dzieci” Agata Hryniewicz Jeśli chcesz, aby twoje dziecko zaczęło przygodę z czytaniem już w pierwszych latach swojego życia, mamy książkę, która z pewnością przypadnie mu do gustu! „Kacper i piraci. Bajki dla dzieci” to pozycja obowiązkowa dla najmniejszych fanów morskich przygód. Chłopiec o imieniu Kacper za sprawą magicznej książki przenosi się do świata piratów. Tam będzie musiał odnaleźć skarb, a twoje dziecko mu w tym pomoże. Nie tylko treść zaciekawi twojego malucha – w książce znajdzie on także mnóstwo pięknych ilustracj, nawiązujących do morskiej przygody! Zaletą książki jest także to, że posiada ona 64 strony. Dzięki temu wciągająca historia nie skończy się zbyt szybko! box:offerCarousel „Odyseusze. Tom 1. Gwiazda morza” Agnieszka Stelmaszczyk Książka Agnieszki Stelmaszczyk to pozycja dla dzieci nieco starszych. Opowiada ona o Matyldzie i Danielu Wesołowskich, którzy wraz z rodzicami postanawiają wypłynąć w podróż dookoła świata. Na oceanie spotyka ich sztorm, który okazuje się być na tyle groźny, że rodzina cudem wychodzi z niego cało. W dalszej części podróży bohaterowie znajdują łódź bez właściciela. Rodzeństwo odkrywa jednak tajemnicze notatki, medalion i dyktafon. W tajemnicy przed rodzicami odsłuchuje nagranie i… wtedy zaczyna się cała przygoda. Matylda i Daniel przenoszą się do czasów, kiedy to morzami i oceanami władali piraci. „Odyseusze. Tom 1. Gwiazda morza” to pierwszy tom cyklu o przygodach rodziny Wesołowskich. Na Allegro znajdziecie także drugi tom – „Odyseusze. Tom 2. Postrach Siedmiu Mórz”. Ponadto już w tym roku ma ukazać się kolejna, trzecia część cyklu! box:offerCarousel „Wielka wyprawa pirata Nata” Katarzyna Ziemnicka Po raz kolejny wracamy do pirackich klimatów. „Wielka wyprawa pirata Nata” to pozycja dla najmłodszych czytelników do lat 6. Piękna okładka i twarda oprawa sprawiają, że książka wygląda naprawdę solidnie, co jest ważne, ponieważ przeznaczono ją dla małych dzieci. Katarzyna Ziemnicka zabierze nas i nasze dziecko w podróż, podczas której mały pirat zaprzyjaźni się z ośmiornicą i będzie szukać białego wieloryba. Z opowieści płynie morał, że najważniejsze skarby to te nieodkryte. Książka została nagrodzona w IV Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży, organizowanym przez Fundację „ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom” pod honorowym patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Rzecznika Praw Dziecka, Biblioteki Narodowej i Ambasady Szwecji. box:offerCarousel „Rybak na dnie morza” Agnieszka Taborska Agnieszka Taborska na nowo przepisała baśń o rybaku i złotej rybce. Jednak tym razem to złota rybka prosi rybaka o spełnienie trzech życzeń. Pierwsze to zgoda na zamienienie go w rybę, drugie – zabranie w morską otchłań, i ostatnie – chęć powrotu do pierwotnej, ludzkiej postaci. Wszystko po to, aby mógł on poznać morską głębinę i opowiedzieć o niej ludziom. „Rybak na dnie morza” to pozycja przeznaczona dla dzieci w wieku szkolnym. Znajdą oni w niej skrajne osobowości, poznają tajemnice morza i jednocześnie będą mogli zachwycać się niesamowitymi ilustracjami, których autorem jest Józef Wilkoń. „Podróże Tappiego po Szumiących Morzach” Marcin Mortka Wiking Tappi buduje z przyjaciółmi okręt i razem z Chichotkiem rusza na wyprawę po Szumiących Morzach! Podczas podróży spotyka ich wiele przygód. Poznają także nowych przyjaciół, m.in. trolla Burczka, olbrzyma Głazka, wieloryba Zadumka i elfkę Świetliczkę. Na ich drodze stają także zły czarodziej Torgul i olbrzymi smok Naburmulak… Brzmi zachęcająco? Pozwól swojemu dziecku wyruszyć w podróż razem z Tappim i poznać jego przyjaciół. „Podróże Tappiego po Szumiących Morzach” to 160-stronnicowa pozycja, która zadowoli każdego najmniejszego odkrywcę żądnego morskich przygód! Ahoj, przygodo!
Bezkresne wody – książki o morskich przygodach polecane dla najmłodszych
Porzuć pospolite, jednolite i gładkie kolory ścian, które dominują w wielu domach. Jeśli chcesz, by twoje wnętrze było oryginalne, wystarczy pomyśleć o kilku ciekawych wzorach na ścianach, które odświeżą każdy pokój i nadadzą mu designerskiego charakteru. Prezentujemy najciekawsze motywy. Który z nich wybierzesz? Tapety ścienne wcale nie muszą kojarzyć się ze smutnymi latami głębokiego komunizmu, kiedy pokój każdej babci wyglądał podobnie. Jeśli jednak nadal masz takie skojarzenia, najwyższa pora to zmienić! Zobacz, jak w prosty sposób możesz odnowić swoje wnętrze, wprowadzając do niego klasę i wyjątkowy styl. Oto kilka inspiracji. Retro Styl retro powraca do łask w nowej, designerskiej odsłonie. Nowoczesne wnętrza stylizowane na starodawne wniosą świeże spojrzenie na aranżację przestrzeni i pozwolą ci przenieść się w czasie. Ornamenty z brokatem, motywy roślinne w połączeniu z mosiężnymi, brązowymi meblami uzupełnią tapetę ścienną i podkreślą retro charakter wnętrza. Dodatkowym atutem takiego pomieszczenia będą oldschoolowe przedmioty, takie jak stare radio, aparaty analogowe, maszyna do pisania, telefony czy gramofon. Kwiaty Motywy kwiatowe są bardzo wdzięczne i można wykorzystywać je do wielu różnych stylizacji. Od ciebie zależy, czy zdecydujesz się na subtelną, pastelową łączkę, czy duże, wyraziste, mocne wzory kwiatowe. Pierwszy wariant bardziej pasuje do pokojów dziecinnych lub małych pomieszczeń, w których nie ma słońca. Druga opcja dobrze sprawdza się w przestronnych pomieszczeniach z dużymi oknami i dostępem do światła. Kwiatowe tapety idealnie pasują do minimalistycznych wnętrz. Przykuwają uwagę, dlatego przy aranżacji trzeba uważnie dobierać meble i dodatki. Nie można przesadzać z ilością bibelotów – to przytłoczy i obciąży pokój. Do barwnych, kwiatowych tapet najbardziej pasują proste, jednolite meble. Jeśli chcesz stworzyć poczucie harmonii i przestrzeni, postaw na jasne meble, jeśli lubisz mocne akcenty, nie bój się drewnianych szaf, łóżek, stolików czy ciemnych foteli. Stylizacja retro idealnie pasuje do kwiatowych motywów ściennych, dlatego nie bój się wykorzystać odrestaurowanych starych mebli. Tapety w kwiaty dobrze się sprawdzą także w przypadku stylu angielskiego i prowansalskiego – warto jednak pamiętać, aby wzór był delikatny i subtelny. Paski Wybór tapet w paski jest dość szeroki. Możesz wybrać pionowe, poziome, jasne lub ciemne. Najlepiej jednak sprawdzają się jasne, złoto-beżowe pionowe paski, które optycznie podwyższą sufit. Z kolei poziome paski sprawią, że pokój wizualnie będzie szerszy. Nie ulega wątpliwości, że tapeta w jasne pasy nadaje wnętrzu eleganckiego charakteru, który będzie idealny do salonu czy gabinetu do pracy. Zestaw jasne paski z białymi meblami, które powiększą optycznie małe pomieszczenia, a dużym dodadzą lekkości i przestrzeni. Nie zapomnij o intensywnych, brązowych, orientalnych dodatkach, które przykują uwagę i podkreślą stylowy zamysł projektu. Geometria Zabawa z kształtem i formą to rozwiązanie dla odważnych, którzy nie boją się łamać utartych stereotypów. Jeśli czujesz ducha sztuki i modernizmu, wybierz tapetę w trójkąty, kwadraty lub inne figury geometryczne, które stworzą ciekawą kompozycję. Takie zdecydowane rozwiązanie wniesie ducha twórczości i energii. Ściany z mocnym akcentem zestaw z jasnymi, minimalistycznymi zestawami mebli, aby nie przytłaczać pokoju ciemnymi kompozycjami. Jeśli geometryczna tapeta jest w dwóch wiodących kolorach – np. bieli i zieleni, pomyśl o jasnych meblach i zielonych dodatkach. To ożywi pokój i nada mu artystycznego charakteru. Zapomnij o nudnych, jednolitych ścianach. Aby dodać wnętrzu charakteru, wybierz odważne wzory, które ożywią pomieszczenie i sprawią, że będzie wyjątkowe. Do wyboru masz wiele możliwości – możesz zdecydować się na paski, kwiatowe motywy, orientalne ornamenty czy geometryczne desenie. Wszystko zależy od stylu, w jakim urządzone jest twoje mieszkanie. Jedno jest pewne – bez względu na stylistykę wzory odmienią każde wnętrze nie do poznania!
Pomysł na aranżację mieszkania – designerskie wzory na ścianach
Smartfon to często jednocześnie nasz odtwarzacz muzyki. Co zrobić, gdy ma się dosyć splątanego kabla od słuchawek? Może czas sięgnąć po rozwiązać bezprzewodowe. Słuchawki Samsung Gear IconX 2018 są lekkie, odtwarzają dźwięk dobrej jakości i oczywiście nie posiadają żadnych przewodów. Całość połączenia na linii słuchawki - smartfon odbywa się za pomocą modułu Bluetooth. IconX ułatwią nam życie również w momencie gdy pod ręką nie mamy urządzenia z zapisanymi piosenkami. Słuchawki od Samsunga mają 3,4 GB wbudowanej pamięci - nie potrzebujemy innych gadżetów, aby cieszyć się ulubioną muzyką. Specyfikacja Samsung Gear IconX 2018 Rodzaj słuchawek: douszne Kolor: czarne Łączność: Bluetooth Kompatybilność: urządzenia mobilne z systemem Android 4.4 (lub wyższym) oraz 1,5 GB RAM (lub więcej) Etui z funkcja ładowania w zestawie: tak Pamięć: 3,4 GB Formaty audio: MP3, M4A, AAC, WAV, WMA Pojemność baterii słuchawek: 82 mAh Pojemność baterii etui: 340 mAh Czujniki: akcelerometr, czujnik zbliżeniowy Mikrofony: tak (po dwa w każdej słuchawce) Lektor i funkcje głosowe: tak / w 9 językach: angielski, chiński, francuski, niemiecki, włoski, hiszpański, japoński, koreański, rosyjski Wymiary słuchawek: 21,8 x 18,9 x 22,8 mm Waga słuchawek: 8 g Wymiary etui: 31,4 x 73,4 x 44,5 mm Waga etui: 53 g Wygląd i ergonomia Słuchawki Samsung Gear IconX 2018 są lekkie, ważą zaledwie 8 gramów i zmieszczą się w zaciśniętej dłoni. Gdy umieścimy je w uszach nie przykuwają uwagi i co najważniejsze nie wypadają z nich. Słuchawki są bardzo wygodne w użytkowaniu. Każda słuchawka została wykonana z tworzywa sztucznego. Wyposażono je w gumki uszczelniające, 5-pinowe styki służące do ładowania i przesyłania plików oraz akcelerometr i czujnik zbliżeniowy - słuchawki uruchomią się po włożeniu ich do uszu. Niezwykle poręczne i przydatne okazuje się również etui. Po pierwsze trudniej nam będzie zgubić niewielkich rozmiarów słuchawki ukryte w pudełku. Po drugie za jego pomocą możemy ładować IconX zarówno przewodowo, jak i bez kabli (etui pełni funkcję powerbanku o pojemności 340 mAh). Jakość dźwięku Jeśli chodzi o jakość dźwięku, to możemy ją ocenić jako dobrą, mocna czwórka z plusem w skali szkolnej. Obecnie IconX kosztują ok. 800 złotych i za tę kwotę dostalibyśmy słuchawki, z których płynie dźwięk lepszej jakości, ale musiałyby być one przewodowe. Brzmienie Samsung Gear IconX 2018 określiłbym jako przyjemne, lekkie dla uszu. Słuchawki szczególnie dobrze sprawdzają się podczas odtwarzania muzyki elektronicznej, szeroko pojętego popu, czy lekkich rockowych brzmień. Jakość tonów niskich stoi na bardzo dobrym poziomie, również tony wysokie są wyraźnie słyszalne. Ponadto poziom głośności słuchawek jest odpowiedni - przy maksymalnym nic nie trzeszczy, nie odczujemy dyskomfortu. Gdy wykorzystujemy IconX do rozmów jakość dźwięku również jest zadowalająca. Rozmówca jest bardzo dobrze słyszalny, z kolei mikrofony w słuchawkach satysfakcjonująco zbierają nasz głos. Problem może występować jedynie w bardzo wietrzne dni - niestety odbiorca rozmowy będzie słyszał wyraźny szum wiatru. Funkcje i bateria Na uwagę w IconX zasługuje sterowanie za pomocą dotyku - przesuwamy lub stukamy palcem w panel jednej ze słuchawek. Możemy skorzystać z sześciu różnych komend: * jedno stuknięcie w panel - odtwarzanie/zatrzymanie utworu, * dwa stuknięcia w panel - następny utwór lub odbierz/zakończ połączenie telefoniczne, * trzy stuknięcia w panel - poprzedni utwór, * stuknij i przytrzymaj - odczytywanie funkcji lub odrzucenie połączenia, * stuknij dwukrotnie i przytrzymaj - włączenie następnej playlisty, * przesuwanie palcem w górę lub dół - zmiana poziomu głośności. Słuchawki obsługują również menu głosowe (niestety komendy nie są wypowiadane w języku polskim) - dostępne są języki: angielski, francuski, chiński, rosyjski, włoski, hiszpański, koreański, japoński oraz niemiecki. Menu głosowe obsługuje asystentów Google i Bixby. Dostępny jest również tryb przekazywania dźwięków z otoczenia (Ambient Sound) - ma to na celu ułatwić lokalizację zbliżających się do nas pojazdów. Nie jest to jednak idealna opcja, gdyż dźwięk nadjeżdżającego tramwaju lub samochodu brzmi nienaturalnie, a ich poziom głośności jest zawsze taki sam. Mimo to tryb Ambient Sound może okazać się pomocny. Na uwagę zasługuje też kompatybilność Gear IconX 2018 z aplikacjami Samsunga - szczególnie przydatny będzie program Samsung Health. Słuchawki mają wbudowany krokomierz, a aplikacja producenta pomoże nam odczytać wyniki naszych codziennych osiągów. Możemy też śmiało trenować bez smartfona. W pamięci IconX (ok. 3,4 GB) umieścimy nasze ulubione utwory, a wyniki treningu odczytamy później, po sparowaniu słuchawek ze smartfonem. Nasze słuchawki są zasilane akumulatorem o pojemności 82 mAh. W efekcie umożliwia to ich 5 godzinną pracę lub ok. 3 godzinną jeśli jednocześnie korzystamy z asystenta głosowego i smartfona. Pełne ładowanie słuchawek zajmuje nieco ponad 100 minut. Dużym ułatwieniem może okazać się etui z wbudowaną baterią o pojemności 340 mAh. Umożliwia to prawie dwukrotne, pełne naładowanie IconX. Podsumowanie Samsung Gear IconX 2018 to dobrej klasy zestaw bezprzewodowych słuchawek. Jakość dźwięku jest naprawdę zadowalająca, a czas pracy na jednym ładowaniu baterii nie zawodzi. Do tego możemy liczyć na pełną kompatybilność ze smartfonem i korzystać z krokomierza. Jeśli chodzi o monitorowanie aktywności, to według mnie brakuje pulsometru. Konkurencyjny model za ok. 900 złotych - Bose SoundSport Pulse lub o wiele tańszy - Jabra Sport Pulse (koszt ok. 400 złotych) są wyposażone w funkcję pomiaru pulsu. Mimo tego braku, Samsung Gear IconX 2018 to bezprzewodowy zestaw słuchawkowy, który warto rozważyć. Posiadacze flagowców koreańskiego producenta - tj. Galaxy S8/S8+ lub S9/S9+ - będą mogli za pomocą IconX korzystać z asystenta głosowego Bixby. Ciekawą funkcją testowanych słuchawek jest również przekazywanie dźwięków z otoczenia. Jeśli ktoś poszukuje solidnych słuchawek bezprzewodowych w budżecie do 800 złotych, może śmiało skusić się na nowy model IconX. Jeśli brak kabla, krokomierz czy głosowe menu nie są naszymi priorytetami, to w tym budżecie znajdziemy przewodowe słuchawki odtwarzające dźwięk lepszej jakości. []( categoryId: "85166" buyNew: "1" buyNow: "true" users: "" searchPhrase: "Samsung Gear IconX" sort: "popularity desc" limit: 6 )
Test bezprzewodowych słuchawek Samsung Gear IconX 2018
Pokój większości nastolatków najczęściej przypomina komputerową lub konsolową jaskinię, w której znajduje się mnóstwo gier i plakatów z ulubionymi bohaterami. Dzieciaki dorastają i trudno im porzucić swoją pasję.Tak właśnie powstaje geek. Rozwijanie swoich zainteresowań z młodości, pogłębianie wiedzy na konkretny temat i brak zainteresowania tym, co dzieje się dookoła, to jego cechy charakterystyczne. Pomimo tego nawet najwięksi pasjonaci gier i rynku IT muszą czasami stanąć twardo na ziemi i wziąć się za urządzanie własnego lokum. Typowy amator gier będzie chciał mieć pokój wyklejony od podłogi do sufitu plakatami z ulubionych tytułów, a półki zapełnione płytami. Jednak entuzjastów pudełkowych pozycji jest coraz mniej – dziś rządzą gry w wersji cyfrowej, czyli steam. Pozwala to oszczędzić miejsce na półkach, które można wypełnić figurkami znanych bohaterów. Zobaczmy, jak mogłoby wyglądać wymarzone mieszkanie geeka. Kolory Kolorystyka ścian to kwestia indywidualna dla każdej osoby. Tak naprawdę jeden będzie preferował białe ściany w całym mieszkaniu, drugi będzie za innym odcieniem każdej ściany bądź każdego pomieszczenia. Ciekawym rozwiązaniem jest pomalowanie fragmentu ściany farbą magnetyczną, a następnie zamalowanie tej części czarną farbą tablicową. Uzyskujemy wówczas przestrzeń, na której możemy zarówno przyklejać magnesy, jak i pisać kredą. Pomalowanie wybranej ściany na czarno zrobi wrażenie na gościach, a sama ściana będzie niezwykle praktyczna. Plakaty, tabliczki W mieszkaniu rasowego geeka nie może być nudno. Dlatego na ścianach powinny wisieć plakaty, metalowe tablice czy obrazy z ulubionymi bohaterami. W przedpokoju sprawdzi się plakatGeek, który jasno będzie dawał do zrozumienia, kto jest gospodarzem domu. Plakat z motywem Star Wars, Batmana czy Minecraft doskonale sprawdzi się w mieszkaniu każdego fana. Niektórzy wolą bardziej minimalistyczne wzory, inni preferują ich bogactwo. Siedziska Każdy lubi wygodę, nie inaczej jest z geekami. Dlatego doskonałym rozwiązaniem będzie inwestycja w jeden z foteli firmy Sako. Zatapiając się w takim fotelu, wypełnionym styropianowymi kulkami, można oddać się pisaniu kodu aplikacji albo poświęcić godziny na zaliczenie kolejnych poziomów nowej gry. Można też zainwestować w sofę, której obicie będzie stanowić ciekawy wzór, np. ciąg liczb lub znaków z klawiatury. Poduszki Jaśki, wałki czy zagłówki koniecznie muszą przedstawiać postaci z gier lub ulubionych filmów. Na rynku nietrudno znaleźć ciekawe modele z wizerunkami Mario, Minecraft i innych. Dla zagorzałych fanów pisania linii kodu sprawdzą się m.in. mniej rzucające się w oczy poduszki z nazwami klawiszy, np. ctrl, alt czy del. Figurki To coś, czego nie może zabraknąć w mieszkaniu każdego geeka. Co z tego, że gospodarz już dawno przekroczył trzydziestkę? Godzin spędzonych z World of Warcraft się nie zapomina, dlatego figurka z WOW będzie przyjemnym akcentem na półce. Na rynku znajdziemy szeroki wybór figurek nie tylko z WOW, ale również z League Of Legends, Wiedźmina czy Minecraft. Oświetlenie Lampy w mieszkaniu geeka nie mogą być zwykłe, one muszą mieć to „coś”. Dlatego lampa powinna przybrać niestandardowy kształt. Może to być np. kinkiet tetris, natomiast jako lampka nocna dobrym rozwiązaniem będzie lampka Pacman. Tego typu oświetlenie przywodzi na myśl stare arcadowe gry i przypadnie do gustu nie tylko entuzjastom komputerów.
Wymarzone mieszkanie dla geeka
Demakijaż jest jednym z najważniejszych etapów w codziennej pielęgnacji skóry. Kosmetyki do demakijażu nie tylko oczyszczają naszą cerę, ale i przygotowują ją na wchłonięcie składników odżywczych zawartych w kremach. Każda kobieta marzy o tym, aby znaleźć odpowiedni produkt dostosowany do swoich potrzeb. Podpowiadamy, jaki wybrać, aby spełniał wszystkie oczekiwania. Podstawą idealnego wyglądu i stanu naszej cery jest dokładnie wykonany demakijaż. Kosmetyki do tego celu przeznaczone muszą skutecznie oczyszczać twarz z wodoodpornego makijażu i być dopasowane do konkretnego rodzaju cery. Poniżej wskazówki, jakich produktów używać do cery tłustej, normalnej czy suchej, a jakich do demakijażu oczu. Jaki kosmetyk do demakijażu oczu? Aby wykonać prawidłowo demakijaż, należy zacząć od oczu. Skóra wokół nich jest bardzo cienka, dlatego musimy się obchodzić z nią bardzo delikatnie. Do usunięcia maskary i cieni użyj odpowiedniego płynu przeznaczonego do demakijażu oczu. Podczas tej czynności starajmy się nie naciągać skóry, a jeżeli nasza skóra jest wyjątkowo wrażliwa, możemy zamienić płyn na oliwkę dla dzieci bądź chusteczki nawilżone. Pamiętajmy, aby wykonać czynność tyle razy, aż doprowadzimy do całkowitego oczyszczenia oczu. Jak poznać, że nasza skóra jest już oczyszczona? Należy zmywać makijaż do momentu, kiedy wacik będzie czysty. Wybór kosmetyków Na rynku dostępnych jest wiele rożnych produktów nadających się do wykonania demakijażu. Możemy znaleźć między innymi mleczka, żele, pianki, toniki, płyny dwufazowe, najczęściej zarezerwowane do zmywania makijażu z oczu, a także ostatnio bardzo modne płyny micelarne. Wybierając odpowiedni kosmetyk, warto pamiętać, że oczyszczanie twarzy musi być dostosowane do naszego typu cery, dlatego jest wiele produktów, które różnią się składem i działaniem. Cera normalna Posiadanie właśnie takiego rodzaju cery nie wymaga użycia specjalistycznych preparatów, które pomagają w walce z niedoskonałościami czy przesuszoną skórą. Cera normalna ma zazwyczaj jasną barwę, jest gładka i pozbawiona przebarwień, ale to nie oznacza, że nie potrzebuje odpowiedniej pielęgnacji. Przede wszystkim koniecznie trzeba zadbać o stosowanie dokładnego, ale i łagodnego środka do demakijażu. Należy unikać ciężkich i tłustych kremów, a w zamian stosować lekkie i nawilżające produkty, dzięki którym zminimalizujemy wystąpienie uczucia ściągnięcia czy pieczenia skóry. Do tego celu można wybraćżel myjący, piankę albo mleczko. Cera tłusta Do zmywania makijażu i oczyszczania cery tłustej najlepiej sprawdzą się delikatne żele oczyszczające i bezalkoholowe toniki, które posiadają właściwości antybakteryjne i matujące. W pielęgnacji należy unikać mydła i różnego rodzaju mleczek. Mleczka zostawiają na powierzchni skóry warstwę kosmetyku, który blokuje pory, tym samym nie pozwalając skórze oddychać. W taki właśnie sposób zanieczyszczona skóra zaczyna tworzyć zmiany trądzikowe. Po zakończonym demakijażu warto i powinno się przetrzeć skórę tonikiem antybakteryjnym. Cera sucha Wymaga specjalnej pielęgnacji, gdyż jest bardzo delikatna, wrażliwa, a także może się łuszczyć na skutek nieodpowiedniej pracy gruczołów łojowych i słabego nawilżenia. Jedną z ważnych kwestii w jej oczyszczaniu jest ograniczenie mycia wodą i mydłem. Mydło, bowiem zawiera zbyt dużo substancji myjących i dodatkowo wysuszających skórę. Idealne więc okażą się delikatne mleczka, kremy, śmietanki. Demakijaż twarzy to podstawa każdej pielęgnacji. Pamiętajmy, że systematyczne i dokładne oczyszczanie cery bardzo się opłaca. Dzięki temu zabiegowi nasza skóra odwdzięczy się pięknym i zdrowym wyglądem przez cały czas. Oczyszczona znacznie lepiej oddycha, regeneruje się i przyjmuje składniki odżywcze.
Kosmetyki do demakijażu – jakie wybrać?
Każda młoda mama poza czasem na opiekę nad swoim maleństwem powinna mieć chwile także dla siebie. W jaki sposób najlepiej odpocząć po całym zabieganym dniu? Oczywiście czytając relaksującą książkę albo poradnik. Mamy dla ciebie kilka propozycji. „Jak się nie dać baby blues” Veera Supinem, Vesa Anttonen Dzięki niej nawet znający się na rzeczy, jeszcze przestraszony młody rodzic może uwierzyć w swoje możliwości i dowiedzieć się, że intuicja jest wspaniałym i sprawdzonym doradcą. Książka ta jest źródłem inspiracji oraz wiedzy dla wielu świeżo upieczonych rodziców. Jednocześnie jest także wymianą doświadczenia pomiędzy nimi. Przy tym jest nietypowo skonstruowana, gdyż urozmaicono ją wieloma sympatycznymi komiksowymi rysunkami, opowieściami z życia oraz instrukcjami dotyczącymi pielęgnacji dziecka. „Język niemowląt” Tracy Hogg Kolejna pozycja dla młodziutkich mam, które dopiero wchodzą w tajemniczy świat niemowlęcia. Jej autorka od wielu lat pracuje jako pielęgniarka na oddziale położniczym. Dzięki swoim codziennym obserwacjom wskazuje rodzicom, jak zrozumieć potrzeby maluszka. Przekonuje także, że mowa noworodków jest klarowna i zrozumiała dla innych, a komunikaty przez niego wysyłane nie są trudne do odczytania. Tracy Hogg, zwana zaklinaczką dzieci, znalazła odpowiedzi na kluczowe pytania zadawane przez każdego młodego rodzica. „Poradnik dla zielonych rodziców” Reni Jusis, Magda Targosz Popularna wokalistka i wielbicielka ekologicznego stylu życia pokazuje, w jaki sposób można w tym szybkim świecie pełnym jednorazowych przedmiotów prowadzić spokojne życie w harmonii z naturą. Podkreśla istotę więzi rodzicielskiej, podpowiada, jak budować relację z maluchem i jak móc fantastycznie się z nim bawić, używając wyłącznie eko zabawek i gadżetów. „Macierzyństwo non-fiction. Relacja z przewrotu domowego” Joanna Woźniczko-Czeczot Pierwsza i jedyna pozycja, która uświadamia młodym matkom prawdę o pierwszych latach macierzyństwa oraz diametralnych zmianach, jakie zajdą w ich życiu. Trochę śmiechu, goryczy i zaskoczenia, wszystko dzięki reportażowemu i momentami prześmiewczemu charakterowi opowieści autorki. „I Ty możesz mieć super dziecko” Dorota Zawadzka Telewizyjna Super Niania wie, jak pomagać nawet najbardziej zdesperowanym rodzicom, dlatego warto zerknąć chociaż na chwilę do jednej z jej książek. W ten sposób przygotujesz się na wszelki wypadek i będziesz wiedzieć, co robić, gdy dziecko zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Autorka zapewnia w niej, że stosując się do odpowiednich metod wychowawczych, można mieć kochane i ułożone dziecko. Każda z tych pozycji może okazać się niezwykle pomocna, tylko pamiętaj, że najważniejsze, abyś każdego dnia znalazła chociaż 20 minut na relaks i ciekawą lekturę. Przecież może cię ona wiele nauczyć, tak że staniesz się mamą idealnie rozumiejącą potrzeby swojego szkraba.
Książki dla młodej mamy
Pamięta się je doskonale, czasami można je obejrzeć na specjalnych kanałach tematycznych w telewizji, częściej wspominane są z nostalgią lub też odkrywane zupełnie na nowo przy powtórnych seansach. Mowa o polskich serialach, które w poprzednich dekadach niezaprzeczalnie były w lepszej kondycji niż obecnie. Większość kultowych produkcji to kilku- lub kilkunastoodcinkowe serie, w niczym nie przypominające tasiemcowych telenowel. Dziś coraz częściej wraca się do tej zwięzłej formuły serialowej, jednak dawne hity nie wydają się być zagrożone, pośród ulubionych telewizyjnych propozycji Polaków. Warto więc mieć własny zestaw szczególnie cenionych seriali w domowej kolekcji. Oto propozycje najpopularniejszych klasyków dostępnych na DVD. Roman Wilhelmi – król komedii Aktor, który z początku grywał role charakterystyczne, bardzo szybko udowodnił, iż posiada zarówno talent dramatyczny, jak i komiczny. Ponadto łączył karierę filmową z serialową i zdaje się, że to właśnie role w niezapomnianych seriach komediowych przydały mu nieśmiertelności. Jako pełen charyzmy, tytułowy bohater siedmioodcinkowego serialu Kariera Nikodema Dyzmy – ekranizacji przedwojennej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza – wypada brawurowo i wiarygodnie. Historia małomiasteczkowego awanturnika, który dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, sprytowi i bezpardonowemu urokowi osobistemu pnie się po szczeblach kariery, podbiła serca polskich telewidzów w latach 80. Jeszcze większy sukces i status dzieła prawdziwie kultowego zyskał serial Alternatywy 4,w którym Wilhelmi wciela się w rolę przebiegłego gospodarza nowo wybudowanego, warszawskiego bloku. Lokatorzy nie mają z nim łatwo i codziennie borykają się z coraz to dziwniejszymi zdarzeniami. Wszystko zaś okraszone jest dużą dawką satyrycznego humoru, jak przystało na reżyserię Stanisława Barei. Oprócz Wilhelmiego, w role mieszkańców bloku przy ulicy Alternatywy 4 i innych bohaterów wcielają się: Janusz Gajos, Zofia Czerwińska, Bożena Dykiel, Jerzy Bończak, Stanisława Celińska i wielu innych, wybitnych aktorów. Nie ma więc innej alternatywy, jak tylko ponownie dać się wciągnąć tej błyskotliwej komedii. Seriale wojenne – stare i nowe Ilustrowanie losów Polaków, podczas trudnych czasów II wojny światowej, należy do najczęstszych motywów filmowych zarówno w przypadku dzieł kinowych, jak i telewizyjnych. Powaga, a jednocześnie atrakcyjność tematu sprawiała, że seriale wojenne nierzadko realizowane były przez wybitnych reżyserów, mających na swoim koncie uznane filmy. W 1970 roku Janusz Morgenstern nakręcił jeden z najznakomitszych polskich seriali, pięcioodcinkowych Kolumbów, na podstawie powieści Romana Bratnego. Losy kilku młodzieńców przedstawiono na tle powstania warszawskiego. Przejmująca, świetnie zrealizowana produkcja, w obsadzie której znaleźli się m. in. Jan Englert, Karol Strasburger, Wacław Kowalski i Jan Trela. Z kolei Czas honoru, emitowany w latach 2008-2013, to chyba jeden z nielicznych przypadków współczesnego serialu wojennego, który zyskał sympatię tak szerokiej widowni, jednocześnie reprezentując bardzo wysoki poziom artystyczny i realizatorski. Z początkowej, kameralnej historii rozgrywającej się w okupowanej Warszawie zrodził się prawdziwy epos, swoją fabułą wykraczający poza niemiecką okupację i w ostatnim sezonie koncentrującym się już na czasach powstawania pierwszych, socjalistycznych ośrodków władzy. Z perspektywy czasu, to właśnie ten serial ma szansę zyskać miano kultowego. Rodzina, dom, miłość i historia Prawdziwym skarbem polskich produkcji telewizyjnych są seriale obyczajowe i historyczne. Domto swoista epopeja, obejmująca losy kilku rodzin Polaków – m. in. Talarów, Popiołków, Lermaszewskich – wracających po wojnie do zrujnowanej Warszawy, gdzie próbują na nowo ułożyć sobie życie. Dzięki długotrwałej realizacji w latach 1980-2000, twórcom udało się uzyskać wiarygodny efekt upływu kolejnych dekad ilustrowanych w serialu. Następna propozycja, Noce i Dnie – rozszerzona wersja wielkiego hitu Jerzego Antczaka z 1975 – także przenosi widzów do przeszłości. Adaptacja powieści Marii Dąbrowskiej to losy Barbary Niechcic (wielka kreacja Jadwigi Barańskiej) przedstawione na tle zmian obyczajowych polskiej szlachty na przełomie XIX i XX wieku. Ten dwunastoodcinkowy, melodramatyczny serial kostiumowy do dziś pozostaje jednym najbardziej lubionych i cenionych zarówno przez widzów, jak i znawców sztuki filmowej. Jeszcze dalej w przeszłość wkracza Królowa Bona. Seria, składająca się również z tuzina epizodów, tym razem z brawurową, tytułową rolą Aleksandry Śląskiej, której partnerują Jerzy Zelnik jako Zygmunt August oraz Anna Dymna w roli Barbary Radziwiłłówny, wybranki serca młodego króla. Złota dekada polskich seriali historycznych przypada na lata 70. Wtedy to, oprócz wspomnianych dwóch powyższych produkcji, ogromną popularnością cieszyła się pierwsza, rodzima seria spod znaku płaszcza i szpady – Czarne chmury, a także serial o szlachetnym rozbójniku, polskim Robin Hoodzie – Janosiku, w którym w tytułową postać wcielił się Marek Perepeczko, a wtórowała mu Ewa Lemańska.
Kultowe polskie seriale dostępne na DVD
W erze smartfonów odtwarzacze muzyki miały odejść do lamusa. Ich popularność rzeczywiście spadła, dla wielu stały się zbędne. Niechybny koniec „empetrójek” mogłoby wróżyć też wycofanie iPoda Classic z oferty Apple, ikonicznej serii przenośnego audio. Jednak odtwarzacze muzyki nadal mają się dobrze, choć ewoluowały w bardziej specjalistyczną stronę. Dlaczego nadal warto mieć odtwarzacz muzyki? Odtwarzacze vs smartfony Smartfon jako odtwarzacz ma wiele zalet. W kieszeni mamy tylko jedno urządzenie, wystarczy podłączyć słuchawki i już można odsłuchiwać bazę muzyki z karty pamięci lub z serwisu streamingującego, także w jakości płyty CD. Nie ma też problemu z odbiorem rozmów, wbudowany w słuchawki mikrofon pozwala na wygodne konwersowanie bez wyjmowania telefonu z kieszeni. Ten jest ostatnio coraz większy, popularne robią się phablety, więc na pomoc przychodzą smart-zegarki, pozwalające na podstawową obsługę bez konieczności sięgania po telefon. Problem pojawia się wtedy, gdy chcemy po prostu posłuchać muzyki lub audiobooka, skupić się na niej. Na przykład relaksując się na kanapie czy umilając sobie podróż w samolocie. Wtedy powiadomienia i telefony mogą tylko zirytować, a ogrom funkcji smartfona również nie ułatwia skupienia. Dodatkowo, coraz większe ekrany smartfonów o wysokiej rozdzielczości, a także wydajne procesory, wcale nie wydłużają pracy na baterii. Smartfony wytrzymują dalej zazwyczaj jeden dzień, a odtwarzanie muzyki z serwisu streamingującego to duże obciążenie akumulatora. Meloman musi więc często odmówić sobie przyjemności po to, żeby bateria nie odcięła go od świata. Oddzielny odtwarzacz muzyki może okazać się bardzo praktyczny. Smartfony przegrywają także w trudnych warunkach, tym bardziej, jeśli chodzi o telefon z wyższej półki. Nie tylko festiwalowicze wymieniają przed wyjazdem smartfona na starą Nokię. Podróżnicy również wolą mieć trwalszy telefon, który dłużej wytrzyma na baterii. Kiedy tracimy funkcję odtwarzania muzyki, niewielka „emptrójka” będzie rozwiązaniem problemu. Sportowcom również smartfon może utrudnić trening podczas biegu w jesiennym lesie lub na siłowni. Rzadko który telefon jest wodoodporny. Możemy zabezpieczyć go dobrą opaską na ramię, ale ciało się wtedy mocno grzeje i poci, co może zaszkodzić elektronice. Chodzi także o wymiary urządzenia. Pięciocalowy smartfon na ramieniu będzie przeszkadzał podczas biegu lub pod sztangą na siłowni. Tutaj konieczne byłoby wyłączanie funkcji telefonii i transmisji danych, żeby skoncentrować się na treningu. Ponownie, mały odtwarzacz mp3 wygrywa ze smartfonem. Dobry odtwarzacz przewyższa telefon także jakością muzyki. Nie wszystkie smartfony dobrze brzmią, dużo z nich ma słyszalne zniekształcenia i szumy, część ma mało mocy, więc duże stacjonarne słuchawki brzmią na pół gwizdka. Wśród odtwarzaczy są również urządzenia dla wymagających, zdolne zastąpić niejeden zestaw stacjonarny, co nie uda się smartfonowi. Który tani odtwarzacz mp3 wybrać? Niekwestionowanym królem małych i tanich odtwarzaczy mp3 jest Sandisk ze swoją serią Sansa. Najbardziej popularne są: Sansa Clip+, Clip Zip i najnowszy Clip Sport. To niewielkie urządzenia wycenione na 100-200 zł, a często trafiają się używane w bardzo dobrym stanie za około 60 zł. Odtwarzacze te są bardzo łatwe w obsłudze, oferują nawet do 25 godzin odtwarzania muzyki, mają czytelne wyświetlacze, a z tyłu wyposażone zostały w klips do ubrania. Mają one wbudowaną pamięć oraz czytnik kart micro SD. To idealne urządzenia do muzyki i audiobooków w podróży, podczas uprawiania sportu lub na miasto. Oferują też dobrą jakość dźwięku. Lepiej dopłacić do Sansy, zamiast nabywać bardzo tani odtwarzacz nieznanej marki, który nie ma nawet wyświetlacza. Najciekawszym „grajkiem” od Sandiska jest aktualnie model Sport. Ma najczystsze i najjaśniejsze brzmienie, które będzie pasowało do wielu słuchawek. Na wyposażeniu Sporta są także dobrze brzmiące i solidnie wykonane słuchawki dokanałowe, które także wyglądają atrakcyjnie. Jak sugeruje jego nazwa, odtwarzacz ma dodatkowe funkcje, które przydadzą się sportowcom. Sansa Clip Sport to koszt około 150 zł, a Clip+ – około 100 zł. Co warto kupić z wyższej półki? Odtwarzacze muzyki mogą także służyć jako centrum multimedialne i odciążyć w tej funkcji akumulator smartfona. Apple zrezygnowało z iPoda Classic, ale to typowo muzyczna linia. W ofercie jest jeszcze multimedialna seria Touch z dotykowym ekranem, Wi-Fi i dostępem do App Store. Tego typu odtwarzacze ma także Samsung w serii Galaxy. Urządzenia nazywane są często mp4-kami, gdyż oferują także opcję odtwarzania filmów. Koszt jest zależny od generacji odtwarzacza i ilości pamięci; dla iPoda Touch waha się od 500 zł do ponad 1000 zł. Bardzo korzystne cenowo są starsze iPody z drugiej ręki. Oprócz typowych odtwarzaczy mp3 i mp4 na rynku dostępna jest nowa generacja odtwarzaczy. To urządzenia droższe, które mają więcej funkcji. Obsługują formaty bezstratne, a także studyjne, 24-bitowe. Mają wyjścia liniowe do wzmacniaczy, niektóre też interfejs Bluetooth, a często działają także jako tak zwane DACe pod USB, czyli przetworniki cyfrowo-analogowe. Taki odtwarzacz to – po podłączeniu do komputera – praktycznie zewnętrzna karta dźwiękowa. To już sprzęt dla wymagającego melomana i audiofila, który poradzi sobie z wieloma wymagającymi słuchawkami, a także głośnikami stereo. Może pełnić funkcję urządzeń przenośnych i stacjonarnych. Tutaj również smartfony przegrywają. Jeśli potrzebny jest taki odtwarzacz-combo, warto zajrzeć do oferty FiiO, bardzo popularnego producenta sprzętu audio. Modele X3 i X5 to droższe i zaawansowane odtwarzacze o muzykalnym brzmieniu wysokiej jakości. Pierwszy to około 900 zł, drugi to 1400 zł. Właśnie premierę miał model X1, który niedługo pojawi się w ofercie sklepów. Jest pozbawiony funkcji DACa USB, brzmi trochę słabiej, ale za to jest dużo mniejszy i tańszy – kosztuje około 450 zł. Poradzi sobie także z większymi słuchawkami stacjonarnymi. Gdy cena nie gra roli, a potrzeba produktów z najwyższej półki, to Iriver ze swoją prestiżową marką Astell&Kern ma w ofercie odpowiednie produkty. Ich ceny wahają się od 3 000 zł aż do 10 000 zł – to sprzęt dla audiofila. Oprócz wysokiej jakości brzmienia, można liczyć także na wygodną obsługę, luksusowe wykonanie i wiele funkcji, w tym odtwarzanie muzyki z komputera przez Wi-Fi. Nie będą to odtwarzacze o wyjątkowym stosunku jakości do ceny, ale gdy portfel nie ogranicza, to produkty Astell&Kern mogą przynieść wiele satysfakcji z odsłuchu dobrze zrealizowanej muzyki na słuchawkach z równie wysokiej półki. Podsumowanie W zastosowaniach muzycznych zarówno smartfony, jak i odtwarzacze mp3 mają swoje silne strony. Smartfon może zastąpić odtwarzacz, ale w wielu sytuacjach sprawdzi się lepiej tańsza „empetrójka”. Natomiast odtwarzacz z wyższej półki może zastąpić także kartę dźwiękową laptopa czy być źródłem muzyki dla zestawu głośników. Wybór zależy od potrzeb, ale warto mieć obok smartfona odtwarzacz muzyki do zadań specjalnych.
Przenośny odtwarzacz muzyki – dlaczego warto go mieć?
Od kilku lat popularnością cieszą się książki o losach kobiet na Bliskim Wschodzie. Nie brak wśród nich powieści historycznych. Jednak do tej pory chyba żaden z autorów nie cofnął się tak daleko w czasie, jak Tessa Afshar. Poznajcie jej bohaterkę Sarę - żydowską skrybę na perskim dworze. Tessa Afshar urodziła się i wychowała w Iranie, a kiedy skończyła 14 lat wyjechała do Anglii. Tam kontynuowała naukę w prywatnej szkole dla dziewcząt, a następnie osiadła w Stanach Zjednoczonych. Wykształcona Iranka przyjęła kulturę Zachodu wraz z religią: jako dorosła kobieta przeszła na katolicyzm. Ślady jej duchowej podróży można odnaleźć w „Rubinowych zbiorach”, bo wbrew pozorom nie jest to jedynie romans. Fikcja Główną bohaterką książki jest młoda Żydówka, Sara. Dziewczyna bardzo młodo straciła matkę, a ojciec skryba niechętnie poświęcał jej uwagę. Sara postanawia więc nauczyć się czytać i pisać - jest przekonana, że samodzielne zdobycie tych umiejętności sprawi, że ojciec się nią zainteresuje. Tymczasem okazuje się, że doceni ją sama królowa Persji Damaspia. Sara pracuje jako główna skryba królowej. Jednak, jak wiadomo życie dworskie nie jest usłane różami i wkrótce pojawia się intryga. Inteligentna Żydówka ma swój udział w rozwiązaniu sprawy, za co królowa jest jej bardzo wdzięczna. Tak wdzięczna, że postanawia wydać dziewczynę za mąż… Na pana młodego Damaspia też wybiera nie byle kogo, bo bogatego arystokratę - Dariusza Pasargadyjczyka. Oczywiście ani Sara ani Dariusz nie są zachwyceni planami Damaspii. Dziewczyna nie ma ochoty wychodzić za mąż z czyjegoś nakazu, a mężczyzna nie jest zachwycony perspektywą poślubienia służącej, która nie boi się mówić, co myśli. Jednak życzenie królowej jest rozkazem… Czy Sara i Dariusz wezmą ślub? A jeśli tak, to czy połączy ich prawdziwe uczucie? Tego dowiecie się z książki! Historia Wróćmy jednak do czasu i miejsca akcji, które jest nawet bardziej intrygujące (przynajmniej dla przeciętnego Europejczyka) niż fabuła. Persja w V wieku przed naszą erą to nadal tajemniczy świat, skrywający przed nami wiele sekretów. Niektóre z nich odsłania Tessa Afshar. W roli postaci drugoplanowych spotykamy tu królową Damaspię i króla Artakserksesa I oraz znanego z Biblii Nehemiasza. Ci bohaterowie zdecydowanie uwiarygodniają całą historię, która wydaje się (jak na V wiek) niemożliwa. Kobieta w starożytnej Persji pracująca i decydująca (w miarę możliwości) o sobie? A jednak. Jak wyjaśnia w posłowiu autorka, co prawda nie ma wystarczających dowodów na istnienie kobiecych skryb, ale są dokumenty wspominające takie postaci w Mezopotamii. Afshar rozprawia się także ze stereotypem haremu jako więzienia, pisząc że jego mieszkanki mogły posiadać własny majątek i nim zarządzać. Co więcej, brały udział w polowaniach, podróżowały, a członkinie rodziny królewskiej pełniły funkcje publiczne. Autorka przedstawia może nie doskonały historycznie obraz starożytnej Persji, ale na pewno bliższy rzeczywistości niż nasze wyobrażenia. Czy warto sięgnąć po „Rubinowe zbiory”? Jeśli uwielbiasz romanse osadzone w egzotycznej scenerii i dawnych wiekach, zdecydowanie tak. Źródło okładki: www.wydawnictwoswiatksiazki.pl
„Rubinowe zbiory” Tessa Afshar - recenzja
W latach 80. polscy himalaiści dokonywali rzeczy niewyobrażalnych – z nieporównywalnie słabszym sprzętem i bez wielkiego wsparcia przecierali nowe drogi, wchodzili jako pierwsi na ośmiotysięczniki w warunkach zimowych. Ludzie tacy jak Jerzy Kukuczka byli na ustach całego świata. Piękne i wciąż groźne Po ponad 20 latach od jego śmierci zmieniło się bardzo wiele. W Himalaje może jechać prawie każdy, bo wyprawy komercyjne są coraz tańsze, a sprzęt lepszy. Zmniejsza się też liczba miejsc i tras niezdobytych, takich, które jeszcze nie uległy woli człowieka. Nie zmieniły się tylko góry – wciąż groźne, stanowiące wyzwanie, co roku zbierające swoją daninę w ofiarach śmiertelnych. Czy himalaizm to nadal sport i pasja dla wybrańców, jak za czasów Kukuczki, czy też kolejna forma rozrywki dla bogatych, miejsca do zaliczenia i okazja do sprawdzenia swoich możliwości? Trudno uciec od takich refleksji przy lekturze tej książki, od porównań tego, jak wyglądały wyprawy w tamtych czasach, a jak organizowane są dziś. Niewysoki, a wielki „Kukuczka”, czyli biografia napisana przez Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego to kopalnia informacji i anegdot z życia słynnego himalaisty. Ile wiemy o jego życiu prywatnym, o kosztach związanych ze swoją miłością do gór, o wysiłku, jaki musiał włożyć w każdą wyprawę? Czemu to akurat jemu spośród tylu Polaków udało się zyskać tak wiele? Co wyróżniało tego niepozornego i małomównego mężczyznę, i co pomagało mu w osiąganiu kolejnych celów? Determinacja? Siła charakteru? Ignorowanie ryzyka i bólu? Gdy czytamy o tych wszystkich odmrożeniach, amputacjach, tragicznych wypadkach, zadajemy sobie pytania o cenę, jaką się ponosi za takie sukcesy, o przełamywanie kolejnych barier i możliwości ludzkich (wchodzenie bez tlenu na wysokość 8 tysięcy metrów nie pozostaje bez wpływu na organizm), o to, czy istnieje obiektywna granica pozwalająca na decyzję o rezygnacji lub kontynuacji wyprawy. Sława nie jest ważna Autorzy docierają do relacji z wypraw, do wspomnień ludzi pamiętających Jerzego Kukuczkę, jego przyjaciół, rodziny, nawet do jego pamiętników, tworząc z tego wszystkiego barwną i żywą opowieść nie tylko o nim, ale też o atmosferze, w jakiej wtedy funkcjonowali polscy himalaiści. To obraz człowieka pełnego pasji, ambitnego, ale również krytykowanego w swoim środowisku. Ile było w tym niezrozumienia, zazdrości, a ile obiektywnych błędów i niepotrzebnego narażania życia innych – łatwo oceniać sytuację, gdy samemu się w tych wyprawach nie uczestniczyło. Choćby każdy z nas nosił w sobie ogromne pokłady altruizmu i potrafił zrezygnować ze swoich ambicji, by pomóc komuś w potrzebie, to w górach, w warunkach ekstremalnych musi myśleć przede wszystkim o swoim przetrwaniu, bo sam także może nie dać rady zejść, zostać gdzieś na lodowcu, bo zabrakło mu sił na pokonanie kolejnych kilkuset metrów. Niewyobrażalny mróz, wiatr przenikający wszystko, potworny wysiłek, który trzeba włożyć w kolejny krok, ból, jaki odczuwasz nawet przy oddychaniu i wreszcie niesamowita euforia, gdy udaje ci się stanąć na szczycie – tam wszystko przeżywa się jakby intensywniej, a potem do tego tęsknisz i nie potrafisz bez tego żyć. „Kukuczka” to bardzo ciekawy portret człowieka pełnego sprzeczności, wcale nie goniącego za sławą, wbrew zarzutom intensywnie przeżywającego każdą tragedię, skromnego, koleżeńskiego, ale i upartego, skupionego na własnych celach. Świetne opisy i zdjęcia pozwalają nam prawie dotknąć tego, co przeżywał. Jego miłości. Pasji. I również przekleństwa. Napisane nie na kolanach, ze szczyptą humoru, ale również z szacunkiem i zrozumieniem dla tego, co Nim targało. Źródło okładki: www.wydawnictwoagora.pl
„Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście” Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski – recenzja
Nie od dziś wiadomo, że dobrze dobrane ubranie potrafi dodać pewności siebie. W tym sezonie stawiamy na power suit - damski garnitur, w którym poczujesz się jak prawdziwa girl boss! Kobiecy garnitur to prawdziwy hit na jesień 2017. Jest klasyczny, wysmakowany, a z odpowiednimi dodatkami również subtelnie seksowny. Mogliśmy zobaczyć go na modelkach podczas fashion weeków, ale także na celebrytkach i blogerkach. Weź z nich przykład i koniecznie spraw sobie ponadczasowy garnitur! Do biura Dobrze skrojony garnitur to idealny wybór dla kobiet, które pracują w miejscu, gdzie obowiązuje sztywny dress code. Jest elegancki i profesjonalny, więc świetnie sprawdzi się w oficjalnych sytuacjach. Zdziwisz się, ale taki outfit ma także szansę odmienić twoje samopoczucie. Zakładając ubranie stereotypowo zarezerwowane dla mężczyzn na dyrektorskich stanowiskach, przyjmujesz skojarzenia i energię, które ze sobą niesie. Gwarantujemy, że kiedy założysz swoją zbroję w postaci power suit będziesz bardziej asertywna i wojownicza. Klasyczny czarny lub biały garnitur załóż na rozmowę z szefem o podwyżce, negocjacje z klientem, czy też ważną prezentację w firmie. Nikt nie odważy się zakwestionować twoich słów! box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Na co dzień Nawet jeśli nie robisz kariery w korporacji, możesz z powodzeniem nosić power suit. Najmodniejszy outfit tego sezonu sprawdzi się także w sytuacjach codziennych. Wystarczy, że wybierzesz luźniejszy fason i zainspirujesz się streetstylem. Poszukaj garnituru we wzór - mogą to być prążki, kwiaty albo zwierzęcy print. Zestaw go z białym T-shirtem i sneakersami - w ten sposób od razu odbierzesz mu formalny charakter, a jednocześnie zbudujesz wysmakowaną stylizację. Nonszalancka elegancja w postaci efektownego garnituru i płaskich butów sprawdzi się na każdą okazję. Dodaj okulary przeciwsłoneczne i mały plecak ze skóry, a na pewno zwrócisz uwagę przechodniów! box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Na imprezę Garnitur na imprezę? Oczywiście! Wbrew pozorom to strój niemal idealny na taką okazję. Jaki power suit wybrać na wieczorne szaleństwo? Masz dwie drogi do wyboru. Pierwsza to założenie garnituru z połyskiem - może być wykonany z metalicznej tkaniny w całości albo z materiału, w który wpleciono pojedyncze błyszczące nitki. Alternatywą jest bardzo modny w tym sezonie welur, który naturalnie sprawia wrażenie mieniącego się. Druga propozycja jest mniej dosłowna, ale o wiele bardziej seksowna. Wybierz klasyczny garnitur w jednym kolorze: czarny, czerwony lub granatowy. Dobierz do niego szpilki, a pod marynarkę załóż tylko ozdobną braletkę lub bieliźniany top. Wyeksponowany w ten sposób dekolt jest niezwykle kuszący, a zarazem nadal w granicach dobrego smaku. Zastanawiasz się nad garniturem z cekinami? Zarezerwuj je raczej na huczną imprezę w stylu sylwestra. Nadal nie wierzysz, że kobieta w klasycznym garniturze może wyglądać dobrze? Otwórz pierwszy z brzegu magazyn lub portal modowy i zobacz zdjęcia celebrytek! W power suit paradują wszystkie współczesne ikony świata mody: Kendall Jenner, Gigi Hadid, Victoria Beckham, Alexa Chung i wiele innych. Nie próbuj wzbraniać się brakiem figury modelki! Dobrze skrojony power suit ukryje wszystkie mankamenty sylwetki i podkreśli to, co w niej najlepsze.
Power suit - hit sezonu jesień 2017
Miłośnicy wędkarstwa muchowego poszukują najlepszej przynęty, która jest w stanie zwabić najpiękniejsze okazy ryb. Maj to czas połowu pstrąga rzecznego , wielkiego smakosza chruścików, które ryba zbiera wprost z powierzchni wody. Chruściki to owady spokrewnione z motylami, a różnią się przede wszystkim skrzydłami, które zbudowane są z licznych włosków. Mają bardzo długie czułki, a ich skrzydła przypominają namiot. W Polsce żyje około 290 gatunków tego owada. Można skorzystać z gotowych przynęt przypominających chruścika, ale warto pokusić się o samodzielne wykonanie jego imitacji. Materiały potrzebne do zrobienia muchy: Haczyknr 10 lub 12 Nić wiodąca, brązowa Sierść piżmaka Szara wełna Pióra koguta „grizzly” Pióra z gruczołu łojowego kaczki Politura – szelak Sposób wykonania: Zamocuj haczyk w imadełku .Nawiń tułów z sierści piżmaka połączonej z wełną, do oplotu wykorzystaj nić wiodącą. Uformuj skrzydełka z pióra kaczki, a do oplotu ponownie wykorzystaj nić. Wykonaj tzw. jeżynkę z promieni pióra koguta, zamocuj za pomocą nici. Następnie zaznacz główkę owada poprzez naniesienie pędzelkiem lub zapałką niewielkiej ilości politury przy samym oczku haczyka. Od końca maja do czerwca pojawia się jętka, owad uwielbiany przez pstrągi. Dorosłe jętki mają barwę żółtą lub brązową, duże oczy, dwie pary skrzydeł oraz cieniutkie odnóża. W Polsce możemy spotkać około 120 gatunków tego owada. Imitacja jętki majowej jest bardzo skuteczna w starciu z rybą. Materiały do wykonania imitacji jętki majowej: Haczyknr 6 lub 8 Pianka biała Nić wiodąca, czarna Stosina pióra z ogona bażanta Pióra piersiowe kaczora krzyżówki Szare pióro piersiowe kuropatwy lub pióro z koguta „grizzly” Politura – szelak Sposób wykoniania: Z pianki uformuj tułów jętki. Do wykonania charakterystycznych prążków użyj czarnej nici. Wklej ogonek ze stosiny pióra ogona bażanta. Zamontuj haczyk w imadełku i przymocuj tułów do haczyka za pomocą nici wiodącej. Przymocuj i uformuj skrzydełka z piór piersiowych kaczora oraz szare pióro kuropatwy do haczyka, powyżej tułowia, za pomocą nici wiodącej. Z pióra kuropatwy uformuj jeżynkę i zamocuj do haczyka za pomocą nici prowadzącej. Następnie zaznacz główkę owada, nanosząc pędzelkiem lub zapałką niewielką ilość politury przy samym oczku haczyka. Wykonanie much wędkarskich wymaga pewnej wprawy, ale każda kolejna mucha jest coraz bliższa ideału. Satysfakcja z efektów wędkowania przy wykorzystaniu własnoręcznie wykonanych much jest niebywała. Czas spędzony nad wodą na pewno zaowocuje taaaaaką rybą. Gotowe muchy znajdziesz poniżej.
Z muchą na pstrąga
Letnie, casualowe stylizacje często składają się głównie z krótkich spodenek i zwykłego T-shirtu, przez co stają się monotonne. Jak odmienić całkowicie swój outfit? Z pomocą przychodzi… elegancka kamizelka! Kamizelka kojarzy ci się ze stylizacjami sprzed dziesięciu lat, gdy dominowały spodnie biodrówki, koszulki ledwo zakrywające biust, a na tym wszystkim była krótka kamizelka w kratkę? Z perspektywy czasu można śmiało powiedzieć – modowy koszmar! Od tamtej pory kamizelki nie cieszą się zbyt dużym powodzeniem – a to błąd! Nowoczesne fasony aż się proszą, aby połączyć je z ubraniami na różne okazje i stworzyć niebanalne stylizacje, nawiązujące do trendów ze światowych wybiegów. Casualowo Elegancka kamizelka chociaż kojarzy się też z oficjalnymi okazjami, to nie tylko opcja do eleganckich outfitów. Możesz ją zestawiać z czymś bardziej codziennym, tworząc luźną, ale stylową stylizację. Poprzecierane jeansy w stylu mom jeans, biała koszula i elegancka, beżowa kamizelka – to strzał w dziesiątkę. Wybierz ten zestaw na nieco chłodniejsze, letnie wieczory. W takim looku możesz wybrać się na zakupy, po pracy pójść na kawę z przyjaciółką czy też na romantyczny spacer ze swoją drugą połówką. Do tego sneakersy i mała torebka – ta z haftowanymi kwiatami to absolutny must have tego sezonu! box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Jeansowe szorty, T-shirt i kamizelka to zestawienie, które również świetnie sprawdzi się latem. Aby nadać swojemu outfitowi nieco bardziej sportowy ton, na nogi włóż trampki. Natomiast jeśli chcesz wyglądać bardziej elegancko – wyciągnij z szafy sandały na klocku! Do tego listonoszka i możesz ruszać na miasto! Elegancko Jeśli każdego ranka stajesz przed szafą i nie masz pojęcia co założyć do pracy, koniecznie musisz odświeżyć swoją garderobę, kupując elegancką kamizelkę – to naprawdę uniwersalne ubranie! Wzorzyste chinosy, biała koszula z koronką i elegancka czarna kamizelka – tym zestawem zwrócisz na siebie uwagę wszystkich współpracowników, tworząc profesjonalny i modny zestaw! Kamizelkę możesz również nosić z sukienką lub nawet z kombinezonem! Nie zapomnij o okularach przeciwsłonecznych – to niezbędny atrybut lata. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Do wszystkich wymienionych wyżej zestawień możesz wybrać kamizelkę o standardowej długości lub wybrać opcję długą. Sprawi ona, że będziesz wyglądać niezwykle stylowo! Lubisz się wyróżniać? Postaw na kamizelkę we wzory lub z kolorowymi haftami – ten mały detal całkowicie ją odmieni! Odważne panie mogą zdecydować się na założenie kamizelki… zamiast bluzki! Pamiętaj, że nie każdy typ kamizelki będzie do tego odpowiedni – musi być odpowiednio wysoko zapinany. Ponadto taki zestaw nie sprawdzi się w pracy. Ale będzie idealny na wieczorną imprezę! Elegancka kamizelka, to również ta futrzana! Outfit z jej wykorzystaniem będzie niezwykle ekstrawagancki, dlatego musisz zwrócić uwagę na to, z czym ją łączyć. Jeśli nie podoba ci się typowe połączenie z jeansami, dobierz ją do kombinezonu lub skórzanych spodni. Jesteś fanką spódnic ołówkowych ? One także będą wyglądać świetnie w połączeniu z futerkiem. Ponadto ten rodzaj kamizelki będziesz mogła założyć również jesienią i zimą, a my, kobiety, przecież kochamy takie uniwersalne rozwiązania! Kamizelka to często zapominana i pomijana część garderoby. Często dlatego, że nie wiemy z czym ją połączyć, aby wyglądać dobrze. Stosując się do wyżej wymienionych rad, z pewnością nigdy nie popełnisz gafy!
Elegancka kamizelka – hit na lato
Wakacje to doskonały czas, aby nadrobić zaległości literackie. W końcu nigdzie nie czyta się tak dobrze, jak na plaży lub tarasie z widokiem na góry. W trakcie jednego wyjazdu można od razu przeczytać kilka książek. Warto zainteresować się fantastyką, która została wydana w pierwszej połowie 2016 roku. Fantastyka to jeden z najpopularniejszych gatunków literackich w naszym kraju. Przede wszystkim dlatego, że możemy pochwalić się doskonałymi pisarzami, jak chociażby Stanisław Lem, Andrzej Sapkowski czy też Jacek Piekara. W pierwszej połowie 2016 roku wydano wiele ciekawych książek fantastycznych – tak polskich, jak i zagranicznych. „Ostre cięcia” Joe Abercrombie „Ostre cięcia”to nowy zbiór opowiadań autorstwa mistrza mrocznego fantasy – Joego Abercrombie. Na łamach książki poznamy wiele bohaterów i historii z mistycznego świata, z których każda kolejna okazuje się jeszcze ciekawsza i wciągająca od poprzedniej. Propozycja idealna na wakacje, ponieważ pozwala szybko czytać następujące po sobie opowiadania. „Zawód wiedźma” Olga Gromyko „Zawód wiedźma” to książka typowa dla Olgi Gromyko. Łączy w sobie wartką akcję z dużą dozą humoru i wyrazistymi postaciami, między którymi cały czas iskrzy. Jest to też otwarcie cyklu „Kroniki Belorskie”, który dzieje się w fantastycznym świecie Belorii. Bohaterką tej historii jest czarodziejka Wolha Redna. Jej celem jest rozwiązać zagadkę, która pochłonęła już 13 żyć. „Głębia. Powrót” Marcin Podlewski Marcin Podlewski wraca do Głębi. „Głębia. Powrót” to druga częściej kosmicznej opery polskiego autora. Po raz kolejny akcja dzieje się przede wszystkim na pokładzie Wstążki, sterowanej przez kapitana Myrtona Grunwalda. Nie dość, że jest on najbardziej poszukiwaną osobą we Wszechświecie, to jeszcze musi poradzić sobie z nowym zagrożeniem, które na zawsze odmieni Wypaloną Galaktykę. „Lichwiarz” Wiktor Noczkin „Lichwiarz”autorstwa Wiktora Noczkina opowiada o Kulawym. Jest to człowiek, który nade wszystko ceni sobie spokój i zawsze do niego dąży. Jednak pewnej nocy wszystko się zmienia. Na jego oczach ożywa bowiem pradawna legenda o przeklętym skarbie Siedmiu Wież. A to wszystko w świecie pełnym intryg, morderstw i politycznego knowania. Tym razem Kulawy nie zazna spokoju. „Królowie Dary” Ken Liu „Królowie Diary”Kena Liu to seria, która była długo wyczekiwana przez polskich fanów gatunku fantasy. W końcu zadebiutowała na naszym rynku. To też pierwsza część cyklu „Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu”, za którą autor otrzymał liczne nagrody. Bohaterowie tej historii to Kuni Garu i Mata Zyndu. Dzieli ich praktycznie wszystko, ale łączy jedno – chcą obalić cesarza. Szybko nawiązuje się między nimi przyjaźń, która z czasem doprowadza do dramatycznego rozstania. „Królowie Diary” to wielowątkowa, misterna opowieść pełna duchu Orientu. „Bezsenni” Marcin Jamiołkowski Władczyni Magicznej Warszawy ma problem. Ktoś zabija jej ulubieńców – tytułowych bezsennych. Stolica staje w płomieniach, a Herbert Kruk, jak ma w zwyczaju, znajduje się w samym centrum wydarzeń. Czy tym razem mag wyjdzie z tego zwycięsko? „Bezsenni” to kolejna powieść, w której głównym bohaterem jest Herbert Kruk, a akcja dzieje się w Warszawie, tylko takiej bardziej magicznej. To jedne z najciekawszych książek z gatunku fantastyki, które zostały wydane w pierwszej połowie 2016 roku. Powinien je przeczytać każdy, kto interesuje się tym gatunkiem. A wakacje to doskonała ku temu okazja.
Książki na wakacje 2016 – fantastyka
Druga książka polskiej autorki, ukrywającej się pod obcobrzmiącym pseudonimem, zdaje się być kalką innego erotycznego bestsellera. Jak Haner z tego wybrnęła? Literatura erotyczna od kilku lat przeżywa prawdziwy renesans. Wszystko za sprawą ogromnego sukcesu, jakim okazała się trylogia „50 twarzy Greya”. Bestsellerowa seria autorstwa E.L. James, która sama powstała jako efekt fascynacji pisarki sagą „Zmierzch”, zainspirowała setki autorów do stworzenia ich własnych „Greyów”.Najprawdopodobniej to za sprawą inspiracji historią Christiana i Anastasii, polska autorka napisała „Sny Morfeusza”, które otwierają serię „Mafijna miłość”. Znajoma historia „Sny Morfeusza” to osadzona w słonecznym Miami historia młodziutkiej Cassandry Givens, która – zmęczona niepowodzeniami w życiu prywatnym i zawodowym – decyduje się na przeprowadzkę na Florydę. Niestety od początku nic nie idzie po jej myśli. Rozmowa kwalifikacyjna w sprawie wymarzonej posady kończy się totalną porażką. Zdruzgotana Cassandra postanawia wyluzować się na spotkaniu ze znajomymi, ale i ono szybko zamienia się w farsę. Poirytowana dziewczyna odłącza się od swojej grupy i przez przypadek trafia do tajemniczego klubu „Mirrors”, miejsca nie dla wstydliwych. Tam poznaje jeszcze bardziej zagadkowego mężczyznę, ukrywającego się pod pseudonimem „Morfeusz”. Po upojnej nocy w towarzystwie nowego znajomego, Givens ze zdumieniem odkrywa, że jednak nie tylko dostała wymarzoną pracę, ale w dodatku „Morfeusz”, który naprawdę nazywa się Adam McKey, będzie jej szefem! Jak nietrudno się domyślić, para nawiązuje płomienny romans, a podwójna osobowość mężczyzny to źródło niekończących się perypetii z pieprzykiem. „50 twarzy Greya” po polsku „Sny Morfeusza” to nie jest wybitna literatura. Ale jest to książka z wciągającą i trzymającą w napięciu fabułą, która nieraz wywoła u Was wstydliwe rumieńce. O ile jednak opisy scen erotycznych wyszły Haner naprawdę świetnie – nie są przesadzone, działają na wyobraźnię, pobudzając ją – to niestety nieco gorzej poszło jej z budowaniem ciekawych postaci. Pomijając już fakt, że autorka nie kryje się zbytnio ze źródłami swojej inspiracji (romans pracownicy z szefem, podwójne oblicze tego drugiego – brzmi znajomo, prawda?), to w dodatku udało się jej stworzyć bohaterkę jeszcze mniej charakterną i charyzmatyczną niż Anastasia Steel z „Greya”. W pewnym momencie może się nawet zacząć wydawać, że jedyne, o czym Cassandra mówi, myśli i marzy jest dziki seks z jej „Morfeuszem” vel Adamem. Serio, tak płytkiej i mało wyrafinowanej bohaterki nie spotkałem już dawno, a jej ograniczone słownictwo, szczególnie, gdy mowa o stosunku płciowym i pewnych elementach męskiego ciała, może zniechęcać. Nie oznacza to jednak, że „Sny Morfeusza” to książka nieudana czy niewarta Waszej uwagi. Wręcz przeciwnie, jeśli szukacie lekkiej i wciągającej lektury „z pieprzykiem”, to propozycja K.N. Haner na pewno Was nie zawiedzie. Wszak „50 twarzy Greya” też nie jest literackim majstersztykiem, a powoduje wypieki na twarzach u milionów czytelników. Źródło okładki: www.editio.pl
„Sny Morfeusza” K.N. Haner – recenzja
Fikusy (figowce) w naturalnych warunkach są drzewami. To rośliny często spotykane na parapetach, a gdy już się tam nie mieszczą – na podłogach. Są efektowne i szybko rosną. Zobacz, jak wyglądają różne gatunki fikusów i jak o nie dbać. Gatunki fikusów Fikus sprężysty ma duże, skórzaste, rozłożyste liście, które wyrastają dookoła drewniejącej łodygi. Występuje w 3 odmianach barwnych: jednolitek zielonej, zielonej z białymi brzegami i zielonej z czerwonymi brzegami. Przycięty będzie się rozgałęziać, tworząc kolejne odnogi. W mieszkaniu zwykle osiąga maksymalną wysokość 2-2,5 m. Fikus benjamina ma drobne listki. Mogą być zielone lub zielono-białe, mogą też mieć fryzowane i falowane krawędzie. Niezależnie od rozmiaru benjamin zawsze wygląda na miniaturowe drzewko, a to ze względu na liczne, niewielkie liście i szybko drewniejącą łodygę. Nie nadaje się dla palaczy, bo dym tytoniowy powoduje, że zrzuca liście. Nie lubi też ciemnych miejsc. Osiąga rozmiary podobne do fikusa sprężystego. Fikus dębolistny (lirolistny) to kolejny ciekawy gatunek tej rośliny. Jego skórzaste liście zdaniem wielu mają najbardziej oryginalny kształt. Jednym skojarzyły się z liśćmi dębu, innym z lirą, jeszcze innym ze skrzypcami – stąd różne warianty nazwy. Nie jest tak często spotykany jak dwa poprzednie rodzaje. Nie występują odmiany barwne, ale nietypowy kształt rekompensuje niedobory kolorystyczne. W mieszkaniach rośnie nawet do 10 m. Fikus moclame ma liście o ciekawym, odwróconym kształcie (zaostrzone u nasady i zaokrąglone na czubku). Dobrze znosi formowanie i cięcie, dlatego możemy spotkać okazy np. z gałęziami zaplecionymi w warkocze. Podobnie jak opisywany poprzednik jest dość rzadko spotykany. Fikus tępy najczęściej spotykany jest jako bonsai. Ma charakterystyczny wzór na pniu – brązowy z jasnymi plamkami, co wyjaśnia jego popularność miniaturowego drzewka. Dorosłe okazy mają wystające korzenie powietrzne. Fikus deltolistny posiada nie tylko ozdobne liście, ale i okrągłe owoce, które długo się utrzymują. Wolno rośnie, nie przeszkadza mu suche powietrze ani zaciemnienie, nie lubi za to przycinania. Rośnie zwykle do 1,5 m. Fikus pnący, zgodnie z nazwą, wyróżnia się wśród wielkich krewniaków o solidnych pniach. Zamiast nich wyposażony jest w zwiewne, pnące gałęzie i drobne liście. Mogą być one zielone, zielono-białe lub zielono-żółte. Będzie wyglądać najlepiej w wiszących doniczkach, które podkreślą jego delikatną urodę. Szczególnie lubi wilgotne powietrze. box:offerCarousel Jak dbać? Fikusy należy podlewać średnio dwa razy w tygodniu latem i raz na 7-10 dni zimą. Optymalna dla nich temperatura to około 20°C (w zimę wolą, gdy jest chłodniej – nawet do 10°C), ale są dosyć odporne na zmiany. Niestraszne im zimowe ciepłe kaloryfery, ale od czasu do czasu lubią zraszanie. Rośliny te należy nawozić zgodnie z opisem na opakowaniu w przypadku nawozów do fikusów i stosować nieco mniej ulepszacza w przypadku nawozów uniwersalnych. Piwosze raz w miesiącu mogą podzielić się z rośliną ulubionym trunkiem – 50 ml jasnego piwa rozcieńczonego szklanką wody sprawi, że fikus będzie mieć pięknie błyszczące liście. By uzyskać taki efekt można też przecierać liście wilgotną ściereczką. Fikusy nie lubią przestawiania ani przeciągów – mogą wówczas zacząć gubić liście lub przestać rosnąć. Warto kropką na doniczce zaznaczyć miejsce padania światła – dzięki temu unikniemy w przyszłości pomyłki. Fikusy o jednolicie zielonych liściach nie tolerują bezpośredniego nasłonecznienia, zaś odmiany pstrolistne potrzebują dużo słońca. Liście skierowane do dołu to znak, że roślinie jest zbyt ciepło. Rozmnażanie Jak rozmnożyć fikusa? Uciętą gałąź z kilkoma listkami wkładamy do ciepłej (ale nie gorącej) wody, by odciągnąć biały sok. W międzyczasie ranę rośliny macierzystej zasklepiamy miękiszem chleba. Po upływie około godziny młody pęd wyjmujemy, opcjonalnie zanurzamy w ukorzeniaczu, a następnie wkładamy do chłodnej wody. Po miesiącu wsadzamy do doniczki i czekamy, aż roślina zacznie rosnąć. Fikus sprężysty w sezonie potrafi wypuszczać 1 duży liść co 2 tygodnie i urosnąć prawie metr. Roślinę najlepiej jest przesadzać wiosną, gdy w otworach w doniczce pojawią się korzenie, a fikus spowolni wzrost. Przeczytaj również: Monstera: wnętrzarski hit w doniczce
Fikusy – modne rośliny do twojego wnętrza
Od dziś sprzedający mogą dodać do swoich ofert kolejne usługi dodatkowe, które ułatwią zakupy dużych sprzętów AGD lub mebli. Od dziś sprzedający mogą dodać do swoich ofert kolejne usługi dodatkowe, które ułatwią zakupy dużych sprzętów AGD lub mebli: wniesienie wniesienie i przygotowanie do pracy wniesienie i ustawienie montaż wniesienie i montaż wniesienie, montaż i przygotowanie do pracy Od ponad miesięca sprzedający mogą oferować także usługę zapakuj na prezent. Więcej o usługach dodatkowych
Wniesienie, montaż i inne - nowe usługi w ofertach Allegro
20 lutego: Aktualizacja Regulaminu usługi Super Sprzedawca 20 lutego zaktualizujemy punkt 4.5. Regulaminu usługi Super Sprzedawca. Dodamy zapis o maksymalnej ilości monet, jaką w puli może otrzymać sprzedawca. Poniżej pezentujemy punkt 4.5. w nowej wersji. Fragment, który dodamy oznaczyliśmy pogrubieniem: 4.5. Liczba Monet składająca się na Pulę uzależniona jest od wielkości obrotów w okresie o którym mowa w pkt 4.3. powyżej, w taki sposób, że za każde 5 000 zł (pięć tysięcy złotych) obrotu przyznawane jest 40 Monet. W ramach Puli Sprzedający może otrzymać maksymalnie 100 000 Monet. Nowe brzmienie punktu 4.5. przedstawiamy również w pliku PDF. Fragment, który dodamy zaznaczyliśmy w nim na zielono.
20 lutego: Aktualizacja Regulaminu usługi Super Sprzedawca
Jeśli irytuje cię chrzęst piachu na podłodze w przedpokoju, jest na to rada: połóż tam dywan! Wchodząc do mieszkania, wnosimy na podeszwach kurz, brud i błoto, które potem „rozprowadzamy” po całym mieszkaniu. Dywanik w przedpokoju będzie pełnił funkcję wycieraczki, a przy tym ociepli i udekoruje wnętrze. Współczesna moda na praktyczne panele i kafle w mieszkaniach wyrugowała z naszych domów dywany, które są kłopotliwe w użyciu: trzeba je odkurzać, czyścić, prać... Czyż nie prościej przemyć mopem podłogę z paneli? A jednak mieszkaniom pozbawionym dywanów często brakuje przytulności. Warto więc ocieplić wnętrze choćby jednym dywanikiem. W przedpokoju będzie spełniał ponadto ważną funkcję: nie „wpuści” brudu do wnętrza mieszkania. Ładny i praktyczny Bawełniane dywanikisą z pewnością najbardziej miłe w dotyku, zdrowe i ekologiczne. Położone w przedpokoju pełnią jednocześnie funkcję wycieraczki: zatrzymują wilgoć, kurz i piasek. Najtańsze są wielobarwne, zszywane z kawałków bawełny (np. chodnik o wymiarach 45 x 85 kosztuje 10 zł, bez kosztów wysyłki). Ich wadą jest… niezbyt długi żywot (ponieważ są zszyte z kawałków, po jakimś czasie po prostu się rozlatują), zaletą zaś możliwość prania w pralce i niewysoka cena. W razie zniszczenia chodniczka z łatwością wymienimy go na nowy. Dywaniki bawełniane świetnie nadają się zarówno do łazienki, jak i do pokoju dziecinnego, sypialni, a także do przedpokoju. Minidywan W podłużnym przedpokoju dobrze sprawdzi sięchodnik dywanowy. Wzorzyste, kolorowe dywaniki, które można kupować na metry, to rozwiązanie raczej dla wielbicieli tradycji. Najtańsze są wykonane z tworzyw sztucznych – kosztują 30–50 zł za metr, zależnie od szerokości. Najczęściej mają gumowany spód, aby dobrze trzymały się podłogi. Dużo droższe są ręcznie tkane wełniane chodniki, ale ich dobrą jakość widać gołym okiem. Wełna jest materiałem wymagającym, jednak trwałym i estetycznym. Shaggy? Niekoniecznie! Tańsze, ale równie przyjazne w dotyku są dywaniki akrylowe w różnych wzorach i kolorach. Akryl, który „udaje” wełnę, nie dorównuje jej wprawdzie trwałością, ale jest za to podobnie miękki i sprężysty. Nie sprawdzą się w przedpokoju dywany typu shaggy, z długim włosem, bo trudno go utrzymać w czystości. „Kudłacze” nadają się do pokoi dziecięcych i sypialni, ewentualnie do pokoju dziennego, bo – choć bardzo efektowne – są niezbyt praktyczne. Dywanik do przedpokoju powinien być niewielki, tak aby łatwo było go zdjąć, wytrzepać lub wyprać, a podłogę pod nim dokładnie umyć. Pamiętajmy, że w przedpokoju gromadzi się najwięcej brudu i piachu, więc trzeba tam często sprzątać. Dobrze dobrany dywanik, skomponowany z resztą wnętrza, pomoże utrzymać mieszkanie w czystości, a jednocześnie doda mu uroku. Przeczytaj: Wełniane dywany i chodniki. Przegląd
Dywanik w przedpokoju – jaki wybrać?
Aby chwile gotowania stały się jeszcze bardziej przyjemne, producenci gadżetów prześcigają się w pomysłach na akcesoria kuchenne. Dzięki nim kulinarna twórczość staje się łatwiejsza i bardziej atrakcyjna. Czy praca w kuchni może być jeszcze milsza, łatwiejsza i bezpieczna? Okazuje się, że tak. Zadbali o to producenci pomysłowych gadżetów, które przydają się podczas codziennego zmagania z produktami kulinarnymi. Mieszanie ciasta naleśnikowego, sosów do mięs czy sałatek, prażenie kukurydzy to tylko kilka czynności, które nie sprawią już, że twoja kuchnia pogrąży się w bałaganie. Wystarczy tylko zaopatrzyć się w odpowiednie akcesoria kuchenne. Pomysłowy separator do jajek i młynek do… masła Separator do jajek to idealny produkt dla perfekcyjnych miłośniczek pieczenia i gotowania. Poręczny i nieduży dokładnie oddzieli białko od żółtka. Nie będziesz już musiała martwić się o to, że zbyt duża ilość któregoś ze składników zepsuje ci efekt końcowy. Ile razy denerwujesz się, że za późno wyciągnęłaś masło z lodówki i nie da się nim posmarować chleba czy bułek? Zamrożona czy mocno schłodzona kostka nie będzie już przeszkodą, jeśli umieścisz ją w specjalnym młynku do masła. Jego pomysłowa konstrukcja jest oparta na działaniu tłoka. Młynek podzieli masło na cienkie warstwy, które szybko ogrzeją się do temperatury pokojowej i wówczas z łatwością będzie można rozsmarować masło na pieczywie. Oprócz tego w młynku można masło przechowywać. Można wstawić pojemnik z masłem do lodówki, nie martwiąc się już o to, że nie będzie się ono nadawało do szybkiego użycia. Ile łez już popłynęło z twoich oczu podczas krojenia cebuli? Pewnie całe morze. Jeśli nie chcesz już ich dalej wylewać, załóż specjalne okulary. Wyprodukowane z tworzywa sztucznego gogle chronią oczy przed dostaniem się do nich gazu, który uwalnia się w trakcie siekania cebuli. Naczynie do prażenia kukurydzy, praska do hamburgerów W większości domów od czasu do czasu pojawiają się na stole dania przyrządzone z półproduktów albo niezdrowe przekąski. Jeśli twoja rodzina uwielbia popcorn, to przyda ci się wygodne i proste w obsłudze naczynie do prażenia kukurydzy. Nasypuje się do niego ziarenka kukurydzy według podanej na dnie miarki i wstawia do mikrofalówki. Zaletą tego silikonowego pojemnika jest również ograniczanie ilości tłuszczu podczas prażenia. Innym pomysłowym gadżetem, przeznaczonym do użycia w kuchni, jest praska do hamburgerów, z którą uda się każdy tego typu przysmak. Dzięki niej mięso zostanie odpowiednio ubite i nie rozpadnie się podczas smażenia. Shaker do dressingów i naleśników Twoja kuchnia nie musi być już wybrudzona od ciasta naleśnikowego czy składników dressingu lub marynat. Wystarczy poszczególne produkty umieścić w plastikowym shakerze i w bezpieczny dla otoczenia sposób ze sobą wymieszać. Shaker ułatwi przygotowanie sosów do mięs i sałatek oraz ciasta naleśnikowego. Shaker do dressingów może być przechowywany w lodówce wraz z całą zawartością. Dzięki szczelnemu zamknięciu mamy gwarancję, że nic się nie pobrudzi. Uwaga na palce! Nadziewacz do szaszłyków to wynalazek, który znacznie upraszcza przygotowanie pysznego dania złożonego z mięsa, warzyw czy owoców. Można go użyć bez obaw, że się pokłujemy przy nakładaniu składników na szpic czy wykałaczkę. Nadziewacz to bowiem pojemnik, w którym układa się wybrane produkty, następnie zamyka się go i przez specjalny otwór wbija szpikulec. W trosce o palce wymyślono również specjalną osłonkę, przypominającą trochę naparstek, który krawcowe zakładają do szycia. Zrobiona ze sztucznego tworzywa, skutecznie chroni palce przed skaleczeniem podczas wykonywania takich czynności jak krojenie warzyw, owoców, mięsa. Siekanie i szatkowanie jest już w pełni bezpieczne również dla małych kucharzy. Wygodnym rozwiązaniem mogą być odpowiednie rękawice, które zakłada się do ścierania na tarce sera, owoców czy warzyw. Są wykonane z mocnego materiału, który z jednej strony chroni dłonie przed skaleczeniem, a z drugiej jest bezpieczny dla zdrowia w kontakcie z żywnością. To tylko kilka z wielu pomysłowych gadżetów. Ich wyjątkowość opiera się przede wszystkim na prostocie wykonania. W wygodny sposób pomogą niejednej pani domu szybciej i łatwiej przygotować jedzenie dla całej rodziny.
Gadżeciarska kuchnia
Kanony estetycznej sylwetki zmieniają się na przestrzeni lat. Obecnie największym zainteresowaniem cieszy się ciało z widocznie zarysowanymi mięśniami i niskim poziomem tkanki tłuszczowej. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety coraz większą uwagę przykładają do budowania masy mięśniowej. W celu uzyskania takiej sylwetki należy przestrzegać kilku podstawowych zasad. Od czego zacząć? W celu efektywnego budowania masy mięśniowej należy wcześniej posiadać odpowiednio odtłuszczoną sylwetkę. Niski poziom tkanki tłuszczowej umożliwi podczas budowania masy mięśniowej możliwie najniższy przyrost tłuszczu. W zbyt mocno otłuszczonym ciele przewagę nad anabolicznym testosteronem posiada estrogen. Taki układ hormonalny będzie spowalniał proces budowy mięśni na rzecz przybierania tłuszczu. Dla mężczyzn szacowany poziom tkanki tłuszczowej dla rozpoczęcia budowania mięśni wynosi maksymalnie 15%, natomiast dla kobiet około 25%. Nadwyżka kaloryczna Podstawowym elementem, który umożliwia budowanie masy mięśniowej lub redukcję tkanki tłuszczowej, jest dieta. Ćwiczenia będą stanowiły jedynie bodziec dla wzrostu mięśni. Jeśli jednak nie zostanie spełniony warunek nadwyżki kalorycznej, to nawet najcięższy trening nie przyniesie efektów. Aby sprawdzić swoje indywidualne zapotrzebowanie kaloryczne, można skorzystać z jednego z kilku wzorów, które wykorzystują do obliczeń takie dane jak wiek, wzrost czy aktywność. Otrzymany wynik będzie szacowaną wartością, która może różnić się od tej realnej. Weryfikacja rzeczywistego zapotrzebowania kalorycznego jest możliwa jedynie poprzez sprawdzenie, jak organizm reaguje na daną pulę kalorii. Nadwyżka kaloryczna, która zostanie spożytkowana na budowę mięśni, powinna być wyższa od dziennego zapotrzebowania o około 200-300 kalorii. Ilość białka Białko jest podstawowym elementem wykorzystywanym do budowania mięśni. Dlatego dieta osoby aktywnej powinna zawierać odpowiednią ilość tego makroskładnika. Według badań wystarczającą ilością białka do budowania masy mięśniowej są około 2 gramy na każdy kilogram beztłuszczowej masy ciała, rozłożone w kilku posiłkach w ciągu dnia. Ważna jest biodostępność białka, czyli procentowa miara ilości protein wykorzystywanych przez organizm. Stuprocentową biodostępność ma całe jajko, wysoko klasyfikowane są mięsa i ryby. Niżej znajduje się nabiał, soja czy orzechy. Progres siłowy w treningu Dobrym wyznacznikiem tego, czy w trakcie przybierania wagi budowana jest masa mięśniowa, jest progres siłowy. Jeśli w perspektywie kilku tygodni zwiększeniu uległy ciężary stosowane na treningu lub ogólna liczba kilogramów przeniesionych na jednej jednostce treningowej, to z pewnością następuje proces wzrostu mięśni. Aby móc obserwować ten proces, należy stosować plan treningowy. Pozwoli on obserwować obciążenia treningowe, ilość serii i powtórzeń. Podstawowym elementem planu powinny być złożone, wielostawowe ruchy ,takie jak martwe ciągi, przysiady, podciągania czy wyciskania sztangi na ławce. Te ćwiczenia umożliwiają wykorzystywanie dużych obciążeń i długotrwałe zwiększanie ciężaru. Regeneracja w procesie budowy masy mięśniowej Treningi, które stanowią bodziec dla wzrostu mięśni, są znaczącym obciążeniem dla organizmu. Ciało poddawane regularnym uszkodzeniom mięśni ciężko pracuje, aby je odbudować i sprawić, aby były większe i silniejsze. Procesy naprawcze zachodzą najefektywniej podczas snu, który powinien wynosić od 7 do 9 godzin. Dobrym rozwiązaniem będzie masaż, automasaż z wykorzystaniem wałka (foamroller), piłeczki lacrosse i rozciąganie. Należy także zredukować liczbę stresorów, skupić się na odprężeniu. Pozwoli to zredukować wydzielanie katabolicznego kortyzolu. Stosując plan treningowy, należy uwzględnić w nim tygodnie, w których jednostki treningowe są mniej obciążające i pozwalają się zregenerować. Nie można przesadzić z ilością ćwiczeń, ponieważ mięśnie nie rosną na treningu, lecz w ciągu pozostałej części dnia. Regularna kontrola obwodów ciała Wyznacznikiem tego, czy ciało buduje masę mięśniową, są obwody ciała. Regularne pomiary na przestrzeni czasu pozwalają ocenić, czy treningi i dieta przynoszą oczekiwane efekty. Miejscami, w których należy sprawdzać obwody, są talia, biodra, klatka piersiowa, biceps, udo. Wyraźne zwiększenie obwodu klatki piersiowej i bicepsów przy utrzymaniu obwodów talii oznacza budowanie masy mięśniowej przy możliwie niskim przyroście tkanki tłuszczowej. Sytuacja odwrotna powinna skłonić do skontrolowania diety, treningu i regeneracji. Pomiary powinny być wykonywane nie częściej niż co dwa tygodnie. U kobiet należy uwzględnić cykl miesięczny, który będzie znacząco zmieniał wyniki. Suplementy box:offerCarousel Branża suplementów oferuje szereg specyfików, które mają za zadanie przyspieszyć budowę mięśni. Należy pamiętać, że nic nie zastąpi odpowiedniego snu i indywidualnie dobranej diety. Jeśli te dwa elementy zostaną spełnione, to można w przypadku niedoborów białka sięgnąć po jeden z preparatów białkowych – w zależności od potrzeb mamy do wyboru odżywki białkowe w formie serwatki, kazeiny, hydrolizat czy izolat. Pomocna okazać się może również kreatyna i tutaj w zależności od potrzeby najczęściej stosowany monohydrat i inne również popularne, jak jabłczan czy też pirogronian. Kreatyna będzie wspomagała nawodnienie mięśni i lekko zwiększy ich siłę. W przypadku problemów ze snem należy zaopatrzyć się w suplement zawierający w składzie magnez, cynk, wapń czy melatoninę. Osoby, które mimo starań nie są w stanie zjeść wyznaczonej ilości kalorii, mogą posiłkować się tzw. gainerami, czyli wysokokalorycznymi odżywkami węglowodanowo-białkowymi. Proces budowania masy mięśniowej wymaga spełnienia kilku podstawowych warunków. Pierwszym z nich jest stosowanie niewielkiej nadwyżki kalorycznej, która pozwoli budować mięśnie przy ograniczeniu odkładania tłuszczu. Ponadto należy utrzymywać progres siłowy w złożonych ćwiczeniach i co cztery lub pięć tygodni stosować tydzień odpoczynku. W tym czasie należy ćwiczyć dużo lżej lub w ogóle. Pozwoli to organizmowi się zregenerować i nabrać nowych sił na kolejny miesiąc pracy. Nie można zapominać o dużej ilości snu i odpoczynku. Trzeba pamiętać, że budowa estetycznej sylwetki jest długotrwałym procesem, jednak otrzymane efekty przy niewielkim nakładzie pracy zostaną utrzymane na długie lata.
Budowa masy mięśniowej – co musisz wiedzieć
SSD PLUS to podstawowy model dysku półprzewodnikowego od SanDiska. Stanowi dobrą ofertę dla osób o ograniczonym budżecie, które szukają dysku 120 GB lub 240 GB (nie ma innych wersji pojemnościowych). Czy jest warty 320 zł oraz co potrafi na tle konkurencji? Specyfikacja SanDisk PLUS 240 GB kontroler Silicon Motion 2246XT pamięć SanDisk MLC 2nd gen. 64 bit 19 nm interfejs SATA III (6 GB/s) odczyt do 520 MB/s, zapis do 350 MB/s maksymalny czas pracy 1750000 h wsparcie TRIM, NCQ, S.M.A.R.T niska temperatura pracy temperatura pracy 0~70°C, przechowywania -55~85°C wymiary 100 x 69, 85 x 7/9,5 mm, waga 68 g niski pobór mocy 0,13 W (240 GB) odporny na wstrząsy (1500 G) gwarancja 3 lata W przypadku SSD PLUS uwagę zwracają nie dodatki lub obiecywane transfery, a pamięć NAND. Po pierwsze, to pamięć typu MLC (komórki wielopoziomowe), a nie TLC (trzystanowe), które są mniej trwałe i wolniejsze. Po drugie, ten sam kontroler wykorzystany jest w najdroższym dysku SanDiska, modelu Extreme Pro, co czyni z SSD PLUS wyjątkowo kuszącą propozycje. Wyposażenie i konstrukcja Proste, czerwone opakowanie skrywa dysk w plastikowej foremce oraz wyposażenie znane z modelu Extreme Pro. To ulotki, w tym adresy internetowe do pobrania oprogramowania, oraz adapter pogrubiający dysk z 7 mm do 9,5 mm, co poprawia współpracę urządzenia z niektórymi laptopami, w tym starszymi urządzeniami, na których 7 mm powodowałoby luzy. Natomiast bez adaptera dysk będzie dobrze współpracował z ultrabookami. Producent zaoszczędził na komponentach użytych przy wykonaniu SSD PLUS. Obudowa zrobiona jest z cienkiego, bardzo lekkiego tworzywa sztucznego. Kształt dysku jest kanciasty, a krawędzie pokrywki lekko odstają i nie są idealnie spasowane. Jednak jakość zastosowanych tworzyw jest przyzwoita, a gwinty wykonane zostały z metalu. Szkoda jednak, że to nie aluminium jak u konkurencji – Cruciala BX100 (test) lub nowej wersji Transcenda SSD 370 (test). Dysk wygląda dobrze. Powierzchnia to matowa czerń, jest ona chropowata w dotyku. Pokrywę zdobi duża, czarna naklejka z czerwono-białymi czcionkami – logo producenta i oznaczenie modelu. Dysk prezentuje się estetycznie, można go śmiało wyeksponować w komputerze. Na oko przypomina aluminium. Oprogramowanie Do obsługi dysku dedykowany jest opcjonalny program SSD Dashboard. Posiada ładny, czytelny interfejs, jest funkcjonalny, a do tego dostępny po polsku. Oferuje podstawowy monitoring pracy dysku, w tym sprawdzanie temperatury i szybki test SMART. Dodatkowo za jego pomocą można wyczyścić pamięć urządzenia, jak i monitorować wykresy prędkości. SSD Dashboard ułatwia także konfigurację systemu Windows i optymalizuje wydajność SanDiska. Oprogramowanie może działać w tle, jest stabilne i lekkie. Wyświetla także informacje o innych produktach SanDiska, na szczęście reklamy nie są natarczywe. Można także uzyskać dostęp do newslettera od producenta. SanDisk SSD PLUS 240 GB na pomiarach Platforma testowa: procesor Intel i5-4690k 4,6 GHz płyta główna MSI Z97 Gaming 5 RAM HyperX Savage 2400 MHz CL11 16 GB dyski HDD WD Green 1 TB, Seagate Barracuda 1 TB dyski SSD Samsung 840 EVO 120 GB, Silicon Power V70 240 GB karta graficzna MSI GeForce GTX 970 Gaming 4 GB system operacyjny Windows 10 64 bit Do testów użyłem kilku najpopularniejszych benchmarków. Były to: AS SSD, Crystal Disk Mark, a także ATTO Disk Benchmark oraz HD Tune. Zważywszy na półkę cenową PLUSA, wyniki robią bardzo dobre wrażenie. AS SSD wskazał odczyt sekwencyjny na poziomie 497 MB/s, a zapis na 357 MB/s. Konkurencyjny Crystal Disk Mark osiągnął 514 MB/s odczytu i 375 MB/s zapisu. Uzyskane wyniki są bardzo bliskie tych, deklarowanych przez producenta. Poziom szybkości zapisu jest nawet wyższy. To jednocześnie bardzo podobny pułap, jaki mamy w Crucialu BX100 250 GB, który miał kolejno 523 MB/s i 370 MB/s w programie Crystal Disk Mark. Dysk wypadł lepiej od Transcenda SSD 370 256 GB, który osiągnął 520 MB/s i 302 MB/s. Dla próbek 4K wyniki są niezłe, ale nie zachwyca wartość odczytu. AS SSD osiągnął tylko 15 MB/s odczytu i 107 MB/s zapisu. W Crystal Disk Mark dysk uzyskał kolejno 21 MB/s i 123 MB/s – ponownie odczyt trochę „kulał”. Dla przykładu zapis dysku Silicon Power S60 240 GB wyniósł 30 MB/s, Crucial BX100 miał 29 MB/s, a Transcend SSD 370 26 MB/s. SSD PLUS radzi sobie jednak lepiej podczas zapisu. HD Tune wskazał średnią prędkość na poziomie 344 MB/s, maksymalna wartość wyniosła 453 MB/s. ATTO Disk Benchmark osiągnął aż 383 MB/s zapisu i 540 MB/s odczytu przy teście na największych plikach. box:imageShowcase box:imageShowcase SanDisk SSD PLUS 240 GB w praktyce Widać, że to pamięć NAND typu wielopoziomowego. Cieszy, że producent wolał poświęcić jakość obudowy, a uzyskać lepszą wydajność. Nie ma tutaj przykrych niespodzianek, jak to bywa w przypadku pamięci TLC, gdzie testy syntetyczne mają się nijak do praktyki. Na przekopiowanie folderu o rozmiarze 2 GB z utworami muzycznymi w obrębie dysku SSD PLUS potrzebuje 10 sekund. To trochę słabszy wynik niż u konkurencji, ale przy małych ilościach danych nie ma to za bardzo znaczenia. Dysk za to bardzo dobrze sprawuje się podczas trudniejszych testów. Folder o wadze 38 GB z plikami o różnej wielkości i formatach przekopiował się w obrębie dysku w 3 minuty i 40 sekund. Dla przykładu ADATA SP550 potrzebowała aż 9 minut i 13 sekund. Wynik SanDiska był identyczny jak u Cruciala BX100 250 GB, a Transcend SSD 370 potrzebował na to 4 minut i 20 sekund. Kopia pojedynczego pliku filmowego w formacie mkv o rozmiarze 20 GB została wykonana w 1 minutę i 56 sekund. W trakcie operacji SanDisk SSD PLUS utrzymywał transfer na poziomie 250 MB/s, czasami zaliczając spadki do 150 MB/s. W przypadku kopiowania danych z innych nośników dysk osiągał maksymalnie 450 MB/s, minimalnie 360 MB/s. SanDisk SSD PLUS to także przyzwoity nośnik na gry komputerowe, zdecydowanie przyspieszy czasy włączania i wczytywania gier. Wiedźmin 3 uruchamia się w kilka sekund, a wczytywanie ostatniego zapisu trwa do 20 sekund. Dysk HDD potrzebuje na to dwa razy więcej czasu. Szybka podróż po mapie gry jest praktycznie natychmiastowa. GTA V, przy użyciu dysku HDD, potrzebuje często około minuty na wczytanie zapisu gry, co czasami irytuje. Z SSD PLUS operacja udała się w niewiele ponad 30 sekund. Co ciekawe, najwyższy model SSD SanDiska był tylko o 5 sekund szybszy. Na dane dla użytkownika dostępne są 223 GB. Dysk się nie przegrzewa. Podczas pełnego, ciągłego obciążenia udało się go rozgrzać tylko do 45°C. Podsumowanie SanDisk SSD PLUS to jeden z najlepszych dysków z niskiej półki cenowej. Producent spełnił swoje obietnice – urządzenie ma pamięć typu MLC, wysoką wydajność, nie grzeje się, a testy syntetyczne sprawdzają się w praktyce. Dysk nie zachwyca odczytem próbek 4K, ale jak na ten przedział cenowy jest i tak bardzo dobrze. Te wszystkie zalety osiągnięte są kosztem gorszej obudowy dysku, ale to cena, którą zdecydowanie warto zapłacić. Dysk w wersji 240 GB można mieć aktualnie za 320 zł, co daje 1 zł i 33 grosze za 1 GB. Wersja 120 GB się nie opłaca, mimo że to koszt tylko 220 zł – będzie mniej wydajna, a i wydatek za 1 GB wynosi prawie 2 zł. Niestety większe pojemności dysków nie są dostępne. Zalety: bardzo dobra cena, efektowny design, metalowe gwinty, bardzo dobra wydajność w pomiarach i w praktyce, dysk się nie przegrzewa, pamięć MLC i 3 letnia gwarancja. Wady: cienka obudowa z plastiku, trochę gorszy od konkurencji odczyt próbki 4K, brak większych wersji pojemnościowych.
Test dysku SSD SanDisk PLUS 240 GB – najlepszy tani SSD?
Inauguracja roku szkolnego to duże wydarzenie dla uczniów i ich rodziców. Ale tego dnia wzrok wszystkich skupia się przede wszystkim na nauczycielach, dlatego chcą oni zrobić jak najlepsze wrażenie, wzbudzać szacunek i zaufanie. Warto zatem, by zdecydowali się na strój nienaganny, elegancki, który podkreśli ich kompetencje i osobowość. Wygląd ma ogromne znaczenie w zawodzie nauczyciela. Dlatego również w szkole obowiązuje dress code, choć nie tak sztywny jak w korporacjach. Pewnie dlatego, że oceniają przede wszystkim dzieci – a one wolą luz. Możemy więc pozwolić sobie na odrobinę swobody. Jeśli wybierzemy sportową elegancję i styl casual, wypadniemy dobrze w oczach i dzieci, i rodziców, i… dyrektora szkoły! Pedagog z klasą Sportowa elegancja i styl casual to sprawdzony i bezpieczny sposób na tworzenie wizerunku nauczyciela godnego zaufania. Pomoże budować autorytet w kontaktach z uczniami, rodzicami i innymi pedagogami. Na szczęście dzisiaj, nawet podczas ważnych szkolnych uroczystości, nikt nie wymaga od nas zakładania nijakiego uniformu. To daje pole do popisu zwłaszcza belferkom z wyobraźnią – mogą się bawić modą i tworzyć szykowne, ale zarazem komfortowe stylizacje. Szykownie i komfortowo Jak zatem powinien wyglądać strój na rozpoczęcie roku? Stawiamy oczywiście na wygodę, ale nie możemy zapominać o elegancji i powadze, które podkreślą uroczysty charakter spotkania. Tu sprawdzi się ponadczasowa mała czarna z rękawami krótkimi lub trzy czwarte. Niezbyt krótka, najlepiej do kolan. Ale żeby nie było zbyt nudno, warto ożywić ją dodatkami w intensywnych kolorach, np. fuksji. Doskonale także skomponuje się z płaszczem oversize lub marynarką w kolorze pudrowego różu. Połączenie czerni z tą subtelną barwą dodaje szyku i klasy. Warto też zainwestować w ołówkową spódnicę i bluzkę z fontaziem, który z powodzeniem zastąpi biżuterię. Dla miłośniczek minimalizmu dobrym wyborem okaże się bluzka o jednolitej barwie, a dla bardziej ekspresyjnych osobowości – w oryginalne, ale delikatne printy. Taki zestaw w połączeniu z klasycznymi szpilkami to „inauguracyjny” pewniak. Kompletujemy bazę Co jeszcze powinno się znaleźć w szafie nauczycielki? Przede wszystkim warto postawić na sportową elegancję. Jak ma to wyglądać w praktyce? Od czego zacząć? Od zainwestowania w tzw. bazę. To kilka klasycznych, uniwersalnych elementów garderoby, które można dowolnie zestawiać, a także budować na ich podstawie bardziej wyszukane aranżacje. Nie zapominajmy o biżuterii, ale w myśl uniwersalnej zasady: mniej znaczy więcej! Każda nauczycielka powinna mieć w swojej szafie: koszulę z kołnierzykiem, białą lub z delikatnym wzorem, dobrej jakości topy, ponadto kardigan, marynarkę sportową lub w stylu Chanel. Niezbędne są także klasyczne spodnie, np. cygaretkilub jeansy – granatowe, szare lub czarne. Elementem obowiązkowym jest sukienka, np. dżersejowa, w której czuje się swobodnie i kobieco. Damskie grono pedagogiczne powinno także postawić na garnitur. W „bazie” muszą się również znaleźć: klasyczny trencz, wygodne baleriny oraz jakże modne w tym sezonie loafersy. Tak skompletowana podstawa daje się łatwo modyfikować. Dodając modne akcesoria czy sięgając po ubrania mniej klasyczne, bez trudu stworzymy nonszalancki i nowoczesny look. Nie rezygnuj z kolorów! Ważnym kryterium budowania belferskiej garderoby jest kolor. Wielbicielki klasyki chętnie wybierają odcienie granatu, szarości, niebieskiego. Ale nie powinny rezygnować z kolorów, zarówno intensywnych, jak i subtelnych pasteli, które działają energetyzująco i odmładzająco. Powinny one jednak stanowić uzupełnienie aranżacji, a nie ją zdominować. Zbyt słodka, a już na pewno papuzia stylizacja nie sprzyja budowaniu nauczycielskiej wiarygodności. Jeśli więc decydujemy się na pudrowe odcienie, łączmy je z klasycznymi kolorami, chociażby szarym. Modowe must have to miks pastelowego różu i błękitu. Stylizacje w tych barwach to synonim ponadczasowej elegancji. Czasami zaskocz! Na co dzień modna pani nauczycielka może pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa. Zamiast grzecznego topu załóż T-shirt z nadrukiem, a mokasyny zastąp sportowymi sneakersami. Klasyczną marynarkę skomponuj z jeansami. Współczesna nauczycielka nie musi wyglądać nudno i konserwatywnie. Wręcz przeciwnie. Swoim szykownym i modnym wizerunkiem będzie dawać przykład dobrego smaku. Nie zapominajmy, że nauczyciele przekazują uczniom wiedzę nie tylko z zakresu matematyki czy polskiego. Wśród wielu ważnych lekcji jest też dotycząca stylu. Pedagog z klasą, obdarzony własnym stylem i osobowością, ma niebagatelny wpływ na kształtowanie młodszego pokolenia.
Modna i dystyngowana – strój dla nauczycielki na rozpoczęcie roku szkolnego
Angażowanie dzieci w dodatkowe zajęcia związane z ruchem to bardzo dobry pomysł. W dobie komputerów udział np. w treningach sztuk walki pozwala nie tylko zmotywować dziecko do aktywności fizycznej, ale przede wszystkim rozwija w nim wiele niezbędnych w życiu codziennym cennych wartości. Trzeba tylko wiedzieć, w jakich stylach walki można wybierać i czym się one charakteryzują, zanim zostanie podjęta ostateczna decyzja. Dlaczego sztuki walki dla dzieci? Sztuki walki dla dzieci niosą wiele korzyści nie tylko dla ciała, ale i dla kształtowania charakteru młodego człowieka. Podczas treningu dzieci uczą się dyscypliny, porządku i samodzielności. Systematycznie uczęszczając na zajęcia z trenerem, poznają przede wszystkim techniki samoobrony, ale również wyrabiają w sobie spokój i koncentrację. Wiedza i doświadczenie osoby prowadzącej zajęcia powodują, że dziecko nabiera większego szacunku do osób starszych. Co ważne, dokładne wykonywanie kolejnych elementów ćwiczeń pozwala dziecku na skupienie uwagi i dążenie do określonego celu. Natomiast pokonywanie słabości buduje poczucie wartości oraz daje motywację do walki ze słabościami. Znając zalety aktywności fizycznej, trzeba poznać rodzaje dostępnych sztuk walk dla dzieci. Istotne jest rozpoznanie, czy w naszej miejscowości są organizowane zajęcia tego typu i jakie opinie mają placówki, które je prowadzą. Karate i judo – najpopularniejsze Karate i judo to dwie dyscypliny, które mają własne związki sportowe. Daje to pewność uczestniczenia w odpowiednio przygotowanych i sprawdzonych systemach szkoleniowych. W zajęciach najczęściej mogą uczestniczyć już pięciolatki. Wszystko uzależnione jest od grup utworzonych w określonej placówce. Instruktor, czyli osoba prowadząca zajęcia, powinna mieć nie tylko określony stopień sportowy, ale przede wszystkim uprawnienia instruktorskie. Obie dyscypliny – judo i karate – usprawniają motorykę młodego człowieka poprzez wszelkiego rodzaju gry i zabawy ruchowe, elementy rytmiki i gimnastyki korekcyjnej. Najczęściej jest to rodzaj indywidualnych ćwiczeń opartych na odpowiednio skierowanych ciosach, upadkach i charakterystycznych okrzykach. Dzięki regularnym treningom kształtuje się u dzieci opanowanie, skupienie, pamięć i koncentracja. Te wszystkie cechy młody człowiek będzie wykorzystywał także w codziennym życiu. Niezbędnym ubiorem do tych sztuk walki jest kimono. Judo i karate są najczęściej wybieranymi sztukami walki dla dzieci i młodzieży, ale w placówkach szkolących można poznać także m.in. aikido i kendo. Aikido czy kendo Kolejną dyscypliną, do której zachęca się już czteroletnie dzieci, jest aikido. Ten rodzaj japońskiej sztuki walki opiera się przede wszystkim na zabawach z użyciem wyobraźni, opowiadaniach ruchowych oraz wykorzystaniu rekwizytów pobudzających do ruchu i twórczej zabawy. Dzieci uczą się konkretnych zasad postępowania, sposobu witania i pożegnania. Wraz z systematycznością i częstotliwością zajęć mniej jest zabawy, a więcej konkretnych ćwiczeń. Dzięki temu nauka określonych chwytów, upadków czy ciosów jest stopniowana. Aikido uczy przede wszystkim dyscypliny, porządku, wytrzymałości, odporności na ciosy, ale i bezpiecznego chronienia ciała przed uderzeniami. Istotne jest także, że dzieci uczą się współdziałania z grupą oraz rozwijają umiejętności interpersonalne. Kendo nazywane jest japońską szermierką. Podczas walki używa się zbroi ochronnej – maski, rękawic, pancerza. Dodatkowym wyposażeniem jest pas ochraniający biodra oraz bambusowy miecz shinai. Dyscyplina ta jest przeznaczona dla dzieci od 8. roku życia. W trakcie zajęć dzieci uczą się utrzymania odpowiedniej równowagi pomiędzy zdrowym ciałem i umysłem. Dlatego też kendo koncentruje swoją uwagę głównie na rozwijaniu osobowości młodego człowieka. Mimo iż wymaga wyposażenia i broni, to uznawane jest za dyscyplinę przyjazną i bezpieczną dla dzieci.
Sztuki walki dla dziecka
Decyzja o kupnie używanego instrumentu powinna być przemyślana i świadoma - taki instrument zwykle posiada większe lub mniejsze ślady użytkowania. Niezależnie od tego, czy jesteśmy doświadczonymi, czy początkującymi gitarzystami, podczas zakupu powinniśmy trzymać się kilku podstawowych zasad. Podstawowe zasady kupna W pierwszej kolejności powinniśmy dowiedzieć się, z jaką marką i modelem mamy do czynienia. To pozwoli nam na wyszukanie dodatkowych informacji na temat danego instrumentu w Internecie. Fora gitarowe są znakomitym źródłem informacji - dzięki nim już na wstępie będziemy mogli poznać lepsze i gorsze strony interesującego nas instrumentu. Pamiętajmy, że nic nie zastąpi obejrzenia i ogrania gitary osobiście - zdjęcia czy filmiki nie są w stanie odtworzyć feelingu instrumentu oraz pozwolić nam na dokładniejsze sprawdzenie, z jaką gitarą mamy do czynienia. Nawet jeżeli nie uda nam się ograć instrumentu, przede wszystkim (czy to osobiście, czy na podstawie zdjęć) powinniśmy ocenić stan progów - w używanych instrumentach jest to element, który najczęściej ulega zużyciu. Ich stan możemy ocenić na podstawie rowków, które tworzą się na progach tuż pod strunami. Zbyt widoczne i głębokie rowki będziemy mogli zauważyć natychmiast, zaleca się również sprawdzenie progów poprzez zagranie dźwięków na każdym z nich i upewnienie się, że oprócz samego dźwięku nie słyszymy dodatkowego brzęczenia struny. Taka wada może prowadzić do problemów z intonacją gitary, wysokiej akcji strun oraz mogą wystąpić niechciane brzęczenia podczas dociskania struny na dowolnym progu. Kwestia zużytych progów jest do wyeliminowania - pomóc powinien ich szlif (koszt ok. 200-300 zł u lutnika). Jednak czasami zużycie jest tak duże lub fabrycznie progi są tak niskie, że nie ma możliwości wykonania szlifu. W takiej sytuacji należałoby wymienić progi, co wiąże się z dość wysokim kosztem i mogłoby zwyczajnie się nie opłacić. Należy zwrócić również uwagę na ogólne ustawienie instrumentu - akcję strun i intonację. Akcję strun należy sprawdzić nad 12. progiem - w tym miejscu odległość struny E1 (najcieńszej) od korony progu nie powinna przekraczać 1,5 mm-2 mm. To, że gitara elektryczna ma poprawnie ustawioną intonację (menzurę), oznacza, że instrument stroi na progach – dźwięki zagrane na dowolnym progu będą określone przez stroik gitarowy jako poprawne, „strojące”. Ustawienie menzury nie jest większym problemem, ale gdyby takowe się pojawiły, zawsze można udać się z gitarą do lutnika. Zwróć uwagę na wygląd Należy również obejrzeć gitarę w kontekście rys, obdrapań oraz pęknięć lakieru. Ma to wymiar przede wszystkim kosmetyczny - wszelkie mniejsze obicia będą jedynie psuły estetyczny wygląd gitary. Jednak nie wolno zbagatelizować większych pęknięć lakieru, szczególnie w okolicach gryfu - mogą okazać się pęknięciami nie samego lakieru, ale również gryfu. Te z kolei, ze względu na ciągłe napięcie strun mogą powiększać pęknięcia i prowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń gryfu. Ważne jest również wcześniejsze upewnienie się u sprzedającego, czy główka gitary była naprawiana - ta, raz uszkodzona (np. całkowicie ułamana), musi być odpowiednio naprawiona i zabezpieczona w serwisie lutniczym. Inaczej może bardzo łatwo ulec ponownemu uszkodzeniu. Kolejna rzeczą jest ogólne zużycie osprzętu - sprowadza się ono przede wszystkim do tego, czy części na mostku, kluczach itp. nie mają rdzy - wpłynęłoby to niekorzystnie na pracę tych, bardzo precyzyjnie działających, części. Kolejnym etapem, kiedy ogrywamy gitarę przed zakupem, jest upewnienie się, że dany egzemplarz, kształt korpusu, profil gryfu oraz części osprzętu, takie jak mostek, nie przeszkadzają nam w grze. Gitara powinna w naszych rękach wydawać się być wygodna, nie sprawiać kłopotów przy regularnym jej używaniu. Należy upewnić się, czy profil gryfu wybranego instrumentu nie męczy naszej dłoni po dłuższym graniu i czy mostek nie przeszkadza nam w odpowiednim ułożeniu prawej ręki. Każdy dyskomfort może negatywnie odbić się na naszej technice gry. Jeżeli mamy taką możliwość, powinniśmy sprawdzić również elektronikę - przetworniki powinny przenosić brzmienie strun w każdej pozycji przełącznika wyboru przetworników. Nie powinien występować brum, który będzie sygnalizował usterkę układu elektronicznego gitary. W przypadku przetworników typu single-coil szumy są rzeczą naturalną, jednak nie powinny być głośniejsze od samych dźwięków zagranych na gitarze. Należy również przekręcić kilka razy potencjometrami, wsłuchując się, czy nie występują trzaski, świadczące o ich zużyciu. Ostatnim aspektem jest estetyka gitary - instrument zwyczajnie powinien nam się podobać, również wizualnie. Gitara, która nam się podoba, będzie na pewno znacznie bardziej inspirującym i zachęcającym do ćwiczeń instrumentem.
Używana gitara elektryczna – na co zwrócić uwagę przy zakupie?
Meble produkowane z palet cieszą się wielką popularnością wśród osób szukających sposobów na niebanalną i stylową aranżację przestrzeni. Nadają się do wnętrz, ale wyjątkowo świetnie spisują się też na świeżym powietrzu. Aby całość zachęcała do wypoczynku, warto pokusić się o przemyślane wybory i ciekawe dodatki. Dawno już minęły czasy, kiedy jedyną oferowaną w sprzedaży opcją były plastikowe meble ogrodowe. Teraz odchodzi się od nich na korzyść nietypowych pomysłów. Dużym sukcesem we wzornictwie okazały się konstrukcje z palet transportowych, które można samemu tworzyć, przebudowywać lub kupować gotowe. Jak zaaranżować przestrzeń z takimi elementami, aby była atrakcyjna i funkcjonalna? Pomysłów jest naprawdę wiele! Meble z palet na tarasie – jakie? Jeśli jeszcze nie masz mebli z palet na swoim tarasie, koniecznie zainwestuj w komplet. Aby przygotować przyjemne miejsce do komfortowego wypoczynku dla kilku osób, nie potrzeba wiele. Wystarczą wygodne siedziska: sofa i fotele, a nawet leżaki, do tego stół: wysoki lub jego kawowy odpowiednik, na przykład na kółkach. Żeby całość również wyglądała świetnie i była przytulna, warto postawić na dodatki, dzięki którym dopracujesz aranżację. Poduszki, narzuty i koce do mebli z palet Miękkie tkaniny i tekstylne dodatki zawsze dodają przyjemnego charakteru przestrzeni. Pasują idealnie również do tarasu. Swoją drogą: siedziska z palet po prostu wymagają posłania, aby można było na nich wygodnie siedzieć. Przydadzą się poduszki, najlepiej w dużej liczbie. Sprawdzą się zarówno dedykowane ogrodom, jak i domowe dekoracyjne wersje. Pamiętaj tylko, aby po skończonym relaksie schować je do domu lub garażu. Całość można urozmaicić narzutą w ciekawe wzory. Na chłodniejsze wieczorne chwile w sam raz okaże się ciepły koc, który jednocześnie może też świetnie wyglądać jako ozdoba. Parasol słoneczny wśród mebli z palet Na nasłonecznionym tarasie przyda się parasol, który zagwarantuje ulgę w cieniu. Do mebli z palet idealnie pasują modele o konstrukcji drewnianej. Są trwałe i nie sprawiają problemów w ich użytkowaniu. Można wybierać wśród wielu kształtów i kolorów pokrycia. Warto stawiać na solidne, odporne na płowienie i uszkodzenia propozycje, które poradzą sobie nawet z niewielkim deszczem i przetrwają kilka sezonów. Meble z palet świetnie wyglądają pod zadaszeniem. Jeśli nie pasuje Ci parasol, pomyśl o efektownym żaglu ogrodowym albo przewieszeniu prostej tkaniny w formie baldachimu. box:video Rośliny na tarasie z meblami z palet Taras to idealne miejsce do uprawy kwiatów, krzewów albo ziół mających zastosowanie w kuchni. To również sposób na ożywienie aranżacji stworzonej z mebli z palet. Idealnie dopasują się do nich drewniane skrzynie po owocach. Ich surowy charakter, nieidealne deski i ciekawy wygląd to strzał w dziesiątkę. Niektórzy porywają się również na wykonanie ogrodu wertykalnego, zbudowanego z palety. Jeśli masz wolną przestrzeń przy ścianie, to koniecznie zastanów się nad takim rozwiązaniem. Oświetlenie na tarasie z meblami z palet Magiczną atmosferę wieczorów na świeżym powietrzu zapewni odpowiednio dobrane oświetlenie. Do mebli z palet dobrze pasują stylizowane drewniane lampiony. W sprzedaży znaleźć można wiele rodzajów i rozmiarów, od małych lampioników po duże latarnie. Aby w każdym zakątku tarasu zapewnić dobrą widoczność, potrzebne będzie ich kilka sztuk. Modne i chętnie kupowane w ostatnim czasie są girlandy z dużymi lampkami. Można je przewiesić nad miejscem wypoczynku. Niektóre są zasilane prądem, ale można dostać również modele na baterie. To przydatna opcja, jeśli od gniazdka dzieli Cię duża odległość. Meble z palet na tarasie wcale nie muszą być tylko tanim sposobem na komfortowy wypoczynek na świeżym powietrzu. Stylowe i pomysłowe dodatki pomogą stworzyć w otoczeniu przyjemną, przytulną atmosferę. Podczas zakupów szukaj ciekawych tkanin, poduszek, lampionów i parasoli. Sezon na przesiadywanie w ogrodzie trwa w najlepsze!
Meble z palet na tarasie – pomysły na aranżację i dodatki
Świat zarówno dzieci, jak i dorosłych oszalał na punkcie Angry Birds. Moda na wściekłe ptaki nie ominęła i gier planszowych, a konkretniej – gier zręcznościowych. Wydawnictwo Tactic zaprezentowało zatem tytuł przenoszący nas w świat pluszowo-drewnianego szaleństwa. „Angry Birds Action Game” to gra plenerowa, w którą jednak można z powodzeniem grać i w domu (o ile oczywiście w pobliżu nie stoją kryształy po babci i złocone lustro przywiezione z podróży poślubnej do Singapuru). Zawartość pudełka W dużym, tekturowym pudełku znajdziemy dwie duże maskotki wściekłych ptaków, gumową świnkę, trzy drewniane klocki i dużą matę. Trzeba przyznać, że komponenty zostały wykonane naprawdę porządnie i jeśli macie w domu małe dzieciaki, to na pewno będą miały frajdę, jeśli nie z grania, to po prostu z zabawy pluszowymi ptakami i drewnianymi klockami. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Zasady Zasady są bardziej niż proste: na macie ustawiamy konstrukcję z drewnianych klocków, na niej umieszczamy świnkę. Z umówionej odległości (od 2 do 6 metrów) rzucamy ptakiem w świnkę, starając się, by wylądowała w najwyżej punktowanym miejscu na macie. Ot, koniec reguł! W „Angry Birds” może grać dowolna liczba osób. Dodam, że bawią się przy nich dobrze zarówno dzieci, jak i dorośli. Strącenie świnki, nawet z małej odległości, wydaje się prostsze, niż tak naprawdę jest. Ilość emocji, które pojawiają się przy grze, może naprawdę zaskoczyć. Jeśli jednak wolicie szybszą rozgrywkę, w której bierze udział mniej osób, „Angry Birds Action Game” może być dla was świetną grą turniejową! Każdy może zagrać z każdym, możecie też rozegrać własny Puchar Świata „Angry Birds” czy po prostu zawalczyć o najwyższy wynik – osoba, która uzyska najwięcej punktów, do końca dnia otrzymuje tytuł Wielkiego Ptaka, Gniewnego Ptaszyska albo dowolny inny, który sobie wymyślicie! Ale zasady są po to, żeby się nimi bawić! Co ciekawe, gra daje ogromne możliwości wymyślania własnych reguł i skomplikowanych sposobów rzucania („Teraz rzucamy, stojąc, podskakując na lewej nodze!”, „Rzucamy, stojąc tyłem do maty!”). Wymyślając dodatkowe zasady, możemy też zrównać poziom graczy – jeśli tata gra z czteroletnią córką, wystarczy, by rzucał tylko z zamkniętymi oczami i nagle rywalizacja staje się zdecydowanie bardziej emocjonująca. box:imageShowcase box:imageShowcase Naprawdę fajne w tym tytule jest udane przełożenie gry elektronicznej na coś namacalnego. Gdy pierwszy raz grałam w „Angry Birds Action Game”, od razu poczułam coś, co w środowisku zaawansowanych graczy nazywa się „iniercją”. Jest to uczucie wejścia w świat gry, czyli po prostu wczucie się w atmosferę, klimat, jakie zostały jej nadane. Jeśli dobrze bawiliście się, grając w „Angry Birds” na komórce, a przy okazji lubicie trochę się poruszać, to tytuł Tactica z pewnością się wam spodoba. Dodatki = jeszcze więcej zabawy Do „Angry Birds Action Game” można dokupić cztery dodatki, w każdym z nich znajduje się dodatkowy klocek i świnka lub ptaszek. Każdy z nich wzbogaca nieco rozgrywkę, a najmłodsi mogą w ten sposób powiększyć swoją kolekcję śmiesznych pluszaków. Zdjęcie pudełka: www.tactic.net
„Angry Birds Action Game” – recenzja gry
Okupowana Warszawa. Miejsce i czasy, w których jednym żyje się nadspodziewanie dobrze, podczas gdy inni niemal codziennie zaglądają śmierci w oczy. W takim właśnie plenerze Janusz Majewski osadził akcję swojej najnowszej książki, kryminału „Czarny mercedes”. Mając za sobą lekturę „Glacier Express 9.15”, nie miałam wątpliwości, że warto zainteresować się kryminalną odsłoną znanego reżysera i pisarza. Nie przypuszczałam, bym mogła zawieść się na tej książce i... nie zawiodłam. Gdy emocje biorą górę Działania wojenne zbierają żniwo. Niegdysiejsze donosy o aferach, skandalach, oszustwach czy zdradach wydają się tak mało znaczące w porównaniu z tym, z czym muszą zmierzyć się mieszkańcy okupowanej Warszawy i pozostałych terenów ogarniętych konfliktem zbrojnym. A jednak ludźmi wciąż miotają namiętności, wciąż się kochają i nienawidzą, wybaczają sobie i rozstają się bez słowa. Czy w mieszkaniu mecenasa Karola Holzera takie emocje wzięły górę? Czy to one sprawiły, że na kuchennej podłodze służąca Cesia znalazła zwłoki gospodyni? Morderstwo w okupowanej Warszawie Zamordowana Krystyna Holzer w rzeczywistości nie była żoną mecenasa, a ukrywaną przez niego Żydówką. Nikt, oprócz Karola, nie znał jej tożsamości. No, prawie nikt. W młodej kobiecie podchorąży „Sęp” rozpoznał swą dawną miłość. Czyżby to właśnie odkrycie stało się przyczyną morderstwa? A może należy jej szukać zupełnie gdzie indziej? Cesia znika bez śladu, a śledztwo w sprawie morderstwa prowadzi nadkomisarz Rafał Król. Śledczego czeka trudne zadanie. Wskazówek nie ma wielu, a kolejne przesłuchania wcale nie rozjaśniają sytuacji. Kim jest morderca? Jaki był motyw zabójstwa? Wielu bohaterów Janusza Majewskiego skrywa mroczne tajemnice. Niełatwo będzie spośród nich wyłowić tę, która sprowadziła śmierć na panią Holzer. Świetnie oddane realia Reżyser, Janusz Majewski, po raz kolejny zamiast w podróż filmową zabiera swoich wielbicieli w podróż literacką i robi to ogromnie udanie.„Czarny mercedes” to nie tylko intrygujący kryminał, ale i barwny opis rzeczywistości okupowanej Warszawy. Autor pokazuje, że w trudnych czasach było też miejsce na normalne życie. Zestawia przy tym sceny z udziałem tych, którym powodzi się na tyle dobrze, że mogą spędzać czas, przesiadując w kawiarni Wiery Gran i zajadając się kawiorem, i tych, u których przerażona Żydówka ukrywa się na strychu, a na terenie getta dzieci umierają na ulicach.Obraz okupowanej Warszawy jest ogromnie sugestywny, a bohaterowie ciekawie i wiarygodnie wykreowani. Wątek kryminalny spaja wszelkie inne. Dzięki prowadzonemu śledztwu zaglądamy w różne zakamarki miasta, poznając Żydów, Polaków, Niemców, przyglądając się ich relacjom. Janusz Majewski pisze o skrywanych żądzach, namiętnościach szukających ujścia. I pisze piękne. Kryminał „Czarny mercedes” możecie zakupić nie tylko w wersji papierowej, ale także elektronicznej. Formaty EPUB i MOBI dostępne są za ok. 26 złotych. Źródło okładki: www.marginesy.com.pl
„Czarny mercedes” Janusz Majewski – recenzja
Chociaż dziewczęta w wieku nastoletnim nie wierzą już w istnienie świętego Mikołaja, zapewne z radością i niecierpliwością wyczekują podarunków od rodziców, rodzeństwa i dziadków, które znajdą pod choinką. Co kupić nastolatce z okazji Bożego Narodzenia? Kategoria: moda damska Zazwyczaj dziewczęta w wieku nastoletnim zaczynają interesować się światem mody. W tym okresie kształtuje się ich gust i styl ubierania. Czytają czasopisma o tej tematyce, śledzą pokazy mody w telewizji, oglądają zdjęcia blogerek w mediach społecznościowych. Zwracając uwagę na to, jakie części stroju nastolatka wybiera (np. częściej zakłada sukienki czy spodnie), możemy podarować jej element damskiej garderoby (pod warunkiem, że znamy rozmiar ubrań, które nosi). Oprócz preferencji nastolatki warto sugerować się aktualnie obowiązującymi w modzie trendami. Tego roku popularna jest długość maksi. Zatem z myślą o nastolatce można zakupić długą sukienkę (prostą, pozbawioną nadruków, jeśli jest fanką minimalizmu, lub wzorzystą, w stylu boho, jeżeli preferuje tzw. modę festiwalową). Sukienkę maksi - dostępne są modele zarówno z długim, jak i krótkim rękawem oraz na cienkich ramiączkach. Świetnym wyborem będzie także supermodna bluza z kapturem, która święci triumfy na wybiegach w ostatnim sezonie. Szczególnie modne są modele oversize dostepne w ciekawych kolorach. box:offerCarousel Kategoria: pielęgnacja cery i makijaż Nastolatki bardzo często borykają się z problemami skórnymi – trądzikiem i zaskórnikami (to wynik burzy hormonów i nadmiernej ilości sebum). Ich cera ma tendencje do przetłuszczania się w strefie T. Dziewczęta w tym wieku stosują kosmetyki, które pomagają zwalczyć te niedoskonałości, czyli produkty o właściwościach antybakteryjnych, kojących oraz działające tonująco na gruczoły łojowe. Produkty do pielęgnacji młodej skóry powinny również ją nawilżać, aby nie przesuszała się i nie wydzielała sebum w nadmiarze. W trosce o kondycję skóry nastolatki można podarować jej zestaw kosmetyków do twarzy. Dla dziewczyn, których cera ma skłonność do wyprysków dobrym wyborem będą kosmetyki z serii Under 20, przeznaczone także do cery z trądzikiem lub seria siarkowa od Barwa. Także Ziaja oferuje serię Nuno przeznaczoną dla nastoletniej cery. Seria #Insta Perfect od Bielenda box:offerCarousel Dla nastolatki, która zaczyna przygpodę z makijażem polecamy np. serię #Insta Perfect od Bielendy, która jest delikatna dla młodej cery. Dobrym pomysłem może być też zakup palety do konturowania lub cieni do powiek. box:offerCarousel Kategoria: manicure Dziewczęta w wieku nastoletnim eksperymentują ze swoim wizerunkiem, zmieniając kolor lakierów na paznokciach. W ramach prezentu gwiazdkowego można więc podarować nastolatce zestaw kilku produktów, który umożliwi dopasowanie koloru paznokci do stroju i pory roku. W ofercie lakierów marki Sally Hansen znajdziemy m.in. kosmetyki z linii Miracle Gel (dostępne na Allegro od 16,50 zł) w 70 kolorach. Po 5 minutach od momentu aplikacji wybranego koloru należy nałożyć warstwę wierzchnią (top coat), co zapewni trwałość przez 2 tygodnie. Co istotne, lakiery z tej serii są bardziej odporne na odpryskiwanie od zwykłych, a przy tym łatwo można je usunąć, używając zmywacza. Gwarantują efekt podobny do żelu, ale bez użycia światła lampy. Kosmetyki i odzież to niemal zawsze trafiony pomysł na prezent dla dziewczyny. Jeśli znamy potrzeby i gusta nastolatki, wybór konkretnego produktu i części garderoby (jej koloru i kroju) nie powinien stanowić problemu.
Prezenty pod choinkę dla nastolatki
Każda kobieta uprawiająca konkretną aktywność sportową, czy to bieganie, czy też pływanie, wie, jak ważna jest osłona biustu przed wszelkimi uszkodzeniami czy deformacjami. Odpowiednio dobrany biustonosz zapewni ochronę, a jednocześnie okaże się niezastąpionym elementem przy ćwiczeniach wysiłkowych. Podpowiadamy, jaki wybrać, jak go dopasować i czy warto go posiadać? Nie podlega żadnej dyskusji, że ćwiczenia działają zbawiennie na nasze ciało. Zanim jednak zaczniemy działać, warto zastanowić się nad zakupem sportowego biustonosza, który sprawi, że nasz biust nie będzie na tym cierpiał. Dlatego jeśli nie chcemy narażać go na skutki uboczne, a także chcąc zachować wszelkie zasady ostrożności, warto się o niego odpowiednio zatroszczyć. Poniżej wskazówki, które nam w tym pomogą. Sportowy biustonosz – warto w niego zainwestować? Odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczna – tak, warto. A to wszystko dlatego, że jego głównym atutem jest krój. To dzięki niemu jesteśmy w stanie ćwiczyć komfortowo, bez powstałych w trakcie aktywności obrażeń. Biustonosze sportowe bowiem bardzo skutecznie unieruchamiają biust i ograniczają jego ruch, tym samym minimalizując ryzyko wystąpienia przeciążeń czy nawet wstrząsów w czasie intensywnego wysiłku fizycznego. Dodatkowo dobry stanik sprawi, że po miesiącach treningów biust nie straci formy, w przeciwieństwie do tradycyjnych modeli. To właśnie wysoka zabudowa oraz odpowiednia grubość materiału gwarantują nam, kobietom, stabilizację, zapobiegając rozciąganiu. Dlaczego tak ważne jest podtrzymanie piersi? Wydawać by się mogło, że nie należy przykładać tak dużej wagi do wyboru odpowiedniego rodzaju biustonosza, lecz nic bardziej mylnego. Kobiecie piersi składają się z tkanek, naczyń krwionośnych, limfatycznych, a także kanalików mlekowych, ale tak naprawdę najważniejszym ich elementem są tak zwane więzadła Coopera. To właśnie one odpowiadają za stan jędrności biustu, a niestety nadmierny ruch może jedynie wzmagać ich naganną kondycję. Chcąc tego uniknąć, biustonosz okaże się niezbędny. Czym się kierować przy wyborze biustonosza sportowego? Wybierając odpowiedni model, musimy wziąć pod uwagę kilka kwestii, które pomogą nam w podjęciu słusznej decyzji. Pierwszym krokiem jest dobranie właściwego rozmiaru. Pamiętajmy, że zanim zdecydujemy się na dany rodzaj, musimy zacząć od dokładnego zmierzenia obwodu pod biustem, samego biustu oraz ustalenia wielkości miseczki. Jest to bardzo ważne z tego względu, że stanik nie może być zbyt luźny. W przeciwnym razie będzie się przesuwał, tym samym podrażniając naszą skórę. Z kolei przy zbyt ciasnym obwodzie trudno będzie nam oddychać, więc najlepiej, jeśli obwód biustonosza będzie o 5-10 cm mniejszy od rzeczywistego obwodu pod biustem. Miseczka, o której wspomniano, musi być na tyle duża, aby zmieściła całą pierś. Powinna zaczynać się na mostku, a kończyć tuż pod pachą. Kolejną sprawą jest materiał. Biustonosz musi być wykonany z takiej tkaniny, która dobrze przepuszcza powietrze, zapewniając wygodę podczas ćwiczeń. Podsumowując, jeśli uprawiamy jakąkolwiek aktywność fizyczną, warto zaopatrzyć się w sportowy biustonosz. Traktujmy go z taką samą uwagą jak strój czy buty do biegania, ponieważ bez odpowiedniego podtrzymania podczas treningu piersi są szczególnie narażone na deformację, a my na bóle karku, kręgosłupa czy głowy. Dlatego jeśli chcemy cieszyć się przez długi czas pięknym i w pełni kształtnym biustem, musimy zaopatrzyć się w solidną, wykonaną z dobrej jakości materiału, sportową alternatywę dla klasycznego biustonosza.
Sportowy biustonosz – czy warto go mieć?
W zimowe poranki najczęstszym utrapieniem kierowców jest szron, a czasem nawet gruba warstwa lodu czy śniegu na szybach. Na szczęście z pomocą przychodzą producenci odmrażaczy do szyb. Oto siedem bardzo skutecznych preparatów. Najpopularniejszym sposobem usuwania szronu czy lodu z szyb jest użycie tradycyjnej skrobaczki. Wielu kierowców niezmiennie korzysta z tego sposobu, ale równie wielu decyduje się na zastosowanie chemicznych odmrażaczy do szyb. Skrobaczki są skuteczne, ale mogą również zarysować szyby, co w konsekwencji znacząco ogranicza widoczność. Warto zatem korzystać z odmrażaczy, dzięki którym zimowe poranki nie będą aż tak nieprzyjemne. Subiektywny TOP 7 1. Odmrażacz marki K2 box:offerCarousel Dostępny w aerozolu lub butelce z atomizerem. Niezwykle skuteczny odmrażacz do szyb, który na rynku jest już od 10 lat. K2 Alaska odmraża szyby zaledwie w kilka chwil i pozostawia je gładkie. Zawiera nanocząsteczki, dzięki którym następnym razem łatwiej usuniemy lód z szyby. Działa w skrajnie niskich temperaturach, nawet do -60 stopni Celsjusza. Jest całkowicie bezpieczny dla powierzchni szyby, nie rysuje jej. Dodatkowo nie uszkadza gum, plastiku ani lakieru. Cena: około 9 zł. 2. Odmrażacz marki Sonax box:offerCarousel W szybkim tempie usuwa szron, lód oraz zamarznięty śnieg z szyb samochodowych i dodatkowo chroni je przed ponownym oblodzeniem. Zapewnia bardzo dobrą widoczność, co jest kluczowe dla bezpieczeństwa. Dzięki temu, że jest bardzo skuteczny, nie ma potrzeby używania skrobaka, co całkowicie eliminuje ryzyko przypadkowego zarysowania szyb. Cena: około 10 zł. 3. Odmrażacz marki Plak box:offerCarousel Jest to znana i ceniona firma, która od lat zajmuje się produkcją środków do pielęgnacji i mycia aut. Odmrażacz jest w pełni bezpieczny dla lakieru, elementów gumowych oraz plastikowych. Nie zawiera bardzo szkodliwego dla człowieka metanolu. Bardzo praktyczny atomizer umożliwia rozpylenie produktu w formie mgiełki lub silnego, precyzyjnego strumienia. Cena około 10 zł. 4. Odmrażacz marki ADBL box:offerCarousel Nadaje się nie tylko do odmrażania szyb, ale również lusterek oraz zamków. Zapobiega powstawaniu rys, nie uszkadza elementów gumowych, plastikowych ani lakieru. Nie zamarza, zapewnia dobrą widoczność i bezpieczną jazdę. Jest skuteczny nawet do -60 stopni Celsjusza. W porównaniu z innymi odmrażaczami jest dość drogi, ponieważ za jedną butelkę należy zapłacić około 15 zł. 5. Odmrażacz marki Moje Auto box:offerCarousel Kolejny specyfik niedrogi, ale skuteczny i wydajny. Dostępny w postaci aerozolu, jak również płynu z atomizerem. Producent gwarantuje działanie tego produktu już po 5 sekundach od naniesienia na szyby. Nie pozostawia zacieków oraz smug. Odpowiedni do odmrażania zamków. Cena odmrażaczy Moje Auto waha się od 3 do 11 zł w zależności od typu aplikatora. 6. Odmrażacz marki Autoland box:offerCarousel Skutecznie usuwa lód z szyb, lusterek, wycieraczek oraz reflektorów. Dzięki opatentowanym składnikom zapobiega ponownemu osadzaniu się lodu na szybach. Cena: od 10 zł do 15 zł. 7. Odmrażacz marki CarPlan box:offerCarousel Kosztuje około 10 zł. Producent oferuje również cały zestaw zimowy, który składa się z odmrażacza, skrobaka z profilowaną rączką, produktu konserwującego uszczelki oraz specyfiku zapobiegającego zamarzaniu szyb. Cena zestawu: 33 zł. W praktyce Producenci radzą, aby odmrażacz przechowywać w mieszkaniu. Ciepły jest znacznie skuteczniejszy. Dotyczy to w szczególności odmrażaczy w spreju, dlatego kierowcy chętniej sięgają po odmrażacze w atomizerze. Kolejną ważną kwestią jest to, że odmrażacze nie powinny zamarzać w temperaturze do -40 stopni Celsjusza. Nie warto szukać oszczędności i decydować się na zakup tańszych zamienników niespełniających tego warunku. Będą nieskuteczne. Pamiętajmy również, aby używać odmrażacza do wszystkich szyb, nie tylko przedniej. Dobra widoczność to podstawa, więc nie oszczędzajmy na tym. Decydując się na jeden z wymienionych wyżej odmrażaczy chemicznych, stawiajmy na jakość i niezawodność. Produkty te są będą bardzo pomocne i pozwalają uniknąć nieprzyjemnych sytuacji w mroźne poranki.
Top 7 odmrażaczy do szyb
Mixed media to nowy trend z pogranicza decoupage’u i scrapbookingu, polegający na łączeniu technik, materiałów, mediów artystycznych. Wszystkie chwyty są dozwolone, nie ma żadnych ograniczeń. Jedynym może być nasza wyobraźnia Tworzenie w technice mixed mediowej jest wspaniałą zabawą polegającą na łączeniu różnych materiałów: farb, past strukturalnych, szablonów, papierów, konturówek, wstążek i innych. W większości są to takie same materiały jak w decoupoage’u i scrapbookingu. Żeby jednak nie było tak łatwo, producenci wciąż wymyślają nowe preparaty i akcesoria przeznaczone do wykorzystania w nowej technice. Jest ich tak dużo, że łatwo się pogubić. Czego więc potrzebujemy, aby wykonać pracę w technice mixed mediowej? box:offerCarousel Baza Jest nią powierzchnia przeznaczona do ozdabiana. Najczęściej prace mixed mediowe tworzy się na podobraziu malarskim lub grubym kartonie, ale równie dobrze może to być drewniane pudełko lub inny przedmiot. Faktura Jest ważnym elementem pracy. Uzyskuje się ją dzięki pastom strukturalnym, które nakłada się za pomocą szpachelki, pędzla lub innych narzędzi bezpośredni na podłoże lub przez szablon. Pasty można barwić farbami lub barwnikami akrylowymi w masie i nakładać albo pomalować po wyschnięciu. Szybko schną, są trwałe, nietoksyczne. Są dostępne w postaci gotowej do użycia. Pasty mogą być: kryjące (w różnych kolorach), transparentne, z wykończeniem matowym, błyszczącym albo perłowym, pękające, z drobnymi ziarnami piasku (dają efekt chropowatości) i wiele innych. Klej Potrzebny do przyklejania dodatków dekoracyjnych do podłoża. Najważniejsze – powinien być mocny i transparentny, czyli po wyschnięciu powinien stać się przezroczysty. Najlepiej wybrać klej uniwersalny, przeznaczony do różnych powierzchni. Farby Barwi się nimi podłoże i przyklejone dekoracje. To farby na bazie wody, szybkoschnące, najczęściej w postaci gotowej do użycia. Charakterystyczne dla techniki mixed media są mgiełki, czyli rozwodnione farby w sprayu. Dostępne w szerokiej palecie kolorów. W zależności od rodzaju mgiełki oraz rodzaju powierzchni można uzyskiwać różne efekty. Szablony Służą do robienia płaskich lub przestrzennych dekoracji przy użyciu farb i past strukturalnych. Farby nakłada za pomocą pędzli gąbkowych lub używa farb mgiełek w sprayu. Pasty strukturalne nanosi się za pomocą szpachelki. Szablony są wykonane tworzywa sztucznego różnej grubości – dobieramy je w zależności od efektu, jaki chcemy uzyskać. Większości można używać wielokrotnie (po zastosowaniu trzeba natychmiast umyć), są też jednorazowego użytku. Preparaty Jest ich bardzo dużo. Najczęściej stosowane to: * gesso – grunt malarski, który zwiększa przyczepność i trwałość. Po wyschnięciu można na nim malować różnymi rodzajami farb. Dostępne w kolorach kryjących (np. gesso białe, gesso czarne) albo przezroczyste; * różnego rodzaju media, np. szklące, które daje efekt trójwymiarowości o wyglądzie lśniącej emalii, matujące stosowane do zmniejszenia połysku, robienia transferu i jako klej do decoupage’u, żelowe nadające się do klejenia oraz przy tworzeniu kolaży; * kulki – bardzo lekkie, białe granulki do stosowania z gesso, pastami lub medium żelowym, umożliwiają osiągnięcie efektu trójwymiarowości; * preparaty pozwalające na uzyskanie różnych efektów postarzających, np. rdzy, patyny. Dodatki Drewniane, papierowe, z tkaniny – to z nich tworzymy kolaż. Możemy użyć wszystkiego, co wpadnie w ręce. Może to być papier (stosowany w decoupage’u i scrapbookingu), ozdoby papierowe (kwiatki, motylki, wszelkiego rodzaju wzory…), tekturki, scrapki, perełki, wstążki, koronki. Do tego konturówki, tusze, stemple. Technika mixed mediowa nie znosi ograniczeń. Wręcz przeciwnie – im więcej preparatów i materiałów użyjemy, tym lepiej, pod warunkiem że pasują do siebie, a w rezultacie tworzą zaplanowany efekt.
Czym jest technika mix media oraz jak z nią pracować?
Odbierz nawet 10 Monet za zainstalowanie i pierwszy zakup w aplikacji Allegro Weź udział w nowej promocji, zgarnij nawet 10 Monet ekstra! Jak zdobyć promocyjne Monety Pierwsze 5 Monet dostaniesz za instalację aplikacji Allegro: * Zainstaluj Aplikację Allegro na telefonie lub tablecie (z systemem Android lub iOS - w wersji iOS 5.7.9 lub nowszej) * Po zalogowaniu się do konta w aplikacji Allegro, kliknij [odbierz 5 Monet na start] Kolejne 5 Monet dostaniesz za zakup i opłacenie transakcji. Odbierzesz je po zakończeniu 1 dnia roboczego od skutecznego opłacenia zakupu. W zakładce Monety poprzez kliknięcie w “Odbierz”. Opcja odbioru Monet będzie dostępna do 16 stycznia 2019 roku godz. 23:59:59. W promocji weźmiesz udział, jeśli od co najmniej 2 lat z Twojego konta nie sfinalizowano transakcji przy użyciu Aplikacji Allegro. Promocja potrwa do 13 stycznia. Szczegóły promocji dostępne są w jej Regulaminie.
Odbierz nawet 10 Monet za zainstalowanie i pierwszy zakup w aplikacji Allegro
Galanteria handmade to pomysł na prezent dla kobiety, która ceni unikatowe przedmioty. Torebka, portfel i pasek to idealne podarunki dla fanki ekologii, która dba o środowisko naturalne, a jednocześnie zachwyca się pięknem przedmiotów, które wyszły z rąk rzemieślnika. Produkty handmade – dlaczego warto je kupować? Produkty, które zostały wykonane ręcznie, a nie maszynowo, są unikalne – niejednokrotnie egzemplarze tego samego modelu różnią się od siebie, co nie stanowi ich wady, lecz zaletę.Każdy z nich został wykonany z dbałością o detale. Ponadto przedmioty handmade są ekologiczne. Dlaczego? Do ich produkcji nie używa się chemikaliów i maszyn generujących zanieczyszczenia, co jest praktyką w fabrykach przemysłowych. Wybierając produkt, który jest efektem pracy rąk artysty, wspieramy jego talent, doceniamy pracę i czas, które włożył w wykonanie danego przedmiotu.m Galanteria Galanteria to (w odniesieniu do świata mody) niewielkich rozmiarów wyroby, które stanowią dodatek do odzieży (są to np. paski). Mają charakter zdobniczy i użytkowy – ich zadaniem jest uzupełnienie stylizacji oraz przechowywanie przedmiotów (torebki) lub ochrona ciała przed zimnem (rękawiczki). Początkowo wytwarzano je ze skóry i tkanin, a do zdobienia wykorzystywano kamienie i metale szlachetne. Wyróżnia się galanterię damską i męską. Ręcznie wykonany shopper bag Jeśli do rodziny przynależy miłośniczka rękodzieła, warto z myślą o niej rozważyć zakup ręcznie wykonanej miejskiej torby, która jest ozdobnym i praktycznym elementem kobiecej stylizacji. Może być to shopper bag o prostym kształcie worka – pojemny model (mieszczący format A4) z dwoma wytrzymałymi ręcznie szytymi uchwytami do noszenia w dłoniach lub na ramieniu. Jest on przeznaczony do codziennego użytku, szczególnie jako torba zakupowa do centrów handlowych. Ten model został wykonany ze skóry ekologicznej. Jest uniwersalny i klasyczny, zatem będzie odpowiedni jako dodatek do każdego stroju. Fakt, że został ręcznie wykonany (szwy również) gwarantuje trwałość na wiele lat. Zakup shoppera marki Felice to wydatek od 109 do 119 zł (jest dostępny w trzech kolorach: złotym, granatowym i czarnym). Ręcznie wykonana torebka z filcu Wielbicielce filcu i rękodzieła, której leży na sercu dobro środowiska naturalnego, można podarować torbę z tego wyrobu włókienniczego. Na Allegro są dostępne torebki marki Feltiness – wytwory pracy ludzkich rąk, wykonane z naturalnie filcowanej, 100-procentowej owczej wełny. Są pozbawione kantów i załamań dzięki specjalnemu procesowi jej formowania. W efekcie podczas produkcji nie ma potrzeby zszywania ani sklejania poszczególnych elementów. Co ważne, są barwione naturalnie. Koszt nabycia torby z filcu to 89 zł. Ręcznie wykonany portfel etno Kobiecie, która preferuje styl hippie w modzie, można z okazji Bożego Narodzenia podarować wielokolorowy składany portfel etno zapinany pojedynczym napem. Na Allegro jest on dostępny w trzech wariantach kolorystycznych. Produkt został wykonany ręcznie w Nepalu z bawełny tkanej w tradycyjny dla lokalnej ludności wzór. Do wykończenia wykorzystano manualnie garbowaną bawolą skórę. Portfel jest wyposażony w jedną dużą komorę i cztery mniejsze kieszonki. Koszt zakupu to 55 zł. Galanteria handmade to świetny pomysł na prezent choinkowy. Dlaczego? Nie tylko wspieramy artystę, ale też sprawiamy bliskiej osobie przyjemność, podarowując jej przedmiot, który trafia w jej gust i jest zgodny z jej poglądami.
Galanteria handmade – pomysły na prezent pod choinkę
Jesień nastała na dobre, więc to koniec lekkich okryć wierzchnich, cienkich sweterków i krótkich spodni. To najwyższy czas na przegląd chłopięcej garderoby, aby stworzyć nietuzinkowe stylizacje na aktualną porę roku. Czarne jeansy będą w tym przypadku idealną bazą. Poniżej kilka sprawdzonych propozycji na ich wykorzystanie. Czarne jeansy to podstawa wielu stylizacji. Ich największą zaletą jest niewątpliwie uniwersalność. Pasują zarówno do oversize’owych bluz z kapturem, ale odnajdą się także w towarzystwie eleganckich koszul i klasycznych sweterków z dekoltem w serek. Jeśli nie masz pomysłu na sprawdzony zestaw na jesień, koniecznie weź je pod uwagę. Z nimi sukces gwarantowany! W towarzystwie kurtki puchowej box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Na spacer, spotkanie z przyjaciółmi czy wyjście do kina? Niezależnie od okazji, powyższa stylizacja wpisze się w każdą sytuację. Co powiesz na połączenie czarnych jeansów z kolorem khaki? W tym sezonie ten odcień cieszy się szczególnie dużą popularnością i pojawia się w wielu odsłonach. Można wybierać spośród sportowego obuwia, ale także odzieży wierzchniej i dodatków. Nasza propozycja opiera się na zestawieniu wysokich sneakersów, najlepiej skórzanych, ponieważ jesienią pogoda potrafi płatać figle. Do tego koniecznie warto dobrać ciepłą bluzę i kurtkę z kapturem. Projektanci oferują szereg ciekawych modeli, ale jeśli twój maluch na co dzień preferuje klasyczne rozwiązania – lepiej wybrać puchowy model, bez zbędnych ozdób. Nie tylko przypadnie do gustu dziecku, ale także zostanie wykorzystany w tworzeniu kolejnych zestawów. Bezrękawnik na jesień box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin A może tak dodać nieco koloru za pomocą żółtego bezrękawnika? Jesień to pora roku, która mieni się niezliczoną ilością barw, dlatego warto podkręcać swoje stylizacje o kolorowe akcenty. Żółty bez wątpienia należy do grona żywych, intensywnych odcieni. Jego dodatkową zaletą jest fakt, że idealnie komponuje się z czernią – a zatem spodnie jeansowe okażą się strzałem w dziesiątkę. Aby jednak nieco zmienić ten zestaw od poprzedniego, zamiast klasycznego modelu, lepiej wybrać spodnie z przetarciami. Dodadzą charakteru i przypadną do gustu każdemu chłopcu, który preferuje casualowe, a jednocześnie nietuzinkowe stylizacje. Ten duet dodatkowo podkreśli bluza z kapturem, a jeśli chodzi o obuwie, lepiej postawić na klasykę gatunku, czyli białe trampki na rzepy. Mogą być wykonane ze skóry naturalnej, dzięki czemu bez szwanku przetrwają zmienną pogodę. Kratka – dopełnienie jesiennych stylizacji box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin A gdyby tak stworzyć zestaw z koszulą jeansową? Jeśli twój maluch lubi koszule, śmiało! Ta propozycja wyjątkowo dobrze sprawdzi się na co dzień, ale i na specjalne wyjścia, kiedy nie mamy pomysłu na wyszukane stylizacje. Koszula w niebieskim kolorze bez dwóch zdań podkreśli każdy element odzieży, ale gdy w grę wchodzą spodnie jeansowe w czarnym kolorze, nie ma sobie równych. Do tego duetu pasują niemal wszystkie warianty obuwia i odzieży, ale jeśli zależy ci na prostych, a efektownych rozwiązaniach, warto postawić na kurtkę w kratkę i sneakersy. Obuwie może być skórzane lub materiałowe – najważniejsze, aby dopasować je pod kątem kolorystyki. Z kolei odzież wierzchnia powinna być wykonana z nieprzemakalnego materiału i koniecznie z kapturem. Tym samym ochronisz pociechę przed ewentualnymi zmiennymi warunkami pogodowymi. Jesienne stylizacje powinny być przede wszystkim ciepłe i wygodne, ale nie zapominaj przy tym o modzie. Trendy co sezon ulegają zmianie, dlatego warto śledzić je na bieżąco, a następnie uzupełniać garderobę o nowe modele, wzory i poszerzać gamę kolorystyczną. Dzięki temu każdy maluch będzie prezentował się zawsze nienagannie i na topie. Pamiętaj, że czarne jeansy to bez dwóch zdań podstawa sprawdzonych zestawów, która wpisze się zarówno w sportowe, jak i casualowe warianty.
Czarne jeansy – podstawa jesiennych stylizacji. Propozycje dla chłopca
O myjkach sonicznych zrobiło się głośno stosunkowo niedawno, jednak już zyskały one całe rzesze fanek. Jest to przyrząd służący do dokładnego czyszczenia skóry twarzy. Dzięki myjce sonicznej usuniemy z twarzy pozostałości makijażu, sebum, a także martwy naskórek, dzięki czemu pozostanie ona czysta i gładka. Myjka jest wykonana z antybakteryjnego silikonu, dzięki czemu łatwo utrzymać ją w czystości. Co więcej, jak zapewniają producenci, dzięki stosowaniu myjki sonicznej możemy pozbyć się niedoskonałości cery, ponieważ zapobiega ona zatykaniu się porów. Jak działa myjka soniczna? Myjka wykonuje nawet 300 ruchów oscylacyjnych na sekundę. Dzięki wypustkom dokładnie czyści każdy zakątek skóry twarzy. Producenci zapewniają, że to dlatego jest dużo skuteczniejsza od mycia twarzy dłońmi. Porównuje się to do mycia zębów manualnie i szczoteczką elektryczną. Dentyści zapewniają, że myjąc zęby szczoteczką elektryczną, usuwamy dużo więcej bakterii i skuteczniej czyścimy zęby oraz przestrzeń między nimi. Podobnie jest z myjką soniczną. Usunie ona zdecydowanie więcej zanieczyszczeń z naszej twarzy niż udałoby się to zrobić naszym dłoniom. Jak używać myjki sonicznej? Przed użyciem myjki należy wykonać demakijaż oczu, ponieważ nie będzie to możliwe za jej pomocą. Następnie wystarczy nanieść na twarz kosmetyk, którym do tej pory myłyśmy twarz, włączyć myjkę i wykonywać nią koliste ruchy po całej powierzchni twarzy. Oczyszczanie powinno trwać około minuty. Pamiętajmy, aby nie przyciskać jej zbyt mocno do skóry, ponieważ może to zmniejszyć efekt oczyszczania. Jeśli nasza skóra jest wrażliwa, zacznijmy od 30 sekund, później możemy stopniowo wydłużać czas mycia. Niektóre z myjek sonicznych mają różne poziomy prędkości, które możemy dowolnie zwiększać lub zmniejszać, zależnie od indywidualnych potrzeb. Po zakończeniu wystarczy opłukać twarz wodą. Myjkę możemy umyć w ciepłej wodzie z dodatkiem mydła i wytrzeć ręcznikiem. Zalety stosowania myjki sonicznej Dzięki regularnemu używaniu myjki możemy cieszyć się gładką i czystą skórą twarzy. Jeśli mamy problemy skórne takie jak trądzik, myjka może okazać się strzałem w dziesiątkę, ponieważ doskonale oczyszcza pory, a także zbiera nadmiar sebum, mogący przyczyniać się do powstawania zaskórniaków i wyprysków. Ponadto stosowanie myjki sprawi, że nasza cera będzie bardziej promienna i zdrowa. Kolejnym argumentem, który przemawia za kupnem myjki, jest to, że stosowanie jej spowalnia procesy starzenia się skóry i zmniejsza widoczność zmarszczek mimicznych. Oprócz tego, oczyszczona myjką twarz lepiej wchłonie kremy pielęgnacyjne, które stosujemy na co dzień, ponieważ dzięki używaniu myjki pobudzamy krążenie krwi, dzięki czemu staje się lepiej ukrwiona. Do jakiego rodzaju skóry można stosować myjkę? Myjkę soniczną mogą używać osoby o każdym typie skóry. Jednak zbyt częste jej stosowanie może podrażnić naszą skórę. Jeśli mamy wrażliwą skórę, warto zacząć używanie myjki od najniższej szybkości, a także ograniczyć jej stosowanie do kilku razy w tygodniu, a nawet miesiącu. Nie zaleca się stosowania myjki u osób, które cierpią na atopowe zapalenie skóry czy zapalenie mieszków włosowych lub mają cerę naczynkową. Wówczas mogłoby to pogorszyć stan ich skóry i dodatkowo ją podrażnić. Oczyszczanie skóry to podstawa codziennej pielęgnacji twarzy. Niedokładne oczyszczanie twarzy może spowodować, że stanie się ona szara i wysuszona, a dodatkowo pojawią się na niej niechciane krostki. Aby zyskać 100% pewności, że nasza skóra jest czysta, opłaca się skorzystać z myjki sonicznej. Jedyne, co może nas zniechęcić do jej zakupu, to jej cena, która cały czas utrzymuje się na poziomie około 200 złotych. Jest to dość spory wydatek. Jeśli jednak borykamy się z problemami skórnymi, warto w nią zainwestować, aby sprawdzić, jak sobie z nimi poradzi.
Myjka soniczna – elektronika w służbie urody
Czy gromadzenie części zamiennych do samochodu jest opłacalne? Czy części zamienne można bez problemu przechowywać w dowolnych warunkach? Za czasów PRL wielu spośród szczęśliwców, którzy mieli samochód, gromadziło również części zamienne i narzędzia w swoich garażach albo komórkach. Nic w tym dziwnego. Zdobycie niektórych podzespołów graniczyło z cudem. Części zamienne do aut zachodnich trzeba było kupować za twardą walutę. Czy dziś takie postępowanie się opłaca? Tak, ale tylko w dwóch przypadkach. Kiedy warto kupować części zamienne na zapas? W ostatnich latach bardzo modne stało się inwestowanie w auta klasyczne, co jest dostępne tylko dla osób bardzo bogatych i w różnego rodzaju youngtimery, z nadzieją (bardzo nikłą), że kiedyś staną się one wartościowymi klasykami. Jak doskonale wiadomo, wartościowe są tylko te auta, które są całkowicie oryginalne. Wraz z upływem czasu, części zamiennych do klasyków na rynku będzie coraz mniej i będą one osiągać coraz wyższe ceny. Dlatego akurat w tym wypadku warto zaopatrzyć się w jak największą ilość podzespołów oryginalnych – od prostych filtrów powietrza i filtrów paliwa, poprzez tarcze i klocki hamulcowe, po bardziej zaawansowane podzespoły, takie jak kompletne rozrządy (pasek, koło pasowe, napinacz, pompa cieczy chłodzącej), cewki zapłonowe, świece żarowe do Diesli, elementy zawieszenia sworznie wahaczy i np. same tuleje wahaczy, jeśli w danym modelu można je wymieniać) itd. Warto też sprawdzić, jakie są typowe awarie danego modelu. Jeśli dany klasyk lub „youngtimer” cierpi na przykład na awarie przełącznika zespolonego albo rdzewieje w nim chłodnica, to warto takie podzespoły zawczasu zakupić. Druga sytuacja, w której warto kupić części zamienne na zapas, dotyczy sprowadzania samochodu, który nigdy nie był sprzedawany w Polsce i do którego w kraju nie można kupić części. Może to być np. auto z Chin. Przy sprowadzaniu takiego pojazdu warto od razu zaopatrzyć się w pewien zapas części eksploatacyjnych. Warto jednak pamiętać o tym, że w obydwu przypadkach niezwykle ważny jest sposób przechowywania części, a to może sprawić sporo trudności. O tym dalej. Dlaczego w przypadku typowego auta nie opłaca się robić zapasu części zamiennych? Części zamienne wymagają odpowiednich warunków do przechowywania – dotyczy to temperatury, wilgotności a także nasłonecznienia i czystości. Elementy metalowe są narażone na działanie korozji. Części gumowe starzeją się i mogą pękać. Tworzywa sztuczne narażone są na działanie temperatur i różnych substancji chemicznych. Przykładem mogą być paski rozrządu i paski wieloklinowe. Zgodnie z zaleceniami producentów, nie wolno ich montować, jeśli mają więcej, niż pięć lat od daty produkcji. Jakiekolwiek załamanie powoduje zniszczenie wewnętrznego kordu, co kwalifikuje pasek do wyrzucenia. Tak samo, jak zabrudzenie paska jakimkolwiek płynem eksploatacyjnym. Paski nie mogą też być wystawione na działanie słońca. Korozja jest bezlitosna dla wielu elementów z metalu, od felg stalowych, poprzez tarcze hamulcowe, aż po przechowywane w garażu tłumiki czy inne elementy układu wydechowego. Nawet niewielka wilgoć, jaką często można spotkać w różnego rodzaju garażach, czy piwnicach domów jednorodzinnych, jest destrukcyjna dla wielu elementów elektronicznych i elektrycznych. Również opony samochodowe wymagają odpowiedniego przechowywania, w przeciwnym razie, już w trakcie jednego sezonu ulegną odkształceniom. Niektóre części, jak filtr osuszacz klimatyzacji, sprzedawane są w opakowaniach ochronnych. Uszkodzenie takiego opakowania kwalifikuje część do wyrzucenia. Długotrwałe przechowywanie części zamiennych wymaga zapewnienia odpowiednich warunków. Typowe zalecenia producentów to zapewnienie optymalnej temperatury powietrza (od 15 do 25 stopni Celsjusza), właściwej wilgotności powietrza (od 40 do 60 %), ochrony przed promieniowaniem ultrafioletowym (części nie mogą znajdować się pod bezpośrednim wpływem promieni słonecznych). Części nie wolno umieszczać na podłodze, w pobliżu źródeł ciepła (grzejniki, piece), nie wolno z nich też usuwać oryginalnych smarów chroniących między innymi przed korozją. W przypadku części z tworzywa sztucznego, albo z dużą ilością elementów z tworzywa sztucznego, należy chronić je przed potencjalnym kontaktem z substancjami chemicznymi, na przykład rozpuszczalnikami, olejami (w tym silnikowym) oraz smarami. Same smary bywają łatwopalne, co też wymaga zachowania odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Jak wygląda sprawa przechowywania płynów eksploatacyjnych? One również wymagają odpowiednich warunków, a poza tym mają ograniczony czas, w jakim można je przechowywać. Trzeba też pamiętać, że czas ten jest diametralnie inny w przypadku otwarcia opakowania. A jeśli chodzi o płyn hamulcowy, po otwarciu w ogóle nie wolno go przechowywać, gdyż chłonie wodę. Spójrzmy na przykładowe zalecenia, dotyczące przechowywania płynów eksploatacyjnych, opracowane przez jednego z wiodących, światowych producentów olejów silnikowych. Jeśli olej silnikowy znajduje się w firmowym, zamkniętym fabrycznie opakowaniu, nie jest wystawiony na działanie słońca i na działanie temperatury powyżej 25 stopni Celsjusza i niższych niż 0 stopni Celsjusza, można go przechowywać maksymalnie 10 lat w przypadku olejów o specyfikacji 0W-X, 5W-X i 10W – 60 i maksymalnie 5 lat w przypadku olejów o specyfikacji 10W – X, 15W-X i 20W – X. W takich warunkach olej przekładniowy do skrzyni biegów (automatycznej i manualnej) można przechowywać przez 5 lat, płyn do spryskiwaczy 3 lata a płyn chłodniczy wyprodukowany w technologii IAT i HOAT – 2 lata. Jeśli jednak opakowanie było otwarte i/lub płyn wystawiony jest na działanie niekorzystnych temperatur (poniżej zera, powyżej 45 stopni Celsjusza, albo gdy średnie dobowe wahania temperatury przekraczają 25 stopni Celsjusza) czas przechowywania zmniejsza się już o połowę. Trudno takie warunki zapewnić w typowym, blaszanym a nawet murowanym garażu, który nie ma ogrzewania. Robienie zapasów nie opłaca się też z innego powodu. To ogromna ilość aukcji internetowych, wielu producentów części i duża ilość sklepów, dzięki którym często można liczyć na różnego rodzaju promocje i obniżki.
Czy warto kupować części zamienne na zapas?
Współczesne nawigacje samochodowe są coraz bardziej przyjazne dla użytkownika. Mają szybsze procesory, większe ekrany i lepsze mapy. Do tego dochodzą jeszcze zupełnie nowe funkcje, które pozwalają zwiększyć bezpieczeństwo, zapewniają rozrywkę i pozwalają tanio zmodernizować standardowe wyposażenie samochodu. Nawigacja samochodowato ogromne udogodnienie. Dzięki niej można dotrzeć do każdego punktu w dowolnym mieście lub do małej miejscowości. Większe ekrany zapewniają doskonałą widoczność, a wizualizacje 3D pozwalają na łatwe odnalezienie się w dużym mieście. Jazdę ułatwiają także dokładne mapy, na których widoczne są poszczególne pasy ruchu i ronda. Wiele firm oferuje dożywotnie aktualizacje map, dotyczy to każde sytuacji, w których do urządzenia dokupuje się osobno mapę. Plusem jest także to, że można zakupić odblokowany odbiornik nawigacji i wyposażyć go w mapy dowolnego producenta. Nowoczesne nawigacje samochodowe oferują także szereg zupełnie nowych funkcji, ale w zamian za to trzeba liczyć się z szybszym rozładowywaniem ich baterii. Dlatego konieczne jest posiadanie ładowarki samochodowej, która powinna być w zestawie. Trzeba pamiętać także o tym, aby chronić nawigację przed mrozem (ekran jest bardzo czuły) i w czasie zimy przechowywać ją w ciepłym etui,albo zabierać do domu. Dzięki foliom ochronnym można także zabezpieczyć ekran przed porysowaniem. Spójrzmy teraz, jakie dodatkowe funkcje oferują nowoczesne odbiorniki nawigacji GPS, przeznaczone do stosowania w autach. Zaczniemy od najprostszych, będących standardowym wyposażeniem najprostszych i najtańszych urządzeń, a potem przejdziemy do bardziej zaawansowanych. Oszczędzanie paliwa z nawigacją samochodową Każdy producent map oferuje możliwość wyboru opcji trasy. Można eliminować jazdę drogami płatnymi, wybierać trasy szybkie albo bezpieczne. Nowością są trasy ekologiczne, a więc takie, dzięki którym zużyje się najmniejsze ilości paliwa. Nawigacja na pieszą wędrówkę Nawigacja może się także przydać poza samochodem. Wszystko dzięki temu, że w niektórych mapach istnieje funkcja umożliwiająca wybór tras pieszych. Można zostawić auto na parkingu i ruszyć w trasę po lasach, górach albo nad jeziorem. W takim wypadku przyda się dodatkowy,przenośny power bank, który zapewni zasilanie po rozładowaniu się baterii. Odtwarzacz multimedialny w nawigacji W czasie postoju na parkingu można korzystać z odtwarzacza multimedialnego, jaki posiada obecnie niemal każda nawigacja. Pozwala on na odtwarzanie filmów z kilku popularnych formatach. Filmy odtwarzane są zkarty pamięci Micro SD. Urządzenia umożliwiają także odtwarzanie muzyki w formacie MP3. Tutaj jednak jakość odtwarzania jest na tyle słaba, że trzeba korzystać ze słuchawek. Lepsze modele posiadają bardziej interesującą funkcję dotyczącą muzyki, ale o tym dalej. Czytnik książek w nawigacji samochodowej Odbiorniki nawigacji posiadają także wbudowane czytniki książek elektronicznych, w zależności od urządzenia można odczytywać także książki w formacie PDF. Funkcja komputera pokładowego w nawigacji samochodowej Wiele starszych aut nie posiada komputera pokładowego. Tutaj znów z pomocą przychodzi nawigacja, która podaje takie dane, jak przejechany dystans, średnia prędkość i wiele innych. Gry Nawigacje są wyposażane także w proste gry, zazwyczaj od jednej do trzech. Teraz przyjrzymy się temu, jakie opcje oferują droższe nawigacje samochodowe. Transmiter FM wbudowany w nawigację Takie rozwiązanie pozwala na unowocześnienie samochodowego audio w tych pojazdach, które mają firmowy radioodtwarzacz, zabudowany w kokpicie i połączony z komputerem pokładowym. Dzięki transmiterowi można odtwarzać w samochodowym audio muzykę w formacie MP3, zapisaną na karcie Micro SD, podłączonej do nawigacji. Jedna karta o pojemności kilku gigabajtów pozwala na zapisanie kilku tysięcy nagrań w dobrej jakości. Transmitter FM oraz Bluetooth Takie wyposażenie znacząco zwiększa bezpieczeństwo w czasie jazdy i zastępuje zestaw głośnomówiący do telefonów. Wystarczy bowiem połączyć za pomocą Bluetooth telefon komórkowy z nawigacją samochodową, a dzięki transmiterowi głos rozmówcy będzie słyszany w głośnikach samochodowego audio. Nawigacja z wejściem na kamerę AV Tylna kamera cofaniaznacznie ułatwia parkowanie, zwłaszcza w przypadku dużego auta. Dzięki nawigacji z wejściem na kamerę AV wystarczy tylko dokupić niewielką kamerę. Najlepszym rozwiązaniem jest kupno ramki tylnej rejestracji z wbudowaną kamera cofania. Nie ma potrzeby dokupowania dodatkowego ekranu – obraz z kamery będzie wyświetlał się na ekranie nawigacji. Trzeba jedynie poprowadzić przewód od kamery do nawigacji. Nawigacja z wbudowanym wideorejestratorem Producenci oferują także modele z wbudowanym rejestratorem jazdy. Urządzenia posiadają dwa wejścia na karty Micro SD – na jednej z nich nagrywany jest obraz z kamery. Taką nawigację trzeba zamontować na przedniej szybie tak, aby umożliwić właściwą pracę kamery. Nowoczesna nawigacja, wyposażona w szereg przydatnych, dodatkowych opcji, pozwala znacznie zmodernizować samochód. Ceny urządzeń z najbogatszym wyposażeniem, takim jak wideorejestrator, transmiter FM i wejście AV, zaczynają się od 400 złotych. Najtańsze nawigacje, bez map, kosztują nieco ponad 100 złotych. Urządzenia wyposażone w mapę, z dożywotnią jej aktualizacją, kosztują średnio 200-300 złotych. Oryginalne mapy do nawigacji kosztują także około 100 złotych, mają one również opcję dożywotniej aktualizacji.
Co dziś potrafi wielofunkcyjna nawigacja samochodowa? Nie tylko poprowadzi, ale…
Zmywarka to w obecnych czasach jeden z najważniejszych sprzętów gospodarstwa domowego. Nie wyobrażamy sobie bez niej życia. Kto raz poznał zalety zmywarki, nie będzie z żalem wspominał tradycyjnego mycia naczyń. Jeszcze kilkanaście lat temu każda pani domu stertę naczyń po obiedzie myła ręcznie i nikogo to nie dziwiło. Dziś, kiedy są zmywarki, praca w kuchni jest o wiele prostsza. Wcale nie trzeba stać godzinami nad zlewem. Zmywarka doskonale radzi sobie z zabrudzonymi naczyniami. Po zakupie tego sprzętu szybko przekonamy się, że inwestycja w to urządzenie nie była wyrzuceniem pieniędzy „w błoto”. Przed zakupem jakiegokolwiek sprzętu AGD, również zmywarki, musimy dobrze zastanowić się, jaki rodzaj sprzętu powinniśmy wybrać, aby nasze oczekiwania zostały zaspokojone. Wybierając zmywarkę, należy zastanowić się nad kilkoma istotnymi kwestiami. Jedną z najważniejszych rzeczy jest wybór najprostszy do dokonania, a mianowicie, czy decydujemy się na zakup zmywarki wolnostojącej czy do zabudowy. Zmywarki wolnostojące mogą funkcjonować samodzielnie, a zmywarki do zabudowy przystosowane są tylko do umieszczenia w ciągu szafek kuchennych. Mamy tutaj dużą dowolność, gdyż wybór zależy w główniej mierze od naszego gustu lub poczucia estetyki. Dobra zmywarka poszukiwana Funkcjonalność obu typów zmywarek niczym się nie różni. Producenci dają nam, klientom, szerokie pole do popisu w poszukiwaniu idealnego dla nas modelu. Zalety obu typów zmywarek są wprost nieocenione. Ich użytkowanie to niebywała oszczędność czasu. Zmywając w sposób tradycyjny, tracimy go mnóstwo. Niekiedy musimy zrezygnować z własnych przyjemności na koszt obowiązków domowych. Tymczasem w przypadku zastosowania zmywarki, wystarczy ją załadować i włączyć, a zyskany czas można przeznaczyć na odpoczynek i relaks. Po drugie, warto wziąć pod uwagę koszty. Udowodniono, że zmycie takiej samej ilości naczyń w zmywarce pochłonie znacznie mniej wody, a, jak wiadomo, oszczędność wody w dzisiejszych, trudnych czasach ma niezwykłe znaczenie. Oszacowano, że podczas zmywania ręcznego zużywamy aż ok. 30 litrów wody. Kolejną zaletą zmywarek jest skuteczność zmywania. Trzeba pamiętać, że ręczne zmywanie nie zawsze jest w stanie dokładnie oczyścić naczynia z osadów czy tłuszczu. Tymczasem przy użyciu zmywarki na pewno pozbędziemy się wszelkich resztek jedzenia. Co więcej, wysoka temperatura, jaką wytwarza zmywarka, skutecznie zabija wszelkie bakterie. Zalet mycia w zmywarce można by wymienić znacznie więcej. Jednak o nich wszystkich lepiej przekonać się „na własnej skórze”. Zatem, jaką wybrać – wolnostojącą czy tę przeznaczoną do zabudowy? Zalety zmywarki wolnostojącej Przede wszystkim cena. Ceny urządzeń o identycznych parametrach przeznaczonych do wbudowania w meble kuchenne są o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent wyższe od cen sprzętu wolnostojącego. Koszty mogą zatem ułatwić nam decyzję. Jeśli cenimy sobie estetykę, ale nie chcemy zabudowywać zmywarki, wybierzmy tę wolnostojącą i sprawdźmy, czy jej górny blat da się zdemontować. Dzięki temu zyskamy możliwość estetycznego ustawienia jej między meblami kuchennymi i przykrycia wspólnym blatem. Niewątpliwą zaletą zmywarek wolnostojących jest ich mobilność, co sprawia, że możemy postawić je w dowolnym miejscu w przestrzeni kuchennej. Zalety zmywarek do zabudowy Zmywarkę do zabudowy ustawia się zwyczajnie między meblami, dopasowując korpusy szafek sąsiednich. Taka, wbudowana w ciąg szafek zmywarka, jest modnym, a zarazem gustownym rozwiązaniem. Dzięki temu sprzęt można całkowicie dopasować do wystroju kuchni. Jeśli zatem należycie do osób ceniących zrównoważoną estetykę, zdecydowanie powinniście kupić ten typ zmywarek. Odpowiednie panele umożliwiające sterowanie urządzeniem myjącym ułatwią zmywanie. Każdy sprzęt posiada i minusy. Dotyczą one, w gruncie rzeczy, spraw estetycznych, a nie funkcjonalnych, ale przecież na pięknym wyglądzie wnętrz zależy nam równie mocno, jak na praktycznych cechach sprzętu. Minusy zmywarek wolnostojących to przede wszystkim brak możliwości dostosowania wyglądu frontu do wystroju pomieszczenia. Niewielka gama kolorystyczna zmywarek może sprawić, że starania architekta o piękną kuchnię, legną w gruzach, gdy wstawimy do niej białą zmywarkę. Zdecydowanie lepsza będzie więc zmywarka z przeznaczeniem do zabudowy. Jednak i ten rodzaj sprzętu ma swoją wadę. Główną jest cena. Przyjdzie nam bowiem zapłacić więcej, niż za urządzenie wolnostojące. By zmywało się przyjemnie Bez względu na to, na jaki typ zmywarki się zdecydujesz, wiedz, że zalety jej stosowania w naszych domach są oczywiste. Należą do nich: oszczędność wody oraz nieskazitelna czystość naczyń, którą ciężko osiągnąć podczas tradycyjnego zmywania zabrudzonych talerzy. Zmywarka stała się ostatnimi czasy przyjaciółką każdej, nie tylko perfekcyjnej, pani domu (również i panowie doceniają jej zalety). Dlatego warto, aby przyjaźń ta była odwzajemniona, a sprzęt został wybrany z wyjątkową starannością. Dzięki czemu życie stanie się przyjemniejsze, a czynności związane z utrzymaniem porządku w kuchni zostaną znacznie ułatwione.
Zmywarka – wolnostojąca czy do zabudowy?
Odparzenia pieluszkowe to problem dobrze znany wielu rodzicom. Niezwykle delikatna i wrażliwa skóra dziecka źle znosi najmniejszy dyskomfort, dlatego tak ważne jest restrykcyjne przestrzeganie zasad jej pielęgnacji. Co zatem zrobić, by nie dopuścić do powstania bolesnego podrażnienia? Jak rozpoznać odparzenie? Odparzenia skóry w strefie pieluszkowej mogą się objawiać na różne sposoby. Często mają postać otarć i obrzęków pojawiających się w pachwinach i innych fałdkach skóry na skutek zbyt ciasno założonej pieluchy. Jeżeli zaczerwienienie występuje w okolicach genitaliów i odbytu, to mamy do czynienia z rumieniem pieluszkowym, powstającym najczęściej u maluchów karmionych butelką, które nie są wystarczająco często przewijane. Najbardziej niebezpieczna jest wysypka. Jeżeli przybierze postać świadczących o stanie zapalnym ropnych bąbli, to należy udać się do lekarza. Czysto i sucho W większości przypadków źródłem problemu są błędy w pielęgnacji niemowlaka. Skórze dziecka nie sprzyja przede wszystkim zbyt rzadka zmiana pieluszki – niezależnie od tego, czy używamy pieluch tetrowych, czy jednorazowych, maluch nie może mieć mokro zbyt długo. W moczu znajdują się silnie drażniące substancje, których długotrwały kontakt ze skórą zdecydowanie nie jest wskazany. Najlepszym wyborem są pieluszki z funkcją „air”, które pozwalają oddychać skórze dziecka. Ważne jednak, by nie zapinać ich zbyt ciasno. Podczas przewijania nie zapomnijmy przetrzeć pupy dziecka chusteczką nawilżającą. Jeżeli jest to konieczne, to umyjmy malucha letnią wodą, wykorzystując mydło dla niemowląt. Pamiętajmy, by nie stosować w tym celu preparatów przeznaczonych dla dorosłych – zawarte w nich substancje mają zazwyczaj zbyt silne działanie i mogą wywołać piekące podrażnienia. Następnie należy dokładnie osuszyć skórę pieluchą tetrową lub chusteczką higieniczną, docierając do wszystkich zakamarków, ponieważ wilgoć sprzyja powstawaniu stanów zapalnych. Kosmetyczna ochrona Przy każdej zmianie pieluchy należy posmarować pośladki dziecka maścią przeciw odparzeniom lub kremem przeznaczonym do pielęgnacji tych partii ciała. Są one zazwyczaj dość tłuste, jednak dzięki temu tworzą na skórze malca barierę, która chroni ją przed otarciami i wilgocią. Zamiast tego typu preparatów można sięgnąć po puder, który działa kojąco. Przed zakupem należy upewnić się, że nie zawiera on alkoholu i szkodliwych barwników. Pamiętajmy, by kosmetyków tych nie stosować jednocześnie – mieszanka może się zbrylić i zaszkodzić delikatnemu naskórkowi. O czym jeszcze należy pamiętać? Powstaniu odparzeń mogą sprzyjać czynniki niezwiązane z zabiegami pielęgnacyjnymi. Może się do tego przyczynić np. urozmaicenie diety kilkumiesięcznego malca – zmianie ulega wówczas skład kupki i moczu, które stają się bardziej drażniące. Taki sam efekt często wywołują przyjmowane leki oraz antybiotyki. Przyczyną bolesnych zmian mogą być także detergenty używane do prania dziecięcych ubranek, wywołujące reakcję alergiczną. Błędem jest również nadmierne nawadnianie dziecka zaraz przed snem – częściej oddaje ono mocz, a jego skóra ma zbyt długi kontakt z mokrą pieluchą. Domowe sposoby Popularnością cieszy się stosowana od lat metoda kąpieli w krochmalu. Należy dokładnie wymieszać 2 łyżki mąki ziemniaczanej ze szklanką zimnej wody, a następnie przelać mieszankę do dwóch szklanek wrzątku. Tak przygotowany krochmal dodany do wanienki malucha zadziała łagodząco i ukoi zaczerwienioną skórę. Śladem naszych mam można sięgnąć także po dostępny bez recepty nadmanganian potasu, który również wykorzystuje się podczas kąpieli. Wykazuje on podobne właściwości jak krochmal i działa przeciwzapalnie. Jeżeli codzienna pielęgnacja dziecka będzie opierała się na wyżej opisanych zaleceniach, to ryzyko wystąpienia odparzenia zostanie ograniczone do minimum. Odpowiedzialna pielęgnacja malucha to najlepszy sposób, by zaoszczędzić mu nieprzyjemnych dolegliwości.
Odparzenia pupy – jak ich uniknąć?
Pewnie nie raz zdarzyło się, że twój staranny, czasochłonny makijaż po paru godzinach w pracy czy też na imprezie po prostu zniknął. Po podkładzie nie ma śladu, a na światło dzienne wychodzą niedoskonałości, cienie zbierają się w załamaniu powieki, cera zaczyna świecić, nie mówiąc już o szmince – pewnie nawet nie pamiętasz, jaki kolor nałożyłaś? Sposobów na wykonanie i utrwalenie makijażu, który przetrwa zarówno na co dzień, jak i w trudnych warunkach, jest wiele. Stosowanie kilku prostych technik pozwoli ci cieszyć się pięknym efektem dłużej, bez konieczności poprawek. Przed nałożeniem makijażu – czyli od czego zacząć? Na samym początku należy pamiętać, że skóra musi być odpowiednio przygotowana do makijażu. Powinnaś zwrócić szczególna uwagę na jej pielęgnację, ponieważ przesuszona lub zbyt tłusta cera nie najlepiej wygląda oraz niezbyt dobrze utrzymuje kosmetyki. Odpowiednie nawilżenie nada jej zdrowego wyglądu, a suche skórki nie będą już problemem. Kremy o lekkiej konsystencji dobrze odżywią skórę, filtry zapewnią ochronę przed promieniami słonecznymi. Na miękkiej i zdrowej powierzchni podkład rozłoży się równomiernie i nie będzie miał tendencji do spływania. Stosuj regularnie złuszczające peelingi i maseczki odżywcze. Świetnym preparatem jest baza pod makijaż. Jej właściwości sprawią, że kosmetyki lepiej przylgną do skóry, nie będą się rolować i osypywać w ciągu dnia. Dostępna jest w formie płynnej oraz łatwego i przyjemnego w aplikacji musu. Zahamuje wydzielanie sebum, wyrówna koloryt oraz spłyci niewielkie zmarszczki oraz nierówności. Dzięki odpowiedniemu przygotowaniu twój makijaż wytrzyma dłużej w nienaruszonej formie. Pudrowanie – utrwalanie Puder jest kosmetykiem nie tylko nadającym matowego wykończenia. Jego druga, nie mniej ważna funkcja to właśnie utrwalenie. Po starannym, równomiernym nałożeniu podkładu i korektora zastosuj puder. Najlepiej sprawdzi się sypka formuła nakładana puszkiem na całej powierzchni twarzy. Kosmetyki pozostaną na miejscu przez długi czas. Posiadanie tego produktu w podręcznej kosmetyczce pozwoli wykonać drobne poprawki, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Jeśli masz problemy z przetłuszczaniem i spływaniem makijażu, świeceniem się cery, to ten produkt na pewno pomoże ci się z nimi uporać. Jak utrwalić makijaż ust? Makijaż ust jest najmniej trwałym elementem całości. Kiedy jemy, pijemy czy mówimy, łatwo o jego ścieranie i zanikanie. Malowanie ust to nie taka prosta sprawa jak przeciągnięcie po nich raz czy dwa pomadką. Aby efekt utrzymał się długo, należy go zrobić w odpowiedni sposób. Przed nałożeniem jakichkolwiek kosmetyków kolorowych zadbajmy o zdrowy wygląd ust. Spierzchnięte i przesuszone skórki wyglądają nieestetycznie oraz nie przyjmują kosmetyków w odpowiedni sposób. Zaopatrz się w delikatny przeznaczony do tego celu peeling, a przy myciu zębów zrób delikatny masaż, dzięki czemu pobudzisz ukrwienie i pozbędziesz się martwego naskórka. Nawilżający balsam odżywi i nada miękkości wargom. Przystępując do nakładania koloru, najpierw postaw na idealnie dopasowaną do barwy pomadki konturówkę. Starannie obrysuj nią brzegi oraz delikatnie rozmaż w kierunku wewnętrznym. Będzie to baza trzymająca w ryzach pomadkę. Szminkę nakładaj precyzyjnym pędzelkiem. Pierwszą warstwę odciśnij na czystej chusteczce i popraw drugą. Jeżeli jesteś wielbicielką błyszczyków, to sięgaj po te o przedłużonej trwałości, ale niestety należy liczyć się z tym, że to one najszybciej znikają z ust i trzeba będzie je poprawiać kilkukrotnie w ciągu dnia. Trwały makijaż oczu Makijaż oczu jest najtrudniejszy do poprawiania w ciągu dnia, dlatego warto wykonać go starannie, aby zminimalizować ryzyko spłynięcia czy rolowania. Baza przeznaczona do skóry powiek jest delikatna, ale i bardzo skuteczna. Utrzyma sypkie kosmetyki na swoim miejscu, zapobiegnie zbieraniu się w załamaniach oraz okruszaniu. Dobrana do koloru cienia podkreśli jego barwę. Wodoodporny tusz będzie trzymał się na rzęsach bez osypywania przez cały dzień. Te kosmetyki jest nawet trudno zmyć, dlatego warto od razu zaopatrzyć się w odpowiedni płyn do demakijażu, przeznaczony do tego celu. Spraye utrwalające makijaż Spraye fiksująceto kolejny sprzymierzeniec długotrwałego efektu. Produkowane w formie aerozoli albo w pojemnikach z pompką są bardzo łatwe w użyciu. Wystarczy gotowy makijaż spryskać równomierne z odległości około 30 cm. Jego cząsteczki zwiążą kosmetyki i utrzymają je na swoim miejscu. Podobny efekt dają wody termalne rozpylane na umalowaną twarz. Starając się i dopracowując perfekcyjny makijaż, chcesz cieszyć się nim jak najdłużej. Ciągłe sprawdzanie, czy wszystko w porządku i poprawki mijają się z celem. Wybierając kosmetyki kolorowe, stawiaj na te o przedłużonej trwałości, stosuj odpowiednie bazy oraz dbaj o zdrowie swojej cery.
Pięć sposobów na utrwalenie makijażu
Jasny, przytulny i przywołujący na myśl wakacje – taki jest styl śródziemnomorski. To świetna alternatywa dla innych modnych trendów wnętrzarskich. Sprawdź, jak wprowadzić go pomieszczeń w swoim domu. Klasycznego uroku i uwodzicielskiego piękna śródziemnomorskich pomysłów na aranżację wnętrz nie da się porównać do żadnego innego stylu. Właśnie dlatego ten trend zdobywa ostatnio coraz większą popularność na całym świecie, również w Polsce. Najważniejsze pytanie brzmi: jak możesz wykorzystać go w swoim mieszkaniu? Styl śródziemnomorski we wnętrzu: co to takiego? Główną cechą śródziemnomorskich domów jest to, że starają się wprowadzić jak najwięcej natury do wnętrza. Każdy element jest starannie dobrany tak, aby łączył wnętrze z przyrodą – jest więc w nim dużo drewna, organicznych tkanin i świeżych kolorów. Styl ten zazwyczaj preferują rodziny żyjące w cieplejszych regionach Europy. W Polsce, gdzie lato bywa krótkie i kapryśne, a zimy są długie i szare, rzadko kto może sobie pozwolić na posiadanie dużego dziedzińca czy werandy, nie wspominając już o basenie. Nie oznacza to jednak, że wnętrze w stylu śródziemnomorskim nie pasuje do polskich realiów – wręcz przeciwnie. Dzięki zastosowaniu wykorzystywanych w tym regionie trików, możemy sprawić, że nasze mieszkanie zyska ciepły, słoneczny klimat. Mieszkanie w stylu śródziemnomorskim: o czym musisz pamiętać? Te zasady pomogą ci urządzić wnętrze rodem z basenu Morza Śródziemnego. Naturalne odcienie Kluczowym narzędziem do przeniesienia kultury śródziemnomorskiej na nasz grunt jest wykorzystanie kolorów inspirowanych naturą. To dotyczy nie tylko ścian, ale także tkanin i mebli. Ciepłe, terakotowe odcienie mebli, spokojny beż na ścianach lub lawendowe akcesoria z miejsca przypomną ci wakacje nad Morzem Śródziemnym. Stylowe meble i dodatki W takim wnętrzu nie może zabraknąć solidnych mebli, najlepiej wykonanych z drewna lub kutego żelaza. Ciepłe, ale ciemne kolory można zestawić z poduszkami i dywanikami w żywych kolorach lub jasnymi akcentami (np. na pościeli). Jeśli chodzi o akcesoria, to świetnie sprawdzą się te wykonane z żelaza, miedzi lub mosiądzu. Nie może więc zabraknąć stylowych żyrandoli, figurek lub świeczników. Pasują tu także ozdoby z wikliny, skóry, kamieni, a nawet piasku. Haftowane serwetki, kilka muszelek obok siebie albo figurka żaglowca idealnie dopełnią wnętrze. Świetnie, jeśli znajdziesz miejsce również dla intensywnie zielonych roślin, np. monstery lub palmy. Zasłony powinny być lżejsze i skromniejsze, aby zapewnić jasność w pomieszczeniu. Wybierz te śnieżnobiałe lub kremowe. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Dywany to obowiązkowy dodatek w każdym środziemnomorskim domu. Poza przyjemnym charakterem i uroczym wyglądem, są one też praktyczne: ocieplają wnętrze i pomagają ukryć zniszczoną podłogę. Najlepszą cechą dywanów jest jednak ich różnorodność, co pozwala na dobranie takiego, który w pełni będzie pasował do twojego gustu. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Tekstura i faktury To nieodłączny element wystroju wnętrza w stylu śródziemnomorskim. Mieszkańcy basenu Morza Śródziemnego stosują przeróżne faktury i tekstury wszędzie – od tekstyliów, przez ściany, aż po rzeźbione meble. Warto więc, by i w twoim mieszkaniu meble nie były wypolerowane na błysk, a ściany idealnie gładkie. Znalezienie odpowiednich materiałów nie będzie trudne, ponieważ producenci farb oferują szeroką gamę zestawów do malowania, tynków lub lakierów dekoracyjnych. Mozaika Wewnętrzne i zewnętrzne mozaiki tworzą wyjątkową i egzotyczną atmosferę. W regionie Morza Śródziemnego są popularnym wyborem nie tylko w łazience, ale również w kuchni czy w przedpokoju. Tak naprawdę można wykorzystać je jednak w każdym pomieszczeniu, bo ożywiają wnętrze i dodają mu charakteru. Nieformalny i przyjazny styl życia śródziemnomorskiego regionu odzwierciedla się w sposobie urządzania wnętrz przez jego mieszkańców. Widać to w swobodnym wzornictwie, rustykalnych meblach i teksturach ściennych. Ten kolorowy i przyjemny styl wprowadzi wakacyjną atmosferę nawet do najbardziej wysuniętego na północ domu.
Wnętrze w stylu śródziemnomorskim: jak je urządzić?
Pierwsze zetknięcie się dziecka z górskimi szlakami może być dla niego niezwykle fascynujące, zwłaszcza jeśli na co dzień mieszka na terenach odmiennie ukształtowanych. To również okazja, by diametralnie zmienić klimat, co doskonale wpływa na zwiększenie odporności i zahartowanie organizmu. W górach powietrze jest najczystsze, obszary górskie należą bowiem do najmniej zanieczyszczonych. Zaplanowanie górskiej wędrówki Nieodłącznym elementem podróży z dzieckiem jest jej dobre zaplanowanie, nie ma tu miejsca na spontaniczność. Dobrze jest zacząć od określenia regionu, w który chcemy się wybrać. Na terenie Polski wybór jest duży i aby go sobie ułatwić, warto wziąć pod uwagę wiek dziecka. Jeśli jedziemy z kilku- lub kilkunastomiesięczną pociechą, wygodniej będzie wędrować np. po Bieszczadach, gdzie wejścia są łagodne, wokół jest dużo zieleni, a i turystów nie ma zbyt wielu. Starszy przedszkolak lub uczeń z pewnością dobrze będzie się czuł w Górach Świętokrzyskich, gdzie jest wiele miejsc historycznych, owianych legendą. Tatry polecane są dzieciom starszym, choć należy zaznaczyć, że wiele zależy od siły i wytrzymałości dziecka, ale i dobrania odpowiedniej trasy wędrówki. Z kilkulatkiem wejście na Rysy lub Giewont może okazać się trudne i wręcz niebezpieczne. Zdecydowanie lepszy będzie spacer tatrzańskimi dolinami (np. Doliną Kościeliska lub Chochołowską). Planując trasę przejścia, należy robić to w oparciu o przewodniki i mapy, które warto mieć ze sobą także w czasie wędrówki. Dziecko na górskim szlaku Wędrując z dzieckiem, koniecznie musimy uwzględnić jego wytrzymałość na długi spacer po nierównym terenie. Dla młodszego dziecka elementem niezbędnym wydaje się być wózek (co również należy mieć na uwadze, planując trasę przejścia). Powinien on być lekki, ale i wygodny dla malucha, by mógł w nim nie tylko oglądać górski krajobraz, ale i odpocząć (np. spać). Warto, by był wyposażony w torbę, w której można schować potrzebne rzeczy. Konieczne będzie również wyposażenie go w folię przeciwdeszczową. Starsze dzieci z kolei dobrze będą się czuć w nosidle turystycznym, które zapewni im nie tylko wygodę, ale i bezpieczeństwo. Kupując nosidło, należy sprawdzić, czy jest wyposażone w daszek chroniący przed słońcem i pokrowiec przeciwdeszczowy. Istotna jest również możliwość regulacji wysokości położenia siedziska i pasów nośnych, gdyż dzięki temu będzie można dopasować nosidło do dziecka, gwarantując mu tym samym wygodę i bezpieczeństwo. Co zabrać ze sobą na szlak? Planując wędrówkę po górskich szlakach, trzeba mieć na uwadze, że konieczne jest zabranie ze sobą wielu przydatnych na trasie rzeczy. Istotny jest odpowiednio duży, ale i wygodny plecak. Dobrze, gdy jest on ergonomiczny i nieprzemakalny (dla lepszej ochrony przed częstymi w górach ulewami warto mieć w zanadrzu osłonę przeciwdeszczową). W plecaku powinna się znaleźć woda do picia (lub inny napój, który dziecko lubi), termos z herbatą, kanapki, ale także latarka, mapa, przewodnik turystyczny, peleryna przeciwdeszczowa oraz woreczki na śmieci (na górskich szlakach próżno szukać koszów na odpady). Należy mieć przy sobie również naładowany telefon komórkowy, a w nim zapisany numer do najbliższej jednostki GOPR oraz właściciela ośrodka, w którym nocujemy. Koniecznie należy wziąć pod uwagę fakt, że pogoda w górach zmienia się bardzo szybko i niespodziewanie. Dzieci należy odpowiednio ubrać, najlepiej na „cebulkę”. W plecaku warto mieć zapasową odzież, czapkę i chustkę. Dla wygody i bezpieczeństwa powinno się wyposażyć w odpowiednie obuwie, co dotyczy też dzieci. Na górskich szlakach nie sprawdzą się sandały czy trampki. Idealne buty chronią kostkę, są sznurowane (dzięki czemu but jest idealnie dopasowany do stopy), przepuszczają powietrze i mają twardą podeszwę. Stopa dobrze się będzie czuć w miękkiej, bawełnianej i bezszwowej skarpetce. Wędrówki po górskich szlakach są dla dzieci niezwykłą przygodą – pobudzają ich wyobraźnię i są namacalną lekcją przyrody. To doskonała okazja do aktywnego wypoczynku dla całej rodziny.
Dziecko na górskich szlakach – zasady i przydatne akcesoria
Przez długi czas procesory AMD nie były w stanie na równi konkurować z konstrukcjami Intela. To zmieniło się za sprawą architektury Zen, która została ciepło przyjęta przez tak specjalistów, jak i użytkowników. Które modele najlepiej wybrać? Od wielu lat AMD prowadzi odmienną politykę od Intela. O ile konkurent stawia przede wszystkim na mocne rdzenie, ale w mniejszej liczbie, o tyle Czerwoni częściej wybierali konstrukcje z większą liczbą, ale nieco słabszych rdzeni. Zazwyczaj nie sprawdzało się to najlepiej. Przez wiele lat AMD nie było w stanie nawiązać realnej walki z Intelem. Zdecydowana większość użytkowników wolała procesory Core, które były dużo wydajniejsze. Wszystko zmieniło się za sprawą architektury Zen. AMD w końcu jest chwalone za najnowsze procesory i realnie może rywalizować ze swoim konkurentem. Ale które modele są najlepsze? Procesory AMD dla graczy Gracze powinni zainteresować się procesorami z serii AMD Ryzen. Dla najbardziej wymagających powstały modele Ryzen 7 z flagową wersją 1800X wyposażoną w 8 fizycznych rdzeni z obsługą aż 16 wątków. Ma 16 MB pamięci cache trzeciego poziomu. Taktowanie bazowe wynosi 3,6 GHz. Procesor wykorzystuje podstawkę AM4, a jego TDP wynosi 95 W. Co prawda w grach Ryzen wypada znacząco gorzej od układów z serii Core i7, w tym od modelu 7700K, nie wspominając już o jeszcze mocniejszym 8700K. Trzeba jednak zauważyć, że większość produkcji słabo wykorzystuje większą liczbę rdzeni. Z miesiąca na miesiąc sytuacja powinna się zmieniać na korzyść Ryzenów. Inne modele godne polecenia to Ryzen 7 1700X, który ma tylko niższe taktowanie w porównaniu z 1800X. Świetnie w grach radzą sobie też konstrukcje z serii Ryzen 5, które mają 6 rdzeni fizycznych i obsługują 12 wątków. W grach wypadają one minimalnie gorzej od teoretycznie dużo mocniejszych wariantów z linii Ryzen 7, co wynika właśnie z problemów z obsługą większej liczby rdzeni. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że dla wielu gier nie ma różnicy, czy w komputerze jest procesor z 6 czy 8 rdzeniami. Procesory AMD dla profesjonalistów Nowa architektura Zen to nie tylko procesory z serii Ryzen. Z czasem AMD zaprezentowało też konstrukcje dedykowane rozwiązaniom profesjonalnym, czyli Threadripper. To układy z tzw. segmentu HEDT, czyli High-End Desktop, które mają konkurować z Intel Core i9 oraz Intel Core i7 z serii X. Przede wszystkim mają one jeszcze więcej rdzeni. Najwyższy model – Threadripper 1950X – oferuje aż 16 jednostek fizycznych i obsługę 32 wątków. Do tej pory takie konstrukcje nie były spotykane na rynku konsumenckim. Niższy wariant, czyli Threadripper 1920X ma już „tylko” 12 rdzeni z 24 wątkami. Procesory AMD z serii Threadripper doskonale dają sobie radę w bardziej wymagających zadaniach, jak np. obróbce zdjęć i wideo w wysokiej rozdzielczości lub pracy nad grafiką trójwymiarową. Właśnie dlatego to najlepsza propozycja dla profesjonalistów, którzy mają jeszcze większe wymagania niż gracze. Co ważne, profesjonalne programy dużo lepiej radzą sobie z obsługą większej liczby rdzeni, więc przyrost mocy jest znaczący. Procesory AMD do laptopów A co z laptopami? Tutaj AMD długo zwlekało z premierą nowych układów z architekturą Zen. Dlatego przez jakiś czas producenci notebooków wykorzystywali desktopowe konstrukcje. Na szczęście dłużej nie muszą tego robić. Czerwoni z czasem zaprezentowali procesory mobilne z bardzo wydajnymi układami graficznymi Vega. Pod względem wydajności znacząco wyprzedzają one zintegrowane karty graficzne Intela, a nawet są w stanie konkurować z dedykowanym modelem GeForce MX150. Co więcej, całkiem nieźle radzą sobie w grach, o ile ktoś nie ma szczególnie wysokich wymagań lub lubuje się w starszych produkcjach. Najlepiej szukać laptopów z procesorem AMD Ryzen 7 2700U. Ma on 4 MB pamięci cache trzeciego poziomu i 4 rdzenie o taktowaniu bazowym 2,2 GHz, które w trybie Boost może zostać podwyższone aż do 3,8 GHz. W komplecie z CPU idzie zintegrowany układ graficzny Vega 10 z zegarem ustawionym na częstotliwości 1,3 GHz. Taka specyfikacja przekłada się na bardzo dobrą wydajność w codziennym zastosowaniu. TDP to zaledwie 15 W. Nieco gorzej wypadają modele 2500U i 2300U. Co prawda mają one tyle samo rdzeni, ale niższe taktowanie i mniej wydajne iGPU sprawiają, że wypadają sporo gorzej. Podsumowanie Ostatnie miesiące są bardzo udane dla firmy AMD. Architektura Zen wprowadziła sporo świeżości, a przede wszystkim wydajności do oferty Czerwonych. Firma zaczęła dzięki temu realnie konkurować z Intelem. Przez wiele miesięcy procesory Ryzen sprzedawały się nawet lepiej niż Core 7. generacji. Co więcej, jeszcze w 2018 roku mają zadebiutować procesory Ryzen 2. generacji, które będą miały usprawniony proces technologiczny. Dzięki temu powinny uzyskiwać wyższe taktowania, co z kolei powinno przełożyć się na dużo lepsze wyniki tak w programach użytkowych, jak i grach. W ten sposób AMD stanie się jeszcze bardziej konkurencyjne, a posiadacze komputerów na całym świecie zyskają kolejną, ciekawą alternatywę do wyboru.
Który procesor AMD sprosta Twoim wymaganiom?
Jeśli mamy już komputer, to zakup drukarki wydaje się tylko kwestią czasu. Producenci, ulepszając dostępne na rynku drukarki, kuszą klientów prawdziwymi technicznymi cudami, które nie tylko drukują, ale potrafią znacznie więcej. O nowoczesnych drukarkach oraz technologiach w jakie są wyposażane przeczytacie poniżej. Rodzaje drukarek Dostępne na rynku modele różnią się między sobą. Trzeba dobrać odpowiedni sprzęt w zależności od jego przeznaczenia. Aby to zrobić, należy zapoznać się z rodzajami drukarek, ich możliwościami oraz zastosowanymi technologiami wydruku. Wyróżnia się następujące typy drukarek: – drukarki atramentowe – to wciąż jedne z najpopularniejszych urządzeń. W ich przypadku do drukowania wykorzystuje się atrament. Ich możliwości pozwalają na zastosowanie urządzeń w miejscach, gdzie drukuje się z dość dużą częstotliwością. Niestety koszt tuszu, w porównaniu do jego możliwości wyrażanej w ilości wydrukowanych stron, jest spory. Jednak drukarki tego typu nierzadko zapewniają doskonałą jakość druku. Taki sprzęt sprawdza się przede wszystkim jako urządzenie domowe. – drukarki laserowe – są nowocześniejsze niż drukarki atramentowe. Wydruk, który powstał za pomocą tego typu urządzenia jest doskonałej jakości. Nie rozmywa się nawet podczas kontaktu z wodą. Drukowanie laserowe umożliwia naelektryzowany wałek, do którego przyczepiają się cząsteczki tuszu. Sprzęt przenosi je później przenoszone na papier. Na takiej samej zasadzie działają drukarki LED. – drukarki LED – ich mechanizm zbudowany jest z mniejszej ilości elementów niż w przypadku drukarek laserowych. Są one też nieco tańsze, ale niestety bardziej awaryjne. Specjalne ledowe diody umożliwiają szybkie drukowanie w kolorze. – drukarki 3D – to modele najnowocześniejsze. Umożliwiają one trójwymiarowy wydruk, który powstaje na podstawie modelu cyfrowego. Drukowane przez nią warstwowo projekty powstają z tworzyw sztucznych w postaci sproszkowanej, późniejsze spajanie drukowanych warstw umożliwia otrzymanie trwałego projektu w trójwymiarowej formie. Nowoczesne technologie drukarek Zakup drukarki to często niemała inwestycja, im bardziej nowoczesna i funkcjonalna, tym droższa. Warto poznać poszczególne opcje i ich możliwości, aby wybrać sprzęt, który spełni nasze oczekiwania. Oto pojęcia, o których nie można zapominać, przystępując do zakupu drukarki. – DPI – to skrót oznaczający rozdzielczość drukarki. Określana jest ona w ilości punktów przypadających na 1 cal. Im jest ich więcej, tym wydruk będzie dokładniejszy. Za minimalną rozdzielczość do drukowania zdjęć uznaje się 300 dpi, natomiast skanowanie wymaga już rozdzielczości 1200 dpi. – GDI – to skrót oznaczający wewnętrzny system rasteryzowania stron systemu Windows. Brzmi dość tajemniczo, ale jest to nic innego jak system, który umożliwia przetwarzanie obrazu na instrukcje wykonywane przez procesor komputera. Drukarki te są tańsze, ale kompatybilne wyłącznie z systemem Windows. – wielkość kropli – to parametr, który odgrywa szczególną rolę w przypadku druku zdjęć. Wielkość kropli podawana jest w piktolitrach. Drukarki atramentowe cechują się wielkością kropli od 5 do 13 piktolitrów dla tuszów barwnikowych oraz 10 i więcej dla pigmentowych. – technologia termiczna – jest to jeden z rodzajów druku atramentowego. Polega na wystrzeliwaniu z gorącej dyszy kropli. Jest to proces gwałtowny. Umożliwia on znacznie szybszą pracę drukarki. – technologia piezoelektryczna – to także technika druku atramentowego. W przypadku wykorzystania tej technologii kropla wystrzeliwana jest w skutek wypchnięcia dyszy. Technologia ta, ze względu na użycie w niej głowic piezoelektrycznych, jest droższa. Odznacza się natomiast większą trwałością oraz precyzją działania. – tusz barwnikowy – to przezroczysta ciecz. Barwnik w tego rodzaju tuszach został rozpuszczony w specjalnym rozpuszczalniku. Takie tusze umożliwiają uzyskiwanie bardzo małych kropli. – tusz pigmentowy – w nim barwnik przyjmuje postać stałych cząsteczek. W przeciwieństwie do tuszu barwnikowego jest on niezwykle odporny na działanie czynników zewnętrznych. – pictbridge – funkcja o tej nazwie umożliwia sterowanie drukarką za pomocą podłączonego do niej aparatu fotograficznego. – duplex – to funkcja umożliwiająca wydruk obustronny. Najczęściej jest to opcja dołączana w postaci modułu do drukarki, który umożliwia odwracanie nadrukowanej z jednej strony kartki. Tę funkcję, spotkać można tylko w niektórych modelach domowych drukarek. – Wi-Fi – to funkcja, która usprawnia korzystanie z drukarki. Dzięki niej sprzęt działa bezprzewodowo, łącząc się z komputerem za pomocą sieci. Drukarka taka nie potrzebuje stałego, tradycyjnego podłączenia do komputera. Jeśli zatem stoisz przed wyborem drukarki, zastanów się, czy wybór nowoczesnego sprzętu nie będzie najlepszym pomysłem. Oczywiście innowacyjne urządzenia kosztują nieco więcej, ale mogą okazać się dobrą inwestycją. Z pewnością szybko docenisz wysoką jakość wydruku oraz możliwości, jakie daje nowoczesna drukarka.
Technologie używane w nowoczesnych drukarkach
Coraz więcej ludzi biega, by podtrzymać sprawność fizyczną. Biegają młodzi oraz starsi, kobiety i mężczyźni, a także całe rodziny. Jednak musimy zdawać sobie sprawę z tego, że bieganie obciąża nasze stawy, a źle dobrana nawierzchnia tylko zwiększa ryzyko powstania kontuzji. Na co powinniśmy uważać, biegając po asfalcie lub piasku? Jakich butów używać na danej nawierzchni? Każdy z nas ma swoje ulubione miejsca, ścieżki lub trasy biegowe. Jedni lubią się poruszać po miejskich chodnikach, wśród ludzi wracających z pracy do domu. Niektórym bardziej odpowiada kojące działanie natury na leśnych ścieżkach lub parkowych alejkach. Są i tacy, którzy preferują pokonywanie kolejnych okrążeń na bieżni lekkoatletycznej. To, co jednym może się wydawać monotonne lub zbyt obciążające mięśnie i stawy, dla drugich jest motorem napędowym. Bez względu na miejsce treningu biegowego musimy znać specyfikę danej nawierzchni i następstw korzystania z niej. Asfaltowe drogi Pierwszym atutem biegania po asfalcie, jaki nasuwa się na myśl, jest fakt, że możemy korzystać z niego o każdej porze roku i dnia, bez względu na warunki atmosferyczne. Nie bez powoduje organizatorzy największych imprez biegowych, w tym maratonów, wytyczają trasy właśnie asfaltowymi ścieżkami. Ten typ nawierzchni cechuje się umiarkowaną twardością, więc nie powinniśmy odczuwać większego dyskomfortu. Mniej przyjemne jest bieganie po asfalcie, kiedy temperatura znacząco wzrasta. Nagrzana powierzchnia może mocno doskwierać naszym stopom. Bieganie po asfalcie wymaga więc doboru odpowiedniego obuwia. Doskonale sprawdzą się buty z dobrą amortyzacją oraz płaskim bieżnikiem na podeszwie. Miejskie chodniki Beton to najtwardsza z możliwych nawierzchni. Mimo że mocno obciąża stawy, bieganie po miejskich chodnikach jest jednym z najczęściej wybieranych przez amatorów tej dyscypliny. Wiąże się to jednak z odpowiednim doborem sprzętu. Jeżeli chcemy uniknąć przeciążenia stawów, powinniśmy zainwestować w solidne buty biegowe, amortyzujące kontakt z twardym podłożem. Producenci obuwia do biegania oferują cały szereg modeli przeznaczonych na beton. Ich ceny zaczynają się już od 70 zł i dochodzą nawet do 600 zł. Trawiaste ścieżki Tereny zielone uważane są przez wielu za idealne miejsce do pokonywania kolejnych kilometrów. Możemy wykorzystać okołomiejskie łąki, lasy, parki oraz stadiony wyposażone w murawę. Trawa zapewnia naszym stopom miękkie podłoże. Jej dodatkowym autem jest to, że się nie nagrzewa tak jak asfalt i beton i nawet w upalne dni jest przyjazna dla naszych stóp. Jednak nawet z bieganiem po trawie wiąże się pewne niebezpieczeństwo. Tereny zielone często bywają nierówne, a wysoka trawa może przysłaniać kształt podłoża. Nie znając ukształtowania terenu, po którym biegamy, ryzykujemy nawet skręcenie stawu skokowego. Kolejnym minusem jest deszcz i błoto, które również utrudniają swobodny bieg. Dlatego warto się zaopatrzyć w specjalne buty terenowe o większym bieżniku, który wbija się w podłoże, zapewniając maksymalną stabilność. Dodatkowo warto wybrać obuwie z wodoodporną membraną, chroniącą stopę przed wilgocią. Trasy górskie Bieganie po górach wymaga odpowiedniego przygotowania kondycyjnego. Pokonywanie wzniesień oraz zbieganie z wysokości to nie to samo co jogging po równych alejkach w parku. Nasze stawy oraz mięśnie narażone są na ogromne przeciążenia, a każda wywrotka jest o wiele bardziej bolesna. Dlatego planując bieganie po górach, musimy pamiętać o właściwym obuwiu. Wyłącznie buty z dobrą stabilizacją, dużym bieżnikiem i grubą podeszwą zapewnią nam odpowiedni komfort. Przeglądając sklepowe półki, szukajmy butów trailowych, które są przeznaczone do tego typu aktywności.
Zanim zaczniesz biegać – co warto wiedzieć o nawierzchniach do biegania
Charles Bukowski to twórca, który uwodzi charakterystycznym, szorstkim stylem i autentycznym, nieco przewrotnym dowcipem. „Fragmenty winem poplamionego notatnika” to nowe wydanie zbioru utworów, które często były dostępne jedynie w pismach podziemnych. „Fragmenty winem poplamionego notatnika” to doskonała propozycja nie tylko dla fanów twórczości Charlesa Bukowskiego, jednego z najsłynniejszych, a zarazem najbardziej kontrowersyjnych twórców amerykańskiej literatury. Bukowski, znany ze swojej pogardy dla popkultury i wycofania się z życia publicznego, często pisał dla pism podziemnych, pornograficznych i niszowych. W nowym wydaniu zbioru zebrane zostały właśnie te teksty. Świat z perspektywy outsidera Książka składa się z mało znanych opowiadań, esejów, felietonów, a także tekstów krytykujących czasy, ludzi i miejsca. Charles Bukowski dzieli się swoimi przemyśleniami i opisuje otaczającą go rzeczywistość w charakterystyczny dla siebie sposób – nieco cynicznie i bez koloryzowania, a jednocześnie z dawką ironicznego humoru. Nie stroni także od mocnych, wulgarnych określeń. Fakt, że jego teksty ukazywały się w pismach pornograficznych, także nie jest przypadkowy. Język pisarza jest niezwykle soczysty, Bukowski nie kryje się za eufemistycznymi określeniami, ale pisze, co myśli, bez zbędnych ogródek. Czytelnicy, którzy doskonale znają twórczość autora „Zapisków starego świntucha”, nie będą zaskoczeni, a zbiór z pewnością przypadnie im do gustu. O życiu i literaturze Bukowski nie pisze jedynie o świecie. Znaczna część zapisków poświęcona jest literaturze samej w sobie. Pisarz prowadzi rozważania na temat sztuki, literatury i estetyki oraz wpada w niezwykle ciekawą i wciągającą polemikę z samym sobą. Nie pomija także wybitnych i kontrowersyjnych postaci ze świata literatury – jednymi z jego ulubionych bohaterów są Ezra Pound i Ernest Hemingway. Dlaczego Bukowski przyciąga? Charles Bukowski to pisarz, który od wielu lat fascynuje kolejne pokolenia czytelników. Cóż takiego jest w jego twórczości, która dla niektórych jest zbyt prosta i wulgarna, a dla niektórych poetycka i genialna, że nazwisko Bukowskiego na stale zagościło w świadomości wielu ludzi? Jego język, charakterystyczny styl i proste, niezwykle autentyczne słownictwo sprawiają, że jego utwory czyta się dobrze, przyciągają szczerością i swego rodzaju bezpretensjonalnością. „Fragmenty winem poplamionego notatnika” to doskonały przykład twórczości, która jest jak ostra, ale przyciągająca smakiem potrawa – po pierwszym kęsie pali w język, ale z każdym kolejnym wciąga coraz bardziej.Zbiór dostępny jest także w formie e-booka (formaty EPUB i MOBI) za ok. 20 zł. Źródło okładki: www.wydawnictwoliterackie.pl
„Fragmenty winem poplamionego notatnika” Charles Bukowski – recenzja